Wesołe kumoszki z Windsoru - William Shakespeare - ebook

Wesołe kumoszki z Windsoru ebook

William Shakespeare

4,5

Opis

Wesołe kumoszki z Windsoru to komedia autorstwa Williama Shakespeare’a. Jest to jedyne dzieło dramatyczne Shakespeare’a osadzone dokładnie w czasie i miejscu, w których sam żył.

Pomijając jego siłę komiczną, uważa się je za mistrzowski portret obyczajowości epoki.

 

Sztuka rozgrywa się wśród mieszczan z Windsoru w ciągu zaledwie kilku dni. Najważniejszy wątek dotyczy sir Johna Falstaffa, rubasznego szlachcica, który postanawia uwieść równocześnie dwie zamężne mieszczki – panią Page i panią Ford. Nie wie jednak, że obie są najlepszymi przyjaciółkami i szybko dowiadują się o jego planie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 104

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (2 oceny)
1
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




William Shakespeare

Wydawnictwo Avia Artis

2018

ISBN: 978-83-65922-49-6
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (http://write.streetlib.com).

Osoby

Sir John FalstaffFentonPłytek ( Shallow), sędzia pokojuChudziak ( Slender), kuzynPłytkaFord, mieszczanin windsorskiPage, mieszczanin windsorskiWilhelm Page, mały syn p. PageSir Hugo Evans, walijski plebanDoktor Kajusz, lekarz francuskiGospodarz oberży pod PodwiązkąBardolf, towarzyszFalstaffaPistol, towarzyszFalstaffaNym, towarzyszFalstaffaRobin, paź FalstaffaGłuptas ( Simple), sługa ChudziakaRugby, sługa KasjuszaPani FordPani PagePanna Anna Page, jej córkaPani Żwawińska ( Quickly), gospodyniKajuszaSłudzy panów Page, Ford itd.

Scena w Windsorze i okolicach.

Akt I

Scena 1

Windsor — Przed domem pana Page, od strony ogrodu

Wchodzą: sędzia Płytek, Chudziak i Hugo Evans

PŁYTEK

Dostojny księże Hugonie, skończ przekładania, sprawa pójdzie pod sąd Izby gwiaździstej, a sir Robert Płytek, koniuszy, nie zlęknie się dwudziestu takich Falstaffów.

CHUDZIAK

W hrabstwie Gloucester sędzia pokoju i Coram.

PŁYTEK

Tak jest, kuzynie Chudziaku, i custalorum.

CHUDZIAK

A do tego Rotolorum i rodowity szlachcic, mości plebanie, który się pisze armigero na wszystkich aktach, upoważnieniach, kwitach i obligach; armigero.

PŁYTEK

Tak się piszę i tak zawsze się pisałem od lat trzechset.

CHUDZIAK

I tak się pisali wszyscy jego sukcesorowie, którzy go poprzedzili, i tak się pisać będą mieli prawo wszyscy przodkowie, co się po nim urodzą. Wszyscy mogą się pieczętować dwunastu białymi szczypami.

PŁYTEK

Herb to stary.

EVANS

Twanaście szczyp przystoi staremu herpowi. Szczypa stary to ludzki przyjaciel, a znaczy ogień i ciepło.

PŁYTEK

Szczyp jest to biała ryba, a, żeby herb był stary, musi być ryba solona.

CHUDZIAK

Czy mam prawo herb mój ćwiartkować, kuzynie?

PŁYTEK

Będziesz miał prawo, zawierając stadło.

EVANS

To prawta, że musi ćwiartkować, kto chce mieć stadło!.

PŁYTEK

Bynajmniej.

EVANS

Musi ćwiartkować, powtarzam, po jeśli weźmie jedno stadło, zostanie tylko resztka, tak mi się przynajmniej zdaje, piorąc rzeczy na mój płytki rozum, Ale dajmy temu pokój. Jeśli ci sir John Falstaff upliżył, ja, jako duchowna osopa, z radością ofiaruję wam moje pośrednictwo, aby załagodzić sprawę i skończyć interes przez kompromis.

PŁYTEK

Izba rozsądzi; to był gwałt oczywisty.

EVANS

Nie przystoi, żepy Izpa gwałtów słuchała; nie ma pojaźni pożej w gwałtach, a trzepa wam wiedzieć, że Izba wolałaby coś usłyszeć o pojaźni pożej, a nie o gwałtach; niech wam to służy za przestrogę.

PŁYTEK

Ha, na moją głowę, gdybym odmłodniał, szabla skończyłaby wszystko!

EVANS

Lepiej, żepy tę szaplę zastąpili przyjaciele i położyli koniec wszystkiemu. Ale wylągł się nowy projekt w mojej głowie, który przyta się może na co. Jest tu niejaka panna Anna Page, córka pana Jerzego Page, a piękny to kwiatek panieństwa, na uczciwość.

CHUDZIAK

Panna Anna Page, co ma ciemne włosy, a cedzi słówka, jak wielka pani?

EVANS

Ona właśnie; to mi kopieta, jakiejpyś chciał za żonę. A siedemset funtów monety i złota zapisał jej na śmiertelnem łożu dziadek (taj mu Panie ratosne zmartwychwstanie!), do których ma prawo, byle się toczekała lat siedemnastu. Zdaniem mojem pyłopy lepiej skończyć wszystkie swary, a pomyśleć o małżeństwie pana Aprahama z panną Anną Page.

PŁYTEK

Więc dziadek zostawił jej siedemset funtów?

EVANS

A ojciec zeprał dla niej więcej jeszcze grosiwa.

PŁYTEK

Znam ja tę młodą panienkę; nie zbywa jej na dobrych przymiotach.

EVANS

Sietemset funtów i speranta, tobre to przymioty.

PŁYTEK

Więc idźmy do uczciwego pana Page. Czy zastaniemy tam Falstaffa?

EVANS

Mamże ci powiedzieć kłamstwo? Gartzę kłamcą, jak gartzę fałszywym człowiekiem, jak gartzę człowiekiem, który nie mówi prawty; zastaniesz tam kawalera sir Johna. Ale proszę cię, słuchaj raty życzliwych ci ludzi. Zastukam we trzwi pana Page stuka. Hola! Pokój temu tomowi. Wchodzi Page.

PAGE

Kto tam?

EVANS

Płogosławieństwo poże i twój przyjaciel, i pan sętzia Płytek, i młoty pan Chutziak, który kto wie, może ci inną zaśpiewa piosneczkę, jeśli rzeczy po twojej pójtą myśli.

PAGE

Cieszę się, mości panowie, że was widzę przy dobrym zdrowiu; a wam, panie Płytku, dziękuję za zwierzynę.

PŁYTEK

Panie Page, rad cię widzę. Niech wam to będzie na zdrowie. Pragnąłbym, żeby lepsza była zwierzyna, bo źle była zabita. A jakże zdrowie dobrej pani Page? Kocham was zawsze z całego serca, na uczciwość, z całego serca.

PAGE

Dziękuję wam, panie sędzio.

PŁYTEK

To mnie raczej dziękować należy; więc krótko a węzłowato, najpiękniej dziękuję.

PAGE

Cieszę się, że cię widzę, dobry panie Chudziaku.

CHUDZIAK

A jak się ma twój płowy chart, panie Page? Słyszałem, że na wyścigach w Cotsall mydło woził.

PAGE

Rzecz nie była rozstrzygnięta.

CHUDZIAK

Nie chcesz się tylko przyznać, nie chcesz się przyznać!

PŁYTEK

Bardzo wierzę. To wasza wina, wasza wina, bo to pies doskonały.

PAGE

Powiedz raczej, że to kundel.

PŁYTEK

A ja utrzymuję, że to pies doskonały, że to pies piękny. Czy można powiedzieć więcej, jak że doskonały i piękny? Czy sir John Falstaff jest w waszym domu?

PAGE

Jest w naszym domu, a pragnąłbym waszym być pośrednikiem.

EVANS

Oto mi słowa, jakie chrześcijaninowi przystoją.

PŁYTEK

Pokrzywdził mnie, panie Page.

PAGE

Sam się po części do winy przyznaje.

PŁYTEK

Przyznać się nie znaczy naprawić, czy nieprawda, panie Page? Pokrzywdził mnie, na uczciwość, pokrzywdził mnie; Robert Płytek, armigero, powiada, że był pokrzywdzony.

PAGE

Właśnie sir John nadchodzi.

Wchodzą: Falstaff, Bardolf, Nym i Pistol

FALSTAFF

Więc to rzecz zdecydowana, mości Płytku, że zanosisz na mnie skargę przed króla jegomości?

PŁYTEK

Panie kawalerze, zbiłeś moich ludzi, wystrzelałeś moją zwierzynę, wyłamałeś mój zwierzyniec.

FALSTAFF

Ale nie wycałowałem córki twojego gajowego.

PŁYTEK

Wolne żarty. Odpowiesz za to, kawalerze.

FALSTAFF

Odpowiem natychmiast i bez ogródki: wszystko to prawda. Spodziewam się, że jasna odpowiedź.

PŁYTEK

Rozpozna to Izba.

FALSTAFF

Zrobiłbyś lepiej, panie Płytku, gdybyś siedział cicho w własnej izbie, bo tylko na śmiech się wystawisz.

EVANS

Pauca verba, sir Johnie, topre słowa!

FALSTAFF

Ja mu dałem coś lepszego jak dobre słowa, bo dobry uczynek. Mości Chudziaku, rozpłatałem ci czaszkę, co masz jeszcze do mnie?

CHUDZIAK

Bądź spokojny, mości panie, mam w tej czaszce dosyć rzeczy przeciw tobie, mam też i przeciw twoim trzem urwizom rzezimieszkom, których nazwiska Bardolf, Nym i Pistol. Wciągnęli mnie do szynkowni, upoili, a potem do grosza okradli.

BARDOLF

A ty banburski serze!

CHUDZIAK

Mniejsza o to.

PISTOL

Co śmiesz utrzymywać, Mefostofilu?

CHUDZIAK

Mniejsza, mniejsza o to.

NYM

Porąbać go! Pauca, pauca! Porąbać, to moja reguła.

CHUDZIAK

Gdzie Głuptas, mój sługa? Czy nie wiesz, kuzynie?

EVANS

Cicho, panowie! Partzo proszę. Czas już porozumieć się. Trzech jest, jak rozumiem, polupownych sętziów w tej sprawie; to jest pan Page, vitelicet pan Page; po wtóre ja, vitelicet ja; a trzecim sętzią, ostatecznie i na koniec, jest pan gospotarz operży pod Potwiązką.

PAGE

My trzej mamy ich wysłuchać i sprawę zakończyć.

EVANS

Pardzo toprze; wciągnę treść całej sprawy do mojego pugilaresu, a roztrząśniemy ją potem z największą jak pędzie można tyskrecyą.

FALSTAFF

Pistol!

PISTOL

Słucha uszyma.

EVANS

Do kroćset peczek! Co to za wysłowienie: słucha uszyma, co za afektacja!

FALSTAFF

Pistol, czy zwędziłeś sakiewkę pana Chudziaka?

CHUDZIAK

Na te rękawiczki, zwędził; a jeśli kłamię, bodaj moja noga nie postała więcej w mojej wielkiej sali! Zwędził mi trzy złote groszy, trzy w samych dziesiątakach i dwa edwardowskie talary, które płaciłem pięć złotych groszy dziesięć sztuka u Jeda Millera, na te rękawiczki!

FALSTAFF

Pistol, czy to prawda? Czy to bezwarunkowa prawda?

EVANS

Tylko warunkowa tam prawta, gdzie idzie o zwarowanie.

PISTOL

Milcz, ty góralu! — By mu kłamstwa dowieść,

Płaską tę klingę wyzywam na rękę,

bo jak pies szczeka; w oczy mu powiadam:

Bezczelnie kłamiesz, na muł i na pianę!

CHUDZIAK

Jeśli nie on, to ten mnie okradł, na moje rękawiczki!

NYM

Uważaj, co mówisz, mości panie, a wiwat dobry humor! Nie przepuszczam takich przypuszczań! To moja odpowiedź.

CHUDZIAK

Więc na mój kapelusz, ten jegomość z czerwoną gębą ma moją sakiewkę; bo choć nie mogę sobie przypomnieć, co robiłem, gdyście mnie spoili, nie jestem jeszcze jednak zupełnym osłem.

FALSTAFF

Co mówisz na to, Janie Szkarłacie?

BARDOLF

Mówię, że ten jegomość sam zapił swoje pięć zamysłów.

EVANS

Chcesz powietzieć: swoje pięć zmysłów; o zgroza, co za nieuctwo!

BARDOLF

A gdy raz sobie w czub nalał, plótł, jakby się wyrwał od czubków i bredził jakby w delirium.

CHUDZIAK

He, teraz sobie przypominam, że i wtedy także mówił po łacinie. Ale mniejsza o to; odtąd, póki życia, nie upiję się, chyba w towarzystwie uczciwych, grzecznych i bogobojnych ludzi; nauczył mnie rozumu wasz figiel. Jeśli sobie zaleję kiedy głowę, to zaleję z ludźmi, u których jest jeszcze bojaźń boża, a nie z pijanym hultajstwem.

EVANS

To mi się nazywa uczciwe postanowienie, sątź mnie, Poże.

FALSTAFF

Słyszycie panowie, że przeczą wszystkiemu, słyszycie.

Wchodzi:panna Anna Page, z winem, za nią pani Ford i pani Page

PAGE

Nie, córko, wróć z winem do domu, tam wychylimy szklenicę.

wychodziAnna Page

CHUDZIAK

O nieba! To panna Anna Page.

PAGE

Jakże zdrowie, pani Ford?

FALSTAFF

Pani Page, na honor, przychodzisz w porę. Z przeproszeniem całuje ją.

PAGE

Żono, pozdrów tych panów. Proszę z sobą; mamy dziś na obiad pasztet ze zwierzyny, prosto z pieca. Proszę z sobą, panowie, a mam nadzieję, że utopimy wszystkie urazy.

Wychodzą wszyscy prócz Chudziaka, Płytka i Evansa

CHUDZIAK

Wolałbym teraz mieć pod ręką mój Zbiór Pieśni i Sonetów niż czterdzieści złotych w kieszeni. Wchodzi Głuptas Gdzież to bywałeś, Głuptasie? Jak to, więc mam sobie sam służyć? Hę? Czy masz przy sobie Wybór Zagadek? Hę?

GŁUPTAS

Wybór Zagadek? Alboż go pan nie pożyczyłeś Halce Pierożek, w ostatni dzień Wszystkich Świętych, na tydzień przed Świętym Michałem?

PŁYTEK

Śmiało, kuzynie! Śmiało, kuzynie! Czekamy na ciebie. Jeszcze słowo, kuzynie. Uważaj, kuzynie, jest już, że tak powiem, deklaracja, pewien rodzaj deklaracji, zrobiony z daleka jeszcze przez dostojnego księdza Hugona. Czy mnie rozumiesz?

CHUDZIAK

Doskonale. Bądź spokojny, kuzynie; zobaczysz, że się poprowadzę roztropnie. Jeśli już na to mi przyszło, zrobię, co nakazuje roztropność.

PŁYTEK

Aleć zrozum mnie na koniec.

CHUDZIAK

Rozumiem cię bardzo dobrze, kuzynie.

EVANS

Słuchaj jego raty, panie Chutziaku. Tam ci opis całej sprawy, jeśli masz po temu serce.

CHUDZIAK

Zrobię wszystko, co radzi kuzyn Płytek. Przebacz, proszę, dostojny plebanie; to sędzia pokoju w swoim obwodzie, choć ze mnie prosty tylko człowiek.

EVANS

Ale tu nie o to rzecz itzie: tu itzie o małżeństwo.

PŁYTEK

Tu cały sęk, miły kuzynie!

EVANS

Tak jest, tu sęk, tu itzie o Pannę Annę Page.

CHUDZIAK

Jeśli o to idzie, wezmę ją za żonę, byle rozsądne były warunki.

EVANS

Ale czy masz to niej jakie czułe afekta? Niech się towiemy z twoich ust lup twoich warg, po, jak niektórzy filozofowie utrzymują, wargi stanowią część ust, więc powietz topitnie, czy czujesz jaki pociąg do tziewczyny?

PŁYTEK

Kuzynie Abrahamie Chudziaku, czy możesz ją kochać?

CHUDZIAK

Spodziewam się, panie, że zrobię, co przystoi człowiekowi, chętnemu iść za radą rozumu.

EVANS

Przez Poga i Wszystkich Świętych, tłumacz się jasno: czy masz ku niej jaką przychylność?

PŁYTEK

Tak jest, musisz powiedzieć nam wyraźnie, czy chcesz wziąć ją za żonę z dobrym posagiem?

CHUDZIAK

Gotów jestem do większej ofiary na twoje żądanie, kuzynie, do daleko większej.

PŁYTEK

Aleć zechciej mnie zrozumieć, zechciej zrozumieć, kochany kuzynie! Wszystko, co teraz robię, robię dla twojego szczęścia. Czy możesz ją kochać, tę dziewczynę?

CHUDZIAK

Wezmę ją za żonę na twoje żądanie, a jeśli nie ma wielkiej miłości w początku, niebo może ją odmnożyć przy lepszej znajomości, gdy raz pobrani będziemy mieli więcej okazji do poznania się. Spodziewam się, że z poufałością rozwinie się sentyment. Ale skoro ty mówisz: weź ją, wezmę ją; to moja niezmienna, wolna rewolucja.

EVANS

Pardzo tyskretna otpowietź. Jest tylko mała omyłka w wyrazie rewolucja; właściwy wyraz, wetle naszego rozumienia, jest rezolucja; ale intencja pyła topra.

PŁYTEK

I ja myślę, że intencja mojego kuzyna była dobra.

CHUDZIAK

Zaręczam, a niech mnie powieszą, jeśli kłamię, na uczciwość.

WchodziAnna Page

PŁYTEK

Ale jak widzę, zbliża się panna Anna. — Chciałbym odmłodnieć dla twojej miłości, panno Anno!

ANNA

Obiad na stole; ojciec mój czeka na wasze zacne towarzystwo.

PŁYTEK

Śpieszę do niego, śpieszę, piękna panno Anno!

EVANS

Tam to kata! Nie chciałpym chypić penetykcji.

Wychodzą Płytek i Hugo Evans

ANNA

Czy raczysz wejść i ty także, szanowny panie?

CHUDZIAK

Nie, pani, dziękuję, na honor, z całego serca. Bardzo mi tu dobrze.

ANNA

Obiad czeka na was od dawna gotowy.

CHUDZIAK

Nie jestem głodny, dziękuję, na honor. Ruszaj, pachołku, a choć jesteś moim sługą, idź służyć mojemu kuzynowi Płytkowi. (Wychodzi Głuptas) Nawet sędzia pokoju może czasem potrzebować usługi pachołków swojego przyjaciela. Jak na teraz, mam trzech ludzi i jednego chłopaka, póki nie umrze moja matka. Ale mniejsza o to, żyję tymczasem jak biedny urodzony szlachcic.

ANNA

Nie mogę wrócić bez ciebie, szanowny panie, bo nie siądą do stołu, póki nie przyjdziesz.

CHUDZIAK

Na uczciwość, nic do ust nie wezmę; ale dziękuję ci, panienko, jakbym doskonale obiadował.

ANNA

Ale bardzo proszę, panie, wejdź do domu.

CHUDZIAK

Wolę tu się przechadzać. Dziękuję. Otarłem sobie goleń, dni temu kilka, bijąc się na szablę i sztylet z fechmistrzem. Szło za trzy trafienia o półmisek gotowanych śliwek, i na honor, od tego czasu nie mogę znieść zapachu gorącej potrawy. Ale czemu wasze psy tak szczekają? Czy są w mieście niedźwiedzie?

ANNA

Zdaje mi się, że są; słyszałam przynajmniej, jak o nich mówiono.

CHUDZIAK

Zapamiętale lubię hece, choć nie