Drugie dotknięcie - Mariusz Grzebalski - ebook

Drugie dotknięcie ebook

Mariusz Grzebalski

0,0
20,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Drugie dotknięcie to tom poetycki Mariusza Grzebalskego z 2001 roku.

W paradoksalny sposób opisywał go Piotr Śliwiński: „Grzebalski jest łudząco podobny do wielu swoich rówieśników. Łudząco, gdyż jego poezję od samego początku, i z każdym tomem coraz bardziej, wyróżnia wielojęzyczność i wszechstronność”. I rzeczywiście w książce współwystępują tryby realistyczny i metaforyczny, melancholijny i ironiczny.

Książkę polecają Wolne Lektury — najpopularniejsza biblioteka on-line.

Mariusz Grzebalski
Drugie dotknięcie
Epoka: Współczesność Rodzaj: Liryka Gatunek: Wiersz

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 23

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Mariusz Grzebalski

Drugie dotknięcie

Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.

Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.

ISBN-978-83-288-5206-8

Drugie dotknięcie

Książka, którą czytasz, pochodzi z Wolnych Lektur. Naszą misją jest wspieranie dzieciaków w dostępie do lektur szkolnych oraz zachęcanie ich do czytania. Miło Cię poznać!

[Dedykacja]

Marysi  

Drugie dotknięcie

Krety

Irracjonalna potrzeba ciepła, 
kiedy pół autobusu 
opuszcza powieki 
na przekrwione białka.  
Mężczyźni śpią, 
kobiety stoją. 
Na szybach para 
i wilgotne powietrze  
jak papierowe ciasto 
klei się w ustach. 
Patrzymy przez siebie 
na zewnątrz.  
Na chmury 
odsłaniające brakujące miejsca, 
na dziury po dymie. 
Czas sobie nic z tego,  
nie oferuje nic w zamian. 
Odkrywa bloki 
o brudnych dziąsłach, 
po wyjściu strzela 
w żyły zielenią, 
na stołach zostawia kurz 
i wezwania 
ze znienawidzonych urzędów. 

Październik

Zapomniałem o nim. Więc dlaczego teraz — 
jesienią, kiedy wiatr ładuje pod kołnierz 
swój wilgotny jęzor? Kiedy jego żona i córka, 
popychane, nie bez trudu nabijają na hak  
wyszukane w trawie papiery i śmiecie, 
a czarną foliową torbę wyrywa im z rąk? 
Kim jest teraz, skoro z taką łatwością wydostał się 
z kobiety i dziecka, za nic mając czas i odległość?  
Ten sam co przed laty beret w kolorze zgniłego brązu, 
sztuczna gałka oczna pod opadającą powieką. 
Nagle obecny i równie realny, co malarze przed sklepem, 
ciągnący wino z gwinta, choć to październik.  
Czy tam skąd przychodzi, nie ma dla niego węża, 
żeby jak tu podlewać mógł trawnik, i szpikulca 
do nabijania petów rzuconych gdzie bądź? 
Obce, stanęło przede mną — życie?  
Podoba Ci się to, co robimy? Jesteśmy organizacją pożytku publicznego. Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/

Trzy dni

Wyszedł po chleb i zniknął. 
Kierowca ciężarówki był miły: 
„To się zdarza, podrzucę”; 
wszyscy pozostali — nie.