Głos z pustyni. Homilie z Centrum Formacji Duchowej Salwatorianów w Krakowie - Centrum Formacji Duchowej - ebook

Głos z pustyni. Homilie z Centrum Formacji Duchowej Salwatorianów w Krakowie ebook

Centrum Formacji Duchowej

0,0

Opis

Książka powstała z okazji Jubileuszu 15-lecia istnienia Centrum Formacji Duchowej Salwatorianów w Krakowie. Zawiera wybrane teksty homilii wygłoszonych w latach 2005-2012 przez znanych i cenionych formatorów z Polski i zagranicy.

Znajdziemy tu homilie ks. W. Chrostowskiego, bp. E. Dajczaka, abp. B. Forte, R. Cantalamessy, A. Cenciniego i wielu innych znakomitych kapłanów. Książka jest pieknym i niespotykanym prezentem dla wszystkich, którzy kiedykolwiek korzystali z tego znanego w całej Polsce ośrodka formacyjnego.

Jak mówią formatorzy z Centrum: Ufamy, że "Głos z pustyni" przybliży wszystkich Czytelników do Słowa, które z miłości do nas za sprawą Ducha Świętego stało się Ciałem.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 423

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wstęp

„Jam głos wołającego na pustyni” – tymi słowami Jan Chrzciciel odpowiada na natarczywe pytania o jego tożsamość stawiane mu przez przychodzących nad Jordan. Słowa proroka znad Jordanu można odnieść również do tożsamości rekolekcjonisty i domu rekolekcyjnego będącego przestrzenią odosobnienia i ciszy stworzoną dla spragnionych słuchania słowa Bożego. Dom rekolekcyjny, niekoniecznie ulokowany na pustyni, ma być miejscem odosobnienia służącego spotkaniu człowieka z Bogiem i sobą samym. „Na pustyni” domu rekolekcyjnego wypowiadane jest słowo rodzące się ze Słowa i prowadzące do Słowa. W tym sensie dom rekolekcyjny staje się uprzywilejowanym miejscem spotkania człowieka z Bogiem i Jego Słowem (w języku hebrajskim słowo używane na określenie pustyni, midbar, zawiera w sobie spółgłoski występujące w terminie dabar, oznaczające pełne mocy słowo Boga). W spotkaniu człowieka z Bogiem – według Bożej pedagogii – pośredniczy głos proroka, który przypomina, że idzie za nim Mocniejszy od niego. Głos prowadzącego rekolekcje ma prowadzić uczestników do osobistego spotkania ze Słowem.

Powstałe w 1997 roku Centrum Formacji Duchowej (CFD) w Krakowie, położone w malowniczym i cichym rejonie Skał Twardowskiego, jest „miejscem pustyni”, w którym kładziemy akcent na formację do słuchania i modlitwy słowem Bożym. Służą temu organizowane ośmiodniowe rekolekcje lectio divina i ćwiczenia ignacjańskie oraz weekendowe szkoły formacji duchowej, przeżywane w pełnym milczeniu z indywidualnym towarzyszeniem duchowym. Atmosfera ciszy i modlitwy, trwająca tydzień lub znaczną część weekendu, sprzyja zażyłemu kontaktowi ze Słowem na modlitwie osobistej, a także słuchaniu go we wspólnocie Kościoła celebrującej liturgię słowa w czasie Eucharystii. Treściami spotkań dzielimy się z uczestnikami i nie tylko, udostępniając je w formie nagrań audio, jak również na łamach kwartalnika „Zeszyty Formacji Duchowej” i w książkach wydawanych w serii „Biblioteka CFD”.

Wychodząc naprzeciw uczestnikom spotkań, którzy zapragnęli wracać w codzienności do treści homilii wygłoszonych w naszym domu, zaczęliśmy znaczną ich część udostępniać na stronie internetowej CFD – www.cfd.sds.pl. W niniejszej książce publikujemy wybrane teksty tychże homilii, pochodzące z okresu 2005–20121.

Zawarte tu teksty homilii można podzielić na trzy grupy. Pierwszą z nich stanowią homilie wygłoszone przez osoby prowadzące weekendowe spotkania formacyjne, szczególnie w ramach Szkoły Biblijnej, Szkoły Kierownictwa Duchowego i Szkoły Wiary. Wybraliśmy homilie biskupów i kapłanów pochodzących z Polski i z zagranicy, szczególnie z Włoch, ale również ze Słowenii czy Francji.

Posługa duchowego towarzyszenia dużym grupom uczestników prowadzonych w CFD ośmiodniowych rekolekcji lectio divina i ćwiczeń duchownych św. Ignacego Loyoli byłaby niemożliwa bez pomocy wielu osób z różnych środowisk formacyjnych diecezjalnych i zakonnych, męskich i żeńskich, również osób świeckich.

Drugą grupę tekstów stanowią wybrane homilie kapłanów diecezjalnych i zakonnych, wspierających nas w posłudze kierownictwa duchowego i głoszenia słowa, pochodzących z archidiecezji gnieźnieńskiej, krakowskiej, warszawskiej i wrocławskiej, z diecezji radomskiej i warszawsko-praskiej oraz należących do wspólnot życia konsekrowanego, takich jak: jezuici, misjonarze św. Wincentego à Paulo, pallotyni, saletyni i salwatorianie.

Zbiór wydawany z okazji 15-lecia działalności CFD salwatorianów zawiera również kilka homilii wygłoszonych przez duszpasterzy aktualnie posługujących w naszym domu.

Znaczna część publikowanych tu homilii została nagrana w czasie liturgii. Po spisaniu i niezbędnych poprawkach, z zachowaniem stylu języka mówionego, teksty zostały udostępnione na stronie internetowej. W tym miejscu chcemy podziękować osobom, które ofiarowały swój cenny czas, spisując tekst z nagrań. Dzięki zaangażowaniu tych dobroczyńców homilie te dotrą teraz, jak ufamy, do szerszego kręgu Czytelników w formie publikacji książkowej.

Dziękujemy Bogu za wszystkich głosicieli słowa, którzy w czasie istnienia CFD w Krakowie służyli swoimi charyzmatami i darami osobom przybywającym do naszego domu pustyni i słowa. Bóg zapłać również za tych, których homilii z racji ograniczonego miejsca nie możemy tu opublikować, i tych, dzięki których głosowi słowo mogło dotknąć serc słuchaczy i tylko w tych sercach zostać „wydrukowane”.

Niech niniejsza książka będzie wdzięcznym prezentem nas, salwatorianów i salwatorianek posługujących w krakowskim CFD, dla wszystkich, którzy kiedykolwiek korzystali lub skorzystają z naszego ośrodka formacyjnego. Ufamy, że czerpać z niej będą i osoby duchowne, i świeckie. Oby ta książka, która jest głosem z pustyni, przybliżyła wszystkich jej Czytelników do Słowa, które z miłości do nas za sprawą Ducha Świętego stało się ciałem. Niech w nas wszystkich brzmią słowa zachęty biskupa Hippony, św. Augustyna: „Jan jest głosem, ale «na początku było Słowo», czyli Pan. Jan był głosem tylko do czasu, Chrystus jest Słowem odwiecznym. (…) Czyż ten dźwięk niosący słowo nie przypomina ci sam przez się, że «potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał»? (…) Trzymajmy się słowa, nie dajmy, aby się ono zagubiło, gdy już poczęło się w tajnikach naszego serca”.

Piotr Szyrszeń SDS

1 Niektóre teksty homilii były wcześniej drukowane w „Zeszytach Formacji Duchowej”, zob. np. R. Cantalamessa OFMCap., Życie w mocy Ducha, nr 32/2006, s. 101–119; oraz A. Cencini FdCC, Kryteria rozeznawania powołania, nr 40/2008, s. 74–81. Katechezy o Eucharystii wygłoszone przez kaznodzieję papieskiego w czasie Dni Duchowości Biblijnej w 2005 r. zawarte w niniejszej książce są przedrukiem numeru 32 ZFD.

Raniero Cantalamessa OFM Cap.

kapucyn, kaznodzieja Domu Papieskiego

Katecheza pierwsza o Eucharystii

homilia – piątek 28. tygodnia zwykłego, 14 października 2005 r.Dni Duchowości Biblijnej: „Życie w mocy Ducha”, 14–16 października 2005 r.Rz 4, 1-8; Ps 32, 1-2.5.11; Łk 12, 1-7

Tematem homilii są najczęściej czytania mszalne, lecz czasem jest ­dobrze, żeby dotyczyła ona nie tyle ruchomych części Mszy, ile tych stałych, czyli żeby pomogła nam zrozumieć misterium, które celebrujemy. ­Chciałbym nawiązać do tych momentów, które przeżywamy we Mszy św., abyśmy mogli trochę głębiej zrozumieć, na ile to możliwe, tajemnicę Eucharystii.

W starożytności nazywano to katechezą mistagogiczną, to znaczy katechezą, która miała za przedmiot wielkie tajemnice wiary i która była głoszona nie przed chrztem, ale po chrzcie. Głosił ją biskup, wyjaśniając zagadnienia chrztu, Eucharystii, modlitwy „Ojcze nasz”. Katecheza mistagogiczna, to znaczy katecheza, która pomaga wejść w głębię tajemnicy.

Niedługo zakończymy Rok Eucharystii. W Rzymie zgromadzili się biskupi, aby omawiać, pogłębiać rozumienie znaczenia Eucharystii dzisiaj. Jest więc rzeczą piękną, że my także zgromadziliśmy się, podejmując ten sam wysiłek Kościoła. O Eucharystii bowiem nigdy się nie wie dostatecznie dużo. To jest tajemnica głęboka jak otchłań. Jednym z celów, jakie miał Jan Paweł II, kiedy ogłaszał ten Rok Eucharystii, było rozbudzenie wśród chrześcijan zdumienia Eucharystią. I myślę, że miał głęboką rację, bo największym ryzykiem, na jakie jest narażona ­Eucharystia, nie są nawet przypadki profanacji, jakie od czasu do czasu się zdarzają, ale oziębłość, obojętność i przyzwyczajenie ze strony chrześcijan, a także traktowanie Eucharystii jako czegoś oczywistego, co się nam należy. Zatem rozbudzenie tej zdolności zdumiewania się tą tajemnicą za każdym razem, gdy ją przeżywamy, jest naprawdę czymś pilnym, koniecznym w Kościele.

Oczywiście, to zdumienie wobec Eucharystii nie jest celem samym w sobie, ale musi służyć wprowadzeniu nas w głębsze jej rozumienie. I my chcemy uczynić to właśnie podczas tych trzech spotkań w czasie codziennych Mszy św. Droga, którą będziemy podążać, jest bardzo prosta. Postaramy się zrozumieć, co robimy tutaj, sprawując Eucharystię. Msza składa się z trzech fundamentalnych momentów: liturgii słowa, liturgii eucharystycznej z konsekracją i Komunii.

