12 podróży misia Miodala - Stefan Potocki - ebook + książka

12 podróży misia Miodala ebook

Stefan Potocki

0,0

Opis

Książka przygodowa i filozoficzna zarazem. Opowiada o inicjacyjnej podróży misia Miodala, szukającego szczęścia i swojego miejsca na Ziemi w różnych zakątkach Europy: Paryżu, Londynie, Szkocji, Bawarii, Wenecji. Miodal przeżywa różne przygody, czasem dziwne, a czasem zabawne, poznaje wielu ludzi, jednak w końcu wraca do Polski, odnajdując tu swój rodzinny dom.

Książki z serii Klub Małych Czytelników adresowane są do dzieci zaczynających samodzielnie czytać. W wieku 6–9 lat dzieci powinny czytać jak najwięcej, a ich lektury powinny być różnorodne, wciągające, pełne przygód i pozytywnych emocji. Książki z serii Klub Małych Czytelników spełniają te kryteria; staną się doskonałymi pierwszymi lekturami dla każdego dziecka. Napisane pięknym, przystępnym językiem, pełne ciepła i humoru, atrakcyjne dzięki wartkiej akcji i charyzmatycznym bohaterom, opatrzone pięknymi kolorowymi ilustracjami.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 49

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




WSTĘP

Dom jest miejscem, gdzie czujemy się najlepiej, ale gdzie najbardziej narzekamy.

Autor nieznany

Człowiek w ruchu zmienia formy, które go otaczają.

Jorge Luis Borges

Zanim wejdziecie ze mną w świat Miodala, pozwólcie, że powiem kilka słów o historii ukrytej za tą opowieścią. Mój ojciec jako kilkuletni chłopiec miał misia Miodala, który zaginął, nie wiadomo gdzie, długo przed wojną. Wiele lat później także i ja – jako mały chłopiec w Kanadzie – dostałem pod choinkę misia Miodala. Bardzo go lubiłem! Dlatego bohater mojej książki nosi to samo imię. I – co ważniejsze – Miodal odziedziczył rodzinne upodobanie do odkryć i podróży.

Nie da się przecenić korzyści płynących z podróży – wielokrotnie się o tym przekonałem. A jednak martwi mnie kolejna fala wyjazdów Polaków z kraju; często pozostają na długie lata z dala od domu, zwabieni urokiem zagranicy lub zmuszeni sytuacją. Mam nadzieję, że – niezależnie od przyczyny rozłąki – powrócą do swojej ojczyzny mocniejsi o doświadczenia.

Powiada się, że trawa po drugiej stronie płotu wygląda na bardziej zieloną. Rzeczywiście, wiele zależy od punktu widzenia. Bez zmiany perspektywy nie można zobaczyć całego obrazu, nie można dorosnąć do pełnego i świadomego współtworzenia lepszego świata. Jak niegdyś bohaterowie mitów greckich zmuszeni do podejmowania wyzwań na przeznaczonej im Drodze Mlecznej, także dziś każdy miś ma swoje wyzwania i swoją Drogę Miodową.

Pozwólcie mi teraz wyrazić swoją wdzięczność Tomkowi Michałowskiemu za jego niezachwianą wiarę i wsparcie; bez niego ta książka pozostałaby jedynie niespełnionym marzeniem. Zawsze też mogłem liczyć na pomoc i zaangażowanie moich przyjaciół; szczególną wdzięczność zachowuję w sercu dla Kasi i Kasi. Książkę dedykuję moim Rodzicom, którzy nauczyli mnie, że chwilowa rezygnacja z marzeń jest jedynie tymczasowym rozwiązaniem dla długotrwałych wyzwań.

ROZDZIAŁ I

Łazienki, Warszawa

Miodal obudził się, choć zimny styczniowy poranek w najlepsze jeszcze spał. Cóż jednak mógł zrobić miś, skoro opuściły go sny? Wygramolił się z pościeli i na wpół śpiąc, usiadł na krawędzi łóżka, przecierając zaspane oczy. Czuł przemożną chęć zakopania się z powrotem pod cieplutką pierzynę. Ale przez głowę przemknęła mu myśl, leciutka jak płatek śniegu, jednak natrętna niczym brzęcząca pszczółka szepcząca w kudłate uszko:

– Hej, Miodalu, hej, dziś twój wolny dzień! Wstawaj z łóżka, nie narzekaj, czas się bawić, dzień ucieka!

Miodal już zaczął się zastanawiać, czy jednak nie wrócić do ciepłej pościeli, ale myśl była uparta i nie dawała mu spokoju:

– Hej, Miodalu, nie bądź głuptasem, na dworze śnieżek, nie marnuj czasu!

– No dobrze, dobrze. Już wstaję – zamruczał i podrapał się w kudłate uszko.

Szybko zdjął piżamę, założył zielone ogrodniczki i poszedł do kuchni coś zjeść, bo poczuł, jak bardzo mu burczy w brzuszku. Nalał sobie dużą szklankę soku pomarańczowego, a do miseczki z jogurtem dorzucił orzeszków i dodał sporą porcję złocistego miodu.

Potem wyjrzał przez okno. Wszystko tonęło w mroźnej bieli. Miodal założył szalik i czapkę. Teraz był naprawdę gotowy. A po chwili – z pełnym brzuszkiem i ciepło ubrany – dziarsko maszerował przez park Łazienkowski w poszukiwaniu pomysłów na dobrą zabawę!

W nocy spadł świeży śnieg i pokrył cały park grubą warstwą białego puchu. Uradowany Miodal biegł przed siebie, podziwiając śnieżne czapy na gałęziach drzew. W podskokach biegał w kółko, ciesząc się odciśniętymi na alejkach śladami swoich łapek. Po pewnym czasie zorientował się jednak, że jest tu zupełnie sam – był przecież wczesny ranek! W dodatku powiał mroźny wiatr, który nieprzyjemnie wbijał w policzki i odsłonięty nosek Miodala szpilki zmrożonego śnieżnego pyłu. Miś zatrzymał się i pomyślał, że lepiej wrócić do cieplutkiego i zacisznego domu, bo przy takiej pogodzie żadna zabawa i tak się nie uda. Wiatr jednak powoli zamierał, aż w końcu ucichł zupełnie.

Gdzieś między drzewami odezwał się ptak. A więc był tu ktoś jeszcze! Uradowany miś pobiegł w tamtą stronę, najszybciej jak potrafił, i po chwili znalazł się nad dużym stawem. Stanął zmartwiony i zamrugał oczami, rozglądając się dookoła. Nie dostrzegł jednak nikogo. Tylko szare chmury przesuwały się bezgłośnie nad jego głową. Miodal zaczął iść wzdłuż brzegu, aż natknął się na samotną ławeczkę. Przysiadł na niej, oparł głowę na kudłatych łapkach, przymknął oczy i zaczął rozmyślać, co dalej robić.

Bezszelestnie spod nisko pochylonego nad wodą konara wyłonił się biały łabędź.

– Dzień dobry, misiu! – powiedział i skinął długą szyją.

– O, dzień dobry! Jaka miła niespodzianka! Jednak nie jestem tu sam... – odpowiedział wyrwany z zadumy Miodal.

– Ja już od rana opływam mój staw, ale co ciebie sprowadza tak wcześnie do parku królewskiego?

– Spadł śnieg i wyszedłem się pobawić.

– No proszę! I udało ci się?

– Tylko trochę... – westchnął Miodal, kręcąc głową.

Łabędź właściwie mógł uznać rozmowę za zakończoną, nie dawał jednak za wygraną.

– Ach tak! Powiedz mi więc, co lubisz.

Miodal nie był zupełnie przygotowany na pytania o tak wczesnej porze. Podrapał się za uszkiem i odparł:

– Mogę powiedzieć, czego nie lubię. Nie lubię długich, pochmurnych i szarych dni. Nie lubię też siedzieć i się uczyć. Bo co mi to da? Najchętniej uciekłbym gdziekolwiek, żeby tak jak ty móc robić to, na co mam ochotę. Tylko nie wiem, co powinienem zrobić, żeby tak było.

– Dam ci dobrą radę – odpowiedział łabędź. – Zanim wszystko zmienisz w swoim życiu i będziesz mógł się cieszyć tymi zmianami, najpierw musisz przyjrzeć się sobie. Zacznij zmiany od siebie.

– Mam przyjrzeć się sobie, tak?

Miodal wstał z ławki i pochylił się nad wodą, żeby zobaczyć w niej swoje odbicie. Z tafli wodnej patrzył na niego ten sam miś, ale było tam coś jeszcze. Pod nieruchomą powierzchnią wody, na dnie stawu leżało coś niedużego i błyszczącego. Nie zastanawiając się wiele, Miodal zanurzył łapkę w wodzie.

– Zobacz, co znalazłem! – krzyknął radośnie.

Trzymał w łapce stary, złoty kieszonkowy zegarek. Przytknął go do ucha, potem poruszył pokrętłem, jednak wskazówki luźno zwisały, więc Miodal doszedł do wniosku, że zegarek jest zepsuty.

– Zegareczku, chyba za długo się kąpałeś, żeby pokazać mi właściwą godzinę – powiedział rozczarowany.

Wtedy wskazówki zaczęły się szybko obracać, po czym tak samo nieoczekiwanie, jak się poruszyły, zatrzymały się, wskazując dokładną godzinę.

Zdumiony miś przetarł oczy. Zanim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć, odezwał się łabędź:

– Musisz zaprzyjaźnić się z czasem. Korzystaj z niego mądrze, a wiele osiągniesz. Marnuj go, a będziesz tego żałował. Nie powinieneś czekać na czas ani go ścigać. Pomyśl, czego tak naprawdę chciałbyś. To będzie początek drogi...

Miodal nigdy nie rozmyślał nad niczym zbyt długo. Widząc otaczającą go nieruchomą, zimną szarość, zamarzył o kolorach i ciepłym wietrze baraszkującym w jego futerku.

ŁAZIENKI

Park Łazienki zwany jest parkiem królewskim, ponieważ założył go ponad 200 lat temu ostatni król Polski, Stanisław August Poniatowski. Król przywiązywał wielką wagę do polskiej kultury, ale nie potrafił zjednoczyć swoich poddanych i przekonać ich, jak ważne jest dobro ojczyzny. Nie udało się obronić kraju przed wrogimi sąsiadami. Polska na 123 lata zniknęła z mapy Europy.