Tajemnica wcielenia - Benedykt XVI  - ebook + książka

Tajemnica wcielenia ebook

Benedykt XVI

4,5

Opis

Bóg uczynił ze swego jedynego Syna dar dla nas, przyjął nasze człowieczeństwo, by dać nam swoje Bóstwo. Tajemnica wcielenia wskazuje, że Bóg nie dał nam czegoś, lecz dał samego siebie w swoim Synu Jednorodzonym.

Poruszające rozważania Benedykta XVI

W swoich przemówieniach i homiliach Benedykt XVI wielokrotnie rozważał tajemnicę Wcielenia. Próbując przybliżyć do niej wiernych, w prostych i zarazem przejmujących słowach odsłaniał głębię i majestat wydarzenia wymykającego się ludzkiej wyobraźni. Jak bowiem pojąć fakt, że Bóg stanął przed człowiekiem jako bezbronne Dziecko? Jak zrozumieć, że Prawda i Dobro, poszukiwane przez pokolenia, objawiły się w słabym Niemowlęciu?  

Medytacje Benedykta XVI przygotowują nas do przejścia od zachwytu nad cudem Wcielenia do prawdziwej kontemplacji, której owocami są głęboka nadzieja i radość.

Pragniemy, aby ta radość nas dotknęła: istnieje prawda. Istnieje czyste dobro. Istnieje czyste światło. Bóg jest dobry i On jest najwyższą mocą ponad wszystkimi mocami. Z tego powinniśmy się po prostu tej nocy radować razem z aniołami i pasterzami.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 140

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (2 oceny)
1
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
msz123456

Dobrze spędzony czas

Niech będzie
00

Popularność




Okładka

Strona tytułowa

© Libreria Editrice Vaticana

© Wydawnictwo WAM, 2017

Opieka redakcyjna: Olaf Pietek

Projekt okładki i skład: Pracownia Mole

Korekta: Pracownia Mole, Katarzyna Onderka

ISBN 978-83-277-0896-0 (epub), 978-83-277-0897-7 (mobi)

Wznowienie 2018

WYDAWNICTWO WAM

ul. Kopernika 26 • 31-501 Kraków

tel. 12 62 93 200 • faks 12 42 95 003

e-mail: [email protected]

www.wydawnictwowam.pl

DZIAŁ HANDLOWY

tel. 12 62 93 254-255 • faks 12 62 93 496

e-mail: [email protected]

KSIĘGARNIA WYSYŁKOWA

tel. 12 62 93 260

druk: GRAFARTI • Łódź

Wstęp Paradoks Bożego Narodzenia

To już drugi tomik homilii Josepha Ratzingera, który otrzymujemy dzięki staraniom krakowskiego Wydawnictwa WAM. Tym razem wybrano teksty z czasu posługi papieskiej, które Benedykt XVI wygłaszał w okresie Bożego Narodzenia lub bezpośrednio je poprzedzającym. O każdym z nich można powiedzieć, że jest małym arcydziełem, łączącym najszlachetniejsze cechy klasycznej homilii oraz minitraktatu teologicznego.

Czytelnik podczas lektury zebranych tu tekstów i homilii zostaje zaskoczony serdecznością i ciepłem przekazu, obecnymi zarówno w formie, jak i w treści. Jak powszechnie wiadomo, „pancerny kardynał”, który w 2005 r. po śmierci Jana Pawła II został papieżem, jest człowiekiem o wielkiej kulturze osobistej i delikatności. Cechy te są łatwo dostrzegalne w jego przepowiadaniu. Papież emeryt to wierny uczeń św. Augustyna, który na dobre wziął sobie do serca i umysłu zasadę swojego starożytnego mistrza, iż „serce do serca przemawia”. Połączenie głębokich, intelektualnie rzetelnych refleksji nad prawdami wiary i wydarzeniami opowiedzianymi w Piśmie z dostrzegalną w przekazie czułością sprawiają, że słuchacz/czytelnik zostaje dotknięty prawdziwym czarem świąt Narodzenia Pańskiego.

Główne motywy, na kanwie których Benedykt XVI wprowadza odbiorcę w niezgłębioną i cudowną tajemnicę ludzkich narodzin Chrystusa, to światło, pokój i radość. Biorąc pod uwagę kontekst czasu, w jakim te homilie zostały wygłoszone, nie można nie ulec wrażeniu, że dowodzą one odważnej i zdecydowanej wiary ich autora. Czyż tak głęboki papieski zachwyt nad bożonarodzeniowym światłem, pokojem i radością nie zdradza tęsknoty, tęsknoty zrodzonej na drodze wiary trudnej, wciąż zagrożonej mrokiem i półcieniami, które wypełniają nasz ludzki świat? Ten papież, jak zapewne niewielu innych, zdawał sobie sprawę z mroków, w jakich pogrążają się współczesna kultura i Kościół, czemu niejednokrotnie dawał wyraz w swoich wypowiedziach. Właśnie dlatego w świecie przepełnionym ciemnością będzie z takim zapałem mówił o świetle z Betlejem. W środku pełzającej, hybrydowej trzeciej wojny światowej przypomni o pokoju, którego nie można odnaleźć poza Bogiem wcielonym. W końcu, pomimo tak wielu powodów, dla których można by utopić się w martwym smutku i melancholii, będzie przepowiadał radość z obecności Emmanuela. Jaki płynie z tego wniosek? Dla mnie pozostaje on oczywisty: wiara papieża Benedykta XVI była niezłomna – tym większa, im większe problemy ją otaczały.

Powiedziano o nim, że jest papieżem, który wierzy jak dziecko, który wszystkie szlachetne cechy wiary dziecka zachował i przyniósł ze sobą do Watykanu. Homilie zebrane w niniejszym tomie potwierdzają tę tezę. Dzisiaj wszyscy potrzebujemy uczyć się od niego tej prostej wiary, która w obliczu problemów nie poddaje się, ale szuka powodów do nadziei, wciąż otwierając się nie tyle na zgłębianie siebie, co zwracając się do owego Dziecięcia Betlejemskiego, które przynosi światło, a z nim pokój i radość.

Lekcja, jaka płynie z zebranych tu katechez i homilii bożonarodzeniowych, to wezwanie do stanowczego obrania kursu na Betlejem. Benedykt XVI rysuje przed czytelnikami kontury tego, co sam nazywa „paradoksem Bożego Narodzenia”. Najlepiej widać go nie gdzie indziej, jak tylko w samym małym Chrystusie. On pokazuje, czym jest Boża potęga i wszechmoc. W Nim zawarta jest cała Boska nieskończoność. Ten paradoks Objawienia nieskończoności Boga w małym dziecku wzywa do przemyśleń na temat prawdziwej natury zbawienia i środków, które do niego prowadzą. To wezwanie skierowane jest do wszystkich: od ludzi Kościoła aż do uczestników sceny politycznej, do wielkich i małych, znanych i nieznanych. Boże Narodzenie uczy nas wszystkich, że tym, co przynosi światło, radość i pokój, jest pokora. Nie przemoc i siła, nie próżne chełpienie się zasługami, ale skromność i zajęcie ostatniego miejsca są tym, czego tak bardzo potrzebuje nasz świat.

I jeszcze jedna myśl na zakończenie. Papież emeryt Benedykt XVI bez wątpienia jest jednym z największych teologów, którzy zasiadali na tronie biskupa rzymskiego. Jednym z dowodów prawdziwości takiego stwierdzenia są jego homilie. Były takie czasy, kiedy homilia stanowiła najważniejszy sposób uprawiania teologii, kiedy prawdziwa teologia mieszkała bardziej w przepowiadaniu i komentowaniu tekstów natchnionych niż w wielkich systematycznych traktatach. Oby niniejszy tomik przysłużył się nie tylko odnowie życia chrześcijańskiego, ale także tej jego istotnej części, jaką jest refleksja zrodzona z wiary – teologia.

ks. Robert J. Woźniak

Kraków, uroczystość Wszystkich Świętych 2017

Światło w ciemności świeci

Bóg objawia swoją miłość w Dzieciątku

Pan „powiedział do mnie: «Tyś Synem moim, Ja Ciebie dziś zrodziłem»”. Tymi słowami Psalmu 2 Kościół rozpoczyna Mszę Świętą w noc Bożego Narodzenia, kiedy świętujemy narodziny naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa w betlejemskiej stajence. Psalm ten należał niegdyś do rytuału koronacji królów judzkich. Naród izraelski, ze względu na swoje wybranie, w szczególny sposób czuł się Bożym synem przybranym przez Boga. Zważywszy, że król był uosobieniem tego ludu, jego intronizacja była przeżywana jako uroczysty akt Bożego przybrania, podczas którego król był w jakiś sposób włączany w tajemnicę samego Boga. W betlejemską noc te słowa, które faktycznie wyrażały raczej nadzieję niż oddawały rzeczywistość, zyskały nowy i nieoczekiwany sens. Dziecko w żłóbku jest naprawdę Synem Bożym. Bóg to nie wiekuista samotność, lecz miłość, która wyraża się we wzajemnym obdarowywaniu sobą. On jest Ojcem, Synem i Duchem Świętym.

Co więcej, w Jezusie Chrystusie, Synu Bożym, sam Bóg, Bóg z Boga, stał się człowiekiem. Do Niego Ojciec mówi: „Tyś moim Synem”. Odwieczne „dziś” Boga zstąpiło w ulotne „dziś” świata i zbliża nasze przemijające „dziś” do wiekuistego „dziś” Boga. Bóg jest tak wielki, że może stać się mały. Bóg jest tak potężny, że może stać się słaby i wyjść nam naprzeciw jako bezbronne dziecko, abyśmy Go mogli pokochać. Bóg jest tak dobry, że zrezygnował ze swej Boskiej świetności; zszedł do stajenki, abyśmy mogli Go odnaleźć i by w ten sposób Jego dobroć dotknęła również nas, udzieliła się nam i dalej przez nas się rozchodziła. To jest Boże Narodzenie: „Tyś Synem moim, Ja Ciebie dziś zrodziłem”. Bóg stał się jednym z nas, abyśmy mogli być z Nim, stać się do Niego podobni. Na swój znak wybrał Dziecko w żłóbku: taki jest On. W ten sposób uczymy się Go poznawać. Nad każdym dzieckiem lśni coś z blasku promienia tego „dziś”, tej bliskości Boga, którą musimy kochać i której musimy się poddać – nad każdym dzieckiem, nawet jeszcze nienarodzonym.

Posłuchajmy innych słów liturgii tej Świętej Nocy, tym razem zaczerpniętych z Księgi proroka Izajasza: „nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło” (Iz 9,1). Słowo „światło” powraca w całej liturgii tej Mszy Świętej. Spotykamy je ponownie we fragmencie z Listu św. Pawła do Tytusa: „Ukazała się łaska” (Tt 2,11). Wyrażenie „ukazała się” pochodzi z języka greckiego i w tym kontekście znaczy to samo, co po hebrajsku wyrażone jest słowami „zabłysło światło”: „pojawienie się”, „objawienie” – to rozbłyśnięcie Boskiego światła w świecie pełnym mroku i nierozwiązanych problemów. W końcu Ewangelia opowiada nam, że pasterzom ukazała się Boża chwała i „zewsząd ich oświeciła” (Łk 2,9). Tam gdzie pojawia się chwała Boża, na świecie rozchodzi się światło. „Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności” – mówi św. Jan (1 J 1,5). Światło jest źródłem życia.

Światło oznacza jednak przede wszystkim po­znanie, oznacza prawdę, która jest przeciwieństwem mroku kłamstwa i niewiedzy. I tak światło pozwala nam żyć, wskazuje nam drogę. Światło, jako że daje ciepło, oznacza także miłość. Tam gdzie jest miłość, pojawia się w świecie światło; tam gdzie jest nienawiść – świat pogrążony jest w ciemności. Tak, w betlejemskiej stajence ukazała się światłość wielka, której świat oczekuje. W tym Dzieciątku złożonym w stajence Bóg ukazuje swoją chwałę – chwałę miłości, która daje w darze siebie i wyzbywa się wszelkiej wielkości, by prowadzić nas drogą miłości. Światło betlejemskie nigdy nie zgasło. W ciągu tych wszystkich stuleci docierało do ludzi, „zewsząd ich oświecając”. Gdzie rodziła się wiara w to Dzieciątko, tam też rozkwitała miłość – dobroć dla innych, czuła troska o słabych i cierpiących, łaska przebaczenia. Strumień światła, miłości i prawdy wychodzi z Betlejem i biegnie przez stulecia. Jeśli popatrzymy na świętych – od Pawła i Augustyna po św. Franciszka i św. Dominika, od św. Franciszka Ksawerego i Teresy z Ávili po Matkę Teresę z Kalkuty – widzimy ten strumień dobra, tę drogę światła, które wciąż na nowo się odradza w tajemnicy Betlejem, w Bogu, który stał się Dzieciątkiem. Przemocy tego świata Bóg przeciwstawia w tym Dzieciątku swoją dobroć i wzywa nas, byśmy poszli za Dzieciątkiem.

Wraz z choinką nasi austriaccy przyjaciele przywieźli nam także światełko, które zapalili w Betlejem. Chcą nam w ten sposób powiedzieć, że prawdziwą tajemnicą Bożego Narodzenia jest wewnętrzna światłość bijąca od tego Dzieciątka. Pozwólmy, aby przeniknęła ona do naszych serc i rozpaliła w nich płomyk Bożej dobroci. Niech miłość nas wszystkich napełnia światłem ten świat! Nie pozwólmy, by zawieruchy naszych czasów zgasiły ten rozpalony przez wiarę płomień! Strzeżmy go wiernie i obdarzajmy nim innych! Tej nocy, kiedy spoglądamy w stronę Betlejem, módlmy się także w sposób szczególny za miejsce narodzin naszego Odkupiciela oraz za ludzi, którzy tam żyją i cierpią. Pragniemy modlić się o pokój w Ziemi Świętej: Wejrzyj, Panie, na ten zakątek ziemi, który, jako Twoja ojczyzna, jest Ci tak bardzo drogi! Spraw, by zabłysło tam Twoje światło! Spraw, by nastał tam pokój!

„Pokój” jest trzecim kluczowym słowem liturgii tej Świętej Nocy. Dziecię, które Izajasz zapowiada, zostaje nazwane przez niego Księciem Pokoju. Mówi się, że On będzie panował „w pokoju bez granic”. Ewangelia głosi pasterzom „chwałę Boga na wysokościach” i „na ziemi pokój”. Niegdyś czytało się: „ludziom dobrej woli”; nowy przekład mówi: „ludziom Jego upodobania”. Co oznacza ta zmiana? Czy już się nie liczy dobra wola? Sformułujmy pytanie lepiej: kim są ludzie, których Bóg miłuje, i dlaczego ich miłuje? Czy Bóg jest stronniczy? Czy kocha tylko niektóre osoby, a inne pozostawia samym sobie? Ewangelia odpowiada na te pytania, ukazując konkretnych ludzi miłowanych przez Boga. Są to pojedyncze osoby: Maryja, Józef, Elżbieta, Zachariasz, Symeon, Anna itd. Ale są też dwie grupy ludzi: pasterze oraz Mędrcy ze Wschodu, zwani Trzema Królami. Tej nocy zajmijmy się pasterzami. Co to za ludzie? Pasterze byli pogardzani przez otoczenie; uważani byli za niezbyt godnych zaufania i nie mogli zeznawać w sądzie jako świadkowie. Ale kim byli naprawdę? Oczywiście nie byli to wielcy święci, jeśli tym słowem określamy osoby obdarzone heroicznymi cnotami. Byli to ludzie prości. Ewangelia uwydatnia pewną ich cechę, która potem, w nauczaniu Jezusa, będzie odgrywała ważną rolę. Byli to ludzie czuwający, przede wszystkim w znaczeniu zewnętrznym: nocą czuwali przy swych owcach. Ale ma to też swój głębszy wymiar: byli otwarci na słowo Boże, na zwiastowanie anioła. Ich życie nie było skoncentrowane na sobie; ich serca były otwarte. W jakiś sposób w głębi duszy oczekiwali czegoś, ostatecznie czekali na Boga. Ich czujność była gotowością – gotowością do słuchania, gotowością do wyruszenia w drogę. Była oczekiwaniem na światło, które wskaże drogę. I o to właśnie chodzi Bogu. On kocha wszystkich, ponieważ wszyscy są Jego stworzeniem. Niektórzy jednak zamknęli swe dusze; Jego miłość nie ma do nich dostępu. Sądzą, że nie potrzebują Boga, nie chcą Go. Inni, którzy pod względem moralnym są być może równie nędzni i grzeszni, przynajmniej cierpią z tego powodu. Oni czekają na Boga. Wiedzą, że potrzebują Jego dobroci, nawet jeśli nie mają o tym jasnego wyobrażenia. Ich dusze, otwarte w oczekiwaniu, może napełnić Boże światło, a wraz z nim pokój Boży. Bóg szuka ludzi, którzy będą nieśli i przekazywali Jego pokój. Prośmy Go, by nasze serca nie były zamknięte, kiedy przyjdzie. Róbmy wszystko, byśmy mogli czynnie szerzyć Jego pokój właśnie w naszych czasach.

Dla chrześcijan słowo „pokój” zyskało bardzo szczególne znaczenie: stało się słowem określającym Komunię w Eucharystii. W niej jest obecny Chrystusowy pokój. Wszystkie miejsca, w których sprawowana jest Eucharystia, tworzą sieć pokoju, obejmującą cały świat. Wspólnoty zgromadzone wokół Eucharystii stanowią królestwo pokoju rozległe jak świat. Gdy sprawujemy Eucharystię, jesteśmy w Betlejem, w „domu chleba”. Chrystus daje nam w darze siebie i tym samym daje nam swój pokój. Daje nam go, abyśmy nieśli światło pokoju w sobie i przekazywali je innym; abyśmy stawali się budowniczymi pokoju i w ten sposób przyczyniali się do zaprowadzenia pokoju na świecie. Dlatego módlmy się: Panie, spełnij Twą obietnicę, spraw, by tam, gdzie jest niezgoda, narodził się pokój! Spraw, by pojawiła się miłość tam, gdzie króluje nienawiść! Spraw, by zajaśniało światło tam, gdzie panują ciemności! Uczyń nas zwiastunami Twego pokoju! Amen.

Pasterka w Bazylice św. Piotra

25 grudnia 2005

Dla ciebie, człowieku, Bóg stał się człowiekiem

Oto zwiastuję wam radość wielką (...) dziś bowiem w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel. Łk 2,10–11

Tej nocy ponownie usłyszeliśmy słowa anioła skierowane do pasterzy i na nowo przeżywamy klimat świętej Nocy Betlejemskiej, podczas której Syn Boży stał się człowiekiem, narodził się w ubogiej stajence i zamieszkał pośród nas. W tym uroczystym dniu rozlega się przesłanie anioła, które jest dla nas – ludzi trzeciego tysiąclecia – zaproszeniem, aby przyjąć Zbawiciela. Oby współczesna ludzkość nie zwlekała i przyjęła Go do domów, do miast, do narodów w każdym zakątku ziemi! To prawda, że w minionym tysiącleciu, a zwłaszcza w ostatnich wiekach, dokonał się wielki postęp na polu techniki i nauki; wielkie są materialne zasoby, z których dziś możemy korzystać. Człowiekowi ery technicznej grozi jednak ryzyko, że stanie się ofiarą osiągnięć własnej inteligencji i skutków swych możliwości działania, jeśli pójdzie drogą prowadzącą do wyniszczenia duchowego i do pustki serca. Dlatego ważne jest, aby otworzył swój umysł i swoje serce na Narodzenie Chrystusa, wydarzenie zbawcze, które może wnieść odnowioną nadzieję w życie każdego człowieka.

„Zbudź się, człowieku, bo dla ciebie Bóg stał się człowiekiem” (św. Augustyn, Mowy, 185). Zbudź się, człowieku trzeciego tysiąclecia! W Boże Narodzenie Wszechmocny staje się dzieckiem i prosi o pomoc i opiekę. Jego sposób bycia Bogiem poddaje krytyce nasz sposób bycia człowiekiem; Jego pukanie do naszych drzwi domaga się odpowiedzi na pytanie o naszą wolność i zrewidowania naszego stosunku do życia i pojmowania życia. Współczesny wiek jest często przedstawiany jako przebudzenie ze snu rozumu, jako wyjście ludzkości ku światłu, które miałoby przezierać z okresu ciemności. Jednak bez Chrystusa światło rozumu nie wystarczy, by oświecić człowieka i świat. Dlatego tym mocniej odbija się echem ewangeliczne słowo o Bożym Narodzeniu jako zapowiedź zbawienia wszystkich: „Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi” (J 1,9). „W istocie misterium człowieka wyjaśnia się prawdziwie jedynie w misterium Słowa Wcielonego” (Gaudium et spes, 22). Kościół niestrudzenie powtarza to przesłanie nadziei przypomniane przez Sobór Watykański II.

Współczesny człowieku, dojrzały, ale często ograniczony w myśleniu i o słabej woli, pozwól wziąć się za rękę Dziecięciu z Betlejem; nie bój się, zaufaj Mu! Ożywcza moc Jego światła zachęca cię do wysiłku na rzecz tworzenia nowego porządku światowego, opartego na sprawiedliwych relacjach etycznych i ekonomicznych. Niech Jego miłość prowadzi narody i budzi we wszystkich świadomość, że jesteśmy rodziną wezwaną do budowania więzi pełnych zaufania i wzajemnego wsparcia. Ludzkość zjednoczona zdoła stawić czoło wielu niepokojącym problemom współczesnego świata: od zagrożenia terroryzmem do stanu upokarzającego ubóstwa, w jakim żyją miliony ludzi, od rozprzestrzeniania broni do epidemii i wyniszczenia środowiska naturalnego, które zagraża przyszłości planety.

Bóg, który stał się człowiekiem z miłości do człowieka, niech wspiera tych, którzy w Afryce działają na rzecz pokoju i integralnego rozwoju, przeciwstawiając się bratobójczym wojnom i dążąc do utrwalenia słabych jeszcze przemian politycznych i zachowania najbardziej podstawowych praw ludzi znajdujących się w tragicznej sytuacji humanitarnej, jak w Darfurze i innych regionach Afryki Środkowej. Niech poprowadzi ludy Ameryki Łacińskiej do życia w pokoju i zgodzie. Niech wleje odwagę w serca ludzi dobrej woli, którzy pracują w Ziemi Świętej, w Iraku, w Libanie, gdzie znaki nadziei, których nie brak, muszą być jeszcze potwierdzone przez postępowanie inspirowane uczciwością i mądrością; niech wspiera procesy dialogu na Półwyspie Koreańskim i w innych krajach azjatyckich, aby po pokonaniu niebezpiecznych rozbieżności można było w duchu przyjaźni dojść do spójnych, pokojowych rozwiązań tak oczekiwanych przez tamtejsze ludy.

W Boże Narodzenie nasz duch otwiera się na nadzieję, gdy kontempluje chwałę Bożą ukrytą w ubóstwie Dzieciątka owiniętego w pieluszki i leżącego w żłobie: to Stworzyciel świata umniejszony do bezsilności nowo narodzonego! Przyjęcie tego paradoksu – paradoksu Bożego Narodzenia – to odkrycie Prawdy, która czyni nas wolnymi, Miłości, która przemienia istnienie. W Noc Betlejemską Zbawiciel został jednym z nas, aby stać się towarzyszem na zdradliwych drogach historii. Podejmijmy dłoń, którą do nas wyciąga: jest to dłoń, która niczego nie chce nam odebrać, a jedynie dawać.

Z pasterzami wchodzimy do betlejemskiej stajni, gdzie spogląda na nas Maryja, milczący świadek cudownych narodzin. Niech Ona pomoże nam przeżywać dobrze święta Bożego Narodzenia; niech nas nauczy, jak zachować w sercu tajemnicę Boga, który dla nas stał się człowiekiem; niech nas prowadzi, abyśmy dawali światu świadectwo Jego Prawdy, Miłości i Pokoju.

Urbi et Orbi

25 grudnia 2005

Chrystus objawia się wszystkim narodom

Drodzy Bracia i Siostry!

Światło, które zabłysło w noc Bożego Narodzenia i rozświetliło grotę betlejemską, gdzie w milczącej adoracji trwali Maryja, Józef oraz pasterze, dzisiaj jaśnieje i objawia się wszystkim. Epifania to misterium światła – jego symbolem jest gwiazda, która prowadziła Mędrców w czasie podróży. Jednakże prawdziwym źródłem światła, „Słońcem Wschodzącym z wysoka” (por. Łk 1,78) jest Chrystus. W tajemnicy Bożego Narodzenia światło Chrystusa oświetla ziemię, rozchodząc się niejako w formie koncentrycznych okręgów. Przede wszystkim ogarnia ono Świętą Rodzinę z Nazaretu – Maryję Pannę i Józefa oświeca Boża obecność Dzieciątka Jezus. Następnie światło Odkupiciela objawia się pasterzom betlejemskim, którzy powiadomieni przez anioła, udają się bezzwłocznie do groty i znajdują tam zapowiedziany „znak”: „Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie” (Łk 2,12). Pasterze wraz z Maryją i Józefem reprezentują ową resztę Izraela, ubogich – anawim, którym zwiastowana jest Dobra Nowina. Wreszcie blask Chrystusa dociera do Mędrców, stanowiących pierwociny narodów pogańskich. W cieniu pozostają jerozolimskie pałace władców, gdzie wiadomość o narodzeniu Mesjasza, paradoksalnie przyniesiona przez Mędrców, budzi nie radość, ale strach i wrogie reakcje. Taki jest tajemniczy zamysł Boga: „światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki” (J 3,19).

Ale czym jest to światło? Czy jest to tylko sugestywna metafora, czy też obrazowi temu odpowiada jakaś rzeczywistość? Apostoł Jan pisze w swym Pierwszym Liście: „Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności” (1 J 1,5); a nieco dalej dodaje: „Bóg jest miłością”. Te dwa stwierdzenia zestawione razem pozwalają nam lepiej zrozumieć, że światło, które zajaśniało w Boże Narodzenie, a dzisiaj ukazuje się narodom, to miłość Boża objawiona w Osobie wcielonego Słowa. To światło przyciągnęło Mędrców przybyłych ze Wschodu. Tak więc w tajemnicy Objawienia Pańskiego oprócz promieniowania na zewnątrz występuje przyciąganie ku centrum, będące wypełnieniem dynamiki zapisanej już w dawnym Przymierzu. Źródłem tej dynamiki jest Bóg – Jedyny w istocie i w trzech Osobach – który wszystko i wszystkich przyciąga do siebie. Wcielona Osoba Słowa objawia się jako zasada pojednania i zjednoczenia wszystkiego (por. Ef 1,9–10). Chrystus jest ostatecznym celem dziejów, punktem, do którego prowadziło „wyjście”, opatrznościową drogą odkupienia, osiągającą swój szczyt w Jego śmierci i zmartwychwstaniu. Dlatego też liturgia uroczystości Objawienia Pańskiego zawiera tak zwaną zapowiedź Paschy: rok liturgiczny ujmuje bowiem całą parabolę historii zbawienia, w której centrum znajduje się „Triduum ukrzyżowanego, pogrzebanego i zmartwychwstałego Pana”.

W liturgii okresu Narodzenia Pańskiego często powraca, niczym refren, werset z Psalmu 98(97): „Pan okazał swoje zbawienie, na oczach narodów objawił swą sprawiedliwość” (w. 2). Tymi słowami Kościół podkreśla „epifanijny” wymiar Wcielenia: fakt, że Syn Boży stał się człowiekiem i wszedł w dzieje, stanowi szczytowy moment samoobjawienia się Boga Izraelowi i wszystkim narodom. W betlejemskim Dziecięciu Bóg objawił się w pokorze, przybierając „ludzką postać”, „postać sługi”, a nawet ukrzyżowanego (por. Flp 2,6–8). Oto chrześcijański paradoks. Właśnie to ukrycie stanowi najbardziej wymowne „objawienie się” Boga: pokora, ubóstwo oraz hańba Męki pozwalają nam poznać, jakim jest Bóg naprawdę. Oblicze Syna wiernie objawia oblicze Ojca. Oto dlaczego misterium Narodzenia Pańskiego jest – by tak powiedzieć – całe „Epifanią”. Objawienie się Mędrcom nie wnosi nic nowego do planu Bożego, ale ujawnia jego niezmienny i konstytutywny wymiar, a mianowicie że „poganie (...) są współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię” (Ef 3,6).

Pozornie mogłoby się wydawać, że wierność Boga wobec Izraela oraz Jego objawienie się poganom to dwa różne aspekty. W rzeczywistości są one niczym dwie strony jednego medalu. Albowiem, zgodnie z Pismem Świętym, Bóg, objawiając swoją chwałę również innym narodom, dochował wierności przymierzu miłości z narodem izraelskim. „Łaska i wierność” (Ps 89(88),2), „miłosierdzie i prawda” (Ps 85(84),11) składają się na chwałę Boga, stanowią Jego „imię”, które ma być poznawane i uświęcane przez ludzi wszystkich języków i narodów. Jednakże „treść” jest nieodłączna od „metody”, jaką Bóg wybrał, aby się objawić, to znaczy absolutnej wierności Przymierzu, osiągającemu swój szczytowy punkt w Chrystusie. Pan Jezus jest jednocześnie i nierozdzielnie „światłem na oświecenie pogan i chwałą swego ludu, Izraela” (por. Łk 2,32), jak zawołał natchniony przez Boga starzec Symeon, biorąc na ręce Dziecię, kiedy rodzice przynieśli Je do świątyni. Światło oświecające pogan – światło Epifanii – jest odblaskiem chwały Izraela, chwały Mesjasza narodzonego, zgodnie z Pismem, w Betlejem, „mieście Dawidowym” (por. Łk 2,4). Mędrcy oddali pokłon zwykłemu Dziecku w objęciach Jego Matki Maryi, ponieważ w Nim rozpoznali źródło dwojakiego światła, które ich prowadziło: światła gwiazdy oraz światła Pisma. Rozpoznali w Nim Króla żydowskiego, chwałę Izraela, a także Króla wszystkich narodów.

W liturgii Epifanii objawia się również tajemnica Kościoła i jego misyjność. Jego powołaniem jest nieść światło Chrystusa, by zajaśniało ono w świecie; ma on być Jego odbiciem, podobnie jak księżyc odbija światło słońca. W Kościele wypełniły się dawne proroctwa odnoszące się do świętego miasta Jeruzalem, jak to wspaniałe proroctwo Izajasza, którego wysłuchaliśmy przed chwilą: „Powstań! Świeć, bo przyszło twe światło (...) I pójdą narody do twojego światła, królowie do blasku twojego wschodu” (Iz 60,1–3). To powinni czynić uczniowie Chrystusa: pouczeni przez Niego, jak żyć duchem błogosławieństw, winni swym świadectwem miłości przyciągać wszystkich ludzi do Boga: „Tak niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5,16). Słuchając tych słów Jezusa, my, członkowie Kościoła, nie możemy nie odczuwać całej niewystarczalności naszej ludzkiej kondycji naznaczonej grzechem. Kościół jest święty, ale składa się z ludzi mających swoje ograniczenia i popełniających błędy. Jedynie Chrystus, dając nam Ducha Świętego, może przemienić naszą nędzę i stale nas odnawiać. On jest światłością narodów, lumen gentium, i postanowił oświecić świat za pośrednictwem swego Kościoła (por. Sobór Watykański II, Konstytucja Lumen gentium, 1).

„Jakże się to stanie?” – również i my pytamy słowami, jakie Dziewica wypowiedziała do archanioła Gabriela. Właśnie Ona, Matka Chrystusa i Kościoła, podsuwa nam odpowiedź: swoim przykładem całkowitej dyspozycyjności wobec woli Bożej – „niech mi się stanie według słowa twego” (Łk 1,38) – uczy nas, jak być „epifanią” Pana przez otwarcie serca na działanie łaski i przez wierne przyjęcie słowa Jej Syna, światłości świata i ostatecznego celu dziejów.

Niech tak się stanie!

Msza Święta w uroczystość Objawienia Pańskiego

6 stycznia 2006

Przedziwna wymiana

Drodzy Bracia i Siostry!

Liturgiczny okres Bożego Narodzenia, który wieczorem 24 grudnia rozpoczyna Wigilia, a kończą obchody Chrztu Pańskiego, składa się z niewielu dni, lecz jest bogaty w celebracje liturgiczne i tajemnice. Skupia się on wokół dwóch wielkich uroczystości: Bożego Narodzenia i Objawienia Pańskiego. Sama nazwa tych dwóch świąt wskazuje na ich charakter. Boże Narodzenie upamiętnia historyczny fakt narodzin Jezusa w Betlejem. Objawienie Pańskie, święto, które zostało ustanowione na Wschodzie, wskazuje pewien fakt, ale przede wszystkim jeden z aspektów tajemnicy: Bóg objawia się w ludzkiej naturze Chrystusa, i takie jest znaczenie greckiego czasownika epiphaino – uwidocznić się. W tej perspektywie Epifania nawiązuje do różnych wydarzeń, w których Pan się objawił: w szczególny sposób do hołdu Trzech Króli, którzy uznają Jezusa za oczekiwanego Mesjasza, ale również do chrztu w rzece Jordan i teofanii – głosu Boga z nieba – i do cudu podczas godów w Kanie Galilejskiej, który był pierwszym „znakiem” pochodzącym od Chrystusa. Bardzo piękna antyfona z liturgii godzin łączy te trzy wydarzenia z tematem zaślubin Chrystusa z Kościołem: „Dzisiaj się Kościół złączył z Chrystusem, swoim Oblubieńcem, który go z grzechów obmył w Jordanie, biegną mędrcy z darami na królewskie gody, a woda przemieniona w wino cieszy biesiadników” (antyfona z jutrzni). Możemy powiedzieć niemal, że w święcie Bożego Narodzenia podkreśla się ukrycie Boga w prostocie ludzkiego losu, w Dzieciątku z Betlejem. W Epifanii natomiast uwypukla się Jego objawienie, ukazanie się Boga poprzez to właśnie człowieczeństwo.

W tej katechezie chciałbym krótko przypomnieć kilka tematów typowych dla obchodów Bożego Narodzenia, aby każdy z nas mógł czerpać z niewyczerpanego źródła, jakim jest ta tajemnica, i owocnie nią żyć.