Chrobry Rex - Morys-Twarowski Michael - ebook + książka

Chrobry Rex ebook

Morys-Twarowski Michael

0,0
52,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

BOLESŁAW CHROBRY

WŁADCA. WOJOWNIK. PIERWSZY KRÓL

Rzucił wyzwanie najpotężniejszym władcom swoich czasów.

Dokonał podbojów, które przeszły do legendy.

Stworzył pierwsze polskie królestwo.

Jego imię przepowiadało mu wielką sławę, a wśród sąsiadów budziło grozę. Prowadził swoich wojów we wszystkie strony świata. Zdobył Kraków, podbił Pragę i zagarnął Kijów. Zasiadł na legendarnym tronie Karola Wielkiego. I miał nie mniejsze od niego ambicje. Dążył do konfrontacji ze wszystkimi sąsiadami, chcąc wydrzeć im kolejne ziemie.

Przyjaciel świętych, który dawał dowody swojego okrucieństwa. Dzielny wódź, który nieraz uciekał przed wrogiem. Twórca mocarstwa, który nie pozostawił równego sobie dziedzica.

Największy wojownik w dziejach swojego rodu. Charyzmatyczny przywódca. Władca potężnego państwa, o którym pamięć przetrwa ponad tysiąc lat. Bolesław Chrobry. Pierwszy z królów.

*

Poprawione, zaktualizowane, rozszerzone i wzbogacone o nową szatę graficzną wznowienie Narodzin potęgi, bestsellerowej książki Michaela Morysa-Twarowskiego o Bolesławie Chrobrym. Chrobry rex to pierwsza część epickiej serii o polskich monarchach.

*

Michael Morys-Twarowski – autorbestsellerów takich jak Barbarica oraz Polskie imperium, a także książki Dzieje Księstwa Cieszyńskiego. Obronił doktorat z historii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Napisał ponad 100 publikacji naukowych. Finalista konkursu scenopisarskiego Script Pro. Przekłada aktualną wiedzę naukową na epickie opowieści o polskiej historii.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 358

Data ważności licencji: 3/11/2030

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Projekt okładki

Sebastian Komorowski

Recenzja naukowa

Maksymilian Sas

Opieka redakcyjna

Natalia Hońca

Menadżer projektu

Marianna Starzyk

Opieka promocyjna

Karolina Domańska

Adiustacja

Maciej Waligóra

Aleksandra Ptasznik

Korekta

Małgorzata Matykiewicz-Kołodziej

Wybór ilustracji

Natalia Hońca

Michael Morys-Twarowski

Projekt mapy

Marcin Słociński

Ilustracje nieopisane inaczej pochodzą z domeny publicznej

Indeks

Tomasz Babnis

Copyright © by Michael Morys-Twarowski

©Copyright for this edition by SIW Znak sp. z o.o., 2025

Znak Horyzont

www.znakhoryzont.pl

ISBN 978-83-8367-848-1

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl

Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak

ul. Kościuszki 37, 30-105 Kraków

Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected]

Wydanie II poszerzone

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotował Jan Żaborowski

Prolog

W dniu Świętego Jana Chrzciciela, 24 czerwca 972 roku, niedaleko Cedyni niemieccy rycerze pod wodzą margrabiego Hodona zaatakowali wojów słowiańskiego księcia Mieszka I, o których powiadano, że „setka ich warta jest tyle, co dziesięć setek innych”. O dziwo, zwycięstwo w tym krwawym boju przypadło ludziom Hodona. Ich radość była jednak przedwczesna. Jeszcze tego samego dnia uderzyli na nich wojowie Zdziebora, Mieszkowego brata. Nowa bitwa przerodziła się w rzeź zmęczonych Niemców. Kończyli ze strzałami w oczodołach, z czaszkami rozwalonymi toporami, z mieczami wbitymi aż po rękojeść w brzuchy. Spośród znaczniejszych rycerzy tylko dwóch – margrabia Hodon i młodziutki Zygfryd z Walbeck – zdołało uciec i szczęśliwie wrócić w rodzinne strony.

Wieść o klęsce margrabiego szybko obiegła Rzeszę. Dotarła również do uszu cesarza Ottona I, który natychmiast pchnął gońców do Hodona i Mieszka.

– Jeżeli nie chcecie stracić mojej łaski, zachowajcie pokój, aż przybędę na miejsce i osobiście zbadam sprawę – zapowiedział imperator1.

Miał pełne prawo wystąpić w charakterze sędziego: Mieszko płacił mu trybut, Hodon władał marchią łużycką na wschodnich rubieżach Rzeszy, a konflikt między nimi wyglądał na kolejną feudalną wojenkę, jakich w średniowieczu nie brakowało. Otto rozkazał im stawić się w Kwedlinburgu, gdzie zamierzał spędzić najbliższą Wielkanoc2.

W marcu 973 roku, zgodnie z wolą cesarza, Mieszko przyjechał do Kwedlinburga na największy zjazd polityczny w tej części świata. W grodzie musiała panować ciasnota, bo lista przybyłych była długa: współrządzący z ojcem młody Otto II, najważniejsi niemieccy możnowładcy, książę czeski Bolesław II Starszy, dwunastu węgierskich dostojników, posłowie z Rzymu, Benewentu, Konstantynopola, Bułgarii, Rusi i Danii3.

Sześćdziesięciojednoletni cesarz w radosnym nastroju rozstrzygał kwestie dotyczące różnych części swojego imperium. Przyszła wreszcie kolej na spór Hodona i Mieszka. Być może przy tej okazji słowiański książę dopiero po raz pierwszy zobaczył Ottona. Niemiecki władca miał już niewiele włosów na głowie, mógł za to pochwalić się bujną, długą brodą, porównywaną do lwiej grzywy. Zwykle mówił w języku Sasów, lecz znał również łacinę i trochę mowę Słowian4.

Być może w łamanej słowiańszczyźnie zakomunikował swój werdykt. Szczegółów decyzji Ottona nie znamy, poza jednym ważnym punktem – jedyny syn Mieszka miał trafić na cesarski dwór w charakterze zakładnika. Słowiański książę nie chciał przystać na takie warunki. Ugiął się dopiero pod wpływem gróźb. Jakich konkretnie, źródła milczą, lecz można być pewnym, że najpotężniejszy władca na kontynencie dysponował całym arsenałem środków nacisku5.

Kronikarz Thietmar zanotował, że „po pokojowym załatwieniu wszystkich spraw i otrzymaniu wspaniałych darów powrócili wszyscy w radosnym nastroju do swoich krajów”. Należy mu zaufać, bo prawdopodobnie opierał się na relacjach z pierwszej ręki – był synem Zygfryda z Walbeck, towarzyszącego Hodonowi w wyprawie, która zakończyła się rzezią pod Cedynią. Może to sam margrabia opowiadał mu o szczegółach kwedlinburskiego zjazdu?6

Palatium Mieszka I – wizualizacja opracowana przez Piotra Walichnowskiego.

Mieszko wracał na wschód z uśmiechem na twarzy, lecz smutkiem w sercu. Musiał pożegnać się z jedynym synem, być może na wiele lat. Zanim wyprawił go w drogę, zorganizował mu postrzyżyny. Zgodnie ze starym słowiańskim zwyczajem chłopcom dopiero w siódmym roku życia obcinano włosy i nadawano nowe imię7.

Syn Mieszka był zdrowym dzieckiem – w przeciwnym razie nie dożyłby nawet postrzyżyn. Słowianie mieli jasne włosy, ale niekoniecznie takie musiał mieć Mieszkowy syn. Jego matka, Dobrawa, była czeską księżniczką, a na blond-słowiańskim morzu Czesi stanowili ciemnowłosą wyspę. Ciemne włosy przypisywał mu XV-wieczny kronikarz Jan Długosz, traktując je jako defekt urody. Z kolei XVI-wieczny kronikarz Marcin Bielski twierdził, że był rudawy8.

W pośpiechu zorganizowano ucztę, na której miano dokonać postrzyżyn książęcego jedynaka. Najprawdopodobniej to biskup Jordan udzielił krótkiego błogosławieństwa, po czym wykonał pierwsze cięcie. Kolejnych dokonywali chyba krewni i przyjaciele Mieszka, może znalazł się wśród nich Zdziebor, zwycięzca spod Cedyni. Obcięte włosy dziecka zwykle składano w ofierze Rodzanicom, trzem słowiańskim demonom, które najpierw zjawiały się przy kołysce noworodka, aby określić jego losy, a później przybywały na uroczystość postrzyżyn. Jednak rodzice chłopca, Dobrawa i Mieszko, byli chrześcijanami i ufali, że są potężniejsze siły mogące chronić ich syna. Wysłali jego włosy do Rzymu, oddając go symbolicznie w opiekę Świętego Piotra, Księcia Apostołów9.

Prawdopodobnie następnego dnia, bo nie wolno było już dłużej zwlekać, chłopiec w otoczeniu zaufanych ludzi Mieszka wyruszył w drogę. Pożegnał się z siostrą, ojcem i matką, której chyba więcej już miał nie zobaczyć. Możemy sobie wyobrazić, że – wsiadając do czterokołowego wozu (jeżeli obrano drogę lądową) albo do wykonanej z pnia dębowego łodzi (jeżeli obrano drogę wodną) – z trudem powstrzymywał łzy10.

Wśród świadków tej dramatycznej sceny znaleźli się tacy, którzy doczekali dnia, gdy ten zapłakany chłopczyk stanie się władcą potężnego mocarstwa i największym wojownikiem w dziejach swego rodu. Pamięć o jego czynach przetrwa znacznie dłużej i nawet po upływie tysiąca lat będą powstawać o nich książki. Niektórzy uczestnicy postrzyżyn mogli to jednak przeczuwać. Jedynego syna Dobrawy i Mieszka nazwano Bolesławem. Wierzono podówczas, że imię stanowi swego rodzaju zaklęcie, zapowiedź dalszych losów człowieka. Bolesław znaczyło „więcej sławy”, można je tłumaczyć: „ten, który będzie miał dużo sławy”11.

Chrobry rex jest opowieścią, jak spełniała się owa przepowiednia.

Dagome iudex

W 985 roku albo niedługo potem do Rzymu przybyło poselstwo Mieszka I. Książęcy posłowie w imieniu swojego mocodawcy, jego ostatniej żony Ody oraz ich synów Mieszka i Lamberta oddali w opiekę Świętego Piotra miasto Gniezno z przyległościami1.

Prośbę przekazano ustnie, na miejscu spisano odpowiedni dokument, który jednak zaginął i znany jest tylko ze streszczenia pochodzącego z około 1087 roku – zaczyna się ono od słów Dagome iudex2. Pod określeniem „Dagome iudex” kryje się Mieszko I, chociaż interpretowano owe słowa na różne sposoby. Dyletanci doszukują się w „Dagome” śladów rzekomo skandynawskiego imienia Mieszka, ale badacze akademiccy nie pozostają w tyle, zaśmiecając dyskusję naukową hipotezami bez pokrycia. W ostatnich latach Gniezno zastąpiono Szczecinem3, z dwóch synów Ody i Mieszka zrobiono jednego4, a Mieszkowi przypisano jeszcze żonę imieniem… Dagome5.

Prawda czasami bywa bardziej przyziemna. Najwięcej przemawia za tym, że osoba sporządzająca streszczenie pomyliła się w odczycie. Na pewno oryginał był sporządzony innym krojem pisma (pod koniec X wieku w papieskiej kancelarii używano kuriałę rzymską, od połowy XI wieku dominowała minuskuła dyplomatyczna). Początek oryginału mógł być też wytarty lub uszkodzony, w efekcie czego ze słów „Ego Misica” („Ja, Mieszko”) powstało „Dagome”6.

Większą zagadką dokumentu jest nieobecność w nim Bolesława, pierworodnego syna Mieszka. Wszystkie pomysły badaczy są chybione, bo ani nie został wydziedziczony, ani nie przeznaczono go do kariery duchownej, ani nie panował w tym czasie w Krakowie, poza ojcowskim władztwem. Ilustruje to skalę problemu, z którym historycy nie poradzili sobie i raczej nigdy nie poradzą7.

Regest „Dagome iudex” znajdująca się w Bibliotece Watykańskiej (Cod. Vatic. 3833, f. 87–87v).

Nie wiemy, na ile kancelaria papieska dobrze oddała na piśmie sens słów wysłanników Mieszka I ani też jakie istotne informacje pominięto w streszczeniu zwanym Dagome iudex. Niewykluczone, że w jakimś kontekście Bolesław miał się pojawić (słowa wysłanników Mieszka) albo nawet pojawił w dokumencie (zaginiony oryginał). A może – to jednak bardziej pytanie niż hipoteza – kluczem interpretacyjnym jest fakt, że w dzieciństwie został oddany pod opiekę Świętego Piotra? Bolesław, choć niewzmiankowany w regeście, w pewien sposób wypełnił jego postanowienia. Prawdopodobnie celem Mieszka, oddającego się pod protekcję świętego Piotra, było „uzyskanie wsparcia Stolicy Apostolskiej w ustabilizowaniu i rozbudowie organizacji kościelnej”. Rzecz tę doprowadził do końca właśnie Bolesław, za którego panowania Polska zyskała swojego arcybiskupa8.

1Dagome iudex został sporządzony między 985 (początek pontyfikatu papieża Jana XV) a 992 r. (zgon Mieszka I), prawdopodobnie bliżej terminu początkowego. Dokument wymienia dwóch synów Ody: Mieszka i Lamberta, tymczasem – jak wylicza kronikarz Thietmar – ojca przeżyło trzech synów Ody: Mieszko, Świętopełk i trzeci, którego imienia nie zanotował (Thietmars Chronik, s. 196–199). Jeżeli założymy, że sekwencja synów podanych przez Thietmara jest prawidłowa – a to najbardziej poprawne metodologicznie założenie – to należy przyjąć, że Lambert zmarł w dzieciństwie, na pewno przed śmiercią ojca, a po wysłaniu poselstwa w sprawie Dagome iudex urodzili się Świętopełk i ów najmłodszy, nieznanego imienia syn Ody. Inna możliwość – Thietmar błędnie uszeregował synów Ody, a brakującym synem był Lambert, w rzeczywistości starszy od Świętopełka – jest zdecydowanie mniej uprawniona. W każdym razie co najmniej jeden syn Ody urodził się po wysłaniu poselstwa do Rzymu, co jest argumentem, by zakładać wystawienie Dagome iudex bliżej 985 niż 992 roku. Dopiero po napisaniu tego fragmentu odkryłem, że podobny tok rozumowania przyjął Tomasz Jurek: Biskupstwo poznańskie w wiekach średnich, Poznań 2018, s. 85.

2 Prośba była przekazana ustnie, a nie na piśmie: Przemysław Nowak, „Dagome iudex” w „Zbiorze kanonów” kardynała Deusdedita, „Studia Źródłoznawcze” 51, 2013, s. 83–84.

3 Przemysław Urbańczyk, Mieszko Pierwszy Tajemniczy, Toruń 2012, s. 370. Krytyka: Przemysław Nowak, Civitas Schinesghe w regeście dokumentu „Dagome iudex” (na marginesie książki Przemysława Urbańczyka „Mieszko Pierwszy Tajemniczy”), „Przegląd Historyczny” 104, 2013, 3, s. 561–569.

4 Krystyna Łukasiewicz, Polski książę Mieszko Lambert czy król Polski Mieszko II Lambert? Nowe spojrzenie na „Dagome iudex” i „Calendarium Merseburgense”, „Slavia Antiqua” 51, 2010, s. 117–126. Krytyka: Dariusz Andrzej Sikorski, O najnowszym synu Mieszka I – Mieszku Lambercie, „Slavia Antiqua” 52, 2011, s. 169–174.

5 „Dagome” jako żona Mieszka: Teresa Pac, Common Culture and the Ideology of Difference in Medieval and Contemporary Poland, Lanham 2022, s. 153. Na to kuriozum chyba jeszcze nikt nie zwrócił uwagi.

6 Przemysław Nowak, Rzekome drugie imię Mieszka I w „Dagome iudex”, „Przegląd Historyczny” 103, 2012, 2, s. 357–364.

7 Zestawienie hipotez: Dariusz Andrzej Sikorski, Kościół w Polsce za Mieszka I i Bolesława Chrobrego, wyd. 2, Poznań 2013, s. 251–256.

8 Maksymilian Sas, Między swoistością a typowością: kult św. Piotra Apostoła w monarchii wczesnopiastowskiej na tle środkowoeuropejskim (do końca XI w.), [w:] Oryginalność czy wtórność? Studia poświęcone polskiej kulturze politycznej i religijnej (X–XIII wiek), red. Roman Michałowski, Grzegorz Pac, Warszawa 2020, s. 363–364, 372.

Rozdział pierwszy

Przodkowie Króla Północy

25 maja 992 roku śmierć po raz kolejny nawiedziła ród Piastów. Nieraz już zabierała niemowlęta z kołysek, mężczyzn z bitewnych pól, kobiety osłabione porodami i ludzi sytych swych dni jak biblijni patriarchowie. Tym razem przyszła po trzęsącego się starca, zmożonego gorączką Mieszka I, zwanego Królem Północy, Księciem Wandalów, Księciem Słowian i Margrabią12.

Rządził trzy dekady, może nawet cztery, w czasie których okazał się godnym potomkiem swego rodu. A powiadano, że ród ten wybrali bogowie. Jeszcze Mieszkowy prapradziad, niejaki Piast, był zwykłym chłopem spod Gniezna, któremu do szczęścia wystarczały beczka sfermentowanego piwa i prosiak na stole. Siemowit, syn Piasta, został obrany księciem przez swoje niewielkie plemię13.

Lestek, syn Siemowita, zmuszał kolejne osady i plemiona, aby płaciły mu daniny i były posłuszne. Gdy odmawiały, nawiedzał je ogniem i mieczem, palił grody, a ich mieszkańców brał w niewolę i sprzedawał żydowskim kupcom, płacącym srebrnymi dirhemami. Nieszczęśnicy ruszali w daleką drogę. Często w jej trakcie mężczyzn kastrowano, a kobiety gwałcono. Po tygodniach gehenny trafiali do muzułmańskiego państwa Samanidów ze stolicą w Bucharze (dzisiejszy Uzbe­kistan), gdzie kupowali ich tamtejsi bogacze. Tereny między Odrą a Wartą wyludniały się, ale w zamian w centrum Lestkowego władztwa wyrastały nowe potężne grody, jakich nigdy wcześniej w tej części Europy nie widziano14.

Czynili tak później i Siemomysł, syn Lestka, i Mieszko, syn Siemomysła. Dirhemy, które otrzymywali za niewolników, pozwalały im utrzymać drużynę wojów. Za czasów Mieszka drużyna ta liczyła 3000 ludzi. Składała się najpewniej i z miejscowych, i ze skandynawskich imigrantów. Książę płacił im dużo, ale byli warci swojej ceny. Najlepsi z najlepszych. Krążyła opinia, że „setka ich warta jest tyle, co dziesięć setek innych”. Dla Mieszka nie było rzeczy niemożliwych. Wygrywał bitwy, cynicznie zmieniał sojusze, a kiedy niemiecka Rzesza znalazła się tuż za jego granicami – idealnie odnalazł się w jej strukturze, biorąc udział w zjazdach politycznych, sporach o cesarską sukcesję i feudalnych wojenkach. Z każdym rokiem władztwo Mieszka powiększało się o kolejne grody: niektóre już wcześniej istniejące, inne – wznoszone na nowo opanowanych terenach. Chronologia i zakres podbojów ciągle jest uzgadniany między historykami od lat mającymi ten sam zestaw źródeł i archeologami co chwilę dorzucającymi nowe szczegóły. W każdym razie pod panowaniem Mieszka znalazły się Wrocław, Sandomierz, Gdańsk, Kołobrzeg, Szczecin i chyba Płock15.

Wejście w granice państwa sprowadzało się do płacenia danin, czyli należało dawać księciu określone ilości zboża, miodu, żelaza, skór kunich i lisich. Opola, czyli jednostki składające się z kilku wsi, musiały raz w roku oddać jednego woła i jedną krowę. Dochodził jeszcze do tego obowiązek „stanu” lub „gościtwy” – czyli goszczenia na swój koszt księcia i jego świty – oraz odpierania nieprzyjacielskich ataków i ścigania uchodzącego z kraju przeciwnika16.

W zamian książę gwarantował ochronę – tępił wszystkich, którzy chcieli naruszyć jego stan posiadania. Mieszko dawał poczucie bezpieczeństwa. Ludzie widzieli, że ich daniny nie idą na marne. Książę inwestował w budowę silnie umocnionych grodów, po których dzisiaj archeolodzy poznają jego strefę wpływów. Lepiej było poświęcić trochę miodu, kilka skórek, woła i krowę, byleby nie wpaść w ręce łowców niewolników i dać się wykastrować lub zgwałcić.

Rodzina Mieszka

Ciała przodków Mieszka I palono, podczas gdy ich żony kroiły sobie twarze i ręce nożami, a niektóre w rozpaczy popełniały samobójstwo, co spotykało się z dużym uznaniem otoczenia. Książę jednak porzucił dawnych bogów, dlatego jego zwłoki spoczęły w trójnawowej katedrze w Poznaniu, a wdowa nie musiała się okaleczać17.

Wzniesiona kilkanaście lat wcześniej romańska bazylika prawdopodobnie nigdy nie widziała tylu ludzi. Zjawili się chrześcijańscy kapłani i wojowie księcia, doświadczeni w krwawych bojach, i mieszkańcy okolicznych grodów i wiosek, i będący przejazdem w Poznaniu kupcy, szpiedzy, dyplomaci. W tłumie stali obok siebie wyznawcy Jezusa Chrystusa, Światowida, Thora, Odyna, Mahometa i Jehowy.

Powinna też przybyć w komplecie rodzina zmarłego. Żona i młodsze dzieci były pewnie na miejscu w Poznaniu, ale inni krewni mogli wyruszyć w daleką drogę już na wieść o pogarszającym się stanie zdrowia Mieszka I. Zmęczeni wielodniową podróżą, spędzoną głównie w łodziach i w wozach o skrzypiących osiach, jadących po wyboistych szlakach, zdążyliby jedynie na pogrzebowe uroczystości.

Kiedy obrzędy, być może trwające wiele dni, związane z ostatnim pożegnaniem księcia dobiegły końca, ludzie wrócili do zwykłych zajęć. O ile specjalnie długo nie ociągano się z pogrzebem Mieszka, to już niebawem czekało ich Święto Kupały, noc przesilenia letniego.

Przesilenie, ale innego rodzaju, czekało rodzinę Mieszka. Władca pozostawił swoje państwo do podziału między wielu. Nie chodziło jednak o państwo w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, ale bardziej o rodzinne przedsiębiorstwo, w którym wszyscy krewni mają swoje udziały i współuczestniczą w zarządzaniu. Tyle że wspólnicy nie chcieli się ze sobą dzielić18.

Mieszko I miał wiele żon. Ostatnią, dziewiątą była Oda, która mogła się pochwalić niezwykłym życiorysem. Pochodziła z Niemiec. Była zakonnicą w klasztorze Świętego Wawrzyńca w saskiej miejscowości Kalbe nad Muldą. W 979 roku jej kuzyn, cesarz Otto II, zorganizował wyprawę przeciwko Mieszkowi, zakończoną fiaskiem – głównie z powodu jesiennej słoty. W takiej sytuacji zdecydował się zawrzeć pokój, który miało przypieczętować małżeństwo cesarskiej krewniaczki z Królem Północy. Oda, raczej bez szczególnego żalu, acz potępiana przez kościelnych hierarchów, opuściła klasztor i została żoną Mieszka I19.

Najbardziej znany wizerunek Mieszka I autorstwa Jana Matejki.

Nie wiemy, ile dzieci urodziła słowiańskiemu księciu – wiadomo, że ojca przeżyło trzech synów: Mieszko, Świętopełk i trzeci, nieznanego imienia. W chwili śmierci Mieszka I najstarszy z nich mógł mieć najwyżej dwanaście lat. Wprawdzie w średniowieczu nastolatkowie często tworzyli historię, rządzili królestwami, dowodzili armiami i ginęli w bitwach, ale Mieszko syn Mieszka chyba jeszcze nie był w tym wieku, by wybudzać go z dzieciństwa20.

Nie stanowiło to problemu. Trzej bracia byli przecież krwią z krwi z rodu wybranego do rządzenia, potomkami Mieszka I, Siemomysła, Lestka i Siemowita. Dodatkowo ich matka, księżna Oda, cieszyła się dużym poważaniem w swojej nowej ojczyźnie21.

Do schedy po Mieszku I prawa mieli też inni jego krewni. Niestety, zabrakło rąk, które chwyciłyby za pióra i zapisałyby na pergaminie ich imiona. Pewnie byli to bratankowie lub kuzyni zmarłego księcia. Niewykluczone, że żył jeszcze Zdziebor, brat Mieszka, który w 972 roku pokonał i wymordował wojsko niemieckiego margrabiego Hodona pod Cedynią22.

Swój udział dostał też Bolesław, syn czeskiej księżniczki Dobrawy, ósmej żony Mieszka I. Nie przypominał tego zapłakanego chłopca, który w 973 roku został oddany w charakterze zakładnika na cesarski dwór. Jak więc wyglądał?

To nie wąsacz z ryciny Jana Matejki ani z wzorowanego na nim banknotu dwudziestozłotowego.

To nie siwobrody król z obrazu Bacciarellego.

To nie grubasek, przypominający Obeliksa, z portretu Waldemara Świerzego.

Portret Bolesława Chrobrego autorstwa Jana Matejki (z lewej u góry) i Marcella Bacciarellego (obok). Poniżej wizerunek Bolesława Chrobrego na banknocie dwudziestozłotowym oraz pomnik przedstawiający Mieszka I i Bolesława Chrobrego dłuta Christiana Raucha znajdujący się w Bazylice archikatedralnej Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Poznaniu.

To nie władca z rzeźby Christiana Raucha, umieszczonej w Kaplicy Królów Polskich w poznańskiej katedrze, gdzie został przedstawiony razem z ojcem (jak pisał Józef Ignacy Kraszewski, „w Mieszku i Bolesławie – pojętych jakoś niejasno i wyrażonych za mało charakteru mającemi postaciami – nie czuć tych zaledwie z pogaństwa omytych, półdzikich rycerzy, w których więcej siły i energii żądaćby można”).

W chwili śmierci ojca Bolesław miał 25 lat. Cieszył się dobrym zdrowiem. Przeżył dzieciństwo, co już samo w sobie było osiągnięciem. W ciągu kolejnych 33 lat weźmie jeszcze udział w kilkudziesięciu wyprawach wojennych, a nawet, gdy koło pięćdziesiątki nabierze tuszy, z mieczem w ręku będzie przeprawiał się przez rzeki i stawał do boju. Od najmłodszych lat przyzwyczajony do walki z ludźmi i zwierzętami musiał być silny i dobrze zbudowany. Inni nie mieli szans w tamtym świecie. Włosy miał raczej zaczesane do tyłu i mocno podgolone. Pewnie nosił brodę, bo brodę nosili jego syn i poddani. Może, gdyby odjąć wikiński sztafaż, przypominałby Ragnara Lodbroka z serialu Wikingowie?23

Zgodnie z przepowiednią zawartą w jego imieniu, Bolesław łaknął sławy. Czuł się predestynowany do rzeczy wielkich. By to pojąć, wystarczy zerknąć na jego drzewo genealogiczne. Był członkiem rodu Mieszka I, Siemomysła, Lestka i Siemowita, który z woli niebios otrzymał władzę i rozszerzał swoje posiadłości na cztery strony świata. Dzięki czeskiej matce płynęła w nim krew chrześcijańskich świętych – Dobrawa była wnuczką Świętej Ludmiły i bratanicą Świętego Wacława. Od czasu postrzyżyn szczególną opieką musiał otaczać go Święty Piotr, Książę Apostołów24.

Na swój sposób łączyły się w Bolesławie moce pogańskie i chrześcijańskie. Gotów był ruszyć na podbój świata, lecz najpierw musiał zagarnąć dawne ojcowskie posiadłości. Mieszko I zdobył liczne grody i nałożył daniny na liczne plemiona, lecz przed śmiercią podzielił swoje władztwo między wielu. Samych synów pozostawił czterech – a przecież oprócz Bolesława, młodszego Mieszka, Świętopełka i najmłodszego nieznanego imienia swoje udziały dostali też inni krewni.

Z góry było wiadomo, że nie będą „żyć długo i szczęśliwie”, tylko każdy z nich spróbuje zagarnąć całość Mieszkowego dziedzictwa dla siebie. Aby zwyciężyć, Bolesław musiał znaleźć ludzi, którzy pójdą za nim. Podróż można było zakończyć przedwcześnie z odciętymi kończynami, wydłubanymi oczami, z żelazem w trzewiach, lecz na końcu wędrówki czekała nagroda. Z perspektywy tamtych czasów dzisiejsze spory polityczne przypominają dziecięce walki w piaskownicy. Współczesna polityka to nadskakiwanie gawiedzi, a w razie sukcesu wyborczego podnoszenie ręki w trakcie głosowań w parlamencie według życzeń partyjnych bossów, znajdujących się na pasku bogatych korporacji. Tam nie było miejsca dla tchórzliwych ludzi. Oni siedzieli w grodach, oddając księciu zboże, miód, żelazo, lisie i kunie skórki – a w razie niebezpieczeństwa kryli się w lasach i puszczach.

Oda, wdowa po Mieszku I, cieszyła się dużym szacunkiem, a jej synowie mogli się pochwalić wspaniałymi koligacjami – byli kuzynami, wprawdzie dość dalekimi, samego Ottona III, młodziutkiego króla Niemiec. Zdziebor, o ile żył, szczycił się wspaniałym zwycięstwem sprzed dwudziestu lat, gdy wyrżnął oddział margrabiego Hodona. Czym mógł przyciągać Bolesław?

Chyba niektórzy dostrzegli w nim pierwiastek wielkości, to, że może stać się władcą, jakiego nigdy nie było w rodzie Piastów, że proroctwo zawarte w jego imieniu może się spełnić. Zaważyło na tym wydarzenie sprzed prawie dwudziestu lat, kiedy w kwietniu 973 roku został wysłany na dwór Ottona I.

Zakładnikiem być

Nie wiadomo, czy Bolesław zdążył ujrzeć imperatora. Stary cesarz zmarł 7 maja 973 roku, a na tronie zasiadł jego syn i następca Otto II, drobny osiemnastolatek. Mimo tej zmiany na szczytach władzy dziedzic Króla Północy, jak zwano Mieszka I, był jednak zbyt wartościowy, by odsyłać go do ojczyzny25.

Słowo „zakładnik” dziś roztacza przed nami obrazy akcji z udziałem terrorystów i antyterrorystów, przypadkowych ofiar, pospolitych bandytów i policyjnych negocjatorów. W średniowieczu wyglądało to inaczej. Przypominało bardziej kontrakt, w którym zakładnik gwarantował wywiązanie się z jego warunków; był kimś w rodzaju żywego zastawu. Czasami łamano postanowienia umowy, ale nie oznaczało to automatycznie wyroku śmierci dla zakładnika. Był w pewien sposób chroniony – jeżeli przykładowo ojciec małego zakładnika gotów byłby poświęcić syna, to i tak za chłopcem stali inni współrodowcy. Gdyby stała się mu krzywda, szukaliby krwawej zemsty. W średniowieczu, od 500 do 1500 roku, zaledwie w 1 przypadku na 30 zakładnicy byli mordowani. Krwawym przykładem świecił Karol Wielki. Ów „ojciec zjednoczonej Europy”, patron nagrody za promowanie pokoju i jedności na Starym Kontynencie, w 782 roku w Verdun kazał odrąbać głowy 4500 saskim zakładnikom. Jednak im wyżej urodzony zakładnik, tym rzadziej sięgano po takie metody – bo stanowił on wartość samą w sobie, także jako potencjalny sojusznik w przyszłości26.

Mieszko I podjął ryzykowną grę z Ottonem II, angażując się w wojnę domową, która wybuchła w Rzeszy, i stając po stronie przeciwników nowego cesarza. Tymczasem Bolesław rósł i poznawał świat, jakiego wcześniej nikt z jego ludu nie widział27.

Oczywiście Mieszko I bywał na terenie Rzeszy i niejeden jego wysłannik podróżował po zachodnich krainach, lecz jest różnica między wizytą trwającą ledwie kilka dni lub tygodni a kilkuletnim pobytem. Trudno mówić o przepaści cywilizacyjnej między Słowianami a mieszkańcami Rzeszy, których zwali Niemcami. Jednak pewnych rzeczy nie znano i nie czyniono w rodzinnych stronach Bolesława. Nie spisywano tam na pergaminach dokumentów ani kronik. Nośnikiem pamięci o czasach minionych były tylko opowieści i pieśni, a nie księgi pokryte dziwnymi znakami w nieznanym języku. Nie wybijano monet, biorąc je tylko jako zapłatę od kupców z dalekich stron. Wreszcie nie było okazałych murowanych romańskich budowli, które musiały robić wrażenie na chłopcu przyzwyczajonym głównie do budynków z drewna.

Pomnik cesarzowej Teofano przed kościołem rynkowym (Marktkirche) pod wezwaniem Świętego Dionizego w Eschwege (fot. Gunther Falchner, lic. CC BY-SA 3.0).

Jeżeli Bolesław przebywał na cesarskim dworze – wszak był zakładnikiem, a nie więźniem – to mógł w towarzystwie Ottona II przemierzać jego rozległe królestwo. Podróżować po traktach brukowanych jeszcze przez starożytnych Rzymian, nocować w stuletnich zamkach, wreszcie w kwietniu 975 roku odwiedzić Akwizgran, gdzie pochowano cesarza Karola Wielkiego, największego władcę, jakiego znała ta część Europy, a którego imperium z takim mozołem próbowali odtworzyć Ottonowie I i II28.

Opowieści o Karolu mogły działać na Bolesława. Odgadnąć myśli chłopca żyjącego tysiąc lat temu nie sposób, lecz świat wyobrażeń ludzi z X wieku już prędzej, a tam poczesne miejsce zajmował owiany legendą cesarz, którego panowanie jawiło się niczym „złoty wiek”. Wliczając ludy płacące mu trybut, władał ziemiami od Pirenejów aż po rzekę Odrę. Jakże blado wypadali przy nim Mieszko, Siemomysł czy Siemowit, nawet sam Otto II, zmagający się z niesfornymi wasalami. Aż chciałoby się zobaczyć małego Bolesława marzącego o tym, by dorównać słynnemu cesarzowi, gdyż historia znalazłaby piękną puentę. Po wielu latach syn słowiańskiego księcia, którego ojciec był zmuszony wydać go w obce ręce, zasiądzie (dosłownie!) na tronie Karola Wielkiego29.

Lecz serce cywilizacji nie biło wówczas w kamiennych zamkach Teutonów, ale w Konstantynopolu, stolicy Cesarstwa Bizantyńskiego, które mieszkańcy zwali Cesarstwem Rzymskim, mimo że Rzymem nie władali, a w miejsce łaciny królowała tam greka. Stamtąd pochodziła cesarzowa Teofano, żona Ottona II. W Rzeszy powitano ją z jękiem zawodu, bo była księżniczką „gorszego sortu” – Otto II liczył na rękę Anny Porfirogenetki, co znaczy „urodzona w purpurze”, córki cesarza rzymskiego, a otrzymał w zamian jej nieutytułowaną kuzynkę. Teofano również nie była zachwycona nowym otoczeniem. Gadatliwa, żywiołowa kobieta trafiła do świata barbarzyńców, którzy oburzali się na jej zwyczaj zażywania kąpieli raz dziennie i z kpiącymi uśmieszkami przyglądali się dziwnemu przedmiotowi, którego używała podczas posiłku zamiast chwytać jak każdy jedzenie w dłoń. Przybyszka z Cesarstwa Bizantyńskiego zapoznała bowiem mieszkańców Rzeszy z widelcem. Bolesław mógł nieraz spotykać cesarzową, ubraną w długą suknię o szerokich rękawach obszytych lamówką z motywem ukośnej kratki i noszącą długi welon oraz koronę w formie prostej obręczy30.

W czasie pobytu w Rzeszy syn Mieszka nauczył się czytać. Prawdopodobnie jako pierwszy w dziejach rodu Piastów pojął sztukę rozumienia liter. Pojawiła się hipoteza, że trafił do szkoły w Magdeburgu. Jej kierownik, Oktryk (Otryk), słynął jako mistrz wymowy, nazywano go drugim Cyceronem i lał rózgą uczniów, którzy się nie przygotowali do lekcji albo ośmielili się mówić w jego obecności po słowiańsku. Niestety, nic jednak nie potwierdza przypuszczenia, że wśród uczniów drugiego Cycerona znalazł się pierwszy król Polski. Trochę szkoda, bo w tym czasie pobierał tam nauki niejaki Adalbert, syn księcia z czeskich Libic, znany lepiej jako Święty Wojciech, postać niezwykle ważna w życiu Bolesława31.

O ile w okresie przymusowego pobytu w kraju Teutonów drogi Bolesława i Wojciecha raczej się nie przecięły, to mały zakładnik mógł w tym czasie poznać swoich późniejszych przyjaciół i sprzymierzeńców. Oczywiście przy każdym imieniu należy postawić znak zapytania, ale kilka możliwości jest tak kuszących, że warto rzucić i zawiesić je w próżni hipotez nieweryfikowalnych, acz prawdopodobnych32.

Hezilo ze Schweinfurtu, może nawet rówieśnik Bolesława, syn margrabiego bawarskiej marchii Nordgau. W 980 roku odziedziczy rodzinne posiadłości, a w 1002 roku ocali życie Mieszkowemu synowi.

Guncelin, syn margrabiego merseburskiego Guntera, który przez kronikarza Thietmara zostanie nazwany czterokrotnie bratem Bolesława. Historycy dość karkołomnie próbują tłumaczyć owe braterstwo, a chyba należałoby wrócić do porzuconej jeszcze w XIX wieku koncepcji, że Dobrawa, zanim poślubiła Mieszka I, była żoną Guntera i z pierwszego małżeństwa miała syna Guncelina33.

I wreszcie Emnilda, córka księcia Dobromira.

Gdzie leżały posiadłości Dobromira nie wiadomo, ale nosił słowiańskie imię, a jego córka niemieckie – zatem może gdzieś niedaleko styku ziem obu ludów, chociaż nie brak innych teorii, wskazujących na Pomorze albo Morawy. W czasie lat spędzonych w Rzeszy mógł Bolesław poznać córkę Dobromira i byłby to początek niesamowitej historii, bo Emnilda okazała się najważniejszą kobietą w jego życiu34.

Żony i przyjaciele

Jak długo przebywał Bolesław w Rzeszy, nie wiadomo. Możliwe, że wolność odzyskał dopiero, gdy jego ojciec pogodził się z Ottonem II. W 979 roku wojska cesarskie ruszyły pokonać Mieszka I, lecz nim dotarły do jego kraju, uległy jesiennej słocie i utknęły w bagnach między Łabą a Odrą. Później nastąpiły rozmowy i zawarto pokój, który przypieczętowano ślubem Mieszka z Odą, cesarską kuzynką35.

Jeżeli Bolesław wtedy dopiero wrócił w rodzinne strony, to matki nie zastał już między żywymi (księżna Dobrawa zmarła w 977 roku), a wolność pośrednio zawdzięczał kobiecie, która zajęła jej miejsce u boku starzejącego się Mieszka. Z macochą, byłą zakonnicą, mógł znaleźć wspólny język. Oboje znali mowę Teutonów, oboje potrafili czytać, dla obojga dwór w Gnieźnie był obcym miejscem – Oda dopiero co opuściła saski klasztor, a i Bolesław niewiele pamiętał z dziecięcych lat spędzonych w rodzinnych stronach36.

Nastoletni chłopak powoli był wdrażany przez ojca w sztukę rządzenia. Uczestniczył w wiecach, w sądach, wizytował grody, poznawał ludzi, zawierał przyjaźnie. Szybko stał się obiektem tak zwanej polityki małżeńskiej.

W 984 roku siedemnastoletni Bolesław ożenił się z córką Rygdaga, niemieckiego margrabiego Miśni, którego posiadłości graniczyły z księstwem Mieszka I. Małżeństwo nie przetrwało próby czasu – Bolesław dość szybko porzucił żonę. Historycy uważają, że związek stracił polityczną rację bytu w 985 roku wraz ze śmiercią Rygdaga37.

Mniej więcej około 986 roku dziewiętnastoletni Bolesław ożenił się po raz drugi. Jego żoną została bliżej nieznana Węgierka, która urodziła mu syna Bezpryma (właściwie to chyba Bezprzema), po czym została wypędzona. Również w tym związku dopatruje się politycznych motywacji. Przypuszcza się, że małżeństwo zaaranżował Mieszko I. Starzejący się władca łapczywie spoglądał na tereny kontrolowane przez czeskich książąt. Madziarzy tymczasem idealnie nadawali się do szachowania południowych sąsiadów38.

Minęło niewiele czasu, nim Bolesław ożenił się po raz trzeci – tym razem z Emnildą, córką Dobromira. I tutaj próbuje się dopatrywać czysto politycznych aspektów tego związku, ale chyba na próżno (już pomijając kwestię, gdzie księstwo Dobromira mogło się znajdować). Krótkotrwałość dwóch pierwszych małżeństw kontrastuje z długim i udanym trzecim małżeństwem Bolesława. W średniowiecznej Europie nie brak przykładów związków między szlachetnie urodzonymi zawartymi wbrew woli rodziny, wbrew radom otoczenia, wbrew protestom Kościoła39.

Tak mogło być też w tym przypadku. Mówiąc słowami Bułhakowa, miłość napadła ich, jak napada w zaułku wyrastający spod ziemi morderca i poraziła ich od razu, tak jak razi grom albo nóż bandyty. Ślub z Emnildą wygląda na pierwszy samodzielny krok Bolesława, manifestację, że jego szczęście, jego miłość, jego życie są ważniejsze niż polityczne plany ojca40.

Trzecia żona stała wiernie przy jego boku, wspierając go także w trudnych miesiącach po śmierci Mieszka I. Kto jeszcze był po stronie Bolesława, gotów razem z nim przepędzić innych dziedziców starego księcia? Na pewno w tym gronie znalazł się Odolan, być może Czech z pochodzenia. Był też Przybywoj, o którym nic więcej nie wiadomo. Pozostałych nie znamy, towarzysze i doradcy Bolesława poginęli w pomroce dziejów. Czasami tylko przemykają na kartach kroniki biskupa merseburskiego Thietmara, którego Bolesław interesował głównie w kontekście stosunków z Rzeszą. Pojawiają się też w herbowych legendach polskich rodów rycerskich, ale to już stąpanie po grząskim gruncie41.

Może od początku przy Bolesławie znajdował się Stoigniew, który później w jego imieniu posłował do Rzeszy? Może Audun, którego imię znaczyło po polsku Skarb, wikiński protoplasta rodu Awdańców, pewnie jak na Normana przystało, ozdobiony licznymi tatuażami? A może biskup Unger, jedyny w tym czasie biskup w państwie Mieszka? Ten w ogóle miał dylemat natury religijnej, bo musiał wybierać między ekszakonnicą a podwójnym bigamistą42.

Z pomocą ludzi, których imion Klio, kapryśna muza historii, nie raczyła zapamiętać, Bolesław stanął do walki o ojcowskie dziedzictwo.

GNEZDVN CIVITAS

Plan zdobycia Polski – albo raczej terytorium, które niebawem zostanie nazwane Polską – opierał się na jednym podstawowym założeniu. Bolesław musiał zadbać o to, by wygnany rywal nie wrócił w towarzystwie obcych wojowników. Taki scenariusz około 980 roku przerabiano na sąsiedniej Rusi. Książę Jaropełk wygnał swojego brata Włodzimierza, który uciekł do Skandynawii, a potem wrócił z armią wikingów i zamordował konkurenta (w 2016 roku nakręcono o tym film Wiking)43.

Największy problem dla Bolesława stanowiły koligacje rodzinne młodszych przyrodnich braci. Oda wywodziła się z możnego saskiego rodu von Haldenslebenów, a jej synowie byli kuzynami, wprawdzie dalekimi, niemieckiego króla Ottona III. Zadzierając z nimi, mógł ściągnąć na siebie kłopoty. Patowa sytuacja.

Doradcy najstarszego syna Mieszka I szukali wyjścia z sytuacji. Być może któryś z nich naraził się księciu, sugerując, że powinien znaleźć sobie nową żonę, która byłaby lepiej skoligaconą od Emnildy. Taka opcja nie wchodziła w grę.

Ktoś inny mógł zasugerować:

– Jeżeli będziesz płacił trybut i brał udział w wyprawach wojennych na wezwania króla, tak jak twój ojciec, nikt nie stanie w obronie twoich braci.

Rzeczywiście, Mieszko I całkiem dobrze odnalazł się w strukturach Rzeszy, osiągając status równy najpotężniejszym arystokratom. W 986 roku uznał zwierzchność Ottona III, sześcioletniego syna i następcy Ottona II, i odtąd lojalnie stawiał się ze swoją drużyną na królewskie wyprawy przeciwko słowiańskim ludom, mieszkającym na zachód od jego posiadłości44.

Latem 992 roku Bolesław miał okazję wykazać się lojalnością, bo wojska Ottona III oblegały Brennę, potężnie umocniony gród słowiańskiego plemienia Stodoran, położony około 90 kilometrów na zachód od dzisiejszego Berlina. Posłał tam jednak tylko oddział, raczej niezbyt liczny, a sam na czele tysięcy wojów ruszył w przeciwnym kierunku. Okazało się, że ruski książę Włodzimierz, bezwzględny bratobójca, zebrał armię i był gotów przejąć kontrolę nad grodami położonymi na wschodzie Mieszkowego państwa45.

Otoczenie królewskie – bo sam Otto III miał wtedy dwanaście lat – uznało, że Bolesław dał wystarczający dowód wierności.

Aż nadszedł rok 995. Jak pisał niemiecki kronikarz, „zaraza, głód i wojna nawiedziły wschodnie kraje. Król wyprawił się przeciw Obodrzycom i pustoszył kraj Lutyków”, czyli słowiańskim ludom mieszkającym między Łabą a Odrą. Tym razem Bolesław stawił się osobiście. Przyprowadził wielu wojów. Znacząca jest relacja Roczników hildesheimskich, według których Otto III przybywa „z armią”, a Bolesław „z wielką armią”. Była to demonstracja lojalności i siły zarazem – dwa powody, dla których nie należało zadzierać z tym słowiańskim księciem46.

Pozostali jeszcze von Haldenslebenowie, ród księżnej Ody, który wyeliminował się bez udziału Bolesława. Najpóźniej w 995 roku ich najważniejsze lenno, Marchię Północną, przejęli lokalni rywale – von Walbeckowie47.

Łaknący sławy i podbojów najstarszy syn Mieszka I mógł zacząć działać.

Bolesław rozprawił się z konkurentami w 995 roku, prawdopodobnie po powrocie z wyprawy przeciwko Obodrzycom i Lutykom. Dokładnej sekwencji zdarzeń nie poznamy nigdy – za całe źródło służy pół zdania (!) z kroniki merseburskiego biskupa Thietmara. Znamy cztery elementy układanki48.

Pierwszy – zwołanie wiecu. Wprawdzie kronikarz Thietmar o wiecu żadnym nie wspomina, ale „zamachy stanu” w społecznościach słowiańskich były legitymizowane decyzjami podjętymi na wiecach. Było to obowiązkowe zgromadzenie wolnych ludzi, prawdopodobnie tylko mężczyzn. Sprawy mniejszej wagi rozstrzygała „starszyzna”, o sprawach większej wagi decydowali wszyscy. Wyglądało to tak: „starszyzna” przedstawiała swoją propozycję, a uczestnicy wiecu albo ją przyjmowali, albo odrzucali. Votum separatum nie było mile widziane, przykładowo u Lutyków opornym podpalano domy. W państwie Piastów pewnie sięgano po zbliżone środki perswazji49.

Drugi – wypędzenie Ody i jej synów. Może uciekała na zachód w otoczeniu najwierniejszych ludzi? Albo pod eskortą Bolesławowych wojów została odstawiona do jednego z grodów, położonych na wschodnich rubieżach niemieckiej Marchii Łużyckiej? To nie musiała być desperacka ucieczka w łachmanach, Bolesław mógł wyposażyć braci w dobra ruchome i kazać im szukać szczęścia daleko od domu. I nigdy nie wracać50.

Trzeci – oślepienie Przybywoja i Odolana. Byli doradcami Bolesława, którzy musieli jego zdaniem na taką karę zasłużyć. Większość historyków widzi w nich zwolenników księżnej Ody, ale równie dobrze mogli popierać innych krewnych Mieszka I albo próbować coś ugrać dla siebie.

Czwarty – zajęcie Gniezna.

W legendach arturiańskich Miecz w Kamieniu dawał prawo do rządzenia Brytanią (nie mylić z Excaliburem, który był podarunkiem od Damy z Jeziora, a jak wiadomo – obce baby rozdające miecze to kiepska legitymacja władzy). Kto był w stanie wyciągnąć broń z głazu, miał zostać władcą. Tak samo zajęcie Gniezna pozwalało rządzić całym krajem, należącym do rodu Piastów.

W dokumencie sporządzonym w 985 roku lub niedługo później posiadłości Mieszka I określono jako civitas Schinesghe, co często tłumaczono jako „państwo gnieźnieńskie”. Z tłumaczeniem civitas chyba przeszarżowano, bo chodzi o „miasto, ewentualnie ważny ośrodek o charakterze miejskim lub gród”. Jednak niezależnie od tego, czy przez użycie tego sformułowania pracownicy papieskiej kancelarii dobrze oddali myśl wysłanników Mieszka, widać, że w Gnieźnie biło serce państwa. Oddaje to zresztą średniowieczny pogląd, że największą wartość miało centrum państwa z najważniejszymi grodami. Inne ziemie, nawet jeżeli były zasobne w różne bogactwa, były terenami drugiej kategorii51.

W Gnieźnie i okolicach stacjonowało tysiące wojów, więcej niż w jakimkolwiek innym miejscu. Jednak od mieczy i włóczni ważniejsza była symbolika. Z tego grodu miał wywodzić się ród Siemowita, Lestka, Siemomysła i Mieszka I. Mniejsza o to, czy tak było rzeczywiście, bo dzisiaj archeolodzy wskazują raczej na Giecz albo Kalisz. Ważne, że takie panowało przekonanie. Zresztą Gniezno musiało być uświęcone jeszcze w czasach przedpiastowskich; według tradycji gnieźnieńska Góra Lech była ośrodkiem pogańskich kultów52.

Jak to wszystko dokładnie wyglądało? Bolesław, wracając z wyprawy przeciwko Obodrzycom i Lutykom, dowiaduje się o zdradzie Przybywoja i Odolana. Musi działać szybko, uprzedzić wrogów. Draby Bolesława zakuwają nielojalnych doradców w łańcuchy, zamykają w małej izbie, a potem wydłubują nożem oczy. Może to sam książę osobiście wymierza im sprawiedliwość? Nie z sadystycznej przyjemności, ale w celu wypełnienia krwawego obowiązku. Zaufał im, a oni go zdradzili. Byli przyjaciółmi, a związali się z jego wrogami i czyhali na jego życie.

Błyskawicznie zajmuje Gniezno. Aresztuje macochę i młodszych braci. Zwołuje wiec, który ma go obwołać jedynym dziedzicem Mieszka I. Wiec uznaje Bolesława księciem.

– Niech żyje książę Bolesław! – niesie się po grodzie.

Trzeba zadecydować o losach pokonanych konkurentów. Oda i jej synowie oddychają z ulgą, bo zachowają życie. Bolesław hojnie ich obdarowuje i odsyła w kierunku Rzeszy.

A może było zupełnie inaczej.

Akademiccy historycy często popełniają grzech prezentyzmu. Przedstawiają walkę Bolesława o ojcowskie dziedzictwo jako kolejny rozdział w odwiecznych walkach Polaków z Niemcami, jako rywalizację sił środkowych i odśrodkowych, jako ekwiwalent „zamachu majowego” sprzed dziesięciu stuleci… Tymczasem była to mroczna historia, której akcja rozgrywała się w wielkopolskich grodziskach – łaknący władzy książę wypędził swoich braci i wydłubał oczy zdrajcom, ot tyle.

Dnar Bolesława Chrobrego GNEZDVN CIVITAS.

Bolesław zwycięstwo nad krewnymi musiał zakończyć mocnym akcentem. Dobrym zwieńczeniem byłaby intronizacja Mieszkowego syna w Gnieźnie, można sądzić, że zgodnie z pogańskimi zwyczajami połączona z ceremonią posadzenia go na kamiennym tronie. Jeżeli nawet zorganizowano taką uroczystość, nowy władca nie poprzestał na niej53.

Przypuszcza się, że wtedy – chociaż kwestia jest dyskutowana przez numizmatyków – kazał założyć mennicę, prawdopodobnie w Gnieźnie albo w Poznaniu, w której zaczęto wybijać denary z napisem GNEZDVN CIVITAS. Nikt wcześniej z rodu Piastów nie emitował monet, więc widać było, że rodzi się coś nowego54.

To była Polska.

Czy Bolesław Chrobry zdobył Łęczycę?

W 995 lub na początku 996 roku ścięto drzewa, z których zrobiono belki użyte do cembrowania studni. W ten sposób miała zacząć się budowa nowego grodu w Łęczycy. Stary gród w Łęczycy, podobnie jak położony niedaleko gród w Czerchowie, zostały zniszczone prawdopodobnie nieco wcześniej1.

Przyjmując tę chronologię, zdobywcę Łęczycy należałoby upatrywać w Bolesławie Chrobrym. Gród ten byłby jego pierwszą ważną zdobyczą o fundamentalnym wręcz znaczeniu. Jak pisze poznański historyk Tomasz Jurek:

Bagno łęczyckie stanowiło więc jakby klamrę spinającą schodzące się tutaj dorzecza Warty i Wisły, co wyznaczało ogromną rolę strategiczną tego miejsca dla Piastów. W warunkach wczesnego średniowiecza, gdy dominował puszczański krajobraz, a drogi były rzadkie i trudne do przebycia, podstawowe znaczenie komunikacyjne miały szlaki wodne. […] Łęczyca jawić się musiała Piastom jako węzeł, wiążący dwa wielkie systemy rzeczne. Tędy – i tylko tędy – można było bez przeszkód przedostać się drogą wodną z Wielkopolski w stronę Mazowsza i w ogóle do Wisły2.

Otwiera to wrota do różnych interpretacji. Sam Tomasz Jurek widział rzecz tak, że w 993 albo 994 roku Bolesław Chrobry zdobył Czerchów i Łęczycę, czym wyrąbał sobie drogę do Mazowsza. Jednak można szukać innych pomysłów – chociażby takiego, że w Łęczycy rezydował krewniak Chrobrego (stryj? brat stryjeczny?), powiązany z miejscowymi elitami, pokonany przez Bolesława w 995 roku, kiedy ten zagarniał całość ojcowskiego dziedzictwa3.

Niestety, zajęcie Łęczycy to przykład sytuacji, gdy historycy stawiają hipotezy na podstawie ustaleń archeologów. Gdy te się zmieniają, tracą grunt pod nogami. Okazuje się, że początki wczesnopiastowskiego grodu w Łęczycy można datować szeroko na drugą połowę X wieku, a z wizją Bolesława Chrobrego walczącego nad Bzurą przyjdzie się pożegnać4.

Takie sytuacje, kiedy rezerwuar źródeł pisanych jest wyeksploatowany do granic możliwości, nie są rzadkie. Przykład Łęczycy jest dobrą ilustracją tego zjawiska, bo i hipoteza o zdobyciu grodu przez Bolesława Chrobrego jest niezwykle sugestywna, i wyszła spod pióra jednego z najlepszych znawców średniowiecza w Polsce. Krótko mówiąc, w tej loterii nikt nie jest bezpieczny.

Dalsza część w wersji pełnej

1 Tomasz Jurek, Pierwsze wieki Łęczycy, [w:] Początki Łęczycy, red. Ryszard Grygiel, Tomasz Jurek, t. 3: W kręgu historii i historii sztuki, Łódź 2014, s. 21–22.

2 Jurek, Początki Łęczycy, s. 21.

3 Jurek, Początki Łęczycy, s. 22–23.

4 Dariusz [Andrzej] Sikorski, rec.: Początki Łęczycy, red. Ryszard Grygiel, Tomasz Jurek [t. 1. Archeologia środowiskowa średniowiecznej Łęczycy, Przyroda – Gospodarka – Społeczeństwo; t. 2. Archeologia o początkach Łęczycy; t. 3. W kręgu historii i historii sztuki],Muzeum Archeologiczne i Etnograficzne w Łodzi, Łódź 2014, „Slavia Antiqua” 57, 2016, s. 245–255, zwł. 249–250, 252–254.

Przypisy

1 Bitwa pod Cedynią: Thietmar, II, 29 (19). Kronikarz podaje, że rozegrała się pod „Cidini”, którą zwykle identyfikuje się z Cedynią, ale to tylko hipoteza. Dokładne omówienie poglądów na ten temat zestawił Paweł Migdalski, Bitwa pod Cidini w historiografii, [w:] Cedynia i okolice poprzez wieki, red. Paweł Migdalski, Chojna – Szczecin 2013, s. 37–64. Thietmar zapisał imię Mieszkowego brata w wersji „Cidebur”, co odczytuje się najczęściej jako Czcibor, prawdopodobniej brzmiało jednak Zdziebor: Krzysztof T. Witczak, Z antroponimii piastowskiej: Zdziebor (nie Czcibor), brat Mieszka I, „Onomastica” 37, 1992, s. 123–132.

2 Trybut płacony przez Mieszka cesarzowi: Thietmar, II, 29 (19); Tomasz Jurek, „Usque in Vurtafluvium”. Nad trybutem Mieszkowym, „Kwartalnik Historyczny” 123, 2016, 3, s. 425–445.

3 Uczestnicy zjazdu w Kwedlinburgu: Thietmar, III, 31; Józef Widajewicz, Polski obszar trybutarny w X wieku, „Śląski Kwartalnik Historyczny. Sobótka” 2, 1947, s. 54–56 (obecność Mieszka); Jarosław Sochacki, Europejskie tło poselstwa bułgarskiego do Ottona I w 973 roku, „Słupskie Studia Historyczne” 17, 2011, s. 31–40.

4 Widukind, III, 39; Sverre Bagge, Kings, Politics, and the Right Order of the World in German Historiography, c. 950–1150, Leiden – Boston – Köln 2002, s. 57–58.

5Roczniki altajskie większe, rok 973 (nie podają imienia syna Mieszka); Henryk Łowmiański, Początki Polski, t. 5, Warszawa 1973, s. 549–552, zwł. 554; Kazimierz Jasiński, Rodowód pierwszych Piastów, Wrocław – Warszawa [1992], s. 78–80 (kwestia identyfikacji syna Mieszka).

6 Thietmar, II, 31. Thietmar w opisie zjazdu w Kwedlinburgu prawdopodobnie wykorzystywał również informacje ustne: Widajewicz, Polski obszar trybutarny, s. 54–55.

7 Antoni Gąsiorowski, Postrzyżyny, [w:] Słownik starożytności słowiańskich, t. 4, 1970, s. 249–250; Małgorzata Delimata, Dziecko w Polsce średniowiecznej, Poznań 2004, s. 104–109.

8 Józef Ignacy Kraszewski, Wizerunki książąt i królów polskich, Warszawa 1888, s. 14–22; Maria Koczerska, Mentalność Jana Długosza w świetle jego twórczości, „Studia Źródłoznawcze” 15, 1970, s. 119; Łukasz Maurycy Stanaszek, Fenotyp dawnych Słowian (VI–X w.), „Światowit” 44, 2001, nr 3, Fasc. B, s. 205–212.

9 Błogosławieństwo i „pierwsze cięcie” biskupa: Ryszard Gansiniec, Postrzyżyny słowiańskie, „Przegląd Zachodni” 8, 1952, 2, s. 354–355. W 973 r. jedynym biskupem w kraju Mieszka był biskup poznański Jordan, ale jego status (biskup „misyjny” podległy bezpośrednio Rzymowi, sufragan magdeburski) jest tematem niekończącej się dyskusji naukowej. Złożenie włosów w ofierze Rodzanicom: Andrzej Szyjewski, Religia Słowian, Kraków 2003, s. 193; Anna Wołek, Obraz Słowian w dziełach Prokopiusza z Cezarei, „Źródła Humanistyki Europejskiej” 5, 2012, s. 228. Wysłanie włosów do Rzymu: Epitafium Bolesława Chrobrego. Nowy przekład, wyd. Wojciech Mischke, tłum. Elżbieta Zechner-Spławińska, Kraków 2006, http://www.mediewistyka.pl/Chrobry.pdf [dostęp 18 XII 2024] [dalej cyt.: Epitafium Bolesław Chrobrego].

10 Wozy i łodzie: Zbigniew Robak, Wczesnośredniowieczny wóz w Polsce, „Zborník Filozofickej fakulty Univerzity Komenského. Musaica” 26, 2009, s. 176–177, 181; Waldemar Ossowski, Łodzie jednopienne z Jeziora Lednickiego, [w:] Wczesnośredniowieczne mosty przy Ostrowie Lednickim, t. 2: Mosty traktu poznańskiego, red. Andrzej Kola, Gerard Wilke, Kraków 2014, s. 250, 257.

11 Imię jako zaklęcie magiczne: Jan Adamus, Imię, [w:] Słownik starożytności słowiańskich, t. 2, 1965, s. 258; Jerzy Dowiat, Pogląd na świat, [w:] Kultura Polski średniowiecznej X–XIII w., red. Jerzy Dowiat, Warszawa 1985, s. 182–183. Etymologia imienia Bolesław: Thietmar, IV, 45; Henryk Fros, Franciszek Sowa, Księga imion i świętych, t. 1, Kraków 1997, szp. 478.

12 Thietmar, IV, 58 (37) (trzęsący się starzec); Jasiński, Rodowód pierwszych Piastów, s. 60 (data zgonu); Przemysław Wiszewski, Domus Bolezlai. W poszukiwaniu tradycji dynastycznej Piastów (do około 1138 roku), Wrocław 2008, s. 486–487 (Książę Wandalów), 488–489 (Margrabia); Andrzej Pleszczyński, Niemcy wobec pierwszej monarchii piastowskiej (963–1034). Narodziny stereotypu, Lublin 2008, zwł. s. 17–38 (Król Północy), 72–82 (Książę Wandalów), 91–98 (Margrabia), 103–104 (Książę Słowian).

13 Gall, I, 3. Archeolodzy skłaniają się do tezy, że Piastowie nie wywodzili się z Gniezna. Sugeruje się Giecz i Kalisz; Andrzej Buko, Archeologia Polski wczesnośredniowiecznej. Odkrycia – hipotezy – interpretacje, Warszawa 2006, s. 172–177; tenże, 1050-lecie chrześcijaństwa na ziemiach polskich. Państwo Mieszka I i problem wczesnej chrystianizacji Polski w perspektywie badań archeologicznych, „Nauka”, 2016, 2, s. 13–16. Sprawa jednak jest daleka od wyjaśnienia.

14 Lestek: Gall, I, 3; Łowmiański, Początki Polski, t. 5, s. 481–502. Handel niewolnikami: Tadeusz Lewicki, Osadnictwo słowiańskie i niewolnicy słowiańscy w krajach muzułmańskich według średniowiecznych pisarzy arabskich, „Przegląd Historyczny” 43, 1952, s. 484–487; Marek Jankowiak, Dirhams for slaves. Investigating the Slavic slave trade in the tenthcentury, 2012, https://www.academia.edu/1764468/Dirhams_for_slaves._Investigating_the_Slavic_slave_trade_in_the_tenth_century [dostęp 3 VII 2017]; Dariusz Adamczyk, Czy bez Mahometa nie byłoby Mieszka i Bolesława I? Arabski system handlowy a ekonomia polityczna społeczeństw Europy Środkowo-Wschodniej w X wieku, „Historia Slavorum Occidentis”, 2015, 1 (8), s. 19–33; Marek Jankowiak, Slave Trade and the Archaeology of the Slavic Lands in the Tenth Century, [w:] The Archaeology of Slavery in Early Medieval Northern Europe, eds. Felix Biermann, Marek Jankowiak, Cham 2021, s. 161–181. Niszczenie i budowa grodów: Hanna Kóčka-Krenz, Proces formowania się państwa Piastów, „Folia Praehistorica Posnaniensia” 20, 2015, s. 206–208; Buko, 1050-lecie chrześcijaństwa na ziemiach polskich, s. 8.

15 Element skandynawski w drużynie pierwszych Piastów: Michał Kara, Z badań nad wczesnośredniowiecznymi grobami z uzbrojeniem z terenu Wielkopolski, [w:] Od plemienia do państwa. Śląsk na tle wczesnośredniowiecznej Słowiańszczyzny Zachodniej, red. Lech Leciejewicz, Wrocław – Warszawa 1991, s. 112. „Setka ich warta…”: Ibrahim ibn Jakub. Zakres panowania Mieszka: Buko, Archeologia Polski wczesnośredniowiecznej, s. 165–204, zwł. 201. Granice państwa Mieszka u schyłku jego życia podaje Dagome iudex. W kwestiach dyskusyjnych najbardziej przekonujące rozwiązania podają Łowmiański, Początki Polski, t. 5, s. 607–609 (Kraków poza granicami „państwa gnieźnieńskiego”) i Andrzej Wędzki, Południowo-zachodni zasięg państwa Mieszka I w świetle dokumentu Dagome iudex (problem identyfikacji Alemure), „Slavia Antiqua” 29, 1983, s. 111–118 („Alemure” to nie Ołomuniec, lecz zepsuta nazwa „Alemanii”, czyli Niemiec).

16 Łowmiański, Początki Polski, t. 4, s. 151–153; t. 5, s. 478–481.

17 Okaleczanie się wdów: Ibrahim ibn Jakub; Thietmar, VIII, 3 (obcinanie głów wdowom w czasach pogańskich za Mieszka I); Seweryn Szczepański, rec. Dariusz Adam Sikorski, O pozycji prawnej kobiety pruskiej w okresie pogańskim i polach jej awansu w okresie krzyżackim, [w:] Z dziejów średniowiecznej Europy środkowo-wschodniej. Zbiór studiów, cz. 2, red. Jan Tyszkiewicz, Warszawa 2007, „Pruthenia. Pismo poświęcone Prusom i ludom bałtyckim” 3, 2008, s. 278–280. Miejsce pochówku Mieszka: Jasiński, Rodowód pierwszych Piastów, s. 61; Wojciech Mądry, Nekropolie Piastów, Poznań 2013, maszynopis rozprawy doktorskiej, https://repozytorium.amu.edu.pl/handle/10593/5117 [dostęp 19 XII 2024], s. 10–12.

18 Państwo do podziału między wielu: Thietmar, IV, 58 (37). Państwo jako rodzinne przedsiębiorstwo: Zbigniew Dalewski, Modele władzy dynastycznej w Europie Środkowo-Wschodniej we wcześniejszym średniowieczu, Warszawa 2014, s. 73.

19 Thietmar, IV, 57 (36); Łowmiański, Początki Polski, t. 5, s. 555–558. Oda była drugą chrześcijańską żoną Mieszka I, pierwszą była Dobrawa. Przed poślubieniem Dobrawy, jak podaje Gall, I, 5, Mieszko miał 7 żon. Wiarygodność tego przekazu jest kwestionowana przez niektórych badaczy, np. Jasiński, Rodowód pierwszych Piastów, s. 61, traktował tę liczbę jako symboliczną, ale wielożeństwo występowało wśród Słowian (wspomina o nim w kontekście drugiej połowy X wieku Żywot Drugi, XI), przynajmniej wśród wyższych warstw społecznych: Jan Leśny, Kilka uwag o pierwszej próbie zarysu etnogenezy południowych Słowian, „Slavia Antiqua” 25, 1978, s. 366; Karol Modzelewski, Chłopi w monarchii wczesnopiastowskiej, Wrocław 1987, s. 27–28.

20 Thietmar, IV, 57 (36); Thietmari Chronicon, s. 199; Jasiński, Rodowód pierwszych Piastów, s. 100–105 (tam tradycyjne ujęcie, że Mieszko I miał trzech synów: Mieszka, Świętopełka i Lamberta, z których środkowy miał umrzeć w dzieciństwie).

21 Oda poważana w kraju Mieszka I: Thietmar, IV, 57 (36).

22 Thietmar, II, 29 (19).

23 Kraszewski, Wizerunki książąt i królów polskich, s. 14–22; Ryszard Kiersnowski, Wstęp do numizmatyki polskiej wieków średnich, Warszawa 1964, s. 95; Stanaszek, Fenotyp dawnych Słowian, s. 205–212. Fryzury słowiańskie: Tomasz Jurek, Fryzura narodowa średniowiecznych Polaków, [w:] Scriptura custos memoriae. Prace historyczne, red. Danuta Zydorek, Poznań 2001, s. 635–651. Wiek Bolesława: Jasiński, Rodowód pierwszych Piastów, s. 81–82 (Bolesław urodził się w 967 r.).

24 Święty Piotr jako opiekun Bolesława: Epitafium Bolesława Chrobrego; Leszek Wetesko, Piastowie i ich święty, rzymski protektor, „Ecclesia. Studia z Dziejów Wielkopolski”, 6, 2011, s. 43.

25 Pobyt Bolesława w Rzeszy w charakterze zakładnika: zob. Aneks nr 1 (s. 401–402). Postura Ottona II: Żywot Pierwszy, VIII.

26 Instytucja zakładnika w średniowieczu: Adam J. Kosto, Hostages in the Carolingian Word (714–840), „Early Medieval Europe” 11, 2002, s. 123–147; tenże, Hostages in the Middle Ages, Oxford 2012, zwł. s. 39 (statystyki). Karol Wielki i sascy zakładnicy: Krzysztof Polek, Wojna saska Karola Wielkiego i jej konsekwencje, „Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis. Studia Historica” 6, 2007, s. 40.

27 Mieszko I a Otto II: Łowmiański, Początki Polski, t. 5, s. 554–558.

28 Hipoteza o Bolesławie na dworze Ottona II i Teofano: Gansiniec, Postrzyżyny słowiańskie, s. 368. Pobyt Ottona II w Akwizgranie w kwietniu 975 r.: Die Regesten des Kaiserreichesunter Otto II. 955 (973) –983, hrsg. Hans Leo Mikoletzky, Graz 1950, s. 304, http://regesta-imperii.digitale-sammlungen.de/seite/ri02_mik1950_0052 [dostęp 25 X 2016].

29 Dariusz Andrzej Sikorski, Karol Wielki w opinii potomnych, [w:] Święci i bohaterowie, red. Maciej Przybył, Jacek Wrzesiński, Poznań 2016, s. 51–71, zwł. 54–56.

30 Zawód z powodu cesarskiej żony: Thietmar, II, 15. Teofano, jej kąpiele i widelec: Adalbert Davids, Marriage negotiations between Byzantium and the West and the name of Theophano in Byzantium (eighth to tenth centuries), [w:] The Empress Theophano. Byzantium and the West at the Turn of the First Millenium, ed. Adalbert Davids, Cambridge 1995, s. 110–111. Strój Teofano: Małgorzata Smorąg-Różycka, Cesarzowa Teofano i królowa Gertruda. Uwagi o wizerunkach władczyń w sztuce średniowiecznej na marginesie rozważań o miniaturach w Kodeksie Gertrudy, [w:] Gertruda Mieszkówna i jej rękopis, red. Artur Andrzejuk, Warszawa 2013, s. 132.

31 Bolesław w szkole w Magdeburgu: Jerzy Burchardt, Szkolnictwo na Śląsku w okresie Polski dzielnicowej do r. 1327, „Rozprawy z Dziejów Oświaty” 28, 1985, s. 10; Gerard Labuda, Mieszko II król Polski (1025–1034). Czasy przełomu w dziejach państwa polskiego, Kraków 1992, s. 27. Oktryk: Żywot Pierwszy, III; Żywot Drugi, V; Thietmar II, 15.

32 Hipotezę o kontaktach Bolesława i niemieckich panów z czasów bycia zakładnikiem sformułował już Jerzy Dowiat, Kształcenie umysłowe synów książęcych i możnowładczych w Polsce i niektórych krajach sąsiednich w X–XII w., [w:] Polska w świecie. Szkice z dziejów kultury polskiej, red. Jerzy Dowiat, Aleksander Gieysztor, Janusz Tazbir, Stanisław Trawkowski, Warszawa 1972, s. 86.

33 Guncelin jako brat Bolesława: Thietmar, V 18 (10), 36; VI, 54. W sprawie tej kwestii zob. Aneks nr 2 (s. 402–403).

34 Łowmiański, Początki Polski, t. 5, s. 569–571 (krytyka teorii połabskiej i wskazanie na Małopolskę); tenże, Bolesław Chrobry w Krakowie w końcu X wieku, [w:] tegoż, Studia nad dziejami Słowiańszczyzny, Polski i Rusi, Poznań 1986, s. 357–366, zwł. 365–366 (hipoteza krakowska); Tadeusz Wasilewski, Pochodzenie Emnildy trzeciej żony Bolesława Chrobrego a geneza polskiego władztwa nad Morawami, „Kwartalnik Historyczny” 94, 1987, 2, s. 30–47 (hipoteza morawska); Jasiński, Rodowód pierwszych Piastów, s. 86–88 (prawdopodobna hipoteza, że pochodziła z Górnego Połabia); Herbert Ludat, Piastowie i Ekkehardynowie, „Przegląd Historyczny” 91, 2000, 2, s. 186–187 (posiadłości między Łabą a Odrą); Pleszczyński, Niemcy wobec pierwszej monarchii piastowskiej, s. 226–232 (lokowanie księstwa Dobromira na Połabiu, konkretnie na Łużycach, w Milsku albo w kraju Stodoran).

35 Ślub i okoliczności: Thietmar, IV, 57; Łowmiański, Początki Polski, t. 5, s. 554–558. Pokrewieństwo Ody z cesarzem: Danuta Borawska, Mieszko i Oda w gronie consanguineorum Ludolfingów, [w:] Społeczeństwo Polski średniowiecznej, t. 1, red. Stefan K. Kuczyński, Warszawa 1981, s. 28–34.

36 Ślad dobrych relacji Bolesława i Ody mógł znaleźć odbicie w źródłach. Thietmar, IV, 56, podaje, że Bolesław swojej matce „przede wszystkim okazał swą złość do czasu ukrywaną”. Pleszczyński, Niemcy wobec pierwszej monarchii piastowskiej, s. 164, dopuszczał możliwość pomylenia przez Thietmara Dobrawy z Odą. Przyjmując tę hipotezę, należałoby założyć, że relacje Chrobrego z macochą przez dłuższy czas układały się dobrze. Józef Mitkowski, Dwie emendacje w kronice Thietmara, „Zeszyty Naukowe UJ. Seria Nauk Społecznych. Historia” 1, 1955, s. 131–135 (non vidi), był zdania, że w tym passusie Thietmar wprost mówi o Odzie (zamiast „in eadem” albo „in eandem” powinno być „in odam”). Jerzy Strzelczyk, Bolesław Chrobry, wyd. 2, Poznań 2003, s. 249–250, stwierdził, że „emendacja tekstu Thietmara zasługuje na uznanie”, chociaż jednocześnie był zdania, że „[z] macochą i pasierbami stosunki Bolesława były zapewne już przed 992 r. jak najgorsze”.

37 Thietmar, IV, 57; Andrzej F[eliks] Grabski, Bolesław Chrobry. Zarys dziejów politycznych i wojskowych, Warszawa 1964, s. 45, 48; Jasiński, Rodowód pierwszych Piastów, s. 83–85.

38 Thietmar, IV, 57; Grabski, Bolesław Chrobry, s. 48; Błażej Śliwiński, Bezprym, pierworodny syn pierwszego króla Polski (986–zima/wiosna 1032), Kraków 2014, s. 42–57 (przegląd hipotez dotyczących pochodzenia Węgierki). Forma imienia (Bezprzem): Tomasz Jurek, rec. Błażej Śliwiński, Bezprym, pierworodny syn pierwszego króla Polski (986 – zima/wiosna 1032), Wydawnictwo Avalon, Kraków 2014, „Roczniki Historyczne” 80, 2014, s. 216

39 Ślub z Emnildą: Thietmar, IV, 57. Polityczne motywacje związku: Grabski, Bolesław Chrobry, s. 63 (z zastrzeżeniem, że to przypuszczenie); Ludat, Piastowie i Ekkehardynowie, s. 185.

40 Już wcześniej zwracał na to uwagę Roman Grodecki, Emnilda, [w:] Polski słownik biograficzny, t. 6, 1948, s. 267, pisząc: „Pierwsze dwa małżeństwa Bolesława Chrobrego były wynikiem rachub politycznych ojca jego i uległy rozwiązaniu rychło, gdy te rachuby utraciły swą chwilową aktualność; małżeństwo z Emnildą, choć jeszcze za życia ojca zawarte, było, być może, wynikiem swobodnego wyboru i oparte na wzajemnych osobistych uczuciach obojga, przetrwało też szczęśliwie 30 lat”.

41 Odolan i Przybywoj: Thietmar, IV, 58 (37); Tadeusz Grudziński, Odolan, [w:] Polski słownik biograficzny, t. 23, 1978, s. 536–537. Za czeskim pochodzeniem Odolana zdaje się przemawiać imię, które może pochodzić od słowa „odołać” (przetrwać), wywodzącego się z czeskiego „odolati” („obronić się”); [Franciszek Pepłowski] FP, Odołać, [w:] Słownik polszczyzny XVI wieku, t. 20, red. nacz. Maria Renata Mayenowa, z-ca red. Franciszek Pepłowski, Wrocław – Warszawa – Kraków 1991, s. 342.

42 Stoigniew: Janusz Bieniak, Stoigniew, [w:] Polski słownik biograficzny, t. 43, 2005, s. 627–628. Audun: Władysław Semkowicz, Ród Awdańców w wiekach średnich, „Rocznik Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego” 44, 1917, s. 184–185, 189–190. Wikingowie i tatuaże: Źródła arabskie do dziejów Słowiańszczyzny, t. 3, oprac. Anna Kmietowicz, Franciszek Kmietowicz, Tadeusz Lewicki, Wrocław 1985, s. 109. Unger: Jan Leśny, Julia Tazbirowa, Unger, [w:] Słownik starożytności słowiańskich, t. 6, 1977, s. 264.

43 Władysław Kowalenko, Jaropełk, [w:] Słownik starożytności słowiańskich, t. 2, 1964, s. 321; Łowmiański, Początki Polski, t. 5, s. 217–219; Wincenty Swoboda, Włodzimierz I Wielki, [w:] Słownik starożytności słowiańskich, t. 6, 1977, s. 532.

44 Łowmiański, Początki Polski, t. 5, s. 561–563; Pleszczyński, Niemcy wobec pierwszej monarchii piastowskiej, s. 103.

45Roczniki hildesheimskie, rok 992 (bez podania imienia ruskiego księcia); Andrzej Pleszczyński, Początek rządów Bolesława Chrobrego, [w:] Viae historicae. Księga jubileuszowa dedykowana Profesorowi Lechowi A. Tyszkiewiczowi w siedemdziesiątą rocznicę urodzin, red. Mateusz Goliński, Stanisław Rosik, Wrocław 2001, s. 225. W tym czasie jedynym władcą Rusi był Włodzimierz i nie ma wątpliwości, że to on przygotowywał się do wojny: Łowmiański, Początki Polski, t. 5, s. 566; Tadeusz Wasilewski, Dulebowie – Lędzianie – Chorwaci. Z zagadnień osadnictwa plemiennego i stosunków politycznych nad Bugiem, Sanem i Wisłą w X wieku, „Przegląd Historyczny” 67, 1976, 2, s. 191.

46 Thietmar, IV, 20 (w oryginale Wieletów, a nie Lutyków); Roczniki hildesheimskie, rok 995; Adam Turasiewicz, Dzieje polityczne Obodrzyców od IX wieku do utraty niepodległości w latach 1160–1164, Kraków 2004, s. 111. Wieleci od przełomu X i XI w. są nazywani Lutykami (Lucicami); Gerard Labuda, Wieleci, [w:] Słownik starożytności słowiańskich, t. 6, 1977, s. 431. Aby nie wprowadzać zamieszania, pisząc raz o Wieletach, innym razem o Lutykach, konsekwentnie używam tej ostatniej nazwy. Co do nazwy plemienia Obodrzyców, zajmujący się tą kwestią Stanisław Rospond, Obodryci czy Obodrzycy?, „Język Polski” 51, 1971, 2, s. 139–144, konstatuje, że należy „zdecydowanie odrzucić potworek transliteracyjny Obodrytów czy Obodrzytów” i że „jedynie słuszna jest rekonstrukcja Obodrzycy”. W tekście używam wersji Obodrzyci, podobnie jak m.in. Jerzy Strzelczyk, Zapomniane narody Europy, Wrocław 2009.

47 Pleszczyński, Początek rządów, s. 231; tenże, Niemcy wobec monarchii, s. 83, 117.

48 Data wypędzenia Ody i jej synów (3 lata wspólnych rządów, zatem 995 r.) znana jest z późnego źródła: Wenceslai Hagek a Liboczan Annales Bohemorum, e. Bohemica editione latineredditi et quibusdam notis illustrati, pars IV, wyd. Gelasius Dobner, Pragae 1772, s. 409. Ostrożnie podchodził do tego przekazu Gerard Labuda, Oda (zm. 1023), księżna polska, druga żona Mieszka I, [w:] Polski słownik biograficzny, t. 23, 1978, s. 531. Najpełniej uzasadnił, doprecyzował i osadził w kontekście politycznym Pleszczyński, Niemcy wobec monarchii, s. 113–117 (995 r. po powrocie z wyprawy).

49 Piotr Boroń, „Universa populi multido”. Problem uczestnictwa w słowiańskich wiecach plemiennych, „Średniowiecze Polskie i Powszechne” 1, 1999, s. 9–21; tenże, „Zamachy stanu” w społecznościach słowiańskich a instytucja wiecu, [w:] Zamach stanu w dawnych społecznościach, red. Arkadiusz Sołtysiak, Warszawa 2004, s. 203–210.

50 Możliwość uposażenia braci przez Bolesława: Dariusz Andrzej Sikorski, Kościół w Polsce za Mieszka I i Bolesława Chrobrego. Rozważania nad granicami poznania historycznego, Poznań 2011, s. 258 („Być może dla zatarcia złego wrażenia Bolesław wyposażył wygnańców w spory majątek ruchomy, który mógł w oczach nieskorych do swarów z nim arystokratów saskich być wystarczającym zadośćuczynieniem”).

51 Kwestie związane z tłumaczeniem „civitas”: Przemysław Nowak, Regest dokumentu „Dagome iudex” w świetle najnowszych badań interdyscyplinarnych, [w:] Spór o początki państwa polskiego. Historiografia, tradycja, mit, propaganda, red. Wojciech Drelicharz, Dominika Jasiak, Jacek Poleski, Kraków 2017, s. 180. Znaczenie strefy centralnej: Pleszczyński, Początek rządów, s. 219–220.

52 Zbigniew Dalewski, Władza, przestrzeń, ceremoniał. Miejsce i uroczystość inauguracji władcy w Polsce średniowiecznej do końca XIV wieku, Warszawa 1996, s. 11–54, zwł. 25–29, 49; Agnieszka Teterycz-Puzio, Wczesnopiastowska organizacja administracyjna w X i XI wieku, „Słupskie Studia Historyczne” 9, 2001, s. 247; Buko, Archeologia Polski wczesnośredniowiecznej, s. 209–213.

53 Posadzenie na kamiennym tronie: Dalewski, Władza, przestrzeń, ceremoniał, s. 104.

54 Stanisław Suchodolski, Lokalizacja najdawniejszych mennic polskich, „Archeologia Polska”, 7 1962, 2, s. 315 (lokalizacja mennic); Dalewski, Władza, przestrzeń, ceremoniał, s. 24. Denar z „państwem gnieźnieńskim” powiązał Andrzej Schmidt, Nowa interpretacja denara GNEZDVN CIVITAS, [w:] Gniezno. Studia i materiały historyczne, t. 3, Warszawa–Poznań 1990, s. 237–245 (non vidi), którego ustalenia zaakceptował m.in. Zbigniew Dalewski, Między Gnieznem a Poznaniem. O miejscach władzy w państwie pierwszych Piastów, „Kwartalnik Historyczny” 98, 1991, 2, s. 30. Stanisław Suchodolski, Spór o początki mennictwa Polsce i Czechach, „Wiadomości Numizmatyczne” 62, 1998, sprzeciwiał się datowaniu do 992 r., wskazując na nawiązania do stempli denarów Dux inclitus, odnoszonych do XI w. Wcześniej przyjmował, że moneta została wybita zapewne w czasie spotkania Bolesława z Ottonem III w 1000 r. (Stanisław Suchodolski, Denar w kalecie, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1981, s. 7), później przyznał, że Bolesław w momencie objęcia władzy mógł na monecie umieścić nazwę stolicy, lecz – jak słusznie zauważył – nie ma metody, która mogłaby potwierdzić tę spekulację (Stanisław Suchodolski, The beginnings of Polish coinage in the light of recent research, „Wiadomości Numizmatyczne 59, 2015, 1–2 [199–200], s. 72).