Biblia CBD. Jak stosować konopie, aby wzmocnić odporność i żyć dłużej - Gordon Dani - ebook

Biblia CBD. Jak stosować konopie, aby wzmocnić odporność i żyć dłużej ebook

Gordon Dani

4,0

Opis

Bezpieczne praktyczne porady, jak skutecznie stosować CBD pochodzący od wiodącej kanadyjskiej lekarki i międzynarodowego autorytetu w dziedzinie konopi indyjskich.

Doktor Dani Gordon, certyfikowana lekarka, międzynarodowej sławy ekspertka w dziedzinie CBD, konopi i medycyny naturalnej, wyjaśnia, w jaki sposób kannabidiol i marihuana medyczna mogą być używane do bezpiecznego leczenia bólu, łagodzenia stresu oraz ogólnej poprawy jakości życia.

W obszernym przewodniku autorka obala powszechne mity, odpowiada na często zadawane pytania i oferuje sensowne sprawdzone porady, jak konopie indyjskie mogą pomóc:

  • złagodzić bóle mięśni, zapalenie stawów i chroniczny ból bez skutków ubocznych;
  • zmniejszyć lęk, poprawić stan zdrowia mózgu i uspokoić układ nerwowy;
  • złagodzić problemy skórne, w tym trądzik i egzemę, oraz wykorzystać antystarzeniowe właściwości CBD,
  • łagodzić stany autoimmunologiczne, ograniczając stosowanie leków, które wywołują poważne skutki uboczne,
  • osiągnąć zdrowy sen poprzez włączenie naturalnego protokołu „resetowania snu”.

Dowiedz się, która kuracja CBD jest dla ciebie najlepsza, kiedy ją stosować i jak wiele można zrobić – dzięki bezstronnym i fachowym poradom doktor Gordon możesz nauczyć się bezpiecznie i skutecznie stosować konopie indyjskie w codziennym życiu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 505

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (2 oceny)
1
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




TYTUŁ ORYGINAŁU:

The CBD Bible: Cannabis and the Wellness Revolution that Will Change Your Life

Redaktorki prowadzące: Ewelina Kapelewska, Ewa Pustelnik

Wydawczyni: Agnieszka Fiedorowicz

Redakcja: Adrian Kyć

Korekta: Adam Osiński (KorektArt)

Projekt okładki: Krzysztof Rychter

Zdjęcie na okładce: © Drug Naroda /Shutterstock.com

Copyright © Ultra Resilience Ltd 2020

Published by agreement with Rachel Mills Literary,

UK and Book/lab Literary Agency, Poland.

Copyright © 2021 for Polish edition by Wydawnictwo Kobiece Łukasz Kierus

Copyright © for Polish translation by Maciej Lorenc, 2021

Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.

Wydanie elektroniczne

Białystok 2021

ISBN 978-83-66967-75-5

Wydawnictwo Kobiece

E-mail: [email protected]

Pełna oferta wydawnictwa jest dostępna na stronie

www.wydawnictwokobiece.pl

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Weronika Panecka

Ta książka nie promuje ani nie zaleca nielegalnego stosowania konopi z jakiegokolwiek powodu. Powstała wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych i zawiera opinie autorki oparte na jej osobistych obserwacjach. Nie zastąpi porady u specjalistów w dziedzinie zdrowia na temat jakiejkolwiek doleg­liwości albo choroby. Wszelkie kuracje dotyczące problemów medycznych, stylu życia lub dobrostanu powinno się stosować wyłącznie pod bezpośrednim nadzorem dyplomowanego lekarza albo innego specjalisty w dziedzinie zdrowia i  tylko zgodnie z prawem obowiązującym w danym miejscu.

Skuteczne i bezpieczne poziomy dawkowania mogą się bardzo różnić między poszczególnymi osobami i pacjent powinien uważnie je monitorować wraz ze swoim lekarzem albo innym podmiotem świadczącym opiekę zdrowotną.

Niniejsza książka w żaden sposób nie zastąpi porady medycznej i nie zachęca do samodzielnego diagnozowania ani leczenia jakichkolwiek dolegliwości lub chorób.

W Zjednoczonym Królestwie wyroby konopne zawierające CBD można obecnie legalnie kupić bez recepty jako produkty na poprawę zdrowia. W lutym 2020 roku Agencja Standaryzacji Żywności (Food Standards Agency, FSA) udzieliła wskazówek na ich temat, a jej porady można znaleźć na stronie internetowej: https://www.food.gov.uk/safety-hygiene/cannabidiol-cbd1. FSA zarekomendowała, żeby kobiety będące w ciąży i karmiące piersią oraz osoby przyjmujące inne leki nie korzystały z CBD bez konsultacji ze swoim lekarzem.

W wielu krajach produkty z CBD i inne produkty konopne są nielegalne albo dostęp do nich jest ograniczony, więc osoby zainteresowane ich przyjmowaniem powinny zapoznać się z istotnymi i aktualnymi przepisami oraz regulacjami obowiązującymi w danym miejscu, zanim wejdą w ich posiadanie i zaczną z nich korzystać. Autorka i wydawca nie ponoszą odpowiedzialności za jakiekolwiek szkody albo straty wynikające z zawartości tej książki ani z używania produktów z CBD i innych produktów konopnych. 2

[1] Wskazówki FSA dotyczące produktów konopnych w Wielkiej Brytanii (luty 2020) brzmią następująco: Ekstrakty CBD sprzedaje się w Wielkiej Brytanii jako pożywienie albo suplement diety. Są powszechnie dostępne w sklepach stacjonarnych i internetowych. CBD sprzedaje się jako pożywienie albo jako suplement diety w następujących formach: olejków, kropli lub nalewek, kapsułek żelowych, słodyczy, chleba i innych wypieków oraz napojów.

[2] Choć CBD jest substancją chemiczną występującą naturalnie w konopiach, dopiero niedawno zaczęto je ekstrahować i sprzedawać jako odrębny produkt. Wciąż nie znamy wielu właściwości ekstraktów CBD i przeprowadzono dotychczas bardzo mało badań dotyczących efektów, które mogą wywoływać. W przyszłości zdobędziemy jednak więcej informacji, ponieważ kolejne firmy występują o zatwierdzenie ich wyrobów z CBD jako nowych produktów do spożycia przez ludzi.

Porada dla grup narażonych na negatywne efekty: Na podstawie dostępnych informacji radzimy, aby konsumenci dobrze się zastanowili przed przyjmowaniem jakichkolwiek produktów z CBD. Na wszelki wypadek nie zalecamy używania CBD osobom szczególnie narażonym na negatywne efekty, chyba że robią to pod nadzorem lekarza. Zaliczają się do nich:

• kobiety będące w ciąży i karmiące piersią,• osoby przyjmujące leki.

Jeśli macie jakiekolwiek wątpliwości dotyczące zdrowia, skontaktujcie się z profesjonalistą w dziedzinie opieki zdrowotnej.

Porada dla zdrowych osób dorosłych: Niektóre badania naukowe sugerują, że CBD może wywierać wpływ na wątrobę, jeśli przyjmuje się je w wyższych dawkach, ale przeprowadzono bardzo niewiele eksperymentów dotyczących tego zagadnienia. Na wszelki wypadek zalecamy, żeby zdrowe osoby dorosłe nie przyjmowały więcej niż 70 mg dziennie, chyba że lekarz wyrazi zgodę na większą ilość. Jest to mniej więcej 28 kropli olejku konopnego zawierającego 5% CBD. Produkty z medycznej marihuany zakwalifikowane w Wielkiej Brytanii jako lekarstwa są dostępne wyłącznie z przepisu specjalisty zarejestrowanego w General Medicine Council, a dyplomowany lekarz pierwszego kontaktu może później wystawiać kolejne recepty na mocy porozumienia o wspólnej opiece nad pacjentem.

Wprowadzenie

Bex zgłosiła się do mnie z powodu niepokoju i powiedziała, że jest przytłoczona wyzwaniami związanymi z pracą na kierowniczym stanowisku w agencji reklamowej. Miała trudności ze snem, straciła apetyt i przez cały czas czuła nierówne kołatanie w klatce piersiowej – w dzień i w nocy. Gdy rozmawiałyśmy o jej symptomach, stało się dla mnie jasne, że zmaga się nie tylko z niepokojem, ale również z przewlekłym stresem. Kiedyś regularnie ćwiczyła jogę, lecz w ostatnim czasie jej stany lękowe zaczęły być tak uciążliwe, że nie mogła nawet wysiedzieć pięciu minut podczas medytacji na początku zajęć, więc ostatecznie przestała na nie uczęszczać. Lekarz przepisał jej tabletki, ale Bex obawiała się tego, że mogłaby uzależnić się od nich, więc przyszła do mnie w poszukiwaniu naturalniejszego podejścia. Słyszała o medycznej marihuanie, ale nigdy w życiu nie paliła jointa, więc bała się spróbować produktów konopnych.

W swoim gabinecie przyjmuję wielu pacjentów takich jak Bex. Zdają sobie oni sprawę, że coś jest nie tak, ale nie do końca wiedzą, gdzie mogliby zgłosić się po pomoc. Ich lekarze często są zapracowani i działają pod presją czasu, w związku z czym zazwyczaj po prostu wypisują receptę na leki antydepresyjne albo środki nasenne. Kiedy jednak pacjenci zaczynają szukać naturalnych sposobów na uwolnienie się od swoich symptomów, trafiają do dezorientującego świata pseudonauki i dezinformacji. Bex słyszała anegdotyczne doniesienia o tym, że CBD może jej pomóc, ale nie miała pojęcia, od czego powinna zacząć, i bała się tego, że za sprawą konopi „odleci” albo poczuje się „naćpana”.

Uspokoiłam ją i powiedziałam, że na jej obawy najlepszy byłby produkt konopny o bardzo niskiej zawartości THC, czyli substancji wywołującej uczucie haju. Zapewniłam, że nie przepisałabym jej niczego, co mogłoby zmniejszyć jej wydajność w pracy, wpłynąć na jej interakcje międzyludzkie albo wprowadzić ją w stan odurzenia. W ciągu dnia miała przyjmować olejek o bardzo wysokiej zawartości CBD i niskiej zawartości THC, a wieczorem bardzo niewielką dawkę innego olejku, z większą ilością THC, który miał podziałać na nią uspokajająco i pomóc jej zasnąć.

Po trzech miesiącach Bex sypiała lepiej i uzgodniła ze swoim lekarzem, że odstawi tabletki nasenne. Powiedziała mi, że jest znacznie spokojniejsza, nawet podczas stresujących dni w biurze. Oparłyśmy się na tym sukcesie i wspólnymi siłami sprawiłyśmy, że Bex wróciła na swoje zajęcia z jogi i zaczęła pracować nad własnym rytmem snu. Po sześciu miesiącach stwierdziła, że nie czuła się tak dobrze od dziesięciu lat. Miała wrażenie, jakby ktoś cofnął czas i pomógł jej powrócić do jej dawnego „ja”.

Bex jest zaledwie jedną z tysięcy pacjentów, którym byłam w stanie pomóc dzięki stosowaniu konopi w leczeniu różnych dolegliwości, między innymi niepokoju i padaczki. Tę roślinę przez tysiące lat stosowano jako lekarstwo w większości dużych kultur starego świata, więc nie jest niczym nowym; po prostu niedawno została ponownie odkryta przez zachodnią medycynę po kilku dekadach demonizacji spowodowanej „wojną z narkotykami”.

W swojej pracy lekarskiej leczyłam wielu pacjentów za pomocą CBD i medycznej marihuany i na własne oczy widziałam, że dzięki tej kuracji ich życie zmieniało się na lepsze. W rezultacie przeszłam od „konopnego sceptycyzmu” do „konopnego przekonania”. Obserwowałam sukces za sukcesem w leczeniu pacjentów, którzy znajdowali się już u kresu wytrzymałości, ponieważ wcześniej bezskutecznie próbowali niezliczonych leków i niekonwencjonalnych terapii.

Regularnie słyszę od nich wypowiedzi w rodzaju: „To zmieniło moje życie”, „To ocaliło moje małżeństwo”, „Odzyskałem dawne życie”, „Cała nasza rodzina uległa przemianie” albo „Na nowo odkryłam radość z życia”. Za sprawą tych reakcji zaczęłam z ogromnym entuzjazmem opowiadać o tym, co może nam zaoferować ta niezwykła roślina. W niniejszej książce zaprezentowałam swoje wnioski z wieloletniej praktyki klinicznej, a także z moich osobistych doświadczeń, aby podzielić się wiedzą na temat tego, w jaki sposób medyczna marihuana i CBD mogą wam pomóc w dotarciu do waszego możliwie najlepszego „ja”.

Konopie mają bardzo dużo do zaoferowania trwającej obecnie rewolucji zdrowotnej, ale w dalszym ciągu otacza je tak wiele nieporozumień, sprzecznych informacji i mitów, że nie do końca wiadomo, w co powinniśmy wierzyć. Ludzie często poszukują podręcznika na temat tego, w jaki sposób mogą bezpiecznie i śmiało włączyć tę roślinę do swojego życia i używać jej do przeróżnych celów związanych ze zdrowiem i z dobrostanem. Niniejsza książka jest właśnie tego rodzaju przewodnikiem.

Zawiera również opowieści o tym, jak konopie pomogły mnie, członkom mojej rodziny i tysiącom moich pacjentów w osiągnięciu równowagi we współczesnym niezrównoważonym świecie. Pokazuje, w jaki sposób ta niepozorna roślina może was wesprzeć w odzyskaniu wewnętrznej równowagi, którą naukowcy nazywają homeostazą.

Konopie są godnym szacunku środkiem leczniczym, ale w ostatnim stuleciu zostały zdyskredytowane. Bardzo się cieszę, że w dzisiejszych czasach na szczęście odzyskują należne im miejsce jako skuteczne i (w przypadku właściwego używania) bezpieczne roślinne lekarstwo o supermocach pomagających w leczeniu przewlekłych symptomów i chorób, z którymi nasze najlepsze współczesne farmaceutyki wciąż radzą sobie niezbyt dobrze. Nie są panaceum, ale stanowią jedno z najpotężniejszych znanych mi narzędzi leczniczych w arsenale medycyny – zarówno wschodniej, jak i zachodniej.

Nie istnieją dobre i złe sposoby czytania tej książki. Jeżeli czujecie ciekawość i chcecie zgłębić wszystkie szczegółowe informacje naukowe na temat konopi i zawartych w nich substancji, zachęcam was, abyście przeczytali ją od deski do deski, wliczając w to również bardziej fachowe rozdziały w części pierwszej, dotyczące historii rośliny oraz metod jej używania i dawkowania. Jeśli jednak taka perspektywa wydaje się wam przytłaczająca, nie przejmujcie się – to zupełnie normalne. Poszczególne rozdziały w części drugiej dotyczą konkretnych zagadnień i problemów, więc możecie wybrać spośród nich tylko te fragmenty, które w bezpośredni sposób odnoszą się do waszej sytuacji. Jeśli na przykład najbardziej interesuje was poprawa snu, przeczytajcie rozdział o śnie, a następnie zapoznajcie się z rozdziałem czwartym, zawierającym bardziej szczegółowe informacje o wyborze odpowiedniego produktu oraz o jego stosowaniu i dawkowaniu. We wszystkich przypadkach pamiętajcie, że przed skorzystaniem z CBD albo medycznej marihuany koniecznie powinniście skontaktować się ze swoim lekarzem. Żadna książka nie zastąpi indywidualnej porady medycznej.

ROZDZIAŁ 1

Jak tu dotarliśmy

Cannabis sativa to roślina o wielu zastosowaniach związanych z leczeniem i poprawianiem dobrostanu, zawierająca setki roślinnych substancji, między innymi ponad 100 kannabinoidów, które oddziałują na nasze ciała i sprzyjają walce ze stanami zapalnymi, chronią mózg przed stresem, łagodzą niepokój, poprawiają sen, wpływają na działanie naszego układu immunologicznego i mogą pomagać nam prowadzić zrównoważone, spokojne i szczęśliwe życie w niespokojnym współczesnym świecie. Z konopiami i ich historią zapoznam was dokładniej w rozdziale trzecim.

CBD jest jedną z substancji zawartych w tej roślinie. Posiada wiele wyżej wspomnianych supermocy, ale w odróżnieniu od THC nie spowoduje, że poczujecie się dziwnie albo wejdziecie w stan odurzenia. W rzeczy samej CBD jest tak bezpieczny, że nawet gdybyście połknęli całą buteleczkę kupionego w sklepie konopnego olejku z tą substancją, prawdopodobnie nie stałaby się wam żadna krzywda. Wokół używania CBD gromadzi się wiele lęków i błędnych informacji. Spotkałam nawet osobę, która twierdziła, że czuje „odlot” po nałożeniu na twarz maseczki kosmetycznej z dodatkiem CBD, a coś takiego nie jest możliwe! CBD nie wywołuje odurzenia ani uczucia haju i jest uznawany za środek bezpieczny, zwłaszcza gdy używa się go w przeciętnych dawkach sprzyjających poprawie dobrostanu. W raporcie Światowej Organizacji Zdrowia (World Health Organization, WHO) na temat CBD znajduje się informacja, że substancja ta została dokładnie przebadana pod kątem potencjalnej toksyczności i stwierdzono w niej „względnie niską” toksyczność. Zgodnie z moją wiedzą nikt nigdy nie zmarł w wyniku jej „przedawkowania”, więc zapewne jest bezpieczniejsza od wielu albo nawet większości dostępnych bez recepty leków na ból, kaszel lub objawy przeziębienia, a także od sporej liczby innych produktów roślinnych dostępnych w większości sklepów spożywczych i sklepów ze zdrową żywnością. (Nie zmienia to jednak faktu, że przed sięgnięciem po jakikolwiek nowy suplement powinniście zawsze skorzystać z porady u lekarza. W rozdziale szóstym znajdziecie informacje na temat tego, kto powinien unikać CBD).

CBD może być niesamowitym narzędziem medycyny prewencyjnej. Za sprawą silnych właściwości przeciwzapalnych i antystresowych może nawet pomagać w zapobieganiu problemom zdrowotnym spowodowanym niekontrolowanymi przewlekłymi stanami zapalnymi oraz przewlekłym stresem. Jest więc idealnym botanicznym pomocnikiem we współczesnym życiu.

Obecnie konopie odzyskują swoją historyczną pozycję jako element naszej kultury i radykalnie transformują wiele dziedzin życia, począwszy od opieki zdrowotnej, a skończywszy na przemyśle spożywczym i kosmetycznym. Niewykluczone, że wywrą głęboki wpływ nawet na nasze stosunki międzyludzkie, ponieważ dużo osób poszukuje alternatywnych wobec alkoholu środków pomagających w interakcjach towarzyskich i uwalniających od stresu. Alkohol jest neurotoksyczny, a CBD neuroprotekcyjny (tj. chroni mózg) i nie wywołuje paskudnego kaca!

Jakie mamy dowody na działanie konopi i CBD?

Konopi nie da się badać w taki sam sposób jak środków farmaceutycznych, ponieważ zawierają setki substancji. Z podobną sytuacją mamy do czynienia w przypadku wszystkich leków roślinnych. Różnią się one od farmaceutyków, które zazwyczaj wpływają na mózg lub ciało w jeden ściśle określony sposób, a ich użycie opiera się na uniwersalnym modelu dawkowania.

Lekarze, badacze i zasadniczo wszyscy ludzie śledzący bieżące wydarzenia przyzwyczaili się do myślenia, że tylko randomizowane kontrolowane badania kliniczne (RCT) z użyciem placebo dostarczają wiarygodnych dowodów i informacji na temat produktu medycznego. Ten model pierwotnie został opracowany dla firm, które dysponują budżetami w wysokości miliardów dolarów i chcą badać wytworzone przez człowieka jednoskładnikowe farmaceutyki, by następnie je opatentować i odzyskać pieniądze wydane w trakcie badań. Pozwala on kontrolować wszystkie zmienne w ściśle określonych warunkach laboratoryjnych. Od 30 lat proces opracowywania leków oparty na RCT z użyciem placebo jest traktowany jako fundament „medycyny opartej na faktach”, a inne metody się wyśmiewa, lekceważy albo odrzuca jako niepoparte dowodami. W rezultacie ignoruje się wszystkie lekarstwa roślinne i wiele innych tradycyjnych terapii o niskim stopniu ryzyka, mimo że używano ich od tysięcy lat. Ma to niekorzystny wpływ nie tylko na pacjentów, ale również na rzetelność nauki.

Konopi i innych leków roślinnych nie da się analizować za pomocą tych samych metod, których używa się do testowania jednoskładnikowych farmaceutyków. Zawierają one bowiem setki substancji czynnych i mogą występować w dziesiątkach form. W odróżnieniu od większości innych związków wyekstrahowanych z roślin albo wytworzonych przez człowieka CBD oddziałuje na mnóstwo systemów oraz mechanizmów i prawdopodobnie dlatego wydaje się wpływać na tak szeroki wachlarz problemów – począwszy od chorób skóry, a skończywszy na padaczce.

Profesor David Nutt, jeden z najwybitniejszych ekspertów do spraw działania środków psychoaktywnych na mózg i czołowy wizjoner w dziedzinie polityki narkotykowej i neuropsychiatrii, mówi: „Konopie są zapewne najstarszym lekarstwem na świecie, ale ponad 50 lat temu ze względów politycznych zostały zdelegalizowane na poziomie międzynarodowym. Bardzo się cieszę z ich powrotu do medycyny i wierzę, że w następnym ćwierćwieczu staną się największą innowacją w nowych formach leczenia. Aby jednak pacjenci w Wielkiej Brytanii mogli wyciągać maksymalne korzyści z ich przyjmowania, niezbędna jest zmiana w podejściu i sposobie myślenia wśród lekarzy, którzy powinni postrzegać medyczną marihuanę jako okazję, a nie jako zagrożenie”.

Na szczęście dysponujemy wieloma dowodami, że CBD i konopie są zarówno narzędziem do poprawy dobrostanu, jak i poważnym środkiem leczniczym. Liczba tych dowodów ciągle wzrasta pomimo tego, że przez niemal 100 lat jakiekolwiek projekty badawcze dotyczące tej rośliny były nielegalne. Gdy weźmie się pod uwagę tę trwającą dekady przerwę w badaniach i trudności w analizowaniu właściwości leków roślinnych, można odnieść wrażenie, że obecnie gromadzimy informacje na temat medycznych konopi z absolutnie zawrotną prędkością.

Rośliny mocy

W ziołolecznictwie korzysta się z wielu roślin, które lubię postrzegać jako „rośliny mocy”. Posiadają one niezwykle potężne właściwości i mogą być wykorzystywane do dobrych albo złych celów – do uzdrawiania albo wyrządzania krzywdy. Wyraźnie wpływają na ludzki mózg i ciało i wywołują bardzo silne efekty nawet w niewielkich dawkach.

A oto kilka ważnych roślin mocy, które są powszechnie stosowane jako lekarstwa albo jako środki odurzające:

• Mak lekarski, z którego pochodzi morfina służąca do produkcji heroiny.• Krasnodrzew pospolity, który jest najbardziej znany z tego, że pozyskuje się z niego kokainę. Ludzie mieszkający w Andach żują jednak nieprzetworzone liście tej rośliny, aby złagodzić objawy choroby wysokościowej i dodać sobie energii podczas wspinania się po górskich stokach z dwudziestokilogramowymi plecakami. W niektórych regionach Ameryki Południowej liście te sprzedaje się również w formie herbaty na poprawę dobrostanu i powszechnie stosuje jako środek poprawiający koncentrację. Ludzie z Zachodu w podobny sposób piją kawę. • Kawowiec, z którego ziaren przygotowujemy poranny kubek kawy. Zawiera kofeinę, która w niewielkich dawkach może mieć wspaniały wpływ na niektórych ludzi. U innych osób powoduje jednak problemy ze snem i potęguje stres. • Tytoń, który jest źródłem nikotyny, czyli jednej z najsilniej uzależniających substancji znanych człowiekowi. Roślina ta stanowi również skuteczny naturalny środek owadobójczy, a w wielu tradycjach indiańskich wykorzystuje się ją do celów ceremonialnych. • Konopie, które są jednym z najstarszych roślinnych remediów. W wielu kulturach przez tysiące lat używano ich do celów medycznych i duchowych. W dzisiejszych czasach rośliny te często uprawia się na czarnym rynku w taki sposób, aby powstawały odmiany, które cechują się niezwykle wysoką zawartością THC i służą wyłącznie do wywoływania stanu odurzenia. Można jednak uprawiać je w taki sposób, aby powstawały bardziej medyczne odmiany, z większą ilością CBD, a mniejszą THC, dzięki czemu nie powodują one tego rodzaju efektów.

Krasnodrzew, kawowiec i tytoń zawierają silne środki stymulujące, a mak lekarski działa uspokajająco na układ nerwowy. Konopie natomiast pomagają naszemu mózgowi, układowi nerwowemu i ciału w osiągnięciu stanu równowagi, harmonii i spokoju. W zależności od formy i odmiany mogą pobudzać albo uspokajać. Ich działanie zależy od wielu różnych czynników i to właśnie ten fakt decyduje o ich unikatowości, a jednocześnie użyteczności w rozwiązywaniu szerokiego wachlarza problemów zdrowotnych.

Konopie stanowią pomost między farmaceutykami a ziołolecznictwem

W Kanadzie, Stanach Zjednoczonych czy Zjednoczonym Królestwie konopie są stosowane przez lekarzy i przepisywane na receptę w taki sam sposób jak standardowe leki. Nie zmienia to jednak faktu, że są one roślinnym/botanicznym/ziołowym lekiem zawierającym setki substancji czynnych, które harmonijnie współdziałają ze sobą nawzajem. Pod tym względem różnią się od wszelkiego rodzaju leków syntetycznych.

Niezwykłość konopi wynika między innymi z faktu, że są lekarstwem roślinnym, które pod względem skuteczności nie ustępuje wielu powszechnie stosowanym farmaceutykom. Mogą one drastycznie zmniejszyć liczbę napadów u dzieci cierpiących na padaczkę leko­oporną, wywołując przy tym bardzo niewiele efektów ubocznych. Mogą również zmienić nasze reakcje na stres i traumę.

Ich unikatowość wynika także z tego, że są jednym z niewielu roś­linnych lekarstw, które można stosować miejscowo na skórę (na przykład w kremach na trądzik czy maściach łagodzących bóle mięśni), przyjmować doustnie, stosować dopochwowo i doodbytniczo w formie czopków, wdychać poprzez waporyzację w celu wywołania niemal natychmiastowych efektów albo przyjmować przezskórnie za pomocą specjalnych plastrów, aby wywrzeć wpływ na całe ciało. Na dodatek można je bezpiecznie łączyć z wieloma innymi ziołami i farmaceutykami.

Konopie są również pomostem między zachodnią medycyną a naturalnym ziołolecznictwem, ponieważ interesuje się nimi szeroki wachlarz ludzi, począwszy od najbardziej cynicznych lekarzy, a skończywszy na tradycyjnych znachorkach. Naturopaci, zielarze, aktywiści, naukowcy, szamani i inni ludzie o różnych przekonaniach i różnym pochodzeniu rozmawiają ze sobą o konopiach w rozmaitych formach.

Za sprawą tej rośliny sceptycy negujący wszystkie alternatywne kuracje wchodzą w kontakt z ludźmi, którzy od lat nie postawili stopy w jakiejkolwiek instytucji medycznej, ponieważ konopie i CBD mogą nam coś zaoferować niezależnie od naszych poglądów. Przez wiele lat szkoliłam się i praktykowałam zarówno jako lekarka korzystająca z zachodnich metod leczenia, jak i ekspertka od medycyny integracyjnej oraz ziołolecznictwa. Po rozmowach z tysiącami pacjentów mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że ta roślina jest naprawdę niezwykła.

Żaden inny lek, roślina ani pojedyncza substancja nie jest w stanie łączyć różnych światów w równie skuteczny sposób. Konopie coraz powszechniej są stosowane jako lekarstwo albo narzędzie do poprawy dobrostanu – wielu ludzi nazywa ten proces „zieloną rewolucją” i niewykluczone, że wcale nie jest to przesada.

W jaki sposób przeszłam od konopnego sceptycyzmu do konopnego przekonania

Podobnie jak większość ludzi, po raz pierwszy zetknęłam się z konopiami podczas młodzieńczych domówek, w trakcie których oferowano mi jointy z dużą zawartością THC. Wielu moich przyjaciół podczas swoich nastoletnich eksperymentów zażywało trawę wraz z papierosami i alkoholem. Aż do dziś nigdy nie zapaliłam papierosa, a konopi spróbowałam dopiero jako dwudziestokilkulatka – zasadniczo chciałam sprawdzić, dlaczego wzbudzają tak duże zainteresowanie. Gdy studiowałam w szkole medycznej, nie odgrywały w moim życiu jakiejkolwiek roli, ponieważ nie zażywałam ich ani w celach rekreacyjnych, ani jakichkolwiek innych. Być może w pewnej mierze wynikało to z faktu, że wbito mi do głowy, że marihuana wywiera szkodliwy wpływ na mózg, może ogłupiać i przeszkadza w pracy akademickiej.

W tamtym czasie zgłębiałam medycynę integracyjną (w tym ziołolecznictwo!), używałam wielu lekarstw roślinnych, przyjmowałam naturalne suplementy i uczyłam pacjentów technik oddechowych oraz medytacji w moim biurze, ale mimo to miałam opory przed przepisywaniem konopi. W szkole medycznej nie przekazywano mi żadnej wiedzy o medycznych właściwościach tej rośliny, a wręcz przedstawiano ją jako „niebezpieczny narkotyk”, mimo że od 2001 roku jest ona w Kanadzie legalnie dostępna dla niektórych pacjentów (w trakcie mojego szkolenia nikt nie wspomniał o tym fakcie!). Ktoś mógłby odnieść wrażenie, że medyczna marihuana była najlepiej strzeżonym sekretem w mojej profesji.

Oprócz tego instytucje rządowe regularnie informowały o zagrożeniach związanych z przepisywaniem konopi, a lekarzy zachęcano do tego, żeby unikali rozmawiania o nich z pacjentami, a także żeby nie akceptowali jej używania i nikomu jej nie przepisywali. W żadnym z tych ostrzeżeń nie mówiono o różnicach pomiędzy CBD a THC i nie wspominano o badaniach dotyczących marihuany, chyba że zakończyły się negatywnym wynikiem, zostały źle przeprowadzone albo dotyczyły stworzonych przez ludzi syntetycznych produktów konopnych, które nie mają nic wspólnego z lekami roślinnymi, które byłabym skłonna przepisywać swoim pacjentom.

Przez całe wcześniejsze życie nastawiano mnie przeciwko konopiom, więc nie muszę chyba mówić, że miałam do nich wiele uprzedzeń. Byłam lekarką przeszkoloną w medycynie naturalnej, ale wciąż nosiłam w sobie głęboko zakorzenione (wręcz podświadome) przekonania na temat tej rośliny, takie jak:

• Medyczna marihuana jest zaledwie wymówką dla palaczy, którzy po prostu chcą legalnie się odurzać i nie ponosić z tego powodu żadnych konsekwencji.• Nie ma żadnych „dowodów” na jej skuteczność. (Pracownicy lekarskich ciał nadzorujących przez cały czas nam to mówili, mimo że dowody wskazywały na coś wręcz przeciwnego).• Jest silnie uzależniająca.• Zwiększa ryzyko wystąpienia poważnych problemów psychicznych. • Może powodować nieodwracalne uszkodzenia w mózgu u osób dorosłych. • Prowadzi do uzależnień, zrujnowanego życia i twardych narkotyków, które niszczą ludzi od środka.• Powoduje, że ludzie stają się leniwi.

Oprócz tego przyglądałam się przychodniom wydającym medyczną marihuanę i dostrzegałam pewne problemy w ich modelu działania. Osobiście znałam kilku lekarzy, którzy pracowali w tego rodzaju miejscach i „przepisywali” konopie (formalnie rzecz biorąc, nie wystawiali tradycyjnych recept, lecz wydawali notatki upoważniające pacjenta do stosowania konopi w celach medycznych). Miałam poczucie, że robią to trochę na chybił trafił po pięciominutowej rozmowie, bez realnego zrozumienia właściwości tej rośliny, dawkowania ani różnic między poszczególnymi odmianami, nie udzielając żadnych konkretnych wskazówek dotyczących korzystania z niej. Panowało przekonanie, że dla lekarzy jest to po prostu łatwy sposób na zarobienie pieniędzy – szybkie wystawianie kolejnych recept bez przykładania się do pracy. Chciałam tego uniknąć. Kiedy więc zaczęłam przepisywać konopie, potraktowałam je tak samo jak wszystkie inne interwencje medycyny integracyjnej: w szerszej perspektywie i pośród innych narzędzi leczniczych. Brałam pod uwagę różne zmienne (takie jak zawartość THC i CBD, odmiana, dawkowanie, pora dnia czy metody przyjmowania), a następnie starałam się dopasowywać do konkretnego pacjenta, jego sytuacji oraz potrzeb.

Co sprawiło, że ostatecznie zaczęłam przepisywać tę roślinę? Pierwszym czynnikiem byli moi pacjenci. Niektórzy z nich od lat uprawiali konopie w wiejskich regionach Kanady i używali ich w celach leczniczych zamiast takich środków jak opioidy, tabletki nasenne czy leki przeciwlękowe. Gdy korzystali z tej rośliny we właściwy sposób, wydawało się, że wywiera na nich korzystny wpływ. Większość z nich jej nie paliła, lecz przyjmowała inaczej, w formie olejków albo za pomocą waporyzacji. Widziałam jednak pewną wadę w konopiach, które moi pacjenci uprawiali samodzielnie albo zdobywali od znajomych: ich działanie było trudne do przewidzenia, ponieważ ludzie przeważnie nie znali dokładnej ilości zawartego w nich CBD, THC i innych substancji.

Wiedziałam, że poprzez stosowanie zasad ziołolecznictwa i metod naukowych będę w stanie pomóc w skutecznym używaniu konopi, ale także zminimalizować prawdopodobieństwo wystąpienia jakichkolwiek skutków ubocznych i stanu odurzenia, którego większość ludzi chciała uniknąć. Zasadniczo moi pacjenci szukali przewodnika, któremu mog­liby zaufać. Potrzebowali kogoś, kto rozumie zarówno współczesną naukę i medycynę, jak i ziołolecznictwo. Czułam się zobowiązana do udzielenia im pomocy, zwłaszcza że interesowałam się medycyną naturalną. W wielu przypadkach lekarze przepisujący konopie wyświadczali ogromną przysługę swoim pacjentom, ale zwykle nie byli po żadnych szkoleniach dotyczących ziołolecznictwa i nie dysponowali głęboką wiedzą o tej roślinie. Miałam to szczęście, że od lat z powodzeniem włączałam tego rodzaju zagadnienia do swojej praktyki lekarskiej.

Drugim czynnikiem, za sprawą którego zaczęłam przepisywać konopie, było moje zmaganie się z przewlekłym bólem po traumatycznym urazie i jak zapewne się domyślacie, konopie pomogły mi powrócić do zdrowia (więcej informacji na ten temat w rozdziale dwunastym).

Przez kilka następnych lat poświęcałam się czemuś, co zaczęłam nazywać „konopną medycyną integracyjną”. Korzystałam z niej w leczeniu tysięcy pacjentów.

Ku mojemu głębokiemu zdumieniu konopie i wyprodukowane z nich lekarstwa zaczęły wpływać na życie tych osób w sposób, którego nie byłabym w stanie przewidzieć. Niemal codziennie słyszałam od nich, że ta roślina uratowała ich małżeństwo, pomogła im nawiązać lepszy kontakt z ich partnerami, dziećmi i wnukami albo po prostu spowodowała, że „znów poczuli się ludźmi”. Mogę wam szczerze powiedzieć, że nikt nigdy nie powiedział mi czegoś takiego o jakimkolwiek środku farmaceutycznym ani o jakimkolwiek innym lekarstwie roślinnym. Działo się coś ważnego i wiedziałam, że ten proces wkrótce zmieni medycynę.

W niniejszej książce z radością podzielę się z wami wszystkim, co wiem o CBD i medycznym zastosowaniu konopi. Ta roślina nie jest panaceum ani błyskawicznym lekiem na złożone choroby przewlekłe, ale to niewątpliwie bardzo potężne narzędzie, które pomaga ludziom w radzeniu sobie z wieloma różnymi problemami zdrowotnymi. Najlepiej korzystać z niej w ramach holistycznego podejścia, o którym napiszę nieco więcej w dalszej części książki.

ROZDZIAŁ 2

Historia użycia konopi

Cannabis sativa jest jedną z najdłużej uprawianych roślin w historii ludzkości. Zgromadzone dowody wskazują, że nasi przodkowie prawdopodobnie korzystali z niej już 12 tysięcy lat temu! Przez tysiące lat używano jej w celach medycznych, duchowych i społecznych, a jej włókna służyły do produkcji odzieży i sznurów. Ludzie jedli jej nasiona jako pożywny pokarm na długo przed tym, zanim łuskane ziarenka pojawiły się na półkach w sklepach ze zdrową żywnością. W całkiem dosłownym sensie jest to jedna z najpowszechniej stosowanych leczniczych roślin uprawnych w całej historii ludzkości. Szacuje się, że w dzisiejszych czasach mniej więcej 200–300 milionów osób na całym świecie przynajmniej raz w roku korzysta z konopi w jakiejś formie1.

Prawdziwi miłośnicy roślin mogą się zastanawiać, gdzie i kiedy pojawiły się konopie. Znaleziska archeologiczne świadczą o tym, że zapewne pochodzą one z Wyżyny Tybetańskiej w środkowej części Azji. Jej najbliższym roślinnym kuzynem jest chmiel, którego używa się do produkcji piwa. Te dwie rośliny zawierają wiele tych samych substancji chemicznych, a konopie jako odrębny rodzaj najprawdopodobniej liczą sobie co najmniej 38 milionów lat. Ludzie ewoluowali w miejscach, w których rosły, a (jak zobaczymy w rozdziale czwartym) ich system ochrony chemicznej niemal idealnie pasuje do naszych własnych systemów ochronnych i to właśnie dlatego konopie mogą wpływać na nasze ciała na tak wiele sposobów – zasadniczo ewoluowaliśmy razem.

Wiele osób sądzi, że jeszcze do niedawna medycyna naukowa nie dysponowała żadnymi udokumentowanymi „dowodami” dotyczącymi konopi, ale w rzeczywistości badania nad tą rośliną trwają i są dokumentowane od ponad 200 lat! W latach 1880–1950 ukazało się ponad 30 artykułów naukowych na temat jej różnych medycznych zastosowań, między innymi w leczeniu dolegliwości menstruacyjnych, wrzodów żołądka, ciężkiego przewlekłego bólu, bezsenności i depresji. Te postępy w badaniach nad konopiami zostały gwałtownie wstrzymane w epoce marihuanowej prohibicji, która rozpoczęła się w pierwszej połowie XX wieku i trwała jeszcze do niedawna, ale na szczęście w ostatnim czasie liczba artykułów naukowych o tej roślinie zaczęła dość szybko wzrastać.

Jeśli chcecie zaimponować znajomym wiedzą na temat konopi, możecie skorzystać z przedstawionych w tym rozdziale informacji o ich historii. Ciekawe jest nie tylko to, w jaki sposób używano ich do celów medycznych, ale również to, jak manipulowano ich reputacją podczas działań o charakterze politycznym, zwłaszcza w ostatnim stuleciu. W XX wieku wymierzono przeciwko konopiom kampanię o podłożu politycznym i finansowym, przez co przestała uchodzić za szanowany i potężny lek roślinny. Za sprawą rasistowskich i nieuzasadnionych naukowo zorganizowanych działań zyskała miano „niebezpiecznego narkotyku prowadzącego do jeszcze cięższych narkotyków”.

To stwierdzenie wydaje się dość odważne, ale można je zweryfikować. Gdy po raz pierwszy zagłębiłam się w historię konopi i odkryłam ich polityczną przeszłość, moją pierwszą reakcją było niedowierzanie – jak to możliwe, że zasadniczo wszystkie moje informacje o tej roślinie były nieprawdziwe? Wychowywałam się w Karolinie Południowej w Stanach Zjednoczonych i wciąż pamiętam kampanię zatytułowaną Just Say No3 w szkołach, a także tak zwaną wojnę z narkotykami. Te dwa programy rządowe w bardzo młodym wieku zaszczepiły we mnie głęboko zakorzeniony strach przed konopiami. Z tym negatywnym stereotypem zetknęłam się również w szkole medycznej, gdzie konopie przedstawiano wyłącznie jako „narkotyk prowadzący do uzależnienia od cięższych narkotyków”, który nie posiada właściwości medycznych i może powodować psychozy. Zarówno w ramach wojny z narkotykami, jak i moich studiów medycznych wszystkie konopie wrzucano do jednego worka bez zrozumienia różnic między THC (substancją, która odpowiada za uczucie haju) a CBD (substancją, która nie wywołuje żadnego odurzenia) ani między poszczególnymi odmianami. Wyjaśnię te kwestie dokładniej w następnym rozdziale.

W miarę jak zapoznawałam się z najnowszą historią konopi, coraz częściej myślałam o tym, żeby zacząć przepisywać je pacjentom w ramach swojej praktyki lekarskiej. Czułam się oszukana, zdradzona i przede wszystkim skonfundowana tym, w jaki sposób nasza kultura wytworzyła demonizujące i kompletnie nienaukowe wyobrażenia na temat tak użytecznej rośliny leczniczej. Ta negatywna retoryka jest dość rozpowszechniona również w dzisiejszych czasach i można się z nią zetknąć nawet w szkołach medycznych, ale na szczęście sytuacja powoli się zmienia za sprawą rosnącej liczby badań nad konopiami i ich medycznymi właściwościami, a także zawartymi w nich substancjami, takimi jak CBD.

Niestety każdy sposób używania konopi został zdyskredytowany i oczerniony. Kiedy jednak rozmawiam z moimi pacjentami po raz pierwszy, wielu z nich przyznaje się do tego, że od lat na własną rękę w tajemnicy używają tej rośliny do łagodzenia przeróżnych dolegliwości. Niektórzy z nich mówią, że zaczęli z nią eksperymentować, ponieważ poszukiwali alternatywy dla potencjalnie bardziej niebezpiecznych i uzależniających środków, które zalecają i przepisują ich lekarze. Podczas rozmowy ze mną wielu z nich doznaje głębokiej ulgi i przeżywa katharsis spowodowane tym, że w końcu mogą opowiedzieć jakiemuś lekarzowi o metodzie, która od lat tak dobrze na nich działa. Wiedzą, że nie będę ich krytykować ani oceniać i że nie sprawię, że poczują się jak kryminaliści albo ludzie drugiej kategorii. Przeprowadzenie w gabinecie lekarskim pierwszej szczerej rozmowy o medycznych właściwościach konopi samo w sobie jest niezwykle uzdrawiające. Pomaga bowiem pacjentom odebrać kontrolę systemowi medycznemu, który wcześniej pozbawił ich władzy nad własnym życiem bez zaoferowania żadnego alternatywnego rozwiązania. Nawet osoby używające przede wszystkim produktów bogatych w CBD często noszą w sobie silne poczucie winy związane z faktem, że korzystają z tej rośliny. Jedną z moich życiowych misji stało się łagodzenie wstydu i wyrzutów sumienia spowodowanych stosowaniem CBD i konopi, ponieważ wierzę, że nie powinniśmy łączyć roślin z jakimikolwiek ocenami moralnymi – ani negatywnymi, ani pozytywnymi.

Najważniejsze momenty w historii konopi

Od starożytności do średniowiecza

Dziesięć tysięcy lat temu, na długo przed powstaniem egipskich piramid, jakiś człowiek w Japonii na wyspie Okinoshima narysował na ścianie jaskini coś, co wygląda jak liść konopi. Można więc przypuszczać, że nawet nasi przodkowie mieszkający w jaskiniach dysponowali wiedzą o właściwościach tej rośliny.

Konopi używano w starożytności w Japonii, Chinach, Mezopotamii, Egipcie, Grecji, Rzymie i Indiach w ramach tradycji zarówno medycznych, jak i duchowych. Jedynymi antycznymi cywilizacjami, które nie korzystały z tej rośliny, były żyjące w Nowym Świecie kultury Inków i Azteków, ponieważ Cannabis sativa nie występowała naturalnie w Amerykach i została tam sprowadzona dopiero przez kolonizatorów w XVII wieku.

Jedne z najstarszych znanych wzmianek o używaniu konopi w dużych starożytnych kulturach pochodzą z Chin, gdzie rośliny te uprawiano już sześć tysięcy lat przed naszą erą. Używano ich nie tylko w celach medycznych, ale również duchowych i religijnych. Oprócz tego uprawiano je ze względu na włókna do produkcji odzieży na długo przed tym, jak konopne ubrania stały się modne za sprawą hipisów2–4.

Starożytni Sumeryjczycy, Akadyjczycy i Egipcjanie również korzystali z tej rośliny. Stosowali ją jako lekarstwo na różne dolegliwości, począwszy od smutku, a skończywszy na atakach padaczkowych, chorobach oczu i bólach porodowych5. Rzymianie i Persowie także używali jej w swoich kulturach.

Antyczną kulturą najmocniej kojarzoną z marihuaną są jednak prawdopodobnie starożytne Indie. W hinduistycznych tekstach nazywanych Wedami konopie (czy też bhang) zostały wymienione jako jedna z pięciu świętych roślin, które uwalniają ludzi od niepokoju. Ta długa relacja z konopiami jako lekarstwem i narzędziem duchowym trwa tam aż do dziś, co miałam okazję zobaczyć na własne oczy podczas sześciomiesięcznego urlopu naukowego, w trakcie którego uczyłam się jogi, medytacji i ajurwedy (hinduskiego ziołolecznictwa) od tradycyjnych nauczycieli. Odwiedziłam między innymi święte miasta, w których nie można było spożywać alkoholu i mięsa, ale na każdym kroku widziałam bhang (napój konopny) oraz charas (lepką konopną żywicę do palenia). Konopie stanowią szczególnie ważny element kultury wędrujących hinduskich ascetów nazywanych sadhu, którzy są wyznawcami boga Sziwy. W filmach i na zdjęciach często pokazuje się ich w trakcie palenia. Wielu z nich używa konopi regularnie i chętnie dzielą się nimi z przechodniami, którzy się zatrzymują, aby z nimi posiedzieć. Niektórzy uważają, że odmówienie charas jest niegrzeczne albo nawet nieuduchowione, więc w pewnych częściach Indii na przypadkowych rogach ulic często widuje się tych „świętych mężów”, którzy palą konopie wraz z ludźmi pochodzącymi z bardzo różnych środowisk.

Co ciekawe, podczas badania przeprowadzonego z udziałem sadhu mieszkających w Waranasi zauważono, że długotrwałe używanie konopi w tej populacji nie pociągało za sobą jakichkolwiek szkodliwych efektów6. To oczywiście nie oznacza, że używanie tej rośliny nie wiąże się z żadnymi potencjalnymi problemami. Negatywne konsekwencje mogą pojawić się zwłaszcza w wyniku stosowania odmian zawierających dużo THC i mało CBD, więc większości ludzi nie polecam tego rodzaju praktyk. Wyniki wyżej wspomnianego badania świadczą jednak o tym, że w przypadku sadhu ryzyko jakichkolwiek problemów wydaje się dość niskie. Traktują je oni jako świętą roślinę, która pomaga im osiągać odmienne stany świadomości. Regularne używanie konopi do tego celu nie wiąże się z żadnymi negatywnymi ocenami moralnymi, ale w świetle obecnego prawa hinduskiego i nepalskiego używanie tej rośliny jest nielegalne7, 8.

Konopie są również od tysięcy lat stosowane w ajurwedzie, stanowiąc ważny składnik wielu ziołowych mikstur służących do leczenia przeróżnych dolegliwości, między innymi gorączki, astmy, problemów trawiennych, niepokoju, ataków padaczkowych i schorzeń skóry9. Bez tego elementu dużo receptur po prostu nie działałoby równie dobrze i straciłoby swoją moc, co prawdopodobnie byłoby spowodowane brakiem synergii pomiędzy konopiami a innymi składnikami. Warto również wspomnieć, że praktycy ajurwedy wychodzą z założenia, że „mniej znaczy więcej”, aby uniknąć przedawkowania THC i skutków ubocznych. Rozumieją, że w przypadku konopi lepiej jest stosować mniejsze dawki, ponieważ zbyt duża ilość THC w niczym nie pomoże, a wręcz może sprawić, że pacjenci utracą wewnętrzną równowagę.

W średniowiecznej Europie, Imperium Osmańskim i Afryce konopie również były powszechnie stosowane do różnych celów. Postrzegano je między innymi jako ważne lekarstwo.

Konopie nie występowały naturalnie w Amerykach, ale zostały sprowadzone na teren obecnych Stanów Zjednoczonych przez europejskich eksploratorów w XVII wieku i stały się tam najważniejszą rośliną uprawną. W 1619 roku wprowadzono ustawę, która wymagała, żeby każdy amerykański farmer uprawiał tę roślinę. W niektórych regionach była tak cenna, że używano jej jako swego rodzaju waluty.

Dopiero w 1753 roku Karol Linneusz nadał konopiom nazwę, której używamy aż do dziś: Cannabis sativa.

Epoka wiktoriańska

Ludzie z epoki wiktoriańskiej mogą być znani ze swojej surowej moralności, ale nie mieli nic przeciwko konopiom i dysponujemy wieloma doniesieniami, że konwencjonalni lekarze z tamtego okresu używali ich do leczenia takich dolegliwości jak niepokój, bezsenność i bóle porodowe. Były dostępne jako normalne lekarstwo w aptekach w całej Ameryce i na całych Wyspach Brytyjskich. Leczono nimi wszystko, od kaszlu przez bóle głowy po ataki padaczkowe10–12.

Wielu lekarzy wciąż twierdzi, że nie istnieją zachodnie publikacje medyczne dotyczące stosowania konopi w tamtym okresie, ale dr Fronmueller w 1860 roku użył ekstraktu z konopi, aby pomóc w poprawie cyklów snu u tysiąca pacjentów. Dysponujemy również wieloma doniesieniami, że w XIX wieku wykorzystywano tę roślinę w leczeniu depresji i niepokoju. Zajmowali się tym między innymi Polli w 1870 roku i Strange w 1883 roku.

Epoka prohibicji

Ta część historii konopi jest dość zagmatwana, ponieważ zawiera mnóstwo sprzecznych informacji i nienaukowo motywowanych idei. Na samym początku XX wieku sytuacja tej rośliny wciąż wyglądała całkiem nieźle. Raport z 1901 roku przygotowany przez Royal Commission stwierdzał, że konopie są „stosunkowo niegroźne” i nie zasługują na delegalizację. Ojciec współczesnej medycyny zachodniej dr William Osler podzielał tę opinię i używał ich z dobrymi rezultatami w leczeniu bólów migrenowych13. W tym samym czasie wielu lekarzy i pracowników rządowych zaczęło jednak dostrzegać, że opioidy są bronią obosieczną (dobrą ze względu na łagodzenie bólu, złą z powodu wywoływania uzależnień), a także że zbyt duża ilość konopi również może być szkodliwa dla zdrowia – podobnie jak w przypadku wszystkich roślin mocy. Dostępne wówczas nalewki konopne nie były standaryzowane pod względem siły działania, a na dodatek nikt wtedy jeszcze nie wiedział o istnieniu THC14. Przepisujący je lekarze opierali się więc wyłącznie na swoich przypuszczeniach. Wiele amerykańskich stanów zaczęło ograniczać dostęp do konopnych nalewek w taki sam sposób, w jaki ograniczono dostęp do opioidów i medycznej kokainy – z obawy przed ich potencjalnymi zagrożeniami i niewłaściwym użyciem. Faktycznie był to uzasadniony i naukowy powód do monitorowania konopnych produktów używanych jako lekarstwo. Do tego momentu wszystko wydaje się racjonalne.

Sytuacja nieszczęsnych konopi zaczęła być nieco zagmatwana i nienaukowa mniej więcej w okresie prohibicji w Stanach Zjednoczonych. W mediach i opinii publicznej przeprowadzono wspieraną przez rząd kampanię, która była wymierzona przeciwko tej roślinie i mogła mieć swoje źródła w konflikcie interesów pomiędzy farmerami uprawiającymi konopie z jednej strony, a farmerami uprawiającymi bawełnę i pracownikami branży drzewnej z drugiej. Teoria była taka, że konopie jako źródło włókien, a potencjalnie również papieru mogłyby wziąć górę nad bawełną i ścierem drzewnym, więc stanowiły zagrożenie dla producentów tych dwóch towarów15.

Innym wątkiem w tej historii jest fakt, że konopie były powszechne w afroamerykańskim i meksykańskim życiu towarzyskim, a ówczesny rząd Stanów Zjednoczonych miał bardzo antyimigranckie i rasistowskie podejście do swoich czarnoskórych obywateli i przedstawicieli innych mniejszości. Duże gazety publikowały opowieści o „kolorowych” mężczyznach, którzy używają narkotyków do deprawowania i atakowania białych kobiet. Za sprawą tego rodzaju artykułów ludzie zaczęli postrzegać konopie jako moralne zagrożenie dla społeczeństwa i łączyć je z niebiałymi grupami etnicznymi16.

Sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej pod koniec epoki prohibicji w samym środku wielkiego kryzysu. Harry J. Anslinger został wyznaczony do stworzenia nowej agencji rządowej: Federalnego Biura ds. Narkotyków (Federal Bureau of Narcotics, FBN). Nowo powstała instytucja potrzebowała pieniędzy, a Anslinger dostrzegł szansę w walce z konopiami i doprowadził do tego, że stały się wrogiem publicznym numer jeden. Uważa się go za twórcę wojny z narkotykami w Stanach Zjednoczonych.

Reefer Madness (Narkotykowe szaleństwo), jeden z filmów sfinansowanych przez FBN, można obecnie obejrzeć w serwisie YouTube17. Pokazuje ludzi, którzy z powodu marihuany popadają w obłęd i dopuszczają się ohydnych zbrodni, między innymi gwałtu i morderstwa. Przedstawia również niebiałe osoby, które używają konopi i za ich pomocą deprawują białą młodzież. Kampania bardzo skutecznie wywołała strach przed konopiami w społeczeństwie i służbie zdrowia i zwiększyła finansowanie dla nowo powstałego FBN. To wszystko przyczyniło się ostatecznie do uchwalenia w 1937 roku ustawy Marijuana Tax Act, która spotkała się ze sprzeciwem ze strony Amerykańskiego Towarzystwa Medycznego (American Medical Association, AMA). Dokument zdelegalizował konopie na federalnym (państwowym) poziomie, przez co prawie niemożliwe stało się przepisywanie ich jako lekarstwa. (Warto zaznaczyć, że po zakończeniu prohibicji alkohol całkowicie powrócił do łask w oczach amerykańskiego prawa i zachodniej kultury. Choć jego użycie wiąże się ze znacznie większą liczbą problemów zdrowotnych i społecznych niż użycie konopi, spotkał go zupełnie inny los).

Kolejny mocny cios w konopie nadszedł w 1961 roku z dość niespodziewanego źródła, a mianowicie ze strony Organizacji Narodów Zjednoczonych18. Wbrew najaktualniejszym i najbardziej szanowanym badaniom naukowym podjęto decyzję o wrzuceniu tej rośliny do jednego worka z niebezpiecznymi narkotykami, między innymi opioidami (takimi jak heroina) i kokainą. To postanowienie zdaje się wynikać bardziej z czynników ekonomicznych i politycznych niż z jakichkolwiek kwestii związanych z nauką lub zdrowiem publicznym19, 20. Anslinger doradzał pracownikom ONZ w sprawie konopi i przekonał ich do tego, aby stwierdzili, że ta roślina „nie ma żadnej wartości dla współczesnej medycyny”. Jest to dość ciekawe, ponieważ Anslinger nie był naukowcem ani lekarzem, lecz prawnikiem i politykiem.

Co o tym wszystkim sądziło Zjednoczone Królestwo? Cóż, kilka lat później (w 1968 roku) brytyjski rząd samodzielnie zebrał informacje na temat konopi i doszedł do wniosku, że „długofalowe używanie tej rośliny z umiarem nie pociąga za sobą żadnych szkodliwych efektów”. Pomimo tego w 1971 roku konopie usunięto z Farmakopei Brytyjskiej, a następnie z dnia na dzień przeklasyfikowano tę roślinę i uznano ją za narkotyk „pozbawiony wartości medycznej”21,22.

W rezultacie od 1971 roku w Zjednoczonym Królestwie i Stanach Zjednoczonych praktycznie niemożliwe było prowadzenie badań nad konopiami w jakimkolwiek medycznym celu. Ta sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero niedawno.

Konopie powracają…

W połowie lat 70. XX wieku nastąpiła zmiana w podejściu do konopi, a Holandia zdecydowała się wręcz na ich dekryminalizację. W 1988 roku amerykańska Agencja ds. Walki z Narkotykami (Drug Enforcement Administration, DEA) orzekła, że ta roślina niewątpliwie posiada walory medyczne i powinna zostać przeklasyfikowana jako godny szacunku środek leczniczy, ale ta porada była ignorowana przez kolejnych kilka lat. W 1996 roku stan Kalifornia otworzył nowe możliwości poprzez legalizację medycznej marihuany dla pacjentów z AIDS, nowotworami oraz innymi poważnymi i bolesnymi chorobami. W końcu roślina odniosła jakieś zwycięstwo!

Był to początek konopnego renesansu. Pomiędzy 1993 a 1996 rokiem Unia Europejska zalegalizowała w większości państw członkowskich uprawę konopi (o bardzo niskiej zawartości THC), a Stany Zjednoczone w 2009 roku podążyły jej śladem. W 2001 roku pacjenci w Kanadzie uzyskali legalny dostęp do medycznej marihuany. Zjednoczone Królestwo w listopadzie 2018 roku obrało ten sam kierunek i również zalegalizowało medyczne konopie.

Do tej pory 33 amerykańskie stany zalegalizowały marihuanę medyczną, a Kanada i 11 amerykańskich stanów zalegalizowały również marihuanę rekreacyjną (tj. sprzedawaną bez recepty lekarskiej) do użytku przez osoby dorosłe23. Coraz więcej krajów w Europie także legalizuje medyczne konopie i na razie rezultaty wydają się pozytywne, bez jakichkolwiek oznak narkotykowego szaleństwa!

Medyczne konopie są legalizowane nawet w bardzo konserwatywnych krajach azjatyckich, takich jak Malezja, w której jeszcze kilka lat temu za posiadanie małej ilości marihuany groziła kara dożywotniego pozbawienia wolności.

To niesamowite, że jesteśmy świadkami takiej zmiany w podejściu do konopi. Nie ulega wątpliwości, że motorem napędowym przywrócenia medycznych zastosowań tej rośliny i jej powrotu do kulturowego mainstreamu byli raczej pacjenci i aktywiści, a nie lekarze. Skoro już poznaliście krótką historię konopi, zajrzyjmy razem do ich wnętrza, żeby lepiej zrozumieć, dlaczego wzbudzają tak duże zainteresowanie.

[3] Po prostu powiedz „nie” (przyp. tłum.).

ROZDZIAŁ 3

Poznajcie roślinę

Czy pamiętacie, jak w dzieciństwie musieliście uczyć się o taksonomii roślin i zwierząt, czyli o tym, że wszystkie organizmy przynależą do określonych rodzajów (większe grupy) i gatunków (mniejsze grupy)? Jeżeli o tym zapomnieliście, nie przejmujcie się z tego powodu. Gdyby jednak ten temat was ciekawił, poniżej znajdziecie systematykę biologiczną konopi:

Rodzina (czyli większa grupa, do której należą konopie, a także chmiel używany do produkcji piwa): Cannabaceae.

Gatunek (czyli mniejsza grupa obejmująca określony typ roślin): Cannabis sativa L.

Podgatunki:Cannabis sativa ssp. indica, Cannabis sativa ssp. sativa, Cannabis sativa ssp. ruderalis.

Naukowcy wciąż się spierają, jaki jest najlepszy sposób klasyfikowania różnych podtypów lub odmian konopi. Pozwolę sobie uprościć te kwestie, żeby łatwiej było wam zapamiętać przedstawiane przeze mnie informacje. Będę używać terminów, które często widuje się na etykietkach i produktach w „prawdziwym świecie”, ponieważ zależy mi na tym, aby pomóc wam w wyborze odpowiedniego olejku CBD z pełnym spektrum (ang. full spectrum) albo produktu konopnego, który możecie kupić bez recepty jak każdy inny suplement. Jeśli w swoim miejscu zamieszkania macie legalny dostęp do medycznych konopi zawierających THC, pomogę wam również wybrać przygotowany z nich olejek albo susz.

Trichomy: fabryki kannabinoidów

Trichomy to maleńkie lepkie, „żywiczne” włoski pokrywające liście i żeńskie kwiaty konopi. Chronią one roślinę przed owadami, grzybami, promieniowaniem słonecznym UV i zwierzętami. Rośliny muszą dysponować tym pomysłowym mechanizmem obronnym, ponieważ w odróżnieniu od zwierząt nie mogą uciec przed niebezpieczeństwem. Wytwarzają więc to roślinne zabezpieczenie, aby zwiększyć swoje szanse na przetrwanie.

To właśnie trichomy odpowiadają za „magiczne” właściwości konopi, ponieważ produkują różne rodzaje kannabinoidów. Tworzenie nowych odmian wydzielających więcej żywicy (więcej trichomów!) i zawierających niewiele THC jest obecnie najlepszym sposobem na zrównoważone produkowanie olejków CBD w miejscach, w których prawo zezwala wyłącznie na uprawę konopi włóknistych. Im więcej stresujących bodźców dociera do rośliny, tym więcej kannabinoidów produkują trichomy w reakcji. Na podstawie wiedzy naukowej hodowcy często stymulują rośliny za pomocą zmian temperatury, wilgotności, promieniowania UVB, ilości światła i innych czynników mających wpływ na uprawę, aby uzyskać wyższe stężenie kannabinoidów w każdej roślinie – a zatem więcej CBD (oraz więcej THC, jeśli uprawiają odmiany o wyższej zawartości tej substancji).

Większość trichomów znajduje się na kwiatostanach, ale mniejsze ilości kannabinoidów są produkowane również w liściach.

Łodygi, korzenie i nasiona konopi prawie nie zawierają kannabinoidów.

Rośliny żeńskie i męskie

Najbardziej skoncentrowanym źródłem kannabinoidów (THC, CBD i ponad 100 innych substancji czynnych) są niezapłodnione kwiatostany żeńskich roślin, znane jako sinsemilla. W dzisiejszych czasach większość uprawianych konopi (tj. nierosnących dziko) to rośliny żeńskie, niezależnie od tego, czy hoduje się je do celów medycznych, czy do celów rekreacyjnych. Rośliny męskie zazwyczaj się eliminuje, aby zapobiec zapłodnieniu roślin żeńskich. Kiedy bowiem kwiat zostanie zapłodniony, przestaje wytwarzać wszystkie lecznicze kannabinoidy (a także żywicę bogatą w THC w przypadku rekreacyjnej marihuany, którą uprawia się po to, żeby wywoływała stan odurzania). Hodowcy trzymają żeńskie rośliny z dala od męskich, przez co motywują je do bezustannego poszukiwania partnera. W rezultacie konopie wytwarzają bogatą w kannabinoidy lepką żywicę, by zwiększyć prawdopodobieństwo tego, że pyłek z męskiej rośliny przyklei się do nich i je zapłodni, aby mogły wytworzyć nasiona (jest to roślinna wersja seksu i prokreacji).

Hodowcy trzymają żeńskie rośliny z dala od męskich, żeby móc zbierać z nich niezapłodnione kwiaty zawierające bogatą w kannabinoidy żywicę. Obecnie żeńskie konopie często uprawia się z klonów pochodzących od jednej rośliny matki, a nie z nasion wytworzonych po zapłodnieniu przez rośliny męskie. Po jednym z moich wykładów podszedł do mnie aktywista, aby podzielić się poważnymi obawami, że metoda oparta na wykorzystywaniu żeńskich roślin i uniemożliwianiu im seksu jest nieetyczna, ponieważ z jej powodu nieszczęsne żeńskie rośliny odczuwają bezustanną frustrację seksualną. Jest to jeden z wielu sposobów patrzenia na tę kwestię!

Fitokannabinoidy

Do tej pory w konopiach znaleziono ponad 700 substancji24. Jest w nich między innymi grupa związków nazywanych fitokannabinoidami, które zostały jak dotąd najlepiej przebadane pod kątem wpływu na ludzkie zdrowie. Dotychczas zidentyfikowano ich ponad 12025.

Najbardziej znanymi spośród nich są THC i CBD – wielka dwójka. Istnieją jednak również dziesiątki innych fitokannabinoidów, które wywierają korzystny wpływ na zdrowie i dobrostan. Przyczyniają się bowiem do medycznych właściwości olejków CBD z pełnym spektrum oraz medycznej marihuany (zarówno w formie olejków, jak i suszu), ale wiemy o nich znacznie mniej niż o wielkiej dwójce.

Kannabinoidy są związkami lipofilowymi, co oznacza, że lubią tłuszcz, a nie lubią wody. To powoduje, że zasadniczo w przypadku przyjęcia doustnego są znacznie trudniej absorbowane niż w przypadku inhalacji albo podania przezskórnego z użyciem plastrów (wyglądają jak plastry nikotynowe pomagające rzucić palenie, ale zawierają CBD, a nie nikotynę). Używanie najnowocześniejszych metod produkcyjnych może jednak zwiększyć wchłanialność w przypadku przyjmowania doustnego, a dążenie do poprawienia absorpcji i biodostępności CBD samo w sobie jest zupełnie nową i ekscytującą dziedziną badań naukowych (bardziej szczegółowe informacje znajdziecie w rozdziale piątym).

Ludzie często mnie pytają, czy inne rośliny oprócz konopi wytwarzają fitokannabinoidy. Odpowiedź brzmi: tak! Tego rodzaju substancje powstają także między innymi w wątrobowcach rosnących dziko w Nowej Zelandii; jedna z nich jest bardzo podobna do THC (nazywa się trans-THC) i sprzedaje się ją jako legalny roślinny środek odurzający26. Na dodatek wątrobowce od co najmniej setek lat są używane jako lek do stosowania miejscowego pomagający w gojeniu się skaleczeń i poparzeń, a tradycyjnie korzystano z nich również do leczenia gruźlicy płuc, nerwobólów (bólów neuropatycznych) i ataków padaczkowych27. Jeżówka fioletowa stosowana w roślinnych suplementach przeciwwirusowych także produkuje substancje wpływające na receptory kannabinoidowe CB2, które wchodzą w interakcje z naszym układem immunologicznym. Jest to jeden z mechanizmów, za sprawą których jeżówka może pomagać w walce z przeziębieniami28! Z punktu widzenia medycyny roślinnej tego rodzaju przykłady są naprawdę wspaniałe, ponieważ pokazują, że kompletnie odmienne rośliny wytwarzają podobne substancje, których ludzie od tysięcy lat używają jako lekarstw29–33.

W jaki sposób konopie wytwarzają kannabinoidy

Najpierw powstaje kannabinoid matka CBGA, który następnie za sprawą wielu enzymów i szlaków metabolicznych jest przekształcany w inne kannabinoidy, między innymi CBD i THC.

Kwasowe formy CBD i THC mają literę „A” na końcu: CBDA i THCA. Te formy substancji znajdują się w nieprzetworzonej roślinie przed podgrzaniem. Gdybyście więc zjedli surowy kwiat albo liść konopi, nie poczulibyście haju (ponieważ THCA w przeciwieństwie do THC nie jest środkiem odurzającym). Nie zmienia to jednak faktu, że kwasowe formy kannabinoidów również mają właściwości medyczne. Kilku moich pacjentów uprawia konopie w wiejskich regionach Kanady i dodaje surowe liście do swoich porannych zielonych soków.

Przyjrzyjmy się teraz najbardziej znanym fitokannabinoidom, a także kilku ich kuzynom, którzy są niezwykle interesujący, lecz znacznie mniej popularni.

THC

THC to substancja roślinna najpowszechniej kojarzona z konopiami, ponieważ właśnie ona może wywoływać poczucie odurzenia. Szczególnie duże ilości tego związku znajdują się w rekreacyjnych odmianach, które przez wiele lat uprawiano specjalnie w tym celu. Niektórym odmianom o niższej zawartości THC nadawano wręcz nazwy, takie jak Hippie’s Disappointment4, bo brakowało w nich odurzającego czynnika. Ochota na coraz większą ilość THC spowodowała, że mniej więcej w ciągu ostatnich 40 lat moc rekreacyjnych konopi bardzo się zwiększyła. Pod koniec lat 60. XX wieku konopie sprzedawane na ulicy miały przeciętnie zaledwie około 1–3% THC, a niektóre dzisiejsze odmiany mają aż 20% THC albo jeszcze więcej! Używanie tych supermocnych roślin o wysokiej zawartości THC może się wiązać z dodatkowym ryzykiem u ludzi, którzy są genetycznie uwrażliwieni na tę substancję. Na dodatek mają one bardzo mało CBD, który minimalizuje i łagodzi bardziej odurzające aspekty działania THC. To właśnie dlatego na ogół – nawet w przypadku medycznego użycia pod nadzorem lekarskim – zaleca się zaczynać od odmian konopi o niskiej zawartości THC i wysokiej zawartości CBD (więcej informacji na temat środków ostrożności dotyczących używania konopi znajdziecie w rozdziale szóstym).

THC przyłącza się do określonych receptorów w naszym mózgu i ciele, a mianowicie CB1 i CB2. Substancję tę uważa się za ich częściowego agonistę, co oznacza, że w jakiejś części je aktywuje. Uczucie haju wynika z oddziaływania THC na receptor CB1 w obszarach mózgu takich jak ośrodek przyjemności, ośrodki równowagi i ośrodki pamięci (hipokamp). W małych dawkach zmniejsza reakcję lękową w ciele migdałowatym, ale w większych może wręcz u niektórych ludzi powodować niepokój (więcej szczegółów znajdziecie w rozdziale dziewiątym).

Wbrew temu, co kiedyś sądzono, THC jest czymś więcej niż tylko substancją wywołującą haj. Dysponujemy coraz większą ilością informacji, które pokazują, że ona również ma znaczące właściwości medyczne. Ludzie dostrzegali je od starożytności (jak już wspominałam w rozdziale drugim), ale współczesna nauka w końcu „udowadnia” te efekty podczas badań na zwierzętach, a od niedawna również na ludziach.

Do medycznych właściwości THC należą:

• działanie analgetyczne (przeciwbólowe), • działanie przeciwzapalne,• ochrona mózgu przed toksynami (neuroprotekcja),• rozluźnianie mięśni (antyspastyczność),• przeciwdziałanie nudnościom,• pobudzanie apetytu,• pomoc w łagodzeniu objawów zespołu stresu pourazowego, czyli PTSD (zmniejszanie reakcji lękowej),• poprawa snu,• uspokajanie/rozluźnianie (w małych dawkach, zwykle wraz z CBD),• działanie antyoksydacyjne,• działanie przeciwnowotworowe (efekt ten zauważono w przypadku niektórych nowotworów podczas badań na zwierzętach; dotychczasowe wyniki są obiecujące, ale jest jeszcze za wcześnie, abyśmy mogli odnieść je do ludzi),• zmniejszanie ciśnienia śródgałkowego u pacjentów z jaskrą.

CBD

Drugim najpowszechniej występującym w konopiach kannabinoidem – i najpowszechniej występującym kannabinoidem bez właściwości psychoaktywnych – jest kannabidiol, czyli w skrócie CBD. Działa głównie przez aktywację układów innych neuroprzekaźników (chemicznych posłańców) w mózgu i ciele, a także układu immunologicznego. Wpływa między innymi na receptory serotoninowe, receptory waniloidowe i prawdopodobnie kilkanaście innych typów receptorów, aby zmieniać chemiczne wiadomości w mózgu i ciele i wpływać na procesy związane chociażby ze stresem, stanami zapalnymi i z reakcjami odpornościowymi.

CBD ma ogromny potencjał terapeutyczny i wiele właściwości medycznych. Na przykład kannabinoidowy lek o nazwie Epidiolex zawiera zasadniczo wyłącznie CBD i jest zarejestrowany jako lekarstwo dla dzieci z padaczką. Takie podejście, skoncentrowane na samym CBD, ma tę zaletę, że Epidiolex znajduje się na liście zatwierdzonych i licencjonowanych środków farmaceutycznych, do których lekarze i pacjenci są przyzwyczajeni. Na dodatek musi spełniać niezwykle wysokie standardy dotyczące kontroli jakości. W przypadku niektórych pacjentów CBD wydaje się jednak działać jeszcze lepiej, gdy przyjmują go w olejkach albo innych produktach konopnych zawierających również niewielką ilość THC. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że pomiędzy tą substancją a innymi kannabinoidami dochodzi do synergii. Tego rodzaju produkty z pełnym spektrum są jednak trudniejsze do wystandaryzowania, a poza tym w niektórych miejscach na świecie produkty z choćby śladową ilością THC są nielegalne (więcej informacji na ten temat znajdziecie poniżej).

Do medycznych właściwości CBD należą:

• działanie przeciwnowotworowe,• właściwości neuroprotekcyjne,• właściwości przeciwbólowe,• właściwości przeciwlękowe i przeciwdepresyjne,• działanie antypsychotyczne,• działanie przeciwdrgawkowe (pomocne w łagodzeniu ataków padaczkowych),• właściwości antyoksydacyjne,• przeciwdziałanie nudnościom (w przypadku niektórych ludzi najlepiej działa w połączeniu z THC),• przeciwdziałanie trądzikowi i wytwarzaniu nadmiernej ilości łoju skórnego,• przeciwdziałanie odurzeniu wywoływanemu przez THC i efektom ubocznym tej substancji (niezwykle użyteczne w przypadku medycznej marihuany przepisywanej pacjentom, którzy mogą potrzebować odrobiny THC, aby skuteczniej złagodzić poważne symptomy, ale nie chcą czuć się odurzeni).

Inne interesujące kannabinoidy

W większości odmian Cannabis sativa inne kannabinoidy występują w znacznie mniejszych ilościach niż CBD lub THC. Ludzie uprawiają jednak coraz więcej odmian w taki sposób, aby zwiększyć obecność niektórych drugorzędnych kannabinoidów przez wzgląd na ich potencjalne właściwości związane z poprawą zdrowia i dobrostanu. Jest duże prawdopodobieństwo, że w ciągu następnych kilku lat na rynku pojawi się znacznie więcej produktów zawierających wyższe dawki tych kannabinoidów i służących do innych celów. Na razie badania nad ich właściwościami wciąż prowadzi się na zwierzętach albo in vitro (czyli w probówkach), ale wkrótce ruszą wstępne eksperymenty z udziałem ludzi. Pierwsze wyniki są jednak niezwykle obiecujące w przypadku szerokiego wachlarza symptomów.

Poniżej znajdziecie opis kilku innych ważnych kannabinoidów, o których warto wiedzieć.

CBG jest niekwasową formą CBGA, czyli kannabinoidu matki. W wielu odmianach konopi CBG nie występuje w dużych ilościach, ale wyhodowano odmiany, które zawierają spore dawki tej substancji, żeby móc ją ekstrahować z uwagi na jej medyczną wartość (dokonano tego poprzez zmniejszenie aktywności enzymów przekształcających CBG w inne kannabinoidy!). Producenci w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Zjednoczonym Królestwie coraz częściej sprzedają olejek z CBG jako suplement prozdrowotny wraz z olejkiem z CBD, ale warto zaznaczyć, że o właściwościach tej substancji i jej dawkowaniu wiemy znacznie mniej.

Na podstawie badań przeprowadzonych na zwierzętach i w szalkach Petriego stwierdzono, że CBG ma następujące właściwości medyczne:

• działanie przeciwnowotworowe (w przypadku niektórych nowotworów mózgu, takich jak glejak u ludzi, a także w przypadku nowotworów piersi),• właściwości przeciwzapalne,• właściwości przeciwbakteryjne,• właściwości przeciwgrzybiczne,• łagodzenie bólu,• działanie antydepresyjne,• miejscowe leczenie łuszczycy.

THCA to kwasowy prekursor THC, niewywołujący stanu odurzenia. Występuje w surowych roślinach i trudno jest go zabutelkować, ale technologia przez cały czas się rozwija, a kilku moich pacjentów używa olejku z THCA wraz z medyczną marihuaną zawierającą CBD i THC.

Do medycznych właściwości THCA należą:

• działanie przeciwzapalne,• działanie przeciwdrgawkowe,• właściwości przeciwnowotworowe (zaobserwowane podczas badań prowadzonych na zwierzętach i in vitro),• przeciwdziałanie otyłości34.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

[4] Rozczarowanie Hipisa (przyp. tłum.).

ROZDZIAŁ 4

Konopie a twoje ciało

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 5

Metody przyjmowania CBD i konopi

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 6

Czy to bezpieczne?

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 7

Poprawa funkcjonowania mózgu, starzenie się mózgu i choroby neurologiczne

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 8

Radzenie sobie ze stresem, poczuciem wypalenia i zmęczeniem

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 9

Łagodzenie niepokoju i PTSD

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 10

Radzenie sobie z depresją i obniżonym nastrojem

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 11

Poprawa snu

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 12

Działanie przeciwbólowe

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 13

Optymalizacja kobiecego zdrowia

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 14

Seks i libido

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 15

Lepsze zdrowie układu pokarmowego

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 16

Praca z chorobami autoimmunologicznymi

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 17

CBD a choroby skóry

Dostępne w wersji pełnej

ROZDZIAŁ 18

Pomoc dla pacjentów z padaczką

Dostępne w wersji pełnej

Zakończenie

Dostępne w wersji pełnej

Źródła

Dostępne w wersji pełnej

Podziękowania

Dostępne w wersji pełnej

O autorce

Dostępne w wersji pełnej

Przypisy końcowe

Dostępne w wersji pełnej