Baśń o zwichnięciu stawu biodrowego - Adam Jaworski - ebook

Baśń o zwichnięciu stawu biodrowego ebook

Adam Jaworski

3,0

Opis

W debiutanckim tomie Adama Jaworskiego zwichnięciu ulegają nie tylko tytułowe biodro, ale także sama baśń, język, którym próbuje się o sobie opowiedzieć, oraz kolejne relacje wypaczane przez straumatyzowaną pamięć. Wiersze w tej książce, podobnie jak widniejący na okładce obraz Andrzeja Kuliga, w jednym ruchu uwodzą wzrok odbiorcy swoją erotycznością i zarazem zmuszają do odwracania oczu od doznawanej przez męski podmiot krzywdy. A jednak nie da się nie patrzeć: na codzienną przemoc, na podlubelską wieś, która zgniata i której się to wybacza, wreszcie na bohatera tej antybaśni, negocjującego w kolejnych tryptykach i dyptykach własne ocalenie przeciw byciu ofiarą.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 21

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,0 (3 oceny)
1
0
1
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
TvaF03-CLr

Nie oderwiesz się od lektury

to jest poezja! panie Adamie...scena jest dla pana
00



Igorowi

pleśń na skórce brzoskwini

byłeś ślicznym dzieckiem

wszystkie noworodki na sali

łyse czerwone wrzeszczące

i głupie jak ich patologiczne matki

a ty byłeś ślicznym dzieckiem

pełnym ciepła

i spokoju miałeś tak dużo

włosów w porównaniu do innych

urodziłeś się

z żółtaczką poporodową

i miałeś brzoskwiniową cerę

brzoskwiniową jak brzoskwinka

byłeś ślicznym dzieckiem

widziałam w tobie ślad dawnej mnie

.

upiór

zalani po głowy po zmroku

wychodziliśmy z domów

do ludzi mówiłeś

roztrzęsionym językiem

z cukru i z wilgoci

który ciągle wciekał

w nerw mlecznych zębów

by dźgnąć szpilką w piersi

aż pękały nam serca

gumki i żyły w ciemności

wszystko wylewało się

z szafy

jak trująca krew

na którą trzeba było uważać

gdy te potwory dźgały nas raz

po raz na raz na oślep sine

wybroczyny przybywały

na szyi

a my dochodziliśmy

dłużej niż wyniki z Lux Medu

.

baśń o dwóch chłopcach – dyptyk

prawe skrzydło:

był śliczny jak sąd przez rozpalone żelazo

i kosa w nerkę

gdy leżał obok

cętki polnych lilii

odklejały się

od kielichów i obsiadały go

konstelacjami piegów

pod oczami

na których ktoś wydziarał zimne polskie niebo

miał śliczne mocne uda

napięte od życia –

linia

struna

cięciwa

od palców stóp

aż po czubek penisa mówiłem

a w powietrzu unosiły się osy

chcieliśmy

chcieliśmy mówić do siebie głośno

miękko i g

głośniej strach kleił się do koszulek

upał

roztapiał ślimaki

na cegłach wiejskiej kapliczki

kochałem po raz pierwszy

gdy wytrysnął

palącym wiosennym deszczem

z sufitu najciemniejszego pokoju

mojego dzieciństwa w moim łóżku

leżały zwłoki moje wiotkie ciało

zmarła panna młoda

jest śliczne jak zamknięty ogród

i pluje popiołem

dotyk

to szpilka

rozpuszczona we krwi

która jeszcze płynie

ale nie przebije opuszki

zaśnie na wieki

wieków w palcu

jak w zimnym krysztale

a nam pozostanie

już tylko patrzeć:

gdy spłoną nasze szorstkie

dziecięce poduszki

zwaśnione rody zasną

w przeciwnych biegunach ziemi

magnetowid trzeszczy

i odtwarza nasz film

od napisów końcowych:

czeka nas życie krótkie i nieszczęśliwe

czeka nas życie krótkie i nieszczęśliwe

czeka nas życie krótkie i nieszczęśliwe

nie dzieje się nic

lewe skrzydło:

nie dzieje się nic

wiszę nad wsią jak Mojra

mam 10 rąk 10 przekleństw

i tylko ja wiem

że w tym wierszu

piorun uderza

w to samo miejsce

nawet 3 razy

nie dzieje się nic

detektory ruchu czekają na sygnał

pod schodami rozsypały się noże

nie dzieje się nic

rozbudzeni sąsiedzi wychodzą przed domy

za chwilę będę odklejał im ziemię od stóp

.

szkic do tryptyku Święty Sebastian

W rzeczywistości chciałem namalować bardziej krzyk niż strach. Myślę, że gdybym lepiej przemyślał przyczyny, które wyzwalają krzyk, mógłbym oddać to o wiele trafniej. Powinienem w pewnym sensie mieć większą świadomość strachu, który wywołuje krzyk. Moje obrazy były zbyt abstrakcyjne.

Francis Bacon

lewe skrzydło: