Fałszywa hrabina - Elizabeth White, Joanna Śliwa - ebook

Fałszywa hrabina ebook

Elizabeth White, Joanna Śliwa

0,0
14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

DO 50% TANIEJ: JUŻ OD 7,59 ZŁ!
Aktywuj abonament i zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego, aby zamówić dowolny tytuł z Katalogu Klubowego nawet za pół ceny.


Dowiedz się więcej.
Opis

Opowieść o Żydówce, która podczas Zagłady uratowała tysiące Polaków.

Zdumiewająca historia Józefy Janiny Mehlberg, żydowskiej matematyczki, która udając polską hrabinę, ocaliła tysiące osób w Generalnym Gubernatorstwie.

Druga wojna światowa i Holokaust są źródłem wielu niezwykłych historii opowiadających o ratowaniu ludzkiego życia, lecz Fałszywa hrabina to opowieść wyjątkowa. Jej bohaterką jest nieznana szerzej „hrabina Janina Suchodolska”, odważna Żydówka, która ocaliła tysiące Polaków więzionych przez niemieckich okupantów.

Z fałszywymi dokumentami wystawionymi na polską arystokratkę Janina Mehlberg pracowała w Radzie Głównej Opiekuńczej i należała do Armii Krajowej. Dzięki przebiegłości, żelaznemu opanowaniu i uporowi „hrabina” przekonała Niemców, by zwolnili kilka tysięcy Polaków m.in. z obozu koncentracyjnego na Majdanku. Uzyskała pozwolenie, by dostarczać więźniom żywność, lekarstwa, paczki świąteczne, a nawet ozdobione choinki. Osobiście przemycała wiadomości dla członków ruchu oporu na Majdanku, gdzie nawiązała kontakt z lekarką Stefanią Perzanowską. Choć to niewiarygodne, zdołała uniknąć zdemaskowania, przeżyła wojnę, a potem wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych.

Opierając się na niepublikowanych, lecz dokładnie zweryfikowanych wspomnieniach Janiny Mehlberg, Elizabeth B. White i Joanna Śliwa, historyczki i ekspertki w dziedzinie Holokaustu, odkryły całą historię życia tej niezwykłej kobiety, a opowieść o jej losach umiejscowiły w szerszym kontekście historycznym. Fałszywa hrabina to inspirująca relacja o niezłomnej odwadze w obliczu niewyobrażalnego okrucieństwa.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 465

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Uwagi dotyczące nazw

Nazwy miejsc

Nazwy miej­sco­wo­ści w Gali­cji Wschod­niej (dzi­siej­szej Ukra­inie Zachod­niej), gdzie przed wojną miesz­kała Janina, zmie­niały się w ciągu XX wieku, cza­sem wię­cej niż raz. Tylko w latach 1939–1941 współ­cze­sny Lwów zmie­niał nazwę na rosyj­ski Lwow czy nie­miecki Lem­berg. W książce uży­wamy nazw, które znała i sto­so­wała Janina. W przy­padku miej­sco­wo­ści, które obec­nie nazy­wają się ina­czej, współ­cze­sna nazwa jest podana w nawia­sie, gdy poja­wia się po raz pierw­szy.

Polacy

Przed­wo­jenna Pol­ska była kra­jem wie­lo­et­nicz­nym. Więk­szość sta­no­wili Polacy, w prze­wa­ża­ją­cym stop­niu kato­licy i nie­na­le­żący do innej grupy etnicz­nej. Wielu człon­ków mniej­szo­ści etnicz­nych, w tym Janina, uwa­żało się za lojal­nych Pola­ków i pod­czas dru­giej wojny świa­to­wej nie­je­den z nich ryzy­ko­wał, a nawet poświę­cał życie dla swo­jego kraju. Oby­wa­tele pol­scy iden­ty­fi­ko­wali samych sie­bie i innych poprzez naro­dową toż­sa­mość. W tej książce nazwa Polacy odnosi się do osób o pol­skiej toż­sa­mo­ści etniczno-naro­do­wej, chyba że dookre­ślono ina­czej.

Mapy

Pol­ska w cza­sie dru­giej wojny świa­to­wej
Oko­lice Maj­danka, jesień 19431
Lublin – cen­trum
Obóz kon­cen­tra­cyjny na Maj­danku

PROLOG

9 sierp­nia 1943

Lublin

Komen­dant obozu kon­cen­tra­cyj­nego na Maj­danku znowu zastał w swoim gabi­ne­cie hra­binę Sucho­dol­ską, która zgło­siła się do niego z kolej­nym żąda­niem.

SS-Obersturmbannführer Arthur Her­mann Flor­stedt wcze­śniej peł­nił służbę w kilku obo­zach w Niem­czech i w porów­na­niu z nimi Maj­da­nek wyda­wał mu się zupeł­nie inny. Poło­żony w Lubli­nie w oku­po­wa­nej przez Niem­ców Pol­sce obóz był pry­mi­tywny, nie­zor­ga­ni­zo­wany i w niczym nie przy­po­mi­nał tych w Rze­szy. W 1942 roku Flor­stedt awan­so­wał na jego komen­danta i z jed­nej strony była to nagroda, a z dru­giej kara za domnie­maną korup­cję w Buchen­wal­dzie. Gdy przy­był do obozu, zna­lazł tam ogromny plac budowy z nie­bru­ko­wa­nymi dro­gami, bez bie­żą­cej wody, z zanie­czysz­czo­nymi stud­niami i otwar­tymi latry­nami, z któ­rych buchał nie­zno­śny smród. Z kre­ma­to­ryj­nych komi­nów uno­siły się stale kłęby dymu, spa­da­jąc desz­czem popio­łów męż­czyzn, kobiet i dzieci zamor­do­wa­nych w komo­rach gazo­wych. W strasz­nych obo­zo­wych warun­kach nie­wy­obra­żalne męki cier­piało wów­czas 23 tysiące więź­niów. Cho­roby zakaźne sza­lały bez­li­to­śnie, nie oszczę­dza­jąc nawet eses­ma­nów, któ­rzy też na nie zapa­dali i umie­rali.

W prze­ko­na­niu Flor­stedta Maj­da­nek rekom­pen­so­wał to wszystko w jeden spo­sób: był praw­dziwą skład­nicą przed­mio­tów nale­żą­cych do setek tysięcy Żydów zamor­do­wa­nych w oku­po­wa­nej przez Niem­ców cen­tral­nej Pol­sce. Maga­zyny w Lubli­nie prze­peł­niały pię­trzące się sterty ubrań, butów, futer i galan­te­rii skó­rza­nej oraz pudła z pie­niędzmi, biżu­te­rią, zegar­kami, obrącz­kami i zło­tymi zębami. Flor­stedt był oso­bi­ście odpo­wie­dzialny za pozy­ski­wa­nie tych dóbr od więź­niów Maj­danka, by eses­mani mogli z nich do woli korzy­stać. A czy kto­kol­wiek zdo­łałby zauwa­żyć, że komen­dant i jego naj­bar­dziej zaufani ludzie pod­bie­rają te bogac­twa w ramach pre­mii za swoją służbę pole­ga­jącą na okra­da­niu i mor­do­wa­niu wro­gów raso­wych Rze­szy?

Jedną z udręk pracy Flor­stedta były kon­takty z Pola­kami i orga­ni­za­cjami, które zaj­mo­wały się dostar­cza­niem żyw­no­ści i lekarstw dla pol­skich więź­niów Maj­danka. Rada Główna Opie­kuń­cza (RGO) i Pol­ski Czer­wony Krzyż były o wiele bar­dziej sta­now­cze i sku­teczne niż podobne orga­ni­za­cje dzia­ła­jące w Rze­szy. Te tutej­sze uzy­skały pozwo­le­nie na coty­go­dniowe dostawy chleba i innych pro­duk­tów spo­żyw­czych do obo­zo­wych kuchni oraz na zaopa­try­wa­nie więź­niów w paczki żyw­no­ściowe i z arty­ku­łami pierw­szej potrzeby, a także na dostar­cza­nie lekarstw do obo­zo­wych szpi­tali. Jed­nak hra­bina Janina Sucho­dol­ska z Rady Głów­nej Opie­kuń­czej nie­ustan­nie nale­gała na wię­cej: nie­stru­dze­nie doma­gała się zwięk­sze­nia dostaw żyw­no­ści i leków. Zapro­po­no­wała nawet, że będą dostar­czać zupę dla więź­niów. Takie rze­czy w innych obo­zach kon­cen­tra­cyj­nych były abso­lut­nie wyklu­czone. Gdy hra­bina otrzy­mała odpo­wiedź odmowną, zaczęła nacho­dzić wyż­szych ofi­ce­rów SS i różne instan­cje, aż w końcu prze­ko­nała jed­nego z nich, że speł­nie­nie jej próśb w pew­nym sen­sie leży w nie­miec­kim inte­re­sie.

Na domiar złego wyko­rzy­sty­wała swoje wizyty na Maj­danku, by pod­glą­dać, jakie warunki panują w obo­zie. Wszel­kie wysiłki, by ją odstra­szyć, oka­zały się bez­owocne. Nie­wy­soka, drobna bru­netka pozo­sta­wała nie­wzru­szona i nie dawała się wypro­wa­dzić z rów­no­wagi krzy­kami i groź­bami hitle­row­skich funk­cjo­na­riu­szy. Kie­dyś udało jej się nawet ostrzec wła­dze sani­tarne przed wybu­chem epi­de­mii tyfusu wśród więź­niów, czym zmu­siła Flor­stedta, by stwo­rzył dla nich choć pozory lecze­nia.

Potem hra­bina zaczęła zadrę­czać komen­danta tema­tem tysięcy pol­skich chło­pów prze­by­wa­ją­cych w obo­zie. W lipcu zesłano ich na Maj­da­nek, by prze­jąć nale­żące do nich gospo­dar­stwa i prze­zna­czyć je dla nie­miec­kich osad­ni­ków. Ponie­waż Niemcy szybko wysłali naj­sil­niej­szych do pracy przy­mu­so­wej w Rze­szy, w obo­zie pozo­stały głów­nie dzieci i osoby w pode­szłym wieku. Po kilku tygo­dniach słabsi więź­nio­wie umie­rali z powodu odwod­nie­nia, głodu i cho­rób, i to w skraj­nie szyb­kim tem­pie nawet jak na Maj­da­nek. Hra­bina w jakiś spo­sób zdo­łała prze­ko­nać nie­miec­kie wła­dze do uwol­nie­nia 3600 chło­pów, choć pod warun­kiem że jej orga­ni­za­cja dostar­czy wszyst­kie wyma­gane doku­menty i znaj­dzie dla uwol­nio­nych nowe miej­sce do życia. W ciągu kilku dni hra­bina Sucho­dol­ska i jej współ­pra­cow­nicy zdo­łali zała­twić obie sprawy.

Kobieta poja­wiła się przed bramą obozu wcze­snym ran­kiem, chcąc ode­brać cywi­lów. Tam została poin­for­mo­wana, bez żad­nych wyja­śnień, że nie­mal połowa wyzna­czo­nych więź­niów nie jest „dostępna” i nie zosta­nie uwol­niona. Pozo­sta­łych zebrano na trze­cim z pię­ciu pól więź­niar­skich, odda­lo­nym mniej wię­cej kilo­metr od bramy, przed którą cze­kała hra­bina. Ten dystans dla wielu oka­zał się nie do poko­na­nia: hra­bina z coraz więk­szym nie­po­ko­jem obser­wo­wała, jak więź­nio­wie bez­sku­tecz­nie pró­bują się nawza­jem pod­trzy­my­wać, jak poty­kają się, upa­dają, a potem leżą w pia­chu bez­silni i bez­bronni. Udała się więc do biura Flor­stedta z żąda­niem, by zezwo­lił na wpusz­cze­nie na teren wozów, cię­ża­ró­wek i ambu­lan­sów. Zgoda na trans­port cywi­lów z obozu kon­cen­tra­cyj­nego sta­no­wiła cał­ko­wite pogwał­ce­nie prze­pi­sów bez­pie­czeń­stwa SS! Ale Flor­stedt wie­dział, że nie ma sensu odma­wiać, ponie­waż wtedy hra­bina po pro­stu go pomi­nie i uda się do kogoś wyż­szego stop­niem.

Tak więc już po dwóch godzi­nach w obo­zie poja­wiły się wozy, auto­busy i ambu­lansy, które hra­bina ścią­gnęła z miej­sco­wych firm i orga­ni­za­cji.

W sierp­niu 1943 roku z Maj­danka uwol­niono 2106 chło­pów. Ponad 25 pro­cent tra­fiło do dwóch naj­więk­szych lubel­skich szpi­tali, bli­sko 200 umarło po kilku dniach, ponad połowę sta­no­wiły dzieci poni­żej dwu­na­stego roku życia. Jed­nak około 1900 osób prze­trwało dzięki wysił­kom hra­biny Sucho­dol­skiej i wielu jej współ­pra­cow­ni­ków.

Jej pomoc dla więź­niów Maj­danka na tym się nie zakoń­czyła. Hra­bina nie­ustę­pli­wie prze­ko­ny­wała Niem­ców do kolej­nych ustępstw, a oni stop­niowo zga­dzali się na zwięk­sze­nie dostaw żyw­no­ści, lekarstw i innych arty­ku­łów. Pozwo­lili jej nawet na dostar­cze­nie przy­stro­jo­nych cho­inek, by więź­nio­wie mogli świę­to­wać Boże Naro­dze­nie. Do lutego 1944 roku Rada Główna Opie­kuń­cza pięć razy w tygo­dniu dostar­czała zupę i chleb dla 4 tysięcy pol­skich więź­niów na Maj­danku, a dodat­kowo także inną żyw­ność i leki. Hra­bina czę­sto oso­bi­ście prze­my­cała zupę do obozu pod czuj­nym okiem straż­ni­ków.

Przez cały okres kon­tak­tów Janiny z nie­miec­kimi funk­cjo­na­riu­szami nikt nie podej­rze­wał, że nie­ustra­szona i pewna sie­bie kobieta o ary­sto­kra­tycz­nych manie­rach nie jest hra­biną ani nie nazywa się Sucho­dol­ska. Naprawdę nazy­wała się Józefa Spin­ner Mehl­berg, była genialną mate­ma­tyczką, ofi­ce­rem Armii Kra­jo­wej i Żydówką.

WSTĘP

W grud­niu 1989 roku Eli­za­beth „Barry” White nie­spo­dzie­wa­nie otrzy­mała paku­nek od pew­nego nie­zna­jo­mego. W środku zna­la­zła sko­pio­wany przez kalkę maszy­no­pis. Wrę­cza­jący, ame­ry­kań­ski histo­ryk Arthur Funk z Uni­wer­sy­tetu Flo­rydy, wyja­śnił, że maszy­no­pis to pamięt­nik Janiny Mehl­berg, która prze­trwała Holo­kaust w Lubli­nie, uda­jąc hra­binę Janinę Sucho­dol­ską. Była to opo­wieść o tym, jak fał­szywa hra­bina zdo­łała prze­ko­nać Niem­ców, by pozwo­lili jej dostar­czać żyw­ność dla tysięcy więź­niów obozu kon­cen­tra­cyj­nego na Maj­danku, i jak wyko­rzy­sty­wała te dostawy, by prze­my­cać wia­do­mo­ści i mate­riały dla uwię­zio­nych dzia­ła­czy ruchu oporu.

Arthur Funk opo­wie­dział Barry, że Janina Mehl­berg po woj­nie wyemi­gro­wała do Sta­nów Zjed­no­czo­nych, została pro­fe­sorką i wykła­dow­czy­nią mate­ma­tyki w Insty­tu­cie Tech­no­lo­gii Stanu Illi­nois (Illi­nois Insti­tute of Tech­no­logy) i zmarła w 1969 roku w Chi­cago. Po śmierci Janiny jej mąż, filo­zof Henry Mehl­berg, bez­sku­tecz­nie pró­bo­wał opu­bli­ko­wać histo­rię życia żony. W 1979 roku, krótko przed śmier­cią, powie­rzył ręko­pis Fun­kowi, mając nadzieję, że histo­ryk zdoła go wydać. Ten się sta­rał, ale nie był w sta­nie zain­te­re­so­wać wspo­mnie­niami Janiny żad­nego wydawcy. Prze­ka­zał więc ich kopię Barry, która aku­rat wygła­szała na zjeź­dzie Ame­ry­kań­skiego Sto­wa­rzy­sze­nia Histo­rycz­nego refe­rat na temat obozu kon­cen­tra­cyj­nego na Maj­danku. W Funka wstą­piła nadzieja, że Barry znaj­dzie spo­sób, by roz­po­wszech­nić histo­rię Janiny Mehl­berg.

Barry wie­działa o ist­nie­niu hra­biny Janiny Sucho­dol­skiej, która pod­czas dru­giej wojny świa­to­wej dzia­łała w oku­po­wa­nym przez Niem­ców Lubli­nie. Prze­pro­wa­dzone po woj­nie bada­nia dowo­dzą, że jako dzia­łaczka orga­ni­za­cji huma­ni­tar­nej, Rady Głów­nej Opie­kuń­czej, oso­bi­ście dostar­czała do obozu jedze­nie dla więź­niów, a jako ofi­cer Armii Kra­jo­wej poma­gała orga­ni­zo­wać w obo­zie ruch oporu, prze­my­ca­jąc kore­spon­den­cję do jego człon­ków. Byli więź­nio­wie Maj­danka czę­sto w swo­ich rela­cjach wspo­mi­nają hra­binę, tę dzielną i dobrą „damę o smut­nym uśmie­chu”, która przy­no­siła im jedze­nie, wie­ści o woj­nie, przy­stro­jone cho­inki, jajka wiel­ka­nocne i opłatki. Twier­dzą, że ni­gdy nawet nie mru­gnęła okiem, gdy eses­mani wykrzy­ki­wali jej groźby pro­sto w twarz. Podzi­wiali też to, jak sku­tecz­nie i umie­jęt­nie uzy­ski­wała od Niem­ców nie­moż­liwe do zdo­by­cia zezwo­le­nia, co przy­pi­sy­wali jej zna­jo­mo­ści ich men­tal­no­ści. Nie­któ­rzy dzię­ko­wali jej nie tylko za środki potrzebne do prze­ży­cia, ale też za nadzieję, która pomo­gła im prze­trwać. Jed­nak w żad­nym z mate­ria­łów ani w żad­nej rela­cji nie poja­wia się wzmianka o tym, że hra­bina uży­wała fał­szy­wej toż­sa­mo­ści ani tym bar­dziej że była Żydówką.

Barry wie­działa, jakim pie­kłem był Maj­da­nek, czy­tała więc ręko­pis z coraz więk­szym zadzi­wie­niem i scep­ty­cy­zmem. Lublin był miej­scem naj­więk­szej ope­ra­cji maso­wej zagłady Żydów, akcji „Rein­hard”. Niemcy zamor­do­wali na Maj­danku co naj­mniej 63 tysiące Żydów, któ­rzy ginęli w komo­rach gazo­wych i dołach egze­ku­cyj­nych1. Zostało wów­czas uwię­zio­nych i zamor­do­wa­nych także tysiące Pola­ków nie­ży­dow­skiego pocho­dze­nia. A jed­nak we wspo­mnie­niach róż­nych osób fili­gra­nowa Żydówka nego­cjo­wała z naj­wyż­szymi nazi­stow­skimi funk­cjo­na­riu­szami w Lubli­nie, czę­sto spo­ty­kała się z waż­nymi eses­ma­nami na Maj­danku, zaprzy­jaź­niła się ze straż­ni­kami i regu­lar­nie odwie­dzała więź­niów na obo­zo­wych polach. Nie­prze­rwa­nie i z suk­ce­sami naci­skała na nie­miec­kie wła­dze, by zezwa­lały jej orga­ni­za­cji na udzie­la­nie więź­niom Maj­danka coraz więk­szej pomocy huma­ni­tar­nej. Z rela­cji samej hra­biny Sucho­dol­skiej wynika, że ni­gdy nie przyj­mo­wała słowa „nie” jako osta­tecz­nej odpo­wie­dzi, a każde „tak” uwa­żała za zachętę do dal­szych próśb. Jesz­cze bar­dziej nie­wia­ry­godne jest to, że wyko­rzy­sty­wała dostawy żyw­no­ści jako przy­krywkę do prze­my­ca­nia kore­spon­den­cji i róż­nych mate­ria­łów dla uwię­zio­nych w obo­zie człon­ków ruchu oporu, w tym rów­nież narzę­dzi pomoc­nych w ucieczce. Oprócz tego Janina rato­wała także Pola­ków skie­ro­wa­nych na roboty do Nie­miec oraz dzieci oddzie­lone od swo­ich rodzin. Gestapo ją zastra­szało, inwi­gi­lo­wało, wysy­łało szpie­gów, by zasta­wili na nią pułapkę, orga­ni­zo­wało pro­wo­ka­cje; nie­jed­no­krot­nie cudem unik­nęła aresz­to­wa­nia, tor­tur i śmierci.

Ta pory­wa­jąca histo­ria wydała się Barry zbyt fan­ta­styczna, by mogła być praw­dziwa. Z dru­giej strony autorka wyka­zała się tak ogrom­nie szcze­gó­łową wie­dzą na temat Maj­danka, jego załogi i więź­niów, że nikt, kto nie byłby oso­bi­ście zwią­zany z obo­zem, nie mógłby tako­wej posia­dać. A jeśli te wspo­mnie­nia były praw­dziwe, ozna­czało to, że mają zna­cze­nie histo­ryczne i zasłu­gują na to, by świat je poznał. Ale skoro były praw­dziwe, to dla­czego Janina Mehl­berg nie wyja­wiła swo­jej toż­sa­mo­ści tuż po zakoń­cze­niu wojny i nie przy­znała się do tego, czego doko­nała? Spi­sała swoje wspo­mnie­nia dopiero w latach sześć­dzie­sią­tych, długo po tym, jak opu­ściła Pol­skę i miała już ugrun­to­waną pozy­cję w Sta­nach Zjed­no­czo­nych. A jeśli jej wspo­mnie­nia mijały się z prawdą, to dla­czego Janina i Henry Mehl­bergowie zadali sobie tyle trudu, by spre­pa­ro­wać taką misty­fi­ka­cję? Barry posta­no­wiła, że nie wyko­rzy­sta tej histo­rii bez uprzed­niego potwier­dze­nia, że Janina Mehl­berg to naprawdę hra­bina Sucho­dol­ska.

W tam­tych cza­sach jed­nak Barry nie miała moż­li­wo­ści takiej wery­fi­ka­cji, ponie­waż w 1989 roku Inter­net nie był jesz­cze powszech­nie dostępny. Bada­nie życia Janiny Mehl­berg wyma­gało więc prze­ko­py­wa­nia się przez sterty zaku­rzo­nych doku­men­tów i oglą­da­nia mikro­fil­mów w pol­skich archi­wach. Barry była wów­czas świeżo upie­czoną mamą i pra­co­wała dla Depar­ta­mentu Spra­wie­dli­wo­ści przy docho­dze­niach prze­ciwko zbrod­nia­rzom nazi­stow­skim w Sta­nach Zjed­no­czo­nych. Bra­ko­wało jej czasu i źró­deł, by pro­wa­dzić bada­nia w Pol­sce, zwłasz­cza że nie znała języka pol­skiego. Ponie­waż pro­fe­sor Funk pla­no­wał prze­ka­za­nie kopii wspo­mnień Janiny Mehl­berg Muzeum Pamięci Holo­kau­stu w Sta­nach Zjed­no­czo­nych (Uni­ted Sta­tes Holo­caust Memo­rial Museum, USHMM), Barry miała nadzieję, że jakiś bar­dziej kom­pe­tentny nauko­wiec zdoła je zwe­ry­fi­ko­wać i wydo­być na świa­tło dzienne.

Mijały lata, potem dzie­się­cio­le­cia i nic nie wska­zy­wało na to, że kto­kol­wiek zajął się wery­fi­ka­cją wspo­mnień Janiny. Pro­fe­sor Funk zmarł w 2007 roku. Barry prze­śla­do­wała myśl, że praw­do­po­dob­nie jest jedy­nym histo­ry­kiem, który posiada wie­dzę na ten temat. A jeśli ta histo­ria jest praw­dziwa? Czy Barry powinna wziąć odpo­wie­dzial­ność za spraw­dze­nie jej auten­tycz­no­ści i prze­ka­za­nie światu?

W 2017 roku, na­dal pra­cu­jąc jako histo­ryczka w USHMM, Barry pod­jęła się zba­da­nia histo­rii Janiny Mehl­berg i tra­fiła na recen­zję książki z 1975 roku napi­saną przez byłego członka pol­skiego ruchu oporu, któ­rego nazwi­sko zostało wymie­nione w jej wspo­mnie­niach. Wychwa­la­jąc udział „Janiny Sucho­dol­skiej-Mehl­berg” w dzia­łal­no­ści ruchu oporu na Maj­danku, nad­mie­nił, że jej wspo­mnie­nia nie zna­la­zły jesz­cze wydawcy2. Odkry­cie to wpraw­dzie prze­ko­nało Barry, że Janina Mehl­berg praw­do­po­dob­nie jest hra­biną Sucho­dol­ską, ale pomy­ślała też, iż potrze­buje wię­cej dowo­dów, by dopro­wa­dzić do publi­ka­cji pamięt­nika. Zde­cy­do­wała, że musi zwró­cić się do histo­ryka z nie­zbęd­nymi kwa­li­fi­ka­cjami, który potwier­dziłby rela­cję Janiny Mehl­berg. Wysłała więc manu­skrypt do dok­tor Joanny Śliwy, eks­pertki od Zagłady na zie­miach pol­skich. Joanna prze­czy­tała wspo­mnie­nia i zaofe­ro­wała Barry współ­pracę przy bada­niu histo­rii życia Janiny Mehl­berg, a potem przed­sta­wie­niu jej światu.

Prze­ko­pu­jąc się przez sterty zapi­sków, wywia­dów, zdjęć i nawią­zu­jąc mnó­stwo kon­tak­tów w dzie­wię­ciu kra­jach na trzech kon­ty­nen­tach, nie tylko zdo­ła­ły­śmy zwe­ry­fi­ko­wać szcze­góły wspo­mnień Janiny Mehl­berg, ale odkry­ły­śmy też dużo wię­cej jej nie­zwy­kłych doko­nań jako hra­biny Sucho­dol­skiej, niż sama zre­la­cjo­no­wała. Na przy­kład wyda­rze­nie opi­sane w pro­logu nie zostało wspo­mniane, lecz zna­la­zło się w doku­men­tach wojen­nych Rady Głów­nej Opie­kuń­czej. Funk­cjo­na­riusz SS, któ­rego hra­bina Sucho­dol­ska prze­ko­nała do wyda­nia roz­kazu uwol­nie­nia cywi­lów, był sze­fem sztabu akcji „Rein­hard”, który miał na rękach krew pół­tora miliona Żydów. Oprócz dzia­łal­no­ści cha­ry­ta­tyw­nej hra­bina dostar­czała jedze­nie, zapew­niała schro­nie­nie i pomoc medyczną dzie­siąt­kom tysięcy pol­skich cywi­lów, któ­rzy zostali wypę­dzeni z domów lub upro­wa­dzeni ze swo­ich wio­sek, orga­ni­zo­wała jadło­daj­nie, szpi­tale, punkty opa­trun­kowe, miej­sca odpo­czynku i sie­ro­cińce dla dzieci oddzie­lo­nych od rodzi­ców. Per­trak­to­wała w spra­wie zwol­nie­nia tysięcy Pola­ków z trans­por­tów i obo­zów pracy, a także z Maj­danka.

Dowie­dzia­ły­śmy się rów­nież, że w ciągu życia Janina Mehl­berg prze­szła kilka trans­for­ma­cji, zmie­nia­jąc nazwi­sko, zawód, a nawet wiek – stała się dużo młod­sza. Uro­dziła się jako Pepi Spin­ner w 1905 roku, w wieku dwu­dzie­stu dwóch lat zro­biła dok­to­rat z filo­zo­fii i logiki na pre­sti­żo­wym Uni­wer­sy­te­cie Jana Kazi­mie­rza we Lwo­wie (który wów­czas znaj­do­wał się na tere­nie Pol­ski). Jako Józefa Mehl­berg w latach 1935–1941 wykła­dała mate­ma­tykę we Lwo­wie. Potem Janina i Henry ucie­kli do Lublina i otrzy­mali fał­szywe toż­sa­mo­ści. Jako hra­bina Janina Sucho­dol­ska naj­pierw została sekre­tarką, a potem zastęp­czy­nią wyso­kiego rangą urzęd­nika Rady Głów­nej Opie­kuń­czej okręgu lubel­skiego. W tym samym cza­sie pod kryp­to­ni­mem „Ste­fa­nia” słu­żyła w Armii Kra­jo­wej. Kiedy w roku 1944 woj­ska sowiec­kie wyparły Niem­ców z Lublina i usta­no­wiły w nim rząd komu­ni­styczny, hra­bina stała się dok­tor Janiną Sucho­dol­ską, uro­dzoną w 1909 roku pra­cow­nicą opieki spo­łecz­nej. W powo­jen­nej Pol­sce peł­niła funk­cję wice­dy­rek­torki Cen­tral­nego Komi­tetu Opieki Spo­łecz­nej, trosz­cząc się o naj­bar­dziej potrze­bu­ją­cych w znisz­czo­nym wojną kraju. W 1950 roku ucie­kła do Ber­lina Zachod­niego, a stam­tąd imi­gro­wała do Kanady jako Jose­phine Janina Spin­ner Bed­nar­ski Mehl­berg. W końcu w 1961 roku otrzy­mała oby­wa­tel­stwo ame­ry­kań­skie i stała się dok­tor Jose­phine Janiną Spin­ner Mehl­berg uro­dzoną w 1915 roku.

Cho­ciaż aż do 1941 roku nie nosiła imie­nia „Janina”, do końca życia zacho­wała je jako część swo­jego nazwi­ska i wła­śnie tego imie­nia uży­wała we wspo­mnie­niach. W przed­mo­wie, którą Henry napi­sał po jej śmierci, zawsze nazy­wał żonę Janiną Spin­ner Mehl­berg. Z tego powodu zde­cy­do­wa­ły­śmy, że w swo­jej książce też będziemy tak ją nazy­wały.

Kiedy roz­po­czę­ły­śmy wery­fi­ka­cję jej wspo­mnień, zapla­no­wa­ły­śmy, że jeśli się nam to uda, spró­bu­jemy opu­bli­ko­wać je wraz z obja­śnie­niami ich histo­rycz­nych odnie­sień oraz kon­tek­stu opi­sy­wa­nych wyda­rzeń. Liczy­ły­śmy, że takie podej­ście utrwali głos i per­spek­tywę Janiny, a czy­tel­ni­kom pomoże zro­zu­mieć jej histo­rię. Wspo­mnie­nia roz­po­czy­nają się w momen­cie wybu­chu dru­giej wojny świa­to­wej, a koń­czą w roku 1944, gdy woj­ska radziec­kie zdo­były i zajęły Lublin. Nie jest to jed­nak ści­śle chro­no­lo­giczna opo­wieść, lecz raczej cykl opo­wie­ści przed­sta­wia­ją­cych dzia­łal­ność i doświad­cze­nia autorki. Zde­cy­do­wa­ły­śmy się na taką nar­ra­cję z zało­że­niem i nadzieją, że czy­tel­nicy zapo­znają się z ludźmi, miej­scami i wyda­rze­niami, o któ­rych mowa. Wspo­mnie­nia Janiny same w sobie nie są w sta­nie spra­wić, by więk­szość współ­cze­snych czy­tel­ni­ków w pełni zro­zu­miała, jak wyjąt­kowa jest jej histo­ria. Nie­wiele osób spoza Pol­ski sły­szało o obo­zie kon­cen­tra­cyj­nym na Maj­danku. Wpraw­dzie w 1944 roku jego wyzwo­le­nie przez Armię Czer­woną odbiło się echem na are­nie mię­dzy­na­ro­do­wej, bo doszło wów­czas do ujaw­nie­nia ogromu zbrodni Niem­ców, któ­rzy sys­te­ma­tycz­nie i masowo mor­do­wali Żydów w komo­rach gazo­wych. Obóz kon­cen­tra­cyjny na Maj­danku został przed­sta­wiony pod­czas pro­ce­sów nie­miec­kich zbrod­nia­rzy wojen­nych w Norym­ber­dze. Zanim Auschwitz stał się syno­ni­mem Holo­kau­stu, to Maj­da­nek był mię­dzy­na­ro­do­wym sym­bo­lem nazi­stow­skich zbrodni.

Kiedy już odkry­ły­śmy wiele infor­ma­cji o życiu Janiny i jej zdu­mie­wa­ją­cych doko­na­niach, posta­no­wi­ły­śmy, że napi­szemy jej bio­gra­fię. Czer­piąc z jej pamięt­nika, opo­wia­damy histo­rię tej nie­zwy­kłej kobiety z jej per­spek­tywy, doda­jąc jej prze­my­śle­nia i spo­strze­że­nia w taki spo­sób, jak je opi­sała. Dia­logi pocho­dzą bez­po­śred­nio z jej wspo­mnień lub są oparte na przy­to­czo­nych roz­mo­wach. W epi­logu wyja­śniamy, jak potwier­dzi­ły­śmy rela­cję Janiny i dla­czego ją spi­sała, czego dowie­dzia­ły­śmy się o jej oso­bo­wo­ści i lek­cjach, które wycią­gnęła ze swo­ich doświad­czeń. Książkę koń­czymy sło­wami Janiny, cytu­jąc ostatni frag­ment jej wspo­mnień.

Nasza książka szcze­gó­łowo rela­cjo­nuje koleje życia Janiny w kon­tek­ście zda­rzeń, które deter­mi­no­wały jej dzia­ła­nia i połą­czyły jej doświad­cze­nia w szer­szą opo­wieść o ter­ro­rze i cier­pie­niu, które pod­czas dru­giej wojny świa­to­wej Niemcy zgo­to­wali Pola­kom, zarówno Żydom, jak i nie-Żydom. Oku­po­wana przez Niem­ców Pol­ska sta­no­wiła punkt wyj­ścia do reali­za­cji ich poli­tyki „osta­tecz­nego roz­wią­za­nia kwe­stii żydow­skiej” – stała się tere­nem, na któ­rym w get­tach, obo­zach kon­cen­tra­cyj­nych, obo­zach zagłady i dołach egze­ku­cyj­nych została uni­ce­stwiona więk­szość żydow­skich ofiar. Janina stała się hra­biną Sucho­dol­ską, by unik­nąć tego losu. Jed­nak nawet jako rze­koma Polka „aryj­skiego pocho­dze­nia” była zagro­żona ze względu na ogólną nie­miecką poli­tykę prze­śla­do­wań i maso­wych mor­dów. Nazi­stow­ska ide­olo­gia przed­sta­wiała Żydów jako „pod­lu­dzi”, naj­nie­bez­piecz­niej­szych wro­gów Nie­miec, a Polacy znaj­do­wali się jedy­nie odro­binę wyżej w skali rasi­zmu opi­su­ją­cej war­tość czło­wieka. Nie­mieccy oku­panci roz­po­częli pro­gram maso­wych, sys­te­ma­tycz­nych mor­dów, w któ­rych w ciągu nie­ca­łych sze­ściu lat życie stra­ciło trzy miliony Pola­ków żydow­skiego pocho­dze­nia i nie­mal dwa miliony Pola­ków nie­bę­dą­cych Żydami. Niemcy wywieźli rów­nież ponad dwa miliony Pola­ków na roboty przy­mu­sowe do Rze­szy, odry­wa­jąc ich od rodzin. Poza tym upro­wa­dzali dzie­siątki tysięcy pol­skich dzieci, by je ger­ma­ni­zo­wać i wycho­wy­wać w duchu nazi­stow­skiej pro­pa­gandy. Rafał (Raphael) Lem­kin3, pol­ski praw­nik żydow­skiego pocho­dze­nia, w 1944 roku ukuł ter­min „ludo­bój­stwo”, by opi­sać dzia­ła­nia Niem­ców pole­ga­jące na wynisz­cza­niu naro­dów żydow­skiego i pol­skiego.

Histo­ria Janiny ilu­struje, jak Polacy pró­bo­wali prze­ciw­sta­wiać się nie­miec­kiemu oku­pan­towi i wza­jem­nie sobie poma­gali, by prze­trwać wojenny hor­ror. Ona sama została ura­to­wana przez przy­ja­ciela rodziny, hra­biego Andrzeja Skrzyń­skiego, który spro­wa­dził Janinę i Henry’ego do Lublina. Tam zała­twił im nowe doku­menty toż­sa­mo­ści, dzięki któ­rym stali się hra­biną i hra­bią Sucho­dol­skimi. Żydzi posłu­gu­jący się wów­czas fał­szy­wymi papie­rami sta­rali się nie wychy­lać i jak naj­rza­dziej poja­wiali się w miej­scach publicz­nych, ponie­waż mógł ich roz­po­znać ktoś z daw­nych zna­jo­mych, zdra­dzić akcent z jidysz albo nie­umie­jęt­nie pod­ro­bione doku­menty, które nie prze­szłyby szcze­gó­ło­wej kon­troli. Jed­nak Janina nie umiała być bierna, kiedy wielu jej roda­ków cier­piało i umie­rało wokół niej. Dzięki wspar­ciu Skrzyń­skiego wstą­piła do Armii Kra­jo­wej, zbroj­nej for­ma­cji Pol­skiego Pań­stwa Pod­ziem­nego. Ze wszyst­kich kra­jów oku­po­wa­nych przez nazi­stow­skie Niemcy Pol­ska miała zde­cy­do­wa­nie naj­bar­dziej roz­bu­do­wany ruch oporu, w któ­rym kobiety odgry­wały istotną rolę. Janina była nie tylko łącz­niczką i szpie­giem. Poma­gała też orga­ni­zo­wać sieć zło­żoną w więk­szo­ści z kobiet, które prze­my­cały wia­do­mo­ści i pro­wiant dla wię­zio­nych na Maj­danku człon­ków ruchu oporu.

Przez całe dzie­się­cio­le­cia po dru­giej woj­nie świa­to­wej nie było pra­wie żad­nych opra­co­wań nauko­wych na temat doświad­czeń Żydó­wek pod­czas Holo­kau­stu ani nawet ofi­cjal­nego zain­te­re­so­wa­nia rolą kobiet, które w ruchu oporu i wywia­dzie wal­czyły z nie­miec­kim oku­pan­tem. Pro­fe­sor Arthur Funk powie­dział Barry, że pró­bu­jąc wydać pamięt­nik Janiny, wysłał go do wybit­nego ame­ry­kań­skiego histo­ryka i spe­cja­li­sty w dzie­dzi­nie Holo­kau­stu. Ten stwier­dził, że histo­ria Janiny jest wpraw­dzie nie­zwy­kle zaj­mu­jąca, lecz jed­no­cze­śnie zauwa­żył, iż wspo­mnie­nia jed­nej kobiety oca­la­łej z Zagłady nie sta­no­wią prze­ko­nu­ją­cego i wystar­cza­ją­cego powodu, by je opu­bli­ko­wać. W tam­tym cza­sie dopiero roz­po­czy­nano bada­nia nad Holo­kau­stem, a histo­rycy sku­piali się przede wszyst­kim na dzia­ła­niach i moty­wa­cjach zbrod­nia­rzy wojen­nych. Od tam­tej pory zakres zain­te­re­so­wań bada­czy się posze­rzył i reak­cje Żydó­wek w cza­sach Zagłady stały się waż­nym obsza­rem badań. W XXI wieku znacz­nie wzro­sło rów­nież zain­te­re­so­wa­nie losami kobiet, które wal­czyły z Niem­cami i rato­wały ofiary ich reżimu. Opo­wia­da­jąc histo­rię Janiny, przy­wo­ła­ły­śmy doko­na­nia innych pol­skich boha­te­rek, które ryzy­ko­wały życie dla swo­jego kraju i któ­rych losy splo­tły się z jej życiem.

Dzięki hra­biemu Skrzyń­skiemu Janina otrzy­mała posadę w Radzie Głów­nej Opie­kuń­czej. Niemcy nie pozwa­lali, by RGO zaj­mo­wała się wszyst­kimi pol­skimi oby­wa­te­lami, a jedy­nie tymi, któ­rych uwa­żali za czy­stych rasowo. W okręgu lubel­skim RGO miała pod opieką setki tysięcy Pola­ków wypę­dzo­nych ze swo­ich domów i spo­łecz­no­ści, pozba­wio­nych mie­nia i środ­ków do życia, zmu­szo­nych do prze­trwa­nia na gło­do­wych racjach żyw­no­ścio­wych lub aresz­to­wa­nych i zesła­nych do obo­zów kon­cen­tra­cyj­nych. Rada Główna Opie­kuń­cza była w sta­nie zapew­nić schro­nie­nie, żyw­ność, lekar­stwa i ubra­nia tak wielu ludziom w dużej mie­rze dzięki hoj­no­ści miesz­kań­ców Lublina, choć prze­cież więk­szość z nich w wyniku celo­wej poli­tyki nie­miec­kich władz sama cier­piała nie­do­sta­tek i głód. Z ich pomocą Janina mogła nakar­mić tysiące więź­niów Maj­danka, dostar­cza­jąc im nie­mal codzien­nie tony chleba i setki litrów zupy. W żad­nym innym obo­zie kon­cen­tra­cyj­nym nie funk­cjo­no­wał taki pro­gram doży­wia­nia.

Druga wojna świa­towa i Holo­kaust są źró­dłem nie­zli­czo­nych inspi­ru­ją­cych opo­wie­ści o odważ­nych i bez­in­te­re­sow­nych boha­te­rach i boha­ter­kach, któ­rzy wal­czyli z nazi­zmem i rato­wali jego ofiary. Część naj­bar­dziej zna­nych histo­rii roze­grała się w Pol­sce. Nie­miecki przed­się­biorca Oskar Schin­dler został zasłu­że­nie upa­mięt­niony w powie­ści Tho­masa Kene­ally’ego i w fil­mie Ste­vena Spiel­berga Lista Schin­dlera: ryzy­ku­jąc życie i poświę­ca­jąc wła­sny mają­tek, ura­to­wał życie swo­ich 1200 żydow­skich robot­ni­ków. Jan Żabiń­ski, zoo­log i dyrek­tor War­szaw­skiego Ogrodu Zoo­lo­gicz­nego, oraz jego żona Anto­nina, ukry­wa­jący na tere­nie zoo nie­mal 300 Żydów oraz bojow­ni­ków ruchu oporu, zostali boha­te­rami powie­ści Diane Acker­man Azyl, która docze­kała się ekra­ni­za­cji w reży­se­rii Niki Caro. Jesz­cze wię­cej ksią­żek i opra­co­wań trak­tuje o życiu Ireny Sen­dle­ro­wej, pol­skiej dzia­łaczki spo­łecz­nej, która ura­to­wała z war­szaw­skiego getta setki dzieci, umiesz­cza­jąc je w pry­wat­nych domach i insty­tu­cjach reli­gij­nych. Różne książki i filmy rela­cjo­nują nie­wia­ry­godną odwagę i boha­ter­skie wyczyny innych pol­skich Żydów: o bra­ciach Biel­skich opo­wiada książka Nechamy Tec Defiance oraz film Opór wyre­ży­se­ro­wany przez Edwarda Zwicka, a cał­kiem nie­dawno uka­zała się książka o „dziew­czy­nach z getta” autor­stwa Judy Bata­lion, zaty­tu­ło­wana The Light of Days.

Histo­ria Janiny jest wyjąt­kowa. Była Żydówką, która pod­czas naj­więk­szej akcji Niem­ców mają­cej na celu wymor­do­wa­nie Żydów na tere­nie Pol­ski rato­wała nie-Żydów. Była świad­kiem początku akcji „Rein­hard” i krwa­wej depor­ta­cji pol­skich Żydów do obozu zagłady w Bełżcu, w któ­rym wymor­do­wano nie­mal 30 tysięcy żydow­skich miesz­kań­ców Lublina. Jako jedna z pierw­szych Polek dowie­działa się o apo­ka­lip­tycz­nym końcu tej ope­ra­cji, kiedy na Maj­danku i w dwóch innych obo­zach roz­strze­lano 42 tysiące Żydów. Co naj­mniej pięć dni w tygo­dniu wcho­dziła do jaskini śmierci Maj­danka, wie­dząc, że naraża się na maka­bryczne tor­tury i utratę życia, jeśli tylko Niemcy dowie­dzą się, że coś prze­myca, lub odkryją jej praw­dziwą toż­sa­mość. Wiele razy spo­ty­kała się z mor­der­cami i pro­siła, by pozwo­lili jej rato­wać ich ofiary. I odno­siła zdu­mie­wa­jące suk­cesy: na pod­sta­wie zapi­sów z cza­sów wojny zdo­ła­ły­śmy udo­ku­men­to­wać, że naprawdę nego­cjo­wała z Niem­cami i zdo­łała wydo­stać z ich nie­woli co naj­mniej 9707 Pola­ków, w tym 4431 z Maj­danka. Dostawy żyw­no­ści i leków, które orga­ni­zo­wała, oca­liły od głodu i cho­rób kolejne tysiące więź­niów. Nie spo­sób oce­nić, ilu Pola­ków mogłoby stra­cić życie, gdyby nie dzia­ła­nia Janiny, ale liczba na pewno jest pię­cio­cy­frowa.

Wspo­mnie­nia Janiny są zarówno rela­cją z jej życia w cza­sie wojny, jak też zadumą nad naturą ludzką, która pozwa­lała jej zna­leźć sens w tym, co obser­wo­wała i czego doświad­czała. Była świad­kiem zarówno naj­gor­szych, jak i naj­lep­szych ludz­kich zacho­wań. Widziała, że ludzie popeł­nia­jący okrutne mor­der­stwa na­dal są zdolni do zadzi­wia­ją­cych aktów dobroci, a nawet poświę­ce­nia, ci zaś, któ­rzy stale ryzy­kują życie, by oca­lić innych, mogą być samo­lubni, ego­istyczni, także nie­na­wistni. Uznała, że niektó­rzy z jej roda­ków – uwzględ­nia­jąc zapewne tych, któ­rzy z nią współ­pra­co­wali, któ­rym poma­gała, któ­rzy palili świece w jej inten­cji i się za nią modlili – byliby w sta­nie zdra­dzić, że nie jest Polką, gdyby tylko sami się o tym dowie­dzieli. Jed­nak jedną z cech Janiny, która szcze­gól­nie wybija się w jej wspo­mnie­niach, jest głę­bo­kie współ­czu­cie dla ludz­kich sła­bo­ści. Ta reali­styczna ocena ludz­kiej natury nie umniej­szała poświę­ce­nia, z jakim rato­wała każde życie, które tylko mogła oca­lić.

Janina była nie­zwy­kle inte­li­gentna, prze­ni­kli­wie ana­li­tyczna, bar­dzo bły­sko­tliwa i pomy­słowa. Jako wybitna mate­ma­tyczka spe­cja­li­zo­wała się w rachunku praw­do­po­do­bień­stwa i wydaje się, że te zawo­dowe umie­jęt­no­ści poma­gały jej, kiedy jej prze­trwa­nie i powo­dze­nie zale­żały od osza­co­wa­nia olbrzy­miego ryzyka, które pono­siła każ­dego dnia. Jed­nak osta­tecz­nie jej dzia­ła­nia nie były wyni­kiem oceny ryzyka, lecz pro­stą zasadą mate­ma­tyczną: war­tość życia jed­nej osoby jest mniej­sza niż war­tość życia wielu osób, więc jeśli prze­żyje, nie sta­ra­jąc się poma­gać innym, jej życie nie będzie miało żad­nej war­to­ści.

Janina ni­gdy nie chciała być defi­nio­wana ani ogra­ni­czana ste­reo­ty­pami: była mate­ma­tyczką, a ta nauka była zdo­mi­no­wana przez męż­czyzn; do tego była patriotką dys­kry­mi­no­waną ze względu na płeć i żydow­skie pocho­dze­nie; Żydówką, która ryzy­ko­wała życie, by w cza­sach Zagłady rato­wać nieżydow­skie ofiary nazi­stów; anty­ko­mu­nistką, która słu­żyła komu­ni­stycz­nemu rzą­dowi, by wspie­rać ludzi wyma­ga­ją­cych pomocy. Postrze­gała sie­bie jako czło­wieka zwią­za­nego z innymi ludźmi bez względu na ich mizo­gi­nię, rasizm i ide­olo­gię. I ceniła wła­sne życie wyłącz­nie wtedy, gdy mogło posłu­żyć innym. Jej histo­ria zasłu­guje, by ją opo­wie­dzieć. Świat potrze­buje tej opo­wie­ści.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Na pod­sta­wie naj­now­szych i naj­do­kład­niej­szych badań doty­czą­cych liczby żydow­skich ofiar na Maj­danku: J. Chmie­lew­ski, Żydzi w KL Lublin, w: Więź­nio­wie KL Lublin 1941–1944, red. T. Kranz, W. Lenar­czyk, s. 264–265. [wróć]

J. Krzy­ża­now­ski, W. Soroka, The Polish Under­gro­und Resi­stance in the Lublin Area, s. 145–156. [wróć]

Rafał Lem­kin stu­dio­wał na Uni­wer­sy­te­cie Jana Kazi­mie­rza we Lwo­wie, tak samo jak Janina i Henry Mehl­ber­go­wie. [wróć]

Tytuł ory­gi­nału: The Coun­ter­feit Coun­tess

Copy­ri­ght © 2024 by Eli­za­beth B. White and Joanna Sliwa

All rights rese­rved

Copy­ri­ght © for the Polish e‑book edi­tion by REBIS Publi­shing House Ltd., Poznań 2024

Infor­ma­cja o zabez­pie­cze­niach

W celu ochrony autor­skich praw mająt­ko­wych przed praw­nie nie­do­zwo­lo­nym utrwa­la­niem, zwie­lo­krot­nia­niem i roz­po­wszech­nia­niem każdy egzem­plarz książki został cyfrowo zabez­pie­czony. Usu­wa­nie lub zmiana zabez­pie­czeń sta­nowi naru­sze­nie prawa.

Redak­tor: Agnieszka Horzow­ska

Mapy: Paul J. Pugliese

Pro­jekt i opra­co­wa­nie gra­ficzne okładki: Urszula Gireń

Foto­gra­fia na okładce

© Kurt Hut­ton/Strin­ger/Getty Ima­ges

Wyda­nie I e‑book (opra­co­wane na pod­sta­wie wyda­nia książ­ko­wego: Fał­szywa hra­bina, wyd. I, Poznań 2025)

ISBN 978-83-8338-942-4

WYDAWCA

Dom Wydaw­ni­czy REBIS Sp. z o.o.

ul. Żmi­grodzka 41/49, 60-171 Poznań, Pol­ska

tel. +48 61 867 47 08, +48 61 867 81 40

e-mail: [email protected]

www.rebis.com.pl

Kon­wer­sję do wer­sji elek­tro­nicz­nej wyko­nano w sys­te­mie Zecer