Bóg i Stephen Hawking. Czyj to w końcu projekt? - John C. Lennox - ebook

Bóg i Stephen Hawking. Czyj to w końcu projekt? ebook

John C. Lennox

3,9

Opis

Wielki projekt, bestseller wybitnego przedstawiciela nauki, kosmologa Stephena Hawkinga, jest jego najnowszym wkładem do debaty o „nowym ateizmie”. Hawking twierdzi, że to prawa fizyki powołały Wszechświat do istnienia, a nie Bóg. Jego stanowisko podważa John Lennox, matematyk z Oksfordu, w swojej książce Bóg i Stephen Hawking. Autor w błyskotliwym i logicznym wywodzie przeprowadza nas przez kluczowe miejsca w argumentacji Hawkinga, przedstawiając przy okazji najnowsze naukowe teorie i metody badawcze. Jest przekonany, że wywody Hawkinga, które negują Boże autorstwo dzieła stworzenia, paradoksalnie sprawiają, że czytelnik uznaje istnienie Boga za tym bardziej prawdopodobne.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 110

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,9 (71 ocen)
26
28
6
6
5
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
E_Mario

Nie oderwiesz się od lektury

Amen!
00

Popularność




Tytuł oryginału

God and Stephen Hawking. Whose Design Is It Anyway?

© Copyright 2011 John C. Lennox. Original edition

published in English under the title God and Stephen Hawking

by Lion Hudson plc, Oxford, England

© Copyright for this edition by Wydawnictwo

W drodze, 2017

Redaktor prowadzący

Lidia Kozłowska

Redakcja

Lidia Kozłowska

Korekta

Michał Karp, Agnieszka Czapczyk

Konsultacja merytoryczna

Łukasz Mścisławski OP

Łamanie

Stanisław Tuchołka / panbook.pl

Projekt okładki i stron tytułowych

Radosław Krawczyk

ISBN 978-83-7906-167-9

Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów

W drodze sp. z o.o.

Wydanie I, 2017

ul. Kościuszki 99, 61-716 Poznań

Dla Rachel, Jonathana i Benjamina, darów

Podziękowania

Kieruję słowa podziękowania do profesora Nigela Cutlanda i profesora Alistera McGratha za ich konstruktywne rady.

Przedmowa

Napisałem tę krótką książkę w nadziei, że pomoże moim czytelnikom zrozumieć niektóre z najważniejszych kwestii stanowiących sedno współczesnej debaty dotyczącej Boga i nauki. Z tego właśnie powodu starałem się, ilekroć było to możliwe, unikać terminów i zagadnień technicznych, koncentrując się zamiast tego na logice wywodu. Jestem przekonany, że na wszystkich spośród nas, posiadających wykształcenie przyrodnicze lub matematyczne, ciąży odpowiedzialność za to, w jaki sposób opinia publiczna będzie pojmować nauki przyrodnicze. Naszym szczególnym obowiązkiem jest pokazywać, że nie wszystkie twierdzenia naukowców są twierdzeniami naukowymi, a tym samym nie stoi za nimi autorytet rzeczywistej nauki, nawet jeśli takowy im się często błędnie przypisuje.

Dotyczy to, rzecz jasna, także i mojej osoby, i dlatego proszę czytelnika, by poddawał skrupulatnej analizie moje starannie dobrane argumenty. Jestem matematykiem, jednak ta książka nie traktuje o matematyce i dlatego poprawność wyników matematycznych, którą być może udowodniłem w innych publikacjach, nie gwarantuje poprawności tego, co przedstawiłem na tych stronach. Ufam jednak, że czytelnicy będą w stanie śledzić moją argumentację aż do jej ostatecznych wniosków. Poddaję zatem to, co tu napisałem, ich osądowi.

Wstęp

Wszyscy dzisiaj mówią o Bogu. Bez wątpienia rozprawiają o Nim naukowcy, publikując jedna za drugą książki o takich tytułach jak Język Boga Francisa Collinsa, Bóg urojony Richarda Dawkinsa, Bóg: błędna hipoteza Victora Stengera, Historia Boga Roberta Winstona, i tak dalej, i tak dalej.

Niektóre z tych książek stały się niespodziewanie bestsellerami. Ludzie oczywiście chcą usłyszeć, co w kwestii Boga mają do powiedzenia przedstawiciele nauk przyrodniczych. Wcale to nie dziwi, ponieważ nauka w naszym dzisiejszym, wyrafinowanym świecie cieszy się autorytetem intelektualnym i kulturowym. Wynika to po części z tego, że z niebywałym powodzeniem udaje się jej tworzyć wynalazki techniczne, z dobrodziejstwa których wszyscy korzystamy, a po części z tego, że potrafi nas inspirować, pomagając głębiej wejrzeć w cuda Wszechświata, o których opowiadają nam wyświetlane w telewizji pięknie nakręcone filmy popularno-naukowe.

Z tego powodu wiele osób, coraz bardziej świadomych tego, że korzyści materialne, które daje nauka, nie zaspokajają najgłębszych potrzeb naszego człowieczeństwa, zwraca się do naukowców, by dowiedzieć się od nich, czy mają coś do powiedzenia w kwestii ważkich pytań dotyczących naszej egzystencji. Dlaczego istniejemy? Po co żyjemy? Dokąd zmierzamy? Czy ten Wszechświat to wszystko, co istnieje, czy też jest jeszcze coś poza nim?

Tego rodzaju pytania każą nam nieuchronnie myśleć o Bogu. I dlatego miliony z nas chcą wiedzieć, co ma o Nim do powiedzenia nauka. Niektóre ze wspomnianych wyżej bestsellerów wyszły spod pióra ateistów. Niemniej, co trzeba podkreślić, nie wszyscy wymienieni wyżej autorzy są osobami niewierzącymi. To zaś mówi nam od razu, że byłoby czymś bardzo naiwnym przedstawiać całą dyskusję o Bogu jako nieuchronny konflikt między wiarą a nauką. Przedstawianie relacji między nauką a wiarą w kategoriach konfliktu już dawno utraciło rację bytu. Weźmy na przykład pierwszego autora z naszej listy, Francisa Collinsa, dyrektora Krajowego Instytutu Zdrowia (National Institute of Health) w Stanach Zjednoczonych i byłego szefa projektu poznania ludzkiego genomu (Human Genome Project). Poprzednim szefem projektu był Jim Watson, który razem z Francisem Crickiem otrzymał Nagrodę Nobla za odkrycie struktury DNA. Collins jest chrześcijaninem, Watson ateistą. Obaj są wybitnymi naukowcami, co dowodzi, że nie dzielą ich poglądy naukowe, lecz światopogląd. To prawda, mamy w naszej debacie do czynienia z rzeczywistym konfliktem, ale nie jest to konflikt nauki z religią. To opozycja między teizmem a ateizmem, naukowcy zaś znajdują się po obu stronach barykady.

I to właśnie czyni tę debatę jeszcze bardziej interesującą, ponieważ możemy dzięki temu skoncentrować się na pytaniu, o które naprawdę nam chodzi: czy nauka prowadzi nas do Boga, odwodzi od Niego, czy też pozostaje w tej kwestii neutralna?

Trzeba powiedzieć od razu, że jedna rzecz nie ulega wątpliwości. Obserwowany znaczący wzrost zainteresowania Bogiem przeczy tak zwanej hipotezie sekularyzacji, która zbyt pospiesznie zakładała, że w następstwie oświecenia religia – przynajmniej w Europie – zacznie zanikać i dokona ostatecznie żywota. A tymczasem niewykluczone, że to właśnie dostrzegana porażka sekularyzmu sprawia, iż pytanie o Boga pnie się coraz wyżej na liście istotnych dla nas kwestii.

Jak twierdzą cieszący się renomą dziennikarze tygodnika „The Economist”, John Micklethwait i Adrian Wooldridge, mamy do czynienia z „powrotem Boga” i to nie tylko w przypadku ludzi niewykształconych. „W przeważającej części świata to właśnie awansująca społecznie, wykształcona klasa średnia, która, jak przewidywali Marks i Weber, odrzuca zabobony, prowadzi do eksplozji wiary”1. Zrozumiałe jest zatem, że tego rodzaju trend budzi wściekłość propagatorów sekularyzmu, zwłaszcza naukowców deklarujących ateizm.

Ich głosy protestu najgłośniej słychać w Europie, być może z tego powodu, że ateiści są świadomi, iż właśnie w Europie mają najwięcej do stracenia. I chyba się nie mylą, bo tu i ówdzie pojawiają się oznaki wskazujące na to, że zaczynają przegrywać. Richard Dawkins, nadal na czele sfory, gorączkowo podkręca potencjometr, z głośnego krzyku przechodząc we wrzask, gdy załamuje się logika jego wywodu – a przynajmniej tak się wydaje, i to nawet innym ateistom. Chce za wszelką cenę „budzić świadomość” opinii publicznej, rekrutując w tym celu jak największą liczbę uczniów, by rozpowszechniali jego wiarę w to, że ateizm stanowi jedyny intelektualnie godny szacunku pogląd na świat istniejący w sferze publicznej. Elementem prowadzonej przez niego kampanii stały się nawet plakaty umieszczane na autobusach2 i letnie obozy ateistyczne dla dzieci, nie mówiąc oczywiście o plakietkach z dużym czerwonym „A” (od „ateista”) i całej gamie inteligentnie zaprojektowanych T-shirtów.

Nie wiem, czy w związku z tą właśnie kampanią, czy też niezależnie od niej, ale tak czy owak, do chóru ateistów dołączył potężny głos przedstawiciela nauk przyrodniczych, a mianowicie głos fizyka, Stephena Hawkinga. Nagłówki gazet i paski wiadomości telewizyjnych na całym świecie komunikowały: „Stephen Hawking twierdzi, że Wszechświat nie został stworzony przez Boga” lub „Stephen Hawking twierdzi, że w fizyce nie ma miejsca na Boga” i liczne temu podobne warianty. Informacje te odnosiły się do dopiero co opublikowanej nowej książki napisanej wspólnie przez Hawkinga i Leonarda Mlodinowa, zatytułowanej Wielki projekt3. Książka w mgnieniu oka znalazła się na pierwszych miejscach list bestsellerów. Publiczne wyznanie ateizmu przez osobę takiego intelektualnego kalibru jak Hawking nakręciło jeszcze bardziej całą dyskusję. Przyczyniło się także do wzrostu sprzedaży książki.

Co zatem mamy o tym wszystkim myśleć? Czy to zamyka sprawę? Czy nie ma już o czym dyskutować? Czy wszyscy teolodzy powinni natychmiast zrezygnować ze swoich katedr, a duchowni i osoby udzielające się we wspólnotach kościelnych zamknąć na cztery spusty świątynie? Czy Arcymistrz Fizyki zaszachował Projektanta Wszechświata?

To bezsprzecznie wspaniały powód do chluby twierdzić, że skazało się Boga na wygnanie. Jakkolwiek by było, wierzyła w Niego większość wielkich ludzi nauki z przeszłości. Wielu nadal wierzy. Czy Galileusz, Kepler, Newton i Maxwell, by wymienić tylko kilku z nich, całkowicie mylili się w tej kwestii?

Stawka jest bardzo wysoka i dlatego musimy bez wątpienia poprosić Hawkinga, by przedstawił jakieś dowody na poparcie swojego twierdzenia. Czy jego argumenty rzeczywiście się ostaną, gdy podda się je dokładnej analizie? Wydaje mi się, że mamy prawo to wiedzieć.

Nigdy się jednak tego nie dowiemy, jeśli się im wpierw nie przyjrzymy. Zróbmy to zatem.

1 J. Micklethwait, A. Wooldridge, Powrót Boga. Jak globalne ożywienie wiary zmienia świat, przeł. J. Grzegorczyk, Poznań 2011, s. 29.

2 Na plakatach umieszczono napis: „Bóg prawdopodobnie nie istnieje, a zatem przestań się martwić i ciesz się życiem”. Powiązanie Boga z zamartwianiem się to bez wątpienia mistrzostwo przeinaczenia. Ciekaw jestem, kto to wymyślił. A co się tyczy tego „prawdopodobnie”…

3 S. Hawking, L. Mlodinow, Wielki projekt, przeł. J. Włodarczyk, Warszawa 2015.