Oferta wyłącznie dla osób z aktywnym abonamentem Legimi. Uzyskujesz dostęp do książki na czas opłacania subskrypcji.
14,99 zł
Opowieść o Żydówce, która podczas Zagłady uratowała tysiące Polaków.
Zdumiewająca historia Józefy Janiny Mehlberg, żydowskiej matematyczki, która udając polską hrabinę, ocaliła tysiące osób w Generalnym Gubernatorstwie.
Druga wojna światowa i Holokaust są źródłem wielu niezwykłych historii opowiadających o ratowaniu ludzkiego życia, lecz Fałszywa hrabina to opowieść wyjątkowa. Jej bohaterką jest nieznana szerzej „hrabina Janina Suchodolska”, odważna Żydówka, która ocaliła tysiące Polaków więzionych przez niemieckich okupantów.
Z fałszywymi dokumentami wystawionymi na polską arystokratkę Janina Mehlberg pracowała w Radzie Głównej Opiekuńczej i należała do Armii Krajowej. Dzięki przebiegłości, żelaznemu opanowaniu i uporowi „hrabina” przekonała Niemców, by zwolnili kilka tysięcy Polaków m.in. z obozu koncentracyjnego na Majdanku. Uzyskała pozwolenie, by dostarczać więźniom żywność, lekarstwa, paczki świąteczne, a nawet ozdobione choinki. Osobiście przemycała wiadomości dla członków ruchu oporu na Majdanku, gdzie nawiązała kontakt z lekarką Stefanią Perzanowską. Choć to niewiarygodne, zdołała uniknąć zdemaskowania, przeżyła wojnę, a potem wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych.
Opierając się na niepublikowanych, lecz dokładnie zweryfikowanych wspomnieniach Janiny Mehlberg, Elizabeth B. White i Joanna Śliwa, historyczki i ekspertki w dziedzinie Holokaustu, odkryły całą historię życia tej niezwykłej kobiety, a opowieść o jej losach umiejscowiły w szerszym kontekście historycznym. Fałszywa hrabina to inspirująca relacja o niezłomnej odwadze w obliczu niewyobrażalnego okrucieństwa.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 465
Nazwy miejsc
Nazwy miejscowości w Galicji Wschodniej (dzisiejszej Ukrainie Zachodniej), gdzie przed wojną mieszkała Janina, zmieniały się w ciągu XX wieku, czasem więcej niż raz. Tylko w latach 1939–1941 współczesny Lwów zmieniał nazwę na rosyjski Lwow czy niemiecki Lemberg. W książce używamy nazw, które znała i stosowała Janina. W przypadku miejscowości, które obecnie nazywają się inaczej, współczesna nazwa jest podana w nawiasie, gdy pojawia się po raz pierwszy.
Polacy
Przedwojenna Polska była krajem wieloetnicznym. Większość stanowili Polacy, w przeważającym stopniu katolicy i nienależący do innej grupy etnicznej. Wielu członków mniejszości etnicznych, w tym Janina, uważało się za lojalnych Polaków i podczas drugiej wojny światowej niejeden z nich ryzykował, a nawet poświęcał życie dla swojego kraju. Obywatele polscy identyfikowali samych siebie i innych poprzez narodową tożsamość. W tej książce nazwa Polacy odnosi się do osób o polskiej tożsamości etniczno-narodowej, chyba że dookreślono inaczej.
9 sierpnia 1943
Lublin
Komendant obozu koncentracyjnego na Majdanku znowu zastał w swoim gabinecie hrabinę Suchodolską, która zgłosiła się do niego z kolejnym żądaniem.
SS-Obersturmbannführer Arthur Hermann Florstedt wcześniej pełnił służbę w kilku obozach w Niemczech i w porównaniu z nimi Majdanek wydawał mu się zupełnie inny. Położony w Lublinie w okupowanej przez Niemców Polsce obóz był prymitywny, niezorganizowany i w niczym nie przypominał tych w Rzeszy. W 1942 roku Florstedt awansował na jego komendanta i z jednej strony była to nagroda, a z drugiej kara za domniemaną korupcję w Buchenwaldzie. Gdy przybył do obozu, znalazł tam ogromny plac budowy z niebrukowanymi drogami, bez bieżącej wody, z zanieczyszczonymi studniami i otwartymi latrynami, z których buchał nieznośny smród. Z krematoryjnych kominów unosiły się stale kłęby dymu, spadając deszczem popiołów mężczyzn, kobiet i dzieci zamordowanych w komorach gazowych. W strasznych obozowych warunkach niewyobrażalne męki cierpiało wówczas 23 tysiące więźniów. Choroby zakaźne szalały bezlitośnie, nie oszczędzając nawet esesmanów, którzy też na nie zapadali i umierali.
W przekonaniu Florstedta Majdanek rekompensował to wszystko w jeden sposób: był prawdziwą składnicą przedmiotów należących do setek tysięcy Żydów zamordowanych w okupowanej przez Niemców centralnej Polsce. Magazyny w Lublinie przepełniały piętrzące się sterty ubrań, butów, futer i galanterii skórzanej oraz pudła z pieniędzmi, biżuterią, zegarkami, obrączkami i złotymi zębami. Florstedt był osobiście odpowiedzialny za pozyskiwanie tych dóbr od więźniów Majdanka, by esesmani mogli z nich do woli korzystać. A czy ktokolwiek zdołałby zauważyć, że komendant i jego najbardziej zaufani ludzie podbierają te bogactwa w ramach premii za swoją służbę polegającą na okradaniu i mordowaniu wrogów rasowych Rzeszy?
Jedną z udręk pracy Florstedta były kontakty z Polakami i organizacjami, które zajmowały się dostarczaniem żywności i lekarstw dla polskich więźniów Majdanka. Rada Główna Opiekuńcza (RGO) i Polski Czerwony Krzyż były o wiele bardziej stanowcze i skuteczne niż podobne organizacje działające w Rzeszy. Te tutejsze uzyskały pozwolenie na cotygodniowe dostawy chleba i innych produktów spożywczych do obozowych kuchni oraz na zaopatrywanie więźniów w paczki żywnościowe i z artykułami pierwszej potrzeby, a także na dostarczanie lekarstw do obozowych szpitali. Jednak hrabina Janina Suchodolska z Rady Głównej Opiekuńczej nieustannie nalegała na więcej: niestrudzenie domagała się zwiększenia dostaw żywności i leków. Zaproponowała nawet, że będą dostarczać zupę dla więźniów. Takie rzeczy w innych obozach koncentracyjnych były absolutnie wykluczone. Gdy hrabina otrzymała odpowiedź odmowną, zaczęła nachodzić wyższych oficerów SS i różne instancje, aż w końcu przekonała jednego z nich, że spełnienie jej próśb w pewnym sensie leży w niemieckim interesie.
Na domiar złego wykorzystywała swoje wizyty na Majdanku, by podglądać, jakie warunki panują w obozie. Wszelkie wysiłki, by ją odstraszyć, okazały się bezowocne. Niewysoka, drobna brunetka pozostawała niewzruszona i nie dawała się wyprowadzić z równowagi krzykami i groźbami hitlerowskich funkcjonariuszy. Kiedyś udało jej się nawet ostrzec władze sanitarne przed wybuchem epidemii tyfusu wśród więźniów, czym zmusiła Florstedta, by stworzył dla nich choć pozory leczenia.
Potem hrabina zaczęła zadręczać komendanta tematem tysięcy polskich chłopów przebywających w obozie. W lipcu zesłano ich na Majdanek, by przejąć należące do nich gospodarstwa i przeznaczyć je dla niemieckich osadników. Ponieważ Niemcy szybko wysłali najsilniejszych do pracy przymusowej w Rzeszy, w obozie pozostały głównie dzieci i osoby w podeszłym wieku. Po kilku tygodniach słabsi więźniowie umierali z powodu odwodnienia, głodu i chorób, i to w skrajnie szybkim tempie nawet jak na Majdanek. Hrabina w jakiś sposób zdołała przekonać niemieckie władze do uwolnienia 3600 chłopów, choć pod warunkiem że jej organizacja dostarczy wszystkie wymagane dokumenty i znajdzie dla uwolnionych nowe miejsce do życia. W ciągu kilku dni hrabina Suchodolska i jej współpracownicy zdołali załatwić obie sprawy.
Kobieta pojawiła się przed bramą obozu wczesnym rankiem, chcąc odebrać cywilów. Tam została poinformowana, bez żadnych wyjaśnień, że niemal połowa wyznaczonych więźniów nie jest „dostępna” i nie zostanie uwolniona. Pozostałych zebrano na trzecim z pięciu pól więźniarskich, oddalonym mniej więcej kilometr od bramy, przed którą czekała hrabina. Ten dystans dla wielu okazał się nie do pokonania: hrabina z coraz większym niepokojem obserwowała, jak więźniowie bezskutecznie próbują się nawzajem podtrzymywać, jak potykają się, upadają, a potem leżą w piachu bezsilni i bezbronni. Udała się więc do biura Florstedta z żądaniem, by zezwolił na wpuszczenie na teren wozów, ciężarówek i ambulansów. Zgoda na transport cywilów z obozu koncentracyjnego stanowiła całkowite pogwałcenie przepisów bezpieczeństwa SS! Ale Florstedt wiedział, że nie ma sensu odmawiać, ponieważ wtedy hrabina po prostu go pominie i uda się do kogoś wyższego stopniem.
Tak więc już po dwóch godzinach w obozie pojawiły się wozy, autobusy i ambulansy, które hrabina ściągnęła z miejscowych firm i organizacji.
W sierpniu 1943 roku z Majdanka uwolniono 2106 chłopów. Ponad 25 procent trafiło do dwóch największych lubelskich szpitali, blisko 200 umarło po kilku dniach, ponad połowę stanowiły dzieci poniżej dwunastego roku życia. Jednak około 1900 osób przetrwało dzięki wysiłkom hrabiny Suchodolskiej i wielu jej współpracowników.
Jej pomoc dla więźniów Majdanka na tym się nie zakończyła. Hrabina nieustępliwie przekonywała Niemców do kolejnych ustępstw, a oni stopniowo zgadzali się na zwiększenie dostaw żywności, lekarstw i innych artykułów. Pozwolili jej nawet na dostarczenie przystrojonych choinek, by więźniowie mogli świętować Boże Narodzenie. Do lutego 1944 roku Rada Główna Opiekuńcza pięć razy w tygodniu dostarczała zupę i chleb dla 4 tysięcy polskich więźniów na Majdanku, a dodatkowo także inną żywność i leki. Hrabina często osobiście przemycała zupę do obozu pod czujnym okiem strażników.
Przez cały okres kontaktów Janiny z niemieckimi funkcjonariuszami nikt nie podejrzewał, że nieustraszona i pewna siebie kobieta o arystokratycznych manierach nie jest hrabiną ani nie nazywa się Suchodolska. Naprawdę nazywała się Józefa Spinner Mehlberg, była genialną matematyczką, oficerem Armii Krajowej i Żydówką.
W grudniu 1989 roku Elizabeth „Barry” White niespodziewanie otrzymała pakunek od pewnego nieznajomego. W środku znalazła skopiowany przez kalkę maszynopis. Wręczający, amerykański historyk Arthur Funk z Uniwersytetu Florydy, wyjaśnił, że maszynopis to pamiętnik Janiny Mehlberg, która przetrwała Holokaust w Lublinie, udając hrabinę Janinę Suchodolską. Była to opowieść o tym, jak fałszywa hrabina zdołała przekonać Niemców, by pozwolili jej dostarczać żywność dla tysięcy więźniów obozu koncentracyjnego na Majdanku, i jak wykorzystywała te dostawy, by przemycać wiadomości i materiały dla uwięzionych działaczy ruchu oporu.
Arthur Funk opowiedział Barry, że Janina Mehlberg po wojnie wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych, została profesorką i wykładowczynią matematyki w Instytucie Technologii Stanu Illinois (Illinois Institute of Technology) i zmarła w 1969 roku w Chicago. Po śmierci Janiny jej mąż, filozof Henry Mehlberg, bezskutecznie próbował opublikować historię życia żony. W 1979 roku, krótko przed śmiercią, powierzył rękopis Funkowi, mając nadzieję, że historyk zdoła go wydać. Ten się starał, ale nie był w stanie zainteresować wspomnieniami Janiny żadnego wydawcy. Przekazał więc ich kopię Barry, która akurat wygłaszała na zjeździe Amerykańskiego Stowarzyszenia Historycznego referat na temat obozu koncentracyjnego na Majdanku. W Funka wstąpiła nadzieja, że Barry znajdzie sposób, by rozpowszechnić historię Janiny Mehlberg.
Barry wiedziała o istnieniu hrabiny Janiny Suchodolskiej, która podczas drugiej wojny światowej działała w okupowanym przez Niemców Lublinie. Przeprowadzone po wojnie badania dowodzą, że jako działaczka organizacji humanitarnej, Rady Głównej Opiekuńczej, osobiście dostarczała do obozu jedzenie dla więźniów, a jako oficer Armii Krajowej pomagała organizować w obozie ruch oporu, przemycając korespondencję do jego członków. Byli więźniowie Majdanka często w swoich relacjach wspominają hrabinę, tę dzielną i dobrą „damę o smutnym uśmiechu”, która przynosiła im jedzenie, wieści o wojnie, przystrojone choinki, jajka wielkanocne i opłatki. Twierdzą, że nigdy nawet nie mrugnęła okiem, gdy esesmani wykrzykiwali jej groźby prosto w twarz. Podziwiali też to, jak skutecznie i umiejętnie uzyskiwała od Niemców niemożliwe do zdobycia zezwolenia, co przypisywali jej znajomości ich mentalności. Niektórzy dziękowali jej nie tylko za środki potrzebne do przeżycia, ale też za nadzieję, która pomogła im przetrwać. Jednak w żadnym z materiałów ani w żadnej relacji nie pojawia się wzmianka o tym, że hrabina używała fałszywej tożsamości ani tym bardziej że była Żydówką.
