Bł. kardynał Stefan Wyszyński. Więzień w Panu - kardynał Zenon Grocholewski - ebook

Bł. kardynał Stefan Wyszyński. Więzień w Panu ebook

kardynał Zenon Grocholewski

5,0

Opis

Kardynał Stefan Wyszyński był prymasem Polski przez ponad trzy dekady (1948–1981), niemniej w pamięci Polaków z tych trzydziestu trzech lat najmocniej osadziły się trzy – obejmujące czas jego uwięzienia. Mocnym świadectwem tego okresu są zapiski, które Prymas Tysiąclecia prowadził przez cały czas odosobnienia. Poznajemy z nich więzienną codzienność Wyszyńskiego oraz jego niezłomność. kardynał Zenon Grocholewski w swojej książce zwraca szczególną uwagę na dwa jej aspekty, wyłaniające się z Zapisków więziennych. Po pierwsze: jak Prymas, nieprawnie pojmany i przetrzymywany w odosobnieniu, rozumiał miłość nieprzyjaciół; i jak sam ją praktykował. Po drugie: jak owa niepewna sytuacja kształtowała jego rozumienie lęku i męstwa.

Dlaczego warto kupić tę książkę?

• Ostatnia na rynku książka kard. Z. Grocholewskiego

• W środku pocztówka (jako zakładka) ABC Społecznej Krucjaty Miłości kard. Wyszyńskiego

Nota o autorze:

kardynał Zenon Grocholewski (1939–2020) wieloletni Prefekt Kongregacji Edukacji Katolickiej; w latach 1972–2015 pracował w Kurii Rzymskiej, ponadto pełnił wiele innych funkcji na Stolicy Piotrowej. Jako wykładowca uniwersytecki wygłaszał referaty w wielu krajach, otrzymał tytuł doktora honoris causa ponad dwudziestu uniwersytetów na całym świecie. Autor licznych publikacji w różnych językach. Laureat prestiżowych wyróżnień i nagród o wymiarze międzynarodowym.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 95

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




De­dy­ku­ję tym wszyst­kim,

któ­rzy mają od­wa­gę bro­nić praw­dy

i praw­dzi­we­go do­bra.

Pry­mas w wi­ęzie­niu

SŁO­WO WSTĘP­NE

Trze­ba bar­dziej słu­chać Boga niż lu­dzi. (Dz 5,29)

Pod­nio­są na was ręce i będą was prze­śla­do­wać. Wy­da­dzą was do sy­na­gog i do wi­ęzień oraz z po­wo­du mo­je­go imie­nia wlec was będą do kró­lów i na­miest­ni­ków. Będzie to dla was spo­sob­no­ść do skła­da­nia świa­dec­twa. (Łk 21,12–13)

Z oka­zji be­aty­fi­ka­cji ksi­ędza kar­dy­na­ła Ste­fa­na Wy­szy­ńskie­go (1901–1981), Pry­ma­sa Ty­si­ąc­le­cia, po­now­nie si­ęgnąłem po jego Za­pi­ski wi­ęzien­ne. Zro­bi­ły na mnie duże wra­że­nie, wi­ęk­sze niż wte­dy, gdy je po raz pierw­szy czy­ta­łem przed wie­lu laty. Ta po­now­na lek­tu­ra była dla mnie nie­zwy­kłym ubo­ga­ce­niem. Pra­gnę więc po­dzie­lić się tym, co mnie naj­bar­dziej ude­rzy­ło i co nie­wąt­pli­wie świad­czy o wiel­ko­ści du­cha tego nie­zwy­kłe­go bo­ha­te­ra naj­now­szej hi­sto­rii na­sze­go kra­ju.

Uwi­ęzie­nie pry­ma­sa

Uwi­ęzie­nie kar­dy­na­ła Ste­fa­na Wy­szy­ńskie­go wpi­su­je się w hi­sto­rię Ko­ścio­ła w Pol­sce po dru­giej woj­nie świa­to­wej. W 1946 roku ks. dr Ste­fan Wy­szy­ński zo­stał bi­sku­pem die­ce­zji lu­bel­skiej, dwa lata pó­źniej – ar­cy­bi­sku­pem Gnie­zna i War­sza­wy, sta­jąc się tym sa­mym pry­ma­sem Pol­ski. 12 stycz­nia 1953 roku Pius XII pod­nió­sł go do god­no­ści kar­dy­nal­skiej.

Był to o kres bar­dzo trud­ny dla Ko­ścio­ła w Pol­sce (zresz­tą nie tyl­ko dla Ko­ścio­ła). Wła­dze ko­mu­ni­stycz­ne, pod egi­dą Zwi­ąz­ku So­wiec­kie­go, sta­ra­ły się pod­po­rząd­ko­wać so­bie Ko­ściół, by w dal­szej per­spek­ty­wie go uni­ce­stwić. Pry­mas wraz z Epi­sko­pa­tem Pol­ski sta­rał się pro­wa­dzić dys­ku­sję, by do­jść do ja­kie­jś ugo­dy i w ten spo­sób, mimo za­ist­nia­łej sy­tu­acji, za­pew­nić jed­nak Ko­ścio­ło­wi mo­żli­wo­ść pe­łnie­nia swej mi­sji. For­mą pew­ne­go kom­pro­mi­su było Po­ro­zu­mie­nie za­war­te 14 kwiet­nia 1950 roku po­mi­ędzy przed­sta­wi­cie­la­mi Rządu Rze­czy­po­spo­li­tej Pol­skiej i Epi­sko­pa­tu Ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go w Pol­sce, re­gu­lu­jące funk­cjo­no­wa­nie Ko­ścio­ła w na­szym kra­ju[1].

Nie­ste­ty, mimo Po­ro­zu­mie­nia i pro­te­stów pry­ma­sa Ste­fa­na Wy­szy­ńskie­go oraz in­nych bi­sku­pów, sy­tu­acja Ko­ścio­ła się po­gar­sza­ła. Był on pod­da­wa­ny ró­żne­go ro­dza­ju dal­szym ogra­ni­cze­niom i szy­ka­nom. Co wi­ęcej, po­su­ni­ęto się ta­kże do in­ter­wen­cji w struk­tu­rę władz ko­ściel­nych w Pol­sce. Jesz­cze przed za­war­ciem Po­ro­zu­mie­nia, w mar­cu 1950 roku, aresz­to­wa­no ks. bi­sku­pa Ko­wal­skie­go z Pel­pli­na. Już w stycz­niu 1951 usu­ni­ęto ad­mi­ni­stra­to­rów apo­stol­skich na Zie­miach Za­chod­nich (ks. Ed­mun­da No­wic­kie­go z Go­rzo­wa, ks. Bo­le­sła­wa Ko­min­ka z Opo­la, ks. Teo­do­ra Ben­scha z Olsz­ty­na, ks. An­drze­ja Wron­kę z Gda­ńska i ks. Ka­ro­la Mi­li­ka z Wro­cła­wia), za­stępu­jąc ich na­rzu­co­ny­mi wi­ka­riu­sza­mi ka­pi­tul­ny­mi. W stycz­niu 1951 roku obłud­nie aresz­to­wa­no ta­kże bi­sku­pa kie­lec­kie­go Cze­sła­wa Kacz­mar­ka, pod­da­wa­no go tor­tu­rom i za­stra­sza­niu, by 22 wrze­śnia 1953 roku ska­zać go na dwa­na­ście lat po­zba­wie­nia wol­no­ści. W 1952 roku wła­dze pa­ństwo­we usu­nęły i in­ter­no­wa­ły bi­sku­pa ka­to­wic­kie­go, Sta­ni­sła­wa Adam­skie­go, wraz z bi­sku­pa­mi po­moc­ni­czy­mi. Po­dob­nie w Kra­ko­wie in­ter­no­wa­no ar­cy­bi­sku­pa Eu­ge­niu­sza Ba­zia­ka wraz z jego bi­sku­pem po­moc­ni­czym. W po­ka­zo­wym pro­ce­sie do­ty­czącym Ku­rii Kra­kow­skiej w stycz­niu 1953 roku bez­pod­staw­nie ska­za­no trzy oso­by na karę śmier­ci, za­mie­nio­ną po­tem na do­ży­wo­cie, czte­ry inne na dłu­go­let­nie wi­ęzie­nie.

Bar­dzo do­tkli­wym do­ku­men­tem był De­kret Rady Pa­ństwa o ob­sa­dza­niu du­chow­nych sta­no­wisk ko­ściel­nych z 9 lu­te­go 1953 roku[2], któ­re­go wy­ko­na­nie zo­sta­ło na­stęp­nie spre­cy­zo­wa­ne przez Za­rządze­nie Rady Mi­ni­strów z 5 maja 1953 roku[3]. Te do­ku­men­ty da­wa­ły or­ga­nom pa­ństwo­wym pra­wo kon­tro­lo­wa­nia i unie­wa­żnia­nia ka­żdej no­mi­na­cji i aktu wła­dzy ko­ściel­nej, a ta­kże za­stępo­wa­nia du­chow­nych wier­nych Ko­ścio­ło­wi tzw. „ksi­ężmi pa­trio­ta­mi”, po­słusz­ny­mi re­żi­mo­wi, oraz do­ma­ga­ły się skła­da­nia „ślu­bo­wa­nia” wier­no­ści wła­dzy pa­ństwo­wej przez ksi­ęży obej­mu­jących sta­no­wi­ska. Pry­mas Wy­szy­ński, li­cząc jesz­cze na mo­żli­wo­ść roz­sąd­ne­go kom­pro­mi­su, spo­tkał się kil­ka­krot­nie z za­stęp­cą człon­ka Biu­ra Po­li­tycz­ne­go Ko­mi­te­tu Cen­tral­ne­go PZPR Fran­cisz­kiem Ma­zu­rem, od­po­wie­dzial­nym w par­tii za po­li­ty­kę wy­zna­nio­wą. Pod­jęto też wie­le in­nych prób roz­mów[4]. Na pró­żno jed­nak, bo wła­dze ko­mu­ni­stycz­ne nie szu­ka­ły ugo­dy, lecz dąży­ły do tego, by dra­stycz­nie roz­pra­wić się z Ko­ścio­łem.

W tej sy­tu­acji Epi­sko­pat Pol­ski nie wi­dział in­ne­go wy­jścia, jak ja­sne za­jęcie swe­go sta­no­wi­ska. Uczy­nił to w bar­dzo sze­ro­kim Me­mo­ria­le do Rady Mi­ni­strów, często okre­śla­nym jako Me­mo­riał „Non po­ssu­mus”[5]. Nie ule­ga wąt­pli­wo­ści, że głów­nym jego au­to­rem był pry­mas. Do­ku­ment zo­stał przy­jęty na kon­fe­ren­cji Epi­sko­pa­tu 8 maja 1953 roku i prze­ka­za­ny pre­ze­so­wi Rady Mi­ni­strów Bo­le­sła­wo­wi Bie­ru­to­wi 21 maja 1953 roku wła­śnie przez pry­ma­sa kar­dy­na­ła Ste­fa­na Wy­szy­ńskie­go. Epi­sko­pat, nie uchy­la­jąc się od dal­szej dys­ku­sji, od­rzu­cił mo­żli­wo­ść sto­so­wa­nia się do de­kre­tu z 9 lu­te­go o ob­sa­dza­niu du­chow­nych sta­no­wisk ko­ściel­nych, za­pro­te­sto­wał prze­ciw prze­śla­do­wa­niom i szy­ka­nom, oma­wia­jąc szcze­gó­ło­wo ich po­szcze­gól­ne prze­ja­wy w pierw­szych pi­ęciu punk­tach: 1. „Usu­wa­nie re­li­gii ze szko­ły, a Boga z serc mło­dzie­ży”; 2. „Po­li­tycz­na pre­sja, pró­by i środ­ki dy­wer­sji wśród du­cho­wie­ństwa”; 3. „Bez­względ­ne nisz­cze­nie pra­sy oraz wy­daw­nictw ka­to­lic­kich”; 4. „In­ge­ren­cja w spra­wy Ko­ścio­ła i pró­ba jego krępo­wa­nia”; 5. „Szcze­gól­nie ci­ężka dola Ko­ścio­ła na Zie­miach Za­chod­nich”. W za­ko­ńcze­niu Epi­sko­pat za­jął ja­sne sta­no­wi­sko, mi­ędzy in­ny­mi oświad­cza­jąc: „Gdy­by po­sta­wio­no nas wo­bec al­ter­na­ty­wy: albo pod­da­nie ju­rys­dyk­cji ko­ściel­nej jako na­rzędzia wła­dzy świec­kiej, albo oso­bi­sta ofia­ra, wa­hać się nie będzie­my. Pój­dzie­my za gło­sem apo­stol­skie­go na­sze­go po­wo­ła­nia i ka­pła­ńskie­go su­mie­nia, idąc z we­wnętrz­nym po­ko­jem i świa­do­mo­ścią, że do prze­śla­do­wa­nia nie da­li­śmy naj­mniej­sze­go po­wo­du, że cier­pie­nie sta­je się na­szym udzia­łem nie za co in­ne­go, lecz tyl­ko za spra­wę Chry­stu­sa i Chry­stu­so­we­go Ko­ścio­ła. Rze­czy Bo­żych na ołta­rzach Ce­za­ra skła­dać nam nie wol­no. Non po­ssu­mus! [Nie mo­że­my[6]]”. Jako do­da­tek za­miesz­czam na ko­ńcu tej ksi­ążki dwa ostat­nie punk­ty tego Me­mo­ria­łu: 6. „Wy­si­łki i pró­by pod­jęte przez Epi­sko­pat oraz wy­ni­ki do­świad­czeń”; 7. „Oświad­cze­nie Epi­sko­pa­tu”, z któ­re­go za­czerp­ni­ęty zo­stał po­wy­ższy cy­tat. Te dwa ostat­nie punk­ty uka­zu­ją bo­wiem bar­dzo wy­ra­źnie do­brą wolę Epi­sko­pa­tu w dys­ku­sji z wła­dza­mi PRL, głów­ne prze­szko­dy i trud­no­ści ide­olo­gicz­ne w tej dys­ku­sji oraz de­ter­mi­na­cję Epi­sko­pa­tu w obro­nie pra­wo­rząd­no­ści i sza­cun­ku władz do swo­ich oby­wa­te­li. Me­mo­riał ten uka­zu­je ta­kże oko­licz­no­ści któ­re do­pro­wa­dzi­ły do aresz­to­wa­nia ksi­ędza pry­ma­sa.

Kar­dy­nał Wy­szy­ński zo­stał aresz­to­wa­ny 25 wrze­śnia 1953 roku[7] i prze­by­wał ko­lej­no w na­stępu­jących miej­scach od­osob­nie­nia: Ry­wa­łd (25 wrze­śnia – 12 pa­ździer­ni­ka 1953), Sto­czek Klasz­tor­ny (12 pa­ździer­ni­ka 1953 – 6 pa­ździer­ni­ka 1954), Prud­nik (6 pa­ździer­ni­ka 1954 – 27 pa­ździer­ni­ka 1955), Ko­ma­ńcza (27 pa­ździer­ni­ka 1955 – 26 pa­ździer­ni­ka 1956). Te częste zmia­ny miej­sco­wo­ści mia­ły na celu ukry­cie miej­sca jego po­by­tu. Trze­ma pierw­szy­mi miej­sca­mi, pil­nie strze­żo­ny­mi, były opusz­czo­ne klasz­to­ry. W Ry­wa­łdzie je­dy­nym wi­ęźniem był ksi­ądz pry­mas, w Stocz­ku i Prud­ni­ku na­rzu­co­no mu to­wa­rzy­stwo dwóch in­nych wi­ęźniów, ksi­ędza i sio­stry za­kon­nej. W Ko­ma­ńczy na­to­miast miesz­kał w klasz­to­rze Sióstr Na­za­re­ta­nek, nie to­wa­rzy­szy­li mu już wspo­mnia­ny ksi­ądz i sio­stra za­kon­na, miał też swo­bod­ny do­stęp do cza­so­pism i mógł się spo­ty­kać, za zgo­dą władz[8], z bi­sku­pa­mi oraz in­ny­mi oso­ba­mi.

Ma­jąc na uwa­dze wa­run­ki uwi­ęzie­nia, strze­gący kar­dy­na­ła wma­wia­li mu, że to nie jest „wi­ęzie­nie”. Pry­mas jed­nak przez cały czas tzw. „od­osob­nie­nia” uwa­żał się za wi­ęźnia. Już na sa­mym po­cząt­ku, trzy dni po aresz­to­wa­niu, opi­sał sy­tu­ację, w któ­rej się zna­la­zł: „Czu­wa nade mną bli­sko dwu­dzie­stu lu­dzi «w cy­wi­lu». Nie opusz­cza­ją ko­ry­ta­rza i w dzień, i w nocy¸ skrzy­pi­ące kro­ki sły­szę cały dzień. Brak nam świa­tła. Je­den z mło­dych lu­dzi usa­dza się na noc na ko­śla­wym krze­se­łku pod drzwia­mi i tu, przy kop­cącej lamp­ce albo przy świe­cach ołta­rzo­wych, czy­ta ksi­ążki. Na po­dwó­rzu go­spo­dar­czym sta­le prze­by­wa kil­ku mło­dych lu­dzi, któ­rzy nie opusz­cza­ją oczu z mo­ich okien”[9]. Po­tem, w Stocz­ku i Prud­ni­ku, nie było le­piej.

Za­raz po in­ter­no­wa­niu pry­ma­sa, 26 wrze­śnia 1953 roku, aresz­to­wa­no kie­row­ni­ka jego se­kre­ta­ria­tu, ar­cy­bi­sku­pa An­to­nie­go Ba­ra­nia­ka, o czym Wy­szy­ński do­wie­dział się do­pie­ro w Ko­ma­ńczy. Ba­ra­nia­ka pod­da­wa­no okrut­nym tor­tu­rom, sta­ra­jąc się wy­do­być od nie­go, na pró­żno jed­nak, ze­zna­nia do wy­to­cze­nia po­ka­zo­we­go pro­ce­su prze­ciw kar­dy­na­ło­wi[10]. Temu sa­me­mu ce­lo­wi mia­ło słu­żyć aresz­to­wa­nie i in­ter­no­wa­nie dwa dni pó­źniej bi­sku­pa po­moc­ni­cze­go ar­chi­die­ce­zji gnie­źnie­ńskiej Lu­cja­na Ber­nac­kie­go. Na­rzu­co­no też wy­bór no­we­go prze­wod­ni­czące­go Kon­fe­ren­cji Bi­sku­pów – bi­sku­pa Mi­cha­ła Kle­pa­cza z Ło­dzi. Zo­bo­wi­ąza­no bi­sku­pów i in­nych rząd­ców die­ce­zji do zło­że­nia ślu­bo­wa­nia na wier­no­ść PRL, co też oni uczy­ni­li (wbrew Me­mo­ria­ło­wi „Non po­ssu­mus”), uka­zu­jąc ów­cze­sną sła­bo­ść Epi­sko­pa­tu wo­bec za­stra­szeń, gró­źb i re­al­nych za­gro­żeń. Wy­ra­zem tej sła­bo­ści była ule­gła rządo­wi De­kla­ra­cja Epi­sko­pa­tu Pol­ski o stwo­rze­niu wa­run­ków do nor­ma­li­za­cji sto­sun­ków mi­ędzy Pa­ństwem a Ko­ścio­łem z 28 wrze­śnia 1953 roku[11]. Wraz z uak­tyw­nia­niem ru­chu „ksi­ęży pa­trio­tów”, ksi­ęży wier­nych po­wie­rzo­nej so­bie mi­sji pod­da­no uci­ążli­wym re­pre­sjom. Sil­ne były też dzia­ła­nia do­ty­czące se­mi­na­riów du­chow­nych, któ­rym sta­ra­no się na­rzu­cić nie­od­po­wied­nich pro­fe­so­rów. Z ko­lei z uni­wer­sy­te­tów pa­ństwo­wych War­sza­wy i Kra­ko­wa usu­ni­ęto wy­dzia­ły teo­lo­gicz­ne, w ich miej­sce two­rząc Aka­de­mię Teo­lo­gii Ka­to­lic­kiej, któ­rej za­rządza­nie po­wie­rzo­no Mi­ni­ster­stwu Na­uki i Szkol­nic­twa Wy­ższe­go.

W pa­ździer­ni­ku 1956 roku, gdy funk­cję pierw­sze­go se­kre­ta­rza PZPR ob­jął Wła­dy­sław Go­mu­łka, pod wpły­wem na­ci­sku ze stro­ny wier­nych oraz Epi­sko­pa­tu, pry­mas Ste­fan Wy­szy­ński zo­stał uwol­nio­ny. Opu­ścił Ko­ma­ńczę i przy­był do War­sza­wy, en­tu­zja­stycz­nie wi­ta­ny przez jej miesz­ka­ńców.

Za­pi­ski wi­ęzien­ne

Do­ku­men­tem o nie­zwy­kłym zna­cze­niu do­ty­czącym tego okre­su ży­cia pry­ma­sa są nie­wąt­pli­wie Za­pi­ski wi­ęzien­ne, pi­sa­ne przez nie­go na bie­żąco i po raz pierw­szy wy­da­ne w ca­ło­ści w Pa­ry­żu pra­wie rok po jego śmier­ci[12], któ­ra na­stąpi­ła 28 maja 1981 roku. Ma­szy­no­pis jed­nak zo­stał do­kład­nie przej­rza­ny uprzed­nio przez au­to­ra. By wła­ści­wie od­czy­ty­wać Za­pi­ski, na­le­ży jed­nak zwró­cić uwa­gę na to, że „trzy ty­go­dnie przed śmier­cią kar­dy­nał Ste­fan Wy­szy­ński wy­ra­ził ży­cze­nie, by czy­tel­ni­ko­wi Za­pi­sków wi­ęzien­nych prze­ka­zać dwie in­for­ma­cje: po pierw­sze – będąc uwi­ęzio­nym, nie pi­sał ksi­ążki, ro­bił tyl­ko no­tat­ki dla sie­bie; po wtó­re – czy­ta­jąc tekst po la­tach, mó­głby do­dać wie­le uwag i wy­ja­śnień. Nie uczy­nił jed­nak tego, chcąc za­cho­wać au­ten­tycz­no­ść i pro­sto­tę wi­ęzien­ne­go za­pi­su”[13]. Wła­śnie to, że Za­pi­ski nie były pi­sa­ne, by sta­no­wić pu­bli­ka­cję, lecz jako no­tat­ki dla sie­bie, na­da­je im szcze­gól­ną war­to­ść. Były one nie­ja­ko od­de­chem du­szy uwi­ęzio­ne­go pry­ma­sa, dzi­ęki cze­mu od­zwier­cie­dla­ją w spo­sób bar­dzo spon­ta­nicz­ny i tym sa­mym wia­ro­god­ny jego prze­ży­cia.

Z tych Za­pi­sków, oprócz kro­ni­ki wy­da­rzeń i wni­kli­we­go cha­rak­te­ry­zo­wa­nia osób, z któ­ry­mi pry­mas miał do czy­nie­nia, mo­że­my się bar­dzo dużo do­wie­dzieć o jego za­in­te­re­so­wa­niach, ulu­bio­nej li­te­ra­tu­rze, sto­sun­kach ro­dzin­nych, du­cho­wo­ści, pra­co­wi­to­ści, za­wie­rze­niu Ma­ryi, po­ko­rze, prak­ty­kach re­li­gij­nych, po­czu­ciu od­po­wie­dzial­no­ści za die­ce­zje, za­in­te­re­so­wa­nie przy­ro­dą itd. Lek­tu­ra do­star­cza nam ta­kże wie­lu spo­strze­żeń na ró­żne te­ma­ty, zwłasz­cza gdy cho­dzi o sy­tu­ację Ko­ścio­ła w Pol­sce oraz tek­sty bi­blij­ne. Mnie na­to­miast naj­bar­dziej za­in­te­re­so­wa­ło to, jak on poj­mo­wał i prze­ży­wał fakt by­cia w wi­ęzie­niu, chcia­łem się przyj­rzeć spe­cy­ficz­nej du­cho­wo­ści Wy­szy­ńskie­go jako wi­ęźnia. Ująłem to syn­te­tycz­nie w trzech krót­kich roz­dzia­łach, do­ty­czących, po pierw­sze, poj­mo­wa­nia wi­ęzie­nia w per­spek­ty­wie po­wie­rzo­nej mu mi­sji apo­stol­skiej, po dru­gie, re­ali­za­cji mi­ło­ści nie­przy­ja­ciół w wi­ęzie­niu, na któ­re zo­stał nie­spra­wie­dli­wie ska­za­ny, po trze­cie, pro­ble­ma­ty­ki lęku i męstwa w tym kon­te­kście[14]. Jako czwar­ty roz­dział do­da­łem mój nie­co po­sze­rzo­ny ar­ty­kuł, opu­bli­ko­wa­ny w 2000 roku i za­ty­tu­ło­wa­ny Na so­lid­nym fun­da­men­cie[15]. Nie do­ty­czy on je­dy­nie Za­pi­sków wi­ęzien­nych, lecz jest spoj­rze­niem na ca­ło­ść ży­cia i dzia­łal­no­ści Pry­ma­sa Ty­si­ąc­le­cia i uka­zu­je je jako zbu­do­wa­ne „na so­lid­nym fun­da­men­cie”, umoc­nio­nym nie­wąt­pli­wie pod­czas przy­go­dy wi­ęzien­nej kar­dy­na­ła Wy­szy­ńskie­go. Wspo­mnia­łem tam ta­kże, jak oce­niał zna­cze­nie pry­ma­sa Jan Pa­weł II, któ­re­go stu­le­cie uro­dzin zbie­gło się be­aty­fi­ka­cją bo­ha­te­ra tej ksi­ążki.

Uwa­gi me­to­do­lo­gicz­ne

W trzech pierw­szych roz­dzia­łach po­słu­żę się w du­żej mie­rze do­słow­nym cy­to­wa­niem słów kar­dy­na­ła Wy­szy­ńskie­go, by uka­zać ich uj­mu­jącą świe­żo­ść, wy­ra­żo­ną często w for­mie mo­dli­twy. Zde­cy­do­wa­łem się wy­brać naj­bar­dziej wy­mow­ne cy­ta­ty, choć mu­si­my być świa­do­mi, że przy wie­lu twier­dze­niach mo­żna by przy­to­czyć ich wi­ęcej.

Cy­tu­ję z pierw­sze­go wy­da­nia Za­pi­sków wi­ęzien­nych. Po­nie­waż było kil­ka pó­źniej­szych wy­dań, ta­kże w ob­cych języ­kach, w przy­pi­sach nie będę cy­to­wał stro­ny, lecz datę za­pi­su, co umo­żli­wi od­na­le­zie­nie tek­stu w ja­kim­kol­wiek wy­da­niu. Gdy w przy­pi­sie jest tyl­ko data, cho­dzi o datę w Za­pi­skach.

[1] Tekst w: P. Ra­ina, Ko­ściół ka­to­lic­ki a pa­ństwo w świe­tle do­ku­men­tów 1945-1989, t. 1 (lata 1945–1959), W dro­dze, Po­znań 1994, s. 232–235. Sze­ro­ko na ten te­mat w Za­pi­skach wi­ęzien­nych, pod datą 27 wrze­śnia 1953.

[2]Tekst ta­mże, s. 392.

[3]Tekst ta­mże, s. 411–412.

[4]Zob. do­ku­men­ta­cję ta­mże, s. 392–410. Kro­ni­ka wal­ki z Ko­ścio­łem i za­ra­zem bar­dzo in­ten­syw­nej dzia­łal­no­ści ksi­ędza pry­ma­sa w tym okre­sie, na­ce­cho­wa­nej z jed­nej stro­ny de­ter­mi­na­cją, a z dru­giej roz­trop­no­ścią, w: A. Mi­cew­ski, Kar­dy­nał Wy­szy­ński Pry­mas i Mąż Sta­nu, Édi­tions du Dia­lo­gue, Pa­ris 1982, s. 55–135.

[5]Tekst w: P. Ra­ina, Ko­ściół ka­to­lic­ki,s. 411–427.

[6]Te sło­wa na­wi­ązu­ją do sce­ny opi­sa­nej w Dzie­jach Apo­stol­skich: gdy Pio­tro­wi i Ja­no­wi za­ka­za­no prze­ma­wiać i na­uczać w imię Je­zu­sa, ci od­po­wie­dzie­li: „Roz­sądźcie, czy słusz­ne jest w oczach Bo­żych bar­dziej słu­chać was niż Boga? Bo my nie mo­że­my [!] nie mó­wić tego, co­śmy wi­dzie­li i sły­sze­li” (Dz 4,19–20).

[7]Kar­dy­nał Wy­szy­ński opi­su­je uwi­ęzie­nie w Za­pi­skach wi­ęzien­nych pod datą 27 wrze­śnia 1953. Zob. też re­la­cja abpa Ba­ra­nia­ka o aresz­to­wa­niu pry­ma­sa Pol­ski w: P. Ra­ina, Ko­ściół ka­to­lic­ki, s. 444–447.

[8]Nie za­wsze udzie­la­no tej zgo­dy. W Za­pi­skach pod datą 26 mar­ca 1956 za­zna­czo­no, że ta­kiej zgo­dy nie otrzy­mał ks. Pa­dacz, bo wła­dze upa­tru­ją w nim „sta­re­go po­li­ty­kie­ra”. Poza tym, pod tą samą datą czy­ta­my: „Po­czy­na­jąc od stycz­nia 1956 wstrzy­ma­no wszyst­kie «prze­pust­ki do Ko­ma­ńczy». Sta­ra­li się o nie ks. Je­rzy Mo­dze­lew­ski, ks. Ste­fan Pio­trow­ski, ks. Jan Sit­nik, ks. pra­łat Kul­czyc­ki z Kra­ko­wa, ks. pro­boszcz Zie­mi­ński z War­sza­wy, oj­ciec prze­or Je­rzy z Ja­snej Góry (któ­re­mu ode­bra­no prze­pust­kę już wy­da­ną) i wie­lu in­nych. Trud­no do­cie­kać, co jest przy­czy­ną tej no­wej szy­ka­ny, któ­ra po­zo­sta­je w sprzecz­no­ści z oświad­cze­niem, ja­kie mi zło­żo­no w Prud­ni­ku przed wy­jaz­dem”.

[9]28 wrze­śnia 1953. Zob. też 14 li­sto­pa­da 1953, 12 pa­ździer­ni­ka 1954 (pry­mas re­agu­je na stwier­dze­nie: „To nie jest wi­ęzie­nie, tyl­ko klasz­tor”).

[10]M. Jędra­szew­ski, Tecz­ki na Ba­ra­nia­ka, t. 1: Świa­dek, t. 2: Ka­len­da­rium dzia­łań SB, Uni­wer­sy­tet im. Ada­ma Mic­kie­wi­cza – Wy­dział Teo­lo­gicz­ny oraz Wy­daw­nic­two Bo­na­mi, Po­znań 2009, s. 12–14. Zob. też