11,89 zł
„Świat motyla” Hanny Jackowskiej to zbiór wierszy, które są próba ujęcia uczuć, emocji i spostrzeżeń.
W prosty sposób ukazują takie uczucia jak miłość, ból rozstania, odrzucenia, zmaganie się z bagażem doświadczeń a także próbę odnalezienia radości. Opisują starość człowieka i relacje między osobami. Starają się odpowiedzieć na pytanie czym i jaka jest miłość, człowiek, jego trud z jakim idzie przez życie.
Pierwsze wiersze Hanna Jackowska napisała mając piętnaście i szesnaście lat. Powróciła do pisania w wieku dojrzałym. Przeżycia i doświadczenia mają odzwierciedlenie w jej twórczości. „Świat motyla” jest pierwszą publikacją autorki.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 10
Hanna Jackowska „Świat motyla”
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2016 Copyright © by Hanna Jackowska, 2016
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie
może być reprodukowana, powielana i udostępniana w
jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.
Skład: Agnieszka Marzol
Projekt okładki: Jakub Kleczkowski
Zdjęcie okładki © Pixabay - InspiredImages
Korekta: Paweł Markowski
ISBN: 978-83-7900-603-8
Wydawnictwo Psychoskok sp. z o.o.
ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706
wydawnictwo.psychoskok.pl e-mail:[email protected]
Muzyka w sercu gra,
taka jestem ja.
Na wierzchu skorupa duża.
Myśli, uczucia w ziarenku
prawdy schowane.
Ziarenku jak promyk
słońca, co pali na zewnątrz.
Płynie.
Nie ranić mnie. Nie wolno.
Promyk parzy głęboko.
Zaciska serce me.
Muzyka mi gra.
Płynie muzyka promyka.
Kto schwyci go?
Ziarenko urosnąć ma.
Nie ranić głęboko.
Nie ma tego,
co schwytać go ma.
Promyku leć. Zanieś słowa me.
Łzy obetrzeć rękawem,
może całe słońce…
Kulawa idę przez świat.
Okulałam.
Idę kołysząc się
z lewej strony.
Kiedyś szłam równo
i prosto.
Życie. Ja, ty i ty, i on, i ona,
i oni.
Czarna chmura.
Okulałam.
Ciągnę coś ciężkiego.
Padłam na kolana.
Próbuję wstać,
ktoś podcina kolana.
Leżę.
Oddycham.
Jeszcze żyję.
Wstanę pomalutku,
niepewnie.
Potem pewniej stanę.
Noga lewa, prawa.
Żyję.
Oddycham.
Prosto.
W oczach migoce.
Wybaczyć?
Może…
Miłość jest jak nostalgia
jak opadający deszcz
jak wiatr szarpany
jak grad
i śnieg rozciapciany
ciepły i lekki
skrzący zarazem
i trzeszczący
jak płatki z koronki uszyte
jak nić drgająca pajęcza
jak liść uschnięty
jak słowo wyciśnięte
mokre od łez
sercem rozmyte
ujrzane przez palce
nadzieją okryte
ciepłem okryte
skruchą i bólem
pokorą obmyte.
Miłość?
Ręki czystość podanej,
zamęt w duszy i głowie.
I wybaczeniem jest.
Skruchy ułudą,
uśmiechem na twarzy.
Mój mózg twardy i gotowy,
by uwolnić się od raka,
by uwolnić się od raka,
co to ma wielkiego stracha.
Taki stwór, a do pokonania
niekiedy.
Taki stwór, a
pokonać nas może.
Pokonać własny lęk,
i co daj Boże.
Kochałam cię
jak trawę zieloną
skąpaną słońcem
jak wiosnę majową
jak liście drzew
jak słotną jesień
jak twarz muśniętą słońcem
jak gruszkę w sadzie ukrytą
miłością smutną spowitą
jak cierniste krzaki róż.
Wydawnictwo Psychoskok