Oferta wyłącznie dla osób z aktywnym abonamentem Legimi. Uzyskujesz dostęp do książki na czas opłacania subskrypcji.
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł
Trzeci tytuł literackiej klasyki w gwarze wielkopolskiej.
Publikacja klasyki w przekładach na języki gwarowe, niestety coraz mniej obecne w codziennym życiu, przybliża treść opowieści o nieporadnym misiu, ale i oswaja z gwarą oraz pozwala na jej utrwalenie w kulturze. Książka zawiera słowniczek trudniejszych słów
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 149
Dó Niej
Przychodzymy cuzamyn
Krzysiu i jo,
By dać Ci leżeć knipę na kolana.
Jesteś zaskoczóna?
Żeli to Ci się widzi?
Tegó akuratnie chciałaś?
Bo óna jest Twoja –
Bo Cię kochomy!
Wymówka zamiast
Godanie przedtym jest do tegó, żeby pokozać rosmaite perzony, co o nich bydzie się brawyndziło w knipie. Ale zaś w poprzedni knipie, czyli wew Misiu Szpeniolku, Krzysiu i jegó komple już zostali wom pokozani i jeich dobrze znocie, a zaś w ty knipie o Dómku Szpeniolka oni bydą się zez wami żegnać. Bez to bydzie to cóś komplet innygo. Jakby my się spytali Szpeniolka: „Powiydz nom, co jest cołkiym inne od godania przedtym”, czyli takiygo „przedbrawyndzynio”, Szpeniolek by się nie kapnoł, o co loto, i by się spytoł: „Co jest czym czegó?”. I to by nom nie objaśniło niczegó, tak jak by my chcieli. Na szczynście Mondra Pućka mo głowę nie aby do pokazywanio i powiedziała, że: „Komplet cóś inne od »godania przedtym«, kochany Szpeniolku, to bydzie »Wymówka zamiast«”. A że Pućka jest ekstra szpecem od ciynżkich słów, wiync jezdym pewny, że jest doprowdy tak, jak óna powiedziała.
A bez to jest „Wymówka zamiast”, bo tydzień tymu nazod Krzysiu mnie się spytoł: „A kiedy zaś mi opowiysz, co miołeś opowiedzieć o tym, jak Szpeniolek...”. Odpowiedziołym ruk-cuk: „A dość jest dziewiyńć razy sto siydym?”. A jak zaś odhaczyli my te kwestie, to się pokozało, że trzebno jeszczy załatwić sprawę krów, co szły nazod z pola, ale zaś bez uliczkę, tak dwie a dwie na minutę, a krów było trzysta, wiync dość jeich zostało po półtory godzinie? To nom się wydawało ekstra wzruszajónce i jak my się dosyć wzruszyli tymi krowami, to my się zwinyli wew kłymbuszek i pośli my nyny... A Szpeniolek siedzioł ździeblitko dłuży na swoim krzesołyszku ko leżanki i pod ciymiyniym przetwiyrały mu się Wielgie Myśli O Niczym, oż kóniec kóńców ón tak samo domknął ślypki, łepek przekipnął na bok i poszedł za nami na paluszkach do Lasu. A wew Lesie bez ustanku momy madaiczne przygody, jeszczy barzy niezwyczajne aniżeli te, co o nich wom kiedyniebądź opowiadołym. A jak budzymy się rano, przygody idą precz, zanim zdążymy je chapnąć. Jak to ostatnio z nich się zaczynała? „Jednygó razu, jak Szpeniolek przetwiyroł się po Lesie, sto siedym krów stojało przed uliczką...”. Nie, to nie jest to. Widzicie, że pomojtało nom się wszystko... A mi się zdaje, że ta opowiostka była nojlepszo. Ale prócz ni są jeszczy inne. A nasze pożegnanie, co o nim już godołym, na serio to nie polego na prowdzie, bo Las zowdy bydzie stojoł na miejscu i kożdy, co lubi puchate misie, może do niegó się dostać i trafić wszystkich dobrych znajomków z ty i tamty knipy.
A.A.M.