Barry wiedziała, jakim piekłem był Majdanek, czytała więc rękopis z coraz większym zadziwieniem i sceptycyzmem. Lublin był miejscem największej operacji masowej zagłady Żydów, akcji „Reinhard”. Niemcy zamordowali na Majdanku co najmniej 63 tysiące Żydów, którzy ginęli w komorach gazowych i dołach egzekucyjnych1. Zostało wówczas uwięzionych i zamordowanych także tysiące Polaków nieżydowskiego pochodzenia. A jednak we wspomnieniach różnych osób filigranowa Żydówka negocjowała z najwyższymi nazistowskimi funkcjonariuszami w Lublinie, często spotykała się z ważnymi esesmanami na Majdanku, zaprzyjaźniła się ze strażnikami i regularnie odwiedzała więźniów na obozowych polach. Nieprzerwanie i z sukcesami naciskała na niemieckie władze, by zezwalały jej organizacji na udzielanie więźniom Majdanka coraz większej pomocy humanitarnej. Z relacji samej hrabiny Suchodolskiej wynika, że nigdy nie przyjmowała słowa „nie” jako ostatecznej odpowiedzi, a każde „tak” uważała za zachętę do dalszych próśb. Jeszcze bardziej niewiarygodne jest to, że wykorzystywała dostawy żywności jako przykrywkę do przemycania korespondencji i różnych materiałów dla uwięzionych w obozie członków ruchu oporu, w tym również narzędzi pomocnych w ucieczce. Oprócz tego Janina ratowała także Polaków skierowanych na roboty do Niemiec oraz dzieci oddzielone od swoich rodzin. Gestapo ją zastraszało, inwigilowało, wysyłało szpiegów, by zastawili na nią pułapkę, organizowało prowokacje; niejednokrotnie cudem uniknęła aresztowania, tortur i śmierci.
Ta porywająca historia wydała się Barry zbyt fantastyczna, by mogła być prawdziwa. Z drugiej strony autorka wykazała się tak ogromnie szczegółową wiedzą na temat Majdanka, jego załogi i więźniów, że nikt, kto nie byłby osobiście związany z obozem, nie mógłby takowej posiadać. A jeśli te wspomnienia były prawdziwe, oznaczało to, że mają znaczenie historyczne i zasługują na to, by świat je poznał. Ale skoro były prawdziwe, to dlaczego Janina Mehlberg nie wyjawiła swojej tożsamości tuż po zakończeniu wojny i nie przyznała się do tego, czego dokonała? Spisała swoje wspomnienia dopiero w latach sześćdziesiątych, długo po tym, jak opuściła Polskę i miała już ugruntowaną pozycję w Stanach Zjednoczonych. A jeśli jej wspomnienia mijały się z prawdą, to dlaczego Janina i Henry Mehlbergowie zadali sobie tyle trudu, by spreparować taką mistyfikację? Barry postanowiła, że nie wykorzysta tej historii bez uprzedniego potwierdzenia, że Janina Mehlberg to naprawdę hrabina Suchodolska.
W tamtych czasach jednak Barry nie miała możliwości takiej weryfikacji, ponieważ w 1989 roku Internet nie był jeszcze powszechnie dostępny. Badanie życia Janiny Mehlberg wymagało więc przekopywania się przez sterty zakurzonych dokumentów i oglądania mikrofilmów w polskich archiwach. Barry była wówczas świeżo upieczoną mamą i pracowała dla Departamentu Sprawiedliwości przy dochodzeniach przeciwko zbrodniarzom nazistowskim w Stanach Zjednoczonych. Brakowało jej czasu i źródeł, by prowadzić badania w Polsce, zwłaszcza że nie znała języka polskiego. Ponieważ profesor Funk planował przekazanie kopii wspomnień Janiny Mehlberg Muzeum Pamięci Holokaustu w Stanach Zjednoczonych (United States Holocaust Memorial Museum, USHMM), Barry miała nadzieję, że jakiś bardziej kompetentny naukowiec zdoła je zweryfikować i wydobyć na światło dzienne.
Mijały lata, potem dziesięciolecia i nic nie wskazywało na to, że ktokolwiek zajął się weryfikacją wspomnień Janiny. Profesor Funk zmarł w 2007 roku. Barry prześladowała myśl, że prawdopodobnie jest jedynym historykiem, który posiada wiedzę na ten temat. A jeśli ta historia jest prawdziwa? Czy Barry powinna wziąć odpowiedzialność za sprawdzenie jej autentyczności i przekazanie światu?
W 2017 roku, nadal pracując jako historyczka w USHMM, Barry podjęła się zbadania historii Janiny Mehlberg i trafiła na recenzję książki z 1975 roku napisaną przez byłego członka polskiego ruchu oporu, którego nazwisko zostało wymienione w jej wspomnieniach. Wychwalając udział „Janiny Suchodolskiej-Mehlberg” w działalności ruchu oporu na Majdanku, nadmienił, że jej wspomnienia nie znalazły jeszcze wydawcy2. Odkrycie to wprawdzie przekonało Barry, że Janina Mehlberg prawdopodobnie jest hrabiną Suchodolską, ale pomyślała też, iż potrzebuje więcej dowodów, by doprowadzić do publikacji pamiętnika. Zdecydowała, że musi zwrócić się do historyka z niezbędnymi kwalifikacjami, który potwierdziłby relację Janiny Mehlberg. Wysłała więc manuskrypt do doktor Joanny Śliwy, ekspertki od Zagłady na ziemiach polskich. Joanna przeczytała wspomnienia i zaoferowała Barry współpracę przy badaniu historii życia Janiny Mehlberg, a potem przedstawieniu jej światu.
Przekopując się przez sterty zapisków, wywiadów, zdjęć i nawiązując mnóstwo kontaktów w dziewięciu krajach na trzech kontynentach, nie tylko zdołałyśmy zweryfikować szczegóły wspomnień Janiny Mehlberg, ale odkryłyśmy też dużo więcej jej niezwykłych dokonań jako hrabiny Suchodolskiej, niż sama zrelacjonowała. Na przykład wydarzenie opisane w prologu nie zostało wspomniane, lecz znalazło się w dokumentach wojennych Rady Głównej Opiekuńczej. Funkcjonariusz SS, którego hrabina Suchodolska przekonała do wydania rozkazu uwolnienia cywilów, był szefem sztabu akcji „Reinhard”, który miał na rękach krew półtora miliona Żydów. Oprócz działalności charytatywnej hrabina dostarczała jedzenie, zapewniała schronienie i pomoc medyczną dziesiątkom tysięcy polskich cywilów, którzy zostali wypędzeni z domów lub uprowadzeni ze swoich wiosek, organizowała jadłodajnie, szpitale, punkty opatrunkowe, miejsca odpoczynku i sierocińce dla dzieci oddzielonych od rodziców. Pertraktowała w sprawie zwolnienia tysięcy Polaków z transportów i obozów pracy, a także z Majdanka.
Dowiedziałyśmy się również, że w ciągu życia Janina Mehlberg przeszła kilka transformacji, zmieniając nazwisko, zawód, a nawet wiek – stała się dużo młodsza. Urodziła się jako Pepi Spinner w 1905 roku, w wieku dwudziestu dwóch lat zrobiła doktorat z filozofii i logiki na prestiżowym Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie (który wówczas znajdował się na terenie Polski). Jako Józefa Mehlberg w latach 1935–1941 wykładała matematykę we Lwowie. Potem Janina i Henry uciekli do Lublina i otrzymali fałszywe tożsamości. Jako hrabina Janina Suchodolska najpierw została sekretarką, a potem zastępczynią wysokiego rangą urzędnika Rady Głównej Opiekuńczej okręgu lubelskiego. W tym samym czasie pod kryptonimem „Stefania” służyła w Armii Krajowej. Kiedy w roku 1944 wojska sowieckie wyparły Niemców z Lublina i ustanowiły w nim rząd komunistyczny, hrabina stała się doktor Janiną Suchodolską, urodzoną w 1909 roku pracownicą opieki społecznej. W powojennej Polsce pełniła funkcję wicedyrektorki Centralnego Komitetu Opieki Społecznej, troszcząc się o najbardziej potrzebujących w zniszczonym wojną kraju. W 1950 roku uciekła do Berlina Zachodniego, a stamtąd imigrowała do Kanady jako Josephine Janina Spinner Bednarski Mehlberg. W końcu w 1961 roku otrzymała obywatelstwo amerykańskie i stała się doktor Josephine Janiną Spinner Mehlberg urodzoną w 1915 roku.
Chociaż aż do 1941 roku nie nosiła imienia „Janina”, do końca życia zachowała je jako część swojego nazwiska i właśnie tego imienia używała we wspomnieniach. W przedmowie, którą Henry napisał po jej śmierci, zawsze nazywał żonę Janiną Spinner Mehlberg. Z tego powodu zdecydowałyśmy, że w swojej książce też będziemy tak ją nazywały.
Kiedy rozpoczęłyśmy weryfikację jej wspomnień, zaplanowałyśmy, że jeśli się nam to uda, spróbujemy opublikować je wraz z objaśnieniami ich historycznych odniesień oraz kontekstu opisywanych wydarzeń. Liczyłyśmy, że takie podejście utrwali głos i perspektywę Janiny, a czytelnikom pomoże zrozumieć jej historię. Wspomnienia rozpoczynają się w momencie wybuchu drugiej wojny światowej, a kończą w roku 1944, gdy wojska radzieckie zdobyły i zajęły Lublin. Nie jest to jednak ściśle chronologiczna opowieść, lecz raczej cykl opowieści przedstawiających działalność i doświadczenia autorki. Zdecydowałyśmy się na taką narrację z założeniem i nadzieją, że czytelnicy zapoznają się z ludźmi, miejscami i wydarzeniami, o których mowa. Wspomnienia Janiny same w sobie nie są w stanie sprawić, by większość współczesnych czytelników w pełni zrozumiała, jak wyjątkowa jest jej historia. Niewiele osób spoza Polski słyszało o obozie koncentracyjnym na Majdanku. Wprawdzie w 1944 roku jego wyzwolenie przez Armię Czerwoną odbiło się echem na arenie międzynarodowej, bo doszło wówczas do ujawnienia ogromu zbrodni Niemców, którzy systematycznie i masowo mordowali Żydów w komorach gazowych. Obóz koncentracyjny na Majdanku został przedstawiony podczas procesów niemieckich zbrodniarzy wojennych w Norymberdze. Zanim Auschwitz stał się synonimem Holokaustu, to Majdanek był międzynarodowym symbolem nazistowskich zbrodni.
Kiedy już odkryłyśmy wiele informacji o życiu Janiny i jej zdumiewających dokonaniach, postanowiłyśmy, że napiszemy jej biografię. Czerpiąc z jej pamiętnika, opowiadamy historię tej niezwykłej kobiety z jej perspektywy, dodając jej przemyślenia i spostrzeżenia w taki sposób, jak je opisała. Dialogi pochodzą bezpośrednio z jej wspomnień lub są oparte na przytoczonych rozmowach. W epilogu wyjaśniamy, jak potwierdziłyśmy relację Janiny i dlaczego ją spisała, czego dowiedziałyśmy się o jej osobowości i lekcjach, które wyciągnęła ze swoich doświadczeń. Książkę kończymy słowami Janiny, cytując ostatni fragment jej wspomnień.
Nasza książka szczegółowo relacjonuje koleje życia Janiny w kontekście zdarzeń, które determinowały jej działania i połączyły jej doświadczenia w szerszą opowieść o terrorze i cierpieniu, które podczas drugiej wojny światowej Niemcy zgotowali Polakom, zarówno Żydom, jak i nie-Żydom. Okupowana przez Niemców Polska stanowiła punkt wyjścia do realizacji ich polityki „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” – stała się terenem, na którym w gettach, obozach koncentracyjnych, obozach zagłady i dołach egzekucyjnych została unicestwiona większość żydowskich ofiar. Janina stała się hrabiną Suchodolską, by uniknąć tego losu. Jednak nawet jako rzekoma Polka „aryjskiego pochodzenia” była zagrożona ze względu na ogólną niemiecką politykę prześladowań i masowych mordów. Nazistowska ideologia przedstawiała Żydów jako „podludzi”, najniebezpieczniejszych wrogów Niemiec, a Polacy znajdowali się jedynie odrobinę wyżej w skali rasizmu opisującej wartość człowieka. Niemieccy okupanci rozpoczęli program masowych, systematycznych mordów, w których w ciągu niecałych sześciu lat życie straciło trzy miliony Polaków żydowskiego pochodzenia i niemal dwa miliony Polaków niebędących Żydami. Niemcy wywieźli również ponad dwa miliony Polaków na roboty przymusowe do Rzeszy, odrywając ich od rodzin. Poza tym uprowadzali dziesiątki tysięcy polskich dzieci, by je germanizować i wychowywać w duchu nazistowskiej propagandy. Rafał (Raphael) Lemkin3, polski prawnik żydowskiego pochodzenia, w 1944 roku ukuł termin „ludobójstwo”, by opisać działania Niemców polegające na wyniszczaniu narodów żydowskiego i polskiego.
Historia Janiny ilustruje, jak Polacy próbowali przeciwstawiać się niemieckiemu okupantowi i wzajemnie sobie pomagali, by przetrwać wojenny horror. Ona sama została uratowana przez przyjaciela rodziny, hrabiego Andrzeja Skrzyńskiego, który sprowadził Janinę i Henry’ego do Lublina. Tam załatwił im nowe dokumenty tożsamości, dzięki którym stali się hrabiną i hrabią Suchodolskimi. Żydzi posługujący się wówczas fałszywymi papierami starali się nie wychylać i jak najrzadziej pojawiali się w miejscach publicznych, ponieważ mógł ich rozpoznać ktoś z dawnych znajomych, zdradzić akcent z jidysz albo nieumiejętnie podrobione dokumenty, które nie przeszłyby szczegółowej kontroli. Jednak Janina nie umiała być bierna, kiedy wielu jej rodaków cierpiało i umierało wokół niej. Dzięki wsparciu Skrzyńskiego wstąpiła do Armii Krajowej, zbrojnej formacji Polskiego Państwa Podziemnego. Ze wszystkich krajów okupowanych przez nazistowskie Niemcy Polska miała zdecydowanie najbardziej rozbudowany ruch oporu, w którym kobiety odgrywały istotną rolę. Janina była nie tylko łączniczką i szpiegiem. Pomagała też organizować sieć złożoną w większości z kobiet, które przemycały wiadomości i prowiant dla więzionych na Majdanku członków ruchu oporu.
Przez całe dziesięciolecia po drugiej wojnie światowej nie było prawie żadnych opracowań naukowych na temat doświadczeń Żydówek podczas Holokaustu ani nawet oficjalnego zainteresowania rolą kobiet, które w ruchu oporu i wywiadzie walczyły z niemieckim okupantem. Profesor Arthur Funk powiedział Barry, że próbując wydać pamiętnik Janiny, wysłał go do wybitnego amerykańskiego historyka i specjalisty w dziedzinie Holokaustu. Ten stwierdził, że historia Janiny jest wprawdzie niezwykle zajmująca, lecz jednocześnie zauważył, iż wspomnienia jednej kobiety ocalałej z Zagłady nie stanowią przekonującego i wystarczającego powodu, by je opublikować. W tamtym czasie dopiero rozpoczynano badania nad Holokaustem, a historycy skupiali się przede wszystkim na działaniach i motywacjach zbrodniarzy wojennych. Od tamtej pory zakres zainteresowań badaczy się poszerzył i reakcje Żydówek w czasach Zagłady stały się ważnym obszarem badań. W XXI wieku znacznie wzrosło również zainteresowanie losami kobiet, które walczyły z Niemcami i ratowały ofiary ich reżimu. Opowiadając historię Janiny, przywołałyśmy dokonania innych polskich bohaterek, które ryzykowały życie dla swojego kraju i których losy splotły się z jej życiem.
Dzięki hrabiemu Skrzyńskiemu Janina otrzymała posadę w Radzie Głównej Opiekuńczej. Niemcy nie pozwalali, by RGO zajmowała się wszystkimi polskimi obywatelami, a jedynie tymi, których uważali za czystych rasowo. W okręgu lubelskim RGO miała pod opieką setki tysięcy Polaków wypędzonych ze swoich domów i społeczności, pozbawionych mienia i środków do życia, zmuszonych do przetrwania na głodowych racjach żywnościowych lub aresztowanych i zesłanych do obozów koncentracyjnych. Rada Główna Opiekuńcza była w stanie zapewnić schronienie, żywność, lekarstwa i ubrania tak wielu ludziom w dużej mierze dzięki hojności mieszkańców Lublina, choć przecież większość z nich w wyniku celowej polityki niemieckich władz sama cierpiała niedostatek i głód. Z ich pomocą Janina mogła nakarmić tysiące więźniów Majdanka, dostarczając im niemal codziennie tony chleba i setki litrów zupy. W żadnym innym obozie koncentracyjnym nie funkcjonował taki program dożywiania.
Druga wojna światowa i Holokaust są źródłem niezliczonych inspirujących opowieści o odważnych i bezinteresownych bohaterach i bohaterkach, którzy walczyli z nazizmem i ratowali jego ofiary. Część najbardziej znanych historii rozegrała się w Polsce. Niemiecki przedsiębiorca Oskar Schindler został zasłużenie upamiętniony w powieści Thomasa Keneally’ego i w filmie Stevena Spielberga Lista Schindlera: ryzykując życie i poświęcając własny majątek, uratował życie swoich 1200 żydowskich robotników. Jan Żabiński, zoolog i dyrektor Warszawskiego Ogrodu Zoologicznego, oraz jego żona Antonina, ukrywający na terenie zoo niemal 300 Żydów oraz bojowników ruchu oporu, zostali bohaterami powieści Diane Ackerman Azyl, która doczekała się ekranizacji w reżyserii Niki Caro. Jeszcze więcej książek i opracowań traktuje o życiu Ireny Sendlerowej, polskiej działaczki społecznej, która uratowała z warszawskiego getta setki dzieci, umieszczając je w prywatnych domach i instytucjach religijnych. Różne książki i filmy relacjonują niewiarygodną odwagę i bohaterskie wyczyny innych polskich Żydów: o braciach Bielskich opowiada książka Nechamy Tec Defiance oraz film Opór wyreżyserowany przez Edwarda Zwicka, a całkiem niedawno ukazała się książka o „dziewczynach z getta” autorstwa Judy Batalion, zatytułowana The Light of Days.
Historia Janiny jest wyjątkowa. Była Żydówką, która podczas największej akcji Niemców mającej na celu wymordowanie Żydów na terenie Polski ratowała nie-Żydów. Była świadkiem początku akcji „Reinhard” i krwawej deportacji polskich Żydów do obozu zagłady w Bełżcu, w którym wymordowano niemal 30 tysięcy żydowskich mieszkańców Lublina. Jako jedna z pierwszych Polek dowiedziała się o apokaliptycznym końcu tej operacji, kiedy na Majdanku i w dwóch innych obozach rozstrzelano 42 tysiące Żydów. Co najmniej pięć dni w tygodniu wchodziła do jaskini śmierci Majdanka, wiedząc, że naraża się na makabryczne tortury i utratę życia, jeśli tylko Niemcy dowiedzą się, że coś przemyca, lub odkryją jej prawdziwą tożsamość. Wiele razy spotykała się z mordercami i prosiła, by pozwolili jej ratować ich ofiary. I odnosiła zdumiewające sukcesy: na podstawie zapisów z czasów wojny zdołałyśmy udokumentować, że naprawdę negocjowała z Niemcami i zdołała wydostać z ich niewoli co najmniej 9707 Polaków, w tym 4431 z Majdanka. Dostawy żywności i leków, które organizowała, ocaliły od głodu i chorób kolejne tysiące więźniów. Nie sposób ocenić, ilu Polaków mogłoby stracić życie, gdyby nie działania Janiny, ale liczba na pewno jest pięciocyfrowa.
Wspomnienia Janiny są zarówno relacją z jej życia w czasie wojny, jak też zadumą nad naturą ludzką, która pozwalała jej znaleźć sens w tym, co obserwowała i czego doświadczała. Była świadkiem zarówno najgorszych, jak i najlepszych ludzkich zachowań. Widziała, że ludzie popełniający okrutne morderstwa nadal są zdolni do zadziwiających aktów dobroci, a nawet poświęcenia, ci zaś, którzy stale ryzykują życie, by ocalić innych, mogą być samolubni, egoistyczni, także nienawistni. Uznała, że niektórzy z jej rodaków – uwzględniając zapewne tych, którzy z nią współpracowali, którym pomagała, którzy palili świece w jej intencji i się za nią modlili – byliby w stanie zdradzić, że nie jest Polką, gdyby tylko sami się o tym dowiedzieli. Jednak jedną z cech Janiny, która szczególnie wybija się w jej wspomnieniach, jest głębokie współczucie dla ludzkich słabości. Ta realistyczna ocena ludzkiej natury nie umniejszała poświęcenia, z jakim ratowała każde życie, które tylko mogła ocalić.
Janina była niezwykle inteligentna, przenikliwie analityczna, bardzo błyskotliwa i pomysłowa. Jako wybitna matematyczka specjalizowała się w rachunku prawdopodobieństwa i wydaje się, że te zawodowe umiejętności pomagały jej, kiedy jej przetrwanie i powodzenie zależały od oszacowania olbrzymiego ryzyka, które ponosiła każdego dnia. Jednak ostatecznie jej działania nie były wynikiem oceny ryzyka, lecz prostą zasadą matematyczną: wartość życia jednej osoby jest mniejsza niż wartość życia wielu osób, więc jeśli przeżyje, nie starając się pomagać innym, jej życie nie będzie miało żadnej wartości.
Janina nigdy nie chciała być definiowana ani ograniczana stereotypami: była matematyczką, a ta nauka była zdominowana przez mężczyzn; do tego była patriotką dyskryminowaną ze względu na płeć i żydowskie pochodzenie; Żydówką, która ryzykowała życie, by w czasach Zagłady ratować nieżydowskie ofiary nazistów; antykomunistką, która służyła komunistycznemu rządowi, by wspierać ludzi wymagających pomocy. Postrzegała siebie jako człowieka związanego z innymi ludźmi bez względu na ich mizoginię, rasizm i ideologię. I ceniła własne życie wyłącznie wtedy, gdy mogło posłużyć innym. Jej historia zasługuje, by ją opowiedzieć. Świat potrzebuje tej opowieści.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Na podstawie najnowszych i najdokładniejszych badań dotyczących liczby żydowskich ofiar na Majdanku: J. Chmielewski, Żydzi w KL Lublin, w: Więźniowie KL Lublin 1941–1944, red. T. Kranz, W. Lenarczyk, s. 264–265. [wróć]
J. Krzyżanowski, W. Soroka, The Polish Underground Resistance in the Lublin Area, s. 145–156. [wróć]
Rafał Lemkin studiował na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, tak samo jak Janina i Henry Mehlbergowie. [wróć]
Tytuł oryginału: The Counterfeit Countess
Copyright © 2024 by Elizabeth B. White and Joanna Sliwa
All rights reserved
Copyright © for the Polish e‑book edition by REBIS Publishing House Ltd., Poznań 2024
Informacja o zabezpieczeniach
W celu ochrony autorskich praw majątkowych przed prawnie niedozwolonym utrwalaniem, zwielokrotnianiem i rozpowszechnianiem każdy egzemplarz książki został cyfrowo zabezpieczony. Usuwanie lub zmiana zabezpieczeń stanowi naruszenie prawa.
Redaktor: Agnieszka Horzowska
Mapy: Paul J. Pugliese
Projekt i opracowanie graficzne okładki: Urszula Gireń
Fotografia na okładce
© Kurt Hutton/Stringer/Getty Images
Wydanie I e‑book (opracowane na podstawie wydania książkowego: Fałszywa hrabina, wyd. I, Poznań 2025)
ISBN 978-83-8338-942-4
WYDAWCA
Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o.
ul. Żmigrodzka 41/49, 60-171 Poznań, Polska
tel. +48 61 867 47 08, +48 61 867 81 40
e-mail: [email protected]
www.rebis.com.pl
Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer
