Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Z ogromną przyjemnością oddajemy do rąk czytelnika długo oczekiwane polskie wydanie założycielskiego tekstu psychoterapii Gestalt. Książka, którą masz przed sobą, to pierwszy tom dwu-
częściowej publikacji zatytułowany „Nowość, pobudzenie i wzrost”, zawierający teoretyczną część dzieła wydanego po raz pierwszy przez Julian Press w Nowym Jorku w 1951 roku.
Zaprezentowana tutaj teoria stanowi wysoce zaawansowany, przemyślany i gruntowny wykład filozoficzny i historyczno-społeczny oparty na odkryciach psychoanalizy, którą zarazem ostro krytykuje, a jednocześnie w dalszym ciągu rozwija. Dużą część książki zajmuje szczegółowa krytyka ortodoksyjnej psychoanalizy jako skupionej zbytnio na odzyskiwaniu traum z dzieciństwa. Jednocześnie autorzy uważnie wybierają co bardziej radykalne wątki Freudowskiego spojrzenia,
poddają je dogłębnej analizie i systematycznie włączają w całościową, progresywną i integracyjną psychologię, gdzie takie psychoanalityczne pojęcia, jak na przykład: zasada rzeczywistości, to, ja i self, są ponownie przywracane do życia, ale już w całkiem nowej formie. Nic nie jest marnowane, wszystko zostaje poddane proce-
sowi recyklingu w zaiste innowacyjny sposób.
Prawdopodobnie najbardziej przełomowy aspekt tego dzieła tkwi w nacisku autorów na istnienie ciągłych wzajemnych zależności czy relacji między jednostką a środowiskiem, osobą a inny-
mi ludźmi i, ogólnie mówiąc, społeczeństwem i jego instytucjami, a zwłaszcza między klientem i terapeutą. Tak jak jednostka i jej otoczenie nie stanowią wcale odrębnych bytów, ale wspólnie tworzą funkcjonujący, wpływający na siebie wzajemnie, całościowy system, tak samo w gabinecie terapeutycznym, klient i terapeuta obopólnie się kształtują, podczas gdy w pełni uważne, świadome uczestnictwo w tym procesie współtworzenia stanowi sedno sytuacji terapeutycznej w terapii Gestalt.
Jeżeli terapia Gestalt może w dalszym ciągu stwarzać nadzieję na dostarczenie świeżej perspektywy w tej coraz hałaśliwszej terapeutycznej debacie, to dzieje się tak dlatego, że teoria Gestalt całkowicie zrezygnowała z posługiwania się modelem nauk przyrodniczych, i uczyniła to bez konieczności odwoływania się do mistycyzmu. Teoretyczna połowa książki Perlsa, Hefferline’a i Goodmana, zamiast próbować opisywać zdrowie i patologię w kategoriach zaczerpniętych z nauk opartych na związkach przyczynowo-skutkowych, prezentuje fenomenologiczne rozumienie tych zjawisk, polegające na obserwowalnym i dającym się natychmiast opisać doświadczeniu, w jaki sposób osoba tworzy i utrzymuje zdrową lub neurotyczną rzeczywistość. Stanowi to radykalne odejście od tradycyjnych paradygmatów psychoterapii, a zarazem powoduje, że terapia Gestalt nie musi opowiadać się po jednej czy drugiej stronie toczącej się obecnie debaty o tym, która dyscyplina lepiej reprezentuje rzeczywistą naukę o ludzkim cierpieniu.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 578
Rok wydania: 2022
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tytuł oryginału: Gestalt Therapy: Excitement and Growth in the Human Personality
Copyright © 1951 by Frederick Perls, Ralph Hefferline, Paul Goodman
Manuscript courtesy of The Gestalt Journal Press
Copyright © by The Gestalt Journal Press for the preface by From, I., Miller, M.V.
Copyright © for the Polish translation 2022 by Piotr Mierkowski
Copyright © by L’exprimerie 2001, for the french version of postface
by Stoehr, T.
Copyright © for the Polish translation 2022 by Piotr Mierkowski
Copyright © for the Polish translation 2022 by Piotr Mierkowski,
Ewa Canert-Łąka, Mariola Paruzel-Czachura, Justyna Sienkiewicz-Urbaniak, Bartosz Konieczniak
Copyright © for this edition by Oficyna Związek Otwarty 2022
Redakcja: Aleksandra Małek
Korekta: Joanna Wysłowska
Opieka redakcyjna: Anna Bal
Projekt okładki: Paweł Sky www.pawelsky.pl
Układ typograficzny i łamanie: Paweł Sky
Wydanie I
Warszawa 2022
ISBN 978-83-965225-0-4
Oficyna Związek Otwarty
ul. Kaliska 5/6, 02-316 Warszawa
www.oficynazwiazekotwarty.pl
Z ogromną przyjemnością oddajemy do rąk czytelnika długo oczekiwane polskie wydanie założycielskiego tekstu psychoterapii Gestalt – Terapia Gestalt: pobudzenie i wzrost w osobowości człowieka. Książka, którą masz przed sobą, to pierwszy tom dwuczęściowej publikacji zatytułowany Nowość, pobudzenie i wzrost zawierający teoretyczną część dzieła wydanego po raz pierwszy przez Julian Press w Nowym Jorku w 1951 roku. Polska edycja drugiego tomu pt. Mobilizowanie self, który stanowi praktyczną część oryginalnej publikacji, obejmującą opracowaną przez autorów książki serię ćwiczeń mających na celu poszerzanie świadomości doznaniowej oraz szczegółowy komentarz, jest obecnie w przygotowaniu i zostanie wydana już wkrótce nakładem również Oficyny Związku Otwartego (OZO).
To pierwsze wydanie Terapii Gestalt w języku polskim dało nam możliwość opublikowania obu tomów osobno, oferując w ten sposób pozycję o mniejszych rozmiarach – książkę, którą nie tylko łatwiej trzymać w ręku, ale która jest przystępniejsza w odbiorze, bo przywraca pierwotną strukturę redakcyjną, tom I: teoria i tom II: praktyka; a którą pierwszy wydawca odwrócił z pobudek czysto komercyjnych. Więcej szczegółów na ten temat, jak również samego procesu, w jaki to dzieło powstawało, oraz jego trzech autorów, Fredericka S. Perlsa, Ralpha F. Hefferline’a i Paula Goodmana, od których nazwisk jest potocznie nazywane „PHG”, znajdziesz w załączonym tutaj Wprowadzeniu do pierwszego wydania, napisanym przez autorów książki, oraz we Wprowadzeniu do wydania nakładem The Gestalt Journal Press z 1994 roku autorstwa Isadore’a Froma i Michaela V. Millera. Obecne wydanie zawiera również przedruk Posłowia napisanego przez Taylora Stoehra do francuskiego wydania Gestalt-Thérapié (L’exprimerie, 2001), który przybliża mało znaną w Polsce postać Paula Goodmana – amerykańskiego pisarza, poety, filozofa i krytyka społecznego uważanego powszechnie za ghostwritera, czyli „autora widmo”, części teoretycznej PHG.
„Niniejsza książka jest opisem teorii i praktyki Terapii-Gestalt, dziedziny naukowej i techniki formowania figury/tła w polu organizm/środowisko” (Perls, Heffreline i Goodman, 1951, rozdział II, 12, s. 250). To nadzwyczaj zwięzłe podsumowanie książki zawarte we wstępie do części teoretycznej będzie dla wielu całkiem niezrozumiałe, dopóki nie zdecydują się zagłębić w jej uważną lekturę. Jednak nawet wówczas cały szereg sformułowań może pozostać niejasnych, bowiem jedno jest pewne: celem autorów nie było wcale uproszczenie kompleksowej natury rzeczywistości, a raczej dostarczenie czytelnikowi odpowiednich narzędzi umożliwiających lepszą w niej orientację. Jak piszą autorzy, „skoro teoria jest często zawiła i niejednoznaczna, to być może również sama natura jest nieczytelna i niejednoznaczna” (ibidem, rozdział VI, 8, s. 315). Ale jeśli tylko dasz sobie szansę wejść z tą książką w bliższy kontakt, już sama teoria zacznie w tobie pracować.
Terapia Gestalt uczy nas, jak korzystać w pełni ze zmysłów zaangażowanych w nieustanną wymianę między nami i środowiskiem, dzięki czemu możemy przejąć odpowiedzialność za własne wybory i rozwinąć zdolność do wspierania samego siebie. Kluczem do tego stanu jest, jak twierdzą autorzy, świadomość procesu poszerzania świadomości doznaniowej, którego można się nauczyć, jeśli tylko podąży się za naturalnym pobudzeniem własną troską, potrzebami i zainteresowaniem. To właśnie mają na myśli autorzy, mówiąc, że „psychologia skupia się na badaniu działania granica-kontakt w polu organizm/środowisko” (ibidem, rozdział I, 3, s. 229). Ale żeby do tego doszło, podobnie jak stwierdził wybitny polski psychiatra i humanista Antoni Kępiński (1977), „chodzi o to, by… miało się odwagę wyruszyć w tak trudną podróż, jaką jest poznawanie ludzkiej natury” (s. 28), czyli wchodzić w bezpośredni, zaangażowany, świadomy kontakt z otaczającym nas światem.
Niestety, może właśnie ze względu na to, że to rewolucyjne dzieło fenomenologii stosowanej napisane jest tak bardzo „gęstym”, wymagającym maksymalnego skupienia językiem, mimo upływu czasu i wielu starań w kierunku jego spopularyzowania teoria terapii Gestalt pozostaje w dalszym ciągu mało znana, zwłaszcza kiedy porówna się ją z innymi, bardziej konwencjonalnie i przejrzyście opisanymi koncepcjami psychoterapii. Brak w nich jednak tej samej niemal dziecięcej ciekawości i nieopanowanego zapału do odkrywania i tworzenia nowych znaczeń, które charakteryzują ten założycielski tekst. Z tej też przyczyny, ze względu na to, że Nowość, pobudzenie i wzrost w dużej mierze stanowi zapis, jak gdyby „na bieżąco”, spontanicznego procesu dopiero co komponowanej nowatorskiej teorii, nie jest on do końca obrobiony, często niejasny albo wieloznaczny, ale zarazem świeży i nad wyraz stymulujący. Skupiony czytelnik staje się świadkiem, a wkrótce także uczestnikiem niezwykle interesującego procesu – tworzenia i jednoczesnego wykonywania dzieła w tym samym czasie! W szczególności pierwsze jedenaście rozdziałów jest niczym celowo niedookreślony zapis nutowy kompozycji Johna Cage’a lub innego dzieła sztuki współczesnej, gdzie rozbicie formy umożliwia odkrywanie i tworzenie nowych, nieoczekiwanych integracji, zakładając tym samym niepowtarzalność samego wykonania i przestrzeń na improwizację odbiorcy.
Równocześnie zaprezentowana tutaj teoria stanowi wysoce zaawansowany, przemyślany i gruntowny wykład filozoficzny i historyczno-społeczny oparty na odkryciach psychoanalizy, którą zarazem ostro krytykuje, a jednocześnie w dalszym ciągu rozwija. Dużą część książki zajmuje szczegółowa krytyka ortodoksyjnej psychoanalizy jako skupionej zbytnio na odzyskiwaniu traum z dzieciństwa, a w tym samym czasie niezdolnej odnieść się skutecznie do niedokończonej sytuacji ujawniającej się z reguły w każdym bieżącym zachowaniu. Jednocześnie autorzy uważnie wybierają co bardziej radykalne wątki Freudowskiego spojrzenia, poddają je dogłębnej analizie i systematycznie włączają w całościową, progresywną i integracyjną psychologię, gdzie takie psychoanalityczne pojęcia, jak na przykład: zasada rzeczywistości, to, ja i self, są ponownie przywracane do życia, ale już w całkiem nowej formie. Nic nie jest marnowane, wszystko zostaje poddane procesowi recyklingu w zaiste innowacyjny sposób.
Nowość, pobudzenie i wzrost zawiera też konstruktywną krytykę popularnej w latach 20. i 30. XX wieku akademickiej dziedziny badawczej, jaką była berlińska szkoła psychologii postaci, która, jak twierdzili autorzy, skupiwszy się niemal wyłącznie na badaniu zjawisk percepcyjnych, pominęła tym samym inne, bardziej praktyczne aspekty ludzkiego życia, włącznie ze sferą relacji międzyludzkich, uczuć i emocji. Mimo to dorobek tej wybitnej szkoły psychologii, podobnie jak jest to w przypadku psychoanalizy, nie zostaje bynajmniej przez twórców terapii Gestalt zignorowany czy niedoceniony. Wprost przeciwnie, w ich rękach obie dziedziny tworzą swoisty tygiel umożliwiający ujawnienie najbardziej radykalnych wglądów i wątków obydwu teorii psychologicznych, które są następnie przez autorów efektywnie rozwijane, z jednoczesną integracją innych elementów. Pochodzą one z tak bardzo odległych sobie dziedzin, jak: holizm Jana Smutsa i antropologia funkcjonalna, filozofia Arystotelesa i Kanta oraz idee pragmatystów i filozofia dialogu Martina Bubera, historia społeczna i poezja, filozofia zen (ale, jak to podkreślał Goodman, „wraz z czymś więcej niż tylko estetyczną powierzchnią, a więc również z ciałem i sferą społeczną”; Stoehr, 1993), egzystencjalizm („ale ten praktyczny i oparty na zwykłych sytuacjach”; ibidem) oraz szeroko pojęty anarchizm, teatr i semantyka ogólna Alfreda Korzybskiego; teoria pola i psychologia zorientowana na działanie Kurta Lewina oraz koncepcje rewizjonistów Freuda, takich jak: Otto Rank, Harry Stack Sullivan i Karen Horney, czy poglądy Wilhelma Reicha dotyczące ciągłości jednostki, społeczeństwa, polityki i seksualności, by wymienić tylko niektóre z najbardziej oczywistych inspiracji. W ten oto sposób autorzy dokonali swoistej syntezy najrozmaitszych wcześniejszych teorii filozoficznych i psychologicznych wraz z trendami kulturowymi i intelektualnymi lat 40. i 50. XX wieku w nowy Gestalt, a napisana przez nich książka po raz pierwszy zaprezentowała światu spójną narrację na temat wciąż kształtującej się w tamtym czasie przełomowej teorii stojącej u podstaw już całkiem nowej psychoterapii, która pod nazwą terapii Gestalt jest obecnie praktykowana na całym świecie, w tym również od wielu lat w Polsce.
Nie dziwi zatem, że pośród tak odkrywczych i znaczących pomysłów, jak umiejscowienie doświadczenia na granicy-kontaktu jednostki i jej otoczenia nowatorskie zdefiniowanie pojęcia kontaktu oraz tego, co świadome i nieświadome, podkreślenie znaczenia polaryzacji i „twórczej bezinteresowności”, samoregulacji organizmu i jego twórczych przystosowań czy stworzenie rewolucyjnej koncepcji self jako pojęcia prawdziwie procesualnego i temporalnego, selfingu – procesu w ruchu, w książce tej można napotkać również na wiele niejasności czy sprzeczności, a nawet niezwykle rażących, stereotypowych opinii (na przykład w stosunku do kobiet czy osób o orientacji odmiennej niż heteroseksualna) – poglądów, które są zaskakująco błędne i wskazują na wiek tego dzieła. Mimo poświęcenia dużej części publikacji na omówienie procesów społecznych razi brak nawiązań do tak powszechnych zjawisk społecznych, jak: rasizm, szowinizm i mizoginia czy homofobia. Wydaje się jednak, że, przynajmniej fragmentarycznie, związane jest to ze zmianami w świadomości społecznego i prawnego postrzegania różnic między ludźmi, jakie zaszły w ciągu ostatnich 70 lat w następstwie rozmaitych ruchów antydyskryminacyjnych i broniących praw człowieka. Należy bowiem pamiętać, że Terapia Gestalt pisana była jeszcze przed rewolucją seksualną lat 60. XX wieku w USA, która zapoczątkowała te zmiany. Mimo wszystko większość założycielskiego tekstu pozostaje tak samo aktualna obecnie jak w 1951 roku. PHG stanowi do dziś podstawę treningu całej rzeszy studentów terapii Gestalt na Zachodzie i pozostaje niewyczerpanym źródłem wiedzy dla wielu doświadczonych psychoterapeutów jako nadzwyczaj skrupulatna wykładnia podstawowych poglądów filozoficznych, które wyróżniają terapię Gestalt spośród innych podejść do psychoterapii jako podejście na wskroś holistyczne, fenomenologiczne, relacyjne i eksperymentalne. Zaprezentowane tutaj hipotezy i opinie na temat natury człowieka i jego spraw miały też ogromny wpływ na rozwój teorii psychologicznej jako całości, a w szczególności jej humanistyczno-egzystencjalnego nurtu zwanego trzecią siłą w psychologii.
Prawdopodobnie najbardziej przełomowy aspekt tego dzieła tkwi w nacisku autorów na istnienie ciągłych wzajemnych zależności czy relacji między jednostką a środowiskiem, osobą a innymi ludźmi i, ogólnie mówiąc, społeczeństwem i jego instytucjami, a zwłaszcza między klientem i terapeutą. Tak jak jednostka i jej otoczenie nie stanowią wcale odrębnych bytów, ale wspólnie tworzą funkcjonujący, wpływający na siebie wzajemnie, całościowy system, tak samo w gabinecie terapeutycznym, klient i terapeuta obopólnie się kształtują, podczas gdy w pełni uważne, świadome uczestnictwo w tym procesie współtworzenia stanowi sedno sytuacji terapeutycznej w terapii Gestalt. Jak podkreślił to kiedyś Malcolm Parlett – brytyjski psychoterapeuta, założyciel i pierwszy redaktor naczelny „British Gestalt Journal” – „pierwotnym zamiarem terapii Gestalt było umiejscowienie ludzkiego cierpienia nie tyle w obrębie indywidualnej psychopatologii danej osoby, ile we wzajemnych relacjach między ludźmi i ich sytuacjami”2 (Clarkson i McKewn, 1993, s. 193). Do dzisiejszego dnia stanowi to niezwykle nowatorskie spojrzenie na naturę człowieka, jego osobowość i zachowanie, tak w zdrowiu, jak i w chorobie, wraz z całkiem bezprecedensowym podejściem do procesu odzyskiwania zdrowia w psychoterapii. Radykalizm teorii zawartej w niniejszej książce polega przede wszystkim na tym, że odnosi się ona jednakowo do jednostki i otaczającego ją świata; stąd też terapia Gestalt stanowi w jednakowym stopniu podejście do psychoterapii i do socjologii; jest swego rodzaju dyscypliną ekologiczną i ma na wskroś polityczny charakter.
* * *
Ten sam żarliwy nonkonformistyczny charakter, jaki cechuje teorię stojącą u podstaw terapii Gestalt opisaną w tomie Nowość, pobudzenie i wzrost, która angażuje się w równej mierze w rozwój niezależności i tożsamości osobowej, podkreślając zarazem moc działań zbiorowych w dokonywaniu zasadniczych zmian w życiu społecznym i politycznym, pamiętam jeszcze z okresu moich studiów psychologicznych na Uniwersytecie Warszawskim, na początku lat 80 XX wieku. Z perspektywy czasu myślę, że byłem wtedy świadkiem realizacji takiej właśnie wiary w moc ścisłego związku między działaniami na rzecz jednostki i zarazem dobra społecznego, jaka charakteryzowała masowy ruch demokratyczny i samorządowy, który doprowadził do powstania Solidarności i ostatecznie do obalenia władzy komunistycznej i odzyskania suwerenności politycznej w Polsce.
