47,90 zł
Czy niewiedza może być wyborem? Czy unikanie prawdy bywa koniecznością? Mark Lilla, wybitny filozof i eseista, zaprasza czytelników w podróż po meandrach ludzkiej psychiki, pokazując, jak często świadomie odwracamy wzrok od rzeczywistości.
W swojej błyskotliwej książce Błoga ignorancja prowadzi czytelnika przez historię myśli i kultury, analizując, dlaczego wolimy wierzyć w iluzje, pielęgnować tabu i unikać niewygodnych faktów.
Odpowiada na pytania:
🔹 Dlaczego od wieków tworzymy mity i religie, które mają nas chronić przed prawdą?
🔹 Jak politycy, intelektualiści i media kształtują rzeczywistość, byśmy nie musieli jej dostrzegać?
🔹 W jaki sposób nostalgiczne wizje przeszłości i utopijne marzenia o przyszłości odciągają nas od konfrontacji z teraźniejszością?
Autor udowadnia, że czasem ucieczka przed prawdą to nie tylko ludzka słabość, ale też mechanizm obronny, który pozwala nam funkcjonować w złożonym świecie.
Sokrates nauczył nas, że powinniśmy cenić prawdę bardziej niż komfort. Historia nauczyła nas, że najczęściej wybieramy komfort.
(fragment książki)
Książka należy do serii Impact Books wydanej w ramach współpracy Wydawnictwa Krytyki Politycznej z Impactem - największym wydarzeniem gospodarczo – technologicznym, odbywającym się w Europie Środkowo-Wschodniej
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 229
Rok wydania: 2025
Mark Lilla, Błoga ignorancja. O tych, co wolą nie wiedzieć
Warszawa 2025
Tytuł oryginału: IGNORANCE AND BLISS:
On Wanting Not to Know
Copyright © 2024, Mark Lilla
All rights reserved
Copyright © for this edition by Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Tłumaczenie: Andrzej Wojtasik
Redakcja: Aleksandra Kleczka
Korekta: Urszula Roman
Opieka redakcyjna: Jaś Kapela
Projekt okładki, układ typograficzny, skład: Damian Chomątowski
Wydawnictwo Krytyki Politycznej
ul. Jasna 10 lok. 3
00-013 Warszawa
wydawnictwo.krytykapolityczna.pl
Książki Wydawnictwa Krytyki Politycznej dostępne są w redakcji Krytyki Politycznej (ul. Jasna 10, lok. 3, Warszawa), Świetlicy KP w Cieszynie (al. Jana Łyska 3), księgarni internetowej KP (wydawnictwo.krytykapolityczna.pl) i w dobrych księgarniach na terenie całej Polski.
Książka została wydana przy wsparciu R.Power – partnera programu Oświecenie.
Wierzymy, że przyszłość należy do tych, którzy myślą odważnie i odpowiedzialnie – dlatego angażujemy się w inicjatywy, które poszerzają horyzonty i inspirują do działania. Nasze partnerstwo w programie Oświecenie doskonale wpisuje się w naszą strategię budowania zrównoważonego świata – nie tylko w wymiarze energetycznym, ale też kulturowym i społecznym. Transformacja energetyczna, w którą aktywnie się angażujemy, to proces, który zdecyduje o tym, co pozostawimy kolejnym pokoleniom – zarówno w krajobrazie, jak i w świadomości.
Wydanie pierwsze
ISBN 978-83-68267-39-6
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Katarzyna Błaszczyk
Dianie Cooperartystce
Powszechnie powiada się, że Wiedza jest mocą; czy ktoś jednak należycie rozważył lub przedstawił moc Ignorancji?
GEORGE ELIOT, Daniel Deronda
Książka ta ma nieformalny, rozpoznawczy charakter i z tego powodu nie obciążałem jej rozbudowanymi odniesieniami do literatury naukowej. Zawarłem w niej proste przypisy końcowe, które wskazują na źródła cytowanych fragmentów, a niekiedy sugestie dalszych lektur. Jeśli chodzi o same cytaty i epigrafy rozsiane w tekście, chcąc podkreślić główną myśl, sporadycznie je przycinałem. Podobny zabieg stosowałem wobec fragmentów pochodzących z Biblii, w zależności od potrzeb czerpiąc z różnych angielskich tłumaczeń, najczęściej z King James Version i Revised Standard Version*.
Miłość do prawdy to najsłabsza ze wszystkich ludzkich namiętności1.
A. E. Housman
Pewien mężczyzna żył w jaskini. Nie wiedział, gdzie tak naprawdę przebywa, bo miał nogi przykute do ziemi, a na głowie nosił urządzenie wyświetlające wirtualne obrazy, które nie przedstawiały jego życia. Któregoś dnia nieznana kobieta zdjęła mu z głowy to urządzenie i uwolniła go z łańcuchów. Gdy mężczyzna po raz pierwszy zobaczył, gdzie się znajduje zarówno on sam, jak i wielu innych, był zdruzgotany. Kobieta pocieszyła go najlepiej, jak umiała, i powiedziała, że jest tam po to, by go zabrać. Przygotowując się do wyjścia, mężczyzna zauważył, że obok niego siedzi chłopiec. On też miał nogi w okowach, a na głowie takie samo dziwaczne urządzenie. Powodowany litością, mężczyzna zapytał kobietę, czy może zabrać go ze sobą, a ona się zgodziła. Wszyscy troje opuścili jaskinię.
Nie było to łatwe zadanie. Po wyjściu okazało się, że dla mężczyzny i chłopca na zewnątrz jest za jasno; na początku z trudem mogli otworzyć oczy. Stopniowo, w miarę jak ich wzrok dostosowywał się do światła słonecznego, zaczęli dostrzegać niewyraźne kształty. Choć trudne do opisania, były na swój sposób przyjemne. Kobieta nazwała je Ideami i wyjaśniła, że „tak naprawdę” istnieją tylko one – wszystko inne jest iluzją. Ani mężczyzna, ani chłopiec nie rozumieli jej słów, lecz to również uznali za przyjemne. Kobieta opuściła ich i nie wracała przez kilka lat.
Przed odejściem zwróciła się do mężczyzny z prośbą: „Czy teraz, gdy sam zostałeś uwolniony i żyjesz szczęśliwie w świetle, byłbyś skłonny wrócić do jaskini i wyprowadzić kogoś innego, tak jak ja wyprowadziłam ciebie?”. Mężczyzna zgodził się i powiedział, że weźmie ze sobą chłopca. Jednak nazajutrz, gdy rozważył, jak trudna była ich podróż, postanowił iść bez niego. Powierzone zadanie mógł wykonać sam, po co więc narażać chłopca na trudy, skoro może w tym czasie cieszyć się światłem słonecznym? Zawołał go i ogłosił dobrą nowinę: „Zostaniesz na miejscu”.
Chłopiec zaczął płakać, najpierw cicho, potem coraz głośniej. Mężczyzna, który uznał tę reakcję za wyraz przywiązania, poczuł wzruszenie, lecz rzekł: „Powinieneś pozostać w raju”. Wtedy chłopiec upadł na kolana i uczepił się płaszcza mężczyzny. „Nie, nie, musisz mnie zabrać z powrotem!” – błagał. „Nie mogę tu dłużej żyć, nienawidzę tego miejsca”. Mężczyzna był oszołomiony. „Co jest nie tak?”, spytał, a chłopiec, wciąż zanosząc się od płaczu, zaczął wylewać swoje żale:
„Zawsze mi tu zimno. Światło jest jasne, ale nie daje ciepła. Sprawia, że moje oczy widzą, ale nie ogrzewa mojego ciała. Jest tak silne, że wszystkie kolory blakną; Idee są jak wybielone szkielety, jak śmierć. Brak mi cieni, nocnego nieba, gwiazd – nawet jeśli są iluzją.
Nie mogę spać. W jaskini czasami śniłem w nocy o rzeczach, których nigdy nie widziałem, wyobrażając sobie, że jestem w nieznanych miejscach i robię coś nieoczekiwanego. Teraz już nie śnię. Wiem zbyt wiele. Znam to, co istnieje, i wiem, że nic innego nie może być prawdziwe. Czy to nie straszne? Jak można to znieść?
Cały czas jestem smutny. Tęsknię za moimi towarzyszami zabaw, nawet jeśli byli tylko pikselami na ekranie. Tutaj nikt się nie bawi, nie udaje ani nawet nie żartuje. Bo jaki to miałoby sens? Ty nie kochasz mnie, ja nie kocham ciebie: wiemy o sobie zbyt wiele, by było to możliwe. Chcę wrócić do domu”.
I tak też zrobił.
Arystoteles nauczał, że „wszystkim ludziom wrodzone jest pragnienie poznania”2. Nasze własne doświadczenie uczy nas, że wszystkim ludziom wrodzone jest również pragnienie niewiedzy, czasami niezwykle silne. Było tak od zawsze, jednak w dziejach ludzkości zdarzają się pewne okresy – i żyjemy w jednym z nich – gdy zaprzeczanie oczywistym prawdom wydaje się zdobywać przewagę, jak gdyby nieznanymi drogami rozprzestrzeniał się jakiś atakujący psychikę bakcyl, a antidotum nagle straciło moc. Zahipnotyzowane tłumy podążają za prorokami głoszącymi bzdury, irracjonalne plotki skłaniają ludzi do fanatycznych czynów, a myślenie magiczne wypiera zdrowy rozsądek i wiedzę. Zawsze można znaleźć bezpośrednie przyczyny takiego wzrostu oporu wobec prawdy – mogą to być jakieś wydarzenia historyczne, zmiany społeczne bądź nowe prądy intelektualne i idee religijne, które obiecują „urlop od rzeczywistości”. Jednak źródło leży głębiej, w nas samych i w samym świecie, który nie zważa na nasze życzenia.
W świecie wiele dzieje się nie po naszej myśli i nie brak w nim rzeczy, których wolelibyśmy nie dostrzegać. Część z nich to niewygodne prawdy o nas samych; te zaakceptować najtrudniej. Inne dotyczą rzeczywistości zewnętrznej; gdy je poznajemy, odbierają nam przekonania i uczucia, które w jakiś sposób ułatwiały nam życie i czyniły je lepszym – a przynajmniej tak się nam wydaje. Rozczarowanie jest doświadczeniem bolesnym, lecz powszechnym i nie powinno nas zaskakiwać, że pochodzący z zapomnianego angielskiego wiersza zwrot Ignorance is bliss [Ignorancja jest błogością]3 stał się popularnym przysłowiem.
Każde z nas jest w stanie podać powody, dla których my sami i inni ludzie unikamy wiedzy o konkretnych rzeczach. Wiele z tych powodów można uznać za całkowicie racjonalne. W przypadku trapezistki cyrkowej nierozsądne byłoby analizowanie tabel przeżywalności dla osób z jej profesji na moment przed występem. Młody poeta może śmiało zrezygnować z pytania starszej poetki o opinię na temat jego wierszy. Nawet jeśli kusi nas, by zapytać: „czy mnie kochasz?”, nim wypowiemy to pytanie na głos, powinniśmy przepuścić je przez kilka punktów kontrolnych. Gdybyśmy zawsze wiedzieli, co sądzą o nas inni ludzie (wyobraźmy sobie, że każdy ma na czole mały ledowy ekran ujawniający wszelkie myśli), nie tylko czulibyśmy się w ich obecności skrępowani – byłoby nam również trudno osiągnąć jakiekolwiek niezależne poczucie siebie, wolne od cudzych opinii. Nawet samoświadomość, będąca początkiem mądrości, zależy od opierania się przynajmniej tego rodzaju wiedzy o świecie.
Tak więc w konkretnych przypadkach wszyscy możemy mieć ważne powody, by unikać prawdy, całej prawdy i tylko prawdy. Nasze życie nie składa się jednak z szeregu odrębnych, niepowiązanych ze sobą chwil, w których decydujemy się zdobywać wiedzę na jakiś temat, a następnie postanawiamy nie szukać jej na inny. Jest ono bardziej złożone niż praca na linii montażowej; nasze zadanie nie polega na sortowaniu doświadczeń sunących jedno po drugim na taśmie i umieszczaniu ich w pudełku „chcę wiedzieć” lub „nie chcę wiedzieć”. Każde z nas posiada podstawową skłonność do poznawania – to nasz sposób radzenia sobie w świecie, w którym na naszej drodze pojawiają się doświadczenia. Niektórzy ludzie są po prostu z natury ciekawi, jak to się dzieje, że rzeczy są takie, jakie są; lubią rozwiązywać zagadki, wyszukiwać rzeczy, uczyć się, pytać: „dlaczego?”. Inni są obojętni na uroki uczenia się i nie widzą żadnej szczególnej korzyści z zadawania pytań, które nie wydają się im niezbędne do tego, by po prostu dalej żyć. Są też tacy, którzy z różnych powodów rozwinęli szczególną niechęć do zdobywania nowej wiedzy; drzwi do ich wnętrza są szczelnie zamknięte na wszelkie informacje, które mogłyby podać w wątpliwość to, co (ich zdaniem) już wiedzą. Każde z nas z pewnością zetknęło się kiedyś z ludźmi reprezentującymi te odmienne podejścia do wiedzy. Większość z nas sama ulega też nastrojom, które dałoby się przypisać każdej z tych postaw, choć nie muszą nas one określać.
Poznawanie jest doświadczeniem emocjonalnym. To coś więcej niż tylko zmysły, które wysyłają informacje do mózgu, tworzenie połączeń synaptycznych, formowanie propozycji i testowanie ich logiki. W zwrocie „żądza wiedzy” istotny jest również pierwszy człon: żądza– pragnienie. Ilekroć coś zaspokaja lub udaremnia nasze pragnienia, zaangażowane są nasze uczucia. Nawet w błahych sprawach odczuwamy coś w odniesieniu do tego, czego się uczymy. Na przykład: popsuł mi się toster i muszę go naprawić. Czytam instrukcję obsługi, oglądam filmy instruktażowe na YouTubie, zadaję pytania, dłubię przy mechanizmie i przy odrobinie szczęścia uczę się, jak sprawić, by urządzenie znów działało. Czuję się usatysfakcjonowany, i to podwójnie. Nie tylko mogę ponownie korzystać z tostera, lecz również potwierdziłem swój obraz siebie jako kogoś, kto potrafi poszukiwać wiedzy, odnajdować ją i z niej korzystać. Mogę zjeść tosty i być zadowolony z siebie: niezły sposób na rozpoczęcie dnia.
Niezwykłą cechą tej pierwotnej ciekawości jest to, że można ją przekształcić – niekiedy spontanicznie – w bardziej ogólną tęsknotę za zrozumieniem: to już nie pragnienie, lecz skłonność, inklinacja. Postanawiam odkryć jeden fakt i ulegam fascynacji innym. Zbaczam ze ścieżki wiodącej do celu, który pierwotnie sobie wyznaczyłem, i niebawem okazuje się, jak fortunne było to zagubienie się. Praktyczne zainteresowanie naprawą tostera przeradza się w zaciekawienie zagadnieniem elektryczności: jak to się dzieje, że toster działa. Odwiedzam strony internetowe o mechanice, na których umieszczono linki do innych witryn, poświęconych prawom fizyki. Zagadnienie to okazuje się znacznie ciekawsze, niż się spodziewałem. Strony te odsyłają do przydatnych książek i filmów dokumentalnych na temat fizyków i ich odkryć dotyczących kosmosu. Zaczynam zamawiać książki, siedzę do późna, oglądając filmy, choć nie mają one nic wspólnego z moim pierwotnym celem. To już niemal obsesja: wszystkim, czego się dowiedziałem, dzielę się z rodziną i przyjaciółmi, wystawiając ich cierpliwość na próbę. Choć zaczęło się to jako rozrywka, z czasem stało się dla mnie w jakiś sposób ważne. Coś się we mnie zmieniło, a moje nastawienie do życia uległo transformacji, nawet jeśli drobnej i krótkotrwałej. Świat przestał być wyłącznie środkiem do moich celów. Dostarcza mi zdziwień i zaskoczeń. Oraz niezwykłej przyjemności.
Ta książka jest poświęcona odwrotnej postawie: żądzy niewiedzy. Termin ten ukuł Nietzsche, a jego opis ulegania woli ignorancji nie ma sobie równych. Przeciwieństwem pragnienia przyswajania sobie wiedzy jest:
wręcz sprzeczny na pozór popęd ducha, polegający na nagłem przerzuceniu się ku niewiadomości [sic!] i dowolnemu zakończeniu, na zaparciu swych okien, wewnętrznem zaprzeczeniu tej czy owej rzeczy, niedopuszczeniu czegoś, jakowejś obronności przeciwko wielu rzeczom, które mógłby wiedzieć, na zadowoleniu z ciemności, na zamykających się widnokręgach, na stwierdzeniu i uznaniu swej niewiadomości4.
Myśl i pisarstwo Nietzschego często cechuje niemiarkowanie, jednak w tym przypadku nie ma mowy o przesadzie. Istnieją ludzie, których skłonność do poszukiwania wiedzy może nasilać się lub słabnąć w zależności od nastroju bądź okoliczności. Nie brak też takich, których główną postawą psychologiczną jest, by tak rzec, opór wobec nowej wiedzy. Możemy w sobie rozwinąć miłość do prawdy, która pobudza nas wewnętrznie; możemy również rozwinąć do niej nienawiść, która dostarcza nam pasji i zapewnia poczucie celu. Jeśli postawa ta wydaje się nam obca, warto rozważyć poniższy fragment Myśli Pascala i zadać sobie pytanie, czy odnosi się on wyłącznie do zachowań, które obserwowaliśmy u innych, czy też oddaje uczucia, jakich niekiedy sami doświadczamy:
[Podmiot] chce być wielkim, a widzi się małym; chce być szczęśliwym, a widzi się nędznym; chce być doskonałym, a widzi się pełnym niedoskonałości; chce być przedmiotem miłości i szacunku ludzi, a widzi, iż przywary jego zasługują jeno na wstręt i wzgardę. Ten kłopot, w jakim się znajduje, rodzi w nim najbardziej niesprawiedliwe i zbrodnicze uczucie, jakie sobie można wyobrazić: poczyna bowiem w sobie śmiertelną nienawiść przeciw tej prawdzie, która mu przygania i która przekonywa go o jego brakach. Pragnąłby ją unicestwić; nie mogąc zaś zniweczyć jej w samej sobie, niweczy ją, ile tylko może, w swojej świadomości i w świadomości drugich5.
Opieranie się wiedzy to również doświadczenie emocjonalne.
Oczywiście mówienie o umyśle jako bycie zamieszkiwanym przez różnego rodzaju wole jest metaforyczne. Potrzebujemy jednak jakiegoś terminu na opisanie doświadczanego przez nas konfliktu między rywalizującymi emocjami, które generuje nasza zdolność do poszukiwania wiedzy i do opierania się jej. Żyjąc w cieniu nowoczesnego Oświecenia, nawykliśmy do głosów, które wychwalają ciekawość ze względu na korzyści materialne, jakie przynosi, oraz jej wkład w naszą wewnętrzną wolność, uznawaną dziś za najcenniejszą rzecz, jaką posiadamy. Być może właśnie z tego powodu jesteśmy mniej przyzwyczajeni do postrzegania i rozważania ciekawości jako czysto psychologicznego popędu obciążonego namiętnościami, które niełatwo okiełznać. Istnieje rzecz jasna długa tradycja myślenia, która patrzy z dystansem na ludzką pasję poznania i powątpiewa w jej wartość dla naszego życia. Da się podać argumenty przemawiające na korzyść żądzy wiedzy. Da się jednak również podać powody dla ograniczenia tego pragnienia.
Jednak oprócz tego konfliktu powodów istnieje również zderzenie irracjonalnych emocji – pragnienie obrony naszej ignorancji, a nawet jej kultywowania jest potężnym przeciwnikiem pragnienia ucieczki od niewiedzy. Kiedy już nauczymy się rozpoznawać ten konflikt dwóch sprzecznych woli, zaczynamy dostrzegać, jak ważną rolę odgrywa on w naszym indywidualnym i zbiorowym życiu, a zwłaszcza jak wpływa na to, co o owym życiu myślimy. Jak to ujęła George Eliot w zdaniu stanowiącym motto niniejszej pracy: „Powszechnie powiada się, że Wiedza jest mocą; czy ktoś jednak należycie rozważył lub przedstawił moc Ignorancji?”. W niniejszej książce będziemy zajmować się właśnie tą drugą mocą.
Większość autorów rozpoczyna swoje badania z osłabiającym pewność siebie poczuciem, że wkraczają na obszar, który wielu innych odwiedziło przed nimi. Moje doświadczenie było dokładnie odwrotne: im więcej czytałem i rozmyślałem o psychologii poszukiwania wiedzy i opierania się wiedzy, tym większe osamotnienie czułem. Zachodnia tradycja filozoficzna ma wiele do powiedzenia na temat warunków zdobywania wiedzy i tego, czy jest ono w ogóle możliwe. Jednak – pomimo aksjomatu, że pierwszym krokiem w filozofii jest poznanie zakresu naszej niewiedzy – tradycja ta zadziwiająco wstrzemięźliwie wypowiada się w kwestii zdobywania wiedzy o naszej woli ignorancji. Kant zauważył kiedyś przenikliwie, że „nieuk nie ma pojęcia o swoim nieuctwie, gdyż nie ma pojęcia o nauce”*. Kusi mnie, by odpowiedzieć, że filozofowie nie mają pojęcia o swojej wiedzy, ponieważ nie mają pojęcia o ignorancji. Kiedy sięgniemy do kanonu zachodniej filozofii w poszukiwaniu namysłu nad życiem w stanie ignorancji i staraniami, by ów stan utrzymać, znajdziemy tam znacznie mniej prawdziwie głębokich refleksji, niż można się spodziewać.
Z mojego doświadczenia wynika, że wolę ignorancji najgłębiej ukazują dzieła ludzkiej wyobraźni – starożytne mity, pisma religijne, poezja epicka, sztuki teatralne i współczesne powieści. Zapewne nie powinno to dziwić: gdyby nie zdolność odmowy widzenia tego, co znajduje się tuż przed naszymi oczami, w ludzkim życiu nie byłoby żadnego dramatu, żadnego ruchu, niczego ciekawego. Opowieść o kimś, kto odkrywa prawdę, którą ktoś inny przed nim zataja, nie ujawnia nic szczególnie interesującego na temat tego, czym jest bycie człowiekiem (poza tym, że wśród ludzi zdarzają się kłamcy). Natomiast opowieść o kimś, kto ukrywał prawdę przed samym sobą, natychmiast staje się dziełem tak złożonym, jak każdy mechanizm zegarka, z niezliczonymi kółkami zębatymi i sprężynami, które pracują tuż pod powierzchnią zwodniczo nieruchomej tarczy.
Obnażając podstępy woli ignorancji, literatura obnaża przed nami nas samych, a taki właśnie jest jej cel. Tym, czego nam brakuje – a przynajmniej czego brakowało mnie samemu wśród moich własnych celów – jest niepoetycka refleksja nad wolą ignorancji i ogromną, wielopostaciową rolą, jaką odgrywa ona w ludzkiej egzystencji. Jak to się dzieje, że jesteśmy istotami, które pragną zarazem wiedzieć i nie wiedzieć? Jak to możliwe, że te dwa sprzeczne pragnienia zamieszkują jeden umysł? Jaką funkcję opór wobec wiedzy pełni w kształtowaniu naszych emocji, naszego rozumienia nas samych i otaczającego nas świata? Jak wpływał na nasze życie społeczne, nasze religie i kultury? I jakie jest jego znaczenie dla tego, jak powinniśmy żyć? Sokrates twierdził, że „bez badania [siebie i innych] życie nie ma dla człowieka wartości”** – z czego nie wynika, że nieustannie badane życie taką wartość posiada***. Gdzie nas to zostawia?
To tylko część pytań, które gromadziły się przez lata – i to znacznie szybciej, niż byłem w stanie odpowiednio się z nimi uporać. Doszedłem więc do wniosku, że być może najbardziej użyteczną i stymulującą rzeczą, jaką mógłbym zaoferować czytelnikom, byłaby możliwość obserwowania poprzez lekturę, jak ktoś próbuje przemyśleć niektóre z tych pytań. Sięgnęliście po książkę dość nietypową. Z góry przepraszam bibliotekarzy, którzy będą musieli przyporządkować ją do jakiejś kategorii. Zapewne najlepiej da się ją opisać jako specyficzny dziennik podróży – próbę odtworzenia moich własnych pogmatwanych i epizodycznych intelektualnych wycieczek po świecie lektur i własnych rozmyślań o woli niewiedzy. Każdy rozdział dotyczy eksploracji konkretnego tematu, który zwrócił moją uwagę i stał się okazją do refleksji nad tym, jak ta wola działa i co się dzieje, gdy działa, nie tylko w odniesieniu do jednostek, lecz także społeczeństwa, a nawet w kontekście historii. W kolejnych rozdziałach umieściłem również fragmenty zaczerpnięte z moich lektur; służą jako swoisty chór towarzyszący moim myślom, który czasem je wspiera, czasem im zaprzecza, a niekiedy z nich kpi. Nie zapraszam was do podróży, która ma z góry ustalony cel, lecz raczej do wspólnej włóczęgi.
Zanim wyruszymy w drogę, zlustrujmy teren. Książka rozpoczyna się od omówienia mitu Edypa i bada związek między naszymi intymnymi zmaganiami z wiedzą o sobie a naszą niechęcią do poszukiwania zrozumienia otaczającego nas świata. Następnie rozważam ludzką tendencję do przekształcania tych wewnętrznych zmagań w mity religijne, w których bogowie ustanawiający tabu w celu ograniczenia ciekawości zostają przeciwstawieni ludziom heroicznie, choć daremnie, buntującym się przeciwko nim. Pozostałe rozdziały dotyczą fantazji. Wola ignorancji nie tylko inspiruje opór przed uznaniem rzeczywistości, lecz również napędza wyobraźnię i roztacza przed nami iluzoryczne alternatywne rzeczywistości. Do takich złudzeń należy przekonanie, że istnieje jakiś sekretny, ezoteryczny sposób bycia w świecie, dający dostęp do cennych, ukrytych prawd, które są niejako „poza” rozumem. Inną tego rodzaju iluzją jest próżna nadzieja na zachowanie naszej pierwotnej niewinności lub osiągnięcie nowej, wolnej od tragicznej wiedzy o ludzkich ograniczeniach, śmiertelności i złu. Kolejną jest zbiorowy sen o ucieczce od historycznej teraźniejszości poprzez powrót do wyobrażonej przeszłości idyllicznej prostoty, nieobciążonej wiedzą o nieodwracalności czasu – lub przeciwnie: marzenie o wymuszeniu skoku w świetlaną przyszłość, w której przywrócone zostaną cnoty minionych czasów. Zaczynamy od Edypa, kończymy na historii współczesnej. Jak już mówiłem, to nie podróż, lecz włóczęga.
Przez całą drogę powinniśmy zachować w pamięci opowieść, od której zacząłem, a która stanowi parodię alegorii znanej pod nazwą jaskini platońskiej. W oryginalnej wersji Platona nie ma chłopca, lecz jedynie mężczyzna, który wydostaje się z jaskini, a następnie do niej powraca, by uwolnić swoich towarzyszy, zostaje jednak przez nich wyśmiany i niemal ginie z ich rąk. Napotyka potężny opór przed poznaniem ze strony ludzi nieświadomych tego, że poza jaskinią istnieje jakieś życie. Ludzie ci nie wiedzą, jak to jest wiedzieć. Natomiast chłopiec z mojej wersji mitu wie, czym jest wiedza – i właśnie dlatego chce uciec. Jego wola to świadoma wola ignorancji. Wyobrażam go sobie, jak po raz pierwszy wyłania się z jaskini, zdumiony i nieco wystraszony, lecz – jak wszyscy młodzi ludzie – zaintrygowany nowym, nieznanym miejscem. Wyobrażam go sobie, jak patrzy na Idee i niekiedy cieszy się poczuciem, że zrozumiał. A jednak coś się w nim łamie. Świat taki, jaki jest naprawdę, nie wita go przyjaźnie; sprawia przytłaczające wrażenie. Cena takiego życia jest zbyt wysoka. Chłopiec chce uciec i zapomnieć o tym, co już wie. Pragnie życia innego rodzaju niż to, które mu narzucono. Platon mówił o „erosie” intelektu; młody człowiek znajduje się uścisku „tanatosa” intelektu. Jeśli nie rozumiemy obu, nie rozumiemy samych siebie.
Chcemy wiedzieć, chcemy nie wiedzieć. Akceptujemy prawdę, opieramy się prawdzie. Umysł krąży tam i z powrotem, grając ze sobą w badmintona. Ale my nie czujemy, że to gra. Czujemy się tak, jakby stawką było nasze życie. I tak właśnie jest.
Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej