Kamienne biografie 2. Znane budowle świata i ich zadziwiające historie - Przemysław Słowiński - ebook

Kamienne biografie 2. Znane budowle świata i ich zadziwiające historie ebook

Przemysław Słowiński

2,7

Opis

Barwne opowieści o niezwykłych budowlach, które były tłem lub sceną ważnych wydarzeń historycznych, jak chociażby słynna Bastylia w Paryżu. Niektóre z nich są kojarzone z kultowymi postaciami kultury, jak np. moskiewski Teatr na Tagance czy dom Anny Frank w Amsterdamie. Z racji swych walorów architektonicznych część z nich znajduje się na liście Dziedzictwa Kulturowego UNESCO, jak np. Tower of London. Kryterium wyboru autora rzadko jednak jest uroda obiektu, ale raczej ciekawa postać czy historia, która z danym budynkiem się kojarzy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 441

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
2,7 (3 oceny)
0
0
2
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność



Podobne


Re­dak­cja

Jo­an­na Drza­zga

Zdję­cie na okład­ce

© (WT-en) Flu­glot­se­2000/Wi­ki­me­dia Com­mons

Re­dak­cja tech­nicz­na, skład iła­ma­nie

Da­mian Wa­la­sek

Opra­co­wa­nie wer­sji elek­tro­nicz­nej

Grze­gorz Bo­ciek

Ko­rek­ta

Ur­szu­la Bań­ce­rek

Wy­da­nie I, Cho­rzów 2016

Wy­daw­ca

Wy­daw­nic­twaVi­de­ograf SA

41-500 Cho­rzów, Ale­ja Har­cer­ska 3C

tel. 32-348-31-33

of­fi­ce@vi­de­ograf.pl

www.vi­de­ograf.pl

Dys­try­bu­cja wer­sji dru­ko­wa­nej

DIC­TUM Sp. zo.o.

01-942 War­sza­wa, ul. Ka­ba­re­to­wa 21

tel. 22-663-98-13, fax 22-663-98-12

dys­try­bu­cja@dic­tum.pl

www.dic­tum.pl

©Wy­daw­nic­twaVi­de­ograf SA, Cho­rzów 2016

ISBN 978-83-7835-520-5

TOWER OF LONDON

Lon­dyn, An­glia

To­wer of Lon­don – bu­dow­la obron­na i pa­ła­co­wa mo­nar­chów An­glii. Wznie­sio­na zo­sta­ła w 1078 roku dla Wil­hel­ma Zdo­byw­cy. Na zdję­ciu: Pa­łac i Twier­dza Jej Kró­lew­skiej Mo­ści od po­łu­dnio­wej stro­ny z rze­ką Ta­mi­zą. Fot. Hi­lar­mont, 2014.

Ofi­cjal­nie bu­dow­la ta nosi na­zwęHer Ma­je­sty’s Roy­al Pa­la­ce and For­tress, czy­li Pa­łac i Twier­dza Jej Kró­lew­skiej Mo­ści, cho­ciaż po­pu­lar­nie mówi sięTo­wer of Lon­don–Lon­dyń­ska Twier­dza lub po pro­stu Twier­dza. Wzno­si się nad pół­noc­nym brze­giem Ta­mi­zy, chro­nio­na przez kil­ka rzę­dów mu­rów oraz daw­ne ko­ry­to fosy, w któ­rym obec­nie ro­śnie tra­wa. Obok znaj­du­je się efek­tow­ny most –To­wer Brid­ge.

Jej wy­so­kość się­ga trzy­dzie­stu me­trów, a gru­bość mu­rów wy­no­si trzy me­try i sześć­dzie­siąt cen­ty­me­trów. Cen­tral­ną część wa­row­ni sta­no­wiWhi­te To­wer, czy­li Bia­ła Wie­ża. Do­oko­ła znaj­du­ją się inne: Wie­ża Be­au­champ –Be­au­champ To­wer, Wie­ża Wa­ke­fiel­da –Wa­ke­field To­weroraz Krwa­wa Wie­ża –Blo­ody To­wer. (W ję­zy­ku an­giel­skim sło­woto­werozna­cza za­rów­no twier­dzę, jak i wie­żę bądź basz­tę, a tak­że ho­low­nik).

Wła­ści­cie­la­mi Twier­dzy są ko­lej­ni mo­nar­cho­wie An­glii, cho­ciaż ostat­nim kró­lem, któ­ry z niej ko­rzy­stał, był ży­ją­cy w la­tach 1566–1625 Ja­kub I Stu­art. Obec­nie miesz­ka tu tyl­ko (wraz z ro­dzi­na­mi) trzy­dzie­stu pię­ciu straż­ni­ków –Yeomen War­ders(ofi­cjal­nie:Yeomen War­ders of Her Ma­je­sty’s Roy­al Pa­la­ce and For­tress the To­wer of Lon­don),pa­ra­du­ją­cych w ciem­no­gra­na­to­wych, pra­wie czar­nych stro­jach, z sze­ro­ki­mi, czer­wo­ny­mi lam­pa­sa­mi. Na pier­siach mają czer­wo­ną ko­ro­nę kró­lew­ską oraz li­te­ry „ER”, na gło­wach – ciem­no­gra­na­to­we ka­pe­lu­sze z roz­sze­rza­ją­cą się ku gó­rze głów­ką i czer­wo­ną wstąż­ką.

Li­stę lo­ka­to­rów uzu­peł­nia na­czel­nik Twier­dzy –Re­si­dent Go­ver­nor, garst­ka urzęd­ni­ków, ka­pe­lan, le­karz oraz… sześć kru­ków, któ­re za­sie­dla­ją wie­że zam­ku co naj­mniej od cza­sów pa­no­wa­nia Ka­ro­la II w XVII stu­le­ciu. Kru­ki fru­wa­ją­ce nad Zie­lo­ną Wie­żą uzna­wa­ne były kie­dyś za znak ry­chłej śmier­ci któ­re­goś z więź­niów. Sta­ra, po­wsta­ła jesz­cze w epo­ce wik­to­riań­skiej le­gen­da gło­si jed­nak, że je­śli pta­ki znik­ną kie­dyś z To­wer, upad­nie im­pe­rium bry­tyj­skie. Ra­cjo­nal­ni do głę­bi człon­ko­wie XXI-wiecz­ne­go spo­łe­czeń­stwa nie wie­rzą wpraw­dzie w żad­ne baj­ki, cuda, klą­twy, cza­ry i tym po­dob­ne, ale – za­pew­ne na wszel­ki wy­pa­dek – kru­kom pod­cię­to skrzy­dła i są pil­nie strze­żo­ne. Za­da­niem jed­ne­go ze straż­ni­ków, zwa­ne­go Ra­ven­ma­ster1, jest opie­ka nad pta­ka­mi i ich do­kar­mia­nie2.

Współ­cze­śnie na te­re­nie To­wer of Lon­don mie­ści się mu­zeum, od­wie­dza­ne co­rocz­nie przez set­ki ty­się­cy tu­ry­stów, a bu­dow­la jest jed­ną z lep­szych i cie­kaw­szych atrak­cji, ja­kie pro­po­nu­je sto­li­ca An­glii. W Bia­łej Wie­ży znaj­du­je się ka­pli­ca Świę­te­go Jana, wy­ko­na­na z bia­łe­go ka­mie­nia spro­wa­dzo­ne­go z Fran­cji. Wy­sta­wio­no tam tak­że na wi­dok pu­blicz­ny im­po­nu­ją­cą ko­lek­cję zbroi i in­nych mi­li­ta­riów, sta­re por­tre­ty oraz li­sty i księ­gi po­cho­dzą­ce z róż­nych okre­sów hi­sto­rii.

Zwie­dzić moż­na rów­nież kró­lew­skie kom­na­ty i Zie­lo­ną Wie­żę – Gre­en To­wer, na któ­rej te­re­nie w miej­scu, gdzie wzno­szo­ny był sza­fot, stoi pięk­ny po­mnik upa­mięt­nia­ją­cy wszyst­kich nie­spra­wie­dli­wie za­mor­do­wa­nych szlach­ci­ców. (Jak pięk­ne po­grze­by urzą­dza czę­sto spo­łe­czeń­stwo tym, któ­rych za­bi­ło – po­wie­dział kie­dyś Ni­co­lae Ior­ga, ru­muń­ski hi­sto­ryk, po­eta, dra­ma­turg i po­li­tyk). W jed­nej z wież mie­ści­ło się daw­niej pierw­sze Kró­lew­skie Ob­ser­wa­to­rium – Roy­al Ob­se­rva­to­ry. Pod­czas zwie­dza­nia nie na­le­ży prze­ga­pić Domu Kró­lo­wej – Qu­een’s Ho­use i Śre­dnio­wiecz­ne­go Pa­ła­cu – Me­die­val Pa­la­ce, a przede wszyst­kim Skarb­ca – Je­wel Ho­use, w któ­rym prze­cho­wy­wa­ne są bry­tyj­skie in­sy­gnia ko­ro­na­cyj­ne – kró­lew­ski pier­ścień i jabł­ko oraz ber­ło z krzy­żem i naj­więk­szym na świe­cie bry­lan­tem, pięć­set­trzy­dzie­sto­ka­ra­to­wą Wiel­ką Gwiaz­dą Afry­ki (Cul­li­nan I), a tak­że ko­ro­nę bry­tyj­ską z trzy­stu­sie­dem­na­sto­ka­ra­to­wą Dru­gą Gwiaz­dą Afry­ki (Cul­li­nan II).

Naj­więk­szy i naj­czyst­szy ze zna­nych dia­men­tów, o wy­mia­rach 10 × 6 × 5 cm i wa­dze 3106 ka­ra­tów (621,2 g), zo­stał zna­le­zio­ny 26 stycz­nia 1905 roku w ko­pal­ni Pre­mier Mine nie­da­le­ko Pre­to­rii, przez straż­ni­ka, na­zwi­skiem Fre­de­rick Wells. Wcze­śniej był naj­praw­do­po­dob­niej jesz­cze więk­szy, na co wska­zy­wa­ła jego pier­wot­na po­stać: nie­re­gu­lar­ny ośmio­ścian z wi­docz­ną płasz­czy­zną odłu­pa­nia. Na­zwę Cul­li­nan nada­no mu od na­zwi­ska dy­rek­to­ra an­giel­skiej spół­ki dia­men­to­wej, Tho­ma­sa Cul­li­na­na.

Mi­ne­rał zo­stał za­ku­pio­ny przez rząd Trans­wa­lu za rów­no­war­tość stu pięć­dzie­się­ciu ty­się­cy fun­tów szter­lin­gów i ofia­ro­wa­ny w 1907 roku an­giel­skie­mu kró­lo­wi Edwar­do­wi VII na jego sześć­dzie­sią­te szó­ste uro­dzi­ny. Do Lon­dy­nu do­tarł dro­gą pocz­to­wą, w skrom­nej pacz­ce ze znacz­kiem. Dla od­wró­ce­nia uwa­gi od cen­nej prze­sył­ki po­li­cja zor­ga­ni­zo­wa­ła gło­śną in­sce­ni­za­cję roz­gry­wa­ją­cą się na po­kła­dzie kró­lew­skie­go okrę­tu, na któ­rym to, w za­plom­bo­wa­nym pu­dle, dia­ment miał być prze­wo­żo­ny.

Na po­le­ce­nie kró­la am­ster­dam­skie przed­się­bior­stwo bra­ci As­scher do­ko­na­ło po­dzia­łu ka­mie­nia oraz jego oszli­fo­wa­nia. 10 lu­te­go 1908 roku Jo­seph As­scher do­ko­nał mi­strzow­skie­go cię­cia, dzię­ki któ­re­mu z bry­ły uzy­ska­no dzie­więć ogrom­nych ka­mie­ni i dzie­więć­dzie­siąt sześć mniej­szych. Trzech naj­lep­szych pra­cow­ni­ków fir­my szli­fo­wa­ło po­zy­ska­ny ma­te­riał przez osiem mie­się­cy. Z uzy­ska­nych w ten spo­sób bry­lan­tów dwa naj­więk­sze ka­mie­nie – Cul­li­nan I i Cull­li­nan II – król Edward VII ka­zał umie­ścić w skarb­cu ko­ron­nym w To­wer. W 1937 roku wmon­to­wa­no je w bry­tyj­skie in­sy­gnia pań­stwo­we. Bra­cia As­scher na­to­miast otrzy­ma­li od kró­la ty­tu­łem za­pła­ty sto dwa ze stu pię­ciu po­zo­sta­łych ka­mie­ni.

***

Wra­ca­jąc do To­wer of Lon­don – twier­dza ta wznie­sio­na zo­sta­ła w roku 1078 dla Wil­hel­ma Zdo­byw­cy (Wil­liam the Co­nqu­eror), zwa­ne­go przez nie­któ­rych Wil­hel­mem Bę­kar­tem (Wil­liam the Ba­stard). Pierw­szy przy­do­mek zy­skał, pod­bi­ja­jąc An­glię i po­ko­nu­jąc w wal­ce o tron nowo ko­ro­no­wa­ne­go kró­la Ha­rol­da II, dru­gi – po­nie­waż był nie­ślub­nym sy­nem księ­cia Nor­man­dii, Ro­ber­ta I Wspa­nia­łe­go, zwa­ne­go rów­nież Ro­ber­tem Dia­błem. Jego mat­ką była Her­le­va (lub Her­let­ta), naj­praw­do­po­dob­niej cór­ka nie­ja­kie­go Ful­ber­ta, gar­ba­rza z Fa­la­ise. Tego dru­gie­go przy­dom­ku Wil­helm bar­dzo nie lu­bił. Kie­dy we fran­cu­skim mie­ście Ale­nçon lud­ność za­czę­ła wy­szy­dzać jego nie­pra­we po­cho­dze­nie, ów­cze­sny ksią­żę Nor­man­dii ka­zał aresz­to­wać trzy­dzie­ści dwie oso­by i ob­ciąć im ręce oraz sto­py.

Wil­helm zgło­sił swo­je pre­ten­sje do tro­nu po bez­po­tom­nej śmier­ci swe­go da­le­kie­go ku­zy­na, kró­la An­glii, Edwar­da Wy­znaw­cy (5 stycz­nia 1066 roku), po­wo­łu­jąc się przy tym na obiet­ni­cę suk­ce­sji, ja­kiej udzie­lił mu Edward w roku 1051. Moż­ni an­glo­sa­scy wy­bra­li jed­nak na kró­la jed­ne­go spo­śród sie­bie, ear­la We­sse­xu, Ha­rol­da Go­dwin­so­na, po­cho­dzą­ce­go z moż­ne­go i po­tęż­ne­go rodu. Po­dob­no kil­ka lat wcze­śniej Ha­rold zna­lazł się na dwo­rze księ­cia Nor­man­dii i tam obie­cał po­pie­rać jego pre­ten­sje do tro­nu, ale nie po­sia­da­my na ten te­mat wia­ry­god­nych re­la­cji, a sama wi­zy­ta jest tyl­ko hi­po­te­zą.

Wieść o śmier­ci Edwar­da i ko­ro­na­cji Ha­rol­da II do­tar­ła do Wil­hel­ma, kie­dy ten po­lo­wał w oko­li­cach Ro­uen. Ksią­żę na­tych­miast prze­rwał łowy i roz­po­czął dzia­ła­nia dy­plo­ma­tycz­ne. Do Ha­rol­da zo­sta­ło wy­sła­ne po­sel­stwo, ma­ją­ce mu przy­po­mnieć o jego obiet­ni­cy, ale wró­ci­ło z ni­czym. Dru­gie po­sel­stwo uda­ło się więc do pa­pie­ża Alek­san­dra II, oskar­ża­jąc Ha­rol­da o krzy­wo­przy­się­stwo i przed­sta­wia­jąc pla­no­wa­ną wy­pra­wę na An­glię jako spra­wie­dli­wą eks­pe­dy­cję kar­ną. Po uzy­ska­niu po­par­cia wpły­wo­we­go kar­dy­na­ła Hil­de­bran­da (póź­niej­sze­go pa­pie­ża Grze­go­rza VII) od­nio­sło peł­ny suk­ces. Ha­rold zo­stał ob­ło­żo­ny klą­twą, a Wil­helm otrzy­mał od pa­pie­ża re­li­kwie i cho­rą­giew świę­te­go Pio­tra, któ­ra mia­ła go po­pro­wa­dzić do zwy­cię­stwa. Na­stęp­nie uzy­skał po­twier­dze­nie neu­tral­no­ści w kon­flik­cie od ce­sa­rza Hen­ry­ka IV Sa­lic­kie­go, swo­je­go te­ścia, Bal­dwi­na V z Lil­le oraz kró­la Fran­cji, Fi­li­pa I. W mar­cu na zjeź­dzie ba­ro­nów w Lil­le­bon­ne Wil­helm przed­sta­wił swo­je pla­ny i zy­skał peł­ne ich po­par­cie ze stro­ny wa­sa­li, któ­rzy obie­ca­li wes­przeć eks­pe­dy­cję na mia­rę swych sił.

Był tak pew­ny swe­go, że na dłu­go przed uzy­ska­niem ko­ro­ny (co na­stą­pi­ło do­pie­ro 25 grud­nia 1066 roku – po zwy­cię­skiej bi­twie pod Ha­stings) po­słał do Lon­dy­nu kil­ku żoł­nie­rzy z roz­ka­zem wy­bu­do­wa­nia for­te­cy i przy­go­to­wa­nia bu­dow­li na jego trium­fal­ny wjazd do sto­li­cy. Ar­che­olo­gicz­ne do­wo­dy wska­zu­ją na to, że je­den z tych ba­stio­nów po­wstał wła­śnie na te­re­nie dzi­siej­szej To­wer. Te wcze­sne obron­ne mury zo­sta­ły osta­tecz­nie za­stą­pio­ne wiel­ką ka­mien­ną Bia­łą Wie­żą (Whi­te To­wer), któ­ra mia­ła uka­zać wiel­kość no­we­go kró­la. Nie ma pew­no­ści, kie­dy do­kład­nie roz­po­czę­to pra­ce nad jej kon­struk­cją. Wia­do­mo tyl­ko, że pierw­sza faza bu­do­wy trwa­ła już oko­ło roku 1070, a ukoń­czo­no ją w roku 1100. Był to pierw­szy tego ro­dza­ju bu­dy­nek w ca­łej An­glii, a jego wy­mia­ry wy­no­si­ły 36 × 32,5 m w po­przek, zaś od stro­ny po­łu­dnio­wej, gdzie zie­mia jest naj­niż­sza, 27,5 m wy­so­ko­ści. Dziś Bia­ła Wie­ża jest ser­cem lon­dyń­skiej twier­dzy.

Prze­bu­do­wę To­wer w twier­dzę taką, jaką zna­my dzi­siaj, roz­po­czął król Ry­szard I Lwie Ser­ce (Ri­chard the Lion­he­art) pod ko­niec XI stu­le­cia. Jego brat z ko­lei i na­stęp­ca, król Jan, zwa­ny Ja­nem bez Zie­mi (John the Lac­kland), za­ło­żył tam ogród zoo­lo­gicz­ny, spro­wa­dza­jąc do nie­go mię­dzy in­ny­mi lwy nu­bij­skie. Kró­lew­skie zoo w wie­ży prze­trwa­ło po­nad sześć­set lat.

Cho­ciaż na prze­strze­ni lat an­giel­scy mo­nar­cho­wie spę­dza­li w To­wer wie­le cza­su, to ni­g­dy nie sta­ła się ona praw­dzi­wą kró­lew­ską re­zy­den­cją – inne pa­ła­ce po­sia­da­ły bo­wiem więk­sze i o wie­le bar­dziej oka­za­łe kom­na­ty. Tra­dy­cją sta­ło się jed­nak to, że wszy­scy kró­lo­wie oraz kró­lo­we prze­by­wa­li w To­wer na noc przed swo­ją ko­ro­na­cją i wy­ru­sza­li z niej do West­min­ste­ru, gdzie od­by­wa­ły się uro­czy­sto­ści.

W da­le­kiej prze­szło­ści mury Twier­dzy, za­mie­nio­nej w wię­zie­nie dla wy­so­ko uro­dzo­nych miesz­kań­ców An­glii, były nie­mym świad­kiem wie­lu mrocz­nych wy­da­rzeń, któ­re wstrzą­snę­ły kra­jem…

***

Nie upły­nął na­wet mie­siąc od chwi­li odzie­dzi­cze­nia tro­nu An­glii przez dwu­na­sto­let­nie­go Edwar­da V, a już za­mknę­ły się za nim na za­wsze bra­my To­wer of Lon­don. Wkrót­ce spo­tka­ło to rów­nież jego młod­sze­go bra­ta. Do dziś nie wia­do­mo, co sta­ło się z ma­ły­mi chłop­ca­mi, któ­rych cia­ła znik­nę­ły bez śla­du…

Wszyst­ko za­czę­ło się od trwa­ją­cej w la­tach 1455–1485 woj­ny do­mo­wej, zwa­nej Woj­ną Dwóch Róż – bia­łej i czer­wo­nej, to­czo­nej po­mię­dzy dwie­ma młod­szy­mi li­nia­mi Plan­ta­ge­ne­tów: Lan­ca­ste­ra­mi (czer­wo­na róża w her­bie) i Yor­ka­mi (bia­ła). Ce­cho­wa­ły ją: zdra­dy, kłam­stwa oraz jed­ne z naj­krwaw­szych, naj­bar­dziej dra­ma­tycz­nych bi­tew śre­dnio­wiecz­nej An­glii.

Kry­zys go­spo­dar­czy i po­li­tycz­ny spo­wo­do­wa­ny klę­ską An­glii w woj­nie stu­let­niej wy­wo­łał nie­za­do­wo­le­nie moż­no­wład­ców z rzą­dów upo­śle­dzo­ne­go umy­sło­wo Hen­ry­ka VI Lan­ca­ste­ra. Na cze­le opo­zy­cji sta­nął Ry­szard, ksią­żę Yor­ku, któ­ry 22 maja 1455 roku po­bił stron­ni­ków kró­lo­wej Mał­go­rza­ty An­de­ga­weń­skiej (żony Hen­ry­ka VI) pod Sa­int Al­bans.

W Nie­dzie­lę Pal­mo­wą, 29 mar­ca 1461 roku, w gę­sto pa­da­ją­cym śnie­gu, syn Ry­szar­da, Edward, znisz­czył ar­mię Lan­ca­ste­rów pod Town­ton. Bi­twa ta – jed­na z naj­krwaw­szych w hi­sto­rii An­glii – kosz­to­wa­ła ży­cie oko­ło trzy­dzie­stu ty­się­cy lu­dzi i za­koń­czy­ła pierw­szą fazę Woj­ny Dwóch Róż, umac­nia­jąc wła­dzę rodu Yor­ków – 28 czerw­ca Edward ko­ro­no­wał się na kró­la An­glii, jako Edward IV.

Tron kil­ku­krot­nie prze­cho­dził z rąk do rąk. W roku 1469 zbun­to­wał się prze­ciw­ko Edwar­do­wi wier­nie do­tych­czas sto­ją­cy przy Domu Yor­ków Ry­szard Ne­vil­le, ksią­żę War­wick. Re­be­lia zo­sta­ła stłu­mio­na, a War­wick uciekł do Fran­cji, gdzie za po­śred­nic­twem kró­la Lu­dwi­ka XI za­warł po­ro­zu­mie­nie z kró­lo­wą Mał­go­rza­tą An­de­ga­weń­ską. Je­sie­nią 1470 roku po­wró­cił do An­glii, zaś Edward IV uciekł do Ni­der­lan­dów. 3 paź­dzier­ni­ka War­wick wkro­czył try­um­fal­nie do Lon­dy­nu, przy­wra­ca­jąc tron Hen­ry­ko­wi VI.

Kil­ku­mie­sięcz­ne rzą­dy Hen­ry­ka były fik­cją, gdyż w imie­niu sza­lo­ne­go kró­la rzą­dził hra­bia War­wick. Wio­sną na­stęp­ne­go roku po­wró­cił do An­glii Edward IV i 14 kwiet­nia po­ko­nał ar­mię Lan­ca­ste­rów w bi­twie pod Bar­net, w któ­rej zgi­nął War­wick. Edward zdo­był Lon­dyn, a sta­re­go i obłą­ka­ne­go kró­la Hen­ry­ka VI za­mknął w To­wer.

4 maja woj­ska Mał­go­rza­ty An­de­ga­weń­skiej zo­sta­ły po­ko­na­ne pod Taw­kes­bu­ry. Po­zo­sta­ło py­ta­nie, co zro­bić z Hen­ry­kiem VI. Osta­tecz­nie w nocy z 21 na 22 maja brat Edwar­da, ksią­żę Glo­uce­ster (póź­niej­szy Ry­szard III), za­wiózł na nie­go do Twier­dzy wy­rok śmier­ci. Były król zgi­nął jesz­cze tej sa­mej nocy. Jego cia­ło wy­sta­wio­no na wi­dok pu­blicz­ny i ogło­szo­no, że zmarł z me­lan­cho­lii. Po­cząt­ko­wo po­cho­wa­no go w opac­twie Chert­sey, ale w roku 1485 prze­nie­sio­no cia­ło do ka­pli­cy Świę­te­go Je­rze­go w zam­ku Wind­sor. Każ­de­go roku, w rocz­ni­cę śmier­ci Hen­ry­ka de­le­ga­cje z Eton Col­le­ge i King’s Col­le­ge skła­da­ją czer­wo­ne róże pod oł­ta­rzem, któ­ry stoi obec­nie w miej­scu, gdzie go za­mor­do­wa­no.

Edward IV zmarł 9 kwiet­nia 1483 roku wsku­tek ob­żar­stwa, prze­pi­cia i nad­mier­ne­go fol­go­wa­nia so­bie z ko­bie­ta­mi. Po­dob­no rękę do jego śmier­ci przy­ło­ży­ła jed­na z ko­cha­nek, Jane Sho­re, któ­ra przy po­mo­cy na­dwor­ne­go me­dy­ka i za wie­dzą kró­lo­wej otru­ła Edwar­da, ale nie ma na to żad­nych do­wo­dów. Na tro­nie za­siadł (a ra­czej miał za­siąść) jego dwu­na­sto­let­ni syn, Edward V. Do cza­su osią­gnię­cia przez nie­go peł­no­let­no­ści wła­dzę miał spra­wo­wać lord pro­tek­tor. Funk­cję tę Edward po­wie­rzył w te­sta­men­cie swe­mu bra­tu Ry­szar­do­wi, księ­ciu Glo­uce­ster, któ­ry spraw­dził się wcze­śniej w jego służ­bie jako wy­bit­ny żoł­nierz i lo­jal­ny pod­da­ny, zło­żył rów­nież przy­się­gę na wier­ność kró­lew­skie­mu sy­no­wi. Przy­się­ga przy­się­gą, lecz w ob­li­czu za­ist­nia­łej sy­tu­acji Ry­szard po­sta­no­wił za­gar­nąć wła­dzę dla sie­bie.

Tym­cza­sem znaj­du­ją­cy się fak­tycz­nie u wła­dzy Wood- vil­le’owie (ro­dzi­na kró­lo­wej Elż­bie­ty), po­sta­no­wi­li mia­no­wać lor­dem pro­tek­to­rem bra­ta mo­nar­chi­ni, An­tho­ny’ego Wo­odvil­le’a, hra­bie­go Ri­vers, bądź też jego sio­strzeń­ca, syna kró­lo­wej z pierw­sze­go mał­żeń­stwa, mar­ki­za Dor­set – przy­rod­nie­go bra­ta Edwar­da V.

An­tho­ny Wo­odvil­le wraz z bra­tem Dor­se­ta, sir Ri­char­dem Grey­em, oraz na­stęp­cą tro­nu, wy­ru­szy­li do Lon­dy­nu, chcąc zmu­sić Ry­szar­da do ak­cep­ta­cji de­cy­zji Wo­odvil­le’ów. Glo­uce­ster i jego so­jusz­nik, ksią­żę Buc­kin­gham, za­re­ago­wa­li bły­ska­wicz­nie, prze­ci­na­jąc dro­gę or­sza­ko­wi 29 kwiet­nia w Nor­thamp­ton. Wo­odvil­le i Grey zo­sta­li aresz­to­wa­ni i nie­dłu­go póź­niej stra­ce­ni. Ko­ro­na­cja no­we­go kró­la wy­zna­czo­na zo­sta­ła na dzień 22 czerw­ca, do tego cza­su Edward V zo­stał umiesz­czo­ny w kró­lew­skich apar­ta­men­tach To­wer of Lon­don. Nie opu­ścił ich już ni­g­dy…

Wdo­wa po Edwar­dzie IV, Elż­bie­ta Wo­odvil­le, wraz z młod­szym sy­nem i cór­ka­mi schro­ni­ła się w Opac­twie West­min­ster­skim. Re­gen­to­wi uda­ło się jed­nak wmó­wić jej, że mały Edward bar­dzo tę­sk­ni za bra­tem i chciał­by go mieć przy so­bie. W ten spo­sób w ręce Ry­szar­da do­stał się rów­nież młod­szy syn Edwar­da IV, dzie­wię­cio­let­ni Ry­szard, ksią­żę Yor­ku.

W dniu za­po­wie­dzia­nej ko­ro­na­cji Edwar­do­wi ode­bra­no pra­wo do suk­ce­sji. Nie­ja­ki Ralph Shaa, dok­tor teo­lo­gii z Oxfor­du, wy­gło­sił przed ka­te­drą Świę­te­go Paw­ła w Lon­dy­nie dłu­gą mowę, w któ­rej stwier­dził, że w mo­men­cie ślu­bu z Elż­bie­tą Wo­odvil­le Edward IV był już za­rę­czo­ny z inną ko­bie­tą, Ele­ono­rą Tal­bot, w związ­ku z czym ich mał­żeń­stwo jest w świe­tle obo­wią­zu­ją­ce­go pra­wa nie­waż­ne. A co za tym idzie, ich dzie­ci, w tym mały Edward, są z nie­pra­we­go łoża.

Poza tym jesz­cze w 1464 roku Ry­szard Ne­vil­le, ksią­żę War­wick, pla­no­wał oże­nić Edwar­da IV z pew­ną fran­cu­ską księż­nicz­ką, o czym po­in­for­mo­wał wład­cę na se­sji par­la­men­tu. Ku za­sko­cze­niu ze­bra­nych król od­parł jed­nak, że ta­kie mał­żeń­stwo nie wcho­dzi w grę, gdyż on sam jest już żo­na­ty z Elż­bie­tą Wo­odvil­le, wdo­wą po sir Joh­nie Greyu, ba­ro­nie Fer­res of Gro­by, cór­ką awan­tur­ni­ka i ka­rie­ro­wi­cza Ri­char­da Wo­odvil­le’a, z po­cho­dze­nia ple­be­ju­sza. (War­wick uznał to mał­żeń­stwo za swo­ją ob­ra­zę, co mię­dzy in­ny­mi sta­ło się przy­czy­ną opi­sa­nej wy­żej zdra­dy księ­cia).

Całe za­rę­czy­ny z inną ko­bie­tą były więc – mó­wiąc współ­cze­snym ję­zy­kiem – lipą, nie­mniej jed­nak dwa dni po wy­stą­pie­niu dok­to­ra teo­lo­gii przed ka­te­drą Świę­te­go Paw­ła inny od­da­ny sprzy­mie­rze­niec Ry­szar­da przed­sta­wił te same ar­gu­men­ty pod­czas spo­tka­nia z naj­znacz­niej­szy­mi miesz­kań­ca­mi sto­li­cy, koń­cząc za­wo­ła­niem:

– Nie­szczę­sne kró­le­stwo, któ­re ma dziec­ko za kró­la!

Zdo­mi­no­wa­ny przez stron­ni­ków księ­cia Par­la­ment uznał jego ra­cję i 25 czerw­ca ogło­sił ofi­cjal­nie de­tro­ni­za­cję Edwar­da V. Ksią­żę Glo­uce­ster uda­wał po­cząt­ko­wo, że wzbra­nia się przed ob­ję­ciem tro­nu, jed­nak bar­dzo szyb­ko prze­jął ko­ro­nę i 26 czerw­ca 1483 roku, jako Ry­szard III, zo­stał no­wym kró­lem An­glii.

***

Edwar­da V wi­dzia­no jesz­cze w lip­cu, ba­wią­ce­go się z bra­tem na dzie­dziń­cu wie­ży. Póź­niej chłop­ców prze­nie­sio­no do naj­bar­dziej nie­do­stęp­nych kom­nat Twier­dzy. Od tego mo­men­tu co­raz rza­dziej wy­glą­da­li zza krat, aż w koń­cu w ogó­le prze­sta­li się po­ja­wiać.

Jed­nym z ostat­nich lu­dzi, któ­rzy wi­dzie­li ich ży­wych, był kró­lew­ski me­dyk we­zwa­ny do cier­pią­ce­go na ból zęba Edwar­da. Zgod­nie z jego prze­ka­zem chło­piec zda­wał so­bie spra­wę, że cze­ka go śmierć. Miał po­dob­no po­wie­dzieć:

– Nie­ste­ty, wie­rzy­łem, że wuj po­zwo­li mi za­cho­wać choć ży­cie, gdy już utra­ci­łem kró­le­stwo.

Przed koń­cem lata 1483 roku po­gło­ski o za­mor­do­wa­niu w To­wer obu bra­ci sta­wa­ły się co­raz po­wszech­niej­sze. W stycz­niu roku na­stęp­ne­go fran­cu­ski kanc­lerz oświad­czył pu­blicz­nie bez ogró­dek, że sy­no­wie Edwar­da IV zo­sta­li za­mor­do­wa­ni przez swe­go wuja:

– An­giel­ska ko­ro­na tra­fi­ła w ręce mor­der­cy!

Jako po­ten­cjal­nych za­bój­ców, obok sa­me­go kró­la, wy­mie­nia­no księ­cia Buc­kin­gham i księ­cia Nor­folk, a tak­że za­ufa­ne­go ry­ce­rza Ry­szar­da III, sir Ja­me­sa Tyr­rel­la. Ten ostat­ni w 1501 roku po­parł w rosz­cze­niach do tro­nu an­giel­skie­go Ed­mun­da de la Pole’a, za co rów­nież tra­fił do To­wer. Pod­czas tor­tur przy­znał się do za­bój­stwa obu chłop­ców, za co wkrót­ce skró­co­no go o gło­wę. Wer­sja ta, wraz z po­cho­dzą­cą z 1534 roku bio­gra­fią Ry­szar­da III pió­ra sir To­ma­sza More’a, za­go­ści­ła na sta­łe w dal­szych hi­sto­rycz­nych za­pi­sach. Wy­ko­rzy­stał ją rów­nież Wil­liam Szek­spir w swo­jej sztu­ce Ry­szard III. Nie ma jed­nak żad­nych do­wo­dów na po­twier­dze­nie praw­dzi­wo­ści wy­znań Tyr­rel­la, po­dob­nie jak na winę po­zo­sta­łych osób czy ko­go­kol­wiek in­ne­go.

De­spo­tycz­ne rzą­dy i zbrod­nie Ry­szar­da III do­pro­wa­dzi­ły do po­jed­na­nia Lan­ca­ste­rów i Yor­ków. Elż­bie­ta Wo­odvil­le za­war­ła z wro­ga­mi Ry­szar­da so­jusz, na mocy któ­re­go jej naj­star­sza cór­ka mia­ła po­ślu­bić pre­ten­den­ta do tro­nu z dy­na­stii Lan­ca­ste­rów, prze­by­wa­ją­ce­go w Bre­ta­nii Hen­ry­ka Tu­do­ra, hra­bie­go Rich­mond. Przy­ga­sły już nie­co kon­flikt Dwóch Róż roz­go­rzał z nową mocą w sierp­niu 1485 roku, kie­dy Hen­ryk, spad­ko­bier­ca praw Lan­ca­ste­rów po ką­dzie­li, wy­lą­do­wał w Mil­ford Ha­ven w An­glii na cze­le dwóch ty­się­cy fran­cu­skich na­jem­ni­ków.

Po­zy­skaw­szy dość znacz­ne po­sił­ki w Wa­lii i za­chod­niej An­glii, po­ma­sze­ro­wał ku cen­trum kra­ju, uni­ka­jąc jed­nak bez­po­śred­nie­go star­cia z Ry­szar­dem i prze­chwy­ce­nia przez ro­ja­li­stycz­ne siły bra­ci To­ma­sza i Wil­lia­ma Stan­ley­ów. Gdy do­szedł w po­bli­że Bo­sworth, jego ar­mia wzro­sła do pię­ciu ty­się­cy lu­dzi. Ry­szard na cze­le dzie­się­cio­ty­sięcz­ne­go woj­ska wy­ma­sze­ro­wał z Not­tin­gham, dą­żąc do roz­strzy­ga­ją­ce­go star­cia. Nie wie­dział, że Stan­ley­owie są w kon­tak­cie z Hen­ry­kiem i nie będą się wa­hać, aby jego – Ry­szar­da – zdra­dzić.

22 sierp­nia od­dzia­ły Wil­lia­ma Stan­leya za­trzy­ma­ły się na wzgó­rzach, na pół­noc­ny za­chód od Bo­sworth, pod­czas gdy siły To­ma­sza od­ma­sze­ro­wa­ły na po­łu­dnio­wy wschód. Tym­cza­sem ar­mie Ry­szar­da i Hen­ry­ka roz­wi­nę­ły się na rów­ni­nie po­mię­dzy Sut­ton Che­ney i Stan­ton. Król po­dzie­lił swe siły na trzy czę­ści: straż przed­nią pro­wa­dził ksią­żę Nor­folk, od­dział głów­ny sam mo­nar­cha, straż tyl­ną zaś wiódł Hen­ryk Per­cy – hra­bia Nor­thum­ber­land. Hen­ryk Tu­dor po­wie­rzył do­wódz­two nad swy­mi woj­ska­mi hra­bie­mu Oxford.

Król wy­dał roz­kaz ata­ku, gdy nie­spo­dzie­wa­nie całe pra­we skrzy­dło – do­wo­dzo­ne przez Hen­ry­ka Per­cy’ego – zbun­to­wa­ło się, od­ma­wia­jąc wal­ki. Gdy oka­za­ło się, że nad­cią­ga­ją­ce wła­śnie na pole bi­twy woj­ska Wil­lia­ma Stan­leya prze­cho­dzą na stro­nę Hen­ry­ka Tu­do­ra, ude­rza­jąc na tyły od­dzia­łów wier­nych jesz­cze kró­lo­wi, Ry­szard – na cze­le oko­ło set­ki naj­wier­niej­szych lu­dzi – ru­szył do sza­leń­czej szar­ży, ma­jąc na­dzie­ję albo do­się­gnąć Hen­ry­ka, albo zgi­nąć jak kró­lo­wi przy­sta­ło3.

Jego od­wa­ga nie zda­ła się na nic. Choć cięż­ko­zbroj­na jaz­da zmio­tła przed­nie sze­re­gi pocz­tu Hen­ry­ka, zaś sam król do­się­gnął to­po­rem cho­rą­że­go dzier­żą­ce­go sztan­dar wro­ga, do wal­ki do­łą­czy­ły woj­ska Stan­leya. Ry­szard zo­stał wkrót­ce oto­czo­ny przez prze­wa­ża­ją­ce siły i za­bi­ty, zaś jego woj­ska po­szły w roz­syp­kę – Nor­folk zgi­nął, a Nor­thum­ber­land pod­dał się. Je­den ze Stan­ley­ów za­brał mar­twe­mu wład­cy ko­ro­nę i na­ło­żył ją zwy­cię­skie­mu Tu­do­ro­wi na skroń. Bi­twa, któ­rą nie­któ­rzy hi­sto­ry­cy okre­śla­ją mia­nem ostat­niej bi­twy śre­dnio­wie­cza, trwa­ła nie­ca­łą go­dzi­nę.

30 paź­dzier­ni­ka hra­bia Rich­mond ko­ro­no­wał się na kró­la An­glii jako Hen­ryk VII, koń­cząc pa­no­wa­nie dy­na­stii Plan­ta­ge­ne­tów i zaj­mu­jąc tron na naj­bliż­szych sto osiem­na­ście lat dla dy­na­stii Tu­do­rów. Rok póź­niej po­ślu­bił Elż­bie­tę York, naj­star­szą cór­kę Edwar­da IV, kła­dąc kres wza­jem­ne­mu wy­rzy­na­niu się zwa­śnio­nych ro­dów.

Woj­na Dwóch Róż po­grą­ży­ła An­glię na trzy­dzie­ści lat w cha­osie, bez­pra­wiu i okru­cień­stwie. Na po­lach bi­tew­nych i w wię­zie­niach wy­gi­nę­ła nie­mal cała sta­ra szlach­ta, umoż­li­wia­jąc awans spo­łecz­ny mło­dej szlach­cie i miesz­cza­nom. Ab­so­lu­tyzm Tu­do­rów za­po­cząt­ko­wał okres we­wnętrz­nej sta­bi­li­za­cji.

W opra­co­wa­niach nie­któ­rych hi­sto­ry­ków po­ja­wia­ją się rów­nież su­ge­stie, że kró­lew­scy bra­cia mo­gli zo­stać za­mor­do­wa­ni przez Hen­ry­ka VII Tu­do­ra po bi­twie pod Bo­sworth. Ry­szar­do­wi III ni­g­dy nie da­wa­ły spo­ko­ju krą­żą­ce po­gło­ski, że za­mor­do­wał swo­ich bra­tan­ków. Hen­ry­ka mę­czy­ły na­to­miast plot­ki, iż chłop­cy żyją i mogą za­gro­zić jego pa­no­wa­niu. Osta­tecz­nie uda­ło mu się roz­po­wszech­nić wer­sję prze­bie­gu wy­pad­ków, we­dług któ­rej Edward V i jego brat zo­sta­li na roz­kaz wuja udu­sze­ni pie­rzy­ną i po­cho­wa­ni u stóp scho­dów w To­wer.

Czy tak było na­praw­dę? Tego za­pew­ne ni­g­dy już się nie do­wie­my.

Wie­lu twier­dzi, że za­rów­no Szek­spir, jak i inni kro­ni­ka­rze Tu­do­rów, oczer­nia­li Ry­szar­da, czy­niąc go wcie­le­niem zła i przy­pi­su­jąc mu ni­g­dy nie­po­peł­nio­ne, ogrom­ne zbrod­nie. Współ­cze­sny czy­tel­nik może zro­zu­mieć sztu­kęRy­szard IIIjako oskar­że­nie mo­nar­chicz­nej for­my rzą­dów. Oczy­wi­ście, w ów­cze­snej An­glii au­tor nie mógł­by so­bie po­zwo­lić na ta­kie po­glą­dy. We­dług obroń­ców Ry­szar­da III przy­pi­sy­wa­nie mu sze­re­gu zbrod­ni ma na celu je­dy­nie uspra­wie­dli­wie­nie tego, że zo­stał oba­lo­ny i że wła­dzę prze­ję­ła dy­na­stia Tu­do­rów. Już w XVII wie­ku po­ja­wi­ły się pierw­sze pró­by re­ha­bi­li­ta­cji Ry­szar­da III, któ­re przy­bra­ły na sile w stu­le­ciach XIX i XX. Po­wsta­ło wte­dy sze­reg sto­wa­rzy­szeń, ma­ją­cych na celu obro­nę kró­la, mię­dzy in­ny­mi Sto­wa­rzy­sze­nie Przy­ja­ciół Kró­la Ry­szar­da III czy To­wa­rzy­stwo Ry­szar­da III.

W roku 1674, pod­czas prze­bu­do­wy To­wer, pod scho­da­mi pro­wa­dzą­cy­mi do ka­pli­cy na­tra­fio­no na drew­nia­ną skrzy­nię za­wie­ra­ją­cą szkie­le­ty dwóch chłop­ców. Przy­ję­to, że są to szcząt­ki sy­nów Edwar­da IV i na po­le­ce­nie Ka­ro­la II po­cho­wa­no je w Opac­twie West­min­ster­skim.

W roku 1933, po prze­pro­wa­dze­niu szcze­gó­ło­wych ba­dań, eks­per­ci orze­kli, że szkie­le­ty na­le­ża­ły do dwóch chłop­ców w wie­ku zbli­żo­nym do Edwar­da V i Ry­szar­da, księ­cia Yor­ku. Nie uda­ło się jed­nak usta­lić przy­czyn śmier­ci, choć zna­le­zio­no śla­dy znacz­nych zmian cho­ro­bo­wych szczę­ki star­sze­go chłop­ca. Pa­nu­ją­ca obec­nie mi­ło­ści­wie kró­lo­wa Elż­bie­ta II kon­se­kwent­nie od­ma­wia zgo­dy na ja­kie­kol­wiek ba­da­nia szkie­le­tów.

***

Nie­sław­ną „tra­dy­cję” wy­ko­rzy­sty­wa­nia To­wer of Lon­don jako wię­zie­nia kon­ty­nu­owa­li na­stęp­ni kró­lo­wie – Hen­ryk VII oraz jego syn, Hen­ryk VIII Tu­dor (ten od sze­ściu żon). Po ob­ję­ciu tro­nu przez tego ostat­nie­go jed­ną z naj­po­pu­lar­niej­szych czę­ści Twier­dzy sta­ła się Zie­lo­na Wie­ża, sta­jąc się miej­scem eg­ze­ku­cji wy­so­ko uro­dzo­nych An­gli­ków. Utra­ta ży­cia na te­re­nie Gre­en To­wer była wręcz przy­wi­le­jem, gdyż nie od­by­wa­ła się przy wie­lu przy­pad­ko­wych świad­kach, jak to dzia­ło się w przy­pad­ku zwy­kłych miesz­czan, któ­rzy za­bi­ja­ni byli w miej­scach pu­blicz­nych.

6 lip­ca 1536 roku w To­wer Hill zo­stał ścię­ty pi­sarz (au­tor Uto­pii) i po­li­tyk, czło­nek Izby Lor­dów oraz kanc­lerz kró­lew­ski i ter­cjarz fran­cisz­kań­ski To­masz More.

Kie­dy król w roku 1531 ogło­sił się gło­wą Ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go w An­glii, To­masz na znak pro­te­stu zrzekł się urzę­du kanc­le­rza. Po­nie­waż od­mó­wił zło­że­nia przy­się­gi kró­lo­wi jako zwierzch­ni­ko­wi Ko­ścio­ła, uzna­no to za zdra­dę sta­nu i ska­za­no go na karę śmier­ci. W cza­sie roz­pra­wy są­do­wej More mil­czał jak za­klę­ty. Głos za­brał do­pie­ro na ko­niec, mó­wiąc:

– Nie mam, moi pa­no­wie, nic wię­cej do po­wie­dze­nia, jak tyl­ko przy­po­mnieć, że cho­ciaż do naj­żar­liw­szych wro­gów świę­te­go Szcze­pa­na na­le­żał Sza­weł, pil­nu­ją­cy szat ka­mie­nu­ją­cych go opraw­ców, to jed­nak obaj są ze sobą w zgo­dzie w nie­bie. Mam na­dzie­ję, że i my ra­zem tam się zo­ba­czy­my.

Za­nim po­ło­żył gło­wę pod to­pór kata, po­wie­dział do ota­cza­ją­ce­go go tłu­mu:

– Mó­dl­cie się, abym umarł wier­ny wie­rze ka­to­lic­kiej. Umie­ram jako do­bry słu­ga kró­la, ale przede wszyst­kim sługa Boga. Mó­dl­cie się, aby tak­że król wier­ny tej wie­rze umarł.

Jego gło­wa, wbi­ta na pal ku prze­stro­dze in­nych, wi­sia­ła przez mie­siąc na mo­ście nad Ta­mi­zą. Po­tem wrzu­co­no ją do wody. Cór­ka To­ma­sza, Mar­ga­ret Ro­per, wy­do­by­ła ją i po­cho­wa­ła w kryp­cie ko­ścio­ła w Can­ter­bu­ry.

W To­wer zo­sta­li rów­nież po­zba­wie­ni ży­cia mię­dzy in­ny­mi: ba­ron Wil­liam Ha­stings, hra­bi­na Mar­ga­ret Sa­lis­bu­ry, ulu­bie­niec kró­lo­wej Elż­bie­ty I – Ro­bert De­ve­raux, hra­bia Es­sex oraz dwie mał­żon­ki kró­la Hen­ry­ka VIII – Anna Bo­leyn i Ka­ta­rzy­na Ho­ward. Wszy­scy zo­sta­li po­zba­wie­ni głów za po­mo­cą to­po­ra. Je­dy­nie Anna Bo­leyn stra­ci­ła ży­cie pod mie­czem fran­cu­skie­go kata, któ­re­go mał­żo­nek ra­czył był spro­wa­dzić dla niej w od­ru­chu wiel­kiej „ła­ski”.

Świę­ty Jan Fi­sher, bi­skup Ro­che­ster, ak­tyw­nie prze­ciw­sta­wiał się roz­po­czę­te­mu przez Hen­ry­ka VIII pro­ce­so­wi roz­wo­do­we­mu z po­ślu­bio­ną mu Ka­ta­rzy­ną Ara­goń­ską. Rów­nie moc­no prze­ciw­ny był wtrą­ca­niu się kró­la w spra­wy ko­ściel­ne. W prze­ci­wień­stwie do in­nych bi­sku­pów kró­le­stwa od­mó­wił zło­że­nia przy­się­gi, zo­bo­wią­zu­ją­cej do po­sza­no­wa­nia usta­wy, któ­ra po­tom­stwu Hen­ry­ka i Anny Bo­leyn gwa­ran­to­wa­ła suk­ce­sję tro­nu, za co w kwiet­niu 1534 roku tra­fił do To­wer.

W na­stęp­nym roku pa­pież Pa­weł III mia­no­wał Jana kar­dy­na­łem pre­zbi­te­rem z ty­tu­łem San Vi­ta­le. W od­we­cie za to Hen­ryk VIII ska­zał go na ścię­cie. Na pół go­dzi­ny przed eg­ze­ku­cją bi­skup Ro­che­ster Jan Fi­sher otwo­rzył po raz ostat­ni księ­gę No­we­go Te­sta­men­tu. Jego uwa­gę zwró­ci­ły na­stę­pu­ją­ce sło­wa z Ewan­ge­lii św. Jana (17, 3–5):

„A to jest ży­cie wiecz­ne: aby zna­li Cie­bie, je­dy­ne­go praw­dzi­we­go Boga oraz Tego, któ­re­go po­sła­łeś, Je­zu­sa Chry­stu­sa. Ja Cie­bie oto­czy­łem chwa­łą na zie­mi przez to, że wy­peł­ni­łem dzie­ło, któ­re Mi da­łeś do wy­ko­na­nia. A te­raz Ty, Oj­cze, otocz mnie u sie­bie tą chwa­łą, któ­rą mia­łem u Cie­bie pier­wej za­nim świat po­wstał”.

Za­mknąw­szy księ­gę, świę­ty Jan Fi­sher rzekł:

– Wy­star­czy tej na­uki, aby wy­trzy­mać przez resz­tę mego ży­cia.

Cia­ła kró­lo­wych oraz in­nych za­mor­do­wa­nych na roz­kaz mo­nar­chów z dy­na­stii Tu­do­rów – a tak­że sa­me­go Hen­ry­ka VIII i trój­ki jego dzie­ci – są dziś zło­żo­ne w Kró­lew­skiej Ka­pli­cy pod we­zwa­niem Świę­te­go Pio­tra w Oko­wach, któ­ra znaj­du­je się na te­re­nie To­wer of Lon­don.

To­wer of Lon­don uzna­wa­no za wię­zie­nie, z któ­re­go nie da się uciec, po­nie­waż wej­ście znaj­do­wa­ło się tuż nad wodą – pod­pły­wa­no do nie­go łód­ka­mi, a na­stęp­nie pro­wa­dzo­no więź­niów do celi. Wię­zio­no tu tak­że Tho­ma­sa Crom­wel­la, Lady Jane Grey, że­gla­rza Wal­te­ra Ra­le­igha, a w cza­sach bar­dziej współ­cze­snych Ru­dol­fa Hes­sa.

Do To­wer tra­fi­ła na­wet swe­go cza­su sama kró­lo­wa Elż­bie­ta I Wiel­ka, wów­czas jesz­cze tyl­ko Elż­bie­ta Tu­dor, wsa­dzo­na tam pod­czas rzą­dów swej sio­stry, Ma­rii I.

Ma­jąc na­dzie­ję na wzmoc­nie­nie ka­to­li­cy­zmu w An­glii, w 1554 roku Ma­ria po­ślu­bi­ła kró­la Hisz­pa­nii, Fi­li­pa II Habs­bur­ga. W pro­te­ście prze­ciw­ko temu związ­ko­wi na Wy­spach wy­bu­chło tak zwa­ne po­wsta­nie Wy­at­ta (Wy­att’s Re­bel­lion), któ­re po­nio­sło jed­nak klę­skę, a za­mie­sza­na w nie Elż­bie­ta zo­sta­ła uwię­zio­na w To­wer. Mimo żą­dań, by ska­zać ją na śmierć, Ma­ria sprze­ci­wi­ła się eg­ze­ku­cji sio­stry, ar­gu­men­tu­jąc, że był­by to nie­bez­piecz­ny pre­ce­dens dla kró­lo­bój­stwa. Pró­bo­wa­ła na­to­miast bez­sku­tecz­nie prze­ko­nać Par­la­ment, aby ten wy­klu­czył Elż­bie­tę z dzie­dzi­cze­nia. Po dwóch mie­sią­cach po­by­tu w Twier­dzy Elż­bie­ta zo­sta­ła zwol­nio­na, lecz da­lej prze­by­wa­ła w aresz­cie do­mo­wym. Pod ko­niec roku, wo­bec krą­żą­cych plo­tek o cią­ży Ma­rii, na roz­kaz Fi­li­pa, któ­ry wo­lał, żeby to Elż­bie­ta odzie­dzi­czy­ła tron po sio­strze, a nie Ma­ria I Stu­art – ze wzglę­du na otwar­tą wro­gość szkoc­kiej kró­lo­wej wo­bec Hisz­pa­nii – po­zwo­lo­no Elż­bie­cie wró­cić na dwór kró­lew­ski.

Nic dziw­ne­go, że bę­dą­ca nie­mym świad­kiem tak wie­lu zbrod­ni Twier­dza zy­ska­ła mia­no miej­sca na­wie­dza­ne­go przez du­chy. Po­dob­no w nocy moż­na tam spo­tkać spa­ce­ru­ją­cą po mu­rach Annę Bo­leyn, któ­ra trzy­ma w rę­kach swo­ją gło­wę. Licz­ni świad­ko­wie twier­dzą rów­nież, że nie­jed­no­krot­nie wi­dzie­li du­cha Ara­bel­li Stu­art, któ­ra jako więź­niar­ka wie­ży za­gło­dzi­ła się tam na śmierć. Jesz­cze inni wi­dzie­li po­dob­no du­cha niedź­wie­dzia griz­zly, któ­ry był wła­sno­ścią pa­triar­chy Kon­stan­ty­no­po­la, Grze­go­rza III Mam­ma­sa.

BASTYLIA

Pa­ryż, Fran­cja

Ba­sty­lia (fr. la Ba­stil­le) – za­mek wy­bu­do­wa­ny pod Pa­ry­żem w la­tach 1370–1383, jako część umoc­nień mia­sta, w celu obro­ny Bra­my Świę­te­go An­to­nie­go. 14 lip­ca 1789, w cza­sie za­mie­szek roz­po­czy­na­ją­cych re­wo­lu­cję fran­cu­ską, za­mek zo­stał zdo­by­ty przez lud pa­ry­ski i jako sym­bol uci­sku w cza­sie póź­niej­szym zbu­rzo­ny. Ob­raz na­ma­lo­wał Hu­bert Ro­bert w 1789, Mu­zeum Car­na­va­let w Pa­ry­żu.

Wschod­nia fa­sa­da Ba­sty­lii, 1790–1791.

Fran­cu­skie sło­wo la ba­stil­le (ba­sty­lia) ozna­cza w wol­nym tłu­ma­cze­niu nie­wiel­ki za­mek, bu­do­wa­ny tuż za ro­gat­ka­mi mia­sta jako sa­mo­dziel­na for­te­ca i jest mniej wię­cej od­po­wied­ni­kiem pol­skie­go sło­wa „bar­ba­kan”. Na­to­miast Ba­sty­lia (pi­sa­na dużą li­te­rą) to for­te­ca wy­bu­do­wa­na pod Pa­ry­żem w la­tach 1370–1383 jako część jego umoc­nień, w celu obro­ny bra­my Świę­te­go An­to­nie­go. Z upły­wem cza­su stra­ci­ła zna­cze­nie obron­ne. Za pa­no­wa­nia Lu­dwi­ka XVI Bo­ur­bo­na, kró­la Fran­cji i Na­war­ry (od roku 1774 do 1791), po­tem kró­la Fran­cu­zów (Roi des Fra­nça­is) – do 1792, zo­sta­ła prze­kształ­co­na w kró­lew­skie wię­zie­nie. W tym też cza­sie po­sia­da­ją­cy czte­ry wie­że za­mek zo­stał roz­bu­do­wa­ny o ko­lej­ne czte­ry.

Jed­nym z naj­bar­dziej zna­nych lu­dzi, któ­rzy byli wię­zie­ni w Ba­sty­lii, był Fra­nço­is-Ma­rie Aro­uet, zna­ny po­wszech­nie jako Vol­ta­ire (Wol­ter) – fran­cu­ski pi­sarz, fi­lo­zof, dra­ma­turg i hi­sto­ryk. Był oso­bo­wo­ścią zło­żo­ną, wy­ra­żał nie­raz sprzecz­ne po­glą­dy, jego po­stę­po­wa­nie nie­rzad­ko było kon­tro­wer­syj­ne. Dla­te­go wy­znaw­cy wie­lu róż­nych ide­olo­gii, po­słu­gu­jąc się wy­rwa­ny­mi z kon­tek­stu cy­ta­ta­mi Wol­te­ra, uzna­li go za swo­je­go pa­tro­na. W rze­czy­wi­sto­ści nie moż­na mu przy­pi­sać w peł­ni żad­nej ide­olo­gii. Był przede wszyst­kim zwo­len­ni­kiem li­be­ra­li­zmu, trak­tu­ją­cym z re­zer­wą każ­dą re­li­gię i ide­olo­gię.

W Ba­sty­lii prze­by­wał w la­tach 1717–1718, wtrą­co­ny tam bez wy­ro­ku na pod­sta­wie po­dej­rze­nia o au­tor­stwo pam­fle­tów wy­mie­rzo­nych w re­gen­ta Fi­li­pa II Or­le­ań­skie­go. W wię­zie­niu na­pi­sał swo­ją pierw­szą sztu­kę te­atral­ną, Edy­pa, któ­ra od­nio­sła ogrom­ny suk­ces kil­ka mie­się­cy po wyj­ściu Wol­te­ra na wol­ność. Wol­ter wró­cił do Ba­sty­lii w roku 1726, w wy­ni­ku zwa­dy z ka­wa­le­rem de Ro­han (Guy de Ro­han-Cha­bot) i po­now­nie zo­stał za­mknię­ty tam bez wy­ro­ku.

W la­tach 1784–1789 więź­niem Ba­sty­lii był mar­kiz Do­na­tien Al­phon­se Fra­nço­is de Sade, od któ­re­go na­zwi­ska po­cho­dzi na­zwa zna­ne­go zbo­cze­nia sek­su­al­ne­go.

W stycz­niu roku 1775 wy­buchł ko­lej­ny skan­dal z udzia­łem mar­ki­za – z jego zam­ku w La Co­ste zbie­gła jed­na z po­ko­jó­wek, któ­rą po­bi­to pod­czas or­gii. Ro­dzi­ce dziew­czy­ny zło­ży­li skar­gę przed try­bu­na­łem w Lyonie. W sierp­niu mar­kiz zbiegł do Włoch, gdzie pro­wa­dził za­pi­ski na te­mat li­ber­tyń­skich prak­tyk sek­su­al­nych. Wró­cił do domu w lip­cu 1776 roku. Kie­dy 8 lu­te­go na­stęp­ne­go roku po­ja­wił się w Pa­ry­żu, Lu­dwik XVI wy­dał na­tych­miast w jego spra­wie Let­tre de ca­chet4, na mocy któ­re­go zbo­cze­niec zo­stał uwię­zio­ny na zam­ku w Vin­cen­nes. De Sade uciekł stam­tąd 16 lip­ca 1778 roku i dwa dni póź­niej wró­cił do La Co­ste. 28 sierp­nia zo­stał po­now­nie aresz­to­wa­ny. 28 lu­te­go 1784 roku prze­wie­zio­no go do Ba­sty­lii.

4 lip­ca 1789 roku prze­ra­żo­ny mar­kiz wrzesz­czał z wię­zien­ne­go okna: „Na po­moc, mor­du­ją więź­niów Ba­sty­lii!”. W oba­wie przed re­ak­cją pa­ry­skie­go ludu na­czel­nik zde­cy­do­wał o prze­nie­sie­niu go do za­kła­du dla obłą­ka­nych w Cha­ren­ton, gdzie po­zo­stał do 2 kwiet­nia roku 1790.

Lo­uis Fra­nço­is Ar­mand du Ples­sis, ksią­żę de Ri­che­lieu, na­zy­wa­ny fran­cu­skim Al­cy­bia­de­sem, był wię­zio­ny w Ba­sty­lii aż trzy­krot­nie. Po raz pierw­szy w roku 1711 – na proś­bę swo­je­go oj­czy­ma. W 1716 z po­wo­du po­je­dyn­ku i wresz­cie w 1719 – za udział w zor­ga­ni­zo­wa­nym przez Hisz­pa­nów spi­sku prze­ciw­ko Fi­li­po­wi Or­le­ań­skie­mu.

W 1784 roku za­mknię­to w Ba­sty­lii Ja­cqu­es’a Pier­re’a Bris­so­ta, fran­cu­skie­go praw­ni­ka, pi­sa­rza i fi­lo­zo­fa, po­dej­rza­ne­go o na­pi­sa­nie an­ty­dwor­skich ulo­tek. Ten jed­nak­że opu­ścił wię­zie­nie już po dwóch mie­sią­cach, za spra­wą pro­tek­cji Stépha­nie Féli­ci­té du Crest de Sa­int-Au­bin, Com­tes­sy de Gen­lis, któ­ra za­ła­twi­ła mu po­sa­dę w kan­ce­la­rii księ­cia or­le­ań­skie­go. W Ba­sty­lii Bris­sot za­zna­jo­mił się z pro­ble­mem han­dlu nie­wol­ni­ka­mi, co wstrzą­snę­ło nim do tego stop­nia, że po­sta­no­wił pod­jąć wal­kę z tym zja­wi­skiem.

Do opi­sy­wa­ne­go wię­zie­nia tra­fił rów­nież w roku 1770 Char­les-Fra­nço­is du Per­rier du Mo­uriez, fran­cu­ski ge­ne­rał, je­den z do­wód­ców kon­fe­de­ra­cji bar­skiej. Wol­ność od­zy­skał do­pie­ro w roku 1774.

Czte­ry lata spę­dzi­ła w Ba­sty­lii fran­cu­ska mi­stycz­ka Je­an­ne Ma­rie Bo­uvier de la Mo­the-Guy­on, wtrą­co­na do celi za sze­rze­nie kwie­ty­zmu5 – sze­rzą­ce­go się w XVI i XVII wie­ku w Ko­ście­le ka­to­lic­kim nur­tu kła­dą­ce­go na­cisk na osią­gnię­cie mi­stycz­nie po­ję­te­go spo­ko­ju (łac. qu­ie­tus) we­wnętrz­ne­go. Wy­pusz­czo­no ją stam­tąd w 1702 roku, lecz wy­pę­dzo­no jed­no­cze­śnie do Blo­is, gdzie spę­dzi­ła po­zo­sta­łą część ży­cia. Po­zo­sta­wi­ła po so­bie sześć­dzie­siąt to­mów po­ezji i pro­zy, w więk­szo­ści na­pi­sa­nych w wię­zie­niu.

Naj­sław­niej­szym więź­niem Ba­sty­lii był jed­nak­że ta­jem­ni­czy „Czło­wiek w Ma­sce” z czar­ne­go we­lu­ru, zwa­nej że­la­zną (L’Hom­me au Ma­sque de Fer), gdyż wień­czy­ła ją że­la­zna ob­ręcz na szyi…

***

Pod datą 18 wrze­śnia 1698 roku po­rucz­nik gwar­dii kró­lew­skiej, a za­ra­zem wi­ce­gu­ber­na­tor Ba­sty­lii, Etien­ne du Junc, do­ko­nał w dzien­ni­ku wię­zien­nym in­try­gu­ją­ce­go wpi­su: „Dzi­siaj, to jest w czwar­tek, o trze­ciej po po­łu­dniu, pan Béni­gne D’Au­ver­gne de Sa­int-Mars przy­był z Sa­in­te-Mar­gu­eri­te, by ob­jąć funk­cję gu­ber­na­to­ra Ba­sty­lii. Przy­wiózł ze sobą swe­go sta­łe­go więź­nia, któ­re­go na­zwi­ska nikt nie znał i któ­ry za­wsze no­sił ma­skę na twa­rzy”. Ma­ski tej ni­ko­mu, pod karą śmier­ci, nie wol­no mu było zdej­mo­wać.

Przy­nie­sio­ne­go w lek­ty­ce więź­nia osa­dzo­no w spe­cjal­nie przy­go­to­wa­nej celi w basz­cie Ba­si­ni­ére. Z no­ta­tek po­rucz­ni­ka wia­do­mo rów­nież, że „Czło­wiek w Ma­sce” znaj­do­wał się w rę­kach D’Au­ver­gne de Sa­int-Mar­sa od cza­su, gdy ten był jesz­cze ko­men­dan­tem twier­dzy Pi­gne­rol w Pie­mon­cie. Po­nie­waż nowy gu­ber­na­tor Ba­sty­lii do­wo­dził twier­dzą od 1664 roku aż do 1681, du Junc ob­li­czył, że okry­ty ta­jem­ni­cą po­cho­dze­nia czło­wiek był wię­zio­ny co naj­mniej od sie­dem­na­stu, a może na­wet od trzy­dzie­stu lat.

Toż­sa­mość tego czło­wie­ka do dziś jest przed­mio­tem do­cie­kań ca­łych rzesz hi­sto­ry­ków, fil­mow­ców i pi­sa­rzy. Za­in­te­re­so­wa­nie więź­niem od po­cząt­ku było tak wiel­kie, po­nie­waż oprócz ko­mi­sji sę­dziow­skiej ni­g­dy nikt nie wi­dział jego twa­rzy, a jej wszy­scy człon­ko­wie za­gi­nę­li w nie­wy­ja­śnio­nych oko­licz­no­ściach. Król Słoń­ce (le Roi-So­le­il), Lu­dwik XIV, z roz­ka­zu któ­re­go ta­jem­ni­czy męż­czy­zna zo­stał uwię­zio­ny, bar­dzo się po­sta­rał, aby oso­ba „Czło­wie­ka w Że­la­znej Ma­sce” nie zo­sta­ła roz­po­zna­na. Pod­czas kil­ku­let­nie­go po­by­tu w Ba­sty­lii ni­g­dy nie zda­rzy­ło się, by zdję­to mu – choć­by na chwi­lę – szczel­nie okry­wa­ją­cą twarz ma­skę bądź wy­mie­nio­no jego na­zwi­sko. Dla bez­pie­czeń­stwa D’Au­ver­gne de Sa­int-Mars oso­bi­ście spo­ży­wał z więź­niem wszyst­kie po­sił­ki, za­my­ka­jąc w tym cza­sie celę od we­wnątrz. Za­wsze trzy­mał tak­że przy so­bie klucz do że­la­znej ob­rę­czy.

W mar­cu 1701 roku „Czło­wie­ka w Ma­sce” prze­nie­sio­no do in­nej celi, znaj­du­ją­cej się w basz­cie Bre­tau­di­ère, w któ­rej po­zo­stał aż do śmier­ci. 19 li­sto­pa­da 1703 roku du Junc za­no­to­wał: „Nie­zna­ny, wiecz­nie za­ma­sko­wa­ny wię­zień po­czuł się dzi­siaj źle po za­koń­cze­niu mszy, upadł na swo­je łóż­ko i zmarł o dzie­sią­tej wie­czo­rem”.

Po­cho­wa­no go na­stęp­ne­go dnia na cmen­ta­rzu pa­ra­fii Świę­te­go Paw­ła. Jak od­krył du Junc, w księ­gach pa­ra­fial­nych za­pi­sa­no zmar­łe­go pod na­zwi­skiem M. de Mar­chiel, „wiek oko­ło czter­dzie­stu pię­ciu lat”. Na­tych­miast po po­grze­bie skrzęt­nie usu­nię­to wszel­kie śla­dy po­by­tu więź­nia w Ba­sty­lii, spa­lo­no za­rów­no wszyst­kie jego rze­czy oso­bi­ste, jak i te wcho­dzą­ce w skład wy­po­sa­że­nia celi. Ze­rwa­no pod­ło­gę i za­stą­pio­no ją inną, ze­rwa­no sta­ry tynk i po­ło­żo­no nowy.

Wkrót­ce po śmier­ci za­gad­ko­we­go więź­nia w ca­łej Eu­ro­pie za­czę­to spe­ku­lo­wać na te­mat jego toż­sa­mo­ści, a spe­ku­la­cje te trwa­ją po dziś dzień. Toż­sa­mość tę zna­ło je­dy­nie kil­ku lu­dzi, w tym sam Lu­dwik XIV, ale za­rów­no on, jak i wszy­scy inni wta­jem­ni­cze­ni, za­bra­li se­kret do gro­bu.

Wia­do­mo, że „Czło­wiek w Ma­sce” po­ja­wił się w dru­giej po­ło­wie XVII stu­le­cia w spe­cjal­nej, wy­po­sa­żo­nej w po­trój­ne drzwi celi we fran­cu­skiej for­te­cy Pi­gne­rol, któ­rej gu­ber­na­to­rem był D’Au­ver­gne de Sa­int-Mars. W po­ło­wie 1681 roku Sa­int-Mars zo­stał mia­no­wa­ny do­wód­cą od­le­głe­go od Pi­gne­rol o pięć­dzie­siąt ki­lo­me­trów for­tu Exi­les, do któ­re­go za­brał więź­nia, za­my­ka­jąc go rów­nież w celi o po­trój­nych drzwiach. Po­dob­nie uczy­nił, gdy w kwiet­niu 1687 roku mia­no­wa­no go ko­men­dan­tem twier­dzy Fort Roy­al, po­ło­żo­nej na śród­ziem­no­mor­skiej wy­sep­ce Sa­in­te-Mar­gu­eri­te. Wy­spa Świę­tej Mał­go­rza­ty jest naj­więk­szą z ar­chi­pe­la­gu Wysp Le­ryń­skich, ma trzy ki­lo­me­try dłu­go­ści i nie­ca­ły ki­lo­metr sze­ro­ko­ści i znaj­du­je się w od­le­gło­ści kil­ku­set me­trów od Can­nes. Stam­tąd wła­śnie L’Hom­me au Ma­sque de Fer tra­fił dwa­na­ście lat póź­niej do Ba­sty­lii.

W li­ście do mi­ni­stra woj­ny, Fran­cisz­ka Mi­cha­ła le Tel­lier, mar­ki­za de Lo­uvo­is, do­ty­czą­cym prze­wie­zie­nia więź­nia do For­tu Roy­al, D’Au­ver­gne de Sa­int-Mars na­pi­sał: „Naj­pew­niej­szym środ­kiem trans­por­tu bę­dzie krze­sło, w każ­dym ra­zie lep­szym niż lek­ty­ka, któ­ra może się zła­mać. Zo­sta­nie ono owi­nię­te ce­ra­tą w taki spo­sób, by nikt nie mógł go wi­dzieć lub roz­ma­wiać z nim pod­czas dro­gi, na­wet żoł­nie­rze, któ­rych wy­bra­łem do nie­sie­nia krze­sła”.

Ta­jem­ni­czy ska­za­niec spę­dził na Sa­in­te-Mar­gu­eri­te pra­wie dwa­na­ście lat, wie­lo­krot­nie pró­bu­jąc się w tym okre­sie skon­tak­to­wać ze świa­tem ze­wnętrz­nym, ale wszyst­kie usi­ło­wa­nia oka­za­ły się bez­sku­tecz­ne. Do roz­mo­wy z nim upo­waż­nio­ny był tyl­ko ko­men­dant, wszyst­kim in­nym straż­ni­kom, na­wet ofi­ce­rom, było to su­ro­wo za­bro­nio­ne. Któ­re­goś dnia na przy­kład, „Czło­wiek w Ma­sce” na­pi­sał – czy ra­czej wy­rył no­żem – kil­ka­na­ście słów na cy­no­wym ta­le­rzu, któ­ry wrzu­cił na­stęp­nie do mo­rza. Ta­lerz wy­ło­wił przy­pad­ko­wy ry­bak i za­niósł go na­tych­miast Sa­int-Mar­so­wi. Ten roz­po­wszech­nił wieść, że ta­lerz zo­stał wy­rzu­co­ny przez wię­zio­ne­go w for­te­cy hu­go­noc­kie­go pa­sto­ra. Za­sta­na­wiał się rów­nież nad uśmier­ce­niem ry­ba­ka, któ­re­mu gło­wę ura­to­wał jed­nak fakt, że był anal­fa­be­tą, w związ­ku z czym nie mógł prze­czy­tać wy­ry­te­go na ta­le­rzu prze­sła­nia. Mniej szczę­ścia miał le­karz gar­ni­zo­no­wy, któ­ry wy­ło­wił z mo­rza ka­wa­łek ko­szu­li po­kry­ty pi­smem. Na­stęp­ne­go dnia zo­stał za­mor­do­wa­ny we wła­snym łóż­ku. Mimo „in­ten­syw­ne­go” śledz­twa spraw­ców ni­g­dy nie uda­ło się od­na­leźć.

***

Za­gad­ka, kim był „Czło­wiek w Ma­sce”, przez kil­ka stu­le­ci pa­sjo­no­wa­ła – jak wspo­mnia­no – wie­lu róż­nych ba­da­czy, wy­su­wa­ją­cych co­raz to no­wych „kan­dy­da­tów”. Twier­dzo­no, że wię­zień był an­giel­skim ary­sto­kra­tą zmu­szo­nym do uciecz­ki z kra­ju po nie­uda­nym spi­sku na ży­cie kró­la Wil­hel­ma III Orań­skie­go, fran­cu­skim dra­ma­to­pi­sa­rzem uka­ra­nym za kry­ty­ko­wa­nie w swo­ich dzie­łach mo­nar­chy, a na­wet bliź­nia­czym bra­tem Lu­dwi­ka XIV.

Ze wspo­mnień kar­dy­na­ła Ar­man­da-Je­ana du Ples­sis de Ri­che­lieu, pierw­sze­go pre­mie­ra Fran­cji, wy­ni­ka, że 5 wrze­śnia 1638 roku kró­lo­wa Anna Habs­burg (Anna Au­striacz­ka) wy­da­ła na świat bliź­nię­ta. Pierw­szy chło­piec uro­dził się po po­łu­dniu i na­tych­miast zo­stał ogło­szo­ny na­stęp­cą tro­nu. Nie­spo­dzie­wa­nie dla wszyst­kich jed­nak, kil­ka go­dzin póź­niej na świe­cie po­ja­wił się dru­gi chłop­czyk. Zgod­nie z obo­wią­zu­ją­cym wów­czas pra­wem, tron dzie­dzi­czył ten z bliź­nia­ków, któ­ry uro­dził się jako dru­gi, tym­cza­sem dzie­dzi­cem Lu­dwi­ka XIII ogło­szo­no już ofi­cjal­nie tego pierw­sze­go…

Jak na­pi­sał Ri­che­lieu: „na­ro­dze­nie pierw­sze­go z bliź­nia­ków było wspa­nia­łą i pięk­ną chwi­lą, smut­ny zaś przy­pa­dek dru­gie­go zo­stał oto­czo­ny ta­jem­ni­cą”. Ma­lut­kie­go księ­cia od­da­no pod opie­kę niań­ki, zaś kró­lo­wą po­in­for­mo­wa­no o jego rze­ko­mej śmier­ci.

Zgod­nie z re­we­la­cja­mi kar­dy­na­ła, obaj bra­cia wy­cho­wy­wa­ni byli osob­no, je­den – jak przy­sta­ło na przy­szłe­go wład­cę – na dwo­rze, dru­gi zaś w nędz­nej chat­ce w ma­łej wio­sce pod Pa­ry­żem. Z cza­sem jed­nak po­do­bień­stwo bra­ta do Lu­dwi­ka XIV sta­ło się tak wy­raź­ne, że chłop­ca wy­sła­no do An­glii, gdzie otrzy­mał god­ne swo­je­go uro­dze­nia wy­cho­wa­nie pod okiem sio­stry Lu­dwi­ka XIII, Hen­riet­ty Ma­rii de Bo­ur­bon, żony kró­la Ka­ro­la I Stu­ar­ta.

W koń­cu od­su­nię­ty od tro­nu brat do­wie­dział się po­dob­no o swo­im po­cho­dze­niu i po­sta­no­wił od­zy­skać ko­ro­nę. W tym celu sprzy­mie­rzył się w 1669 roku z fran­cu­skim hu­go­no­tem Roux’em de Mar­sil­ly, agen­tem wy­mie­rzo­ne­go prze­ciw­ko Fran­cji pro­te­stanc­kie­go przy­mie­rza An­glii, Ni­der­lan­dów, Szwe­cji i nie­któ­rych kan­to­nów szwaj­car­skich. W kwiet­niu jed­na­ko­woż de Mar­sil­ly zo­stał w Szwaj­ca­rii schwy­ta­ny przez taj­nych agen­tów Kró­la Słoń­ce. Za­nim 22 czerw­ca zmarł po cięż­kich tor­tu­rach, zdą­żył ujaw­nić, że po­da­ją­cy się w An­glii za ka­mer­dy­ne­ra nie­ja­ki Eu­sta­che Dau­ger, jest w rze­czy­wi­sto­ści za­gi­nio­nym bra­tem bliź­nia­kiem Lu­dwi­ka XIV.

19 lip­ca ów Dau­ger przy­pły­nął do Dun­kier­ki, gdzie na­tych­miast zo­stał aresz­to­wa­ny. Tego sa­me­go dnia mi­ni­ster woj­ny wy­sto­so­wał do Sa­int-Mar­sa list, w któ­rym po­in­for­mo­wał go, że wy­sy­ła do Pi­gne­rol waż­ne­go więź­nia. Po­wie­rzył go oso­bi­stej pie­czy ko­men­dan­ta, in­for­mu­jąc przy oka­zji, że od­po­wia­da za nie­go gar­dłem. Zmie­nia­jąc przez lata po­ste­run­ki, Sa­int-Mars za­bie­rał więc za­wsze więź­nia ze sobą, trak­tu­jąc za­ra­zem z na­leż­nym re­spek­tem, za­pew­nia­jąc god­ny przy­odzie­wek, a na­wet ka­mer­dy­ne­ra. Jed­nym sło­wem oka­zy­wał mu sza­cu­nek god­ny je­śli na­wet nie człon­ka ro­dzi­ny kró­lew­skiej, to przy­naj­mniej oso­by wy­so­ko uro­dzo­nej.

Do po­dob­ne­go wy­ja­śnie­nia za­gad­ki „Czło­wie­ka w Ma­sce” skła­niał się rów­nież Wol­ter, któ­ry tra­fił do Ba­sty­lii za­le­d­wie czter­na­ście lat po jego śmier­ci, kie­dy pra­co­wa­li tam jesz­cze do­zor­cy wię­zien­ni z cza­sów Sa­int-Mar­sa. We­dług Wol­te­ra jed­nak ta­jem­ni­czy wię­zień nie był bra­tem bliź­nia­kiem kró­la, lecz jego bra­tem przy­rod­nim, zro­dzo­nym ze związ­ku Anny Au­striacz­ki z kar­dy­na­łem Ju­le­sem Ma­za­ri­nem.

Giu­lio Ra­imon­do Maz­za­ri­ni – bo tak brzmia­ło jego praw­dzi­we na­zwi­sko – był w la­tach 1634–1636 nun­cju­szem pa­pie­skim we Fran­cji. W roku 1639 prze­szedł na służ­bę fran­cu­ską. Gdy zmarł Lu­dwik XIII (14 maja 1643), jego syn i na­stęp­ca Lu­dwik XIV li­czył so­bie nie­speł­na pięć lat. Do cza­su osią­gnię­cia przez nie­go trzy­na­ste­go roku ży­cia rzą­dy spra­wo­wa­li jego mat­ka Anna Au­striacz­ka i Maz­za­ri­ni, wy­zna­czo­ny na re­gen­ta jesz­cze przez swe­go po­przed­ni­ka, kar­dy­na­ła Ri­che­lieu. Kar­dy­nał Ma­za­rin kon­ty­nu­ował po­li­ty­kę im­pe­ria­li­stycz­ną wła­dzy cen­tral­nej, do­pro­wa­dza­jąc do od­bu­do­wy skar­bu Fran­cji po­przez pod­wyż­sze­nie po­dat­ków i po­pie­ra­nie przez pań­stwo po­li­ty­ki go­spo­dar­czej (mię­dzy in­ny­mi cel­nej), któ­ra okre­ślo­na zo­sta­ła póź­niej mia­nem mer­kan­ty­li­zmu. Fron­da (bunt) zwo­len­ni­ków par­la­men­tu, wy­stę­pu­ją­cych zwłasz­cza za zwięk­sze­niem udzia­łu miesz­czań­stwa w ży­ciu po­li­tycz­nym, a prze­ciw­ko ustro­jo­wi kró­la, zo­sta­ła bez­względ­nie stłu­mio­na przez Ma­za­ri­na za po­mo­cą woj­ska.

W swo­im Wie­ku Lu­dwi­ka XIVWol­ter twier­dził, że naj­więk­szym prze­stęp­stwem nie­szczę­śni­ka (czy­li „Czło­wie­ka w Ma­sce”) była jego twarz. Mu­sia­ła to być twarz po­wszech­nie zna­na, ina­czej – lo­gicz­nie rzecz bio­rąc – jej za­sła­nia­nie by­ło­by głu­po­tą. Dwaj chłop­cy, bar­dzo do sie­bie po­dob­ni, sta­no­wi­li­by dla Fran­cji przy­pa­dek nie­zwy­kle nie­bez­piecz­ny, za­lą­żek przy­szłej woj­ny do­mo­wej, po­ku­sę dla róż­nych stron­nictw po­li­tycz­nych lub agen­tów ob­cych wy­wia­dów, któ­rzy mo­gli­by do­wol­nie żon­glo­wać brać­mi, wy­mie­nia­jąc ich na tro­nie. Fran­cu­ska ra­cja sta­nu wy­ma­ga­ła za­tem, żeby del­fin był tyl­ko je­den.

Dla­cze­go jed­nak Lu­dwik XIV po pro­stu nie ka­zał za­mor­do­wać swe­go ry­wa­la? I na to fran­cu­ski pi­sarz i fi­lo­zof zna­lazł lo­gicz­ną od­po­wiedź: „Wi­docz­nie bał się pod­nieść rękę na człon­ka swej naj­bliż­szej ro­dzi­ny. Gdy­by po­peł­nił «zbrod­nię Ka­ino­wą», na­wet on sam, Król Słoń­ce, utra­cił­by wszel­kie szan­se uzy­ska­nia ła­god­ne­go wy­ro­ku na Są­dzie Osta­tecz­nym”.

Hi­po­te­zy do­ty­czą­ce kró­lew­skie­go bra­ta pod­wa­żył w znacz­nym stop­niu pe­wien bry­tyj­ski hi­sto­ryk, któ­ry w roku 1910 przed­sta­wił do­wo­dy na to, że wspo­mnia­ny wcze­śniej Eu­sta­che Dau­ger był ka­mer­dy­ne­rem Ni­cho­la­sa Fo­uqu­eta, nad­in­ten­den­ta6 fi­nan­sów Lu­dwi­ka XIV.

5 wrze­śnia 1661 roku ów Fo­uqu­et zo­stał aresz­to­wa­ny za rze­ko­mą de­frau­da­cję pań­stwo­wych pie­nię­dzy. Jego pro­ces trwał pra­wie trzy lata. Opi­nia pu­blicz­na była po stro­nie nad­in­ten­den­ta; wie­lu pi­sa­ło pe­ty­cje w jego imie­niu, mię­dzy in­ny­mi Jean de La Fon­ta­ine i Ma­ria de Ra­bu­tin-Chan­tal, ba­ro­no­wa de Sévi­gné. Sąd ska­zał go w koń­cu na wy­gna­nie, lecz król w ak­cie ab­so­lu­ty­stycz­nym sta­nął po­nad pra­wem i zmie­nił wy­rok na do­ży­wot­nie uwię­zie­nie, gdyż poza gra­ni­ca­mi pań­stwa były mi­ni­ster fi­nan­sów mógł­by wład­cy po­waż­nie szko­dzić. Na po­cząt­ku 1665 roku Ni­co­las Fo­uqu­et zo­stał uwię­zio­ny w twier­dzy Pi­gne­rol, gdzie 23 mar­ca 1680 roku zmarł. Pod­czas od­by­wa­nia kary dzie­lił się jed­nak­że wszyst­ki­mi swo­imi se­kre­ta­mi z ka­mer­dy­ne­rem. Wi­dać wiel­kiej wagi były to ta­jem­ni­ce, sko­ro Dau­ger zo­stał rów­nież aresz­to­wa­ny i aż do swo­jej śmier­ci, któ­ra na­stą­pi­ła dwa­dzie­ścia trzy lata póź­niej, po­zo­sta­wał spe­cjal­nym więź­niem D’Au­ver­gne de Sa­int-Mar­sa.

Co do toż­sa­mo­ści „Czło­wie­ka w Ma­sce” wy­su­wa­no spo­ro róż­nych hi­po­tez, tak­że i tę, że był nim sam… Lu­dwik XIV, a na tro­nie za­sia­dał na­praw­dę bę­kart Anny Au­striacz­ki i kar­dy­na­ła Ma­za­ri­nie­go bądź też ano­ni­mo­we­go dwo­rza­ni­na. (We­dług tej teo­rii, wy­su­nię­tej przez nie­miec­kie­go pi­sa­rza Ale­xan­dra von Gle­ichen-Rus­swur­ma, Lu­dwik XIII był bez­płod­ny).

Wszyst­kie te hi­po­te­zy da­wa­ły się jed­nak ła­two oba­lić. Po­zo­sta­ła jesz­cze jed­na, opar­ta na sil­nych prze­słan­kach, że pod ma­ską ukry­wa­no nie­ja­kie­go Er­co­le An­to­nio Mat­tio­le­go, mi­ni­stra na dwo­rze Fer­dy­nan­da Ka­ro­la Gon­za­gi, księ­cia Man­tui.

Mat­tio­li nad­zo­ro­wał gra­nicz­ną twier­dzę Ca­sa­le Mon­fer­ra­to w Pie­mon­cie, któ­rą Lu­dwik XIV za­mie­rzał opa­no­wać w ra­mach roz­sze­rza­nia swo­ich wpły­wów we Wło­szech. Otrzy­maw­szy pod­czas po­by­tu w Pa­ry­żu (w grud­niu 1677 roku) hoj­ne po­da­run­ki od kró­la, Er­co­le An­to­nio do­pro­wa­dził do sprze­da­ży twier­dzy Fran­cu­zom za sto ty­się­cy ko­ron. Tar­gu do­bi­to w wiel­kim se­kre­cie, aby inne mo­car­stwa eu­ro­pej­skie nie zdo­ła­ły prze­szko­dzić w sfi­na­li­zo­wa­niu umo­wy. Po po­wro­cie do Włoch Mat­tio­li sprze­dał jed­nak ta­jem­ni­cę wszyst­kim za­in­te­re­so­wa­nym wy­wia­dom. Na­gle wszy­scy do­wie­dzie­li się o za­ku­sach Lu­dwi­ka XIV na Ita­lię, a upo­ko­rzo­ny król zro­zu­miał, że dał się wy­strych­nąć na dud­ka po­spo­li­te­mu wło­skie­mu cwa­nia­ko­wi. W ak­cie ze­msty po­le­cił więc po­rwać Mat­tio­le­go i do­star­czyć go w ma­sce Sa­int-Mar­so­wi do Pi­gne­rol.

Zwo­len­ni­cy „kan­dy­da­tu­ry” Mat­tio­le­go po­par­li swą tezę mię­dzy in­ny­mi ko­re­spon­den­cją D’Au­ver­gne de Sa­int-Mar­sa oraz wy­po­wie­dzia­mi pa­nu­ją­cych Bur­bo­nów, któ­rzy rze­ko­mo prze­ka­zy­wa­li so­bie ta­jem­ni­cę „Czło­wie­ka w Ma­sce” na ło­żach śmier­ci. Po­dob­no na py­ta­nie swej me­tre­sy Je­an­ne An­to­inet­te Po­is­son, mar­ki­zy de Pom­pa­do­ur, o toż­sa­mość „Czło­wie­ka w Ma­sce” Lu­dwik XV miał od­po­wie­dzieć, że był nim „mi­ni­ster ja­kie­goś wło­skie­go księ­cia”. Po­dob­no po­twier­dził to rów­nież pe­wien sta­ry dwo­rza­nin, stwier­dza­jąc, że cho­dzi­ło o „nie­bez­piecz­ne­go wło­skie­go in­try­gan­ta, pod­da­ne­go księ­cia Man­tui”.

Po­go­dził wszyst­kich pe­wien hi­sto­ryk so­wiec­ki, któ­ry do­szedł po dłu­go­let­nich ba­da­niach do wnio­sku, że rolę „Czło­wie­ka w Ma­sce” peł­ni­li ko­lej­no Fo­uqu­et, Mat­tio­li i Dau­ger, co sku­tecz­nie po­krzy­żo­wa­ło póź­niej usi­ło­wa­nia ba­da­czy pra­gną­cych usta­lić toż­sa­mość więź­nia.

***

Za­sia­da­ją­cy na fran­cu­skim tro­nie w la­tach 1364–1380 Ka­rol V z dy­na­stii Wa­le­zju­szów zwa­ny był Ka­ro­lem Mą­drym. Mimo swo­je­go przy­dom­ku nie spo­dzie­wał się jed­nak za­pew­ne, że wznie­sio­na w Pa­ry­żu na jego po­le­ce­nie twier­dza zy­ska so­bie świa­to­wą i po­nad­cza­so­wą sła­wę, i to by­naj­mniej wca­le nie dzię­ki „Czło­wie­ko­wi w Ma­sce”. Jesz­cze mniej spo­dzie­wał się tego za­sia­da­ją­cy czte­ry wie­ki póź­niej na pa­ry­skim tro­nie Lu­dwik XVI. Tym­cza­sem to wła­śnie za jego pa­no­wa­nia sta­rusz­ka Ba­sty­lia sta­ła się miej­scem na­ro­dzin mitu. Bar­dzo nie­bez­piecz­ne­go, kłam­li­we­go i de­struk­tyw­ne­go mitu – tak zwa­ne „kłam­stwo Ba­sty­lii” sta­no­wi bo­wiem akt za­ło­ży­ciel­ski No­we­go Wspa­nia­łe­go Świa­ta. Z „kłam­stwa Ba­sty­lii” zro­dzi­ło się „kłam­stwo Wan­dei”, któ­re z ko­lei dało po­czą­tek „kłam­stwu Wio­sny Lu­dów”. Da­lej po­szło już jak po ma­śle. Z „kłam­stwa Wio­sny Lu­dów” po­wsta­ło „kłam­stwo Ko­mu­ny Pa­ry­skiej”, skut­ku­ją­ce z ko­lei „kłam­stwem Au­ro­ry” i dal­szy­mi kłam­stwa­mi: dar­wi­ni­zmu, de­ko­lo­ni­za­cji, spra­wie­dli­wo­ści spo­łecz­nej, re­wo­lu­cji oby­cza­jo­wej… Aż strach po­my­śleć, do­kąd nas te wszyst­kie kłam­stwa ra­zem za­pro­wa­dzą…

Kie­dy w 1774 roku Lu­dwik XVI wstą­pił na tron, po­li­tycz­na sy­tu­acja kró­le­stwa wy­da­wa­ła się usta­bi­li­zo­wa­na, a jego po­zy­cja w dzie­dzi­nie go­spo­dar­ki i na polu kul­tu­ry – nie­pod­wa­żal­na. Osiem­na­sto­wiecz­na Fran­cja była bez­sprzecz­nie naj­więk­szą eu­ro­pej­ską po­tę­gą. We­dług wy­li­czeń ów­cze­sne­go mi­ni­stra skar­bu, Ja­cqu­esa Nec­ke­ra, w rę­kach fran­cu­skich znaj­do­wa­ła się po­ło­wa go­tów­ki bę­dą­cej wów­czas w obie­gu na ca­łym kon­ty­nen­cie. „We­dle zgod­nych świa­dectw, za pa­no­wa­nia Lu­dwi­ka XVI kwit­nął wiel­ki do­bro­byt – na­pi­sał wy­bit­ny fran­cu­ski hi­sto­ryk, Ja­cqu­es Ba­invil­le. – Ni­g­dy świet­niej nie roz­wi­jał się han­del, ni­g­dy miesz­czań­stwo nie było bo­gat­sze. Kraj ob­fi­to­wał w pie­nią­dze. De­fi­cyt, acz­kol­wiek osią­gnął wiel­kie roz­mia­ry, mógł być po­kry­ty przez po­więk­sze­nie do­cho­du z po­dat­ków. Nie­ste­ty, wy­sił­ki re­for­ma­tor­skie mi­ni­strów roz­bi­ja­ły się o tra­dy­cyj­ne opo­ry nie tyl­ko warstw uprzy­wi­le­jo­wa­nych, ale i wszyst­kich po­dat­ni­ków, któ­rych sta­łym opie­ku­nem był par­la­ment”.

Przede wszyst­kim Fran­cu­zi nie chcie­li pła­cić po­dat­ków. Wbrew po­zo­rom, naj­więk­szy opór wo­bec ta­kiej ko­niecz­no­ści po­cho­dził nie od szlach­ty i du­cho­wień­stwa, ale – jak wska­zu­je Ba­invil­le – od „licz­nych ka­te­go­rii osób, pra­wie za­wsze bo­ga­tych lub za­moż­nych, któ­re do­tych­czas albo nie pod­le­ga­ły po­dat­kom, albo też pła­ci­ły, co ła­ska­wie chcia­ły. Wśród nich zaś więk­szość za­li­cza­ła się do miesz­czań­stwa, do trze­cie­go sta­nu, mo­no­po­li­zu­ją­ce­go urzę­dy i god­no­ści są­do­we, z któ­ry­mi zwią­za­ne było zwol­nie­nie od cię­ża­rów fi­skal­nych”.

Nie­ste­ty okres pa­no­wa­nia Lu­dwi­ka XVI oka­zał się dla go­spo­dar­ki ca­łej Fran­cji fa­tal­ny. Po okre­sie sta­gna­cji na­stą­pił od po­ło­wy lat osiem­dzie­sią­tych spa­dek pro­duk­cji. Ceny rów­nież spa­dły, któ­re to zja­wi­sko – ko­rzyst­ne dla kon­su­men­tów – na dłuż­szą metę było za­bój­cze dla pro­du­cen­tów. Na do­miar złe­go kró­le­stwo na­wie­dzi­ły klę­ski ży­wio­ło­we: su­sza i po­mór by­dła (w 1785 roku pa­dła pra­wie po­ło­wa po­gło­wia), nie­uro­dzaj w roku 1778 i wresz­cie su­ro­wa zima prze­ło­mu lat 1788–1789.

Na­ra­sta­nie pro­ble­mów go­spo­dar­czych przy­spie­sza­ła po­li­ty­ka pań­stwa, któ­re po­trze­bo­wa­ło co­raz wię­cej pie­nię­dzy na utrzy­ma­nie ar­mii, flo­ty i dy­plo­ma­cji, na pro­wa­dze­nie woj­ny ame­ry­kań­skiej z An­glią, na cele pu­blicz­ne i utrzy­ma­nie dwo­ru. Roz­war­stwie­niu spo­łe­czeń­stwa Fran­cji to­wa­rzy­szy­ło jego znie­wo­le­nie przez ab­so­lu­ty­stycz­ne pań­stwo. W mo­nar­chii Lu­dwi­ka rzą­dzi­ła nie­po­dziel­nie kró­lew­ska biu­ro­kra­cja. Chcąc za­ra­dzić tym pro­ble­mom, król zde­cy­do­wał się – po stu sie­dem­dzie­się­ciu la­tach prze­rwy – zwo­łać Sta­ny Ge­ne­ral­ne, tra­dy­cyj­ną re­pre­zen­ta­cję trzech sta­nów: szlach­ty, kle­ru oraz bur­żu­azji i ludu miej­skie­go. De­cy­zja ta spo­wo­do­wa­ła za­sad­ni­cze przy­śpie­sze­nie w ży­ciu po­li­tycz­nym Fran­cji. Kam­pa­nia wo­kół wy­bo­rów i spi­sy­wa­nie skarg i po­stu­la­tów do tro­nu zak­ty­wi­zo­wa­ły wie­lu mło­dych i star­szych przed­sta­wi­cie­li miesz­czań­stwa Pa­ry­ża. Lud­ność Pa­ry­ża z ogrom­nym na­pię­ciem ob­ser­wo­wa­ła po­czą­tek ob­rad – roz­gryw­kę mię­dzy kró­lem a Sta­na­mi Ge­ne­ral­ny­mi. Roz­bu­dzo­ne pod­czas kam­pa­nii wy­bor­czej ocze­ki­wa­nia na zmia­ny, a za­ra­zem po­gło­ski, że król zbie­ra woj­sko, po­głę­bia­ły fer­ment.

5 maja 1789 roku Lu­dwik XVI otwo­rzył w Wer­sa­lu po­sie­dze­nie Sta­nów Ge­ne­ral­nych. Wpraw­dzie ich skład nie od­zwier­cie­dlał re­al­ne­go ukła­du sił w kró­le­stwie, jed­nak­że w sze­re­gach po­słów „sta­nu trze­cie­go” zna­la­zło się wie­lu wy­bit­nych, bo­ga­tych i wpły­wo­wych lu­dzi. Lu­dzie ci zna­leź­li so­jusz­ni­ków wśród kle­ru i ary­sto­kra­cji, ta­kich cho­ciaż­by jak bi­skup Char­les Mau­ri­ce Tal­ley­rand czy mar­kiz Ma­rie Jo­seph de la Fay­et­te. Od­nie­śli zwy­cię­stwo już w pierw­szej kon­fron­ta­cji z po­zo­sta­ły­mi sta­na­mi: 17 czerw­ca Tiers État, czy­li stan trze­ci, ogło­sił się Zgro­ma­dze­niem Na­ro­do­wym, re­pre­zen­tan­tem nie jed­ne­go sta­nu, lecz ca­łe­go na­ro­du fran­cu­skie­go. Więk­szość kle­ru, w