Z tego okresu pamiętam, jak cenna dla studentów była lektura pism wychodzących spod pióra przedstawicieli trzeciej siły w psychologii, w tym twórców terapii Gestalt. Pisałem już kiedyś na łamach „British Gestalt Journal” (2015), że dla mnie osobiście w tamtym okresie najbardziej rewolucyjną ideą było stanowisko przyjęte przez terapię Gestalt wobec pojęcia agresji, która rozumiana jest tutaj „nie tylko jako energia niszcząca, lecz jako życiowo niezbędny warunek wszelkich naszych zachowań, bez których niczego nie moglibyśmy zrobić. Agresja bowiem nie prowadzi wyłącznie do ataku, ale pozwala nam rozwiązywać problemy; nie tylko niszczy, ale w takim samym stopniu umożliwia nam wzrastać; nie tylko sprawia, że odbieramy innym lub kradniemy, ale stanowi moc, która wspiera nasze dążenia i sprawia, że opanowujemy to, do czego mamy prawo” (L. Perls, 1992, s. 42–43). Ten istotny wgląd umożliwiający rozpoznanie pozytywnej, twórczej natury tzw. agresji dentalnej, wraz z radykalnym wezwaniem do ujawniania, „rozgryzania” i odrzucania introjektów społecznych, rodzinnych czy politycznych, który stanowił główną różnicę teoretyczną między terapią Gestalt i tradycyjnym spojrzeniem psychoanalitycznym, obecny w samym zalążku teorii terapii Gestalt już w połowie lat 30. XX wieku, któremu w PHG został poświęcony rozdział VIII, w czasach protestów antyrządowych i stanu wojennego w Polsce lat 80. miał ogromny wpływ na wyobraźnię i zachowania młodych ludzi takich jak ja. Mówiąc symbolicznie, przypomniał nam o tym, że mamy zęby i mamy co z nimi robić.
Wspominając drogę, którą przeszedłem od mojego pierwszego spotkania z PHG do chwili obecnej, kiedy już wspólnie z dobranym zespołem tłumaczy, redakcji i wydawnictwa OZO doprowadziliśmy do stworzenia tego pierwszego polskiego wydania, na myśl przychodzi mi jeszcze inna książka, która towarzyszyła mi przez większość życia – Mały Książę. Dostałem ją wraz z książeczką PKO na pierwsze urodziny od dziadków, którzy oprócz praktycznego wsparcia pragnęli również zadbać o rozwój duchowy wnuka. Nie ukrywam, że zabrało mi sporo czasu, żeby docenić w pełni ten prezent; zaletę posiadania oszczędności, podobnie zresztą jak odkrycie wiodącego przekazu filozoficznej baśni Antoine’a de Saint--Exupéry’ego (1943/1961), „tylko sercem można trafnie postrzegać – to, co jest istotne, jest niewidoczne dla oczu” (s. 62), zawdzięczam w równej mierze zawiłościom życia, od których na szczęście nie udało im się mnie uchronić. Mimo że czytali mi ją rodzice, nigdy za tą książką nie przepadałem – było w niej zbyt mało akcji, żeby potrafiła mnie pochłonąć, co więcej, jej enigmatyczne zakończenie pogrążało mnie w smutku. Zawsze natomiast podobały mi się zawarte w niej piękne ilustracje. W szkole podstawowej okazała się lekturą obowiązkową i to już zupełnie mnie do niej zniechęciło. Pamiętam, że do czytania Le Petit Prince powróciłem już w oryginale na lekcjach języka francuskiego w liceum, ale widocznie byłem jeszcze za młody, żeby w pełni uświadomić sobie jej ponadczasowe znaczenie. Dopiero po opuszczeniu rodzinnych pieleszy, w trakcie studiów, kiedy już samodzielnie próbowałem radzić sobie z zawirowaniami życia osobistego, dostrzegłem, jak wspaniały jest z niej towarzysz. Od tego czasu stała się ona źródłem kolejnych odkryć i całkiem nieoczekiwanie znalazłem w niej nieustające ukojenie, niezależnie od tego, czy czytam ją po polsku, czy w oryginale.
Podobnie wygląda historia mojej relacji z Gestalt Therapy: Excitement and Growth in the Human Personality. Po raz pierwszy o istnieniu tej książki usłyszałem jeszcze w trakcie studiów na początku lat 80. XX wieku. Pamiętam, że kiedy zainteresowałem się wkładem psychologii postaci w rehabilitację osób po uszkodzeniu mózgu, jeden z pracowników laboratorium skierował moją uwagę na organizmiczne podejście do afazji reprezentowane przez Kurta Goldsteina, który traktował objawy neurologiczne jako część całego organizmu, w tym osobowości i biologii danej osoby oraz jej bieżącej sytuacji. Dotychczas miałem wrażenie dość fragmentarycznego i mechanicznego podejścia tak do pacjentów z urazami mózgu, jak i z zaburzeniami psychiatrycznymi. Widząc moją ciekawość, poinformował mnie on o rozwoju w krajach zachodnich całkiem nowego spojrzenia na naturę ludzką, nie tylko w przypadku stanów chorobowych, ale również w zdrowiu, zwanego terapią Gestalt.
Egzemplarz dzieła Perlsa, Hefferline’a i Goodmana, który wtedy zamówiłem w Stanach Zjednoczonych, nigdy do mnie nie dotarł, ale pamiętam swoją ekscytację, kiedy niespodziewanie odkryłem kilka jego fragmentów cytowanych w wydanej po polsku w 1987 roku książce Jamesa Kepnera Ciało w procesie psychoterapii Gestalt. Wydaje się, że z całej publikacji właśnie te krótkie cytaty zrobiły na mnie największe wrażenie. Do dziś pamiętam na przykład, że autor odwoływał się w niej do ożywczej definicji psychologicznego zdrowia i choroby postulowanej przez PHG: „Opis zdrowia i choroby psychicznej jest prosty. Jest to kwestia identyfikacji i alienacji self: jeśli człowiek utożsamia się ze swoim kształtującym się self, nie hamuje własnego twórczego pobudzenia i sięga ku nadchodzącemu rozwiązaniu; i odwrotnie, jeśli odrzuca to, co nie jest organicznie jego własne, i w związku z tym nie może być dla niego życiowo ważne, lecz raczej zakłóca figurę/tło, to jest to człowiek psychologicznie zdrowy, bo korzysta ze swoich najlepszych władz i w trudnych warunkach życiowych zrobi to, co potrafi najlepiej. Jeśli natomiast człowiek jest sam sobie obcy i ze względu na błędne identyfikacje próbuje podbić własną spontaniczność, to wtedy tworzy sobie życie nużące, zagmatwane i bolesne” (Perls, Hefferline i Goodman, 1951, rozdział I, 11, s. 235). Tak samo dobrze pamiętam, że operowano w niej radykalnie nowym rozumieniem oporu w terapii Gestalt: „podczas typowej analizy charakteru, każdy opór się «atakuje», «obrony» łamie itd. Zupełnie inaczej dzieje się, gdy świadomość uznawana jest za twórczą – wtedy te same formy oporu czy obrony, będące w istocie kontratakami i agresją wobec self, są przyjmowane jako aktywne przejawy witalności, niezależnie od tego, jak bardzo neurotyczne mogą się one okazać na tle całości” (ibidem, rozdział II, 12, s. 248). Trudno nie dostrzec, jak rewolucyjne były te sformuowania, ale czyż nie jest tak w dalszym ciągu? Niedługo po tym, jak opuściłem Polskę i osiadłem na stałe w Wielkiej Brytanii, Gestalt Therapy była jedną z pierwszych kupionych tu przeze mnie książek; wydaje się, że właśnie w toku prób odcyfrowywania jej zawiłych znaczeń zacząłem w końcu biegle posługiwać się językiem angielskim.
Nie oznacza to wcale, że nie miałem trudności z lekturą tej pracy. Wprost przeciwnie, dokładne przeczytanie obydwu tomów zajęło mi tyle samo lat, ile później pracowałem nad jej przekładem na język polski, który rozpocząłem poważnie dopiero w 2014 roku, zachęcony m.in. przez Ewę Canert-Łąkę i Annę Bal na Konferencji Naukowej Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Gestalt (PTPG) we Wrocławiu. Wtedy też po raz pierwszy dowiedziałem się, że mało kto w Polsce do tej pory o niej słyszał, co sprawiło, że poczułem ogromną chęć udostępnienia tego ważnego tekstu polskim psychoterapeutom, nie tylko ze względu na jego wymiar historyczny, ale w szczególności poznawszy osobiście jego głęboko humanistyczny przekaz; nie wspominając już o zawartej w nim wiedzy teoretycznej stanowiącej podstawę praktyki klinicznej terapii Gestalt. Jest to wszystkim wiadome, że teoretyczna część napisana jest niezwykle zawiłym językiem, ale kiedy tylko zaangażujemy się weń w pełni, dając sobie czas i przestrzeń na dokładne „przeżuwanie” tekstu tej książki, dzieje się coś prawdziwie magicznego: na podstawie zawartej w niej teorii docieramy do naszych pokładów kompetencji terapeutycznych, zaczynamy myśleć i działać już całkiem swobodnie, czerpiąc z własnego niepowtarzalnego doświadczenia, prowadząc terapię całym sobą, gdzie kierunek nadaje relacja z naszym klientem i zadanie, jakie mamy przed sobą. Jak napisał kiedyś Dan Bloom (2004), były prezydent Nowojorskiego Instytutu Terapii Gestalt, nasza praca kliniczna stanowi zintegrowaną, opartą na wiedzy intuicję, czemu czytanie PHG wspaniale sprzyja.
Ale jeden rzut oka na strony tej książki nie wystarczy, żeby tak się stało. Znam to z własnego doświadczenia. Terapię Gestalt najlepiej czyta się wraz z innymi, w grupie, gdzie istnieje nie tylko możliwość dokładnego zapoznania się z przedstawioną weń teorią, ale kiedy ma się przede wszystkim możliwość pełnego zangażowania wraz z innymi w dialog na jej temat, we wzajemną wymianę różnych sposobów jej rozumienia i emocjonalnego odbioru, wraz z odniesieniem do własnej praktyki klinicznej i doświadczeń z osobistego życia, oraz wspólne wykonywanie ćwiczeń świadomości doznaniowej, które znajdują się w praktycznej części książki. Taki w pełni świadomy proces kontaktowania teorii i praktyki poprzez czytanie PHG w grupie, linijka po linijce, stanowił podstawę mojego kształcenia jako psychoterapeuty w Wielkiej Brytanii. Co ważniejsze, na każdym kroku podkreślano wartość aktywnego, nierzadko krytycznego podejścia studentów do nauczanych teorii i czytanych przez nas pozycji, w tym także tego właśnie założycielskiego tekstu. Korzystanie z agresji dentalnej wyzwala bowiem niezależne myślenie, pozwala na dokonywanie odkryć i tworzenie nowych znaczeń opartych już na naszym własnym, niepowtarzalnym doświadczeniu życiowym, włącznie z wypracowywaniem własnego unikatowego stylu jako terapeuty. W ten oto sposób byłem wielokrotnie świadkiem wyjątkowej przemiany uczniów w dojrzałych, kompetentnych praktyków, włącznie z moją własną, a bez tej transformacji podjęcie się przekładu Terapii Gestalt na język polski niechybnie zakończyłoby się fiaskiem.
Tutaj muszę podkreślić istotny wpływ ze strony osób, bez udziału których byłoby to niemożliwe: moich nauczycieli, kolegów i koleżanek z Gestalt Centre London, z którymi studiowałem i w pocie czoła „przeżuwałem” PHG, a potem współpracowałem, jak: Michael Ellis, Jon Blend, Anne Cole, Barbara Stones, Carol Siederer, Toni Gilligan, moich superwizorów: Peggy Sherno, Gaie Houston i Jane Puddy, oraz pełnych wiedzy i entuzjazmu terapeutów Gestalt, z którymi wiąże mnie przyjaźń, jak Vivienne Barnett, Gayla Feinstein, Nickey Falconer i Susan Gregory, a których niezachwiana wiara we mnie oraz w powodzenie tego projektu wraz z wieloletnim wspieraniem mnie w pracy nad przekładem nie mogą być przesadzone. Serdeczne podziękowania również dla Jean-Marie Robina, Carmen Vázquez Bandín i Michaela Vincenta Millera za ich doradztwo i umożliwienie korzystania z publikacji ich autorstwa. Na koniec chciałbym też podkreślić istotną rolę, jaką odegrał w tym procesie mój partner życiowy i mąż, Biman Nandi, którego cicha, pełna cierpliwości i zainteresowania obecność w moim życiu sprawiła, że w ogóle mogłem podjąć się tak ambitnego i czasowo absorbującego zadania.
Ponadto pragnę wymienić jeszcze dwie osoby, bez których ten cały projekt po prostu nigdy by nie powstał. Pierwsza z nich to mój trener-nauczyciel, Carl Hodges, którego poznałem jeszcze na samym początku przygody z terapią Gestalt i z którego autentycznym i pełnym humanizmu podejściem do psychoterapii i edukacji miałem okazję obcować przez prawie dwadzieścia lat. Ten wybitny amerykański terapeuta Gestalt, drugi prezydent Nowojorskiego Instytutu Terapii Gestalt (NYIGT), który przejął obowiązki od Laury Perls i był również drugim prezydentem AAGT (Stowarzyszenia na rzecz Doskonalenia Terapii Gestalt, obecnie IAAGT), przez wiele lat był ściśle związany z Gestalt Centre London, gdzie regularnie prowadził zajęcia i grupy, a potem superwizję. To właśnie Carl nigdy nie rozstawał się z tak bardzo już zużytym, bo trzymającym się razem wyłącznie dzięki taśmie klejącej, egzemplarzem pierwszego wydania PHG, który zawierał też mnóstwo maczkiem zapisanych notatek. Pamiętam, kiedy będąc jeszcze studentami, naśmiewaliśmy się nieraz z jego fascynacji tą książką, sami z trudem się przez nią przedzierając. Zarazem w głębi duszy czułem, że zazdroszczę mu jego pasji, wiedzy i umiejętności. Podczas prowadzonych przez Carla zajęć można było się spodziewać, że wcześniej czy później na pewno odwoła się do tego, co napisano w jakiejś kwestii w PHG, nie po to, żeby to w całości przyjąć, ale po to, aby stanowiło to podstawę do dalszej dyskusji, odskocznię i niezbędny katalizator, który wyzwalał w nas nowe spojrzenie, poprawki pomysłów – „wariacje na ten sam temat”. Jego zajęcia ekscytowały, uwalniały niezależne myślenie, wspierały intuicję.
Carl zawsze żywo interesował się teorią pola i jej praktycznym zastosowaniem w grupach, organizacjach i ogólniej w społeczeństwie oraz w ramach zróżnicowanych środowisk w celu lepszego poznania i radzenia sobie ze zjawiskami społecznymi mającymi tendencję do polaryzacji na bazie różnic rasowych, politycznych czy klasowych, jak też instytucjami, które utrudniają realizację ludzkiego potencjału. Jako Afroamerykanin Carl pomógł mi w lepszym zrozumieniu perspektywy Gestalt na temat relacyjności oraz pracy z kwestiami różnic, różnorodności i inkluzji, który różnił się od tego, jaki dotychczas znałem. Mówił o „man-ingu” i „race-ingu”, a nie o tym, że ludzie są mężczyznami lub są czarni czy biali. W ten sposób chciał podkreślić, że wszystko, łącznie z istotami ludzkimi, jest w ciągłym ruchu, w procesie. Zgodnie z tekstem źródłowym terapii Gestalt utrzymywał, że „implikacje takiego wyboru języka są następujące: po pierwsze, że ludzi nie określa tylko jeden aspekt ich zachowania lub doświadczenia, a po drugie, że zmiana jest możliwa. Sposób definiowania zależy od perspektywy oraz filozofii definiującego i często zależy od tego, czy definiujący posiada władzę społeczną i polityczną. Etykietowanie jest zawsze aktem politycznym” (Carl Hodges, komunikacja osobista). Nie zapomnę jak mawiał: „You are an event, Piotr” (Piotr, jesteś zdarzeniem), co miało na mnie ogromny wpływ – dzięki niemu poczułem bowiem, że nie jestem czymś stałym, ale żywym procesem, który ciągle się staje.
Carl widział siebie i swoją rolę jako facylitatora zaangażowania jednostki na rzecz lepiej funkcjonującego społeczeństwa. Miałem wrażenie, że kontynuował on nauczanie i działalność w nurcie Paula Goodmana – najprawdopodobniej wiodącego autora teoretycznej części Terapii Gestalt, który kierował się szczerym przekonaniem, że stworzenie dostatecznie dobrej wspólnoty, obejmującej i wspierającej różnice jej poszczególnych członków, jest możliwe i korzystne dla ogólnego zdrowia i dobrobytu. To właśnie Goodman na dwa lata przed śmiercią stwierdził, że „dla zielonej trawy i czystych rzek, dzieci o bystrych oczach i zdrowym kolorze skóry, bez względu na jej kolor, ludzi wolnych od represji i prześladowań, tak by mogli być po prostu sobą – za kilka takich rzeczy jestem gotów zaprzestać ubiegać się o jakiekolwiek inne korzyści polityczne, ekonomiczne czy technologiczne” (1970, s. 181).
Drugą osobą, o której chcę tu wspomnieć, jest Ewa Canert-Łąka, którą poznałem jeszcze na konferencji PTPG w 2014. Mieliśmy razem napisać niniejszą przedmowę do polskiego wydania, niestety nieoczekiwana zmiana okoliczności w jej życiu przeszkodziła w realizacji naszych planów. Ewa jest psychoterapeutką i wieloletnim trenerem-nauczycielem terapii Gestalt. Założycielka i dyrektor Instytutu Treningu i Edukacji Gestalt (ITEG) w Rzeszowie, Ewa była również założycielką i pierwszym prezesem PTPG oraz współzałożycielką forum towarzystw psychoterapeutycznych Polskiej Rady Psychoterapii i od wielu lat pracuje na rzecz rozwoju terapii Gestalt w Polsce. To właśnie m.in. dzięki jej ogromnemu zapałowi i inicjatywie XI Konferencja Europejskiego Stowarzyszenia Terapii Gestalt (EAGT) odbyła się w Krakowie w 2013 roku. Nawiązanie bliższych relacji między Polską i międzynarodowym środowiskiem terapeutów Gestalt stanowiło w tamtych czasach olbrzymie osiągnięcie, które zaowocowało rozwojem wymiany doświadczenia w zakresie psychoterapii, doskonalenia umiejętności i szkolenia nowych rzeszy klinicystów.
Dialog na temat różnic i podobieństw w zakresie terapii Gestalt, praktyki klinicznej i jej nauczania w Polsce, Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii stał się początkiem naszej znajomości. Ewa wielokrotnie mówiła, jak bardzo brakowało jej teoretycznego ugruntowania praktyki terapeutycznej bez dostępu do polskiego przekładu tekstu źródłowego terapii Gestalt. „Zbieraliśmy wiedzę z pojedynczych książek, które dotarły spoza żelaznej kurtyny w latach 80. i zostały wydane po polsku, ale było ich niewiele i to nie te najważniejsze. Mozolnie tworzyliśmy mozaikę złożoną z artykułów w języku angielskim ściągniętych z internetu, w których odwoływano się jedynie do tekstu źródłowego, ale które stanowiły niejednokrotnie indywidualny punkt widzenia autora, poszerzony o jego osobiste, inne niż Gestalt inspiracje. […] Brakowało mi możliwości samodzielnego posmakowania, wgryzienia się i przeżuwania filozofii i teorii stanowiącej początek Terapii-Gestalt. Nie sposób przetrawić, zrozumieć, zasymilować ostatnie 70 lat rozwoju gestaltowskiego podejścia do psychoterapii bez dogłębnej znajomości jego założeń teoretycznych. Poznanie PHG było dla mnie odkrywcze i ugruntowujące. Sięgnięcie do korzeni okazało się bardzo rozwijające” (Canert-Łąka, 2015).
Moje spotkanie z Ewą przed ośmiu laty zapoczątkowało naszą współpracę na rzecz upowszechnienia teoretycznych podstaw terapii Gestalt w Polsce. Zaczęliśmy od krótkich warsztatów doświadczeniowo-superwizyjnych, a potem opracowaliśmy roczny cykl spotkań seminaryjno-warsztatowych dla psychoterapeutów oparty na wspólnym czytaniu PHG, rozważaniach teoretycznych, poszukiwaniu rozumienia, nadawaniu znaczeń, odnajdywaniu siebie i swoich zasobów bycia terapeutami Gestalt. Ten okres wspominam jako jeden z najbardziej ekscytujących w moim profesjonalnym życiu, bowiem był to czas, który dawał możliwość niejednokrotnie bardzo intymnych spotkań z polskimi psychoterapeutami wraz z gruntownym dialogiem na temat teorii i praktyki Gestalt, czyli tego, co nas łączyło i żywo interesowało. Inicjatywa i zorganizowanie tych warsztatów należała początkowo wyłącznie do Ewy, podobnie zresztą jak to, że w końcu podjąłem się przekładu PHG na język polski.
Ewo, za twoją nieograniczoną ciekawość i za twoje zdecydowane „popchnięcie” mnie do działania w kierunku tłumaczenia tekstu źródłowego na język polski jestem ci ogromnie wdzięczny! Nasza współpraca trwa nadal, ale już w ramach całego zespołu, który powstał specjalnie na rzecz opracowania ostatecznego przekładu książki.
* * *
Jest ogólnie wiadome, że za nazwiskami trzech wymienionych na okładce autorów kryje się o wiele większa grupa ludzi, którzy wspólnie z nimi wypracowali teoretyczne podwaliny terapii Gestalt opisane w niniejszym tomie. Jedną z tych osób była żona Frederi-cka Perlsa, Laura, o której Paul Goodman mówił, że była pierwszym psychoanalitykiem, który usiadł twarzą w twarz ze swoimi klientami. To właśnie ona była pomysłodawcą koncepcji agresji dentalnej. Opracowała ją na podstawie obserwacji rozwoju swoich dzieci w okresie ząbkowania i przechodzenia z karmienia piersią na produkty stałe, o której była mowa już w pierwszej książce Fredericka Perlsa, Ego, Hunger, and Aggression (1947), do której Laura napisała aż dwa rozdziały, ale zapis dotyczący jej istotnego wkładu przetrwał tylko w przedmowie do pierwszego wydania.
Oprócz niej tło stanowił szereg innych osób, które weszły w skład pierwszej grupy treningowej prowadzonej przez małżonków Perlsów, zwanej nie bez znaczenia „grupą roboczą”, ponieważ na podstawie obserwacji i analizy procesu grupowego oraz spostrzeżeń jej członków, z których większość miała znajomość psychoanalizy, dookreślone zostały teoretyczne i praktyczne podstawy terapii Gestalt. W skład tej grupy powstałej pod koniec 1948 roku w Nowym Jorku oprócz Laury i Fredericka Perlsów oraz Paula Goodmana wchodzili: Elliott Shapiro (pionier szkół prowadzonych przez społeczność lokalną), Paul Weisz (lekarz, który stał się terapeutą, a następnie adeptem zen), Isadore From (jeden z pierwszych amerykańskich pacjentów Perlsa, zaciekły aktywista na rzecz ruchu LGBT, słynący z dbałości o szczegóły w języku i praktyce, który opracował szkolenie terapii Gestalt oparte na bliskim czytaniu tekstu źródłowego, stosowanym w NYIGT i innych ośrodkach szkoleniowych na Zachodzie), Ralph Hefferline (profesor uniwersytecki, który wkrótce po zakończeniu pracy nad praktyczną częścią Terapii Gestalt przyłączył się do behawiorystycznej szkoły psychologii), Jim Simkin (pierwszy terapeuta Gestalt z doktoratem współpracujący później z Fritzem na Zachodnim Wybrzeżu USA), Patrick Kelley (terapeuta zaangażowany w pracę z członkami nowojorskich gangów ulicznych i założyciel Identity House – pierwszego centrum terapeutycznego dla środowiska LGBT), Magda Denes (urodzona w Budapeszcie psychoanalityczka, terapeutka i pisarka), Richard Kitzler (historyk i nauczyciel filozofii), oraz psychiatrzy związani z Bellevue Hospital: Allison Montague, Buck Eastman, Lotte Weisz i jeszcze kilka innych osób. Grupa spotykała się co tydzień.
Tym, co ich łączyło, były humanistyczne ideały i wartości, takie jak: wolność, podmiotowość, wybór, samorealizacja, podobne poglądy społeczno-polityczne; wszyscy opowiadali się zgodnie przeciwko archaicznemu, paternalistycznemu systemowi władzy, który ingerował w osobiste relacje i narzucał ludziom sposób, w jaki mają prowadzić swoje życie. Intensywnie angażowali się też w transformację teorii psychoanalitycznej. Z jednej strony psychoanaliza stanowiła bazę ich doświadczenia i wiedzy, z drugiej dostrzegli w niej radykalne wątki, które Freud z różnych powodów pomijał, a będąc zainteresowani wieloma nowymi ideami, pragnęli zintegrować je w swojej praktyce terapeutycznej, ale także wynieść poza gabinet psychologiczny, korzystając z nich w szkolnictwie, w pracy z rozmaitymi grupami i środowiskami, w teatrze i w polityce. Oni wszyscy stanowili tło PHG.
Podobnie jak w przypadku oryginalnego tekstu Terapii Gestalt, polskie wydanie nie jest dziełem jednego autora, ale efektem pracy całego zespołu. Około trzech lat temu razem z Ewą Canert-Łąką stwierdziliśmy, że realizacja naszego pragnienia wydania PHG w Polsce nie będzie możliwa bez pomocy dodatkowych osób. Moja wersja przekładu była zadowalająca na użytek własny, ale niedostatecznie dokładna, żeby można ją było opublikować. Nie jestem lingwistą ani badaczem, uwielbiam czytać, pracować z klientami i nauczać terapii Gestalt; piszę głównie dla siebie i zdecydowanie nigdy nie zrobiłem niczego, co przypominałoby prawdziwy przekład. Zawsze też byłem entuzjastą Nowości, pobudzenia i wzrostu i w mojej wersji skupiłem się na oddaniu ducha tej części PHG. Pragnąc uchwycić warsztat pisarski i styl Paula Goodmana, zapoznałem się zawczasu dokładnie z całością spuścizny literackiej tego pisarza i poety, starałem się również poznać go lepiej jako człowieka, rozmawiałem z ludźmi, które go spotkały lub które uczył. Akcent położony przeze mnie na osobę autora i jego proces twórczy sprawił, że ucierpiała na tym klarowność teoretycznej zawartości samego przekładu. Pierwsza wersja wypuklała bezpośredni język, jakim się posługiwał, niejako wchodząc w dialog z czytelnikiem, korzystając z takich środków stylistycznych jak personifikacja i antropomorfizacja pojęć abstrakcyjnych, odwołując się do sarkazmu, kiedy poddawał krytyce teorie psychologiczne, z którymi się nie zgadzał, ale też korzystając z liryki, w szczególności opisując naturę procesualnego self. W rezultacie moja wersja była dość dramatyczna, ale zawierała również sporo niejasności, interpretacji i mnóstwo neologizmów oraz błędów językowych. Tekst wymagał dokładnego sprawdzenia co do zgodności z oryginałem i szczegółowego przeglądu pod względem gramatycznym i stylistycznym, nie mówiąc już o poważnym zajęciu się prowadzeniem rozmów z wydawnictwem.
Nawiązaliśmy wtedy współpracę z dr Mariolą Paruzel-Czachurą i Bartoszem Konieczniakiem, którzy przetłumaczyli na język polski Gestalt Therapy Verbatim (1969/2019) Fredericka Perlsa. Dla powodzenia naszego projektu stało się istotne, że żywo interesując się psychoterapią Gestalt i jednocześnie angażując w pracę akademicką w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Śląskiego, Mariola i Bartosz byli osobami trzeźwo myślącymi i mieli wcześniejsze doświadczenie procesu wydawniczego. Gdy dowiedzieliśmy się, że zaczęli też pracę nad przekładem praktycznej części PHG, postanowiliśmy połączyć nasze siły i od tego czasu popychaliśmy rzeczy do przodu już razem. Wkrótce potem do zespołu dołączyła również Justyna Sienkiewicz-Urbaniak – psychoterapeutka Gestalt, której znajomość filozofii oraz szczególna uważność i wyczucie w operowaniu językiem okazały się niezastąpione w poszukiwaniu satysfakcjonujących rozwiązań w przekładzie tego skomplikowanego teoretycznego dzieła.
Naszym celem jako zespołu stało się jak najwierniejsze trzymanie się oryginału, a jednocześnie opracowanie tekstu, który będzie czytelny w języku polskim. Postanowiliśmy zarazem niczego nie upraszczać, ale zachować istniejące pierwotnie niejasności i sprzeczności, bo taka jest już natura tej książki. Wspólną decyzją zespołu było również m.in. posługiwanie się terminem świadomość doznaniowa, ekwiwalentem typowo gestaltowskiego rozumienia angielskiego słowa awareness, oraz utrzymanie dosłownego tłumaczenia niemieckich pojęć psychoanalitycznych, takich jak: ja (ego), to (id), oraz nad-ja (superego), zarazem jednak pisząc nazwy tych pojęć od małej litery, aby zapobiec ich reifikacji (przemienieniu ich abstrakcyjnego charakteru w konkret), zgodnie z zaleceniem autorów Terapii Gestalt. W każdym razie najważniejsze było dla nas, żeby udostępnić czytelnikowi wiarygodne tłumaczenie, tak aby wady przekładu nie pogłębiały trudności związanych z zawiłością samego tekstu.
Dla ułatwienia odbioru postanowiliśmy też załączyć bibliografię i dodatkowe materiały, które stanowią niejako tło dla figury, jaką jest sam tekst PHG, oraz zaopatrzyć czytelnika w obszerne przypisy końcowe. Niektórzy sceptycznie odnoszą się do tej techniki tłumaczeniowej i argumentują, że „przypis to upokorzenie tłumacza”. W takiej optyce dodać przypis, to znaczy przyznać się do porażki (Sztorc, 2016, s. 122). My jednak twierdzimy, że są one cenne, gdyż pomagają przezwyciężyć przepaść językową, lub mówiąc ogólniej: kulturową, zwracają bowiem uwagę na rozbieżności między wersją oryginalną a przekładem, dostarczają informacji dotyczących decyzji tłumaczeniowych oraz na temat tekstu źródłowego i jego autorów. Jest to tym bardziej istotne, że każdy z członków zespołu opracowującego tłumaczenie wchodził w relację z tekstem oryginału na własny sposób, w świetle swojego wcześniejszego doświadczenia, osobistego i zawodowego, co prowadziło do wielu rozmów między nami, zanim uzgodniony został ostateczny kształt przekładu niektórych jego fragmentów, a którego wynikiem była też spora część tych właśnie przypisów. Sądzimy więc, że przypisy oferują czytelnikom niejako możliwość zajrzenia za kulisy procesu tłumaczenia. Tutaj wypada mi jeszcze podziękować pani redaktor Aleksandrze Małek oraz Annie Bal i Katarzynie Kurskiej-Wilk z wydawnictwa OZO za życzliwą współpracę i pomoc nad ostatecznym kształtem publikacji.
Na samo zakończenie warto jeszcze wspomnieć koncepcję tzw. śmierci autora, która oznacza jednocześnie narodziny tłumacza. „Odejście od ideału jednego, «teologicznego», zgodnego z intencją autora znaczenia tekstu otwiera drogę do nieskończonej liczby odczytań. Nie ma już jednego, ustalonego sensu, wobec którego tłumacz powinien być wierny, a każda lektura wytwarza nowe interpretacje. Stąd nie może również istnieć ostateczny kształt tłumaczenia – z konieczności jest to nieustanne work in progress” (Sztorc, 2016, s. 129). W obecnej chwili natomiast ten proces trwa dalej, kiedy książkę oddajemy już w ręce czytelników. A zatem moment ten oznacza teraz symboliczną śmierć tłumacza i zarazem narodziny czytelnika, który będzie już na nowo odkrywał i stwarzał znaczenia w niej zawarte. Jest to ten sam proces, na który zwrócili uwagę sami autorzy już we Wprowadzeniu do pierwszego wydania: „Dla dogłębnego zrozumienia naszej książki potrzebne jest bardzo specyficzne podejście, które było zresztą niezbędne podczas jej pisania, a które pod postacią teorii na wskroś przenika treść i metodę niniejszego dzieła. Na pierwszy rzut oka czytelnik wydaje się postawiony przed niemożliwym zadaniem: aby zrozumieć tę książkę, musi mieć mentalność «gestaltysty», a zarazem aby ją zdobyć, musi zrozumieć tę książkę. Na szczęście nie jest to wcale przeszkoda nie do pokonania, bowiem autorzy nie wymyślili wcale sami takiej mentalności. Wprost przeciwnie, uważamy, że podejście Gestalt stanowi oryginalne, niczym niezakłócone, naturalne spojrzenie na życie, czyli na to, jak człowiek myśli, działa, czuje” (Perls, Hefferline i Goodman, 1951).
* * *
Oryginalna teoria z 1951 roku, zawarta w książce Terapia Gestalt. Pobudzenie i wzrost w osobowości człowieka autorstwa Fredericka S. Perlsa, Ralpha F. Hefferline’a i Paula Goodmana, dobrze nam służy. Przez ponad siedemdziesiąt lat stanowiła centralny element terapii Gestalt. Teoria opisana w tomie Nowość, pobudzenie i wzrost jest obecnie przedmiotem wielu dyskusji, porównań i zestawień z innymi bardziej aktualnymi koncepcjami, jak na przykład: intencjonalność kontaktu, kryterium estetyczne, relacyjność w sytuacji terapeutycznej czy epistemologie pola. Aby w pełni docenić trwający obecnie dialog między teoretykami współczesnej terapii Gestalt, niezbędna jest dogłębna znajomość modelu PHG i jego założeń. Podobnie jest to konieczne do zastosowania tych nowych perspektyw w codziennej pracy klinicznej. Mamy wielką nadzieję, że udostępnienie polskiemu czytelnikowi przekładu tego istotnego dzieła przyczyni się do zwiększenia zainteresowania teorią terapii Gestalt, będzie stanowić katalizator do szerszej dyskusji na jej temat i zaangażuje nowe rzesze teoretyków i klinicystów w jej wspólne rozwijanie i doskonalenie.
LITERATURA CYTOWANA
• Bloom D. (2004), The emergence of foundational gestalt therapy within a teaching/learning community: The NYIGT celebrates its fiftieth anniversary, „International Gestalt Journal”, 27(1), s. 97–109.
• Canert-Łąka E. (2015), Czy tożsamość psychoterapeuty musi mieć korzenie? [nieopublikowany rękopis].
• Clarkson P., McKewn J. (1993), Key Figures in Counselling and Psychotherapy: Fritz Perls. Thousand Oaks, CA: Sage Publications.
• Goodman P. (1970), New Reformation: Notes of a Neolithic Conservative, Oakland, CA: PM Press.
• Kepner, J.I. (1987), Ciało w procesie psychoterapiiGestalt, przeł. E. Knoll. Warszawa: Pusty Obłok: Jacek Santorski & CO Agencja Wydawnicza.
• Kępiński A. (1977), Psychopatie. Warszawa: PZWL.
• Mierkowski P. (2015), Research conference in Poland. „British Gestalt Journal” (wyd. online, 20 stycznia).
• Perls F., Hefferline R.F., Goodman P. (1951), Gestalt Therapy. Excitement and Growth in the Human Personality. New York: The Julian Press.
• Perls F., Perls L. (1947), Ego, Hunger, and Agression. New York: Random House.
• Perls F. (1969/2019), Terapia Gestalt,przeł. M. Paruzel-Czachura, B. Konieczniak. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
• Perls L. (1992), Living at the Boundary. Highland, NY: Gestalt Journal Press.
• Saint-Exupéry A. de (1943/1961), Mały Książę, przeł. W. i Z. Bieńkowscy. Warszawa: PIW.
• Stoehr T. (1993), Paul Goodman and the political dimensions of gestalt therapy. „The Gestalt Journal”, vol. XVI(1).
• Sztorc W. (2016), Przypisy tłumacza w świetle teorii literatury hipertekstowej. „Między Oryginałem a Przekładem”, 22 (32), s. 121–134, https://doi.org/10.12797/MOaP.22.2016.32.09, dostęp: 26 lipca 2022.
I
Gdyby odbiór tej książki wydanej przez Julian Press w 1951 roku opierał się w całości na materiale, który znajdował się między jej okładkami, to jej wpływ na późniejszą historię teorii psychologicznej i praktyki psychoterapeutycznej mógł być prawdziwie imponujący.
Książka ta bowiem prezentowała całkowicie nową perspektywę, rozpoczętą przez radykalne, choć wcale nie lekceważące, ale wyjątkowo dokładne przyjrzenie się ograniczeniom psychoanalizy, co wyprzedziło tym samym o kilkadziesiąt lat krytykę psychoanalizy, która otwarcie (i nie z takim samym szacunkiem) zaczęła być wyrażana dopiero stosunkowo niedawno. Jednocześnie niniejsza pozycja nie poprzestała wyłącznie na diagnozie problemów związanych z teorią psychoanalityczną, ale wyczerpująco zarysowała teoretyczne podstawy całkowicie nowego podejścia do psychoterapii – podejścia, które nie było tylko złomowiskiem tego wszystkiego, czego nauczono się od psychoanalizy, ale któremu udało się przekształcić tę wiedzę w zupełnie nowatorskie postrzeganie natury ludzkiej i jej słabości. W miejsce skupienia wszystkich wysiłków psychoanalizy na odkopywanie przeszłości pacjenta i interpretowanie nieświadomości jako głównego źródła terapeutycznego poznania, środek ciężkości został przeniesiony na bieżące doświadczenie pacjenta. Ponadto, w przeciwieństwie do metody psychoanalitycznej, gdzie terapeuta pozostaje skrzętnie ukryty za kulisami – co ma zachęcać pacjenta do regresji i przeniesienia, tutaj sam terapeuta, podobnie jak i pacjent, wychodzą na środek sceny, gdzie ich faktyczna relacja zostaje naświetlona najjaśniej, jak jest to tylko możliwe.
A jednak, ponad czterdzieści lat od swojego debiutu, terapia Gestalt nadal błąka się po bocznych drogach współczesnej psychologii i psychoterapii. Prawie każdy o niej słyszał, ale stosunkowo niewiele osób ma pojęcie, o co w niej tak naprawdę chodzi. Nawet w środowiskach profesjonalnych, gdzie naucza się i praktykuje psychoterapię, mało kto o niej wie. Wbrew pierwotnym oczekiwaniom wiele różnych czynników, instytucjonalnych i kulturowych, uniemożliwiło terapii Gestalt zajęcie bardziej znaczącego miejsca w ewolucji psychoterapii. Niemniej jednak trudno zaprzeczyć temu, że prawie od początku sama terapia Gestalt przyczyniała się do osłabiania swojego głosu na tej scenie, gdzie rosnąca liczba coraz to nowych terapii zabiegała o uwagę zarówno ze strony społeczeństwa, jak i profesjonalistów.
Nie zaskakuje natomiast fakt, że oficjalny debiut terapii Gestalt nastąpił w formie książki. W podobny sposób psychoanaliza po raz pierwszy zwróciła na siebie uwagę pod koniec XIX wieku za sprawą publikacji Objaśnianie marzeń sennych. Pierwsze wydanie Gestalt therapy: Excitement and Growth in the Human Personality (Terapia Gestalt: pobudzenie i wzrost w osobowości człowieka), stanowiło jednak dziwną mieszankę składającą się z dwóch skrajnie różnych tomów połączonych ze sobą, co nadało książce charakter rozszczepionej osobowości. Ta bibliograficzna osobliwość nie była wcale przypadkowa, ponieważ u podstaw szczególnej podwójności książki leżały faktycznie istniejące konflikty.
Drugi tom (w obecnym wydaniu: tom I) to dzieło teoretyczne napisane bezlitośnie trudną prozą, w którym przedstawiona została wysoce oryginalna wizja natury ludzkiej. Ponadto proponuje on nową interpretację pochodzenia zaburzeń nerwicowych, opartą na nowej perspektywie, która w większym stopniu niż jakiekolwiek inne dotychczasowe podejście uwzględnia rolę czynników społecznych i środowiskowych. Wreszcie stanowi on bazę dla nowej szkoły psychoterapii, która bezkompromisowo zerwała z dominującym w tym samym okresie modelem psychoanalitycznym, zarazem bez konieczności obalenia wszystkiego tego, co było w psychoanalizie wartościowe; co zrobiono na przykład w behawioryzmie.
Jeśli drugi tom nie jest łatwy w czytaniu, to nie jest tak dlatego, że koncepcje w nim omawiane zostały podane w skorupce niejasnego żargonu, jak to się nazbyt często zdarza w naszej obecnej literaturze psychologicznej czy socjologicznej. Chociaż znaczna część drugiego tomu opiera się na ideach Fredericka Perlsa – niemieckiego psychoanalityka emigranta, to jednak aktualne sformułowanie, opracowanie i dalsze rozwinięcie jego idei pozostawiono Paulowi Goodmanowi, jednemu z najwybitniejszych krytyków społecznych, jakich stworzył ten kraj, i pomysłowemu teoretykowi psychologii, będącemu zarazem poetą, powieściopisarzem i dramaturgiem. Natomiast same trudności języka odzwierciedlają współczesne życie, wraz z jego wszystkimi sprzecznościami, wyobcowaniem i tęsknotami, oraz wahaniami między zahamowaniem a spontanicznością. Goodman, podobnie zresztą jak T.S. Eliot i Henry James, nie chciał pomniejszać ludzkiej złożoności w taki sposób, aby uczynić swoje sformułowania łatwymi do strawienia przez czytelnika.
Pierwszy tom (w tym wydaniu tom II), będący owocem współpracy Perlsa i Ralpha Hefferline’a – profesora psychologii w Columbia University w Nowym Jorku, przyjął zupełnie inną formułę: ulegając stosunkowo nowemu trendowi amerykańskich publikacji tego okresu, sprowadził niełatwy materiał do czegoś, co w obecnych czasach nazywamy pop-psychologią. Teoretyczne koncepcje terapii Gestalt zostały tutaj uproszczone i sprowadzone do zestawu ćwiczeń mających na celu pomoc samemu sobie, wywodzących się ze sposobów interwencji, jakie czasami stosują terapeuci Gestalt. Wszystko okraszono komentarzem utrzymanym w stylu mieszczącym się między spopularyzowaną wersją buddyzmu zen a Mocą pozytywnego myślenia Normana Vincenta Peale’a, oraz opiniami napisanymi przez studentów, którzy je wypróbowywali – co stało się cechą charakterystyczną wszystkich ruchów samopomocy i potencjału ludzkiego.
Kontrast pomiędzy dwoma tomami ujawnia różnice w intelektualnym usposobieniu autorów książki, a zarazem odzwierciedla zasadniczy podział, jaki cechuje kulturę amerykańską. W eseju Paleface and Redskin (Blada twarz i czerwonoskóry) krytyk literacki Philip Rahv twierdził, że pisarze amerykańscy zawsze mieli tendencję do opowiadania się po stronie jednego z dwóch rywalizujących ze sobą obozów, co wynikało z „dychotomii”, jak to określił, „między doświadczeniem a świadomością… między energią i wrażliwością, między postępowaniem i teoriami postępowania”. Nasi najlepiej sprzedający się pisarze i przywódcy popularnych ruchów literackich, począwszy od Walta Whitmana po Hemingwaya i Jacka Kerouaca, zaliczają się do grupy, którą Rahv nazwał „czerwonoskórymi”. Reprezentują oni niespokojny sposób myślenia, charakterystyczny dla mieszkańców pogranicza, którzy przedkładają zmysłowość i intuicję nad intelekt, samotny indywidualizm i entuzjazm umożliwiający szybkie pokonywanie przeszkód. Do członków tego obozu bez problemu kwalifikuje się bohater niedawnego bestselleru, Co się wydarzyło w Madison County, który jeździ furgonetką, nosi wytarte bluejeans i zdarte buty, a do zapasowego koła ma przywiązaną gitarę.
Podczas gdy „czerwonoskórzy” wybrali szeroką drogę, opisując przygody, jakie im się po drodze przydarzają, „blade twarze” (ang. palefaces) mają tendencję do rezydowania w miastach, pozostając zarazem pod silnym wpływem literackiej i intelektualnej tradycji europejskiej. W opisie ludzkich doświadczeń przywiązują przynajmniej tę samą wagę do artystycznej transformacji i refleksji intelektualnej, co do utrwalania surowych danych, takich jak na przykład emocje i doznania zmysłowe. Czołowymi przedstawicielami „bladych twarzy” są James i Eliot. Obaj w końcu opuścili Amerykę – społeczeństwo, które przyszło im uznać za wyjątkowo prostackie. Każdy z nich osiedlił się w Anglii, gdzie spędził pozostałą część życia.
Rahv skupił się na opisie braku integracji w literaturze amerykańskiej, ale jego analiza pomaga również wyjaśnić rozłam panujący między naszymi szkołami psychologii i psychoterapii. Mieliśmy już wystarczająco dużo do czynienia zarówno z powściągliwym duszpasterstwem analitycznym – wyroczni i arkanów interpretacji, jak i z tłumem psychoterapeutów w stylu Johna Wayne’a, dla których wyłącznie krew i wnętrzności mają jakiekolwiek znaczenie – aby mieć wreszcie dość tego całego przedsięwzięcia.
Założyciele terapii Gestalt nie do końca pasowali do tych stereotypów. Perls przybył do Nowego Jorku z burżuazyjnym europejskim wychowaniem i ze znajomością klasycznej psychoanalizy. A jednak nikomu nie udało się łatwiej niż właśnie jemu związać się z czerwonoskórymi, przynajmniej w ich hipisowskiej wersji z Zachodniego Wybrzeża lat 60. Goodman nie był bynajmniej nobliwym literackim anglofilem; jego myślenie było silnie zakorzenione w potocznym, pragmatycznym i demokratycznym nurcie Ameryki, a jego życie należało bardziej do ulic Nowego Jorku oraz do środowisk akademickich pogrążonych w tym okresie w buncie studentów. W każdym calu był on jednak również intelektualistą, doskonale zorientowanym w klasycznej i współczesnej myśli europejskiej.
Chociaż autorzy Terapii Gestalt pragnęli zacząć od zaprezentowania teorii, a potem opisać technikę, wydawca uznał, że odwrócenie kolejności może sprawić, że książka odniesie większy sukces komercyjny. Oczywiście autorzy musieli się na to zgodzić. I w ten oto sposób redskinism przeważył, jeśli nie w stylu, w jakim książka jest napisana, to przynajmniej w formie wydawniczej Terapii Gestalt, podobnie zresztą jak wkrótce później w sposobie nauczania Fredericka Perlsa. W konsekwencji radykalne znaczenie książki, zawarte w teoretycznym tomie, które mogłoby znacząco wpłynąć na historię współczesnej psychologii i psychoterapii, zostało w dużej mierze utracone. Ilu bowiem oddanych praktyków psychoterapii, przesiąkniętych wyrafinowaną tradycją psychoanalitycznego myślenia na temat rozwoju człowieka i jego charakteru, będzie chętnych przedzierać się przez pierwsze 227 stron, aż do miejsca, gdzie zaczyna się drugi tom?
W taki oto sposób rozpoczęła się wielce skomplikowana kariera terapii Gestalt. I nie chodzi o to, że ćwiczenia, które w obecnym wydaniu znajdują się w tomie II, są problematyczne same w sobie. Ich celem jest ilustracja metody poszerzania świadomości osób, których emocje i odczucia zostały przytępione; rozbudzenia znajomości własnej sprawczości w kształtowaniu tego, co człowiek uważa za pewnik, za ustaloną rzeczywistość; ponownego odkrywania reguł wpojonych w psychikę w okresie dzieciństwa przez rozmaite autorytety i instytucje sprawujące nad nimi pieczę, które mogą szkodliwie wpływać na zachowanie w dorosłym życiu. Tworzenie takich eksperymentów stanowi niezwykle istotny element sesji terapii Gestalt, a ich celem jest pomoc pacjentowi w uzyskaniu wglądu w siebie na podstawie bezpośredniego doświadczenia, nie zaś interpretacji terapeuty. W ten sposób pacjent ma większą kontrolę nad tym, jak i czego się uczy w procesie psychoterapii (która do tej pory pozostawała raczej dyscypliną autorytarną).
Takie eksperymenty, jeśli są właściwie rozumiane, stanowią część współpracy pomiędzy pacjentem a terapeutą podczas sesji psychoterapeutycznej. Samodzielne korzystanie z nich w celu doskonalenia siebie może być wartościowe, ale jest to prawie bez znaczenia w odniesieniu do użycia owych eksperymentów w terapii Gestalt, kiedy to ich zastosowaniem kieruje wzajemna relacja pacjenta i terapeuty. W podobny sposób każdy z nas mógłby równie dobrze w sposób psychoanalityczny interpretować własne sny, tak jak robił to Freud w Objaśnianiu marzeń sennych – ale on nie miał innego wyboru; podczas gdy nie jest to zupełnie równoznaczne z tym, co zachodzi podczas sesji psychoterapii psychoanalitycznej, w której kluczem do wyleczenia jest przeniesienie. Tego typu zaniedbanie, jakie wiąże się z brakiem dokładnego rozróżnienia między tym, co możliwe w psychoterapii, a tym, co można osiągnąć samemu, prowadzi bez wątpienia do uproszczeń, zarówno w świecie zdrowia psychicznego, jak i generalnie w amerykańskim stylu życia. To, co dla wielu stanowiło terapię Gestalt, zostało całkowicie pozbawione kontekstu teoretycznego i sprowadzone do pustych sloganów, jak żyć. Metoda, która zwróciła uwagę na znaczenie chwili obecnej w działalności terapeutycznej, stała się nakazem życia „tu i teraz”. Usiłowanie rozróżnienia tego, czego osoba nauczyła się o sobie, co było istotne dla jej rozwoju i tego, co zostało przez nią po prostu połknięte, przybrało formę odwróconego purytanizmu, stając się moralnym wymogiem pozbycia się wszystkich „powinności” (ang. shoulds).
Te tendencje znalazły jednak poparcie Perlsa, którego publiczne popisy kliniczne zdominowały późniejszy rozwój terapii Gestalt. Freud nigdy za Ameryką nie przepadał i martwił się o losy swojego odkrycia w rękach Amerykanów, którzy początkowo podeszli do psychoanalizy znacznie bardziej entuzjastycznie niż jego rodacy. Freud obawiał się, że nienasycony apetyt Amerykanów do wszystkiego, co nowe i umożliwiające postęp, a właściwie do wszystkiego, co obiecuje lepsze życie, zwulgaryzuje jego odkrycia, których tak zazdrośnie (i niejednokrotnie despotycznie) strzegł. Perls nie miał takich obaw. Prowadząc swoje wędrowne nauczanie i karierę guru w Instytucie Esalen w Big Sur w Kalifornii, obdarowywał obficie swoich słuchaczy i uczestników szkoleń sloganami i wymyślał na bieżąco coraz to nowe techniki, którymi szastał jak z rękawa w trakcie swoich pokazów. Później odwoływał się do nich jako do esencji terapii Gestalt, podczas gdy wielokrotnie, niemal jednym tchem wypowiadał się przeciwko poleganiu na jakichkolwiek sztuczkach i skrótach w procesie terapeutycznym. Za sprawą jego autorytetu terapia Gestalt stała się w latach 60. i 70. niczym więcej jak tylko zlepkiem technik przypominających psychodramę, pokrytych cienką warstwą filozofii egzystencjalnej, stosowanych w celu wywołania emocjonalnej ekspresji, która miała uwolnić od wszelkich ograniczeń. Wiele osób, niezależnie od tego, czy miały wcześniejsze wykształcenie i uprawnienia w zakresie psychoterapii, czy też nie, po kilku weekendowych warsztatach w Esalen lub po prostu przebywając przez jakiś czas „u wodopoju” Perlsa, otwierało własny interes pod szyldem Terapia Gestalt. Niektórzy ubiegali się także o jeszcze większy udział w rynku zbytu, serwując coś, co na szyldzie prezentowało się jako Gestalt i… (tutaj wypełnij puste miejsce nazwą jednej z niezliczonych typów terapii, które powstały w ciągu ostatnich kilku dekad), niezależnie od tego, czy to połączenie z innymi podejściami funkcjonowania człowieka było filozoficznie zgodne, czy też nie. Najbardziej znaną wersją terapii Gestalt w tym okresie był sposób na życie, zwany po prostu „Gestalt”. Czysty redskinism. Podczas gdy „terapia” – terminologia typowa dla „bladej twarzy” – znalazła miejsce w koszu na śmieci.
Późniejsze książki Perlsa w większości przypadków były niczym innym jak spisanymi bezpośrednio z nagrań jego wykładami i pokazami, co jeszcze silniej podtrzymało wrażenie, że za terapią Gestalt stoi mało spójna teoria. Po przeniesieniu się do Esalen Perls rzadko powoływał się na książkę powstałą w wyniku jego współpracy z Hefferline’em i Goodmanem. Mimo to pozostawała ona w druku przez wiele lat, w dwóch wydaniach w miękkiej okładce, które stanowiły powtórzenie oryginalnego formatu Julian Press. Jeszcze dwie lub trzy dekady temu trudno było przejrzeć półki z książkami kogoś, kto był „na czasie”, aby nie natknąć się na egzemplarz Perlsa, Hefferline’a i Goodmana [zwany w skrócie: PHG; przyp.tłum.], wydany przez Delta Press, wciśnięty między książki Herberta Marcuse’a i Baby Ram Dassa.
Niezależnie od tego, czy książka była czytana, czy też nie, terapia Gestalt zyskała olbrzymią popularność w klimacie zdominowanym przez kontrkulturę. Zawartość drugiego tomu [tom I w obecnym wydaniu; przyp. tłum.] była wyjątkowo starannie nauczana w niektórych kręgach, zwłaszcza w Nowym Jorku, gdzie założony przez małżeństwo Perlsów instytut szkoleniowy nadal prosperował pod kierownictwem Laury Perls, a także w pewnym stopniu w ośrodkach szkoleniowych w Cleveland, Los Angeles, San Diego, Bostonie i innych miejscach. Ale z czasem nawet to niewielkie dziedzictwo stało się coraz trudniejsze do utrzymania po tym, jak Terapia Gestalt napisana przez Perlsa, Hefferline’a i Goodmana zniknęła z półek księgarni i kiedy wygasły resztki kontrkulturowego nastroju, który utrzymywał ją do tej pory w druku. Co więcej, jakość nauczania i praktyki w wielu z wymienionych instytutów została skażona przez podejście, które można bardziej nazwać „bigosem” łączącym w sobie „Gestalt” i co tam jeszcze jest obecnie w modzie. Oczywiście należy uczyć się z największej liczby rozmaitych źródeł, jak tylko to możliwe, ale nie kosztem intelektualnej rzetelności materiałów, które się stosuje w tak delikatnej i niezwykle ważnej dziedzinie, jaką stanowi działalność dotykająca cierpienia innych ludzi.
II
Przedstawiona wyżej polemika na temat wpływu późniejszej kariery Perlsa na odbiór terapii Gestalt nie oznacza wcale, że naszym zamiarem jest pomniejszenie uznania dla jego olbrzymiej pomysłowości oraz niezwykłej oryginalności jego wcześniejszych osiągnięć. Pierwsze zalążki terapii Gestalt można odnaleźć już w połowie lat 30., kiedy Perls stwierdził, że tzw. opory (ang. resistances) – psychologiczne sposoby wyrażania odmowy, mówienia „nie” sobie lub innym – mają pochodzenie oralne. Znaczenie tej refleksji nie jest szokująco rewolucyjne. Reprezentowała ona niewielką zmianę w tradycyjnym podejściu psychoanalitycznym, a mimo to jej konsekwencje były wywrotowe. Najwyraźniej analitycy od razu to zauważyli i, jak pisze o tym w swoich wspomnieniach Perls, praca, którą zaprezentował na ten temat jeszcze na kongresie freudowskim w 1936 roku, spotkała się z olbrzymią dezaprobatą.
Od samego początku bowiem źródło oporu w klasycznej analizie było niezmiennie uważane za analne, odbyt stanowił siedzisko mrocznego, często wrogiego sprzeciwu. Dobrą tego ilustracją z wczesnego dzieciństwa jest zjawisko nazywane „buntem dwulatka”, kiedy dzieci odpowiadają „nie” na wszystko, o co się je poprosi lub co im się każe zrobić. Pewne szkoły psychoanalityczne, zwłaszcza te podążające za myślą Klein, traktują to wszystko jako dowód na barbarzyńską naturę dziecka, którą trzeba poskramiać, ażeby ukształtować z niej cywilizowane zachowanie. Erik Erikson opisał fazę analną w łagodniejszy sposób: uważał, że rozwój kontroli dziecka nad mięśniem zwieracza stanowi ważny dowód kształtowania się jego autonomii. Również rodzice mogą intuicyjnie rozpoznawać oznaki tego, że ich dziecko staje się coraz bardziej niezależne, nawet jeśli jego odmowa jest często irracjonalna. Mimo to jednak zwykle pilnują, aby dziecko, dla własnego dobra, a często także z jakiejś innej racji, podporządkowało się ich woli.
Psychoanalityczny termin „introjekcja”, który oznacza wrażliwość dziecka na rozkazy rodziców, został przejęty przez terapię Gestalt do określenia zachowania oznaczającego uczenie się poprzez przyjmowanie ze środowiska, a w tym szczególnym przypadku ze środowiska autorytetu rodziców, wartości, reguł i sposobów postępowania bez kwestionowania przyjmowanych informacji lub ich źródła. Teoria psychoanalityczna sugeruje, że aby dzieci były właściwie uspołecznione, muszą kontynuować naukę głównie poprzez introjekcję przynajmniej do etapu edypalnego, czyli do około piątego lub szóstego roku życia.
Przesunięcie pierwotnego źródła odmowy z analnego na oralne stwarza nowe możliwości. Pozwala na swobodne wyrażanie zarówno „nie”, jak i „tak”, umożliwia buntowanie się i dopasowywanie do wymagań środowiska, przenosi umiejętności z dolnej komory do ust – miejsca, gdzie odbywa się jedzenie, przeżuwanie, smakowanie, ale także gdzie produkowany jest język i gdzie czasami odbywa się miłosne zbliżenie. Innymi słowy, przejście do bardziej oczywistej lokalizacji spotkania pomiędzy jednostką i światem. W tym okresie Perls jeszcze nie sformułował pojęcia „granicy-kontaktu” (ang. contact-boundary), które ma fundamentalne znaczenie w terapii Gestalt; nastąpiło to dopiero w trakcie jego współpracy z Goodmanem. Niemniej jednak pierwsze ziarna tej idei zostały zasiane już wcześniej.
Bardziej szczegółowy opis niektórych konsekwencji oralności przedstawiony został w pierwszej książce Perlsa, Ego, Hunger, and Aggression (Ja, głód i agresja), która ukazała się w 1947 roku. Tutaj dokonał tego, co można uznać za jego największy wkład w stworzenie alternatywnej wizji rozwoju człowieka: zwrócił bowiem uwagę na moment, kiedy w wieku 8 lub 9 miesięcy u niemowlęcia pojawiają się pierwsze zęby – faktem tym zaczął się posługiwać jako metaforą, która ilustruje stale wzrastającą złożoność i doskonalenie umiejętności motorycznych, zmysłów i ogólnie pojętego wyposażenia psychicznego człowieka. Perls zaproponował, że tak samo jak niemowlę uzbrojone w zęby, które umożliwiają mu przeżuwanie pokarmu, a nie tylko jego połykanie, zaczyna rozwijać własne poczucie smaku, tego, co mu się podoba, czego chce, a czego nie, tak samo może zacząć rozróżniać i wybierać z tego, co przyjmuje z otoczenia pod względem psychologicznym. Stając się krytykiem doświadczenia, dziecko kształtuje swoją indywidualną osobowość.
Spis treści
Przedmowa do polskiego wydania
2 Wszystkie cytaty zostały przełożone na język polski przez autora przedmowy.