Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
O. Carlo Gregorio Rosignoli – Cuda Boże w świętych duszach czyśćcowych TOM II
Chwała Jezusowi i Maryi Przenajświętszej!
Przykłady, które tutaj przytaczamy, wyjęte są z dzieł wiarygodnych pisarzy. Odrzucać wiele z nich dlatego tylko, że są niezwykłe i podziw obudzają, byłoby nieuzasadnione. Nie sposób temu zaprzeczyć, że zmarli się zjawiają. Opiera się to i na Piśmie Świętym, i na niezawodnych świadectwach.
Miłość nasza względem bliźniego tym jest dzielniejsza i doskonalsza, im większe nędze i potrzeby wspiera. Tam zaś gdzie niedola jest dotkliwsza, obowiązek ratowania staje się bardziej naglący. A jakaż, proszę, może być większa i gwałtowniejsza potrzeba, nad cierpienie dusz czyśćcowych skazanych na niepojęte męczarnie, zanurzonych w morzu udręczenia i boleści?
Nie mamy potrzeby zalecać wiernym nabożeństwa za umarłych: serce ludzkie czuje w sobie naturalny popęd do wspomagania dusz drogich nam osób, jak rodziców, krewnych, przyjaciół, którzy nas w drodze do wieczności poprzedzili, a miłość chrześcijańska nagli nas do ratowania wszystkich dusz cierpiących dla podobania się Panu Bogu i pomnożenia chwały Jego.
59 NOWYCH PRZYKŁADÓW
oraz
KRÓTKIE UWAGI I MODLITWY
na każdy dzień listopada z różnych autorów zebrane
NA WIĘKSZĄ CHWAŁĘ BOŻĄ
Pomóż duszom w czyśćcu cierpiącym!
To Twoi Bracia w Chrystusie!
Modląc się za nie, proś je w swoich intencjach, w konkretnych sprawach o pomoc. Dusze czyśćcowe są bardzo wdzięczne. Mogą ofiarować Dobremu Bogu swoje cierpienia i modlitwy w Twoich intencjach. Sobie pomóc nie mogą, ale Tobie mogą wiele uprosić!
Ich orędownictwo jest niezwykle skuteczne!
IMPRIMATUR NR 473
Vilnae die 1 Martii 1901 anno
Vicarius Generalis Praelatus — Bajko
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 294
Rok wydania: 2021
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
O. CARLO GREGORIO ROSIGNOLI
CUDABOŻE
W ŚWIĘTYCH DUSZACH CZYŚĆCOWYCH
59 NOWYCH PRZYKŁADÓWorazKRÓTKIE UWAGI I MODLITWYna każdy dzień listopadaz różnych autorów zebraneNA WIĘKSZĄ CHWAŁĘ BOŻĄ
Czyńcie sobie przyjaciół… aby, gdy ustaniecie, przyjęli was do wiecznych przybytków
(Łk 16, 9)
TOM II
„NA JEJ GŁOWIE”
WYDAWNICTWO ŻYCIA WEWNĘTRZNEGO
2021
Redakcja: zespół „naJejgłowie”
IMPRIMATUR NR 473
Vilnae die 1 Martii 1901 anno
Vicarius Generalis Praelatus — Bajko
W tekście korzystano z wydania z 1935 roku.
Dokonano niezbędnych korekt w zakresie ortografii, pisowni łącznej i rozłącznej, pisowni małą i wielką literą. Nieliczne wyrazy, obecnie nieużywane, uwspółcześniono.
Wydanie I
ISBN 978-83-8366-070-7
Wydawnictwo Życia Wewnętrznego
Kielnarowa 224c, 36-020 Tyczyn
tel. +48 501 202 186
e-mail: [email protected]
www.naJejglowie.pl
Niepokalana Dziewico Maryjo! Najwyższa Królowo Nieba, ziemi i czyśćca! Pocieszycielko strapionych! Racz przyjąć w hołdzie czci, miłości i wdzięczności drobną tę pracę, którą u stóp Twych składamy. Błogosław temu ziarenku, by, rzucone na rolę serc Twych dzieci, o Matko nasza, wydało obfity plon łaski, uświęcenia dusz, wyzwolenia więźniów czyśćcowych z ognistej katuszy… Niech miłosierdzie wiernych i Krew Chrystusowa otworzą im bramy górnego Syjonu! Niech je wprowadzą do radości wiecznych, aby wysławiały Ojca, Syna, Ducha Świętego i Ciebie, o słodka, o łaskawa, o trzykroć błogosławiona Bogarodzico Dziewico!
A.
Wersal, w święto Matki Bożej Gromnicznej, 1885 r.
Książeczka, którą dziś podajemy miłym Czytelnikom, jest dopełnieniem dziełka „Cuda Boże w świętych duszach czyśćcowych”, przed kilku laty drukiem ogłoszonego. Są to nowe przykłady1 oraz krótkie uwagi i modlitwy na każdy dzień listopada. Obchodząc w tym miesiącu Dzień Zaduszny, serce nasze czuje potrzebę dłuższego obcowania z miłymi zmarłymi, i dlatego to rozpowszechnił się w Kościele Bożym zwyczaj poświęcania całego tego miesiąca duszom czyśćcowym, że sama posępna pora, kiedy wszystko w naturze zwiędło i poschło, usposabia nas do myśli o śmierci i wieczności.
Nabożeństwo za umarłych, tak miłe dla serc czułych, tak pomocne biednym duszom cierpiącym, jest i dla nas samych bardzo pożyteczne, bo przez przyczynę dusz czyśćcowych możemy otrzymać wszystkie łaski od Boga. Ojcowie święci twierdzą nawet, że Pan Bóg, widząc, ile ludzie cenią dobra ziemskie, dał duszom czyśćcowym szczególny przywilej wspierania ich w doczesnych potrzebach, a to dla zachęcenia wiernych, żeby się do ich pośrednictwa udawali.
Przy końcu książki zamieszczamy mszę żałobną, godzinki i różne modlitwy za umarłych.
Wszystko to na większą chwałę Boga, na poratowanie Kościoła cierpiącego i na słodką pociechę dusz naszych… dając bowiem szczęście drugim, zapewniamy szczęście dla siebie, to jest zasługę i łaskę Bożą na ziemi, a wieczną chwałę w Niebie.
Dusze w czyśćcu cierpiące czekają na Twoją pomoc! Dlaczego? W imię miłości braterskiej.
Sobór Watykański II, przybliżając tajemnicę Kościoła, uczy: wszyscy, którzy jesteśmy synami Bożymi i stanowimy jedną rodzinę w Chrystusie, gdy łączymy się ze sobą we wzajemnej miłości (…) najpełniej odpowiadamy najgłębszemu powołaniu Kościoła (Konstytucja dogmatyczna o Kościele, nr 51).
Bracia pielgrzymujący na ziemi oraz poddani oczyszczeniu stanowią jeden Kościół; jesteśmy złączeni wzajemnie w tej samej miłości Boga i bliźniego (nr 50). Wierzymy, że życie człowieka zmienia się, ale nie kończy. Czyściec jest stanem naszych braci w Chrzcie Świętym, którzy czekają na nasz czyn miłosierdzia. Każdy dar duchowy w tym wypadku przemienia także dawcę.
Oto jak możesz pomóc braciom w czyśćcu:
1. Największą wartość ma zamówiona Msza Święta za ich dusze – bardzo dobrze, jeśli będziesz mógł w tej Eucharystii uczestniczyć.
2. Korzystaj z możliwości uzyskania odpustów. Co powinieneś zrobić, aby uzyskać odpust zupełny?
• odmów Różaniec (przynajmniej jego jedną część, rozważając tajemnice) w kościele lub w publicznym miejscu modlitwy, lub w rodzinie, lub w społeczności religijnej, lub w pobożnym stowarzyszeniu,
lub
• odmów Koronkę do Bożego Miłosierdzia (w kościele, w kaplicy przed Najświętszym Sakramentem lub Panem Jezusem ukrytym w tabernakulum),
lub
• adoruj Najświętszy Sakrament – przynajmniej przez pół godziny,
lub
• (sprawdź, jakim jeszcze czynnościom Kościół nadał rangę odpustu);
Uzyskanie odpustu zupełnego całkowicie uwalnia kogoś z czyśćca! Możesz każdego dnia uzyskać jeden odpust zupełny!
Według wielu przekazów dusze czyśćcowe powiadają, że nieocenione są odpusty. Stanowią one przyznanie im zadośćuczynienia, które złożył Jezus Chrystus Ojcu Niebieskiemu.
Kto za życia uzyskiwał odpusty dla dusz czyśćcowych, ze względu na uczynek miłosierdzia wobec modlitwy za zmarłych, pełniony zgodnie z praktyką Kościoła, może spodziewać się miłosierdzia.
Jest więc poważnym brakiem miłości nie używać skarbów Kościoła dla pomocy duszom czyśćcowym. Gdzieniegdzie ustaje powoli zwyczaj modlitw odpustowych, co wpływa na charakter rozumienia tajemnicy Kościoła i dzieła miłosierdzia, przekraczającego wymiar doczesny. Należy ludzi zachęcać do zdobywania odpustów dla dusz czyśćcowych.
To bardzo proste! Działaj!
Oto przykłady, jak jeszcze możesz pomóc duszom w czyśćcu cierpiącym:
• Przez ofiarowanie jałmużny ubogim lub na misje z intencją skrócenia cierpienia duszom z czyśćca;
• Przez ofiarowanie swojego cierpienia. Każde cierpienie – czy to fizyczne, czy duchowe, ofiarowane za dusze w czyśćcu, przynosi im ulgę. Boli Cię głowa? Ofiaruj to cierpienie! Małe cierpienia też się liczą!;
• Przez dobre uczynki ofiarowane w intencji dusz z czyśćca. Liczą się też drobne uczynki! Twój uśmiech kierowany do kogoś, za kim nie przepadasz, z intencją pomocy duszom w czyśćcu też przynosi im ulgę;
• Różaniec stanowi skuteczny środek pomocy duszom czyśćcowym. Przez modlitwę różańcową co dzień zostaje wybawionych wiele dusz, które musiałyby jeszcze długie lata cierpieć;
• Droga Krzyżowa, odprawiona w intencji dusz z czyśćca, również przynosi im wielką ulgę;
• Palenie świec także pomaga duszom czyśćcowym, ponieważ po pierwsze jest to akt modlitewnej pamięci i miłości, a po drugie świece jako sakramentalium są pobłogosławione, by stanowić znak światła zmartwychwstałego Pana, i rozjaśniają ciemność dusz czyśćcowych;
• Kropienie wodą święconą również łagodzi cierpienia dusz z czyśćca.
Pomóż duszom w czyśćcu cierpiącym! To Twoi bracia w Chrystusie! Modląc się za nie, proś je w swoich intencjach, w konkretnych sprawach o pomoc. One są bardzo wdzięczne… ofiarowują w czyśćcu swoje cierpienia i modlitwy Dobremu Bogu w Twoich intencjach. Sobie pomóc nie mogą, ale Tobie mogą wiele uprosić!
Ich orędownictwo jest niezwykle skuteczne! Odpust zupełny można w ciągu dnia uzyskać tylko jeden raz, odpustów cząstkowych można uzyskać więcej!
Kto umiera obdarzony łaską odpustu zupełnego, idzie prosto do nieba. Dlatego trzeba wołać kapłana do umierających, by udzielił odchodzącemu z ziemi Komunii Świętej i odpustu na godzinę śmierci. Rzecz to bardzo zaniedbana przez rodziny, ponieważ ulegając bezpodstawnym przesądom, nie chcą np. straszyć umierającego widokiem księdza i narażają osobę sobie bliską na odejście z tego świata bez Sakramentów Świętych; bywa, że w stanie grzechu ciężkiego.
Bóg uczynił wszystko, abyśmy byli razem z Nim w wieczności; pozostawił nam także to wszystko, co może nas otwierać na oglądanie Go twarzą w twarz, bez zasłony śmierci.
Święty Kościół katolicki, rządzony Duchem Bożym, zawsze wierzył i nauczał, że jest czyściec. Cały jęk błagalny zbolałej ludzkości, który się od początku świata wznosi po wszystkie wieki do Nieba i żebrze Pańskiego miłosierdzia dla swoich umarłych, cała prawda objawiona, która Pismem Świętym, podaniem apostolskim, nauką ojców i Kościoła, zaleca tę modlitwę, jako rzecz zbawienną i pożyteczną duszom cierpiącym, przekonywają z niezachwianą pewnością, że jest czyściec. Inaczej — wrodzone uczucie ludzkości i nieomylne słowo Boże byłoby gorzkim złudzeniem i marnością na nic nieprzydatną. Wiemy bowiem, że dusze w Niebie wsparcia nie potrzebują; wiemy, że z piekła nie ma wybawienia; musi być zatem trzecie miejsce między Niebem a piekłem, aby to przebaczenie powszechne i dogmat Boży mogły się usprawiedliwić, musi być czyściec, w którym zostające dusze otrzymać by mogły ulgę i wybawienie przez ofiary i modlitwy nasze.
Sama światłość Boga, pełna sprawiedliwości i Jego niewysłowionej dobroci miłosierdzia, dowodzą najmocniej, że jest czyściec.
Pismo Święte, ojcowie i Kościół święty przedstawiają nam dwie męki czyśćcowe.
Pierwsza — to pozbawienie widoku Boga.
Im więcej czegoś pragniemy, tym większy brak rzeczy pożądanej sprawia nam udręczenie. Pragnienie najwyższego dobra i szczęścia, jakim jest Bóg, rośnie w duszach czyśćcowych do najsilniejszej potęgi, bo nie przytłumia się ciężarem ciała, ani żadną zmysłowością, ani roztargnieniem krewkości, jak bywa w tym życiu. Owszem, widząc, że po skończonej pielgrzymce ziemskiej nastała już pora cieszenia się z Bogiem, jeśliby grzechy nie stanowiły bolesnego opóźnienia, dręczą się i niepokoją tym więcej, im są bliżej połączenia z Panem.
„Drugą zaś karą jest ogień czyśćcowy, który je pali ku zgładzeniu wszelkiej zmazy grzechowej. Ta męka nie pochodzi z Bożej surowości, ale ze stanu cierpiących, bo mają w sobie skażenie, podległe płomieniom otaczającym najwyższą światłość. Bóg — mówi pismo — jest Ogniem; a więc ci, którzy mają coś do spalenia, muszą gorzeć, a widząc te jedyną drogę do wiecznej błogości, ochotnie cierpią, byleby przyjść do Boga. Ten ogień jest dziełem dobroci, bo sam tylko nieczystych może oczyścić i ubłogosławić. Stąd Tertulian zwie go męczarnią miłosierdzia; jedynie bowiem przez miłość dopuszcza Pan męki czyśćcowe3.
Jak świętym w Niebie, dla wielkiej radości, którą się napawają, tysiąc lat wydaje się jak dzień jeden, tak przeciwnie, dzień jeden jest jako tysiąc lat dla cierpiących w czyśćcu, albowiem nie widzą Boga, którego najgoręcej pragną oglądać… Tak bliscy są źródła żywota, a usychają z pragnienia — tak wielce łakną, a nie są nasyceni; wzdychają i wejść nie mogą do domu wieczności, który ma ich przyjąć — do światłości, co ma ich rozweselić — do chwały, która ma ich ogarnąć. Z utęsknieniem wyglądają jedynego swojego dobra, a ten Bóg, którego miłują, zasłania przed nimi oblicze swoje… Tak wielkie jest, jak morze ich udręczenie, bo wielka jest światłość i sprawiedliwość Boga, którego Majestat znieważa wszelki grzech, choćby najmniejszy.
O! Jakże męka tych dusz kochanych pobudzać nas powinna do litości! Możemy patrzeć obojętnie na straszne cierpienia naszych rodziców, dziadków, krewnych, przyjaciół, którzy nas o ratunek błagają? – O! Zaiste jęk ich boleści przeniknie serca nasze — i w tych dniach żałoby, w tym miesiącu, poświęconym pamięci zmarłych, wspierać je będziemy ze wszystkich sił naszych, ofiarując za nie modlitwy, cierpienia, odpusty, dobre uczynki, a szczególnie Msze Święte, bo Krew Zbawiciela obmywa je z grzechów i składa sprawiedliwości Bożej obfite zadośćuczynienie.
Nabożeństwo za umarłych jest i dla nas samych niezmiernie pożyteczne.
Kościół Boży i Ojcowie św. nauczają, że przez przyczynę dusz czyśćcowych możemy otrzymać od Boga różne łaski. Tak w starym zakonie Judasz Machabejczyk, gotując się na wyprawę wojenną, widział arcykapłana Oniasza, ze wzniesionymi rękami modlącego się o pomyślność ludu Bożego, a prorok Jeremiasz podał mu miecz złoty, którym miał zwyciężać wrogów ojczyzny4.
Święta Katarzyna Bolońska, św. Teresa i wielu innych świętych świadczą, że otrzymali wszystko, o co Boga prosili, przez przyczynę dusz czyśćcowych.
Zmarły we Francji i w opinii świątobliwości ksiądz Vianney, proboszcz z Ars, zwykł był mawiać: „Gdyby wszyscy wiedzieli, jak potężną jest u Boga przyczyna dusz czyśćcowych, jak wielkie łaski mogą one wyjednać dla nas, nie byłyby tak zapomniane od ludzi. Módlmy się za nie, żeby się i one za nas modliły”.
„Trudno wyrzec — mówi pewien pobożny pisarz — komu jest pożyteczniejsza modlitwa za umarłych: czy im samym — że umarły, czy żywym, którzy je wspierają; bo jeżeli z jednej strony dusze czyśćcowe otrzymują od nas ulgę i ratunek w mękach, to z drugiej upraszają dla nas obfite łaski Boże, które nam szczęście przynoszą”.
O! Wy wszyscy, co się skarżycie na nieskuteczność modlitw waszych! Dusze pobożne, które o wiele prosicie, a mało otrzymujecie! Za przykładem św. Teresy, św. Katarzyny Bolońskiej i tylu innych udajcie się do dusz czyśćcowych, módlcie się naprzód wiele za nie, ofiarujcie im wasze jałmużny, cierpienia, zamówcie kilka Mszy świętych, a bądźcie pewne, że one przez wdzięczność uproszą u Boga wszystko, czego żądacie, i spełnią się gorące pragnienia wasze5.
O! Módlcie się bardzo za nie, a zarazem proście, aby się one za was modliły; spróbujcie tylko potęgi ich przyczyny, a rychło doznacie cudownych jej skutków. Boże, który przyjmujesz nasze modlitwy o wsparcie i wybawienie dusz z mąk czyśćcowych! Racz wysłuchać także prośby ich za nami, abyśmy przez ich przyczynę otrzymali wszystkie łaski, których potrzebujemy. Audi nunc, Domine, orationem mortuorum Israel!
Niebo i czyściec
Kościół Chrystusowy, wznosząc dziś myśli nasze ponad troski ziemskiego, materialnego życia, wprowadza nas w świat wieczności, ukazuje nam Ojczyznę naszą — Niebo, cel podróżowania naszego. Ukazuje on trony i korony świętych Pańskich, którzy, żyjąc na ziemi, bojowali i cierpieli, jak my cierpimy — płakali, jak my płaczemy — byli strapieni, prześladowani, wzgardzeni, a jednak z cierniem na skroni i z krzyżem w ręku, zapatrując się na Boskiego Męczennika, Chrystusa ukrzyżowanego, mężnie przebiegli bolesną drogę życia i zdobyli wieniec chwały nieśmiertelnej. Wielka to dla nas zachęta do chrześcijańskiej cierpliwości; Bóg sam na całą wieczność stanie się naszą nagrodą; Bóg sam otrze łzy nasze… i nie będzie więcej smutku ani jęku, ani boleści w tej krainie szczęścia, ale w wiecznym zachwycie miłości śpiewać będziemy hymn dziękczynny Bogu, że nas wywiódł z ziemi wygnania, z ziemi boleści i śmierci, a postawił przed Stolicą swoją, abyśmy w światłości chwały Jego wiecznego zażywali wesela.
Dziś obchodzimy pamiątkę Wszystkich świętych, pamiątkę triumfującego Kościoła, abyśmy w jego błogości a naszym uwielbieniu zachęcili się do naśladowania cnót wybranych Pańskich i zasłużyli na ich przyczynę, na ich pomoc we wszystkich potrzebach naszych. Bo święci, królujący z Bogiem, są to bracia nasi; kochają oni nas i modlą się za nas, modlą się także i za dusze w czyśćcu cierpiące, bo wszyscy wierni, żywi i umarli, stanowią jedną rodzinę, bo dusze zeszłe z tego świata w miłości Chrystusowej, czyli, co jedno, w świętej katolickiej wierze, składają zawsze Królestwo Boże, to jest Kościół, z którym się nie rozdzielają, ale przez miłość, co jest główną związką Kościoła, zlewają się w jedną całość.
Jakże wszechmocny i cudowny jest Bóg, który na fundamencie Chrystusowym wysokie Niebo, niską ziemię i głęboki czyściec połączył w jedną najwspanialszą budowę Kościoła! Który mieszkańców światłości z ciemnym zakątkiem naszym i duszami cierpiącymi zlał miłością w jeden lud, w jedną rodzinę i związał wszystkich ustawicznymi a dziwnymi stosunkami w jedno nierozdzielne ciało, którego głową jest sam Chrystus! Dusze błogosławione w Niebie, to jest święci Pańscy, wstawiają się ciągle za nami w nieugaszonym pragnieniu naszego zbawienia, opiekują się nami jako Stróże, pomocnicy i patronowie nasi; a my uwielbiamy Boga w Jego świętych, czcimy, wzywamy ich opieki i przyczyny. Dusze cierpiące w czyśćcu, a niemogące tam pomóc sobie, wołają o nasze wsparcie; a my ofiarą i modlitwą ulgę im przynosimy, aby później, gdy wstąpią w chóry niebiańskie, pomogły nam w ciężkim doczesnego życia bojowaniu. W ten sposób Kościół, tryumfujący w Niebie, cierpiący w czyśćcu, bojujący na ziemi, stanowi jedno ciało i dąży ustawicznie ku temu, aby się mógł ze trzech podziałów stopić miłością w jeden triumfujący — aby wszyscy po walce doczesnej lub cierpieniu czyśćcowym, jak rozrzucone członki kochającej się rodziny, po wielu burzach i latach zebrane w jednym ojcowskim domu, radowali się Bogiem i z sobą w przybytkach szczęścia wiecznego.
O! Jakżeś miła i pożądana niebiańska ojczyzno nasza! O! Raju rozkoszy, miasto Boże! Jak wielkie i cudowne rzeczy powiadają o tobie!… Mury twe i bramy z szafirów, ulice twe złotem budowane, obywatele twoi zawsze śpiewają Alleluja. Rozkosz twoja rzeką płynie; wiosna twoja nigdy nie mija, słońce nie zachodzi, niepogody nie masz; żniwa twe zawsze obfite i spichrza napełnione, a ci, co z płaczem zasiewali, z radością zbierają. Wesele twe, jako po wygranej bitwie, korzyści ma niezliczone i pokój niezmienny. Błogosławieni obywatele twoi, o święty przybytku, Domie Boży! Błogosławieni, którzy słuchają mądrości wiecznego Salomona i stoją przed Tronem Jego… ze strumieni rajskich rozkoszy napawać się będą!… Boże, który bojącym się Ciebie niepojęte dobra zgotowałeś w wieczności, daj nam tak żyć, abyśmy w godzinę śmierci, jaśniejąc miłością świętą i pełnością dobrych uczynków, przyjęci byli na weselne gody Niepokalanego Baranka. Zlituj się, o Boże, i nad duszami w czyśćcu cierpiącymi! Wysłuchaj za nimi błagania nasze! Skróć ich męczarnie, odpuść grzechy, otwórz dla nich bramy świętego Syjonu i daj im koronę chwały wiecznej! — Amen.
PRZYKŁAD
Wielebna Anna — Katarzyna Emmerich, zakonnica Augustianka, zmarła w opinii świętości6 na początku tego wieku, obdarzona piętnami ran Chrystusowych i łaską cudownych objawień, w zachwyceniu widziała Niebo i tak o nim mówi:
„…Zdało mi się, że Anioł Stróż zaprowadził mnie do Raju. Nie mogę opisać wspaniałości i piękności tego miejsca. Nie było to, jak mi niegdyś ukazano Jerozolimę niebieską z murami, bramami, niby wspaniałe miasto, zbudowane na krańcach drogi żywota — nie. Teraz ujrzałam w niezmiernym obszarze światłości i chwały, wśród tronów, pałaców, ogrodów, prześlicznych drzew, wieńców i kwiatów; a wszystko to w dziwnym było porządku, połączone drogami, jaśniejącymi jak złoto i drogie kamienie.
„…W górze w niepojętej chwale jest mieszkanie Bóstwa; Cherubinowie, Serafinowie, nieprzejrzane hierarchie Aniołów o promienistych skrzydłach stoją przed Tronem Boga. Niezliczone gromady świętych różnych stanów i narodów, chwalebne hufce męczenników, wyznawców, apostołów, doktorów, pustelników, zakonników, dziewic, świętych niewiast i mężów w różnobarwnych szatach, z wieńcami i palmami w ręku — w upojeniu miłości śpiewają nieustannie chwałę Bożą… Nad chórami Aniołów i świętych unosi się Królowa Niebiańska, Bogarodzica Maryja, słońcem odziana, gwiazdami uwieńczona, w niewymownej jasności i chwale…
…Widziałam — mówi dalej — ogromny stół z purpurowym i śnieżno przejrzystym nakryciem7, zastawiony różnymi pokarmami w naczyniach złotych; były to kwiaty i owoce, nie zerwane z drzewa, ale żywe, rosnące, samym widokiem karmiące na żywot wieczny.
Naokoło stołu na wspaniałych tronach używają rajskiego wesela niezliczone gromady świętych, promieniejących chwałą, jakby szatą tęczową, mieniącą się rozlicznością barw najżywszych.
Dziewice, młodzieńcy i inni, którzy się uświęcili cierpliwością w codziennych walkach życia, jaśnieją śnieżną światłością; godłem ich lilia. Męczennicy z palmami w ręku purpurową promienieją chwałą; wyznawcy, doktorowie — złocistą, zieloną itd. Wielu biskupów trzyma w ręku kościoły — godło tych, które dla chwały Bożej zbudowali na ziemi. Inni święci, choć nie byli biskupami, trzymają pastorały8, bo spełniali pasterskie obowiązki. Wszyscy, jak mi się zdawało, byli w wielkim pięknym ogrodzie. Ale, gdy się bliżej przypatrzyłam, ujrzałam każdy chór w osobnym ogrodzie i za osobnym stołem, który miał wszystko z wielkiego ogólnego stołu. W tych zaś ogrodach, na tych polach, łąkach, drzewach, kwiatach żyje i rośnie to wszystko, co na wielkim rajskim stole.
„W dole, u stóp moich, widziałam ziemię, jakby małą wysepkę wśród ogromnego obszaru wody; z wielu jej punktów, jak złote, zapisane wstęgi, wznosiły się modlitwy, które, przenikając do serca Aniołów i świętych, jasnym promieniem tryskały z ich czoła; święci zaś upadali na twarz przed Tronem Boga i rozjaśnieni światłością z góry, brali z rajskich drzew różne owoce i kwiaty, które Aniołowie lotem błyskawicy zanosili na ziemię9. Tak wielu strapionych znalazło pociechę — wielu było cudownie nawróconych. W krajach, pogrążonych w ciemnościach, widziałam powstającą światłość i wielu ludzi modlących się w światłości…
Święci rozlewają dobrodziejstwa szczególnie tam, gdzie spoczywają ich relikwie, które, jako cząstki ich ciała, tą samą, co oni, jaśnieją światłością — lecz przede wszystkim zlewają swe łaski na tych, którzy ich przyczyny wzywają.
„Około południa — mówiła jeszcze — widziałam na horyzoncie nad ślicznym krajobrazem pięć wzorzystych tęcz, jakby dróg słonecznych, zbiegających się z pięciu odległych miast, łączących się w jedną ogromną kopułę, na której w dziwnej wspaniałości i majestacie na jaśniejącym tronie ukazał się Przenajświętszy Sakrament w monstrancji. Pomiędzy tęczami, w promieniach światłości, gromady Aniołów ulatywały do tych miast i znowu wracały do stóp Jezusa, pośrednicząc między Niebem a ziemią.
Nie podobna wyrazić wspaniałości i cudnej piękności tego widoku!”
(W.O. Schmoeger, redemptorysta, Żywot Anny Katarzyny Emmerich)
Odmówić Litanię za zmarłych w czyśćcu cierpiących.
Ojcze Przedwieczny! Ofiaruję Tobie Krew Najdroższą Syna Twego Najmilszego, Jezusa Chrystusa, za grzechy moje, za potrzeby Kościoła świętego, za nawrócenie grzeszników, za dusze w czyśćcu cierpiące10.
O mój Jezu miłosierdzia! (5x)
Słodkie Serce Maryi, bądź moim zbawieniem! (5x)
Hymn o Wszystkich Świętych
Salutis aetymae dator11
Wieczna zbawienia Krynico,
Jezu! Wspieraj odkupione!
Ucieczko grzesznych, Dziewico!
Zjednaj niebiańską koronę.
I wy, Aniołów tysiące,
patriarchów zgromadzenie,
Wieszcze duchem śpiewajcie,
Uproście nam przebaczenie.
Janie, Zbawcy poprzedniku,
Piotrze, niebieski odźwierny,
W całym apostołów szyku
Rozwiążcie z grzechu lud wierny.
W tryumfie wojsko męczeńskie,
Święte kapłanów szeregi,
Lilie czyste, panieńskie,
Bielcie skalanych nad śniegi.
Wszyscy, co rajskimi blaski
Z panem wiecznie królujecie,
Żebrzącym o Nieba łaski
Pomagajcie na tym świecie.
Bogu Ojcu i Synowi Cześć,
potęga, chwała, sława,
Społem Świętemu Duchowi
Niech na wieki nie ustawa.
Amen
Dzień Zaduszny
Błogosławieni, którzy zasypiają w miłości Chrystusowej! Błogosławieni umarli, którzy w Panu umierają! — woła Pismo Święte. Wśród żałobnych obrzędów, wśród całunów i katafalków, tych obrazów tęsknych naszego zniszczenia, wśród smutku, pełnego rzewnych a żałosnych myśli, jakie odnawia w sercu ten Dzień Zaduszny, Chrystus Pan słowami niebiańskiej pociechy głosi nam zwycięstwo życia nad śmiercią: Jam jest Zmartwychwstanie i życie: kto wierzy we mnie, choćby i umarł, żyć będzie!
Kto w wierze i miłości Syna Bożego opuszcza tę ziemię, odżyje na wieki w Niebie, bo życie jest to zbawienie, a śmierć potępienie; miłość bowiem tak stanowi życie duszy, jak dusza stanowi życie ciała; a że miłość nigdy nie umiera albo, jak mówi apostoł, nigdy nie ginie, więc i dusza, nierozłączona z miłością, trwa nieśmiertelnie12. Umarli przeto żyją wiecznie przez miłość nie tylko u Boga, ale w sercu i pamięci tych, którzy, kochając ich, często obracają ku nim tkliwą myśl swoją. Wrodzone bowiem przeczucie nieśmiertelności ginie w namiętnościach i grzechach, a tylko w objawieniu wiary i pełnieniu jej prawa wszystko to, co umarłe, powraca do życia w najsłodszym związku z nami. „Jeśli w świątobliwości chodzimy — mówi św. Jan apostoł — jako i Bóg jest świątobliwością, towarzystwo mamy między sobą, a Krew Jezusa Chrystusa, Syna Jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu”. W tej światłości Chrystusowej, która tylko przyświeca nam w kościele, śmierć nie zrywa słodkich stosunków z umarłymi; zostają na zawsze związki krwi, miłości, przyjaźni, wdzięczności, które nas za życia z nimi łączyły; znika w oczach wierzących zgnilizna grobów i bezdenna przepaść śmierci, wszystko pochłaniająca; bo wiemy dobrze, że bracia nasi tylko odeszli, a nie zginęli — że się od nas przenieśli na mieszkanie do lepszego świata — ale zawsze żyją, kochają, pamiętają nas i wyglądają. Tak wiarą, modlitwą i sercem obcujemy z nimi i gorzkości rozdziału skutecznie łagodzimy.
Ten związek wiernych w Bogu przedstawia się nam symbolicznie w obecnych dniach nabożeństwa. Wczoraj obchodziliśmy uroczystość Wszystkich świętych dla ich uwielbienia i naśladowania; dziś obchodzimy pamiątkę wiernych zmarłych w Panu, pamiątkę cierpiącego Kościoła, abyśmy w jego udręczeniu przynieśli ulgę lub wybawienie niekrwawą ofiarą ołtarza, serdeczną modlitwą i wołaniem do Boga, a tak pozyskali nowych w Niebie wdzięcznych wstawienników i patronów. Kościół bojujący obchodzi pamiątkę triumfujących i cierpiących swych braci, aby z nimi swą jedność i całość najdowodniej pokazać.
Pomimo smutku, jakże jest miły dzień dzisiejszy! Świeci on, jako słońce, naszej miłości, pomocy i gorliwości dla umarłych — jako słońce odkrywające nam całą głębię czyśćcową — jako słońce, dające nam widzieć powszechny związek jednej wiary, nadziei i miłości wszystkich wiernych, żywych i umarłych, składających ciało Chrystusowe, którego członki jedne drugim do zbawienia pomagają.
Przenosząc się w dawne lata, jakiż się nam widok przedstawia w obchodzie pamiątki zmarłych? Jeszcze wieczorem przed Zadusznym Dniem ojcowie nasi zatapiali się w świecie wieczności, w przypomnieniu swych zmarłych krewnych, powinowatych, przyjaciół i wznosili gorące modły w domu i świątyni za dusze cierpiące. Tęskna, ale pełna świętej uroczystości była ta pamiątka. Ustawały śmiechy, zabawy, wesołe rozmowy i światowe zajęcia, a tylko w modlitwie, rozważaniu i budujących opowiadaniach o swoich uśpionych w Bogu przysposabiali się do żałobnego obchodu. Już porankiem szarym zbierali się do kościoła poważni, zamyśleni o Bogu i swoich zmarłych, przybrani w ciemne szaty, z sercem bijącym pobożnością i miłosierdziem. Drzwi, krużganek i cały cmentarz kościoła zaległy tłumy ubogich i kalek, którym wszyscy wchodzący i wychodzący ze świątyni dawali jałmużnę i polecali miłych sobie dusze. Konfesjonały były otoczone ludem wszelkiego stanu i płci, a Msze Święte u wszystkich ołtarzy, niosły ustawicznie Panu ofiarę dla ulgi mąk czyśćcowych. W tym dniu więcej niż zwykle pobożność była zachowaną; płynęły cicho łzy i westchnienia, wznosiły się błagania drżącym ze wzruszenia głosem, a rzewny smutek w Panu osłaniał uroczyście zebranych. Na każdej twarzy, w każdym wejrzeniu do Nieba malowała się mocna, głęboka ich wiara w życie wiekuiste, w nieprzerwany stosunek ze swymi zmarłymi, w możność niesienia im ochłody — pomocy zasługą i ofiarą Zbawiciela, przy serdecznej za nich modlitwie, przy własnym oczyszczeniu się z grzechów, przy uczynkach umartwienia i miłosierdzia. Był to dzień rzeczywiście umarłych — bo, zerwawszy na chwilę wszelkie stosunki ze światem żywym, szukali w grobach braci swoich, przenosili się duszą w krainę wieczności, wywoływali pamięcią drogich sercu… tylko ich przyjmowali u siebie, jako najbardziej pożądanych gości, tylko z nimi słodko i rzewnie obcowali. Wszystko w Dniu Zadusznym działo się z tą świętą myślą ochłody zmarłym. Usta szeptały modlitwę, ręka dawała jałmużnę, odziewała nagich, karmiła głodnych, ocierała łzy strapionym, niosła wsparcie i lekarstwo chorym, kalekom, więźniom, aby pomnożyć wołania ku Bogu za zmarłymi, aby przynieść pomoc w ich udręczeniu.
W tym obrazie tkliwej pobożności przodków naszych widzimy praktycznie, jakie są, według Bożej nauki powszechnego Kościoła, powinności dla zmarłych braci naszych. Prócz codziennego ich polecania w rannych i wieczornych pacierzach, prócz odmawiania modlitwy, zwanej Anioł Pański, prócz obchodu rocznicy po zgonie bliskich krewnych, jeszcze w tym dniu szczególnie należy wznosić modlitwy i ofiary nie tylko za swoich, ale i za wszystkich zmarłych w Kościele Chrystusowym. W tym celu dla ubłagania miłosierdzia Boskiego trzeba rozlewać dookoła miłosierdzie. Dziś najwłaściwiej przypadają dobre uczynki i wszelkie jałmużny; stąd w czasach żywej wiary były najhojniej w tej porze rozdawane wsparcia i zastawiane stoły dla ubogich, a modlitwa mnożyła się ustawicznie. Lecz, żeby te modlitwy i uczynki miłosierdzia mogły rzeczywiście dopomóc cierpiącym duszom, trzeba koniecznie być w stanie łaski, to jest nie poczuwać się do żadnego śmiertelnego grzechu — Pan bowiem nie przyjmuje ofiary i wołania grzeszników. Stąd wypłynął święty zwyczaj naszych przodków, że się spowiadali w Dniu Zadusznym, aby z oczyszczonym sercem byli w stanie zanosić skutecznie ofiary i błagania za braci zmarłych. Powściągajmy namiętności, umartwiajmy ciało i oczyszczajmy duszę, a w ten sposób własną pokutą i zasługą spłacimy nasze i zmarłych braci przewinienia — bo tylko oczyszczając siebie, przyczyniamy się najskuteczniej do ich oczyszczenia13.
Panie, Jezu Chryste, słońce miłości i chwały! Rozwiąż wiernie zmarłe sługi i służebnice Twoje od wszelkich więzów przestępstwa; racz je wyrwać z mąk czyśćcowych, aby nie trwały w ciemnościach. Wspomnij, dziwny miłośniku ludzi, że dla zbawienia wszystkich zstąpiłeś z Nieba na ziemię, szukałeś dusz w poniżeniu, w cierpieniach, trudach, mękach i śmierci krzyżowej. O! Przez Twe najświętsze rany spraw, aby wielkie dzieło okupu nie było dla nich próżne! Królu pokoju, szczęścia i wybawienia! Wprowadź je do rajskich rozkoszy, aby razem ze świętymi wielbiły nieskończone miłosierdzie Twoje. Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj im świecić nie przestaje na wieki wieków. Amen.
PRZYKŁADY
I
Wielebny Ojciec Piotr Skarga w „Żywotach świętych” pod 11 lutego przytacza z pism Wielebnego Bedy pamiętny cud, który się stał w mieście Nordan (w Anglii), i tak mówi:
Pewien cnotliwy i pobożny mąż, imieniem Drychelmus, umarł jednego dnia wieczorem, a nazajutrz odżył ku wielkiemu przestrachowi obecnych; wszyscy od niego uciekli, oprócz jego żony, która z bojaźnią odezwała się do niego:
— Mężu miły, wszakżeś był umarł!… Cóż się dzieje z tobą?
— Tak jest — odpowie Drychelmus, ciesząc — jużem był prawdziwie umarł, ale mi się jeszcze na ten świat wrócić kazano i czasu do pokuty użyczono; chcę go odtąd lepiej używać.
I poszedł do kościoła, gdzie się cały dzień modlił, a wróciwszy do domu, majętność swoją na trzy części rozdzielił, jedną dał żonie, drugą dzieciom, trzecią, sobie zostawiwszy, zaraz ubogim rozdał i do klasztoru Mailros zwanego poszedł, gdzie w wielkiej pokucie i świętym żywocie świata tego dokonał. Po jego wielkiej skrusze znać było, że coś dziwnego i strasznego w tym zachwyceniu widział.
Na usilne tylko prośby ludziom pobożnym, troskliwym o swe zbawienie, powiadał, co na stępuje:
— Gdy dusza moja wyszła z ciała, prowadził mnie jakiś wódz jasny, w białych szatach, na wschód słońca. Milcząc, przyszliśmy do jakiegoś głębokiego dołu, gdzie z jednej strony straszne, ogniste wybuchały płomienie, a z drugiej burzliwy padał grad, śnieg i srogie zimno dokuczało. Pełno tam było dusz ludzkich, które gwałtowny wicher unosił z jednej na drugą stronę; bo, gdy gorąca ognia owego znieść nie mogły, uciekały do zimna, a tam odpoczynku nie znajdując, znowu w ogień wpadały — i tak w owej ustawicznej odmianie srogie cierpiały katusze. Jam sądził, że to było piekło; ale wódz mój powiedział, iż to miejsce tych, którzy spowiedź do śmierci odkładają. W dniu sądnym wszyscy wejdą do Nieba. Wiele z nich prędzej przez modlitwę, posty, jałmużny, a szczególnie przez ofiarę Mszy Świętej bywają wybawiane.
Gdy mnie Anioł prowadził dalej w wielkie ciemności, gdzie tylko białe szaty jego świeciły, ujrzałem straszne płomienie, z ziemi, jakby z głębokiej studni, buchające i na dół spadające. Na tym miejscu przewodnik mój odszedł, a ja z przerażaniem widzę, że w tych wznoszących się płomieniach dusze ludzkie jako iskry i groch z dymem latają i znowu w przepaść bezdenną wpadają, a swąd okropny, nie do zniesienia, zaraża to miejsce.
Wtem słyszę jakby za sobą wielkie narzekanie i płacz, a przy tym śmiechy, krzyki, bluźnierstwa — i obróciwszy się, poznaję, że czarci dusze płaczące prowadzą i przez owo okno w przepaść z nimi wpadają; do mnie też się przybliżać i straszyć mnie srodze poczynają, ale dotknąć się mnie nie śmią. Czekam jakiej pomocy — aż w owych ciemnościach spostrzegam z daleka, jakby gwiazdeczkę świecącą, Anioła mego, który czarty ode mnie odegnał, mówiąc, iż to jest piekło i wieczne męki, z których grzesznicy potępieni nigdy nie wyjdą.
Z owej ciemności wiódł mnie potem na jasność. Szliśmy koło jakiegoś muru, którego długości i wysokości pojąć nie mogłem i nie wiem, jak myśmy na jego szczycie stanęli, skąd widziałem wielkie i dziwnie wesołe ogrody, łąki, czułem wonność ziół i kwiatów kwitnących — i rozkosze niewypowiedziane. Tak wielka światłość świeciła w tym szczęśliwym kraju, że jasność słoneczna zrównać się z nią nie może. Wiele wesołego ludu tam widziałem, jakby na jakich godach, i mniemałem, że to było Królestwo Niebieskie. Ale wódz mój oznajmił, że to nie jest Niebo, lecz miejsce tych, którzy z dobrymi uczynkami opuścili ziemię, ale nie są tak doskonałymi, żeby zaraz mogli wejść do chwały wiecznej; wszakże przy końcu świata na gody niebieskie i do oglądania oblicza Bożego przypuszczeni będą. Szliśmy zatem przez owe wesołe i rozkoszne ogrody, między lud on młody i kwitnący, na miejsce nierównie większej światłości, gdzie usłyszałem cudne melodie, przesłodkie śpiewanie i wonność niewymowną uczułem, tak, iż ona pierwsza mdłą mi się wydała, jako i światłość maluczką w porównaniu do tego morza światłości. Mniemałem, że tam wejdziemy — ale przewodnik mój stanął i nazad mnie do kraju duchów wesołych przywiódł, mówiąc, że tam Niebo — wieczne świętych mieszkanie. A ty — rzekł do mnie — na ziemię jeszcze wrócić masz i jeżeli lepiej postępować będziesz, na to wesołe miejsce przyjdziesz.
Wtedy się zasmuciłem bardzo, bo już bym rad tam pozostał, a tymczasem nie wiem, jakim sposobem, jakby ze snu zbudzony, powstałem i żyję jeszcze na tym nędznym świecie.
To — powiada Wielebny Beda — słyszałem od kapłana Hemigila, świątobliwego zakonnika, który sam od owego Drychelma tę opowieść słyszał i królowi Alfredowi, mężowi wielkiej nauki, widzenie to opowiadał.
Drychelmus, srogą pokutą, postami, umartwieniem ciało swe dręczył; w zimnie, w rzece po szyję zanurzony, modlił się, póki wytrwać mógł, a spod lodu wyszedłszy, nigdy szat nie odmieniał, póki same nie wyschły. Gdy go pytano, jak tak wielkie zimno znieść może, odpowiadał: „Większem ja i sroższe męki widział… Tak aż do śmierci pokutował, a wielu ludziom przykładem i słowem do zbawienia pomagał”.
(W. Skarga. Beda. Historia Kościoła anglikańskiego, ks. 5, r. 13)
II
Błogosławiona Franciszka, od Najświętszego Sakramentu karmelitanka bosa, żywcem przejęta politowaniem nad duszami w czyśćcu cierpiącymi, wspierała je nieustannie i widziała je gromadami około siebie. Duchowni, świeccy, biskupi, papieże, wielcy panowie, ubodzy, rzemieślnicy otaczali ją we dnie i w nocy. Obleczeni ogniem jak szatą, przez różne godła ogniste, jako będące przyczyną ich grzechów, wyrażali stan swój, w którym żyli na ziemi. Notariusze z ognistym piórem i kałamarzem w ręku, ślusarze z młotkiem rozpalonym, pijący z ognistą szklanką, gracze z pakietem ognistych kart, skąpi bogacze, liczący ogniste pieniądze, niewiasty próżne, światowe, wlokły za sobą ogniste łachmany, a twarz ich, niegdyś malowana, na popiół spalona… Wszystko w tych duszach było ogniem: ciało ich z ognia, szaty ich — ogień, powietrze ich otaczające — ogień…
Gdy Franciszka była w kaplicy na nabożeństwie, biedne te dusze czekały na nią za drzwiami — gdy zaś wychodziła z kościoła, szły za nią do celi i tam przekładały prośby swoje; gdy się znajdowała z siostrami na rekreacji, ukazywały się jej z daleka, wskazując skinieniem, żeby się do nich zbliżyła.
W Dniu Zadusznym tłumy te bardziej się zwiększyły; otaczały ją szczególnie dusze w tym dniu z mąk uwolnione i, dziękując za szczęście swoje, różne tajemnice jej powierzały.
Kiedy swą dobrodziejkę znajdowały śpiącą, żeby jej nie przestraszyć, czekały przy łóżku jej przebudzenia… Ale Franciszka drżała i czasami omdlewała ze strachu; dlatego biedne dusze, szczególnie z początku, nie ukazywały się jej wyraźnie, ale, jako cienie migające w powietrzu, dopóki się do ich towarzystwa nie przyzwyczaiła.
Umarli dawali jej różne polecenia do krewnych swoich, które ona ściśle spełniała; niektórzy wstawiali się w interesie innych dusz czyśćcowych, niemogących przyjść do niej… Ona zaś, przejęta litością, czyniła, co tylko mogła, żeby je ratować: nieustannie modliła się za nie, upraszała znajomych kapłanów, żeby odprawiali Msze Święte za umarłych, pościła prawie cały rok o chlebie i wodzie, biczowała się całymi godzinami, ofiarowała za nie swoje cierpienia, swoje bojaźnie, prace, umartwienia, pokuty — słowem oddawała im wszystkie zasługi, nic sobie nie zostawiając. Czasami mówiła do nich z czułością:
— Drogie siostry! Ja sama będę długo w czyśćcu, bo, pokutując za was, nie wypłacam się sprawiedliwości Bożej za własne grzechy.
One zaś cieszyły swoją dobrodziejkę, dziękowały jej, przyrzekając modlić się za nią w chwale niebieskiej.
Święta zakonnica mówiła to z pokory, bo wiadomo, że kto zasługi swe ofiaruje za dusze czyśćcowe, więcej odbiera, niżeli daje, i Pan Jezus stokrotnie go nagrodzi, jak to uczynił św. Gertrudzie, kiedy przy śmierci rzekł do niej:
— Tak mi jest miłe twoje politowanie nad duszami cierpiącymi, że ci odpuszczam wszystkie grzechy i kary zasłużone za nie; powiększę chwałę twą w Niebie: wszystkie dusze, któreś z czyśćca wybawiła, za moim rozkazem wyjdą na twe spotkanie i wśród śpiewów radosnych wprowadzą cię do Raju.
Tak się stało z błogosławioną dziewicą Franciszką, która przy śmierci otrzymała koronę chwały wiekuistej — stokrotną nagrodę za miłosierdzie, świadczone biednym duszom czyśćcowym14.
Dobrze jest zamówić Mszę Świętą za umarłych albo przynajmniej wysłuchać jej, modląc się za nie. Wszystkie cierpienia, odpusty, dobre uczynki ofiarować za dusze w czyśćcu cierpiące. Cały dzień przepędzić w skupieniu ducha, w rozmyślaniu o śmierci i o wieczności, strzegąc się próżnych rozrywek.
Psalm: Z głębokości wołałem…
Ojcze Przedwieczny…