Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
O. Carlo Gregorio Rosignoli – Cuda Boże w świętych duszach czyśćcowych TOM I
Chwała Jezusowi i Maryi Przenajświętszej!
Przykłady, które tutaj przytaczamy, wyjęte są z dzieł wiarygodnych pisarzy. Odrzucać wiele z nich dlatego tylko, że są niezwykłe i podziw obudzają, byłoby nieuzasadnione. Nie sposób temu zaprzeczyć, że zmarli się zjawiają. Opiera się to i na Piśmie Świętym, i na niezawodnych świadectwach.
Miłość nasza względem bliźniego tym jest dzielniejsza i doskonalsza, im większe nędze i potrzeby wspiera. Tam zaś gdzie niedola jest dotkliwsza, obowiązek ratowania staje się bardziej naglący. A jakaż, proszę, może być większa i gwałtowniejsza potrzeba, nad cierpienie dusz czyśćcowych skazanych na niepojęte męczarnie, zanurzonych w morzu udręczenia i boleści?
Nie mamy potrzeby zalecać wiernym nabożeństwa za umarłych: serce ludzkie czuje w sobie naturalny popęd do wspomagania dusz drogich nam osób, jak rodziców, krewnych, przyjaciół, którzy nas w drodze do wieczności poprzedzili, a miłość chrześcijańska nagli nas do ratowania wszystkich dusz cierpiących dla podobania się Panu Bogu i pomnożenia chwały Jego.
Pomóż duszom w czyśćcu cierpiącym!
To Twoi Bracia w Chrystusie!
Modląc się za nie, proś je w swoich intencjach, w konkretnych sprawach o pomoc. Dusze czyśćcowe są bardzo wdzięczne. Mogą ofiarować Dobremu Bogu swoje cierpienia i modlitwy w Twoich intencjach. Sobie pomóc nie mogą, ale Tobie mogą wiele uprosić!
Ich orędownictwo jest niezwykle skuteczne!
IMPRIMATUR NR 473
Vilnae die 2 Martii 1901 anno
Vicarius Generalis Praelatus — Bajko
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 296
Rok wydania: 2021
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
O. CARLO GREGORIO ROSIGNOLI
CUDABOŻE
W ŚWIĘTYCH DUSZACH CZYŚĆCOWYCH
TOM I
„NA JEJ GŁOWIE”
WYDAWNICTWO ŻYCIA WEWNĘTRZNEGO
2021
Redakcja: zespół „naJejgłowie”
IMPRIMATUR NR 473
Vilnae die 2 Martii 1901 anno
Vicarius Generalis Praelatus — Bajko
W tekście korzystano z wydania z 1935 roku.
Dokonano niezbędnych korekt w zakresie ortografii, pisowni łącznej i rozłącznej, pisowni małą i wielką literą. Nieliczne wyrazy, obecnie nieużywane, uwspółcześniono.
Wydanie I
ISBN 978-83-8366-069-1
Wydawnictwo Życia Wewnętrznego
Kielnarowa 224c, 36-020 Tyczyn
tel. +48 501 202 186
e-mail: [email protected]
www.naJejglowie.pl
O Maryjo! Tyś Matką miłosierdzia, Tyś Matką dusz czyśćcowych! Przez Ciebie przychodzi nam każda pociecha, każda słodycz, każda łaska, boś Ty Rozdawczynią skarbów niebieskich.
O Maryjo, Różo rajskich wonności, Lilio jaśniejąca niepokalaną białością przed tronem Trójcy Przenajświętszej!
O Matko Dziewico, o Królowo Nieba i ziemi! W ręce Twoje składam tę drobną pracę moją: błogosław jej, o Matko Boża, błogosław wszystkich, którzy tę książkę czytać będą i rozbudzaj w ich sercach żywe współczucie dla biednych dusz cierpiących, aby ratując je wszelkimi sposobami przez dobre uczynki i ofiary Mszy świętych, jak największą ich liczbę, wyzwolonych z więzienia ognistego, wprowadzili do radości niebieskich, gdzie z Aniołami i wszystkimi świętymi wielbić będą Boga w Trójcy Jedynego i matczyną opiekę Twoją, o Maryjo! Amen.
Pisano w Wersalu, w dniu narodzenia Najświętszej Maryi Panny,
8 września 1881 r.
Nie mamy potrzeby zalecać wiernym nabożeństwa za umarłych: serce ludzkie czuje w sobie naturalny popęd do wspomagania dusz drogich nam osób, jak rodziców, krewnych, przyjaciół, którzy nas w drodze do wieczności poprzedzili, a miłość chrześcijańska nagli nas do ratowania wszystkich dusz cierpiących dla podobania się Panu Bogu i pomnożenia chwały Jego.
Świeci Pańscy, jak we wszystkim, tak i w tym, są dla nas wzorem do naśladowania. Czytamy o świętym Wincentym a Paulo, że często ofiarował swe modlitwy i Msze Święte za dusze zmarłych, i zobowiązał kapłanów swoich, aby za nie trzy razy na dzień odmawiali.
W Rzymie znajdujemy rzewny pomnik nabożeństwa świętego Bernarda za dusze czyśćcowe, na drodze prowadzącej z Ostii do wód salwiańskich, w miejscu uświęconym ścięciem świętego Pawła Apostoła, gdzie pod jego głową, toczącą się po ziemi, trysnęły trzy źródła wody dotąd płynącej. Błogosławiony opat z Klerewali odprawiał tam Mszę Świętą za zmarłych. Zachwycony w duchu przy ołtarzu, miał objawienie takie, jak niegdyś Jakub Patriarcha: widział cudowną drabinę sięgającą z ziemi do Nieba, a po niej mnóstwo dusz przez niego z czyśćca wybawionych w towarzystwie swych Aniołów Stróżów wstępujących do raju1. Na miejscu tego cudownego zjawienia się został wybudowany mały kościółek i nazwano go Santa Maria Scala Coeli, Matki Bożej Stopni Niebieskich.
Spodziewamy się oddać usługę pobożnym rodakom, przekładając na język polski książkę ojca Grzegorza Rossignoli, która opowiada wiele dziwnych zjawień dusz czyśćcowych, jakie Pan Bóg dozwolił w niektórych okolicznościach, aby zachęcić ludzi do modlitwy za umarłych.
Świątobliwy ten zakonnik napisał wiele dzieł w podobnym rodzaju, jako np.: „Cuda Boże w Najświętszej Eucharystii”, „Cuda Boże w świętych Pańskich”, „Cuda Boże w Przenajświętszym Sakramencie” i inne, które bardzo są we Włoszech czytane. Zresztą nie nadajemy tym objawieniom więcej powagi, a niżeli im dać można. Są to w większej części pobożne mniemania, tradycje uwiecznione w niektórych miejscach, uważane za najpewniejsze przez osoby poważne i wiarygodne, albo też umieszczone w księgach ascetycznych, pisanych przez sławnych mistrzów życia duchowego.
W takiej tylko powadze podajemy je, dodając jeszcze, że nic się w nich nie znajduje, co by się sprzeciwiało powszechnej wierze Kościoła katolickiego. Dzieło to wielokrotnie było przedrukowane w Rzymie za pozwoleniem władzy duchownej.
Czytając te karty, wyznać trzeba, że czujemy się zdjęci bojaźnią. Dreszcz nas przejmuje na widok tej bezwzględnej sprawiedliwości Bożej, która wymaga zadośćuczynienia zupełnego i doskonałego…
Ale czy mamy zapomnieć o tym, co mówi Pismo Święte: początek mądrości – bojaźń Pańska2.
Święty Augustyn, wykładając psalm 49, woła: „Pan Jezus przyjdzie świat sądzić przez ogień. Czy się boimy? Jeżeli tak jest, to odmieńmy życie, a bojaźń nasza ustanie. Słoma niech się obawia iskry: lecz cóż iskra złotu zaszkodzi?”.
Ach! Ci wszyscy, którzy jakimkolwiek sposobem przyszli do poznania słodyczy mądrości i prawdy Bożej, wiedzą dobrze, jak strasznym jest cierpieniem być choćby na chwilę oddalonym od Boga.
Ci zaś, którzy nie zakosztowali tych świętych rozkoszy, i którzy nie pragną połączenia się ze Stwórcą swoim, niechże się boją ognistych płomieni. Jeżeli przyrzeczone nagrody nie pozyskają ich serca, niechże ich przynajmniej kary przestraszą!
Święty Grzegorz, papież, powiada: „Niechaj nikt, póki może, nie zaniedbuje pracować na zbawienie swoje, bo Zbawiciel nasz, im bardziej był cierpliwy, tym surowszy się okaże na Sądzie swoim”.
Z drugiej strony, nie trzeba się zbytecznie poddawać bojaźni. Święta Katarzyna Genueńska, w pięknym swym „Traktacie o Czyśćcu” zachęca nas do ufności, przypominając, że dusze ludzkie po wyjściu z ciała poznają tak doskonale światłość Boga, iż nie chciałyby się zbliżyć do niego z najmniejszą skazą! Same prosiłyby o czyściec, gdyby go nie było. Uczucie tej potrzeby oczyszczenia jest podstawą ich cierpliwości, a pocieszająca pewność zbawienia dodaje im wytrwania w mękach.
Pan Bóg zawsze jest Ojcem naszym, nawet wówczas, kiedy działa jako Sędzia. Z głębi czyśćca, jako i z tej ziemi walk i boleści, stworzenie wznosi swe oczy ku Niemu i woła: „Ojcze nasz, któryś jest w Niebie”.
Dusze w czyśćcu cierpiące czekają na Twoją pomoc! Dlaczego? W imię miłości braterskiej.
Sobór Watykański II, przybliżając tajemnicę Kościoła, uczy: wszyscy, którzy jesteśmy synami Bożymi i stanowimy jedną rodzinę w Chrystusie, gdy łączymy się ze sobą we wzajemnej miłości (…) najpełniej odpowiadamy najgłębszemu powołaniu Kościoła (Konstytucja dogmatyczna o Kościele, nr 51).
Bracia pielgrzymujący na ziemi oraz poddani oczyszczeniu stanowią jeden Kościół; jesteśmy złączeni wzajemnie w tej samej miłości Boga i bliźniego (nr 50). Wierzymy, że życie człowieka zmienia się, ale nie kończy. Czyściec jest stanem naszych braci w Chrzcie Świętym, którzy czekają na nasz czyn miłosierdzia. Każdy dar duchowy w tym wypadku przemienia także dawcę.
Oto jak możesz pomóc braciom w czyśćcu:
1. Największą wartość ma zamówiona Msza Święta za ich dusze – bardzo dobrze, jeśli będziesz mógł w tej Eucharystii uczestniczyć.
2. Korzystaj z możliwości uzyskania odpustów. Co powinieneś zrobić, aby uzyskać odpust zupełny?
• odmów Różaniec (przynajmniej jego jedną część, rozważając tajemnice) w kościele lub w publicznym miejscu modlitwy, lub w rodzinie, lub w społeczności religijnej, lub w pobożnym stowarzyszeniu,
lub
• odmów Koronkę do Bożego Miłosierdzia (w kościele, w kaplicy przed Najświętszym Sakramentem lub Panem Jezusem ukrytym w tabernakulum),
lub
• adoruj Najświętszy Sakrament – przynajmniej przez pół godziny,
lub
• (sprawdź, jakim jeszcze czynnościom Kościół nadał rangę odpustu);
Uzyskanie odpustu zupełnego całkowicie uwalnia kogoś z czyśćca! Możesz każdego dnia uzyskać jeden odpust zupełny!
Według wielu przekazów dusze czyśćcowe powiadają, że nieocenione są odpusty. Stanowią one przyznanie im zadośćuczynienia, które złożył Jezus Chrystus Ojcu Niebieskiemu.
Kto za życia uzyskiwał odpusty dla dusz czyśćcowych, ze względu na uczynek miłosierdzia wobec modlitwy za zmarłych, pełniony zgodnie z praktyką Kościoła, może spodziewać się miłosierdzia.
Jest więc poważnym brakiem miłości nie używać skarbów Kościoła dla pomocy duszom czyśćcowym. Gdzieniegdzie ustaje powoli zwyczaj modlitw odpustowych, co wpływa na charakter rozumienia tajemnicy Kościoła i dzieła miłosierdzia, przekraczającego wymiar doczesny. Należy ludzi zachęcać do zdobywania odpustów dla dusz czyśćcowych.
To bardzo proste! Działaj!
Oto przykłady, jak jeszcze możesz pomóc duszom w czyśćcu cierpiącym:
• Przez ofiarowanie jałmużny ubogim lub na misje z intencją skrócenia cierpienia duszom z czyśćca;
• Przez ofiarowanie swojego cierpienia. Każde cierpienie – czy to fizyczne, czy duchowe, ofiarowane za dusze w czyśćcu, przynosi im ulgę. Boli Cię głowa? Ofiaruj to cierpienie! Małe cierpienia też się liczą!;
• Przez dobre uczynki ofiarowane w intencji dusz z czyśćca. Liczą się też drobne uczynki! Twój uśmiech kierowany do kogoś, za kim nie przepadasz, z intencją pomocy duszom w czyśćcu też przynosi im ulgę;
• Różaniec stanowi skuteczny środek pomocy duszom czyśćcowym. Przez modlitwę różańcową co dzień zostaje wybawionych wiele dusz, które musiałyby jeszcze długie lata cierpieć;
• Droga Krzyżowa, odprawiona w intencji dusz z czyśćca, również przynosi im wielką ulgę;
• Palenie świec także pomaga duszom czyśćcowym, ponieważ po pierwsze jest to akt modlitewnej pamięci i miłości, a po drugie świece jako sakramentalium są pobłogosławione, by stanowić znak światła zmartwychwstałego Pana, i rozjaśniają ciemność dusz czyśćcowych;
• Kropienie wodą święconą również łagodzi cierpienia dusz z czyśćca.
Pomóż duszom w czyśćcu cierpiącym! To Twoi bracia w Chrystusie! Modląc się za nie, proś je w swoich intencjach, w konkretnych sprawach o pomoc. One są bardzo wdzięczne… ofiarowują w czyśćcu swoje cierpienia i modlitwy Dobremu Bogu w Twoich intencjach. Sobie pomóc nie mogą, ale Tobie mogą wiele uprosić!
Ich orędownictwo jest niezwykle skuteczne! Odpust zupełny można w ciągu dnia uzyskać tylko jeden raz, odpustów cząstkowych można uzyskać więcej!
Kto umiera obdarzony łaską odpustu zupełnego, idzie prosto do nieba. Dlatego trzeba wołać kapłana do umierających, by udzielił odchodzącemu z ziemi Komunii Świętej i odpustu na godzinę śmierci. Rzecz to bardzo zaniedbana przez rodziny, ponieważ ulegając bezpodstawnym przesądom, nie chcą np. straszyć umierającego widokiem księdza i narażają osobę sobie bliską na odejście z tego świata bez Sakramentów Świętych; bywa, że w stanie grzechu ciężkiego.
Bóg uczynił wszystko, abyśmy byli razem z Nim w wieczności; pozostawił nam także to wszystko, co może nas otwierać na oglądanie Go twarzą w twarz, bez zasłony śmierci.
Ordinavit in me charitatemu
(Pan Bóg postanowił mnie pod prawem miłości)4
Miłość nasza względem bliźniego tym jest dzielniejsza i doskonalsza, im większe nędze i potrzeby wspiera. Tam zaś gdzie niedola jest dotkliwsza, obowiązek ratowania staje się bardziejnaglący. A jakaż, proszę, może być większa i gwałtowniejsza potrzeba, nad cierpienie dusz skazanych na niepojęte męczarnie, zanurzonych w morzu udręczenia i boleści? Izajasz prorok powiada: „PAN duchem sądu i duchem ognia obmyje obrzydliwy brud córek Syjonu”5. A ten ogień jest stokroć przenikliwszy od ognia naszego: ma potęgę nadnaturalną, bo jest narzędziem sprawiedliwości Bożej.
Pisarze święci porównują męki czyśćcowe do mąk piekielnych, tylko że pierwsze mają swój koniec, z drugich zaś nie ma wybawienia. Święty Augustyn mówi, że tenże sam ogień oczyszcza sprawiedliwych i dręczy potępionych.
O, jakaż to przedziwna miłość wspomagać te strapione i bolejące dusze! Więcej to jest, bez wątpienia, niżeli nakarmić głodnego, przyodziać nagiego, chorego uzdrowić. Bo modlitwami i dobrymi uczynkami naszymi wyzwalamy te nieszczęśliwe dusze z przepaści mąk, przechodzących wszelkie ludzkie pojęcie.
Ta miłość chrześcijańska jest też przedziwna ze względu na wielkie dobrodziejstwo, jakie świadczymy biednym duszom czyśćcowym. Historia zapisała jako czyn niesłychanej dobroci działanie Teodozjusza Wielkiego, który dźwignął z niskiego stanu ubogą dziewicę Athenis i posadził ją na tronie cesarskim. Dawid po tysiąc razy oświadczał Bogu wdzięcznośćswoją, iż jego, ubogiego pastuszka od trzody owiec, uczynił księciem i wodzem ludu swego.
O! Jakże nierównie większą jest miłość, która wprowadza duszę do posiadania szczęścia wiecznego!
Prawda, że my tu żyjący w ciele śmiertelnym, ślepi i nieświadomi, nie możemy pojąć tych głębokości Bożych, ale święte dusze czyśćcowe wyżej stoją od nas. Rozumieją one, co to znaczy oglądać Boga twarzą w twarz – Boga, który jest początkiem i ostatecznym końcem wszystkiego.
Rozumieją one, co to jest połączyć się na wieki z Bogiem, niezgłębionym morzem wszelkich doskonałości, z Bogiem, którego one pragną, którego pożądają całą potęgą swej miłości. A ta tęsknota, to gorące pragnienie, ten ogień miłości – więcej je dręczy i pali, aniżeli ogień zewnętrzny, którym jest sprawiedliwość Boża, gdy oczyszcza.
Pisarze święci dobrze wyrażają tę prawdę, stawiając na przykład Hioba sprawiedliwego, jako żywy obraz duszy czyśćcowej, co i Kościół wskazuje, czytając jego historię w nabożeństwie za zmarłych. Ten prorok cierpliwości, po całym ciele okryty wrzodami, udręczony różnymi boleściami skarży się najbardziej na wzrok swój, że nie może oglądać Najwyższego Dobra: „…W gorzkościach mieszka oko moje… Przecz kryjesz oblicze twoje…”6. Jak gdyby mówił: „Największą męczarnią moją jest, że nie mogę Cię oglądać, o Boże mój!”.
Tak i dla duszy cierpiącej w czyśćcu, największą męczarnią jest oddalenie się od Boga. Przy tej boleści, wszystkie inne są niczym dla niej. Otóż co czyni miłość chrześcijańska, o której mówimy. Wyzwala ona duszę z tych strasznych cierpień, zaspakaja gorące jej pragnienia, zapewnia jej szczęście niezmierne – posiadania Boga na wieki.
Miłość Boża powinna także pobudzać nas do ratowania biednych dusz czyśćcowych. Pan Bóg kocha te dusze niezmiernie, pragnie mieć je przy sobie, aby je uczynić uczestnikami chwały swojej. „…Kochanie moje być z synami człowieczymi” mówi w Księdze Przypowieści7, jak gdyby Stwórca wszystkiego nie mógł być doskonale szczęśliwym, nie podzielając swej chwały ze stworzeniem swoim.
W istocie te święte dusze są to ukochane dziatki Boże, oblubienice Pana Jezusa, najdroższą krwią Jego odkupione. Cieszy się Odkupiciel, kiedy może je wyzwolić z więzienia, w którym jęczą i wprowadzić do rajskiej światłości.
Pomyślmy, jak wielka byłaby radość króla, przyjmującego na swym dworze syna swego od dawna uwięzionego przez dzikich, a wyzwolonego przez wiernego przyjaciela? Zbolały małżonek śmiertelną chorobą swej małżonki, z jakim rozrzewnieniem przyjmowałby lekarza, który uzdrowiłby jego ukochaną towarzyszkę?
Otóż Pan Bóg miłuje te święte dusze miłością daleko większą niżeli to wszystko; z weselem niepojętym przyjmuje je do Nieba i hojnie nagradza tych, którzy je wyzwalają z niewoli grzechów i wprowadzają, według wyrażenia świętego Piotra, do prawdziwej wolności synów Bożych, i z głębi ciemności do prawdziwej niebieskiej światłości.
Co więcej, wybawiać dusze z czyśćca, to przymnażać chwały Bogu, bo dusze te święte doskonale wychwalają w Niebie majestat Boży. My w ciemnościach i nędzy doczesnego życia nie możemy znać ani kochać doskonale Stwórcy naszego. Ale gdy dusza wyjdzie z ciała i stanie przed swym Sędzią, w tej chwili przenika ją światłość niebieska, jasno poznaje doskonałości Boże, a zapalona niezmierną miłością, niepojętym pragnieniem, unosi się ku najwyższemu dobru swemu i wylewa na seraficzne objawy miłość, w sposób nierównie doskonalszy, niżeli to czyniła Magdalena u stóp Chrystusowych, o której sam Zbawiciel powiedział, iż wiele umiłowała8;gorętsze niżeli Piotra, który po trzykroć zapewniał, że kocha Chrystusa Pana, biorąc Go samego za świadka swej miłości: Tak Panie, Ty wiesz, że Cię miłuję9.
O, jakże musi być wzniosłą i rzewną wdzięczność dusz oczyszczonych, wchodzących do Nieba! Jaki pokłon oddają majestatowi Trójcy Przenajświętszej! Jaki zachwyt i uwielbienie dla niezgłębionych doskonałości Boga trzykroć świętego! Z jakim zapałem miłości powtarzają hymn radosny: „Błogosławieństwo i cześć, i chwała, i moc Bogu naszemu na wieki wieków”10.
A wszystkie te hołdy czci, miłości, wdzięczności, składane Majestatowi Bożemu, przymnażają zasługi litościwym pośrednikom, którzy przez swe modlitwy i dobre uczynki przyczynili się do szczęścia tych dusz błogosławionych.
Z tych krótkich uwag możemy wnosić, jak przyjemna jest Bogu litość serca i współczucie dla biednych dusz czyśćcowych. Święty Dionizjusz, kartuz, świadczy, że w jednym objawieniu Pan Jezus rzekł do świętej Gertrudy te rzewne słowa: „Ile razy wybawisz duszę z czyśćca, czynisz mi tak miłą przysługę, jak gdybyś mnie samego z niewoli wykupiła, i bądź pewną, że ci to hojnie nagrodzę”.
Jest stare podanie w Irlandii, które powiada, że gdy święty Patryk w 433 roku przyniósł światło Ewangelii do tego kraju i głosił Irlandczykom prawdy Boże, że po śmierci jest drugie życie, że jest Niebo, czyli szczęście wieczne dla kochających Pana Boga, że jest piekło z wiecznymi mękami dla niewdzięcznych, bezbożnych, gardzących Jego prawem, Jego miłością; że jest czyściec, czyli kary doczesne – zatwardziały ten naród, nie mogąc pojąć rzeczy duchowych, żądał koniecznie widzieć prawdy wiary, o których słyszał.
Święty apostoł nie mogąc zwyciężyć ich uporu, udał się na modlitwę, błagając Boga, aby mu w tym dopomógł. Wtedy objawił mu się Zbawiciel, zaprowadził go na pewne dzikie i bezludne miejsce, ukazał mu grotę w skale, mówiąc: „Kto w uczuciach prawdziwej skruchy, przyjąwszy Sakramenty Święte, spędzi noc w tym miejscu – ten odpokutuje za grzechy swoje i ujrzy nagrody i kary zgotowane ludziom po śmierci. Lecz kto wejdzie bez pokuty i Sakramentów Świętych – ten umrze”.
Podanie dodaje, że niektórzy z tych, co tam weszli, nie wrócili więcej, lecz ci, którzy powrócili, wytrwali w wierze i świątobliwości życia. Jednakże nigdy ich śmiejących się nie widziano, gdyż wobec wspaniałości dóbr wiecznych, które oglądali, zgorzkniały im wszystkie przyjemności życia ziemskiego.
Grota świętego Patryka znajduje się w prowincji Ulton, na jednej wyspie pośród jeziora. Wyspa ta dzieli się na dwie części: jedna jest urodzajna i miła, druga przeciwnie – jest dzika i pusta. W pierwszej jest klasztor księży augustianów, w drugiej ciągną się ogromne skały, gdzie są groty świętego Patryka. Liczą ich dziewięć razem połączonych i mających komunikację ze sobą. Miejsce to bardzo jest sławne i wielce czczone w całym kraju. Dawniej odbywały się tu liczne pielgrzymki i często piętnaście tysięcy pielgrzymów zwiedzało razem tak zwany Czyściecświętego Patryka.
Święty Antonin, biskup, święty Dionizjusz, kartuz, i inni pisarze znakomici nauką i niezaprzeczonej powagi w Kościele Bożym, mówią o tej grocie, co wreszcie jest prawdą historyczną, bo pomimo wszelkiego prześladowania protestantów, miejsce to wielce czczone znajduje się dzisiaj w rękach katolików, jak nas o tym zapewniają uczeni irlandzcy, przez nas zapytywani w chwili, gdy to piszemy11.
Pomiędzy pielgrzymami, którzy zwiedzili grotę świętego Patryka, był niejaki Oenus albo Gunem. Ten, długo służąc w wojsku pod królem Stefanem, wrócił do Irlandii, swojej ojczyzny, a zastanawiając się nad grzesznym życiem, jakie pędził w obozie, zdjęty żalem serdecznym, wyspowiadał się u swojego biskupa, i chcąc ofiarować Bogu zadośćuczynienie za ciężkie grzechy swoje, postanowił zwiedzić Czyściec świętego Patryka.
Biskup mu odradzał, bojąc się, że dozna zbyt wielkich cierpień, ale Oenus nie odstąpił swego zamiaru i w roku 1152, z procesją i modlitwami, jak to było w zwyczaju, zaprowadzony został przez kapłanów do groty i zamknięty na noc, aby tam zwiedzić dziewięć miejsc kary czyśćcowej. Rycerz ten, jak to potem sam opowiadał, wszedłszy nie bez bojaźni w ciemny otwór skalny, ujrzał piętnastu mężów w bieli ubranych, którzy mu oznajmili, że będzie cierpiał ciężkie męki, będzie dręczony przez szatanów, ale żeby się nie bał niczego, tylko żeby się ciągle modlił, wzywając imienia Jezus, które jest straszne dla duchów ciemności.
Wziąwszybłogosławieństwo od tych sług Bożych, poszedł dalej, a oto wszystkie męczarnie, jakie tylko sobie wyobrazić można, naraz mu się przedstawiają. Jedni obwinięci ognistymi wężami, drudzy zanurzeni w siarczystych płomieniach żałosne wydają jęki… inni znowu wybladli, drżący, jakby oczekując śmierci lub czegoś gorszego, wspinają się na szczyt wysokiej skały, gdy tymczasem wicher je porywa i wrzuca do zamarzłej i cuchnącej rzeki, płynącej u stóp skały. I nasz pielgrzym byłby tam z innymi zanurzony, gdyby nie wezwał imienia Pańskiego. Tak z ciężką boleścią przechodzi osiem mąk czyśćcowych, pozostaje mu jeszcze dziewiąta.
Jest to przepaść ognista, z głębi niej ciągle buchają płomienie, wyrzucając nieszczęśliwych tam pogrążonych, którzy znowu pochłonięci siłą strasznego ognia nieustannie są miotani. Oenus wpada do tej pieczary ognistej i cierpi tak srogie męczarnie, że zapomina wołać do Boga o ratunek… ale nareszcie, wsparty Jego łaską, wzywa Zbawiciela, a wskutek potęgi imienia Jezus, pożerające ognie wyrzucają go z przepaści. Leży ledwo żywy na ziemi, nie wiedząc, dokąd się udać… Wtem kilku szatanów wychodzi z ognistego dołu:
– Co tu robisz? – mówią do niego. – Towarzysze nasi powiedzieli ci, że to jest piekło, lecz oni skłamali, bo kłamstwo to nasz żywioł. Nie tu jest piekło, my cię zaniesiemy do piekła.
Ciągną go zatem wśród wrzasków i wycia do szerokiej rzeki, gdzie się wznoszą ogniste bałwany, pełne strasznych szatanów.
– Pod tą rzeką jest piekło, ale musisz przejść przez most – mówią mu złe duchy. – Ten zaś most w niezmiernej wysokości wznosi się nad rzeką, a przy tym tak jest wąski i śliski, że niepodobna na nim się utrzymać. Jak będziesz na moście, puścimy na ciebie wiatry, burze i wpadniesz do rzeki. Towarzysze nasi przyjmą cię i wrzucą do piekła.
Była to ostatnia męka biednego pokutnika. Wyszedł z niej zwycięsko, po czym szatani uciekli, a on spokojnie postępował dalej. Rychło ujrzał jakby wspaniałe miasto, niezrównanej piękności. Mury jego budowane z dziwnie kosztownych materiałów, z jedną bramą lśniącą od drogich kamieni.
Gdy był jeszcze daleko, brama się przed nim otwiera i przejmuje go wonność rajska tak zachwycająca, że niczym są wszystkie zapachy ziemskie razem zebrane. Czuje się przy tym tak orzeźwiony i wzmocniony tą dziwną wonią, iż mu się zdaje, że mógłby znowu cierpieć wszystkie męki, jakie już wycierpiał. Patrzy ciekawie przez bramę, a oto blask niezmierny, jaśniejszy nad słońce, uderza wzrok jego.
Z wnętrza widzi wychodzącą na jego spotkanie liczną procesję z pochodniami i złotymi palmami w rękach. Byli to ludzie różnego stanu, duchowni i świeccy. Ubiory ich i cechy wskazywały, w jaki sposób służyli Bogu w doczesnym żywocie. Wszyscy go witają ze czcią, miłością, radością. Prowadzą go przez bramę wśród śpiewów tak wdzięcznych, tak zachwycających, że nic podobnego nie może być na ziemi… procesja znika, zostają tylko dwie osoby, aby pokazać pielgrzymowi wspaniałości i piękności Ojczyzny niebieskiej. Te osoby rozmawiają z nim, wychwalając Boga, że mu dał męstwo i wytrwałość w cierpieniach, jakie ponosił. On zaś w uniesieniu radości ogląda wszystkie rozkosze tego błogosławionego Przybytku.
Widzi rzeczy, których żaden język wyrazić nie zdoła… te niezmierne przestrzenie oświecone są tak wielką światłością, że słońce w południe do niej przyrównane ciemniejsze jest, niż paląca się świeca wobec słońca. Cały ten obszar wydaje się śliczną łąką, obsadzoną krzewami i różnymi drzewami, ozdobioną kwiatami, których krasą i wonnością mógłby się nasycać przez całą wieczność, gdyby mu Pan Bóg dozwolił tu pozostać.
Widzi tak wiele ludzi płci obojga, że trudno wierzyć, aby tak wiele żyło na świecie, jak również niepodobna dojrzeć wzrokiem krańców tego przecudnego mieszkania, w którym się oni znajdują. Wszyscy przechadzają się rozkosznie gromadami, jedni tu, drudzy tam, wzajemnie się odwiedzają, łącząc się to z jedną, to z drugą grupą. Wszystkie te chóry tworzą dziwny porządek i śpiewają ku chwale Bożej w cudnej i zachwycającej melodii.
Jak gwiazda od gwiazdy różni się światłością, tak święci Pańscy mają różność blasku chwały, która je otacza, szaty ich także się różnią według różności i stopnia zasługi. Jedni mają szaty złote, przejrzyste, drudzy białe, błękitne, zielone i innych kolorów, wszyscy w upojeniu miłości wychwalają Boga, ciesząc się nie tylko szczęściem własnym, ale równie błogosławieństwem towarzyszy swoich.
Wszyscy podzielają radość pobożnego rycerza i winszują mu, że uniknął okrucieństwa srogich szatanów, jak gdyby przybycie jego do tego rozkosznego miejsca zwiększyło szczęście wszystkich.
Ale, niestety, powiedziano mu, że trzeba wrócić na ziemię. Z wielką boleścią żegna swych nowych przyjaciół, którzy mu dają błogosławieństwo i z serdeczną miłością przeprowadzają go do bramy rajskiej, zapewniając, że wkrótce znowu się z nimi połączy i nigdy się więcej nie rozdzielą.
Gdy bramę za nim zamknięto, serce mu się ścisnęło z ciężkiego żalu, że znowu do nędzy ziemskiego żywota powracać musi… idzie smutny tą samą drogą, którą przyszedł. Spotyka szatanów, ale ci przestraszeni uciekają od niego. Przechodzi także przez miejsce mąk, ale już nic nie cierpi.
Staje na koniec w sali, gdzie mu się najpierw objawiali biali mężowie. Ci go witają, chwaląc i wielbiąc Boga, że mu dał tak wielką odwagę, winszują mu odniesionego zwycięstwa.
– Spiesz się, najmilszy bracie – mówią do niego. – Już dzień świta na ziemi. Przeor klasztorny, odprawiwszy Mszę Świętą, przyjdzie z procesją do drzwi groty, a nie znalazłszy cię, myśląc, że nie wrócisz, zamknie drzwi i odejdzie.
Oenus słucha ich rady i staje u drzwi właśnie w chwili, gdy przeor przychodzi je otwierać. Wyprowadzają go z triumfem wśród śpiewów pobożnych.
On zaś piętnaście dni zostaje w kościele na modlitwie. Potem, wziąwszy krzyż pielgrzyma, zwiedza pobożnie Ziemię Świętą skropioną krwią Zbawiciela, gdzie się zbawienie świata dokonało.
Tak, do śmierci świątobliwy ten rycerz wzorem był pokuty i cnót chrześcijańskich, a ile razy słyszał mówiących o czyśćcu, zawsze rzewnymi zalewał się łzami.
(Joseph Görres, Mistyka Boża, t. 3, r. 5)
„Widziałam miejsca ciemne, straszne i przepaść ognistą a nad nią duszę, jakby obleczoną ciałem”12. Nogi jej przytwierdzone były nad przepaścią. Straszne płomienie z głębiny wznosiły się ku niej i paliły ją z taką mocą, że pory jej ciała zdawały się otwartymi żyłami, z których tryskał ogień. Z rąk jej gwałtownie ku nogom wyciągniętym spływa ognista smoła, ciało jej było szpetne, nieznośną woń wydające. I słyszałam duszę pięć razy wołającą: „biada!”, a potoki łez zalewały twarz jej. Mówiła ona:
– Biada mi, żem tak mało kochała Boga mego, chociaż łaskami Jego hojnie obdarzoną byłam! Biada mi, żem się nie bała sprawiedliwości Jego! Biada mi, żem szukała haniebnych rozkoszy ciała! Biada mi, żem pragnęła bogactwa, zaszczytów, chwały! Biada mi, żem słuchała cię, szatanie, któryś mnie prowadził do złego!
Natenczas Anioł rzekł do mnie:
– Przepaść ta jest piekłem, kto w nią wejdzie, nigdy Boga nie ogląda. Nad tą przepaścią jest miejsce największych mąk czyśćcowych. Dusza, którą tam widzisz, cierpi palenie ognia pożerającego, a zarazem dreszcze srogiego zimna. Cierpi głód, pragnienie, zasmuconą jest ciemnościami, ogłuszoną krzykami, wielce poniżoną, zawstydzoną i przerażoną straszliwym widokiem szatanów, a jednak w tych wszystkich mękach pocieszoną jest wspomnieniem swoich dobrych uczynków.
Jest drugie miejsce oczyszczenia, gdzie męki są mniejsze. Dusze tam pozostające podobne są do słabych, powoli odzyskujących siły i piękność.
Nareszcie jest trzecie miejsce wyższe nad to: czyściec duchowy, gdzie dusze cierpią tylko straszną mękę tęsknoty do Boga. Kiedy złotnik chce oczyścić złoto, wrzuca je w ogień, aby cząstki miedzi od niego się oddzieliły. Gdy złoto stopnieje, wyjmuje je, kładzie w inne miejsce, dopóki nie przyjmie blasku i kształtu, jaki mu chce nadać. Na koniec składa je na miejsce bezpieczne do czasu, gdy właściciel o nie się upomni.
Niektórzy tak niewinnie żyją na ziemi, że po śmierci bez zwłoki wchodzą do chwały wiecznej, do Nieba, ale mało jest takich… nawet pomiędzy świętymi duszami rzadko która wyminie trzecie miejsce oczyszczenia.
Dusze, które cierpią w tych trzech więzieniach, korzystają z modlitw Kościoła, mają ulgę z dobrych uczynków, które wskutek ich ostatniej woli spełniają się na ziemi, albo z ofiary ich przyjaciół i krewnych. Jak pokarm rozwesela zgłodniałego, świeża woda spalonego pragnieniem, ciepłe okrycie zmrożonego żebraka, miękka pościel złamanego boleścią, jak szczęśliwa wiadomość pociesza zasmuconego – tak ofiary Mszy Świętej i dobre uczynki wiernych, rozweselają dusze czyśćcowe.
Anioł mówił jeszcze:
– Błogosławiony człowiek, który wspomaga dusze cierpiące modlitwami, dobrymi uczynkami, umartwieniem ciała, bo sprawiedliwość Boża nie może się mylić… dusza rozłączona z ciałem musi być oczyszczoną w mękach czyśćcowych, jeżeli przez swych przyjaciół nie będzie wybawioną.
I słyszałam zaraz wiele głosów mówiących:
– O Panie Jezu Chryste, Sędzio sprawiedliwy, pomnażaj miłość Twoją w sercach tych, którzy nas wspierają, abyśmy z ich dobrych uczynków większą korzyść miały!
Wyżej także wiele głosów mówiło:
– Niech Bóg stokrotnie nagrodzi tym, którzy nas wspierają w nieszczęściu naszym!
W tymże miejscu widziałam wschodzącą jutrzenkę, powoli się rozjaśniającą, i mnóstwo dusz mówiło wielkim głosem:
– O Panie Boże! Daj stokrotną nagrodę przyjaciołom naszym na ziemi, którzy przez swe dobre czyny wznoszą nas do światłości niebieskiej i do oglądania oblicza Twego!”.
(Objawienia świętej Brygidy, ks. 4, r. 7-9)
Królowa Niebieska w Objawieniach świętej Brygidy sama przyjmuje nazwę „Matki dusz czyśćcowych”:
– Jam jest – mówi – Matką wszystkich dusz cierpiących w miejscach oczyszczenia, a moje modlitwy skracają kary za grzechy im naznaczone.
I bez wątpienia, jeżeli święci Pańscy przyczyną swoją otrzymują dla nich przebaczenie, któż się ośmieli przeczyć, że Maryja, która jest Królową świętych, używa tego przywileju nierównie w wyższym stopniu? Wszakże i Kościół nazywa Ją Pocieszycielką Strapionych, Matką Miłosierdzia.
Święty Piotr Damian mówi, iż jedna osoba zmarła ukazała się i zapewniła, że w święto Wniebowzięcia Matki Bożej więcej dusz wyszło z czyśćca, niżeli jest mieszkańców w Rzymie. Tenże święty opowiada dziwne widzenie, jakie miał jeden kapłan w bazylice świętej Cecylii, jednej z najsławniejszych w Rzymie.
Zdało mu się, że go jeden przyjaciel zmarły budzi ze snu i prowadzi do kościoła. Tam widzi on orszak świętych dziewic: Cecylię, Agnieszkę i Agatę, które wraz z innymi otaczają wspaniały tron, na którym spoczywa Matka Boża wśród chórów Aniołów i świętych Pańskich. Słodycz i pogoda wejrzenia Królowej Niebieskiej rozlewały radość w tych duszach błogosławionych.
Wtem ukazuje się przed tronem uboga niewiasta w zaniedbanym ubiorze, mająca na sobie zarzucone jakieś drogie futro, a upadając do stóp Królowej Niebieskiej, wzdychając i płacząc, pokornie woła:
– O Matko miłosierdzia! W imię Twej niezmiernej dobroci zmiłuj się nad Janem Patrycjuszem, który cierpi srogie męki w czyśćcu! O Pani świata, błagam Cię, ulituj się nad nim!
Trzy razy powtórzyła tę modlitwę i nie otrzymała żadnej odpowiedzi, nareszcie, podnosząc głos swój, dodała:
– Ty wiesz dobrze, o Najmiłosierniejsza Królowo, żem ja żebraczka z Twojej bazyliki. Drżąca od zimna u drzwi świątyni w imię Twoje prosiłam o jałmużnę Patrycjusza, a on zdjął z siebie to drogie futro i okrył mnie. O Matko Najłaskawsza! Racz mu nagrodzić to miłosierdzie!
Na te słowa Królowa Niebieska, mile spoglądając na klęczącą niewiastę, rzecze do niej:
– Człowiek, za którym prosisz, skazany jest na długie cierpienia za grzechy swoje. Ale, że miał dwie wielkie cnoty: miłosierdzie dla ubogich i cześć dla mych ołtarzy, uczynię mu łaskę.
Świeci obecni zaczęli się także przyczyniać za nim. Maryja rozkazała przywieść Patrycjusza. Stanął zaraz, prowadzony przez szatanów, blady, szpetny, okuty w kajdany, które mu rozdzierały ciało.
Matka Boża kazała go natychmiast uwolnić z mąk, aby się przyłączył do orszaku świętych, tron Jej otaczających. Gdy ten rozkaz wykonano, wszystko znikło i głuche milczenie zaległo w Kościele.
Kapłan, który miał to widzenie, wszystkim odtąd zalecał te dwie główne cnoty: miłosierdzie dla ubogich i nabożeństwo do Najświętszej Maryi Dziewicy, zapewniając, że ta Matka Litościwa skróci nam po śmierci męki czyśćcowe i wprowadzi nas do Chwały niebieskiej.
Miłość chrześcijańska powinna skłaniać nas do wspierania wszystkich dusz wiernych, wypłacających się sprawiedliwości Bożej w miejscach oczyszczenia. Ale ten obowiązek większym jest zapewne względem naszych krewnych, przyjaciół i dobrodziejów. Zrozumiała to dobrze królowa Gudula, małżonka Don Sancheza, Króla Leonu w Hiszpanii.
Książę ten mocą swojego oręża zwyciężył zbuntowanych poddanych i przywiódł ich do uległości. Wówczas wódz ich Gonzalres, widząc, że się nie może oprzeć sile, użył podstępu… rzucił się do stóp króla, prosząc o przebaczenie, co i otrzymał, a przypuszczony do przyjaźni monarchy, dopuścił się strasznej zdrady – podał królowi owoc zatruty. Zaledwie go Sanchez skosztował, czując się śmiertelnie rażony, chciał być zaniesiony do swej stolicy, lecz zmarł w drodze.
Było to wielkie nieszczęście dla całego kraju, gdzie Sanchez był bardzo kochany. Lecz któż zdoła wyrazić boleść jego małżonki Guduli?
Ciągle płakała, narzekała na tak nikczemną zdradę, ale że była chrześcijanką, starała się przede wszystkim modlitwami swymi ratować duszę zmarłego. Hojne jałmużny dla ubogich, liczne ofiary Mszy świętych podnosiły wspaniałość królewskiego pogrzebu, który zresztą odpowiedni był do dostojności takiej osoby.