Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
W debiutanckim tomie Adama Jaworskiego zwichnięciu ulegają nie tylko tytułowe biodro, ale także sama baśń, język, którym próbuje się o sobie opowiedzieć, oraz kolejne relacje wypaczane przez straumatyzowaną pamięć. Wiersze w tej książce, podobnie jak widniejący na okładce obraz Andrzeja Kuliga, w jednym ruchu uwodzą wzrok odbiorcy swoją erotycznością i zarazem zmuszają do odwracania oczu od doznawanej przez męski podmiot krzywdy. A jednak nie da się nie patrzeć: na codzienną przemoc, na podlubelską wieś, która zgniata i której się to wybacza, wreszcie na bohatera tej antybaśni, negocjującego w kolejnych tryptykach i dyptykach własne ocalenie przeciw byciu ofiarą.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 21
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Igorowi
pleśń na skórce brzoskwini
byłeś ślicznym dzieckiem
wszystkie noworodki na sali
łyse czerwone wrzeszczące
i głupie jak ich patologiczne matki
a ty byłeś ślicznym dzieckiem
pełnym ciepła
i spokoju miałeś tak dużo
włosów w porównaniu do innych
urodziłeś się
z żółtaczką poporodową
i miałeś brzoskwiniową cerę
brzoskwiniową jak brzoskwinka
byłeś ślicznym dzieckiem
widziałam w tobie ślad dawnej mnie
upiór
zalani po głowy po zmroku
wychodziliśmy z domów
do ludzi mówiłeś
roztrzęsionym językiem
z cukru i z wilgoci
który ciągle wciekał
w nerw mlecznych zębów
by dźgnąć szpilką w piersi
aż pękały nam serca
gumki i żyły w ciemności
wszystko wylewało się
z szafy
jak trująca krew
na którą trzeba było uważać
gdy te potwory dźgały nas raz
po raz na raz na oślep sine
wybroczyny przybywały
na szyi
a my dochodziliśmy
dłużej niż wyniki z Lux Medu
baśń o dwóch chłopcach – dyptyk
prawe skrzydło:
był śliczny jak sąd przez rozpalone żelazo
i kosa w nerkę
gdy leżał obok
cętki polnych lilii
odklejały się
od kielichów i obsiadały go
konstelacjami piegów
pod oczami
na których ktoś wydziarał zimne polskie niebo
miał śliczne mocne uda
napięte od życia –
linia
struna
cięciwa
od palców stóp
aż po czubek penisa mówiłem
a w powietrzu unosiły się osy
chcieliśmy
chcieliśmy mówić do siebie głośno
miękko i g
głośniej strach kleił się do koszulek
upał
roztapiał ślimaki
na cegłach wiejskiej kapliczki
kochałem po raz pierwszy
gdy wytrysnął
palącym wiosennym deszczem
z sufitu najciemniejszego pokoju
mojego dzieciństwa w moim łóżku
leżały zwłoki moje wiotkie ciało
zmarła panna młoda
jest śliczne jak zamknięty ogród
i pluje popiołem
dotyk
to szpilka
rozpuszczona we krwi
która jeszcze płynie
ale nie przebije opuszki
zaśnie na wieki
wieków w palcu
jak w zimnym krysztale
a nam pozostanie
już tylko patrzeć:
gdy spłoną nasze szorstkie
dziecięce poduszki
zwaśnione rody zasną
w przeciwnych biegunach ziemi
magnetowid trzeszczy
i odtwarza nasz film
od napisów końcowych:
czeka nas życie krótkie i nieszczęśliwe
czeka nas życie krótkie i nieszczęśliwe
czeka nas życie krótkie i nieszczęśliwe
nie dzieje się nic
lewe skrzydło:
nie dzieje się nic
wiszę nad wsią jak Mojra
mam 10 rąk 10 przekleństw
i tylko ja wiem
że w tym wierszu
piorun uderza
w to samo miejsce
nawet 3 razy
nie dzieje się nic
detektory ruchu czekają na sygnał
pod schodami rozsypały się noże
nie dzieje się nic
rozbudzeni sąsiedzi wychodzą przed domy
za chwilę będę odklejał im ziemię od stóp
szkic do tryptyku Święty Sebastian
W rzeczywistości chciałem namalować bardziej krzyk niż strach. Myślę, że gdybym lepiej przemyślał przyczyny, które wyzwalają krzyk, mógłbym oddać to o wiele trafniej. Powinienem w pewnym sensie mieć większą świadomość strachu, który wywołuje krzyk. Moje obrazy były zbyt abstrakcyjne.
Francis Bacon
lewe skrzydło: