Szkocja - Patrycja Kupiec - ebook
NOWOŚĆ

Szkocja ebook

Patrycja Kupiec

3,0

60 osób interesuje się tą książką

Opis

Co to jest hurkle durkle i dlaczego na pewno je polubisz?

Jak należy jeść haggisa?

Czemu Szkoci muszą wymieniać pieniądze, kiedy jadą do Anglii?

Mówi się, że szkockość to nie krew, ale przywiązanie do ziemi. W kraju, który przez wieki walczył o swoje granice i wciąż marzy o niepodległości, nikogo to nie dziwi. Co więcej, poczucie wolności obejmuje też relację z naturą i zostało uznane przez rząd jako... prawo do włóczenia się.

Autorka zabiera nas w podróż po kraju, który dał nam telefon, lodówkę, rower, penicylinę i zapałki. Gdzie na ulicy coraz częściej słychać nie tylko dowcipy o Anglikach, ale i język gaelicki. Nowy Rok świętuje się tu lodowatą kąpielą, a celtyckie rytuały i święta z czasów Wikingów wciąż są celebrowane. Szkoci wierzą w legendy nie tylko o potworze z Loch Ness. Wstrzymali nawet budowę osiedla, aby chronić kamień, pod którym miały mieszkać (lub wciąż mieszkają) wróżki.

Od stromych gór i wrzosowisk po puste plaże, monumentalne klify i zielone doliny z owcami – Szkocja zachwyca swoją różnorodnością i zaprasza na wędrówkę szlakami pełnymi słodkich malin.

 

Szkot, jaki jest, każdy wie. Skąpy, rudy i chodzi w kilcie. No i nienawidzi Anglików. Tak przynajmniej uczy nas popkultura. Patrycja Kupiec proponuje nam spojrzenie wychodzące poza stereotypy i pozwalające odkryć naród kreatywny, zahartowany oraz niezmiennie fascynujący.

Katarzyna Czajka-Kominiarczuk

Zwierz Popkulturalny

Ta książka to świetna pigułka wiedzy na temat Szkocji. Spędziłam w tym kraju pięć lat życia i nie znajduję punktów, z którymi bym się nie zgadzała, a Patrycja opisuje go z miłością, choć nie bezkrytyczną.

Marta Dziok-Kaczyńska

pisarka, dziennikarka, autorka bloga Riennahera

Autorka po mistrzowsku rozprawia się ze stereotypami dotyczącymi Szkotów, odsłania mniej znane, nierzadko kontrowersyjne karty z historii i raczy czytelnika dziesiątkami ciekawostek. Ta książka jest jak prawdziwy szkocki tartan – interesujące fakty przeplatają się tu z opowieściami o wróżkach i osobistymi historiami autorki, tworząc niepowtarzalny wzór.

Dominika Lewandowska

Kierunek Szkocja, @agodicer

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 319

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,0 (5 ocen)
0
2
1
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
haniap87

Z braku laku…

za dużo histori i faktów a za mało własnych doświadczeń i przezyć.
00

Popularność




Copyright © 2025 by Patrycja Kupiec Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o., 2025

Wydanie I

Redaktorka inicjująca i prowadząca: Weronika Jacak

Marketing i promocja: Agata Gać, Dominika Dańczak

Redakcja: Agnieszka Radtke

Konsultacja merytoryczna: dr Izabela Curyłło-Klag

Korekta: Agata Tondera, Magdalena Mierzejewska

Projekt typograficzny i łamanie: Grzegorz Kalisiak | Pracownia Liternictwa i Grafiki

Projekt okładki i strony tytułowe: Ula Pągowska

Fotografia na okładce: © Pablo Fernandez Villoch | iStock

Fotografie we wnętrzu: s. 8, s. 36, s. 49, s. 70, s. 73, s. 76, s. 87, s. 105, s. 115, s. 116, s. 124 (dolne zdjęcie), s. 147, s. 150–151, s. 156, s. 171, s. 180–181, s. 199, s. 208–209, s. 214, s. 216, s. 225, s. 229, s. 251 (dolne zdjęcie), s. 282–283, s. 304, s. 339 | Alamy Photo Stock

Pozostałe fotografie we wnętrzu i fotografia autorki na okładce pochodzą z archiwum autorki.

Zezwalamy na udostępnianie okładki książki w internecie.

ISBN 978-83-XXX

Wydawnictwo Poznańskie Sp. z o.o. ul. Fredry 8, 61-701 Poznań tel. 61 853-99-10redakcja@wydawnictwopoznanskie.plwww.wydawnictwopoznanskie.pl

Konwersja do formatu ePub 3: eLitera s.c.

Wiemy, że wiele podróży zaczyna się w domu, w zaciszu wygodnego fotela z książką w dłoni. Dlatego stworzyliśmy serię podróżniczą, w której dzielimy się osobistymi opowieściami o miejscach bliskich i dalekich. Wydajemy książki pełne lokalnych smaków i niezapomnianych zapachów. Przybliżamy kulturę, język i historię danego kraju. Poruszamy tematy zaangażowane społecznie i politycznie, a jednocześnie pokazujemy codzienne życie mieszkańców oraz niezwykłe miejsca, których nie znajdziecie w przewodnikach.

Dzięki naszym książkom każdy dzień jest podróżą.

W SERII PODRÓŻNICZEJ WYDAWNICTWA POZNAŃSKIEGO DOTYCHCZAS UKAZAŁY SIĘ:

Natalia Kołaczek I cóż, że o Szwecji

Anna Kurek Szczęśliwy jak łosoś. O Norwegii i Norwegach

Maciej Brencz Farerskie kadry. Wyspy, gdzie owce mówią dobranoc

Magdalena Genow Bułgaria. Złoto i rakija

Aleksandra Michta-Juntunen Finlandia. Sisu, sauna i salmiakki

Mikołaj Buczak Sobremesa. Spotkajmy się w Hiszpanii

Agnieszka Kamińska Szwajcaria. Podróż przez raj wymyślony

Agnieszka Krawczyk Rumunia. Albastru, ciorba i wino

Damian Hadaś Alaska. Przystanek na krańcu świata

Katarzyna Łoza, Ukraina. Soroczka i kiszone arbuzy

Izabela Nowek, Albania. W szponach czarnego orła

Sylwia Izabela Schab, Dania. Tu mieszka spokój

Zuzanna Cichocka, Słowenia. Mały kraj wielkich odległości

Łukasz Grzesiczak, Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki

Cathy Yandell, Francja. Radość życia, przełożyła Dorota Malina

Justyna Mleczak, Macedonia Północna. W rytmie oro

Kinga Piotrowiak-Junkiert, Węgry. W objęciach Dunaju

Marta Dziok-Kaczyńska, Anglia. Czas na herbatę

Patrycja Chajęcka, Chorwacja. Ciemniejsza strona Słońca

Dla Heleny – Mo chridhe, mama.

WSTĘP. NAJMNIEJSZE MIASTO W SZKOCJI

Szkocja po raz pierwszy pojawia się na mapie mojego świata w 2004 roku. Nie pamiętam jej za dobrze z lekcji historii, mimo że maturę z tego przedmiotu zdaję z jednym z najlepszych wyników w moim województwie. Nie myślę o Szkocji, kiedy czytam Wyspę Skarbów, Piotrusia Pana, Harry’ego Pottera czy Sherlocka Holmesa, a przecież są to dzieła szkockich autorów. Przed 2004 rokiem Szkocję znam głównie przez pryzmat Anglii – Maria I, królowa Szkotów, to dla mnie rywalka swojej bardziej znanej kuzynki, Elżbiety I, Makbet jest dziełem najbardziej wybitnego angielskiego barda, a angielski wydaje mi się jedynym językiem używanym w Wielkiej Brytanii. Aż wstyd się przyznać, jak mało wówczas wiedziałam o kraju, który wkrótce pokocham z całego serca i w którym zbuduję swoje dorosłe życie. Pod koniec 2005 roku będę już pewna, że Szkocja to mój dom.

Na razie wiem, że Szkocja leży w północnej części wyspy Wielka Brytania i graniczy tylko z Anglią. Dopiero później odkryję, że ma ponad 790 wysp, rozsianych głównie wokół Hebrydów, Orkadów i Szetlandów. Choć jej powierzchnia jest blisko czterokrotnie mniejsza niż Polski, krajobraz bywa tu zaskakująco monumentalny – od stromych gór i porośniętych wrzosem wrzosowisk po puste plaże, klify i zielone doliny. To mały kraj, który potrafi wyglądać jak kontynent.

Maj 2004 roku staje się dla mnie miesiącem przełomowym, podobnie jak i dla wielu innych polskich rodzin stojących na początku swojej imigranckiej odysei. Polska wkracza do Unii Europejskiej, otwierają się granice i pojawiają możliwości, o których nigdy nie marzyłam w swojej mikroskopijnej sypialni na gdyńskim blokowisku. Mam 17 lat i zaczynam przygotowywać się do matury. Chcę być odpowiedzialna i myślę o tym, jak będę mogła pomóc swoim rodzicom w przyszłości, bo w domu nigdy się nie przelewało. Mam nadzieję, że moje wyniki będą wystarczająco dobre, żeby dostać się na prawo. Mój tata jest hydraulikiem, a mama – sprzątaczką. Rok później polski hydraulik (plombier polonais) stanie się symbolem sprzeciwu niektórych państw Europy Zachodniej wobec napływu taniej siły roboczej z nowych krajów członkowskich Unii Europejskiej. Polska Organizacja Turystyczna z ironicznym humorem odpowie na ten negatywny stereotyp, przygotowując reklamę, na której widać przystojnego mężczyznę z narzędziami w rękach, a powyżej napis: „Je reste en Pologne, venez nombreux”, czyli „Zostaję w Polsce, ale wy przyjeżdżajcie jak najliczniej”. Kampania okaże się wielkim sukcesem, napiszą o niej „Financial Times”, portal BBC News, „Daily Telegraph”, a jej pomysłodawca będzie nominowany do nagrody Europejczyka Roku. Polskę odwiedzi też rekordowa liczba Francuzów chcących okazać sprzeciw wobec manipulacji francuskich polityków i mediów. Mój tata nie jest młodym, seksownym modelem i gdy w wieku 53 lat traci pracę, zaczynają się trudne miesiące krótkich zleceń i ciężkich fizycznie dorywczych prac. Pięćdziesięciolatek po zawale nie jest wymarzonym kandydatem dla większości pracodawców.

Wtedy na ratunek przychodzi nam Szkocja. Znajomy taty już tam mieszka i pracuje w firmie budowlanej, która zatrudnia wielu Polaków. Firma opłaca bilet samolotowy i zakwaterowanie, więc w sierpniu 2004 roku tata pakuje małą torbę i znika z mojego życia. Tygodniami wchodzę do szafy na korytarzu, żeby wąchać płaszcze, które wciąż pachną jego ulubionymi perfumami. Rozmawiamy raz w tygodniu, bo połączenia komórkowe są zbyt drogie. Pierwsza skromna tygodniówka, po odjęciu kosztów przelotu i zakwaterowania, trafia do mnie w kopercie przekazywanej z ręki do ręki. Cztery sztywne, znacznie większe od naszych banknoty dwudziestofuntowe wydaję na pierwsze szpilki, które włożę na maturę. W tym momencie moja miłość do Szkocji jest gorzka.

Tata przyjeżdża do domu na długi weekend we wrześniu. Jest pełen energii i godzinami opowiada o Szkocji, skąpanej w deszczu i we mgle, pełnej mdłego jedzenia, przyjaznych ludzi, pubów na każdym rogu, nawet w starych opuszczonych kościołach, zamków i zapierającej dech w piersiach natury. Jego słowa zagryzamy czipsami octowymi. Razem marzymy o pincie piwa w pubie w starym kościele. Rezerwujemy dla mnie bilety na kwiecień.

*

Wysiadam na lotnisku w Edynburgu, uderza mnie fala gorąca. Mam na sobie kurtkę puchową i kozaki, bo w Gdyni jeszcze parę dni temu padał śnieg. Tymczasem w Szkocji jest ponad 20 stopni Celsjusza i nie ma ani jednej chmury na niebie. Wyobrażenia o melancholijnym celtyckim kraju spowitym mgłą rozbijają się o rzeczywistość zmiany klimatycznej. Mój pierwszy przystanek to Primark. W Polsce nie pojawi się jeszcze przez kolejne 15 lat, ale poza granicami naszego kraju jest już stałym miejscem pielgrzymek nastoletnich imigrantek. W Szkocji pierwszy sklep tej sieciówki otworzył się, gdy moja mama miała dziewięć lat i nic nie wiedziała o zalewie tanich kolorowych ubrań, którego jej córka doświadczy wiele lat później. Aktualny cel: letnia garderoba. Skutek uboczny: zachłyśnięcie się Zachodem, którego – jestem pewna – tata doświadczył, gdy jeździł do Berlina w późnych latach 80. Wychodzę obładowana siatami pełnymi niepotrzebnych drobiazgów, od gumek do włosów po koronkowe majtki. To chyba pierwszy raz, kiedy kupiłam tak dużo rzeczy naraz. Czuję się bardzo światowa i dorosła.

Nie pamiętam więcej szczegółów podróży do Brechin, gdzie mieszkał tata, ale Google Maps podpowiada, że to około 140 kilometrów od Edynburga, co przekłada się na około dwie godziny jazdy samochodem. Brechin leży w dolinie Strathmore, nad rzeką South Esk, w gminie Angus. Przy wjeździe wisi tabliczka: „Witajcie w miejscu narodzin Szkocji”. Stanie się ono także miejscem narodzin mojego dorosłego życia.

Nazwa miasta to pierwsza zagwozdka lingwistyczna, z jaką przyjdzie mi się zmierzyć: „briken”, „brihen”, „brehin”, „brekin” to warianty wymowy, które słyszę w ciągu pierwszych paru dni od przyjazdu. Teraz już wiem, że prawidłowe jest twarde ch, takie pomiędzy k a h jak w słowie loch (po szkocku „jezioro”). Nazwa Brechin najprawdopodobniej pochodzi z gaelickiego bruach abhainn oznaczającego „brzeg rzeki”. Chociaż są i bardziej romantyczne etymologie, które sugerują pochodzenie od imienia legendarnego szkockiego druida z VI wieku, Broichana, bądź irlandzkiego księcia Brychana, który żył w V wieku1.

Język gaelicki od razu przyciąga moją uwagę. Wydaje się, że to przeznaczenie, bo w 2005 roku szkocki parlament przegłosowuje pierwszy akt prawny w Wielkiej Brytanii formalnie ustanawiający gaelicki językiem urzędowym Szkocji. Ustawa ma na celu promowanie języka i kultury gaelickiej, aby cieszyły się „równym szacunkiem” jak język i kultura Anglii. Dziewięć lat później przetłumaczę teksty z gaelickiego na angielski i będę prowadziła wykopaliska na Lewis i South Uist, wyspach archipelagu Hebrydów Zewnętrznych, na których 60% mieszkańców mówi po gaelicku. Osiemnaście lat później moja córka Helena zacznie edukację w gaelickiej szkole podstawowej i trafi do grona około 2% mieszkańców Szkocji porozumiewających się tym językiem na co dzień. Jej szkoła będzie podzielona na cztery domy niczym w Harrym Potterze i Helena zostanie przydzielona do Leòdhas (Lewis). Może w poprzednim życiu byłam Gaelką.

Brechin to najmniejsze miasto Szkocji, zamieszkane przez nieco ponad 7 tysięcy osób2. Chociaż tytuł miasta – city – bywa czasami uważany za symboliczny, to sięga czasów sprzed reformacji, kiedy Brechin posiadało status diecezji, miało katedrę oraz zamek. Najważniejszą atrakcją jest tam tysiącletnia okrągła wieża typu irlandzkiego, jedna z trzech podobnych, które przetrwały poza Irlandią (dwie pozostałe znajdują się w Abernethy i na wyspie Man). Służyła najprawdopodobniej jako dzwonnica i dzięki umiejscowieniu wejścia na wysokości dwóch metrów pełniła też potencjalnie funkcję obronną jako schron w czasie najazdów (co wcale nie pomogło nieszczęśnikom szukającym schronienia w wieży w Slane, którzy spłonęli razem z dzwonem podczas najazdu Wikingów w 950 roku3). Historycznie Brechin znajdowało się też w centrum jednego z wielu konfliktów pomiędzy Szkotami a Anglikami (więcej o tej burzliwej relacji w rozdziale Jak Szkot z Anglikiem, s. 71–114). To właśnie tutaj w 1296 roku Szkocja została tymczasowo oddana pod kontrolę Anglii. W 1303 roku z kolei zamek w Brechin odparł najazd sił angielskich pod dowództwem króla Edwarda I.

Brechin, które poznaję, wygląda, jakby nie pamiętało o swojej burzliwej przeszłości. Jest ospałe i spokojne tak jak większość jego emerytowanych mieszkańców. A jednak urzeka mnie wszystkim. Uśmiechami na ulicach. Uprzejmościami wylewającymi się strumieniami – excuse me („przepraszam”) słyszę częściej niż good morning („dzień dobry”). Sklepem nieistniejącej już sieci Woolworths, w którym codziennie kupuję kartonik żelek pick’n’mix za jednego funta. Sklepikiem z antykami, którego właściciele cierpliwie odpowiadają na moje pytania o Szkocji. Żałuję, że nie pamiętam ich imion, choć dobrze zapamiętałam ich miłe oczy. Sklepami charytatywnymi, w których szukam skarbów za garść klepaków. Piknikami nad rzeką i na cmentarzu. Owianymi legendą osobnymi kranami z ciepłą i zimną wodą oraz oknami otwieranymi do góry. Następne dwa tygodnie mijają mi w wirze muzeów i zamków – dramatyczny Dunnottar na szczycie klifów; Glamis, gdzie znajduje się sala, w której według Szekspira Makbet zabił Dunkana; Scone, gdzie koronowano królów Szkocji. Udaje mi się wypić pintę w starym kościele przerobionym na pub. W tle huczy Mr. Brightside The Killers. Chcę tu zostać na zawsze.

Rok później mieszkam w Brechin. Osiemnaście lat później nadal mieszkam w Szkocji, ale już we własnym mieszkaniu w Edynburgu, z pięcioletnią córką i starym psem.

Ta książka to list miłosny do Szkocji ode mnie jako imigrantki, która w tym kraju spędziła równo połowę swojego życia, studentki Uniwersytetu w Aberdeen, archeolożki, dyrektorki organizacji charytatywnych, matki i wiecznej włóczykijki, która nie umie odmówić żadnej szkockiej przygodzie.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

HONOR I SKĄPSTWO

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

OBRAZ, DŹWIĘK I KOLOR

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

JAK SZKOT Z ANGLIKIEM

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

JEDEN JĘZYK TO ZA MAŁO

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

KASZANKA, POTAŃCÓWKA I SYLWESTER PO SZKOCKU

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

PRAWO DO WŁÓCZENIA SIĘ

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

JAK LORD?

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

NESSIE I SPÓŁKA

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

JESTEŚMY CÓRKAMI CZAROWNIC, KTÓRYCH NIE DALI RADY SPALIĆ

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

GENTRYFIKACJA, UBÓSTWO I TRAINSPOTTING

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

MIT OTWARTEJ SZKOCJI

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

COORIE, CZYLI SZKOCKIE HYGGE PRZEZ CAŁY ROK

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

ZAKOŃCZENIE.DÀIMH

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

PODZIĘKOWANIA

Ten rozdział jest dostępnytylko w pełnej wersji książki.

Zapraszamy do zakupu

PRZYPISY

Wstęp. Najmniejsze miasto w Szkocji

1 B. Mitchell, Brechin: Snapshots from the past. Origins of the name, http://www.brechin-angus.co.uk/brechin/history/h_orig.htm [data dostępu: 19.04.2025]. ↩

2 Wszystkie dane statystyczne dotyczące liczebności podaję za: https://www.gov.scot/statistics-and-research/ [data dostępu: 19.04.2025]. ↩

3 G. Eogan, E. Grogan, Prehistoric and Early Historic Culture Change at Brugh Na Bóinne, “Proceedings of the Royal Irish Academy”, 91C 1991, s. 119. ↩

.