Scooby-Doo! i fałszywa wróżka - James Gelsey - ebook + książka

Scooby-Doo! i fałszywa wróżka ebook

James Gelsey

4,5

Opis

Wszyscy na pokład! Tajemnicza Spółka wyrusza w rejs statkiem kapitana Hornsby’ego. Scooby i jego przyjaciele muszą poznać tajemnicę Madame Aurory – wróżki, która nazbyt dokładnie przewiduje przyszłość, a bardziej niż wróżbami interesuje się pewnym medalionem oraz czipem komputerowym. Czyż nie jest to podejrzane? Tajemnicza Spółka postanawia dowiedzieć się, kto tak naprawdę kryje się za szklaną kulą!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 29

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (35 ocen)
23
8
4
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
zaczytana_panna

Nie oderwiesz się od lektury

To była kolejna książeczka, którą moja córeczka wybrała sobie do czytania na dobranoc. Dla mnie osobiście był to swego rodzaju powrót do dzieciństwa, bowiem swego czasu lubiłam oglądać w TV bajki o tym strachliwym psie. Książeczkę bardzo szybko się czyta, a wszystko umilają kolorowe ilustracje, których moja córka wręcz wypatrywała. Z pewnością sięgniemy po kolejny tomy przygód Scooby-Doo! bo ich czytanie to sama przyjemność dla nas :)
00

Popularność




Rozdział 1

–No, jesteśmy prawie na miejscu! – powiedział Fred, siedząc za kierownicą Wehikułu Tajemnic.

– Człowieku, to oczekiwanie nas dobija! – narzekał Kudłaty. – Może powiesz nam w końcu, co to za niespodzianka?

– Dobra, powiem wam – roześmiał się Fred. – Wyruszamy w rejs statkiem kapitana Hornsby’ego. Będzie tam bankiet, pokaz magii oraz mnóstwo innych atrakcji.

– Statkiem?! Przecież ja i Scooby zaraz dostaniemy ataku choroby morskiej! – narzekał Kudłaty.

– Będziecie tak zajęci zabawą, że nawet nie zdążycie pomyśleć o chorobie morskiej! – zapewniła go Daphne.

– Obyś miała rację… – mruknął Kudłaty, a Scooby tylko ciężko westchnął.

Tymczasem Wehikuł Tajemnic wjechał na duży parking. Oczywiście wolne miejsce znalazło się dopiero na samym jego końcu. Po chwili ekipa Tajemniczej Spółki wyskoczyła z furgonetki i ruszyła w stronę portu. Już z daleka dostrzegli ogromną łódź zacumowaną przy przystani.

– To pewnie statek kapitana Hornsby’ego! –

stwierdziła Velma. – Wygląda jak żywcem wyjęty ze starych książek przygodowych!

– Jak miło, że ten mechanik, który reperował nasz Wehikuł Tajemnic, dał nam bilety na ten rejs – powiedziała Daphne.

– Chyba chciał się odwdzięczyć za to, że za każdym razem, kiedy oddajemy mu samochód do naprawy, znajduje w nim mnóstwo smakołyków – roześmiał się Fred.

– Ha! Wszystko jasne, Scooby-Doo! To dlatego nasze zapasy jedzenia wciąż gdzieś znikają! – zawołał Kudłaty. – No cóż, trzeba będzie znaleźć nową skrytkę.

Kiedy członkowie Tajemniczej Spółki dotarli do portu, ujrzeli grupę pasażerów czekających na pomoście. Strażnik dokładnie sprawdzał ich bagaże oraz bilety.

– Wygląda na to, że podjęto dziś wszelkie możliwe środki ostrożności – zauważyła Velma.

– To dlatego, że na pokładzie jest C.C. McGraw – powiedziała stojąca obok kobieta. W klapie jej fioletowego żakietu połyskiwał zielony znaczek. – To ten słynny potentat przemysłowy, który dąży do przejęcia kontroli nad naszym życiem.

– Pani musi należeć do S.L.N. – powiedziała Velma, spoglądając na jej zielony znaczek.

– Oczywiście, jestem członkiem założycielem – odparła z dumą kobieta. – Nazywam się Dorothy Cobb.

– Co to jest S.L.N.? – zapytała Daphne.

– To Stowarzyszenie Ludzi Niezależnych – wyjaśniła Dorothy. – Naszym głównym zadaniem jest walka z wielkimi przedsiębiorstwami, które próbują szpiegować zwykłych ludzi, takich jak ja i wy! Chcą wiedzieć wszystko o naszym życiu, żeby skuteczniej sprzedawać nam swoje produkty. Ale w ten sposób naruszają naszą prywatność! S.L.N. chce ich powstrzymać! – tłumaczyła Dorothy.

– Ale jak? – zapytał Fred.

– Urządzamy protesty, wiece, piszemy listy do rządu i prezesów tych firm. Ale potrafimy też walczyć w bardziej zdecydowany sposób – powiedziała Dorothy. – Musimy być gotowi na wszystko. Chodzą pogłoski, że McGraw wynalazł ostatnio czip nowej generacji.

– Czips? No super! – ucieszył się Kudłaty. – Ziemniaczany czy czekoladowy?

– Mówię o czipie komputerowym – odparła kobieta. – Z tego, co słyszałam, ten wynalazek zrewolucjonizuje cały światowy biznes! Dzięki niemu ludzie tacy jak McGraw będą nas mieć na oku przez całą dobę!

– Ach, więc jest pani tutaj, żeby pokrzyżować mu plany? – zaciekawiła się Velma.

– Powiedzmy, że mam ochotę na miły rejs statkiem. Chyba że nadarzy mi się okazja... Ale póki co, nie zdradzę wam swoich planów! – Dorothy uśmiechnęła się tajemniczo i pokazała strażnikowi swój bilet. Minęła bramkę i weszła na pokład.

– No dobra, ja mam już dosyć! Najwyższy czas opuścić ten statek – słabym głosem powiedział Kudłaty.

– Chyba nie powiesz mi, że już cię dopadła choroba morska?! – roześmiała się Velma. – Przecież nie weszliśmy jeszcze na pokład!

– Ani do bufetu, gdzie czeka mnóstwo pysznego jedzenia – dodała Daphne.

– Chyba nie chcesz, żeby Scooby sam musiał zjeść te wszystkie smakołyki? – zapytał Fred.

– No jasne, że nie chcę! Pomogę mu. Przecież jesteśmy kumplami! – ochoczo wykrzyknął Kudłaty.

– Dzięki, chłopie – warknął w odpowiedzi Scooby i z wdzięcznością polizał go po twarzy.

– O rany, jesteś gorszy niż tsunami – skrzywił się Kudłaty.

– Dobra, chłopaki! Dosyć tego ociągania się! – powiedział Fred. – Nadchodzi nasza kolej, wchodzimy na pokład!