Znam twój sekret - Daphne Benedis-Grab - ebook + książka

Znam twój sekret ebook

Benedis-Grab Daphne

4,5

Opis

Rób, co mówię, albo ujawnię twój sekret… Owen, Gemma, Ally i Todd nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego… aż do momentu, gdy wszyscy otrzymują identyczny e-mail z pogróżkami. Następnego dnia w szkole będą musieli połączyć siły, żeby wygrać wyścig z czasem i wypełnić szereg dziwacznych poleceń otrzymanych od anonimowego nadawcy wiadomości. Żadne z nich nie będzie miało na to ochoty, a jednak zrobią wszystko, by ich sekrety nie zostały ujawnione. Czy uda im się ustalić, kto jest szantażystą i do czego ich wykorzystuje? Czy powstrzymają go, zanim dojdzie do katastrofy? "Znam twój sekret" to wciągający, pełen zwrotów akcji thriller dla młodszej młodzieży.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 191

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (2 oceny)
1
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
JuleczkaMalineczka

Dobrze spędzony czas

Bardzo fajna książka ale zakończenie pupci nie urywa...
10
ewcud2
(edytowany)

Nie oderwiesz się od lektury

znakomita książka dla młodszej młodzieży, lekko się czyta, akcja żywa, są wartości i elementy detektywistyczne.
00

Popularność




Tytuł oryginału: I Know Your Secret
Tekst: Daphne Benedis-Grab
Przekład: Ewa Rosa
Redaktor prowadząca: Aleksandra Gronowska
Redakcja: Katarzyna Malinowska
Korekta: Aleksandra Dąbała, Katarzyna Sarna
Opracowanie graficzne okładki i skład: Małgorzata Ćwieluch
Text copyright © 2021 by Daphne Benedis-Grab. Published by Scholastic Inc. Published by arrangement with Pippin Properties, Inc. through Rights People, London. © Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o., Warszawa 2023 All rights reserved
Wydanie I
Wszystkie prawa zastrzeżone. Przedruk lub kopiowanie całości albo fragmentów książki możliwe jest tylko na podstawie pisemnej zgody wydawcy.
ISBN 978-83-8299-275-5
Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o. 00-807 Warszawa, Al. Jerozolimskie 94 tel. 22 379 85 50, fax 22 379 85 51 e-mail: [email protected]
Konwersja: eLitera s.c.

DLA AVIEGO

NIEDZIELA, 17.30OWEN

To był czysty przypadek, że Owen w ogóle zajrzał do swojej skrzynki e-mailowej przed kolacją.

Zazwyczaj po rozegraniu meczu koszykówki z kumplami szedł od razu do ogródka za domem, bo jego ojczym, Wielki Rob, upierał się, że wciąż jest wystarczająco ciepło, by w niedzielny wieczór móc urządzać grill.

Owen nie miał nic przeciwko temu. Żeberka marynowane w sekretnym sosie Lexington – specjalność Roba – były tak pyszne, że zjadłby je na dworze nawet w styczniu. Ale mama uważała, że w północnej części stanu Nowy Jork sezon na grilla skończył się wraz z pierwszym mrozem, czyli tego ranka.

Gdy Owen wrócił do domu, Wielki Rob stał obok nierozpalonego jeszcze grilla i tłumaczył, że biały osad, który widzieli rankiem na trawniku, to nie był prawdziwy szron, tylko cienka warstewka deszczu.

Tymczasem mama obstawała przy tym, że po deszczu nie zostaje warstewka lodu.

Owen uznał, że minie jeszcze trochę czasu, zanim usiądą do kolacji, więc poszedł do gabinetu mamy, żeby skorzystać z komputera. Zazwyczaj okupowała go starsza siostra Owena, Jade (która, technicznie rzecz biorąc, była jego siostrą przyrodnią), ale wyjechała na tydzień ze swoją mamą, żeby odwiedzić college, do którego chciała się dostać. Dzięki temu Owen mógł w spokoju popracować nad projektem, który rozpoczął w trakcie lockdownu związanego z pandemią koronawirusa.

To była jego tajemnica. Nikomu nie powiedział o tym, co robi, ale tworzył swoją powieść graficzną. Żaden z jego kumpli nie interesował się komiksami, rysowaniem czy pisaniem, a chociaż Wielki Rob z entuzjazmem wspierał większość zainteresowań Owena, mama i tata bardziej skupiali się na jego ocenach, które nie były ostatnio za dobre. Rodzice nie zrzędzili przesadnie, ale gdyby zdali sobie sprawę, że połowę czasu przeznaczonego na odrabianie pracy domowej ich syn tak naprawdę poświęcał na swoje hobby, mogliby zainterweniować. Tego wieczoru Owen chciał dowiedzieć się czegoś więcej na temat zbroi noszonej przez samurajów, bo jego bohater właśnie cofnął się w czasie. Przejrzał szybko grafiki w internecie, znalazł kilka odpowiednich, a podczas gdy się drukowały, zalogował się na swoją skrzynkę.

I jako pierwszy z czworga zobaczył ten e-mail.

18.15GEMMA

– Czy mogę już odejść od stołu? – zapytała Gemma, siląc się na swobodny ton, co było trudne, bo niemal wychodziła z siebie.

Ale nie mogła pozwolić, żeby mama zauważyła, jak rozpaczliwie chce odzyskać dostęp do telefonu. Mama wciąż była zaniepokojona tym, jak wiele czasu Gemma, Kate i Avi spędzili przed monitorami w trakcie pandemii. I chociaż było to konieczne, by uczestniczyć w zajęciach szkolnych i kontaktować się ze znajomymi online, teraz, gdy wszystko znowu się otworzyło i ludzie mogli wychodzić z domów, mama postanowiła trzymać dzieci z dala od wszelkiego rodzaju elektronicznych sprzętów i wprowadziła w domu nową zasadę „niedziel wolnych od ekranów”.

– Czy to nie twoja kolej na załadowanie zmywarki? – zapytała złośliwie Kate, młodsza siostra Gemmy.

– Nie, dziś kolej Aviego – wycedziła przez zęby Gemma.

Jej starszy brat, który był tak samo przemiły jak Kate perfidna, wesoło pokiwał głową.

– No to w porządku – odparła niechętnie mama.

– Odrobiłam całą pracę domową – zapewniła Gemma z uśmiechem, chociaż jedyne, o czym marzyła, to wyciągnąć telefon z szafki, w której się ładował, i uciec na górę do swojego pokoju.

 – Świetnie, no to idź – powiedział tata, machając do niej ręką.

Gemma zdołała podejść do szafki i wyjąć telefon bez sprawdzania go (wiedziała, że mama ją obserwuje), a potem spokojnym krokiem ruszyła w stronę schodów. Dopiero w połowie drogi, gdy usłyszała, jak jej siostra zaczyna narzekać na nauczyciela matematyki, rzuciła się biegiem do sypialni.

I co się okazało? On nawet do niej nie napisał.

Gemma z impetem rzuciła się na łóżko przykryte różową narzutą (strasznie dziecinną, ale mama powiedziała, że kupi jej nową dopiero wtedy, gdy Gemma pójdzie do liceum, czyli za sto lat) i przejrzała wszystkie powiadomienia na telefonie. Natychmiast zauważyła ten e-mail i wcale nie dlatego, że temat był wypisany wielkimi literami. Bardziej chodziło o stwierdzenie, które zawierał.

ZNAM TWÓJ SEKRET

19.17TODD

Todd miał ochotę przywalić w komputer.

Wyobraził sobie, jakie to by było uczucie, gdyby wbił pięść w ekran i zniszczył ten e-mail – ale oczywiście tego nie zrobił. Mama była taka dumna ze starego komputera stacjonarnego, który dostała od szefa. Stał na honorowym miejscu na stole kuchennym w ich malutkiej przyczepie kempingowej, chociaż zajmował połowę blatu. Todd podejrzewał, że szef mamy po prostu chciał się pozbyć sprzętu, który mu zawadzał, ale najważniejsze, że mama o tym nie wiedziała. A komputer wciąż działał.

– Zapomniałam o mleku – westchnęła mama, wychodząc z sypialni.

Szykowała się właśnie do oglądania swoich ulubionych niedzielnych seriali.

Todd szybko zamknął zakładkę, żeby nie zobaczyła, co jest na ekranie.

– Wiesz, jak pomaga mi się zrelaksować – kontynuowała.

Włożyła już swój ulubiony wygodny szlafrok i kapcie króliczki, które Todd kupił jej na urodziny. Mama uwielbiała króliczki i nosiła te papucie co wieczór.

– Chcesz, żebym ci je przyniósł? – zapytał Todd.

Wstał i odkrył, że jest roztrzęsiony po tym, co właśnie przeczytał. Niemal kręciło mu się w głowie.

– Nie, nie przeszkadzaj sobie – powiedziała mama, sięgając po filiżankę i spodeczek.

Uszczęśliwiały ją takie „małe akcenty”, jak je nazywała. Takie drobiazgi oraz wszystko, co związane z króliczkami, Toddem albo czekoladą.

Gdy tylko wróciła do swojego pokoju, Todd znowu otworzył e-mail. Przeczytał treść po raz drugi i zacisnął dłonie w pięści.

Ale nawet gdyby coś zniszczył, to nie pomogłoby mu się wydostać z tarapatów, w jakich się znalazł.

Znam twój sekret. Rób, co mówię, a nie powiem o nim nikomu. Ale jeśli nie wykonasz chociaż jednego mojego polecenia, wszyscy się dowiedzą, co ukrywasz. Wyślij mi esemesa pod numer poniżej, gdy tylko przeczytasz ten e-mail. I przygotuj się na jutro. To będzie wielki dzień.

20.12ALLY

Ręce jej się trzęsły i oddychała z trudem, gdy przerzucała rzeczy na biurku, próbując znaleźć telefon, żeby wysłać esemesa. Całe szczęście, że sprawdziła pocztę dziś wieczorem! Przez cały dzień pomagała babci i dziadkowi. Niedziele zawsze były pracowite, ale nie miała nic przeciwko temu. Nic nie liczyło się dla niej bardziej niż dobro zwierząt w schronisku, które prowadziła razem z dziadkami. I nic nie sprawiało jej większej radości.

Ale mimo wszystko to była męcząca praca. Po wieczornym karmieniu i przytulaniu zwierząt Ally często brała długi, gorący prysznic, padała na łóżko z książką i zasypiała przed dwudziestą pierwszą. A co, gdyby zrobiła to samo dziś wieczorem i przegapiła ten e-mail? Nie chciała nawet o tym myśleć.

W końcu znalazła telefon. Leżał pod stertą czasopism o opiece nad kotami. Dopiero za drugim razem udało jej się utworzyć nową wiadomość i wprowadzić numer telefonu podany w e-mailu. Zawahała się. Jak miała się zwracać do szantażysty? W końcu zadecydowała, że napisze po prostu „Tu Ally”, i nacisnęła „wyślij”. Czekała na odpowiedź, ze wzrokiem wbitym w ekran, i czuła, jak oblewa ją zimny pot.

Nie miała pojęcia, kto mógłby jej grozić ani jak odkrył jej sekret. Nie chciała, żeby ktokolwiek dowiedział się o jej tajemnicy. Bo gdyby wyszło na jaw, co zrobiła...

Żołądek jej się przewrócił, gdy zobaczyła na ekranie dymek z trzema kropkami. Zamknęła oczy i odmówiła szybką modlitwę. Ta osoba – kimkolwiek była – mogła zniszczyć wszystko, co Ally kiedykolwiek kochała.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki