104,99 zł
KTO NAPRAWDĘ WYGRAŁ II WOJNĘ ŚWIATOWĄ?
GORZKA PRAWDA O ZWYCIĘZCACH I POKONANYCH
Wszystko, co myśleliśmy o II wojnie światowej, było uproszczeniem. To nie była wojna Hitlera. Gdy Japonia atakowała Mandżurię, nie był jeszcze nawet u władzy. Gdy wojna się kończyła, od 4 miesięcy już nie żył.
To była wojna innego tyrana. Jego mocarstwo rozciągało się od Europy po Azję. Był u władzy od samego początku konfliktu i wiele lat po nim. Jego armie uczestniczyły przez cały czas we wszystkich zbrojnych konfliktach kontynentu euroazjatyckiego. Jego państwo stanowiło przedmiot pożądania dwóch głównych agresorów należących do państw Osi. Obu pokonał. Ogromnie powiększył swoje imperium i zdobył władzę nad milionami ludzkich istnień. Miliony też posłał na śmierć. Z wojny wyszedł jako triumfator, zagarniający wojenne łupy.
To nie była wojna Hitlera ani nikogo innego. To była wojna Stalina.
Zdawało się, że o II wojnie światowej nie można powiedzieć nic nowego. Sean McMeekin udowadnia, że wszystko, co o niej sądziliśmy, było przekłamaniem.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 1152
Data ważności licencji: 7/2/2026
Ofiarom tej wojny
Wstęp
Czyja wojna?
Dla Amerykanów, Australijczyków, Brytyjczyków, Kanadyjczyków i mieszkańców Europy Zachodniej globalny konflikt z lat 1939–1945 zawsze był wojną Hitlera. Historia tej wojny zaczyna się dla nich od traktatu wersalskiego z 1919 r. albo od dojścia Hitlera do władzy w 1933, na fali niemieckiego sprzeciwu wobec tego traktatu, albo od remilitaryzacji Nadrenii w 1936, albo od układu monachijskiego w 1938, albo od „nocy kryształowej” (Kristallnacht) w listopadzie 1938, albo od inwazji Hitlera na Czechosłowację w marcu 1939, albo – już bez żadnych wątpliwości – od najazdu na Polskę we wrześniu 1939 r. Bez względu na to, jakie wydarzenie przyjmiemy za początek II wojny światowej, narracja zawsze koncentruje się na Hitlerze jako złoczyńcy, którego postać nadaje walce sens. W kulturze popularnej naziści jawią się jako odwieczni wrogowie. Tak są przedstawiani w nieprzerwanym ciągu filmów, od nakręconych w czasie wojny, takich jak Casablanca (1942), po filmy współczesne, takie jak Bękarty wojny (2009). W polityce naziści są używani jako bat na przeciwników politycznych. Porównanie kogoś do Hitlera jest ciężką zniewagą. Nikt tak naprawdę nie broni hitlerowskich Niemiec i poza parodiami, takimi jak Producenci Mela Brooksa (1967) i jego liczne remaki, nie są one przedstawiane w sposób wzbudzający pozytywne uczucia. Hitler wciąż jest postacią jak z nocnego koszmaru, uniwersalnym straszakiem przywodzącym na pamięć horror, jaki rozpętał, i jednoczy nas w potępieniu faszyzmu, antysemityzmu, rasizmu i całego zła reprezentowanego przez nazizm.
Zawsze jednak czegoś brakowało w takim hitlerocentrycznym spojrzeniu na II wojnę światową, tym bardziej że traci ono swą siłę oddziaływania, w miarę jak posuwamy się na wschód, od Berlina do Pekinu. W Europie Wschodniej niemiecka okupacja odcisnęła znacznie słabsze piętno niż rozmaite stalinowskie zbrodnie, które wyprzedziły ją o całe dziesięciolecia. Na wschód od Wołgi hitleryzm nie pozostawił praktycznie żadnego śladu. W Azji, gdzie Niemcy nie były nawet stroną aktywnie uczestniczącą w działaniach wojennych, radzieckie dziedzictwo żyje nadal w postaci komunistycznych rządów Chin, Korei Północnej i Wietnamu, czyli w krajach, na które nawet nie padł cień krótko istniejącej III Rzeszy. Hitler nie odegrał także żadnej roli w napaści na Pearl Harbor w grudniu 1941 r., po której Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny, nawet jeśli ułatwił administracji Roosevelta realizację strategii „najpierw Niemcy”, gdy po Pearl Harbor w głupim akcie solidarności z Japonią wypowiedział wojnę Stanom Zjednoczonym. W putinowskiej Rosji, mimo odrzucenia komunizmu, wielka wojna ojczyźniana jawi się nadal w powszechnej pamięci jako ciężko wywalczone rosyjskie zwycięstwo nad faszyzmem, sam zaś Hitler, inaczej niż w narracji zachodniej historiografii, często nie znajduje się w centrum uwagi. Z perspektywy Pekinu, Pjongjangu, Hanoi, Moskwy, Budapesztu czy Bukaresztu konflikt, który nazywamy II wojną światową, w ogóle nie był wojną Hitlera. Nie zaczął się we wrześniu 1939 r. i nie zakończył w 1945, wraz z paradami zwycięstwa, kwiatami i pocałunkami dla żołnierzy zwycięskich armii. W Europie Wschodniej wojna trwała do 1989 r. – w postaci radzieckiej okupacji wojskowej. Na Półwyspie Koreańskim, w Chinach czy na Tajwanie kwestie polityczne wynikające z tego konfliktu nadal pozostają nierozwiązane1.
Wielu historyków obecnie przyznaje, że uproszczeniem było wrzucenie do jednego worka wszystkich wojen stoczonych na świecie, od japońskiej inwazji na Mandżurię we wrześniu 1931 r. do ostatecznej kapitulacji Japonii we wrześniu 1945. Daje temu wyraz na przykład Victor Davis Hanson w swojej najnowszej głośnej książce The Second World Wars („Wojny II wojny światowej”), podobnie jak Antony Beevor, który swą historię II wojny zaczyna stwierdzeniem, że była ona „fuzją wielu konfliktów”. Jeszcze większym nadużyciem interpretacyjnym byłoby obciążanie winą za rozpętanie tych wszystkich konfliktów Adolfa Hitlera, który nawet nie był u władzy w momencie japońskiego ataku na Mandżurię i który nie żył już od czterech miesięcy, gdy kapitulowała Japonia. Jeśli jednak chcielibyśmy znaleźć wspólny wątek łączący globalne wojny toczące się z różnym natężeniem od 1931 do 1945 r., to o wiele sensowniejsze byłoby wybranie do tej roli polityka, który żył i był u władzy przez cały ten okres, którego armie były regularnie (a nawet nieustannie) zaangażowane w konflikty zbrojne w Azji i Europie, którego imperium rozciągało się na kontynencie euroazjatyckim stanowiącym teatr większości działań wojennych (i gdzie było najwięcej ich ofiar) oraz przedmiot pożądania dwóch głównych agresorów należących do państw Osi i któremu udało się pokonać ich obu, a przy okazji ogromnie powiększyć swoje imperium i wyjść z konfliktu – obiektywnie rzecz biorąc – jako zwycięzca zbierający łupy wojenne, choć za cenę wyrażoną w liczbie rosyjskich istnień ludzkich (prawie trzydzieści milionów) tak wysoką, że dziś nie sposób jej sobie wyobrazić. We wszystkich tych aspektach II wojna światowa nie była zatem wojną Hitlera, lecz wojną Stalina2.
Piętno, jakie Stalin odcisnął na tym globalnym konflikcie, jest łatwiej dostrzegalne w szerokiej perspektywie, słabiej zaś przy wąskim spojrzeniu. Wtargnięcie Japończyków do Mandżurii we wrześniu 1931 r. było eskalacją długotrwałych zmagań z Rosją, najpierw carską, potem radziecką, o kontrolę nad Mandżurią z jej kluczowymi portami i liniami kolejowymi. Stalin już w 1929 r. rozmieścił w Mandżurii sto tysięcy żołnierzy z zadaniem zabezpieczenia głównych linii kolejowych i utrzymywał swe oddziały na granicy, a czasami nawet na terytorium okupowanego przez Japończyków marionetkowego państwa Mandżukuo, aż do sierpnia 1945 r., kiedy to wojska radzieckie dokonały inwazji na Mandżurię, usuwając z niej ostatecznie Japończyków. Nawet w krytycznych dniach na przełomie sierpnia i września 1939 r. to Stalin był czynnikiem napędzającym rozwój wydarzeń. Powszechnie wiadomo, że pakt Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 r. dał Hitlerowi wolną rękę – mógł zaatakować Polskę bez obawy o wrogą interwencję ze strony ZSRR. Mniej osób wie, że Niemcy się spodziewali, iż Armia Czerwona wkroczy do Polski w chwili rozpoczęcia niemieckiej inwazji, aby zająć przypadającą Stalinowi część kraju, ani o tym, że część, która mu przypadła, była większa od tej, którą zagarnęli Niemcy. Tymczasem Stalin czekał, aż polskie wojska zostaną zniszczone, i dopiero wówczas zezwolił Armii Czerwonej na wkroczenie do Polski, nawet wtedy zaprzeczając, że ZSRR jest z nią w stanie wojny, aby uniknąć odium wynikającego ze współpracy z Hitlerem. Rozbiór Polski nie był pomysłem Hitlera, lecz Stalina, który zaproponował takie rozwiązanie, traktując je jako balon próbny mający zwabić Niemców do stołu negocjacyjnego.
Wojna europejska, która wybuchła we wrześniu 1939 r., a w której Wielka Brytania, Francja i Polska stanęły przeciwko Niemcom, ZSRR zaś formalnie zachował neutralność, nie miała planowanego ani pożądanego przez Hitlera składu stron walczących. Był on głęboko przekonany, że Francja i Wielka Brytania cofną się, unikając konfliktu, tak jak to zrobiły, gdy skonfrontował się z nimi w sprawie Czechosłowacji. Wojna ta nie służyła żywotnym interesom francuskim ani brytyjskim, co uwidoczniło się zarówno w początkowej opieszałości działań tych mocarstw, jak i w jej dalekosiężnych skutkach – po sześciu latach francuskie i brytyjskie imperium kolonialne było w rozsypce, a Polska znalazła się pod dominacją ZSRR. Ale to właśnie była wojna, której chciał Stalin, choć dzięki błyskotliwości operacyjnej niemieckiego dowództwa nie przerodziła się ona na Zachodzie w trudną do rozstrzygnięcia wojnę na wyniszczenie, wykrwawiającą w równym stopniu obie strony, tak jak w latach 1914–1918, której świadkiem wolałby być rosyjski dyktator. Teza ta, której dowodzę w tej książce, nie jest zwykłą spekulacją. Dialektyczny sposób widzenia przez Stalina radzieckiej polityki zagranicznej – a mianowicie założenie, że podsycanie konfliktów wśród państw kapitalistycznych umożliwi komunizmowi odniesienie nowych triumfów – był głęboko zakorzeniony w doktrynie marksizmu-leninizmu i opierał się na precedensie rosyjskiego doświadczenia z I wojny światowej, a także był jasno, konsekwentnie i wielokrotnie wyrażany zarówno w wypowiedziach ustnych, jak i w druku. Zrozumienie podejścia Stalina do świata nie wymaga wymyślnych ideologicznych interpretacji ani szczególnej przenikliwości, ale po prostu czytania jego słów i dokonania oceny jego postępowania w ich świetle. Ułamek energii, jaką historycy poświęcili na poznanie ideologii Hitlera, jego strategicznego myślenia i celów wojennych, wystarczy, by zrozumieć te kwestie w przypadku Stalina, człowieka, który Hitlera pokonał w sposób zdecydowany. Teraz gdy rosyjskie archiwa zostały (w większości) otwarte i są w nich dostępne akta specjalne Biura Politycznego, gdy mamy dziesiątki zbiorów drukowanych radzieckich dokumentów, mnóstwo oryginalnych bezcennych materiałów i gdy ukazuje się coraz więcej opartych na nich prac, nie ma już usprawiedliwienia dla hitlerowskiej hipermnezji w literaturze historycznej poświęconej II wojnie światowej i towarzyszącemu jej zaniedbaniu ogromnej roli Związku Radzieckiego w tym dramacie. Mamy wszystkie informacje niezbędne do dokonania ponownej oceny roli, jaką Stalin odegrał w tej wojnie, od jej początków poprzez lata, w ciągu których jej przebieg był coraz bardziej korzystny dla interesów ZSRR w Europie i Azji, aż do jej ponurego zakończenia dla milionów ludzi3.
Historia, która wyłania się z kart tej książki, nie jest ani wesoła, ani budująca, ale powinna pomóc w naświetleniu istotnych kwestii, które długo pozostawały w cieniu rozważań obsesyjnie niemieckocentrycznej literatury poświęconej II wojnie światowej, od wprowadzającej w błąd radzieckiej propagandy dotyczącej systemu zbiorowego bezpieczeństwa z końca lat trzydziestych, manipulacji ZSRR w relacjach z Wielką Brytanią i Francją, napaści na Polskę i działań Stalina w najbardziej dla niego niebezpiecznym momencie tak zwanej dziwnej wojny, gdy radziecka inwazja na Finlandię o mało nie doprowadziła do powstania szerokiej koalicji brytyjsko-francuskiej i do wypowiedzenia wojny ZSRR, aż do niemiecko-rosyjskiej konfrontacji na Bałkanach i zastosowanego przez Stalina szantażu dyplomatycznego, który ostatecznie skłonił Hitlera do podjęcia decyzji o rozpoczęciu ataku na Związek Radziecki (operacja „Barbarossa”). Zbadamy kontrowersje wokół radzieckiej sytuacji militarnej na wiosnę 1941 r. i mit o rzekomym załamaniu psychicznym Stalina po niemieckiej inwazji na ZSRR, która była dlań znacznie mniejszym szokiem, niż się często twierdzi. Przyjrzymy się także kwestii tak zwanej wojny o aluminium toczonej na froncie wschodnim, która w 1941 r. nieomal doprowadziła do zatrzymania radzieckiego wysiłku wojennego. Następnie ocenimy straty, jakie armii radzieckiej zadali Niemcy w ciągu pierwszych sześciu miesięcy operacji „Barbarossa”, podczas których prawie całkowicie zniszczyli bogato wyposażoną Armię Czerwoną, niwecząc dobrze przygotowane plany Stalina i spychając ZSRR do głębokiej defensywy. Następnie cofniemy się, by zbadać serię dyplomatycznych zamachów stanu, które w 1943 r. pozwoliły Stalinowi odzyskać inicjatywę strategiczną, potem zaś przejdziemy do roli Berlina i Pekinu, te bowiem stolice działały jako radzieccy agenci i w 1941 r. popychały Stany Zjednoczone do rozpoczęcia wojny z Japonią – co od wielu lat było priorytetem polityki zagranicznej Stalina – oraz doprowadziły do ustalenia amerykańskich priorytetów polityki wojennej pod hasłem „najpierw Niemcy”. Przyjrzymy się także sukcesom radzieckich dyplomatów, sympatyków i agentów wpływu odniesionym w kwestii kształtowania amerykańsko-brytyjskiej polityki wobec Jugosławii, Polski, Chin i powojennych Niemiec oraz pomijanej roli kaskadowej pomocy Lend-Lease w odbudowie potencjału przemysłowego ZSRR oraz zapewnieniu czołgów, paliwa i mobilnej siły uderzeniowej, które umożliwiły Stalinowi odniesienie ostatecznego zwycięstwa zarówno w Europie, jak i w Azji.
Miłośnicy historii działań na froncie wschodnim mogą być zaskoczeni tym, że kwestię ataku Hitlera na ZSRR podejmuję dopiero w rozdziale 17, ale dzięki temu dowiedzą się więcej o poczynaniach Stalina w latach poprzedzających inwazję, zanim wybuch wojny niemiecko-rosyjskiej doprowadził do propagandowego cudu, przeistaczając Stalina, ze wspólnika Hitlera, w Wujka Joe (z fantazji administracji Roosevelta), któremu, gdy tylko się okazało, że jego armie mogą posłużyć jako taran do zniszczenia Wehrmachtu, natychmiast dla wygody zapomniano wcześniejsze rozliczne zbrodnie i zbrojne najazdy na siedem ościennych państw dokonane w latach 1939–1941.
Wielbiciele Churchilla będą chyba zaskoczeni, dowiadując się, jak bardzo przyjazne Stalinowi i nieprzyjazne Polsce były poglądy tego polityka już w 1939 r. i jak bardzo ten rzekomo twardo stąpający po ziemi realista dał się nabrać na bolszewicki agitprop w sprawie Jugosławii. Będą jednak mile zaskoczeni, widząc, jak bronię Churchilla w kwestii śródziemnomorskiego gambitu z 1943 r., który to gambit okazał się jego ostatnim wysiłkiem, ostatnią szansą, by podjąć próbę takiego ukierunkowania przebiegu wojny, aby Wielka Brytania pozostała mocarstwem i zachowała swe wpływy.
Poniższa opowieść nie jest biografią Stalina, na którego temat powstały nowe, znakomite prace oparte na badaniach archiwalnych, niektóre autorstwa historyków rosyjskich przetłumaczone na język angielski. Nie jest to również historia militarna frontu wschodniego, która doczekała się wielu bardzo dobrych opracowań. Tym bardziej nie jest to także kompleksowa historia II wojny światowej. To, co starałem się przedstawić na kartach tej książki, to raczej ponowna analiza konfliktu potraktowanego jako pewna całość, w świetle dostępnych od niedawna rosyjskich dokumentów dotyczących przebiegu wojny w Europie i Azji oraz materiałów rzadko badanych przez historyków w Polsce i na Bałkanach. Nawet lepiej przebadane archiwa w Niemczech, we Francji, w Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych przynoszą zaskakujące rewelacje, gdy zadaje się nowe pytania. Niektóre z moich znalezisk są zupełnie nowe. Inne pochodzą ze starych zbiorów archiwalnych oraz z badań zarzuconych lub zapomnianych, ponieważ nie pasują do dominujących narracji na temat II wojny światowej (lub wojen II wojny światowej). Konflikty zbrojne nie są nieuniknione ani nie muszą trwać tak długo jak ostatnia wojna światowa. Kosztowała ona życie dziesiątki milionów ludzi, pochłonęła ich domy, majątki, miejsca pracy, a setki milionów zmusiła do życia pod rządami totalitarnymi, obcą dominacją lub z wiszącą nad głową groźbą nuklearnej zagłady. Bez względu na to, czy ktoś zgodzi się z moją interpretacją przebiegu wydarzeń czy nie, mam nadzieję, że każdy czytelnik dowie się czegoś nowego i głęboko się zastanowi na spuścizną i znaczeniem tej wojny. Jesteśmy to winni jej ofiarom4.
Prolog
5 maja 1941
Noc zaczęła się dość niewinnie. Przemawiając w Sali Andriejewskiej Wielkiego Pałacu na Kremlu do elitarnej publiczności składającej się z dwóch tysięcy absolwentów akademii wojskowej oraz partyjnych luminarzy i sekretarza Międzynarodówki Komunistycznej, Józef Stalin „zaproponował toast za kadrę kierowniczą akademii, za komendantów i profesorów, za wypełnianie luki w nauczaniu posługiwania się nowoczesnym sprzętem”. Potem nastąpiły przewidywalne frazesy o potężnej Armii Czerwonej i zaciśniętej pięści światowego proletariatu. Stalin przypomniał miażdżące zwycięstwa odniesione nad japońską Armią Kwantuńską w Mandżurii (Mandżukuo) w sierpniu 1939 r. – triumfy, które znalazły swój wyraz w podpisanym trzy miesiące wcześniej i zmieniającym światowy układ sił radziecko-japońskim pakcie o neutralności – pomijając zarazem mniej chwalebne dokonania Armii Czerwonej w wojnie fińskiej stoczonej na przełomie 1939 i 1940 r., podczas której dostała ona co najmniej gorzką lekcję na temat sposobu prowadzenia nowoczesnych działań wojennych.
Od czasu wojny radziecko-fińskiej, zauważył Stalin, ZSRR „zrekonstruował armię i zaopatrzył ją w nowoczesny sprzęt wojskowy”. Armia Czerwona się rozrosła, powiększając liczbę swych dywizji ze 120 do 300, z których jedna trzecia, jak z dumą podkreślił, była zmechanizowana. Radzieckie pojazdy pancerne również „zmieniły wygląd”. Czołgi, w 1939 r. łatwo niszczone przez Finów koktajlami Mołotowa, zostały zastąpione pojazdami mocniejszymi, z pancerzem „od 3 do 4 razy grubszym”. Ciężkie czołgi KW i średnie modele, takie jak T-34, były „czołgami pierwszej linii, które mogły przełamać linię frontu”. Artyleria radziecka, zauważył dalej Stalin, „została przekształcona, ma więcej armat, a mniej haubic”. Armia Czerwona, inaczej niż w 1939 czy 1940 r., ma teraz dużo dział przeciwpancernych i przeciwlotniczych, zdolnych do wystrzeliwania pocisków o prędkości wylotowej do tysiąca metrów na sekundę1.
Jeśli chodzi o lotnictwo, to czerwona flota powietrzna w ciągu dwóch ostatnich dekad została gruntownie zmodernizowana. Prędkość myśliwców wzrosła z 400 do 500 kilometrów na godzinę w przypadku nowszych modeli I-15, I-16 i I-153 (czajka) i do 600, a nawet 650 kilometrów w przypadku najnowocześniejszych myśliwców MIG-3. Radzieckie siły powietrzne dysponowały także lekkimi bombowcami przeznaczonymi do ataku i bliskiego wsparcia piechoty w czasie ofensywy. „W razie wojny te samoloty bojowe zostaną użyte na pierwszej linii” – obiecywał Stalin2.
Przyznawał, że niemiecki Wehrmacht jest „oszołomiony własnym sukcesem” po wspaniałych zwycięstwach Hitlera odniesionych nad Polską w 1939 r., nad Francją i krajami Beneluksu wiosną 1940 oraz nad siłami brytyjskimi na wszystkich teatrach działań wojennych, od Norwegii i Belgii do Libii i Grecji. Mimo to, drwił Stalin, „w armii niemieckiej nie ma nic szczególnego, jeśli chodzi o czołgi, artylerię czy siły powietrzne”. Niemieckie czołgi, jak zauważał, ustępują nowszym radzieckim modelom zarówno pod względem opancerzenia, jak i siły ogniowej.
Co więcej, wychwalana niemiecka Luftwaffe nie tylko nie zdołała zniszczyć Królewskich Sił Powietrznych (RAF) podczas bitwy o Anglię w 1940 r., ale teraz została „wyprzedzona nawet przez Amerykanów”, którzy wyprodukowali samoloty bojowe lepsze od niemieckich, mimo że nie byli w stanie wojny. Pasmo sukcesów, twierdził Stalin, zrodziło w Wehrmachcie poczucie samozadowolenia i niemieckie naczelne dowództwo „straciło ochotę na dalsze doskonalenie techniki wojskowej”. „Nieważne, jak dobrzy byli Niemcy – grzmiał z drwiną w głosie – nie ma i nigdy nie było na świecie niezwyciężonej armii”3.
Monolog Stalina na temat radzieckiej techniki wojskowej zapewne byłby interesujący dla zagranicznych attaché wojskowych (którzy nie zostali zaproszeni na uroczystość), ale dla absolwentów akademii były to oklepane frazesy, wiele z tego bowiem, o czym mówił radziecki przywódca, mieli okazję usłyszeć już wcześniej. Mimo to wystąpienie było imponujące. Stalin przemawiał bez notatek przez czterdzieści minut, na koniec zaś wzniósł toast za zdrowie czołgistów, lotników, artylerzystów i „nowoczesnej piechoty” Armii Czerwonej. „To było fantastyczne przemówienie – napisał w swoim dzienniku jeden z rządowych stenografów – emanowało zaufaniem do naszych wojskowych, do naszej siły i rozproszyło »aurę chwały«, która otacza niemiecką armię”. Zadowolony Stalin oddał głos gospodarzowi spotkania, komendantowi Akademii Wojskowej im. Frunzego, generałowi porucznikowi Michaiłowi Chozinowi4.
To, co wydarzyło się potem, było tak dramatyczne i tak niespodziewane, że wszystkim głęboko zapadło w pamięć. Chozin, wypowiadając się w duchu ówczesnej linii propagandowej „Prawdy”, wychwalał Stalina za sukces jego „pokojowej polityki”, która utrzymywała Związek Radziecki z dala od „kapitalistycznej wojny” szalejącej w Europie i Azji. Zanim generał zdążył zakończyć swoje frazesy, Stalin się poderwał i odciął się od wypowiedzi nieszczęsnego generała, ganiąc go za forsowanie „przestarzałej polityki”. Potem złagodził ton i uspokoił obecnych w sali oficerów i szefów partii, mówiąc, że „radziecka polityka pokojowa” – co było słabo zawoalowaną aluzją do paktu Ribbentrop-Mołotow podpisanego w sierpniu 1939 r. – rzeczywiście dała Armii Czerwonej czas na modernizację i dozbrojenie, a jednocześnie pozwoliła ZSRR „przeć naprzód na zachodzie i północy i w rezultacie powiększyć liczbę ludności państwa radzieckiego o trzynaście milionów”. Ale, zauważył bez ogródek, czasy pokojowych aneksji nowych obszarów dobiegły końca: „Nie ma już ani piędzi ziemi, która może być zdobyta, jeśli będziemy się kierować takimi pokojowymi sentymentami”5.
Armia Czerwona, powiedział Stalin, zwracając się do swoich przyszłych dowódców, „musi przyzwyczaić się do myśli, że era pokojowej polityki się skończyła i rozpoczęła się era poszerzania frontu socjalistycznego przy użyciu siły”. Każdy, „kto nie dostrzega konieczności działań ofensywnych – pouczał – jest burżujem i głupcem”. Doktryna defensywna, która przenikała planowanie strategiczne i gry wojenne podczas europejskiego konfliktu zbrojnego przed 1941 r., była odpowiednia dla słabej, nieprzygotowanej Armii Czerwonej. „Ale dzisiaj, gdy nasza armia została gruntownie zrekonstruowana, w pełni wyposażona do walki w nowoczesnej wojnie, teraz gdy jesteśmy silni, musimy przejść od defensywy do ofensywy”. Transformacja dokonała się nie tylko w sferze materialnej, lecz także filozoficznej, a zmiana polityki wymagała od oficerów i komisarzy politycznych Armii Czerwonej zmiany postawy: „przekształcenia naszego szkolenia, naszej propagandy, naszej agitacji i wpojenia ofensywności naszemu duchowi bojowemu”6.
Rzucając zawoalowaną groźbę pod adresem Hitlera, swojego niegdysiejszego sojusznika, Stalin oświadczył, że nadszedł czas, aby „raz na zawsze położyć kres uwielbieniu dla niemieckiego Wehrmachtu”. „Będzie wojna” – stwierdził zdecydowanie. Według niektórych świadków Stalin miał otwarcie oświadczyć, że „wrogiem będą Niemcy”. Rozpędzając się coraz bardziej, porównał ZSRR do „zachłannego drapieżnika zwiniętego w kłębek w wytężonym oczekiwaniu na okazję do złapania swojej ofiary”. „A ten dzień – podsumował – jest już bliski”7.
Pokazując, że nie rzuca słów na wiatr, Stalin wyszedł z cienia, w którym zwykle działał, i 6 maja objął przewodnictwo Rady Komisarzy Ludowych, zastępując na tym stanowisku Wiaczesława Mołotowa i po raz pierwszy obejmując funkcję głowy państwa. Od tego momentu cała odpowiedzialność za radziecką politykę zagraniczną, za pokój lub wojnę, za zwycięstwo lub porażkę spoczywała wyłącznie na Stalinie. Czas forteli i podstępów dobiegł końca. Wojna była nieunikniona.
Rozdział 1
Światowa rewolucja
Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich był państwem, które nie miało precedensu w historii. Od samego początku „pierwszy na świecie rząd proletariacki” ustawił się w opozycji do wszystkich państw kapitalistycznych na świecie. Odrzucając w lutym 1918 r. wszelkie zobowiązania traktatowe i finansowe carskiej Rosji, rewolucyjny rząd Włodzimierza Lenina wyjął się spod prawa, znalazł się poza lub ponad systemem międzynarodowym, miał bowiem służyć proletariatowi całego świata i ideałom światowej rewolucji, a nie przebrzmiałym burżuazyjnym koncepcjom, takim jak umowy i rządy prawa. W maju 1918 r. Lenin w swojej broszurze potępiającej przestarzałą „mentalność drobnomieszczańską” z charakterystyczną dla siebie dosadnością wyjaśniał, że „jeśli wojna jest prowadzona przez proletariat po zwycięstwie nad burżuazją w swoim kraju i ma na celu wzmocnienie i rozszerzenie socjalizmu, to taka wojna jest uprawniona i »święta«”1.
Oczywiście zachodnie mocarstwa kapitalistyczne, które lżył Lenin, czyli Wielka Brytania, Francja i Stany Zjednoczone, na odmowę spłaty zadłużenia przez bolszewików odpowiedziały adekwatnie, czyli zamroziły rosyjskie aktywa ulokowane za granicą i odmówiły uznania nielegalnego rządu Lenina. Odcięcie od systemu międzynarodowego Rosji, która przed 1914 r. miała jedną z największych i najbardziej dynamicznie rozwijających się gospodarek na świecie, musiało pogłębić kryzys światowych finansów po 1918 r. i zwiększyć spustoszenie gospodarcze, jakie przyniosła I wojna światowa, od zniszczeń w infrastrukturze i handlu po inflację napędzaną zadłużeniem. Podczas I wojny, przed wybuchem rewolucji październikowej w 1917 r., Rosja była sprzymierzona z państwami zachodnimi, które posiadały większość jej zagranicznego zadłużenia, i była związana postanowieniami konwencji londyńskiej z września 1914 r., zobowiązującej ją do niepodpisywania separatystycznego traktatu pokojowego z państwami centralnymi (Niemcami i Austro-Węgrami, do których później dołączyły Turcja i Bułgaria). Kiedy dyplomaci Lenina taki właśnie pokój podpisali ze zwycięskimi Niemcami w Brześciu Litewskim w marcu 1918 r., stanowiło to dla aliantów jedynie kolejne potwierdzenie bezprawnej natury rządu Lenina. Wysyłając wojska na pomoc przeciwnikom Lenina w nabierającej rozmachu rosyjskiej wojnie domowej, alianci zachodni umocnili dychotomiczną naturę polityki zagranicznej bolszewików postrzegających stosunki międzynarodowe w kategoriach „my” przeciwko „nim”.
Mimo antypatii między bolszewicką Rosją a państwami kapitalistycznymi prowadzenie dyplomacji często wymagało temperowania niechęci ze względów praktycznych. Tak z pewnością było w Brześciu Litewskim, gdy Lenin z ledwie skrywaną pogardą dla rządów kapitalistycznych upoważnił swoich dyplomatów do podpisania drakońskiego traktatu pokojowego z Niemcami i pozostałymi państwami centralnymi. (Jadąc na rozmowy, Rosjanie rozrzucali z pociągu ulotki propagandowe adresowane do niemieckich żołnierzy). Aby zmusić Lenina do podpisania traktatu, na początku marca 1918 r. Niemcy zbombardowali Piotrogród, co skłoniło komisarza spraw zagranicznych Lwa Trockiego do poproszenia zachodnich aliantów o pomoc w walce z niemieckim najeźdźcą. Trocki zwrócił się także do Francji o wsparcie logistyczne w przeniesieniu stolicy z Piotrogrodu do Moskwy, a następnie wystosował zawierającą liczne warunki prośbę o lądowanie brytyjskiej piechoty morskiej w położonym za kołem podbiegunowym porcie w Murmańsku, gdzie miałaby ona chronić zapasy wojenne, w końcu wpadł na pomysł, szybko zarzucony, żeby brytyjscy i amerykańscy oficerowie pomogli w szkoleniu nowo powstałej Armii Czerwonej. Porozumienie zawarte w Brześciu Litewskim między pierwszym rządem bolszewickim a państwami centralnymi było naznaczone cynizmem prezentowanym przez obie strony2.
Mimo zagmatwanych zwrotów akcji dostrzegalnych w poczynaniach ówczesnej bolszewickiej dyplomacji, wymuszonych słabością rządu Lenina w 1918 r., już wtedy wyłaniał się wyraźny wzorzec jej działania. Po zawarciu pokoju w Brześciu Litewskim interesy Lenina i aliantów zachodnich chwilami bywały zbieżne i wtedy Trocki wyciągał gałązkę oliwną do aliantów (każda petycja była jednak obwarowana licznymi warunkami), lecz gdy tylko okoliczności ulegały zmianie, między obiema stronami natychmiast ujawniała się dzieląca je fundamentalna wrogość. To samo dotyczyło stosunków między Leninem i państwami centralnymi. Był on daleki od dochowywana lojalności wobec Niemiec (o co posądzało go wielu krytyków z obozu aliantów zachodnich z powodu przyjęcia od Niemców wsparcia logistycznego i funduszy udostępnionych mu przed rewolucją październikową), a w Brześciu zgodził się na warunki niemieckie tylko po to, by zyskać na czasie, i odrzucił je całkowicie bezkarnie, gdy pod koniec września dowiedział się o klęsce armii niemieckiej na froncie zachodnim. 10 października niemiecki dyplomata, pisząc o traktacie brzeskim, donosił z Moskwy: „Jest martwą literą. Nasze wpływy u bolszewików całkowicie wygasły. Robią z nami teraz, co chcą”. Z poczuciem Schadenfreude bolszewiccy dyplomaci świętowali dokonaną w Moskwie i Piotrogrodzie konfiskatę niemieckich bagaży dyplomatycznych, w których znaleźli 250 000 000 carskich rubli (i nie pogardzili nimi). Takim samym oportunizmem nacechowany był stosunek bolszewików do kwestii autonomii dla mniejszości narodowych byłego cesarstwa, takich jak Finowie, Polacy i Ukraińcy. Zasady tej polityki zostały sformułowane w ogłoszonym w listopadzie 1917 r., czyli w czasie, gdy bolszewicy nadal dążyli do rozbicia imperium carskiego, dekrecie o „Prawie narodów Rosji do samostanowienia”, który podpisali Lenin i jego komisarz do spraw narodowościowych Józef Stalin. Gdy władze bolszewickie się umocniły, Lenin przystąpił do walki o ponowne narzucenie tym narodom komunistycznego zwierzchnictwa, co udało mu się osiągnąć w przypadku Ukrainy, ale już nie Finlandii, która zdołała obronić swoją niepodległość podczas rosyjskiej wojny domowej. Nie udało się to także w przypadku Polski, która w 1920 r. pokonała Armię Czerwoną i rozszerzyła swoje granice na wschód, na obszary Ukrainy, daleko poza linię Curzona zatwierdzoną przez ententę w Wersalu w 1919 r. jako wschodnia granica Polski3.
Umowy pokojowe podpisane z państwami kapitalistycznymi, takie jak traktat narzucony przez Niemcy w Brześciu Litewskim, Lenin postrzegał jako chwilowe rozejmy, ważne dopóty, dopóki służyły jego interesom lub Rosja radziecka była zbyt słaba, żeby je zerwać. Tak samo bolszewicy widzieli porozumienia z aliantami zachodnimi, na przykład zaproszenie Trockiego do lądowania wojsk alianckich w marcu 1918 r., później wyrzucone z pamięci, gdy bolszewicy zaczęli mitologizować „interwencję aliantów” jako spisek mający na celu zduszenie rodzącej się władzy Lenina. Już 27 czerwca 1918 r. Gieorgij Cziczerin, następca Trockiego na stanowisku komisarza spraw zagranicznych, zgłosił formalny protest przeciwko „inwazji angielskich sił zbrojnych” na Murmańsk, mimo że Anglicy przybyli tam na zaproszenie Trockiego po zajęciu przez wojska niemieckie obszarów zachodniej Rosji4.
Taki sam schemat oportunistycznego rozgrywania wrogich frakcji kapitalistycznych można było obserwować w bolszewickiej praktyce dyplomatycznej po wycofaniu się aliantów z Rosji. Jak wyjaśniał Lenin na zjeździe partyjnym zwołanym pod koniec listopada 1920 r., wkrótce po rozgromieniu ostatnich sił białych w rosyjskiej wojnie domowej: „Jeśli jesteśmy zmuszeni tolerować takich łajdaków jak kapitalistyczni złodzieje, z których każdy przygotowuje się, aby wbić w nas nóż, to naszym oczywistym obowiązkiem jest sprawienie, by zwrócili te noże przeciwko sobie”. Porozumienie handlowe, które bolszewickie przedstawicielstwo podpisało w Londynie w marcu 1921 r., zdawało się sygnalizować długo oczekiwaną odwilż w stosunkach między Moskwą a zwycięskimi mocarstwami zachodnimi. Usilnie dążąc do otwarcia rosyjskiego rynku na eksport angielskiej wełny i broni, po tym jak Wielka Brytania pogrążyła się w powojennym kryzysie gospodarczym, premier David Lloyd George już na wstępie stracił przewagę negocjacyjną w rozmowach z bolszewikami, rezygnując z żądania spłaty rosyjskich pożyczek i zobowiązań kapitałowych, które Lenin odrzucił, ogłaszając niewypłacalność w 1918 r. Eksport do Rosji był rzeczywiście stymulowany zamówieniami rządowymi, dopóki bolszewicy nie przeznaczyli nań ostatniej sztabki carskiego złota, które zagarnęli w czasie rewolucji, i nie pozostali bez środków do życia. Gdy jednak alianci podczas konferencji w Genui w kwietniu 1922 r. odmówili Moskwie udzielenia nowych kredytów, Rosjanie spotkali się z Niemcami w hotelu w pobliskim Rapallo i zawarli z nimi korzystny układ, na mocy którego Berlin rozszerzył ich linię kredytową, umożliwiając Leninowi ostateczne odrzucenie zachodnich roszczeń do zaległych wierzytelności z czasów przedrewolucyjnych. Traktat w Rapallo, który zawierał tajną klauzulę zezwalającą niemieckim przemysłowcom na produkowanie i testowanie nowej broni w Rosji, umożliwił im obejście zakazu zbrojeń narzuconego przez traktat wersalski i jeszcze bardziej zaostrzył napięcia między Niemcami a aliantami5.
Wielu zachodnich mężów stanu było zszokowanych obłudnym postępowaniem Rosjan, chociaż Lenin nigdy tak naprawdę nie robił tajemnicy z bezwzględnej wrogości, jaką komuniści kierowali się w stosunkach ze światem zewnętrznym. „Dopóki istnieją kapitalizm i socjalizm – ogłosił na zjeździe partyjnym w Moskwie 26 listopada 1920 r. – dopóty nie możemy żyć w pokoju. W końcu jeden lub drugi system zatriumfuje, a żałobna pieśń będzie śpiewana albo nad Republiką Radziecką, albo nad światowym kapitalizmem”. Wskazówka dla radzieckiej polityki zagranicznej była jasna. „Do czasu ostatecznego zwycięstwa socjalizmu na całym świecie – wyjaśniał Lenin – musimy wykorzystywać sprzeczności i konflikty między obu grupami państw kapitalistycznych i podburzać je do wzajemnych ataków”. Radzieccy mężowie stanu powinni dążyć do zwiększania napięć między rywalizującymi koalicjami w świecie kapitalistycznym, w pewnym momencie bowiem z pewnością pojawi się kolejny „rozłam między ententą a Niemcami”. Nie mniej obiecująca w opinii Lenina była także „przyszła wojna japońsko-amerykańska” o kapitalistyczną „supremację na Pacyfiku, o prawo do grabieży”, gdyż „oni chcą walczyć i będą walczyć”. Według Lenina w początkowej fazie globalnej wojny kapitalistycznej, która wybuchnie w Europie lub Azji, najlepszym rozwiązaniem dla komunistów będzie trzymanie się na uboczu i czekanie, aż wyczerpią się siły walczących stron. „Gdy tylko będziemy dostatecznie silni, by pokonać kapitalizm jako całość, natychmiast weźmiemy go za kark”6.
Jak widać z brutalnych uwag Lenina, prawdziwe oblicze bolszewickiej polityki zagranicznej ujawniało się nie tyle w rutynowych działaniach komisariatów spraw zagranicznych i handlu (których urzędnicy mogli być tak pragmatyczni, jak im się podobało, dopóki podpisywane przez nich umowy służyły krótkoterminowym interesom Rosji radzieckiej), ile w machinacjach III Międzynarodówki, czyli Międzynarodówki Komunistycznej (Kominternu) utworzonej już w marcu 1919 r. Tak jak I Międzynarodówka Marksa (1864–1876) oraz lepiej zorganizowana, aczkolwiek ostatecznie nieskuteczna II Międzynarodówka (1889–1914), która nie zdołała zapobiec wybuchowi I wojny światowej, Komintern był całkowicie oddany idei światowej rewolucji i obalenia kapitalistycznych rządów. Dwadzieścia jeden warunków członkostwa w Kominternie, narzuconych krajowym partiom komunistycznym funkcjonującym jako sekcje Komitetu Wykonawczego Międzynarodówki Komunistycznej w Moskwie, dzieliło organizacje partyjne na legalne i nielegalne oddziały, przy czym te ostatnie funkcjonowały jako komunistyczne rządy cieni, gotowe do przejęcia władzy w razie wybuchu rewolucji (warunek drugi). Mając w pamięci własne wrogie przejęcie armii carskiej dokonane za pomocą leninowskiej defetystycznej „platformy pokojowej” z 1917 r., w warunku czwartym bolszewicy wymagali od partii komunistycznych prowadzenia „wytrwałej, systematycznej propagandy i agitacji w siłach zbrojnych oraz tworzenia komunistycznych komórek w każdej jednostce wojskowej”. W bardzo ważnym warunku piętnastym domagali się od partii komunistycznych działających w poszczególnych krajach udzielania ZSRR (i każdemu przyszłemu rządowi komunistycznemu) „bezinteresownej, wydatnej pomocy w walce z siłami kontrrewolucyjnymi”, nakłaniania robotników do sabotowania wszelkich wysiłków ich rządów mających na celu „dostarczenie materiałów wojennych wrogom [Związku Radzieckiego]” oraz „prowadzenia legalnej i nielegalnej propagandy w siłach zbrojnych wysłanych w celu zdławienia republiki robotniczej”7.
W ten sposób do systemu międzynarodowego został wstrzyknięty niebezpieczny wirus, a partie polityczne w każdym ważnym kraju na świecie przeszły na płatną służbę ZSRR i oddały się stałemu sabotowaniu (a w ostatecznym rozrachunku – obalaniu) ich rządów. Wywrotowy charakter radzieckich operacji wpływu nasilało to, że bolszewicy mieli odziedziczone po rządach carskich największe w Europie rezerwy złota (przynajmniej do lutego 1922 r., gdy zostały uszczuplone, bo sięgnięto do nich, by zapłacić za angielską wełnę oraz importowany z Wielkiej Brytanii wysokiej klasy sprzęt wojskowy), a także nieprzebrane zasoby zrabowanej biżuterii i diamentów, przechowywane w moskiewskim Gochranie, czyli centralnym skarbcu kosztowności8.
Wywrotowy wirus komunizmu pozostawał utajony w większości krajów, roznosił się jedynie na spustoszonych ziemiach państw pokonanych w I wojnie światowej. Rozprzestrzenił się na Węgry, gdzie w 1919 r. kopię radzieckiego rządu zainstalował Bela Kun, weteran rosyjskiej wojny domowej. Dotarł także do Niemiec, gdzie wybuchły komunistyczne lub inspirowane przez komunistów powstania – na początku 1919 r. w Berlinie, następnie w marcu 1921 w Monachium i ponownie w tym samym miejscu w październiku 1923. Powstania te ostatecznie upadły, miały jednak ważny efekt uboczny w postaci zainspirowania reakcji folkistowsko-nacjonalistycznej (zwłaszcza w Bawarii), której kulminacją stał się nazizm. W ten sposób komunistyczna działalność wywrotowa skierowana przeciwko obcym rządom, podsycając polityczne ekstremizmy zarówno na lewicy, jak i na prawicy, napędzała dialektyczny proces, który w ujęciu marksistowsko-leninowskim miał doprowadzić do nieuchronnego triumfu komunizmu. Jak wyjaśniał Józef Stalin, komisarz Lenina do spraw narodowościowych, w ważnej rozprawie ideologicznej z 1919 r.:
Świat zdecydowanie i nieodwołalnie podzielił się na dwa obozy: obóz imperializmu i obóz socjalizmu. Tam, w ich obozie, są Ameryka, Wielka Brytania, Francja i Japonia, z ich kapitałem, zbrojeniami (…) i doświadczonymi administratorami. Tutaj, w naszym obozie, są Rosja radziecka i młode radzieckie republiki oraz wzbierająca w krajach Europy rewolucja proletariacka, bez kapitału, bez (…) doświadczonych administratorów, lecz z doświadczonymi agitatorami umiejącymi rozpalać serca ludzi pracy. (…) Walka między tymi dwoma obozami jest teraz najważniejszą sprawą9.
Ku rozczarowaniu Lenina i Stalina rewolucyjne nastroje w Europie opadły po klęsce komunistycznego „niemieckiego października” i nieudanym puczu monachijskim Hitlera w listopadzie 1923 r. Przyczyniło się do tego także nowe porozumienie w sprawie spłaty niemieckich reparacji wojennych (plan Dawesa), które pomogło ograniczyć inflację nękającą Niemcy i Europę Środkową, zmniejszając tym samym atrakcyjność partii i ugrupowań ekstremistycznych. Jednocześnie zmniejszenie napięć międzynarodowych umożliwiło zbliżenie polityczne między Moskwą a kilkoma niegdysiejszymi mocarstwami ententy, po tym jak w lutym 1924 r. pierwszy w historii brytyjski rząd laburzystowski, z premierem Ramsayem MacDonaldem na czele, uznał Związek Radziecki. Za Wielką Brytanią natychmiast poszły Włochy, a później, jeszcze w tym samym roku, Francja. Tymczasem w Związku Radzieckim zarzucono radykalne, maksymalnie socjalistyczne kierunki polityki tak zwanego komunizmu wojennego (1918–1921), w ramach którego zakazano wszelkiej prywatnej wymiany gospodarczej, w tym używania pieniędzy, i wprowadzono leninowską Nową Ekonomiczną Politykę (NEP), ponownie legalizującą prywatny handel zbożem, prywatny handel detaliczny, a nawet drobną wytwórczość. W połowie lat dwudziestych wydawało się, że walka między „dwoma obozami”, jak je nazwał Stalin, stopniowo wygasa, a nawet całkowicie ustaje.
Jednak mimo pozorów osłabnięcia komunistycznego ferworu w ZSRR i normalizacji stosunków dyplomatycznych na arenie międzynarodowej nie było mowy o prawdziwym pojednaniu między rządem radzieckim a rządami kapitalistycznymi, do których zniszczenia dążyli bolszewicy. Nawet w Wielkiej Brytanii, która przewodziła w procesie normalizacji stosunków z Moskwą, czego pierwszym przejawem były de facto warunki angielsko-radzieckiego porozumienia handlowego zawartego przez rząd Lloyda George’a w marcu 1921 r., a kolejnym uznanie Związku Radzieckiego przez rząd MacDonalda, utrzymywały się silne podejrzenia co do bolszewickich motywów. Ani Lloyd George, ani MacDonald nie nalegali na spłatę długu czy na wiążące zobowiązanie do nieingerowania w politykę wewnętrzną Wielkiej Brytanii jako warunków porozumienia z Moskwą, co prowadziło do rozgoryczenia brytyjskich konserwatystów. W maju 1927 r. rząd torysów wyraził zgodę na dokonanie policyjnego nalotu na radziecką agencję handlową Arcos, podczas którego znaleziono dostatecznie dużo dowodów na komunistyczną działalność wywrotową, by uzasadnić zerwanie stosunków dyplomatycznych na następne trzy lata. Rządy innych krajów kapitalistycznych, takich jak Holandia, Szwajcaria, Jugosławia i Stany Zjednoczone, które widziały, jak komuniści konfiskują własność ich obywateli, trzymały się z dala od ZSRR, odmawiając uznania bandyckiego rządu bolszewików przez całe lata dwudzieste10.
Sygnalizując swoje intencje, propagandyści Kominternu spędzili większą część roku 1927 (stosunkowo spokojnego i dostatniego, kiedy to wydawało się, że nieszczęścia lat powojennych minęły nawet w Niemczech, gdzie wyborcy stracili zainteresowanie nazistowskim i komunistycznym ekstremizmem) na szerzeniu histerii na temat „zagrożenia wojennego czyhającego na Związek Radziecki” i wykorzystywaniu tego strachu do uzasadnienia programu masowych zbrojeń podjętych w ramach pierwszego planu pięcioletniego, rozpoczętego w 1928 r.11 Bez cienia subtelności Willi Münzenberg, mózg Kominternu i towarzysz Lenina z czasów jego pobytu w Szwajcarii podczas wojny, zaczął wtedy wydawać periodyk Kominternu zatytułowany po prostu „Nadchodząca Wojna”12.
Ta wojownicza linia całkowicie odpowiadała Józefowi Stalinowi, komisarzowi do spraw narodowościowych, który po śmierci Lenina w styczniu 1924 r. jako sekretarz generalny Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (KPZR) stał się główną postacią w szeregach jej przywódców. Bardziej powściągliwy od impetycznego Lenina, wolący działać w cieniu, Stalin był urodzonym watażką, weteranem niezliczonych potyczek i bijatyk, z których zawsze wychodził zwycięsko.
Chociaż był zwierzęciem politycznym, podobnie jak Lenin skłonnym dostosowywać swą politykę do zmieniających się okoliczności, Stalin tak samo jak wódz rewolucji stał pewnie na gruncie swojego światopoglądu. Daleki od porzucenia swej teorii „dwóch obozów” w stosunkach międzynarodowych, mimo upadku Węgierskiej Republiki Rad Beli Kuna w sierpniu 1919 r. i porażki niemieckich komunistów w 1919, 1921 i 1923, Stalin podwoił wysiłki mające na celu wspieranie rewolucji proletariackiej na świecie. W swojej pierwszej dużej pracy opublikowanej po śmierci wodza rewolucji, w 1924 r., pod tytułem O podstawach leninizmu Stalin poparł teorię Lenina dotyczącą „rewolucyjnego defetyzmu”, zgodnie z którą Lenin przewidywał, że rewolucja proletariacka wybuchnie nie z powodu nieuchronnego narastania sprzeczności klasowych, co przewidywał Marks w Kapitale, ale jako uboczny skutek „wojny imperialistycznej”, ponieważ „pierwszy kraj, który zostanie w niej zwyciężony”, będzie także pierwszym, w którym upadnie kapitalizm. Stalin, mimo że był teoretykiem mniej eleganckim od Lenina, miał jednak równie jasną wizję okoliczności, które umożliwiły bolszewikom odniesienie nieprawdopodobnego triumfu w 1917 r. „Gdyby w 1917 r. dwie główne koalicje krajów kapitalistycznych nie były zaangażowane w śmiertelną walkę podczas imperialistycznej wojny – pisał w styczniu 1925 r. – gdyby nie skoczyły sobie do gardeł (…), wątpliwe jest, czy władza radziecka by przetrwała”13.
Wniosek dotyczący przyszłości komunizmu był jasny. W połowie lat dwudziestych Europa spała spokojnie, ale każdy, kto miał pojęcie o marksistowskiej wersji historii, wiedział, że pokój między „frakcjami imperialistycznymi” jest niepewny. Przegrani ostatniej wojny, tacy jak Niemcy, a nawet zwycięzcy zazdroszczący innym większej wygranej, na przykład Włochy i Japonia, żywili głęboką urazę z powodu warunków pokoju narzuconych im w Wersalu. „Jeśli wybuchnie wojna – powiedział w 1925 r. Stalin do członków Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego – nie będziemy mogli siedzieć z założonymi rękami. Będziemy musieli podjąć działania, ale zrobimy to jako ostatni. I zrobimy to, by rzucić na szalę decydujący ciężar, który będzie w stanie ją przechylić”14.
Rozdział 2
Stalin dochodzi do władzy
Stalin, urodzony jako Józef Wissarionowicz „Soso” Dżugaszwili w gruzińskiej wiosce Gori w 1878 r., był człowiekiem, który zazwyczaj wiedział, czego chce. Karykaturalnie przedstawiany przez zazdrosnych rywali, takich jak Trocki, jako nijaki biurokrata, „szara plama” lub „Towarzysz Fiszka”, był bardziej interesującą osobowością, niż utrzymywali jego przeciwnicy. Z materiałów, które zostały udostępnione po upadku Związku Radzieckiego, młody Stalin wyłania się jako inteligentny i charyzmatyczny przywódca, a nawet zdolny poeta, który pod pseudonimem „Soselo” pisał cenione przez odbiorców wiersze w swoim ojczystym języku – gruzińskim. Chociaż był niski (miał około 163 centymetrów wzrostu), a jego twarz była poznaczona śladami po ospie, otaczająca go sława przywódcy kaukaskich bandytów pociągała wiele kobiet. Stalina cechowała przede wszystkim ambicja i bezwzględność. Urodzony bolszewik, dorobił się, organizując na Kaukazie brutalne napady. Najbardziej znany był wielki napad w Tbilisi w czerwcu 1907 r., kiedy to gang Stalina w biały dzień zaatakował konwój z gotówką, obrzucając go dziesięcioma granatami. Z akt Ochrany (carskiej tajnej policji) wynika, że w tym spektakularnym ataku terrorystycznym zginęło czterdziestu ludzi, a pięćdziesięciu zostało rannych. Napad zrobił ogromne wrażenie na Leninie i dzięki niemu Stalin wyrobił sobie nazwisko w ruchu bolszewickim1.
W walce o władzę, do której doszło po śmierci Lenina w styczniu 1924 r., Stalin okazał się również zręcznym politykiem. Niektórzy z zachodnich komentatorów byli zaskoczeni zaćmieniem gwiazdy bardziej znanego Trockiego, który w kręgach europejskich socjalistów zdobył większą popularność niż fanatyczny Lenin, jednak znacznie mniej dziwiło to jego towarzyszy, wiedzieli bowiem, że Trocki, mimo jego sławy i krzykliwości, cieszył się w partii ograniczonym poparciem. Trocki miał imponujący życiorys, na który składały się okresy sprawowania przezeń ważnych funkcji publicznych, takich jak komisarz spraw zagranicznych, a następnie komisarz spraw wojskowych i moralnych, niemniej nie poczynił on większych wysiłków, aby zbudować sobie w partii sieć lojalnych wobec niego ludzi, być może w przekonaniu, że nie musi tego robić. Trocki był również świeżo nawróconym na bolszewizm konwertytą, który do partii wstąpił dopiero w lipcu 1917 r. Jako wieczny wygnaniec miał też mniejsze doświadczenie w polityce rosyjskiej niż Stalin, który podczas wojny światowej ciężko pracował na rzecz rewolucji, staczając boje z carską tajną policją.
Prawda jest taka, że Trocki był swego rodzaju dyletantem. Był tak oderwany od bieżącego życia politycznego, że nie pojawił się na pogrzebie Lenina w 1924 r., co okazało się katastrofalnym błędem, który pozwolił Stalinowi zagarnąć polityczną nagrodę za zorganizowanie wyszukanego obrzędu pochówku, balsamowanie ciała i stworzenie kultu jednostki czyniącego z Lenina komunistyczne bóstwo, drugie po Marksie w panteonie marksizmu-leninizmu. W 1925 r. Trocki znajdował się już na drodze do zapomnienia. Dzięki sprawowaniu kontroli nad polityką personalną w Orgbiurze (Biurze Organizacyjnym) partii Stalin potrzebował jeszcze tylko dwóch lat, aby odsunąć na bok swoich rywali w Politbiurze (Biurze Politycznym), począwszy od „lewicowych komunistycznych” sojuszników Trockiego oraz Lwa Kamieniewa i Grigorija Zinowjewa – szefów moskiewskiej i leningradzkiej organizacji partyjnej, a skończywszy na znanym z „prawicowego odchylenia” Nikołaju Bucharinie, który chciał porzucić doktrynę Trockiego z jej koncepcją „permanentnej rewolucji” i stopniowego budowania „socjalizmu w jednym kraju”. Pod koniec 1927 r. Stalin jako sekretarz generalny partii komunistycznej był jej najwyższym przywódcą, jeśli nie dyktatorem.
Nie mając już rywali, Stalin mógł w nieskrępowany sposób przystąpić do realizowania obiecanej rewolucji leninowskiej i odcisnąć na komunizmie swoje własne, niezatarte piętno. W grudniu 1927 r., przemawiając na XV Zjeździe Partii, Stalin przypomniał swoim towarzyszom, że Lenin nigdy nie chciał, aby jego quasi-kapitalistyczne kompromisy z początku lat dwudziestych na trwałe weszły do praktyki życia społecznego. Zasadniczą kwestią dialektyki marksistowskiej, twierdził Stalin, jest pytanie „kto kogo”. Kto kogo pokona, socjalizm kapitalizm czy odwrotnie? Aby wznowić socjalistyczną ofensywę, w lipcu 1928 r. na plenum Komitetu Centralnego zaproponował przymusową kolektywizację rolnictwa jako pierwszy krok w kierunku w pełni planowej gospodarki socjalistycznej. Co istotne, główną przesłanką, którą przedstawił jako uzasadnienie tego kroku, było zabezpieczenie ZSRR na wypadek ataku militarnego przez stworzenie państwowych rezerw zboża. Drugim uzasadnieniem dla kolektywizacji była sprzedaż zboża za granicę w celu sfinansowania importu wyposażenia przemysłowego. W listopadzie 1928 r. w przemówieniu inaugurującym pierwszy plan pięcioletni Stalin grzmiał: „Jesteśmy pięćdziesiąt albo i sto lat w tyle za krajami rozwiniętymi. Musimy tę różnicę nadrobić w ciągu dziesięciu lat. Albo to zrobimy, albo one nas zmiażdżą”2.
W polityce zagranicznej następstwem forsownego marszu Stalina do industrializacji kraju było powstanie nowej doktryny „klasa przeciwko klasie”, ogłoszonej podczas obrad Kominternu odbywających się w Moskwie w lecie 1928 r., które zainaugurowały tak zwany trzeci okres. Po spokojnym czasie w połowie lat dwudziestych oczekiwano mianowicie, że „światowy kapitalizm” wejdzie w okres zaostrzonych sprzeczności i walki klasowej, co będzie niosło z sobą nowe zagrożenia dla Rosji radzieckiej, ale także nowe możliwości komunistycznej ekspansji. Stalin już w 1926 r. powiedział: „Bez względu na nasze sukcesy (…) nie możemy uważać, że kraj dyktatury proletariackiej jest zabezpieczony przed zagrożeniami z zewnątrz. Tak więc aby odnieść ostateczne zwycięstwo, musimy doprowadzić do tego, żeby obecne kapitalistyczne okrążenie zostało zastąpione przez okrążenie socjalistyczne, żeby proletariat zwyciężył co najmniej w jeszcze kilku krajach. Tylko wtedy nasze zwycięstwo będzie można uznać za ostateczne”3.
W kategoriach politycznych oznaczało to, że partie komunistyczne na całym świecie miały przyjąć twardą lewicową linię, wspierać nieustanne strajki oraz organizować milicję i siły paramilitarne w celu zwarcia się z wrogami politycznymi w walce ulicznej. Od komunistów oczekiwano nie współpracy z innymi europejskimi partiami socjalistycznymi, lecz potępienia tych, które odmówiły przyjęcia dwudziestu jeden warunków przynależności do Kominternu, jako „społecznych faszystów”, łącznie z partiami lewicowymi w Niemczech, gdzie na scenie politycznej byli obecni prawdziwi faszyści w postaci Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników Adolfa Hitlera4.
„Trzeci okres” okazał się tak burzliwy, jak tego oczekiwał Stalin. Światowy kryzys gospodarczy, będący następstwem krachu na Wall Street w październiku 1929 r. oraz serii upadków banków po obu stronach Atlantyku w 1931, spowodował masowe bezrobocie i powszechną nędzę w Stanach Zjednoczonych i Europie. Załamanie się popytu w krajach rozwiniętych pociągnęło za sobą na całym świecie ruinę gospodarek dostarczających surowce. W Niemczech komunistyczne i nazistowskie bojówki paramilitarne walczyły z sobą na ulicach, przerywając zmagania tylko wtedy, gdy podejmowały wspólne próby obalenia chwiejącego się demokratycznego rządu Republiki Weimarskiej, jak to się zdarzyło podczas kilku demagogicznych kampanii plebiscytowych oraz głośnego strajku berlińskiego transportu publicznego w listopadzie 1932 r. Chociaż pogrążenie się niemieckich miast w odmętach nieomal wojny domowej bardziej pomogło w walce wyborczej nazistom niż komunistom, Stalin nadal forsował doktrynę walki klasowej, zgodnie z logiką „czem chuże, tiem łuczsze” (im gorzej, tym lepiej), w tym przypadku – tym lepiej dla komunizmu.
Tymczasem w Związku Radzieckim socjalistyczna ofensywa Stalina osiągnęła punkt kulminacyjny właśnie wtedy, gdy świat kapitalistyczny pogrążał się w kryzysie. Moment był nieprzypadkowy. Stalinowski pęd do industrializacji został pomyślany, rozpropagowany i zrealizowany jak operacja wojskowa wymierzona w świat kapitalistyczny. Zwracając się w kwietniu 1930 r. do absolwentów moskiewskiej Akademii Przemysłowej, Stalin powiedział: „Te 50 000 traktorów, które będziecie dostarczać krajowi co roku, to 50 000 pocisków wysadzających z posad stary burżuazyjny świat”. Przyszli pracownicy przemysłu stanowili „brygady uderzeniowe” „czerwonej ofensywy” przeciwko kapitalizmowi, byli piechurami w forsownym marszu do socjalizmu, z celami wyznaczonymi na każdy rok tego marszu: siedemnaście milionów ton surówki! Sto siedemdziesiąt tysięcy traktorów! Dwieście tysięcy samochodów osobowych i ciężarowych! Liczby te zwiększano, a potem znowu zwiększano. Tempo produkcji nigdy nie było wystarczające dla Stalina, który zaproponował hasło: „Pięć lat w cztery lata”. Za każdym razem, gdy nie udawało się osiągnąć wyśrubowanych celów produkcyjnych, winą za to obarczano kapitalistycznych sabotażystów, których traktowano jak szpiegów w obozie wojskowym5.
Stalinowska kolektywizacja rolnictwa przebiegała według szablonu przypominającego mobilizację wojskową, ale była bardziej mordercza w skutkach. W styczniu 1930 r. Politbiuro przyjęło uchwałę „O środkach prowadzących do likwidacji gospodarstw kułackich w okręgach kompleksowej kolektywizacji”. Dla Ukraińców i innych ofiar wielkiego głodu dokument ten ma taką wagę, jak w historii Holokaustu protokoły konferencji w Wannsee ze stycznia 1942 r. Intencje Stalina przy ustalaniu różnych kategorii kułackich (kapitalistycznych) gospodarstw chłopskich, których posiadacze mieli zostać deportowani, nie były może tak jednoznacznie mordercze, jak postanowienia konferencji w Wannsee (choć wielu Ukraińców, a także niektórzy współcześni historycy uważają, że właśnie takie były), ale ich skutki okazały się bezsprzecznie ludobójcze. Dekret wyznaczający „do likwidacji” grupę najbardziej produktywnych małorolnych chłopów oraz przewidujący konfiskatę ich ziemi, inwentarza i plonów przyniósł katastrofalne skutki dla sytuacji żywnościowej na Ukrainie i na innych obszarach produkujących zboże – od dającego się przewidzieć sabotażu, polegającego na tym, że chłopi zabijali konie, bydło, trzodę chlewną, aby uniemożliwić ich rekwizycję, do równie łatwo przewidywalnego załamania się produkcji zboża, po tym jak miliony najbardziej pracowitych chłopów zostały wraz z rodzinami deportowane lub po prostu rozstrzelane. Zimą z 1932 na 1933 r. na terenach objętych kompleksową kolektywizacją zapanował straszliwy głód, który dotknął ponad siedemdziesiąt milionów ludzi zamieszkujących tereny od Ukrainy przez północny Kaukaz po Azję Środkową. W raportach radzieckiej tajnej policji z tego okresu powszechnie były odnotowywane przypadki kanibalizmu. Do najstraszniejszej (i najbardziej znanej) klęski doszło na Ukrainie, gdzie co najmniej trzy lub cztery miliony ludzi umarło z głodu podczas wielkiej tragedii, przez Ukraińców zapamiętanej jako Hołodomor (głodowa zagłada). Ze względu na brak dostępu do archiwów historycy dopiero teraz zaczynają szacowanie katastrofalnych skutków kolektywizacji w innych częściach Związku Radzieckiego, takich jak Kazachstan, gdzie w 1932 i 1933 r. zmarło z głodu od półtora miliona do dwóch milionów Kazachów. Pęd Stalina do kolektywizacji doprowadził do zniszczenia koczowniczego trybu życia ludności zamieszkującej należącą do ZSRR Azję Środkową, co było wyraźnym celem jego polityki6.
Pożądanym z perspektywy Stalina skutkiem ubocznym masowych deportacji kułaków, kazachskich nomadów i innych grup tradycyjnej społeczności wiejskiej było to, że stworzyły one niemal nieograniczony zasób przymusowej siły roboczej do realizacji jego industrializacyjnych zapędów. Stłoczeni w bydlęcych wagonach (czasem z napisem „biały węgiel” lub „mięso”) i wywożeni do obozów pracy na dalekiej arktycznej północy lub na mroźnym wschodzie Syberii chłopi i koczownicy mieli szczęście, jeśli przeżyli podróż, gdyż wielu tysiącom to się nie udało. Ci, którzy dotarli do jednego z sieci stalinowskich obozów, byli zmuszani do pracy ponad siły, wycieńczeni małymi racjami żywnościowymi i okrutnie traktowani przez uzbrojonych po zęby strażników obozowych. Wiele z najbardziej znanych projektów robót publicznych w ZSRR, od Kanału Białomorsko-Bałtyckiego o długości 227 kilometrów po moskiewskie metro, zrealizowano z wykorzystaniem pracy niewolniczej. Syberyjskie kopalnie złota na Kołymie i Czukotce były znane z przerażających warunków pracy. Śmiertelność w obozach na Kołymie sięgała 50 procent. Jeden z naocznych świadków relacjonował: „Człowiek pchający taczkę po stromo pnącej się w górę ścieżce (…) nagle się zatrzymuje, kołysze się chwilę i upada (…) i to był koniec. Albo człowiek ładujący taczkę, poganiany wrzaskami brygadzisty lub strażnika (…) padał na ziemię [i] krew tryskała mu z ust”. Nawet wolni robotnicy, proletariusze, w których imieniu miał sprawować władzę komunistyczny rząd, zostali przywiązani do fabryk wewnętrznymi paszportami wprowadzonymi w 1932 r.7
Bezlitosny stalinowski system gospodarki planowej, z jego nieludzkimi warunkami pracy, mimo wszystko dawał zachęcające wyniki, przynajmniej pod względem materialnym. Syberyjskie złoża złota przynosiły około stu milionów rubli rocznie czystego zysku. Nowe wielkie elektrownie i kombinaty górnicze szybko zdominowały krajobraz wschodniej Ukrainy, a gigantyczne fabryki traktorów i samochodów obsiadły przemysłowe przedmieścia Moskwy, Leningradu i Czelabińska. Magnitogorsk, wybudowane od zera przemysłowe miasto w pobliżu Orenburga, wkrótce stał się wielkim ośrodkiem hutniczym z największym w Związku Radzieckim kombinatem metalurgicznym zatrudniającym prawie ćwierć miliona ludzi. Jekaterynburg na Uralu, wcześniej znany jako ostatnie miejsce pobytu cara Mikołaja II i jego rodziny, zanim zostali tam zamordowani w lipcu 1918 r., teraz zyskał sławę jako miejsce lokalizacji Uralmaszu (Uralskij zawod tiażołogo maszynostrojenija) – największych w ZSRR zakładów produkujących maszyny ciężkie.
Mimo całej propagandy na temat „budowania socjalizmu” prawda była taka, że większość nowych wielkich kombinatów przemysłowych wzorowano na przedsiębiorstwach zachodnich, zwłaszcza amerykańskich (a często wprost je importowano). Budowę ogromnych stalinowskich kombinatów produkujących żelazo i stal, teoretycznie zaplanowanych przez Gipromiez (Państwowy Instytut Projektowania Zakładów Metalurgicznych) z siedzibą w Leningradzie (dawnym Piotrogrodzie – nazwę zmieniono w 1924), w istocie nadzorowała firma Freyn Engineering Company z Chicago, wynajęta do tego zadania w maju 1927 r. Magnitogorsk został od początku do końca zaprojektowany przez firmę Arthur G. McKee and Company z Cleveland w stanie Ohio, a prototypem tego przedsiębiorstwa była fabryka US Steel w Gary w stanie Indiana. Amerykańscy eksperci z MacDonald Engineering Company z Chicago nadzorowali także budowę czterech największych na świecie cementowni: jednej w Kerczu nad Morzem Czarnym, dwóch pod Moskwą i jednej położonej na wschód od Uralu. Gigantyczna ukraińska hydroelektrownia na Dnieprze została zaprojektowana i zbudowana przez firmę Hugh L. Cooper z Nowego Jorku. Nawet gałęzie przemysłu o szczególnym znaczeniu, takie jak wydobycie złota, miedzi, ołowiu, cynku i boksytów, były uzależnione od wykorzystania amerykańskiej wiedzy technologicznej. W 1933 r. w rosyjskim przemyśle metali nieżelaznych pracowało dwustu amerykańskich inżynierów, a główny zakład produkcji miedzi w ZSRR, kombinat Karabasz na Uralu, zatrudniał ich jedenastu. Radziecki przemysł wydobycia boksytów i produkcji aluminium, kluczowy dla produkcji czołgów i samolotów wojskowych, został od podstaw zaprojektowany przez amerykańskiego eksperta Franka E. Dickiego, zatrudnionego w 1930 r. w korporacji Alcoa (później sprowadzono także francuskich specjalistów od aluminium). Nic zatem dziwnego, że w czasopiśmie „Za industrializacyju”, organie Ludowego Komisariatu Przemysłu Ciężkiego,z 1933 r. musiała się znaleźć informacja (później usunięta z oficjalnych relacji z tego okresu), że to „połączenie amerykańskich kompetencji i nauki z bolszewicką mądrością” umożliwiło „stworzenie tych gigantów przemysłowych w ciągu trzech lub czterech lat”8.
Amerykańscy specjaliści od stalinowskiej gospodarki planowej byli tak wszechobecni, że mieli własną gazetę emigracyjną „Moscow News”, w której zamieszczano artykuły i reklamy adresowane do „amerykańskich inżynierów, specjalistów i górników pracujących w ZSRR”. Nawet symbol stalinowskiej gospodarki planowej – państwowe zmechanizowane kolektywne gospodarstwa rolne, czyli kołchozy, których powstanie było inspirowane wezwaniem Marksa z Manifestu komunistycznego, aby utworzyć „armie przemysłowe, zwłaszcza dla rolnictwa”, oparto na amerykańskim przedsięwzięciu. Była nim rodzinna farma niejakiego Thomasa D. Campbella, „króla pszenicy” z Montany, właściciela prawie czterdziestu tysięcy hektarów ziemi – gospodarstwa wystarczająco dużego, by zaspokoić wyobrażenie Stalina o zmechanizowanym gigantyzmie na wsi. Campbell na zaproszenie Stalina odwiedził ZSRR w 1928 oraz 1930 r., aby uczyć radzieckie spółdzielnie najnowszych technik stosowanych w zmechanizowanej produkcji pszenicy9.
Stalin, coraz częściej nazywany po prostu „Wodzem” (ros. Wożd´), postanowił również rozwijające się Siły Powietrzne (Wojenno-wozdusznyje siły) oprzeć na amerykańskiej technologii. Sprawa ta była dla niego tak ważna, że wysłał do Stanów Zjednoczonych potężny zespół szpiegowski składający się z siedemdziesięciu pięciu „studentów”, którzy latem 1931 r. zapisali się na amerykańskie uniwersytety, takie jak MIT, i podjęli pracę w firmach lotniczych. Najważniejszy z tych agentów, Stanisław Szumowski („Blériot”), pozostawał w Stanach przez ponad dekadę, nadzorując operację szpiegowską tak udaną, że do połowy lat trzydziestych jego ludzie zdołali umieścić agentów lub zwerbować źródła informacji we wszystkich głównych amerykańskich firmach lotniczych, od fabryki Douglasa w południowej Kalifornii, producenta wielkich, dwusilnikowych samolotów pasażerskich, transportowych i bombowców, do Bell Aircraft w Buffalo w stanie Nowy Jork, lidera w projektowaniu myśliwców, oraz Wright Aeronautical w Patterson w stanie New Jersey, największego na świecie producenta silników lotniczych. Szumowski im dłużej przebywał w Stanach, tym stawał się bardziej bezczelny i podczas wizyty Andrieja Tupolewa, Siergieja Iljuszyna i Pawła Suchoja – trzech najlepszych stalinowskich konstruktorów samolotów wojskowych – w kilkudziesięciu amerykańskich akademiach, laboratoriach badawczych i zakładach lotniczych towarzyszył im, umożliwiając przyjrzenie się amerykańskim konstrukcjom myśliwców, lekkich bombowców i samolotów transportowych w celu stworzenia ich rosyjskich wersji10.
Wiele spośród kołchozów i nowych fabryk Stalina nie osiągnęło wyznaczonych celów produkcyjnych (za te niepowodzenia obwiniano „szkodników” zatrudnionych w przemyśle i rolnictwie, robiono z nich kozły ofiarne i stawiano przed sądem), mimo to linia trendu wzrostu zagregowanej produkcji obserwowana od 1929 r. była solidna i z roku na rok ostro szła w górę. Powiew postępu był tak silny, że tysiące Amerykanów, którzy stracili pracę z powodu wielkiego kryzysu, na początku lat trzydziestych dobrowolnie wyemigrowało do ZSRR, skuszonych fałszywą obietnicą stalinowskiego robotniczego raju, a przynajmniej perspektywą pełnego zatrudnienia, które miało zostać osiągnięte dzięki szybkiemu uprzemysłowieniu i gospodarce planowej11.
Pozostawał jednak pewien drażliwy problem. Prawdziwym celem stalinowskiego planu pięcioletniego była masowa produkcja nowoczesnego sprzętu wojskowego. We wrześniu 1930 r. marszałek Michaił Tuchaczewski, bohater rosyjskiej wojny domowej i główny planista wojskowy Stalina, stwierdził, że nowoczesna armia będzie wymagała produkowania 50 000 czołgów i 40 000 samolotów rocznie. Tymczasem, na co wskazuje zatrudnianie Amerykanów do projektowania fabryk i kierowania nimi oraz wysyłanie szpiegów na amerykańskie uniwersytety i do firm lotniczych, Stalin pozostawał na łasce kapitalistycznego świata, który miał desperacką nadzieję zwyciężyć. Stosunki z mocarstwami europejskimi nadal były chłodne. Mimo współpracy nawiązanej w wyniku porozumienia w Rapallo w 1922 r. niemieckie firmy zniechęciły się do ZSRR, po tym jak Rosjanie kilkakrotnie nie wywiązali się z płatności. Junkers zbankrutował w 1925 r. Co więcej, po dojściu do władzy Hitlera w styczniu 1933, a zwłaszcza po tym, jak jego rząd rozprawił się z niemieckimi komunistami, których obwiniono o podpalenie Reichstagu w lutym 1933, Niemcom nie można już było ufać. Szpiegostwo przemysłowe pomagało radzieckim inżynierom i konstruktorom samolotów, lecz tylko do pewnego momentu. Aby zmodernizować komunistyczną armię, konieczne wydawało się zawarcie układu z kapitalistycznymi diabłami w Stanach Zjednoczonych Ameryki12.
Rozdział 3
Strategiczna zmiana w Waszyngtonie
Mimo że większość mocarstw europejskich i azjatyckich uznała nowe państwo, pozycja dyplomatyczna ZSRR na arenie międzynarodowej na początku lat trzydziestych nadal była niepewna. Niektóre państwa najpierw uznały Rosję radziecką, a później zmieniły kurs. Wielka Brytania nawiązała stosunki dyplomatyczne z ZSRR w 1924 r., zerwała je zaś w 1927 w odwecie za wtrącanie się komunistów do brytyjskiej polityki wewnętrznej. Także Chiny zerwały stosunki z Moskwą po skandalicznej ingerencji w ich wewnętrzne sprawy, w postaci wywołania komunistycznego powstania w Kantonie w 1927 r. Meksyk odważnie oparł się naciskom Waszyngtonu i uznał Związek Radziecki w 1924 r. Kraj ten ponownie trafił na pierwsze strony gazet w 1926, gdy Stalin mianował pierwszą na świecie kobietę ambasadorem w Mexico City, później jednak, w 1930 r., zerwał stosunki z Moskwą z powodu „różnic ideologicznych”. Japonia uznała ZSRR w 1925 r., lecz inwazja japońska na Mandżurię we wrześniu 1931 spowodowała, że stosunki z Moskwą uległy głębokiemu zamrożeniu, a obie strony podjęły intensywne zbrojenia na granicy Syberii i Mandżurii. Ambasador Japonii w ZSRR pisał w depeszy do Tokio (przechwyconej przez radziecki wywiad), że Japonia „musi być gotowa do wypowiedzenia wojny w każdej chwili i do przyjęcia twardej linii polityki wobec Związku Radzieckiego”. W czerwcu 1932 r. Stalin oświadczył swoim doradcom: „Japończycy z pewnością (z pewnością!) przygotowują się do wojny przeciwko ZSRR, a my musimy być gotowi na wszystko”1.
Najważniejszym dyplomatycznym hamulcowym były Stany Zjednoczone. Uwagi Stalina nie umknął fakt, że wojska amerykańskie i japońskie wspólnie interweniowały przeciwko Armii Czerwonej na Syberii w latach 1918–1919, ani to, że stosunki między tymi dwoma mocarstwami stawały się coraz bardziej napięte. Japońscy mężowie stanu byli oburzeni limitami na budowę okrętów głównych kategorii (pancerniki i krążowniki) nałożonymi przez traktat waszyngtoński z 1922 r., narzucający stosunek tonażu marynarek wojennych 5 : 5 : 3 dla Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Japonii. Amerykańska ustawa emigracyjna z 1924 r. z przyczyn rasowych zabraniała Japończykom (oraz innym Azjatom) emigracji do Ameryki, co było oczywistą zniewagą. Amerykańscy urzędnicy wiedli prym w potępianiu japońskiej okupacji Mandżurii, wówczas przez okupanta nazywanej Mandżukuo. Sekretarz stanu Henry Stimson wyrażał oburzenie z powodu tego „agresywnego działania Japonii”2.
