Życie i śmierć Anny Boleyn - Eric Ives - ebook

Życie i śmierć Anny Boleyn ebook

Ives Eric

4,5

Opis

Wybitnie udana książka Ivesa to portret Anny Boleyn w każdym szczególe poparty przytaczaną przez autora dokumentacją, co czyni go inteligentnym, niezależnym i politycznie wnikliwym. Ives zagłębił się w temat najbardziej jak to możliwe, odkrywając tajemnicę Anny Boleyn w biografii głęboko naukowej, a zarazem niezwykle żywej.

Eric Ives – uczony poruszający się w świecie polityki epoki Tudorów z pełną swobodą – na temat Anny Boleyn pisał ponad dwie dekady. Jego książka stanowi triumfalną kulminację wszystkich tych badań, zaprezentowaną w sposób jasny, inteligentny i z prawdziwie ludzką wyrozumiałością. Zafascynowany postacią Anny Boleyn, drugiej żony angielskiego monarchy Henryka VIII, poświęcił jej znaczną część swojej działalności zawodowej. Jego teorie na temat życia i śmierci królowej doprowadziły do żywiołowej polemiki z amerykańską historyk, Rethą Warnicke (ur. 1939).

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 968

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (2 oceny)
1
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Okładka

Strona tytułowa

Recenzje książki

„To, czego Ives nie wie (…) o wielkiej polityce i życiu dworskim Anglii za czasów Henryka VIII, to albo na zawsze pozostanie niewiadomą, albo nie jest warte poznania”.

London Review of Books

„Eric Ives dokonał czynu niebywałego, łącząc historyczną wiedzę akademicką z porywającym stylem pisania, co w głowie czytelnika wywołuje prawdziwą burzę wątpliwości, pytań i sprzeczności związanych ze złożonymi motywami kryjącymi się za zdumiewającym życiorysem Anny”.

Times Literary Supplement

„[Ives] z delikatnych nici tka wiarygodny portret (…) [i] prezentuje również przejrzystą i spójną wersję wydarzeń, które doprowadziły do śmierci Anny”.

The Guardian

„Świetna książka o Annie Boleyn. Jej największą siłą jest zrozumienie dla finezji, z jaką XVI-wieczne arystokratki wpływały na politykę i jak ten wpływ wyglądał w praktyce (…). Ivesowi udaje się ukazać pełnię ludzkiego dramatu, jakim przesiąknięta jest historia Anny, naświetlając przy tym zarówno wewnętrzną dynamikę dworu Tudorów, jak i jego miejsce w największych wydarzeniach związanych z Reformacją i polityką europejską”.

Scotland on Sunday

„Tym, co w książce Życie i śmierć Anny Boleyn fascynuje najbardziej, jest nie tylko to, co zostało już potwierdzone i podparte wcześniejszym opracowaniem Ivesa, a tu przedstawione zostało jedynie w bardziej przystępnej formie (Ives, podobnie jak John Guy odkrył, że promowana przez Starkeya forma rzeczywiście się sprawdza, i że popularyzacja wiedzy historycznej poprzez wychodzenie z nią „do zwykłych ludzi” nie musi być równoznaczna z jej trywializacją). Bardziej w tej książce pociąga obserwowanie rozwoju metodologii i ukazanie, że badania kulturowe i losy tej książki wytyczyły nowe ścieżki oceny źródeł i nowe możliwości interpretacji przeszłości”.

The Spectator

„Imponująca analiza źródeł. Eric Ives stworzył prawdopodobnie najlepsze i najbardziej dokładne studium Anny Boleyn, z jakim kiedykolwiek będziemy mogli mieć do czynienia. Zagląda dosłownie pod każdy kamyk, starając się dotrzeć do prawdy. Nigdy jeszcze historia Anny nie została sportretowana z taką pieczołowitością”.

John Guy, autor książki My Heart Is My Own: The Life of Mary Queen of Scots

O AUTORZE

Eric Ives (1931–2012) był profesorem wydziału Historii Anglii Uniwersytetu w Birmingham. Jest autorem obszernych prac na temat epoki Tudorów oraz historii prawa i rozwoju współczesnej edukacji wyższej. W 2001 roku otrzymał Order Imperium Brytyjskiego za swoje zasługi dla historii i Uniwersytetu Birmingham.

Dedykacja

Dla Ruth

Strona redakcyjna

Tytuł oryginału:The Life and Death of Anne Boleyn

Copyright © 2004, 2005 by E.W. Ives All rights reserved

All Rights Reserved. Authorised translation from the English language edition published by John Wiley & Sons Limited. Responsibility for the accuracy of the translation rests solely with Wydawnictwo Astra and is not the responsibility of John Wiley & Sons Limited. No part of this book may be reproduced in any form without the written permission of the original copyright holder, John Wiley & Sons Limited.

© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Astra s.c. Katarzyna i Jacek Małkowscy Kraków 2012

Przekład: Edyta Stępkowska

Przekład poezji (tam gdzie nie zaznaczono inaczej): Leszek Stępkowski

Przygotowanie edycji: Jacek Małkowski

Redakcja: Barbara Faron Aleksandra Marczuk

Skład i przygotowanie do druku: Wydawnictwo Astra s.c.

Fotografia na okładce: Bridgeman/BE&W

Wydanie I Kraków 2012

ISBN 978-83-89981-58-5

Wydawnictwo Astra 31-026 Kraków ul. Radziwiłłowska 26/2 tel. 12 292 07 30, 602 256 [email protected]

Prowadzimy sprzedaż wysyłkowąwww.sklep.wydawnictwoastra.pl

WSTĘP

Za każdym razem, gdy wymieniane jest imię Anny Boleyn, natychmiast pojawia się to samo pytanie: czy była winna cudzołóstwa? Czy będąc żoną Henryka VIII, naprawdę oddawała się uciechom z tabunem kochanków, wśród których znalazł się nawet najlepszy przyjaciel króla oraz jej rodzony brat? Za to została stracona – ona i pięciu mężczyzn. Jeśli jednak była niewinna, Henryk byłby wówczas wielokrotnym mordercą. Nic więc dziwnego, że sprawa ta budziła wiele emocji przez większą część minionych pięciu wieków i do dziś pozostaje wdzięcznym tematem do snucia rozmaitych hipotez, znajdując miejsce również w literaturze. Szczególnie odkąd Szekspir przeniósł na scenę własną, wyważoną wersję historii małżeństwa Anny i jej prowadzenia się, autorzy sztuk teatralnych, oper, powieści, popularnych biografii, twórcy filmowi, a ostatnio również stacje telewizyjne zbiły majątek na okraszonych motywami rozbuchanej seksualności, skandalu i żonobójstwa opowieściach o najsłynniejszych angielskich władcach.

Dlaczego zatem postanowiłem napisać jeszcze jedną książkę o Annie Boleyn, której założenia zdecydowanie wykraczają poza zaspokajanie popularnej żądzy sensacji, zwłaszcza że napisałem o niej już całkiem sporo jakieś dwadzieścia lat temu? Otóż dlatego, że postać Anny Boleyn miała o wiele większe znaczenie niż okoliczności jej egzekucji, której makabryczne szczegóły żołnierze królewskiej straży przybocznej z Tower of London z wypiekami na twarzy opowiadają zwiedzającym przy Tower Green, w miejscu upamiętniającym szafot (w rzeczywistości oddalonym o ładnych parę metrów od dawnego szafotu). I dlatego, że rola, jaką odegrała, na przestrzeni lat coraz bardziej rośnie w naszej świadomości. Chronologia wydarzeń pozostaje oczywiście bez zmian, lecz zmienia się nasze ich rozumienie. Zaledwie dziesięć lat minęło od momentu odkrycia przeze mnie powodu, dla którego Anna musiała zginąć, a jeszcze mniej od chwili, kiedy publikacja inwentarza Henryka VIII zupełnie zrewolucjonizowała naszą wcześniejszą wiedzę na temat jej życia. Dowiedzieliśmy się i wciąż dowiadujemy coraz więcej o świecie, w którym żyła, w szczególności o dworze królewskim, który był sceną zarówno jej sukcesu, jak i upadku. Wiemy na przykład, że miała ogromną słabość do błyskotek i strojów, przez dawniejszych historyków uważaną za kobiecy kaprys, a dziś nazywaną dbałością o „wizerunek” i „prezencję”, będących nieodłącznym elementem sprawowania władzy zarówno w wieku XVI, jak i w czasach dzisiejszych.

Postrzeganie Anny wyłącznie przez pryzmat ostatnich chwil jej życia daje obraz zniekształcony, choć – podobnie jak większość ludzi – ja również właśnie od tego zacząłem swoje badania. Właściwie bardziej niż sama Anna interesowała mnie rola, jaką odegrał Sir William Brereton z Malpas w hrabstwie Cheshire, który jako jeden z wielu został stracony wraz z królową. Nie uważałem go za jej kochanka i z całą pewnością nie widziała go w nim jego żona, w związku z czym poczułem potrzebę odkrycia powodu, dla którego został uwikłany w zniszczenie Anny Boleyn. W trakcie swoich studiów odkryłem, że przyczyną śmierci Anny, Breretona i pozostałych była nie rozpusta, lecz polityka. Stąd wyjaśnienia ich losu należy szukać nie w alkowie, lecz w świecie władzy.

Bywało, że nazywałem Annę Boleyn trzecią najważniejszą osobą w moim życiu, tuż po najbliższej rodzinie, bowiem gdy raz się tą postacią zainteresujesz, fascynacja już tylko rośnie. Podobnie reagowali na Annę mężczyźni żyjący w jej czasach oraz sam Henryk. I tutaj pojawia się kolejne pytanie: dlaczego Anna w ogóle została królową? Jeszcze trzydzieści lat temu historycy z kamienną twarzą konsekwentnie ignorowali to pytanie, natomiast uczony epoki wiktoriańskiej J.A. Froude (1818–1894) stwierdził, że: „dla Henryka VIII lepiej byłoby żyć w świecie, w którym kobiety można by po prostu wyrzucać – do tego stopnia nie radził sobie z nimi w żadnym ze swoich związków”. Z kolei A.F. Pollard (1869 –1948) zajmujący się historią rodu Tudorów przed drugą wojną światową napisał, że Anna zawdzięcza swoje miejsce w historii Anglii „wyłącznie z tego powodu, że potrafiła przemówić do mniej wyrafinowanej części natury Henryka. Nie wyróżniała się bowiem ani urodą, ani intelektem, a jej cnota nie budziła szacunku ani na niego nie zasługiwała zarówno w czasach współczesnych Annie, jak i w wiekach następnych”.

Czy jednak możliwe jest, że kobieta, o którą Henryk VIII z taką zawziętością walczył przez sześć lat, była osobą pospolitą i bezwartościową? I dlaczego poślubił jedną ze swych poddanych, skoro wśród monarchów zachodnich panowała niepisana zasada, że małżeństwa zawierano wyłącznie dla korzyści politycznych, niemal zawsze z księżniczkami z zagranicy? Jeśli Henrykiem targały cielesne żądze, to ówczesna obyczajowość pozwalała je zaspokajać bez konieczności zawierania związków małżeńskich. Nawet współcześni Henrykowi władcy zagraniczni dziwili się jego determinacji do poślubienia kochanki, a nieliczni, którzy wiedzieli, że z nią nie sypiał, nie rozumieli, dlaczego tego jeszcze nie zrobił. Czyżby więc Anna rzeczywiście była – jak sugerowali Pollard i większość historyków – jedynie obsesją Henryka? Czy rzeczywiście jej osobowość nie miała większego znaczenia? „Ta trzecia” za sprawą najbardziej burzliwego rozstania w historii zdołała odsunąć od tronu królową o ugruntowanej już pozycji, panującą od wielu lat i darzoną ogromnym szacunkiem. I jak wykorzystała swoje zwycięstwo? Rola, jaką odegrała druga żona Henryka, z pewnością miała większe znaczenie niż urodzenie królowi słynnej córki i fakt, że nie obdarzyła go synem.

Status Anny, najpierw jako narzeczonej Henryka, a potem królowej miał również wymiar publiczny. Przy jej poparciu królewska polityka obrała kierunki, które nawet dziś kształtują angielską państwowość. Anna była czynnym i skutecznym politykiem, pogromczynią kardynała Tomasza Wolseya – niezwykle wpływowego ministra Henryka – co później skłoniło jego następcę, Tomasza Cromwella, pragnącego uniknąć podobnego losu, do zniszczenia jej samej. Równie ważna była religijność Anny, na której wyrosła protestancka Anglia, stając się areną ogromnych przemian. To na nich swą religijną tożsamość zbudowała córka Anny – Elżbieta I. Pollard bardzo się mylił, twierdząc, że potencjał intelektualny Anny był niewielki. Zaczytywała się bowiem w traktatach teologicznych, które były wówczas tematem numer jeden wśród inteligencji, i miała wysoko rozwinięty gust artystyczny. Stała się nawet pierwszą małżonką panującego monarchy, która dostrzegła i promowała nowy styl nazywamy sztuką renesansu.

Zdobywanie Anny oznaczało dla Henryka VIII wieloletnią frustrację. Frustrację tę w znacznej mierze podziela jej biograf. Annie udało się bowiem wykorzystać zasady i konwenanse obowiązujące w polityce i wyższych sferach, lecz „wywierając swój wpływ”, nie zostawiła żadnego śladu na papierze, a zatem żadnych dowodów swojego działania. Manipulacji można się jedynie domyślać na podstawie konsekwencji, zwłaszcza że nikt nie wie, co Anna mówiła Henrykowi w łóżku. W dodatku nie zostawiła żadnego pamiętnika czy wspomnień, a jedyną pozostałością po niej jest niewielka liczba listów, w związku z czym jej życie wewnętrzne również odkrywamy wyłącznie na podstawie źródeł zewnętrznych. Przykładowo o tym, w co wierzyła, wnioskujemy z tego, co czytywała i co promowała. Dodatkowo poznanie Anny utrudnia fakt, iż była postacią kontrowersyjną, zatem znaczna część materiałów pochodzących od osób z jej otoczenia utrzymana jest w tonie oskarżycielskim albo otwarcie wrogim. Tak więc pisanie biografii Anny Boleyn przypomina rozwiązywanie zagadki kryminalnej, ze wszystkimi wyzwaniami, ekscytacją i niepewnością. Nic dziwnego zatem, że wnioski różnią się od siebie. A jednak, choć nie jesteśmy w stanie odsłonić Anny w jej pełnej postaci, to jednak dziś obraz ten nie jest już jedynie zarysem, ale jawi się o wiele wyraźniej. Wiemy bowiem, że była najbardziej wpływową i najważniejszą królową-małżonką, jaka kiedykolwiek zasiadała na angielskim tronie, i dzisiaj zasługującą wręcz na miano ikony feminizmu, skoro w społeczeństwie zdominowanym przez mężczyzn zdobyła wysoką pozycję wyłącznie dzięki sile swego charakteru i determinacji. Przyciągająca męskie spojrzenia Anna była również inteligentna, pewna siebie, delikatna, wyrachowana, mściwa, lubiąca wyzywające stroje i bezwzględna w walce o władzę – była więc postacią, którą być może łatwiej podziwiać niż lubić. W sprzeczności z takim jej obrazem stoi jednak to, co wyróżnia ją najbardziej i co Anna dzieliła wówczas z tylko jedną inną angielską królową, a mianowicie małżeństwo zawarte z miłości. Z Henrykiem łączyła ją głęboka, osobista więź i tylko jedna królewska para przed nimi zaryzykowała małżeństwo oparte na uczuciu, jakiego nie ośmielił się zawrzeć już nikt aż do XX w. Starania tych dwojga, aby utrzymać pełen czułości związek, oraz dostrzegalne wówczas przebłyski nowoczesności na dworze Tudorów wyjaśniają wiele na temat życia i śmierci Anny Boleyn. Wskazują także, że im bardziej rozumiemy Annę, tym bardziej rozumiemy największą zagadkę epoki Tudorów – osobowość jej męża, Henryka.

Niniejsza książka została podzielona na cztery części. Pierwsza z nich, zatytułowana Pochodzenie i początki, opisuje wczesne lata życia Anny, odebrane przez nią wykształcenie, jej wejście na angielski dwór królewski i powody, dla których wywarła tak wielkie wrażenie na dworzanach. Następnie dochodzimy do omówienia jej romantycznych relacji z mężczyznami – prawdziwych i domniemanych, aż do chwili, gdy zgodziła się poślubić króla. Z kolei część Trudne narzeczeństwo przypomina znaną bliżej historię starań Henryka VIII o wyplątanie się z pierwszego małżeństwa, aby móc zawrzeć drugie, lecz koncentruje się na Annie, podważając zdominowaną dotąd przez mężczyzn tradycyjną interpretację tamtych wydarzeń. W części trzeciej, zatytułowanej Anna – królowa, analizujemy małżeństwo Anny i wynikający z niego styl życia, pokazując, co oznaczało bycie małżonką angielskiego króla otoczoną zbytkami znacznie wykraczającymi poza to, czym mogły się cieszyć niemal wszystkie jej poprzedniczki. Ilustruje to bez mała pełen przegląd dowodów, jakie przetrwały, które z kolei pozwalają na szczegółowe omówienie istniejących portretów Anny, jej roli jako mecenasa sztuki, codziennego kontekstu dworskiego życia oraz przekonań i wierzeń. Zniszczone małżeństwo skupia się natomiast na ostatnich miesiącach życia królowej, pokazując nagły i niespodziewany jej upadek, zwiastujący go przewrót, fałszywość oskarżeń przeciwko niej i napięcia towarzyszące ostatnim chwilom Anny.

Historia Tudorów (zwłaszcza aspekt dworski) nastręcza wielu niejasności i pomyłek wynikających z podobieństwa nazwisk, zmieniających się tytułów szlacheckich i zmian w sprawowaniu urzędów. Dlatego też sporządziłem krótką listę objaśniającą te zawiłości. Nie mniej mylące mogą być również związki pokrewieństwa, dlatego przedstawiłem drzewa genealogiczne europejskich dworów królewskich, szlachty na dworze Henryka VIII oraz rodzin Boleynów i Howardów. W indeksie poszczególne osoby są wymienione w nawiązaniu do głównego hasła, według nazwiska.

Pełna bibliografia materiałów źródłowych byłaby niewiarygodnie obszerna, dlatego przed indeksem znajduje się spis najczęściej cytowanych tytułów, które w przypisach końcowych opisane są w formie skróconej. Tytuły pozostałych opracowań zostały podane w pełnym brzmieniu w przypisach. Tam, gdzie nie podano inaczej, miejscem publikacji jest Londyn. Pisownia w cytatach została unowocześniona.

Każdy biograf Anny Boleyn ma wobec przedmiotu swoich badań pewne wątpliwości. Zwłaszcza że od 450. rocznicy jej egzekucji w roku 1986 pojawiło się sporo monografii i prac naukowych omawiających i interpretujących na nowo kwestie związane ze wszystkimi etapami jej życia. Do wielu z nich nawiązuję w tekście tej książki lub w przypisach i z oczywistych względów jestem w tej kwestii niezwykle zobowiązany Jamesowi Carleyowi i Gordonowi Kiplingowi. Nie dla każdego moja wizja Anny jest przekonująca, stąd jestem szczególnie wdzięczny George’owi Bernardowi za jego uwagi, które dodały ostrości mojej analizie. Muszę również wymienić dwa wyjątkowe opracowania przedstawiające pełny zapis pożycia małżeńskiego Henryka VIII – Sześć żon Henryka VIII Antonii Fraser oraz nowsze – Królowe: sześć żon Henryka VIII Davida Starkeya. Nie we wszystkim się z nimi zgadzam, lecz nauka bardzo by ucierpiała, gdyby w moim spisie zabrakło dzieł tej rangi. Ponadto, właśnie Starkeyowi zawdzięczamy publikację The Inventory of King Henry VIII – źródło absolutnie kluczowe. Bardzo pomógł mi również stały kontakt z Bobem Kneechtem, a szczególnie możliwość wypytywania go o tematy związane z XVI-wieczną Anglią w porównaniu z sytuacją we Francji.

Wielu naukowców i przyjaciół pomogło mi na poszczególnych etapach pracy nad niniejszą książką, kiedy napotykałem na rozmaite trudności, a byli to między innymi: Alan Douglas, Marguerite Eve, Joan Glanville, John Guy, Gary Hill, Richard Hoyle, Nicole Lemaitre, Virginia Murphy, Geoffrey Parnell, Peter Ricketts i Barry Young. Podczas moich wieloletnich badań nad życiem na dworze Tudorów, a zwłaszcza historią Anny Boleyn, zaciągnąłem spory dług wdzięczności, korzystając z manuskryptów oraz innych materiałów: Jego Wysokości Księcia Northumberland oraz archiwisty zamku Alnwick dra Colina Shrimptona, którzy udostępnili mi dokumenty Percy Papers; Jego Wysokości Księcia Buccleuch i Queensberry, za pozwolenie na wykorzystanie miniatury Anny Boleyn autorstwa Johna Hoskinsa; Roberta Pullina za jego szczodrą pomoc przy kolekcji Hever Castle; rodziny Eystonów za dostęp do ich opracowań; Patricii Collins z Burrell Collection za zaprezentowanie mi robótek ręcznych Anny. Ponadto chętnie pomagali mi i służyli radą liczni bibliotekarze, kuratorzy oraz ich pracownicy, zwłaszcza Janet Backhouse pracująca w dziale rękopisów British Library, pracownicy Special Collections, Barber Institute i Shakespir Institute, wszyscy z Uniwersytetu Birmingham, a zwłaszcza Christine Penney i dwójka jej niegdysiejszych kolegów – dr Ben Benedikz i dr Susan Brock; dr Christiane Thomas z Österreichisches Staatsarchiv w Wiedniu i dr Christian Müller z Kunstmuseum Basel.

Wszystko, co w tej biografii ma jakąkolwiek wartość, jest w ogromnej mierze zasługą życzliwości osób, których nazwiska wymieniłem i innych, których nie wspomniałem. Wszystkie natomiast niedociągnięcia i dłużyzny są moim dziełem i z pewnością nie dopuściłaby do nich ta, której tę książkę dedykuję, gdyby tylko tu była i mogła rzucić na niniejszy tekst swoim bystrym spojrzeniem...

TYTUŁY I URZĘDY

W ciągu niemal czterdziestoletniej historii życia Anny następowały nieuchronne zmiany w sprawowanych urzędach czy pozycjach społecznych. Poniższa lista przedstawia tytuły i stanowiska piastowane przez osoby, które wywarły największy wpływ na życiorys Anny. Bardziej szczegółowych informacji szukać należy w tekście i drzewach genealogicznych.

Arcybiskup

Canterbury

do

1532: William Warham;

od

1533: Tomasz Cranmer

Arcybisku

p

York

u

do

1530: Tomasz Wolsey

Boley

n

patrz:

Ormonde, Pembroke, Rochford, Wiltshire

Brando

n

patrz:

Suffolk

Butle

r

patrz:

Ormonde

Kardynał

do

1530: Tomasz Wolsey

Skarbni

k

do

1529: Tomasz Wolsey;

1529–1532:

Tomasz

Morus;

od

1533: Tomasz Audley (w latach 1532–1533 Strażnik Wielkiej Pieczęci)

Kontroler

dworu

do

1519: Edward Ponynges;

1519/20–21/22:

Tomasz

Boleyn;

1521/22–1532:

Henryk

Guildford;

od

1532: William Paulet

Howar

d

patrz:

Norfolk, Surrey

Lega

t

1528–1529: kardynał Campeggio

Legac

i

1528–1529: kardynałowie

Campeggio

i Wolsey

Norfol

k

,

księżna wdowa

Agnes

Howard (z d.Tylney), żona Tomasza Howarda (zm. 1524)

Norfol

k

,

księżna

Eliżbieta

Howard

z d. Stafford, żona Tomasza Howarda (zm. 1554)

Norfol

k

,

książę

1514–24:

Tomasz

Howard, zm. 1524;

od

1524: Tomasz Howard, zm. 1554

Northumberlan

d

,

hrabin

a

Maria

Percy z d. Talbot, żona Henryka Percy’ego

Northumberlan

d

,

hrabi

a

do

1527: Henryk Algernon Percy, zm. 1527;

od

1527: Henryk Percy, zm. 1537

Ormond

e

,

hrabi

a

do

1515: Tomasz Butler;

od

1529: Tomasz Boleyn

Pembrok

e

,

markiz

a

1532–1533:

Anna

Boleyn

Perc

y

patrz:

Northumberland

Richmon

d

,

księżna

Maria

Fitzroy, z d. Howard, żona Henryka Fitzroya

Richmon

d

,

książę

1525–1536:

Henryk

Fitzroy, nieślubny syn Henryka VIII

Rochfor

d

,

lady

Anna

1532–1533:

Anna

Boleyn

Rochfor

d

,

lady

Jane

Jane

Boleyn, z d. Parker, żona Jerzego Boleyna

Rochfor

d

,

wicehrabi

a

1525–1529:

Tomasz

Boleyn;

1529–1536:

Jerzy

Boleyn (tytuł hrabiowski tylko do ok. 1530)

Sekretarz

królewski

1529–1534:

Stefan

Gardiner;

od

1534: Tomasz Cromwell

Shrewsbur

y

,

hrabi

a

Jerzy

Talbot, zm. 1538

Suffol

k

,

księżna

1515–1533:

Maria, siostra

Henryka VIII, żona Karola Brandona

od

1533: Katarzyna Brandon z d. Willoughby, żona Karola Brandona

Suffol

k

,

książę

od

1514: Karol Brandon

Surre

y

,

hrabi

a

1514:

Tomasz Howard, zm. 1524;

1514–1524:

Tomasz

Howard, zm. 1554;

od

1524: Henryk Howard

Talbo

t

patrz:

Northumberland, Shrewsbury

Skarbnik

dworu

1519–1521:

Edward

Ponynges;

1521/22–1525:

Tomasz

Boleyn;

od

1525: William Fitzwilliam

Wiltshir

e

,

hrabi

a

od

1529: Tomasz Boleyn

Drzewa genealogiczne

CZĘŚĆ I

POCHODZENIE I POCZĄTKI

1

CÓRKA DWORZANINA

Według tradycji Anna Boleyn urodziła się w bajkowym zamku Hever w Weald of Kent. Zrekonstruowany przez rodzinę Astor w XX wieku Hever pozostaje romantycznym sanktuarium Anny i jej romansu z Henrykiem VIII. Niestety – dla romantyzmu i dla tradycji – w rzeczywistości Anna przyszła na świat w Norfolk, niemal na pewno w domu Boleynów w Blickling, 25 km na północ od Norwich. W tamtejszym kościele do dziś widnieje tabliczka z nazwiskiem jej rodziny. Boleynowie faktycznie byli właścicielami Hever, lecz nie był to zamek, a raczej wygodna posiadłość, zbudowana przez pradziadka Anny, Geoffreya, w obrębie istniejącej już fosy i ściany fasadowej, która potem rzeczywiście stała się głównym miejscem zamieszkania jej rodziców. Matthew Parker, który został arcybiskupem Canterbury w roku 1559, a wcześniej był jednym z osobistych kapelanów Anny, stwierdził jednak ponad wszelką wątpliwość, że Anna, podobnie jak on sam, pochodziła z Norfolk1.

Tradycja każe nam również wierzyć, że Boleynowie byli londyńskimi kupcami, lecz w tym wypadku należy się odnosić do tej informacji z wielką ostrożnością. Anna Boleyn przyszła bowiem na świat jako wielka dama. Jej ojciec Tomasz był najstarszym synem Sir Williama Boleyna z Blickling, a matka Elżbieta była córką Tomasza Howarda, hrabiego Surrey, jednego z najprzedniejszych arystokratów w Anglii. Część majątku rodziny pochodziła wprawdzie z handlu, lecz jego źródła sięgały czasów Geoffreya Boleyna, budowniczego Hever. Pradziadek Anny rzeczywiście opuścił Norfolk w latach 20. XV wieku, dorobił się majątku jako kupiec w Londynie, pełnił funkcje najpierw radnego, a w latach 1457–1458 funkcję Lorda Majora.

XV-wieczna Anglia była społeczeństwem otwartym na ludzi zamożnych i utalentowanych, o czym świadczy chociażby fakt, iż William de la Pole, najbardziej wpływowy człowiek w Anglii, zyskał godność księcia Suffolk w roku 1448, mimo że jego dziadek był handlarzem z Hull. Nic więc dziwnego, że drugą żoną Geoffreya Boleyna została jedna z córek i współspadkobierczyni arystokraty lorda Tomasza Hoo. William, najstarszy żyjący syn z tamtego małżeństwa, ożenił się równie dobrze z Małgorzatą Butler, córką i współspadkobierczynią Tomasza Butlera, bogatego angielsko-irlandzkiego szlachcica noszącego tytuł hrabiego Ormonde, a ich najstarszy syn – ojciec Anny – ożenił się z córką hrabiego Surrey, kontynuując tradycję arystokratycznych ożenków w trzecim już pokoleniu. Możemy więc raz na zawsze rozprawić się z mitem o woni sklepiku rzekomo unoszącej się wokół Anny. Jej przodkami byli bowiem (poza Geoffreyem): książę, hrabia, prawnuczka hrabiego, córka jednego barona, córka drugiego, wielmoża i jego żona2, zatem pochodzenie Anny było podobne do proweniencji większości członków klas wyższych w rodzinie Tudorów. Była nawet lepiej urodzona niż trzy inne angielskie żony Henryka VIII! O jego małżeństwie z Jane Seymour mówiono na przykład złośliwie, że dało królowi „dwóch szwagrów – jeden miał na nazwisko Smith, a drugiego dziadek był kowalem [ang. blacksmith – przyp. tłum.] w Putney”3. Ślub z Anną nie mógł być natomiast pożywką dla takich uszczypliwości.

Boleynowie nie byli burżuazją, lecz majątek zgromadzony przez Geoffreya pozwolił jego synowi Williamowi zdobyć mocną pozycję największego pana w Norfolk. Mianowany rycerzem w 1483 roku, został sędzią pokoju i członkiem elitarnego kręgu wpływowej szlachty, do której Korona zwracała się po ratunek w chwilach kryzysu4 – w przeciwieństwie do jego wnuka, którego pozycja pozostawała niejasna – aż do śmierci Sir Williama. Tomasz miał zostać dziedzicem ogromnej fortuny – włości Boleynów i Hoo, połowy majątku hrabiów Ormonde i połowy ziem należących do bogatej rodziny Hankfordów, odziedziczonej po jego prababce wywodzącej się z Butlerów. Do tego czasu musiał się jednak zadowolić roczną pensją w wysokości pięćdziesięciu funtów, prawem do zasiedlenia Hever oraz tym, co żona wniosła mu w posagu5. A pewnie nie było tego wiele, zważywszy że hrabia Surrey dopiero co sfinalizował kosztowne przedsięwzięcie wykupu ziem Howardów, które utracił w związku z nierozważnym poparciem udzielonym Ryszardowi III w bitwie pod Bosworth (1485 roku). Pięćdziesiąt funtów rocznie plus wiano żony nie czyniło być może Tomasza Boleyna biedakiem, lecz z całą pewnością nie była to suma zadowalająca go choćby w najmniejszym stopniu czy pozwalająca stać się osobą publiczną, co było konieczne do pełnego wykorzystania własnego potencjału, a może nawet do uzyskania wygasającego tytułu hrabiów Ormonde. Wżenienie się w rodzinę Howardów oraz krążąca w jego żyłach dzięki pradziadkowi krew Butlerów otwierały przed nim jednak kilka atrakcyjnych możliwości, a przede wszystkim zapewniały wstęp do świata tradycyjnie zarezerwowanego dla szlachetnie urodzonych młodzieńców, a mianowicie służby królewskiej6. W 1501 roku Boleyn uczestniczył w ślubie Katarzyny Aragońskiej z najstarszym synem króla, Arturem, a w roku 1503 znalazł się w eskorcie najstarszej królewskiej córki, Małgorzaty, jadącej poślubić króla Szkocji7. Do śmierci Henryka VII wiosną 1509 roku ojciec Anny Boleyn awansował na królewskim dworze do roli pierwszego królewskiego adiutanta i krocząc dumnie w królewskiej procesji żałobnej, wystrojony w dopiero co uszytą czarną liberię, miał świadomość wzrostu własnej pozycji, tym bardziej że jego majątek prezentował się całkiem obiecująco, licząc włości odziedziczone po ojcu zmarłym w 1505 roku i rychły spadek po starym hrabim Ormonde mającym już prawie 85 lat8.

Widząc, jak ważne dla Tomasza Boleyna, a po nim dla jego córki było zaczepienie się na dworze królewskim, nie do końca rozumiemy te ich dążenia. Nasze postrzeganie dworskiego życia zostało wypaczone przez jego obraz z epoki późniejszej – znudzenie Fanny Burney i bezbarwną codzienność dworu wiktoriańskiego. Przyczynił się również do tego fakt, że aż do ostatnich lat minionego stulecia historycy pozostawiali opis życia dworskiego fantazji powieściopisarzy i twórców hollywoodzkiego przemysłu filmowego. Tymczasem istnieje ogromna różnica między dworskim życiem w epokach późniejszych a tym z czasów Tudorów. W okresie wcześniejszym dostęp do dworu królewskiego wiązał się bowiem ściśle z realną władzą, realnym współdecydowaniem o losach państwa i realnym bogactwem. Choć konwenanse i dworskie rozrywki ceniono bardzo wysoko, pozycja dworzanina oznaczała przede wszystkim codzienność w centrum wielkiej polityki, władzy i pieniędzy. A ponieważ Anna Boleyn była w takim samym stopniu co jej ojciec stworzona do życia dworskiego, musimy poznać jej otoczenie.

Zacznijmy od spraw najbardziej oczywistych. W XVI wieku krajem rządził władca – osobiście lub poprzez bezpośrednie nadanie. Taka była rzeczywistość zarówno w Anglii, jak i w pozostałych krajach europejskich. Politykę państwa stanowiło to, co nakreślił monarcha. W jego mocy było przyznawanie awansów i zaszczytów. On uosabiał społeczeństwo. I nie chodzi nawet o fakt, że rola członków rządu była z definicji politycznie ograniczona – a w Anglii ograniczały ją dodatkowo Parlament i przepisy prawa – lecz o to, że w praktyce i w normalnych warunkach zadaniem rządu było wykonywanie woli monarchy. Wszelkie zaś dyskusje na jakikolwiek temat niezmiennie kończyły się wezwaniem do dochowania „złożonej przysięgi wierności”.

Świadomość tego jest ważna w kontekście rozważań na temat Anny Boleyn, ponieważ konsekwencje tej „monarchii osobistej” ukształtowały jej życie. Po pierwsze oznaczało to, że rządzono wyłącznie podług osobistej woli władcy. Nikt nie mógł podważyć decyzji politycznej, jeśli była ona zgodna z wolą króla, chyba że udało mu się do króla dotrzeć i skłonić go do wydania innego orzeczenia. Nie zdołał tego dokonać na przykład Tomasz Morus, kiedy Henryk VIII zaczął naciskać na papieża i Kościół Anglii, starając się zakończyć swoje małżeństwo z Katarzyną Aragońską. Otwarte podważenie woli króla zostałoby uznane za zdradę, zaś dostęp do umysłu i uczuć władcy blokowała mu Anna Boleyn. Łaska króla była równie ważna w samym sprawowaniu władzy, jako że monarcha rozdzielał władzę wykonawczą między tych, którym ufał, a oni postępowali tak, aby zaufaniem tym niezmiennie się cieszyć. Stąd zainteresowanie Henryka Anną miało ogromne konsekwencje dla sprawowania rządów w skali kraju. Łaska panującego była również elementem decydującym, gdy rozdawano przywileje i nagrody. Symbolizowały one bowiem trwanie przy boku monarchy, stąd ogromne znaczenie miało zdobycie wpływów za pośrednictwem kogoś takiego jak Anna – wpływów mogących ułatwić jego sojusznikom drogę do majątków, urzędów i zaszczytów. Jeszcze innym skutkiem osobistego sprawowania rządów była konkurencja: walka o władzę stanowiła walkę o wpływ na osobę króla i bitwę o jego względy. Polityka była więc w tym sensie polityką dworską. Decyzje zapadały na monarszym dworze, a droga do zaszczytów i awansów wiodła przez królewskie komnaty. To dwór stworzył Annę Boleyn i również dwór później ją zniszczył.

Stwierdzenie, że Tomasz Boleyn, a po nim także jego dzieci wybrały karierę dworską, ma zatem dużo głębsze znaczenie, niżby się mogło wydawać. Oznacza to bowiem, że obrali ścieżkę władzy, sławy i pieniędzy. Trudno jednak powiedzieć, czy była to również ścieżka chwały. Większość historyków jest zdania, że ojciec Anny uosabiał wszystko, co na królewskim dworze najgorsze. Surowe stwierdzenie P.W. Sergeanta, że „próba obrony Sir Tomasza jest z oczywistych względów skazana na porażkę”, może się wydawać w pełni uzasadnione, mówimy wszak o człowieku, który na starość wepchnął – a przynajmniej tak to wygląda – kolejno dwie swoje córki do królewskiego łoża9. Nie mniej słuszna jest też ocena Friedmanna, wedle której Boleyn jawi się jako „bezwzględny i chciwy”10. Jesienią 1536 roku, gdy w królewskim skarbcu zabrakło pieniędzy na walkę z buntownikami z północy, Henryka bardzo rozbawiła opowieść o tym, jak Cromwell zwrócił się do Boleyna z prośbą o użyczenie większej sumy:

„Jego Miłościwość bardzo wesół opowiedział historię o pewnym słudze króla Edwarda, a jego dziadku, który go kiedyś poprosił o dar z 1000 dębów, choć miał nadzieję otrzymać jedynie 20. Ufa zatem, że Wasza prośba do lorda Wiltshire Grace o użyczenie mu 500 funtów jest tak wielka tylko z tego względu, by tym większe zrobić na nim wrażenie”11.

Równie pewna jest także panująca wówczas opinia, że Tomasz „postąpi raczej wedle własnego interesu niż z jakichkolwiek innych pobudek”12, co znakomicie ilustruje historia jego powrotu z ambasady w Hiszpanii w 1523 roku. Podczas podróży towarzyszył mu wówczas ważny posłannik Karola V. Gdy jednak dotarli do Londynu, Tomasz porzucił towarzysza i zostawił w zupełnie obcym dla niego mieście, każąc samemu poszukać sobie noclegu13.

Dwór i dworzanie istnieli naturalnie od niepamiętnych czasów, zaś funkcjonująca w Europie Zachodniej żywa tradycja komentowania historii dawno już orzekła, że dworzanin to samolubny pochlebca, a dwór królewski to siedlisko diabła na ziemi14. Nie tylko bez przeszkód oddawano się tam śmiertelnym grzechom lenistwa, obżarstwa czy nieczystości, ale także – jeśli dworzanin chciał swą pozycję utrzymać na dłużej – musiały go cechować pozostałe cztery grzechy, a więc: pycha, chciwość, zazdrość i gniew. Do tego dochodziły jeszcze fałsz, pochlebstwo i służalczość. W pogoni za bogactwem, władzą i sławą, które mogły przyjść wraz z udaną karierą na królewskim dworze, ściągały nań niezliczone rzesze młodych mężczyzn i kobiet szukających swojego szczęścia. Ceną sukcesu była jednak ich uczciwość, moralność, zdrowie, spokój ducha i szacunek do samego siebie. Niezwykle wymownym tego przykładem są liściki miłosne wymieniane przez Henryka VIII i Annę Boleyn podczas porannej mszy w kaplicy królewskiej. Pisali do siebie w iluminowanej Księdze Godzin i jest coś wysoce niestosownego w zdaniu, które król napisał tuż pod miniaturą zakrwawionego Chrystusa Boleściwego:

„Jeśli w swych modlitwach wspominasz o mej miłości równie żarliwie, jak cię uwielbiam, nie zostanę zapomniany, gdyż należę do ciebie.

Twój na zawsze Henryk”

Anna odpisała:

„Każdego dnia dowód będę ci dawać, Żeś mi umiłowany i żem dla ciebie łaskawa”.

I aby uczynić swe słowa jeszcze bardziej wymownymi, na ich zilustrowanie wybrała obraz Zwiastowania z aniołem, który obwieszcza Dziewicy Maryi, że powije Syna15.

Patrząc z tej perspektywy na dwór królewski, jawi się on jako moloch pochłaniający dobrych ludzi wraz z ciałem i duszą, a potem wypluwający cuchnącą chmarę pasożytów – wśród nich Annę – przyczyniając się tym samym do zepsucia całego społeczeństwa. Z drugiej jednak strony ziemiańskiej szlachcie, z której wywodzili się dworzanie, nawet zwyczajna posługa na dworze mogła się wydawać zajęciem prawdziwie zaszczytnym i chwalebnym. Zgodnie z rycerskim etosem, który w tamtym czasie nadal był bardzo żywy, służbę uszlachetniała ranga osoby, której się posługiwało. Wybierając przykład ekstremalny, osobą najbardziej wpływową na dworze Henryka był ten, który piastował stanowisko najbliższe królowi. Będąc jego groom of the stool (dosł. szambelan stolcowy – przyp. tłum.), aż do śmierci króla posiadał tytuł rycerski i był członkiem tajnej komnaty. Do jego obowiązków należało asystowanie królowi w jego naturalnych czynnościach fizjologicznych i służenie mu, gdy wstawał z królewskiego sedesu pokojowego.

Apologeci mogliby uznać, że dworzan cechowało wyjątkowe wręcz poczucie moralności. Właśnie dlatego, że dwór był środowiskiem skrajnie korupcjogennym, niezwykle ważne było, aby w otoczeniu monarchy znajdowali się ludzie honoru, którzy będą władcy udzielać wyłącznie dobrych rad. W 1536 roku, podczas powstania na północy, jakie wybuchło w następstwie przewrotu politycznego, który kosztował Annę życie, jeden z jej wrogów, Sir Thomas Tempest, udzielił buntownikom lekcji historii:

„Konieczne jest, aby w jego radzie zasiadali ludzie cnotliwi, którym na sercu leży dobro wspólnoty (…), tylko tacy będą w stanie wyżej cenić wspólnotę niż przychylność swego monarchy (…). Każdy, kto w tym szlachetnym duchu przeczyta kroniki Edwarda II zrozumie, jak wielkie zagrożenie stanowili dla niego Piers de Gaveston, Spenserowie i im podobni doradcy, a (…) Ryszard II za słuchanie rad takich osób został zdetronizowany”16.

Tylko doradca prawdziwie cnotliwy mógł się oprzeć korupcji na królewskim dworze i tym samym przyczynić się do tego, aby rządy monarchy były równie szlachetne.

Takie myślenie doskonale współgrało z nowym, świeckim prądem intelektualnym, który nazywamy renesansowym humanizmem. Skoro władca uosabiał społeczeństwo, służenie mu pozwalało na najpełniejsze zastosowanie filozofii moralnej zaczerpniętej z humanistycznych studiów literatury klasycznej. Jak zauważył Tomasz Morus w dziele Utopia: „Jeśliby ktoś poczuł się powołany i w sercu swym odnalazł chęć towarzyszenia królewskiemu dworowi, powinien swymi radami w najwyższej mierze wspomagać i powiększać dobro wspólne. To bowiem stanowi jedyny cel pracy kogoś takiego, to znaczy pracy człowieka zacnego”17. Nie mniej ważne były cechy charakteru wpajane ówczesnym przez humanistycznych edukatorów: inspirująca mowa, wywierające wrażenie wygląd i maniery, sukcesy osobiste oraz sprezzatura – owa zjawiskowość, łącząca nonszalancką swobodę bycia z savoir faire, czyli ogładą. Właśnie tego potrzebował dworzanin, aby móc przyciągać uwagę monarchy i skutecznie realizować swój cel bycia „królewskim mentorem”. Zaangażowanie w służbę publiczną samego Morusa nie było, jak się niekiedy sugeruje, zaprzeczeniem ideałom humanizmu, a wręcz przeciwnie – było ich spełnieniem.

Postawy wobec dworu i dworzan były zatem niejednoznaczne. Sam Morus miał pełną świadomość, że w realiach renesansowego dworu kompromis był szczytem tego, o czym mogła marzyć osoba ceniąca moralność i uczciwość18. Jego własna kariera pokazała, jakie to trudne, choć ten sam problem przebija z wierszy innego dworzanina – Sir Tomasza Wyatta, którego życie miało się spleść z życiem Anny Boleyn i który doświadczył tych wewnętrznych rozterek możliwie najgłębiej. Tomasz urodził się około 1503 roku, a ponieważ jego ojciec spędził na królewskim dworze całe swoje życie, on również pojawił się tam niedługo po ukończeniu dziesięciu lat. Według niektórych, w latach 20. XVI wieku został kochankiem Anny. Potem, nie licząc kilku zagranicznych urzędów i okresów spędzonych w Tower lub w areszcie domowym, resztę życia przebył w królewskich komnatach19. Szczególnie wymowne są jego satyry. Dwie z nich zaadresowano do „najdroższego Johna Poyntza”, mniejszej rangi dworzanina, który w pewnym momencie był członkiem służby samej Anny, a trzecią do kuzyna Anny, Franciszka Bryana, jednej z najbardziej wpływowych osób na dworze. W pierwszej, napisanej prawdopodobnie w 1536 roku, wkrótce po opuszczeniu Tower, gdzie został uwięziony jako sojusznik Anny, Wyatt ostro krytykuje nieszczerość, hańbę i pogardę dla wierności własnym zasadom, które warunkują powodzenie na królewskim dworze, a w szczególności moralną obłudę, jakiej od niego żądano:

„Z tego nic, co mówią, mnie nie przekonuje, Umysł mój niesforny tego nie pojmuje, To zaś najbardziej, że oszustwo się chwali, Byle do zaszczytów dojść na jego fali. Jak wśród obłudników życie spędzić godnie, i gloryfikować najpodlejszą zbrodnię, która każdą cnotę upodli i zdusi, by ta, podeptana nie mogła się ruszyć”20.

Wyatt był jednocześnie świadom uroków dworskiego życia:

„Przyznaję, że czasem chwała, honor, zaszczyty Serce me grzeją – kryć tego nie będę Żem i ja nie wolny pożądliwości i pychy”21.

Jego trzecia satyra jest życzliwym wyrazem aprobaty dla postawy Bryana, który nie uległ pokusie, by zadbać wyłącznie o własny interes:

„Nie chcesz?” „Nie” „Dlaczego?” „Bo tak chrząka wieprz W chlewie, gdy tarza się w łajnie i błocie, Bredząc o perłach, gdy głowa w korycie. Jak osioł, gdy na harfie gra, nie słysząc dźwięku, Tak im w krużgankach lepiej worki z piachem Rozstawić – to lepsze dla tych spasłych wieprzy. Ja, choć jestem szczupły i chlew mi nie zagraża, Służyć chcę królowi, co mym i twym jest panem. Innym pozostawiam karmienie brzuchów inwentarza Sam chcę dbać o moje i co mi jest kochane. Zaprawdę, dobrze powiedziane”22.

Wyatt nie znajduje jednak rozwiązania dla dylematu dworzanina – w tym wypadku tego, skąd znaleźć pieniądze, by móc służyć wiernie.

Kupuj przyjaciół, cnota niech dla ciebie będzie tylko maską, wyzyskuj bogatych i starców, żeń się dla pieniędzy – przyjemność znajdziesz obok; jeśli masz niebrzydką krewną, sprzedaj ją dla „własnej korzyści” i nigdy nie pozwól, by przyjaźń przeszkodziła ci w dbaniu o własne interesy – to jedyna skuteczna recepta23. Recepta, której Wyatt, Tomasz Boleyn, jego córki i właściwie każdy dworzanin w którymś momencie życia zmuszony był użyć. Lecz mimo swej odrazy wobec negatywnych aspektów życia dworskiego, Wyatt powrócił na dwór królewski i wracał nań jeszcze nie raz, aż w końcu, w drodze po królewskiego ambasadora, którego miał przywieźć na spotkanie z królem, zapadł na zapalenie płuc i zmarł w Sherborne w hrabstwie Dorset. Dla nas Wyatt był przede wszystkim poetą, lecz parafialne księgi w Sherborne wspominają go jako regis consiliarius, czyli królewskiego doradcę24.

Nie ma dowodów na to, że ojciec Anny podzielał moralne rozterki Wyatta, ani że Anna, która je podzielała, zetknęła się z nimi w domu rodzinnym. A jednak, nawet jeśli Tomasz Boleyn był typowym, dbającym wyłącznie o własny interes dworzaninem, trzeba przyznać, że posiadał również wiele cech, których władcy poszukują w swym otoczeniu. Był w miarę wykształcony, najlepiej na dworze Tudorów władał językiem francuskim, znał również łacinę, cytował z pamięci niejeden fragment z Erazma i cechowała go wysoka kultura osobista25. Potrafił również, jak się przekonamy, zadbać o edukację dzieci, stąd Anna odebrała możliwie najlepsze wykształcenie osiągalne dla ówczesnych, zaś jej brat Jerzy prawdopodobnie był absolwentem Oxfordu, a później stał się uznanym poetą dworskim26. Tomasz Boleyn celował także w dworskich rozrywkach, szczególnie w turniejach rycerskich. Walczył nawet z samym królem w Greenwich w maju 1510 roku, zaś dziewięć miesięcy później był jednym z „obrońców” podczas wielkiego pojedynku w Westminster (w lutym 1511)27. Pojedynek był wówczas zdecydowanie czymś więcej niż tylko okazją do popisania się swym mistrzostwem w sztukach walki. Widowisko łączące elementy pokazu, dramatu i symboliki należałoby uznać raczej za formę sztuki28. Stąd też, w drugim dniu turnieju z 1511 roku, czołowy obrońca – Karol Brandon – stanął w szranki pośród grobowej ciszy, schowany pod ruchomą wieżą. Gdy otwarto bramę, wjechał na arenę w kostiumie starego, brodatego pielgrzyma, by po chwili zrzucić przebranie i zaprezentować się widowni w lśniącej zbroi. Uczynił to jednak dopiero wtedy, gdy królowa, ku czci której odbywała się uroczystość, przyzwoliła na jego uczestnictwo29. Ojciec Anny stanął w szranki jako trzeci i wraz z markizem Dorset kontynuował ten sam wątek. Byli „niczym dwaj pielgrzymi do grobu św. Jakuba [z Compostelli] w tabardach z czarnego atłasu, z kapeluszami na hełmach i z długimi laskami Jakuba w dłoniach, na koniach przybranych czarnym atłasem, zaś na wszystkim – tabardach, kapeluszach i okryciu ich koni poprzyczepiane były szczerozłote muszle św. Jakuba [symbole pielgrzymów] (…), ich służba zaś cała w czarnej satynie ze złotymi muszlami na piersiach”30.

Organizowano również imprezy halowe, i tak w Boże Narodzenie 1514 roku do Boleyna dołączył jego syn podczas uroczystości, w ramach której prócz balu kostiumowego urządzono także halową potyczkę31.

Takie doświadczenie i talent, wraz ze znajomością innych dworskich rozrywek – koni, jastrzębi, gry w kule czy shuffleboard, pozwalały Boleynowi odnaleźć się w każdej sytuacji i dostępować najwyższych zaszczytów, o jakich mógł marzyć dworzanin epoki humanizmu. Słowem – być użytecznym dla swojego władcy. Mężczyzna wielkiego intelektu, talentów i możliwości, lojalny jedynie wobec siebie samego (a na drugim miejscu wobec króla) i chętny wziąć na siebie ogrom obowiązków, był typem dworzanina, którego warto przy sobie zatrzymać. Dla przykładu, w latach 1519–1523 Tomasz Boleyn był ambasadorem Henryka VIII na dworze francuskim i uczestniczył zarówno w zjeździe na Polu Złotogłowia, jak i w kolejnym spotkaniu z cesarzem Karolem V w Gravelines; brał udział w naradzie w Calais w 1521 roku (w ramach której wyruszył również z krótką misją do cesarza), a na koniec pełnił funkcję ambasadora w Hiszpanii. Stanowiska te zawdzięczał w dużej mierze niekwestionowanemu talentowi do dyplomacji i języków, a sam Henryk miał stwierdzić w 1530 roku, że w sprawach negocjacji Boleyn nie ma sobie równych32. Na temat owego talentu dyplomatycznego wiele mówi scena przedstawiająca Boleyna w Brukseli, podczas jego pierwszego poselstwa w 1512 roku. Założył się on wówczas z Małgorzatą Austriacką, generalną namiestniczką Niderlandów, że w ciągu dziesięciu dni uda się poczynić postęp w ich negocjacjach33. Godna podziwu była również jego umiejętność radzenia sobie z Henrykiem oraz swoboda, z jaką w jednej ze swych depesz dyplomatycznych z października 1513 roku wtrącił uwagę, że negocjacje z Maksymilianem I są jak pojedynek z przeciwnikiem, który nie panuje nad swym koniem. To metaforyczne stwierdzenie było niczym żartobliwe puszczenie oka do króla, którego nudziło czytanie przydługiej korespondencji34.

Po powrocie do Anglii Boleyn udzielał się w królewskiej radzie – grupie składającej się z około siedemdziesięciu osób, których ranga i stanowiska stale się zmieniały i których rola była najbardziej zbliżona do pełnionej później przez tak zwany „rząd”. Boleyn był jednym z najaktywniejszych członków rady bez względu na to, czy porządek obrad dotyczył spraw polityki i administracji czy prawodawstwa (Izby Gwiaździstej)35. Do tego dochodziły obowiązki dworskie, takie jak sześciotygodniowa opieka nad siostrą króla, Małgorzatą, podczas jej wizyty w Szkocji w 1517 roku36. Wszystko to przynosiło konkretne korzyści, w tym rangę (tytuł rycerski w 1509 roku), urzędy, ochronę prawną i pewne przydziały ziemi. Lecz były to profity okupione masą wyrzeczeń, bo łaska królewska dla prawdziwie ambitnych nie była tania.

Tomasz Boleyn nie był jedynym dworzaninem, którego oświecało młode słońce szczodrości Henryka VIII, choć wszystkich przyćmił Karol Brandon, poślubiając młodszą siostrę monarchy, Marię, i zdobywając tytuł księcia Suffolk. Możliwości rozwoju kariery na dworze były w tamtym czasie w istocie niemal nieograniczone. W połowie XV wieku służba królewska w Anglii straciła wprawdzie część swego prestiżu, lecz wyniesienie na tron w 1471 roku Edwarda IV jako jedynego i niepodważalnego króla zapoczątkowało czasy, gdy najpierw Yorkowie, a po nich Tudorowie wykorzystywali dwór królewski, aby jednoczyć klasy wyższe dla umacniania monarchii.

Wykorzystywanie dworu do celów politycznych nie było oczywiście żadną rewolucją, a przykład, jak należy to robić, płynął od księcia Burgundii władającego terenami dzisiejszej Holandii, Belgii i Luksemburga wraz ze sporymi połaciami północnej Francji. To tam, w ramach celowej próby połączenia tych zupełnie od siebie różnych terytoriów, na dworze książęcym otaczano się przepychem i wspaniałościami, aby narzucić swój autorytet na arenie międzynarodowej, a także lokalnej. Tam też włączono sztukę do służby państwu. Edward IV, którego siostra była żoną księcia Burgundii, wyznaczył sobie za cel prześcignięcie swojego szwagra, czego skutki są dziś widoczne w architekturze kaplicy św. Jerzego, Windsoru, a także na kartach najstarszych ksiąg w angielskiej bibliotece królewskiej i ceremoniale nadawania Orderu Podwiązki. Zięć Edwarda, Henryk VII, świadomie kształtował swój dwór na wzór dworu burgundzkiego. Później podobnie postępował także jego wnuk37.

Wszystko to powodowało coraz większe zapotrzebowanie na zdolnych dworzan, których cechę szczególnie pożądaną stanowić miała europejska finezja. Coś, co – jak się przekonamy – stanowi wyjaśnienie zawrotnej kariery Anny Boleyn. Konieczność znalezienia nowego typu służby królewskiej zwiększały także racjonalne zmiany organizacyjne na angielskim dworze, które ukształtowały szczególny schemat życia dworskiego dla Henryka VIII i jego żon. Od pokoleń królowie (i wielcy panowie) zajmowali część domu znaną jako komnaty, usytuowaną „nad schodami”, z dala od kuchennego harmideru, reszty domostwa i życia pozostałych domowników toczącego się „pod schodami”. W XV wieku monarcha zapragnął jednak większej prywatności i zrozumiał, że im bardziej trzyma się na uboczu, tym większe wrażenie robi na poddanych jego pojawienie się. W związku z tym apartamenty królewskie podzielono na trzy części: komnatę prywatną zarezerwowaną wyłącznie dla króla, salę audiencyjną otwartą dla dworzan, chyba że król akurat odbywał w niej audiencję, i tzw. salę wielką udostępnianą regularnie wszystkim, którzy mieli prawo wstępu do części domu „nad schodami”38.

Te modyfikacje byłyby jedynie ciekawostkami architektonicznymi, gdyby nie fakt, że w ślad za nimi następowały zmiany personalne. Po pierwsze wykształciła się wówczas nowa, wyjątkowa grupa ludzi pełniąca służbę w nowo powstałej komnacie prywatnej. Po drugie, w związku z faktem, iż Henryk VIII chciał nie tylko służby, ale również pragnął „spędzać miło czas w dobrym towarzystwie”, stanowiska te obsadzał przede wszystkim swoimi dobrymi kompanami. Zanim ten układ osiągnął swą ostateczną formę, musiało minąć trochę czasu, lecz w latach 1518 lub 1519 wyraźnie już można wskazać niewielką grupę mężczyzn pełniących funkcję „dżentelmenów” lub „szambelanów prywatnej komnaty”. Ponadto zdarzało się, że król zapraszał do prywatnej komnaty każdego, kto mu się spodobał i z kim miał ochotę spędzać czas. Tacy mężczyźni nie otrzymywali co prawda wynagrodzenia jako członkowie oficjalnej służby ani przysługującego jej prawa automatycznego dostępu do króla, lecz obracali się w kręgu prywatnej komnaty, a ich przyszłość – podobnie jak przyszłość członków opłacanej służby królewskiej – w dużej mierze zależała od wrażenia, jakie byli w stanie zrobić na królu. Od końca XIV wieku i czasów znienawidzonych przez wszystkich sługusów Ryszarda II żadna grupa młodych mężczyzn nie zajmowała pozycji dającej tak wielkie możliwości awansu. I nigdy jeszcze od tamtego czasu nie było w kraju ludzi mających tak wielką moc wpływania na rządy, zwłaszcza że Henryk VIII wyjątkowo łatwo takim wpływom ulegał. Ci ludzie stali się uosobieniem najgorszych koszmarów kardynała Wolseya, którego słynny Dekret z Eltham próbujący (na próżno) ograniczyć liczbę członków prywatnej komnaty do 15 osób był tylko jedną z wielu prób utrzymania starego porządku. Przekonamy się również, że konflikt wśród osób obracających się w murach prywatnej komnaty dopomógł w zniszczeniu Anny Boleyn w maju 1536 roku39.

Tomasz Boleyn był głęboko zaangażowany we wszystkie przemiany na królewskim dworze. Znajdował się blisko Henryka VIII we wczesnych latach po przejęciu przez niego władzy i jako jeden z arystokratów sympatyzujących z młodym, ambitnym i wojowniczym monarchą stał w opozycji wobec bardziej wyważonych decyzji duchownych i biurokratów jego ojca. Przez cały ten czas jednak w łaski króla coraz bardziej wkupiał się nowy, błyskotliwy zarządca – Tomasz Wolsey, dopóki w latach 1515 i 1516 nie doszło do jego nieuchronnego starcia z dworzanami. Za jeden z celów ataku obrał sobie wtedy Tomasza Boleyna, którego niewątpliwie starał się oczernić, oskarżając o nielojalność na początku roku 1515. Ostatecznie z jego insynuacji nic nie wyszło40, bowiem sam miał niemało kłopotów. Sprawując wówczas rolę kardynała, przez większą część roku musiał się tłumaczyć w związku ze wzmożonymi atakami na duchowieństwo po niechlubnej śmierci Richarda Hunne’a, londyńskiego kupca znajdującego się pod opieką Kościoła. O tym, jak bardzo kłopoty Kościoła musiały go zajmować, świadczyć może fakt, iż mniej więcej w tym samym czasie Tomasz Boleyn zdołał zapewnić sobie u króla obietnicę sukcesji niezwykle cenionego stanowiska kontrolera dworu królewskiego, kiedy tylko pełniący tę funkcję Sir Edward Ponynges zostanie awansowany na wyższe stanowisko skarbnika41. Dopiero jesienią 1516 roku kardynał ostatecznie zwyciężył lub przynajmniej wydawało się, że zwyciężył, choć kosztem poparcia „niemal wszystkich magnatów”. Arcybiskup Yorku był, jak stwierdził Sebastian Giustinian, „początkiem, środkiem i końcem”42.

„Wydawało się, że zwyciężył” jest istotnym sprostowaniem, gdyż dworzanie, choć tym razem przegrali w walce o wyłączny wpływ na króla, nadal okupowali bastion łask królewskich, czyli prywatną komnatę. Niezmiennie też – tuż pod nosem pełnego dezaprobaty Wolseya – cieszyli się życzliwością monarchy. Kiedy w końcu wprowadzono przejrzyste struktury zatrudniania osób w prywatnej komnacie, Boleynowi nie przypadła rola ani gentlemana, ani szambelana (stanowisk przyznawanych raczej młodszym mężczyznom). Mimo to wciąż pozostał w kręgu osób związanych z prywatną komnatą, a jego syn Jerzy otrzymał funkcję królewskiego pazia43. Prawdopodobnie podejrzliwość Wolseya wobec zbliżenia Boleyna z królem w połączeniu z talentem dyplomatycznym Sir Tomasza przyczyniły się do wysłania go w 1519 roku z misją do Paryża, gdzie ów już po upływie kilku tygodni zaczął się niepokoić o obiecane mu wcześniej stanowisko44. Jego obawy znalazły potwierdzenie w liście otrzymanym od Wolseya w drugim tygodniu maja, w którym kardynał poinformował go, że choć Ponynges zostanie awansowany 29 maja na stanowisko skarbnika dworu królewskiego, to Boleyn nie od razu będzie mógł go zastąpić. W odpowiedzi Boleyn w tonie uniżonym poprosił Wolseya o wstawiennictwo przed królem, tłumacząc, że jeśli minister go poprze, to ani on, ani król nie będą tego żałować45. Niestety tydzień później król Francji Franciszek I przekazał Sir Tomaszowi jeszcze bardziej niepokojące wieści, informując go o wyrzuceniu przez Henryka z prywatnej komnaty ośmiu lub dziewięciu jej członków46. Wydarzenie to miało ścisły związek z intrygami Wolseya, który przekonał Henryka, że jego „faworyci czują się przy nim tak pewnie i odnoszą się do niego z taką poufałością, jakby zapomnieli, z kim mają do czynienia”. Król świadom faktu, iż w prywatnych komnatach panuje dosyć swobodna atmosfera, zareagował od razu na ukrytą sugestię, i twierdząc, jakoby jego godność doznała uszczerbku, odsunął młodych mężczyzn na stanowiska z dala od dworu47.

Tymczasem Wolsey przez cztery miesiące trzymał Boleyna w niepewności, zanim w końcu przekazał mu wiadomość dotyczącą objęcia przezeń stanowiska kontrolera dworu królewskiego. Kardynał chciał, aby przypadło ono Sir Tomaszowi nie od razu, lecz aby doszedł do niego w swoim czasie i zgodnie z obowiązującymi procedurami. Boleyn zrozumiał aluzję i odpisał w pojednawczym tonie, że przyjmuje do wiadomości decyzję kardynała i rezygnuje ze swych roszczeń względem posady kontrolera, zdając się w tej sprawie całkowicie na decyzję króla i Wolseya48. Co ciekawe, po złożonej na piśmie obietnicy posłuszeństwa i wykazaniu świadomości, że choć król złożył obietnicę, to do Wolseya należy ostatnie słowo i wykonanie królewskiej woli (i że Wolsey może jej wykonania odmówić), Boleyn ostatecznie stanowisko kontrolera otrzymał49. Sprawował jednak tę funkcję bardzo krótko, gdyż jesienią 1521 roku zmarł Ponynges i Boleyna awansowano na skarbnika50. Tym samym zdobył on upragnione stanowiska, lecz do końca zachował w pamięci polityczną lekcję pokory, którą wówczas odebrał od Wolseya. I dopiero po latach, gdy córka mogła mu zapewnić ochronę, poczuł się na tyle pewnie, aby znów zaatakować kardynała.

Jak widać, wokół królewskiego dworu i w świecie, w którym urodziła się Anna, panowała napięta atmosfera. Można pokusić się nawet o stwierdzenie, że była to atmosfera wręcz cuchnąca i że taki właśnie był jej ojciec.

Matka przyszłej królowej także była dwórką. Należała do świty Katarzyny Aragońskiej, choć znacznie mniej wiemy o tym, czym dokładnie się zajmowała51. Na dworze była również siostra Anny – Maria, która w lutym 1520 roku wyszła za mąż za członka prywatnej komnaty Williama Careya, a na jej zaślubinach gościem honorowym był sam król52. Brat Anny, Jerzy, zagrał w bożonarodzeniowej pantomimie na przełomie roku 1514 i 1515, i został królewskim paziem. Nim jednak będzie coś znaczył na królewskim dworze, musi upłynąć jeszcze parę lat.

Anna, Maria i Jerzy byli jedynymi dziećmi Tomasza Boleyna, które przeżyły okres dzieciństwa, osiągając wiek dorosły, i wśród historyków od dawna toczą się dyskusje na temat daty urodzin Anny oraz wieku jej brata i siostry. Źródła z końca XVI i początku XVII wieku pozwoliły współczesnym uczonym ustalić, że Anna urodziła się albo około 1501, albo około 1507 roku53. Pewien wczesny list Anny do jej ojca mógł to ostatecznie rozstrzygnąć, lecz nie można było ustalić jego daty54. W 1981 roku historykowi sztuki Hugh Pagetowi udało się w końcu wykazać, że list został napisany w roku 1513, kiedy Anna Boleyn wyjechała z Anglii, aby zostać damą dworu w Brukseli, które to stanowisko przyznawano pannom dwunasto- lub trzynastoletnim55. Tę konkluzję co prawda podważano, jednak już sam charakter pisma ponad wszelką wątpliwość wskazuje, że list napisała wprawna ręka osoby co najmniej nastoletniej (ryc. 13)56. Prawidłowa data urodzin Anny przypada zatem około roku 1501. Oznacza to, że była znacznie starsza niż ją sobie na ogół wyobrażano. Trójkąt miłosny powstały w 1527 roku tworzyli więc trzydziestosześcioletni król, jego ponad czterdziestoletnia żona oraz dorosła, dwudziestosześcioletnia kobieta, a nie dziewiętnasto- lub dwudziestoletnia dziewczyna. W roku zaś 1536 Anna nie została, jak podaje tradycja katolicka, odtrącona przez króla jako młoda, niespełna dwudziestodziewięcioletnia małżonka, lecz jako – być może już starzejąca się – trzydziestopięcioletnia kobieta. Jane Seymour, która zajęła miejsce Anny, miała wówczas 27 lat, była zatem tylko niewiele starsza od Anny, kiedy ta po raz pierwszy zagroziła Katarzynie57. Widać stąd, że plotki na temat słabości Henryka do młodszych dam były bezpodstawne58.

Ustalenie daty urodzin Anny na 1500 lub 1501 rok rozstrzygnęło jeden z ciągnących się latami sporów, lecz nie wyjaśniło niczego na temat jej roli wśród rodzeństwa oraz nie pomogło określić dokładnego wieku brata i siostry. Dowody w tej kwestii są bardzo skąpe i, przynajmniej jeśli chodzi o Jerzego, sprzeczne. Fakt, że dostał się na dwór królewski jako nieletni chłopiec, a pierwsze nadanie królewskie otrzymał dopiero w 1524 roku sugerowałby, że był najmłodszym z całej trójki59. Z drugiej jednak strony, w wierszu Cavendisha (który z całą pewnością znał brata Anny) Jerzy twierdzi, że stanowisko w prywatnej komnacie otrzymał, „gdy po trzykroć dziewięć lat mego życia minęło”. Skądinąd wiemy, że zajmował je do stycznia 1526 roku, kiedy to został z niego usunięty na mocy Dekretu z Eltham60. Wprawdzie mamy tu jedynie datę końcową i jeśli Cavendish mówi o wejściu Jerzego na dwór w charakterze królewskiego pazia, to wszystko mogło mieć miejsce wiele lat wcześniej. Jeśli jednak uznamy, że w 1526 roku Jerzy Boleyn miał lat dwadzieścia siedem, to musiał się urodzić w roku 1499. Byłby więc starszy od Anny.

Inna sprawa, że nie do końca wiadomo, na ile możemy w tej kwestii polegać na relacjach Cavendisha, który pisał swój utwór około trzydzieści lat później. A ponieważ zgodnie z regułą poezji drugą najniższą liczbą było „po trzykroć osiem lat”, być może tak naprawdę chodziło mu o nie więcej niż „około dwadzieścia pięć”, co wskazywałoby na datę urodzin około roku 150061. Z drugiej strony, po utracie swej posady w prywatnej komnacie w roku 1525 Jerzy został przywrócony do służby w 1529 roku jako osoba w pełni dorosła i niewykluczone, że to właśnie miał na myśli Cavendish62. Jeśli tak, to wówczas „trzykrotnie dziewięć lat” wskazywałoby na lata 1503–1504, a „około dwadzieścia pięć” na lata 1504–1505. Być może ostatecznym potwierdzeniem prawdziwości tej ostatniej wersji jest stwierdzenie Jeana du Bellay, który w 1529 roku zasugerował, że Jerzy był zbyt młody, aby piastować stanowisko ambasadora we Francji63.

Maria Boleyn odegrała w życiu Anny znacznie mniejszą rolę niż jej brat. Jedynym, czym się wsławiła, było to, że przez jakiś czas w drugim dziesięcioleciu i na początku lat 20. XVI wieku była kochanką Henryka VIII. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości, choć próbowano udowadniać, że było inaczej. Najwyraźniej potwierdził to sam Henryk, kiedy posądzony o sypianie zarówno z siostrą Anny, jak i z jej matką, z rozbrajającą szczerością odparł: „Z matką – nigdy”64. O zażyłości łączącej Henryka z żoną Tomasza Boleyna plotkowano wprawdzie bardzo szeroko, lecz nigdy nie ujawniono dowodów przeczących zapewnieniom króla o platonicznym charakterze ich relacji. Najprawdopodobniej nazwisko Elżbiety Boleyn mylono z Elżbietą Blount, która w istocie była znaną kochanką Henryka65. Później katoliccy krytycy na podstawie tamtej pomyłki zaczęli rozpowszechniać pogląd, że Anna Boleyn była córką Henryka VIII! Aby dokonać takiego wyczynu, Henryk musiałby być wystarczająco przebiegły, aby wymknąć się spod powszechnie znanej czujnej opieki swego ojca, i zdecydowanie nad wiek rozwinięty, gdyż w 1501 roku miał zaledwie 10 lat66.

Jeśli chodzi o datę urodzenia, to również w przypadku Marii nie została ona precyzyjnie ustalona. Wiemy jednak, że w 1597 roku jej wnuk, Lord Hunsdon, złożył petycję w sprawie przyznania Boleynom hrabiostwa Ormonde, argumentując to faktem, iż Maria była najstarszą siostrą Jerzego Boleyna67. Niektórzy historycy twierdzą, że się mylił, lecz jest to raczej mało prawdopodobne68. Chociaż córki nie dziedziczyły tytułów szlacheckich, najstarsza mogła mieć jednak nadzieję, że w przypadku wymarcia kandydatów do tytułu w męskiej linii zostanie on przyznany jej mężowi oraz dzieciom. Dlatego, gdyby Anna rzeczywiście była starsza od Marii, to jakiekolwiek roszczenia względem hrabiostwa należałyby się jej córce, królowej Elżbiecie, a nie synowi jej siostry. Poruszając problem tak delikatny, jak prawo do tytułu, Hunsdon musiał być więc pewien swoich racji69. Gdyby oczywiście udało się ponad wszelką wątpliwość ustalić czas trwania romansu Marii z królem, ostatecznie wyjaśniłoby to również kwestię ewentualnego starszeństwa sióstr. Niestety, pierwsza współczesna wzmianka o tym, że król sypiał z jedną z bliskich krewnych Anny (nie wymienioną z imienia) pojawia się w liście do papieża w roku 152770. Jeśli więc związek Marii z królem miał się zacząć przed jej ślubem z Williamem Careyem w lutym 1520 roku, z całą pewnością musiałaby być najstarszą siostrą. W 1518 roku, a możliwe, że jeszcze wcześniej, kochanką Henryka była już Elżbieta Blount, która w 1519 roku urodziła mu syna, Henryka Fitzroya, późniejszego księcia Richmond71. Poza tym – choć nie wiadomo, na ile wiarygodna jest to informacja – mówi się, że gdy Maria w 1514 roku znalazła się we Francji, zdobyła reputację kobiety „niesłychanie wyuzdanej i pozbawionej honoru”72. Wersją alternatywną, choć nie dającą żadnej odpowiedzi na pytanie dotyczące kolejności narodzin rodzeństwa Boleynów, jest ta, że romans Marii z Henrykiem miał miejsce już po ślubie z Williamem Careyem, i że Maria zastąpiła w królewskim łożu Elżbietę Blount po ślubie tej ostatniej z Gilbertem, późniejszym lordem Tailbois73. Ta wersja wydaje się zresztą bardziej prawdopodobna. Maria wykorzystała swoje wpływy, aby przyznano Tomaszowi Gardinerowi posadę w klasztorze Tynmouth najwcześniej w roku 1520, zaś jej mąż z królewskiego nadania otrzymał szereg grantów w latach 1522, 1523, 1524 i 152574. Istotny może być również fakt, iż Maria stosunkowo późno zaszła w ciążę, co może dziwić, jeśli w tym czasie utrzymywała stosunki z Henrykiem VIII znanym ze swej płodności. Być może król uznał, że bezpieczniej dla niego jest płodzić dzieci, których ojcostwa mógł się wyprzeć, niż bękarty, które tylko podkreślały brak jego pełnoprawnych spadkobierców. Gdy Maria zamieszkała z Williamem Careyem, bardzo szybko na świat przyszło jej jedno, a potem drugie dziecko75.

Niezależnie od daty romansu Marii z Henrykiem VIII są jeszcze inne dowody potwierdzające słuszność stwierdzenia Hunsdona, że Maria była od Anny starsza. Po wyjeździe obu córek Boleynów do Francji w latach 1514–1515, Anna była tą, która została, aby pobierać dalszą edukację, podczas gdy Marię sprowadzono z powrotem i wprowadzono na dwór angielski. Taki wybór byłby zupełnie niezrozumiały, gdyby Anna była od Marii starsza. Do tego dochodzi decyzja pozostawienia Anny we Francji, gdzie miała robić karierę. Najwyraźniej nie było dla niej miejsca w planach rodziny Boleynów. Co więcej – fakt, iż Annie nie udało się znaleźć we Francji męża, zdaje się sugerować, że nie była uważana za szczególnie dobrą partię. Zresztą w Anglii temat jej zamążpójścia pojawił się dopiero niemal dwa lata po tym, jak Maria została panią Carey76. Dowodem trudnej sytuacji finansowej rodziny mogą być słowa Sir Tomasza Boleyna zawarte w liście do Tomasza Cromwella latem 1536 roku, kiedy jego świat legł w gruzach: Jerzy i Anna nie żyli, a większość zdobytych zaszczytów była zagrożona, jako że wypadł z grona królewskich faworytów. W liście tym Tomasz wspomina, że we wczesnych latach jego możliwości finansowe ograniczały się do pensji pięćdziesięciu funtów rocznie, a wydatki rosły, zwłaszcza że żona dawała mu „dziecko każdego roku”77. Nie ma pewności, kiedy dokładnie ożenił się z Elżbietą Howard, wiadomo natomiast, że dożywocie wdowy ustalono dla niej latem 1501 roku, co wskazywałoby, że ślub musiał się odbyć stosunkowo niedawno. Powiedzmy, że nie wcześniej niż w roku 149878. Jeśli tak, to traktując wypowiedź Boleyna dosłownie, możemy przyjąć, że Elżbieta urodziła dziecko w roku 1499, następne w 1500, trzecie w 1501 i tak dalej, choć wiadomo, że co najmniej dwójka nie dożyła dorosłości79. Jeśli Maria miała być najstarszą i urodzoną około roku 1499, to w chwili wyjazdu do Francji w 1514 roku miałaby skończone piętnaście lat, w dniu ślubu – dwadzieścia, zaś romans z królem przypadałby na czas, kiedy była jeszcze nastolatką albo tuż po jej dwudziestych urodzinach. Anna musiałaby przyjść na świat w latach 1500–1501, co zgadza się z informacją na temat zagranicznej podróży odbytej przez nią w 1513 roku. Jerzy natomiast urodziłby się około roku 1504, zaś w 1529 roku jako mężczyzna dwudziestopięcioletni stałby się dorosłym członkiem prywatnej komnaty.

Tak czy inaczej, w rozważaniach dotyczących dat narodzin rodzeństwa Boleynów istnieje więcej założeń i domysłów niż byśmy sobie życzyli. Mimo wszystko jednak dowody, jakimi dysponujemy, takiej wersji nie przeczą.

A zatem, w drugiej dekadzie XVI wieku nastoletnia Anna poszła w ślad za swoją siostrą i w roku 1513 wyjechała za granicę. Podróż ta na zawsze ukształtowała jej życie i odtąd już niezmiennie będzie się wyróżniać pośród kobiet na angielskim dworze, które nigdy nie będą umiały jej dorównać.