BĘDZIECIE MOIMI ŚWIADKAMI – Rekolekcje watykańskie – 8-14 marca 1981 r. - BP JERZY ABLEWICZ - ebook

BĘDZIECIE MOIMI ŚWIADKAMI – Rekolekcje watykańskie – 8-14 marca 1981 r. ebook

BP JERZY ABLEWICZ

0,0

Opis

Będziecie moimi świadkami to zapis wyjątkowych rekolekcji, które BP JERZY ABLEWICZ wygłosił w Watykanie dla Jana Pawła II w 1983 roku. Nauczania prowadzą przez słowo Boże i uczą, jak je przyjąć, aby stawać się świadkiem żyjącego Jezusa Chrystusa. Na nowo rozpalają serce każdego, kto chce być napełniony Słowem i być Bożym znakiem dla innych. Rekolekcje szczególnie obejmują powołanie do kapłaństwa, ale każdy odbiorca znajdzie inspirację do swojego życia i zachętę, by świadczyć o Bogu tam, gdzie jest.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 310

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




 

BP JERZY ABLEWICZ

 

 

 

 

BĘDZIECIE

MOIMI

ŚWIADKAMI

 

 

 

Rekolekcje watykańskie

8-14 marca 1981 r.

 

 

 

 

© by Wydawnictwo Biblos, Tarnów 2023

 

 

Za zgodą Kurii Diecezjalnej w Tarnowie

 

 

Opracował: ks. Adam Kokoszka

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Druk: Poligrafia Wydawnictwa Biblos

 

 

ISBN 978-83-7793-993-2

 

 

 

 

 

 

Plac Katedralny 6, 33-100 Tarnów

14 621 27 77

 

[email protected]

www.biblos.pl

@wydawnictwobiblos

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

PIUSOWI XI PAPIEŻOWI REKOLEKCJI I ŚWIADECTWA

w pięćdziesiątą rocznicę jego encykliki o ćwiczeniach duchowych Mens nostra

AUTOR

 

Przedmowa

 

 

 

 

 

„Będziecie moimi świadkami…”. W naszym życiu kapłańskim i biskupim mieliśmy już wiele okazji rozważać te słowa Chrystusa, które wypowiedział przed swoim odejściem z tej ziemi. To było Jego ostatnie orędzie.

Ale usłyszeć je na nowo w ciszy i pokoju, u boku papieża, w czasie tygodnia rekolekcji duchownych, głoszonych przez biskupa ubogaconego doświadczeniem życiowym i duszpasterskim – to łaska wyjątkowa; jest szczęściem przeżywać ją na nowo w swoim życiu.

W życiu tych, którzy są najbliższymi współpracownikami pasterza Kościoła powszechnego, jest to rzeczywiście błogosławieństwo umocnienia i ufności dla ich posłannictwa często ukrytego, czasem niewdzięcznego, a zawsze delikatnego i równocześnie pożytecznego dla całego Kościoła. Czy może istnieć większa radość, jak być wezwanym do pracy w służbie zastępcy Jezusa Chrystusa?

To Piotr zwołuje nas co roku na te dni wspólnych ćwiczeń duchownych, na początku uprzywilejowanego okresu Wielkiego Postu. Razem z Nim jesteśmy świadkami daru Boga, nigdy dość uznanego, przyjętego i wykorzystanego, mamy także wspaniałą okazję, by przez niego umocnić się we wierze.

Biskup tarnowski [Jerzy] Ablewicz przybył z daleka, przybył z Polski, zaproszony, by głosić tegoroczne rekolekcje. Poważne zrozumienie swej roli, bardzo solidne przygotowanie teologiczne i jego wielka kultura pozwoliły mu wspierać swych braci, by weszli w ducha, który tworzy dobrych, najlepszych i autentycznych świadków Trójcy Świętej, Jezusa Chrystusa Cierpiącego, Zmarłego i Zmartwychwstałego, Ducha Świętego, życia Kościoła, słowa Bożego, Eucharystii, modlitwy, kapłaństwa, kultury, rodziny […]. Takie są między innymi główne tematy refleksji podane słuchaczom.

Wysłuchaliśmy z pożytkiem tych refleksji, które płynęły obficie z ust i serca kogoś, kto oddycha siłą i pogodą, znakami wielkiej wiary i głębokiego przekonania.

Od dziesięciu lat uczestniczyłem we wszystkich rekolekcjach wielkopostnych na Watykanie (łącznie z tymi, które głosił dawny arcybiskup Krakowa, nasz obecny papież). Co do mnie osobiście, mogę więc zaświadczyć, jak obfite w treść, moc, i żar były konferencje rekolekcyjne podane nam w tym roku łaski 1981, jak bardzo napełnione substancją doktrynalną i duchową.

Przyznaję, że niektórzy uważali te konferencje za trochę zbyt obfite. Ale jak postąpić, jeśli miara ewangeliczna powinna być właśnie „pełną, natłoczoną, opływającą”, taką, która odpowiada głodnym Boga i Jego świętej woli.

Oto dlaczego raduję się nadzieją, że te konferencje dające substancjalny pokarm duchowy, opublikowane w przyszłości, będą mogły być na nowo przyswajane z zainteresowaniem i pożytkiem. Nieczęsto bowiem podaje się nam pokarm o jakości tak wysokiej. Należałoby sobie życzyć, by wielu współczesnych teologów odznaczało się tak wielką wiernością doktrynalną i jej głębią. Te nauki, długo przygotowywane na modlitwie i adoracji, odznaczają się w sposób widoczny pewnością zmysłu Kościoła, gorliwością misjonarską i przywiązaniem do zastępcy Jezusa Chrystusa.

W istocie świadectwo słowa żywego i pisanego osiąga pełnię wartości tylko wtedy, gdy jest zakorzenione w świadectwie życia.

Ten, który powiedział: „Będziecie moimi świadkami”, pierwszy dał swe życie jako najwyższy dowód miłości.

Czy zamiast wstępu do tych ćwiczeń duchownych odprawionych przez papieża nie wystarczyłoby po prostu przytoczyć świadectwo Jana Pawła II? Wszak od 13 maja br., od dnia zamachu, w którym został tak ciężko raniony, daje on całemu światu przykład wiary, odwagi, przebaczenia i nadziei, które są autentycznymi znakami wcielonej w życie Ewangelii.

BERNARDIN KARDYNAŁ GANTIN14 lipca 1981 r.

 

 

 

Od autora

 

 

 

 

 

Ojciec św. Jan Paweł II w swojej łaskawości zlecił mi zaszczytną posługę słowa Bożego w czasie rekolekcji wielkopostnych w Watykanie w 1981 r. Do tego odpowiedzialnego zadania przystąpiłem z poczuciem niegodności i niewystarczalności – ufny jednak w moc błogosławieństwa Namiestnika Chrystusowego. Jako temat rekolekcji wybrałem zagadnienie świadectwa, ze względu na jego fundamentalne znaczenie w życiu każdego człowieka, a zwłaszcza w życiu chrześcijanina, katolika, kapłana i biskupa.

Świadectwo wynika z natury człowieka. Człowiek musi być świadkiem swego wnętrza i swego otoczenia. Homo – testis (człowiek – świadek) jest konsekwencją homo – animal rationale (człowiek – zwierzę rozumne).

Człowiek nie może uciec przed metafizyką świadectwa, która nadaje kierunek jego życiu i rozstrzyga o wartości życia ludzkiego.

Chrystus, najlepszy znawca natury i duszy człowieka, który „wszystkich znał i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co w człowieku się kryje” (J 2,23-25), swoją Ewangelię oparł na teologii świadectwa.

Słowa Chrystusa „I będziecie moimi świadkami” (Dz 1,8) zamykają Jego ziemskie przepowiadanie i stanowią treść życia prawdziwie chrześcijańskiego. Przejęci tymi słowami apostołowie chcieli być przede wszystkim świadkami Chrystusa.

Ludzkość trawiona dzisiaj tylu kryzysami potrzebuje nie tyle nauczycieli, co świadków. W szczególny sposób potrzebuje ona świadectwa Kościoła.

Na wybór tego tematu wpłynęła pięćdziesiąta rocznica ogłoszenia przez Piusa XI encykliki o rekolekcjach Mens nostra (20 grudnia 1929), którą zainicjował on coroczne wielkopostne ćwiczenia duchowne w Watykanie. Pius XI był papieżem rekolekcji i równocześnie przeszedł do historii jako nieustraszony papież świadectwa. Spełniając życzenie uczestników głoszonych przeze mnie rekolekcji watykańskich, przystąpiłem do wydania ich drukiem, pragnąc, aby były skromnym hołdem dla tego wielkiego papieża rekolekcji i świadectwa.

Pragnę gorąco podziękować tym, którzy przyczynili się do publikacji powyższych rekolekcji. Przede wszystkim wyrazy głębokiej wdzięczności kieruję do księdza profesora Leopolda Kasperlika, z Towarzystwa Salezjańskiego w Krakowie, za dokonanie przekładu konferencji rekolekcyjnych na język włoski i za jego cenne uwagi.

Dziękuję również serdecznie mojemu sekretarzowi księdzu doktorowi Władysławowi Kostrzewie, bez którego ofiarnej pomocy przy licznych zajęciach biskupich nie mógłbym przygotować ich do druku.

Wyrażam głęboką wdzięczność dla „Casa Editrice Ares” w Mediolanie za wydanie drukiem powyższych rekolekcji w języku włoskim oraz Wydawnictwu Archiwum Bernardynów za ich publikację w języku polskim.

AUTOR

Tarnów, w uroczystość Królowej Polski 3 maja 1981 r.

 

 

 

Konferencja 1

niedziela, 8 marca 1981 r.

Świadectwo chrzeŚcijańskie jako odpowiedź

 

 

 

 

 

Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami […] aż po krańce ziemi (Dz 1,8).

Ojcze Święty!

Pierwsze słowa kieruję do twojej dostojnej osoby. Są to słowa gorącej miłości, hołdu i wdzięczności za to, że powierzyłeś mi wielkopostną posługę słowa w Watykanie. Podejmuję tę zaszczytną posługę „z bojaźnią i drżeniem” (Flp 2,13). Otuchy dodaje mi, Ojcze Święty, Twoja dobroć i wyrozumiałość, których doświadczałem przez siedemnaście lat jako jeden z biskupów metropolii krakowskiej. Wszak dla tej metropolii byłeś dobrym i wyrozumiałym ojcem, który braki swojej rodziny uzupełniałeś zanoszoną w jej intencji modlitwą. Otuchę moją wzmaga świadomość, że w dniach tych watykańskich rekolekcji w sposób szczególny będzie wspierać mnie modlitwa Kościoła w Polsce, a zwłaszcza modlitwa jego synów i córek w Krakowie i Tarnowie, która nieustannie otacza twoją osobę.

Pozwól, Ojcze Święty, że na początku tych rekolekcji skieruję słowa pełnego czci pozdrowienia w Chrystusie do uczestników tego wielkopostnego skupienia, a twoich współpracowników, czcigodnych kardynałów świętego rzymskiego Kościoła i do wszystkich obecnych tutaj braci w biskupstwie i kapłaństwie.

 

 

Potrzeba refleksji

Czego najbardziej potrzeba dzisiejszemu człowiekowi? Refleksji, czyli zastanowienia się i rozmyślania nad samym sobą, nad wartością i celem swego życia, wybiegającym daleko poza ziemię.

Wielki prorok Jeremiasz widział przyczynę nieszczęść człowieka na ziemi w braku refleksji. Oto przedstawia on skargę Boga: „Liczni pasterze zniszczyli moją winnicę, stratowali moją posiadłość. Obrócili moje ulubione pole w dzikie pustkowie. Zamienili je na pełne żałoby odludzie – jest wobec Mnie pustynią. Spustoszony jest cały kraj […]. Posiali pszenicę, lecz zebrali ciernie, natrudzili się bezużytecznie”. Dlaczego? Dlatego, że „nie ma nikogo, kto by wziął sobie [to] do serca” (Jr 12,10-13). Brak refleksji jest przyczyną spustoszenia całego kraju.

Czy ten obraz ziemi, nakreślony przez Jeremiasza dwa tysiące sześćset lat temu, nie jest obrazem również dzisiejszej ziemi, spustoszonej duchowo i materialnie, pełnej napięć i niepokojów?

20 grudnia 1929 r. papież Pius XI w dzień swojego złotego jubileuszu kapłańskiego ogłosił encyklikę o rekolekcjach Mensnostra. Na kartach tej encykliki znajdujemy rozpoznanie najcięższej choroby dzisiejszych czasów. Oto Pius XI stwierdził w niej, że „najcięższą chorobą naszych czasów jest brak refleksji”. Ta choroba przejawia się w tym, że „człowiek ustawicznie i gwałtownie wylewa się na zewnątrz”, kierowany „nienasyconą żądzą bogactw i rozkoszy”. Człowiek porwany przez „rzeczy zewnętrzne i prze­mijające” nie wgląda w swoje wnętrze i nie myśli o Bogu, który jest początkiem i kresem1.

Diagnoza Piusa XI dokonana pięćdziesiąt lat temu jest ważna również i dzisiaj, a nawet jeszcze bardziej sprawdza się w obecnej chwili. Obecnie bowiem bardziej niż kiedykolwiek ludzie są porywani przez świat zewnętrzny i zapominają o swoim wnętrzu, które Bóg wybrał, aby było Jego mieszkaniem i katedrą nauczania. Jakże często dzisiejsi ludzie pochłonięci bez reszty zewnętrznymi sprawami, zasłuchani w głos radia czy zapatrzeni w obrazy telewizji, nie znajdują czasu na to, aby spojrzeć w swoje wnętrze i wsłuchać się w głos Boży, który w nim rozbrzmiewa. Tymczasem wnętrza człowieka nie da się zastąpić telewizją. Ekranu sumienia, na którym człowiek widzi samego siebie, nie zastąpi nigdy ekran telewizyjny. Głosów Bożych niesionych na falach nieśmiertelnej duszy ludzkiej nie są w stanie zastąpić druty telekomunikacji. Dlatego człowiek współczesny choruje na brak refleksji, który według słów Piusa XI jest „obfitym źródłem zła”2.

Odczuwają to po swojemu również ludzie niewierzący. Gdy przed laty stopa ludzka po raz pierwszy stanęła na księżycu, jeden ze znanych filozofów ostatnich czasów, Bertrand Russell, wołał: „Jest źle, ponieważ pogrąża nas gorączka działania, a ludzkości potrzeba przede wszystkim ciszy, refleksji i rozmyślania”.

Choroba braku refleksji zagraża również kapłanowi i biskupowi dzisiejszych czasów. Każdy z nas jest wystawiony na niebezpieczeństwo „ciągłego i gwałtownego wylewania się na zewnątrz”, rzec można zagubienia się w „eksterioryzmie” z zaniedbaniem wglądu w swoje wnętrze. A przecież od naszego wnętrza napełnionego Bogiem zależy doskonałość naszych czynów zewnętrznych.

W Apokalipsie znajdujemy ciągle aktualne ostrzeżenie: „Aniołowi Kościoła w Sardach napisz: […] Znam twoje czyny: masz imię, [które mówi], że żyjesz; a jesteś umarły. […], bo nie znalazłem twych czynów doskonałymi wobec mego Boga. Pamiętaj więc, jak wziąłeś i usłyszałeś, strzeż tego i nawróć się” (Ap 3,1-3).

Pamiętaj, zastanawiaj się, czyń refleksję nad tym, co usłyszałeś i wziąłeś od Boga, i nawróć się, a raczej codziennie nawracaj się do Boga.

Wszystkim nam potrzeba refleksji. Dlatego potrzeba nam rekolekcji. Rekolekcje bowiem odrywają nas od świata zewnętrznego i według słów Piusa XI „pobudzają do wewnętrznej pracy duchowej”. Dzięki tej rekolekcyjnej pracy „dusza wznosi się na wyżyny wrodzonej szlachetności i wielkości”3. Dlatego Pius XI postanowił, aby co roku w Watykanie miały miejsce „święte ćwiczenia duchowne”, odprawiane przez papieża i jego współpracowników w kurii rzymskiej. Pragnął Pius XI, aby w ciągu dni tych rekolekcji „dostojne sale Watykanu zamieniły się w wieczernik rozmyślania i modlitwy”4.

Za łaską Bożą zebraliśmy się znowu w tym watykańskim „wieczerniku rozmyślania i modlitwy”, aby dokonać jeszcze raz refleksji nad tym, co „usłyszeliśmy i wzięliśmy” od Boga.

 

 

Homo testis – człowiek świadek

„Pamiętaj więc, jak wziąłeś i usłyszałeś” (Ap 3,3). Nie tylko apostołowie, lecz również i my z nimi, jako ich następcy, usłyszeliśmy i wzięliśmy polecenie Chrystusa, dane nam przed wniebowstąpieniem: „Będziecie moimi świadkami […] aż po krańce ziemi” (Dz 1,8).

Te słowa wypowiedział Chrystus do apostołów pytających o polityczne losy Izraela: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?” (Dz 1,6).

W ten sposób Zbawiciel pouczył apostołów, że znajomość przyszłości politycznej Izraela nie powinna być dla nich rzeczą najważniejszą. Najważniejszą bowiem rzeczą jest świadectwo, jakie powinni dawać Chrystusowi „w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” (Dz 1,8).

„Będziecie moimi świadkami […] aż po krańce ziemi” (Dz 1,8). Te słowa kieruje Chrystus również do nas, gdy my kapłani i biskupi dwudziestego wieku zadajemy tyle pytań odnośnie przyszłości osobistej, narodów, Europy, ludzkości. W ten sposób Zbawiciel wskazuje nam, że od tych pytań ważniejsze jest, abyśmy byli Jego świadkami „aż po krańce ziemi”. Świadectwo dawane Chrystusowi jest rzeczą najważniejszą.

„Nie wasza to rzecz znać czas i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale […] wy będziecie moimi świadkami” (Dz 1,7-8).

Rozważmy, że świadectwo wynika z natury człowieka. Człowiek, czy chce, czy nie chce, swoim słowem i czynem daje świadectwo o rzeczach, które określają jego postępowanie, i o osobach, które kształtują jego postawę. Można powiedzieć, że człowiek z natury swojej jest świadkiem. Zbiór określeń człowieka trzeba by uzupełnić jeszcze jedną jego definicją opisową: homo testis. To określenie człowieka homo testis („człowiek świadek”) jest naturalnym następstwem homo animal rationale („człowiek zwierzę rozumne”). Zarówno bowiem swoim duchem, jak i ciałem człowiek musi świadczyć o kimś i o czymś, zarówno duch, jak i ciało człowieka noszą na sobie stygmat świadectwa. To świadectwo może być rozmaite.

Przed laty w jednym z polskich uzdrowisk pewien rzeźbiarz wystawił swoją rzeźbę przedstawiającą dzisiejszego człowieka.

W tej rzeźbie współczesny człowiek posiada bardzo wielkie oczy, ogromny nos, szerokie i grube wargi, duże uszy, a w jego czaszce zamiast mózgu znajduje się zwój drutów radiowych, telefonicznych i telewizyjnych.

Jakże często dzisiejszy człowiek zmaterializowany i pozbawiony refleksji jest przede wszystkim świadkiem zewnętrznych obrazów, zapachów, smaków i dźwięków, a świadectwo, jakie on daje w swoim życiu, kształtują, zda się, mechanicznie środki masowego przekazu.

Syn Boży stał się człowiekiem i przyszedł na ziemię, aby udoskonalić i przebóstwić naturę człowieka, który musi o czymś i o kimś świadczyć. Dlatego Jezus pragnie uczynić człowieka przede wszystkim świadkiem Boga i Bożych wartości.

 

 

Najważniejsza odpowiedź

Na czym polega świadectwo dawane Chrystusowi? Posiada ono jakby dwa etapy. Chrystus bowiem sam stał się świadkiem dla nas, a nas chce uczynić swoimi świadkami.

Być świadkiem Chrystusa to przede wszystkim przyjąć w duchu wiary to świadectwo, jakie Bogu dał sam Chrystus. Chrystus bowiem pouczył nas, jakim jest Bóg. Św. Jan w swojej Ewangelii, która jest typową Ewangelią świadectwa, pisze: „Boga nikt nigdy nie widział, jednorodzony Syn, który jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył” (J 1,18).

Chrystus objawił nam Ojca. Stąd, aby być świadkiem Chrystusa, trzeba wpierw przyjąć jako prawdę to, czego On nauczył nas o Bogu. Aby być świadkiem Chrystusa, trzeba wpierw przyjąć, mówiąc językiem Apokalipsy, „świadectwo Jezusa” (Ap 6,9; 12,17; 19,10).

Przyjąć „świadectwo Jezusa” to znaczy przyjąć objawienie, które „Jezus Chrystus doprowadził do końca i do doskonałości”5.

Ale świadectwo dawane Chrystusowi nie polega jedynie na biernym przyjęciu Jego świadectwa. Być świadkiem Chrystusa to znaczy Jego świadectwo przetworzyć na własne. Być świadkiem Chrystusa to znaczy na ostateczne i doskonałe objawienie, jakie On przyniósł człowiekowi, odpowiedzieć życiem według Chrystusowego objawienia. Dopiero życie według Chrystusowego objawienia czyni nas świadkami Chrystusa. Dopiero odpowiedź życia, jaką dajemy Chrystusowi na Jego naukę, zasługuje na miano „świadectwa chrześcijańskiego”.

Świadectwo jest odpowiedzią. Bóg w swej nieskończonej mądrości i dobroci czeka na naszą odpowiedź. To Boże oczekiwanie przedstawił dramatycznie prorok Micheasz w szóstym rozdziale swojej Księgi: „Ludu mój […] Odpowiedz mi” (Mi 6,3). To Boże wołanie rozbrzmiewa przez całą historię zbawienia człowieka.

Ukochani! Św. Jan opisał w Apokalipsie radosne „Alleluja”, które śpiewają nasi zbawieni bracia, ponieważ „mają świadectwo Jezusa” (Ap 19,10). I my już na ziemi powinniśmy śpiewać radosne „Alleluja”, mamy bowiem świadectwo Jezusa, Jego objawienie. Ojciec niebieski w swoim Synu Jezusie ukazał nam i zaświadczył, jakim jest Bóg i czego od nas żąda, w szczególności od nas biskupów i kapłanów. Oczekuje jednak Bóg, abyśmy na to świadectwo Jego Syna Jezusa Chrystusa o Nim odpowiedzieli świadectwem naszego życia chrześcijańskiego.

„Jak tedy przyjęliście Jezusa Chrystusa Pana, tak w Nim postępujcie: zapuśćcie w Niego korzenie i na Nim dalej się budujcie […]. W Nim bowiem mieszka cała pełnia Bóstwa cieleśnie” (Kol 2,6.7.9).

Znamy słynne oratorium Krzysztofa Pendereckiego Passio et mors Domini nostri Jesu Christi secundum Lucam. Wstrząsające wrażenie wywiera część tej pasji, w której chór z niezwykłą ekspresją powtarza słowa: Popule meus responde mihi, popule meus responde mihi – „Ludu mój, odpowiedz mi”!

Nic dziwnego. Odpowiedź bowiem, jaką dajemy Jezusowi na Jego świadectwo przez chrześcijańskie świadectwo naszego życia jest najważniejszą, na wszystkie „czasy i chwile”. „Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą […], wy będziecie mi świadkami” (Dz 1,7.8). Na wszystkie czasy i chwile naszym najważniejszym zadaniem winno być dawanie świadectwa Chrystusowi.

Pisał św. Augustyn, że ludzie skarżą się na „złe czasy” (mala tempora), a przecież „my jesteśmy czasami” (nos sumus tempora), „jakimi my jesteśmy, takie są czasy. Żyjmy dobrze, a dobre będą czasy”6.

„My jesteśmy czasami”. Powinniśmy te czasy choćby najgorsze kształtować i zmieniać na lepsze przez dawanie świadectwa Chrystusowi. To jest misja Kościoła.

Misja i świadectwo łączą się ze sobą ściśle i znajdują się u podstaw wzbogacania wiary, jak to przedstawił kard. Karol Wojtyła w swoim studium o realizacji Vaticanum II7.

Autentyczna służba Kościoła polega na dawaniu świadectwa Chrystusowi w każdym czasie i w każdej chwili. Autentyczna służba Stolicy Świętej jest niczym innym jak dawaniem świadectwa Chrystusowi w każdym czasie i w każdej chwili.

Nie bójmy się czasów i chwil. Bójmy się, że możemy w tych czasach i chwilach nie być świadkami Chrystusa. Św. Bernadetta Soubirous mówiła, że nie boi się wojsk pruskich, lecz lęka się tylko złych katolików, to znaczy takich, którzy nie są świadkami Chrystusa.

Od tego, czy będziemy świadkami Chrystusa, zależy nasz wkład w rozwój Kościoła, czyli budowanie przez nas Mistycznego Ciała Chrystusa.

Na szkodę Kościoła, czyli Mistycznego Ciała Chrystusa, działają ci, którzy należą do Kościoła, ale są w nim świadkami własnego egoizmu, świata czy szatana.

Od tego, czy jesteśmy świadkami Chrystusa, zależy nasz osobisty pokój wewnętrzny w czasie wędrówki ziemskiej i wiekuiste szczęście po śmierci. Człowiek musi być świadkiem. Ale tylko ten człowiek jest szczęśliwy, który jest świadkiem Boga. W szczególności tylko ten kapłan i biskup obfituje w pokój i z nadzieją może patrzeć w wieczność, który jest świadkiem Chrystusa.

 

 

Posłuszeństwo mandatowi Chrystusa

Świadectwo dawane Chrystusowi rozstrzyga o wartości naszego życia, o spełnieniu naszego powołania kapłańskiego, o naszym wkładzie w dobro ogólne. Stąd nie jest rzeczą dziwną, że św. Jan, „którego miłował Jezus, a który to w czasie uczty spoczywał na Jego piersi” (J 21,20) i z tej piersi czerpał przedziwną mądrość, aż trzydzieści razy w swojej Ewangelii używa słowa martyria – „świadectwo”, a jego Ewangelia zasługuje na miano „Ewangelii świadectwa”.

Dlatego przedmiotem naszej rekolekcyjnej refleksji winno być przede wszystkim „świadectwo”. Przybyliśmy dzisiaj do tego watykańskiego „wieczernika rozmyślania i modlitwy”, aby rozmyślać nad poleceniem, jakie usłyszeliśmy i wzięliśmy od Chrystusa: „Będziecie moimi świadkami”.

Do tej refleksji niechaj pobudzi nas przykład Piusa XI, szczególnie w ostatnich dniach jego życia. Był on bowiem przede wszystkim papieżem świadectwa, a równocześnie zasłużył na miano papieża ćwiczeń duchownych, które ducha tego świadectwa odnawiają i potęgują.

Z początkiem roku 1939 stan zdrowia Piusa XI uległ pogorszeniu i budził poważne obawy. Mimo wzmagających się słabości papież przygotowywał przemówienie do biskupów włoskich z racji dziesiątej rocznicy paktów lateraneńskich zawartych 11 lutego 1929 r., czyli tzw. pojednania.

W ciągu tych dziesięciu lat stosunki między rządem włoskim a Stolicą Świętą stały się napięte.

Pius XI, papież świadectwa, był zmuszony potępić w swoich encyklikach Non abbiamo bisogno (23 czerwca 1931) i Mit brennender Sorge (14 marca 1937) błędy faszyzmu i rasizmu.

Teraz chciał koniecznie przemówić do włoskich biskupów, których zwołał do Rzymu na dzień 11 lutego. Wszyscy ze zrozumiałym napięciem oczekiwali tego przemówienia. Niektórzy radzili papieżowi, aby ze względu na stan zdrowia odłożył je na później. Papież odpowiedział, że nie może tego uczynić. Mówił on: „Jeżeli nie będę mógł zejść do Bazyliki Watykańskiej, polecę, aby mnie zaniesiono na sedia gestatoria do Auli Błogosławieństw; a jeżeli nawet tam nie będę w stanie udać się, zwołam biskupów tutaj do mojego apartamentu prywatnego; gdybym zaś nie mógł nawet mówić, polecę przeczytać komuś moje przemówienie”.

Kardynał Antonio Bacci pisząc o tym, dodaje, że Pius XI „był nieugięty: frangar, non flectar”8.

Z najwyższym wysiłkiem woli Pius XI skończył redakcję swojego przemówienia. Nie wygłosił go, bo rankiem 10 lutego odszedł do wieczności, ale „można powiedzieć, że papież umarł na szańcach, na posterunku; na posterunku spełniając swój obowiązek, aż do heroizmu”9.

Do ostatnich chwil życia Pius XI chciał być świadkiem Chrystusa. Do dawania świadectwa Chrystusowi umacniał się przez ćwiczenia duchowne w tym „watykańskim wieczerniku”. Zaprawdę był papieżem świadectwa i rekolekcji.

Świadectwo chrześcijańskie, świadectwo, jakie powinniśmy dawać Chrystusowi, niechaj będzie podstawowym przedmiotem naszej refleksji rekolekcyjnej.

Niechaj tutaj w tym watykańskim „wieczerniku rozmyślania i modlitwy” towarzyszy nam najważniejsze pytanie: Czy jestem świadkiem Chrystusa?

 

 

1Pius XI, Encyklika Mensnostra,AAS, 21 (1929), s. 691-692.

2 Tamże, s. 691.

3 Tamże, s. 692.

4 Tamże, ss. 698-699.

5Drugi Sobór Watykański, Konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym, 1966, n. 4.

6Św. Augustyn, In Matheus Evangelium tractatus, 80, 8 (PL 38, 494).

7 K. Wojtyła, U podstaw odnowy, Kraków 1972, s. 199.

8A. Bacci, Con il latino a servizio di quattro Papi, Rzym 1964, ss. 44–47.

9Tamże, s. 48.