Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Sara Smith miała dość swojego zarozumiałego szefa Maxa Wilsona. Poświęciła wiele, by w końcu zaczął ją doceniać, ale mężczyzna nigdy nie był zadowolony z jej pracy. Pewnego dnia czara goryczy się przelała i kobieta postanowiła zwolnić się z firmy. Nie przewidziała tylko jednego, że Max jej na to nie pozwoli.
"Zarozumiały szef" jest to krótkie opowiadanie erotyczne.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 21
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Zarozumiały szef
Alexi Lexi
© Alexi Lexi, 2022
© Wydawca: Magdalena Szweda
Zdjęcie na okładce: Adobe stock, @nastia1983
Projekt okładki: Marlena Sychowska
Redakcja i korekta: Dominika Bronk
ISBN: 978-83-67443-00-5
Konwersja elektroniczna: Marlena Sychowska
Niniejszy utwór jest fikcją literacką. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci (żyjących obecnie lub w przeszłości) oraz do rzeczywistych zdarzeń losowych, miejsc czy przedsięwzięć jest przypadkowe.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione i powoduje naruszenie praw autorskich tejże publikacji.
Wydanie I
Nienawidziłam swojego szefa. I miałam ku temu bardzo dobre powody.
Max Willson był zarozumiałym dupkiem, który nie widział niczego oprócz czubka własnego nosa. Nie przejmował się losem swoich pracowników. Głęboko gdzieś miał kodeks pracy, dla niego liczyły się tylko pieniądze. A miał ich naprawdę sporo. Liczne inwestycje doprowadziły go na sam szczyt listy najbogatszych ludzi w Stanach. Jego majątek opiewał na miliardy dolarów. Mógłby już nigdy nie przychodzić do pracy, tylko spędzać czas na podróżach. Ale nie, on wolał zatruwać życie innym ludziom.
Byłam jednym z jego najbardziej zaangażowanych pracowników. Kiedyś zależało mi na tej robocie, dlatego spełniałam wszystkie zachcianki szefa. Pracowałam po szesnaście godzin dziennie, często nawet przychodziłam do firmy w weekendy. Sumiennie wykonywałam swojego obowiązki, ale Maxowi wiecznie było mało. Zawsze znalazł coś, do czego mógł się przyczepić. Nieraz przychodziłam do domu i wypłakiwałam się w poduszkę, jednocześnie krzycząc w nią, by dać ujście swojej złości. Nie mogłam przecież postawić się prezesowi. Dlatego zaciskałam zęby i pracowałam w pocie czoła, by w końcu zasłużyć na jego pochwałę.
Ale od dziś z tym koniec. Spojrzałam na zegarek, właśnie wybiła dwudziesta druga. Nadal siedziałam nad dokumentami, które potrzebowaliśmy na jutrzejsze posiedzenie zarządu. Oprócz ochrony nikogo innego nie było w budynku. Inni pracownicy mogli spędzić ten czas z rodziną albo odpocząć po trudach dnia, jednak ja musiałam zaharowywać się na śmierć, aby spełnić chore ambicje szefa. Wściekła wyłączyłam komputer i nie przejmując się niedokończoną pracą, chwyciłam torebkę, po czym przełożyłam ją sobie przez ramię.
Od jutra miałam zacząć rozsyłać CV. Byłam przekonana, że Max mi tego nie daruje i gdy tylko się o tym dowie, wyrzuci mnie na zbity pysk z firmy. Miałam jednak to gdzieś. Koniec z ciągłym poniżaniem.
Z wysoko uniesioną głową ruszyłam w stronę wyjścia. Po drodze minęłam drzwi gabinetu Maxa i nagle stanęłam jak wryta, gdy zaskoczyły mnie głośne jęki bólu wydobywające się z wnętrza. Myślałam, że mój szef już dawno opuścił biuro, ale najwidoczniej się pomyliłam. Nie wiedziałam, co miałam zrobić w tej sytuacji. Mężczyzna potrzebował pomocy i tylko ja mogłam jej udzielić. Dlatego, niewiele myśląc, weszłam do środka bez pukania. I gdy tylko przeszłam przez próg, zastygłam w szoku.