Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
”Wesołe kumoszki z Windsoru” to komedia autorstwa Williama Shakespeare’a. Jest to jedyne dzieło dramatyczne Shakespeare’a osadzone dokładnie w czasie i miejscu, w których sam żył.
Pomijając jego siłę komiczną, uważa się je za mistrzowski portret obyczajowości epoki.
Sztuka rozgrywa się wśród mieszczan z Windsoru w ciągu zaledwie kilku dni. Najważniejszy wątek dotyczy sir Johna Falstaffa, rubasznego szlachcica, który postanawia uwieść równocześnie dwie zamężne mieszczki – panią Page i panią Ford. Nie wie jednak, że obie są najlepszymi przyjaciółkami i szybko dowiadują się o jego planie.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 104
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Wydawnictwo Avia Artis
2018
Scena w Windsorze i okolicach.
Windsor — Przed domem pana Page, od strony ogrodu
Wchodzą: sędzia Płytek, Chudziak i Hugo Evans
PŁYTEK
Dostojny księże Hugonie, skończ przekładania, sprawa pójdzie pod sąd Izby gwiaździstej, a sir Robert Płytek, koniuszy, nie zlęknie się dwudziestu takich Falstaffów.
CHUDZIAK
W hrabstwie Gloucester sędzia pokoju i Coram.
PŁYTEK
Tak jest, kuzynie Chudziaku, i custalorum.
CHUDZIAK
A do tego Rotolorum i rodowity szlachcic, mości plebanie, który się pisze armigero na wszystkich aktach, upoważnieniach, kwitach i obligach; armigero.
PŁYTEK
Tak się piszę i tak zawsze się pisałem od lat trzechset.
CHUDZIAK
I tak się pisali wszyscy jego sukcesorowie, którzy go poprzedzili, i tak się pisać będą mieli prawo wszyscy przodkowie, co się po nim urodzą. Wszyscy mogą się pieczętować dwunastu białymi szczypami.
PŁYTEK
Herb to stary.
EVANS
Twanaście szczyp przystoi staremu herpowi. Szczypa stary to ludzki przyjaciel, a znaczy ogień i ciepło.
PŁYTEK
Szczyp jest to biała ryba, a, żeby herb był stary, musi być ryba solona.
CHUDZIAK
Czy mam prawo herb mój ćwiartkować, kuzynie?
PŁYTEK
Będziesz miał prawo, zawierając stadło.
EVANS
To prawta, że musi ćwiartkować, kto chce mieć stadło!.
PŁYTEK
Bynajmniej.
EVANS
Musi ćwiartkować, powtarzam, po jeśli weźmie jedno stadło, zostanie tylko resztka, tak mi się przynajmniej zdaje, piorąc rzeczy na mój płytki rozum, Ale dajmy temu pokój. Jeśli ci sir John Falstaff upliżył, ja, jako duchowna osopa, z radością ofiaruję wam moje pośrednictwo, aby załagodzić sprawę i skończyć interes przez kompromis.
PŁYTEK
Izba rozsądzi; to był gwałt oczywisty.
EVANS
Nie przystoi, żepy Izpa gwałtów słuchała; nie ma pojaźni pożej w gwałtach, a trzepa wam wiedzieć, że Izba wolałaby coś usłyszeć o pojaźni pożej, a nie o gwałtach; niech wam to służy za przestrogę.
PŁYTEK
Ha, na moją głowę, gdybym odmłodniał, szabla skończyłaby wszystko!
EVANS
Lepiej, żepy tę szaplę zastąpili przyjaciele i położyli koniec wszystkiemu. Ale wylągł się nowy projekt w mojej głowie, który przyta się może na co. Jest tu niejaka panna Anna Page, córka pana Jerzego Page, a piękny to kwiatek panieństwa, na uczciwość.
CHUDZIAK
Panna Anna Page, co ma ciemne włosy, a cedzi słówka, jak wielka pani?
EVANS
Ona właśnie; to mi kopieta, jakiejpyś chciał za żonę. A siedemset funtów monety i złota zapisał jej na śmiertelnem łożu dziadek (taj mu Panie ratosne zmartwychwstanie!), do których ma prawo, byle się toczekała lat siedemnastu. Zdaniem mojem pyłopy lepiej skończyć wszystkie swary, a pomyśleć o małżeństwie pana Aprahama z panną Anną Page.
PŁYTEK
Więc dziadek zostawił jej siedemset funtów?
EVANS
A ojciec zeprał dla niej więcej jeszcze grosiwa.
PŁYTEK
Znam ja tę młodą panienkę; nie zbywa jej na dobrych przymiotach.
EVANS
Sietemset funtów i speranta, tobre to przymioty.
PŁYTEK
Więc idźmy do uczciwego pana Page. Czy zastaniemy tam Falstaffa?
EVANS
Mamże ci powiedzieć kłamstwo? Gartzę kłamcą, jak gartzę fałszywym człowiekiem, jak gartzę człowiekiem, który nie mówi prawty; zastaniesz tam kawalera sir Johna. Ale proszę cię, słuchaj raty życzliwych ci ludzi. Zastukam we trzwi pana Page stuka. Hola! Pokój temu tomowi. Wchodzi Page.
PAGE
Kto tam?
EVANS
Płogosławieństwo poże i twój przyjaciel, i pan sętzia Płytek, i młoty pan Chutziak, który kto wie, może ci inną zaśpiewa piosneczkę, jeśli rzeczy po twojej pójtą myśli.
PAGE
Cieszę się, mości panowie, że was widzę przy dobrym zdrowiu; a wam, panie Płytku, dziękuję za zwierzynę.
PŁYTEK
Panie Page, rad cię widzę. Niech wam to będzie na zdrowie. Pragnąłbym, żeby lepsza była zwierzyna, bo źle była zabita. A jakże zdrowie dobrej pani Page? Kocham was zawsze z całego serca, na uczciwość, z całego serca.
PAGE
Dziękuję wam, panie sędzio.
PŁYTEK
To mnie raczej dziękować należy; więc krótko a węzłowato, najpiękniej dziękuję.
PAGE
Cieszę się, że cię widzę, dobry panie Chudziaku.
CHUDZIAK
A jak się ma twój płowy chart, panie Page? Słyszałem, że na wyścigach w Cotsall mydło woził.
PAGE
Rzecz nie była rozstrzygnięta.
CHUDZIAK
Nie chcesz się tylko przyznać, nie chcesz się przyznać!
PŁYTEK
Bardzo wierzę. To wasza wina, wasza wina, bo to pies doskonały.
PAGE
Powiedz raczej, że to kundel.
PŁYTEK
A ja utrzymuję, że to pies doskonały, że to pies piękny. Czy można powiedzieć więcej, jak że doskonały i piękny? Czy sir John Falstaff jest w waszym domu?
PAGE
Jest w naszym domu, a pragnąłbym waszym być pośrednikiem.
EVANS
Oto mi słowa, jakie chrześcijaninowi przystoją.
PŁYTEK
Pokrzywdził mnie, panie Page.
PAGE
Sam się po części do winy przyznaje.
PŁYTEK
Przyznać się nie znaczy naprawić, czy nieprawda, panie Page? Pokrzywdził mnie, na uczciwość, pokrzywdził mnie; Robert Płytek, armigero, powiada, że był pokrzywdzony.
PAGE
Właśnie sir John nadchodzi.
Wchodzą: Falstaff, Bardolf, Nym i Pistol
FALSTAFF
Więc to rzecz zdecydowana, mości Płytku, że zanosisz na mnie skargę przed króla jegomości?
PŁYTEK
Panie kawalerze, zbiłeś moich ludzi, wystrzelałeś moją zwierzynę, wyłamałeś mój zwierzyniec.
FALSTAFF
Ale nie wycałowałem córki twojego gajowego.
PŁYTEK
Wolne żarty. Odpowiesz za to, kawalerze.
FALSTAFF
Odpowiem natychmiast i bez ogródki: wszystko to prawda. Spodziewam się, że jasna odpowiedź.
PŁYTEK
Rozpozna to Izba.
FALSTAFF
Zrobiłbyś lepiej, panie Płytku, gdybyś siedział cicho w własnej izbie, bo tylko na śmiech się wystawisz.
EVANS
Pauca verba, sir Johnie, topre słowa!
FALSTAFF
Ja mu dałem coś lepszego jak dobre słowa, bo dobry uczynek. Mości Chudziaku, rozpłatałem ci czaszkę, co masz jeszcze do mnie?
CHUDZIAK
Bądź spokojny, mości panie, mam w tej czaszce dosyć rzeczy przeciw tobie, mam też i przeciw twoim trzem urwizom rzezimieszkom, których nazwiska Bardolf, Nym i Pistol. Wciągnęli mnie do szynkowni, upoili, a potem do grosza okradli.
BARDOLF
A ty banburski serze!
CHUDZIAK
Mniejsza o to.
PISTOL
Co śmiesz utrzymywać, Mefostofilu?
CHUDZIAK
Mniejsza, mniejsza o to.
NYM
Porąbać go! Pauca, pauca! Porąbać, to moja reguła.
CHUDZIAK
Gdzie Głuptas, mój sługa? Czy nie wiesz, kuzynie?
EVANS
Cicho, panowie! Partzo proszę. Czas już porozumieć się. Trzech jest, jak rozumiem, polupownych sętziów w tej sprawie; to jest pan Page, vitelicet pan Page; po wtóre ja, vitelicet ja; a trzecim sętzią, ostatecznie i na koniec, jest pan gospotarz operży pod Potwiązką.
PAGE
My trzej mamy ich wysłuchać i sprawę zakończyć.
EVANS
Pardzo toprze; wciągnę treść całej sprawy do mojego pugilaresu, a roztrząśniemy ją potem z największą jak pędzie można tyskrecyą.
FALSTAFF
Pistol!
PISTOL
Słucha uszyma.
EVANS
Do kroćset peczek! Co to za wysłowienie: słucha uszyma, co za afektacja!
FALSTAFF
Pistol, czy zwędziłeś sakiewkę pana Chudziaka?
CHUDZIAK
Na te rękawiczki, zwędził; a jeśli kłamię, bodaj moja noga nie postała więcej w mojej wielkiej sali! Zwędził mi trzy złote groszy, trzy w samych dziesiątakach i dwa edwardowskie talary, które płaciłem pięć złotych groszy dziesięć sztuka u Jeda Millera, na te rękawiczki!
FALSTAFF
Pistol, czy to prawda? Czy to bezwarunkowa prawda?
EVANS
Tylko warunkowa tam prawta, gdzie idzie o zwarowanie.
PISTOL
Milcz, ty góralu! — By mu kłamstwa dowieść,
Płaską tę klingę wyzywam na rękę,
bo jak pies szczeka; w oczy mu powiadam:
Bezczelnie kłamiesz, na muł i na pianę!
CHUDZIAK
Jeśli nie on, to ten mnie okradł, na moje rękawiczki!
NYM
Uważaj, co mówisz, mości panie, a wiwat dobry humor! Nie przepuszczam takich przypuszczań! To moja odpowiedź.
CHUDZIAK
Więc na mój kapelusz, ten jegomość z czerwoną gębą ma moją sakiewkę; bo choć nie mogę sobie przypomnieć, co robiłem, gdyście mnie spoili, nie jestem jeszcze jednak zupełnym osłem.
FALSTAFF
Co mówisz na to, Janie Szkarłacie?
BARDOLF
Mówię, że ten jegomość sam zapił swoje pięć zamysłów.
EVANS
Chcesz powietzieć: swoje pięć zmysłów; o zgroza, co za nieuctwo!
BARDOLF
A gdy raz sobie w czub nalał, plótł, jakby się wyrwał od czubków i bredził jakby w delirium.
CHUDZIAK
He, teraz sobie przypominam, że i wtedy także mówił po łacinie. Ale mniejsza o to; odtąd, póki życia, nie upiję się, chyba w towarzystwie uczciwych, grzecznych i bogobojnych ludzi; nauczył mnie rozumu wasz figiel. Jeśli sobie zaleję kiedy głowę, to zaleję z ludźmi, u których jest jeszcze bojaźń boża, a nie z pijanym hultajstwem.
EVANS
To mi się nazywa uczciwe postanowienie, sątź mnie, Poże.
FALSTAFF
Słyszycie panowie, że przeczą wszystkiemu, słyszycie.
Wchodzi:panna Anna Page, z winem, za nią pani Ford i pani Page
PAGE
Nie, córko, wróć z winem do domu, tam wychylimy szklenicę.
wychodziAnna Page
CHUDZIAK
O nieba! To panna Anna Page.
PAGE
Jakże zdrowie, pani Ford?
FALSTAFF
Pani Page, na honor, przychodzisz w porę. Z przeproszeniem całuje ją.
PAGE
Żono, pozdrów tych panów. Proszę z sobą; mamy dziś na obiad pasztet ze zwierzyny, prosto z pieca. Proszę z sobą, panowie, a mam nadzieję, że utopimy wszystkie urazy.
Wychodzą wszyscy prócz Chudziaka, Płytka i Evansa
CHUDZIAK
Wolałbym teraz mieć pod ręką mój Zbiór Pieśni i Sonetów niż czterdzieści złotych w kieszeni. Wchodzi Głuptas Gdzież to bywałeś, Głuptasie? Jak to, więc mam sobie sam służyć? Hę? Czy masz przy sobie Wybór Zagadek? Hę?
GŁUPTAS
Wybór Zagadek? Alboż go pan nie pożyczyłeś Halce Pierożek, w ostatni dzień Wszystkich Świętych, na tydzień przed Świętym Michałem?
PŁYTEK
Śmiało, kuzynie! Śmiało, kuzynie! Czekamy na ciebie. Jeszcze słowo, kuzynie. Uważaj, kuzynie, jest już, że tak powiem, deklaracja, pewien rodzaj deklaracji, zrobiony z daleka jeszcze przez dostojnego księdza Hugona. Czy mnie rozumiesz?
CHUDZIAK
Doskonale. Bądź spokojny, kuzynie; zobaczysz, że się poprowadzę roztropnie. Jeśli już na to mi przyszło, zrobię, co nakazuje roztropność.
PŁYTEK
Aleć zrozum mnie na koniec.
CHUDZIAK
Rozumiem cię bardzo dobrze, kuzynie.
EVANS
Słuchaj jego raty, panie Chutziaku. Tam ci opis całej sprawy, jeśli masz po temu serce.
CHUDZIAK
Zrobię wszystko, co radzi kuzyn Płytek. Przebacz, proszę, dostojny plebanie; to sędzia pokoju w swoim obwodzie, choć ze mnie prosty tylko człowiek.
EVANS
Ale tu nie o to rzecz itzie: tu itzie o małżeństwo.
PŁYTEK
Tu cały sęk, miły kuzynie!
EVANS
Tak jest, tu sęk, tu itzie o Pannę Annę Page.
CHUDZIAK
Jeśli o to idzie, wezmę ją za żonę, byle rozsądne były warunki.
EVANS
Ale czy masz to niej jakie czułe afekta? Niech się towiemy z twoich ust lup twoich warg, po, jak niektórzy filozofowie utrzymują, wargi stanowią część ust, więc powietz topitnie, czy czujesz jaki pociąg do tziewczyny?
PŁYTEK
Kuzynie Abrahamie Chudziaku, czy możesz ją kochać?
CHUDZIAK
Spodziewam się, panie, że zrobię, co przystoi człowiekowi, chętnemu iść za radą rozumu.
EVANS
Przez Poga i Wszystkich Świętych, tłumacz się jasno: czy masz ku niej jaką przychylność?
PŁYTEK
Tak jest, musisz powiedzieć nam wyraźnie, czy chcesz wziąć ją za żonę z dobrym posagiem?
CHUDZIAK
Gotów jestem do większej ofiary na twoje żądanie, kuzynie, do daleko większej.
PŁYTEK
Aleć zechciej mnie zrozumieć, zechciej zrozumieć, kochany kuzynie! Wszystko, co teraz robię, robię dla twojego szczęścia. Czy możesz ją kochać, tę dziewczynę?
CHUDZIAK
Wezmę ją za żonę na twoje żądanie, a jeśli nie ma wielkiej miłości w początku, niebo może ją odmnożyć przy lepszej znajomości, gdy raz pobrani będziemy mieli więcej okazji do poznania się. Spodziewam się, że z poufałością rozwinie się sentyment. Ale skoro ty mówisz: weź ją, wezmę ją; to moja niezmienna, wolna rewolucja.
EVANS
Pardzo tyskretna otpowietź. Jest tylko mała omyłka w wyrazie rewolucja; właściwy wyraz, wetle naszego rozumienia, jest rezolucja; ale intencja pyła topra.
PŁYTEK
I ja myślę, że intencja mojego kuzyna była dobra.
CHUDZIAK
Zaręczam, a niech mnie powieszą, jeśli kłamię, na uczciwość.
WchodziAnna Page
PŁYTEK
Ale jak widzę, zbliża się panna Anna. — Chciałbym odmłodnieć dla twojej miłości, panno Anno!
ANNA
Obiad na stole; ojciec mój czeka na wasze zacne towarzystwo.
PŁYTEK
Śpieszę do niego, śpieszę, piękna panno Anno!
EVANS
Tam to kata! Nie chciałpym chypić penetykcji.
Wychodzą Płytek i Hugo Evans
ANNA
Czy raczysz wejść i ty także, szanowny panie?
CHUDZIAK
Nie, pani, dziękuję, na honor, z całego serca. Bardzo mi tu dobrze.
ANNA
Obiad czeka na was od dawna gotowy.
CHUDZIAK
Nie jestem głodny, dziękuję, na honor. Ruszaj, pachołku, a choć jesteś moim sługą, idź służyć mojemu kuzynowi Płytkowi. (Wychodzi Głuptas) Nawet sędzia pokoju może czasem potrzebować usługi pachołków swojego przyjaciela. Jak na teraz, mam trzech ludzi i jednego chłopaka, póki nie umrze moja matka. Ale mniejsza o to, żyję tymczasem jak biedny urodzony szlachcic.
ANNA
Nie mogę wrócić bez ciebie, szanowny panie, bo nie siądą do stołu, póki nie przyjdziesz.
CHUDZIAK
Na uczciwość, nic do ust nie wezmę; ale dziękuję ci, panienko, jakbym doskonale obiadował.
ANNA
Ale bardzo proszę, panie, wejdź do domu.
CHUDZIAK
Wolę tu się przechadzać. Dziękuję. Otarłem sobie goleń, dni temu kilka, bijąc się na szablę i sztylet z fechmistrzem. Szło za trzy trafienia o półmisek gotowanych śliwek, i na honor, od tego czasu nie mogę znieść zapachu gorącej potrawy. Ale czemu wasze psy tak szczekają? Czy są w mieście niedźwiedzie?
ANNA
Zdaje mi się, że są; słyszałam przynajmniej, jak o nich mówiono.
CHUDZIAK
Zapamiętale lubię hece, choć nie