Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
„Kto ma Puszczę Białowieską, ten ma władzę” – tak mówią ludzie, którzy spierają się o to, do kogo należy ten najstarszy las: do leśników czy przyrody? Entomolog, potomkini królewskich strażników puszczy, biolożka, mieszkanka podlaskiej wsi, pogromca kłusowników, poeta, leśnik, konstruktor meblościanki Puszcza, minister Jan Szyszko – wszyscy deklarowali troskę o drzewa.
To książka o walce na opowieści: o pierwotnej puszczy, lesie sadzonym ręką człowieka, lesie naturalnym, lesie bezpowrotnie przekształconym, lesie świerkowym, lesie grabiejącym, lesie pełnym życia i lesie, który umiera.
Dorota Borodaj spotykała się z osobami zaangażowanymi w spór i chodziła z nimi po puszczy. Punktem wyjścia książki Szkodniki są wydarzenia z 2017 roku, gdy przez sześć miesięcy trwały blokady ciężkiego sprzętu, którym wycinano i wywożono z puszczy świerki zaatakowane przez kornika drukarza. Jedna strona sporu widziała w nich gnijący, marnujący się surowiec. Druga – naturalny element cyklu życia lasu, gdzie nawet śmierć ma głęboki sens.
Od 2021 roku między drzewami, o które wtedy walczono, wędrują i umierają ludzie. Na leśne tryby znowu wjechały maszyny.
W puszczy ponownie zaczęła się walka.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 269
Rok wydania: 2024
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Autorka reportaży i wywiadów prasowych,
absolwentka kulturoznawstwa, Polskiej Szkoły
Reportażu i Szkoły Ekopoetyki. Laureatka Nagrody
im. Teresy Torańskiej oraz Grand Prix na Festiwalu
Wrażliwym. Publikowała m.in. w portalu OKO.press,
magazynie „Pismo”, tygodniku „Wysokie Obcasy”,
magazynie „Kontakt” i miesięczniku „Znak”.
Dorota Borodaj SZKODNIKI. O LUDZIACH, DRZEWACH I MASZYNACH W PUSZCZY BIAŁOWIESKIEJ
Wydanie pierwsze, Warszawa 2024
Copyright © by Dorota Borodaj, 2024
Copyright © for this edition by Fundacja Instytut Reportażu, 2024
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
REDAKCJA
Julianna Jonek-Springer
KOREKTA I POPRAWNOŚĆ JĘZYKOWA
Małgorzata Włodarczyk, Justyna Tomas
KONSULTACJA MERYTORYCZNA
Bogdan Jaroszewicz
PROJEKT OKŁADKI
Dominika Jagiełło/OneOnes Creative Studio/
www.behance.net/OneOnes
SKŁAD I ŁAMANIE
Michał Wysocki
ZDJĘCIE NA OKŁADCE
Insect European spruce bark beetle (Ips typographus), Sergey Kohl
ISBN: 978-83-66778-61-0 (EPUB); 978-83-66778-61-0 (MOBI)
Wydanie elektroniczne 2024
Imprint Fundacji Instytut Reportażu
Gałczyńskiego 7, 00-362 Warszawa
www.dowody.com
[email protected], [email protected]
Konwersja publikacji do wersji elektronicznej
To miejsce, gdzie możemy wejść i zobaczyć las ukształtowany bez udziału człowieka, nadal zmieniający się bez jego udziału lub z tylko minimalnym wpływem. W strefie umiarkowanej nie ma już drugiego takiego miejsca jak Puszcza Białowieska. Została, niestety, już tylko ona.
Profesor Tomasz Wesołowski – zoolog, profesor nauk
biologicznych, ornitolog, przez ponad czterdzieści lat związany
z badaniami nad ekosystemem Puszczy Białowieskiej, zwolennik
i rzecznik objęcia jej w całości parkiem narodowym
Puszcza Białowieska, ten cud przyrody powstały na skutek działalności człowieka, umiera na naszych oczach. To nie jest prawda, że przyroda sama da sobie radę. W Puszczy Białowieskiej nie ma naturalnych drzewostanów.
Profesor Janusz Sowa – wykładowca w Katedrze Użytkowania Lasu
i Techniki Leśnej na Wydziale Leśnym Uniwersytetu Rolniczego
im. H. Kołłątaja w Krakowie, absolwent tej uczelni (pracę magisterską
napisał o piłach spalinowych, a karierę naukową poświęcił
użytkowaniu lasu i zależnościom między pozyskiwaniem drewna
a bezpieczeństwem pracujących przy wycinkach)
Osiemnaście gigabajtów. Tyle pamięci zajmuje Puszcza Białowieska, zbudowana w uniwersum Minecrafta, popularnej gry komputerowej opartej na tworzeniu cyfrowego świata. Zaprojektowana przez agencję marketingową Ogilvy Poland makieta odwzorowuje polską część puszczy w skali jeden do jednego. Do odtworzenia jej charakterystycznych siedlisk, w tym zbudowania siedmiu milionów kanciastych drzew, użyto cyfrowych bloków o powierzchni jednego metra sześciennego. Projekt, zrealizowany pro bono dla Greenpeace Polska, miał pomóc w zbieraniu podpisów pod petycją z żądaniem wstrzymania wycinki w Puszczy Białowieskiej. Do zwiedzania wirtualnego lasu zachęcał zwiastun zamieszczony na portalu YouTube.
„Puszcza Białowieska. Jedyny ocalały naturalny las nizinny w Europie” – czytała Krystyna Czubówna, a kamera sunęła przez cyfrowe olsy, łęgi i bory. „Rosnące tu drzewa osiągają niespotykane na żadnym innym serwerze rozmiary. Życie tutaj toczy się w rytmie nieubłaganych wschodów i zachodów kwadratowego słońca i nie mniej kwadratowego księżyca. To magiczne miejsce składa się z ponad pięćdziesięciu miliardów sześciennych bloków, odwzorowujących główne rodzaje drzewostanów, strumyki, rzeki, bagna, stawy oraz polany”.
Zwiastun kończył się słowami: „Miejsca, które w niej odwiedzisz, istnieją naprawdę. I naprawdę potrzebują twojej pomocy. Nie pozwól, aby cyfrowa Puszcza Białowieska stała się jej jedyną wersją”.
Lipcowej nocy przyśniło się babce Dmitrukowej, że za płotem ląduje samolot. Długo kreślił koła nad Wygonem, wreszcie usiadł na trawie przed domem po sąsiedzie.
Ludzie mówili, że ten dom stał już ze sto lat. W czasie ostatniej wojny, kiedy Niemcy palili chałupę za chałupą, mieszkał w nim gajowy. Dobrze żył z Niemcami, więc zanim ruszyli po wioskach z ogniem, ostrzegli go. Gajowy rozłożył dom na deski i ukrył w lesie. Po wojnie sklecił go z powrotem, tyle że mniejszy. Resztę drewna zrzucił w ogrodzie na późniejszą robotę. Nie wiadomo, dlaczego nigdy się do niej nie zabrał. Deski długo leżały odłogiem. Ludzie ze wsi brali je na opał, jedną po drugiej, aż żadna się nie ostała.
Może myśleli, że lepiej takim deskom skończyć w swoim ogniu niż w obcym.
Kiedy babka Dmitrukowa śniła swój sen, był 2003 rok, a dom po sąsiedzie od trzydziestu lat stał bez żywej duszy, bo kto mu nie umarł, ten wyjechał. Przytulony do bitej drogi, ze spadzistym dachem jak za duża czapka, długim gankiem i oknami patrzącymi na dziczejący ogród, czekał.
Tamtego ranka babka Dmitrukowa powiedziała do swoich: – Idzie nowe.