Dziś staramy się zgłębić pierwszą część. Czym jest liturgia słowa i jaki jest jej sens podczas Mszy?

Przede wszystkim, jak zrodziła się ta część Mszy? Dzieje Apostolskie, gdy opisują pierwszą wspólnotę chrześcijańską, mówią nam, że ta pierwotna wspólnota chodziła do świątyni jerozolimskiej, aby uczestniczyć w modlitwach, ale później chrześcijanie spotykali się w swych domach na łamanie Chleba. To bardzo krótkie zdanie ukazuje wiele rzeczy. Mówi ono, że na początku chrześcijanie nadal chodzili do świątyni czy synagogi i tam słuchali czytań ze Starego Testamentu, odmawiali psalmy, uczestniczyli w modlitwach... ale nie mogli sprawować łamania Chleba z innymi żydami! Dlatego po tym obrzędzie w synagodze czy w świątyni gromadzili się w swoich domach i tam dokonywali obrzędu, który ustanowił Jezus, to znaczy łamania Chleba, Eucharystii. Tak więc na początku chrześcijanie sprawowali liturgię słowa w synagodze, a liturgię eucharystyczną w swoich domach. Ale stopniowo zauważyli, że nie mogą już uczestniczyć w nabożeństwach synagogalnych z innymi żydami, gdyż zaczęto ich wyodrębniać jako uczniów Jezusa, ale przede wszystkim dlatego, że czytania, których słuchali, nabrały dla nich, jako chrześcijan, nowego znaczenia: mówiły o Chrystusie. I tak w krótkim czasie przestali chodzić do synagogi. Odmawiali psalmy, sprawowali liturgię słowa przed łamaniem Chleba w swoich domach.

W ten sposób ukształtował się pierwszy zalążek Mszy: liturgia słowa i łamanie Chleba. Tak więc liturgia słowa narodziła się z tradycji Starego Testamentu, ale została schrystianizowana. Już Justyn, męczennik z II wieku, mówi nam, że chrześcijanie podczas Mszy nie czytali tylko fragmentów Starego Testamentu, ale czytali także to, co on nazywa wspomnieniami apostołów, czyli Ewangelie, listy św. Pawła. To znaczy, że liturgia słowa została ubogacona, już nie jest to tylko Stary Testament, ale i Nowy. I widzimy, że także dzisiaj najpierw słyszymy czytanie ze Starego Testamentu, potem z listów apostołów, a na końcu jest Ewangelia.

Jaki sens, jaki cel ma liturgia słowa podczas Mszy? Nie ma tego samego celu, jak wtedy, gdy czytamy ją w naszym domu albo w jakieś szkole biblijnej, w instytucie biblijnym. Kiedy czytamy czy studiujemy Biblię w tych innych miejscach, celem tego studium jest lepsze poznanie słowa Bożego, a kiedy czytamy te same teksty podczas Mszy, mają one nowy, dodatkowy cel: pomóc nam rozpoznać Tego, którego mamy przyjąć. Najlepszy przykład znajdujemy w opowiadaniu o uczniach idących do Emaus. Po drodze Jezus najpierw wyjaśnia Pisma i już same te Pisma zaczynają oświecać umysły apostołów, pozwalają zrozumieć wymiar chrystologiczny Pism; tak iż kiedy Jezus potem łamie chleb, ich oczy są gotowe Go rozpoznać. I to jest to, co powinno stać się podczas każdej Mszy. Słuchanie czytań powinno przygotować nasze serce na rozpoznanie za każdym razem jakiegoś nowego aspektu Chrystusa. Czytania pomagają nam wejść w komunię z Chrystusem także w Jego Słowie.

Istnieje też inny cel liturgii słowa podczas Mszy. Kiedy słuchamy czytań mszalnych, nie są to tylko opowiadania o czymś, co wydarzyło się pewnego dnia. Te słowa i wydarzenia, o których słuchamy podczas Mszy, stają się obecne, my doświadczamy tego, czego słuchamy.

Podajmy przykłady, żeby zobaczyć, jak wszystkie czytania mszalne stają się nie tylko przypomnieniem, ale obecnością. Pewnego dnia słyszymy w pierwszym czytaniu opowiadanie o Mojżeszu stojącym przed płonącym krzewem. Jest to zachęta, żebyśmy doświadczyli tego samego, co Mojżesz, bo w Eucharystii to my stajemy przed płonącym krzewem. Ten Bóg, który przemawia z płonącego krzewu, jest właśnie tutaj obecny. Innego dnia czytamy rozdział szósty Księgi Izajasza. Izajasz słyszy aniołów głoszących świętość Boga i odkrywa, że jest człowiekiem nieczystym, ale anioł dotyka jego ust rozżarzonym węglem i oczyszcza go. To wydarzenie odczytane podczas Mszy staje się aktualne: otrzymujemy zachętę, by przygotować się i mocno wierzyć, że teraz ten rozżarzony węgiel dotyka naszych warg, a tym węglem jest świętość Chrystusa. Te same słowa, które usłyszał Izajasz, my teraz ogłaszamy podczas Mszy: Święty, Święty, Święty Pan Bóg Zastępów.

Widzicie, że Msza nabiera nowego znaczenia, bo my też jesteśmy osobami nieczystymi, niegodnymi zbliżyć się do świętości Boga, ale wierzymy, że wraz z hostią, z Chrystusem, który przychodzi do nas, ogień Boży nas oczyszcza.

Innego dnia czytamy opowiadanie o powołaniu Ezechiela. Pamiętacie, że Ezechiel widzi rękę, która podaje mu zwój, i słyszy głos, który mówi: „Zjedz ten zwój, napełnij nim swoje wnętrzności”. Po zjedzeniu zwoju prorok słyszy polecenie Boga, który posyła go i mówi: „Teraz idź i mów!”. Ten zwój to słowo Boże. Podczas Mszy my zjadamy zwój, słowo Boga. Zatem cała Msza jest nowością, odkryciem; napełniamy swoje wnętrzności Słowem, które stało się Ciałem, i my też możemy być posłani: „Teraz idź i mów!”.

Przejdźmy do Nowego Testamentu. Można by mnożyć przykłady, bo całe Pismo czytane podczas Mszy staje się obecnością, rzeczywistością. Największym przykładem w Nowym ­Testamencie jest Maryja, która przyjmuje w sobie Słowo: jak mówi św. Augustyn, przyjmuje je najpierw w sercu, zanim jeszcze przyjmie je w ciele. Podczas Mszy jesteśmy wezwani, by powtórzyć doświadczenie Maryi: przyjąć Słowo, które stało się Ciałem.

Pomyślcie o innym wydarzeniu z Ewangelii: o kobiecie cierpiącej na krwotok, która mówiła: „Jeśli tylko dotknę skraju Jego szaty, będę uzdrowiona”. Jak można słuchać tego podczas Mszy i nie odczuć, że w tej chwili to my jesteśmy tą kobietą, my, którzy mamy radość dotykania nie tylko skraju szaty, ale całej osoby Jezusa. I tak dalej: Tomasz, który dotyka ran Chrystusa, Zacheusz... Kiedy, na przykład, słuchamy Ewangelii o Zacheuszu, o czym powinniśmy myśleć? O tym, co Jezus mówi do Zacheusza: „Dzisiaj chcę przyjść do Twojego domu”. I co robi Jezus podczas Mszy? Przychodzi do naszego domu. Pomyślmy też o tym, co ludzie mówią o Jezusie: „Podszedł do domu grzesznika!”. Kiedy słucham tej Ewangelii, mówię: „Znowu Jezus idzie do grzesznika, którym ja jestem”. A na koniec Jezus mówi: „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu”. Dokładnie to samo dzieje się podczas komunii: zbawienie wchodzi do domu, którym my jesteśmy.

Jeżeli się dobrze zastanowimy, wszystkie wydarzenia ewangeliczne, o których słyszymy podczas Mszy, stają się nadzwyczajnym objawieniem. To mi najbardziej pomaga, aby Msza nie była czymś zawsze takim samym, powtarzanym z pamięci, ale żeby za każdym razem była nową przygodą. Dlatego kiedy idę do kościoła, do naszej klasztornej kaplicy, przed Mszą św. staram się szybko przejrzeć Ewangelię i prawie zawsze znajduję jakieś zdanie, jakiś fakt, który otwiera mnie na zrozumienie Mszy. Nie tylko wydarzenia stają się nowe, ale także słowa Jezusa, bo słowa Jezusa wysłuchane podczas Mszy to coś zupełnie innego: Jezus zmartwychwstały teraz mówi bezpośrednio do nas.

Podam przykład. Pewnego dnia odprawiałem Mszę św. w klasztorze klauzurowym i czytałem fragment z rozdziału dwunastego Ewangelii Mateusza, gdzie Jezus mówi: „Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je, ponieważ oni wskutek nawoływania Jonasza się nawrócili; a oto tu jest coś więcej niż Jonasz. Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw temu plemieniu i potępi je; ponieważ ona z krańców ziemi przybyła słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest więcej niż Salomon” (w. 41-42).

I co stało się tego dnia, gdy słuchałem tych słów? Jakby w mgnieniu oka zrozumiałem, że Tym, który mówił te słowa, nie był Jezus, który żył dwa tysiące lat temu, który mówił do tłumów w Judei, ale to był Jezus zmartwychwstały, żywy, który mówił do nas tu obecnych, do mnie i do innych: „Czyż nie zauważacie, że przed wami teraz, tutaj, jest więcej niż Salomon, jest więcej niż Jonasz, więcej niż Abraham? Tu jest Syn Boży”. Tak bardzo uderzyła mnie ta prawda, że kiedy konsekrowałem chleb i wino, a potem przyklęknąłem, tak jak robi się to zawsze, powstając, zatrzymałem się i w głębi serca zawołałem: „Oto tu jest więcej niż Salomon!”.

Rozumiecie, jak liturgia słowa staje się integralną częścią Mszy. To nie jest coś, o czym potem zapominamy. To Jezus nadal głosi królestwo Boże. Jeżeli liturgia eucharystyczna, czyli konsekracja, uobecnia Jezusa, który umiera i zmartwychwstaje dla nas, to liturgia słowa uobecnia Jezusa, który naucza, który mówi do tłumów. Wtedy mówił na przykład nad brzegiem morza, teraz mówi tak do nas, zarówno wtedy, gdy zebrała się mała wspólnota, jak i wtedy, gdy jest wielki tłum.

Niech ten Rok Eucharystii pomoże nam odkryć także znaczenie liturgii słowa. Ojcowie Kościoła zawsze mówili o dwóch stołach eucharystycznych: stół słowa i stół Chleba. Stołem słowa jest liturgia słowa, a stołem Chleba jest Komunia. Orygenes, pisarz z III wieku, mówił, że kiedy przyjmujesz Eucharystię (w tamtym czasie przyjmowano ją na rękę), musisz bardzo uważać, żeby żaden fragment nie upadł na ziemię i robisz dobrze, bo wiesz, że chodzi o Ciało Chrystusa. Ale czyż nie powinieneś tak samo troszczyć się, kiedy przyjmujesz słowo, aby żadne słowo nie wpadło w pustkę, bo Ten, który jest obecny w Chlebie, jest obecny także w inny sposób w słowie. I musimy też zbierać słowo, tak jak zbieramy fragmenty Eucharystii. Amen.

Katecheza druga o Eucharystii

homilia – sobota 28. tygodnia zwykłego, 15 października 2005 r.Dni Duchowości Biblijnej: „Życie w mocy Ducha”, 14–16 października 2005 r.Rz 4, 13.16-18; Ps 105, 6-7.8-9.42-43; Łk 12, 8-12

Kontynuujemy naszą katechezę mistagogiczną na temat Eucharystii. Wczoraj usiłowaliśmy zrozumieć głębiej liturgię słowa, a podczas tej Mszy św. chcemy skupić naszą uwagę na liturgii eucharystycznej i na jej centralnym momencie, jakim jest konsekracja. Zazwyczaj myślimy, że nasza rola w tym momencie jest czysto pasywna: mamy trwać w ciszy, na kolanach, słuchać... i to wystarczy. A tymczasem może zobaczymy, że jest to moment, w którym mamy aktywnie uczestniczyć.

Także teraz zacznę od mojego doświadczenia. Zostałem wyświęcony na kapłana przed Soborem, w 1958 roku. Wtedy odprawiano jeszcze Mszę św. po łacinie, tyłem do ludu. W rubrykach było napisane, że podczas konsekracji należy ściszyć głos, pochylić głowę, wyizolować się od wszystkiego i od wszystkich, udzielić naszego głosu Jezusowi, który powtarzał słowa: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje; bierzcie i pijcie, to jest Krew moja”. Potem nadeszła soborowa reforma liturgiczna, zaczęto odprawiać Mszę św. tak jak teraz, patrząc na lud, już nie po łacinie, ale w naszym języku. Teraz w rubrykach nie poleca się, żeby pochylić głowę i ściszyć głos, ale żeby normalnym głosem wypowiedzieć słowa konsekracji. I to pomogło mi zrozumieć, że mój sposób celebrowania tego momentu nie był całkiem doskonały. Ten bowiem, kto celebruje Mszę św., Najwyższy Kapłan, niewidzialny, który przewodniczy każdej Mszy, to Chrystus zmartwychwstały, Chrystus żyjący, a nie umarły. A Chrystus zmartwychwstały to zawsze Głowa i Ciało razem, nierozdzielnie połączone. Dlatego w słowach konsekracji rozbrzmiewa też głos Kościoła, w tych słowach jest każdy z nas. W sumie zrozumiałem to, że jako kapłan wyświęcony w Kościele, ja mam wypowiadać te słowa in ­persona Christi, to znaczy reprezentując Chrystusa, przekonany, że moje słowa, mocą Ducha Świętego, przemieniają chleb w Ciało Chrystusa. Równocześ­nie jednak, jako członek ciała Chrystusa, jako osoba ochrzczona, miałem złączyć się z Jezusem i patrząc na ludzi, którzy są przede mną, miałem im powiedzieć: „Bracia i siostry, bierzcie i jedźcie, to jest także moje ciało, które chcę oddać dla was. Bierzcie i pijcie, to jest moja krew, którą chcę przelać dla was”. To znaczy, że nie jesteśmy powołani po prostu do tego, by powtarzać mechanicznie słowa Jezusa, ale by zjednoczyć się z Nim, by robić to, co On czyni. W chwili gdy my, kapłani, zostaliśmy wyświęceni przez biskupa, powiedziano nam po łacinie: Agnoscite quod agitis, imitamini quod tractatis, co oznacza: rozważajcie to, co czynicie, i naśladujcie to, czego dokonujecie. Inaczej mówiąc, czyńcie w życiu to, co celebrujecie przy ołtarzu.

Później odkryłem, że to jest napisane w Nowym Testamencie. Na przykład, dlaczego św. Jan, zamiast opisać ustanowienie Eucharystii, opowiada o umyciu nóg? Żeby nam powiedzieć, że Eucharystia przynagla nas wszystkich, żebyśmy czynili to, co uczynił Jezus: służyć sobie nawzajem, uczynić nasze życie służbą dla innych. W Pierwszym Liście św. Jan dobrze to tłumaczy, gdy mówi: „On oddał życie za nas. My także powinniśmy oddawać życie jedni za drugich” (por. 1 J 3, 13-16). A św. Augustyn komentuje ten fragment Pierwszego Listu: „Tutaj błogosławiony Ewangelista Jan wyjawia nam tajemnicę Wieczerzy”. A kiedy Jezus mówił: „Czyńcie to na moją pamiątkę”, to, co chciał powiedzieć? Oczywiście, chciał powiedzieć: „Powtarzajcie ten obrzęd paschalny, który Ja celebrowałem wobec was”, ale pragnął też powiedzieć coś innego: „Wy także czyńcie to, co Ja uczyniłem. Ja dałem wam przykład, abyście wy także czynili to, co Ja uczyniłem: Ja wydałem ciało za was, wy macie oddawać ciało jedni za drugich”.

Mówi to także św. Paweł w Liście do Rzymian: „A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą” (Rz 12, 1). Widzicie, że te słowa odzwierciedlają formułę ustanowienia Eucharystii. Św. Paweł chciał powiedzieć: „Proszę was, byście wy także stali się Eucharystią”.

Tu może zrodzić się pytanie: ale czy także my, ludzie świeccy, możemy przyłączyć się i mówić te słowa? Tak, możecie, kochani bracia i siostry. Oczywiście, w ciszy waszego serca, nie tak jak kapłan, który je wypowiada in persona Christi. Ale Sobór nam przypomniał, że wszyscy ochrzczeni mają udział w królewskim kapłaństwie Chrystusa. Pewien tekst soborowy mówi, że mocą tego kapłaństwa, jakiego wszyscy dostąpiliśmy przez chrzest, każdy chrześcijanin ma prawo ofiarować Bogu modlitwy i ofiary oraz składać Ojcu siebie samego wraz z Chrystusem. Zatem nic nie stoi na przeszkodzie, by także ludzie świeccy przyłączyli się w tym momencie i ofiarowali swoje życie wraz z Chrystusem, używając Jego słów. Tak więc skoro wszyscy – choć na różne sposoby – jesteśmy powołani do tego, by mówić: „Bierzcie i jedźcie, to jest ciało moje”, musimy wiedzieć, co oznacza „ciało i krew”, bo myślimy, że wiemy, a może nie wiemy.

Dla nas, ludzi nowoczesnych, ciało to trzecia część człowieka: ta część, którą widać – nerwy, kości, skóra... To jest ta część, która łącznie z duszą i duchem tworzy osobę. Ale w języku Jezusa było inaczej. W języku biblijnym ciało oznacza całą osobę ludzką jako żyjącą w wymiarze cielesnym. Kiedy Jan mówi: „Słowo stało się ciałem”, „ciało” oznacza „człowiek”. Zatem kiedy Jezus mówił: „Bierzcie i jedzcie, to jest moje Ciało”, dawał nam swoje życie, w sensie konkretnym: od pierwszej chwili, gdy został poczęty, aż do ostatniej chwili, z tym wszystkim, co wypełniło Jego życie. I kiedy Jezus mówi: „Bierzcie, to jest moja Krew”, to co nam daje? W naszym języku krew jest częścią osoby, bo jest organem naszego ciała. I znowu: w języku Jezusa było inaczej. W Biblii krew jest siedzibą życia. Dlatego Żydzi nie jedzą mięsa duszonego, bo ono zawiera krew. Tak więc skoro krew jest siedzibą życia, przelanie krwi jest znakiem śmierci. I gdy Jezus mówił: „Bierzcie, to jest moja Krew”, dawał nam swoją śmierć.

Skoro więc jesteśmy powołani do tego, by łączyć się z Jezusem i ofiarować ciało i krew, co mamy myśleć, kiedy mówimy braciom: „Bierzcie, to jest moje ciało”? Dajemy im nasz czas (który jest zasadniczym komponentem życia w ciele), nasze zdolności wszelkiego rodzaju: materialne, cielesne, duchowe... – to wszystko, co umiemy robić, także uśmiech. Bo uśmiech jest czymś, co może zrobić tylko duch, który jest w ciele. Mówię, że żal mi aniołów, gdyż nie mogą się uśmiechać, bo są istotami duchowymi, nie mają ciała. Także zwierzęta nie mogą się uśmiechać, bo mają ciało, ale nie mają ducha. Uśmiech jest właściwością istoty, która żyje w ciele. Może być tak cennym darem, oczywiście, jeśli jest ofiarowany właściwej osobie we właściwej chwili... ale uśmiechnąć się do osoby samotnej, która czuje się porzucona, to tak jak otworzyć drzwi pielgrzymowi i powiedzieć mu: „Wejdź, to jest twój dom”. Twarz, która otwiera się na uśmiech (a istnieje tyle rodzajów uśmiechu!), to jak otwarcie drzwi przed kimś drugim, przyjęcie kogoś drugiego.

Kiedy mówimy: „Bierzcie, to jest moja krew”, co dajemy braciom? Także my dajemy naszą śmierć, ale nie tylko końcowy akt naszego życia, lecz wszystko to, co już w naszym życiu reprezentuje śmierć: choroby, wszystkie nasze niepowodzenia, to wszystko, co nazywamy negatywną częścią naszego życia, to, co nas upokarza... To jest krew.

I dzięki Eucharystii żadne życie nie jest już niepotrzebne. Także osoba na wózku inwalidzkim, która już nic nie może zrobić, jeżeli złączy się z Jezusem, jej życie staje się Eucharystią.

Spróbujmy teraz zastosować to rozumienie Eucharystii do naszego życia w różnych jego stanach. Zacznijmy od nas, kapłanów. Kiedy kapłan podczas Mszy wypowiada słowa konsekracji i wypowiada je w imieniu Chrystusa, równocześnie w myślach patrzy na braci i mówi: „Bierzcie, bracia, to jest moje ciało, które chcę wydać za was”. Później, po zakończeniu Mszy, kapłan zaczyna swój dzień i może robić tyle różnych rzeczy: spowiada, naucza... Co sprawi, żeby życie tego kapłana stanowiło jedną całość? Fakt, że cały jego dzień jest kontynuacją Eucharystii. Jesteśmy powołani, żeby być Eucharystią, a nie tylko celebrować Eucharystię.

Kiedyś odwiedziłem pewnego kapłana na północy Włoch. Miał nowotwór i odprawiał jedną ze swoich ostatnich Mszy. Cierpiał też na chorobę oczu, które ciągle łzawiły. Powiedział mi: „Ojcze, kiedyś, podczas rekolekcji, Ojciec zachęcał nas, byś­my mówili: «Bierzcie i jedzcie, to jest moje ciało». Ale ja nie przywiązywałem wagi do tych słów. Dopiero teraz zrozumiałem. Teraz pozostaje mi tylko to. I przez cały czas, myśląc o moich parafianach, powtarzam: «Bierzcie i jedźcie, to jest moje ciało. Bierzcie i pijcie, to jest moja krew»”.

W tym momencie naprawdę zobaczyłem, co znaczy Eucharystia w życiu kapłana. Eucharystia nie jest tylko źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego, jak mówi Sobór, ale jest też formą życia chrześcijańskiego. Nasze życie chrześcijańskie musi być eucharystyczne. Musi być chlebem połamanym dla braci, tak jak uczynił to Jezus.

Pomyślmy o matce rodziny, która w ten sposób celebruje Mszę i ona także w ciszy mówi: „Bierzcie i jedzcie, to jest moje ciało”. Później idzie do domu albo do pracy i robi tyle drobnych rzeczy, o których może nie będzie się pisać w gazetach, nie przejdą one do historii, ale w oczach Bożych ten dzień jest Eucharystią.

Pomyślmy o siostrze zakonnej, która ma odwagę powiedzieć: „Bierzcie i jedzcie, to jest moje ciało”, a później, w ciągu dnia, poświęca swój czas na tyle małych rzeczy: chorzy, dzieci, praca duszpasterska, tyle spraw... Ale wielkość życia tej siostry zakonnej tkwi w tym, że ono jest Eucharystią.

I pozwólcie mi, że wymienię ostatnią kategorię: młodzi. Czego chce dzisiaj świat od młodych? Ciała! I tylko tego! Chce ciała, dopóki jest młode, atrakcyjne, zdrowe, piękne. Ciało stało się narzędziem zarobku, towarem. Zauważmy ­wykorzystywanie ciała, przede wszystkim kobiet, w reklamie, w internecie, w filmach, w telewizji. Jak pomożemy młodym chrześcijanom oprzeć się temu strasznemu naciskowi, tej mentalności, która sprowadza ich tylko do ciała? Nauczmy ich przeżywać tak Eucharystię, by mówili: „Bierzcie, to jest moje ciało”. Wtedy młody człowiek rozumie, że ciało jest czymś poświęconym i że musi służyć zgodnie z planem Bożym, czy to w małżeństwie, jako środek przekazywania życia i miłości, czy w życiu konsekrowanym, jako żywa ofiara dla braci. Nie może być przedmiotem, który się daje pierwszemu nabywcy.

Widzicie, drodzy bracia i siostry, że konsekracja nie jest momentem, w którym mamy być bierni, ale ona zachęca nas wszystkich, abyśmy zrobili to, co zrobił Jezus, byśmy oddali nasze życie innym, byśmy uczynili z naszego życia ofiarę dla innych. Wtedy Msza naprawdę może zmienić nasze życie.

Prośmy Ducha Świętego, aby nam pomógł, bo nie jest łatwo uczynić z własnego życia ofiarę dla innych. List do Hebrajczyków mówi, że także Jezus ofiarował siebie Ojcu w Duchu Świętym. To znaczy, że Duch Święty dał człowieczeństwu Jezusa tę siłę, aby się ofiarował za nas. I dlatego podczas Mszy wzywamy Ducha Świętego najpierw nad chlebem i winem, przed konsekracją, aby stały się Ciałem i Krwią Chrystusa, a później znowu wzywamy Ducha Świętego, by zstąpił na wszystkich zgromadzonych, aby uczynił z nas żywą ofiarę, aby uczynił z nas jedno ciało i jednego ducha.

I prośmy Ducha Świętego, by nauczył nas robić to, co zrobił Jezus, byśmy powiedzieli, myśląc o braciach, którym mamy służyć: „Bracia i siostry, moje życie jest życiem grzesznika, nie mam nic, co bym mógł wam dać, ale na wzór Jezusa chcę uczynić z mojego życia dar dla was”.

Pozwólcie, że zakończę pewnym przykładem, który, jak myślę, pozwoli nam zrozumieć, co my robimy podczas liturgii eucharystycznej. Wyobraźcie sobie pracownika wielkiego przedsiębiorstwa, który niezmiernie kocha i podziwia swojego szefa. To jest rzecz, która bardzo rzadko się zdarza, jak słyszę, ale może się zdarzyć. I ten pracownik chce ofiarować szefowi prezent z okazji jego święta. Ale zanim pokaże ten prezent, prosi wszystkich kolegów, żeby złożyli podpis, tak iż ten prezent dociera do szefa jako dar wszystkich jego pracowników, chociaż tylko jeden za niego zapłacił.

Ale to właśnie dzieje się podczas Mszy. Jezus niezmiernie kocha i podziwia Ojca niebieskiego, każdego dnia chce dać Mu prezent, najpiękniejszy dar, jaki istnieje, to znaczy swoje życie, ale zanim przedstawi ten dar Ojcu niebieskiemu, prosi wszystkich braci i siostry, którymi my jesteśmy, żebyśmy umieścili nasz podpis, tak iż dar dociera do Ojca jako dar wszystkich Jego dzieci, chociaż tylko jeden za niego zapłacił.

Gdzie umieszczamy ten podpis? Te krople wody w winie są naszym podpisem. Kiedy na koniec modlitwy eucharystycznej kapłan mówi: „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, Tobie, Boże, Ojcze Wszechmogący, w jedności Ducha Świętego, wszelka cześć i chwała, przez wszystkie wieki wieków”, zgromadzeni odpowiadają: „Amen”. I to „amen” powinno być możliwie uroczyste, odśpiewane, bo to jest nasz podpis. To „amen” oznacza, że ja się przyłączam, podpisuję się. Przypomnijmy więc sobie, że na koniec Kanonu wszyscy mamy złożyć nasz podpis i w ten sposób dar dotrze do Ojca jako dar od nas wszystkich.

Katecheza trzecia o Eucharystii

homilia – 29. niedziela zwykła, 16 października 2005 r.Dni Duchowości Biblijnej: „Życie w mocy Ducha”, 14–16 października 2005 r.Iz 45, 1.4-6; Ps 96, 1 i 3.4-5.7-8.9-10ac; 1 Tes 1, 1-5b; Mt 22, 15-21

Uzupełniamy naszą refleksję na temat Eucharystii, mówiąc o trzecim momencie fundamentalnym, czyli o Komunii. Wyjdźmy od tekstu św. Pawła, który znajduje się w Liście do Koryntian. Św. Paweł mówi: „Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czyż nie jest udziałem we Krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba” (1 Kor 10, 16-17). Widzicie, że w tych dwóch wersetach dwukrotnie pojawia się słowo „ciało”, ale w różnych znaczeniach. Za pierwszym razem oznacza rzeczywiste ciało Chrystusa, narodzone z Maryi, umarłe, zmartwychwstałe. Kiedy Paweł mówi: „Chleb, który błogosławimy, czyż nie jest udziałem w ciele Pana?”, jest jasne, że chodzi o ciało rzeczywiste, narodzone z Maryi. Kiedy mówi, że stanowimy jedno ciało, ponieważ jemy jeden chleb, to tutaj ciało oznacza Kościół, oznacza wszystkich braci. Nie da się powiedzieć prościej, że komunia eucharystyczna jest zawsze komunią z Chrystusem i braćmi, z rzeczywistym Ciałem Chrystusa i z Jego Ciałem mistycznym.

Postarajmy się zastanowić przez chwilę nad tymi dwoma wymiarami komunii eucharystycznej. W znaku chleba komunia jednoczy nas z Ciałem i Krwią Chrystusa. Wyjaśniliśmy, co znaczy ciało i krew: znaczy to „całe życie i śmierć Jezusa”. Tak więc w komunii eucharystycznej wchodzimy w relację z każdym momentem życia Jezusa.

Św. Paweł mówi nam, co jest podstawowym prawem małżeństwa: otóż mocą małżeństwa ciało oblubienicy należy do oblubieńca, a ciało oblubieńca należy do oblubienicy. Paweł mówi, że małżeństwo ludzkie jest odzwierciedleniem małżeństwa wyższego – między Chrystusem a Kościołem. Możemy więc odnieść do wspólnoty między Chrystusem a Kościołem to, co się mówi o ludzkim małżeństwie. A co to oznacza? Oznacza to, że na mocy tego zjednoczenia nasze Ciało należy do Chrystusa. My mówimy, że w komunii przyjmujemy ciało Chrystusa. Ale także Chrystus przyjmuje nasze ciało. Widzicie, Jezus w swoim ziemskim życiu nie przeżył wszelkich możliwych ludzkich doświadczeń. Na przykład Jezus był mężczyzną, a nie kobietą. Jezus umarł młodo, więc nie wie, co znaczy być starcem. Jezus nie był żonaty, więc nie ma doświadczenia posiadania rodziny czy straty dziecka. Ale teraz, dzięki komunii eucharystycznej, On przeżywa osobiście te wszystkie doświadczenia. W kobiecie, która przyjmuje Jezusa w Eucharystii, Jezus przeżywa bycie kobietą. W starcu przeżywa bycie starcem itd. Nikt nie może powiedzieć, że Jezus nie wie, co znaczy być kobietą, albo nie wie, co znaczy być małżonkiem, bo dzięki Eucharystii On przeżywa to wszystko.

Bł. Elżbieta od Trójcy Świętej dobrze to zrozumiała. W pewnym liście do matki napisała: „Ciało oblubienicy należy do oblubieńca. Mój Oblubieniec wziął mnie i chce, żebym była dla Niego przedłużeniem Jego człowieczeństwa”. Rozumiecie sens tych słów? Dzięki Eucharystii stajemy się przedłużeniem człowieczeństwa Chrystusa, więc nie ma takiej sytuacji w naszym życiu, której Jezus nie przeżywałby z nami. Także nasze walki, walkę z jakąś szczególną pokusą, z powodu której cierpimy... Jezus nie patrzy na nas z daleka, On przeżywa z nami to doświadczenie. I to musi nam dawać siłę, bezpieczeństwo. Bo skoro On jest z nami, nikt nie może nas zwyciężyć. Musimy potraktować to stwierdzenie bardzo dosłownie, realistycznie i nigdy nie czuć się samymi w życiu. W każdej sytuacji jest Ktoś, kto nas rozumie dogłębnie, bo przeżywa tę sytuację wewnątrz nas.

Ale jest też inna prawda: ciało oblubieńca należy do oblubienicy. To znaczy, że Ciało Chrystusa staje się nasze. I znowu trzeba przypomnieć, co znaczy ciało. To znaczy rzeczywistość Chrystusa, Jego świętość. Tak więc przyjmując komunię, przyjmujemy świętość Chrystusa, która staje się nasza. Pewien autor prawosławny mówił: „Jako że bardziej należymy do Chrystusa niż do siebie, bo On wykupił nas za drogą cenę, tak samo z drugiej strony jest też prawdą, że to, co jest Chrystusa, jest bardziej nasze, niż to, co jest nasze”. Czyli świętość Chrystusa staje się bardziej moja, niż gdybym ją zdobył własnym wysiłkiem. To są mocne stwierdzenia, ale prawdziwe. Czasem, żeby to wytłumaczyć, przytaczam taki przykład.

W Rzymie, tak jak we wszystkich wielkich miastach, jest wielu bezdomnych, kloszardów, jak się ich nazywa w Paryżu. To ci, którzy nie mają domu, mieszkają na stacji kolejowej, pod mostami, mają zniszczone, brudne ubrania. Ale w Rzymie jest też ulica luksusowych butików. I wyobraźcie sobie, że pewnego dnia rozchodzi się wiadomość, że na tej słynnej ulicy Rzymu właścicielka pewnego sklepu chce pełnić uczynki wspaniałomyślności i że ktokolwiek z tych nędzarzy przyjdzie do jej sklepu, może zdjąć z siebie swoje brudne ubrania, wziąć prysznic, a później wybrać sobie za darmo najpiękniejsze ubranie, jakie znajdzie w tym sklepie. To jest dar.

Zrozumieliście? To jest to, do czego Jezus nas zachęca w komunii: żebyśmy Mu dali nasze brudne łachmany, naszą nędzę, a przyodziali się w szatę Jego świętości. To mówił już Izajasz: „przyodział mnie w płaszcz sprawiedliwości” (Iz 61, 10). Tylko że dla Izajasza była to jakby obietnica, a dla nas stała się ona rzeczywistością, bo w komunii, jeśli mamy wiarę, otrzymujemy płaszcz świętości Chrystusa. I to jest właśnie ten życiowy gest śmiałości, do którego zawsze wszystkich zachęcam.

Święty Bernard tak postępował. Mówił: „Jeżeli brakuje mi jakiejś cnoty, pokory, czystości, biorę to sobie z boku Chrystusa. Biorę to za darmo, bo On stał się dla mnie świętością i sprawiedliwością”. Dla mnie! Pamiętacie? W pewnej medytacji położyliśmy nacisk na to, że chrześcijaństwo zaczyna się od daru, od łaski. Oczywiście, ta otrzymana łaska pobudzi nas także do osobistych wysiłków. Tak więc komunia eucharystyczna pozwala nam wejść we wzajemną komunię z Jezusem. On bierze nasze grzechy, niszczy je w swojej Krwi i za każdym razem daje nam nową szatę swojej świętości. Ale komunia eucharystyczna nie kończy się na Jezusie, bowiem Jezus ma tę samą boską naturę z Ojcem i Duchem Świętym. Wiemy, że Trójca ma jedną naturę, więc przyjmując boską naturę Chrystusa, przyjmujemy całą Trójcę, zwłaszcza w czasie tej Mszy, w której chcemy otrzymać dar Ducha Świętego, chcemy rozważyć, jak przez komunię eucharystyczną przychodzi do nas Duch Święty. Kiedy Ezechiel miał prorokować nad wyschłymi kośćmi, pamiętacie, że mówił: „Przyjdź, Duchu, z czterech wiatrów i powiej nad tymi umarłymi” (por. Ez 37, 9). Dlaczego mówił: „Przyjdź z czterech wiatrów”? Bo nie wiedział jeszcze, skąd przychodzi Duch. My nie powiemy już: „Przyjdź, Duchu, z czterech stron świata”. My wiemy, skąd przychodzi Duch: przychodzi z boku Jezusa przebitego na krzyżu. I ten przebity bok jest tutaj obecny tajemniczo w Eucharystii, zmartwychwstały, ale przebity. Tak więc przyjmując komunię, przyjmujemy źródło Ducha Świętego. „Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza” (J 7, 39) – mówił Jezus, a mówił to o Duchu Świętym.

W życiu Jezusa widzimy tę wzajemność między Jezusem a Duchem Świętym. W chwili Wcielenia Duch Święty daje nam Jezusa, bo Jezus został poczęty za sprawą Ducha Świętego. Natomiast u końca życia, kiedy Jezus umiera na krzyżu, to On daje nam Ducha Świętego. Woda i krew wypływające z boku oznaczały Ducha Świętego działającego w sakramentach.

To samo powtarza się podczas każdej Eucharystii. W pierwszym momencie, w momencie konsekracji, Duch Święty daje nam Jezusa, bo Jezus staje się obecny na ołtarzu mocą Ducha Świętego. Natomiast w chwili komunii to Jezus, przychodząc do nas, daje nam Ducha Świętego.

I my teraz przygotowujemy się do otrzymania tego daru, wzywając Ducha Świętego. Wiemy, że nie musimy głośno krzyczeć, że Duch Święty przyjdzie z własnej woli, nie trzeba zmuszać Go na siłę. Pamiętacie, co się stało na Górze Karmel? Kapłani pogańscy tańczyli, ranili się, żeby sprowadzić ogień z wysoka, a Eliasz przygotował po prostu ofiarę całopalną i zaczął modlić się: „Panie, ześlij ogień!”. I ogień zstąpił.

I my, mocą obietnicy Jezusa, odnowiwszy naszą wiarę przez wyznanie wiary, chcemy modlić się, żeby Duch Święty zstąpił i odnowił nasze życie. Jest ważne, żebyśmy się modlili za wszystkich, a nie każdy za siebie. Prośmy Pana, żeby zesłał Ducha na wszystkich uczestników tych dni skupienia, na mnie i na wszystkich innych. Panu podoba się to, że kochamy jedność, wspólnotę.

Naszym inwokacjom będzie towarzyszyć śpiew. Jest ważne, żeby każdy otworzył swoje serce w postawie wiary, aby otrzymać dar Chrystusa. A kiedy przyjmiemy komunię, to będzie znak, że Pan odpowiedział na naszą modlitwę, bo św. Paweł mówi: „Skoro Bóg nam dał swojego Syna, jakże nie da nam wszystkiego innego wraz z Nim?” (Rz 8, 32). Skoro w komunii daje nam swojego Syna, czyż może nam odmówić swojego Ducha? Z tą wiarą wyznajmy teraz naszą wiarę, a potem módlmy się.

Wspólna modlitwa do Ducha Świętego

Wzywajmy teraz Ducha Świętego. Ja będę Go wzywał i prosił o pewne szczególne aspekty, a wszyscy odpowiecie: Zstąp na nas!

Duchu miłości – Zstąp na nas!

Duchu skruchy – Zstąp na nas!

Duchu przebaczenia – Zstąp na nas!

Duchu pokoju – Zstąp na nas!

Duchu radości – Zstąp na nas!

Duchu gorliwości apostolskiej – Zstąp na nas!

Duchu uzdrowienia – Zstąp na nas!

Duchu modlitwy – Zstąp na nas!

Duchu czystości – Zstąp na nas!

Duchu posłuszeństwa – Zstąp na nas!

Duchu cierpliwości – Zstąp na nas!

Duchu Chrystusa – Zstąp na nas!

Duchu, który osłoniłeś cieniem Dziewicę Maryję – Zstąp na nas!

Duchu, który odnawiasz charyzmaty – Zstąp na nas!

Gdy uczniowie byli zebrani w Wieczerniku, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych i rzekł im: „Pokój wam!”. Następnie tchnął na nich i powiedział im: „Weźmijcie Ducha Świętego!”. Chrystus zmartwychwstały jest w tym Wieczerniku, chociaż nie widzimy Go, wierzymy w to. On przecież powiedział Tomaszowi: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzą”. Zatem w duchu nadstawmy naszą twarz, aby otrzymać to tchnienie Chrystusa zmartwychwstałego, który mówi nam w tym momencie: „Weźmijcie Ducha Świętego! Nie stawiajcie sobie pytań, nie miejcie wątpliwości, stańcie się dziećmi. Uwierzcie, że Ja umarłem dla was i że moim największym pragnieniem jest udzielenie wam mojego Ducha. Przyjmijcie Go bez lęku. Duch nie przychodzi, żeby stwarzać problemy, ale by je rozwiązać. Przeżywajcie całe życie z Nim, bo to jest sposób przeżywania go ze Mną”.

Jest taka pieśń, którą śpiewa się we wszystkich kościołach, aby otrzymać Ducha Świętego. Duchu żyjącego Boga, dziś na mnie zstąp. Złam mnie, skrusz mnie, natchnij mocą. Duchu żyjącego Boga, dziś na mnie zstąp.

Teraz proszę wszystkich kapłanów, by wyciągnęli ręce nad wszystkimi braćmi, świeckimi i zakonnikami, i proszę, byśmy powtórzyli ten śpiew. Duchu żyjącego Boga, dziś na mnie zstąp. Złam mnie, skrusz mnie, natchnij mocą. Duchu żyjącego Boga, dziś na mnie zstąp.

Teraz proszę moich współbraci kapłanów, by byli tak pokorni, żeby zgodzili się na to, że to bracia będą modlili się za nas. Jeżeli chcecie, możecie też wyciągnąć ręce nad nami, a my przyjmujemy waszą modlitwę, aby Pan odnowił nasz charyzmat kapłański i naszą wolę służenia ludowi Bożemu. Duchu żyjącego Boga, dziś na mnie zstąp. Złam mnie, skrusz mnie, natchnij mocą. Duchu żyjącego Boga, dziś na mnie zstąp. Amen.

Amedeo Cencini FdCC

kanosjanin, ceniony formator włoski

Słowo, które wprowadza w kryzys i przez niego przeprowadza

homilia – piątek 31. tygodnia zwykłego, 5 listopada 2010 r.Szkoła Kierownictwa Duchowego: „Życie w rytmie słowa”, 5–7 listopada 2010 r.Flp 3, 17 – 4,1; Ps 122, 1-2.4-5; Łk 16, 1-8

Kochani Bracia i Siostry! Bardzo cieszę się, że mogę rozpocząć to spotkanie z Wami od celebracji eucharystycznej. Nasze spotkanie formacyjne dotyczy tematu słowa – słowa z dnia. Tak więc nie ma nic bardziej logicznego niż to, by rozpocząć je właśnie od słowa, które Pan dziś dla nas przygotował. W dzisiejszych czytaniach pojawia się temat dość łatwy do zidentyfikowania. Jest to temat naśladowania. We fragmencie z Listu do Filipian św. Paweł przedstawia siebie jako tego, który ma być naśladowany. W Ewangelii natomiast Jezus proponuje nam – co może być zaskakujące czy dziwne – naśladowanie postaci, która jest nieuczciwa. Spróbujmy w refleksji zestawić razem te dwie rzeczywistości.

W Liście do Filipian św. Paweł przedstawia siebie jako osobę, którą trzeba naśladować. Zauważmy, że Paweł ma odwagę, żeby to powiedzieć. Jako głosiciel Ewangelii, jako apostoł Chrystusa czuje, że może powiedzieć: „Stańcie się wszyscy moimi naśladowcami… Zachowujcie się według wzoru, jaki macie w nas…”. Chciałoby się zapytać, kto z nas kiedyś lub obecnie tak się przedstawił wobec tych, którym głosił Ewangelię? Nikt?! Czy nikt z nas nie ma odwagi, by powiedzieć: „Stańcie się moimi naśladowcami!”. Dlaczego? Czy taka deklaracja miałaby być aktem pychy? Nie sądzę. Przecież to powinno być normalne. Przecież Ewangelię możemy głosić tylko wówczas, kiedy całe nasze życie jest naśladowaniem Ewangelii. Życie, które jest naśladowaniem Ewangelii, czyni naszą osobę możliwą do zaproponowania jako godną naśladowania. Winniśmy więc mieć odwagę wypowiedzenia tych samych słów, które napisał do Filipian św. Paweł. Winniśmy mieć odwagę przedstawienia siebie jako osoby, która ma być naśladowana. Kiedy apostoł, głosiciel Ewangelii, może w ten sposób zaproponować siebie? Przede wszystkim wówczas, gdy ma odwagę mówić, gdy ma odwagę głosić Ewangelię, kiedy jego życie jest spójne z tym, co głosi; czyli, kiedy czyni to, co mówi. Głosiciel Ewangelii może zaproponować siebie jako godnego naśladowania dzięki temu, czym jest naprawdę w głębi siebie; głosiciel Ewangelii może zaproponować naśladowanie siebie nie tylko dlatego, że na zewnątrz zachowuje się zgodnie ze stylem ewangelicznym, ale dlatego, że jego uczucia i pragnienia, jego projekty i kryteria wyboru, jego umysł i serce, jego wola i wrażliwość, jednym słowem – całe wnętrze stało się według serca Chrystusa. Potwierdza to współczesna, nowoczesna pedagogia, według której mistrz czy wychowawca jest skuteczny w swoich działaniach wychowawczych przede wszystkim przez to, co mówi – dzięki odwadze, by to coś powiedzieć. Jego działanie wychowawcze jest skuteczniejsze przez to, co czyni – czyli w takiej mierze, w jakiej jego życie potwierdza to, czego naucza. Wychowawca jest skuteczny nade wszystko w swej posłudze głosiciela, jeśli całe jego wnętrze, to, czym sam jest, to co kocha, to czego pragnie, jednym słowem – jeśli wszystko wewnątrz niego jest zgodne z tym, co głosi na zewnątrz. Oto dlaczego my wszyscy, którzy jesteśmy głosicielami Ewangelii, winniśmy mieć tę odwagę, by powiedzieć: „Stańcie się wszyscy moimi naśladowcami”. Jeśli nie mamy odwagi, by to powiedzieć, albo jeśli w sumieniu czujemy, że nie możemy tego powiedzieć, wówczas nasze głoszenie Ewangelii jest nieskuteczne i – chciałoby się dodać – fałszywe. Nie jest ono bowiem potwierdzone przez nasze życie, a my jesteśmy fałszywymi głosicielami Ewangelii.

Jezus ukazuje nam jako godnego naśladowania zarządcę, który w samej Ewangelii jest nazwany nieuczciwym. A jednak Jezus stawia tego człowieka jako przykład. Bohater Jezusowej przypowieści przeżywa kryzys i wskazuje nam, jak zachowywać się w sytuacji kryzysu. Wszyscy przeżywamy wcześniej czy później jakieś sytuacje kryzysowe. Czy jest ktoś, kto nigdy nie doświadczył kryzysu? Są też tacy, którzy zawsze noszą w sobie kryzys! Co to znaczy, że od czasu do czasu przeżywa się kryzys? Kryzys sprzyja zdrowiu zarówno psychicznemu, jak i duchowemu. Trzeba jednak zobaczyć, jak przez niego przechodzimy. Jest wiele osób w Kościele – wierzący, bracia i siostry, księża i osoby konsekrowane – które mają dziwną relację z kryzysem. Boją się kryzysów tak bardzo, że nigdy nie mają odwagi, by przeżyć je aż do głębi. Są również tacy, którzy mówią, że prawdziwym problemem w Kościele nie są ci, którzy przeżywają kryzys, ale ci, którzy powinni go przeżywać, a niestety tego nie czynią.

Przyjrzyjmy się zatem przykładowi, jaki daje nam ów nieuczciwy zarządca, który przeżywa krytyczną sytuację, ale interpretuje ją w sposób inteligentny. Po pierwsze, ów człowiek ma odwagę siebie samego wprowadzić w kryzys. Mówi: „Co ja pocznę, (…) nie mam siły, by kopać, a żebrać się wstydzę”. Otóż ów człowiek nie mówi, że jego kryzys zależy od innych, od wspólnoty czy od przełożonej, że zależy od biskupa, proboszcza, ludzi należących do parafii, czy od diecezji, że zależy od aktualnie panującej kultury czy od kucharki, która wsypuje za dużo soli do zupy. Mamy wiele sposobów, by uniknąć wprowadzenia siebie w kryzys. Kryzys dotyczy mnie. Ten zarządca ma odwagę powiedzieć samemu sobie: „Nie mam siły, by to robić”. Zidentyfikować naszą słabość, oto jedno z pierwszych zadań w kryzysie, który wskazuje na jakąś słabość, wskazuje jakąś sferę naszej osobowości, w której jesteśmy słabszymi, bardziej kruchymi czy podatnymi na zranienia. Ów człowiek mówi jeszcze: „Żebrać się wstydzę”. Kryzys mówi nam zawsze o czymś, czego się wstydzimy, mówi o naszych lękach i oporach, o postawach obronnych lub niespójnościach, o naszych sprzecznościach czy wewnętrznym zakłamaniu. Miejmy odwagę, by nadać imię temu wszystkiemu. Kryzys jest zawsze opatrznościową i uprzywilejowaną sytuacją, która pozwala nam poznać siebie. Właśnie w sytuacji kryzysu uwidacznia się to, co mamy w sercu. Nawet jeśli kryzys jest zdeterminowany przez jakieś zewnętrzne okoliczności, to jednak na te okoliczności zawsze reaguję w ten czy inny sposób.

Przeżywając kryzys, najpierw powinienem zobaczyć, co we mnie wchodzi w ten stan. Drugim ważnym krokiem jest szukanie drogi wyjścia. Ów człowiek, o którym słyszymy w Ewangelii, szuka sposobu wyjścia z trudnej sytuacji. Pokazuje, że jest zdolny do podjęcia decyzji. Idzie w głąb. Oto prawdziwy kryzys. Kryzys naprawdę przeżywa jedynie taka osoba, która identyfikuje sferę słabości w swoim wnętrzu, która rozumie, że nie jest autentyczna w jakimś obszarze swojej osobowości, która cierpi z powodu tej sytuacji i to cierpi tak bardzo, że podejmuje decyzję. Oto prawdziwy kryzys. Prawdziwy kryzys zakłada decyzję. Ci, którzy ciągle przeżywają kryzys, tak naprawdę nigdy nawet w niego nie wchodzą, bo skoro są zawsze w kryzysie, to znaczy, że nigdy nie podejmują decyzji, by z niego wyjść. Natomiast częścią każdego kryzysu jest decyzja, odwaga podjęcia konkretnych kroków. Może to być coś niewielkiego, względnego, ale ważne jest, aby dokonać wyboru, aby podjęta została decyzja, która zmienia w jakiś sposób moje życie. Oto odwaga wykazana przez tego rządcę. W jakim kierunku idzie jego decyzja? Ów człowiek wybiera operację transformizmu: zmienia dłużników swego pana w osobistych przyjaciół. Oczywiste jest, że była to operacja nieuczciwa. Ale także tutaj trzeba nam uchwycić ważny aspekt ewangeliczny. Ów człowiek sprawił, że sytuacja nieprzewidzianej biedy czy braku zmieniła się w uprzywilejowaną, opatrznościową okazję, a tym samym nadał własnemu życiu zdecydowanie nowy kierunek. Jaki to kierunek? To kierunek miłosierdzia i darmowości. To pozwala nam dostrzec ewangeliczny aspekt postępowania rządcy. Nieuczciwy rządca to ten, który cieszy się sam swoją uprzywilejowaną sytuacją bliskości wobec pana; dobry zarządca to ten, który sprawia, że jego bliskość wobec pana – jego przyjaźń z Bogiem – będą mogli przeżywać wszyscy, że wszyscy będą mogli się cieszyć owocami tej bliskości. Każdy kryzys, który życie nam proponuje do przeżycia, a w pewnym sensie każdy dzień ma swój kryzys, mógłby być opatrznościową okazją, aby nadać naszemu życiu dokładnie ten kierunek. Każdego dnia możemy sprawiać, by to, czym sami się cieszymy, by nasza bliskość z Bogiem, mogła być przeżywana przez innych i by inni również mogli się nią cieszyć.

Wszystko zależy od Boga, a równocześnie wszystko zależy od nas

Dostępne w wersji pełnej

Bóg pragnie pełni życia swoich stworzeń

Dostępne w wersji pełnej

ks. Waldemar Chrostowski

kapłan archidiecezji warszawskiej, biblista

Głupi, którzy z piękna świata nie poznali Stwórcy

homilia – piątek 32. tygodnia zwykłego, 11 listopada 2011 r.Dni Duchowości Biblijnej: „Twoje słowo daje mi życie”,10–13 listopada 2011 r.Mdr 13, 1-9; Ps 19, 2-3.4-5ab; Łk 17, 26-37

Dostępne w wersji pełnej

O stworzeniu świata językiem sprzed Kopernika,Darwina i Freuda

homilia – sobota 32. tygodnia zwykłego, 12 listopada 2011 r.Dni Duchowości Biblijnej: „Twoje słowo daje mi życie”,10–13 listopada 2011 r.Mdr 18, 14-16; 19, 6-9; Ps 105, 2-3.36-37.42-43; Łk 18, 1-8

Dostępne w wersji pełnej

O mądrym przeżywaniu doczesnościw perspektywie wieczności

homilia – 33. niedziela zwykła (A), 13 listopada 2011 r.Dni Duchowości Biblijnej: „Twoje słowo daje mi życie”,10–13 listopada 2011 r.Prz 31, 10-13.19-20.30-31; Ps 128, 1-2.3.4-5; Tes 5, 1-6; Mt 25, 14-30

Dostępne w wersji pełnej

bp Edward Dajczak

biskup diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej

Kochać Kościół – dać się Panu prowadzić

homilia – piątek 2. tygodnia zwykłego, 20 stycznia 2012 r.Szkoła Kierownictwa Duchowego: „Kocham Kościół Jezusa Chrystusa”, 20–22 stycznia 2012 r.Ef 2, 13-22; 3, 1-7; Ps 57, 2.3-4.6.11; Mt 16, 13-19 (czytania wybrane do tematu sesji)

Dostępne w wersji pełnej

Zaczynać od nowa z miłością największą i nie dać się znużyć

homilia – sobota 2. tygodnia zwykłego, 21 stycznia 2012 r.Szkoła Kierownictwa Duchowego: „Kocham Kościół Jezusa Chrystusa”, 20–22 stycznia 2012 r.Ap 2, 1-7; Ps 80, 2-3.5-6.7-8; Mk 4, 1-9 (czytania wybrane do tematu sesji)

Dostępne w wersji pełnej

Najpierw jest zbawienie jako dar Pana, odpowiedzią jest nawrócenie

homilia – 3. niedziela zwykła (B), 22 stycznia 2012 r.Szkoła Kierownictwa Duchowego: „Kocham Kościół Jezusa Chrystusa”, 20–22 stycznia 2012 r.Jon 3, 1-5.10; Ps 25, 4-5.6-7bc.8-9; 1 Kor 7, 29-31; Mk 1, 14-20

Dostępne w wersji pełnej

abp Bruno Forte

metropolita Chieti-Vasto (Włochy)

Niewierność umiłowanego i wierność Miłującego. Cud nowego początku

homilia – piątek 3. tygodnia zwykłego, 29 stycznia 2010 r.Rekolekcje dla kapłanów: „Podążając za Tobą…”, 29–31 stycznia 2010 r.2 Sm 11, 1-4a.5-10a.13-17.27c; Ps 51(50), 3-4.5-6ab.6cd-7.10-11; Mk 4, 26-34

Dostępne w wersji pełnej

Prawda wyzwala. Potrzebujemy jej bardziej niż powietrza

homilia – sobota 3. tygodnia zwykłego, 30 stycznia 2010 r.Rekolekcje dla kapłanów: „Podążając za Tobą…”, 29–31 stycznia 2010 r.2 Sm 12, 1-7a.10-17; Ps 51(50), 12-13.14-15.16-17; Mk 4, 35-41

Dostępne w wersji pełnej

Odkryć Miłość, od której pochodzimy, którą żyjemy, ku której idziemy

homilia – 4. niedziela zwykła (C), 31 stycznia 2010 r.Rekolekcje dla kapłanów: „Podążając za Tobą…”, 29–31 stycznia 2010 r.Jr 1, 4-5.17-19; Ps 71(70), 1-2.3-4a.5-6ab.15ab.17; 1 Kor 12, 31 – 13, 13; Łk 4, 21-30

Dostępne w wersji pełnej

Innocenzo Gargano OSB Cam.

kameduła, patrysta, promotor lectio divina we współczesnym Kościele

Nie ma czasu do stracenia na sprawy marginalne

homilia – piątek 32. tygodnia zwykłego, 12 listopada 2010 r.Dni Duchowości Biblijnej: „Ojcowie Kościoła uczą nas czytać Biblię”, 12–14 listopada 2010 r.2 J 1, 4-9; Ps 119, 1-2.10-11.17-18 ; Łk 17, 26-37

Dostępne w wersji pełnej

Czyż Bóg, będący samą Miłością, mógłby o was zapomnieć?

homilia – sobota 32. tygodnia zwykłego, 13 listopada 2010 r.Dni Duchowości Biblijnej: „Ojcowie Kościoła uczą nas czytać Biblię”, 12–14 listopada 2010 r.3 J 5-8; Ps 112, 1-2.3-4.5-6; Łk 18, 1-8

Dostępne w wersji pełnej

Dajcie czas Panu, by na udręczonej ziemi wyrósł kwiat

homilia – 33. niedziela zwykła, 14 listopada 2010 r.Dni Duchowości Biblijnej: „Ojcowie Kościoła uczą nas czytać Biblię”, 12–14 listopada 2010 r.Ml 3, 19-20; Ps 98, 5-6.7-8.9; 2 Tes 3, 7-12; Łk 21, 5-19

Dostępne w wersji pełnej

Wojciech Giertych OP

dominikanin, teolog Domu Papieskiego

Trzymać się Chrystusa i nie mieszać ludzkich pomysłów z wiarą

homilia – piątek 2. tygodnia wielkanocnego, 6 maja 2011 r.Szkoła Kierownictwa Duchowego: „Jak rozwijać wrażliwość duchową i moralną?”, 6–8 maja 2011 r.1 Kor 15, 1-8; Ps 19, 2-5; J 14, 6-14

Dostępne w wersji pełnej

Kryzys okazją do oczyszczenia i pogłębienia wiary

homilia – sobota 2. tygodnia wielkanocnego, 7 maja 2011 r.Szkoła Kierownictwa Duchowego: „Jak rozwijać wrażliwość duchową i moralną?”, 6–8 maja 2011 r.Dz 5, 34-42; Ps 33, 1-2.4-5.18-19; J 6, 16-21

Dostępne w wersji pełnej

ks. Krzysztof Grzywocz

kapłan diecezji opolskiej, teolog duchowości, penitencjarz w katedrze opolskiej

W chwili próby mogę doświadczyć żywego Boga

homilia – sobota 2. tygodnia wielkanocnego, 21 kwietnia 2012 r.Szkoła Kierownictwa Duchowego: „Duchowość i sny”, 20–22 kwietnia 2012 r.Dz 5, 34-42; Ps 33, 1-2.4-5.18-19; J 6, 16-21

Dostępne w wersji pełnej

„Popatrzcie na moje ręce i nogi”. Miłość bez cierpienia to iluzja

homilia – 3. niedziela wielkanocna (B), 22 kwietnia 2012 r.Szkoła Kierownictwa Duchowego: „Duchowość i sny”, 20–22 kwietnia 2012 r.Dz 3, 13-15.17-19; Ps 4, 2.4-9; 1 J 2, 1-5a; Łk 24, 35-48

Dostępne w wersji pełnej

Tadeusz Hajduk SJ

jezuita, biblista i formator

Niech każdy odkryje i z miłością służy darami otrzymanymi od Boga

homilia – wspomnienie św. Justyna, męczennika, 1 czerwca 2012 r.Szkoła Biblijna: „Dzieje Apostolskie: działający Duch tworzy Kościół”, 1–3 czerwca 2012 r.1 P 4, 7-13; Ps 96, 10.11-12.13; Mk 11, 11-25

Dostępne w wersji pełnej

ks. Michał Janocha

kapłan archidiecezji warszawskiej, historyk sztuki

Jezus jest ikoną Boga. Mamy prawo malować Boga, który stał się człowiekiem

homilia – czwartek 31. tygodnia zwykłego, 4 listopada 2011 r. Sesja formacyjna: „Medytacja z ikoną”, 4–6 listopada 2011 r.Wj 20, 1-6; Ps 115, 1-10; J 1, 1-14 (czytania wybrane do tematu sesji)

Dostępne w wersji pełnej

Mieczysław Kożuch SJ

jezuita, kierownik duchowy i rekolekcjonista, formator

Przyjąć łaskę, ufając Temu, który mi ufa

homilia – 4. niedziela wielkiego postu, 3 kwietnia 2011 r.Szkoła Kierownictwa Duchowego: „Jak pomagać osobom o niechcianych skłonnościach homoseksualnych?”, 1–3 kwietnia 2011 r.1 Sm 16, 1b.6-7.10-13a; Ps 23, 1-2ab.2c-3.4.5.6; Ef 5, 8-14; J 9, 1-41

Dostępne w wersji pełnej

abp Piero Marini

długoletni Mistrz Papieskich Ceremonii Liturgicznych (1987–2007), przewodniczący Papieskiego Komitetu ds. Międzynarodowych Kongresów Eucharystycznych

Chrześcijanin – człowiek z definicji oczekujący przyjścia Jezusa

homilia – święto św. Kazimierza, 4 marca 2011 r.Sesja formacyjna: „Jak celebrować Misterium Eucharystii?”, 4–6 marca 2011 r.Syr 51, 13-20; Ps 16, 1-2a.5.7-8.11; Łk 12, 35-40

Dostępne w wersji pełnej

Nie można uniknąć odpowiedzi na pytanie o chrzest Janowy

homilia – sobota 8. tygodnia zwykłego, 5 marca 2011 r.Sesja formacyjna: „Jak celebrować Misterium Eucharystii?”, 4–6 marca 2011 r.Syr 51, 12-20; Ps 19, 8-9.10-11; Mk 11, 27-33

Dostępne w wersji pełnej

Mądrość chrześcijanina – przyjąć styl życia Jezusa

homilia – 9. niedziela zwykła (A), 6 marca 2011 r.Sesja formacyjna: „Jak celebrować Misterium Eucharystii?”, 4–6 marca 2011 r.Pwt 11, 18.26-28; Ps 31, 2-3ab.3bc-4.17.25; Rz 3, 21-25a.28; Mt 7, 21-27

Dostępne w wersji pełnej

Augustyn Pelanowski OSPEE

paulin, kierownik duchowy i rekolekcjonista

Prorok, który ma za nic małe rzeczy, wnet podupadnie

homilia – 4. niedziela zwykła, 1 lutego 2009 r.Szkoła Biblijna: „W poszukiwaniu Bożych przewodników. Księga Sędziów”, 30 stycznia–1 lutego 2009 r.Pwt 18, 15-20; Ps 95, 1-2.6-7ab.7c-9; 1 Kor 7, 32-35; Mk 1, 21-28

Dostępne w wersji pełnej

o. Jacques Philippe

kapłan ze Wspólnoty Błogosławieństw, kierownik duchowy i rekolekcjonista

Czy mądrość Ewangelii przeniknęła wszystkie zakątki mojego życia?

homilia – piątek 31. tygodnia zwykłego, 6 listopada 2009 r.Szkoła Kierownictwa Duchowego: „Umiłowani i powołani do życia”, 6–8 listopada 2009 r.Rz 15, 14-21; Ps 98, 1.2-3ab.3cd-4; Łk 16, 1-8

Dostępne w wersji pełnej

Tylko miłość i czułość Boga może zaspokoić ludzkie serca

homilia – sobota 31. tygodnia zwykłego, 7 listopada 2009 r.Szkoła Kierownictwa Duchowego: „Umiłowani i powołani do życia”, 6–8 listopada 2009 r.Rz 16, 3-9.16.22-27; Ps 145, 2-3.4-5.10-11; Łk 16, 9-15

Dostępne w wersji pełnej

„Wrzuciła wszystko, co miała” – przywilej ubóstwa

homilia – 32. niedziela zwykła, 8 listopada 2009 r.Szkoła Kierownictwa Duchowego: „Umiłowani i powołani do życia”, 6–8 listopada 2009 r.1 Krl 17, 10-16; Ps 146, 6c-7.8-9a.9bc-10; Hbr 9, 24-28; Mk 12, 38-44

Dostępne w wersji pełnej

Marko Ivan Rupnik SJ

jezuita, łączy działalność artystyczną i teologiczną z posługą duszpasterską

Wierzyć – widzieć siebie w łączności z Chrystusem działającym we mnie

homilia – piątek 1. tygodnia adwentu, 4 grudnia 2009 r.Szkoła Wiary: „Wierzę. Co to znaczy?”, 4–6 grudnia 2009 r.Iz 29, 17-24; Ps 27, 1.4.13-14; Mt 9, 27-31

Dostępne w wersji pełnej

Pozwolić, by życie Chrystusa przepływało przez nas i owocowało

homilia – sobota 1. tygodnia adwentu, 5 grudnia 2009 r.Szkoła Wiary: „Wierzę. Co to znaczy?”, 4–6 grudnia 2009 r.Iz 30, 19-21.23-26; Ps 147, 1-2.3-4.5-6; Mt 9, 35–10, 1.5.6-8

Dostępne w wersji pełnej

Prorok, który wskazał grzech i Baranka biorącego na siebie grzech

homilia – 2. niedziela Adwentu (C), 6 grudnia 2009 r.Szkoła Wiary: „Wierzę. Co to znaczy?”, 4–6 grudnia 2009 r.Ba 5, 1-9; Ps 126, 1-2ab.2cd-4.5-6; Flp 1, 4-6.8-11; Łk 3, 1-6

Dostępne w wersji pełnej

Bogusław Szpakowski SAC

pallotyn, psychoterapeuta

Anielska pomoc w określeniu i uszanowaniu tego, kim jesteśmy

homilia – wspomnienie świętych Aniołów Stróżów, 2 października 2009 r.Szkoła Kierownictwa Duchowego: „Zachowania seksualne miarą dojrzałej osobowości?”, 2–4 października 2009 r.Wj 23, 20-23; Ps 91, 1-2.3-4.5-6.10-11; Mt 18, 1-5.10

Dostępne w wersji pełnej

Boże mocny, czuły i roześmiany, zmiłuj się nad nami!

homilia – sobota 26. tygodnia zwykłego, 3 października 2009 r.Szkoła Kierownictwa Duchowego: „Zachowania seksualne miarą dojrzałej osobowości?”, 2–4 października 2009 r.Ba 4, 5-12.27-29; Ps 69, 33-35.36-37; Łk 10, 17-24

Dostępne w wersji pełnej

Jezus nie wstydzi się nazwać nas swymi siostrami i braćmi

homilia – 27. niedziela zwykła (B), 4 października 2009 r.Szkoła Kierownictwa Duchowego: „Zachowania seksualne miarą dojrzałej osobowości?”, 2–4 października 2009 r.Rdz 2, 18-24; Ps 128, 1-2.3.4-6; Hbr 2, 9-11; Mk 10, 2-16

Dostępne w wersji pełnej

Józef Augustyn SJ

jezuita, kierownik duchowy i rekolekcjonista, animator ćwiczeń ignacjańskich

Bliskość Boga jest bliskością szukającą

homilia – środa 7. tygodnia zwykłego, 23 lutego 2011 r.Ćwiczenia Ignacjańskie, 19-27 lutego 2011 r.Syr 4, 11-19; Ps 119, 165.168.171-172.174-175; Mk 9, 38-40

Dostępne w wersji pełnej

Daniel Banaszkiewicz SDS

salwatorianin, kierownik duchowy i rekolekcjonista, duszpasterz SOST w Więciórce

To, w czym pokładam ufność, będzie moją nagrodą

homilia – czwartek 2. tygodnia wielkiego postu, 24 marca 2011 r.Rekolekcje Lectio Divina, 21–29 marca 2011 r.Jr 17, 5-10; Ps 1, 1-2.3.4.6; Łk 16, 19-31

Dostępne w wersji pełnej

Marek Chmielniak SAC

pallotyn, odpowiedzialny za formację stałą w prowincji

U początku dnia niech będzie Słowo, które jest Światłością!

homilia – 2. niedziela po Narodzeniu Pańskim, 2 stycznia 2011 r.Ćwiczenia Ignacjańskie, 28 grudnia 2010 r. – 5 stycznia 2011 r.Syr 24, 1-2.8-12; Ps 147, 12-13.14-15.19-20; Ef 1, 3-6.15-18; J 1, 1-18

Dostępne w wersji pełnej

Tadeusz Chromik SJ

jezuita, kierownik duchowy i rekolekcjonista, odpowiedzialny za dzieło Apostolstwa Modlitwy

Jestem cały utkany z Miłosierdzia Bożego

homilia – sobota 2. tygodnia wielkiego postu, 26 marca 2011 r.Rekolekcje Lectio Divina, 21–29 marca 2011 r.Mi 7, 14-15.18-20; Ps 103, 1-4.9-12; Łk 15, 1-3.11-32

Dostępne w wersji pełnej

ks. Jerzy Czerwień

kapłan archidiecezji krakowskiej, proboszcz parafii św. Kingi w Krakowie

Bóg cierpliwie wracający do człowieka

homilia – święto św. Tomasza Apostoła, 3 lipca 2010 r.Rekolekcje Lectio Divina, 30 czerwca – 8 lipca 2010 r.Ef 2, 19-22; Ps 117, 1-2; J 20, 24-29

Dostępne w wersji pełnej

ks. Sławomir Gregorczyk

kapłan diecezji radomskiej, proboszcz parafii Miłosierdzia Bożego w Przysusze

Cud rozmnożenia chleba – spotkanie naszej nędzy z mocą Bożą

homilia – sobota 5. tygodnia zwykłego, 12 lutego 2011 r.Rekolekcje Lectio Divina, 7–15 lutego 2011 r.Rdz 3, 9-24; Ps 90(89), 2 i 4.5-6.12-13; Mk 8, 1-10

Dostępne w wersji pełnej

ks. Tadeusz Huk

kapłan archidiecezji warszawskiej, ojciec duchowny kapłanów w archidiecezji warszawskiej

W poszukiwaniu jedynego autorytetu

homilia – sobota 20. tygodnia zwykłego, 21 sierpnia 2010 r.Ćwiczenia Ignacjańskie, 18–26 sierpnia 2010 r.Ez 43, 1-7a; Ps 85, 9ab-10.11-12.13-14; Mt 23, 1-12

Dostępne w wersji pełnej

Piotr Kwiecień CM

misjonarz św. Wincentego à Paulo, ojciec duchowny w WSD w Paradyżu

Trzy drogowskazy na nowy rok: Słowo, Światło, Życie

Homilia – 2. niedziela po Narodzeniu Pańskim, 3 stycznia 2010 r. Ćwiczenia Ignacjańskie, 28 grudnia 2009 r. – 5 stycznia 2010 r.Syr 24, 1-2.8-12; Ef 1, 3-6.15-18; J 1, 1-18

Dostępne w wersji pełnej

śp. ks. Tadeusz Kwitowski

kapłan archidiecezji gnieźnieńskiej, zmarł 24 marca 2012 r. w 46. roku życia

Droga wiary: od bezsilności do pełni życia

homilia – poniedziałek 4. tygodnia wielkiego postu, 15 marca 2010 r. Rekolekcje Lectio Divina, 9–17 marca 2010 r.Iz 65, 17-21; Ps 30, 2.4-6.11-13; J 4, 43-54

Dostępne w wersji pełnej

ks. Dariusz Larus

kapłan archidiecezji gnieźnieńskiej, ojciec duchowny w WSD w Gnieźnie

Dołożyć możliwych starań to również umieć poprosić o pomoc

homilia – wtorek 14. tygodnia zwykłego, 5 lipca 2011 r.Rekolekcje Lectio Divina, 30 czerwca – 8 lipca 2011 r.Rdz 32, 23-33; Ps 17, 1.2-3.6-7.8.15; Mt 9, 32-37

Dostępne w wersji pełnej

Tomasz Łosiewicz SDS

salwatorianin, kierownik duchowy i rekolekcjonista, psycholog

„Wycofać się” i słuchać, by przylgnąć do prawdziwego Boga

homilia – sobota 4. tygodnia wielkiego postu, 28 marca 2009 r.Szkoła Modlitwy słowem Bożym: „Maryja i słowo Boże”, 27–29 marca 2009 r.Jr 11, 18-20; Ps 7, 2-3.9bc-10.11-12; J 7, 40-53

Dostępne w wersji pełnej

ks. Adam Łuźniak

kapłan archidiecezji wrocławskiej, rektor Metropolitalnego WSD we Wrocławiu

Góra Przemienienia – szczyt i źródło życia chrześcijańskiego

homilia – święto Przemienienia Pańskiego, 6 sierpnia 2011 r.Rekolekcje Lectio Divina, 2–10 sierpnia 2011 r.Dn 7, 9-10.13-14; Ps 97, 1-2.5-6.9; 2 P 1, 16-19; Mt 17, 1-9

Dostępne w wersji pełnej

ks. Tadeusz Nowak

kapłan archidiecezji gnieźnieńskiej, proboszcz parafii św. Floriana w Żninie

Cichy powrót z krainy śmierci do Betlejem

homilia – piątek 20. tygodnia zwykłego, 19 sierpnia 2011 r.Ćwiczenia Ignacjańskie, 13–21 sierpnia 2011Rt 1, 1.3-6.14b-16.22; Ps 40, 5.7-8a.8b-10; Mt 22, 34-40

Dostępne w wersji pełnej

Krzysztof Samborski MS

saletyn, dyrektor Funduszu Pomocy Dzieciom i Młodzieży im. Matki Bożej z La Salette

Jeśli nie Miłość, to cóż nas przekona, by żyć Ewangelią?

homilia – 6. niedziela zwykła (A), 13 lutego 2011 r.Rekolekcje Lectio Divina, 7–15 lutego 2011 r.Syr 15, 15-20; Ps 119, 1-2.4-5.17-18.33-34; 1 Kor 2, 6-10; Mt 5, 17-37

Dostępne w wersji pełnej

ks. Piotr Stępniewski

kapłan diecezji warszawsko-praskiej, wicerektor WSD Diecezji Warszawsko-Praskiej

Powiedzieć Jezusowi o „zgubionych kredkach”

homilia – poniedziałek 14. tygodnia zwykłego, 5 lipca 2010 r.Rekolekcje Lectio Divina, 30 czerwca–8 lipca 2010 r.Oz 2, 16.17b-18.21-22; Ps 145, 2-3.4-5.6-7.8-9; Mt 9, 18-26

Dostępne w wersji pełnej

ks. Jakub Szcześniak

kapłan archidiecezji warszawskiej, ojciec duchowny w Metropolitalnym WSD w Warszawie