Scooby-Doo! i Szalejący Karateka - James Gelsey - ebook + książka

Scooby-Doo! i Szalejący Karateka ebook

James Gelsey

4,5

Opis

Scooby-Doo i Kudłaty nie wierzą własnym uszom: ich ulubiona pizzeria ma zostać zamknięta! Czy to możliwe? Niestety tak, ostatnie doniesienia potwierdzają tę katastrofalną informację. Szalejący karateka skutecznie odstrasza amatorów najlepszej pizzy w całym mieście! Ale zaraz, dopóki Tajemnicza Spółka stoi na straży prawdy, dopóty nie wszystko stracone! Można się domyślić, że tym razem dochodzenie przybierze jeszcze większego tempa niż kiedykolwiek. No bo kto to widział, żeby jakiś przestępca stanął pomiędzy apetytami naszych przyjaciół a pachnącą pizzą anansową!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 31

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (2 oceny)
1
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Rozdział 1

– Puk, puk! – zawołał Kudłaty z tylnego siedzenia Wehikułu Tajemnic.

Fred, Daphne i Velma popatrzyli na siebie znacząco.

– Co on powiedział? – spytała Velma.

– Puk, puk! – powtórzył Kudłaty.

– Kto tam? – rzuciła Daphne, wzruszając ramionami.

– Pani Potrzeba – odparł Kudłaty.

– Potrzeba? A jak jej na imię? – pytała wytrwale Daphne.

– Potrzeba pizzy, umieramy z głodu! – zawołał słabym głosem Kudłaty. Po chwili on i jego przyjaciel wybuchnęli śmiechem.

– To sobie ucięłaś pogawędkę, Daphne – skwitował Fred.

– Kiedy wreszcie będziemy u Louisa? – dopytywał się Kudłaty, wpychając głowę pomiędzy siedzące na przednim fotelu dziewczyny.

– No właśnie, kiedy? – wtórował mu Scooby-Doo.

– Za parę minut – uspokajała ich Velma. – Zachowujecie się jak małe dzieci, które pierwszy raz jadą do pizzerii.

– Tak właśnie się czuję – podsumował Kudłaty.

– Ej, byliśmy u Louisa kilka tygodni temu! – zauważyła Daphne.

– No co, tylko się martwimy, czy aby właściciel o nas nie zapomniał.

– Nie ma takiej opcji. Kto raz widział was przy jedzeniu, zapamięta to na całe życie. Tego się nie da zapomnieć – zauważył Fred. – Od tamtej wizyty stał się waszym zagorzałym fanem.

Fred skręcił na przydrożny parking. Detektywi wyskoczyli z Wehikułu Tajemnic i ruszyli w dół chodnikiem.

– No tak, a jeżeli on zamknął swoją pizzerię po naszej ostatniej wizycie? – niepokoił się Kudłaty. – Gdzie wtedy znajdziemy naszą ulubioną pizzę z ananasem, pieczarkami, czekoladą i chrupiącą skorupką z roztopionej mozzarelli?

Scooby oblizywał się nerwowo, gdy jego przyjaciel wygłaszał to krótkie przemówienie. Już na samo wspomnienie tych pyszności robił się nieludzko głodny.

– Pizzeria Louisa jest w tym miejscu od ponad czterdziestu lat. I nigdzie się nie wybiera – zapewniła przyjaciół Velma.

Właśnie wtedy Fred przystanął gwałtownie naprzeciwko opuszczonego magazynu.

– Wygląda na to, że trochę się pospieszyłaś z tymi zapewnieniami – powiedział. – Popatrz. – Wskazał przyklejoną do szyby kartkę z odręcznym napisem.

– Przyszły lokal pizzerii Louisa – przeczytała na głos Daphne.

– Patrz, Scooby, otwierają kolejną pizzerię Louisa w mieście – zauważył Kudłaty. – Mam nadzieję, że pizza będzie tu równie dobra jak w naszej.

– Kudłaty, to nie jest kolejna pizzeria Louisa –powiedziała Velma. – To jest nasza pizzeria. Wygląda na to, że Louis przenosi swój lokal do tego pustego budynku.

– Velma ma rację – potwierdziła Daphne, przyglądając się bacznie kartce na szybie. – Tu poniżej jest notka, w której Louis prosi mieszkańców, żeby uczestniczyli w dzisiejszym posiedzeniu rady miejskiej. Decyzja o przeznaczeniu budynku będzie poddana pod głosowanie.

– Ale czemu Louis miałby chcieć się przenosić? – dziwił się Kudłaty. – Przecież teraz pizzeria ma idealną lokalizację.

– Jest tylko jeden sposób, by się o tym przekonać – oświadczył Fred i poprowadził detektywów z Tajemniczej Spółki przez ulicę, do znajomego lokalu.

Kiedy detektywi zbliżali się do drzwi, dobiegł ich wspaniały zapach pizzy.

Scooby uniósł wysoko łeb i wziął głęboki oddech.

– AAAAAAAAACH! – Na jego pysku zagościł błogi uśmiech.

– Jeśli o mnie chodzi, to proszę dwie, Scooby! – Kudłaty nie lubił niedomówień.

– Ale pamiętajcie, chłopaki, że w środku zwykle panuje nieziemski tłok – studził ich entuzjazm Fred. – Być może zatem trzeba będzie trochę poczekać.

– Nie ma sprawy, Fred – uspokoił go Kudłaty. – Dopóki nasze pizze nie będą gotowe, mamy zamiar delektować się zapachami.

Detektywi weszli do środka.

– Nie wierzę! – wykrzyknęła Velma.

– A niech to! – warknął Scooby.

– Gdzie się podziali goście? – Daphne też nie mogła się nadziwić.

Sala była zupełnie pusta. Na ścianie widniało malowidło, teraz zachlapane farbą. Wielki napis głosił: STRZEŻ SIĘ KLĄTWY KEE-YA!

– Nie wiem jak ty, Scooby, ale ja coś straciłem apetyt. Całkiem odechciało mi się pizzy – zauważył ze smutkiem Kudłaty.

– Mnie też – przytaknął posępnie Scooby-Doo.

Lecz nim zdołali zrobić krok, ich uszu dobiegł mrożący krew w żyłach krzyk.