4,99 zł
Bóg fizyków to esej napisany przed laty przez Michała Hellera. Dziś autor opatrzył go wstępem o aktualnym namyśle nad racjonalnością wiary w Boga.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 21
Plik opracował i przygotował Woblink
woblink.com
Michał Heller
Zamiast wstępu
Esej ten napisałem czterdzieści cztery lata temu. Nic dziwnego, że patrzę na niego jak na mocno już pożółkłą fotografię. Problem Boga się nie starzeje, ale jego widzenie mocno zależy od aktualnego kontekstu. Pół wieku temu kontekst ten dominowały dwa kierunki – pozytywizm i materializm. Myślenie ukształtowane przez różne odmiany pozytywizmu cechowała silnie antyfilozoficzna postawa i swoisty minimalizm: to, co wykracza poza wąsko rozumiane doświadczenie, nie zasługuje na poważne traktowanie. Takie nastawienie prowadziło do praktycznego materializmu. Tę ostatnią tendencję wzmacniała brutalna propaganda materializmu jako oficjalnej filozofii systemu politycznego panującego wówczas w naszej części Europy. Jest zatem rzeczą zrozumiałą, że pisząc w tamtym okresie, na zagadnienie Boga patrzyłem przez pryzmat tych dwu kierunków. Dziś zapewne pisałbym inaczej. Nie znaczy to jednak, że tamta perspektywa jest już nieaktualna. Bynajmniej. Duże rzesze ludzi, przez swoje wykształcenie lub zawód związanych z nauką, nadal myślą w sposób niewiele różny od pozytywistycznych i materialistycznych wzorców. Jednakże nie są to już wzorce powszechnie dominujące. Wydaje się, że głównym – w skali społecznej – zagrożeniem dla wiary w Boga jest obecnie irracjonalizm, także przejawiający się w interpretacjach religii bliskich fundamentalizmowi. Jest to także zagrożenie dla nauki. Dzisiejszy irracjonalizm przybiera różne postacie: od jawnych deklaracji (rozmaite odmiany postmodernizmu) do „intelektualnej sieczki” panującej w popularnych mass mediach. Pisząc w tym kulturowym kontekście, należałoby większy nacisk niż kiedyś położyć na racjonalność wiary w Boga. Więcej nawet – na Boga jako swojego rodzaju gwaranta racjonalności. Jeżeli bowiem przyjmuje się, że Wszechświat jest dziełem rozumnego aktu swojego Stwórcy, to nauka nie przedstawia się jako gra ze ślepą przyrodą, lecz staje się próbą przeniknięcia stwórczego zamysłu, czyli zanurzeniem się w Racjonalność.
Niech ten tekst sprzed blisko pół wieku stanie się okazją do dzisiejszych przemyśleń.
maj 2014
Dla rozsądnego człowieka problem Boga winien być najważniejszym spośród wszystkich możliwych zagadnień. Choćby z prostego wyrachowania. Bo jeżeli mimo wszystko Bóg jest… Pascal ujął to bardziej subtelnie: jeżeli wierzę w Boga, a On nie istnieje, ryzykuję swoim życiem trwającym tylko skończony okres czasu; jeżeli natomiast nie wierzę w Boga, ryzykuję nieskończoną wiecznością [1] . O ile mnie pamięć nie myli, to Leopold Infeld napisał gdzieś [2], że jest 50% pewności, iż Bóg istnieje, i 50%, iż nie istnieje. Połowa to duże prawdopodobieństwo i tylko szaleniec może go nie brać pod uwagę (przecież to równe szanse dla obydwu stron!).
Jasne, że rachunkiem prawdopodobieństwa nie można rozstrzygać sporu o istnienie Boga. Nie chodzi też o to, by za pomocą statystycznych dociekań zabezpieczyć się na wszelką ewentualność (znane powiedzonko: „jeżeli Boga nie ma, to chwała Bogu, ale jeżeli jest, to broń Boże”). Trzeba jednakże dostrzec ogromną wagę zagadnienia. I trzeba pamiętać, że uczciwość wobec siebie samego (i wobec ewentualnie istniejącego Boga) znaczy w tym wypadku znacznie więcej niż – krótko mówiąc – strach przed odpowiedzialnością.
Osiągnięcia nauki coraz wyraźniej kształtują oblicze naszej kultury. Stwierdzenie to byłoby zwykłym truizmem, gdyby nie kryła się w nim zapowiedź przyszłych rzeczy. Nie trzeba być zbyt przewidującym prorokiem (przecież ten proces już się zaczął!), aby zrozumieć, że nauka będzie z każdym dniem coraz bardziej ingerować we wszystkie regiony życia. I w nasze życie duchowe również. Sądzę, że w tej dziedzinie stoimy wobec przeobrażeń, które swoimi rozmiarami w pełni zasłużą na miano jednego z najbardziej radykalnych przewrotów w dziejach ludzkiej kultury [3].
Czy ten proces przenikania nauki do wszystkich dziedzin naszej egzystencji nie odbija się jakoś na stosunku nowożytnego człowieka do Boga? Odpowiedź na to pytanie, w gruncie rzeczy retoryczne, tylko dlatego nie będzie banalna, że przytoczymy ją za Karlem Rahnerem.
„Człowiek żyje w środowisku. Jest istotą o stałych stosunkach ze światem zewnętrznym, w którym obcuje, który przyjmuje, od którego zależy. To, co otacza człowieka i przez co jest – empirycznie – unoszony, nazywano dotychczas przyrodą. Oczywiście, człowiek zawsze w tę przyrodę ingerował. Nie pozostał w całej swej historii na stopniu »zbieracza«, dość szybko przestał się zadowalać tym, co przyroda proponowała mu sama. Oswoił zwierzęta, zagospodarował glebę w pewien planowy i systematyczny sposób, robił wynalazki, wznosił domy, sporządzał narzędzia.
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
„Znak” nr 188-189, luty-marzec 1970
» KS. MICHAŁ HELLER – profesor filozofii, teolog, fizyk, kosmolog, pracownik Watykańskiego Obserwatorium Astronomicznego. Fundator i dyrektor Centrum Kopernika Badań Interdysplinarnych (UPJP2-UJ), członek Papieskiej Akademii Nauk. Laureat Nagrody Templetona przyznawanej za pokonywanie barier między nauką a religią
[1] „Zbadajmyż ten punkt i powiedzmy: ‘Bóg jest albo Go nie ma’. Ale na którą stronę się przechylimy? Rozum nie może tu nic określić: nieskończony chaos oddziela nas. Na krańcu tego nieskończonego oddalenia rozgrywa się partia, w której wypadnie orzeł czy reszka. Na co stawiacie? Rozumem nie możecie ani na to, ani na to; rozumem nie możecie bronić żadnego z obu.
Nie zarzucajcie tedy błędu tym, którzy uczynili wybór; bo nie wiecie.
- Nie, ale będę im zarzucał, nie iż uczynili ten wybór, ale w ogóle wybór; mimo bowiem że ten, który stawia na orła, i ów drugi popełniają jednaki błąd, obaj popełniają błąd; słusznie jest nie zakładać się w ogóle.
- Tak, ale trzeba się zakładać; to nie jest rzecz dobrowolna, zmuszony jesteś. Cóż wybierzesz? Zastanów się. Skoro trzeba wybierać, zobaczmy, w czym mniej ryzykujesz. Masz dwie rzeczy do stracenia: prawdę i dobro, i dwie do stawienia na kartę: swój rozum i swoją wolę, swoją wiedzę i swoją szczęśliwość; twoja zaś natura ma dwie rzeczy, przed którymi umyka: błąd i niedolę. Skoro trzeba koniecznie wybierać, jeden wybór nie jest z większym uszczerbkiem dla twego rozumu niż drugi. To punkt osądzony. A twoje szczęście? Zważmy zysk i stratę zakładając, że Bóg jest. Rozpatrzmy te dwa wypadki: jeśli wygrasz, zyskujesz wszystko; jeśli przegrasz, nie tracisz nic. Zakładaj się tedy, że jest, bez wahania”. B. Pascal, Myśli, Warszawa Pax, przekł. T. Boy-Żeleński, nr 451.
[2] Czy nie w swoich Szkicach z przeszłości?
[3] Wyraz tego rodzaju poglądom dałem i – jak sądzę – uzasadniłem je wystarczająco w art. pt. Sobór a sprawa numer jeden naszych czasów, „Znak” nr 177 (1969), s. 335-347.
