Antoni Gaudí. Boży architekt - Patrick Sbalchiero - ebook

Antoni Gaudí. Boży architekt ebook

Patrick Sbalchiero

4,0

Opis

Książka Patricka Sbalchiero o światowej sławy architekcie Antonim Gaudím nie jest kolejnym podręcznikiem architektury. Nie omawia stylów czy prądów epoki, i tego, jak na ich tle prezentowała się twórczość Katalończyka. W zamian autor kreśli portret duchowy człowieka, który swoje życie – i swoją sztukę – ofiarował Bogu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 182

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tytuł oryginału

Antoni Gaudí. L’architecte de Dieu

© 2022, Groupe Elidia

Éditions Artège

9 espace Méditerranée – 66000 Perpignan, France

© Copyright for this edition by Wydawnictwo W drodze, 2024

 

Redaktor prowadząca – EWAKUBIAK

Redakcja – AGNIESZKACZAPCZYK

Korekta – PAULINAJESKE-CHOIŃSKA, AGNIESZKACZAPCZYK

Skład i łamanie wersji do druku – aleksandra wawrzyniak

Redakcja techniczna – JÓZEFAKURPISZ

Projekt okładki i layoutu – KRZYSZTOFLORCZYKOP

Opracowanie okładki – na podstawie fotografii autorstwa: Pau Audouard Deglaire (Antoni Gaudí w dniu ukończenia studiów, 15 marca 1878 r.) | Wikimedia Commons oraz Raimond Klavins | unsplash.com

 

 

 

 

 

 

ISBN 978-83-7906-683-4

 

Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów W drodze sp. z o.o.

Wydanie I

ul. Kościuszki 99

61-716 Poznań

tel. 61 850 47 52

[email protected]

www.wdrodze.pl

 

Przygotowanie wersji elektronicznej Epubeum

Największy architekt tego stulecia.

Le Corbusier

 

 

A teraz, leżąc w grobie – ukoronowany swoim marzeniem,

które choćby z kamienia, jest lekkie jak dym snów –

śpi z tym marzeniem ponad głową; niczym pod baldachimem.

Llorenç Riber

 

 

To tramwaje mają się zatrzymywać, a nie piesi!

Antoni Gaudí

Wstęp

„Nazywam się Gaudí, z akcentem na ostatnią samogłoskę; słowo to wywodzi się z łacińskiego gaudere, radować się, które dla mnie oznacza przyjemność, jaką daje mi miłość do mojego zawodu”1.

W tych kilku przepełnionych pokorą słowach streszcza się wszystko, co zostało powiedziane i napisane o Antonim Gaudím, który rozbłysnął na katalońskim niebie artystycznym niczym meteoryt i do dzisiaj nie przestaje być gwiazdą świecącą na firmamencie światowych twórców.

Od wielu lat darzę tego człowieka miłością. Być może to częściowo moje korzenie spowodowały, że zwróciłem uwagę na niego samego i jego ojczyznę, Katalonię, ziemię, na której na początku XX wieku urodziła się moja babcia ze strony ojca. Miałem szczęście wybrać się tam kilka razy w życiu i odkrywać stopniowo ojczyznę architekta; Reus, miejsce, w którym spędził swoją młodość, sanktuarium klasztorne Montserrat, dla którego pracował, a przede wszystkim Barcelonę, którą tak bardzo kochał i której służył swoimi wspaniałymi budowlami, między innymi bazyliką Sagrada Família, jego największym arcydziełem. Ten symbol katalońskiej stolicy na zawsze odcisnął swoje piętno na kulturze europejskiej. Jest jednym z emblematów, których nie da się wymazać ze zbiorowej pamięci.

Dzieło sztuki to jedno, artysta to drugie. Kiedy spodziewamy się, że za wielkim dziełem kryje się „wielki” człowiek, możemy się zdziwić, a czasem wręcz zdumieć płaskością jego biografii, banalnością jego wspomnień, monotonnością portretu, jakim sam siebie kreśli, a który inni akceptują. Jego osobowość, psychika, pomysły, wartości, przebieg życia wydają się nie spełniać oczekiwań i być dalekie od naszego wyobrażenia ludzkiej drogi genialnego artysty.

W przeszłości odnotowujemy wiele przykładów ilustrujących przepaść między realnym życiem autora a estetycznym bogactwem jego dzieła. Kto, patrząc na codzienne życie Hieronima Boscha, który spędził je całe w rodzinnej pracowni w ’s-Hertogenbosch, wyobraziłby sobie niewiarygodne urojenia malarza Wizji zaświatów? Czy nauczymy się religijnej pobożności od Caravaggia, wzniosłego autora Cierniem koronowania i Powołania św. Mateusza, wiedząc, że musiał się on ratować ucieczką po stoczonym pojedynku? Jak niepowodzenie Eugène’a Delacroix w Prix de Rome i jego techniczne braki podczas studiów w Wyższej Szkole Sztuk Pięknych w Paryżu mają się do wyjątkowego wymiaru tego artysty, uważanego niekiedy za największego malarza od czasów Rembrandta (Élie Faure)? Kto odgadłby Franza Kafkę za skromnym agentem ubezpieczeniowym? Kto rozpoznałby wielkiego filozofa Ludwiga Wittgensteina w pokornej postaci ogrodnika?

Pisarze mają świadomość, że biografia artysty jest trudnym gatunkiem. Tworzenie jest tajemniczym procesem, którego nie da się oddać ani za pomocą danych na temat życia, ani dzięki studiom nad charakterem. To, co nazywamy geniuszem, przebija się przez powłokę rzeczywistości niczym olśniewające tchnienie.

Gaudí nie był wyjątkiem od tej reguły. Należał do kategorii ludzi, których bogactwo nie wyrażało się przez jego życie społeczne, ale przez fascynujące wnętrze. Jego życie nie przypominało powieści. Nie podróżował i całe życie spędził w Barcelonie, poza kilkoma krótkimi wizytami w Katalonii i na południu Francji. Nie lubił tego, co nieoczekiwane, był zwykłym człowiekiem. W miarę możliwości stronił od wyjątkowych okoliczności i wybierał regularność. Nie szukał chwały zaszczytów i bogactwa sukcesu; były mu one obojętne. Jego pochodzenie było takie, jak jego pozbawione przygód życie: wykreślone za pomocą kilku linii na papierze, jak ściany jego dzieł.

Chciałbym zaznaczyć, że książka ta nie jest nową biografią Gaudíego. Nie jest także traktatem o architekturze; skromne kompetencje autora nie pozwoliłyby mu rzucić się na oślep w tego rodzaju przygodę. Naszym zadaniem było jak najwierniejsze prześledzenie krajobrazu życia wewnętrznego katalońskiego architekta. Słowo „biografia” odnosi się tutaj do biografii duchowej czy raczej eseju biograficznego o Bogu Gaudíego, o jego ideałach religijnych i jego poglądach na wiarę, Kościół, świętych.

Wielu autorów pomija religijny aspekt życia lub traktuje go po macoszemu. W przypadku Gaudíego jego religijna postawa jest fundamentalna. Nazwany jeszcze za życia „Bożym architektem”, Gaudí był pobożnym katolikiem, wiernym tradycji swoich rówieśników, ojczyzny i rodziny. Oddał swój talent, czas i energię w służbie Chrystusowi, pokornie służąc Jemu poprzez swoje dzieła.

Antoni Gaudí uważał siebie przede wszystkim za służebnika wiary, a dopiero potem za architekta w technicznym tego słowa znaczeniu, estetę zafascynowanego pięknem i teoretyka sztuki. Jego sztuka była narzędziem danym ludziom, którzy poprzez plastyczne formy budynków mają usłyszeć dobrą nowinę Ewangelii. Mury, które wznosił, ściany, które rysował, wieże, które konstruował, ozdoby, które sobie wyobrażał, wszystko to wypływało z jego niezwykłej duchowości. Jego plany architektoniczne nie były projektami, lecz literami boskiego alfabetu.

Jego praca była przede wszystkim teologiczna, była wyrazicielem Słowa, które stało się ciałem, widzialnym zbiornikiem niewidzialnej łaski, a dopiero potem pracą artystyczną. Gaudí opierał wszystko na Bożej opatrzności: swoje budowle, relacje, potrzeby materialne, całe swoje życie. Nie dbał ani o to, co powierzchowne, ani o to, co ludzie powiedzą, ani o biedę, ani o bogactwo. Swój wzrok kierował jedynie na Chrystusa, w którym składał swoje przeznaczenie jako człowieka i artysty i ku któremu pielgrzymował wraz z rodzajem ludzkim. Jak zauważał:

Dzisiejsze świątynie wynikają bardziej z koncepcji artystycznej niż uczucia religijnego2.

Czy arcybiskup Barcelony Narciso Jubany Arnau nie wyjaśnił, że Sagrada Família była „ekstazą mistyka”? Tradycja katolicka traktuje przeżycia mistyczne z dystansem, przedkładając heroiczny charakter cnót ewangelicznych nad sensacyjny charakter ekstaz i wizji. Kościół otworzył proces beatyfikacyjny Gaudíego. Zgodnie ze zwykłą procedurą kanonizacyjną rozpoczęto od zbadania jego życia moralnego. Dzięki temu możliwe było rozpoznanie w katalońskim architekcie Sługi Bożego, czyli człowieka docenionego za siłę swojej wiary, bogactwo i rozpiętość pobożności, jasność i wzniosłość duchowych porywów, teologiczną poprawność słów i pism, jego moralność, a szczególnie jego miłość do wszystkich. Kościół dostrzegł te cechy w życiu Gaudíego.

Gaudí uważał, że służenie Bogu jest służeniem człowiekowi. Bóg jest bowiem prawdą, a dla wierzących prawda przybrała oblicze Jezusa, które architekt pragnął odnaleźć w Jego cierpiącym człowieczeństwie, świadczącym o Jego boskiej tożsamości:

Umęczone ciało ukrzyżowanego Chrystusa wyraża cierpienie podczas męki. Jakie wrażenie i jaka prawda malują się na Jego twarzy!3

Pisał również:

Piękno jest odblaskiem prawdy. Ponieważ sztuka jest pięknem, bez prawdy nie ma sztuki4.

Dogmat o wcieleniu Chrystusa, wyuczony najpierw w ławach szkoły podstawowej prowadzonej przez zakon pijarów, a następnie w ramach studiowania tradycji cysterskiej i franciszkańskiej, był siłą napędową wiary Antoniego. Potężny kult, jakim darzył Świętą Rodzinę, wywodził się z tej właśnie idei. Pod jego ołówkiem piękno stawało się sługą prawdy. Na nic zda się ekspresja artystyczna, która nie dąży do transcendencji.

Według Gaudíego artysta idealny wyraża Boga, będącego poza przestrzenią i trwaniem, mówiąc jednocześnie o uniżeniu Syna w porządku stworzenia. Jeśli jego oko i ręka nie są prowadzone przez tę kenozę, praca staje się daremna.

Gaudí wiedział, na czym polegało wcielenie: Jezus przyszedł do ludzi, aby ci mogli się z Nim zjednoczyć. W swym ziemskim życiu Jezus posiadał intelekt, wolę i wrażliwość, podobnie jak inni ludzie. Współcześni Mu, spotykając Go na drogach Palestyny, widzieli człowieka obdarzonego ciałem i obliczem. Poprzez wcielenie Bóg nie tylko przybrał postać ludzką, ale był również obecny w kulturze palestyńskiej I wieku. Jego męka i zmartwychwstanie są faktami historycznymi, które wydarzyły się za panowania cesarza Tyberiusza. Podobnie sztuka Gaudíego jest adaptacją Ewangelii do kultury katalońskiej. Jego geniusz, wynalazki estetyczne, odkrycia stylistyczne nie istnieją same dla siebie, ale głoszą prawdę wiary, wiary, której rzeczywistość zależy od przynależności do grupy społecznej, historii, kultury i cywilizacji.

Jeśli architektowi uda się osiągnąć ten cel, stanie się on współtwórcą Boga, artystą Jego łaski. Jeśli mu się nie uda, będzie pozbawionym transcendencji estetą, rzemieślnikiem przepychu i zbytku.

Pragnę ukazać w tej książce, że Gaudí dokładał wszelkich starań, aby uniknąć tej pułapki. A przede wszystkim organizował swoje codzienne życie i gospodarował czasem na wzór mnichów, z którymi odczuwał bliskość duchową.

„Artysta musi być mnichem”5. Cytat ten mógłby bawić, gdyby nie to, że architekt rzeczywiście rygorystycznie dostosował swoje życie do praktyk i zwyczajów religijnych. Jego życie było niczym liturgia, której sakrament stanowiła sztuka.

Wielu autorów katalońskich, a następnie francuskich, angielskich, niemieckich, włoskich pisało o Gaudím i jego artystycznym geniuszu, docenionym na przełomie XIX i XX wieku, początkowo na Półwyspie Iberyjskim, później zaś na całym świecie. UNESCO wpisało siedem jego dzieł na Listę Światowego Dziedzictwa. To rekord!

Gaudí był wyjątkowym przypadkiem w historii sztuki, zarówno ze względu na swoje poczucie estetyki jak i niesamowitą oryginalność konstruowanych budynków. Był niczym gwiazda mieniąca się tysiącem świateł na niebie twórców, mimo że część jego dzieł pozostała niedokończona, jak na przykład Sagrada Família, której budowa ma się zakończyć w 2026 roku.

Był jedynym, który myślał o architekturze i różnych wyrazach artystycznych jako o syntezie, symbiozie między człowiekiem i jego środowiskiem, przeszłością i teraźniejszością, wsią i miastem, kulturą katalońską i resztą świata. Jego sztuka ma wymiar uniwersalny.

Istotny jest wkład Gaudíego we współczesną architekturę, a także w techniki budowlane lub wykorzystanie różnych materiałów, które do tej pory były nieznane. Wiele o tym napisano. Nie będziemy do tego wracać. Powtórzymy tylko, że jego dzieła naznaczone są pieczęcią eklektyzmu (budynki, budowle sakralne, ogrody itp.), i że dziewięćdziesiąt jego projektów było owocem rozbudowanej osobistej refleksji.

Jedną w charakterystycznych cech jego geniuszu była odmowa wymazania przeszłości i oparcie się na architektonicznych tradycjach Katalonii, które kochał, których bronił i ponad które pragnął się wznieść. Drugą cechą było perfekcyjne połączenie przyrody (będącej „wielką, zawsze otwartą księgą”, jak mówił) i sztuki, harmonijne osadzenie każdego ze swoich dzieł w określonej przestrzeni geograficznej. Nieustannie rozwijał styl organiczny, inspirowany formami zgromadzonymi dzięki rzadkiemu zmysłowi obserwacji i niezawodnej pamięci. Dlatego nie lubił kątów prostych, twierdząc, że są one nieobecne w naturze, a formy naturalne, powstałe z wyobraźni Stwórcy, nie znają linii prostych i preferują zakrzywione.

Antoni w doskonały sposób opanował i zsyntetyzował dwa podstawowe elementy architektoniczne: przeróżne prądy artystyczne swoich czasów, stając się genialnym przedstawicielem katalońskiego modernizmu, oraz formy z przeszłości, których nigdy nie porzucił. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że uważał on sztukę starożytnej Grecji za jeden ze szczytów cywilizacji. Równie znamienne jest to, że pozostawał pod wpływem współczesnych artystów, takich jak Ruskin, Viollet-le-Duc czy Rodin. W jego rękach harmonijnie połączyły się ekspresjonizm, symbolizm i rozmaite oblicza nowoczesnej architektury. Wreszcie lepiej niż ktokolwiek inny złączył najróżniejsze materiały: stal, żelazo, szkło, ceramikę, fajans itp., niczym wiele instrumentów w służbie niezwykłej estetycznej symfonii.

11 lipca 2010 roku przebywający w Barcelonie papież Benedykt XVI wypowiedział w zatłoczonej Sagrada Família następujące słowa:

W ten sposób współpracował genialnie przy budowie sumienia ludzkiego, zakorzenionego w świecie, otwartego na Boga, rozświetlanego i uświęcanego przez Chrystusa. (…) Gaudí pokazuje nam swym dziełem, że Bóg jest prawdziwą miarą człowieka. Że tajemnica prawdziwej oryginalności polega, jak mawiał, na powrocie do początku, którym jest Bóg. On sam, otwierając w ten sposób swego ducha na Boga, był w stanie stworzyć w tym mieście przestrzeń piękna, wiary i nadziei, która prowadzi człowieka na spotkanie z Tym, który jest samą prawdą i pięknem6.

Papież podkreślił, że sztuka może być napędem dla wiary, że dzięki sztuce możliwy jest estetyczny i duchowy związek pomiędzy ludzką kondycją a życiem wiecznym, między Bogiem, źródłem wszelkiego piękna, a blaskiem rzeczy przemijającego świata.

Takim właśnie ogniwem łączącym sztukę z wiarą był Gaudí, „Boży architekt”, jego życie, osoba, marzenia, jednym słowem jego człowieczeństwo, którego „prawdziwą miarą”, zgodnie z jego własnymi słowami, była ufność, jaką bezgranicznie darzył Boga, który wołał do niego w ciszy jego serca.

Kościół uznał słowami papieża Pawła VI, że „rozdźwięk między Ewangelią a kulturą jest bez wątpienia dramatem naszych czasów”7. Teologia piękna nabrała kształtu wraz z beatyfikacją w 1982 roku Fra Angelico (1400–1455), florenckiego „malarza aniołów”. Ten ogromny artysta był niezwykłym człowiekiem wiary, jako dominikański zakonnik głosił Ewangelię poprzez doskonałe formy swoich dzieł. Czy Gaudí miał stać się kolejnym Fra Angelico?

Wbrew pozorom takie porównanie nie jest pozbawione sensu. Podobnie jak jego błyskotliwy i daleki poprzednik, Antoni Gaudí był przede wszystkim człowiekiem głęboko religijnym. I słowa te nie oddają wystarczająco mocno ufności, z jaką powierzył całe swoje życie – prywatne i publiczne – Bożej opiece.

Architekt pałacu Güell nie wyobrażał sobie najmniejszego, nawet chwilowego rozdziału między codziennym życiem a wiarą, a tym bardziej między religią a architekturą, ponieważ sztuka była dla niego wyrazem Bożego piękna. Gaudí zaświadczył swym życiem, że wyparcie się wiary w życiu profesjonalnym oznaczałoby rozdarcie człowieczeństwa. Na obraz wcielonego Chrystusa, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka, w którym bóstwo i człowieczeństwo łączyły się z sobą, a nie przeciwstawiały, artysta pragnął dzięki łasce stać się człowiekiem zjednoczonym, którego serce i umysł zwrócone były ku Stworzycielowi.

Według Gaudíego artysta, podobnie jak kontemplatyk, to przede wszystkim ten, kto oddaje Bogu swoje życie, zdolności, pragnienia, projekty, ofiarując je jako swoją modlitwę. Czy życie Gaudíego było przykładem miejskiego monastycyzmu? Czy jest on dla nas współczesnym wzorem świętości?

Aby dowiedzieć się więcej, pchnijmy delikatnie drzwi jego pokoju w parku Güell…

Przypisy

   1 Antoni Gaudí‚ Paroles et écrits‚ Paris 2002, s. 212.

   2 Tamże, s. 236.

   3 Tamże, s. 260.

   4 Tamże, s. 17.

   5 Tamże.

   6 Benedykt XVI, Homilia podczas mszy konsekracyjnej kościoła Sagrada Família, 7 listopada 2010 roku.

   7 Paweł VI, Adhortacja apostolska Evangelii nuntiandi, 20.

O Autorze

Patrick Sbalchiero (ur. 1960 r.) – doktor historii, wykładowca prestiżowej uczelni École Cathédrale de Paris, dziennikarz, autor wielu książek.

Spis treści

Wstęp

Przypisy

O Autorze