Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ustaje aktywność mózgu – co się wówczas kończy, a co rozpoczyna?
Czy w ogóle istnieje życie po śmierci?
A może wraz z ostatnim oddechem człowiek wraca do niebytu?
Na te pytania może odpowiedzieć tylko dziennikarskie śledztwo.
Lee Strobel pyta ekspertów o to, co dzieje się z nami po śmierci. Wśród jego rozmówców są zarówno neurobiolożka z Cambridge, nagradzany dziennikarz, który przez lata badał przypadki śmierci klinicznej, jak i wielu duchownych oraz wykładowców akademickich. Autor krąży wokół dowodów na istnienie duszy i stara się zrozumieć, dlaczego niektórzy naukowcy świadomość sprowadzają wyłącznie do biologii.
Przekopuje się przez setki publikacji i artykułów, zestawia argumenty dziennikarzy, naukowców i intelektualistów – tych, którzy są przekonani o istnieniu innego świata, jak i tych, którzy odrzucają koncepcję życia po śmierci. Wreszcie analizuje wszystko, co o życiu po śmierci mówi Biblia.
Autor dociera do relacji wielu osób, które przebywały w stanie śmierci klinicznej i widziały słynne światło w tunelu. A nawet sądzą, że spotkały Boga.
Lee Strobel znajduje mocne dowody przemawiające za istnieniem nieba. Warto samemu je sprawdzić.
Lee Strobel - dziennikarstwo studiował na University of Missouri, prawo – na Yale Law School. Przez 14 lat był dziennikarzem śledczym specjalizującym się w sprawach prawnych i sądowych w gazecie „Chicago Tribune”. Jest autorem ponad 20 książek o tematyce chrześcijańskiej, w tym bestsellerów „New York Timesa”.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 374
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
TYTUŁ ORYGINAŁU: The Case for Heaven
Copyright © 2021 by Lee Strobel Published by arrangement with HarperCollins Christian Publishing, Inc.
Copyright © for Polish Edition 2025 by IWR WE sp. z o.o.
REDAKTOR PROWADZĄCY: Michał Wilk
ADIUSTACJA JĘZYKOWO-STYLISTYCZNA: Dorota Marcinkowska | Na Pomoc Tekstom
REDAKCJA TECHNICZNA I PROJEKT OKŁADKI: Paweł Kremer
ZDJĘCIE NA OKŁADCE: Daria / Adobe Stock
ZA ZEZWOLENIEM Prowincjała Polskiej Prowincji Zakonu Pijarów L.dz. 33/P/2025 z dnia 7 marca 2025 r.
Wydanie I | Kraków 2025 ISBN EBOOK: 978-83-8404-040-9
Zamawiaj nasze książki przez internet: boskieksiążki.pl lub bezpośrednio w wydawnictwie: 603 957 111, [email protected]
Wydawnictwo eSPe, ul. Meissnera 20, 31-457 Kraków
Plik przygotował Woblink
woblink.com
Czy to właśnie jest śmierć? Ach, to błogość... Ziemia się oddala, niebo się otwiera, Bóg woła… Muszę iść…
Dwight L. Moody, słowa wypowiedziane tuż przed śmiercią
Moje powieki drgnęły. Gdy się otworzyły, z trudem próbowałem uchwycić ostrość obrazu. Mój umysł walczył z dezorientacją. Leżałem na plecach, wyciągnięty na twardej powierzchni, a nade mną było jasne światło.
Nagle zobaczyłem twarz kogoś, kto na mnie patrzył – to lekarz z opuszczoną maską chirurgiczną. „Jesteś o krok od śpiączki” – powiedział. „O dwa kroki od śmierci”.
Moje powieki znów opadły, oczy się zamknęły. Ponownie odpłynąłem w nieświadomość – błogie wytchnienie od groteskowych halucynacji, które mnie dręczyły.
W takich chwilach, gdy docierasz do zamglonej granicy między życiem a śmiercią, zaświaty przestają być jedynie tematem akademickich badań, analiz i debat. Niebo, piekło i w ogóle pytanie o życie po śmierci stają się niewiarygodnie istotne. To jedyne, co się liczy.
Wiem, co myślisz: „Biedny facet, prawie umarł”.
A wiesz, co ja myślę? „Poczekaj, prędzej czy później przydarzy się to także tobie!”.
Bo to się stanie. W taki czy inny sposób, za tydzień lub za kilka dekad, dotrzesz do granicy między teraźniejszością a wiecznością. Co zobaczysz, gdy opuścisz ten świat? Pustkę nieistnienia? Mroczną krainę żalu i wyrzutów sumienia? Czy rzeczywistość, która jest bardziej wyrazista, bardziej ekscytująca, bardziej satysfakcjonująca i bardziej realna niż wszystko inne, czego kiedykolwiek doświadczyłeś?
To będzie chwila egzystencjalnej przemiany, wtedy nic nie będzie bardziej istotne. A jeśli ta chwila będzie miała tak duże znaczenie, to czy nie warto zadbać o ten moment już teraz?
Kiedy byłem ateistą, myślałem, że doskonale wiem, co mnie czeka, gdy moje serce przestanie bić, a fale mózgowe zanikną. Nic. Moje istnienie ustanie. Świat nadal będzie trwał, ale mnie już nie będzie. Trudno było to sobie wyobrazić i budziło to we mnie niepokój.
Z kolei, kiedy moja żona oznajmiła, że przeszła na chrześcijaństwo, postanowiłem – korzystając z całego swojego doświadczenia dziennikarskiego i prawniczego – zbadać, na ile chrześcijaństwo lub jakakolwiek inna religia są w ogóle w jakikolwiek sposób wiarygodne. Po niemal dwóch latach doszedłem do wniosku, że istnieją przekonujące dowody na to, że Jezus rzeczywiście jest jedynym Synem Bożym. Ostatecznie porzuciłem karierę dziennikarską w redakcji gazety, by odtąd opowiadać innym o tym, czego sam doświadczyłem.
Wiara chrześcijańska zmieniła mój sposób rozumienia wieczności. Biblia mówi o rzeczywistym i realnym życiu po śmierci. Choć w teologii chrześcijańskiej jest to twierdzenie niemalże aksjomatyczne, wcześniej nigdy nie zastanawiałem się tak naprawdę, czy istnieją konkretne dowody lub przekonująca logika wspierająca wizję nieba. Tego typu dylematy odłożyłem na bliżej nieokreślone „kiedyś”. W końcu byłem młody i zdrowy.
A potem nadszedł czwartkowy wieczór – lato 2011 roku – gdy Leslie znalazła mnie nieprzytomnego na podłodze naszej sypialni. Karetka zabrała mnie do szpitala w pobliskim Parker w stanie Kolorado, gdzie lekarz z oddziału ratunkowego przekazał mi druzgocącą wiadomość, że oto stoję na krawędzi śmierci.
Okazało się, że miałem rzadką chorobę zwaną hiponatremią, czyli gwałtowny spadek poziomu sodu w surowicy krwi, co spowodowało obrzęk mózgu i stanowiło poważne zagrożenie dla życia.
Nagle okazało się, że wcale nie wystarczy mieć kilka mglistych i ledwie sprecyzowanych przypuszczeń dotyczących tego, co czeka nas po śmierci. Nie wystarczy trzymać się abstrakcyjnych przekonań, które nigdy nie zostały odpowiednio zweryfikowane. W tamtej chwili chciałem wiedzieć na pewno, co się stanie, gdy moje oczy zamkną się na zawsze.
Gdy odzyskałem zdrowie i przezwyciężyłem traumy związane z tymi doświadczeniami, postanowiłem rozpocząć poszukiwanie odpowiedzi na temat życia pozagrobowego, aby zaspokoić ciekawość serca i duszy.
Podróżowałem do South Bend w stanie Indiana i do Portland w stanie Oregon, do San Antonio, Denver, Chicago i jeszcze dalej, gdzie długo rozmawiałem z naukowcami reprezentującymi różne dziedziny wiedzy, a którzy mogliby coś powiedzieć na temat wieczności, aby dowiedzieć się, jakie są podstawy ich wiedzy w tej istotnej sprawie. Rozmawiałem z nimi o niebie, ale i o wielu innych rzeczach. Na ile neurobiologia jest w stanie udzielić odpowiedzi na pytanie, czy mamy duszę, która mogłaby przetrwać śmierć naszego ciała? Czy intrygujące relacje z doświadczeń bliskich śmierci mogą ujawnić coś na temat naszej przyszłości? Jakich danych dostarczają nam dziś fizyka, historia i filozofia na temat naszego istnienia poza tym światem? Jak rozumieć przypadek Jezusa, który umarł i odszedł, ale podobno był widziany żywy kilka dni później? Na ile w ogóle jego casus wnosi więcej jasności w tym temacie?
Chciałem się dowiedzieć, czy mówienie o wieczności w błogim raju ma jakiekolwiek podstawy racjonalne. I kto w ogóle może pójść do nieba. Niektórzy chrześcijanie wierzą, że każdy wygrywa bilet do raju – nawet nasze psy. A co z przerażającą rzeczywistością tego „innego miejsca” – czy nie byłoby bardziej humanitarne, gdyby Bóg w jednym momencie unicestwił ludzi, którzy zasłużyli na piekło, niż skazywał ich na wieczne cierpienie? Coraz więcej duchownych tak twierdzi.
Rozważałem również alternatywy dla chrześcijańskiego światopoglądu, na przykład kwestię reinkarnacji. Czy nie powinniśmy na serio wziąć pod uwagę relacji ludzi, którzy twierdzą, że już kiedyś żyli w przeszłości? Może życie ma naturę cykliczną, jak nauczają religie Wschodu – cykl narodzin i śmierci powtarza się wiele razy do momentu, kiedy jesteśmy ostatecznie wchłonięci przez absolut? Miliony ludzi wierzą, że to prawda.
Spójrzmy prawdzie w oczy, istnieje wiele kontrowersji na temat życia po śmierci, a przywódcy religijni nie zawsze są w tej kwestii zgodni. Kiedy prezes Union Theological Seminary Serene Jones została zapytana przez reportera, co dzieje się po śmierci, stwierdziła bez ogródek: „Nie wiem! Może być coś, może nie być nic”1. Zadaj to samo pytanie reprezentatywnej grupie Amerykanów, a jeden na sześciu wzruszy ramionami. Ludzie nie mają pojęcia, co dzieje się po śmierci. Tylko niewielka większość (54 procent pytanych) wierzy, że trafi do nieba2.
Jeśli chodzi o ateistów, podejrzewam, że wielu z nich myśli o śmierci częściej, niż są w stanie to przyznać. Przynajmniej tak było w moim przypadku – widzę to wyraźnie, gdy porównuję czas, kiedy najpierw w sprawach wiary byłem zupełnym sceptykiem, z trudnym okresem, gdy potem w środku nocy wpatrywałem się w sufit pokoju i drżałem na myśl o śmierci. „Dla mnie strach przed śmiercią jest zdecydowanie najtrudniejszym aspektem mojego ateizmu” – powiedział pewien humanista w wywiadzie dla „The Atlantic”. „Świadomość śmierci ma zasadniczy wpływ na mój sposób myślenia”3. Nawet Bart Ehrman, agnostyczny badacz Nowego Testamentu, przyznał kiedyś: „Strach przed śmiercią dręczył mnie przez lata i nadal są takie rzeczy, które nie dają mi spokoju – momenty, kiedy budzę się w nocy zlany zimnym potem”4.
Wiele osób przeżywa ostatnie chwile swojego życia, doświadczając niepokoju, by nie powiedzieć: skrajnego strachu, nie mając żadnej pewności, co będzie potem. Jeden z reportażystów zapytał swojego trzydziestojednoletniego przyjaciela, który leżał na łożu śmierci, jak wygląda umieranie. „Nie wiem” – odpowiedział mężczyzna. „Naprawdę nie wiem. Czasami wydaje się, że zbliża się do mnie jakaś ciemność. A czasami nie odczuwam zupełnie niczego”5. To wyznanie nie jest zbyt optymistyczne, ale na pewno jest szczere. Ten człowiek szczerze przyznał, że nie ma pojęcia, co dokładnie wydarzy się w niełatwym momencie, który nieuchronnie miał nadejść. Co kryje się w złowrogiej, nadchodzącej ciemności? Czy poczuje cokolwiek, gdy wyda ostatnie tchnienie?
Czy zatem jest coś ważniejszego niż odpowiedzi na tego typu pytania? Czy nie lepiej byłoby przyjrzeć się im i skonfrontować się z nimi już teraz, zamiast zadręczać się nimi na łożu śmierci? Pomyśl, na ile może zmienić się twoje życie – priorytety, decyzje i światopogląd – jeśli już teraz świadomie sformułujesz własny pogląd na temat tego, co cię czeka, gdy skończy się czas dany ci na tym świecie. Jeśli życie pozagrobowe rzeczywiście istnieje, spędzisz tam o wiele więcej czasu niż tutaj.
Zapraszam cię do wspólnej podróży. Rozważ dowody. Oceń logikę argumentacji. Dąż do prawdy z otwartym umysłem. Następnie sam świadomie wypracuj swój własny pogląd w kwestii nieba.
Nasze szaleńcze wysiłki, aby przeżyć samych siebie
Jak mogę odpocząć, jak mogę zaznać spokoju?
Rozpacz wypełnia moje serce...
Boję się śmierci.
Epos o Gilgameszu (ok. 2100 p.n.e.), jeden z najstarszych eposów literackich
Żadne bóstwo nas nie ocali.
Musimy ocalić się sami.
Manifest humanistyczny II
Kazanie o niebie i piekle wygłoszone przez słynnego ewangelizatora Billy’ego Grahama przywiodło do wiary w Jezusa dwunastolatka o imieniu Clay Jones. Syn ateisty i astrologa, w dzieciństwie wiecznie chorowity i prześladowany przez rówieśników, w szkole przeciętniak, był – jak mówił sam o sobie – typem „zbuntowanego małego punka”. Wiec zorganizowany przez Grahama w 1969 r. w Południowej Kalifornii stał się punktem zwrotnym w jego życiu.
W kolejnych latach Jones całkowicie się zmienił. Poślubił Jean E., swoją licealną miłość, i został pastorem i profesorem seminarium. A potem zadzwonił telefon, który wstrząsnął całym jego światem – lekarze zdiagnozowali trwający od dłuższego czasu przewlekły ból jego pleców. Wiadomości nie były optymistyczne: mężczyzna miał nowotwór złośliwy kości, który – według statystyk – zabija sto procent ofiar w ciągu zaledwie dwóch lat.
Poczekaj! Przestań czytać i pomyśl chwilę... Czy możesz wyobrazić sobie taki telefon? Jak byś zareagował? Jakie emocje by tobą wstrząsnęły? Jaka byłaby pierwsza rzecz, którą byś zrobił?
Clayowi i Jean E. łzy spływały po policzkach. Chwycili się za ręce i odmówili modlitwę dziękczynną za to, co Bóg uczynił w ich życiu, i za to, że również w tej trudnej chwili miał ich w opiece. Prosili o uzdrowienie.
„To zabrzmi dziwnie – powiedział później Jones – ale w ogóle nie bałem się śmierci. Niektórzy ludzie mi nie wierzą, gdy to mówię, ale to prawda. Tak, żałowałem, że będę musiał zostawić moją żonę. Ale widzisz, w kwestii nieba miałem dość mocno wyrobione przekonanie – i to w tamtej chwili było kwestią zasadniczą. Jak powiedział apostoł Paweł: „życie to Chrystus, a śmierć to zysk” (Flp 1,21)1. To, co miało się wydarzyć, to przejście na zawsze z tego świata do pełnej chwały obecności Boga. Tylko tyle. Czy to coś złego?”.
To, jak ktoś reaguje na takie wstrząsające wiadomości, zależy od jego przekonań i światopoglądu. Jeśli Boga nie ma, nie ma nadziei. Psychiatra Irvin D. Yalom ze Stanford stwierdził: „Choćbyśmy się bronili z całych sił, nigdy nie możemy całkowicie stłumić lęku przed śmiercią. W najbardziej odległym nieuświadomionym zakamarku umysłu zawsze znajdziemy jakieś jego ślady2”. Rzeczywiście, próba oszukania śmierci i pragnienie życia wiecznego – tego, by w jakiś sposób osiągnąć nieśmiertelność poza Bożą rzeczywistością – zawsze były siłą napędową ludzkości na przestrzeni całych dziejów.
Jeśli chodzi o Jonesa, kilka tygodni po pierwszym telefonie lekarz specjalista zdał sobie sprawę, że w czasie diagnozy popełniono błąd. Tak, Jones miał raka kości, ale była to znacznie łagodniejsza odmiana nowotworu, którą bez problemu można było leczyć chirurgicznie. Dziś jest zdrowy od ponad piętnastu lat. Mimo to jego problemy zdrowotne, przewlekłe choroby z okresu dzieciństwa i śmierć przyjaciół stały się dla niego okazją, by dogłębnie przemyśleć wiele spraw związanych z umieraniem i ze śmiercią.
Poleciałem do Hrabstwa Orange w Kalifornii i odwiedziłem go na jego skromnej posesji urządzonej w stylu śródziemnomorskim. Chciałem porozmawiać z nim o jego najnowszej książce – pozycji tyleż analitycznej, ileż skłaniającej do odważnych pytań – której tytuł dokładnie ujmuje to, o co sam chciałem go zapytać: Immortal. How the Fear of Death Drives Us and What We Can Do about It. („Nieśmiertelny. Jak napędza nas strach przed śmiercią i co możemy z tym zrobić”3).
Jones ma wszechstronne doświadczenie jako lider, autor i profesor. Po uzyskaniu licencjatu z filozofii na California State University w Fullerton zdobył tytuł magistra teologii w American Christian Theological Seminary, a następnie doktorat z teologii pastoralnej w Trinity Evangelical Divinity School. Jest szeroko znany ze swojej pracy w programie na rzecz ewangelizacji na Biola University, gdzie zaczął uczyć w 2004 roku. Prowadził zajęcia na tematy takie jak kwestia zmartwychwstania, dylemat dlaczego Bóg dopuszcza zło, oraz inne – jako profesor nadzwyczajny w Talbot Seminary, gdzie obecnie jest profesorem wizytującym.
W międzyczasie przez osiem lat prowadził ogólnokrajowy program radiowy na żywo, w którym o różnych perspektywach religijnych dyskutował m.in. z buddystami, scjentologami, świeckimi humanistami, muzułmanami, mormonami, Świadkami Jehowy. Obecnie pełni funkcję przewodniczącego rady Ratio Christi, organizacji broniącej chrześcijaństwa na ponad 115 kampusach uniwersyteckich.
Jego książka z 2017 r. Why Does God Allow Evil? („Dlaczego Bóg dopuszcza zło?”) to mistrzowskie omówienie zagadnienia, które u wielu wierzących nadal wzbudza niepokój. Filozof J.P. Moreland stwierdził, że Jones „bez lęku i zręcznie stawia czoła wszystkim trudnym pytaniom”. I dodaje: „U niego nie ma żadnego unikania kwestii4”. Apologeta Frank Turek powiedział, że książka Jonesa o nieśmiertelności opublikowana w 2020 r., „to prawdopodobnie jedna z najważniejszych książek, jakie kiedykolwiek przeczytasz”5.
Usiedliśmy w salonie Jonesa na stojących obok siebie wyściełanych krzesłach. Jones jest rzadkim przykładem osoby, która mówi wprost i bez ogródek, mając jednocześnie serce pełne współczucia i empatii. Nie unika żadnych kwestii, jak to ujął Moreland. Ubrany swobodnie, robił wrażenie człowieka bezpretensjonalnego, a jeśli chodzi o kwestie światopoglądowe – pełnego pasji. Choć miał ponad sześćdziesiąt lat, jego włosy nadal były prawie czarne i lekko zmierzwione, a siwizna dopiero zaczynała przyprószać brodę.
Nasza rozmowa trwała kilka godzin, podczas których zgłębialiśmy kwestie takie jak: czy strach przed śmiercią jest siłą napędową ludzkości i na ile pragnienie osiągnięcia nieśmiertelności – jakkolwiek ją rozumiemy – jest nieustającym dążeniem wielu ludzi.
– Co skłoniło cię do zajęcia się tym tematem? – zapytałem.
– Kiedyś natrafiłem na książkę Krótka historia myśli francuskiego filozofa i świeckiego humanisty Luca Ferry’ego” – wyjaśnił Jones. – Ferry napisał: „Poszukiwanie zbawienia bez Boga leży u podstaw każdego wielkiego systemu filozoficznego i jest jego zasadniczym i ostatecznym celem6”. To mną wstrząsnęło! Ferry twierdził, że sednem filozofii jest próba znalezienia sposobu radzenia sobie ze śmiercią bez Boga. Musiałem się dowiedzieć, czy inni filozofowie podzielają ten pogląd.
– I co ostatecznie odkryłeś?
– Rzeczywiście znaczna część myśli filozoficznej próbuje przezwyciężyć strach przed śmiercią. Na przykład Platon pisze, że kilka godzin przed egzekucją Sokrates, jego nauczyciel, miał powiedzieć: „Zaprawdę więc (…) ci, którzy właściwie uprawiają filozofię, kultywują umieranie”7. Filozof Michel de Montaigne napisał słynny esej zatytułowany Filozofować to znaczy uczyć się umierać, w którym stwierdził, że istotą całej mądrości świata jest ostatecznie umiejętność życia bez poczucia lęku przez śmiercią8. Z kolei niemiecki filozof Arthur Schopenhauer napisał: „Bez śmierci ludzie z trudem by filozofowali”9. Filozofowie, antropolodzy, psycholodzy, socjolodzy, psychiatrzy – naukowcy reprezentujący wszystkie te pokrewne dziedziny są wręcz zafascynowani tym, jak śmierć wpływa na nasze zachowanie i nasz sposób życia – kontynuował Jones. – Książka Ernesta Beckera, antropologa kulturowego, The Denial of Death zdobyła w 1974 r. Nagrodę Pulitzera10. Becker twierdzi, że „idea śmierci, strach przed nią, prześladuje ludzkie zwierzę jak nic innego: jest główną siłą napędową każdej ludzkiej aktywności”11. Ten autor wychodzi z założenia, że każdy jest przerażony myślą o własnej śmierci i próbuje zrobić wszystko, co w jego mocy, aby to poczucie strachu jakoś zrekompensować.
– Jak zareagowali twoi znajomi, gdy dowiedzieli się, że piszesz książkę o śmierci? – zapytałem.
Jones się zaśmiał.
– Zazwyczaj dość defensywnie: „Ja nie boję się śmierci” – zapewniali.
– Czy mówili prawdę?
– Nie byli całkowicie nieuczciwi, ponieważ ludzie zwykle nie myślą na co dzień o śmierci. Sądzę, że najczęściej wypierają ten temat ze swoich umysłów.
– Dopóki nie poczują bólu w klatce piersiowej – dodałem.
Spojrzał na mnie, jakbym wygrał w jackpota.
– Bingo – oznajmił. – Wtedy strach przed śmiercią dopada ich na dobre i nie odpuszcza.
Zaprzeczenie, odwrócenie uwagi, depresja
Clay Jones cytuje w swojej książce wielu socjologów, którzy twierdzą, że strach przed śmiercią jest siłą napędową kultury – niektórzy są przekonani, że niemalże każda działalność człowieka jest efektem lęku przed śmiercią. Jak napisał filozof Zygmunt Bauman: „Prawdopodobnie nie byłoby kultury, gdyby ludzie nie byli świadomi swojej śmiertelności”12.
– Czy ci autorzy nie przesadzają odrobinę? – zapytałem.
– Bynajmniej! – odpowiedział. – Pamiętaj, że w Liście do Hebrajczyków napisano, że Jezus przyszedł, „aby uwolnić tych, którzy bojąc się śmierci, całe życie podlegali niewoli” (Hbr 2,15). Pismo Święte potwierdza więc, że żyjemy w niewoli strachu przed śmiercią. Wierzę, że to właśnie motywuje większość ludzi do działania. Jeśli ludzie nie pójdą za Jezusem, kto ich uratuje z tej niewoli? Muszą znaleźć jakiś sposób, aby się uwolnić – ale to bywa źródłem wielu rozmaitych problemów.
– Na przykład?
– Przykładów jest wiele. Pierwsza rzecz, jaką ludzie robią, to zaprzeczanie. Zupełnie wypierają ze swoich umysłów myśl o śmierci albo mówią sobie coś w stylu: „Jestem w wyjątkowej sytuacji, mnie to nie dotyczy. Jeśli nauka nadal będzie się rozwijać w tym tempie, a ja będę żył wystarczająco długo, medycyna stanie się skutecznym remedium na wszystko, co zagraża mojemu życiu”. Następnie swą uwagę przekierowują na inne kwestie. Płacimy artystom i gwiazdom sportu ogromne pieniądze, ponieważ są dla nas cenni – odwracają naszą uwagę od faktu, że umrzemy. A potem przychodzi depresja – dodał. – Perspektywa naszej śmierci i śmierci tych, których kochamy, jest główną przyczyną depresji. Staks Rosch napisał kiedyś w Huffington Post13: „Depresja jest poważnym problemem wśród ateistów i niestety zbyt często prowadzi do samobójstwa. To coś, czego wielu moich kolegów ateistów nie chce przyznać, ale to prawda”14.
– Rozumiem depresję, ale samobójstwo? – zapytałem. – Ludzie zabijają się, bo boją się śmierci? Przecież to jest sprzeczne z logiką.
– Zasadniczo przejmują kontrolę nad tym, co ma kontrolę nad nimi. Hiszpański filozof Miguel de Unamuno stwierdził kiedyś, że „samobójca zabija się, ponieważ nie jest w stanie dłużej czekać na śmierć”15.
W swojej książce Jones cytuje badania opublikowane w „American Journal of Psychiatry”: „Osoby niezaangażowane religijnie miały znacznie więcej prób samobójczych w ciągu całego życia, a pośród ich krewnych pierwszego stopnia było więcej osób, którzy popełnili samobójstwo, niż w przypadku osób, które deklarowały przynależność religijną. Ponadto osoby niezwiązane z żadną religią deklarowały mniej powodów do życia”16.
Od czasu mojego wywiadu z Jonesem naukowcy z Harvardu opublikowali nowe badania potwierdzające, że wśród osób zaangażowanych religijnie liczba zgonów z powodu samobójstw, narkotyków i alkoholu jest znacznie mniejsza. Liczba tak zwanych „zgonów z rozpaczy” w przypadku osób regularnie uczestniczących w nabożeństwach jest o 33 procent niższa wśród mężczyzn i aż o 68 procent wśród kobiet w porównaniu z osobami, które nigdy nie deklarowały się jako religijne17.
– Ludzie często mówią o epidemii samobójstw – podsumował Jones. – Ale prawdziwą epidemią jest rosnące odrzucenie głębokiej wiary w życie pozagrobowe. To właśnie to pogrąża coraz więcej ludzi w beznadziei.
Trzask, trzask... Pęknięcia w mózgu
Wziąłem Biblię i przytoczyłem fragment Księgi Koheleta – werset, w którym czytamy, że Bóg „dał naszym sercom pragnienie wieczności (Koh 3,11) – a następnie zapytałem Jonesa:
– Jak rozumiesz te słowa?
– Pragnienie wieczności to coś więcej niż tylko strach przed śmiercią. Chcemy żyć wiecznie. To jest w nas mocno zakorzenione. Chcemy zrozumieć wieczność, chcemy dopasować się do wieczności, potrzebujemy wieczności – odpowiedział.
– Jednym ze sposobów, w jaki ludzie próbują osiągnąć nieśmiertelność bez Boga, są nieustanne próby wydłużenia życia na gruncie nauki – to trochę jak próba oszukania śmierci. Futurolog Ian Pearson twierdzi, że „realistycznie rzecz biorąc, do 2050 roku będzie możliwe pobranie danych z twojego umysłu do maszyny, więc kiedy umrze ciało, kwestia przetrwania świadomości z technicznego punktu widzenia nie powinna być większym problemem”18. Co o tym myślisz?
Jones westchnął.
– Jest w tych próbach wiele desperacji. Zresztą widać to też na przykład w sklepach z żywnością ekologiczną. Wielu klientów jest w stanie zrobić niemal wszystko, byle mieć pewność, że oferowane produkty nie zawierają GMO, antybiotyków i innych tego typu dodatków – jakby to mogło znacznie przedłużyć ich życie. Byłem kiedyś na konferencji. Wśród jej uczestników krążyła broszura tłumacząca, jak żyć, by nigdy nie umrzeć. Powiedziałem wtedy: „Nie wiem, czy zdają sobie państwo z tego sprawę, ale nawet gdyby naukowcy byli w stanie wyleczyć wszystkie nowotwory, z punktu widzenia statystyki jako ludzkość żylibyśmy średnio tylko 2,265 roku dłużej”. Jakiś czas temu obliczył to harvardzki specjalista od demografii. Z punktu widzenia statystyki pozbycie się wszystkich nowotworów nie ma zbyt wielkiego znaczenia – tak czy inaczej umrzesz na coś innego”.
– A co sądzisz o transhumanizmie?” – zapytałem, mając na myśli przede wszystkim podejmowane przez naukowców próby wprowadzenia zmian w naszych ciałach i mózgach, abyśmy mogli żyć dłużej. Miliarder i innowator Elon Musk już teraz eksperymentuje z wszczepianiem chipów komputerowych do mózgów19.
– Transhumanizm lub human+ wychodzi z założenia, że skoro ludzie są niczym więcej niż cząsteczkami w ruchu, możemy replikować synapsy mózgu za pomocą obwodów, które jeszcze nie zostały wynalezione. W ten sposób będzie można wgrać nasz umysł do komputera, dzięki czemu staniemy się awatarami w wirtualnym świecie lub zostaniemy przeniesieni do robota. Oczywiście to science fiction.
– Dlaczego?
– Musiałbyś mieć obwody identyczne z połączeniami w twoim mózgu. W mózgu jest ponad sto bilionów połączeń, a my nie poznaliśmy jeszcze wszystkich jego sekretów. Jak wyjaśnił jeden z ekspertów, emulowanie mózgu na komputerze to nie to samo, co faktyczne stworzenie mózgu. Zwróć uwagę, na razie nikomu nie udało się odtworzyć nawet mózgu małego nicienia z jego 302 neuronami. Inny ekspert obliczył niedawno, że nawet jeśli sztuczna inteligencja wykona 99 procent pracy, to zmapowanie mózgu zajmie tysiąc lat. Poza tym nawet gdybyśmy mogli wyprodukować strukturę, która będzie dokładną repliką wszystkich połączeń twojego mózgu, nikt dziś nie wie, jak taki system mógłby zyskać świadomość. Spójrzmy prawdzie w oczy – naukowcy nie potrafią dziś wyjaśnić, w jaki sposób materia pozbawiona świadomości miałaby się nagle stać świadoma. Nawet Michael Shermer z magazynu „Skeptic” twierdzi: „Wciąż nie znamy podstaw świadomości”20. Jesteś czymś więcej niż tylko swoim mózgiem – twoja świadomość to prawdziwe „ty”, które jest podstawą twojej tożsamości. Więc próby, o jakich mówisz, to w dużej mierze mrzonka.
Następnie zapytałem Jonesa o krionikę, która polega na zamrażaniu osoby po jej śmierci, a następnie rozmrażaniu, gdy nauka znajdzie lekarstwo na przyczynę śmierci. Teoretycznie ktoś mógłby kontynuować ten proces w nieskończoność. Przykładowo, głowa i ciało baseballisty Teda Williamsa, który zmarł w 2002 roku, są zamrożone w oddzielnych zbiornikach z ciekłym azotem. Jego córka twierdzi, że krionika „jest jak religia, coś, w co możemy wierzyć”21. Wielu celebrytów deklaruje, że po śmierci życzą sobie kąpiel w lodzie. Między innymi prezenter Larry King, człowiek, który nie wierzy w życie pozagrobowe, stwierdził kiedyś: „Jedyną nadzieją, jedynym ułamkiem nadziei jest zamrożenie22”.
– Z tą techniką wiąże się jednak kilka istotnych problemów” – stwierdził stanowczo Jones. – Po pierwsze, musisz zostać całkowicie zamrożony dosłownie w ciągu kilku minut po śmierci, ponieważ proces obumierania komórek nerwowych w mózgu następuje bardzo szybko. Rozumiesz, że z technicznego punktu widzenia to dość trudne. Po drugie, problemem są trzaski.
– Trzaski… To znaczy?
Jones podniósł się i dolał wody mineralnej do mojej półpustej szklanki, w której było jeszcze kilka kostek lodu.
– Słyszysz ten trzask?
Rzeczywiście, lód wydawał odgłos pękania.
– To właśnie się dzieje, gdy próbujesz rozmrozić mózg lub inny narząd. Trzask, trzask, trzask… Pojawiają się liczne pęknięcia. I nikt nie wie, jak temu zapobiec. Jedna z firm eksperymentujących z krioniką przekonuje, że w przyszłości opracuje techniki zszywania pękniętych narządów. Serio? To przypomina efekt Frankensteina!
– Dlaczego wszystkie te ludzkie próby osiągnięcia nieśmiertelności zawodzą?
– Ponieważ Bóg postanowił, że ludzie umrą. W Liście do Hebrajczyków napisano, że „postanowiono, że człowiek umrze jeden raz, a potem będzie sądzony” (Hbr 9,27). Adam i Ewa postanowili pójść za głosem serca i złamać przykazanie Boga, a w konsekwencji tego każdy z nas od czasu do czasu uczestniczy w pogrzebach bliskich lub przyjaciół. To jest fakt, z którym trzeba się pogodzić: umrzemy! Istotne pytanie brzmi zatem, jak mieć pewność, że wieczność spędzimy z Bogiem.
Żyć w pamięci dzieci
Jednym z najbardziej fascynujących spostrzeżeń zawartych w książce Jonesa jest to, że większość podejmowanych przez ludzi działań wynika z dążenia człowieka do różnie rozumianej symbolicznej nieśmiertelności. Innymi słowy, ponieważ ludzie fizycznie nie mogą żyć wiecznie, uparcie szukają sposobów, aby pozostawić po sobie spuściznę lub w mniejszym czy większym stopniu mieć wpływ na świat, aby przynajmniej pamięć o nich przetrwała na zawsze.
Dobrze ujął to filozof Sam Keen: ludzie próbują „być ponad śmiercią, uczestnicząc w czymś o trwałej wartości. Osiągamy namiastkę nieśmiertelności, podbijając imperia, budując świątynie, pisząc książki, zakładając rodziny, gromadząc fortuny, działając na rzecz dalszego postępu i na rzecz dobrobytu, tworząc społeczeństwa informacyjne i struktury globalnego wolnego rynku23”.
Jednym z propagatorów tej strategii był Edwin S. Shneidman, pierwszy profesor badań nad śmiercią na UCLA. „Pozytywna idea »ja po sobie« to najbardziej szlachetny cel życia” – miał stwierdzić. „Żyć dalej, nawet gdy wyda się ostatni oddech! Być rozpamiętywanym w nekrologach na łamach »New York Timesa«. Mieć zapewnioną przyszłość w świecie, który dopiero nadejdzie. Mieć mglistą intuicję życia, które wykracza poza datę śmierci. Uniknąć zapomnienia. Przetrwać dłużej niż trwa własne »ja« – oto aspiracje na miarę człowieka”. A następnie dodaje: „Przestać istnieć ot tak i nie być, jakby się nigdy nie istniało, odejść z życia bez nadziei na pozostanie w pamięci innych, być wymazanym z historii – to coś o wiele gorszego niż sama śmierć24”.
Naprawdę? To coś o wiele gorszego niż sama śmierć? To dość mocne stwierdzenie.
Postanowiłem zapytać o to Jonesa.
– Jakie są najczęściej spotykane formy symbolicznej nieśmiertelności, do jakich dążą ludzie?
– Posiadanie lub adopcja dzieci – to próba życia po śmierci w pamięci potomstwa – odpowiedział. – Nathan Heflick wyraził się jednoznacznie na ten temat w „Psychology Today”: „Dlaczego ludzie decydują się na posiadanie dzieci? Jednym z powodów jest próba przezwyciężenia wielkiego widma śmierci”25. Aktor Sir Peter Ustinov miał stwierdzić: „Dzieci są jedyną formą nieśmiertelności, której możemy być pewni”26.
– A dlaczego według ciebie to remedium na nieśmiertelność nie jest skuteczne? – zapytałem.
– Wystarczy policzyć. Nasz materiał genetyczny szybko się rozmywa. Za dwadzieścia pokoleń twoje przyszłe potomstwo będzie miało tylko 0,000004 procent twoich genów. To nawet nie są śladowe ilości. Co więcej, biorąc pod uwagę sposób, w jaki są przekazywane geny – niektóre allele są dominujące, a inne recesywne27 – jest mało prawdopodobne, aby którykolwiek z twoich genów w ogóle przetrwał do tego czasu”.
– A co z rodzinnymi wspomnieniami?
Jones się uśmiechnął.
– A znasz imiona wszystkich swoich prapradziadków?
Poczułem zakłopotanie.
– Nie, chyba nie.
Uspokoił mnie, klepiąc po ramieniu.
– Spokojnie. Często pytam uczniów w klasach, czy znają imiona swoich prapradziadków, i jak dotąd tylko jeden uczeń odpowiedział twierdząco. Następnie pytam, czy ktoś w ogóle interesował się historią swoich prapradziadków, i wtedy odpowiedź brzmi: nie. Ani jedna osoba! To by było na tyle, jeśli chodzi o próby przetrwania w rodzinnych wspomnieniach.
Jones przyznał, że – owszem – zauważa rosnący obecnie trend ludzi angażujących się w poszukiwania przodków i rekonstruujących drzewa genealogiczne.
– To kolejny sposób na zapewnienie sobie wieczności. Jeśli ty pamiętasz o swoich przodkach, to możesz mieć nadzieję, że twoje dzieci lub wnuki będą czuły się zobowiązane, by pamiętać o tobie. Ale to bezowocne, bo przecież ty i tak nie będziesz już żył! – podsumował, unosząc krzaczaste brwi. – Nawet jeśli na krótko pozostaniesz w pamięci członków rodziny, nie zapewni ci to prawdziwej nieśmiertelności.
Piętnaście minut sławy
W swojej książce Clay Jones przywołuje rozmowę między ateistą Richardem Wade’em a Anne, osobą sceptycznie nastawioną do duchowości, która wyznała, że jej lęk przed śmiercią jest tak silny, iż prowadzi do ataków paniki, a czasem aż do omdlenia.
Wade odpowiedział, że jego myśl o śmierci nie zadręcza, ponieważ jego życie jest już spełnione. „Będąc na tym świecie, zrobiłem wiele dobrego i nie mogę się doczekać, by zrobić jeszcze więcej”28.
– Innymi słowy, Wade poradził tej kobiecie, by przed śmiercią zrobiła coś, co sprawi, że zostanie zapamiętana. To po prostu inna forma symbolicznej nieśmiertelności – stworzenie czegoś, co rzekomo ma trwałą wartość – stwierdził Jones.
– Jak wiele osób myśli w taki sposób?
– Bardzo dużo. To właśnie dlatego ludzie malują arcydzieła, projektują budynki, zakładają strony internetowe czy piszą książki – dodał, uśmiechając się i wskazując na mnie.
Następnie przywołał kilka przykładów:
– Michał Anioł miał kiedyś powiedzieć: „W moim umyśle nie rodzi się żadna myśl, która nie byłaby naznaczona świadomością śmierci29. Jedną z najbardziej ekstrawaganckich prób zapisania się w historii jest francuski Wersal – największy pałac na świecie, o powierzchni ponad 63 tysięcy metrów kwadratowych i otoczony ogrodami o powierzchni ponad 250 akrów. Król Ludwik XIV stworzył to wszystko, by zapewnić sobie nieśmiertelną sławę. Miał powiedzieć Królewskiej Akademii: „Powierzam wam najcenniejszą rzecz na ziemi – pamięć o mnie”30. A jeśli masz wystarczająco dużo pieniędzy, możesz po prostu umieścić swoje nazwisko na budynku – choć, trzeba przyznać, nie zawsze kończy się to dobrze.
– Co konkretnie masz na myśli?
– Kiedy w latach 60. w Nowym Jorku otwarto Lincoln Center for Performing Arts, jego główna sala koncertowa nazywała się Philharmonic Hall. Kilka lat później poproszono o dużą darowiznę na poprawę jej akustyki, a w zamian sala miała otrzymać imię Avery’ego Fishera – producenta nagłośnienia. W 2015 roku ponownie ją przebudowano i tym razem zmieniono nazwę na David Geffen Hall, na cześć medialnego potentata, który wykupił prawa do nazwy od rodziny Fishera. Najwyraźniej jego potomkowie nie przejmowali się zbytnio ideą symbolicznej nieśmiertelności. Jak widać, sława bywa bardzo ulotna31.
– Żyjemy w kulturze celebrytów – stwierdziłem. – Dziś wiele osób dąży do sławy, żeby zapewnić sobie symboliczną nieśmiertelność.
– Oczywiście. I czasem robią wręcz absurdalne rzeczy. Weźmy na przykład faceta, który trafił do Księgi rekordów Guinnessa za największą liczbę rozbitych głową w ciągu jednej minuty desek sedesowych.
– Serio?
– Tak. Dokładnie czterdzieści sześć. Nie mam pojęcia, kto w ogóle wpadł na taki pomysł. Ale cóż, ten człowiek trafił do księgi i jest mistrzem. Przynajmniej do dnia, gdy ktoś go przebije jeszcze bardziej absurdalnym osiągnięciem. Zresztą to jak w polityce... Kiedyś burmistrz pewnego miasta ogłosił, że jego szanse na prezydenturę są minimalne. Jeden z komentatorów politycznych napisał wprost, że on nie ma żadnych szans, ale – dodał – przynajmniej w nekrologu kiedyś mu napiszą, że startował w wyborach. Może zatem było warto?
Jones dorzucił jeszcze jeden przykład. Ten wydał mi się wyjątkowo ironiczny, ale dobrze uświadamia, jak krótkotrwała bywa sława.
– A pamiętasz, jak Andy Warhol powiedział, że każdy ma swoje piętnaście minut sławy?
Przytaknąłem. – Cóż, w 2004 roku w jednej z reklam telewizyjnych padło zdanie: „Ktoś kiedyś powiedział, że każdy ma swoje piętnaście minut sławy”. Ale nazwisko Warhola zostało przy tym pominięte! Nawet jego sława nie przetrwała zbyt długo.
Kradzież sławy Johna Lennona
Istnieje też ciemna strona symbolicznej nieśmiertelności. Niektórzy ludzie desperacko pragną zostawić po sobie ślad, nawet jeśli oznacza to zapisanie się w historii przez hańbę, przestępstwo czy chaos. Jeden z seryjnych morderców w liście do stacji telewizyjnej tuż przed tym, zanim go schwytano, napisał: „Ilu muszę zabić, zanim zdobędę trochę uwagi w kraju?”32
Następnie Jones przywołał historię świątyni Artemidy w Efezie – jednego z siedmiu cudów starożytnego świata. Budowa tej monumentalnej budowli trwała 120 lat, a w 356 r. p.n.e. świątynia została doszczętnie spalona przez jednego człowieka. Gdy schwytano podpalacza i zapytano go o motyw, odpowiedział, że zrobił to, by stać się sławnym.
– Karą za ten czyn było nałożenie na niego damnatio memoriae – wyroku, który zakazywał wspominania jego imienia pod groźbą kary śmierci – wyjaśnił Jones. – Postanowiono wymazać go z historii. I co z tego? Dziś znamy jego imię. To Herostrates. Napisano o nim książki i sztuki teatralne. Tymczasem nazwiska architektów świątyni przepadły w mrokach dziejów.
I jeszcze jeden przykład…
– Dlaczego Mark David Chapman zabił Johna Lennona? Chapman był brutalnie szczery. Zrobił to, by zwrócić na siebie uwagę i, jak sam powiedział, „ukraść sławę Johna Lennona”33. W rozmowie z komisją ds. zwolnień warunkowych przyznał: „Ujrzałem blask sławy, hańby i rozgłosu. Nie mogłem się temu oprzeć”34.
Kiedy porwano dziecko Charlesa Lindbergha, ponad dwieście osób przyznało się do zbrodni35. Oczywiście byli to oszuści, ale to pokazuje, jak silna potrafi być potrzeba zwrócenia na siebie uwagi – nawet za cenę najgorszej sławy. Inny przykład… Strzelec z Parkland, który zamordował siedemnaście osób, nagrał przed zbrodnią wideo, w którym mówił: „Kiedy zobaczycie mnie w wiadomościach, wszyscy będziecie wiedzieć, kim jestem”36. Zabójcy z Columbine High School zastanawiali się wcześniej, który znany reżyser nakręci o nich film. Tacy ludzie nie wierzą w Boga, sąd ani życie po śmierci. Więc dlaczego nie odejść w blasku chwały nawet za cenę zbrodni i nie zapisać się na kartach historii?
Wzdrygnąłem się na samą myśl, jak wiele w tym prawdy.
– Ostatecznie wszystkie te próby zdobycia symbolicznej nieśmiertelności są kompletnie daremne, prawda?
– Dokładnie. I dlatego są tylko symboliczne. Ostatecznie nadal jesteś martwy, prawda? Ostatecznie nie zostaje po tobie nic, co miałoby istotne znaczenie. Rzymski cesarz Marek Aureliusz ujął to bardzo trafnie: „Jaka jest korzyść z tego, że przyszłe pokolenia będą znać twoje imię, skoro ich największą troską będzie to samo, co było naszą troską – by ich imiona przetrwały w pamięci kolejnych pokoleń? Jak miałoby to zapewnić komukolwiek realne wieczne przetrwanie?”37 Spójrzmy prawdzie w oczy – sława szybko przemija. Większość przestępców zostaje zapomniana. Nasze osiągnięcia bledną w obliczu większych sukcesów innych osób. Ogromna większość ludzi, którzy przez całe życie desperacko próbują zdobyć rozgłos, nigdy go nie osiąga. A ci, którym się to udaje, szybko odkrywają, że utrzymanie sławy wymaga niekończącego się wysiłku – ciągłej autopromocji, kreowania wizerunku i gaszenia kolejnych pożarów.
Po czym dodał z lekkim uśmiechem:
– Wystarczy zapytać Madonnę!
Książki i ciasto czekoladowe
W obliczu niepowodzenia różnych prób osiągnięcia nieśmiertelności bez Boga wielu ateistów radzi sobie ze strachem przed śmiercią w inny sposób. Może – jak sądzą – umieranie wcale nie jest takie złe? Może jest wręcz lepsze niż wizja wiecznego życia. Może grób to tak naprawdę nieuświadomione błogosławieństwo?
– Próbują zagłuszyć lęk przed śmiercią, przekonując samych siebie, że i tak nie chcieliby żyć wiecznie – stwierdził Jones. – Utrzymują, że nieskończone życie byłoby nudne. Jeśli rzeczy, które sprawiają nam przyjemność, miałyby trwać w nieskończoność, niekończąca się powtarzalność stałaby się monotonna i ostatecznie doprowadziłaby nas do szaleństwa.
Faktycznie, w moich rozmowach z ateistami czasami słyszałem ten argument. To stanowisko dobrze oddaje cytat często przypisywany autorowi science fiction, Isaacowi Asimovowi: „Na czymkolwiek miałyby polegać męki piekła, myślę, że nuda nieba byłaby jeszcze gorsza”38.
– Ale ten argument nie wytrzymuje próby czasu – stwierdził Jones. Ateista Stephen Fry powiedział kiedyś, że jedzenie pysznego ciasta albo czytanie dobrej książki sprawia nam przyjemność właśnie dlatego, że się kończą. „Książka, która nigdy się nie kończy, kiedyś w końcu nam się znudzi, a ciasto, które jedlibyśmy w nieskończoność, szybko straciłoby swój oryginalny smak”39.
Jones rozłożył ręce.
– Kto jednak mówi o niekończącej się powtarzalności? Czekoladowe ciasto, jeśli jemy je codziennie, w końcu nam się znudzi. Ale przecież nikt zwykle tak nie robi. Zazwyczaj stosujemy zbilansowaną dietę, a ciasto jest tylko okazjonalnym przysmakiem i dodatkiem do posiłków. Nikt przecież nie zmusza nas do jedzenia tego samego deseru każdego dnia – bez przerwy, na zawsze. A czy ktoś kiedykolwiek słyszał o książce, która nie ma końca? Wszystkie wielkie dzieła literatury mają punkt kulminacyjny i zakończenie. Jeśli niebo naprawdę istnieje, Bóg uczyni wszystko nowe40 i nieustannie na nowo będzie tworzył dla nas świat pełen radości i cudów. Skoro potrafił stworzyć piękno i nieskończoną różnorodność naszego wszechświata, to czy nie jest w stanie zapewnić nam równie ekscytującego, niekończącego się doświadczenia w nowym niebie i nowej ziemi?
W tym momencie przyszła mi na myśl biblijna obietnica: „Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują”41.
Jones nie przerywał.
– Jeszcze innym sposobem, w jaki ateiści próbują oswoić śmierć, jest twierdzenie, że umieranie jest korzystne, bo robimy miejsce dla nowych pokoleń. Steve Jobs, współzałożyciel Apple, miał powiedzieć w którymś z przemówień inauguracyjnych: „Śmierć jest prawdopodobnie najlepszym wynalazkiem życia, bo oczyszcza stare, by zrobić miejsce dla nowego”42.
Jones skwitował to pytaniem:
– Nawet gdyby to była prawda, gdyby łódź ratunkowa ludzkości była tak przepełniona, że ktoś musiałby utonąć w lodowatej wodzie, by inni mogli przeżyć, dlaczego miałoby to być dla nas jakimkolwiek pocieszeniem? Rzeczywistość zdaje się jednak przeczyć tego typu opiniom. Nie żyjemy w świecie, w którym ktoś umiera z powodu braku naturalnych zasobów.
„Nie byłem, byłem, nie jestem, nie obchodzi mnie to”
Jednym z bardziej popularnych sposobów radzenia sobie ze strachem przed śmiercią jest podejście greckiego filozofa Epikura (341–270 p.n.e.), który argumentował, że śmierć nie powinna nas martwić, bo jest takim samym stanem niebytu, w jakim znajdowaliśmy się przed narodzinami. Jeśli nie jest dla nas problemem myśl o tym, że nie było nas przed naszym zaistnieniem, to dlaczego mielibyśmy obawiać się niebytu po śmierci? Jak zauważył Jones w książce Immortal, na starożytnych rzymskich nagrobkach często widniało powiedzenie: „Non fui, fui, non sum, non curo” – „Nie byłem, byłem, nie jestem, nie obchodzi mnie to”43.
– Ateista Sam Harris w przemówieniu do sceptyków wyraził podobny pogląd: „Ewangelia ateizmu mówi, że po śmierci nie dzieje się już nic. Nie ma się czym martwić, nie ma się czego bać – po prostu wracasz do tej samej nicości, w której byłeś przed narodzeniem… Śmierć zatem nie jest problemem. Prawdziwym problemem jest życie”44.
– Jak odpowiedziałbyś na tak sformułowany argument?” – zapytałem.
– Filozof Thomas Nagel zauważył, że problemem nie jest sam stan nieistnienia, ale utrata życia – odparł. Wyobraź sobie taką sytuację… Ktoś cię informuje, że wkrótce zostaniesz zredukowany do umysłowego poziomu zadowolonego z życia niemowlaka i będziesz szczęśliwy, o ile twój żołądek będzie pełny, a pieluszka sucha. Przecież jako dziecko czułeś się dobrze, więc czy nie byłbyś zadowolony z takiego życia także teraz? Szczerze mówiąc, wątpię, żeby kogokolwiek ucieszyła taka perspektywa. Problem polega na tym, czego zostajesz pozbawiony. Jak powiedział Nagel, jeśli życie to wszystko, co mamy, to jego utrata jest największą stratą, jaką możemy ponieść”45.
Zastanowiłem się przez chwilę, po czym dodałem:
– Z kolei twierdzenie, że po śmierci istnieje nicość, zakłada a priori, że chrześcijaństwo musi być fałszywe.
– Dokładnie tak – odpowiedział Jones. Jeśli jednak chrześcijaństwo jest prawdziwe – a mamy dobre powody, by tak sądzić – po śmierci czeka nas sąd. Ci, którzy odrzucili Bożą propozycję zbawienia, poniosą wieczne tego wyboru konsekwencje. Po śmierci nie czeka nas nicość ani unicestwienie. Po śmierci znajdziemy się albo w obecności Boga, albo w całkowitym oddzieleniu od Niego. Na tym polega rzeczywistość nieśmiertelności.
Po chwili dodał:
– Sceptycy często twierdzą, że chrześcijanie wymyślili swoją wiarę, by uciec przed strachem przed śmiercią. Ale jeśli się nad tym zastanowić, zdumiewające jest, jakie absurdy muszą zaakceptować sceptycy, żeby poradzić sobie z własnym lękiem przed końcem życia. To wszystko prowadzi donikąd. Pewien lekarz napisał w „Psychology Today”: „Próbowałem intelektualnie uporać się z lękiem przed śmiercią i doszedłem do wniosku, że nie da się tego zrobić – przynajmniej ja nie potrafię”46.
W swojej książce Jones podsumował wizję zbawienia bez Boga w następujący sposób: „Kiedy umrzesz, twoja świadomość przestanie istnieć. Twoje ciało się rozłoży. I jak mówi stara dobra piosenka The Hearse Song: „Robaki wpełzną i wypełzną, zagrają w pinochle na twojej gębie”. Nie masz nadziei na ponowne spotkanie z bliskimi. Nigdy więcej nie będziesz cieszyć się rozmową, zachodami słońca, widokiem plaży, morskich fal, gór, sekwoi, róży ani czegokolwiek innego. Wkrótce wszyscy o tobie zapomną – może z wyjątkiem przypisu w książce historycznej. Ale nawet jeśli twoje imię zostanie zapisane w przypisie… czy to naprawdę ma jakieś znaczenie?”47.
Chrześcijaństwo – przeciwnie – proponuje najlepszą możliwą przyszłość po śmierci: przebywanie w obecności Boga, ponowne spotkanie z bliskimi, życie bez łez, cierpienia i lęku. To świat pełen przygód, ekscytacji i odkryć. Pełnia radości, miłości i spełnienia – na zawsze.
Nawet Luc Ferry, filozof i ateista, powiedział kiedyś: „Muszę przyznać, że spośród wszystkich dostępnych doktryn zbawienia żadna nie może równać się z chrześcijaństwem – pod warunkiem, że jesteś wierzący”48.
Ja dodałbym od siebie: „Pod warunkiem, że nasze przekonania są sensownie uzasadnione”.
Najważniejszy temat
Jones przekonał mnie, że w obliczu nieuniknionej śmierci nie ma miejsca na fałszywe nadzieje, myślenie życzeniowe, desperackie zaprzeczanie rzeczywistości czy próby osiągnięcia pseudonieśmiertelności bez Boga. Z jednej strony, jeśli niebo to jedynie „bajka dla ludzi bojących się ciemności”, jak ujął to nieżyjący fizyk teoretyczny Stephen Hawking49, to rzeczywiście nie ma sensu się tym zajmować. Z drugiej strony, jeśli profesor Oksfordu John Lennox ma rację, mówiąc, że „ateizm to bajka dla ludzi bojących się światła”50 – że istnieją solidne podstawy, by wierzyć, iż śmierć nie jest końcem, lecz bramą do jeszcze wspanialszej rzeczywistości – to z pewnością jest to temat, nad którym warto się zastanowić. Bo choć życie, tak dla nas cenne, wydaje się długie, w rzeczywistości w porównaniu z nieskończonością jest jedynie mgnieniem oka.
Dopiliśmy z Jonesem drinki bezalkoholowe i wstaliśmy, gdy do pokoju weszła jego żona, Jean E. Jones. Przedstawił nas sobie, po czym zaproponował:
– Może pójdziemy razem na lunch?
Nie musiał długo mnie namawiać. Chętnie skorzystałem z propozycji. Wspólny posiłek i miła niezobowiązująca rozmowa – to coś, co mogło mnie wzmocnić przed dalszą wspinaczką na intelektualne szczyty, które wciąż były przede mną.
W zasadzie wszystko, co Clay Jones powiedział mi o powszechnym pragnieniu nieśmiertelności, wydawało mi się przekonujące. Nie znaczyło to jednak, że chrześcijańska wizja życia po śmierci wydawała mi się bardziej prawdziwa od innych doktryn. Nadal nie wiedziałem, czy koncepcja życia po śmierci ciała ma jakiekolwiek uzasadnienie z naukowego punktu widzenia. Logicznie rzecz biorąc, wymagałoby to udowodnienia istnienia duszy – niematerialnej części człowieka, która mogłaby przetrwać po tym, jak nasze ciało wyda ostatni oddech. Doszedłem do wniosku, że muszę znaleźć odpowiedź na pytanie, czy istnieją jakiekolwiek przekonujące dowody na to, że ludzie posiadają taką duchową, niematerialną cząstkę.
Jakiś czas temu usłyszałem o neurobiolożce, absolwentce Uniwersytetu Cambridge, która mogła udzielić mi rzetelnych odpowiedzi w tej kwestii. Mieszkała w Anglii, ale na szczęście dzięki technologii można przeprowadzić wywiad na odległość.
Byłem zdeterminowany, by pójść śladem Jonesa – postanowiłem, że nie będę unikać żadnego z trudnych pytań.
Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej
Wstęp
1 Por. N. Kristof, „Reverend, You Say the Virgin Birth Is ‘a Bizarre Claim’?”, New York Times, 2019(20), www.nytimes.com/2019/04/20/opinion/sunday/christian-easter-serene-jones.html.
2 Por. T. Munsil, „AWVI 2020 Survey: 1 in 3 US Adults Embrace Salvation through Jesus; More Believe It Can Be ‘Earned’” „Arizona Christian University: Cultural Research Center”, 2020, www.arizonachristian.edu/blog/2020/08/04/1-in-3-us-adults-embrace-salvation-through-jesus-more-believe-it-can-be-earned.
3 A. Sullivan, „What Do Atheists Think of Death?”, The Atlantic, 16 maja 2010, www.theatlantic.com/daily-dish/archive/2010/05/what-do-atheists-think-of-death/187003.
4 B.D. Ehrman, „God’s Problem: How the Bible Fails to Answer Our Most Important Question – Why We Suffer”, HarperOne 2008, 127.
5 A. Sullivan, „Love Undetectable”, Vintage 1999, 217.
1. Dążenie do nieśmiertelności
1 Wszystkie cytaty biblijne za: „Biblia Paulistów. Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Najnowszy przekład z języków oryginalnych z komentarzem”, Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2008.
2 I.D. Yalom, Staring at the Sun. Overcoming the Terror of Death, San Francisco 2008, 5–6.
3 C. Jones, Immortal. How the Fear of Death Drives Us and What We Can Do about It, Eugene 2020.
4 J.P. Moreland, „Endorsement”, w: C. Jones, Why Does God Allow Evil? Compelling Answers for Life’s Toughest Questions, Eugene 2017, 1.
5 F. Turek, „Endorsement”, w: C. Jones, Immortal, 1.
6 L. Ferry, A Brief History of Thought. A Philosophical Guide to Living, New York 2011, 12.
7 Platon, Fedon, 67.4-6.
8 M. de Montaigne, „To Philosophize Is to Learn How to Die”, w: The Complete Essays, New York 2003, 89.
9 A. Schopenhauer, The World as Will and Representation, Indian Hills 1958, 249.
10 E. Becker, The Denial of Death, New York 1973.
11 E. Becker, The Denial of Death, New York 1973, XVII.
12 Z. Bauman, Mortality, Immortality and Other Life Strategies, Stanford 1992, 31.
13 Huffington Post, znany także jako HuffPost po rebrandingu w 2017 roku, to amerykański portal informacyjny i blog założony w 2005 roku przez Ariannę Huffington, Kennetha Lerera, Andrew Breitbarta i Jonaha Perettiego. Portal szybko zyskał popularność jako platforma łącząca tradycyjne dziennikarstwo z blogami, oferując szeroki zakres treści: od wiadomości politycznych i gospodarczych po lifestyle i rozrywkę [przypis tłum.].
14 Rosch, „Atheism Has a Suicide Problem”, Huffington Post, 8 grudnia 2017, www.huffpost.com/entry/atheism-has-a-suicide-problem_b_5a2a902ee4b022ec613b812b.
15 M. de Unamuno, Tragic Sense of Life, New York 1954, 150.
16 K. Dervic i in., „Religious Affiliation and Suicide Attempt”, American Journal of Psychiatry 161, nr 12 (2004), https://ajp.psychiatryonline.org/doi/full/10.1176/appi.ajp.161.12.2303.
17 Naukowcy przez siedemnaście lat śledzili ponad 100 000 pielęgniarek i pracowników służby zdrowia na potrzeby badania. Por. Y. Chen i in., „Religious Service Attendance and Deaths Related to Drugs, Alcohol, and Suicide among US Health Care Professionals”, JAMA Psychiatry 77, nr 7 (2020), https://jamanetwork.com/journals/jamapsychiatry/fullarticle/2765488.
18 D. Smith, „2050 – And Immortality Is within Our Grasp”, Observer/Guardian, 21 maja 2005, www.theguardian.com/science/2005/may/22/theobserver.technology.
19 Por. A. Vance, „Elon Musk Unveils Brain Computer Implanted in Pigs”, Bloomberg News, 28 sierpnia 2020, www.bloomberg.com/news/articles/2020-08-28/elon-musk-to-unveil-neuralink-brain-computer-implanted-in-pigs.
20 B. Makuch, „Frozen Faith: Cryonics and the Quest to Cheat Death”, Motherboard, 5 maja 2016, www.youtube.com/watch?v=m5KuNAeOtJ0&feature=youtu.be.
21 D. McCormack, „We Did It Out of Love”, Daily Mail, 19 maja 2014, http://dailymail.co.uk/news/article-2632809/We-did-love-baseball-legend-ted-williams-daughter-finally-speaks-brother-spent-100-000-fathers-body-cyrogenically-frozen.html-#ixzz5HCs7Ap5I.
22 Cytat z wywiadu Larry’ego Kinga z Conanem O’Brienem, „Larry King Demands Conan Freeze His Corpse”, YouTube, 13 lutego 2014, www.youtube.com/watch?v=PF7NpKG_S8g.
23 S. Keen, „Foreword”, w: E. Becker, Denial of Death, xiii.
24 E. Shneidman, A Commonsense Book of Death. Reflections at Ninety of a Lifelong Thanatologist, New York 2008, 34.
25 N.A. Heflick, „Children and the Quest for Immortality”, Psychology Today, 21 lutego 2012, www.psychologytoday.com/us/blog/the-big-questions/201202/children-and-the-quest-immortality.
26 C. Jones, Immortal, 62.
27 „W każdej diploidalnej komórce znajdują się po dwie kopie danego genu. Kopie te nazywa się allelami. Allele danego genu mogą być dominujące albo recesywne. Dominujący jest ten allel, którego jedna kopia w komórce wystarcza, by pojawiła się dana cecha organizmu – nazywana wtedy odpowiednio cechą dominującą. Recesywny jest ten allel, który powoduje pojawienie się jakiejś cechy tylko i wyłącznie wtedy, gdy w komórce nie ma innego allelu tego genu” („Genotyp i fenotyp”, Zintegrowana Platforma Edukacyjna Ministerstwa Edukacji Narodowej, https://zpe.gov.pl; przypis tłum.).
28 R. Wade, „Ask Richard: Atheist Haunted by the Fear of Death”, Patheos, 23 sierpnia 2010, https://friendlyatheist.patheos.com/2010/08/23/ask-richard-atheist-haunted-by-the-fear-of-death/.
29 C. Jones, Immortal, 67. Cytat powszechnie przypisywany Michałowi Aniołowi.
30 G. Perry, C. Cunningham [red.], Academies, Museums, and Canons of Art, New Haven 1999, 88.
31 Por. M. Kinsley, Old Age. A Beginner’s Guide, New York 2016, 130.
32 C. Shively, Associated Press, „Wichita Police: ‘BTK Is Arrested’”, Fox News, 26 lutego 2005, www.foxnews.com/story/wichita-police-btk-is-arrested.
33 „Mark David Chapman Killed Lennon for Fame”, UPI, 15 października 2004, www.upi.com/Archives/2004/10/15/Mark-David-Chapman-killed-Lennon-for-fame/2571097812800.
34 Por. Associated Press, A. Collman, A. Greg, „It Took Incredible Planning and Incredible Stalking”, Daily Mail, 28 sierpnia 2014, www.dailymail.co.uk/news/article-2737101/Mark-David-Chapman-brags-incredible-planning-stalking-notorious-murder-John-Lennon.html.
35 Por. S.M. Kassin, L.S. Wrightsman, The American Jury on Trial. Psychological Perspectives, New York 2012, 89.
36 R. Olmeda, „Parkland Shooter Nikolas Cruz Brags on Cellphone Videos, ‘I’m Going to Be the Next School Shooter’”, Sun Sentinel, 30 maja 2018, http://sun-sentinel.com/local/broward/parkland/florida-school-shooting/fl-reg-florida-school-shooting-phone-video-release-20180530-story.html.
37 Marek Aureliusz, Medytacje, VIII.44.
38 C. Jones, Immortal, 97. Ten często przywoływany cytat ma niejasne pochodzenie.
39 S. Fry, „What Should We Think about Death? Narrated by Stephen Fry – That’s Humanism!”, 17 marca 2014, www.youtube.com/watch?v=pR7e0fmfXGw.
40 Ap 21,5.
41 1 Kor 2,9.
42 S. Jobs, „Commencement Address”, Uniwersytet Stanforda, 12 czerwca 2005; cyt. w: J. Brownlee, „Steve Jobs: ‘Death Is Very Likely the Best Single Invention of Life’”, Cult of Mac, 5 października 2011, https://www.cultofmac.com/121101/steve-jobs-death-is-very-likely-the-best-single-invention-of-life-it-is-lifes-change-agent.
43 C. Jones, Immortal, 110.
44 S. Harris, „Sam Harris on Death”, Big Think, 2 czerwca 2011, www.youtube.com/watch?v=d_Uahu9XNzU.
45 Por. T. Nagel, Mortal Questions, Cambridge 2012, 3, 11.
46 A. Lickerman, „Overcoming the Fear of Death”, Psychology Today, 8 października 2009, https://psychologytoday.com/blog/happiness-in-world/200910/overcoming-the-fear-death.
47 Cyt. za: C. Jones, Immortal, 139.
48 L. Ferry, Brief History of Thought, 261.
49 Cyt. za: M. Bowerman, „Heaven ‘Is a Fairy Story’: This Is What Stephen Hawking Says Happens When People Die”, USA Today, 14 marca 2018, www.usatoday.com/story/tech/nation-now/2018/03/14/heaven-fairy-story-what-stephen-hawking-says-happens-when-people-die/423344002/.
50 Cyt. za: H. Tomlinson, „Ten Quick Responses to Atheist Claims”, Christian Today, 8 października 2014, www.christiantoday.com/article/ten.quick.responses.to.atheist.claims/41439.htm.