Hania i Cyrk Marzeń - Cerrie Burnell - ebook + książka

Hania i Cyrk Marzeń ebook

Burnell Cerrie

4,3

Opis

Tom 2 nowej magicznej serii popularnej w kilkunastu krajach, rozpoczętej Hanią i Szkarłatną Parasolką.

Hania wraz z przyjaciółmi frunie na czarodziejskiej Szkarłatnej Parasolce, gdy nagle dostrzega dziewczynkę, która biegnie po zawieszonej wysoko w powietrzu linie.

Prowadzi ona dzieci do urzekającego Cyrku Marzeń, unoszonego w przestworzach przez balony.

Przyjaciele spotykają na swej drodze cyrkowego piekarza, syrenę i zagadkową wróżbitkę, a jednocześnie zaczynają odkrywać tajemniczą przeszłość Hani…

Piękna opowieść o przyjaźni, rodzinie i o tym, jak ważne są przygody.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 53

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,3 (11 ocen)
5
4
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Korekta

Hanna Lachowska

Tytuł oryginału

Harper and the Circus of Dreams

The original edition is published and licensed by Scholastic Ltd.

Harper and the Circus of Dreams

Text © Cerrie Burnell, 2016

Illustrations © Laura Ellen Anderson, 2016

All rights reserved.

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Żadna część tej publikacji nie może być reprodukowana

ani przekazywana w jakiejkolwiek formie zapisu

bez zgody właściciela praw autorskich.

For the Polish edition

Copyright © 2020 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.

ISBN 978-83-241-8011-0

Warszawa 2022. Wydanie III

Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o.

www.wydawnictwoamber.pl

Konwersja

Tym, którzy kochają opowieści, Amelie, Delphi, Logiemu – niech magia nie ustaje.

C.B.

Johnowi, który jest

Była sobie

1. WYCIE WILCZYCY

Hania przycupnęła pod swoją Szkarłatną Parasolką na dachu Bardzo Wysokiego Bloku i spoglądała na Chmurne Miasto. W powietrzu unosiła się Morska Mgiełka, a niebo zaciągał zmierzch, przez co krople deszczu przypominały kolorem dym. Panował spokój.

Jej ukochany kot Północek mruczał, owinięty wokół jej stóp. Zielone oczy kota migotały. Hania uniosła smyczek i zaczęła cicho grać na altówce. Jedna, pełna nadziei nuta rozbrzmiała, gdy nagle powietrze rozdarło zażarte wycie. Hania upuściła smyczek i rozejrzała się dookoła. Na drugim krańcu dachu stała wilczyca barwy zmroku oraz chłopiec kryjący się w cieniu.

Większość dzieci na widok wilczycy na dachu ogarnąłby strach. Większość dzieci zaczęłaby uciekać, krzycząc z przerażenia. Ale większość dzieci nie przyjaźniła się z Natem Nathanielsonem.

Nat to chłopiec, który mieszka na dziesiątym piętrze. Znalazł wilczycę, gdy była jeszcze szczenięciem, dał jej dom i nazwał ją Mgławica. Mgławica kochała Nata, jak gdyby byli członkami jednej watahy, a jej rozgwieżdżone oczy widziały to wszystko, czego nie dostrzegał Nat. Nie była psem przewodnikiem, stróżem ani w żadnym sensie pupilem. Była to dzika towarzyszka o sercu pełnym mądrości, w której wyciu odbijała się pełnia księżyca. Dzisiaj jednak coś ją chyba dręczyło.

Hania uniosła smyczek i zagrała trzy ostre nuty – tajny sygnał wzywający jej przyjaciół. Liście wzbiły się w powietrze i słychać było dreptanie lekkich stóp – mała, podobna do myszki dziewczynka przemknęła po dachu i objęła ramionami wilczycę.

– Cześć, Lizo – powiedziała Hania z uśmiechem i zmierzwiła splątane włosy dziewczynki.

Liza, która miała wielkie oczy i uwielbiała czarownice z baśni, wtuliła buzię w srebrzyste futro wilczycy, aby ją ukoić.

Po dachu odbił się echem stukot pełnych powagi kroków.

– Cześć, Ferdek! – zawołał Nat, który rozpoznał przyjaciela po dźwiękach. Ferdek, starszy brat Lizy, podszedł pospiesznie, wciąż gryzmoląc ostatnią linijkę wiersza. Owinął się ciaśniej szalem, wetknął ołówek za ucho i rzekł poważnym tonem:

– Wydaje mi się, że Mgławica wyje do czegoś na niebie.

Pozostali spojrzeli w górę, mrużąc oczy. Widzieli jednak tylko gęstniejące chmury oraz przebłyski wieczornych gwiazd.

– Za ciemno – jęknęła Liza.

Hania uśmiechnęła się do niej.

– Musimy pofrunąć! – stwierdziła z promiennym uśmiechem.

Dzieci rzuciły się do działania. Nat wyciągnął z kieszeni pasmo burzowitki i przywiązał koszyk Północka do rączki Szkarłatnej Parasolki. Z uśmiechem i szelmowskim błyskiem w oku Liza wskoczyła do koszyka. Ferdek złapał pasemko burzowitki i przytwierdził wielki, drewniany latawiec do szpikulca parasolki, a następnie wsunął ręce za szkielet latawca, jakby to była lotnia. Hania puściła oko do Północka, który wskoczył jej na głowę niczym futrzany kapelusik. Nat zagwizdał cicho, a Mgławica zapierającym dech w piersi susem rzuciła się na szkarłatną czaszę parasolki.

Hania i Nat ścisnęli mocno rączkę parasolki.

– Gotowi? – spytała Hania szeptem.

– Gotowi! – odkrzyknęli pozostali.

– W górę! – zawołała, a Szkarłatna Parasolka wzbiła się w niebo, unosząc razem z sobą czwórkę dzieci, kota i wilczycę. Migotliwe światła Chmurnego Miasta zniknęły na dole, a dzieci z zapartym tchem żeglowały w stronę księżyca.

Pędziły coraz wyżej, jak gdyby były lżejsze niż jesienne liście. Liza wychyliła się z kociego koszyka i wrzasnęła radośnie. Atramentowe niebo sprawiało, że chciało się jej tańczyć. Ferdek zaśmiał się, gdy Szkarłatna Parasolka zanurzyła się w mgłę jedwabistego obłoku, w głowie zawirował mu milion opowieści. Nat w milczeniu starał się usłyszeć, co mogła wyczuć jego wilczyca, i czuł, jak wokół niego zmienia się świat.

Hania miała zamknięte oczy, bo zdawało się jej, że poprzez wycie wilczycy i mruczenie kota słyszy muzykę. Przez krótką chwilę zadrżało jej serce, była to bowiem melodia, która nawiedzała jej sny – ta, której nie potrafiła potem odegrać. Potem zakręcili się i wzlecieli jeszcze wyżej, a pieśń znikła, pogrążając świat w osobliwej ciszy.

Parasolka wisiała w ciemności niczym czerwona łódka na głębokim i spokojnym morzu. Liza zakaszlała i zachichotała, Ferdek bawił się szalem, a Hania zastanawiała się, co to może być za chmura, bo nie przypominała ona tych, które zazwyczaj sunęły nad miastem. Nat ostrożnie wyciągnął rękę i przeczesał palcami deszcz.

– Idzie burza – szepnął.

– Burza? – zapytała Hania, patrząc na bezkresne, pogrążone w bezruchu nocne niebo.

Nat wzruszył ramionami.

– Tak. Coś wznieca wiatr i miesza wszystko. Czuję to.

– Ale co to takiego? – spytał Ferdek z namysłem, wyciągając dłoń, by dotknąć kropli księżycowego blasku.

Coś przeszyło powietrze obok Lizy niczym strzała z piór i lodu. Dziewczynka westchnęła gwałtownie.

– W chmurach coś jest – pisnęła. – Duch we mgle!

Żadne z dzieci nie wierzyło tak naprawdę w duchy, lecz kiedy wytężyły w ciemności wzrok, ujrzały dziewczynę, która pędziła szybciej niż błyskawica. Dziewczynę, która wyglądała, jak gdyby biegła w powietrzu.

2. HISTORIA STRASZLIWEJ BURZY

Co się dzieje? – zapytał Nat, wyczuwając zadziwienie przyjaciół.

Pozostali starali się jak najlepiej opisać, co widzą.

– Gdzieś we wnętrzu mgły jest dziewczynka w śnieżnym płaszczu – podjął Ferdek.

– Ma złotobrązową skórę – powiedziała Hania, obserwując, jak dziewczyna daje susy pomiędzy chmurami z taką łatwością, jak gdyby stąpała po kładce.

– Jej warkocze są pełne piorunów – wtrąciła Liza, chwiejąc się na szczycie koszyka na jednej nodze, żeby jak najlepiej przyjrzeć się tej cudownej, skaczącej po chmurach dziewczynce.

Nat