Bądź wola Twoja. Modlitwa i rozeznawanie woli Bożej - Hubert van Zeller OSB - ebook

Bądź wola Twoja. Modlitwa i rozeznawanie woli Bożej ebook

Hubert van Zeller OSB

4,7

Opis

Jak przezwyciężyć rozproszenia na modlitwie? Jak radzić sobie z rozczarowaniem, gdy wydaje się, że nasze prośby nie zostały wysłuchane? Jak pokochać wolę Bożą z całą jej zagadkowością? Van Zeller, mnich benedyktyński, mówi, że modlitwa nie jest czymś, co robimy, ale czymś, co Bóg w nas czyni. To znaczy, że nie mamy o nią walczyć, tylko usuwać z serc przeszkody, które uniemożliwiają Bogu modlenie się w nas i przez nas. Przyjęcie tej prawdy przemieni twoje modlitwy w źródło radości i pokoju.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 193

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,7 (3 oceny)
2
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Bądź wola Two­ja

Hu­bert van Zel­ler OSB

Bądź wola Two­ja

­Mo­dli­twa i ro­ze­zna­wa­nie woli Bo­żej

Prze­ło­ży­ła Jo­lan­ta Czap­czyk

Wy­daw­nic­two W Dro­dze, Po­znań 2022

Ty­tuł ory­gi­na­łu

Pray­er and the Will of God

Co­py­ri­ght © 2009 So­phia In­sti­tu­te Press®Prin­ted in the Uni­ted Sta­tes of Ame­ri­ca. All ri­ghts re­se­rved

© Co­py­ri­ght for this edi­tion by Wy­daw­nic­two W dro­dze, 2022

Re­dak­tor pro­wa­dząca – EWAKU­BIAK

Re­dak­cja – Pau­li­na Je­ske-Cho­ińska

Ko­rek­ta – Li­dia Ko­złow­ska, PAU­LI­NAJE­SKE-CHO­IŃSKA

Skład i ła­ma­nie – JNK gra­ftekst

Re­dak­cja tech­nicz­na – JÓ­ZE­FAKUR­PISZ

Pro­jekt okład­ki i lay­outu– KRZYSZ­TOFLOR­CZYKOP

Fo­to­gra­fia na okład­ce– An­dre­as Wohl­fahrt | pe­xels.com

Fo­to­gra­fia (s. 2) – Dirk Jur­ria­an Sluy­ter, wg Her­ma­na Fre­de­ri­ka

Ca­re­la ten Kate, Mo­dlący się chłop­cy (1840–1886); ze zbio­rów Rijks-mu­seum w Am­ster­da­mie

ISBN978-83-7906-544-8(wer­sja dru­ko­wa­na)

ISBN978-83-7906-545-5(wer­sja elek­tro­nicz­na)

Wy­daw­nic­two Pol­skiej Pro­win­cji Do­mi­ni­ka­nów W dro­dze sp. z o.o.

Wy­da­nie I

ul. Ko­ściusz­ki 99, 61-716 Po­znań

tel. 618504752

sprze­daz@wdro­dze.pl

www.wdro­dze.pl

Dla Su­san, Ste­phe­na, Joh­na, Pau­la, Mary –

in­ny­mi sło­wy – dla An­der­so­nów

i

dla Mary Van­der Ven­net

z na­dzie­ją, że pew­ne­go dnia to prze­czy­ta

CZĘŚĆPIERW­SZA

Mo­dli­twa

Roz­dział pierw­szy

Dla­cze­go po­win­ni­śmy się mo­dlić

Dla­cze­go lu­dzie mo­dlą się zbyt mało? Po części dla­te­go, że nie chcą pod­jąć wy­si­łku, by za­cząć, a po części dla­te­go, że nie wie­dzą, jak kon­ty­nu­ować, gdy już za­czną. Wie­le z tych trud­no­ści znik­nęło­by, gdy­by zro­zu­mie­li, że mo­dli­twa po­cho­dzi od Boga, jest pod­trzy­my­wa­na przez Boga i znaj­du­je dro­gę po­wrot­ną do Boga swo­ją wła­sną mocą. Wszyst­ko, co mu­si­my uczy­nić, to od­dać się temu pro­ce­so­wi tak da­le­ce, jak to mo­żli­we i nie sta­wiać na tej dro­dze żadnych prze­szkód.

Nasz Pan jest świa­tło­ścią świa­ta i dzi­ęki temu świa­tłu uka­zu­je nam się to, jak za­cząć i jak podążać da­lej. Naj­lep­szym spo­so­bem my­śle­nia o tym jest przyj­rzeć się mo­dli­twie na­sze­go Pana jako wszech­mo­gącej sile na­pędo­wej, któ­ra we dnie i w nocy, nie­ustan­nie do­da­je nam du­cho­wej siły. Z tej siły czer­pią ener­gię na­sze du­sze, a gdy ba­te­rie się wy­czer­pią, mo­że­my za­wsze od nowa, za ka­żdym ra­zem, gdy się mo­dli­my, znów je na­ła­do­wać.

Bez mo­dli­twy znaj­du­je­my się w ciem­no­ści, tym­cza­sem w Bo­żej świa­tło­ści ogląda­my świa­tło­ść (zob. Ps 36,10)1.

Nasz Pan po­wie­dział, że to nie my Go wy­bra­li­śmy, ale że to On nas wy­brał (zob. J 15,16). To samo od­no­si się do na­szej mo­dli­twy. Nie je­ste­śmy ani tak świ­ęci, ani tak mądrzy, żebyu ł o ż y ćmo­dli­twę. Ona jest ła­ską. Jest tak du­cho­wa, że musi zo­stać uło­żo­na przez Boga. Bóg przyj­mu­je mo­dli­twę pły­nącą od nas przez wla­nie Jego mo­dli­twy. My je­ste­śmy je­dy­nie płu­ca­mi, do Nie­go na­le­ży tchnie­nie ży­cia. Gdy nasz Pan mówi o tchnie­niu Du­cha Świ­ęte­go i o Świa­tło­ści, mówi o Jego ży­ciu w nas.

Je­śli dzie­li­my z Pa­nem na­sze ży­cia, mu­si­my ta­kże dzie­lić Jego mo­dli­twę. To jest wspa­nia­ła spra­wa, któ­ra łączy się z na­szym udzia­łem w Jego Ko­ście­le – to, że je­ste­śmy częścią Jego Cia­ła i częścią Jego ofia­ry, któ­rą skła­da Ojcu. On przyj­mu­je od nas ofia­rę przez to, że sam prze­by­wa w na­szych du­szach. W ka­żdej chwi­li mo­że­my od­wo­ły­wać się do nie­sko­ńczo­nych za­sług Jego ży­cia, śmier­ci i zmar­twych­wsta­nia. Nie je­ste­śmy w sta­nie bar­dziej ura­do­wać Boga, niż od­wo­łu­jąc się do tej rze­czy­wi­sto­ści w kon­kretnej mo­dli­twie.

***

Spójrz­my na to ina­czej. Gdy ko­goś bar­dzo ko­chasz, co spra­wia ci naj­wi­ęk­szą ra­do­ść? Z pew­no­ścią od­po­wiesz: „By­cie ta­kże ko­cha­nym przez nie­go”. Wia­do­mo, że ten ktoś czu­je tak samo, w dru­giej oso­bie jest to samo wiel­kie pra­gnie­nie, któ­re jest w to­bie. Bóg jest mi­ło­ścią. I w to­bie ta­kże chce wi­dzieć mi­ło­ść, któ­rej sam ci udzie­lił. I chce wi­dzieć wy­raz tej mi­ło­ści – chce jej uka­za­nia się. I to d l a t e g o  chce, abyś się mo­dlił.

Być może my­ślisz o mo­dli­twie jako o pro­sze­niu Boga o coś. W isto­cie jest to słusz­ne: chcesz zmi­ło­wa­nia, siły w opie­ra­niu się po­ku­sie, od­po­wie­dzi na kon­kret­ne pro­śby, pra­gniesz ta­kiej czy in­nej ła­ski. Ale traf­niej jest po­wie­dzieć, że to Bóg pra­gnie cze­goś od cie­bie, gdy się mo­dlisz. To, cze­go pra­gnie, to hoj­na od­po­wie­dź na Jego mo­dli­twę, któ­rej, jak to już po­wie­dzie­li­śmy, On sam nam udzie­la.

On, któ­ry wszyst­ko stwo­rzył, któ­ry pa­nu­je nad nie­bem i zie­mią, pra­gnie tego, co ty sam po­śród mi­lio­na ludz­kich ist­nień zro­dzo­nych w tym świe­cie mo­żesz Mu dać. On pra­gnie two­je­go wła­sne­go, szcze­gól­ne­go, oso­bi­ste­go, bez­po­śred­nie­go, tu i te­raz oka­za­ne­go od­da­nia się. Nikt nie może tego od­dać Bogu poza tobą, tyl­ko ty sam mo­żesz po­wie­rzyć się Jemu. Bóg wi­dzi two­je od­da­nie w mo­dli­twie. Mo­żesz albo od­dać się w mo­dli­twie, albo tego za­nie­chać.

Od­da­jąc sie­bie, od­da­jesz to, co w to­bie naj­lep­sze – po­nie­waż to Jego mi­ło­ść zwra­casz Jemu sa­me­mu. Kie­dy tego za­nie­chasz, zmar­nu­jesz naj­wi­ęk­szą szan­sę, jaką Bóg może ci dać. Gdy się mo­dlisz, uży­wasz swo­ich ludz­kich mocy do gra­nic mo­żli­wo­ści – po praw­dzie uży­wasz ich po­nad ich mo­żli­wo­ści, po­nie­waż w mo­dli­twie są one wzmoc­nio­ne przez ła­skę – i gdy de­cy­du­jesz się, by po­rzu­cić mo­dli­twę, od­rzu­casz je­dy­ne pew­ne wspar­cie, od któ­re­go je­steś za­leżny w tym ży­ciu.

***

Bóg jest oto­czo­ny praw­dzi­wie du­cho­wą mo­dli­twą anio­łów i świ­ętych w nie­bie. Od­bie­ra jed­nak zło­żo­ny ro­dzaj mo­dli­twy ode mnie i od cie­bie. Na­sza mo­dli­twa jest du­cho­wa (ina­czej nie by­ła­by mo­dli­twą), ale jest też zwi­ąza­na z na­szą upa­dłą na­tu­rą, od któ­rej nie mo­że­my uciec. Tak dłu­go bo­wiem, jak ży­je­my na tym świe­cie, mu­si­my przy­jąć ci­ężar mo­dli­twy. Ni­g­dy nie mo­że­my go udźwi­gnąć tak, jak by­śmy chcie­li. Na­sza uwi­kła­na i ziem­ska mo­dli­twa musi być wci­ąż wzno­szo­na i posyła­na ku Bogu.

Po­zo­sta­je mo­dli­twą, choć ci­ąży ku do­ło­wi. To na­sze sta­ra­nie i punkt wy­jścia. Je­śli mo­że­my uczci­wie po­wie­dzieć, że pró­bu­je­my, to rów­nie uczci­wie mo­że­my po­wie­dzieć, że się mo­dli­my. Tak dłu­go, jak rze­czy­wi­ście pró­bu­ję ura­do­wać Boga w mo­jej mo­dli­twie (i tak samo we wszyst­kim in­nym), r z e cz y w i ś c i e  Go ra­du­ję. Wszyst­ko, o co On pro­si, to to, bym Mu słu­żył. W chwi­li, gdy pró­bu­ję, w isto­cie mi się uda­je. Nie mu­szę mieć po­czu­cia, że ro­bię to do­brze i że moja mo­dli­twa ra­du­je Boga, po­nie­waż od­czu­cia mogą nas zmy­lić. Jed­no, cze­go po­wi­nie­nem być pew­ny, to to, że pró­bu­ję.

1Wszyst­kie cy­ta­ty bi­blij­ne (je­że­li nie za­zna­czo­no ina­czej) po­cho­dzą z: Pi­smo Świ­ęte Sta­re­go i No­we­go Te­sta­men­tu. Bi­blia Ty­si­ąc­le­cia, wyd. 4, Pal­lot­ti­num, Po­znań–War­sza­wa 1983.