W wieku odlotowym - Józef Baran - ebook + książka

W wieku odlotowym ebook

Józef Baran

5,0

Opis

Najnowszy tom wierszy cenionego poety Józefa Barana

W wieku odlotowym to najnowszy tom wierszy Józefa Barana, poety lubianego przez czytelników i cenionego przez krytyków. Józef Baran jest laureatem m.in. Nagrody Fundacji Kościelskich w Genewie i wyróżnienia PEN WEST w Los Angeles. O poezji Barana Ryszard Kapuściński powiedział tak: „Tyle przeżyć dzięki tej poezji, tyle spokoju i łagodności...”.

Na tom W wieku odlotowym składają się wiersze z lat 2015 -2020. Czytelnik znajdzie tu wiersze związane z przyrodą, borzęcińskie, ale także wiersze szpitalne, o cierpieniu. Są też wiersze filozoficzne o starości, śmierci. I są wiersze o miłości. Wiersze o bezsensie i wiersze o sensie życia. Jak i w poprzednich zbiorach prostota sąsiaduje w nich z wyrafinowaniem i mistrzowską celnością słowa.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 53

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Józef Baran W wieku odlotowym ISBN Copyright © by Józef Baran, 2020All rights reserved Projekt okładki i stron tytułowych Agnieszka Herman Autorką fotografii wykorzystanych w książce jest Agata Koszczan Opracowanie graficzne i techniczne Paweł Uniejewski Korekta Anna Wnękowska Publikacja została wydana ze wsparciem Instytutu Literatury w ramach programu Tarcza dla literatów. Wydanie 1 Zysk i S-ka Wydawnictwo ul. Wielka 10, 61-774 Poznań tel. 61 853 27 51, 61 853 27 67 dział handlowy, tel./faks 61 855 06 [email protected] Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejszy plik jest objęty ochroną prawa autorskiego i zabezpieczony znakiem wodnym (watermark). Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku. Rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci bez zgody właściciela praw jest zabronione. Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w Zysk i S-ka Wydawnictwo.

INWOKACJA

niech kto mysz

nie ryczy jak lew

kto żółw

nie udaje gazeli

kto gęś

nie zazdrości bielikowi

że nad górami się bieli

kto mucha

niech brzęczy Bogu do ucha

i przypadkiem nie liczy

że wyda z siebie

trel słowiczy

„wszak nie doleci słońca sowa”

ale z księżycem może być na ty

tam zaś

„gdzie koń pociągnąć nie zdoła”

osioł wkracza do gry

i niech pszczoła

pozostanie pszczołą

wśród płatków róży niech się kręci

bez niej byłoby

na tej Ziemi

o wiele więcej

  śmierci

niech każdy

będzie nie Kimś

  lecz sobą

i niech się nie puszy

bo w każdym

ta sama stwórcza

iskra

tli się

na dnie duszy

i niechaj Baran

Baranem

pozostanie na amen

nie wycofuje się z Barana rakiem

by być Miłoszem Szymborską

czy broń Boże

Barańczakiem

bo niewysoko

niedaleko

dofrunie

poezja

strojna

nawet w cudne

lecz w piórka cudze

15 lipca 2017

 Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

I. INNA HISTORIA

LATO 2018

rozedrgane powietrze

rojne i strojne w motyle

jaśminów wodospady

przelewające się przez ogrodzenia

bezkresne życie bez początku­‍-końca

nieogarnione niepojęte

wieloistnienie

fruwa pełza treluje przelatuje cyka

kojąco szumi zapachami kusi

świszcze gwiżdże i brzęczy roi się i rui

dając znaki z wysoka dając znaki z niska

na swych instrumentach

we wszystkich językach

koncertuje w orkiestrze symfonicznej lata

choć się nie słyszy nie widzi nie czuje

lecz współbrzmi

mimowolnie poddając się woli

Niewidzialnego Dyrygenta

w zielono­‍-niebieskiej przestrzeni

mijając się przemija

w to czerwcowe południe

zachłannie wiruje miga

w wodach powietrzu trawie

w koronach lip w żytach

w takt złotej batuty Słońca

a ty czujesz

jak przepływa przez serce

przeźroczysty obłok

i jak unosisz się na wysokościach

pod czaszą błękideł

spadochroniarz zachwytu

uczepiony

słonecznych promieni

LITURGIA LATA

nabrzmiałe wymiona upału

wiszą nad polaną

czekając na udój

wesoły

promieniami rozćwierkany las

ugina się pod

ptasimi allegrami

trzmiel upił się na umór

z kielicha dzikiej róży

szczęściem

(tracę razem z nim głowę

oszołomiony

bujnością lata)

zapach

obłoków

studzienne

nawoływanie kukułki

chwila

schwytana na gorącym uczynku

nieśmiertelnego trwania –

prześwit leśnego traktu

biegnący w nieskończoność

  ku słońcu

wyświęcanie się na wysokościach

słonecznych chwil

rozwijających się

jak promienne dywany

od świtu do zmroku

prześwietlone słońcem

dzieci nad strumykiem

wdzięczne zjawy

zastygłe w radosnych okrzykach

w lustrze pogody

zawieszonym nad polami

odbity odświętnie

czas i świat

i Twoja Twarz

dla takich chwil

warto żyć

choć raz

PRZEDWIECZORNY NIEPOKÓJ

przedwieczorny niepokój

świat starzeje się

z chwili na chwilę

żar­‍-ptak Słońca

niepokojąco zniża

lot ku Ziemi

z kolejnym upolowanym dniem

w szponach

by złożyć go

jak jagniątko

w ofierze

Przemijaniu

po Tamtej Stronie

broczącego

widnokręgu

ZDZIWIENIE

prawie z niczego

Wielki Wybuch Zielonego

w górę

wzdłuż w krąg

masa masy

tony konarów

gałązek

gałęzi

listków

rozwijanych bez końca

z pustego kapelusza

niewidzialnego magika

Bóg w buku

(bo jak to inaczej nazwać)

szumiące rozprzestrzeniające się

z ziarenka małego

spiętrzenie materii

pod samo niebo

te czary­‍-mary

z ptasim śpiewem

zwane DRZEWEM

BEZTROSKI LETNI DZIEŃ

mkniemy na rowerach

brzeżkiem

Wielkiego Nieba

przed nami

za nami

błękity

błękity

śpiewają

w sercach

obłoki

waży się beztrosko letni dzień

na skrzydłach motylich

wszystko

jest możliwe

mrówki

przenoszą Górę

ziarnko po

ziarnku

Borzęcin, 12/14 lipca 2019

LATO NA WSI

za każdym obrotem kół

przyrasta

w oczach nieba

już jestem

jedną nogą ziemski

drugą

niebieski

niebo zagarnia mnie

w objęcia

z zielonej ścieżki

zapominam przez chwilę

że jestem tylko

przejściowym

pełzaczem

Ziemi

*

a wieczorem

wieczorem

sfruwają się zmierzchy

ze wszystkich stron

by zgęstnieć w noc

i sny i gwiazdy

oblepiają okna domów

Borzęcin, sierpień 2019

SIERPNIOWE PRZESILENIE

sierpień jeszcze przeżywa

swój miodowy miesiąc

pieniąc się puchami ostów

pyszniąc

berłami słoneczników

(co napożyczały

promieni

od słońca

i pomagają

jak umieją

świecić)

wiatr śpi

w koronach drzew

śnią mu się dalekie

obce kraje

Niebieska Księga Nieba

otwarta na białych obłokach

w środku rozdziału Genesis

zapowiada jeszcze tyle intrygujących

zdarzeń

choć chmary wróbli

ciągną już tren po ścierniskach

i słychać wokół

ich radosno głupie

ćwierkanie:

„śmiejmy się

bo to jedyny lek

na przemijanie”

po latach

nie mam nic mądrzejszego

do dodania

NA ODEJŚCIE LATA

pola uprzątnięte

chmury na błękicie

wieje od pól smutkiem

spomalałe życie

w słonecznikach słońca

poczerniałe gasną

pora uczyć się już

świecić własnym blaskiem

Borzęcin, 10 września 2014

BALLADA PODJESIENNA

lato i po lecie

rozbłysło zszarzało

i już z wolna się toczy

przez pustynne pola

jego odcięta na ofiarę Niebu

głowa

jesień podkrada się do okien

dachami

rynnami kominami

trzeszczy szeleści

szuści

w ogrodach­‍-wzburzonych morzach

wzdyma żeglowne listki

nawiewa tysiąc podejrzeń

sto niejasności

powietrze pełne rozstań

od bocianów szykujących się do odlotu

pająki na pajęczynach

tkają lepkie wspomnienia

w ogródkach zwisają bezwładnie

w czarne myśli odziane

głowy ikarów – słoneczników

co nie wytrzymały

pojedynku ze słońcem

na spojrzenia

i słychać

jak

ciężko rozstają się z gałęziami

przejrzałe renety

i od czasu do czasu

tutejsi ludkowie

spadający niedaleko

od jabłoni

Bóg schował się

za chmury

za Wszechświat

Którym Jest

za ostatnie nieba

i udaje że go nie ma

Borzęcin, 20 września 2006/16 września 2017

***

mają zmarli swoje tajemnice

dzielą się nimi

za plebańskimi stodołami

poszumem mroku

szmerem liści

mruganiem gwiazd

miganiem zniczy

pogwizdywaniem kosa

a nam

żywym

co do tego

z tej strony czasu

skąd nie wyściubiamy

poza siebie nosa

i skąd widać

tyle co nic

JAK ZDJĘCIE WYWOŁANE Z NEGATYWÓW

może dopiero kiedyś

objawimy się

naprawdę

z oczu opadną

bielma

z twarzy

maski

z duszy

cielesna skorupa

a to co w głębi

wyjdzie z cienia

stanie się wyraziste

jak zdjęcie wywołane z negatywów

Wielkanoc 2018

INNA HISTORIA

rodzili się

przemijali

w milczeniu

niczym cienie

a potem zapadali

warstwa po warstwie

pokolenie za pokoleniem

pod ziemię

pozostawiali

osierocone pola

nie pisnęli

o swych losach

zbędnego słowa

jak okiem sięgnąć

połknęła wszystkich ziemia

jałowa

Borzęcin, 2017

 Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki