Rosja bolszewików - Richard Pipes - ebook + książka

Rosja bolszewików ebook

Richard Pipes

0,0
72,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

To trzecia część monumentalnej trylogii poświęconej dziejom Rosji - obok „Rosji carów” i „Rewolucji rosyjskiej” - pióra sławnego amerykańskiego historyka i sowietologa Richarda Pipesa (1923-2018). Tom dotyczy budowy imperium sowieckiego przez bolszewików i prób rozszerzenia rewolucji komunistycznej na inne kraje, w tym Polskę. Autor z rozmachem opisuje chaos i dramat wojny domowej w Rosji, utrwalanie władzy bolszewików za pomocą masowego terroru i propagandy, tłamszenie dążeń niepodległościowych narodów Rosji, presję ideologiczną w gospodarce i kulturze. Książka kończy się wraz ze śmiercią przywódcy bolszewików Lenina w 1924 roku, gdy do przejęcia schedy po nim szykował się Stalin.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 933

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Tytuł oryginału

RUSSIA UNDER THE BOLSHEVIK REGIME

 

Przekład: Władysław Jeżewski

Konsultacja naukowa: Prof. dr hab. Paweł Wieczorkiewicz

Redakcja: Katarzyna Zonn

Korekta: Grażyna Henel, Artur Kowalski

 

Copyright © 1994 by Richard Pipes

All rights reserved

Copyright © 2005 for the Polish edition by Wydawnictwo MAGNUM Ltd.

Copyright © 2005 for the Polish translation by Wydawnictwo MAGNUM Ltd.

 

Wszystkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być reprodukowana, zapisywana czy przekazywana w sposób mechaniczny, elektroniczny, fotograficzny lub w jakiejkolwiek innej formie bez uprzedniej zgody właściciela praw.

 

Wydawnictwo Bellona

ul. Hankiewicza 2, 02–103 Warszawa

tel. +48 22 457 04 02

www.bellona.pl

www.facebook.com/Wydawnictwo.Bellona

 

Zapraszamy do księgarni internetowej

www.swiatksiazki.pl

 
 
 
Prawda jest dziwniejsza od fikcji, a to dlatego, że fikcja musi mieć związek z rzeczywistością; prawda – nie.
 
 
Skróty bibliograficzne

AfS – „Archiv für Sozialgeschichte”

AHR – „American Historical Review”

AiF – „Argumienty i fakty”

AfS – „Archiv für Sozialwissenschaft”

ARR – „Archiw Russkoj Riewolucyi”

BD – „Biełoje dieło”

BSE – Bolszaja sowietskaja encykłopiedija, 65 t.

„Cahiers” – „Cahiers du monde russe et soviétique”

Diekriety – Diekriety sowietskoj własti, 13 t. (Moskwa, 1957– )

Dienikin, Oczerki – Anton Dienikin, Oczerki russkoj smuty, 5 t. (Paryż, Berlin,1921–1926)

EŻ – „Ekonomiczeskaja żyzn’ ”

FA – „Foreign Affairs”

IA – „Istoriczeskij archiw”

ISSSR – „Istorija SSSR”

IzwCK – „Izwiestia CK KPSS”

Jahrbücher – „Jahrbücher für Geschichte Osteuropas”

JCEA – „Journal of Central European Affairs”

JMH – „Journal of Modern History”

KA – „Krasnyj archiw”

KL – „Krasnaja letopis’”

KN – „Krasnaja now’”

Lenin, Chronika – Władimir Lenin, Biograficzeskaja chronika, 1870–1924, 13 t. (Moskwa 1970–1985)

Lenin, PSS – Władimir Lenin, Połnoje sobranie soczinienij, wyd. V, 55 t., (Moskwa, 1958–1965)

Lenin, Soczinienija – Władimir Lenin, Soczinienija, wyd. III, 30 t.

LN – „Litieraturnoje nasledstwo”

LR – „Litieraturnaja Rossija”

LS – „Leninskij sbornik”

MN – „Moscow News”

NP – „Narodnoje proswieszczenije”

NW – „Nasz wiek”

PAN, Dokumenty – Polska Akademia Nauk, Dokumenty i materiały do historii stosunków polsko-radzieckich, t. II (Warszawa, 1961)

PiR – „Pieczat’ i riewolucyja”

PK – „Proletarskaja kultura”

PN – „Poslednije nowosti” (Paryż)

RiK – „Riewolucyja i kultura”

RiewR – „Riewolucyonnaja Rossija”

RiC – „Riewolucyja i cerkow’”

RM – „Russkaja mysl”

RCChIDNI – Rosyjski Ośrodek Przechowywania i Badania Dokumenów Historii Najnowszej (Moskwa)

RR – Richard Pipes, The Russian Revolution (Nowy Jork, Londyn, 1990)

RuR – „Russian Review”

SR – „Slavic Review”

SS – „Soviet Studies”

SUIR – „Sobranije Uzakonienij i Rasporiażenij Raboczegoi Kriest’janskogo Prawitielstwa”

SW – „Socyalisticzeskij wiestnik”

SZ – „Sowriemiennyje zapiski”

TP – Jan M. Meijer (red.), The Trotsky Papers, 1917–1922, 2 t. (Haga,1964–1971)

VfZ – „Vierteljahreshefte für Zeitgeschichte”

WI – „Woprosy istorii”

WIKPSS – „Woprosy istorii KPSS”

ŻN – „Żyzn’ nacyonalnostiej”

 
Przedmowa

Rosja bolszewików stanowi ciąg dalszy i zakończenie Rewolucji rosyjskiej, a w pewnej mierze też ostatni tom trylogii zapoczątkowanej przed dwudziestu laty książką Russia under the Old Regime (Rosja carów), choć w zamierzeniu ma być dziełem samoistnym. Opisuję w niej, w jaki sposób bolszewicy starali się rozszerzyć zasięg swojej władzy z obszaru Rosji właściwej, którą opanowali zimą 1917–1918 roku, na terytorium dawnego imperium rosyjskiego i dalej, na cały świat.

Jesienią 1920 roku stało się jasne, że ich wysiłki nie przyniosą powodzenia i że nowy reżim musi się skupić na zbudowaniu ustroju komunistycznego w jednym kraju. Ostatnia część książki dotyczy problemów, przed którymi ten niespodziewany obrót spraw postawił nowych przywódców Rosji. Omawiam ponadto politykę kulturalną i religijną komunistów. Podejmując te kwestie, zazwyczaj pomijane przez historyków dziejów politycznych, spełniam obietnicę złożoną we wstępie do Rewolucji rosyjskiej, że potraktuję ją szerzej, niż to dotąd czyniono, i wykroczę poza dzieje walk o władzę, które przy ocenie intencji autorów rewolucji i sposobu sprawowania przez nich władzy uznaje się zwykle za najważniejsze. Książka kończy się śmiercią Lenina w styczniu 1924 roku. W tym czasie istniały już wszystkie instytucje i niemal wszystkie mechanizmy charakterystyczne dla przyszłego stalinizmu.

Niniejsza książka była już właściwie gotowa, kiedy Związek Sowiecki się rozpadł, a nowe władze Rosji zdelegalizowały partię komunistyczną. Te niezwykłe wydarzenia stały się czymś w rodzaju kody do Rosjibolszewików. Historykom nieczęsto się zdarza, że przedmiot ich badań przechodzi do historii w chwili, gdy kończą pracę nad dziejami jego genezy.

Rozwiązanie partii komunistycznej położyło kres jej monopolistycznej władzy nad dokumentacją archiwalną. W ostatniej fazie pracy nad książką zyskałem dostęp do dawnego Centralnego Archiwum Partyjnego w Moskwie, gdzie przechowuje się najważniejsze dokumenty dotyczące dziejów Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego od 1917 roku. Za umożliwienie mi skorzystania z nich pragnę podziękować panu R.G. Pichoi, dyrektorowi Rosyjskiej Komisji Archiwalnej, i panu K.M. Andersonowi, dyrektorowi Rosyjskiego Centrum Przechowywania i Badania Dokumentów Historii Najnowszej (RCChIDNI) oraz ich podwładnym. Zapoznanie się z tymi materiałami (osobistym archiwum Lenina i jego sekretariatu, a także archiwami Stalina, Dzierżyńskiego i innych) pozwoliło mi na zmodyfikowanie i rozwinięcie niektórych wątków, ale nie zmusiło do zrewidowania poglądów, które sformułowałem na podstawie zachodnich archiwaliów i źródeł drukowanych. Mogę więc liczyć na to, że ewentualne udostępnienie wciąż tajnych zasobów archiwalnych – szczególnie z tak zwanego Archiwum Prezydenckiego, gdzie znajdują się protokoły obrad Politbiura i akta Czeki – nie obali konkluzji tej pracy.

Korzystając ze sposobności, chcę podziękować Fundacji im. Johna M. Olina za hojne wsparcie finansowe.

 

Richard Pipes

1
Wojna domowa: pierwsze bitwy (1918)

W lutym i marcu 1917 roku reżim carski, panujący w Rosji od XIV wieku, runął nagle i nieodwracalnie. Wydarzenie to miało wiele przyczyn sięgających niekiedy głęboko w przeszłość, ale bezpośrednią było niezadowolenie społeczeństwa z przebiegu wojny. W latach 1914–1916 wojska rosyjskie poniosły wiele klęsk i musiały oddać Niemcom rozległe i bogate obszary, między innymi ziemie polskie. Krążyły plotki, że wysocy przedstawiciele władz dopuścili się zdrady, co budziło zrozumiałe oburzenie. Mieszkańcom miast doskwierała inflacja, braki żywności i opału. Iskrą, która wywołała rewolucyjny pożar, był bunt garnizonu piotrogrodzkiego, w którym służyli starsi wiekiem poborowi pochodzący ze wsi. Po wybuchu buntu porządek publiczny załamał się w jednej chwili, a przyczynili się do tego liberalni politycy i radykałowie, chcący jak najszybciej przejąć władzę. Po abdykacji cara Mikołaja II (2 marca) rozpadł się cały aparat urzędniczy państwa.

Powstałą próżnię wypełnili intelektualiści mający znacznie większe ambicje niż doświadczenie administracyjne. Liberałowie, do których później dołączyli umiarkowani socjaliści, utworzyli Rząd Tymczasowy, a radykałowie weszli do rad składających się z przedstawicieli robotników i żołnierzy, ale kierowanych przez intelektualistów z partii socjalistycznych. Powstała dwuwładza okazała się całkowicie niesprawna. Latem 1917 roku zaostrzyły się konflikty społeczne i narodowościowe: chłopi przejmowali prywatną ziemię, robotnicy – fabryki, a mniejszości narodowe domagały się autonomii i niepodległości. Premier Aleksandr Kierenski próbował rządzić jak dyktator, ale nie nadawał się do tej roli i brakowało mu bazy politycznej. Jesienią opinia publiczna była już ostro spolaryzowana, a Kierenski usiłował lawirować między liberałami a radykałami. Pod koniec sierpnia wdał się w spór z naczelnym dowódcą armii, generałem Ławrem Korniłowem, oskarżając go o uzurpację. Posunięcie to decydująco osłabiło pozycję premiera. Armia, jedyna siła zdolna bronić rządu, zwróciła się przeciwko niemu, otwierając bolszewikom drogę do władzy.

