Słomiana wdowa - Józef Ignacy Kraszewski - ebook

Słomiana wdowa ebook

Józef Ignacy Kraszewski

0,0
4,49 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Słomiana wdowa” to książka Józefa Ignacego Kraszewskiego, polskiego pisarza i publicysty oraz autora największej liczby wydanych książek w historii literatury polskiej i siódmego autora na świecie pod tym względem.

Słomiana wdowa” to fraszka dramatyczna, napisana przez jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy XIX wieku.

“KAPITAN ZEGRZDA — SĘDZIA wchodzą ostrożnie i powoli, od strony przeciwnéj dworowi. KAPITAN (z tęsknotą i zapałem). A! drogi przyjacielu, jakże się tu nic a nic nie zmieniło... Drzewa tylko podrosły, klomby wypiękniały... a my... dziesięć lat! mój Boże!.. co się stało z nami? Gdzie te czasy szczęśliwe, gdzie godziny, któreśmy tu prześnili, przemarzyli! (rękami czoło ściska). Stary jestem, a tak się czuję wzruszonym... aż mi wstyd...

SĘDZIA (z uśmiechem). Tego się nie masz co wstydzić. Młoda miłość, studencka, to najczystsze i najtrwalsze z uczuć, to pierwociny życia... to wiosna! Że Adelę kochałeś i kochasz, temu się ani dziwuję, ani cię o to mogę obwiniać... znajduję tylko, że ta twoja miłość tak wyegzaltowana, pozwól sobie powiedzieć, niezrozumiałą jest, dziwaczną, do kata, nielogiczną...

KAPITAN. Jakto niezrozumiałą? dla czego nielogiczną... (z zapałem.) Ja z nią przeżyłem i przecierpiałem lat tyle... przyniósłem ją tak gorącą, tak wielką, jakem ztąd uniósł z sobą...

SĘDZIA. Pozwól mi się wytłumaczyć. Kochałeś ją — losy was rozdzieliły nie z waszéj winy. Poszła za mąż za innego, zostawszy samą na świecie. Powracasz po latach dziesięciu i niefortunna twa dola się zmienia.”

Fragment

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 28

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Józef Ignacy Kraszewski

Wydawnictwo Avia Artis

2022

ISBN: 978-83-8226-647-4
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (https://writeapp.io).

SŁOMIANA WDOWA

Rzecz się dzieje na wsi, w dziedzińcu przy dworze pani Adeli.

(Teatr przedstawia dziedziniec drzewami gęsto ocieniony, ścieżki wysypane żwirem, klomby z kwiatami. W prawo z za drzew widać dwór wiejski z gankiem. Wiosna, poranek).

OSOBY

Adela Zylska, wdowa. Kapitan Zegrzda. Sędzia przyjaciel jego. Ochmistrzyni Rabska. Zosia służąca.

SCENA I

KAPITAN ZEGRZDA — SĘDZIA wchodzą ostrożnie i powoli, od strony przeciwnéj dworowi.

 KAPITAN (z tęsknotą i zapałem). A! drogi przyjacielu, jakże się tu nic a nic nie zmieniło... Drzewa tylko podrosły, klomby wypiękniały... a my... dziesięć lat! mój Boże!.. co się stało z nami? Gdzie te czasy szczęśliwe, gdzie godziny, któreśmy tu prześnili, przemarzyli! (rękami czoło ściska). Stary jestem, a tak się czuję wzruszonym... aż mi wstyd...  SĘDZIA (z uśmiechem). Tego się nie masz co wstydzić. Młoda miłość, studencka, to najczystsze i najtrwalsze z uczuć, to pierwociny życia... to wiosna! Że Adelę kochałeś i kochasz, temu się ani dziwuję, ani cię o to mogę obwiniać... znajduję tylko, że ta twoja miłość tak wyegzaltowana, pozwól sobie powiedzieć, niezrozumiałą jest, dziwaczną, do kata, nielogiczną...  KAPITAN. Jakto niezrozumiałą? dla czego nielogiczną... (z zapałem.) Ja z nią przeżyłem i przecierpiałem lat tyle... przyniósłem ją tak gorącą, tak wielką, jakem ztąd uniósł z sobą...  SĘDZIA. Pozwól mi się wytłumaczyć. Kochałeś ją — losy was rozdzieliły nie z waszéj winy. Poszła za mąż za innego, zostawszy samą na świecie. Powracasz po latach dziesięciu i niefortunna twa dola się zmienia. Stryj, który się przeciwił małżeństwu, umarł, twoja Adela jest wdową i swobodną. Możeż być co szczęśliwszego? Przychodzisz... klękasz przed nią... Serca biją, oczy się łzawią, młodość przypomina, podajecie sobie dłonie i ksiądz proboszcz błogosławi. Co daj Boże — Amen.  KAPITAN (ciągle poruszony, z zapałem). Tak! tak by sobie mógł zapewne powiedzieć, ktoś inny — ale nie ja! Miłość moja była, jest — inną... Posłuchaj mnie. Uczucie to nie było takiem, jakie się powszednio spotyka...  SĘDZIA (przerywając). A! wiem już! Każdemu się zdaje, iż kocha tak jak od początku świata nikt nie kochał... To wiadomo...  KAPITAN. Posłuchaj tylko.  SĘDZIA. Słucham.  KAPITAN. To była miłość idealna, wyjątkowa! (składając ręce) — była to miłość czysta, święta, szlachetna, wzniosła, poetyczna, która całe serce moje zapełniła, którą ona — zdało mi się wówczas — całém sercem podzielała! Przysięgliśmy, uroczyście w obliczu niebios przysięgliśmy sobie, że będziemy czekali na siebie, choćby do siwego włosa!.. Rozumiesz mnie! Myśmy przysięgli!  SĘDZIA. Rozumiem, około lat dwudziestu zawsze się przysięga...  KAPITAN (ciągnąc daléj). Stryj Adeli nie chciał mnie, znajdował ubogim. Nie miałem naówczas nic. Zamieniliśmy pierścionki, przysięgliśmy w obliczu nieba... poszedłem służyć wojskowo... Jam święcie dotrzymywał téj przysięgi — nie pomyślałem o innéj, okiem nie rzuciłem na kobiétę, nosiłem obraz jéj w sercu... A ona! ona!  SĘDZIA (trochę niecierpliwie). Słuchaj­‑że mnie nawzajem. Nie bądź... już nie powiem kim... Dziesięć lat, nie dając znać o sobie, kazałeś jej czekać!.. Stryj zmarł, ona została sama jedna na świecie, bez opieki. Biedna kobiéta mogła nareszcie sądzić, że alboś o niéj zapomniał, lub że cię na świecie nie ma.  KAPITAN (gwałtownie). Sądzić, żem ja zapomniał, żem się sprzeniewierzył!.. Toby było obelgą niedarowaną... Gdybym umarł, po śmierci by się jéj mój duch objawił!.. Wszystko to są pospolite, prozaiczne tłumaczenia... a w istocie — cóż chcesz? Wiesz, co Szekszpir mówi w Hamlecie... Ułomność jest imię twoje! — co Mickiewicz mówi w Dziadach... Kobieto! puchu marny, ty wietrzna istoto! — Ona kochała po kobiecemu, a ja — po męzku!  SĘDZIA. Daj