Wielka inwigilacja - Ronald J. Deibert - ebook + audiobook

Wielka inwigilacja ebook i audiobook

Ronald J. Deibert

4,3

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Najczęściej wypowiadane kłamstwo to: „nie mam nic do ukrycia”.

 

 

 

Wydaje Ci się, że ktoś Cię śledzi? Czujesz się podsłuchiwany? Myślisz, że ktoś mógł poznać Twoje tajemnice? I to te najskrytsze, których nie zdradzasz nawet najbliższym? Masz… całkowitą rację. Nadeszła era wielkiej inwigilacji! Ale może da się jeszcze uratować prywatność?

 

Ronald J. Deibert – człowiek, który ujawnił gigantyczne nadużycia związane z użyciem programu Pegasus, założyciel i szef Citizen Lab, znanej na całym świecie grupy badawczej do spraw cyberbezpieczeństwa – opisuje nowe problemy społeczne i polityczne, jakie przynosi rozwój cyfrowej cywilizacji.

 

Szpiegują nas nie tylko komercyjne firmy, lecz także rozmaitej maści dyktatorzy, politycy z autorytarnymi zapędami czy służby specjalne. Wielka inwigilacja jest o tym, jak daleko są w stanie się posunąć i jak groźne jest to dla naszego bezpieczeństwa.

 

Aby odzyskać internet dla nas samych, musimy go zresetować!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 454

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 9 godz. 58 min

Oceny
4,3 (51 ocen)
28
14
8
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
drillowiec

Z braku laku…

Książka miała być o inwigilacji a zamęcza i straszy Trumpem. Niezwykle tendencyjna. Na domiar złego truizmy przewijają się przez całą broszurę i niewiele w niej konkretów. Zacząłem czytać z myślą że się rozkręci niestety po przeczytaniu całości mogę jedynie stwierdzić że jest to słaba pozycja.
40
BertGo

Nie polecam

Dno, banalne pitolenie, mało nieznanych faktów, dużo ataków na politycznych wrogów. Powierzchowne, niczym nieuzasadnione oceny.
10
kajfilka

Dobrze spędzony czas

Wstęp i podsumowanie mnie trochę nudziły, bo dużo było ogólników i powtórzeń (ale też słucham regularnie podcastu Techstorie, którego autorki polecały książkę i co nieco już wiedziałam). Natomiast sam trzon książki, gdzie Deibert skupia się na kolejnych obszarach z konkretnymi przykładami był super. Są tu więc tematy z wielkiego świata, jak nielegalne podsłuchy NSA, Snowden, Pegasus, Arabia Saudyjska i śledzenie opozycji, ale są też apki w telefonach, które wbrew naszej niezgodzie potrafią gromadzić dane i nimi handlować. Moim zdaniem świetna na wejście w temat technologii, przekrojowo, przystępnie, ciekawie rysuje, jakie mamy problemy i jakie są możliwe rozwiązania.
00
Julia_mistrz

Dobrze spędzony czas

Interesująca. Analizuje problemy cyfrowego świata.
00
MJakubik

Nie oderwiesz się od lektury

Ok
00

Popularność




Dla Jane:mej mi­ło­ści, to­wa­rzyszki ży­ciai po­wier­niczki przy po­ran­nej ka­wie

Wie­ku­iste do­świad­cze­nie uczy, iż wszelki czło­wiek, który po­siada wła­dzę, skłonny jest jej nad­użyć; po­suwa się tak da­leko, aż na­po­tka gra­nice. [...] Iżby nie można było nad­uży­wać wła­dzy, trzeba, aby przez na­tu­ralną grę rze­czy wła­dza po­wścią­gała wła­dzę.

Mon­te­skiusz, O du­chu praw,przeł. Ta­de­usz Boy-Że­leń­ski

Wstęp do wy­da­nia pol­skiego

Pisa­nie wstępu do pol­skiego wy­da­nia Wiel­kiej in­wi­gi­la­cji (org. Re­set) to ogromny za­szczyt.

Pierw­szy raz przy­je­cha­łem do Pol­ski wio­sną 1990 roku, kiedy w ca­łej Eu­ro­pie Wschod­niej i w daw­nym Związku Ra­dziec­kim upa­dał ko­mu­nizm. Po­byt tu był bar­dzo in­ten­syw­nym do­świad­cze­niem: wszę­dzie pa­no­wały za­mie­sza­nie i wy­czu­walny nie­po­kój – czego można było się spo­dzie­wać w mo­men­cie, gdy ist­nie­jące od dawna in­sty­tu­cje na­gle się roz­sy­pują. Już i tak wy­star­cza­jąco na­piętą sy­tu­ację po­gar­szała nie­tra­fiona dok­tryna „szoku eko­no­micz­nego”, pro­mo­wana przez neo­li­be­ral­nych po­li­ty­ków i ich do­rad­ców jako spo­sób na zdar­cie opa­trunku, któ­rym przy­sło­nięto rany po sys­te­mie ko­mu­ni­stycz­nym, i skok na główkę w ka­pi­ta­lizm. Bez­ro­bo­cie i ubó­stwo szybko ro­sły.

Jed­nak, nie­za­prze­czal­nie, była też na­dzieja na przy­szłość. Roz­ma­wia­łem z wie­loma Po­la­kami, któ­rzy wy­ra­żali głę­boko za­ko­rze­nioną w nich tę­sk­notę za pra­wami bę­dą­cymi sed­nem de­mo­kra­cji li­be­ral­nej: wol­no­ścią słowa, pra­wem do pry­wat­no­ści, do­stę­pem do in­for­ma­cji, wol­nymi i spra­wie­dli­wymi wy­bo­rami, wol­no­ścią zgro­ma­dzeń. In­ter­net do­piero racz­ko­wał jako nowy spo­sób po­ro­zu­mie­wa­nia się i ważny, nie­moż­liwy do fil­tro­wa­nia ob­szar spo­łe­czeń­stwa oby­wa­tel­skiego. Każdy chciał być on­line. Mimo cha­osu zwią­za­nego z upad­kiem ko­mu­ni­zmu pa­no­wało pod­nie­ce­nie wy­wo­łane no­wymi per­spek­ty­wami. Przy­szłość ry­so­wała się w ja­snych bar­wach.

Po­nad 30 lat póź­niej sy­tu­acja w Pol­sce, co smutne, wy­gląda po­nuro. Na po­wrót do ko­mu­ni­zmu się nie za­nosi, jed­nak pod­stawy de­mo­kra­cji li­be­ral­nej szybko ero­dują. We­dług świa­to­wych or­ga­ni­za­cji co­rocz­nie oce­nia­ją­cych sto­pień prze­strze­ga­nia praw i wol­no­ści na na­szym glo­bie Pol­ska spada w ran­kingu, i to szybko. Fre­edom Ho­use[1*] twier­dzi, że Pol­ska (sta­wiana w jed­nym rzę­dzie z nie­li­be­ral­nymi Wę­grami) wy­róż­nia się na tle Eu­ropy „nie­po­rów­ny­wal­nym z ni­czym po­gor­sze­niem ja­ko­ści de­mo­kra­cji na prze­strzeni ostat­niej de­kady”. Ra­port przed­sta­wia za­paść Pol­ski w dzie­dzi­nie „nie­za­leż­no­ści są­dow­nic­twa, wol­nych me­diów, sek­tora oby­wa­tel­skiego i rów­nego trak­to­wa­nia mniej­szo­ści” oraz drogę, którą prze­był rząd, od „ata­ko­wa­nia za­sad li­be­ral­nych, sta­no­wią­cych pod­porę de­mo­kra­cji, do usta­la­nia no­wych wła­snych norm i otwar­tego po­sze­rza­nia an­ty­de­mo­kra­tycz­nych prak­tyk”[1].

Wio­dą­cym te­ma­tem Wiel­kiej in­wi­gi­la­cji, który sze­roko oma­wiam w roz­dziale trze­cim, jest ogromny, sko­kowy po­stęp w moż­li­wo­ściach in­wi­gi­lo­wa­nia, które zy­skały rządy dzięki temu, że me­dia cy­frowe za­pro­jek­to­wano jako po­datne na in­wa­zję, nie­za­bez­pie­czono ich i nie­ob­jęto sto­sow­nymi re­gu­la­cjami. Rzą­dowe agen­cje bez­pie­czeń­stwa mają do dys­po­zy­cji sze­roką gamę pro­duk­tów i usług po­zwa­la­ją­cych im szpie­go­wać oby­wa­teli, kon­tro­lo­wać prze­pływ in­for­ma­cji i wdra­żać nie­spo­ty­kane wcze­śniej me­tody tar­ge­to­wa­nej oraz ma­so­wej in­wi­gi­la­cji. Klienci rzą­dowi ku­pują tech­no­lo­gie nad­zoru od firm zaj­mu­ją­cych się bez­pie­czeń­stwem w sieci, dzia­ła­ją­cych jako nie­ure­gu­lo­wana ga­łąź prze­my­słu o glo­bal­nym za­sięgu. W roz­dziale trze­cim prze­strze­gam, że tak wielki skok tech­no­lo­giczny w dzie­dzi­nie zdal­nej kon­troli szybko staje się normą wo­bec braku bez­piecz­ni­ków za­po­bie­ga­ją­cych nad­uży­ciom wła­dzy. Mamy XXI wiek z moż­li­wo­ściami mo­car­stwo­wego nad­zoru, jed­nak na­sze prawa i wol­no­ści są chro­nione przez me­cha­ni­zmy kon­tro­lne z epoki wik­to­riań­skiej.

Krótko po wy­da­niu Wiel­kiej in­wi­gi­la­cji główne za­gad­nie­nia przed­sta­wione w roz­dziale trze­cim zo­ba­czy­li­śmy wy­ko­rzy­sty­wane w prak­tyce (i bar­dzo nas to za­nie­po­ko­iło) w Pol­sce. Wcze­sną je­sie­nią 2021 roku Ci­ti­zen Lab na Uni­wer­sy­te­cie w To­ronto (czyli za­ło­żona przeze mnie grupa ba­daw­cza, którą kie­ro­wa­łem) od­krył, że te­le­fony co naj­mniej kilku osób z Pol­ski, w tym nie­któ­rych na­le­żą­cych do opo­zy­cji, zo­stały zha­ko­wane przez wy­so­kiej klasy na­rzę­dzie szpie­gow­skie wy­pro­du­ko­wane przez NSO Group, do­stawcę opro­gra­mo­wa­nia szpie­gow­skiego z sie­dzibą w Izra­elu. Pe­ga­sus daje po­wią­za­nym z rzą­dem na­byw­com ni­czym nie­ogra­ni­czony do­stęp do urzą­dzeń mo­bil­nych czło­wieka bę­dą­cego ce­lem ataku. Po ak­ty­wo­wa­niu może pod­słu­chi­wać wszyst­kie roz­mowy i mo­ni­to­ro­wać całą ko­mu­ni­ka­cję, w tym ma­ile, po­łą­cze­nia te­le­fo­niczne i za­szy­fro­wane wia­do­mo­ści. Jest w sta­nie włą­czyć mi­kro­fon, ro­bić zdję­cia i krę­cić filmy. Uży­wa­jąc we­wnętrz­nego GPS-u te­le­fonu, po­trafi pre­cy­zyj­nie śle­dzić ru­chy da­nej osoby i okre­ślić jej lo­ka­li­za­cję. Krótko mó­wiąc, Pe­ga­sus to sys­tem szpie­gu­jący, tyle że na ste­ry­dach.

Te­le­fony osób, które pa­dły ofiarą in­wi­gi­la­cji w Pol­sce, zo­stały prze­ba­dane przez la­bo­ra­to­ria kry­mi­na­li­styczne, a wy­nik jed­no­znacz­nie po­twier­dził, że urzą­dze­nia zha­ko­wano za po­mocą Pe­ga­susa. Wśród osób szpie­go­wa­nych są: pro­ku­ra­tor Ewa Wrzo­sek, pra­cu­jąca w pro­ku­ra­tu­rze re­jo­no­wej War­szawa-Mo­ko­tów, na­le­żąca do Sto­wa­rzy­sze­nia Pro­ku­ra­to­rów Lex Su­per Omnia, or­ga­ni­za­cji sta­ra­ją­cej się chro­nić nie­za­leż­ność sys­temu są­dow­ni­czego przed za­ku­sami rządu; Ro­man Gier­tych, praw­nik re­pre­zen­tu­jący mię­dzy in­nymi by­łego pre­miera Pol­ski Do­nalda Tu­ska, główną po­stać pol­skiej opo­zy­cji; se­na­tor Krzysz­tof Brejza z Plat­formy Oby­wa­tel­skiej, któ­remu wy­kra­dziono z te­le­fonu wia­do­mo­ści do­kład­nie wtedy, kiedy – co po­twier­dziły ba­da­nia kry­mi­na­li­styczne – urzą­dze­nie zo­stało zha­ko­wane Pe­ga­su­sem, a na­stęp­nie zma­ni­pu­lo­wane tre­ści za­pre­zen­to­wano w pań­stwo­wej te­le­wi­zji TVP pod­czas kam­pa­nii ma­ją­cej oczer­nić se­na­tora; Mi­chał Ko­ło­dziej­czak, li­der par­tii rol­ni­ków – jego te­le­fon za­in­fe­ko­wano Pe­ga­su­sem przed je­sien­nymi wy­bo­rami [do Sejmu i Se­natu w 2019 roku – przyp. red.], kiedy jego AGRO­unia miała zy­skać sta­tus for­mal­nej siły po­li­tycz­nej, mo­gą­cej za­gro­zić rzą­dzą­cej Pol­ską par­tii; To­masz Szwej­giert, dzien­ni­karz, któ­rego urzą­dze­nie zo­stało za­ata­ko­wane, gdy pi­sał książkę o pol­skich służ­bach spe­cjal­nych; An­drzej Ma­li­now­ski, były prze­wod­ni­czący or­ga­ni­za­cji Pra­co­dawcy RP.

NSO Group re­kla­muje Pe­ga­susa rzą­do­wym klien­tom jako na­rzę­dzie po­zwa­la­jące śle­dzić po­dej­rza­nych o po­ważne prze­stęp­stwa kry­mi­nalne i ter­ro­ryzm. Czy wo­bec ko­go­kol­wiek z wy­żej wy­mie­nio­nych było pro­wa­dzone urzę­dowe śledz­two w związku z po­dej­rze­niem o dzia­łal­ność kry­mi­nalną lub ter­ro­ry­styczną? Wy­daje się to nie­praw­do­po­dobne, choć trudno tak twier­dzić z całą pew­no­ścią. Brak przej­rzy­sto­ści w dzia­ła­niach pol­skiego rządu ozna­cza, że w po­dob­nych przy­pad­kach nie­mal nie ist­nieje od­po­wie­dzial­ność pu­bliczna. Po­dob­nie jak wiele in­nych rzą­dów przy­ła­pa­nych na szpie­go­wa­niu opo­zy­cji po­li­tycz­nej rzą­dząca Pol­ską par­tia PiS naj­pierw ob­rała li­nię obrony po­le­ga­jącą na za­prze­cza­niu, a na­stęp­nie nie­chęt­nie przy­znała, że rząd za­ku­pił szpie­gow­skie opro­gra­mo­wa­nie, lecz za­raz za­pew­niła, że nie wy­ko­rzy­sty­wał go w nie­wła­ściwy spo­sób. Pol­skie wła­dze za­blo­ko­wały moż­li­wość wsz­czę­cia ja­kie­go­kol­wiek nie­za­leż­nego do­cho­dze­nia, za­równo w kraju, jak i na szcze­blu Unii Eu­ro­pej­skiej. Od­ma­wiają współ­pracy z Par­la­men­tem Eu­ro­pej­skim pro­wa­dzą­cym ofi­cjalne śledz­two w spra­wie skan­dali szpie­gow­skich. Wła­ści­wie rząd po­szedł jesz­cze da­lej i wpro­wa­dził prawo ex post le­gi­ty­mi­zu­jące taki ro­dzaj ha­ko­wa­nia, jaki od­kry­li­śmy, i za­pew­nia­jące służ­bom bez­pie­czeń­stwa nie­ty­kal­ność – od tej pory nie mu­szą od­po­wia­dać na pu­blicz­nie sta­wiane py­ta­nia, co po­ciąga za sobą dal­szą ero­zję fi­la­rów li­be­ral­nej de­mo­kra­cji. „Mu­si­cie nam wie­rzyć” – mó­wią – i to ma wy­star­czyć.

Nie­stety Pol­ska nie jest je­dy­nym kra­jem eu­ro­pej­skim, w któ­rym Ci­ti­zen Lab i inne or­ga­ni­za­cje od­kryły sto­so­wa­nie tego typu in­wi­gi­la­cji. W Gre­cji, na Wę­grzech i w Hisz­pa­nii na­tra­fi­li­śmy na po­dobne przy­padki nad­uży­wa­nia wła­dzy wo­bec dzien­ni­ka­rzy, praw­ni­ków, opo­zy­cji po­li­tycz­nej i in­nych re­pre­zen­tan­tów spo­łe­czeń­stwa oby­wa­tel­skiego. Ze­tknę­li­śmy się tam z rów­nie za­be­to­no­wa­nym sta­no­wi­skiem rzą­dów uchy­la­ją­cych się od od­po­wie­dzi na py­ta­nia do­ty­czące nad­użyć i nie­re­agu­ją­cych na we­zwa­nia do więk­szej trans­pa­rent­no­ści i od­po­wie­dzial­no­ści pu­blicz­nej.

To hi­sto­ryczna chwila. Je­śli de­mo­kra­cja li­be­ralna ma prze­trwać ten nie­po­ko­jący trend po­dą­ża­nia ku pra­wi­co­wemu po­pu­li­zmowi i au­to­ry­ta­ry­zmowi, mu­simy być czujni i re­ago­wać na wszel­kie nad­uży­cia wła­dzy. W pod­su­mo­wa­niu książki przed­sta­wiam po­stu­laty, któ­rych speł­nie­nie być może po­zwoli nam od­zy­skać tech­no­lo­gię cy­frową i me­dia spo­łecz­no­ściowe wraz ze wszyst­kimi moż­li­wo­ściami, które ofe­rują, a jed­no­cze­śnie za­pewni za­cho­wa­nie praw i wol­no­ści dzięki prze­kro­jo­wym ogra­ni­cze­niom wła­dzy po­li­tycz­nej.

Dzi­siej­sza sy­tu­acja Pol­ski po­ka­zuje to, co fi­lo­zo­fo­wie od stu­leci mó­wili o po­li­tyce: de­mo­kra­cja li­be­ralna nie jest trwała ani dana raz na za­wsze. Trzeba nie­ustan­nie nad nią czu­wać i wy­ka­zy­wać się stałą od­po­wie­dzial­no­ścią oby­wa­tel­ską. Tak samo jak ogród wy­maga co­dzien­nych za­bie­gów, ina­czej chwa­sty za­czną ją za­ra­stać i w nie­dłu­gim cza­sie znik­nie.

Ro­nald De­ibert, luty 2023

Wpro­wa­dze­nie

Popatrz na urzą­dze­nie, które trzy­masz w ręce.

Mó­wię po­waż­nie: do­brze mu się przyj­rzyj.

Masz je za­wsze przy so­bie, gdzie­kol­wiek się ru­szysz. Z nim śpisz, pra­cu­jesz, bie­gasz, na nim grasz. Za­le­żysz od niego i wpa­dasz w pa­nikę, gdy nie mo­żesz go zna­leźć. Łą­czy cię z krew­nymi i z dziećmi. Za po­mocą tego urzą­dze­nia ro­bisz zdję­cia i krę­cisz filmy, a póź­niej prze­sy­łasz je zna­jo­mym i ro­dzi­nie. Ostrzega cię przed po­wszech­nymi za­gro­że­niami i przy­po­mina o wi­zy­cie u fry­zjera.

„Nie ma du­żego ru­chu. Je­śli wy­ru­szysz te­raz, zdą­żysz na czas”.

Wska­zuje ci, któ­rędy je­chać, po­daje pro­gnozę po­gody i wy­świe­tla naj­now­sze wia­do­mo­ści. Mó­wisz do niego, a ono od­po­wiada. Za po­mocą tego urzą­dze­nia mo­ni­to­ru­jesz ga­dżety, które z ko­lei mo­ni­to­rują twój dom (i cie­bie). Re­zer­wu­jesz nim loty i ku­pu­jesz bi­lety do kina. Za­ma­wiasz za­kupy i je­dze­nie z re­stau­ra­cji, spraw­dzasz prze­pisy ku­li­narne. Wszystko dzięki niemu. Ono li­czy, ile ro­bisz kro­ków, i spraw­dza, jak bije ci serce. Przy­po­mina, że masz się sku­pić. Uży­wasz go pod­czas me­dy­ta­cji i za­jęć jogi.

Lecz je­śli je­steś po­dobny do in­nych, do nie­mal wszyst­kich, któ­rych znam, urzą­dze­nie to cza­sem tro­chę cię wku­rza. Za­czy­nasz zda­wać so­bie sprawę, że ono (i wszystko, z czym cię wiąże) czyni z tobą wy­wi­jasy, bez któ­rych twoje ży­cie chyba by­łoby lep­sze. Roz­wija złe na­wyki. Dzieci, a na­wet część two­ich zna­jo­mych, już pra­wie się do cie­bie nie od­zy­wają. Cza­sem od­no­sisz wra­że­nie, że na­wet nie pa­trzą na cie­bie, mają oczy wle­pione we wła­sne urzą­dze­nie, a kciu­kami nie­ustan­nie stu­kają w kla­wia­turę. Twój na­sto­la­tek do­staje szału, gdy jego urzą­dze­nie dzwoni. Uwa­żasz, że na­prawdę mu­szę z kimś gadać?

Ja­kim cu­dem coś tak bar­dzo „so­cja­li­zu­ją­cego” może być rów­nie za­dzi­wia­jąco „an­ty­spo­łeczne”?

Spraw­dzasz konta w me­diach spo­łecz­no­ścio­wych, czu­jesz się, jak­byś wpadł mię­dzy młyń­skie koła, ale nic nie mo­żesz po­ra­dzić, coś ci każe prze­wi­jać da­lej. Dzie­siątki ty­sięcy, może mi­liony lu­dzi na­prawdę wie­rzą, że Zie­mia jest pła­ska, bo obej­rzeli na YouTu­bie fil­miki ob­na­ża­jące „te wszyst­kie spi­ski”. Pra­wi­cowy, neo­fa­szy­stow­ski po­pu­lizm kwit­nie w sieci i na uli­cach, staje się za­czy­nem nie­na­wi­ści, mor­derstw, a na­wet lu­do­bój­stwa[1]. Co­dzien­nie por­cja ob­raź­li­wych dla wol­nej prasy ko­men­ta­rzy wy­lewa się z twit­te­ro­wego konta pre­zy­denta Sta­nów Zjed­no­czo­nych[2*]. Nikt tego nie fil­truje, a od kiedy ob­jął urząd, jego bez­czelne kłam­stwa idą już w dzie­siątki ty­sięcy. Pu­bli­ko­wane przez niego wpisy to symp­tom po­wszech­nej przy­pa­dło­ści: są gro­te­skowe, a jed­nak coś cię do nich cią­gnie; są ni­czym wy­pa­dek sa­mo­cho­dowy – po pro­stu mu­sisz po­pa­trzeć.

Nie mam wąt­pli­wo­ści, że za­uwa­ży­li­ście, iż me­dia spo­łecz­no­ściowe w ostat­nich la­tach do­stają nie­zły wy­cisk. Epoka „O rany, ale nu­mer!” mi­nęła, ustę­pu­jąc miej­sca epoce po­twor­nej nudy. W co­dzien­nych in­for­ma­cjach aż się prze­lewa od hi­sto­rii o wła­ma­niach do sys­temu, na­ru­sze­niach pry­wat­no­ści, dez­in­for­ma­cji, in­wi­gi­la­cji i po­li­tycz­nej ma­ni­pu­la­cji. Sze­fo­wie me­diów spo­łecz­no­ścio­wych są cią­gani na prze­słu­cha­nia przed Kon­gre­sem od­by­wa­jące się w świe­tle ka­mer i pro­wa­dzone przez do­cie­kli­wych pra­wo­daw­ców.

Re­fe­ren­dum w spra­wie bre­xitu z 2016 roku i zbli­żony w cza­sie wy­bór Do­nalda Trumpa na pre­zy­denta USA były głów­nymi czyn­ni­kami, które spra­wiły, że po­now­nie przyj­rzano się wpły­wowi me­diów spo­łecz­no­ścio­wych na spo­łe­czeń­stwo i po­li­tykę. W obu przy­pad­kach ma­jące złe za­miary pod­mioty, w kraju i za gra­nicą, wy­ko­rzy­sty­wały owe me­dia do sia­nia fał­szy­wych in­for­ma­cji i wy­wo­ły­wa­nia praw­dzi­wych pro­te­stów, które miały po­głę­bić chaos i za­ostrzyć i tak już ostre po­działy w spo­łe­czeń­stwie. Dzięki póź­niej­szym do­cho­dze­niom wy­szły na jaw dzia­ła­nia szem­ra­nych firm ana­li­tycz­nych, ta­kich jak Cam­bridge Ana­ly­tica[3*]: mo­gli­śmy uj­rzeć skra­wek po­zo­sta­ją­cego w cie­niu pod­ziem­nego świata so­cial me­diów[2].

Bo to mroczne ob­li­cze na­prawdę ist­nieje. Czy­ta­li­ście pew­nie o fir­mach sprze­da­ją­cych za­awan­so­wane tech­no­lo­gie po­zwa­la­jące pro­wa­dzić cy­ber­wojnę. Swoje usługi ofe­rują dyk­ta­to­rom, któ­rzy wy­ko­rzy­stują je, by ha­ko­wać urzą­dze­nia mo­bilne swych prze­ciw­ni­ków i sieci spo­łecz­no­ściowe, co czę­sto pro­wa­dzi do śmier­tel­nych kon­se­kwen­cji. Naj­pierw był krąg osób bli­skich Ja­ma­lowi Kha­shog­giemu[4*], póź­niej (praw­do­po­dob­nie) urzą­dze­nie Jeffa Bez­osa[5*]. „A je­śli mnie też ha­kują?” – my­ślisz so­bie, na­gle za­alar­mo­wany dziw­nym ese­me­sem czy ma­ilem za­wie­ra­ją­cym za­łącz­nik. Świat, z któ­rym je­steś po­łą­czony za po­mocą tego urzą­dze­nia, na­gle jawi ci się jako źró­dło po­tęż­nych za­gro­żeń, które mogą do­tknąć cię oso­bi­ście.

Nie­mniej urzą­dze­nie to już się stało czę­ścią ży­cia, o czym prze­ko­nu­jemy się bar­dziej niż kie­dy­kol­wiek. Kiedy świat obie­gła in­for­ma­cja o ko­ro­na­wi­ru­sie (2019-nCoV, czyli CO­VID-19) od­kry­tym w grud­niu 2019 roku w chiń­skim Wu­ha­nie, ży­cie, do ja­kiego przy­wy­kli­śmy, za­marło: za­my­kały się fa­bryki, mi­liony pra­cow­ni­ków zwal­niano, a nie­mal wszyst­kich zmu­szono do sa­mo­izo­la­cji i zdal­nej pracy z domu. Wszyst­kie ga­łę­zie go­spo­darki od­no­to­wały gwał­towny spa­dek, pod­czas gdy wiel­kie plat­formy tech­no­lo­giczne za­częły prze­ży­wać ko­smiczny wzrost za­in­te­re­so­wa­nia swymi usłu­gami. Na­rzę­dzia do wi­de­okon­fe­ren­cji, na przy­kład Zoom, z nie­po­trzeb­nych pro­gra­mów biu­ro­wych zmie­niły się w coś tak po­wszech­nego, że sto­so­wa­nego i przez dziad­ków, i przez dzieci, prze­sia­du­ją­cych w sieci go­dzi­nami. Net­flix, Ama­zon Prime i inne me­dia stre­amin­gowe roz­kwi­tały, po­zwa­la­jąc ode­rwać my­śli od po­sęp­nej rze­czy­wi­sto­ści za oknem. Za­po­trze­bo­wa­nie na prze­pu­sto­wość łą­czy te­le­ko­mu­ni­ka­cyj­nych się­gnęło ta­kich roz­mia­rów, że ope­ra­to­rzy na­kła­dali ogra­ni­cze­nia na stre­aming i ob­ni­żali ja­kość wi­deo, by ser­wery się nie prze­grzały i nie pa­dły. Ja­kimś cu­dem wszystko się kle­iło, za co by­łeś lo­sowi głę­boko wdzięczny.

Jed­nak glo­balna pan­de­mia uwy­pu­kliła wszyst­kie nie­do­sko­na­ło­ści me­diów spo­łecz­no­ścio­wych. Prze­stęp­czość w sieci i sta­ty­styka na­ru­szeń ochrony da­nych wy­strze­liły pod su­fit, gdy zło­czyńcy rzu­cili się, by za­ra­biać na pra­cu­ją­cych z domu mi­lio­nach osób, któ­rych ku­chenne ro­utery i słabe za­bez­pie­cze­nia sieci ni­gdy nie miały prze­ka­zy­wać wraż­li­wych in­for­ma­cji. Mimo sta­rań plat­form spo­łecz­no­ścio­wych, usi­łu­ją­cych usu­wać fał­szywe wia­do­mo­ści i pod­su­wać od­bior­com wia­ry­godne źró­dła do­ty­czące zdro­wia, dez­in­for­ma­cja krze­wiła się wszę­dzie, nie­kiedy po­cią­ga­jąc za sobą prze­ra­ża­jące skutki. Lu­dzie umie­rali po wy­pi­ciu tru­ją­cych kok­tajli za­le­ca­nych w me­diach spo­łecz­no­ścio­wych (i po­pu­la­ry­zo­wa­nych przez sa­mego Do­nalda Trumpa), de­spe­racko pra­gnąc umknąć przed wi­ru­sem.

Cała ta sy­tu­acja sta­no­wiła ra­żący kon­trast ze spo­so­bem, w jaki re­kla­mują się me­dia spo­łecz­no­ściowe, i tym, jak po­strze­gano je w prze­szło­ści. Kie­dyś wszy­scy za­kła­dali, że tech­no­lo­gie cy­frowe po­zwolą na po­wszechny do­stęp do wie­dzy, uła­twią zbio­rową or­ga­ni­za­cję i wzmoc­nią spo­łe­czeń­stwo oby­wa­tel­skie. Arab­ska wio­sna, tak zwane ko­lo­rowe re­wo­lu­cje[6*] i inne cy­frowo na­pę­dzane ru­chy spo­łeczne wy­da­wały się do­wo­dzić nie­po­wstrzy­ma­nej siły mas ludz­kich, wy­zwo­lo­nej przez nasz wiecz­nie włą­czony i po­wią­zany sie­cią świat. Fak­tem jest, że na po­czątku XXI wieku en­tu­zja­ści no­wych tech­no­lo­gii okla­ski­wali każdą no­winkę, uzna­jąc, że po­zwolą one lu­dziom wza­jem­nie się do sie­bie zbli­żyć i od­bu­do­wać de­mo­kra­cję.

Te­raz co­raz czę­ściej uważa się, że me­dia spo­łecz­no­ściowe sprzy­jają roz­wo­jowi pew­nego ro­dzaju cho­roby spo­łecz­nej. Co­raz wię­cej osób są­dzi, że ser­wisy typu Fa­ce­book mają nie­pro­por­cjo­nal­nie duży wpływ na ważne de­cy­zje po­li­tyczne i spo­łeczne. Inni za­czy­nają za­uwa­żać, że nie­zdrowo dużą część ży­cia spę­dzamy wga­pieni w ekran te­le­fonu czy kom­pu­tera, niby to na­wią­zu­jąc i pod­trzy­mu­jąc kon­takty, pod­czas gdy w isto­cie ży­jemy w od­osob­nie­niu i ode­rwa­niu od na­tury. Na­stęp­stwem na­ra­sta­ją­cego nie­po­koju są we­zwa­nia do za­pro­wa­dze­nia po­rządku w me­diach spo­łecz­no­ścio­wych i apele do sze­fów po­szcze­gól­nych plat­form, by le­piej nad nimi czu­wali, sza­no­wali pry­wat­ność i uwzględ­niali zna­cze­nie praw czło­wieka. Ale od czego za­cząć? I co tak wła­ści­wie na­leży zro­bić? Od­po­wie­dzi są bar­dziej skom­pli­ko­wane.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

Przy­pisy

Po­ni­żej przed­sta­wiono skró­coną wer­sję przy­pi­sów. Wer­sja pełna jest do­stępna na stro­nie https://re­set-bi­blio­gra­phy.ca/.

Wstęp do wy­da­nia pol­skiego
[1] Z. Csaky, Na­tions in Transit 2021: The An­ti­de­mo­cra­tic Turn, Fre­edom Ho­use, https://fre­edom­ho­use.org/re­port.na­tions-transit/2021/an­ti­de­mo­cra­tic-turn.
Wpro­wa­dze­nie
[1] S. Ve­nier, The role of Fa­ce­book in the per­se­cu­tion of the Ro­hin­gya mi­no­rity in My­an­mar: Is­sues of ac­co­un­ta­bi­lity un­der in­ter­na­tio­nal law, „Ita­lian Year­book of In­ter­na­tio­nal Law On­line”, t. 28, 2019, nr 1, s. 231–248; S. Va­idhy­ana­than, An­ti­so­cial me­dia: How Fa­ce­book has di­scon­nec­ted ci­ti­zens and un­der­mi­ned de­mo­cracy, Oxford Uni­ver­sity Press, Oxford 2018.
[2] C. Ca­dwal­ladr, E. Gra­ham-Har­ri­son, The Cam­bridge Ana­ly­tica fi­les, „Gu­ar­dian”, 2018, www.the­gu­ar­dian.com/news/se­ries/cam­bridge-ana­ly­tica-fi­les.
[1*] Fre­edom Ho­use – po­wstała w 1941 r. w Sta­nach Zjed­no­czo­nych or­ga­ni­za­cja non pro­fit wspie­ra­jąca de­mo­kra­cję i wol­ność. Orę­do­wała m.in. za utwo­rze­niem NATO, po­pie­rała plan Mar­shalla i wspo­ma­gała „So­li­dar­ność”. Jej współ­za­ło­ży­cielką była Ele­anor Ro­ose­velt, żona pre­zy­denta USA Fran­klina De­lano Ro­ose­velta. FH co roku pu­bli­kuje ra­port Fre­edom in the World o sta­nie de­mo­kra­cji i wol­no­ści na świe­cie. [Wszyst­kie przy­pisy, o ile nie za­zna­czono ina­czej, po­cho­dzą od re­dak­tora].
[2*] Ory­gi­nalne wy­da­nie po­cho­dzi z 2020 r. W tym miej­scu i da­lej mowa o Do­nal­dzie Trum­pie oraz okre­sie jego pre­zy­den­tury, roz­po­czę­tym 20 stycz­nia 2017 r. 
[3*] Cam­bridge Ana­ly­tica – bry­tyj­ska firma kon­sul­tin­gowa, bez­praw­nie gro­ma­dząca dane mi­lio­nów użyt­kow­ni­ków Fa­ce­bo­oka, które po­tem były wy­ko­rzy­sty­wane do re­klamy po­li­tycz­nej, m.in. w kam­pa­nii pre­zy­denc­kiej Do­nalda Trumpa w 2016 r. Ogło­siła upa­dłość w 2018 r. Wię­cej o niej na s. 132–132 [przyp. aut.].
[4*] Ja­mal Kha­shoggi (1958–2018) – sau­dyj­ski dzien­ni­karz i ko­men­ta­tor po­li­tyczny, nie­przy­chylny wo­bec Ara­bii Sau­dyj­skiej, naj­praw­do­po­dob­niej za­mor­do­wany przez wła­dze tego pań­stwa w paź­dzier­niku 2018 r. [zob. s. 148].
[5*] Są po­ważne po­szlaki wska­zu­jące na to, że w maju 2018 r. zo­stał za­ata­ko­wany iPhone Jeffa Bez­osa – wła­ści­ciela „The Wa­shing­ton Post”, na ła­mach któ­rego Kha­shoggi za­miesz­czał swoje kry­tyczne tek­sty. Miały być w to za­mie­szane sau­dyj­skie wła­dze, w tym na­stępca tronu i dzi­siej­szy pre­mier Mo­ham­med bin Sal­man.
[6*] Ko­lo­rowe re­wo­lu­cje – od­dolne ru­chy spo­łeczne ma­jące na celu do­pro­wa­dze­nie do prze­mian de­mo­kra­tycz­nych, wy­stę­pu­jące po 1990 r., głów­nie w pań­stwach WNP i na Bli­skim Wscho­dzie. Naj­bar­dziej znana jest po­ma­rań­czowa re­wo­lu­cja na Ukra­inie w 2004 r.
Ty­tuł ory­gi­nałuRE­SET.REC­LA­IMING THE IN­TER­NET FOR CI­VIL SO­CIETY
Pro­jekt okładkiTo­masz Ma­jew­ski
Zdję­cie na okładceEr­lon Si­lva – TRI Di­gi­tal/Mo­ment/Getty Ima­ges
Re­dak­tor pro­wa­dzącaMo­nika Koch
Re­dak­cjaŁu­kasz Kle­syk
Ko­rektaTe­resa Zie­liń­skaDo­mi­nik Lesz­czyń­ski
Co­py­ri­ght © 2020 Ro­nald J. De­ibert Pu­bli­shed by ar­ran­ge­ment with Ho­use of Anansi Press, To­ronto, Ca­nada. www.ho­use­ofa­nansi.com Co­py­ri­ght © for the Po­lish trans­la­tion by Mał­go­rzata Ma­rusz­kin, 2023 Co­py­ri­ght © for the Po­lish edi­tion by Wielka Li­tera Sp. z o.o., War­szawa 2023
This book was ori­gi­nally pu­bli­shed in Ca­nada as part of the Mas­sey Lec­tu­res Se­ries, co-spon­so­red by the Ca­na­dian Bro­ad­ca­sting Cor­po­ra­tion, Mas­sey Col­lege in the Uni­ver­sity of To­ronto, and Ho­use of Anansi Press. The se­ries was cre­ated in ho­nour of the Ri­ght Ho­no­ura­ble Vin­cent Mas­sey, for­mer go­ver­nor-ge­ne­ral of Ca­nada, and was in­au­gu­ra­ted in 1961 to pro­vide a fo­rum for ra­dio where ma­jor con­tem­po­rary thin­kers co­uld ad­dress im­por­tant is­sues of our time.
ISBN 978-83-8032-929-4
Wielka Li­tera Sp. z o.o. ul. Wiert­ni­cza 36 02-952 War­szawa
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.