Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Choć powszechnie wiadomo, jak wygląda praca kapłanów, tak naprawdę rzadko zadajemy sobie pytania, z jakimi wyzwaniami się ona wiąże. Opowiadania Ależ księże proboszczu… w sposób niepozbawiony humoru ukazują nam rzeczywistość widzianą oczami bohatera – młodego wikarego, który przyjeżdża do wsi o dźwięcznej nazwie Gradowo Dolne i tam, próbując zdobyć życzliwość i zaufanie miejscowej ludności, podejmuje codzienne obowiązki. Mieszkańcy wsi, przywiązani do tradycji, nie zawsze właściwie odbierają dobre intencje młodego księdza, co bywa przedmiotem wzajemnych nieporozumień i niesie ze sobą wiele zabawnych sytuacji.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 85
Rok wydania: 2018
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
DROGI CZYTELNIKU,
już na początku chciałbym podkreślić, że wszystkie opowiadania w tej książeczce są zmyślone, szczególnie chcę to zaznaczyć w odniesieniu do spowiedzi Grzelakowej. Jest ona całkowicie fikcyjna i nie odnosi się do nikogo konkretnego. Chciałem jedynie pokazać w tym opowiadaniu, że spowiedź jest niekiedy trudna nie tylko dla osoby, która się spowiada, ale czasem i dla księdza, szczególnie młodego. Zresztą we wszystkich opowiadaniach chciałem ukazać nieco prawdy o życiu kapłanów. Nie jestem co prawda księdzem diecezjalnym, ale zakonnym (franciszkaninem), jednakże pewne kwestie w życiu kapłańskim są nam wspólne. Zresztą nie ma to być praca naukowa, ale tylko pewna próba ukazania świata od strony księdza. Księdza, który nie jest doskonały, ale chce dobrze służyć Bogu, tak jak potrafi, ze wszystkimi swoimi wadami i słabościami, z którymi musi się borykać. Na ile mi się to udało, nie wiem, sami oceńcie. Rzadko bowiem mówi się o tym, co przeżywa ksiądz, a uważam, że mówić o tym warto. Wszystko po to, żeby się lepiej zrozumieć. Lubię humor i żarty i myślę, że jest to najlepsza forma, aby o tym spróbować opowiedzieć. Tyle kłopotów w naszym życiu, że kolejne narzekanie nic dobrego by nie wniosło, dlatego uśmiechnijmy się i poznajmy się troszkę lepiej. Miłej lektury!
Nazywam się Rafał Pocholski i jestem młodym księdzem diecezjalnym. W zasadzie nie minął nawet miesiąc od momentu, kiedy przyjąłem święcenia kapłańskie. Nasz ksiądz arcybiskup Andrzej Potocki wysłał mnie na parafię do wsi o pięknej nazwie Gradowo Dolne. Mój nie najlepszej jakości samochód się popsuł, więc pojechałem pociągiem. Od stacji do wsi było parę kilometrów, ale szedłem z sercem radosnym i gotowym do poświęceń. Dostrzegłem w oddali zabudowania. Przypomniało mi się nagle, jak czytałem w seminarium o św. Janie Pawle II, który jako młody ksiądz został wysłany na parafię do Niegowici. Postanowiłem tak jak on uklęknąć i ucałować ziemię, która będzie moim pierwszym terenem ewangelizacyjnym. Upadłem na kolana i pomyślałem: „Rafał, ucałuj ją porządnie, nie byle jak”. Z impetem zaryłem ustami w ziemię, aż poczułem piasek w zębach. „Kurka, przesadziłem”, pomyślałem, po czym wstałem i zacząłem pluć. Piasek między zębami to paskudne uczucie. Pomaszerowałem dalej. Kościół był widoczny z daleka. Podszedłem bliżej, ogarnąłem plebanię rozmarzonym spojrzeniem, głęboko odetchnąłem świeżym wiejskim powietrzem i zadzwoniłem do drzwi. Otworzyła je kobieta, której cień był okrągły.
– Czego… – powiedziała, przełykając coś z trudem.
–Yyy czy… – zacząłem onieśmielony.
– …ksiądz sobie życzy? – dokończyła.
– Jestem nowym wikarym. Czy mogę się widzieć z księdzem proboszczem?
Zmierzyła mnie wzrokiem z góry do dołu, po czym odezwała się krótko:
– Proszę.
Ksiądz proboszcz był równie pokaźnej postury co gosposia. Siedział za stołem i oglądałWiadomości w telewizji. Na jego kolanach leżał wielki kot. Przyglądając się im, pomyślałem: „Wygląda na to, że cała trójka ma dietetyka z lewymi papierami”.
– Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Jestem ksiądz Rafał Pocholski, mam być tutaj nowym wikarym.
Zarówno ksiądz proboszcz, jak i kot patrzyli przed siebie otępiałym wzrokiem, tak jakby w ogóle mnie tutaj nie było. Nagle z wnętrza proboszcza wydobył się cichy, basowy głos:
– Jadł?
– Słucham? – Pochyliłem się w kierunku księdza proboszcza, bo nie byłem pewny, czy dobrze zrozumiałem.
– Pytam się, czy ksiądz coś jadł? – powiedział już wyraźniej gospodarz.
– A tak, dziękuję. – Stałem ciągle nachylony, gotowy na przyjęcie kolejnych słabo słyszalnych treści.
– To niech gosposia zrobi kawę.
– Ale nie trzeba fatygować…
– Niech zrobi! – przerwał zdecydowanie ksiądz proboszcz.
Spojrzałem błagalnym wzrokiem na gosposię, która wyraźnie tego dnia, a być może w ogóle tego roku, nie miała dobrego humoru, i powiedziałem delikatnie:
– Czy mogę poprosić o kawę?
Kobieta bez słowa poszła do kuchni. Ksiądz proboszcz ciągle patrzył mało przytomnym wzrokiem w telewizor, a jego kot w kaloryfer. Chciałem jakoś rozładować ciężką atmosferę.
– Co tam nowego na świecie?
– Zło. – Z brzucha księdza proboszcza wydobył się basowy głos, po czym nastała głęboka cisza. Po chwili gosposia przyniosła kawę, która był czarna jak smoła. Łyżeczka w szklance stała pionowo, co świadczyło o bezgranicznej hojności gosposi. Nie miałem śmiałości prosić jeszcze o mleko.
– Pokój jest przygotowany na górze. Proszę się tam rozgościć. Gdyby ksiądz czegoś potrzebował, to proszę poprosić gosposię.
Spojrzałem na jej twarz i już wiedziałem, że na pewno nie będę niczego potrzebował. W pewnej chwili ksiądz proboszcz spojrzał gdzieś w okolicy moich butów i powiedział:
– Jutro będzie miał ksiądz mszę świętą o 7.00 rano. – Oznajmił to w taki sposób, iż zrozumiałem, że audiencja właśnie się zakończyła. Poszedłem więc na górę ze swoją kawą i starałem się nie dać pochłonąć czarnym myślom. „Don’t worry, be happy”, śpiewałem sobie pod nosem. W pokoju najwyraźniej dawno nikt nie mieszkał i porządki zakończyłem dopiero po 1.00 w nocy. Położyłem się i zasnąłem.
Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Redakcja
Magdalena Mnikowska
Korekta
Anna Śledzikowska
Projekt okładki
Artur Falkowski
Redakcja techniczna i przygotowanie do druku
Artur Falkowski
Rysunki
o. Jakub Waszkowiak OFM
Imprimi potest
ks. Józef Figiel SDS, prowincjał
© 2018 Wydawnictwo SALWATOR
ISBN 978-83-7580-621-2
Wydawnictwo SALWATOR
ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków
tel. 12 260 60 80
e-mail: [email protected]
www.salwator.com
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Weronika Panecka