Femina. Ukryta historia kobiet średniowiecza - Ramirez	 Janina - ebook
NOWOŚĆ

Femina. Ukryta historia kobiet średniowiecza ebook

Ramirez Janina

0,0

Opis

Bestseller „Sunday Timesa”

Średniowiecze uchodzi za krwawą epokę wikingów, świętych i królów, za czasy, w których patriarchalna społeczność gnębiła i wykluczała kobiety. Jeśli jednak sięgniemy nieco głębiej, odkryjemy, że wieki „ciemne” wcale takie nie były.

Strażnicy przeszłości, na których rozkaz palono książki, niszczono dzieła sztuki i tworzono nowe wersje mitów, legend i dokumentów historycznych, zmanipulowali nasze widzenie historii. Janina Ramirez, historyczka z Oksfordu, prześledziła losy licznych wpływowych kobiet, których imiona wykreślono z historycznych zapisów. Dzięki niej dziś, po starannym zbadaniu artefaktów, zapisków i przedmiotów, które pozostawiły po sobie te kobiety, możemy przyjrzeć się ich życiu we wszystkich jego przejawach i w całej doniosłości. Femina wykracza poza oficjalną historiografię, odsłaniając faktyczną rolę takich postaci jak Jadwiga, jedyna w średniowiecznej Europie kobieta-król, Margery Kempe, mistyczka, której autobiografia jest ważnym źródłem wiedzy o średniowiecznej duchowości i życiu kobiet w tamtych czasach, czy Księżniczka z Loftus, która pozwala nam poznać początki chrześcijaństwa w Anglii. Spójrzmy świeżym okiem na świat średniowiecza i przekonajmy się, dlaczego te niezwykłe kobiety wyrugowano z naszej zbiorowej pamięci.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 561

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Tytuł oryginalny: Femina A New History of the Middle Ages, Through the Women Written Out of It

Tłumaczenie: Marta Fihel

Redakcja: Natalia Szumska, Artur Jabłoński

Korekta: Ewa Turek

Skład i łamanie: Amadeusz Targoński | targonski.pl

Opracowanie e-wydania: Karolina Kaiser |

Mapy © Helen Stirling 2022

Projekt okładki: Sebastian Cabaj | instagram.com/pan_cabaj

Ilustracja na okładce: domena publiczna / Wikimedia Commons / fot. Leinzad-Z / pochodzi z Księgi o mieście pań Krystyny de Pisan

Copyright © Janina Ramirez, 2022

Janina Ramirez has asserted her right to be identified as the author of this Work in accordance with the Copyright, Designs and Patents Act 1988

All rights reserved.

Copyright © 2025 for this edition by Poltext Sp. z o.o.

All rights reserved.

Copyright © 2025 for the Polish translation by Poltext Sp. z o.o.

All rights reserved.

Warszawa 2025

Wydanie pierwsze

Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując ją, rób to jedynie na użytek osobisty.

Szanujmy cudzą własność i prawo!

Polska Izba Książki

Więcej o prawie autorskim na www.legalnakultura.pl

Zezwalamy na udostępnianie okładki książki w internecie.

Poltext Sp. z o.o.

wydawnictwoprzeswity.pl

[email protected]

ISBN 978-83-8175-766-9 (epub)

ISBN 978-83-8175-767-6 (mobi)

Głosy o Feminie

„Pięknie napisana, cudownie swobodna, poruszająco oryginalna. Femina daje nowe spojrzenie na mroki historii, ekscytujące i prowokacyjne. Dużo radości.”

– Peter Frankopan, autor bestsellera Nowe jedwabne szlaki

„Janina Ramirez jest urodzoną gawędziarką, a w Feminie jest w najlepszej formie. To brawurowa narracja historyczna, a zarazem żarliwa obrona kobiet, jakże często ignorowanych i pomijanych w historii średniowiecza. Femina to lektura obowiązkowa.”

– Dan Jones, autor bestsellerów The Plantagenets i Powers and Thrones

„Kobiety średniowiecza, tak często milczące i niepozorne w naszych historiach, w tej genialnej książce odzyskują głos, sprawczość i sprawiedliwość.”

– Alice Roberts, autorka bestsellera Ancestors: A Prehistory of Britain in Seven Burials

„Femina jest ważnym uzupełnieniem dla naszego rozumienia okresu, który wciąż – błędnie – uważa się za czas wykluczenia kobiet z pozycji władzy i znaczenia. Femina umiejętnie wydobywa z cienia życie kobiet, które rządziły, walczyły, handlowały, tworzyły i inspirowały innych.”

– Cat Jarman, autorka bestsellera River Kings: A New History of Vikings from Scandinavia to the Silk Roads

„Femina, fascynująca, pełna pasji, wciągająca i niesłychanie odświeżająca; przyjmująca szeroką perspektywę, elegancko napisana, poparta dogłębnymi badaniami, to przełomowa historia średniowiecza. Przywraca życie światu, w którym kobiety są w samym jego sercu, na środku sceny – tam, gdzie ich miejsce. Co za rozkosz.”

– Simon Sebag Montefiore, autor bestsellera Jerozolima: biografia

„To pełna pasji i energii, niezwykle przyjemna w lekturze i błyskotliwie napisana książka. To zarówno apel o nowy sposób myślenia o historii, jak i zobowiązanie do ponownego umieszczenia życia kobiet w centrum uwagi. Przeczytałam ją za jednym posiedzeniem. Wspaniała.”

– Kate Mosse, autorka bestselleru Labyrinth

„Książka Janiny Ramirez to pełen pasji głos kobiet w historii. W tej śmiałej i po mistrzowsku napisanej książce autorka wydobywa z mrocznych zakamarków historie kobiet zepchniętych na margines i genialnie przywraca im należne miejsce w centrum narracji historycznej.”

– Hallie Rubenhold, autorka bestsellera The Five: The Untold Lives of the Women Killed by Jack the Ripper

„Wciągająca i zapierająca dech w piersiach opowieść o kobietach, których historie zostały utracone, zignorowane lub przemilczane w historii. Bardzo ważna i niezwykła.”

– Susie Dent, autorka bestsellera Word Perfect

„Namiętna, prowokacyjna i błyskotliwa. Między tymi dwiema okładkami kryje się petarda.”

– Lucy Worsley, autorka Jane Austen at Home

„Wymagająca, inkluzywna i fascynująca książka Janiny Ramirez przeciera nowe szlaki. To historia, jakiej nigdy wcześniej nie czytaliście. Niezwykle wciągająca.”

– Olivette Otele, autorka książki African Europeans: An Untold History

„Pomysłowa, pouczająca, zaskakująca – ta książka to objawienie! Dzięki spotkaniu z licznymi niezwykłymi kobietami, które tak wiele wniosły do historii, zmieniamy całe rozumienie średniowiecznej przeszłości.”

– Waldemar Januszczak, „Sunday Times”

„Jako pisarka i prezenterka dr Janina Ramirez emanuje ogromną pasją do swojego tematu. Czas spędzony w jej towarzystwie to gwarancja odurzenia ogromnymi dramatami historii ludzkości, ze wszystkimi jej odległymi cudami, frustrującymi tajemnicami i kuszącymi echami, które wciąż rozbrzmiewają we współczesnym świecie.”

– Greg Jenner, autor Ask a Historian i Dead Famous: An Unexpected History of Celebrity

„Wciągająca, przenikliwa, błyskotliwa Janina Ramirez otwiera drzwi do ukrytych światów, sekretów życia kobiet. Jest detektywem i przewodnikiem w tej zmieniającej perspektywę, cudownej podróży do krainy mocy, piękna i rzeczywistości wczesnych doświadczeń kobiet.”

– Kate Williams, autorka książki England’s Mistress: The Infamous Life of Emma Hamilton

Dla kobiet zagubionych w czasie, dla tych, które ich szukają,

i dla tych, które mi o nich opowiadały.

Dla D, K i K

Ja, ogniste życie boskiej substancji, płonę poprzez piękno pól,

lśnię w wodach, płonę w słońcu, księżycu i gwiazdach.

– Hildegarda z Bingen

Przedmowa

W tej książce nie ma miejsca na przeprosiny. Nie mam zamiaru nikogo przekonywać, że najwyższy czas przywrócić kobietom główne miejsce w historii. Zrobiło to wielu przede mną. Nie zamierzam też wyznaczać linii podziału między mężczyzną a kobietą ani podkreślać znaczenia jednej z tych grup kosztem drugiej. Chcę natomiast pokazać, że do historii można dziś podchodzić na wiele sposobów. Mrok tajemnicy spowijający dotąd średniowieczne kobiety[1] ulega rozproszeniu dzięki zdobyczom archeologii, postępowi technologicznemu i otwartości na nowe punkty widzenia. Średniowieczne kobiety dojrzały do tego, by ponownie je odkryć.

Nie piszę historii na nowo. Korzystam z tych samych faktów, liczb, wydarzeń i świadectw, do których zawsze mieliśmy dostęp, jak również z najnowszych odkryć. Różnica polega na tym, że zmieniam perspektywę. W centrum zainteresowania stawiam raczej postaci kobiece niż męskie. Ale w tych opowieściach występują zarówno kobiety, jak i mężczyźni, a bohaterów i bohaterki zrozumieć można tylko we wzajemnej relacji. Ta książka dotyczy jednostek bogatych w swojej złożoności i fascynujących w swej różnorodności. Dotyczy też społeczeństw – grup jednostek, które działają wspólnie lub przeciwko sobie, na które wpływ mają zmiany zachodzące w polityce, gospodarce, przekonaniach i strukturach władzy. Podejście do przeszłości z punktu widzenia biografii i historii kobiet pozwala spojrzeć przez wyjątkowy pryzmat, który umożliwia dostrzeżenie nowych i niezauważanych dotąd perspektyw. Kobiety zawsze stanowiły mniej więcej połowę światowej populacji. Dlaczego więc nie miałyby mieć wpływu na naszą wizję przeszłości? Wiemy dużo o tych nielicznych – możnych i potężnych, ale co z licznymi ubogimi i pokrzywdzonymi? Często pomija się również ludzi bardzo starych i bardzo młodych. Ani niepełnosprawność, ani kwestie dotyczące seksualności i płci nie pojawiły się wczoraj. A jednak książki historyczne dostarczają tylko skąpych informacji na te tematy. Ostatnio nastąpił znaczny postęp w zrozumieniu historycznych aspektów dotyczących rasy i migracji, ale przed nami jeszcze długa droga. Świat średniowieczny był płynny, kosmopolityczny, mobilny i otwarty na zewnętrzne wpływy. W każdym dużym mieście mieszkali ludzie o różnych kolorach skóry, w różnym wieku, rozmaitego pochodzenia i wyznający różne religie. Piszmy w książkach historycznych również o nich.

Pomijamy wiele okresów historycznych, grup i jednostek, a mogą one uzupełnić i wzbogacić nasz obraz przeszłości. W tym właśnie duchu chcę podzielić się swoim opracowaniem. To początek rozmowy, do której zapraszam każdego czytelnika i każdą czytelniczkę. Jest wiele niezbadanych dróg i kuszących, rzadziej uczęszczanych ścieżek. Historia to byt organiczny i sposób, w jaki się nią zajmujemy, podlega zmianom. Ale to, w jaki sposób piszemy historię, zależy w równym stopniu od momentu, w którym piszemy, jak i od czasów, o których piszemy. Nowe ujęcie przeszłości może mieć wpływ na teraźniejszość. W czasach ekspansji kolonialnej, kiedy potrzebne było poparcie dla handlu niewolnikami, historycy karmili czytelników opowieściami o odkrywcach i zdobywcach. Kiedy potrzebowano żołnierzy, którzy gotowi byli zginąć za króla i kraj, historycy dostarczali ludziom opowieści o bohaterach i wojownikach. Kiedy społeczeństwo popierało dominację mężczyzn i podległość kobiet, historycy przyjmowali męski punkt widzenia.

A jak pisać historię dzisiaj, kiedy tyle osób usilnie dąży do wprowadzenia większej równości? Czy spojrzenie wstecz może wpłynąć na to, jak zobaczymy przyszłość? Mój pomysł na zmianę perspektywy polega na tym, by znaleźć silne i sprawcze kobiety z okresu średniowiecza i dać dzisiejszym czytelnikom nowe opowieści. Wiem, że to stronnicze podejście, jako że historia jest subiektywna na mocy swej natury, nawet gdy staramy się być zupełnie obiektywni. Jednak mam nadzieję, że dzięki tym niezwykłym kobietom pokażę, jak możemy skutecznie przeanalizować świadectwa historyczne w sposób bardziej inkluzywny i spojrzeć na historię świeżym okiem. Nie można być czymś, czego się nie widzi. Przenieśmy się więc w czasy, które minęły. I przeformułujmy naszą wizję przyszłości.

Wstęp

Środa, 4 czerwca 1913 – Epsom Derby

W to parne letnie popołudnie ponad milion ludzi tłoczy się w bramie toru wyścigowego w Epsom. Dzień wyścigów zawładnął emocjami ludzi, zwyczajny tok codziennego życia przestaje obowiązywać. Bukmacherzy próbują przekrzyczeć hałas wzniecany przez nieprzebrany tłum, podczas gdy typerzy, siedzący niepewnie na rusztowaniach, machają rękami ponad morzem ludzi. Zgromadzeni należą do wszystkich warstw społeczeństwa edwardiańskiego. Przybywają pieszo, na rowerach, koleją, wozami konnymi i samochodami. Przedstawiciele szlachty stoją u boku chłopów, a czyściciele butów – ramię w ramię z bankierami. Wszyscy przybyli do tej zazwyczaj sennej wioski w hrabstwie Surrey, aby przez kilka sekund, w tumanie kurzu i oparach potu, napawać się dźwiękiem tętniących końskich kopyt.

Król i królowa Wielkiej Brytanii siedzą ponad wszystkimi w loży królewskiej. W biegu bierze udział koń króla Jerzego V, Anmer, ale faworytem jest Craganour, w barwach fioletu i jasnej żółci. Kiedy dochodzi piętnasta, napięcie wzrasta. Konie i dżokeje szamoczą się na linii startu, a królewski jeździec, Herbert Jones, wyróżnia się na tle pozostałych czerwono-niebieską koszulą w królewskich barwach. Nagroda w wysokości ponad 6 tys. funtów (dzisiejsza równowartość 1,5 mln funtów), a także trwałe miejsce w historii czekają na tego, który jako pierwszy przemknie przez metę pod rozkołysanymi trybunami. Większość będzie oglądać wyścig nie z miejsc siedzących rozmieszczonych na kilku poziomach, ale w ścisku, przy białych barierkach ustawionych na wysokości klatki piersiowej po obu stronach toru. Jeśli chodzi o dobry widok na półtorakilometrową trasę, szczególnie korzystnym miejscem jest Tattenham Corner. Tutaj konie biorą najostrzejszy zakręt, by gwałtownie przyspieszyć na ostatniej prostej. Zgodnie z tradycją, gdy wszystkie konie miną już ten punkt, tłum przedostaje się pod barierkami i wdziera na tor, aby podążyć za zawodnikami do mety.

Derby obejrzą nie tylko bezpośredni widzowie. Wzdłuż toru rozmieszczono także kamery. Utrwalone na taśmie wydarzenia zostaną wydobyte na światło dzienne za pomocą azotanu srebra, dzięki czemu widzowie kin w całym imperium będą mogli chłonąć atmosferę najsłynniejszych na świecie wyścigów konnych. Obiektywy wszystkich trzech kamer skierowane są na Tattenham Corner i ustawione pod takim kątem, by uchwycić każdy ruch. Na dźwięk wystrzału pistoletu startowego dżokeje mocno wbijają pięty w boki koni i prą do przodu. Końskie pyski pienią się śliną, a jeźdźcy pochylają się na ich smukłych grzbietach, ściskając boki zwierząt, które przyspieszają bieg do prawie 70 kilometrów na godzinę. Zwolniwszy na szczycie zakrętu, są już dwie grupy koni, rośnie różnica między tymi, które mają szansę na złoto, a tymi pozostającymi w tyle. Koń królewski Anmer należy do tej drugiej grupy.

Wtedy kamery rejestrują coś zaskakującego. Kiedy pierwsza fala koni z łoskotem wchodzi w zakręt i mknie dalej, jakaś postać prześlizguje się pod barierką ochronną. Zdecydowanie pokonuje kilka metrów, dostaje się na tor, po czym odwraca się w stronę kilku ostatnich jeźdźców i zwraca uwagę na Anmera, konia króla. Wygląda to tak, jakby ta dziwna postać próbowała wręczyć dżokejowi jakiś przedmiot, który ściska w dłoni. Koń, widząc kogoś na swojej drodze, rwie się do skoku, a gdy tylko unosi kopyta, postać gwałtownie przewraca się na ziemię. Zwierzę wraz z jeźdźcem również się przewracają, konie biegnące za nimi ledwo unikają zderzenia. Po kilku sekundach Anmer się podnosi i zataczając się, kontynuuje wyścig bez dżokeja. Herbert Jones ma wstrząśnienie mózgu i jest kontuzjowany, ale żyje. Tajemnicza nieznajoma postać leży nieprzytomna i krwawi.

Miejsce wypadku natychmiast zalewa fala ludzi: niektórzy spieszą z pomocą, podczas gdy większość wpada na tor i gna w kierunku mety. Pośród chaosu zatrzymuje się mężczyzna, który podnosi przedmiot leżący obok bezwładnej postaci. Jest to chusta, wzdłuż której biegną fioletowe, białe i zielone pasy oraz napis Votes for Women („Głosy na kobiety”) na każdym końcu[2]. Szarfa sufrażystki. Szybko rozniesie się wieść, że „szalona kobieta” rzuciła się pod kopyta królewskiego konia i zakłóciła przebieg najważniejszego wyścigu w roku. Kiedy leży w szpitalu i walczy o życie, na jej nocnym stoliku gromadzą się listy pełne słów nienawiści. Jeden z listów, podpisany po prostu słowem „Anglik”, przepełnia charakterystyczny jad: „Mam nadzieję, że będziesz cierpieć tortury aż do śmierci, idiotko. Chciałbym móc cię zagłodzić i przerobić na miazgę”[3]. Ale kobieta nigdy nie przeczyta tych słów; cztery dni po zdarzeniu umiera z powodu odniesionych obrażeń. Dżokej wróci do zdrowia i dwa tygodnie później będzie mógł znowu jeździć, ale nigdy nie zdoła zapomnieć dramatycznych zdarzeń i ostatecznie odbierze sobie życie. W ramach politycznego gestu koń Anmer zostaje zesłany do Kanady i niesłusznie obarczony winą za spowodowanie śmierci, której nie był winny.

Zdjęcie z Epsom Derby 1913 r.

Kobieta, z powodu której Derby z 1913 r. zapisały się na kartach historii, to młoda aktywistka Emily Wilding Davison. Poprzedniego wieczoru przebywała 27 mil na północ od Epsom, w Kensington, przygotowując się do zjazdu sufrażystek (Suffragette Fair). Stanęła tam przed ogromnym posągiem Joanny d’Arc, który witał na zjeździe gości: czternastowieczna bohaterka trzymała miecz wysoko nad głową, a na cokole poniżej widniał napis „Walcz dalej, a Bóg da zwycięstwo”. Emily miała pracować jako wolontariuszka na zjeździe, nie zaś zakłócać przebieg Derby następnego dnia. Wspomniała o możliwości „zorganizowania protestu na torze wyścigowym”, ale z planowanej podróży do Epsom zwierzyła się tylko Alice Green, u której się zatrzymała. Kupiła bilet kolejowy i przypięła pod płaszczem dwie flagi, a ich zielone, białe i fioletowe paski były świadectwem sprawy, której poświęciła życie: walki o prawa wyborcze kobiet poprzez „czyny, a nie słowa”[4].

Czy jako męczennica za sprawę planowała popełnić samobójstwo, czy zamierzała po prostu przypiąć szarfę do boku konia? Czy zaplanowała to zdarzenie, czy też może działała spontanicznie? Nie możemy mieć co do tego pewności – nie pozostawiła po sobie żadnego listu. Ale kiedy Emily weszła przed królewskiego konia na oczach 500 tys. ludzi i trzech kamer filmowych, dokonała fundamentalnego i przełomowego czynu w sprawie, której była oddana. Jak sama napisała: „oddać życie za przyjaciół to rzecz chwalebna, bezinteresowna, inspirująca, ostatnia doskonała ofiara Bojownika”[5].

Emily zapisała się do Women’s Social and Political Union[6] w listopadzie 1906 r. i w ciągu siedmiu ostatnich lat życia stawała się coraz bardziej radykalna. Aresztowano ją dziewięć razy, siedem razy podjęła strajk głodowy i 49 razy była karmiona na siłę – to bolesny, przerażający i brutalny proceder, który u wielu kobiet pozostawił długotrwałe blizny psychiczne i fizyczne. Aby chronić współwięźniarkę, rzuciła się z balustrady więzienia; dopuszczała się też aktów wandalizmu, w szczególności palenia skrzynek pocztowych. Opisana przez Sylwię, córkę Emmeline Pankhurst, jako „jedna z najbardziej odważnych i lekkomyślnych bojowniczek”, Emily po śmierci zyskała status męczennicy. W jej pogrzebie wzięło udział 20 tys. osób – była to największa ceremonia pochówku osoby spoza rodziny królewskiej w historii Wielkiej Brytanii. O Emily Wilding Davison pamięta się ze względu na jej działalność i tragiczną śmierć. Ale istnieje inny aspekt jej życia, kluczowy dla niniejszej książki; kwestia, o której rzadko się wspomina w bogatej literaturze, jaką jej poświęcono. Była mediewistką[7].

Kobiety średniowieczne: kobiety współczesne

Emily, kobieta wykształcona, z wyróżnieniem zdała egzaminy końcowe z literatury angielskiej w St Hugh’s College w Oksfordzie. Nie zdobyła stopnia naukowego zdobyć nie mogła, ponieważ na Uniwersytecie Oksfordzkim kobiety nie mogły się o nie starać do 1920 r.[8] A jednak kontynuowała badania i publikowała; szczególnie zajmowała ją literatura średniowieczna. Napisała serię artykułów, w których dociekała, w jaki sposób fascynująca ją przeszłość może kształtować jej teraźniejszość. Powszechnie panuje pogląd, że pozycja kobiet zaczęła rosnąć w XX w., kiedy ruch „głosów na rzecz kobiet” wreszcie wywalczył dla „drugiej płci” prawo do wypowiedzi. Życie mężczyzn, kobiet i dzieci miało wówczas ulec poprawie, a ludzka tyrania i przestarzały, tradycyjny model życia ostatecznie ustąpił zasadom większej równości. W 2018 r. obchodom stulecia przyznania kobietom praw wyborczych, towarzyszyły liczne apele i wezwania, by kobiety raz na zawsze wyszły z cienia.

Lecz Emily Wilding Davison nie uważała, że sufrażystki dokonywały jakiegoś przełomu. Jej zdaniem podjęły one walkę ze stosunkowo nowym zjawiskiem, jakim był ucisk kobiet. Chciała zwrócić się ku czasom wcześniejszym, w których według niej żyło wiele potężnych kobiet. W okresie średniowiecza dostrzegła model, który był zaprzeczeniem mizoginistycznych wzorców, jakie zakorzeniły się w epoce nowożytnej[9]. Świat średniowieczny postrzegała tak naprawdę jako otwarty na różnorodność i zapewniający równość mężczyzn oraz kobiet. W opublikowanym zaledwie miesiąc przed śmiercią eseju zatytułowanym A Militant May Day opisywała tłum w wyidealizowanej średniowiecznej scenerii. Święto majowe (tradycyjne święto na powitanie lata) to wydarzenie międzynarodowe i wielokulturowe, które wspólnie świętowali Anglicy, Szkoci, Francuzi, Rosjanie, starzy, młodzi, mężczyźni i kobiety, a także „mały Saksończyk” trzymający się za rękę z „małą Żydówką”. Twierdziła, że motto święta nie brzmiało „Boże, chroń króla”, lecz „Boże, chroń ludzi”[10]. W przykładach życia kobiet średniowiecznego świata odnalazła inspiracje, które w późniejszych wiekach skutecznie tłumiono. Dzięki niniejszej książce czytelnik również zauważy, że liczne formy dyskryminacji, które dziś ochoczo kwestionujemy, narodziły się nie w okresie średniowiecza lub wcześniejszym, ale w ciągu ostatnich stuleci.

Dla ruchu sufrażystek jedna średniowieczna postać kobieta stanowiła szczególne uosobienie zdeterminowanej kobiety triumfującej wbrew wszystkiemu. Była to Joanna d’Arc[11]. Dzięki aktywnemu udziałowi w walce i ubiorowi stała się androgyniczną bohaterką, ucieleśnieniem motta: „czyny, nie słowa”. Nie tylko Emily i sufrażystki traktowały średniowiecze jako źródło inspiracji dla wyzwań, jakie stawiał przełom XIX i XX w. William Morris starał się przeciwdziałać wzrostowi konsumpcji produktów przemysłowych, wykorzystując ręcznie robione narzędzia z okresu średniowiecza. Augustus Pugin utożsamiał architekturę gotycką ze stylem narodowym, nie zaś w tradycji klasycznej, i dlatego wykorzystał styl średniowieczny jako inspirację dla Pałacu Westminsterskiego, siedziby obu izb parlamentu brytyjskiego. John Ruskin zachęcał do powrotu do romansów średniowiecznych jako drogi do poznania „prawdy o naturze”. Jednak według sufrażystek kobiety o największym znaczeniu charakteryzowały dwie typowe dla średniowiecza cechy: kwestionowały normy społeczne, zdobywając władzę i wpływy pomimo swojej płci, oraz były głęboko religijne.

Współcześnie skłaniamy się raczej ku nauce i rozumowi niż ku religii czy duchowości, przez co często ginie nam z oczu głęboka pobożność sufrażystek. Postrzega się je dzisiaj raczej w kategoriach politycznych niż religijnych. Jednak większość biorących udział w działalności bojowej kobiet uznawała się za wojowniczki Chrystusa, które miały działać na rzecz zmian społecznych zgodnych z normami religii. Wizerunkowi Joanny d’Arc, świętej Kościoła katolickiego, towarzyszył sztandar z jej hasłem – „walcz dalej, a Bóg da zwycięstwo”. Joanna uosabiała wszystkie aspiracje Emily Wilding Davison. Niepojęty awans nastoletniej chłopki na przywódczynię armii francuskiej podczas wojny stuletniej stanowił ilustrację quasi-militarnej siły kobiet, ale historycznie Joanna była na tyle odległa, że nie zdawała się zagrażać normom płciowym obowiązującym na początku XX w. W tym czasie kobiety noszące się po męsku spotykała krytyka, ale wojowniczce z zamierzchłej przeszłości to nie groziło[12]. Co więcej, jej działania zostały usankcjonowane przez Boga, Maryję i wszystkich świętych. Była świętą wojowniczką.

Plakat sufrażystek z Joanną d’Arc, plakat zaprojektowany przez Hildę Dallas

Pocztówka z pomnikiem Joanny d’Arc z 1913 r., zjazd sufrażystek, Kensigton

Gdy ruch sufrażystek zyskał popularność za oceanem, również kobiety w USA znalazły w Joannie d’Arc źródło inspiracji. Fotografia Inez Milholland na grzbiecie wielkiego białego konia prowadzącej pochód ulicami Waszyngtonu 3 marca 1913 r. stała się ikoną. Jej wersja Joanny d’Arc była marzycielska i romantyczna, długie rozpuszczone włosy wieńczyła korona. Inspirację do projektu tego kostiumu Inez czerpała z literatury średniowiecznej, której analizie, podobnie jak Emily, poświęciła wiele lat życia. Tymczasem niewielu badaczy zwróciło uwagę na kwestię sufrażystek, które zafascynował okres średniowiecza. A jednak zrozumienie tej fascynacji podważa istnienie powszechnego konsensusu na temat tego, że te dwudziestowieczne kobiety walczyły o własną sprawczość w próżni, wytyczając zupełnie nowe szlaki. Zamiast przyjąć błędne interpretacje średniowiecza, które mnożyły się przez stulecia, sufrażystki te zwróciły uwagę na okres, w którym kobiety miały sprawczość. I chciały do tego wrócić.

Zdjęcie Milholland na pochodzie sufrażystek w Waszyngtonie, 3 marca 1913 r.

Fascynacja średniowieczem Emily to znak jej tożsamości jako sufrażystki. Koleżanka z klasy wspominała, jak po przeczytaniu w szkole Opowieści kanterberyjskich Chaucera Emily przyjęła imię Fair Emelye:

Jej ówczesna najbliższa przyjaciółka nie przypominała sobie, aby rozmawiała z nią o prawach kobiet ani o jakichkolwiek kwestiach społecznych. O wiele bardziej interesowała je Opowieść rycerza Chaucera, którą obie czytały w szkole i z której Emily zaczerpnęła swoje nowe imię. Od tamtej chwili owa przyjaciółka i kilka innych osób zawsze nazywali ją Fair Emelye, a jej włosy, które były jasne i bardzo ładne, czyniły to imię odpowiednim[13].

Opowieść rycerza to pierwsza z opowieści w dziele Chaucera. Dowiadujemy się z niej o porwaniu Emilii (Fair Emelye) i jej siostry, królowej Hipolity, podczas oblężenia Scytii – ojczyzny potężnych Amazonek – przez Tezeusza. Zostaje uprowadzona do Aten, gdzie staje się obiektem pożądania dwóch rycerzy. Jak dotąd postać Emilii jest wyidealizowana i uprzedmiotawiana, ale pod wieloma względami stanowi zaprzeczenie typowej bohaterki średniowiecznego romansu. Po pierwsze, Amazonki w Scytii przechodziły szkolenie wojskowe i mówiono o nich, że potrafią jeździć konno, władać bronią i walczyć na równi z mężczyznami[14]. Po drugie, Emilia wyraża chęć oddania się w służbę bogini łowów Dianie:

Pragnę panną zostać całe życie;

Nie będę nigdy kochanką wielbioną,

Nikogo nigdy nie zostanę żoną.

Dziewicą jestem i wiesz doskonale,

Że polowania kocham ponad bale[15].

Tłumaczy bogini, że woli polowanie i rzemiosło od małżeństwa i rodzenia dzieci. Ostatecznie Emilia zostaje wydana za mąż wbrew swojej woli, ale odważne oświadczenie złożone Dianie jest ponadczasowym apelem do kobiet, które chcą decydować o własnym losie.

Choć być może na początku przykład Emilii przemawiał do młodej Wilding Davison z powodu jasnych włosów i urody, to jej uwięzienie tylko wzmocniło przywiązanie Emily do tej postaci. Odniesienia do Emelye sugerują, że jej wolność jest ograniczona, a jej losem rządzą siły, na które nie ma wpływu. Podpisując listy jako Emelye, młoda sufrażystka podkreślała utożsamianie się z wojowniczką, a w swoim eseju The Price of Liberty (Cena wolności) dawała do zrozumienia, że bojowość sufrażystek łączy je z silnymi kobietami z przeszłości: „Doskonałą Amazonką jest ta, która poświęci wszystko aż do końca”[16]. Ale to, co zrobiła podczas Derby w Epsom najdobitniej dowodzi, że Emily była pod dojmującym wpływem Emelye i Opowieści rycerza.

Po jej śmierci inne sufrażystki przekonywały, że Emily nie zamierzała zostać męczennicą, lecz jedynie próbowała domagać się od króla sprawiedliwości. Natychmiast po zdarzeniu gazeta wydawana w jej rodzinnym mieście Morpeth doniosła, że „w ramach petycji złożyła swoje życie królowi… Jej prośba nie zostanie odrzucona, ponieważ ona sama wniosła ją do Wysokiego Trybunału, gdzie mężczyźni i kobiety, bogaci i biedni, są równi”[17]. Do 1913 r. sufrażystki nabrały przekonania, że wyczerpały możliwości komunikacji z władcą za pośrednictwem członków parlamentu, i wobec tego opracowały plany bezpośredniego zwrócenia się do monarchy. Pomysł ten ma korzenie w średniowiecznej roli króla jako ostatecznego arbitra sprawiedliwości, do którego poddani mogli się zwrócić podczas jego podróży po królestwie i poprosić go o interwencję w swoich sprawach.

Opowieść rycerza stanowiła dla Emily doskonałe źródło inspiracji, jak zwrócić się z taką prośbą. W otwierających opowieść wersach zwycięski Tezeusz triumfalnie przybywa do Teb. Ubrane na czarno kobiety klęczą przed nim na ulicy, płacząc, zawodząc i lamentując. Te kobiety to wdowy, ofiary przeprowadzonego przez tyrana Kreona najazdu na miasto. Rozpaczliwie pragną odzyskać i pochować ciała swoich bliskich. Tezeusz, który spodziewał się, że zostanie powitany jak bohater, jest wstrząśnięty zachowaniem kobiet i zamierza je odprawić. Ale wtedy jedna z nich „chwyciła [konia] za uzdę”. Tezeusz, którego wierzchowiec został ujarzmiony, zmuszony jest więc wysłuchać skarg kobiet. Ten czyn zmienił bieg historii. Tezeusz toczy wojnę z Kreonem, odzyskuje szczątki poległych i spełnia przysięgę złożoną kobietom. Możliwe, że to przykład wdów tebańskich zadecydował o tym, co ostatecznie zrobiła Emily, która zagrodziła drogę królewskiemu zwierzęciu i poprzez swoją śmierć stała się jedną ze swoich ulubionych bohaterek. Naśladując działania kobiet z przeszłości, Emily Wilding Davison zapisała się na kartach historii jako męczennica za swoją sprawę.

Kobiety piszą kobiety

Emily nie była jedyną, którą do walki o prawa wyborcze kobiet zainspirowało średniowiecze. Grace Warrack – mniej wojownicza, ale równie istotna postać, dzięki swojej pasji do literatury średniowiecznej, przybliżyła ogromnej rzeszy czytelników twórczość pewnej zapomnianej kobiety. Ponad dziesięć lat przed tym, jak Emily wbiegła na tor wyścigowy, ta szkocka prezbiterianka w średnim wieku przyjechała do Londynu i skierowała swe kroki do czytelni Biblioteki Brytyjskiej. Przybyła tu w poszukiwaniu informacji na temat czternastowiecznej angielskiej mistyczki katolickiej. Pieczołowicie przeglądając katalog zawierający 50 tys. książek, rękopisów i druków podarowanych bibliotece przez Hansa Sloane’a w XVIII w., Grace znalazła interesującą pozycję. W dziale „Magia i czary” znalazł się rękopis pod tytułem Objawienia dla tego, kto nie potrafi czytać, 1373[18]. Znalazła to, czego szukała – najwcześniejszy zachowany egzemplarz Objawień Bożej miłości Julianny z Norwich. W ciągu miesiąca Grace przepisała cały tekst i przetłumaczyła go ze średniowiecznego na współczesny angielski, po czym wróciła do Edynburga i przekonała wydawcę Methuena, by jako pierwszy wydrukował kompletny tekst dzieła Julianny, co nastąpiło w 1901 r. Od tego czasu wydania Objawień Bożej miłości są nieustannie wznawiane, a dzięki tłumaczeniu Grace kolejne pokolenia uczonych poznają to średniowieczne arcydzieło.

Grace była przekonana, że szerokie grono odbiorców powinno usłyszeć rewolucyjne – choć wyrażone cichym, kontemplacyjnym głosem – poglądy na duchowość Julianny. Publikując Objawienia Bożej miłości, Grace dała dwudziestowiecznym kobietom jedną z najbardziej podziwu godnych średniowiecznych pramatek. Julianna urodziła się w mieście Norwich w 1342 r. Miała 30 lat, kiedy – sparaliżowana i pogodzona z myślą o śmierci – doświadczyła kolejnych wizji, czyli objawień. Wróciła do pełni zdrowia, ale jej życie zmieniło się na zawsze. Kiedy ozdrowiała, postanowiła żyć w odosobnieniu jako anachoretka i otrzymała ostatnie namaszczenie, po czym została zamknięta w odosobnionej izbie na resztę życia. Spędziła w swojej celi kolejne 30 lat lub więcej, kontemplując wizje, których doświadczyła, i pisząc tę niezwykłą książkę, która stanowi najstarszy znany nam tekst napisany po angielsku przez kobietę.

Objawienia Bożej miłości to wysublimowane dzieło, efekt wnikliwego spojrzenia skierowanego ku sprawom duchowym. Julianna nie mówi nic o burzliwych realiach czternastowiecznego świata, w którym żyła: o zarazach, procesach o herezję, wojnach czy rozłamach[19]. Jej samej w tym tekście też nie znajdziemy. Natomiast z precyzją godną scenariusza filmowego autorka opisuje tam męki Chrystusa i wielokrotnie zapewnia, że macierzyńska miłość Boga do Jego stworzenia leży u podstaw wszelkiego istnienia. Jej słynne zdanie – „wszystko będzie dobrze, wszystko będzie bardzo dobrze, wszystko będzie do cna dobrze”[20] – nie jest banalną pociechą, ale raczej wymownym i przemyślanym opisem boskich zamiarów[21]. Niezwykłe jest to, że znamy dziś Juliannę i że jej imię nie popadło w zapomnienie, jak wiele imion innych średniowiecznych kobiet.

Od czasów reformacji przetrząsano biblioteki w poszukiwaniu kontrowersyjnych tekstów. W katalogach stosowano różne skrótowe terminy, aby wskazać, które z nich należy wziąć pod lupę i być może zniszczyć. Odnotowywano, że zawierają tematykę związaną z „czarami”, „herezją” i  „katolicyzmem”. Los wielu spośród tych tekstów pozostaje nieznany, a jedyne o nich wzmianki znajdujemy w listach. Tytuł niniejszej książki – Femina – to dopisek, jakim oznaczano teksty, o których wiedziano, że zostały napisane przez kobiety, a więc mniej wartościowe. Możemy się tylko domyślać, ile innych tekstów odrzucono lub zniszczono jako dzieła kobiet. Objawienia Bożej miłości mógł spotkać ten sam los; mogły spłonąć na rozkaz kolejnych pokoleń reformatorów. Prześledzenie tego, jak w wyjątkowy sposób dzieło Julianny z Norwich zachowało się do naszych czasów, może rzucić światło na to, dlaczego na przestrzeni wieków tak wiele średniowiecznych kobiet pochłonął mrok zapomnienia.

Reformacja w XVI w. spowodowała ideologiczny rozłam w samym sercu Anglii. Pod rządami Edwarda, syna Henryka VIII, łapano i zabijano katolików, podczas gdy za panowania Marii, córki Henryka, sytuacja się odwróciła i na stosach palono protestantów. Ofiarą tego zaciekłego zamieszania religijnego były również w znacznej mierze książki. Katolicy niszczyli księgi protestanckie, a protestanci – katolickie. Paleniu, niszczeniu i usuwaniu książek przyświecają dwa cele: pozbywanie się obiektów fizycznych oraz wyrugowanie ich treści z ludzkiej pamięci[22]. Tysiące średniowiecznych rękopisów, tych skarbnic wiedzy i sztuki, tworzonych i używanych przez pokolenia, uznano za heretyckie i zniszczono. Przetrwały te, które uchodziły za klasyczne – a zatem książki autorstwa niemal wyłącznie wykształconych mężczyzn – albo te, które ukrywano. Chociaż książka Julianny nie była heretycka, to z herezją graniczyła. Julianna pisała o Chrystusie jako kobieta, dawała do zrozumienia, że grzech jest „właściwy” („konieczny”) i twierdziła, że Bóg wszystko przebacza, bez względu na to, co człowiek zrobił w ciągu swojego życia[23]. Trzymała swoje pisma w tajemnicy, w swej anachoreckiej celi, ale w końcu ujrzały światło dzienne.

Księga pozostawała w ukryciu aż do XVI w., kiedy to została przewieziona do Francji, gdzie trafiła do rąk dziewięciu młodych kobiet uciekających z protestanckiej Anglii, by założyć katolicki klasztor we francuskim Cambrai. Miały one od 17 do 22 lat, a jedną z nich była Gertrude More, praprawnuczka słynnego pisarza i katolika z epoki Tudorów, Thomasa More’a. More’owie, oprócz tego, że ukrywali w swojej posiadłości księży, przedmioty kultu religijnego i teksty średniowieczne, przyjęli niekonwencjonalne podejście do edukacji kobiet. Thomas upierał się, by jego liczne córki otrzymały takie samo klasyczne wykształcenie, jak jego jedyny syn. Zdolności intelektualne dziewcząt wywarły wrażenie na samym królu Henryku VIII. Władca zdumiał się, gdy zobaczył, że „niezwykle erudycyjny” list napisany bezbłędną łaciną podpisany został przez kobietę – córkę Thomasa, Małgorzatę[24]. Tę sprzyjającą edukacji atmosferę przekazano kolejnym pokoleniom, a Gertrudę zachęcono, by w celu dalszej nauki wstąpiła do klasztoru. Zakonnicom z Cambrai przesłano zbiór średniowiecznych rękopisów, które miały je wesprzeć w życiu kontemplacyjnym, wśród zaś tych pism znalazły się Objawienia Julianny. Zakonnice zrobiły wiele kopii tekstu, a ich następczynie przechowywały je nawet w trudnych czasach, aż do rewolucji francuskiej, kiedy zakon został rozwiązany, a mniszki, w obawie przed egzekucją, schroniły się w opactwie Stanbrook w Yorkshire. Dzieło Julianny wzięły ze sobą.

Sporządzone przez zakonnice kopie zapewniły Juliannie z Norwich rozgłos i odtąd kolejni uczeni mężczyźni mogli albo przyjąć, albo odrzucić jej przekaz. W XVII w. pisarze obu stron religijnego sporu rościli sobie prawo do jego interpretacji. Katolicki konwertyta i mnich benedyktyński Serenus Crecy kopiował i drukował dzieło Julianny. A jego protestancki odpowiednik, biskup Edward Stillingfleet, stwierdził, że w Objawieniach znaleźć można „wszystko, co z Kościołem rzymskim jest nie tak”, a samo dzieło uznał za „fantastyczne objawienia zaburzonego mózgu”[25]. Dla niego płeć Julianny sama w sobie nie stanowiła problemu, sprowadzała jednak autorkę do roli ciała obcego w obrębie katolicyzmu, co stanowiło zagrożenie dla jedności Kościoła anglikańskiego[26]. Stillingfleet był deistą – wyznawał pogląd, że doświadczenie empiryczne i obserwacja świata przyrody dostarczają wystarczających dowodów na istnienie najwyższej istoty i że z tego powodu objawienia nie mogą pochodzić od Boga[27]. Ponieważ kobiety nie miały dostępu do uniwersytetów i były wykluczone z dyskursu teologicznego, ich teksty nie miały charakteru empiryzmu naukowego, o sprawach duchowych traktowały na podstawie doświadczanych objawień. Ponadto zazwyczaj pisały w językach narodowych, a nie po łacinie, którą znali skrybowie płci męskiej. Dzieła średniowiecznych feminae[28] były idealnym celem reformatorów, którzy działali w późniejszych czasach.

Zawsze druga płeć?

Reformacja wywarła istotny wpływ na kobiety. Gdy klasztory zostały zamknięte, możliwości kobiet zawęziły się do pełnienia ról żon i matek. W XVI i XVII w. siostry zakonne były zmuszone do powrotu do swych rodzin lub do zawarcia małżeństwa, a możliwości zdobycia wykształcenia ograniczono[29]. W społecznościach protestanckich spychanie kobiet do roli drugiej płci zakorzeniło się głęboko, co ilustruje wypowiedź Marcina Lutra, że żona powinna pozostać w domu i zajmować się sprawami gospodarstwa domowego jako ta, która nie nadaje się do kierowania sprawami zewnętrznymi i dotyczącymi państwa, co było zgodne z opinią Jana Kalwina, że „miejsce kobiety jest w domu”[30].

W miarę jak osiemnasto- i dziewiętnastowieczni autorzy opracowywali coraz bardziej misterne zasady podziału ról społecznych między płciami, sytuacja kobiet ulegała dalszemu pogorszeniu. Mimo że na brytyjskim tronie zasiadała królowa Wiktoria, kobiety nie miały praw wyborczych, prawa do powództwa sądowego, a majątki mężatek przechodziły w ręce małżonków[31]. Zanim w 1853 r. otwarto Cheltenham Ladies College, nie miały praktycznie żadnych perspektyw na zdobycie wykształcenia. Podział ról społecznych uzależniony był od płci, a rola kobiety w coraz większym stopniu ograniczała się do zajęć domowych. Kobiety podlegały też restrykcyjnym zasadom dotyczącym ubioru. Ale istniał także istotny podział ze względu na przynależność do określonej klasy społecznej[32]. Kryteria dobrego smaku decydowały o tym, co przystoi damie z wyższych sfer, podczas gdy mężczyźni i kobiety z klas niższych stawali się równi w obliczu biedy, jakiej doświadczali w uprzemysłowionej Wielkiej Brytanii. Ideał kobiety doskonałej opisał lekarz William Acton, specjalista zajmujący się zagadnieniem masturbacji. Jego zdaniem, kobiety miały być „najlepszymi matkami, żonami i zarządcami domów, i nie wiedzieć nic – lub niewiele – o rozkoszach seksualnych. Miłość do domu, dzieci i obowiązków domowych to ich jedyne namiętności”.

Acton opisał kobietę, z którą przeprowadził wywiad, a która była według niego „idealną” angielską damą:

Żywię przekonanie, że ta dama jest absolutnym ideałem angielskiej żony i matki; życzliwej, troskliwej, ofiarnej i rozsądnej, o sercu tak czystym, że pozostaje całkowicie nieświadoma i niechętna wszelkim rozkoszom zmysłowym, ale tak bezinteresownie przywiązana do mężczyzny, którego kocha, że jest gotowa wyrzec się dla niego własnych pragnień i uczuć[33].

Rozprawy pseudonaukowe, takie jak traktat Actona, nie przyczyniły się do emancypacji kobiet, ale znaczną część winy za wykluczenie kobiet z historii XVIII i XIX w. ponoszą zwolennicy teorii tak zwanego „wielkiego człowieka” (great man), popularnej w okresie rozkwitu Imperium Brytyjskiego. Ponieważ Wielka Brytania rywalizowała z innymi mocarstwami europejskimi o poszerzenie swojego terytorium, wchłaniając całe kultury na drodze podbojów, których dokonywali uprzywilejowani zachodni mężczyźni, to właśnie tych „wielkich mężczyzn” (czy też „wielkich ludzi”) autorzy kronik historycznych traktowali jako centralne postaci. Pośród licznych autorów tego ruchu najdonośniejszym głosem przemawiał Thomas Carlyle (1795–1881). W ciągu długiego i obfitującego w sukcesy życia wcielił się w rozmaite role – był filozofem, matematykiem, historykiem, satyrykiem i nauczycielem. Zapamiętano go jednak głównie dzięki odważnym tezom zawartym w dziele Bohaterowie. Cześć dla bohaterów i pierwiastek bohaterstwa w historyi, w którym pisze: „historyia świata jest (…) tylko biografią wielkich ludzi”[34]. Dzisiaj tekst Carlyle’a brzmi niepokojąco, ponieważ autor lekceważy całe grupy społeczne:

Wielki człowiek, ze swobodną swą siłą wprost od Boga pochodzącą, jest tą błyskawicą. Słowo jego – to słowo zbawcze, w które wszyscy uwierzyć mogą. Uderzył – i wszystko płomienieje dokoła niego, zmienione w podobny do jego własnego ogień. Te suche, spróchniałe, w pył się rozpadające gałęzie powołały błyskawicę – myśli ten i ów. Niewątpliwie, potrzebowały jej one bardzo, ale powołać!… – Zdaje mi się, że bardzo niedaleko widzącymi krytykami są ci, co wołają: „Patrzcie, czyż to nie drzewo wytwarza ogień?” – Człowiek niczem nie może dać smutniejszego dowodu swojej własnej małości, jak niewiarą w wielkich ludzi[35].

Jak widać, wszyscy oprócz „wielkiego człowieka” zasługują na poniżenie jako niegodni i nieistotni. Kobiety stanowią oczywiście znaczną część osób godnych lekceważenia, choć do tej grupy należą także ci mężczyźni, których Carlyle postrzega jako „małych ludzi”. Było to dominujące podejście historyków i do dziś odczuwamy siłę oddziaływania tej teorii. Ci, którzy nie wpisywali się w kodeks moralny wiktoriańskiej Anglii lub pozostawali poza narracją o podboju, zostali przedstawieni w nowy sposób lub usunięci z zapisów historycznych. Dla przykładu, Alfred Wielki cieszył się powodzeniem, pamięć o nim jako wybitnym przywódcy wojskowym została więc zachowana przez wiktoriańskich historyków i przekazana potomnym. Ale już jego córka Ethelfleda została pominięta. Jako specjalistka od strategii wojskowej i reformatorka społeczna, która za życia niemal przyćmiła dokonania własnego ojca, nie pasowała do wiktoriańskich wyobrażeń o miejscu kobiety w społeczeństwie. Wizerunki kobiet z przeszłości zostały przeformułowane tak, by odzwierciedlały oczekiwania wiktoriańskiego społeczeństwa.

Choć prerafaelici i artyści epoki wiktoriańskiej z pozoru nawiązywali do okresu średniowiecza, to tworząc zmysłowe wizerunki tych nielicznych średniowiecznych kobiet, o których mieli wiedzę, również oni nakładali na owe przedstawienia filtr wrażliwości wiktoriańskiej. Kobiety ukazywano w rolach dziewic, ofiar, matek, dziwek lub wiedźm, a obraz nieosiągalnej dziewczyny uwięzionej w wieży powtarza się do znudzenia. Ofelia Millaisa to zrozpaczona, histeryczna kobieta, która według Szekspira została doprowadzona do szaleństwa i poprzez śmierć w wodzie na zawsze zjednoczyła się z naturą. Sposób, w jaki Millais namalował jej rozchylone usta, jest kuszącym zaproszeniem do lubieżnego spojrzenia na upadek dziewczyny. Inne średniowieczne kobiety wyglądają z wież, pracują nad haftami i tęsknią za silnymi rycerzami, którzy wyruszyli na ekscytujące wyprawy, jakie zlecił im sam Bóg. Prawda jest taka, że podstawy mediewalizmu epoki wiktoriańskiej oparte są na wątpliwych fundamentach. Zachowywane i kopiowane przez wieki teksty były do tej pory wielokrotnie redagowane, poprawiane i cenzurowane. Ich wersje, które czytano w XIX w., poddano licznym korektom, a występujące w nich kobiety obsadzano w kolejnych rolach akceptowalnych dla stale zmieniającej się publiczności.

Cała wina nie leży po stronie dziewiętnastowiecznych historyków. Powodów, dla których tak wiele kobiet zaginęło w mrokach dziejów, jest naprawdę bez liku. Niektóre przyczyny mają źródło jeszcze w średniowieczu. Mimo że w klasztorach średniowiecznej Europy oczywiście można było zdobyć wykształcenie, wykształceni mężczyźni przewyższali liczebnie wykształcone kobiety, które miały mniejsze szanse na naukę czytania i pisania oraz na to, by pozostawić po sobie jakiś ślad. Powszechną w tym okresie praktyką było też nadpisywanie – polegało ono na tym, że pisarze płci męskiej przeformułowywali wizje, słowa i koncepcje ówczesnych intelektualistek z myślą o przeważnie męskiej publiczności[36]. Oznaczało to, że zarówno ustne, jak i pisemne relacje kobiet zostały włączone do relacji późniejszych autorów i w ten sposób zawłaszczone. Wymazanie wielu wykształconych kobiet z rejestrów wynika raczej z braku właściwych odniesień, niż z umyślnego ich wykluczenia. Jednak w miarę upływu wieków życie średniowiecznych kobiet po prostu przestało interesować kolejne pokolenia czytelników i pisarzy płci męskiej. Większą wartość miały czyny błyskotliwych wojskowych, dzielnych przywódców i racjonalnych intelektualistów.

Sir John Everett Millais,

Ophelia

, 1852, Tate Collection

Nauczanie dzieci o „wielkich ludziach” wzmacniało znaczenie wielkiego narodu – wersji historii, jaką można rozpowszechniać wzdłuż i wszerz rozległych mocarstw. Kontrola nad dostępem do wiedzy o przeszłości pozwalała na kontrolę społeczeństwa w danym momencie, a wyznaczenie osób tworzących historyczny przekaz pozwalało wywierać wpływ na sposób myślenia i zachowanie. Znanym przykładem są tu naziści – stworzona przez nich wersja historii Niemiec, złożona ze starannie dobranych i przeformułowanych faktów, miała przysłużyć się ich programowi i ustrojowi. Manipulacja historyczna jest obecna zawsze i wszędzie. I dociera do każdego z nas. W chwili, gdy piszę niniejszą książkę, w mediewistyce można zauważyć niebezpieczną tendencję, ponieważ skrajna prawica w coraz większym stopniu zawłaszcza ten okres w celu promowania skrajnych ideologii dotyczących rasy, pochodzenia etnicznego i imigracji[37]. Wśród osób, które szturmowały amerykański Kapitol w styczniu 2020 r., był niejaki „Q-Shaman” noszący nordyckie tatuaże. Sprawca ataku terrorystycznego w Christchurch w 2019 r., w wyniku którego zginęło 51 osób, a 40 zostało rannych, ozdobił swoją broń średniowiecznymi symbolami rycerza krzyżowca, pogromcy muzułmanów[38]. Tak zwana wojna z terroryzmem zaostrzyła stosunki między Wschodem a Zachodem, a politycy tacy jak prezydent George W. Bush w retoryce odwoływali się do wypraw krzyżowych[39].

Tendencyjne zawłaszczanie okresu średniowiecza i jego błędne interpretacje są powszechne, począwszy od komediowych parodii po teorie spiskowe. Rzucając światło na średniowieczne kobiety i badając świadectwa historyczne z punktu widzenia różnych dziedzin nauk – od osteoarcheologii po historię sztuki – chcę pokazać inną wersję średniowiecza. Kształt wszelkich relacji historycznych wynika z problemów, z jakimi w danym okresie borykają się ludzie, i od razu przyznaję, że skupiam się tu na grupie, z którą sympatyzuję, a dowody historyczne interpretuję z uwzględnieniem własnych zainteresowań. W sumie jest to jednak próba otwarcia się na różne sposoby obcowania z historią. Posłużę się słowami mediewisty Kolvego:

Nie mamy wyboru: musimy uznać naszą nowoczesność za fakt i przyznać, że nasze zainteresowanie przeszłością zawsze (i bynajmniej niebezpodstawnie) rodzi się z naszych aktualnych zmartwień[40].

Niezależnie od tego, czy zostały zapomniane, zignorowane, czy rozmyślnie usunięte, cudem jest to, że jakiekolwiek głosy kobiece w ogóle przetrwały. Jednak w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat nauki historyczne podlegały gwałtownej ewolucji, a to dzięki rozwojowi dziedzin pokrewnych historii społecznej, takich jak archeologia, genetyka czy analiza statystyczna. Choć w tekstach źródłowych uwaga skoncentrowana jest na nielicznych, to powyższe nauki mogą pokazać życie wielu. To dzięki podejściu interdyscyplinarnemu w badaniach kobiety średniowieczne zaczynają wyłaniać się z cienia. W pewnym stopniu poszukiwania ułatwiła nam rewolucja cyfrowa. Możemy dzisiaj odtworzyć nasze osobiste historie, przeszukując akta rodzinne i sięgając do archiwów. Zaczynają się pojawiać inne opowieści, z których wyłaniają się nowe postacie, które mieszkały na naszych ulicach i w naszych domach, a które utorowały nam drogę.

W niniejszej książce kobiety toczą walkę jako odważne wojowniczki, fizycznie przekraczając tabu słabej płci; sprawują władzę na równi z królami i cesarzami; piszą własne historie i świadomie je kształtują; dorównują dorobkiem intelektualnym współczesnym sobie uczonym płci męskiej, a czasem go przewyższają, dokonując wyjątkowych odkryć w dziedzinie nauki i sztuki; kontrolują finanse; gromadzą niewyobrażalne bogactwa. A wszystko to często łączą z tradycyjnymi zadaniami kobiet, wychowywaniem dzieci i prowadzeniem domu.

Wiele spośród opisanych w tej książce kobiet wybrało alternatywny sposób życia – taki, który celowo odsunął je od przypisanych kobietom sferom – kuchni, pokoju dziecięcego i sypialni. Rozkwitały, żyjąc w klasztorach i pracowniach, odwracając się od domowego zacisza i podejmując nowe wyzwania. To, że udało im się tego dokonać, świadczy nie tylko o ich osobistej sile charakteru, ale także o tym, że okres średniowiecza był być może bardziej sprzyjający, niż nam się wydaje. Nasz pogląd na te czasy został wypaczony przez dawnych autorów historycznych. Średniowiecze nazywali „wiekami ciemnymi”, czasem „barbarzyńców”. „Średniowieczny” to potoczny synonim „zacofanego”, „przesądnego”, „reakcyjnego”, „niestabilnego”. Zagłębiając się w fakty i mity, chcę pokazać, jak można przekroczyć podziały historyczne i stworzyć najbardziej autentyczny obraz tamtych czasów oraz ówczesnych kobiet.

Trasa tej podróży w poszukiwaniu zapomnianych i pomijanych milczeniem kobiet rozpoczyna się na północnych krańcach Anglii, następnie przez Anglię Środkową wiedzie na południe. Stamtąd przenosimy się przez Morze Północne do Skandynawii, później do Normandii, przemierzamy Cesarstwo Niemieckie i południe Francji. Dalej droga prowadzi do megapaństwa w sercu Europy, Królestwa Polskiego, po czym podążamy szlakiem Ligi Hanzeatyckiej z powrotem do Anglii Wschodniej i kosmopolitycznego Londynu. Tak szeroki zakres geograficzny jest zamierzony: świat średniowieczny nie był jakimś zaściankiem, w którym wszyscy rodzili się, spędzali życie i umierali w swojej lokalnej parafii. Niektórzy pokonywali w ciągu swojego życia ogromne odległości, łodzią, pieszo lub konno. Trasa, jaką odbywamy w niniejszej książce, bardzo przypomina podróże, które średniowieczne kobiety odbywały w ciągu swojego życia. Angielka, o której mowa w końcowych partiach książki – Margery Kempe – odwiedziła wszystkie wymienione kraje, a nawet kilka innych.

Będziemy się poruszać nie tylko po rozległym obszarze geograficznym. Przekroczymy również granice dyscyplin naukowych. Pierwsze rozdziały bazują na odkryciach archeologicznych i świadectwach pisanych. W późniejszych rozdziałach korzystam ze źródeł historycznych: tekstów teologicznych, literackich i dzieł sztuki, celowo stosując podejście interdyscyplinarne. Chociaż wiedzę o wybranych przeze mnie kobietach można stosunkowo wiernie zrekonstruować na podstawie dowodów z różnych źródeł, to istnieje jeszcze wiele innych biografii kobiet, które – ku mojej frustracji – wciąż są niemożliwe do odtworzenia. Jeszcze 90 lat temu Grace Warrack byłaby zdumiona, gdyby dowiedziała się, że da się włączyć księżniczkę Loftus lub wojowniczkę z Birki do opracowania na temat średniowiecznych kobiet. Dzięki specjalistycznym badaniom i dalszemu postępowi nauki, odkrycie kolejnych może być tylko kwestią czasu.

Mapa pielgrzymek Margery Kempe z King’s Lynn, lata 1411–1433

„Czego najbardziej pragną kobiety?”, pyta Chaucerowska żona z Bath. Jej odpowiedź brzmi: kobiety chcą seksu, pieniędzy, ziemi, niezależności i zabawy. Emily Wilding Davison i Grace Warrack przeczytały te słowa i włączyły się w stuletnią walkę o prawo kobiet do zaspokajania tych pragnień. W niektórych częściach świata podjęto kroki, by zapewnić równość. Ale nawet większość żyjących współcześnie kobiet nie może liczyć na spełnienie wielu swoich pragnień, część zaś zupełnie pozbawiona jest marzeń. Równość to krucha fasada, niepewnie umocowana na fundamentach niektórych społeczeństw. W innych całkowicie się ją pomija lub celowo tłumi. Jednak nowa społeczna fala – wysuwająca na pierwszy plan potrzeby kobiet – przybiera na sile. Jeśli źródła utrwalą wyobrażenie minionych czasów jako pozbawionych wkładu i sprawczości kobiet, będą miały one poczucie, że zawsze były niewidzialne. Potrzebujemy nowej relacji z przeszłością, wizji, której częścią poczuć może się każdy z nas. Odnalezienie tych niezwykłych średniowiecznych kobiet to pierwszy krok. Jest jednak jeszcze wiele innych stłumionych głosów i historii, które czekają na odkrycie.

1.Inicjatorki i reformatorki

Odkrycie!

2006 – Loftus, gmina Redcar and Cleveland, Anglia

Farma Street House położona jest na skrzyżowaniu dróg na najbardziej wysuniętym na północ krańcu North York Moors – dzikiego terenu smaganego wiatrem. Za najdalszą częścią farmy morskie fale rozbijają się o strome skały wybrzeża. Miasteczko Loftus, należące do gminy Redcar i Cleveland w hrabstwie North Yorkshire, leży w odległości mniej więcej mili na południowy wschód od farmy. Jesteśmy na terytorium Wordswortha, Drakuli i największego skupiska najstarszych drzew w północnej Anglii[41]. Gdyby te drzewa mogły przemówić, opowiedziałyby niezliczone historie o wydarzeniach, które się tutaj rozegrały. Bohaterem naszej historii jest Steve Sherlock, archeologiczny detektyw (jego nazwisko to zabawny przypadek). Od czterdziestu lat Steve bada lokalne tajemnice sprzed tysięcy lat[42].

Steve zna te okolice doskonale, ponieważ dorastał w pobliskim Redcar i całe życie spędził, przesiewając ziemię – w poszukiwaniu zarówno skarbów, jak i odpowiedzi. W latach 1979–1981 był członkiem zespołu, który odkrył neolityczne kopce i osady z epoki żelaza na niepozornym terenie otaczającym farmę Street House. Szczególnie jedno odkrycie rozsławiło to miejsce: unikatowa konstrukcja, której data powstania została oszacowana metodą radiowęglową na mniej więcej 2200 r. p.n.e. Choć z konstrukcji pozostał zespół dołków po słupach – wyryte w glebie wspomnienie niegdyś wspaniałej drewnianej budowli – pierwotnie było tu okrągłe ogrodzenie o średnicy około ośmiu metrów, złożone z 56 pionowych, z grubsza przyciętych belek z osobliwą wypukłą częścią w kształcie litery D pośrodku[43]. Rozstaw słupów sugeruje, że ludzie przemieszczali się między nimi w trakcie procesji lub ceremonii. Wobec braku innych przekonujących hipotez, konstrukcję uznano za miejsce rytualne, w którym odbywały się nieznane nam starożytne ceremonie, i nazwano Wossit (od ang. what is it, pol. co to jest)[44]. Ta nazwa przypomina nam, że kiedy spoglądamy wstecz, wyniki swoich badań powinniśmy traktować jako wstępne i stale zadawać sobie pytanie: „co to jest?”.

Rekonstrukcja Street House „Wossit”, Loftus, późny neolit, ok. 2200 r. p.n.e.

Jasne jest na pewno, że Loftus, gdzie dzisiaj znajduje się położona na uboczu i stosunkowo odizolowana od świata farma na wzgórzu, było kiedyś ważnym starożytnym ośrodkiem, pełnym ludzi, hałasu, ruchu i życia. Pozostałości budowli sprzed tysiącleci rozsiane są po polach. Należy do nich budowla oficjalnie nazwana najstarszym domem w rejonie Teesside, która powstała wcześniej niż Stonehenge. Kilkadziesiąt lat po tym, jak Steve zobaczył wyłaniające się z ziemi doły po słupach Wossit, jego uwagę przykuł zarys prostokątnego ogrodzenia na pobliskim polu, uchwycony na zdjęciu lotniczym. Wewnątrz rowu z epoki żelaza znajdowały się ślady zabudowy, w tym kilku okrągłych domów. Steve chciał odkryć świat z okresu przedrzymskiego, a niepozorny kopiec w pobliżu centrum sugerował, że jest tam jeszcze coś wartego odkopania[45].

Obrysy starszych domów z epoki żelaza przecinało 109 grobów, metodycznie rozmieszczonych w obrębie ogrodzenia. Każdy z nich został starannie wykopany w ziemi tak, by było wystarczająco dużo miejsca na złożenie ciała w pozycji embrionalnej. Nie pozostały żadne kości – kwaśna gleba pochłonęła każdy skrawek materii organicznej – ale w miarę, jak ekipa usuwała kolejne warstwy ziemi, zaczęły się z niej wyłaniać pewne wskazówki. Koraliki, skrawki metalu, części skorodowanej broni – wszystko to wskazywało, że pochówki nie pochodzą z epoki żelaza, lecz późniejszej. Wywodziły się one z wczesnego średniowiecza i (co jeszcze bardziej ekscytujące) zdawały się pochodzić z okresu, gdy ta część północnej Anglii przechodziła rewolucję ideową. Datuje się je na czasy, gdy chrześcijaństwo zaczęło zapuszczać korzenie na wybrzeżu Nortumbrii.

Jednak znalezisko o największym znaczeniu ukrywało się w kopcu w samym sercu cmentarza. Podczas gdy pozostałe groby rozciągały się wzdłuż ogrodzenia, to wzniesienie stanowiło centralny punkt nekropolii. Otwierając centralny grób, Steve trafił na prawdziwy skarb – zbiór pięknej, symbolicznej biżuterii wczesnośredniowiecznej świadczącej o najwyższym statusie zmarłego. Wznosząc się ponad pozostałymi grobami, osoba pochowana w tym kurhanie była niewątpliwie ważna zarówno dla tych, którzy ostrożnie chowali wokół niej swoich bliskich, jak i dla zespołu archeologicznego, który dokonał odkrycia 1400 lat później. Był to grób przywódcy, kogoś cenionego przez społeczność, kogoś mającego władzę, bogactwo i wpływy. Wskazówki wyjaśniające znaczenie tego miejsca pochówku są skąpe. Aby cokolwiek zrozumieć, musimy zanurzyć się w świat mieszkańców Loftus z VII w. i przyjrzeć się bliżej przedmiotom, które umieścili w ziemi. Z tych rzeczy wyłania się obraz społeczeństwa Północnej Anglii, wstrząsanego gwałtownymi przemianami, a jednocześnie trzymającego się własnej przeszłości.

Witajcie w siódmym wieku w Loftus

Słone powietrze wgryza się w skórę, kiedy patrzymy na wzburzone wody Morza Północnego. Fale przed nami raczej łączą, niż dzielą, jakby stanowiły pomost między występem północno-angielskiej ściany klifu a Skandynawią, Niemcami i egzotycznymi krainami na południu i wschodzie. Łodzie zacumowane w zatoce poniżej to morskie konie, dzięki którym można odbyć podróże do innych krajów i zdobyć bogactwo. Odwracając się od wody i spoglądając w głąb lądu, odkrywamy dziwny teren. Ziemię pokrywają nierówności i guzy, pamiątka po wielkich budynkach sprzed stuleci. Okolica jest usiana kamieniami pozostałymi po starych rzymskich konstrukcjach, a pomiędzy kurhanami i wypukłymi rowami wznosi się kilka nowych drewnianych budynków.

Właśnie odbywa się ceremonia. Ludzie przechodzą przez rząd szerokich luk między słupami wielowiekowego ogrodzenia z epoki żelaza, by wstąpić na kwadratowy obszar wielkości mniej więcej połowy boiska do piłki nożnej. Wspólnie udają się w stronę jednego z nowych drewnianych budynków. To prosta konstrukcja z tylko jednym wejściem do małej, ciemnej przestrzeni. Wewnątrz ktoś leży na plecach, ubrany w zbytkowne szaty połyskujące złotem na piersiach. Leży nieruchomo i spokojnie, najwyraźniej jest martwy. Po lewej stronie małego budynku wykopano dół, spory stos świeżo skopanej ziemi piętrzy się obok. Jeśli zajrzymy do dołu, zobaczymy w nim zaskakującą rzecz – pięknie rzeźbione i bogato zdobione łóżko. Zasłane jest futrami i wyszukanymi tkaninami, a pod zagłówkiem z litego drewna jesionowego leży miękka poduszka.

Rekonstrukcja osady z VII w., Street House, LoftusFot. Andrew Hutchinson; © Andrew Hutchinson i Stephen Sherlock

Za kopcem ziemi wznosi się kolejny drewniany budynek. Drzwi są otwarte, ze środka wydobywa się delikatny blask świecy. Na podwyższonej okrągłej platformie obok dziury w ziemi stoją przywódcy społeczności, odziani w najlepsze ubrania z barwionej na czerwono, zielono i żółto wełny obszytej egzotycznymi tkaninami, takimi jak sprowadzany zza morza jedwab. Złote guziki i ozdobne sprzączki błyszczą wśród fałd tkanin, w które odziani są mężczyźni, piersi zaś kobiet zdobią naszyjniki z kilku sznurów paciorków. Z powagą przyglądają się nadchodzącym ludziom, którzy stopniowo wypełniają ramy palisady. Przedstawiciele wielkich i bogatych rodów oraz ciężko pracujący zwykli ludzie – wszyscy gromadzą się w tym miejscu, by złożyć hołd jednej osobie. Wkrótce zmarłego położą w łożu, by zasnął na wieki w otoczeniu przodków sprzed tysiącleci. Stopi się z krajobrazem. Ci ludzie są tutaj, by ją wspomnieć, ale rytuały pochówku służą także temu, by uczestnicy zamyślili się nad tym, że pewnego dnia sami również połączą się z miejscem, którego historia sięga mitycznej przeszłości.

[1] M. Morris, Anglosasi. Historia początków Anglii, tłum. N. Rataj,Wydawnictwo Astra 2025, s. 21.

[2] Na temat autentyczności szarfy wystawianej w parlamencie zob. M. Tanner, The Suffragette Derby, Robson Press 2013, s. 278–279.

[3] A. Morley, L. Stanley, The Life and Death of Emily Wilding Davison, The Women’s Press Ltd 1988, s. 103.

[4] D. Atkinson, Rise up, Women! The Remarkable Lives of the Suffragettes, Bloomsbury Publishing 2018, s. 255.

[5] E. Davison, „The Suffragette”, 5 czerwca 1914, s. 129.

[6] Radykalne skrzydło ruchu sufrażystek, założone przez Emmeline Pankhurst w Manchesterze w 1903 r. – przyp. tłum.

[7] C. Collette, Faire Emelye: Medievalism and the Moral Courage of Emily Wilding Davison, „The Chaucer Review”, t. 42, nr 3, 2008, s. 223–243.

[8] E. Crawford, The Women’s Suffrage Movement: A Reference Guide 1866–1928, Londyn, Routledge 2003, s. 159.

[9] C. P. Collette, Hidden in Plain Sight: Religion and Medievalism in the British Women’s Suffrage Movement, „Religion and Literature”, t. 44, nr 3, 2012, s. 169–175.

[10] J. Sleight, One-Way Ticket to Epsom: A Journalist’s Enquiry into the Heroic Story of Emily Wilding Davison, Burnaby 1988, s. 22.

[11] R. Blaetz, Visions of the Maid: Joan of Arc in American Film and Culture, University of Virginia Press 2001, s. 7–11.

[12] M. Dockray-Miller, Why Did the Suffragists Wear Medieval Costumes?, https://daily. jstor.org/why-did-the-suffragists-wear-medieval-costumes/, dostęp: 29 kwietnia 2025.

[13] L. Stanley, A. Morley, dz. cyt., s. 10–11.

[14] C. Silver, The Amazons were More than a Myth: Archaeological and Written Evidence for the Ancient Warrior Women, https://allthatsinteresting.com/amazon-women, dostęp: 29 kwietnia 2025.

[15] Cyt. za: G. Chaucer, Opowieści kanterberyjskie, z języka średnioangielskiego przeł. J. Zawadzki, Katowice 2022, s. 104.

[16] E. Wilding Davison, The Price of Liberty, s. 129.

[17] „The Morpeth Herald”, 20 czerwca 1913.

[18] A. Barratt, Julian of Norwich and Her Children Today: Editions, Translations and Versions of her Revelations, [w:] Julian of Norwich’s Legacy: Medieval Mysticism and Post-Medieval Reception, Palgrave Macmillan 2009, s. 13–29.

[19] Father John Julian, The Complete Julian of Norwich, Paraclete Press 2011, s. 7.

[20] Cyt. za: Wszystko będzie dobrze… Objawienia Julianny z Norwich, tłum. P. Plichta, Wydawnictwo M 2020, s. 3.

[21] R. Williams, The Anti-Theology of Julian of Norwich, The 34th Annual Julian Lecture Norwich 2014, s. 1.

[22] A. Shamir, Early Reformation Book Burning and Persuasion, „Historisk Tidsskrift”, t. 110, nr 2, 2011, s. 338–357.

[23] D. Turner, ‘Sin is behovely’ in Julian of Norwich’s Revelations of Divine Love, „Modern Theology”, t. 20, nr 3, 2004, s. 407–422.

[24] P. Ackroyd, The Life of Thomas More, Blackstone Pub 1999, s. 147.

[25] L. Temple, Have We Any Mother Juliana’s Among Us? The Multiple Identities of Julian of Norwich in Restoration England, „British Catholic History”, t. 33, nr 3, 2017, s. 383–400.

[26] P. Lake, Anti-Popery: The Structure of a Prejudice, [w:] Conflict in Early Stuart England: Studies in Religion and Politics, 1603–1642, Routledge 1989, s. 72–106.

[27] L. Royce Harper, Attributes of a Deistic God, [w:] Multiverse Deism: Shifting Perspectives of God and the World, Lexington Books 2020, s. 47–68.

[28] Liczba mnoga od słowa femina (kobieta) – przyp. tłum.

[29] C. Lindberg, Legacies of the Reformation, [w:] The European Reformation Sourcebook, Wiley-Blackwell 2000, s. 261.

[30] Martin Luther, Lectures on Genesis 3:11, i John Calvin, A Sermon of M. John Calvin upon the Epistle of Saint Paul to Titus. Dostępne online.

[31] P. A. Buckner, Rediscovering the British World,University of Calgary Press 2005, s. 137.

[32] C. Willett Cunnington, English Women’s Clothing in the Nineteenth Century: A Comprehensive Guide with 1,117 Illustrations,Dover Publications 1990, s. 20.

[33] W. Acton, The Functions and Disorders of the Reproductive Organs in Youth, in Adult Age, and in Advanced Life, Considered in their Physiological, Social, and Moral Relations, wydanie czwarte, 1865; pierwsze wydanie 1857, British Library, sygnatura: 7640.g.8, s. 113–114. Dziękuję za to źródło Sez Maxted.

[34] T. Carlyle, Bohaterowie. Cześć dla bohaterów i pierwiastek bohaterstwa w historyi, Teodor Paprocki i S-ka 1892, s. 20.

[35] Tamże, s. 19.

[36] D. Watts, Women, Writing and Religion in England and Beyond: 650–1100, Bloomsbury Academic 2019, s. 4.

[37] J. C. Chan, Medievalists, Recoiling from White Supremacy, Try to Diversify the Field, „The Chronicle of Higher Education”, 16 lipca 2017.

[38] E. Ainge Roy, H. Sherwood, N. Parveen, Christchurch attack: Suspect had White-Supremacist Symbols on Weapons, „Guardian”, 15 marca 2019.

[39] B. Holsinger, Neomedievalism and International Relations, [w:] The Cambridge Companion to Medievalism, Cambridge University Press 2016, s. 165–179.

[40] V. A. Kolve, Ganymede/Son of Getron: Medieval Monasticism and the Drama of Same-Sex Desire, „Speculum”, t. 73, nr 4, 1998, s. 1014–1067.

[41] J. Fay, Wordsworth’s Northumbria: Bede, Cuthbert and Northern Medievalism, „The Modern Language Review”, t. 111, nr 4, 2016, s. 917–935.

[42] S. Sherlock, Space and Place: Identifying the Anglo- Saxon Cemeteries in the Tees Valley, North-East England, [w:] Debating Religious Space and Place in the Early Medieval World, red. C. Bielmann, B. Thomas,Sidestone Press 2018, s. 93–110.

[43] T. Darvill, Prehistoric Britain, Routledge 2009, s. 146.

[44] B. E. Vyner i in., The Street House Wossit: The Excavation of a Late Neolithic and Early Bronze Age Palisaded Ritual Monument at Street House, Loftus, Cleveland, „Proceedings of the Prehistoric Society”, t. 54, Cambridge University Press 1988, s. 173–202.

[45] S. J. Sherlock, The Reuse of ‘Antiquities’ in Conversion Period Cemeteries, „Medieval Archaeology”, t. 60, nr 2, 2016, s. 242–265.