Dzienniki psychiczne - Magdalena Mulawska - ebook

Dzienniki psychiczne ebook

Magdalena Mulawska

0,0

Opis

Drugi tomik poezji Magdaleny Mulawy – poetki urodzonej w Zamościu, mieszkającej w Krakowie z ukochanym mężem i kotem Indianą. Wychowana w miłości do książek i do Roztocza. Skończyła filologię romańską. Wyznaje samoświadomość i pracę nad sobą. Miłośniczka piłki nożnej i kawy.

 

„Dzienniki psychiczne” to różne stany uczuć i emocji oraz świadomego ich umysłu wyrażone bogatym słownictwem i zabawą słowem, okraszone humorem.

 

 

 

Kamienie szlachetne

Limity wyczerpane na róż i czerwień jak łatwe wybory

Szmaragd i odwaga z odcieniem ametystu dwie wyblakłe nadzieje

Onyks bliższy od rubinu nie tylko gdy świta

I perły zamiast snu w czas stawiania granic

A i tak wybieram granat jak puchar z kryształu pełen krwi

Ścięte płaszczyzny szklanych życiorysów

Krwawią życiem martwotą blaskiem twardych dni

Posmakuj zanurz choćby palce

Smakuj odważnie do zyskania jest

Wszystko

 

 

Śpij spokojnie

 

Chcę być oddzielna

I czasem wystarczy myśl

Przeżuta najdokładniej

Czasem zauważać

Jak sypki jest czas

 

I Być

By nie przyjąć więcej niż mogę dać?

Rzucił mnie tu wybór

W garści trzymam pęk drzew-kwiatów

Ptaki wiją gniazda w moich włosach

A moje ja szybuje i rośnie

W nas

 

„Na świecie jest zło” ot nowina

Uśmiecha się i głaska liche liście skąpane w smogu

„I możesz spać spokojnie?

Przecież wojna schroniska gwałty

Dramaty”

„Mogę najzupełniej” i nie pojmuj tego wcale

Ty śpisz obok

 

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 26

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ilustracja na okładce: Aleksandra Bikowska

Projekt okładki: EJ Design

Projekt graficzny środka, skład: EJ Design

Korekta: Monika Turała, Anna Strakowska

Przygotowanie wersji elektronicznej: Epubeum

 

Copyright © by Magdalena Mulawa 2024

Copyright © by Pan Wydawca 2024

 

ISBN 978-83-68239-22-5

 

wydanie 1

Gdańsk 2025

 

Pan Wydawca sp. z o. o.

ul. Wały Piastowskie 1/1508

80-855 Gdańsk

PanWydawca.pl

Spogodność

 

Jak piasek całuje falę raz po raz

A czas kręci bączki zwinne

Tak tańczą w nas pragnienia nieskoszonych traw

 

Jak wicher wyrywa życie nieświadomie

A studnie pełne rosy schną

Tak krzyczą w nas natchnienia znajomych spraw

 

I jest taki dzień jak dziś

Jedna myśl przytula drugą

Ukojenie

Pamiętnik

 

Ot gęgotnik zatwardziały

Filozofie i psychozagadki

Interpretacje-zawadiaki i inne resoraki

Ot wiatraczek w kroku pewnym

Poetyckie opowieści i dziecinne rymowanki

Być nie było będzie jest

Ot tu całkiem oniemiały

Tudzież wartki śmiały

Rozgorączkowane racje-rewelacje

Ot monolog okrwawiony

I żarciki i wyrzuty a nadzieje płonne

Trwa nadrabia gest

Ot majątek ogniotrwały

Histeryczne nie i powolne tak

Bezbronne i ułomne nie wiem

Ot i zaistniały już w przeszłości znak

Wszystko we mnie i przeze mnie

Przeszło, nie wymaże nikt

Ot naiwniak relikt mały

Rośnie pewny: żyje sterta

Słów, a tu zbyło już minęło w mig

Ot ontolog niebyt chwali

Ostrożności i sprośności czystych smug

Nie ocali bezgłos starych-nowych dróg

Immanensité

 

Nie zapomnę nic z tych nie-wydarzeń, gdzieś i tak to zapisane, w którymś z wieloświatów

Ataraxia; czucie jedności ze Wszystkim, jak w oceanie i więcej

Lekkie kroki po czubkach sosen z widokiem na chmury i rosę traw

One znają twoje stopy, ty jej chłód

W środku błyszczy twoja jasna głowa

Jak nie można odzobaczyć, tak i zatrzeć poznane przez ducha

Moralność – godność człowiecza i wierność wartościom bez czczego rozwlekania

Słów nieprzyległych mimo korekt wygładzania – ta sama dla religii i ateisty

Bez monopolu i fanatyzmu, i pod szczerym niebem

Fruwam jak balonik wyżej i wyżej

A i tak myśli kończą się i płyną w twoją stronę

Ciche enstase

Może tam cię znajdę, może tam

Umownie mrok

 

1. Ten mrok nie musi być trwały ani prawdziwy. Może stwarzam go sam.

Często chcemy zapomnieć o całym naszym światku i zanurzyć się w obcym, jeszcze nieznanym, ale bez strachu, bez jakichkolwiek granic, bez żadnych ram, które znamy w swoim. Bezpiecznie. Nic nie ryzykując.

To może być mrok. W skrzyżowanych cieniach i mgle rozprostować wiecznie przygarbione ramiona, rozpostrzeć skrzydła, o których istnieniu nawet nam się nie śniło. Nie. Nie twierdzę, że to piękna wolność; taka chęć wyrwania się z okowów – to wręcz pożądliwość, co chwyta za puls, aż tchu brak i wciąga i głębiej, i mocniej, a nam mało. Nie, to nie wolność nas pociąga, ale odkrycia, odskocznia bałamutna, nieznane, tajemnicze wyzwanie, przekora: mrok; gdzie skrępowanie nie istnieje i bezkonsekwencja w pozór obleczona. Żar.

Co tam znajdziemy, zależy od nas, indywidualność ma tu kluczowe znaczenie. Wejdź i pobierz swoje piętno, jedyne. To gwarancja, że wszystko się dla ciebie zmieni.

Ja wlazłem.

 

2. I wchodzę tam raz po raz, na chwilę, na długo. Czasem zamykam się w kokon nieistnienia, czasem otwieram wszystkie pory jestestwa i chłonę, ile wlezie, byle więcej z mroku i czekam. To jak alternatywne światy: jestem wielością, nie gram ról jak w życiu swoim zwykłym codziennym, o nie – za każdym razem jestem naprawdę tym, co we mnie wsiąkło z mroku. Robię to z oddaniem.

Zastanawia mnie jedno: czy gdybym powstały był pierwotnie w mroku właśnie, nie tęskniłbym za tym – jak to nazwałem – światkiem zwykłym, gdzie gram swoją rolę jak każdy?

Im dłużej praktykuję te wycieczki, tym bardziej zdają się prawdziwe. Zdają się?

 

3. Czuję go na grzbiecie, mrowi, i wystarczy krok wstecz i pochłania mnie niczym głębia oceanu; spowolnione mam ruchy, bardziej czuję, niż widzę wszystko wokół, a widzenie jest całkiem innym zmysłem, oglądać mogę cudze myśli (już samo to jest upiorne i ciężar ma gruzu), co w sercu noszą, czego pragną, mało tego, mogę naginać ich pragnienia według mego widzimisię. Warto pamiętać, że ci inni tutaj też mają swe mroczne talenty i każdy jest na nie narażony. Dlatego co pobyt, to jestem inny, zmodyfikowany.

Ciemność tonie w barwach, kto by pomyślał, wszystko zdaje się miękkie, atłasowo opływowe, a ruchy, a dotyk… ściska mnie w dołku na samo wspomnienie…

Kobieta

 

Nie ma swojego nazwiska

Nie jest w związku

Nie jest matką

Nie jest opiekunką

Nie ma portalu

Nie jest nieszczęśliwa

 

Nazywa się wariantywność

Bezpasywna

Solo ale nie samotna

Nie żałuj jej, nie czuje braku.

Spotyka nie porażki, a znaki, że nie tędy droga.

Znalazła inną ścieżkę, dobrą dla siebie.

I jeszcze tylko: nic do udowadniania.

Śpij spokojnie

 

Chcę być oddzielna

I czasem wystarczy myśl

Przeżuta najdokładniej

Czasem zauważać

Jak sypki jest czas

 

I Być

By nie przyjąć więcej niż mogę dać?

Rzucił mnie tu wybór

W garści trzymam pęk drzew-kwiatów

Ptaki wiją gniazda w moich włosach

A moje ja szybuje i rośnie

W nas

 

„Na świecie jest zło” ot nowina

Uśmiecha się i głaska liche liście skąpane w smogu

„I możesz spać spokojnie?

Przecież wojna schroniska gwałty

Dramaty”

„Mogę najzupełniej” i nie pojmuj tego wcale

Ty śpisz obok