Cały sprawiedliwy. Józef - Krzysztof Wons SDS - ebook

Cały sprawiedliwy. Józef ebook

Krzysztof Wons SDS

4,3

Opis

Józef z Nazaretu - znany nam wszystkim, a jednocześnie nieznany nikomu, za wyjątkiem garstki krewnych i sąsiadów.

Jest jednak coś w jego człowieczeństwie, co fascynuje najbardziej i czyni go świętym: był człowiekiem krystalicznie sprawiedliwym. Sprawiedliwym wobec Boga, wobec małżonki Maryi, wobec Jezusa i wobec własnego powołania do ojcostwa.


Józef cały pulsuje świętością, ponieważ cały jest sprawiedliwy.

Fascynujące spotkanie z Józefem – zwykłym człowiekiem – w klimacie lectio divina. Krzysztof Wons SDS przybliża nam kolejną postać z Pisma Świętego, którą poznajemy poprzez duchową lekturę Bożego Słowa. Nie jest to święty, jakiego znamy z tekstów hagiograficznych – odcieleśniony i nadzwyczajny. Józef jest człowiekiem takim jak każdy z nas, ze skłonnością do słabości, z własnymi ograniczeniami. W tym, co zwyczajne, ujawnia się jednak to, co wyjątkowe i święte.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 181

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,3 (10 ocen)
7
1
1
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
LeonNies

Nie polecam

To oszustwo. Księgarnia sprzedaje książkę w postaci bezużytecznych jej fragmentów. Jeśli nie ma licencji od autora i wydawnictwa na sprzedaż całej książki, to powinna o tym poinformować. Być może tak naciąga przy innych książkach
01

Popularność




Przeorane łaską Bożą serce Józefa było czyste, a wola silna. Miał duszę głęboką i wierną, prawą i łagodną, Jednak on sam o tym nie wiedział.

M. Gasnier OP

Mojemu zmarłemu ojcu, który swoją skromnością przypominał mi Józefa

Od Autora

Zdarza się, że gdy chcemy podkreślić świętość jakiegoś człowieka, zaczynamy mówić na górnym „c”, przypisując mu różne nadzwyczajności. Czynimy to w dobrej wierze. Niechcąco jednak odzieramy go z tego, co zwyczajne, a przecież zwyczajność jest nam bardzo bliska. W codziennym życiu nie ma dla nas nic bardziej bliskiego, nic bardziej swojskiego niż zwyczajność. W głębi duszy kochamy ludzi zwyczajnych. Lubimy z nimi przebywać. Czujemy się przy nich dobrze, swobodnie i zachowujemy się naturalnie. Szybko też okazuje się, że w tym, co zwyczajne, ujawnia się to, co wyjątkowe, święte. Wtedy także święci stają się nam bardzo bliscy!

Święci byli ludźmi takimi jak my, z prochu ziemi. Przyszli na świat z grzechem pierworodnym, ze skłonnością do słabości, zmagali się z trudnymi cechami swego charakteru, z własnymi ograniczeniami, z gwałtowną namiętnością ciała i egoizmem zakorzenionym w każdej tkance organizmu. „W każdym z wielkich świętych żyje zawsze wielki zły duch. Szczyty świętości są przeciwieństwem słabości ludzkiej. Cnoty są większe, ponieważ pokusy były wielkie… Za świętym kryje się człowiek, który poznał piekło ludzkiej nędzy…”1. Kochali ziemię tak, jak my kochamy. Kochają ją także po śmierci. Nie chcą, byśmy pozbawiali ich ziemi, wysyłali w przestworza i szukali w chmurach. Chcą nadal żyć wśród nas i przekonywać sobą, że do nieba wchodzi się bez odrywania nóg od ziemi. Świętość ma zapach i kolor ziemi. Najwięksi święci byli niezwykle ludzcy. Rozpoznaje się ich zwyczajnie – po ich człowieczeństwie. Stali się śladami obecności Boga w świecie właśnie dlatego, że byli ludzcy.

Religijne wyobrażenia o świętych, które byłyby pozbawione tego, co w nich najbardziej ziemskie, okazałyby się nie tylko papierowe, bezkrwiste, iluzoryczne, ale zawierałyby w sobie także coś pokrętnego. Religijne wyobrażenia o świętych, których ewangeliczna miłość nie ma koloru szarej codzienności, nie pochodzą z kart Ewangelii, lecz są jedynie projekcją „odcieleśnionego” człowieka. Takie wyobrażenia bywają groźne, ponieważ mogą wprowadzić w błąd wiele pobożnych dusz, a nawet wpędzić niektórych w objęcia ateizmu, który uważa religię za coś nieziemskiego2. Tymczasem święci to ludzie za wszelką cenę pragnący się upodobnić do Boga wcielonego, który zapragnął być rozpoznawany w swoim człowieczeństwie. Nie możemy mieć wątpliwości, że także Józef z Nazaretu, w którym widzimy człowieka świętego, chce być rozpoznawany przez swoje człowieczeństwo: piękny człowiek upodobniony do Jezusa – najpiękniejszego z synów ludzkich (por. Ps 45, 3).

Przyszliśmy na ten świat jak każdy zwykły potomek Adama: nadzy we własnym człowieczeństwie. Okazuje się, że mamy te same korzenie co Józef, cieśla z Nazaretu. Należymy do tego samego drzewa genealogicznego. Tytuły, pozycje, korony na głowie pojawiają się w ludzkich życiorysach dopiero później… i nie u wszystkich zresztą. Najpóźniej zaś pojawia się aureola – dopiero po śmierci. Tymczasem u Boga aureolę mamy już od założenia świata: jesteśmy koroną Jego stworzeń i – co najważniejsze – jes­teśmy Jego dziećmi. Dziecięctwo Boże to nasza aureola u Boga. Wobec tej godności wszystko inne jest relatywne, wszystko jest w relacji do tej godności. Kiedyś, wraz z ostatnim oddechem życia, znikną zdobyte pozycje, tytuły, urzędy, zawodowe osiągnięcia. Hiob przypomniał nam, że nadzy wyszliśmy z łona matki i nadzy tam wrócimy (por. Hi 1, 20). Nasza aureola będzie jednak u Boga: na zawsze pozostaniemy stworzeniami i dziećmi Ojca. W Jezusie, swoim Synu, wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem (por. Ef 1, 4). Świętymi Bóg nazywa tych wszystkich, którzy w swoim nagim człowieczeństwie wiernie ukazywali piękno oblicza Jego Syna, najśliczniejszego z synów ludzkich (por. Ps 45, 3). Takim człowiekiem był Józef z Nazaretu. Nieznany nikomu, z wyjątkiem garstki krewnych i sąsiadów w niewielkiej mieścinie. Był sakramentem obecności Boga w maleńkim punkcie ziemskiego globu. Świat nie miał najmniejszego pojęcia, że takie miejsce jak Nazaret w ogóle istnieje. Ci zaś, którzy wiedzieli, szczerze wątpili, że coś dobrego może pochodzić z Nazaretu (por. J 1, 46).

Zapragnijmy poznać z bliska Józefa z Nazaretu, świętego człowieka. Zdumiewając się jego świętością, pozwólmy mu jednak pozostać jednym z nas, zwyczajnym człowiekiem, ulepionym jak my z prochu ziemi. Jest coś, co w jego człowieczeństwie fascynuje najbardziej i czyni go świętym: był człowiekiem krystalicznie sprawiedliwym. Sprawiedliwym wobec Boga, wobec małżonki Maryi, wobec Jezusa i wobec własnego powołania do ojcostwa. Józef cały pulsuje świętością, ponieważ cały jest sprawiedliwy.

Rozdział pierwszy. Człowiek

Józef, który był człowiekiem…

(Mt 1, 19)

Niektórzy w tradycji Kościoła twierdzili, że został uświęcony już w łonie swej matki, której notabene imienia nie znamy. Mamy tylko informacje, kto był jego ojcem, ale i tu nie ma pewności. Mateusz napisał, że Jakub (por. Mt 1, 16), Łukasz, że ojcem był Heli (por. Łk 3, 23). Korzystali z odmiennych, nieznanych nam źródeł. Ci, którzy widzą Józefa uświęconego już pod sercem jego matki, tłumaczą to tym, że skoro tak było w przypadku Jeremiasza (por. Jr 1, 5), to z pewnością było tak również w przypadku Józefa. Szlachetna myśl, która jest przecież prawdą, ponieważ dotyczy każdego z nas. Każdy został uświęcony przez Boga, zanim poczęła nas mama. Wybrał nas, zanim znaleźliśmy się w łonie matki. Wybrał każdego z nas w swoim sercu, byśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem (por. Ef 1, 4). Także największy grzesznik tej ziemi został stworzony i uświęcony. Nie oznacza to, że rodzimy się krystalicznie czyści i święci. Rodzimy się skalani grzechem pierworodnym. Spośród ludzi jedynie Maryja została zachowana od grzechu, a stało się to na mocy przewidzianych zasług Jej Syna, który umarł także za Nią. Niektórzy jednak twierdzą, że skoro Maryja była niepokalanie poczęta (czyli zachowana od grzechu na mocy uprzedzającej łaski), to przecież należy wnioskować, że ta sama łaska spotkała Jej Oblubieńca, ziemskiego ojca Jezusa. Nie mówi o tym jednak żadna stronica Ewangelii ani nie naucza tak Kościół. Są wreszcie tacy, którzy zastanawiają się, czy imię „Józef” nie zostało nadane synowi Jakuba (lub Helego) pod wpływem Bożego objawienia – podobnie jak to miało miejsce w przypadku Jana Chrzciciela (por. Łk 1, 13.59-63). To wszystko są jedynie domysły, niemające potwierdzenia w Biblii.

Jedno wiemy na pewno: Józef i członkowie jego rodziny musieli być ludźmi bardzo prostymi, zwyczajnymi, niewyróżniającymi się niczym od innych mieszkańców Nazaretu, skoro ich ziomkowie, wiedząc, że Jezus jest synem Józefa i Maryi, powątpiewali w wyjątkowość Jezusa, dziwili się i lekceważyli Go: „Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry? I powątpiewali o Nim. A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony»” (Mk 6, 3-4). Dziwili się, skąd ten cieśla, syn ich sąsiada z Nazaretu (por. J 1, 45), ma taką mądrość i wymowę (por. Łk 4, 22). Nie dowierzali (por. Mk 6, 6). Jednak właśnie taki Józef jest nam najbliższy – zwyczajny, z prostej rodziny, tak prostej, że aż nikt nie dowierzał, by cokolwiek nadzwyczajnego miało wyróżniać familię „tego cieśli”. Chciejmy więc najpierw spotkać się z Józefem – zwykłym śmiertelnikiem. Mateusz, zanim zaświadczył o jego sprawiedliwości, napisał o nim: „(…) Józef, który był człowiekiem (…)” (Mt 1, 19).

Zwykły śmiertelnik

Spotkanie z Józefem – zwykłym człowiekiem, rozpocznijmy od pewnej legendy. W IV lub V wieku ktoś z naszych braci lub sióstr chrześcijan zamieszkujących w Egipcie napisał apokryf poświęcony św. Józefowi – Legendę o św. Józefie3. Zachowały się dwie wersje: jedna po koptyjsku, a druga po arabsku4. Treść legendy świadczy o silnym kulcie św. Józefa, jaki się wtedy rozwijał. W legendzie czytamy między innymi o jego chorobie i śmierci. Interesująca jest fabuła tego opowiadania. Opowiadającym jest sam Jezus. Zgromadził na Górze Oliwnej uczniów i opowiedział im historię swego ojca. Słyszymy w niej wiele wiadomości znanych z innych, wcześniej napisanych apokryfów: między innymi o tym, że Józef, zanim poślubił Maryję, był 90-letnim wdowcem i miał dzieci; słyszymy o jego wewnętrznym zmaganiu, czy przyjąć do domu Maryję, gdy odkrył, że jest brzemienna; słyszymy o ucieczce do Egiptu, o jego pracy zawodowej. Najbardziej interesujące dla nas jest to, co Jezus mówi o chorobie i śmierci swego ojca Józefa. Gdy Jezus miał już 30 lat i rozpoczynał swoją misję, Józef otrzymał pewnego dnia zapewnienie od anioła: „W tym roku umrzesz”. Kiedy Józef to usłyszał, zatrwożył się. Udał się do świątyni Pańskiej, zaczął pokutować i modlić się. Po powrocie do Nazaretu Józef zachorował i popadł w trwogę. Modlił się pełen bólu i niepewności. Robiąc rachunek sumienia, aż dziesięć razy powtarzał: „Biada mi...”. Skruszony wyznał uczynki, które były dziełem jego oczu, rąk, uszu, nóg, żołądka, ciała. Miał głęboką świadomość odpowiedzialności za wszystko, co czynił w swoim życiu. Na koniec poddał się woli Boga.

Poruszające są kolejne wersety legendy. Słyszymy wyznanie Jezusa: „Kiedy mój kochany ojciec, Józef, to powiedział, wstałem, podszedłem do niego, leżącego w trwodze swej duszy oraz swego ducha, mówiąc mu: «Bądź pozdrowiony, mój kochany ojcze Józefie, ty, którego starość jest szacowna i równocześnie błogosławiona». On odpowiedział w wielkiej, śmiertelnej bojaźni, mówiąc Mi: «Bądź pozdrowiony wielekroć, mój kochany Synu! Oto moja dusza uspokoiła się we mnie na krótki czas, gdy usłyszałem Twój głos». Po czym poprosił Jezusa, by wysłuchał jego grzechów. «Wysłuchaj mnie dziś, mnie, twojego sługę, gdy Cię proszę, wylewając łzy przed Tobą: Wyznaję, że serce wyrzuca mi zbyt ludzkie myślenie o Twojej Matce, bo jeszcze nie byłem wtajemniczony w to, że bez udziału mężczyzny poczęła syna. Wyznaję też, że raz poszarpałem Twoim uchem, gdy jeszcze byłeś dzieckiem». Potem poprosił Jezusa, by osądził go w imię swej dobroci. Jezus rozpłakał się przy Józefie. Wyszedł do Matki zaniepokojonej nadchodzącą śmiercią męża. Uspokajał Ją, tłumacząc, że śmierć jest władczynią całej ludzkości i dlatego umrze Józef i umrze Ona, lecz ta ich śmierć nie jest śmiercią, ale wiecznym życiem. Umrze również sam Jezus z powodu śmiertelnego ciała, które nosi”.

Wzruszająca jest scena, w której Jezus czuwa przy łożu swego ojca. Opowiada uczniom o ostatnich chwilach Józefa: „Ja zaś sam, moi kochani, usiadłem u jego głowy, a moja matka, Maryja, usiadła u jego stóp”. Józef nie był już w stanie rozmawiać, ale patrzył na nich szeroko otwartymi oczyma. Kiedy zmagał się w agonii, Jezus trzymał jego ręce i nogi dłuższy czas. Wówczas Józef zobaczył nadchodzące duchy złe i ludzi, którzy umarli w grzechach. Błagał więc Jezusa: „Nie pozwól, by mnie zabrali”. Józef zapłakał i wypełniony lękiem szukał schronienia... Wówczas Jezus wstał i pogroził diabłu i jego wspólnikom. Oni uciekli ze wstydem i wielką trwogą. Potem Jezus zaniósł do Ojca niebieskiego piękną modlitwę. Prosił Go, by wysłał Michała Anioła i Gabriela oraz cały chór anielski, który w eskorcie odprowadzi duszę Józefa w krainę śmierci. Słowa Jezusa odsłaniają tajemnicę miłosierdzia: „Ojcze, bądź miłosierny dla duszy mojego ojca Józefa, gdy przyjdzie do Twoich świętych rąk, bo jest to godzina, w której potrzebuje on miłosierdzia”. Po tych słowach Jezus przerwał swoją opowieść o umierającym Józefie i pouczył słuchających Go uczniów: „Mówię wam, moi czcigodni bracia i błogosławieni Apostołowie, iż każdy z ludzi, który się narodził na świat, który poznał dobro i zło (...) potrzebuje miłosierdzia mojego dobrego Ojca, gdy dojdzie do godziny śmierci i przebycia szlaku wędrownego do strasznego trybunału”.

Jezus opowiadał dalej: „Aniołowie wzięli jego duszę, zawijając ją w prześcieradło z czysto jedwabnego bisioru. Aniołowie śpiewali, a Michał i Gabriel z rozkazu Jezusa strzegli duszy Józefa w drodze do Ojca”. Jezus podszedł do ciała, zacisnął powieki swego ojca i zamknął jego usta. Po czym zwrócił się do Mamy i do swojego przyrodniego rodzeństwa. Na wiadomość o śmierci Józefa wybuchł wielki płacz, w którym uczestniczył Nazaret.

To tylko legenda. Legendy mają jednak to do siebie, że przekazują pewną mądrość, jaką kierowali się ci, którzy ją tworzyli. Opowiedziane w nich zdarzenia są jedynie fikcją albo, co najwyżej, zawierają poszlaki faktów. Są jednak dla nas cennym dokumentem sensus fidei fidelium – wyczucia wiarywierzących. Legenda o św. Józefie próbuje wyjaśnićto, co w Ewangeliach kanonicznych nie zostało dopowiedziane. Nie ma zamiaru naginać świętych tekstów i dopasowywać ich do ludzkich teorii, deformować teologicznie, przysłaniać czy zastępować. Pragnie natomiast nakarmić naszą wiarę, pobożność, zaspokoić naszą ciekawość i przekazać zdrową naukę Kościoła.

Przytoczone fragmenty Legendy o św. Józefie przekazują dwie ważne prawdy. Po pierwsze, akcentują dobitnie, że Józef był zwykłymczłowiekiem. Jak wszyscy chorował, cierpiał, lękał się śmierci, błagał o pomoc, zmagał się w wierze. Był zwykłym śmiertelnikiem – takim jak my. Druga prawda przypomina, że był człowiekiem grzesznym. Inaczej niż Maryja: nie był zachowany od grzechu pierworodnego – nie był niepokalanie poczęty! Upadał. Był świadomy swojej grzeszności. Pokutował i prosił o miłosierdzie Boże. Wiedział, że wszystko w jego życiu było dziełem Bożego miłosierdzia, także wieczność, na którą czekał.

Pamięć o tym pomoże nam przeżyć pierwszą lectio divina z Józefem bez ulegania religijnemu patosowi. Będzie to lectio divina jego człowieczeństwa. Idźmy do tekstów biblijnych. Wersety na temat Józefa są w Ewangeliach nieliczne. Jednak przytoczone w nich fakty pozwalają nam, wbrew pozorom, dowiedzieć się sporo o jego zwyczajnym, ludzkim życiu. Chciejmy się spotkać z Józefem, człowiekiem jak my, który miał swój rodowód, wioskę i dom, w którym się urodził, rodzinę, w której wzrastał, pracę, którą wykonywał.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Rozdział drugi . Milczący

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział trzeci. Wierzący

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział czwarty. Sprawiedliwy

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział piąty. Mąż

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział szósty. Ojciec

Dostępne w wersji pełnej

Wprowadzenie do modlitwy Słowem Bożym

Dostępne w wersji pełnej

Modlitwa litanijna do Świętego Józefa utkana z wersetów BibliiDo prywatnego odmawiania

Dostępne w wersji pełnej

Przypisy

1 L. Boff, Francesco d’Assisi. Una alternativa umana e cristiana, Cittadella, Asyż 1982, s. 189; cyt. za: A. Cencini, Życie konsekrowane, przeł. Z. Kijas, Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa 1996, s. 34.
2 T. Halík, Chcę, abyś był, przeł. A. Babuchowski, Wydawnictwo Znak, Kraków 2014, s. 58.
3 Zob. Legenda o św. Józefie Cieśli, w: Apokryfy Nowego Testamentu. Ewangelie apokryficzne, cz. 2, red. Marek Starowieyski, Wydawnictwo WAM, Kraków 2008.
4 Oryginalna wersja prawdopodobnie jest koptyjska i oparta na Protoewangelii Jakuba.

Redakcja

Agnieszka Ćwieląg-Pieculewicz

Korekta

Magdalena Mnikowska

Projekt okładki

Artur Falkowski

Redakcja techniczna

Artur Falkowski

Zdjęcie na okładce

Fotolia.com: © peterzsuzsa

Imprimi potest

ks. Piotr Filas SDS, prowincjał

© 2016 Wydawnictwo SALWATOR

Wydanie drugie 2017

ISBN 978-83-7580-517-8

Wydawnictwo SALWATOR

ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków

tel. 12 260 60 80

e-mail: [email protected]

www.salwator.com

Plik opracował i przygotował Woblink

woblink.com