Historia w kulturze ponowoczesnej. Koncepcje - metody - perspektywy badawcze - Opracowanie zbiorowe - ebook

Historia w kulturze ponowoczesnej. Koncepcje - metody - perspektywy badawcze ebook

Opracowanie zbiorowe

4,0

Opis

Człowiek ponowoczesny żyje w ciągłej teraźniejszości, a imperatyw elastyczności wymaga dostosowywania planów na przyszłość do kapitalistycznej gospodarki rynkowej. To jednak odbija się na przeszłości, gdyż historię można sprzedać jak każdy inny produkt. W jaki sposób ów hedonistyczny konsumeryzm odbija się na reprezentacjach przeszłości w przestrzeni publicznej?
Zakres tematyczny książki, w której publikują badacze z czternastu wiodących ośrodków akademickich w Europie, wykracza poza dotychczasowe metody analizy przeszłości w  teraźniejszości, prowadzone pod hasłami polityki historycznej czy pamięci zbiorowej. Tematy tu podejmowane obejmują związki historii z mediami i gospodarką, są również zadawane pytania o skutki ekonomizacji przeszłości dla współczesnego rozumienia historii.
Miloš Řezník, Magdalena Saryusz-Wolska, Sabine Stach i Katrin Stoll współpracują w zespole badawczym „Funkcjonalność historii w późnej nowoczesności” w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie (Deutsches Historisches Institut Warschau). Instytut istnieje od 1993 roku. Do jego zadań należy prowadzenie badań naukowych nad historią Polski i stosunków polsko-niemieckich w kontekście europejskim i międzynarodowym. Ponadto Instytut wspiera naukową debatę historyczną na płaszczyźnie międzynarodowej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 414

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Miloš Řezník, Magdalena Saryusz-Wolska, Sabine Stach, Katrin Stoll

Historia w późnym kapitalizmie: wprowadzenie

Prolog

Pod koniec lutego 2016 roku na warszawskiej Rotundzie, w której od 1966 roku mieścił się oddział banku PKO BP, zawisł ogromnych rozmiarów baner z napisem „1 marca – Narodowy Dzień «Żołnierzy Wyklętych». Pamiętamy”. Hasłu towarzyszyła fotografia żołnierzy zbrojnego podziemia antykomunistycznego, która przez kilka tygodni dominowała nad otoczeniem. Na stronie internetowej banku można przeczytać, że inicjatywa ta miała „utrwalać świadomość narodową” oraz popularyzować „idee nowoczesnego patriotyzmu”1. Co więcej, działania te należą do trwałej strategii promocyjnej PKO BP. Zarówno wcześniej, jak i później bank ten angażował się w akcje „patriotyczne”, takie jak upamiętnianie powstania warszawskiego, Konstytucji 3 maja czy bieg „tropem wilczym” – organizowany również z okazji Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Niecały rok po tym, jak na Rotundzie zawisł wspomniany baner, gmach został przeznaczony do rozbiórki i rekonstrukcji. Dodajmy, że chodzi o jedną z najatrakcyjniejszych działek w stolicy. Stawka w tej grze toczy się więc z jednej strony o pokaźny zysk z gospodarowania cenną nieruchomością, z drugiej zaś – o dziedzictwo peerelowskiej architektury i pamięć o jednym z najbardziej tragicznych wypadków powojennej Polski (wybuch gazu w Rotundzie w 1979 roku).

Powyższy przykład – choć spektakularny ze względu na rangę miejsca (ścisłe centrum Warszawy) i rozpoznawalność firmy (największy bank w Polsce) – nie jest bynajmniej odosobniony. Duże przedsiębiorstwa, nierzadko spółki skarbu państwa – obok PKO BP trzeba wymienić PGNiG czy Orlen – chętnie prowadzą politykę historyczną lub ją sponsorują.

Również mniejsze firmy wykorzystują szeroko rozumiane dziedzictwo historyczne w celach promocyjnych, a osoby zajmujące się popularyzacją historii same często używają języka ze sfery biznesu: na przykład Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, mówił w wywiadzie dla magazynu „Plus minus” o „sprzedawaniu żołnierzy wyklętych” i „rynku idei”2. Coraz częściej zdarza się też, że historia staje się przedmiotem transakcji rynkowych, o czym świadczy popularność odzieży i gadżetów „patriotycznych”, które nie są sprzedawane i kupowane li tylko ze względu na wartość użytkową, lecz raczej z uwagi na ich potencjał tożsamościowy. Powszechność tych zjawisk skłania nas do refleksji, w jaki sposób historia, kapitał i władza splatają się w kulturze współczesnej.

Historia i ponowoczesność

Oddawana w ręce czytelników książka jest pośrednim rezultatem warsztatów „Funkcjonalność historii w późnej nowoczesności”, które odbyły się we wrześniu 2015 roku w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie. Mimo że nie wszyscy autorzy przedstawianych tu prac brali w nich udział, stanowiły one ważny impuls do naszych rozważań na temat przemian historii w kulturze współczesnej. Badacze, którzy napisali teksty do niniejszego tomu, reprezentują trzynaście europejskich ośrodków akademickich i omawiają różne praktyki symboliczne. Poszczególne artykuły nie koncentrują się na samej obecności przeszłości w teraźniejszości, gdyż jednym z celów tej książki jest wskazanie podejść wykraczających poza badania pamięci. Nie chcemy zamykać się w semantycznych analizach reprezentacji historii, lecz zadać pytania o ich funkcjonalność dla kultury współczesnej. Mniej nas interesuje, jakie treści i narracje historyczne są obecne w aktualnych tekstach kulturowych, bardziej zaś, jak i dlaczego są one przekazywane. Co sprawia, że przywołujące przeszłość teksty, obrazy czy praktyki performatywne są tak licznie – i coraz liczniej – produkowane i konsumowane? Jakie społeczne, polityczne, gospodarcze i technologiczne mechanizmy warunkują ten proces? Co decyduje o takim, a nie innym jego rozwoju w różnych kontekstach? Dążymy do naświetlenia tych problemów z perspektywy transnarodowej i transmedialnej oraz przez pryzmat różnych metodologii.

Wnikliwy Czytelnik dostrzeże różnicę między tytułem warsztatów, które stały u podstaw tej książki, a tytułem samej publikacji. O ile te pierwsze posługiwały się pojęciem „późnej nowoczesności” (niem. Spätmoderne), o tyle książka traktuje o „ponowoczesności”, która w języku niemieckim funkcjonuje nie tylko jako Spätmoderne, lecz również jako Postmoderne(łącząc się postmodernizmem). Ponieważ publikacja ukazuje się wyłącznie w języku polskim, zdecydowaliśmy się na aktualizację tytułu, w którym wyeksponowaliśmy ogólniejsze pojęcie ponowoczesności. Jednak w zależności od tego, jaki aspekt współczesności umieścimy w centrum naszych rozważań, moglibyśmy odwołać się też do późnej nowoczesności lub nawet postmodernizmu.

Późna nowoczesność zakłada ciągłość między wczesną modernizacją a przemianami społecznymi, które obserwujemy obecnie; sugeruje, że dzisiejsze procesy są raczej symptomem przesilenia – lub odwrotnie: wygaszania – zjawisk i form typowych dla klasycznej nowoczesności niż sygnałem nadejścia nowej epoki3. Rzeczywiście, podejmowany przez nas problem nie jest wcale tak nowy, jak mogłoby się wydawać. W drugiej połowie XIX wieku świetnie sprzedawały się powieści historyczne, artyści i architekci tworzący w duchu historyzmu zyskiwali rozgłos i sławę, a państwa wydawały majątki na inscenizacje własnych tradycji na wystawach światowych4. Pierwsza faza komercjalizacji przeszłości jest więc ściśle związana z procesami modernizacyjnymi – nie tylko z powodów ekonomicznych, lecz także z uwagi na rozwój technologii i formowanie się nowych tożsamości narodowych.

Charakteryzując ponowoczesność jako nową epokę, która wyrasta z nowoczesności, Zygmunt Bauman akcentował z kolei znaczenie przemian gospodarczych, zwłaszcza rozwój konsumpcjonizmu. W ponowoczesności nie chodzi już o zaspokojenie potrzeb, lecz o wizję szczęścia, która wiąże się z „ciągle rosnącą liczbą i nasilaniem się pragnień wymagających natychmiastowego spożycia i spiesznego zastąpienia przedmiotów, które mają te pragnienia zaspokoić”5. Historia w przestrzeni publicznej6 funkcjonuje dziś na podobnej zasadzie: filmy, gry i komiksy historyczne, muzea i rekonstrukcje tworzone są w taki sposób, aby wzbudzić u odbiorców i użytkowników ochotę na więcej. Nawet jeśli działania te uzasadniane są względami edukacyjnymi czy politycznymi, to ich sukces mierzony jest liczbą sprzedanych biletów i egzemplarzy. Ten ideologiczny wymiar konsumpcjonizmu uwidacznia się w ocenie i algorytmach finansowania instytucji „robiących” historię, takich jak muzea czy instytuty badawcze. Ich ewaluacja opiera się na kryteriach ilościowych – pod uwagę brane są nie tylko wpływy z biletów czy nakłady publikacji, ale również liczba studentów (czyli konsumentów, klientów i jednocześnie nosicieli „popytu”) oraz „efekty” badań naukowych, wyrażane najlepiej w formie punktowanych publikacji lub pozyskanych grantów (a więc dochodu w sensie monetarnym). Idąc tym tropem, zadajemy pytania o ilościowy, konsumpcyjny i ekonomiczny wymiar współczesnej historii.

Komercjalizacja przeszłości jest dziś zjawiskiem globalnym. Co więcej, ekonomicznym aspektom dyskursu historycznego należy poświęcić osobną uwagę, gdyż wraz z rozwojem globalizacji skomplikowały się związki władzy i ekonomii. Niemiecki socjolog Hartmut Rosa tłumaczy to zmianami czasu w społeczeństwie ponowoczesnym, w którym następuje „desynchronizacja gospodarki i polityki”7 – funkcjonują one w osobnych porządkach temporalnych. Tymczasem w polskim dyskursie naukowym najwięcej miejsca poświęca się dziś związkom historii z polityką i odgórnie sterowanej polityce pamięci, zwłaszcza po wyborach prezydenckich i parlamentarnych w 2015 roku. Analizy te wyczerpują temat tylko częściowo. W niniejszym tomie podejmuje go Marcin Napiórkowski, który proponuje nowe spojrzenie na legislację komemoracyjną. Niemniej, podejście to nie wyjaśnia współczesnych przemian dyskursu historycznego, które zachodzą niezależnie od bieżącej sytuacji politycznej.

Jednym z dowodów przechylania szali w stronę kontekstów politycznych w rodzimej dyskusji o współczesnej historiografii było Forum Badaczy Dziejów Najnowszych, zwołane 10 grudnia 2016 roku w Warszawie8. Zgromadziło ono ponad dwustu polskich historyków i historyczek. Znakomita większość z nich wyrażała zaniepokojenie i troskę o niezależność badań naukowych od polityki. Kwestie związane z odpowiedzialnością uniwersytetów za kształcenie i etos profesjonalnych historyków sygnalizowane były jedynie na marginesie9. Medializacja historii i jej ekonomiczne uwarunkowania były natomiast zupełnie nieobecne w refleksji uczestników Forum. Tymczasem są to w naszym przekonaniu zagadnienia nierozerwalnie związane ze sferą polityki historycznej i naukowej.

Chcąc opisać kondycję współczesnych narracji historycznych, trzeba uwzględnić liczne zjawiska typowe dla ponowoczesności, w tym: medializację, przyspieszenie, afektywność i utowarowienie. Każde z nich było już niejednokrotnie tematyzowane w kontekście przemian kultury współczesnej. Konsekwencje coraz głębszego zapośredniczania komunikacji przez media są stałym tematem socjologii czy kulturoznawstwa. Wiemy dziś, że medializacja historii – zwłaszcza obecność tekstów o tematyce historycznej w Internecie i nielinearny charakter narracji hipertekstualnej – generuje zmiany w „tradycyjnej” historiografii, powodując jej postępującą fragmentaryzację10. Wiąże się to z drugim z wymienionych czynników: przyspieszeniem, czyli wykonywaniem coraz większej liczby czynności w tym samym czasie i skracaniem się horyzontów temporalnych11. Naturalną reakcją ponowoczesności na nowoczesną racjonalizację i „odczarowanie świata” (Max Weber) okazuje się także coraz bardziej afektywny charakter kultury współczesnej. Emocje zaś są nierozerwalnie związane z praktykami konsumpcyjnymi, co podkreśla izraelska filozofka Eva Illouz12. Tendencja ta nie omija historii: w duchu zwrotu afektywnego opisuje się dziś rekonstrukcje historyczne czy inne formy emocjonalnego angażowania „zwykłych” ludzi w przeszłość13. Wszystkie powyższe zjawiska mają fundamentalne znaczenie dla przekazu historycznego, który odbywa się za pośrednictwem mediów, wprowadza przeszłość do pędzącej teraźniejszości i odwołuje się do emocji. Stosunkowo mało uwagi poświęca się jednak ostatniemu z wymienionych przez nas aspektów: utowarowieniu historii.

Jeśli uznamy utowarowienie za jedną z centralnych cech społeczeństwa ponowoczesnego – a takie tropy odnajdziemy u klasyków współczesnej socjologii: Zygmunta Baumana, Anthony’ego Giddensa czy Ulricha Becka – wówczas konieczność rozpatrywania statusu historii w odniesieniu do kapitału i gospodarki (a nie tylko władzy i polityki) stanie się oczywista. Na gruncie socjologii polskiej koncepcję tę wprowadzał między innymi Marek Ziółkowski. Analizując komercjalizację życia społecznego w Polsce okresu transformacji, wykorzystywał teorie systemowe Niklasa Luhmanna: subsystem ekonomii stał się w latach dziewięćdziesiątych XX wieku centralnym elementem struktur społecznych, a społeczeństwa włączone zostały w globalny system kapitału i wymiany towarowej14. Rzecz jasna, przemiany te dotyczą również tych subsystemów, które (re)produkują narracje historyczne: nauki, kultury i edukacji.

W polskim kulturoznawstwie związki między rozwojem (późnego) kapitalizmu a ewolucją sfery symbolicznej zostały dostrzeżone w reakcji na głośną książkę Fredrica Jamesona Postmodernism, or the Cultural Logic of Late Capitalism (1991), której fragment ukazał się w równie głośnym i pod wieloma względami przełomowym tomie pod redakcją Ryszarda Nycza Postmodernizm. Antologia przekładów (1998)15. W turbulentnym okresie przełomu XX i XXI wieku uwaga badaczy – bynajmniej nie tylko polskich – koncentrowała się na omawianych przez Jamesona kategoriach estetycznych: pastiszu i nostalgii. Kwestia (późnego) kapitalizmu schodziła na dalszy plan. Zagrożenia wynikające z utowarowienia życia społecznego wydawały się wtedy jeszcze zagadnieniem czysto akademickim, nie zaś realnym problemem.

Kilka lat po przełomie milenijnym ukazały się polskie przekłady ważnych książek Zygmunta Baumana, w których analizował on sploty związków społecznych i ekonomicznych: Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy (pl. 2006), Globalizacja. I co z tego dla ludzi wynika (pl. 2006), Płynna nowoczesność (pl. 2006), Konsumowanie życia (pl. 2009). Stanowiły one ważny impuls do krytycznej (w Baumanowskim rozumieniu: wątpiącej) refleksji nad wpływem kapitału (i jego podziału) na kondycję kultury. Były to jednak prace skoncentrowane na teraźniejszości i jej możliwych wcieleniach w przyszłości, wobec czego sprawy historii pojawiały się w nich jedynie na marginesie. Wynikało to zapewne też z przekonania, że postmodernizm (w wypadku Baumana: ponowoczesność) to czas końca historii.

Mniej więcej w tym samym czasie Agnes Heller obnażyła pułapkę myślenia o końcu historii i upadku wielkich opowieści:

To bowiem właśnie w duchu wielkiej narracji jest tak, iż musimy wkroczyć ze starej epoki w nową i być przy tym także zdolni do tego, żeby uczciwie zdać precyzyjną relację z okresów, które pozostały za nami, tudzież do opisania jakoś również specyfiki nowego okresu16.

Innymi słowy, powszechne przekonanie, że oto wchodzimy w nową epokę, w której przeszłość liczy się mniej niż przyszłość, było – pod względem logiki procesu historycznego – dowodem na to, że cały czas pozostajemy w świecie wielkich narracji, osadzonych w czasie linearnym, a więc historycznym, wymagających temporalnej ciągłości między tym, co było, jest i będzie. Heller podkreślała natomiast, że historia, choć nie straciła na istotności, to – jako formacja dyskursywna – przeszła głęboką transformację. Przyjęła formę mozaiki, „która składa się z heterogenicznych kawałków kolorowego szkła, jakie w większości do siebie nie pasują”17.

Rozważania Heller pokazują, że historia wkraczała tylnymi drzwiami do teorii (po)nowoczesności. W jej interpretacji ponowoczesność nie neguje potrzeby narracji historycznych, ale dokonuje ich radykalnego przewartościowania. Opowieść o przeszłości podlega takim samym procesom globalizacji i utowarowienia jak inne pola społeczne. Pisała o tym Alison Landsberg, gdy pokazywała, jak globalne media – zwłaszcza kino hollywoodzkie – formują protezy pamięci oraz schematy konsumpcji18. Dotyczy to w szczególnym stopniu odnawiania wielkich narracji narodowych oraz włączania historii w glokalne (Robertson)19 poszukiwania tożsamości, dostrzegalne choćby w turystycznej ornamentyce, sprzyjającej utowarowieniu i konsumpcji różnych przeszłości: lokalnych, narodowych i globalnych.

Baumanowskie rozważania o „konsumowaniu życia” można więc stosunkowo prosto przełożyć na ideę „konsumowania historii”. Pojęcie to wskazuje na rynkowe kryteria selekcji motywów historycznych, które podlegają utowarowieniu, oraz na fakt, że ponowoczesny model konsumpcji kształtuje modele reprezentacji przeszłości i formy świadomości historycznej20. Konsumpcja, o której tu mowa, odbywa się w „supermarkecie kultury”, który zaopatruje nas w „informacje i potencjalne tożsamości”21. Gordon Mathews zauważał na przełomie XX i XXI wieku:

Supermarket kultury, podobnie jak supermarket rzeczy materialnych, w formie zalążkowej istnieje prawdopodobnie, odkąd pojawił się człowiek: towary odbywają drogę ze źródła pochodzenia i tak samo podróżują idee, o czym antropolodzy wiedzą już od dawna. Jednak supermarket kultury niezwykle się ostatnio rozwinął. Wręcz eksplodował22.

Warto w tym miejscu wrócić do prac Jamesona, który współinicjował dyskurs o postępującej ekonomizacji kultury. Jego zdaniem proces ten wiązał się z popularyzacją postaw nostalgicznych w epoce późnego kapitalizmu. O przenikliwości jego diagnoz, formułowanych u progu lat dziewięćdziesiątych XX wieku, świadczą dziś liczne zjawiska popkulturowe, składające się na złożony fenomen nostalgii: retro, remix, revival czy vintage. Nie są to już lokalne mody, lecz globalne trendy23. W Europie środkowo-wschodniej wymagają jednak podwójnie krytycznej analizy, gdyż po pierwsze odwołują się do autorytarnej wizji przeszłości, po drugie zaś utowarowiona nostalgia za PRL-em, NRD czy Czechosłowacją czerpie zyski z przypominania przedmiotów czy smaków gospodarki niedoborów. Ten paradoks widoczny jest na przykład w licznych restauracjach stylizowanych na PRL-owskie bary mleczne. Współczesne menu różni się oczywiście od realnych jadłospisów sprzed 1989 roku. Nie ma to jednak większego znaczenia, gdyż konstruowane w ten sposób nostalgiczne imaginarium jest służebne wobec teraźniejszości, a nie przeszłości. Jak podkreśla Svetlana Boym, w zależności od tego, z jakim typem nostalgii mamy do czynienia, działania te mogą wspierać unifikujące, narodowe (a nierzadko nacjonalistyczne) projekty tożsamościowe (nostalgia restauratywna) lub wzbogacać spektrum krytycznych, subwersywnych praktyk, stojących w opozycji do etnocentryzmu (nostalgia refleksyjna)24.

Próby czasu nie wytrzymała natomiast teza Jamesona o pastiszu jako dominującym gatunku kultury postmodernistycznej. Pod koniec maja 2015 roku Umberto Eco pisał w recenzji włoskiego wydania Płynnej nowoczesności Baumana, że dostrzega zasadniczą różnicę między płynnym społeczeństwem a postmodernizmem. Ten ostatni wiązał się bowiem z kryzysem wielkich narracji i fragmentaryzacją opowieści25, podczas gdy współcześnie odnotowujemy powrót do wielkich narracji – zwłaszcza etnocentrycznych. Agnes Heller nazywa ten proces retotalizacją narracji, która jest reakcją na jej wcześniejszą detotalizację26. W przeciwieństwie do rozproszonej mozaiki postmodernistycznych opowieści, które koncentrowały się na teraźniejszości i ewentualnie przyszłości, wielkie narracje i mity historyczne traktują o przeszłości. Co ciekawe, w argumentacji Heller instytucją wymykającą się retotalizacji i wciąż postępującą według schematów detotalizacyjnych jest muzeum, które skupia się na poszczególnych dziełach „za pomocą anarchii”27. Spostrzeżenie to jest zasadne tak długo, jak długo mówimy o muzeach sztuki. Tymczasem w ostatnich latach powstaje coraz więcej muzeów historycznych (w Polsce należałoby wymienić m.in. Muzeum Powstania Warszawskiego, 2004; POLIN. Muzeum Historii żydów Polskich, 2014; Muzeum II Wojny światowej, 2017). W tej książce omawia je Monika Heinemann. Zarówno analizowane przez nią instytucje, jak i inne placówki muzealne nadal (lub raczej: ponownie) pełnią rolę „świątyń pamięci” – jak Heller nazywa tradycyjne muzea. Zamiast detotalizować opowieść o przeszłości, oferują spójne narracje historyczne, które wpisują się w procesy retotalizacji. Powrót do wielkich narracji etnocentrycznych lub takich, które zastępują etnocentryzm inną, jednolitą ofertą tożsamościową, okazuje się więc rewersem procesów globalizacji i „mozaikowości” kultury postmodernistycznej. Muzea historyczne służą dziś do uprawiania polityki symbolicznej, co uwidacznia się choćby w państwowych interwencjach w autonomię kultury wystawienniczej – tak jak działo się to w wypadku POLIN. Muzeum Historii żydów Polskich (jeszcze przed wyborami w 2015 roku) czy w Muzeum II Wojny światowej w 2016 i 2017 roku.

Jak na tym tle rysuje się sytuacja historii, która jest przecież nie tylko opowieścią o minionym czasie (historia rerum gestarum), ale i nauką? Jako jedna z dyscyplin humanistycznych historia podlega dziś przemianom nakierowanym na racjonalizację procesu badawczego, konieczność konkurowania o pieniądze, zależność między liczbą i miejscem publikacji a wysokością dofinansowania. Nie są to jednak procesy charakterystyczne wyłącznie dla historii, lecz raczej dla nauki jako takiej, dlatego też nie poświęcamy im osobnej uwagi28. Tym niemniej, w polskim środowisku naukowym historyków wciąż odczuwalna jest pewna rezerwa wobec badania historii w kulturze współczesnej. Mimo wszechobecności tego zjawiska nie doczekało się ono wielu publikacji – być może ze względu na jego interdyscyplinarny charakter, wymagający łączenia podejść historycznego, kulturoznawczego, socjologicznego czy wreszcie: ekonomicznego. Pojedyncze dostępne prace reprezentują raczej dyskursy nauk o kulturze niż perspektywę historiograficzną.

Pierwsze poważne opracowanie interesujących nas tutaj zagadnień ukazało się w Polsce dopiero w 2012 roku pod tytułem Historia w kulturze współczesnej. Niekonwencjonalne podejścia do przeszłości29. Co ciekawe, konferencja, której pokłosiem była ta książka, odbywała się dwa lata wcześniej w Lublinie pod hasłem Historie alternatywne. To przesunięcie pokazuje zmianę, jaka dokonała się w tamtym czasie. O ile tytuł konferencji odwoływał się do kategorii historiograficznej, to publikacja – w której obok siebie znalazły się teksty historyków i kulturoznawców – wprowadzała już kontekst kultury współczesnej. W 2015 roku Izolda Kiec i Izabela Kowalczyk opublikowały książkę Historia w wersji popularnej30, którą można potraktować jako dopełnienie lubelskiego tomu. Jak do tej pory oba zbiory tekstów stanowią trzon refleksji na temat splotów historii ze współczesną kulturą masową i popularną, dostępnych na polskim rynku. Oczywiście, oprócz nich powstało także wiele drobniejszych i rozproszonych publikacji, jednak wobec ogromu omawianego tu zjawiska wciąż za mało zajmujemy się tym tematem. Tymczasem autorzy wypowiadający się na dalszych stronach niniejszej książki wielokrotnie podkreślają, że badania przeszłości we współczesności bynajmniej nie dyskredytują historii jako dyscypliny naukowej. Chodzi raczej o dwa komplementarne podejścia.

Historia jako gałąź gospodarki

Ze względu na wspomniane wyżej sploty historii i ponowoczesności warto zwrócić uwagę na pojęcia przemysłu pamięci i przemysłu historycznego, a także wynikające z nich konotacje z industrializacją i kapitalizmem. Piotr T. Kwiatkowski pisze, że „przemysł pamięci” oznacza „aktywność ekonomiczną będącą skutkiem utowarowienia pamięci zbiorowej i wchodzącej w skład gospodarki nazywanej sektorem kreatywnym lub przemysłami kultury”31. Dwa spostrzeżenia Kwiatkowskiego są kluczowe. Po pierwsze dostrzega on ciągłość między refleksją o przemyśle pamięci (w szerszym ujęciu możemy mówić o przemyśle historycznym) a przemysłem kulturowym, charakteryzowanym przez Theodora W. Adorna i Maxa Horkheimera; po drugie zaznacza, że omawiany przez niego obszar jest w znacznym stopniu finansowany ze środków publicznych32.

Pierwsze z powyższych spostrzeżeń ma charakter krytyczny. Sugeruje, że przemysł pamięci/historyczny funkcjonuje analogicznie do pola opisywanego przez Adorna i Horkheimera, w którym

produkty przykrawane są mniej lub bardziej planowo według miary konsumpcji masowej i w wysokim stopniu same określają tę konsumpcję. […] Pozwalają na to zarówno […] środki techniczne, jak też koncentracja gospodarki i administracji33.

Oprócz aspektu ekonomicznego analogia między przemysłem kulturowym a przemysłem pamięci/historycznym podpowiada, że chodzi o przedsięwzięcie rozrywkowe, nastawione nie tylko na zysk, lecz także na ujednolicenie i zmuszenie konsumentów do ideologicznego posłuszeństwa34.

Wobec porównania przemysłu pamięci/historycznego do przemysłu kulturowego drugie spostrzeżenie Kwiatkowskiego – o publicznym finansowaniu pamięci/historii – może wydawać się paradoksalne. Jednak zaangażowanie środków publicznych nie neguje dziś rynkowego funkcjonowania branży. Tak jak sektor nauki jest stale dofinansowywany, a mimo to musi kierować się logiką podaży i popytu, tak i sektor kultury działa na analogicznej zasadzie. Specyfika branży historycznej polega tu przede wszystkim na jej funkcjonowaniu na styku nauki i edukacji oraz kultury, mimo że w większości krajów europejskich za edukację szkolną, uczelnie i instytuty naukowe oraz za kulturę odpowiadają różne ministerstwa. Wszystkie resorty oczekują od swoich „podopiecznych” sukcesów mierzonych w kategoriach ilościowych. Symptomatycznym przykładem uzależnienia historii od rynku, polityki i ekonomicznych ocen działalności akademickiej było utworzenie w 2014 roku w Austrii federalnego Ministerstwa Nauki, Badań i Gospodarki (Bundesministerium für Wissenschaft, Forschung und Wirtschaft). W resorcie działają dwa zespoły administracyjne: jeden odpowiedzialny za naukę, drugi – za gospodarkę. Obszar określany jako „turystyka i obiekty historyczne” jest podporządkowany temu drugiemu. Pokazuje to, że komercjalizacja tak nauki, jak i przeszłości jest dziś rzadko kwestionowana, a w konsekwencji staje się bezrefleksyjną „oczywistością”.

W wielu wypadkach nie sposób odróżnić działań prywatnych od publicznych, co doskonale widać na przykładzie rynku wydawniczego. W Unii Europejskiej większość prac naukowych (w tym, oczywiście, historycznych) ukazuje się dzięki publicznym dofinansowaniom, jednak zysk z tego tytułu – o ile jest – rzadko trafia do autora czy instytucji finansującej. Przeważnie zostaje w wydawnictwie, które jest komercyjnym graczem na wolnym rynku. Publiczne finansowanie nie niweluje zatem rynkowych oczekiwań wobec historii, która uzależniona jest od „koniunktur” dwojakiego rodzaju: musi dopasowywać ofertę do popytu wśród swoich odbiorców oraz jest uzależniona od politycznej linii, forsowanej przez instytucje finansujące.

W ostatnim czasie obserwujemy nową tendencję: pojawia się coraz więcej inicjatyw historycznych, które funkcjonują niezależnie od publicznych sektorów edukacji, nauki i kultury. Także w tym wypadku można wskazać wcześniejsze działania zlecane przez prywatne przedsiębiorstwa – piszą o nich Veit Damm i Manfred Grieger w niniejszej książce. Jednak banki czy koncerny przemysłowe, które decydowały się na finansowanie historii, dążyły przeważnie do celebracji własnej przeszłości. W ten sposób rodziły się uroczystości jubileuszowe czy księgi pamiątkowe. Na tym tle szczególny charakter miały badania zlecane przez niemieckie przedsiębiorstwa – na przykład Volkswagen czy Dr. Oetker, których celem było przedstawienie zaangażowania firmy w narodowosocjalistyczny system przemocy, terroru i wyzysku35.

Obecnie na rynku działa wiele agencji czy aplikacji internetowych, pomagających prowadzić badania genealogiczne i szukać przodków – oczywiście za pieniądze. Coraz więcej domów medialnych przyciąga odbiorców treściami historycznymi. W Polsce niemal każdy duży tygodnik społeczno-polityczny oraz niektóre dzienniki publikują dodatki historyczne: „Pomocnik Historyczny” („Polityka”), „Ale Historia” („Gazeta Wyborcza”), „Newsweek Historia”, „W Sieci Historii”, „Historia Uważam Rze”, „Do Rzeczy Historia” itd. Podobna tendencja widoczna jest w innych krajach europejskich, gdzie ukazuje się coraz więcej magazynów popularno-historycznych czy historyczno-rozrywkowych. Telewizyjne audycje historyczne przeniosły się do dedykowanych kanałów tematycznych, które przez całą dobę nadają programy poświęcone przeszłości. We Włoszech na przykład odpowiednikiem polskiego „TVP Historia” jest publiczny kanał „RAI Storia”. Otwierane są prywatne muzea (np. „Czar PRL” na warszawskiej Pradze czy „DDR Museum” we wschodniej części Berlina). Istnieją niezliczone strony internetowe, blogi i wideoblogi, fanpage poświęcone lokalnej, regionalnej i narodowej historii, które utrzymują się z wpływów z reklam. Podobnych działań komercyjnych, w których historia nie jest nauką czy działalnością kulturalną, lecz rozrywką i sposobem generowania zysków, można wymienić bez liku.

Za poniekąd banalny przykład uzależnienia historii od rynku medialnego niech posłużą książki autorów, którzy nie mają etatów na uniwersytetach (a jest to sytuacja coraz częstsza). Nakład i promocja tych publikacji stanowi dla nich sprawę egzystencjalną, gdyż przekłada się na osobiste wpływy ze sprzedaży. Komercyjny sukces nierzadko wymaga zaś ustępstw w konstrukcji wywodu. Przypomnijmy, że nie mówimy tu wyłącznie o zjawisku polskim, lecz raczej o trendzie ogólnoeuropejskim, by nie powiedzieć: światowym. Na przykład na uniwersytetach brytyjskich liczba sprzedawanych egzemplarzy jest jednym z kryteriów oceny prac naukowych, a więc też ich autorów, co ma poważne konsekwencje dla narracji historycznych już w samej warstwie stylistycznej. Stąd zresztą wynika popularność, „poczytność” i komercyjny sukces brytyjskich historyków, publikujących choćby na rynku niemieckim czy polskim.

Dotykamy tu kwestii, o których siedemdziesiąt lat temu pisali Adorno i Horkheimer, krytykując przemysł kulturowy: ujednolicenia, przewidywalności i podporządkowania wymogom gatunku. Co więcej, kaganiec prostej formy zaciska się dzisiaj mocniej, gdyż warunki obecności na najczęściej odwiedzanych portalach, fanpage’ach czy blogach dyktują reklamodawcy, a niejedna wypowiedź musi zamknąć się w 140 znakach – tyle bowiem dopuszcza Twitter. Nawet strony internetowe o ambicjach akademickich – na przykład niemiecki serwis zeitgeschichte-online.de, publikujący na bieżąco teksty o historii najnowszej – muszą spełniać wymóg odpowiednio wysokiej „klikalności”.

O tym, że „produkcja historii” odbywa się dziś w realiach wolnorynkowych, przypominają Wolfgang Hartwig i Alexander Schug, redaktorzy głośnej książki, History sells!, która ukazała się w Niemczech w 2009 roku36. W rezultacie tego stanu rzeczy coraz więcej osób żyje dziś z uprawiania historii, ale bynajmniej nie tej, którą znamy z akademii czy instytucji kultury. W oczywisty sposób przekłada się to na zmiany w edukacji historyków. Pierwsze studia z zakresu public history powstały w Stanach Zjednoczonych już w latach siedemdziesiątych, a w Niemczech rozwijają się od kilkunastu lat. Juliane Tomann i Cord Arendes omawiają ten trend w artykule publikowanym w tej książce37. W Polsce nabór prowadzony jest aktualnie (2017) na kierunek „historia w przestrzeni publicznej” na Uniwersytecie Wrocławskim. Kilka innych uczelni oferuje specjalności, moduły czy tzw. ścieżki, kształcące przede wszystkim w zakresie medialnych uwarunkowań współczesnej historii. Zgodnie z systemowymi wymogami szkół wyższych po tzw. reformie bolońskiej w całej Europie pojawia się coraz więcej zajęć praktycznych, na których studenci otrzymują łatwo aplikowalne wskazówki, jak należy pisać, przedstawiać czy wizualizować historię.

Producenci i konsumenci historii

Skoro piszemy o tym, że historia jest dziś gałęzią gospodarki, należy zastanowić się, kto zajmuje się produkcją, a kto – konsumpcją przeszłości. Już samo rozdzielenie obu grup okazuje się problematyczne, gdyż w praktyce są to często te same osoby, które występują w podwójnych rolach. Obie strony są bowiem „użytkownikami” historii; obie są też zaangażowane w procesy utowarowienia historii, gdyż odbywają się one w przestrzeni rynku, regulowanego przez podaż (producenci) i popyt (konsumenci) oraz przez technologie medialne, które umożliwiają wymianę. O tym, że producenci i konsumenci historii to dwie strony tego samego medalu, świadczy też fakt, że ich kontakt zapośredniczony jest często przez nowe media, które z definicji zakładają wymienność ról38.

Wymienność ról jest jednak szerszym zjawiskiem i wykracza poza świat mediów cyfrowych. Uczestnictwo w publicznych praktykach komemoracyjnych, takich jak rekonstrukcje historyczne (reenactments), o których w tej książce pisze Madeleine Brook, czy obchody rocznicowe, omawiane przez Marketę Spiritovą, również wymaga od uczestników wchodzenia w różne role. Zwłaszcza podczas dużych uroczystości są oni angażowani na wielu poziomach39. Ich obecność służy legitymacji wydarzenia i uznaniu go za „historyczne”. Tak było na przykład podczas obchodów dwudziestolecia upadku muru berlińskiego w 2009 roku w stolicy Niemiec, gdy symboliczne kostki domina przewracał Lech Wałęsa. Pełnił on w Berlinie kilka ról: historycznej postaci, aktora masowego spektaklu, atrakcji turystycznej i uczestnika wydarzeń. Podobnie wieloznaczne, choć mniej prominentne, są role rekonstruktorów powstań i bitew, które rokrocznie odbywają się w wielu krajach naszego regionu.

Jaki wpływ na historiografię ma owa nieokreśloność ról, w których występują producenci i/lub konsumenci historii? Otóż, współczesne praktyki komunikacji o przeszłości – zarówno tej odbywającej się w sieci, jak i niezapośredniczonej – prowadzą do „transformacji” historii i zmian w myśleniu historycznym, niekoniecznie zaś do przyswajania wiedzy historycznej40. Bierny odbiór historii jest współcześnie niemal niemożliwy. Każda forma recepcji jest zarazem działaniem nastawionym na przetwarzanie; konsumpcja przenika się z produkcją. Jeśli zatem poniżej piszemy o konsumentach i producentach historii, to dokonujemy tego rozróżnienia wyłącznie na poziomie analitycznym, mając świadomość złożonej natury samego zjawiska. Decyzja o konsumpcji jakiejś oferty historycznej jest bowiem sygnałem dla producentów o „zapotrzebowaniu” na określone narracje czy obrazy i w konsekwencji stymuluje ich podaż. Jerome de Groot, autor książki Consuming History, zwraca uwagę na fakt, że

sposób, w jaki społeczeństwo konsumuje własną historię, jest kluczowy dla zrozumienia współczesnej kultury popularnej, tematów w zakresie reprezentacji przeszłości i różnych przejawów (auto)konstrukcji społecznej. Praktyki konsumpcyjne wpływają na to, co jest oferowane jako historia, i określają formy manifestacji przeszłości w społeczeństwie41.

Analityczne rozróżnienie między producentami a konsumentami znajduje jednak zastosowanie na poziomie metodologicznym. O ile jesteśmy w stanie badać produkcję historii, koncentrując się na instytucjach i aktorach społecznych, którzy w niej uczestniczą, o tyle znacznie trudniej jest odpowiadać na pytania dotyczące konsumentów – chociażby ze względu na ich rozproszenie. Badania recepcji należą do metodologicznych wyzwań współczesnej humanistyki i nauk społecznych, a gdy w grę wchodzi odbiór i użytkowanie mediów cyfrowych, dodatkowym problemem okazuje się niedostępność danych. Koncerny, oferujące najpopularniejsze usługi internetowe, wiedzą niemal wszystko o naszej aktywności w sieci, ale z zasady nie udostępniają tych informacji. Sytuacja ta przyczynia się do zacierania różnicy między produkcją a konsumpcją: na podstawie naszych dotychczasowych działań w sieci algorytm kieruje naszą uwagę w stronę tej części oferty, która jest zgodna z naszym profilem. To z kolei stymuluje podaż tego, co i tak już znamy i lubimy. W tej asymetrycznej relacji Google czy Facebook w mgnieniu oka generują dane o aktywności swoich użytkowników, naukowcy zaś, którzy chcieliby poznać schematy korzystania z wybranych usług, muszą sięgać do wyrafinowanych metod badań społecznych.

Towary historii

Konsumpcja towarów historii odbywa się w „społeczeństwie doznań” (Erlebnisgesellschaft)42 – ten wątek pojawia się w tekście Markety Spiritovej. Autor tego pojęcia, Gerhard Schulze, argumentuje, że w społeczeństwie doznań produkty nie służą zaspokojeniu określonych potrzeb ani osiągnięciu wybranych celów, lecz stają się celem samym w sobie43. Dodajmy, że doznanie (w polskich przekładach słowa Erlebnisużywa się nieraz pojęcia „przeżycie”) istotnie różni się od doświadczenia, co akcentował już Walter Benjamin44. W odniesieniu do historii i pamięci różnica ta powróciła w pracach Andreasa Huyssena na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Już wtedy dostrzegał on rolę technologii w kształtowaniu doświadczenia historycznego oraz związek między procesami modernizacyjnymi a wzrostem społecznego znaczenia przeszłości45. Odnosząc się do nowych trendów muzealniczych po deklaracji new museology z 1984 roku, Huyssen pisał, że doznanie przeszłości zaczyna wypierać jej doświadczenie46. Produkty wytwarzane przez przemysł historyczny nie są nastawione na przekazanie wiedzy, lecz na emocjonalną i estetyczną celebrację samych siebie. To zaś prowadzi do renegocjacji samej idei autentyczności – o ile na przykład w „klasycznym” muzeum, jakie znamy z epoki nowoczesnej, obiekty oryginalne (czyli właśnie: autentyczne) decydowały o jego atrakcyjności, o tyle we współczesnych projektach wystawienniczych liczy się autentyczność narracji czy wręcz doznania odbiorcy. Autentyczność nie wiąże się już zatem z konkretnymi przedmiotami, nie jest dana z siebie, ale musi zostać wpierw ukształtowana. Dlatego w ostatnich latach popularność zyskało pojęcie „autentyfikacji”, które wskazuje na samo konstruowanie autentyczności i jej procesualny charakter47.

Postrzeganie historii w kategoriach wymiany towarowej tematyzowane było dotychczas w badaniach dziedzictwa kulturowego, w szczególności w nurcie dotyczącym heritage industry. Historia związana z danym miejscem jest tak eksponowana, by uczynić je wartym odwiedzenia (za opłatą). Tak jest w wypadku licznych muzeów, parków tematycznych, miejsc pamięci czy pamiątek48. Gregory Ashworth podsumowuje to następująco: „To interpretacja, a nie samo źródło, staje się dosłownym produktem”49. Jako że owa interpretacja wynika przede wszystkim z popytu, oferta produktów dziedzictwa (heritage products) zależy od preferencji nabywców. „Dziedzictwo nie istnieje bez swoich konsumentów”50 – pointuje Ashworth.

Nowe podejście do dziedzictwa reprezentuje też David Lowenthal – autor znanej książki Przeszłość to daleki kraj, która pierwotnie ukazała się w 1985 roku, a w 2015 roku autor opublikował drugie, zmienione wydanie. Trzydzieści lat, które minęły między pierwszą a drugą edycją, to z punktu widzenia naszych rozważań epoka kluczowa. Swoje badania nad społeczną funkcją przeszłości Lowenthal rozpoczynał w okresie, w którym centralnym tematem filozofii kultury był postmodernizm, postrzegany jeszcze raczej jako zjawisko estetyczne, związane z rozwojem najnowszej sztuki i architektury. Diagnozy o ponowoczesności czy późnej nowoczesności dopiero rodziły się w pismach Baumana czy Giddensa. W połowie lat osiemdziesiątych czas dopiero zaczynał „przyspieszać” – by ponownie odwołać się do pojęcia Hartmuta Rosy. Dziś, po ponad trzech dekadach spoglądamy na te procesy z odpowiedniego dystansu, co sprzyja podsumowaniom. Zmiany polityczne (przełom 1989/1990 roku w Europie środkowo-Wschodniej), technologiczne (pojawienie się Internetu) i ekonomiczne (postępująca liberalizacja rynku i konsumpcjonizm) sprawiają, że żyjemy w innej epoce. We wprowadzeniu do drugiego wydania wspomnianej publikacji Lowenthal tak podsumowuje tę sytuację:

Nowe, istotne postawy wobec przeszłości dotyczą przejścia od reprezentacji pisanych do wizualnych, ekspansji narracji wielogłosowych i refleksyjnych, wielobarwnych retrospekcji, efektów internetowych, poszukiwań w sieci za osobistą, rodzinną i plemienną przeszłością51.

Mimo tak wielu nowych tendencji niezmienny pozostaje brak świadomości, że przeszłość istotnie różniła się od teraźniejszości. Jeden z recenzentów zaktualizowanego wydania książki Lowenthala pisał: „Naszych przodków wyobrażamy sobie jako nas samych, w «zabawnych ubraniach». Historia stała się niespójnym, globalnym dramatem bez kontekstu ani ciągłości”52. W ponowoczesnym świecie późnego kapitalizmu historia nie jest już obcym krajem, lecz stała się towarem.

Oferta towarów historii jest tylko pozornie szeroka. Większość z nich wywołuje podobne doznania i zaspokaja te same potrzeby – skądinąd uprzednio wykreowane na rynku historii. Równie przewidywalne są poszczególne gatunki, w które wtłoczone są ponowoczesne opowieści o przeszłości. Mamy więc do czynienia z postmodernistyczną mozaiką, kombinacją zbliżonych elementów, które układają się w schematyczne struktury. Doskonale pokazuje to Judith Keilbach w niniejszym tomie, analizując, jak te same obrazy archiwalne wmontowywane są w różne filmy dokumentalne, które z kolei oferują porównywalne wyjaśnienia historii. Jeśli w obiegu pojawiają się nieznane dotąd obrazy, to służą one głównie celom reklamowym: zwiększają konsumpcję produkowanych narracji (tworząc złudzenie nowości), ale nie zmieniają ich ogólnej struktury.

Pozorowanie wyboru na rynku historii wynika ponadto ze standaryzacji produktu. Umożliwia ona tworzenie treści na pierwszy rzut oka odmiennych, a jednak podobnych. Konstatacja ta przywodzi na myśl teorię gatunków, jakkolwiek raczej tę osadzoną w studiach nad kulturą popularną niż w badaniach historiografii53. Adekwatne wydaje się przede wszystkim podejście znane z teorii filmu, w którym gatunek charakteryzuje się między innymi: dualizmem (podział na dobrych i złych), przewidywalnością (wiemy, czego mamy się spodziewać) i funkcjonalnością (spełnia określoną rolę, na ogół rozrywki)54. Jameson uznawał ponadto, że gatunki niejako z definicji charakteryzują się nostalgicznością, gdyż niemal zawsze zwracają się do przeszłości – czy to w poszukiwaniu tematów, czy też powielaniu schematów narracyjnych55. Te podstawowe wyznaczniki gatunkowości odnajdziemy dziś w filmach historycznych (zob. artykuł Judith Keilbach w tym tomie), komiksach (Bettina Severin-Barboutie), grach komputerowych (Angela Schwarz), wycieczkach z przewodnikiem (Sabine Stach) czy nawet w przemówieniach politycznych (Marcin Napiórkowski). Większość z nich ewokuje dość mglistą wizję przeszłości, która ma niewiele wspólnego z historią. Jednak konsument, który nabywa określony produkt na rynku historii, ma doznać przeszłości, nie zaś zdobyć wiedzę, poznać fakty czy doświadczyć autentyczności. Chodzi o przeżycie czegoś odległego i nieznanego, co w języku angielskim określane bywa mianem pastness. Jest ono raczej mglistym wyobrażeniem o przeszłości niż logiczną składową chronologicznego układu temporalnego56.

W odniesieniu do rozrywkowych funkcji produktów przemysłu historycznego na uwagę zasługuje termin histotainment, odwołujący się doinfotainment – pojęcia, które Neil Postman spopularyzował w 1985 roku w znanej książce Zabawić się na śmierć57. Histotainment obiecuje edukację bez wysiłku, jednak z pewnymi zastrzeżeniami:

Medialna inscenizacja historii dramatyzuje, personifikuje i upraszcza. Przedstawia linearne, chronologiczne narracje, które nie odpowiadają złożonemu charakterowi współczesnych społeczeństw. Obiecuje łatwą orientację w nieprzeniknionej rzeczywistości postmodernizmu, stwarzając tym samym jednostronne oferty tożsamościowe58.

Uproszczenie narracji, czynienie ich zrozumiałymi i przewidywalnymi, sprawia, że histotainment spełnia podstawowe cechy gatunków kultury popularnej.

Rozkwithistotainmentwskazuje ponadto na zbliżenie historii i rynku w ponowoczesnym społeczeństwie ludycznym, charakteryzowanym nie tylko przez omawianą już logikę podaży i popytu, lecz także przez nowe zjawiska związane z afektywnością i emocjonalnymi potrzebami, które są wytwarzane, zaspokajane i zarazem dalej nasilane. Tak jak produkcji i konsumpcji nie da się od siebie oddzielić, tak i coraz większy popyt nie prowadzi wcale do zaspokojenia potrzeb, lecz do ich dalszej intensyfikacji. Histotainment nie odpowiada więc na poznawcze i intelektualne wymagania współczesnych ludzi. Chodzi raczej o emocje, pożądanie doznań i last but not least: rozrywkę. Wywiera ona bowiem duży wpływ (również polityczny) na obecne formy konsumpcji historii. W książce pt. świat zabaw amerykański politolog James E. Combs uznał, że rozrywka stanowi kluczowy element kulturowych i społecznych przemian ponowoczesności. Szczególna rola przypada ironii, typowej dla kultury rozrywkowej. Mimo że gry i zabawy wymagają reguł, to zarazem umożliwiają tworzenie coraz to nowszych zasad i otwierają pole dla niczym nieskrępowanej fantazji. Rozrywka, która pochłania liczne zasoby współczesnych społeczeństw, sama stała się produktem w ekonomicznym sensie tego słowa, a zawarta w niej ironia coraz częściej prowadzi – zdaniem Combsa – do kwestionowania autorytetów59. W społeczeństwie ponowoczesnym element ludyczny i działania o charakterze dekonstrukcyjnym są ze sobą nierozerwalnie związane – przynajmniej wtedy, gdy gra toczy się o relatywizację reguł i autorytetów oraz o dostęp do pola, w którym „używa się historii”. Zarazem jednak ludyczna ironia uwalnia się od reguł epistemologicznych, znanych z krytycznej nauki. Zdarza się wręcz, że jawnie się przeciw nim buntuje. W ten sposób otwiera się przestrzeń dla historycznych „faktów alternatywnych” i „postprawdy”60. Nawet świadoma nie-prawda legitymizowana jest nieraz poprzez obietnicę prawdziwego poznania czy autentycznego doświadczenia, do których prowadzić ma skrzywienie ironiczne i uproszczenie (na przykład w wypadku rekonstrukcji historycznych, które kładą nacisk na rozrywkę i zabawę). Dzieje się tak zresztą nie po raz pierwszy. Już w XIX-wiecznej kulturze romantycznej pod znakiem zapytania stawiano korzyści płynące z krytycznej nauki, eksponując zarazem inne epistemologie i podejścia (artystyczne, spirytystyczne, kontemplacyjne) do „ducha historii”61. Priorytet „prawdy idei” ponad „prawdą faktów” był w owym czasie tym, co zdaniem György Lukácsa zmieniało opowiadania, których akcja umieszczona była w przeszłości, w prawdziwe powieści romantyczne. Chodzi zatem o te elementy, które miały prowadzić do autentycznego zrozumienia „ducha historii” dzięki inscenizacji, czerpiącej z wyobraźni62. Jednak właśnie w tym punkcie sytuacja romantyczna różni się od dzisiejszej – w przeciwieństwie do kultury współczesnej, w klasycznej powieści historycznej rozrywka i poznanie były od siebie zależne.

***

Funkcje historii w kulturze ponowoczesnej każdorazowo określa to, co robią z nią poszczególni aktorzy społeczni. Oczywiście działania te nieustannie się przenikają. Sprzedaż historii wymaga jej upublicznienia, a kupowanie historii wiąże się dziś z jej przeżywaniem. Społeczna rola historii nie wynika wyłącznie z przekazywanych treści, lecz także (a może nawet: przede wszystkim) z ekonomicznego, politycznego czy medialnego kontekstu, w jakim są one przedstawiane. Zamieszczone w tej książce artykuły podzielone zostały zatem wedle klucza działań, które podejmowane są wobec przeszłości. Wszyscy autorzy patrzą jednak na historię z punktu widzenia jej służebności wobec teraźniejszości. Książka ta nie powstałaby bez wsparcia wielu osób. Podziękowania należą się tłumaczom: Izabeli Drozdowskiej-Broering, Adamowi Peszke i Karolinie Sidowskiej za wierny a zarazem zrozumiały przekład; Michaelowi Kubackiemu i Imogen Pare, którzy odbywali staż w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie i wsparli nas w redakcji; pracownikom wydawnictwa Universitas, którym publikacja ta zawdzięcza swój ostateczny kształt; last but not least autorom i autorkom za ich cierpliwość i wytrwałość w długim procesie prac nad tym tomem.

Warszawa, czerwiec 2017

1 https://bankomania.pkobp.pl/bankopasje/promujemy-nowoczesny-patriotyzm/ (data dostępu: 8.03.2017).

2Jan Ołdakowski: żołnierze Wyklęci trafili na wolny rynek, rozm. Michał Płociński, „Plus Minus” 26.02.2017.

3Por. A. Giddens, Nowoczesność i tożsamość: „ja” i społeczeństwo w epoce późnej nowoczesności, tłum. A. Szulżycka, Warszawa 2010; tenże, życie w społeczeństwie posttradycjonalnym, tłum. W. Zrałek-Kossałkowski, „Krytyka Polityczna” 2005, nr 9–10;Z. Bokszański, Późna nowoczesność w teorii socjologicznej Anthony’ego Giddensa,„Civitas Hominibus: Rocznik filozoficzno-społeczny” 2010, nr 5.

4Więcej na temat wykorzystania historii w kulturze popularnej XIX wieku w: B. Korte, S. Paletschek, Geschichte in populären Medien und Genres: Vom historischen Roman zum Computerspiel, w:History Goes Pop. Zur Represäntation von Geschichte in populären Medien und Genres, red. B. Korte, S. Paletschek, Bielefeld 2009; na temat wystaw światowych por. A. te Heesen, Teorie muzeum, tłum. A. Teperek, red. A. Ziębińska-Witek, Warszawa 2016, s. 72 i nast.; M. Wörner, Die Welt an einem Ort. Illustrierte Geschichte der Weltausstellungen, Berlin 2000.

5Z. Bauman, Konsumowanie życia, tłum. M. Wyrwas-Wiśniewska, Kraków 2009, s. 39.

6Pojęcie to spopularyzował w języku polskim Robert Traba, por. tenże, Pożyteczność uczenia się historii. Historia stosowana między „history sells” a „public history”, w:Historie wzajemnych oddziaływań, red. tenże, współpr. B. Dziewanowski-Stefańczyk,Warszawa–Berlin 2014.

7M. Kaczmarczyk, T. Szlendak, Głód czasu w kulturze przyspieszenia. Wywiad z H. Rosą, „Studia Socjologiczne” 2010, nr 4, s. 241. Por. też H. Rosa, Beschleunigung. Die Veränderung der Zeitstrukturen in der Moderne, Frankfurt am Main 2005.

8Relację z Forum można zobaczyć w Internecie: http://pth.net.pl/aktualnosci/200 (dostęp: 19.03.2017).

9W tym kontekście warto wskazać na koncepcję „odpowiedzialności” historii jako dyscypliny naukowej, por. A. de Baets, Responsible history, New York–Oxford 2008; por. także stronę Network of Concerned Historians: http://www.concernedhistorians.org/content/home.html (dostęp: 03.07.2017).

10J. Hodel, A Historyblogosphere of Fragments. Überlegungen zum fragmentarischen Charakter von Geschichte, von Blogs und von Geschichte in Blogs, w:Historioblogsphere, red. P. Haber, E. Pflanzelter, München 2003.

11Por. H. Rosa, dz. cyt.; tenże, Alienation and Acceleration. Towards a Critical Theory of Late-Modern Temporality, Aarhus 2010; tenże, Przyspieszenie społeczne: etyczne i polityczne konsekwencje desynchronizacji społeczeństwa wysokich prędkości, tłum. D. Chabrajska, „Ethos” 2012 nr 3.

12Por. E. Illouz, Uczucia w dobie kapitalizmu, tłum. E. Simbierowicz, Warszawa 2010; Miłość w czasach konsumpcji. Z Evą Illouz rozmawia Agnieszka Jucewicz, „Gazeta Wyborcza” 12.12.2016.

13V. Agnew, History’s Affective Turn. Historical Reenactment and Its Work in the Present, „Rethinking History” 2007, nr 3.

14Por. M. Ziółkowski, Commodification of Social Life, „Polish Sociological Review”, 2004, nr 148, s. 386.

15F. Jameson, Postmodernism, or The Cultural Logic of Late Capitalism, Durham 1991; tenże, Postmodernizm i społeczeństwo konsumpcyjne, tłum. P. Czapliński, w:Postmodernizm. Antologia przekładów, red. R. Nycz, Kraków 1998.

16A. Heller, Co to jest „postmodernizm”? – ćwierć wieku później, tłum. J.P. Hudzik, w: taż, Eseje o nowoczesności, red. J.P. Hudzik, współpr. W. Bulira, Toruń 2012.

17Tamże, s. 129.

18A. Landsberg, Prosthetic Memory. Transformation of American Remembrance in the Age of Mass Culture, New York 2004; taż, Pamięć protetyczna, tłum. M. Szewczyk, w:Antropologia kultury wizualnej, red. I. Kurz, P. Kwiatkowska, Ł. Zaremba, Warszawa 2012; T. Skalska, Pamięć protetyczna,w: Modi memorandi. Leksykon kultury pamięci, red. M. Saryusz-Wolska, R. Traba, współpr. J. Kalicka, Warszawa 2014.

19R. Robertson, Glocalisation: Time-Space and Homogenity-Heterogenity, w:Global Modernities, red. M. Featherstone, S. Lash, R. Robertson, London 1995.

20J. de Groot, Consuming History. Historians and Heritage in Contemporary Popular Culture, London 2009, s. 2.

21G. Mathews, Supermarket kultury. Kultura globalna a tożsamość jednostki, tłum. E. Klekot, Warszawa 2005, s. 25.

22Tamże.

23M.D. Dwyer, Back to the Fifties. Nostalgia, Hollywood Film, and Popular Music of the Seventies and Eighties, Oxford 2015; G. Cross, Consumed Nostalgia. Memory in the Age of Fast Capitalism, New York 2015.

24Por. S. Boym, Nostalgia i postkomunistyczna pamięć, tłum. L. Stefanowska, w:Nostalgia. Eseje o tęsknocie za komunizmem, red. F. Modrzejewski, M. Szajderman, Wołowiec 2002, s. 277. W przywołanym tu tekście pojęcie restorative nostalgia tłumaczone jest – niekoniecznie odpowiednio – jako „nostalgia pokrzepiająca”. Termin nostalgii restauratywnej pojawia się w przekładzie innego tekstu: S. Boym, Dyskomfort nostalgii, tłum. LIDEX, w:(Kon)teksty pamięci. Antologia, red. K. Kończal, Warszawa 2014.

25U. Eco, La società liquida, „L’ Espresso” 29.05.2015, http://espresso.repubblica.it/opinioni/la-bustina-di-minerva/2015/05/27/news/la-societa-liquida-1.214625 (dostęp: 18.05.2017).

26A. Heller, dz. cyt., s. 118.

27Tamże, s. 142.

28Na temat rynkowych uwarunkowań nauki w Polsce por. m.in.: Idea uniwersytetu. Reaktywacja, red. P. Sztompka, K. Matuszek, Kraków 2014; K. Szadkowski, Uniwersytet jako dobro wspólne. Podstawy krytycznych badań nad szkolnictwem wyższym, Warszawa 2015; M. Kwiek, Uniwersytet w dobie przemian, Warszawa 2016.

29Historia w kulturze współczesnej. Niekonwencjonalne podejścia do przeszłości, red. P. Witek, M. Mazur, E. Solska, Lublin 2012.

30Historia w wersji popularnej, red. I. Kiec, I. Kowalczyk, Gdańsk 2015.

31P.T. Kwiatkowski, Przemysł pamięci, w:Modi memorandi…, s. 405.

32Tamże.

33Th.W. Adorno, Podsumowanie rozważań na temat przemysłu kulturowego, tłum. K. Krzemień-Ojakowa, w: tenże, Sztuka i sztuki. Wybór esejów,Warszawa 1990, s. 13.

34Por. tenże, M. Horkheimer, Dialektyka oświecenia. Fragmenty filozoficzne, tłum. M. Łukasiewicz, red. i posłowie M.J. Siemek, Warszawa 2010, s. 138 i nast.

35Por. m.in. S. Brünger, Geschichte und Gewinn. Der Umgang deutscher Konzerne mit ihrer NS-Vergangenheit, Göttingen 2017; M. Grieger, M. Lupa, From the beetle to a global player – Volkswagen chronicle, Wolfsburg 2014; J. Finger, S. Keller, A. Wirsching, Dr. Oetker und der Nationalsozialismus. Geschichte eines Familienunternehmens 1933–1945, München 2013.

36W. Hartwig, A. Schug, Einleitung, w:History sells! Angewandte Geschichte als Wissenschaft und Markt, red. ciż, Stuttgart 2009, s. 13.

37Por. też. J. Tomann, M. Ventzke, Historia stosowana, tłum. A. Teperek, w:Modi memorandi….

38Por. H. Jenkins, Kultura konwergencji: zderzenie starych i nowych mediów, tłum. M. Bernatowicz, M. Filiciak, Warszawa 2007; P. Levinson, Nowe nowe media, tłum. M. Zawadzka, Kraków 2010.

39Por. V. Agnew, dz. cyt.; R. Handler, W. Saxton, Dyssimulation. Reflexivity, Narrative, and the Quest for Authenticity in „Living History”, „Cultural Anthropology” 1988, nr 3.

40Geschichtstransformationen. Medien, Verfahren und Funktionalisierungen historischer Rezeption, red. S. Georgi i in., Bielefeld 2015.

41J. De Groot, dz. cyt., s. 2.

42G. Schulze, Die Erlebnisgesellschaft. Kultursoziologie der Gegenwart, Frankfurt am Main–New York, 2005, s. 1.

43Tamże; por. też: P. Sieradzki, Teoria „społeczeństwa doznań” (Erlebnisgesellschaft) u Gerharda Schulze, „Acta Universitatis Lodzensis. Folia Sociologica” 2007, nr 32.

44W. Benjamin, Narrator. Rozważania o twórczości Mikołaja Leskowa, tłum. K. Krzemieniowa, w: tenże, Anioł historii. Eseje, szkice, fragmenty, wyb. i oprac. H. Orłowski, Poznań 1996, s. 250.

45A. Huyssen, Musealisierung und Postmoderne, w:Geschichte denken. Ein Notizbuch für Leo Löwenthal, red. F. Hager, Leipzig 1992.

46Tamże.

47A. Saupe, Authentizität, docupedia.de/zg/Authentizit%C3%A4t_Version_3.0_Achim_Saupe (dostęp: 3.07.2017).

48Por. G.J. Ashworth, From History to Heritage – From Heritage to Identity. In Search of Concepts and Models, w:Building a New Heritage. Tourism, Culture and Identity in the New Europe, red. tenże, P.J. Larkham, London, New York, 1994.

49Tamże, s. 17.

50Tamże.

51D. Lowenthal, The Past is a Foreign Country. Revisited, 2 wyd., Cambridge 2015, s. 9.

52 http://www.standard.co.uk/lifestyle/books/review-the-past-is-a-foreign-country-revisited-by-david-lowenthal-a3139951.html (3.07.2017).

53Paradygmatyczną teorię, która wprowadza pojęcie gatunku do refleksji nad historiografią, proponuje Hayden White, por. m.in. tenże, Teoria literatury i pisarstwo historyczne, tłum. T. Dobrogoszcz, w: tenże, Proza historyczna, red. E. Domańska, Kraków 2009.

54Por. Ch.F. Altman, W stronę teorii gatunku filmowego, tłum. A. Helman, „Kino” 1987 nr 6.

55Tamże.

56C. Holtorf, On Pastness. A Reconsideration of Materiality in Archeological Object Authenticity, „Anthropological Quarterly” 2013 nr 2, s. 432.

57N. Postman, Zabawić się na śmierć: dyskurs publiczny w epoce show-businessu, tłum. L. Niedzielski, Warszawa 2002.

58W. Hartwig, A. Schug, dz. cyt., s. 12.

59J.E. Combs, Świat zabaw. Narodziny nowego wieku ludycznego, tłum. O. Kaczmarek, Warszawa 2011.

60Por. P. Czapliński, Niecała prawda o postprawdzie, „Polityka. Niezbędnik Inteligenta” 2017, nr 1.

61Na temat epistemologii romantycznej w odniesieniu do historii Polski por. M. Cieśla-Korytowska, O romantycznym poznaniu, Kraków 1997, s. 7–196.

62G. Lukács, Klasyczna postać powieści historycznej, w: tenże, Od Goethego do Balzaka: studia z historii literatury XVIII i XIX w., tłum. Z. Herbert, Warszawa 1958, s. 237–318.

I.

Upublicznianie historii

Madeleine Brook

Historia, narracja historyczna a „rekonstrukcja historyczna”:krótki zarys dotychczasowych zjawisk i debat1

Pytanie, jak i czy historycy powinni zachowywać krytyczny dystans między sobą a przedmiotem historycznym – a ponadto, czy taki dystans jest w ogólne możliwy (nie mówiąc już o odpowiednich sposobach recepcji ich prac), siłą rzeczy należy do dyskusji wokół narracji historycznej. I można by powiedzieć, że tak było zawsze. Dyskutując o ideach związanych z narracją historyczną i powiązanej z nią metodyce tak zwanej „rekonstrukcji”, która ma formalne źródła w pismach z filozofii historii angielskiego filozofa i historyka Robina George’a Collingwooda z lat trzydziestych i czterdziestych XX wieku, historycy w coraz większym stopniu dostrzegają własną publiczność. Uświadamiają sobie, że zwracają się już nie „tylko” do innych historyków czy adeptów tej profesji. Za sprawą ekspansji mediów w epoce nowoczesnej, czyli rozwoju nowych gatunków filmu i telewizji, a także coraz szerszego zasięgu przemysłu poligraficznego pojawiły się nowe, „niewykształcone” historycznie środowiska publiczności i producentów, które w zetknięciu z materiałem historycznym mają mniej respektu dla historii, narracji historycznej i historiografii. Ujawniło to zupełnie nowe możliwości edukowania zainteresowanej części społeczeństwa. Konkurują one jednak z komercyjnymi interesami rozmaitych grup interesów oraz z aspiracjami publiczności, pragnącej rozrywki, przeżyć i emocjonalności.

Jak opisuję poniżej, chodzi o wymagania, które nie są ani nieznane, ani nowe. Mają raczej związek ze współistnieniem i wzajemnym oddziaływaniem narracji i historii, obecnym w tekstach o historycznej podstawie lub historycznych aspiracjach. Świadczą o tym zwłaszcza wypowiedzi teoretyków literatury, począwszy od Arystotelesa. Chodzi tu jednak o wymagania afektywne, nie kojarzone zwykle z dziedziną historii i jej XIX-wieczną profesjonalizacją. W takich formatach medialnych, jak na przykład film kinowy czy telewizyjny film dokumentalny oraz w popularnych formatach rekonstrukcyjnych, takich jak odtwarzanie historycznych bitew, „tradycyjna” narracja historyczna nie zawsze przebijała się w naukowej postaci i odróżniała od elementów rozrywkowych. Jak pokazuje niniejszy artykuł, pytania o obecność historyka w jego dziełach oraz o odsłonięcie naukowego procesu badawczego przed naukowcami z najrozmaitszych dyscyplin historycznych stały się ważnym aspektem debaty zainicjowanej przez Haydena White’a. Jednocześnie należy je rozumieć jako ustosunkowanie się do nowoczesnej recepcji idei „rekonstrukcji” według Collingwooda.

Na podstawie poniżej opisanych przykładów widać, że związek między fikcją a historią analizowano i dyskutowano od wieków – zarówno pod kątem różnic, jak podobieństw. Niektórzy uczeni – jak Arystoteles w IV wieku p.n.e. i Sigmund von Birken w XVII wieku n.e. – przypisywali nawet fikcji i konfabulacji ważniejszą rolę ze względu na odmienne zamiary pisarza w porównaniu z historykiem. Według Arystotelesa formy stosowane przez historyka i pisarza mogły być podobne, jednak historyk zapisywał tylko to, co się wydarzyło, pisarz natomiast to, co mogło się było wydarzyć2. Von Birken ukuł dwa pojęcia, za pomocą których rozróżniał z jednej strony Gedichtgeschicht – historię fabularyzowaną – („zachowują wprawdzie prawdziwą historię z jej głównymi okolicznościami, konfabulują jednak więcej okoliczności ubocznych”3), z drugiej zaś Geschichtgedicht – konfabulację opartą na historii – („skrywają prawdziwą historię za zasłoną zmyślonych nazw, porządek okoliczności jest inny niż naprawdę, a ich historia jest pomnożona o inne okoliczności, które prawdopodobnie mogły się wydarzyć”4). Powtórzył w ten sposób pogląd Arystotelesa o z gruntu odmiennych zamiarach pisarza i historyka. Pojęcia von Birkena uzmysławiają również, że w obu wypadkach chodzi o literackie przemieszanie historii i konfabulacji. Stwierdził on przy tym, że Geschichtgedicht to najużyteczniejsza postać z tych dwóch, gdyż Geschichtgedichte „mają swobodę mówienia prawdy pod osłoną i wprowadzania wszystkiego, co służy dobrej intencji pisarza i zbudowaniu; natomiast w prawdziwych historiach nie wolno nawet pisać prawdy ani oceniać działań, ponadto nie wszystko, na czym chciałoby się ćwiczyć umysł i wychowywać go do umiłowania cnoty, może się tam znaleźć”5.

Ten pogląd o etycznej przewadze historycznej konfabulacji zmienił się w XIX wieku, kiedy historia przeistoczyła się ze „sztuki historycznej” (na uniwersytetach traktowanej raczej jako dyscyplina pomocnicza) w odrębną naukę6. Chociaż powieści historyczne Waltera Scotta od początku wieku XIX aż po wiek XX cieszyły się w Europie Zachodniej wielką popularnością, chwalono je też za historyczną wiarygodność, to gatunek powieści historycznej spotykał się często z podejrzliwością – nie wszyscy twórcy powieści historycznych dochowywali wierności źródłom historycznym w równym stopniu jak Scott7. Teoretyk literatury Georg Lukács przypisał natomiast Scottowi szczególne osiągnięcie w posługiwaniu się historycznym i narracyjnym realizmem, wykraczającym poza dzieje „wielkich ludzi i wielkich czynów”. Daje on wgląd w najrozmaitsze warstwy społeczne8, unikając fałszywego historycyzmu i sprzecznej z artyzmem modernizacji (false historicism and inartistic modernization). Według Lukácsa Scott nie ulega niebezpieczeństwom podążania za ówczesną tendencją do używania historii jako maski spraw współczesnych9.