Arabski sen - Lynne Graham - ebook

Arabski sen ebook

Lynne Graham

4,2

Opis

Angielka Ella Gilchrist przed trzema laty odrzuciła oświadczyny Zarifa. Kochała go, ale wiedziała, że kieruje nim tylko poczucie obowiązku wobec państwa. Teraz Ella musi ponownie się z nim spotkać i prosić o pomoc. Jej ojciec zbankrutował i nie byli w stanie spłacić długu zaciągniętego kiedyś u Zarifa. Zarif jest gotów darować dług, jeśli Ella spełni jeden jego warunek…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 149

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,2 (85 ocen)
43
21
14
6
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Lynne Graham

Arabski sen

Tłumaczenie:

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Zarif był znudzony. Ponętne kształty kochanki przestały na niego działać. Kobieta siedziała nago wśród rozrzuconej pościeli i przeglądała się w lustrze. Mlecznobiałą szyję zdobił przepiękny rubinowy wisiorek na złotym łańcuszku.

– Jesteś bardzo hojny. Dziękuję. – Odwróciła się ku niemu i przymilnie zmrużyła oczy.

Odpowiedział jej półuśmiechem i poprawił krawat.

Lena nie była głupia. Wiedziała, że cenny drobiazg jest pożegnalnym prezentem i że wkrótce będzie musiała opuścić luksusowy apartament w Dubaju i wyruszyć na poszukiwanie kolejnego bogacza łasego na jej wdzięki.

W sytuacji Zarifa seks nie był problemem. Do sypialni zapraszał jednak wyłącznie amatorki, a romanse opierały się na jasnych zasadach. On zapewniał kobietom komfortowe życie, one zaś z wdzięcznością zaspokajały jego potrzeby. Kobiety te wiedziały, co to dyskrecja, i rozumiały, że nagłośnienie sprawy w mediach byłoby ze wszech miar nierozsądne.

Zarif miał więcej powodów, by dbać o publiczny wizerunek bardziej niż inni mężczyźni w jego wieku. Gdy ukończył dwanaście lat, został królem Vashir. Do czasu osiągnięcia pełnoletności władzę w jego imieniu sprawował wuj pełniący funkcję regenta. Zarif był ostatnim z rodu feudalnych władców, którzy mieli prawo zasiadać na szmaragdowym tronie w starym pałacu. Vashir miał bogate złoża ropy naftowej, ale był bardzo konserwatywnym krajem i gdy tylko Zarif napomykał o konieczności wejścia w końcu w dwudziesty pierwszy wiek, spotykał się z oporem Rady złożonej z dwunastu szejków, z których każdy dawno temu przekroczył sześćdziesiątkę. Rada zwracała się do niego z prośbą o przemyślenie pomysłu, a on za każdym razem przyznawał jej rację.

– Będziesz się żenił? – zapytała Lena dość niespodziewanie, by po chwili spojrzeć przepraszająco. – Wybacz, to nie moja sprawa.

– Prawdopodobnie niedługo – rzucił. Następnie wygładził dłońmi marynarkę i ruszył w stronę drzwi.

– Twoja żona będzie prawdziwą szczęściarą.

Zarif zmarszczył brwi i nacisnął klamkę. Jeszcze w windzie zastanawiał się nad tym, co powiedziała Lena. Szczęście nie było wpisane w historię małżeństw zawieranych przez jego przodków. Zwykle małżeństwa były aranżowane i rodziło się w nich mało dzieci. Zarif też był jedynym dzieckiem swojej matki. Miał dwadzieścia dziewięć lat i był singlem, a właściwie wdowcem. Jego żona Azel i ukochany syn Firas zginęli w wypadku samochodowym siedem lat temu. Być może także z tego względu Rada traktowała go trochę łagodniej.

Po śmierci żony i syna Zarif myślał, że nigdy nie otrząśnie się z tak wielkiej straty. Każdy szanował jego prawo do żałoby, ale on wiedział, że ciążą na nim obowiązki i nie może odkładać kolejnego małżeństwa w nieskończoność. Musiał zapewnić krajowi następcę tronu. Jednak wcale nie miał ochoty powtórnie się żenić. Pogodził się już ze swoją samotnością, a nawet ją polubił.

Prywatnym odrzutowcem wrócił do Vashir. Przed lądowaniem zmienił szykowny garnitur na tradycyjny strój arabski, składający się z długiej białej tuniki, beżowej peleryny i nakrycia głowy. Był gotowy do uroczystości otwarcia nowego muzeum w centrum stolicy królestwa. Dopiero po spełnieniu obowiązków głowy państwa będzie się mógł zaszyć w starym pałacu, który był jego prywatną rezydencją ukrytą wśród w bujnej zieleni otaczających ją ogrodów. Nie dorównywała co prawda nowoczesnemu pałacowi, który jakiś czas temu wzniesiono po drugiej stronie miasta i który pełnił funkcję siedziby rządu, ale Zarif wychował się tutaj i nie chciał go opuszczać.

Teraz, gdy jego wuj Halim chorował, Zarif poświęcał mu mnóstwo czasu. Pod wieloma względami wuj zastępował mu ojca, którego Zarif nigdy nie miał okazji poznać. Halim był skromnym i łagodnym człowiekiem. Nauczył go wszystkiego, co było potrzebne do sprawowania władzy: sztuki negocjacji, samodyscypliny i sprawiedliwości.

W gabinecie Zarif zastał swojego doradcę finansowego i księgowego Yamana. W przeciwieństwie do przyrodnich braci, którzy wyrobili sobie nazwiska w świecie finansjery, Zarif niezbyt interesował się ekonomią. Ze względu na złoża ropy Vashir stał się zamożnym państwem na długo przedtem, zanim się urodził, toteż dorastał otoczony bogactwem. Czuwanie nad majątkiem przyszłego władcy powierzono Yamanowi.

– Czy coś się stało? – zapytał Zarif, nieco zaskoczony. Yaman rzadko pojawiał się bez zapowiedzi.

– Jest pewna sprawa. Uznałem, że wasza wysokość musi o niej wiedzieć – powiedział Yaman z grobową miną.

– Słucham. – Zarif oparł się o krawędź biurka. Ciemne oczy wpatrywały się w doradcę.

Yaman nieznacznie się skrzywił.

– Chodzi o pożyczkę, której udzielił pan Jasonowi Gilchristowi trzy lata temu.

Zarif wyprostował się, słysząc nazwisko przyjaciela z dawnych lat. Jednak słowa Yamana przywołały w jego pamięci obraz siostry Jasona, Eleonory. Była prześlicznym stworzeniem o złocistych, układających się w miękkie fale włosach, szafirowych oczach i smukłych nogach gazeli. Zarif zachmurzył się. W jego uszach wciąż rozbrzmiewało raniące pożegnanie, jakim go uraczyła, gdy widzieli się po raz ostatni.

„Jestem Angielką. Nie mogłabym żyć w kulturze, która traktuje kobiety jak obywateli drugiej kategorii. Zresztą, czy ja wyglądam na przyszłą królową?”

Zarif westchnął i przykre wspomnienie zbladło.

– Jakieś problemy? – zapytał, wkładając dużo wysiłku w to, by głos zabrzmiał naturalnie.

Ella weszła do pogrążonego w ciszy domu. Była tak zmęczona, że jedynie siłą woli powstrzymywała się od zamknięcia powiek i dojścia do łóżka zupełnie po omacku.

Spod drzwi prowadzących do salonu przezierało światło. Jason jeszcze nie spał. Na palcach przemknęła obok zamkniętych drzwi. Nie czuła się na siłach, by odbyć kolejną kłótnię ze swoim porywczym bratem. W kuchni panował bałagan. Stół był zastawiony talerzami. Krzesła wciąż stały poodsuwane, w takiej samej pozycji, w jakiej wszyscy je zostawili, zrywając się na równe nogi, gdy Jason powiadomił rodzinę o bankructwie.

Ella nie chciała rozpamiętywać tego smutnego wydarzenia i od razu zabrała się do sprzątania.

Bez rodziców dom nie wydawał się już tak przyjazny jak dawniej. Przypomniała sobie matkę leżącą bez ruchu na szpitalnym łóżku, bladą i nagle postarzałą, i ojca, którego ramionami wstrząsał szloch. Łzy napłynęły jej do oczu. Szybko zamrugała powiekami, by się nie rozpłakać. Użalanie się nad sobą i tak nie odwróci biegu wydarzeń.

Horror minionych czterdziestu ośmiu godzin osiągnął w tej chwili ciężar trudny do uniesienia. A wszystko zaczęło się, gdy Jason ogłosił, że rodzinna firma stoi na skraju bankructwa, a dom ich rodziców, w którym wszyscy mieszkali, prawdopodobnie pójdzie pod młotek. Rodzice dopiero co wrócili z rejsu po Morzu Śródziemnym, na który namówił ich Jason, obiecując, że zajmie się firmą podczas ich nieobecności. Ojciec o mało nie wyszedł z siebie na wieść, że coś podobnego mogło się wydarzyć w tak krótkim czasie. Gerald Gilchrist pobiegł do biura przejrzeć księgi i zadzwonić do banku, by dał im trochę czasu. Jason został w kuchni i próbował wytłumaczyć sytuację matce.

Początkowo Jennifer Gilchrist nie zdradzała objawów paniki. Wierzyła, że jej mądry syn będzie umiał poradzić sobie z tą sytuacją. W przeciwieństwie do męża nie potępiła Jasona nawet wtedy, gdy się dowiedziała, że sfałszował ich podpisy, aby zastawić dom. Uznała, że próbował w ten sposób ochronić ich przed kłopotami finansowymi.

Trudno się jej było dziwić, skonstatowała Ella ironicznie. Jason zawsze był oczkiem w głowie rodziców i wszystko mu wybaczali, nawet kiedy kłamał. Jej brat, obdarzony zarówno inteligencją, jak i atletyczną figurą, błyszczał przez całe dzieciństwo i młodość, napawając rodziców niekłamaną dumą. Zupełnie nie dostrzegali jego drugiej, ciemniejszej strony, która objawiała się brakiem skrupułów. Zapracowywali się ponad siły, aby wysłać go do prywatnej szkoły, a kiedy dostał się na Oxford, gratulowali mu sukcesu.

Podczas studiów Jason nawiązał wiele znajomości z przeważnie bogatszymi od siebie kolegami. Być może już w tym okresie dał się ponieść chciwości, która zawsze wpędzała go w kłopoty. A może nastąpiło to dopiero wtedy, kiedy po pierwszych sukcesach w karierze bankowca kupił sobie porsche i zaczął brylować w towarzystwie? Pokusa szybkiego wzbogacenia się zawsze sprowadzała go na złą drogę. Pół biedy, jeśli pakował się w kłopoty sam. Ale teraz pociągnął za sobą całą rodzinę. Tego Ella nie mogła mu wybaczyć.

Najgorsze już chyba mieli za sobą, pomyślała, chociaż biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, było to marne pocieszenie. Matka wytrwale broniła Jasona, ale kiedy do jej świadomości dotarła wreszcie groza sytuacji, biedna kobieta doznała ataku serca. Przerażona Ella wezwała karetkę i matkę cudem udało się odratować. Ojciec został w szpitalu. Czekał, aż żona wybudzi się po operacji. Poza obawą o zdrowie Jennifer, dręczyło go ogromne poczucie wstydu. Gorączkowo przeliczał w pamięci oszczędności ulokowane na kontach, ale czuł, że nie wystarczy ich nawet na wypłacenie pensji pracownikom. Nie patrzył synowi na ręce. Nie dopilnował. Uwierzył zapewnieniom, że wszystko będzie dobrze.

Ella odwróciła głowę, słysząc za sobą szmer. W drzwiach kuchni stał Jason, jej potężny brat o figurze rugbysty i minie nieznoszącej sprzeciwu. W dłoni trzymał szklankę whisky.

– Co z mamą? – zapytał szorstkim tonem, od którego aż się wzdrygnęła.

– Wciąż nie odzyskała przytomności, ale lekarze są dobrej myśli – odpowiedziała spokojnie i wróciła do zmywania naczyń. Nie miała ochoty na rozmowę. Jason nie pofatygował się z nimi do szpitala tamtego feralnego wieczora. Nie odwiedził matki także dzisiaj.

– To nie moja wina, że miała atak serca – rzucił z nieskrywaną agresją.

– Nie mówię, że twoja – odrzekła, nawet się nie odwracając.

– Mogła trafić do szpitala kiedykolwiek. A tak przynajmniej wszyscy byli w domu – tłumaczył mętnie.

– Chcę cię o coś zapytać. – Obróciła głowę w jego stronę. – Ta pożyczka, o której mówiłeś trzy lata temu…

– O co ci chodzi? – Jason odsunął szklankę od ust. Widać było, że nie ma ochoty odpowiadać na żadne jej pytania.

– W jakim banku ją zaciągnąłeś?

– Żaden bank nie dałby mi takiej kwoty bez zabezpieczenia. – Spojrzał na nią z politowaniem. – Zarif pożyczył mi pieniądze.

Ella drgnęła, słysząc wypowiedziane na głos znajome imię. Talerz wyślizgnął jej się z rąk i uderzył o krawędź zlewu.

– Zarif? – zapytała z niedowierzaniem.

– Gdy w banku mi odmówili, Zarif zaproponował, że pożyczy mi pieniądze na rozwinięcie biznesu. Bez odsetek i bez spłat przez pierwsze trzy lata. Tylko głupiec by nie skorzystał – wyjaśnił Jason z ledwie skrywaną satysfakcją.

– To… miło z jego strony. – Ella z trudem przełknęła ślinę, wytarła dłonie i odwróciła się w stronę brata. Uczucia, które, jak sądziła, umiała już kontrolować, przepełniły jej serce, przypominając jedno z najdziwniejszych doświadczeń jej niedługiego życia. – Ale przecież ty nie założyłeś własnej firmy, tylko zostałeś wspólnikiem ojca.

– Tam dom twój, gdzie serce twoje. – Uśmiechnął się nieprzyjemnie i wychylił resztkę alkoholu. – Firma rodziców stała w miejscu, dopóki się nie pojawiłem.

Ella zacisnęła zęby. Wolałaby, żeby Jason doprowadził do bankructwa swoją firmę. Firma rodziców może i nie przynosiła spektakularnych dochodów, ale zapewniała wszystkim spokojne życie.

– Naprawdę wziąłeś od niego pieniądze?

– Kiedy miliarder macha ci gotówką przed oczami, zawsze bierz – zadrwił. – Chyba rozumiesz, że Zarif pożyczył mi te pieniądze wyłącznie dlatego, że miałaś wyjść za niego za mąż. Bezrobotny szwagier byłby dla niego kłopotem.

Ella poczuła, jak mięśnie wokół kręgosłupa naprężają się, zamykając ją w tak ciasnym kokonie, że z trudem oddychała.

– Jeśli to prawda, powinieneś był mu zwrócić pieniądze, gdy się rozstaliśmy.

– Wy się nie rozstaliście. Dałaś kosza najlepszej partii na całym świecie. Jeśli szukasz winnych tego całego bałaganu, to spójrz w lustro.

Ella szeroko otworzyła swoje niebieskie oczy, a na policzki wystąpił rumieniec sygnalizujący gniew.

– Chcesz powiedzieć, że jestem odpowiedzialna za to, co się stało?

W oczach Jasona błysnęło rozżalenie.

– Odrzucając jego oświadczyny, okazałaś się egoistką i jeszcze go obraziłaś. Przez ciebie straciłem przyjaciela. Nigdy więcej się do mnie nie odezwał.

Opuściła głowę. Jej twarz przesłoniły blond loki.

– Po prostu do siebie nie pasowaliśmy – powiedziała, patrząc na podłogę. Jej głos zabrzmiał niepewnie.

– Kiedy pożyczałem pieniądze od Zarifa, byłem pewien, że go poślubisz. Oczywiście więc, że to twoja wina, że jesteśmy teraz w takiej sytuacji. Zresztą sama też korzystałaś z tych pieniędzy.

Ella powoli podniosła głowę. Skąd przyszedł mu do głowy taki zarzut?

– Z jakich pieniędzy? Nigdy nie tknęłam pieniędzy Zarifa.

– Ależ tknęłaś. – Jason uśmiechnął się ze złośliwą satysfakcją. – Jak ci się zdaje, skąd się wzięła kasa na to, żebyś mogła razem z Cathy otworzyć sklep?

Ella patrzyła na brata z rosnącym przerażeniem.

– Powiedziałeś, że to twoje oszczędności! A teraz okazuje się, że wziąłeś pożyczkę od Zarifa?

– Jakie oszczędności? Byłem zadłużony po uszy. Kredyt na samochód, pożyczki w banku, hipoteka…

Ella przyłożyła dłoń do czoła, próbując odtworzyć w pamięci ciąg wydarzeń. Zaraz po studiach razem ze swoją przyjaciółką Cathy postanowiły otworzyć księgarnię w miasteczku, gdzie mieszkały. Ella pożyczyła od Jasona pieniądze na udział w przedsięwzięciu i co miesiąc regularnie spłacała pożyczkę. Po dwóch i pół roku nadal była biedna jak mysz kościelna i musiała mieszkać z rodzicami. Księgarnia radziła sobie całkiem dobrze, ale nie na tyle, żeby po zapłaceniu raty stać ją było na luksusy w rodzaju własnego samochodu czy mieszkania. Cathy, córka zamożnych rodziców prowadzących sieć domów opieki dla seniorów, była w znacznie lepszej sytuacji, ponieważ sklep nie był jej jedynym źródłem utrzymania.

– Oszukałeś mnie – powiedziała roztrzęsiona. Drżące ręce przycisnęła do skroni. – Nigdy nie wzięłabym tych pieniędzy, gdybym wiedziała, że pożyczyłeś je od Zarifa. – Chwiejnym krokiem podeszła do stołu kuchennego i opadła na krzesło. – Jeśli to prawda, co mówisz, to oczywiście mam udział w twoim długu wobec Zarifa, ale nie możesz winić mnie za to, że resztę tych pieniędzy przepuściłeś na głupoty.

– Miałaś wyjść za niego za mąż. Gdyby doszło do ślubu, nie siedzielibyśmy teraz w tym bagnie.

Ella chciała się zerwać z miejsca, ale nie miała siły. Z odrazą obserwowała brata, który nie potrafił się pogodzić z porażką i nie umiał wziąć na siebie odpowiedzialności.

– Złamałeś prawo, fałszując podpisy rodziców. Kłamałeś w żywe oczy, mówiąc ojcu, że z firmą wszystko w porządku. Oszukałeś mnie, pożyczając mi pieniądze, które nie były twoją własnością. Jak w ogóle śmiesz obarczać mnie winą?

– Jesteś egoistką. – Jason poczerwieniał na twarzy, a Ella skuliła się na krześle. – Przez ciebie mamy kłopoty, więc bądź tak miła, spotkaj się z nim i poproś, żeby dał nam trochę czasu na załatwienie spraw.

– Mam się z nim spotkać? Zwariowałeś?

– A kto miałby to zrobić? Jeśli nie wzruszy go piękna kobieta błagająca o przysługę, to nie wiem co…

Perspektywa błagania Zarifa o cokolwiek przyprawiła Ellę o dreszcze.

– Nie mogę. – Minęło już tyle czasu, a Zarif wciąż budził w niej trudne do zdefiniowania uczucie tkliwości albo może tęsknoty.

– Ze mną raczej nie będzie chciał rozmawiać, ale z tobą się spotka, choćby z czystej ciekawości – przekonywał Jason. – Nawet nie będziesz musiała do niego lecieć. Pojutrze będzie tutaj z okazji otwarcia pawilonu naukowego na Uniwersytecie Oxfordzkim.

Twarz Elli była blada jak płótno.

– To bez znaczenia. Nie spotkam się z nim!

– A gdyby to miało uratować rodziców? – Jason wiedział, w które struny uderzyć. – Pomyśl logicznie. Jesteś naszą ostatnią nadzieją.

– Nie jestem odpowiedzialna ani za twoją pożyczkę, ani za to, że zastawiłeś dom rodziców – powiedziała, rozważając, że może jednak Jason ma rację i upierając się przy swoim, wychodzi na skrajną egoistkę.

Czy Jason nią manipulował, by ratować swoją skórę, czy rzeczywiście chciał pomóc rodzicom? I czy naprawdę wierzył w to, że Zarif ją wysłucha? Zarif lubił i szanował jej rodziców. Prawdopodobnie nie miał pojęcia o tym, jak Jason wykorzystał jego pożyczkę ani o tym, że doprowadził rodzinę do ruiny.

– Masz w ogóle pojęcie, jak cenna jest przyjaźń takiego bogacza? Nie rozumiesz, że odrzucając go wtedy, zniszczyłaś moje plany i nadzieje? Z pomocą Zarifa mógłbym rozwinąć skrzydła.

– Szkoda, że sam nic nie potrafisz osiągnąć.

– Co powiedziałaś? – Jason doskoczył do stołu.

Ella wstała i wyminęła go.

– Nic nie powiedziałam. Idę spać. Jestem wykończona.

– Wredna suka! – mruknął, sądząc, że go nie usłyszy. – Mogłaś mieć u stóp cały świat – rzucił za nią. – A co wybrałaś? Połowę udziałów w ledwie zipiącym sklepiku.

Odwróciła głowę, patrząc na niego dumnie.

– Przynajmniej uczciwie zarabiam na życie.

Wiadomość o tym, że pieniądze na sklep pochodziły od Zarifa, wytrąciła ją z równowagi i krążyła w świadomości jak upiór po opuszczonych komnatach starego zamczyska. Usiłowała skierować myśli na inne tematy, ale jej mózg pracował na przyspieszonych obrotach. Wyszła spod prysznica, wytarła włosy i tak jak stała, w ręczniku, padła na łóżko i zamknęła oczy, nie pragnąc niczego więcej jak snu.

Jedno było pewne, jej rola w ostatnich wydarzeniach była większa, niż by sobie tego życzyła. Wciąż nie spłaciła całości pożyczki od brata, więc właścicielem połowy sklepu był de facto Zarif. I pewnie tak jak ona do dziś o niczym nie miał pojęcia.

Inne oskarżenia Jasona też były po części trafione. To z jej powodu Zarif zerwał kontakty z rodziną Gilchristów. Odrzuciła propozycję małżeństwa zupełnie niespodziewanie. Właściwie wszyscy spodziewali się, że za niego wyjdzie. Gdyby dziś była żoną Zarifa, pożyczone pieniądze pozostałyby w rodzinie i być może Jason nie wpadłby w aż takie kłopoty. Chociaż, oczywiście, nie mogła odpowiadać za jego rozrzutność ani tym bardziej oszustwa. To była kwestia charakteru Jasona, a nie okoliczności.

Rozmyślania przerwał jej dźwięk dzwonka do drzwi. Zerknęła na stojący obok budzik i w panice zerwała się na równe nogi. Była pierwsza w nocy. Kto mógł się dobijać o takiej porze? Szybko narzuciła na siebie płaszcz kąpielowy i przewiązując się w pasie, ruszyła schodami w dół. Jason chyba już spał, bo na dole panowała cisza.

Otworzyła drzwi. Na stopniu stał Jonathan Scarsdale, przyjaciel ojca. Zanim zdążyła się odezwać, zaczął ją przepraszać za późną porę odwiedzin.

– Nie mogłem się dodzwonić i pomyślałem, że wstąpię.

Ella zerknęła na stolik w korytarzu. Faktycznie, słuchawka leżała obok ładowarki. Nic dziwnego, że telefon nie działał.

– Nic się nie stało, wejdź, proszę.

Jonathan i jego żona Marsha przyjaźnili się z jej ojcem. Byli także rodzicami Cathy. Obie rodziny znały się od dawna.

– Dziękuję – powiedział starszy mężczyzna i uchylił kapelusza. – Nie znoszę przynosić złych wieści – westchnął.

– Coś z mamą? – Ella chwyciła się za serce.

– Z mamą wszystko w porządku – uspokoił ją. – Zadzwonił do mnie twój ojciec. Był tak roztrzęsiony, że natychmiast tam pojechałem, ale, prawdę mówiąc, niewiele mogłem pomóc.

Ella zaprosiła gościa do salonu, zapalając po drodze światła.

– Usiądźmy.

– Właśnie o nim chciałem porozmawiać. Obawiam się, że przechodzi poważne załamanie nerwowe. Oszustwa Jasona, atak serca twojej matki, cała ta sytuacja… Zadzwoniłem do Marshy, żeby przyjechała go obejrzeć i postawić diagnozę. Nie jest dobrze. Uważamy, że Gerald powinien być pod opieką, zanim sprawy się unormują.

– Tata? Załamanie nerwowe? – Ella nie mogła tego pojąć. – Ale on nigdy nie był tego typu człowiekiem. – Miała na myśli, że zawsze był opoką dla całej rodziny.

– Każdego może to spotkać. Twój ojciec przeżywa straszne chwile. Chcielibyśmy, żeby parę dni poleżał w jednym z naszych domów opieki. Gdyby i jemu coś się teraz stało, mielibyście z Jasonem jeszcze więcej problemów.

Ella pokiwała głową. Była ogromnie wdzięczna Jonathanowi, że chciał jej pomóc. Z przerażeniem dostrzegła, że działania Jasona zbierają coraz większe żniwo.

Wypowiadając kolejny już raz słowa podziękowań, odprowadziła Jonathana do drzwi. A gdy je zamknęła, zrozumiała, że nie ma wyjścia i będzie musiała poprosić Zarifa o spotkanie.

ROZDZIAŁ DRUGI

Ella zaparkowała samochód matki ze starannością początkującego kierowcy. Rankiem tego dnia odwiedziła rodziców. Ojciec wydawał się spokojniejszy, ale też jakby oderwany od wydarzeń, które doprowadziły go do tego stanu. Całkowicie pochłonęło go zdrowie matki, za to ani razu nie wspomniał o Jasonie i firmie. Złożyła to na karb działania leków. Mamę przeniesiono z intensywnej opieki na zwykły oddział. Jednak również ona nie była skłonna rozmawiać o sytuacji rodziny, tak więc Ella poczuła, że w nikim nie ma wsparcia. Dodatkowo dręczyło ją poczucie winy i niepewność co do dalszego rozwoju wydarzeń. Pod nieobecność rodziców odebrała kilka telefonów od pracowników ojca zaniepokojonych brakiem wypłaty. Jason natomiast wydawał się niczym nie przejmować i poza skontaktowaniem się z dawnym kolegą i ustaleniem, gdzie może się zatrzymać Zarif podczas pobytu w Anglii, nie robił absolutnie nic, mimo że jako wspólnik ojca powinien przejąć teraz jego obowiązki.

Wieczorem w dniu przyjazdu zadzwonił do hotelu i wyprosił u asystenta Zarifa spotkanie. Potem skupił się na optymistycznych prognozach i poradach, które w jego mniemaniu miały pomóc, ale jedynie rozstroiły Ellę.

– Zarif jest bardzo przywiązany do wartości rodzinnych. Gdy tylko zrozumie, w jak trudnej znaleźliśmy się sytuacji, na pewno wykrzesze z siebie trochę współczucia.

– Nie sądzisz, że powinieneś tam ze mną pójść? – Ella była przekonana, że brat będzie chciał jej towarzyszyć podczas spotkania. Jednak teraz wszystkie jego uwagi wskazywały na to, że miała się spotkać z Zarifem sama. – Zarif pożyczył pieniądze tobie. Jeśli zapyta o sprawy finansowe, nie będę umiała powiedzieć nic konkretnego.

– Lepiej będzie, jak się spotkacie w cztery oczy. Będziesz najlepszą reprezentantką rodziny – przekonywał ją Jason.

Tylko że Ella nie czuła się na siłach sprostać temu zadaniu. Przypuszczała, że wszelkie ciepłe uczucia, jakie mógł mieć dla niej Zarif, wygasły tamtego dnia, gdy odrzuciła jego oświadczyny. Nie chcąc ujawniać swoich prawdziwych uczuć, podała kilka powodów, które nie tylko brzmiały niepoważnie, ale i mogły go urazić. Po czymś takim trudno było się dziwić, że nigdy więcej się nie odezwał.

Zarif al-Rastani był następcą tronu, a nie przeciętnym mężczyzną, jakich widuje się na ulicach. Kiedy odwiedzał ją w Anglii, łatwo było tego nie zauważać. Ale tego dnia, gdy powiedziała „nie”, spojrzał na nią z takim zdumieniem i niedowierzaniem, że poczuła się jak ostatnia idiotka. Zakochała się w nim niemal od pierwszego wejrzenia i początkowo sądziła, że równie głębokim uczuciem, skrywanym za chłodną rezerwą i opanowaniem, darzy ją Zarif. Niestety z czasem przekonała się, że za rezerwą kryje się co najwyżej pożądanie, a za propozycją małżeństwa chęć spłodzenia potomka.

Gdyby Jason wiedział, jak płytki i czysto praktyczny miał być ich związek, nie robiłby sobie teraz nadziei na łaskawość Zarifa. Ella podejrzewała nawet, że jej prośba o spotkanie mogła go tylko rozzłościć. W świecie Zarifa kobiety były łagodnymi istotami, które opiekowały się mężczyznami i wypełniały ich życzenia, a nie stawiały żądania.

Weszła do holu luksusowego hotelu. Jason powiedział jej, że Zarif i jego świta zajmują całe ostatnie piętro budynku.

– Pani Gilchrist? – Szczupły Arab ze starannie wypielęgnowaną bródką wypatrzył ją, zanim zdążyła podejść do kontuaru recepcji. – Mam na imię Hamid, jestem asystentem króla. Rozmawiałem z pani bratem przez telefon. Jego wysokość czeka na panią na górze.

Zagadywał ją przez całą drogę. Ella odpowiadała półsłówkami, ukradkiem wycierając wilgotne dłonie w spódnicę. Żałowała, że nie miała w szafie bardziej formalnych strojów. Z konieczności wybrała więc spódnicę za kolana i białą bluzkę z lekko prześwitującymi rękawami.

Wolała nie myśleć o czekającym ją spotkaniu. Czuła jednak, że z każdym krokiem serce coraz niespokojniej tłucze jej się w piersi. Wdech, wydech, wdech, wydech. Odliczała, żeby się uspokoić. Nic to jednak nie dawało.

– Pani Gilchrist. – Asystent wpuścił ją do środka, otwierając drzwi na oścież.

Ella przeszła kilka kroków i zatrzymała się. Nadszarpnięta już mocno odwaga zupełnie ją opuściła i Ella nie bardzo wiedziała, co ze sobą zrobić.

Zarif był niezwykle przystojnym mężczyzną, musiała to przyznać po raz kolejny. Metr osiemdziesiąt osiem wzrostu, smukła sylwetka i gładka, śniada cera. Bez wątpienia był najprzystojniejszym z braci. Pozostałą dwójkę przyrodniego rodzeństwa poznała kiedyś przelotnie przy okazji jakiegoś zjazdu rodzinnego.

Bursztynowe oczy obramowane ciemnymi rzęsami patrzyły na nią czujnie. Mahoniowe, proste brwi nawet nie drgnęły na jej widok. Prosty nos w połączeniu z wysoko osadzonymi kośćmi policzkowymi dodawał mu egzotycznego uroku. Mocno zarysowana szczęka i łagodniejsze w wyrazie pełne usta dopełniały obrazu, który zapamiętała sprzed lat.

Wspomnienie bezsennych nocy, podczas których marzyła o dotyku tych ust na swoim ciele przemknęło jej przez głowę. Zamknęła na moment powieki, a gdy je otworzyła, Zarif stał tuż przed nią.

– Eleonoro… – mruknął, a niski tembr jego głosu wywołał dreszcz, który spłynął z karku w dół kręgosłupa. W głosie tym nie było słychać żadnej obcej naleciałości. Zarif nauczył się języka od swojej angielskiej babki.

– Zarifie… – Gardło Elli ścisnął bolesny skurcz i zamilkła, nie mogąc dokończyć powitania.

Zarif przyglądał jej się zachłannie. Jako dziecko miał starą księgę z baśniami. Była w niej historia o ślicznej, uwięzionej w wieży księżniczce o bladej cerze i blond włosach. Zawsze gdy wracał myślami do dzieciństwa, zastanawiał się, czy ta opowieść nie jest przypadkiem źródłem jego obsesji na punkcie Elli Gilchrist. Jej uroda w pełni odpowiadała typowi angielskiej róży. Miała porcelanową karnację, błękitne oczy i układające się w łagodne fale włosy w kolorze miodu. Była niewysoka, szczupła, a przy tym zaskakująco kobieca. Poruszała się z gracją tancerki, co zawsze przemawiało Zarifowi do wyobraźni.

Jego wzrok spoczął na jej ustach, wypukłych, różowych i lekko wilgotnych. Przypomniał sobie ich smak, a jego ciało natychmiast zdradziło go, żywiołowo reagując na obecność pięknej kobiety.

Ella nigdy nie starała się poprawiać swojej urody. Nie nosiła ciężkiego makijażu, nie farbowała włosów, nie udawała wampa. Mimo to działała na niego jak żadna inna. Naturalność, niewinność i wrodzony wdzięk. Tym właśnie wodzi mnie za nos, pomyślał teraz ze złością i przypomniał sobie, w jaki sposób odrzuciła jego oświadczyny. Wiele razy zastanawiał się nad tym i zawsze dochodził do wniosku, że źle ją ocenił. W rzeczywistości Ella była próżną dziewczyną, dla której przez jakiś czas był przyjemną zabawką.

– Usiądziesz? – Zaprosił ją gestem do stolika, przy którym stały fotele. – Jestem ciekaw, co cię do mnie sprowadza?

Och, więc postanowił udawać naiwnego, pomyślała rozczarowana. Po chwili jednak uznała tę myśl za niesprawiedliwą. Nie mieli ze sobą kontaktu przez trzy lata.

Przysiadła na brzegu fotela obitego miękką i zapewne nieziemsko drogą skórą. Przeszła od razu do rzeczy.

– Do zeszłego tygodnia nie zdawałam sobie sprawy, że Jason pożyczył od ciebie sporą sumę pieniędzy.

– To nie miało nic wspólnego z tobą – wtrącił.

Ella zaczerpnęła powietrza.

– Szkoda. Wręczenie Jasonowi miliona funtów bez jakiegokolwiek nadzoru to jakby danie lisowi pieczy nad kurnikiem.

Zarif zacisnął usta.

– Nie jesteś lojalna wobec brata – stwierdził.

– Ciekawe, jak wyglądałaby twoja lojalność wobec braci, gdyby któryś z nich doprowadził firmę twojego ojca do bankructwa i pozostawił rodzinę w obliczu utraty całego majątku łącznie z domem – odparła wojowniczo Ella. – W tej chwili bardziej martwię się o rodziców niż o brata.

Zarif przyjrzał jej się zaskoczony. Po pierwsze, od dawna nikt już nie zwracał się do niego w tak bezpośredni sposób. Po drugie, nie takich wieści się spodziewał.

– Nie wiedziałem, że twoi rodzice mają kłopoty.

– Nie mieli ich, zanim ojciec nie zrobił Jasona wspólnikiem. Dał mu wolną rękę i to był błąd – wyjaśniła Ella.

– Mój doradca finansowy informował mnie już, jak wygląda sprawa tej pożyczki – powiedział.

– Więc jednak wiesz, co mnie tu sprowadza? – Ella strzeliła w jego kierunku oczami, zła, że zabawił się jej kosztem.

Przemilczał tę uwagę. Mimika i gestykulacja odzwierciedlały wszystkie jej emocje. Mógł w niej teraz czytać jak w książce.

W rzeczywistości Zarif był pozbawiony złudzeń co do charakteru swojego dawnego przyjaciela, a zarazem brata Elli. Na długo przed tym, jak Ella odrzuciła jego oświadczyny, dostrzegał u Jasona cechy, które go raziły. Zerwałby tę znajomość znacznie wcześniej, gdyby nie Ella. Spochmurniał teraz, przypominając sobie dzień, w którym była dziewczyna postanowiła go w tym wyręczyć.

Ella dostrzegła zmianę w wyrazie jego twarzy. Silnie zarysowana żuchwa drgała ledwie dostrzegalnie. Spojrzenie ciemnych oczu błądziło po jej twarzy. Był taki pociągający. Spojrzała w stronę okna, obawiając się, że za chwilę wstanie, podejdzie i pocałuje go prosto w usta.

– Pożyczyłem pieniądze twojemu bratu z czystej życzliwości. Był załamany brakiem pracy. Naprawdę chciałem pomóc – zapewnił Zarif.

– Możliwe, że tak było – odparła – ale Jason potrzebował pracy, a nie góry pieniędzy, która pozwoliła mu snuć fantazje na temat własnego imperium…

– I trwonić pieniądze – wszedł jej w słowo. – Twój brat wydał pokaźną część pieniędzy na luksusowe zakupy, w tym nowe porsche i specjalną wersję range rovera. Nie mam zamiaru umorzyć mu długu. To by było wbrew moim zasadom.

– Rozumiem, ale co moimi z rodzicami? Mają cierpieć przez jego błędy?

– Nie ja powinienem na to pytanie odpowiedzieć – rzucił chłodno. – Wychowali Jasona, więc powinni wiedzieć, na co go stać.

– Niestety – Ella pokręciła głową – wciąż się łudzą, że to nie jego wina.

Rozmowę przerwało pukanie do drzwi. Po chwili w pokoju pojawił się kelner z kawą i ciasteczkami. Ella umierała z głodu. W ostatnich dniach jadła niewiele, przytłoczona dramatem, jaki przeżywała rodzina. Jednak ściśnięty żołądek nie pozwolił jej przełknąć nic prócz łyka kawy.

Zarif zaczekał, aż odstawi porcelanową filiżankę na spodeczek, i wpatrzony w dekolt bluzki odsłaniający rowek między piersiami, powiedział: