Uczniowie Pana - XVI Benedykt - ebook + książka

Uczniowie Pana ebook

Benedykt XVI

0,0

Opis

Po Maryi, będącej czystym odblaskiem światła Chrystusa, Chrystusową prawdę przekazują nam apostołowie słowem i własnym świadectwem. Ich misja nie jest jednak odosobniona, ale wpisana w tajemnicę komunii obejmującej cały Lud Boży i urzeczywistniającej się stopniowo, od Starego do Nowego Przymierza.

Papieskie rozważania o najbliższych przyjaciołach Jezusa

Przyjęcie królestwa Bożego jest coraz częściej postrzegane z perspektywy indywidualistycznej. Benedykt XVI, przyglądając się początkom działalności Chrystusa, podkreślił, że Jego wolą było ustanowienie wspólnoty przymierza – zgromadzenie Ludu Bożego. To pragnienie znalazło wyraz w powołaniu Dwunastu.

Warto nieustannie powracać do źródeł i wpatrywać się w przykład tych, którzy jako pierwsi zdecydowali się zostawić wszystko i odpowiedzieć na wezwanie Jezusa: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że staniecie się rybakami ludzi”.

Chrystus jest zawsze obecny w Kościele zbudowanym na fundamencie apostołów, żyje w sukcesji apostołów. I ta Jego obecność we wspólnocie, w której On sam daje się nam zawsze, jest źródłem naszej radości. Tak, Chrystus jest z nami, królestwo Boże nadchodzi.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 112

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ustanowienie Dwunastu

Drodzy Bracia i Siostry!

Chciałbym najbliższe środowe spotkania poświęcić tajemnicy relacji Chrystusa z Kościołem, rozważając ją w kontekście doświadczenia apostołów, w świetle powierzonego im zadania. Koś­ciół został ustanowiony jako wspólnota wiary, nadziei i miłości, a jego fundamentem są apostołowie. Poprzez apostołów dochodzimy do Jezusa. Kościół zaczął się kształtować, kiedy kilku rybaków z Galilei spotkało Jezusa i zdobyło ich Jego spojrzenie, Jego głos oraz Jego serdeczne i stanowcze wezwanie: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi” (Mk 1,17; Mt 4,19). Mój umiłowany poprzednik Jan Paweł II zachęcał Kościół na początku trzeciego tysiąclecia do kontemplowania oblicza Chrystusa (por. list apostolski Novomillennioineunte, 16nn.). Idąc za jego wskazaniem, w katechezach, które dziś rozpoczynam, chciałbym pokazać, że właśnie światło tego oblicza odbija się na obliczu Kościoła (por. Lumengentium, 1) pomimo ograniczeń i cieni naszego słabego i grzesznego człowieczeństwa. Po Maryi, będącej czystym odblaskiem światła Chrystusa, Chrystusową prawdę przekazują nam właśnie apostołowie słowem i własnym świadectwem. Ich misja nie jest jednak odosobniona, ale wpisana w tajemnicę komunii obejmującej cały Lud Boży i urzeczywistniającej się stopniowo, od Starego do Nowego Przymierza.

Trzeba w związku z tym powiedzieć, że oddzielanie przesłania Jezusa od kontekstu wiary i nadziei narodu wybranego świadczy o zupełnie niewłaściwym rozumieniu tego przesłania: podobnie jak Jan Chrzciciel, Jego bezpośredni poprzednik, Jezus zwraca się przede wszystkim do Izraela (por. Mt 15,24), by go „zgromadzić” w rozpoczynających się wraz z Jego nadejściem czasach eschatologicznych. I podobnie jak przepowiadanie Jana, tak również przepowiadanie Jezusa jest wezwaniem łaski, a zarazem znakiem sprzeciwu i sądu dla całego Ludu Bożego. Dlatego od pierwszej chwili swej zbawczej działalności Jezus z Nazaretu stara się zgromadzić Lud Boży. Nawet jeśli Jego przepowiadanie jest zawsze wezwaniem do osobistego nawrócenia, w rzeczywistości Jego nieustannym dążeniem jest ustanowienie Ludu Bożego, bo przyszedł po to, aby go zgromadzić, oczyścić i zbawić. Dlatego proponowana przez teologię liberalną indywidualistyczna interpretacja głoszenia Królestwa przez Chrystusa jest jednostronna i pozbawiona podstaw. Została ona w następujący sposób streszczona w 1900 r. przez wielkiego teologa liberalnego Adolfa von Harnackaw jego wykładach opublikowanych w książce Istota chrześcijaństwa: „Królestwo Boże przychodzi, o ile przychodzi do poszczególnych ludzi, znajduje dostęp do ich duszy, a oni je przyjmują. Królestwo Boga jest panowaniem Boga, oczywiście, ale panowaniem świętego Boga w poszczególnych sercach”1. W rzeczywistości ten indywidualizm teologii liberalnej jest cechą typowo współczesną: w perspektywie tradycji biblijnej i w kontekście judaizmu, w którym sytuuje się dzieło Jezusa, pomimo całej jego nowości, staje się jasne, że całe posłannictwo wcielonego Syna ma cel wspólnotowy: przyszedł On właśnie po to, by zjednoczyć rozproszoną ludzkość; przyszedł, by zgromadzić, zjednoczyć Lud Boży.

Ustanowienie Dwunastu jest widocznym znakiem pragnienia Nazarejczyka, by zgromadzić wspólnotę przymierza, by w niej objawić spełnienie złożonych Ojcom obietnic, które zawsze mówią o zwoływaniu, jednoczeniu i jedności. Wysłuchaliśmy Ewangelii o tym ustanowieniu Dwunastu. Jeszcze raz odczytam jej zasadniczą część: „Potem wszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego. I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki i by mieli władzę wypędzać złe duchy. Ustanowił więc Dwunastu” (Mk 3,13–16; por. Mt 10,1–4; Łk 6,12–16). Na miejscu objawienia, na „górze”, poprzez inicjatywę ujawniającą absolutną świadomość i zdecydowanie, Jezus ustanawia Dwunastu, by razem z Nim byli świadkami i głosicielami nadejścia królestwa Bożego. Nie ma wątpliwości co do his­toryczności tego powołania, nie tylko ze względu na istnienie starożytnych i licznych świadectw, ale także z prostego powodu, że pojawia się przy tej okazji imię Judasza, apostoła-zdrajcy, pomimo trudności, jaką jego obecność mogła oznaczać dla rodzącej się wspólnoty. Liczba Dwunastu, nawiązująca wyraźnie do dwunastu pokoleń Izraela, ukazuje już sens profetyczno-symbolicznego działania, zawarty w nowym ustanowieniu ludu świętego. Ponieważ już dawno przestał istnieć system dwunastu pokoleń, Izrael z nadzieją oczekiwał jego przywrócenia jako znaku nadejścia czasów eschatologicznych (pomyślmy o zakończeniu Księgi Ezechiela: 37,15–19; 39,23–29; 40–48). Poprzez wybór Dwunastu, wprowadzenie ich we wspólnotę życia z sobą i włączenie ich w swą misję głoszenia Królestwa słowem i czynami (por. Mk 6,7–13; Mt 10,5–8; Łk 6,13; Łk 9,1–6) Jezus chce powiedzieć, że nadszedł ostateczny czas, w którym na nowo powstaje Lud Boży, lud dwunastu pokoleń, stający się teraz ludem powszechnym, Jego Kościołem.

Istnienie owych Dwunastu – różnego pochodzenia – staje się wezwaniem skierowanym do całego Izraela, by się nawrócił i pozwolił się zgromadzić w Nowym Przymierzu, będącym pełnym i doskonałym wypełnieniem dawnego Przymierza. Powierzenie im podczas Wieczerzy, przed Męką, zadania celebrowania Jego pamiątki ukazuje, że Jezus pragnął przekazać całej wspólnocie, za pośrednictwem jej przywódców, misję bycia w historii znakiem i narzędziem rozpoczętego przez Niego zgromadzenia eschatologicznego. W pewnym sensie możemy powiedzieć, że właś­nie Ostatnia Wieczerza jest aktem założenia Kościoła, ponieważ On daje samego siebie i w ten sposób tworzy nową wspólnotę – wspólnotę zjednoczoną w komunii z Nim. W tym świetle można zrozumieć, jak Zmartwychwstały udziela im – przez wylanie Ducha – władzy odpuszczania grzechów (por. J 20,23). Dwunastu apostołów jest tym samym najwyraźniejszym znakiem woli Jezusa co do istnienia i posłannictwa Jego Kościoła oraz gwarancją, że nie istnieje żadna sprzeczność między Chrystusem i Kościołem: są nierozłączni pomimo grzechów ludzi tworzących Kościół. Dlatego jest zupełnie nie do pogodzenia z intencją Chrystusa modny przed kilkoma laty slogan: „Jezus tak, Kościół nie”. Taki wybrany indywidualistycznie Jezus jest wytworem fantazji. Nie może być Jezusa bez rzeczywistości, którą stworzył i w której się objawia. Między Synem Bożym, który stał się człowiekiem, i Jego Kościołem istnieje głęboka, nierozerwalna i tajemnicza ciąg­łość, na mocy której Chrystus jest dzisiaj obecny pośród swego ludu. Jest zawsze współczesny nam, jest zawsze obecny w Kościele zbudowanym na fundamencie apostołów, żyje w sukcesji apostołów. I ta Jego obecność we wspólnocie, w której On sam daje się nam zawsze, jest źródłem naszej radości. Tak, Chrystus jest z nami, królestwo Boże nadchodzi.

Audiencja generalna

15 marca 2006

1Wykład trzeci, 100n.

Jedność z Chrystusem

Drodzy Bracia i Siostry!

List do Efezjan ukazuje nam Kościół jako budowlę wzniesioną „na fundamencie apostołów i proroków, gdzie głowicą węgła jest sam Chrystus Jezus” (2,20). W Apokalipsie rola apostołów, a w szczególności rola Dwunastu, przedstawiona została w eschatologicznej perspektywie niebies­kiego Jeruzalem ukazanego jako miasto, którego mury mają „dwanaście warstw fundamentu, a na nich dwanaście imion dwunastu Apostołów Baranka” (21,14). Ewangelie zgodnie podają, że powołanie apostołów było jednym z pierwszych działań w misji Jezusa po przyjęciu chrztu od Jana Chrzciciela w wodach Jordanu.

Według przekazu Marka (1,16–20) oraz Mateusza (4,18–22), scena powołania pierwszych apostołów rozegrała się nad Jeziorem Galilejskim. Jezus wkrótce po tym, jak rozpoczął głoszenie królestwa Bożego, kieruje swe spojrzenie na dwie pary braci: Szymona i Andrzeja oraz Jakuba i Jana, rybaków. Są oni zajęci swą codzienną pracą. Zarzucają sieci, naprawiają je. Ale czeka ich inny połów. Jezus powołuje ich w sposób zdecydowany, a oni bez ociągania się idą za Nim: odtąd będą „rybakami ludzi” (por. Mk 1,17; Mt 4,19). Łukasz, chociaż nawiązuje do tej samej tradycji, daje obszerniejszy opis (5,1–11). Ukazuje on drogę wiary pierwszych uczniów i wyjaśnia, że wezwanie Jezusa do pójścia za Nim zostaje skierowane do nich po Jego pierwszej nauce oraz po pierwszych cudownych znakach, jakich dokonał. W szczególności cudowny połów stanowi bezpośredni kontekst oraz symbol powierzonej im misji bycia rybakami ludzi. Odtąd los owych „powołanych” będzie ściśle związany z losem Jezusa. Apostoł to ten, kto został posłany, ale przede wszystkim jest „znawcą” Jezusa.

Ten właśnie aspekt podkreśla ewangelista Jan od pierwszego spotkania Jezusa z przyszłymi apostołami. Tutaj sceneria jest inna. Spotkanie ma miejsce nad brzegami Jordanu. Fakt obecności przyszłych uczniów, którzy podobnie jak Jezus przybyli z Galilei, by przyjąć chrzest udzielany przez Jana, odsłania przed nami ich duchowy świat. Byli to ludzie oczekujący królestwa Bożego, pragnący poznać Mesjasza, którego przyjście było zapowiadane jako bliskie. Wystarczają im słowa Jana Chrzciciela wskazujące na Jezusa jako na Baranka Bożego (por. J 1,36), aby obudziło się w nich pragnienie osobistego spotkania z Mistrzem. Bardzo wymowna jest wymiana zdań w dialogu Jezusa z pierwszymi dwoma przyszłymi apostołami. Na pytanie: „Czego szukacie?”, odpowiadają oni innym pytaniem: „Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz?”. Odpowiedź Jezusa jest zaproszeniem: „Chodźcie, a zobaczycie” (por. J 1,38–39). Przyjdźcie, żebyście mogli zobaczyć. W ten sposób zaczyna się przygoda apostołów: jako spotkanie osób, które otwierają się na siebie. Dla uczniów zaczyna się bezpośrednie poznawanie Pana. Widzą, gdzie mieszka, i zaczynają Go poznawać. Mają bowiem być świadkami osoby, a nie głosicielami jakiejś idei. Zanim zostaną posłani, by ewangelizować, muszą „przebywać” z Jezusem (por. Mk 3,14), nawiązując z Nim osobistą więź. Dlatego też ewangelizacja będzie nie czym innym jak głoszeniem tego, czego się doświadczyło, oraz zaproszeniem do wejścia w tajemnicę jedności z Chrystusem (por. 1 J 1,3).

Do kogo zostaną posłani apostołowie? Czytając Ewangelię, można odnieść wrażenie, że Jezus ogranicza swą misję jedynie do Izraela: „Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela” (Mt 15,24), i że w podobny sposób ogranicza On również misję powierzoną Dwunastu: „Tych to Dwunastu wysłał Jezus i dał im takie wskazania: «Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego. Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela»” (Mt 10,5–6). Jedna ze współczesnych krytyk o inspiracji racjonalistycznej dostrzega w tych wypowiedziach brak poczucia uniwersalizmu u Nazarejczyka. W rzeczywistości należy je rozumieć w świetle Jego szczególnej więzi z Izraelem – wspólnotą przymierza – jako ciągłość z dziejami zbawienia. Zgodnie z oczekiwaniami mesjańskimi obietnice Boże, wypowiedziane bezpośrednio do Izraela, miały się spełnić, kiedy Bóg za pośrednictwem swego Wybrańca zgromadzi swój lud, tak jak pasterz gromadzi swoją owczarnię: „chcę pomóc moim owcom, by już więcej nie stawały się łupem (…). I ustanowię nad nimi jednego pasterza, który je będzie pasł, mego sługę, Dawida. On je będzie pasł, on będzie ich pasterzem. A Ja, Pan, będę ich Bogiem, sługa zaś mój, Dawid, będzie władcą pośród nich” (Ez 34,22–24). Jezus jest pasterzem eschatologicznym, który gromadzi zagubione owce z domu Izraela i szuka ich, ponieważ je zna i kocha (por. Łk 15,4–7 oraz Mt 18,12–14; por. również postać dobrego pasterza w J 10,11nn.). Poprzez to „gromadzenie” królestwo Boże głoszone jest wszystkim narodom: „Okażę moją chwałę wśród narodów i wszystkie narody ujrzą sąd, który sprawuję, oraz rękę moją, którą na nie kładę” (Ez 39,21). Jezus trzyma się tego wątku prorockiego. Pierwszy krok to „zgromadzenie” narodu Izraela, tak aby wszystkie narody powołane do zgromadzenia się w jedności z Panem mogły zobaczyć i uwierzyć.

W ten sposób Dwunastu, którzy zostali powołani do uczestnictwa w misji Jezusa, współpracuje z Pasterzem czasów ostatecznych, i również oni idą przede wszystkim do zagubionych owiec z domu Izraela, to znaczy zwracają się do narodu obietnicy, którego zgromadzenie jest znakiem zbawienia dla wszystkich narodów i początkiem nadania przymierzu charakteru uniwersalnego. Początkowe zawężenie misji Nazarejczyka oraz misji Dwunastu do Izraela bynajmniej nie jest sprzeczne z uniwersalnym charakterem Jego działalności mesjańskiej – staje się jej najskuteczniejszym znakiem prorockim. Ten znak stanie się jasny po męce i zmartwychwstaniu Chrystusa: widoczny stanie się uniwersalny charakter posłannictwa apostołów. Chrystus pośle apostołów „na cały świat” (Mk 16,15), do „wszystkich narodów” (por. Mt 28,19; Łk 24,47), „aż po krańce ziemi” (Dz 1,8).

Ta misja trwa nadal. Wciąż aktualne jest polecenie Pana, by gromadzić narody w jedności Jego miłości. To jest nasza nadzieja i także nasze zadanie: przyczyniać się do tej uniwersalności, do tej prawdziwej jedności pośród bogactwa kultur, w komunii z naszym prawdziwym Panem Jezusem Chrystusem.

Audiencja generalna

22 marca 2006

Tajemnica komunii

Drodzy Bracia i Siostry!

Kościół – wspólnota zgromadzona przez Syna Bożego, który stał się człowiekiem – dzięki posłudze apostolskiej żyć będzie w zmieniających się epokach, tworząc i umacniając komunię w Chrystusie i w Duchu Świętym, do której wszyscy są wezwani i w której mogą dostąpić zbawienia danego przez Ojca. Dwunastu – jak mówi pod koniec I w. papież Klemens, trzeci następca Piotra – zatroszczyło się w istocie o ustanowienie swych następców (por. 1 Clem 42,4), tak aby powierzone im posłannictwo było kontynuowane po ich śmierci. I tak Kościół, posiadający organiczną strukturę, prowadzony przez prawowitych pasterzy, istniał przez wieki i nadal istnieje w świecie jako tajemnica komunii, w której w jakiejś mierze odzwierciedla się komunia trynitarna, tajemnica samego Boga.

Już Apostoł Paweł nawiązuje do tego najwyższego źródła trynitarnego, gdy życzy swoim chrześcijanom: „Łaska Pana Jezusa Chrystusa, miłość Boga i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi!” (2 Kor 13,13). Te słowa, stanowiące prawdopodobnie echo kultu rodzącego się Kościoła, ukazują jasno, w jaki sposób bezinteresowny dar miłości Ojca w Jezusie Chrystusie urzeczywistnia się i wyraża w komunii dokonującej się za sprawą Ducha Świętego. Ta interpretacja, opierająca się na ścisłym paralelizmie występującym w tekście między trzema dopełniaczami („łaska Pana Jezusa Chrystusa, miłość Bogai dar jedności w Duchu Świętym”), ukazuje „komunię” jako szczególny dar Ducha, owoc miłości darowanej przez Boga Ojca oraz łaski ofiarowanej przez Pana Jezusa.

Zresztą bezpośredni kontekst, w którym kładzie się nacisk na braterską komunię, pozwala nam dostrzegać w koinoníi Ducha Świętego nie tylko „uczestnictwo” w życiu Bożym jakby odrębnie każdego poszczególnego człowieka, ale również, co logiczne, „komunię” wierzących, której źródłem i głównym sprawcą jest Duch Święty (por. Flp 2,1). Można by powiedzieć, że łaska, miłość i jedność, odniesione odpowiednio do Chrystusa, Ojca i Ducha, stanowią różne aspekty jedynego Bożego działania dla naszego zbawienia, dzieła tworzącego Kościół i czyniącego z Kościoła – jak mówi św. Cyprian w III w. – „lud zjednoczony jednością Ojca i Syna, i Ducha Świętego”2.

Idea komunii jako uczestnictwa w życiu trynitarnym jest w sposób szczególnie głęboki przed-stawiona w Ewangelii św. Jana, gdzie komunia miłości, łącząca Syna z Ojcem i z ludźmi, jest jednocześnie wzorem i źródłem braterskiej komunii, która powinna wzajemnie jednoczyć uczniów: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem” (J 15,12; por. 13,34). „Aby wszyscy stanowili jedno, (…) tak jak My jedno stanowimy” (J 17,21.22). A więc komunia ludzi z Bogiem Trynitarnym oraz komunia ludzi między sobą. Już podczas ziemskiego pielgrzymowania uczeń dzięki komunii z Synem może uczestniczyć w Boskim życiu Jego oraz Ojca: „mieć z nami współuczestnictwo, znaczy: mieć je z Ojcem i z Jego Synem, Jezusem Chrystusem” (1 J 1,3). To życie w komunii z Bogiem i nasze życie w komunii jest właściwym celem głoszenia Ewangelii, jest celem nawrócenia na chrześcijaństwo: „cośmy ujrzeli i usłyszeli, oznajmiamy także wam, abyście i wy mieli współuczestnictwo z nami” (1 J 1,3). A więc ta podwójna komunia – komunia z Bogiem i pomiędzy nami – jest nierozdzielna. Gdzie niszczy się komunię z Bogiem, będącą komunią z Ojcem, z Synem i z Duchem Świętym, niszczy się również korzenie i źródło komunii między nami. A gdy my nie żyjemy w komunii, nie ma również żywej i prawdziwej komunii z Bogiem Trynitarnym, jak już słyszeliśmy.

Teraz pójdźmy dalej. Komunia – owoc Ducha Świętego – karmi się Chlebem eucharystycznym (por. 1 Kor 10,16–17) i znajduje wyraz w braterskich więziach, w pewnego rodzaju antycypacji przyszłego świata. W Eucharystii Jezus nas karmi, jednoczy z sobą, z Ojcem, z Duchem Świętym i między nami, a ta sieć jedności, ogarniająca cały świat, jest antycypacją w naszych czasach świata przyszłego. Właśnie dlatego, będąc antycypacją przyszłego świata, komunia jest darem pociągającym za sobą także bardzo realne konsekwencje, pozwala nam wyjść z naszej samotności, z zamknięcia się w sobie, i daje nam udział w miłości łączącej nas z Bogiem i pomiędzy sobą. Łatwo zrozumieć, jak wielki jest to dar, wystarczy pomyśleć o podziałach i konfliktach ciążących na relacjach między poszczególnymi ludźmi, grupami i całymi narodami. A jeśli nie ma daru jedności w Duchu Świętym, podział ludzkości jest nieunikniony. „Komunia” jest prawdziwie Dobrą Nowiną, ofiarowanym nam przez Pana środkiem zaradczym na zagrażającą dziś wszystkim samotność; jest cennym darem dającym nam poczucie, że jesteśmy przyjęci i umiłowani w Bogu, w jedności Jego ludu zgromadzonego w imię Trójcy Świętej. Jest światłem pozwalającym jaśnieć Kościołowi jako znak wzniesiony pośród narodów: „Jeżeli mówimy, że mamy z Nim współuczestnictwo, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie postępujemy zgodnie z prawdą. Jeżeli zaś chodzimy w światłości, tak jak On sam trwa w światłości, to mamy jedni z drugimi współuczestnictwo” (1 J 1,6–7). W ten sposób Kościół, pomimo wszystkich ludzkich słabości składających się na jego historyczny wizerunek, jawi się jako wspaniałe dzieło miłości aż do skończenia czasów, przybliżające Chrystusa każdemu człowiekowi, który pragnie się z Nim naprawdę spotkać. W Kościele Pan jest nam zaw­sze współczesny. Pismo Święte nie należy do przeszłości. Pan nie przemawia w przeszłości, ale w chwili obecnej. Rozmawia z nami dzisiaj, daje nam światło, ukazuje nam drogę życia, ofiaruje nam komunię i w ten sposób przygotowuje nas i otwiera na pokój.

Audiencja generalna

29 marca 2006

2De orat. Dom., 23: PL 4,536, cyt. w: Lumengentium, 4.

Świadkowie prawdy

Drodzy Bracia i Siostry!

Pragniemy przyjrzeć się początkom Kościoła, aby pojąć pierwotny zamysł Jezusa i dzięki temu zrozumieć istotę Kościoła, która pozostaje taka sama pomimo zmieniających się czasów. Prag­niemy również zrozumieć rację naszego istnienia w Kościele oraz to, w jaki sposób winniśmy ją przeżywać na początku nowego tysiąclecia chrześcijaństwa.

W rodzącym się Kościele możemy dostrzec dwa aspekty. Na pierwszy wskazuje bardzo wyraźnie św. Ireneusz z Lyonu, męczennik i wielki teolog z końca II w., któremu zawdzięczamy pierwszą w pewnej mierze systematyczną teo­logię. Pisze św. Ireneusz: „Gdzie jest Kościół, tam również jest Duch Boży; a gdzie jest Duch Boży, tam jest Kościół i wszelka łaska, ponieważ Duch jest prawdą”3. A zatem istnieje ścisła więź między Duchem Świętym i Kościołem. Duch Święty buduje Kościół i obdarza go prawdą, rozlewa – jak mówi św. Paweł – miłość w sercach wiernych (por. Rz 5,5). Jest też drugi aspekt. Wspomniana ścisła więź z Duchem nie unicestwia naszego człowieczeństwa ze wszystkimi jego słabościami, i dlatego wspólnota uczniów doświadcza od samych początków nie tylko radości Ducha Świętego, łaski prawdy i miłości, ale i próby spowodowanej przede wszystkim sporami co do prawd wiary, powodującymi podziały w jedności. I tak jak komunia miłości istnieje od samego początku i trwać będzie aż do końca (por. 1 J 1,1nn.), tak niestety od początku dochodzi również do podziałów. Nie powinniśmy się dziwić, że istnieją one także dzisiaj: „Wyszli oni spośród nas – mówi Pierwszy List św. Jana – lecz nie byli z nas, bo gdyby byli z nas, pozostaliby z nami; a to stało się po to, aby wyszło na jaw, że nie wszyscy są z nas” (2,19). Tak więc temu, co dzieje się na świecie, i momentom słabości Kościoła towarzyszy zawsze niebezpieczeństwo utraty wiary, tym samym utraty miłości i braterstwa. A zatem ten, kto wierzy w Kościół miłości i pragnie w nim żyć, ma konkretny obowiązek uznać, że istnieje również to niebezpieczeństwo, i zaakceptować, że nie jest możliwa komunia z tym, kto oddalił się od nauki o zbawieniu (por. 2 J 9–11).

Pierwszy List św. Jana pokazuje dobrze, że rodzący się Kościół był w pełni świadomy możliwości występowania owych napięć w przeżywaniu komunii: nie ma w Nowym Testamencie donioś­lejszego głosu ukazującego rzeczywistość i powinność miłości braterskiej chrześcijan. Jednakże ten sam głos wypowiada się z drastyczną surowością o przeciwnikach, którzy niegdyś byli członkami wspólnoty, a teraz już nimi nie są. Kościół miłości jest również Kościołem prawdy pojmowanej przede wszystkim jako wierność Ewangelii, którą Pan Jezus powierzył swoim uczniom. Chrześcijańskie braterstwo wynika z tego, że zostaliśmy ustanowieni przez Ducha prawdy dziećmi tego samego Ojca: „Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi” (Rz 8,14). Jednak rodzina dzieci Bożych, aby żyć w jedności i pokoju, potrzebuje kogoś, kto by ją umacniał w prawdzie i prowadził dzięki mądremu i wiarygodnemu rozeznaniu: temu właśnie ma służyć urząd apostołów. I tu dochodzimy do ważnego momentu: Kościół cały należy do Ducha, ale posiada strukturę, sukcesję apostolską, do której należy zagwarantowanie, by trwał w przekazanej przez Chrystusa prawdzie, z której wynika także zdolność do miłowania.

Pierwszy zwięzły opis Dziejów Apostolskich wyraża bardzo trafnie zbieżność tych wartości w życiu rodzącego się Kościoła: „Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie (koinonía), w łamaniu chleba i w modlitwach” (Dz 2,42). Komunia rodzi się z wiary wzbudzonej przez przepowiadanie apostolskie, umacnia się dzięki łamaniu chleba i modlitwie, a wyraża w braterskiej miłości i służbie. Mamy tu do czynienia z opisem wspólnoty rodzącego się Kościoła, z bogactwem jego wewnętrznych dynamicznych sił i widzialnych form wyrazu: dar jedności jest zachowywany i umacniany w sposób szczególny przez posługę apostolską, która jest z kolei darem dla całej wspólnoty.

Apostołowie oraz ich następcy są zatem stróżami i wiarygodnymi świadkami powierzonego Kościołowi depozytu prawdy; są również szafarzami miłości: te dwa aspekty idą w parze. Powinni oni zawsze mieć na uwadze nierozdzielność tej podwójnej posługi, która w rzeczywistości jest jedna: prawda i miłość, objawione i darowane przez Pana Jezusa. W tym sensie ich posługa jest przede wszystkim posługą miłości; miłość, którą powinni żyć i szerzyć, jest nieodłączna od prawdy, której strzegą i którą przekazują. Prawda i miłość to dwa aspekty tego samego daru, który pochodzi od Boga, a dzięki posłudze apostolskiej jest zachowywany w Kościele i trwa aż do naszych czasów! Również dzięki posłudze apostołów oraz ich następców miłość Boga-Trójcy ogarnia nas, by nam przekazać prawdę, która nas wyzwala (por. J 8,32)! To wszystko, co dostrzegamy w rodzącym się Kościele, skłania nas do modlitwy za następców apostołów, za wszystkich biskupów oraz za następców Piotra, aby razem byli rzeczywiście stróżami prawdy i miłości; aby w