Partia bolszewicka była organizacją jedyną w swoim rodzaju. Miała na wskroś antydemokratyczną ideologię i metody działania, stawiała zaś sobie za cel przechwycenie władzy oraz dokonanie odgórnej rewolucji, najpierw w Rosji, a potem na całym świecie. Była prototypem wszystkich późniejszych organizacji totalitarnych i przypominała bardziej tajny zakon niż partię w powszechnie przyjętym znaczeniu tego słowa. Jej założyciel i niekwestionowany przywódca, Władimir Lenin, już w dniu, w którym dowiedział się o wybuchu rewolucji lutowej, postanowił, że bolszewicy obalą zbrojnie Rząd Tymczasowy. Jego taktyka polegała na tym, że każdej niezadowolonej grupie społecznej przyrzekał spełnienie żądań. Chłopom obiecywał więc ziemię, żołnierzom – pokój, robotnikom – fabryki, a mniejszościom narodowym – niepodległość. Żadne z tych haseł nie było częścią programu bolszewików i po zdobyciu przez nich władzy żadna obietnica nie została dotrzymana, ale dzięki nim odbierano rządowi poparcie dużych grup społeczeństwa.

Wiosną i latem bolszewicy trzykrotnie próbowali przejąć władzę, lecz bez powodzenia. Ostatniej próbie przewrotu, w lipcu 1917 roku, zapobiegli żołnierze piotrogrodzcy, których rząd poinformował o tajnych negocjacjach Lenina z Niemcami. Lenin uciekł do Finlandii, powierzywszy Trockiemu kierowanie bieżącą działalnością partii. Trocki i pozostali przywódcy bolszewiccy wymyślili, że następnej próbie przewrotu należy nadać pozory przekazania całej władzy w ręce rad delegatów. W tym celu na 25 października zwołali nielegalny i niereprezentatywny II Ogólnorosyjski Zjazd Rad. Tym razem zamach się powiódł, ponieważ armia, obrażona na Kierenskiego za jego spór z Korniłowem, nie udzieliła rządowi pomocy. Po Piotrogrodzie bolszewicy dokonali udanych zamachów również w innych miastach Rosji.

Chociaż władzę przejęto w imieniu rad, w których reprezentowane były wszystkie partie socjalistyczne, rząd Lenina składał się z samych bolszewików. W wyborach do Zgromadzenia Ustawodawczego, które miało uchwalić nową konstytucję Rosji i powołać rząd, ponieśli oni jednak ciężką klęskę, zdobywając niecałą jedną czwartą głosów. Rozpędzenie przez bolszewików w styczniu 1918 roku Konstytuanty, która zdążyła zebrać się tylko raz, oznaczało początek jednopartyjnego reżimu w Rosji. Za pomocą upolitycznionych sądów i Czeki, nowo utworzonej tajnej policji, bolszewicy rozpętali terror, który skutecznie stłumił opozycję wobec ich władzy. Wszelka zorganizowana działalność poddana została kontroli partii Lenina, która nie podlegała już żadnej kontroli zewnętrznej.

Bolszewicy panowali jednak tylko nad terytorium środkowej Rosji i nawet tu rządzili jedynie w miastach i ośrodkach przemysłowych. Kresy dawnego imperium rosyjskiego, zamieszkane przez ludzi innych narodowości i wyznań, jak również Syberia oderwały się i ogłosiły niepodległość, gdyż pragnęły ochronić swoje prawa narodowe albo (jak w wypadku Syberii i regionów kozackich) nie chciały znosić władzy bolszewickiej. Bolszewicy musieli więc przy użyciu siły zbrojnej podbić obszary, które oderwały się od Rosji, a także wieś zamieszkaną przez cztery piąte ludności Rosji. Ich władza była wciąż niezbyt pewna, opierali się bowiem na partii liczącej najwyżej 200 000 członków oraz armii znajdującej się wówczas w stanie rozkładu. Władza jest jednak pojęciem względnym i w kraju, gdzie nie istniała żadna liczniejsza organizacja, była to ogromna siła.

Bolszewicy przejęli władzę z jasnym celem rozpoczęcia zbrojnego konfliktu na wielką skalę, najpierw w Rosji, potem w Europie i na całym świecie. Poza granicami dawnego imperium rosyjskiego ponieśli porażkę. Ale w jego granicach powiodło im się całkowicie.

 

Wojna domowa, która szalała przez niemal trzy lata, spustoszyła Rosję tak jak żaden inny konflikt od czasu najazdu mongolskiego w XIII wieku. Doszło do straszliwych zbrodni, a miliony ludzi straciło życie w wyniku działań wojennych, głodu i chorób. Tuż po zakończeniu wojny Rosję dotknęła klęska głodu, jakiej nigdy nie doświadczyli mieszkańcy Europy, klęska o iście azjatyckich rozmiarach, która pochłonęła kolejne miliony ofiar.

Podobnie jak w przypadku wielu terminów związanych z rewolucją rosyjską, określenie „wojna domowa” ma więcej niż jedno znaczenie. Zwyczajowo używa się go w odniesieniu do konfliktu zbrojnego między Armią Czerwoną a różnymi antykomunistycznymi, czyli „białymi”, armiami, konfliktu, który trwał od grudnia 1917 do listopada 1920 roku, kiedy to resztki białych wojsk opuściły Rosję. Pierwotnie jednak „wojna domowa” miała znaczenie szersze. Lenin nazywał tak globalny konflikt klasowy między partią, awangardą „proletariatu”, a międzynarodową „burżuazją” – „wojnę klasową” w najszerszym sensie tego słowa. Działania zbrojne były tylko jednym z jej elementów. Lenin nie tylko spodziewał się, że wojna domowa wybuchnie natychmiast po przejęciu władzy przez bolszewików, ale po to właśnie przejął władzę, aby ją rozpętać. Październikowy zamach stanu byłby dlań klęską, gdyby nie doprowadził do globalnej wojny klasowej. Dziesięć lat przed rewolucją, wyciągając wnioski z dziejów Komuny Paryskiej, Lenin przychylił się do poglądu Marksa, że komuna przegrała, bo nie zdołała rozpętać wojny domowej[*1]. Od chwili wybuchu wojny światowej Lenin potępiał socjalistów-pacyfistów, którzy domagali się przerwania działań wojennych. Jego zdaniem prawdziwi rewolucjoniści nie chcieli pokoju: „To hasło filisterskie, klechowskie. Hasło proletariatu powinno brzmieć: wojna domowa”[1]. „Wojna domowa to przejaw rewolucji… Sądzić, że rewolucja jest możliwa bez wojny domowej, to tak, jak myśleć, że możliwa jest «pokojowa» rewolucja” – pisali Bucharin i Prieobrażenski w poczytnym abecadle komunizmu[2]. Trocki wyraził to jeszcze dobitniej: „Władza sowiecka to zorganizowana wojna domowa”[3]. Z wypowiedzi tych jasno wynika, że bolszewicy nie zostali zmuszeni do wojny domowej przez zagraniczną i krajową „burżuazję”, ale że należała ona do ich programu politycznego.

Dla mieszkańców dawnego imperium rosyjskiego (z wyjątkiem tych, którzy żyli pod okupacją niemiecką) wojna domowa zaczęła się w październiku 1917 roku, kiedy bolszewicy, obaliwszy Rząd Tymczasowy, rozpoczęli walkę z konkurencyjnymi partiami politycznymi. W tym czasie, zanim jeszcze powstały armie „czerwonych” i „białych”, gazety rosyjskie zamieszczały pod nagłówkiem Grażdanskaja wojna (Wojna domowa) doniesienia o walkach między bolszewikami a tymi, którzy nie chcieli uznać ich władzy. „Wojna na dwa fronty”, o której lubili mówić bolszewicy, była faktem i nawet po kilkudziesięciu latach trudno powiedzieć, co wymagało większego wysiłku: walka z cywilnymi oponentami, w czasie której często korzystano z siły zbrojnej, czy konflikt militarny z białymi armiami. Kiedy 23 kwietnia 1918 roku Lenin wygłosił słowa, które z pozoru mogą wydać się zaskakująco głupie – „Można stanowczo powiedzieć, że wojna domowa jest w zasadzie zakończona”[4] – niewątpliwie chodziło mu o wojnę z cywilnymi przeciwnikami, a nie o walkę z wojskami białych, która na dobre jeszcze się nie rozpoczęła.

Ten rozdział i następny dotyczą głównie wojny domowej w tradycyjnym, czyli wojskowym sensie tego słowa. Dzieje tego konfliktu są wyjątkowo skomplikowane, ponieważ brało w nim udział wiele formacji rozproszonych na ogromnym terytorium. Oprócz głównych armii działało tu mnóstwo efemerycznych oddziałów partyzanckich, które często zmieniały strony, a także różne obce wojska. Kiedy rozpada się tak wielkie i zróżnicowane państwo jak Rosja, nie pozostaje żadna spójna struktura; jeżeli zaś spójność nie istnieje, historyk może próbować ją odtworzyć tylko kosztem zniekształcenia rzeczywistości.

Rosyjska wojna domowa toczyła się na trzech głównych frontach: południowym, wschodnim i północno-zachodnim. Można w niej wyodrębnić trzy zasadnicze fazy.

Pierwsza trwała rok: od przewrotu bolszewickiego do zawieszenia broni na froncie zachodnim w listopadzie 1918 roku. Zaczęła się zimą 1917–1918 roku od sformowania nad Donem Armii Ochotniczej pod dowództwem generałów Aleksiejewa i Korniłowa. Pół roku później nad środkową Wołgą i na Syberii zbuntował się Korpus Czechosłowacki, co doprowadziło do powstania w tym regionie frontu wschodniego. Utworzono tam dwa antybolszewickie rządy, jeden z siedzibą w Samarze (Komucz – Komitet Członków Zgromadzenia Ustawodawczego), a drugi w Omsku (Tymczasowy Rząd Syberyjski); oba miały własne wojsko. Ta początkowa faza cechowała się szybkimi zmianami linii frontu i sporadycznymi potyczkami małych oddziałów. W piśmiennictwie komunistycznym zwyczajowo nazywa się tę fazę okresem „partyzantki”. W tym czasie obce wojska – Czechosłowacy po stronie antybolszewickiej, Łotysze po bolszewickiej – odgrywały większą rolę niż siły rodzime. Armia Czerwona została utworzona dopiero pod koniec tej fazy, jesienią 1918 roku.

Druga i decydująca faza wojny domowej trwała ponad siedem miesięcy, od marca do listopada 1919 roku. Początkowo wojska admirała Kołczaka na wschodzie i generała Denikina na południu posuwały się żwawo w kierunku Moskwy, gromiąc Armię Czerwoną i zmuszając ją do odwrotu. Na północnym zachodzie generał Judenicz dotarł aż na przedmieścia Piotrogrodu. Potem jednak Armia Czerwona przechyliła szalę na swoją stronę, zwyciężając najpierw Kołczaka (czerwiec – listopad 1919), a potem Denikina i Judenicza (październik – listopad 1919). Zarówno armia Kołczaka, jak Denikina utraciły zdolność bojową w tym samym czasie, niemal co do dnia: 14–15 listopada 1919 roku.

Końcową fazą wojny domowej były walki w 1920 roku resztek armii Denikina, które pod dowództwem admirała Wrangla broniły się na Półwyspie Krymskim. Oddziały te szybko uległyby ogromnej przewadze liczebnej Armii Czerwonej, gdyby wojska bolszewickie nie musiały zostać przerzucone na zachód[*2] z powodu wybuchu wojny z Polską (kwiecień 1920 roku). Natychmiast po jej zakończeniu czerwoni wszystkimi siłami uderzyli na Wrangla. W listopadzie 1920 roku marynarka angielska i francuska przewiozły do Konstantynopola niedobitki armii Wrangla. Oznaczało to koniec rosyjskiej wojny domowej w znaczeniu wojskowym; w sensie politycznym i społecznym nie skończyła się ona nigdy.

Historiografia sowiecka, zwłaszcza w okresie stalinowskim, za wszelką cenę starała się przedstawić wojnę domową jako obcą interwencję, w czasie której antybolszewicke siły rosyjskie odegrały rolę najemników innych państw. Choć nie da się zaprzeczyć, że w Rosji walczyły obce wojska, to jednak wojna domowa pozostawała przez cały czas konfliktem bratobójczym. Pod koniec 1918 roku w krajach alianckich mówiło się wprawdzie o „krucjacie” przeciwko bolszewizmowi[5], ale do realizacji tych planów nigdy nie doszło. Z rachunku strat poniesionych przez uczestników konfliktu wynika, że pomijając kilka tysięcy czeskich ochotników (po stronie antykomunistycznej) i około 400 Brytyjczyków, gros poległych stanowili Rosjanie i Kozacy. Francuzi i ich sojusznicy stoczyli w kwietniu 1919 roku jedną potyczkę z probolszewickim oddziałem ukraińskim, po czym się wycofali. Amerykanie i Japończycy nigdy nie walczyli z Armią Czerwoną. Udział aliantów (przede wszystkim Brytyjczyków) w tej wojnie sprowadzał się głównie do zaopatrywania białych w sprzęt wojskowy.

Wojska antybolszewickie nazywa się zazwyczaj „białymi”, a nawet białogwardzistami. Określenia te ukuli komuniści, aby ukazać w złym świetle swoich przeciwników, którzy z czasem sami zaczęli ich używać. Biały to oczywiście kolor Burbonów i dziewiętnastowiecznych rojalistów francuskich. Bolszewicy chcieli w ten sposób wmówić opinii światowej, że ich przeciwnicy dążą do restauracji monarchii, podobnie jak to było z emigracją po rewolucji francuskiej. W rzeczywistości żadna z tak zwanych białych armii nie głosiła oficjalnie, że pragnie restauracji caratu. Wszystkie obiecywały, że pozostawią narodowi rosyjskiemu całkowitą swobodę wyboru ustroju. Największa formacja białych, Armia Ochotnicza, używała nie czarno-pomarańczowo-białej flagi Romanowów, ale biało-błękitno-czerwonych barw narodowych[6], a jako hymnu – marsza Prieobrażenskiego Pułku Gwardii, a nie Boże chroń cara. Jej założyciele i dowódcy – generałowie Aleksiejew, Korniłow i Denikin, wszyscy pochodzenia chłopskiego – nigdy nie wyrażali sympatii dla Mikołaja II; Aleksiejew odegrał decydującą rolę w nakłonieniu go do abdykacji[7]. Biali generałowie odrzucali restaurację monarchii nie tylko z zasady, ale ze względów praktycznych – restauracja była nie do przeprowadzenia, ponieważ wszyscy potencjalni kandydaci do tronu albo zginęli zamordowani, albo wycofali się z polityki[*3]. Zgodnie z nieco romantycznym poglądem generała Nikołaja Gołowina, ruch ten był „biały” jedynie w tym sensie, w jakim biały jest sumą wszystkich barw widma. Według Gołowina wojska białych ożywiał nie duch kontrrewolucji, której wojska najechały Francję w 1792 roku, ale duch armii rewolucyjnej, która wydała Napoleona[*4].

Rosyjska wojna domowa toczona na bezkresnych równinach, jeśli nie liczyć niewysokich wzniesień Uralu, miała zupełnie inny charakter niż walki prowadzone na Zachodzie w latach 1914–1918. Nie było tu ustalonych linii frontów. Wojska posuwały się głównie wzdłuż szlaków kolejowych, a rozległe obszary pozostawały niezajęte. Sytuacja zmieniała się nieustannie, do tego stopnia, że armie często formowano nie na tyłach, ale w pobliżu pola walki, i rzucano do boju po krótkim tylko przeszkoleniu albo wręcz bez niego[8]. Pojawiały się one nagle i równie nagle rozpadały i znikały. Jednostki, które nacierały z pozornie nieodpartym impetem, szły w rozsypkę po napotkaniu zdecydowanego oporu. Linie frontu były bardzo rozciągnięte: zdarzało się, że dywizje w sile kilku tysięcy żołnierzy broniły frontu długości 200 kilometrów, a „brygady” liczyły kilkuset ludzi[9]. Oddziały nieregularne przechodziły na stronę nieprzyjaciela, walczyły dla niego przez jakiś czas, po czym ponownie zmieniały stronę. Dziesiątki tysięcy żołnierzy czerwonych po wzięciu do niewoli wcielano do szeregów białych i wysyłano do walki z dawnymi towarzyszami broni. Żołnierzy białych, wziętych do niewoli po ewakuacji sił Wrangla, ubrano w mundury czerwonoarmistów i posłano na front polski. Żołnierze po obu stronach – z wyjątkiem zdeklarowanych ochotników stanowiących mniejszość – nie mieli pojęcia, o co walczą i dezerterowali przy pierwszej nadarzającej się okazji. Sytuacja była tak płynna, że przebiegu wojny nie da się przedstawić w sposób klarowny, tym bardziej że pomiędzy głównymi siłami i na ich tyłach operowały niezależne oddziały „anarchistów”, „zielonych”, „grigoriewowców”, „machnowców”, „siemionowowców” i innych partyzantów, walczących o własne cele. Niektóre mapy wojny domowej przypominają obrazy Jacksona Pollocka, na których białe, czerwone, zielone i czarne linie biegną we wszystkich kierunkach i przecinają się w sposób przypadkowy.

Ponieważ Armia Czerwona odniosła w tej wojnie zwycięstwo, istnieje pokusa, żeby przypisać je lepszemu dowodzeniu i większej motywacji czerwonoarmistów. Jakkolwiek czynniki subiektywne bez wątpienia odegrały tu pewną rolę, dokładniejsza analiza pokazuje, że decydujące były czynniki o charakterze obiektywnym[*5]. Rosyjska wojna domowa przypominała nieco amerykańską wojnę secesyjną, w której Północ dysponowała tak przygniatającą przewagą pod względem liczby ludności, potencjału przemysłowego i transportu, że dopóki miała wolę walki, jej zwycięstwo było pewne. Ze strategicznego punktu widzenia niemal wszystko sprzyjało Armii Czerwonej. Fakt, że biali potrafili toczyć walkę mimo tak niesprzyjających warunków i w pewnym momencie byli nawet bliscy zwycięstwa, świadczy o tym, iż wbrew utartej opinii ich wojska były lepiej dowodzone i miały wyższe morale. Wydaje się, iż ostatecznie przegrali nie dlatego, że ich sprawa była mniej popularna albo że popełnili kardynalne błędy polityczne czy wojskowe, ale dlatego, że napotkali przeszkody nie do pokonania.

Atutem bolszewików było przede wszystkim to, że byli zjednoczeni, podczas gdy ich przeciwnicy – rozproszeni. Armia Czerwona miała jedno dowództwo odbierające rozkazy od jednego ośrodka politycznego. Nawet jeśli przywódcy bolszewików często się spierali, potrafili opracowywać i wprowadzać w życie plany strategiczne. Tymczasem armii białych było kilka i dzieliły je duże odległości. Armie te nie tylko nie miały wspólnej strategii, ale z reguły nie były nawet w stanie koordynować swoich działań. Łączność między Kołczakiem i Denikinem zależała od odwagi pojedynczych oficerów, którzy przekraczali linie nieprzyjaciela; bywało więc, że meldunki wędrowały do celu cały miesiąc[*6]. W rezultacie armie południowa, wschodnia i północno-zachodnia działały niezależnie od siebie, prawie bez koordynacji. Co gorsza, wojska białych składały się z bardzo różnych oddziałów, mających własne dowództwo i własne interesy. Dotyczy to najliczniejszej formacji armii południowej, Kozaków, którzy wykonywali rozkazy białych generałów tylko wtedy, kiedy im to odpowiadało. W tych warunkach błędy popełnione przez naczelne dowództwo bolszewickie mogły zostać naprawione, podczas gdy trafne decyzje białych nie na wiele się zdawały, gdyż nie były realizowane.

Ogromna, prawdopodobnie rozstrzygająca przewaga czerwonych polegała na tym, że panowali nad centrum Rosji, podczas gdy ich przeciwnicy działali na obrzeżach kraju. Byłby to ogromny atut w każdych okolicznościach. „Wydaje mi się – pisze historyk Siergiej Mielgunow –

 

że ruch z peryferii w kierunku centrum jest prawie zawsze skazany na niepowodzenie… To centrum decyduje o sukcesie lub klęsce rewolucji. (Wojna domowa jest rewolucją). Trzeba tu wziąć pod uwagę nie tylko ważny czynnik psychologiczny. Centrum dysponuje wszystkimi zaletami technicznymi, przede wszystkim w postaci istniejącego aparatu administracyjnego, który peryferia muszą tworzyć praktycznie od zera”[10].

 

Działając z centrum, bolszewicy mogli przerzucać siły z jednego frontu na drugi, aby bronić zagrożonych pozycji i wykorzystywać słabe punkty przeciwnika, kiedy zaś byli zmuszeni do odwrotu, sprzyjały im skrócone linie komunikacyjne.

 

Najpierw Kołczak, a potem Denikin przeprowadzali ofensywy na ogromnych obszarach. W miarę posuwania się ich linie były coraz dłuższe i coraz rzadsze. Wyglądało na to, że tak będzie działo się do momentu, gdy pozostanie im zaledwie jeden żołnierz na milę. Kiedy ta chwila nadchodziła, zajmujący centrum bolszewicy, równie słabi, ale, chcąc nie chcąc, stale zagęszczający swoje linie, atakowali w tym czy innym miejscu. Wówczas balon pękał i wszystkie oddziały cofały się, miasta przechodziły z rąk do rąk, a bezsilna ludność padała ofiarą straszliwego odwetu[11].

 

Położenie geograficzne dawało czerwonym nie tylko przewagę strategiczną, ale również bezcenne korzyści materialne.

Przede wszystkim mieli oni do dyspozycji znacznie większe zasoby ludzkie. Zimą 1918–1919 roku, kiedy wojna domowa rozpoczęła się już na dobre, rządzili całą Wielką Rusią zamieszkaną przez około 70 milionów ludzi. Tereny opanowane przez Kołczaka i Denikina miały po 8–9 milionów mieszkańców[*7]. Dzięki tej gigantycznej przewadze ludnościowej – 4 do 1, a nawet 5 do 1 na korzyść bolszewików – Armia Czerwona dysponowała znacznie większą bazą mobilizacyjną. Kiedy podczas rozstrzygających walk w 1919 roku komuniści stracili wielu żołnierzy, którzy polegli lub zdezerterowali, po prostu powołali do wojska kolejnych chłopów, odziali ich w mundury, dali broń i przewieźli na front. Tymczasem Kołczak i Denikin, aby zwiększyć liczebność swoich armii, musieli zajmować coraz większe terytorium, nadmiernie rozpraszając siły. Jesienią 1919 roku, kiedy doszło do decydujących bitew wojny domowej, Armia Czerwona miała pod bronią blisko 3 miliony żołnierzy, podczas gdy łączna liczba żołnierzy białych nigdy nie przekroczyła 250 000[*8]. W każdej większej bitwie czerwoni dysponowali dużą przewagą liczebną. Na początku stycznia 1919 roku Ioakim Vacetis, naczelny dowódca Armii Czerwonej, informował Lenina, że ostatnie zwycięstwa zawdzięcza ona swojej przewadze liczebnej[12]. W czasie bitwy pod Orłem i Kurskiem w październiku 1919 roku, w wyniku której przetrącono kręgosłup armii Denikina, czerwonoarmiści mieli blisko dwukrotną przewagę liczebną[13]. To samo dotyczyło bitwy o Piotrogród.

Ponaddziesięciokrotna przewaga liczebna nie była jedynym atutem Armii Czerwonej, jeśli chodzi o czynnik ludzki. Zająwszy ziemie Wielkiej Rusi, komuniści rządzili ludnością jednorodną etnicznie[*9]. Biali tymczasem działali na terenach zamieszkanych w dużym stopniu przez nie-Rosjan, których albo mało obchodził wynik wojny domowej, albo którzy ze względu na własne interesy narodowe woleli zwycięstwo czerwonych. Siły białych składały się w dużej części z Kozaków, którym bardziej zależało na niepodległości swojej ojczyzny niż na odbudowie rosyjskiego imperium. Wiosną i latem 1919 roku, podczas natarcia na Moskwę, Denikin maszerował przez tereny zamieszkane przez Ukraińców, których lojalność wobec Rosji była jeszcze bardziej wątpliwa.

Armia Czerwona miała też wielką przewagę w broni i amunicji. Przed rewolucją większość fabryk zbrojeniowych znajdowała się na terytorium Wielkiej Rusi. We wrześniu 1916 roku w Rosji działało 5200 przedsiębiorstw produkujących na potrzeby wojenne i zatrudniających 1,94 miliona robotników. Ich rozmieszczenie geograficzne było następujące:[14]

 
 

W 1918 roku rosyjski przemysł zbrojeniowy praktycznie przestał funkcjonować, ale gdy zimą 1918–1919 roku wznowił działalność, prawie cała jego produkcja trafiała do Armii Czerwonej[15]. Biali mieli dostęp jedynie do mniejszych zakładów zbrojeniowych znajdujących się na Uralu i w Donbasie.

Istotne znaczenie miało również to, że Armia Czerwona odziedziczyła ogromne zapasy sprzętu wojskowego. Historycy komunistyczni są zgodni, że w czasie wojny domowej Armia Czerwona „niemal całkowicie i pod każdym względem opierała się na zapasach pozostawionych przez armię carską. Praktycznie biorąc, były one niewyczerpane. Wielu rodzajów sprzętu wystarczyło nie tylko na całą wojnę domową, ale aż do 1928 roku”[16]. Ze spisu sporządzonego w grudniu 1917 roku, podobno niekompletnego, wynika, że w magazynach dawnej armii znajdowało się 2,5 miliona karabinów, 1,2 miliarda sztuk amunicji do broni ręcznej, 12 000 dział polowych i 28 milionów pocisków artyleryjskich[17]. Niemal całość tego wyposażenia wpadła w ręce komunistów. Białym w spadku po caracie dostały się tylko arsenały pozostawione w Rumunii, które przekazali im alianci. Poza tym musieli się zadowalać bronią zdobytą na nieprzyjacielu i dostawami z zagranicy. Bez tych ostatnich armie białych, działające na terenach, na których niewiele było fabryk zbrojeniowych i dawnych magazynów carskich, nie mogłyby kontynuować walki. Tymczasem w Armii Czerwonej korzystającej z tego, co pozostawił carat, i z tego, co wytwarzał sowiecki przemysł zbrojeniowy, stosunek liczby dział i karabinów maszynowych do liczby żołnierzy był pod koniec wojny domowej wyższy niż w armii carskiej[18].

Czerwoni dysponowali też lepszym transportem kolejowym. Rosyjska sieć kolejowa rozchodziła się promieniście z Moskwy. Połączenia poprzeczne były słabo rozwinięte. Dzięki panowaniu nad centrum komunistom było łatwiej niż białym przerzucać wojsko i zaopatrzenie.

Biali górowali nad bolszewikami tylko pod względem dostępu do produktów żywnościowych i węgla, których mieli pod dostatkiem. Braki żywności i paliwa przysparzały rządowi sowieckiemu ogromnych trudności, choć odczuwała je bardziej ludność cywilna niż sam reżim czy wojsko, bo władze dbały o zaopatrzenie administracji i Armii Czerwonej. Już w 1918 roku przynajmniej jedną trzecią, a być może nawet dwie trzecie wydatków rządu pochłaniały siły zbrojne[19]. W 1919 roku do Armii Czerwonej trafiało 40 procent chleba i 69 procent butów produkowanych w Rosji Sowieckiej, w 1920 roku zaś była ona potężnym konsumentem produktu narodowego, pochłaniając, wśród innych artykułów, 60 procent krajowej produkcji mięsa[20].

Wojska czerwonych i białych różniły się w sposób zasadniczy i różnica ta działała także na korzyść komunistów. Armia Czerwona była wojskowym ramieniem rządu cywilnego, podczas gdy armie białych łączyły funkcję siły zbrojnej z wykonywaniem władzy wykonawczej. Ta podwójna rola stwarzała mnóstwo kłopotów, z którymi biali generałowie nie potrafili sobie poradzić[*10]. Nie tylko brakowało im doświadczenia administracyjnego i wykwalifikowanych kadr – i tu czynniki subiektywne zaczynają się mieszać z obiektywnymi – ale byli ponadto wychowani w nieufności do polityki i polityków. Byłym oficerom carskim łatwiej przychodziło słuchać niż rozkazywać, i służyć rządowi bolszewickiemu mimo pogardy, którą do niego czuli, niż brać na siebie ciężar kierowania państwem – po prostu dlatego, że rząd ten stanowił władzę. Politycy, nawet ci, którzy chcieli białym pomóc, oznaczali kłopoty, ponieważ wprowadzali ducha partyjności i niezgody w zjednoczony front walki z komunizmem. Obaj [z Aleksiejewem] – pisze Denikin –

 

staraliśmy się wszystkimi siłami odgrodzić siebie i armię od szalejących namiętności politycznych i oprzeć ideologię [białych] na prostych, niepodważalnych symbolach narodowych. Okazało się to niezwykle trudne. „Polityka” wdzierała się do naszej pracy, jak żywioł wdzierała się też w życie armii[21].

 

To wyznanie dowódcy najważniejszej białej armii, z którym Kołczak z pewnością by się zgodził, ukazuje słabą stronę przywódców sił antybolszewickich. Oto usiłując odrodzić państwo rosyjskie, co było siłą rzeczy zadaniem politycznym, myśleli oni w kategoriach czysto wojskowych. Od każdego, kto zaciągał się do szeregów Armii Ochotniczej, żądano, aby w czasie służby czynnej powstrzymał się od działalności politycznej[*11]. Tymczasem Armia Czerwona była upolityczniona od góry do dołu, ale nie w sensie swobody dyskusji politycznych. Upolitycznienie polegało na tym, że wszelkimi środkami propagandowymi wpajano żołnierzom przekonanie, iż w wojnie domowej chodzi o politykę.

Wreszcie, o ile Armia Czerwona była siłą rewolucyjną, to armie białych pozostawały wierne tradycji. Różnicę tę symbolizował wygląd żołnierzy. W latach 1917–1918 czerwonoarmiści nie mieli oficjalnych uniformów i nosili wszystko, co mieli pod ręką: części carskich mundurów, skórzane kurtki, ubrania cywilne. Dopiero w 1919 roku zaczęto ubierać ich w nowe, specjalnie zaprojektowane mundury. Biali nosili albo mundury carskie – oficerowie z tradycyjnymi epoletami – albo brytyjskie. Mentalność stron była tak różna jak ich strój. Piotra Struwego uderzyła „staroreżimowość” generałów Armii Ochotniczej:

 

Z psychologicznego punktu widzenia biali zachowywali się, jakby nic się nie stało, choć wokół nich runął cały świat, i aby pokonać przeciwnika, oni sami musieli w pewnym sensie odrodzić się… Nic nie zaszkodziło „białym” tak, jak to właśnie, że psychologicznie tkwili w dawnych czasach, czasach, które bezpowrotnie minęły. Nie programowo, ale psychologicznie tkwili w dawnym ustroju… Ludzie o tej „staroreżimowej” psychice znaleźli się we wzburzonym morzu rewolucyjnej anarchii i zupełnie stracili orientację. Celowo podkreślam, że chodzi mi tu o „staroreżimowość” nie w sensie programowym, ale psychologicznym. Podczas rewolucyjnej zawieruchy, która rozszalała się w Rosji w 1917 roku, nawet zdeklarowani zwolennicy przywrócenia dawnego porządku musieli się stać rewolucjonistami w sensie psychologicznym, ponieważ w czasie rewolucji tylko rewolucjoniści potrafią znaleźć sobie miejsce[22].

 

Jeśli wziąć pod uwagę fakt, że bolszewicy dysponowali ogromną przewagą niemal w każdej dziedzinie, dziwne jest nie to, że wygrali oni wojnę domową, ale że zajęło im to aż trzy lata.

 

Pod względem militarnym wojna domowa rozpoczęła się w chwili, kiedy garstka oficerów-patriotów, upokorzonych rozpadem armii rosyjskiej i złamaniem sojuszniczych zobowiązań przez bolszewików, postanowiła kontynuować wojnę z państwami centralnymi. Z początku ich działania miały charakter nie tyle antybolszewicki, ile antyniemiecki, ponieważ Lenin był dla nich jedynie niemieckim agentem. Armia południowa podjęła walkę z bolszewikami dopiero wtedy, gdy Niemcy i Austriacy wycofali się z Rosji, a reżim bolszewicki niespodziewanie utrzymał się przy władzy. Generałowie patrioci liczyli jednak na przerwanie bratobójczych zmagań dzięki zjednoczeniu wszystkich sił do walki z Niemcami. Byłoby to niejako odwrócenie wyczynu Lenina, któremu udało się przekształcić wojnę między narodami w wojnę klasową[23].

Na froncie wschodnim sytuacja wyglądała początkowo inaczej. Przeciwko bolszewikom wystąpili albo eserowcy, którzy wznieśli sztandar Konstytuanty, albo syberyjscy separatyści. Jednakże pod koniec 1918 roku, kiedy naczelne dowództwo objął admirał Kołczak, również tutaj górę wzięły hasła nacjonalistyczne.

Twórcą największej formacji zbrojnej białych, Armii Ochotniczej, był generał Michaił Aleksiejew. W chwili wybuchu rewolucji miał on sześćdziesiąt lat i za sobą wspaniałą karierę wojskową, sięgającą jeszcze wojny z Turcją w latach 1877–1878. W 1915 roku Mikołaj II, który objął wówczas osobiste dowództwo nad armią rosyjską, mianował Aleksiejewa szefem sztabu. Od tej chwili aż do rewolucji lutowej Aleksiejew był de facto naczelnym dowódcą rosyjskich sił zbrojnych. Całym sercem oddany armii, uważał ją za wcielenie rosyjskiej państwowości. Pod koniec 1916 roku, wobec ciężkich klęsk, przystąpił do spisku przeciwko carowi. W lutym 1917 roku skłonił go do abdykacji, mając nadzieję, że zapobiegnie to rozszerzeniu się buntu garnizonu piotrogrodzkiego. Po rewolucji lutowej przyłączył się do organizacji patriotycznych, które usiłowały powstrzymać anarchię. Ceniony za patriotyzm i umiejętności strategiczne nawet przez przeciwników politycznych, Aleksiejew był raczej sztabowcem niż dowódcą frontowym.

Zamach bolszewicki zastał go w Moskwie. Doszedłszy do wniosku, że nowy reżim ani nie dotrzyma rosyjskich zobowiązań sojuszniczych, ani nie powstrzyma rozpadu sił zbrojnych, udał się nad Don z zamiarem skupienia wokół siebie resztek armii i wznowienia wojny z Niemcami. Wsparcie obiecała mu Rada Działaczy Społecznych (Sowiet Obszczestwiennych Diejatielej), nieformalne stowarzyszenie wybitnych osobistości, w którym rej wiedli liberalni konstytucyjni demokraci (kadeci)[*12]. Do formacji, zwanej nieoficjalnie Organizacją Aleksiejewa, udało mu się zwerbować 400–500 oficerów, czyli bardzo niewielu, zważywszy, że w okolicy przebywało mnóstwo zdemobilizowanych wojskowych czekających bezczynnie na rozwój wypadków.

Do kwatery Aleksiejewa w Nowoczerkasku zawitali wkrótce inni generałowie, uciekinierzy z bolszewickiej Rosji. Najwybitniejszym z nich był Ławr Korniłow, który zbiegł z więzienia w Bychowie, dokąd wtrącił go w sierpniu Kierenski, i w przebraniu przekradł się na południe. Porywczy, śmiały, uwielbiany przez żołnierzy, znakomicie uzupełniał się z pedantycznym i skrytym Aleksiejewem. Ten ostatni, który cenił umiejętności dowódcze Korniłowa, ale wątpił w jego rozsądek polityczny, zaproponował porozumienie, na mocy którego Korniłow miał objąć komendę nad wojskiem, a on, Aleksiejew, wziąłby odpowiedzialność za politykę i finanse armii. Korniłow propozycję odrzucił, domagając się samodzielnego dowództwa, i zagroził, że w razie odmowy wyjedzie na Syberię.

W styczniu 1918 roku spór między generałami został załagodzony dzięki pośrednictwu polityków, którzy przybyli z Rosji do Nowoczerkaska, aby doradzać dowódcom wojskowym. Byli wśród nich Piotr Struwe, najtęższa głowa rosyjskiego ruchu konserwatywnego, i Pawieł Milukow – przywódca ruchu liberalnego. Obaj opowiedzieli się po stronie Aleksiejewa i ostrzegli Korniłowa, że jeśli nie zgodzi się na podwójne dowództwo, nie otrzyma pomocy finansowej. Korniłow ustąpił i 7 stycznia zawarto porozumienie, na mocy którego Aleksiejew objął pieczę nad finansami armii i jej „sprawami zagranicznymi” (przez co rozumiano przede wszystkim stosunki z Kozakami dońskimi, na których terytorium miała powstać nowa armia), a Korniłow został naczelnym dowódcą. Utworzono „radę polityczną” składającą się z polityków i generałów, której zadaniem było prowadzenie spraw politycznych armii i utrzymywanie kontaktów ze zwolennikami przebywającymi w bolszewickiej Rosji. Po zawarciu porozumienia „Organizację Aleksiejewa” przemianowano na „Armię Ochotniczą” (Dobrowolczeskaja Armija).

Na propozycję Borisa Sawinkowa, rewolucjonisty, który stał się patriotą, Armia Ochotnicza ogłosiła mglistą deklarację programową, wedle której jej celem było zrzucenie „niemiecko-bolszewickiego jarzma” i ponowne zwołanie Zgromadzenia Ustawodawczego[24]. Przy armii działały misje wojskowe brytyjska i francuska; Francuzi przyrzekli znaczne pieniądze (których nigdy nie ujrzano)[25]. Przez pewien czas na tym kończyła się cała pomoc aliancka dla białych. Alianci nie chcieli bardziej zdecydowanie zaangażować się po stronie sił ochotniczych, bo wciąż usiłowali odwieść bolszewików od podpisania separatystycznego pokoju z państwami centralnymi.

Chcąc do minimum ograniczyć kontakty z politykami, Korniłow przeniósł swą kwaterę główną do Rostowa. Szefem sztabu mianował generała Aleksandra Łukomskiego, współpracownika z okresu konfliktu z Kierenskim[26]. Do armii wstępowało 70–80 ochotników dziennie i pod koniec stycznia liczyła ona około 2000 żołnierzy, w większości młodych oficerów, kadetów oraz uczniów szkół średnich przepełnionych patriotyzmem i rwących się do służby z bronią w ręku; zwykłych żołnierzy nie było w niej prawie wcale[27].

Los Armii Ochotniczej i jej następczyni, Sił Zbrojnych Południa Rosji, był od początku nierozdzielnie związany z Kozakami znad Donu, Kubania i Tereku, których ziemie generałowie wybrali na bazę swoich działań i skąd pochodziła większość żołnierzy. Ta okoliczność przesądziła o słabości wojsk białych, ponieważ Kozacy okazali się sprzymierzeńcami niewiarygodnymi i nieskłonnymi do poświęceń.

Dońskie Wojsko Kozackie (Donskoje Kazacz’je Wojsko) było najliczniejszym kontyngentem kozackim w armii carskiej; tworzyło lwią część jej kawalerii. Mniejsze oddziały wystawili Kozacy kubańscy i tereccy. Historia Kozaków dońskich sięga początku XVI wieku, kiedy na pustkowia między Rusią moskiewską, Persją i imperium osmańskim zaczęli zbiegać chłopi pańszczyźniani. Zrazu utrzymywali się oni z myślistwa, rybołówstwa i łupienia siedzib muzułmańskich. Z czasem władze carskie ograniczyły ich niezależność i wcielały ich, wraz z innymi Kozakami, do wojska. W zamian za służbę w wojsku Kozacy dońscy otrzymywali hojne nadania ziemi. W przededniu rewolucji w ich posiadaniu znajdowało się 13 z 17 milionów hektarów ziemi ornej nad Donem, przy czym przeciętne gospodarstwo liczyło 12 hektarów[28] – dwa razy więcej niż typowe gospodarstwo chłopskie w centralnej Rosji. Kozacy stali się jednym z filarów caratu; często używano ich do tłumienia rozruchów. W czasie I wojny światowej wystawili sześćdziesiąt pułków kawalerii. Kiedy w drugiej połowie 1917 roku armia rosyjska rozsypała się, oddziały te wróciły do swoich stron rodzinnych w dobrym stanie. W lipcu wojsko kozackie obrało swoim atamanem generała Aleksieja Kaledina, patriotę rosyjskiego, który zaproponował swoje usługi Armii Ochotniczej.

Jednakże dwa miliony Kozaków dońskich było siłą o niepewnej wartości; Kaledin ostrzegł przyjaciół, że nie może ręczyć za ich lojalność. Kozacy dońscy nie uznawali rządu sowieckiego nie dlatego, że odmawiali bolszewikom prawa do rządzenia Rosją, ale z troski o swoją własność, sowiecki dekret przewidywał bowiem nacjonalizację ziemi prywatnej. Znacznie bardziej obchodziło ich to, co się dzieje nad Donem niż w Rosji. Zdaniem Denikina ich postawę można było ująć krótko: „Rosja nas nie obchodzi” (Do Rossii nam dieła niet)[29]. Kiedy państwo rosyjskie się rozpadło, postanowili przede wszystkim zadbać o własne bezpieczeństwo, czyli bronić swoich bogatych gospodarstw przed zewnętrznymi i wewnętrznymi wrogami. W tym celu, i tylko w tym, byli gotowi współpracować z antybolszewickimi generałami. Do czasu porażki i wycofania się Niemców z Rosji usiłowali utworzyć pod ich patronatem niepodległą republikę dońską. Dopiero gdy niemieckich opiekunów zabrakło, przyłączyli się do białych. Lew Trocki słusznie twierdził, że gdyby Armia Czerwona uszanowała ziemie Kozaków dońskich, nie wystąpiliby przeciwko niej[30]. Poza swoim terytorium walkę zbrojną nieodmiennie łączyli z rabunkiem, którego ofiarami padali najczęściej Żydzi. Podobnie było z Kozakami kubańskimi i tereckimi, którzy przez cały czas wojny domowej uważali się za suwerenny naród, nawet jeśli nie mieli wpływu na białe armie działające na ich ziemiach; kiedy walczyli razem z ochotnikami, czynili tak przede wszystkim po to, aby łupić ludność cywilną.

Konflikt między Kozakami dbającymi tylko o swoje sprawy a białymi generałami, którzy musieli myśleć o całym państwie, był z natury nierozwiązywalny[31]. Na darmo Denikin wielokrotnie apelował nie tylko do (nieistniejącego) poczucia patriotyzmu Kozaków dońskich, ale i do ich interesu własnego. Doprowadzało to do wściekłości Korniłowa, który

 

w każdej ewakuowanej dońskiej osadzie zwoływał Kozaków i w patriotycznym przemówieniu namawiał ich, aby poszli z nim – zawsze bez skutku. Przemówienia te nieodmiennie kończyły się słowami: „Jesteście hołotą (swołocz)”[32].

 

Kozacy czuli się zagrożeni bolszewickim dekretem o ziemi, ponieważ żyli wśród nich chłopi znacznie od nich biedniejsi, nie będący członkami wspólnot kozackich, którzy mogli go użyć jako pretekstu do zagrabienia ich własności. Była to w większości ludność napływowa, tak zwani inogorodni (zamiejscowi), którzy opuścili przeludnione obszary Wielkiej Rusi. Uprawiali małe poletka albo najmowali się do pracy w gospodarstwach kozackich. W 1917 roku żyło ich nad Donem 1,8 miliona, z czego około pół miliona nie miało ziemi[33]. Stanowili żywioł bardzo radykalny, a z ich szeregów rekrutowała się większość zwolenników władzy bolszewickiej nad Donem. Do inogorodnych dołączali dezerterzy z rozpadających się frontów kaukaskiego i czarnomorskiego, jak również niektórzy młodzi Kozacy, którzy wskutek wojny zradykalizowali się i zwrócili przeciwko starszyźnie.

W połowie lutego 1918 roku Armia Ochotnicza liczyła 4000 żołnierzy o wysokim morale. Było to wojsko, które z czasem stanie się najlepszą formacją zbrojną wojny domowej. Jego rozbudowę poważnie utrudniał brak pieniędzy. Moskiewscy przyjaciele Aleksiejewa nie dotrzymali swoich obietnic, ponieważ nacjonalizacja banków i przejęcie sejfów bankowych pozbawiły ich środków finansowych[34]. Według Denikina ich datki wyniosły zaledwie 800 000 rubli[35]. Alianci obiecali 100 milionów rubli, ale na razie dali tylko 500 000. Gdyby Aleksiejew nie zdołał przy pomocy Kaledina wycofać 9 milionów rubli z rostowskiego oddziału banku państwowego, Armia Ochotnicza zmarłaby śmiercią naturalną już na samym początku[36].

Wieść o powstaniu nad Donem Armii Ochotniczej w sojuszu z Kozakami Kaledina wywołała alarm w sztabie bolszewików w Smolnym. Obeznani z dziejami rewolucji francuskiej komuniści natychmiast dostrzegli analogię z antyrewolucyjnym powstaniem w Wandei. Zagrożenie miało charakter nie tylko polityczny i wojskowy, ale także ekonomiczny, ponieważ w czasie trwających wówczas rokowań pokojowych w Brześciu Niemcy dali do zrozumienia, że zamierzają oderwać od Rosji Ukrainę i uczynić z niej państwo marionetkowe. Bolszewicy stanęli więc przed groźbą utraty jeszcze jednego obszaru produkcji zboża. Aby do tego nie dopuścić, Lenin polecił Władimirowi Antonowowi-Owsiejence zebrać jak najwięcej żołnierzy i wraz z sympatyzującymi z bolszewikami chłopami i dezerterami zlikwidować rodzącą się kontrrewolucję. Drugim zadaniem Owsiejenki było zajęcie Ukrainy, zanim Niemcy zamienią ją w swój protektorat. Armia Owsiejenki w sile 6000–7000 żołnierzy, aczkolwiek niezdyscyplinowana i osłabiana przez dezercje, w grudniu 1917 i styczniu 1918 roku szybko posuwała się naprzód. Nad Donem probolszewiccy chłopi, robotnicy i dezerterzy wzniecili bunt, czekając na jej nadejście.

Atakowani z zewnątrz i od wewnątrz Kozacy dońscy potępili Kaledina za sprzymierzenie się z Aleksiejewem i Korniłowem. Członek kozackiej starszyzny wyrażał powszechne uczucia, kiedy mówił: „Rosja? Oczywiście, była wielką potęgą, ale to już przeszłość… Cóż, niech będzie, co ma być… Mamy dość własnych kłopotów”[37]. Utraciwszy mir wśród rodaków, widząc szerzącą się anarchię, której nie był w stanie zapobiec, i z rozpaczą myśląc o przyszłości Rosji, Kaledin popełnił samobójstwo (29 stycznia/11 lutego 1918). Przez następne trzy miesiące, do czasu wyboru na jego następcę w maju 1918 roku generała Piotra Krasnowa, Kozacy dońscy nie mieli dowódcy.

Wobec buntu Kozaków i zbliżania się przeważających sił czerwonych Korniłowowi groziło okrążenie[38]. Przed popełnieniem samobójstwa Kaledin namawiał białych generałów do przesunięcia swych niewielkich sił nad Kubań. Uważał, że tamtejsi Kozacy będą przychylniejsi białym, bo żyło tam mniej inogorodnych. Korniłow poszedł za jego radą. W nocy z 21 na 22 lutego (n.s.)[*13] Armia Ochotnicza opuściła Nowoczerkask i Rostów i ruszyła na południe, jak pisał Denikin, „w siną dal”[39]. Dokładna liczba żołnierzy, którzy brali udział w tej legendarnej „wyprawie lodowej”, nie jest znana; najbardziej wiarygodne dane mówią o 6000, z czego 2500–3500 stanowili wojskowi, a resztę cywile[*14]. Zaraz potem wojska czerwonych pod dowództwem Antonowa-Owsiejenki wkroczyły do Nowoczerkaska i Rostowa.

Niewielki oddział ochotników maszerował przez wrogie tereny, nękany przez inogorodnych i probolszewickich dezerterów, zmagając się z okrutnym zimnem i lodowatym deszczem oraz brakiem żywności, odzienia i uzbrojenia. Żołnierze musieli walczyć na każdym kroku. Rannych nie było gdzie pielęgnować; straty uzupełniano, werbując po drodze kubańskich Kozaków. Armia była odcięta od reszty świata, a jej moskiewscy przyjaciele nie mieli pojęcia, gdzie jest i czy w ogóle jeszcze istnieje.

Podczas oblężenia stolicy Kozaków kubańskich, Jekaterynodaru, doszło do tragedii. 13 kwietnia Korniłow dowodził wojskami z samotnie stojącej chałupy. Około 3000 ochotników, wspomaganych przez 4000 kozackiej konnicy i dysponujących 8 działami polowymi oraz 700 pociskami, atakowało miasto bronione przez 17 000 bolszewików mających 30 dział i w bród amunicji[40]. Ponieważ artyleria czerwonych wzięła na cel kwaterę Korniłowa, podwładni nakłaniali go do opuszczenia niebezpiecznego miejsca. Generał jednak, zaabsorbowany dowodzeniem, machnął ręką. Kiedy pochylał się nad mapą, wybuchł pocisk. Siła eksplozji rzuciła Korniłowa o piec; upadł z rozbitą czaszką, walący się sufit przygniótł go[41]. Zmarł po kilku minutach. Jego śmierć była ciężkim ciosem dla białej armii, ponieważ Anton Denikin, który natychmiast przejął naczelne dowództwo (omal nie zginął od tego samego pocisku), nie miał charyzmy i talentu poprzednika. Korniłowa pochowano w bezimiennym grobie, po czym Denikin rozkazał zwinąć oblężenie i ruszać dalej. Po odejściu ochotników bolszewicy ekshumowali szczątki Korniłowa, triumfalnie obnosili je po mieście, po czym rozczłonkowali i spalili[42].

 

Jak każdy pokonany wódz, Denikin był surowo oceniany przez historyków. Jeśli jednak wziąć pod uwagę okoliczności, ocena ta nie wypadnie najgorzej. Jakkolwiek brakowało Denikinowi silnej osobowości i talentu organizacyjnego, był niezłym strategiem i łączył uczciwość z całkowitym oddaniem sprawie[43]. O jego formacie intelektualnym świadczą pięciotomowe pamiętniki, cechujące się rzadko spotykanym obiektywizmem i skromnością. Jeden z cywilnych współpracowników Denikina, Konstantin Sokołow, skądinąd krytyczny wobec zwierzchnika, mówi o nim jako o człowieku w samych superlatywach, nazywając „typowym rosyjskim inteligentem”[44]. Denikin odznaczał się „nieodpartym urokiem”. Powierzchowność miał

 

najzwyczajniejszą w świecie. Nie było w nim nic wielkiego, nic demonicznego. Zwykły rosyjski generał ze skłonnością do otyłości, wielką łysą głową otoczoną wianuszkiem krótkich siwiejących włosów, kozią bródką i podkręconym wąsem. Z jego niezgrabnych, jakby skrępowanych manier przebijała ujmująca, nieśmiała surowość, a bezpośrednie, uparte spojrzenie tajało w dobrodusznym uśmiechu i zaraźliwym śmiechu… W generale Denikinie nie dostrzegłem Napoleona, bohatera, wodza, lecz tylko uczciwego, niezłomnego i dzielnego człowieka, jednego z owych „dobrych” Rosjan, którzy, jeśli wierzyć Kluczewskiemu, położyli kres „Wielkiej Smucie” w Rosji[*15].

 

Choć lewicowi przeciwnicy lubią przedstawiać generała jako reakcyjnego monarchistę, więcej racji miał pewien komunistyczny historyk, który nazwał go „prawicowym październikowcem”, czyli liberalnym konserwatystą[45]. Ze wspomnień Denikina dowiadujemy się, że sympatyzował z ruchem liberalnym, który zainicjował rewolucję 1905 roku. Na ogół jednak pozostawał wierny tradycji armii rosyjskiej, uważając, że zawodowemu oficerowi nie przystoi działalność polityczna[46].

Wyprawa lodowa skończyła się w kwietniu, kiedy Armia Ochotnicza, przebywszy w ciągu osiemdziesięciu dni 1100 kilometrów i przez połowę tego dystansu tocząc walki, zajęła wreszcie Jekaterynodar. Zdobywców miasta odznaczono specjalnym orderem w kształcie korony cierniowej przebitej mieczem.

Niebawem sytuacja się poprawiła. Pułkownik Michaił Drozdowski, dowódca brygady w sile 2000 żołnierzy piechoty i kawalerii, ściągnął z frontu rumuńskiego nad Don i oddał się do dyspozycji Denikina. Był to jedyny oddział, który w całości przyłączył się do Armii Ochotniczej. Nawet tak niewielkie siły miały duże znaczenie, ponieważ w czasie wojny domowej jeden ochotnik wart był dziesięciu rekrutów. Jeszcze większym optymizmem napawał fakt, że po trzech miesiącach rządów komunistycznych z ich rekwizycjami zboża inogorodni stracili sympatię do reżimu leninowskiego. Przez cały kwiecień nad Donem wybuchały powstania antybolszewickie. W efekcie połączonym wysiłkiem Drozdowskiego, Kozaków i Niemców przepędzono bolszewików znad Donu. Na początku maja ochotnicy odzyskali Nowoczerkask i Rostów.

 

Kiedy na północnym Kaukazie powstawała Armia Ochotnicza, nad środkową Wołgą i na Syberii organizowały się inne ugrupowania antybolszewickie. Działania te miały charakter bardziej polityczny niż wojskowy, a ich celem było albo utworzenie demokratycznego rządu całej Rosji, albo zapewnienie regionowi niezależności od Moskwy. Siły zbrojne stanowiły tu tylko dodatek – w każdym razie do listopada 1918 roku, kiedy admirał Aleksandr Kołczak objął dowództwo frontu wschodniego. Wojska białych na Syberii ustępowały Armii Ochotniczej pod każdym względem – poziomem dowodzenia, organizacji i morale. Jedyną sprawną formacją działającą na wschodzie – od maja do października 1918 roku – był Korpus Czechosłowacki[47].

Sytuacja społeczno-ekonomiczna na Syberii różniła się istotnie od warunków panujących na obszarze Wielkiej Rusi. Syberia nie znała pańszczyzny. Mieszkająca tu ludność rosyjska składała się z wolnych chłopów i kupców, przedsiębiorczych i niezależnych, ożywianych duchem pogranicza, który obcy był dawnym chłopom pańszczyźnianym. Wśród nich żyli jednak, podobnie jak wśród Kozaków, „zamiejscowi”, czyli chłopscy emigranci z centralnej Rosji, żądni ziemi starych osadników (starożylcew). Część z nich uprawiała niewielkie poletka, część wiodła półkoczowniczą egzystencję, stosując prymitywną metodę wypalania lasów pod uprawę. Na Syberii, podobnie jak na północnym Kaukazie, w czasie rewolucji i wojny domowej ludność napływowa wystąpiła przeciwko zamożnym starym osadnikom i Kozakom. Wraz z robotnikami przemysłowymi z fabryk na Uralu poparła bolszewików; obie grupy wywodziły się z chłopów pańszczyźnianych. Podobnie jak na terenie Rosji właściwej, również na Syberii istniał wyraźny związek między dziedzictwem pańszczyzny a bolszewizmem[*16].

W połowie XIX wieku na Syberii istniał dynamiczny ruch separatystyczny, który dążył do autonomii. Jego działacze twierdzili, że region odznacza się wyjątkowymi cechami historycznymi i społecznymi, wymagającymi specjalnych metod administracyjnych. Ruch nabrał rozmachu za czasów Rządu Tymczasowego, kiedy mieszkańcy Syberii powołali własną władzę regionalną. Po przewrocie bolszewickim podjęto jeszcze bardziej zdecydowane kroki: autonomia miała teraz służyć nie tylko obronie ducha syberyjskiego, ale uniknięciu grożącej wojny domowej. W grudniu 1917 roku eserowcy i kadeci powołali w Tomsku Syberyjską Dumę Obwodową (Sibirskaja Obłastnaja Duma), która pełniła funkcję quasi-rządu regionalnego[*17]. W następnym miesiącu (27 stycznia/9 lutego 1918) Duma ogłosiła niepodległość Syberii i skład oficjalnego rządu[48]. Na początku lipca rząd ten, który tymczasem przeniósł się do Omska, potwierdził w oficjalnym oświadczeniu, że jest jedyną legalną władzą tego regionu[49]. Oświadczenie to nie rozstrzygało jednak kwestii stosunków wzajemnych z Rosją. Deklarowano, że Syberia jest niezależna od Moskwy tylko tymczasowo i że trzeba zrobić wszystko, aby przywrócić jedność państwa. Przyszłe stosunki z europejską częścią Rosji miało określić Ogólnorosyjskie Zgromadzenie Ustawodawcze. Rząd Syberii zniósł prawa sowieckie, rozwiązał rady i zwrócił zabraną ziemię prawowitym właścicielom. Uchwalono, że sztandar Syberii będzie miał barwy biało-zielone, symbolizujące śnieg i lasy syberyjskie.

Podczas gdy rząd tomsko-omski ograniczał swoją władzę do obszaru Syberii, powstały 8 czerwca 1918 roku w Samarze Komitet Członków Zgromadzenia Ustawodawczego (Komucz) uważał się za jedyny legalny rząd Rosji. Twierdzono bowiem, że Zgromadzenie Ustawodawcze, wybrane w listopadzie 1917 roku przez 44 miliony wyborców, a potem rozpędzone przez bolszewików, jest wyłącznym źródłem legitymacji politycznej.

Po rozgonieniu przez bolszewików Konstytuanty deputowani eserowscy z Nadwołża, bastionu partii socjalistów-rewolucjonistów, wrócili do stron rodzinnych[50]. Próbowali tam zwołać Zgromadzenie Ustawodawcze, ale bez powodzenia[51]. Ponowną szansę stworzył im bunt Korpusu Czechosłowackiego w czerwcu 1918 roku. Czesi byli jeńcami wojennymi armii carskiej z I wojny światowej. Po zawarciu przez bolszewików pokoju z państwami centralnymi postanowili wyjechać z Rosji do Francji przez Władywostok. W maju 1918 roku Trocki kazał im złożyć broń, co doprowadziło do buntu[52]. 8 czerwca Czesi przepędzili bolszewików z Samary. Tego samego dnia pięciu eserowskich deputowanych do Zgromadzenia Ustawodawczego z Władimirem Wolskim na czele utworzyło wspomniany Komucz. Wkrótce liczył on już 92 członków, samych eserowców, w większości należących do radykalnego skrzydła partii. Na czele Komucza stanął Wiktor Czernow[53], a nad jego siedzibą powiewała czerwona flaga. W dniu swego powstania Komucz zdelegalizował władzę bolszewicką w guberni samarskiej i przywrócił wszystkie prawa i swobody obywatelskie. Istniejące rady, mianowane przez bolszewików, rozwiązano, zastępując nowymi, wybranymi w demokratycznych wyborach z udziałem wszystkich partii politycznych[54].

Nic nie świadczy dobitniej o małej wadze programów politycznych i społecznych w czasie wojny domowej niż los Komucza. 24 lipca ogłosił on platformę programową bardzo socjalistyczną i demokratyczną w treści – taką, jakiej zachodnie rządy zawsze domagały się od białych generałów. Uznano w niej bolszewicki dekret o ziemi i zagwarantowano chłopom nienaruszalność własności obszarów, które zajęli po lutym 1917 roku. Utrzymano w mocy również bolszewickie ustawodawstwo pracy[55]. Te decyzje nie zapewniły jednak Komuczowi poparcia ludności, która nie zwracała już żadnej uwagi na programy i obietnice. Po listopadowych wyborach do Zgromadzenia Ustawodawczego wyborcy zrazili się do polityki, a jeżeli wyrażali jeszcze poglądy polityczne, to były one bardziej prawicowe. Toteż podczas wyborów do władz miejskich Samary, gdy Komucz wciąż jeszcze cieszył się popularnością (sierpień 1918), zaledwie jedna trzecia ze 120 000 wyborców pofatygowała się do urn, z czego mniej niż połowa oddała głosy na blok mienszewicko-eserowski. We władzach miejskich w Ufie i Symbirsku wybrani socjaliści stanowili mniej niż jedną trzecią i tylko w Orenburgu zyskali aż połowę miejsc. W 1919 roku absencja w wyborach municypalnych w niektórych miastach rządzonych przez niebolszewików sięgnęła aż 83 procent[56].

Komucz stworzył rząd składający się z czternastu eserowców i jednego mienszewika; siły zbrojne podległe temu rządowi nazwano Armią Ludową (Narodnaja Armija). Początkowo liczono, że da się stworzyć wojsko z samych ochotników, ale zgłosiło się ich mniej niż 6000, trzeba więc było się uciec do poboru. Planowano powołać 50 000 młodych ludzi, zdołano jednak zwerbować mniej niż 15 000. Brakowało zawodowych oficerów, ponieważ większości z nich nie podobała się lewicowa orientacja Komucza i woleli wstępować do Armii Syberyjskiej lub Armii Ochotniczej. Jedyną efektywną antybolszewicką formacją zbrojną był dziesięciotysięczny oddział czeski, tworzący straż tylną armii czechosłowackiej przebywającej wciąż na zachód od Uralu. W 1918 roku żołnierze czescy stanowili 80 procent wojsk w tym regionie i staczali większość walk[57]. Uznając ten fakt, Komucz mianował dowódcą Armii Ludowej czeskiego oficera. Jedyną rosyjską siłą bojową w okolicy był oddział antybolszewickich robotników z fabryk zbrojeniowych w Iżewsku i Wotkinsku.

Latem 1918 roku Naczelna Rada Wojskowa Ententy w Paryżu uznała Korpus Czechosłowacki za część alianckich sił zbrojnych. Przeznaczono mu rolę awangardy międzynarodowego kontyngentu, który miał odtworzyć front wschodni przeciwko Niemcom. W tym celu Czesi przystąpili do opanowania większego obszaru. 7 sierpnia zajęli Kazań, łamiąc opór jego łotewskich obrońców. W tej potyczce wojska rosyjskie, zarówno białe, jak czerwone, walczyły bez zapału[58]. W Kazaniu Czechom wpadły w ręce papiery wartościowe i złote monety, które w maju poprzedniego roku rząd komunistyczny potajemnie wywiózł tam w obawie przed zajęciem Piotrogrodu i Moskwy przez Niemców. Skarb składał się z blisko 500 ton złota – połowy państwowych zapasów tego kruszcu – wartych 650 milionów starych rubli (czyli 325 milionów ówczesnych dolarów), a także srebra, obcych walut i papierów wartościowych[59]. Przedstawiciele Komucza podążyli za Czechami.

Dzięki czechosłowackiej interwencji w sierpniu 1918 roku Komucz sprawował władzę nad guberniami samarską, symbirską, kazańską i ufijską, jak również kilkoma okręgami guberni saratowskiej. Administrując tymi obszarami, eserowcy, którzy oficjalnie potępiali represyjną politykę bolszewików, okazali się równie nietolerancyjni. Cenzurowali prasę, prześladowali osoby podejrzane o sympatyzowanie z bolszewikami i mianowali urzędników, którzy szybko rozsmakowali się w przywilejach i zaczęli przypominać carskich biurokratów[60]. Choć Komucz uważał swoje rządy za modelową demokrację, nazwano go później jednym z najbardziej reakcyjnych rządów antybolszewickich w czasie wojny domowej[61]. Jego urzędnicy dzień i noc intrygowali przeciwko rządowi omskiemu, licząc na jego obalenie i rozciągnięcie władzy komitetu na podległe mu terytorium.

Tymczasowy Rząd Syberyjski w Omsku był również zdominowany przez eserowców, ale bardziej umiarkowanej i pragmatycznej orientacji, pragnących współpracować z niesocjalistycznymi „żywiołami burżuazyjnymi”. W tym celu nawiązano przyjacielskie stosunki z liberałami (kadetami) i potężną syberyjską spółdzielczością. Dzięki temu kompromisowemu nastawieniu rząd syberyjski zdołał stworzyć dość skuteczny aparat administracyjny.

Rząd w Omsku dysponował również największymi siłami zbrojnymi. Oficerowie woleli zaciągać się do Armii Syberyjskiej niż do Armii Ludowej, ponieważ była ona zorganizowana według tradycyjnych zasad, z zachowaniem dawnych stopni i epoletów. Dowodził nią młody, energiczny podpułkownik Aleksiej Griszyn-Ałmazow. Armia Syberyjska liczyła 40 000 żołnierzy, z których połowę stanowili Kozacy uralscy i orenburscy[*18].

 

Armia Czerwona powstawała powoli[62]. Wynikało to nie tylko z braku ochotników i niemal powszechnej niechęci Rosjan do służby wojskowej, ale również z awersji bolszewików do armii regularnej. Historia rewolucji nauczyła ich, że regularne wojsko dowodzone przez zawodowych oficerów jest wylęgarnią „kontrrewolucji”. W Rosji niebezpieczeństwo to zwiększał jeszcze fakt, że ze względu na strukturę demograficzną kraju armia z poboru musiała być armią chłopską, a bolszewicy uważali chłopów za wrogów.

W ciągu kilku pierwszych miesięcy po rewolucji komuniści mogli liczyć tylko na trzy brygady strzelców łotewskich w sile 35 000 żołnierzy. Była to jedyna część starej armii, którą dzięki socjaldemokratycznym sympatiom Łotyszy bolszewicy przejęli w naruszonym stanie. Strzelcy łotewscy oddali im nieocenione przysługi: rozpędzili Zgromadzenie Ustawodawcze, stłumili powstanie lewicowych eserowców, obronili Nadwołże przed Czechami i chronili przywódców komunistycznych przed potencjalnymi zamachowcami.

Ponieważ jednak Łotysze nie wystarczali do prowadzenia wojny domowej, którą bolszewicy zamierzali rozpętać, niechętnie pogodzono się z koniecznością utworzenia wojska regularnego. W marcu 1918 roku powołano do życia Najwyższą Radę Wojskową (Wysszyj Wojennyj Sowiet), która była czymś w rodzaju sztabu generalnego. Jej przewodniczący, generał major Nikołaj Rattel, dowodził wojskami łączności w armii carskiej; pozostali członkowie również byli dawnymi oficerami carskimi. Rada miała kierować sowieckimi działaniami wojennymi, ale dokonała niewiele z powodu braku żołnierzy.

Choć oficjalnie Armia Czerwona powstała w lutym 1918 roku, przez następne pół roku istniała tylko na papierze. Oprócz Łotyszy, których przerzucano z jednego zagrożonego odcinka na drugi, siły walczące po stronie bolszewików składały się z rozproszonych oddziałów liczących po 700–1000 żołnierzy i dowodzonych przez pochodzących z wyborów komendantów; pozbawione były formalnej organizacji wojskowej i hierarchii służbowej, a co za tym idzie, nie mogły działać w sposób skoordynowany. Siłą rzeczy musiały prowadzić walkę partyzancką[63]. Armia Czerwona powstała naprawdę dopiero jesienią 1918 roku, w czasie jednoczesnych walk z Czechosłowakami i z wsią rosyjską, kiedy Moskwa podjęła w końcu ryzyko wcielania do wojska chłopów i byłych carskich oficerów, którzy mieli nimi dowodzić.

 

Choć przywódcy białych, gardząc polityką, zajmowali się wyłącznie działalnością wojskową, nie mogli całkowicie obyć się bez wsparcia i rady polityków, których skupiały dwie tajne organizacje mające filie w bolszewickiej Rosji i poza nią. Były to: Ośrodek Narodowy (Nacyonalnyj Centr) i Związek Odrodzenia Rosji (Sojuz Wozrożdienija Rossii). Pierwszy miał oblicze liberalne, a ton nadawali mu kadeci; drugi głosił poglądy socjalistyczne i kierowali nim eserowcy. Oba jednak starały się przekraczać podziały partyjne i zdobywać zwolenników dzięki szerokiemu programowi demokratycznemu. Ośrodek Narodowy, znacznie skuteczniejszy, dostarczał białym przywódcom informacji wojskowych i politycznych dotyczących sytuacji w Rosji Sowieckiej. Do pewnego stopnia wpływał też na ich działania.

Początki Ośrodka Narodowego sięgają lata 1917 roku, kiedy wpływowi politycy liberalni i konserwatywni uznali, że nadszedł czas położyć kres partyjnym waśniom i się zjednoczyć, aby stawić czoło anarchii. Partia Konstytucyjno-Demokratyczna, główna siła napędowa tych działań, była poza bolszewikami najlepiej zorganizowanym stronnictwem w Rosji. Dzięki centrowej pozycji przyciągała zarówno umiarkowanych socjalistów, jak umiarkowanych konserwatystów. Lewicowa opozycja, która stworzyła Związek Odrodzenia, zaczęła się organizować dopiero wiosną 1918 roku. Ponieważ jej socjalistyczni przywódcy nie mogli się zdecydować, kogo bardziej nie znoszą: białych czy czerwonych, nigdy nie była tak spójna i skuteczna w działaniu jak jej konkurencja.

Bezpośrednim poprzednikiem Ośrodka Narodowego była Rada Działaczy Obywatelskich powołana do życia w sierpniu 1917 roku przez grono wybitnych parlamentarzystów, generałów, przedsiębiorców, polityków kadeckich i konserwatywnych intelektualistów[*19]. Jej program postulował mocną władzę centralną i przywrócenie dyscypliny w siłach zbrojnych. Kierenski jednak podejrzewał, że ukrytym celem organizacji jest pozbawienie go władzy. Wynikiem tych podejrzeń była w dużej mierze jego niekonsekwentna polityka w okresie sierpień – wrzesień 1917 roku, a zwłaszcza prowokacyjne kroki wobec Korniłowa.

Zimą 1917–1918 roku rada poparła wysiłki Aleksiejewa, aby stworzyć nad Donem nową armię, i za pośrednictwem delegacji wysłanej do niego w styczniu pomogła mu ułożyć stosunki z Korniłowem. Wiosną 1918 roku ugrupowania liberalne i konserwatywne z Moskwy utworzyły Ośrodek Prawicowy. Działalność tego ośrodka jest otoczona tajemnicą, pozostało bowiem po nim niewiele dokumentów, ale wygląda na to, że organizował on podziemne antybolszewickie komórki wojskowe. Werbowano oficerów, z których część wysłano do Denikina, a pozostałych trzymano w gotowości na wypadek zamachu stanu[64].

Ośrodek Prawicowy rozpadł się wiosną 1918 roku z powodu różnicy zdań co do polityki zagranicznej. Jego bardziej konserwatywni członkowie doszli do wniosku, że główne zagrożenie stwarzają nie Niemcy, ale bolszewicy, i poprosili Niemców o pomoc w obaleniu rządu Lenina. Rokowania w tej sprawie rozpoczęły się po przybyciu do Londynu niemieckiego ambasadora, ale przerwano je bez osiągnięcia porozumienia na rozkaz z Berlina, który postanowił kontynuować politykę probolszewicką[65]. Większość członków Ośrodka Prawicowego, lojalna wobec aliantów, stworzyła Ośrodek Narodowy.

Opozycja socjalistyczna połączyła się po ratyfikacji traktatu brzeskiego (3 marca 1918), który jej zdaniem otworzył drogę do politycznej i gospodarczej dominacji Niemiec nad Rosją. W kwietniu, po nieudanej próbie dojścia do porozumienia z Ośrodkiem Narodowym, socjaliści i lewicowi liberałowie utworzyli Związek Odrodzenia Rosji, którego program przewidywał odzyskanie, przy pomocy aliantów, terenów oddanych Niemcom w Brześciu, powołanie skutecznego rządu narodowego i zwołanie Zgromadzenia Ustawodawczego[66]. Związek działał niezależnie od Ośrodka Narodowego, ale utrzymywał z nim kontakty za pośrednictwem kilku lewicowych kadetów, którzy należeli do obu organizacji.

Działacze Związku Odrodzenia i Ośrodka Narodowego nieprzerwanie prowadzili rokowania w celu uzgodnienia wspólnej platformy politycznej. Ośrodek Narodowy, przekonany, że dyktaturę bolszewicką można pokonać jedynie za pomocą innej dyktatury, głosił potrzebę stworzenia połączonej antybolszewickiej organizacji wojskowej i politycznej kierowanej przez przywódcę wyposażonego w szerokie pełnomocnictwa. Związek Odrodzenia wolał jednak walczyć z bolszewikami, nie uciekając się do metod dyktatorskich. W maju 1918 roku organizacje osiągnęły kompromis przewidujący powołanie trzyosobowego dyrektoriatu złożonego z jednego socjalisty, jednego niesocjalisty i jednego bezpartyjnego wojskowego. O tej decyzji zawiadomiono Komucz i Tymczasowy Rząd Syberyjski. Miała ona wydać owoce w sierpniu 1918 roku.

 

Jeszcze we wrześniu 1918 roku przywódcy alianccy zakładali, że wojna potrwa co najmniej rok. Dlatego bardzo ważne było dla nich odbudowanie frontu wschodniego, który mógłby odciągnąć część sił niemieckich z Zachodu. Wysłali więc niewielkie oddziały do Murmańska, Archangielska i Władywostoku, przejęli dowództwo nad Korpusem Czechosłowackim i dali zgodę na desant Japończyków na Dalekim Wschodzie. Nie mając jednak w rezerwie żadnych większych sił, liczyli na powstanie na Syberii dużej armii rosyjskiej.

Zadanie organizacji nowego frontu wschodniego powierzono alianckim misjom na Syberii[*20]. Nakłaniały one wszystkie rządy, które powstały na wschód od Wołgi – a było ich prawdopodobnie aż 13 – aby się zjednoczyły i połączyły swoje siły zbrojne. Oficerowie alianccy byli zdegustowani kłótniami między rządem w Omsku a rządem w Samarze, które nie zezwalały na wzajemne dostawy żywności i wymagały, aby wojska drugiej strony rozbrajały się przed wkraczaniem na ich terytorium[67]. Tymczasowy Rząd Syberyjski i Komucz, a także Kozaków i organizacje mniejszości narodowych Uralu i Syberii (Baszkirów, Kirgizów, Kazachów i tak dalej) namawiano do przezwyciężenia podziałów i stworzenia jednego rządu, który alianci uznają i będą wspierać. Szczególnie zależało na tym Czechom dźwigającym główny ciężar walk.

Reagując na te naciski, latem 1918 roku politycy rosyjski zwołali trzy konferencje. Trzecia i najbardziej owocna odbyła się w Ufie w dniach 8–23 września. Obecnych było 170 delegatów reprezentujących większość organizacji i ugrupowań narodowych przeciwnych bolszewikom (nie było jednak przedstawiciela Armii Ochotniczej ani Kozaków dońskich i kubańskich)[68]. Połowę delegatów stanowili eserowcy, reszta pochodziła z różnych stronnictw, od mienszewików do monarchistów. Łączyło ich niewiele poza niechęcią do bolszewików; zauważywszy czerwone goździki, które eserowcy nosili w klapach marynarek, kozacki generał powiedział, że na sam widok tych kwiatów boli go głowa[69]. Pod presją Czechów i złych wieści z frontu – w czasie konferencji czerwoni zajęli Kazań i sama Ufa znalazła się w niebezpieczeństwie – delegaci doszli w końcu do porozumienia i powołali Ogólnorosyjski Rząd Tymczasowy. Jego skład był efektem uchwały uzgodnionej w Moskwie między Ośrodkiem Narodowym a Związkiem Odrodzenia. Kształt władzy wykonawczej, zwanej Dyrektoriatem, był kompromisem między tymi, którzy domagali się dyktatury wojskowej jednego człowieka (Sybiracy i Kozacy), a eserowcami, którzy woleli rząd podległy Zgromadzeniu Ustawodawczemu. Planowano, że nowy rząd tymczasowy rozpocznie działalność przed 1 stycznia 1919 roku, kiedy to miała się zebrać Konstytuanta. Gdyby nie było kworum w liczbie 201 deputowanych, wówczas rozpoczęłaby ona obrady 1 lutego. Rząd ten ogłoszono jedyną legalną władzą w całej Rosji. Komucz i Tymczasowy Rząd Syberyjski, jak również wszystkie inne rządy regionalne, zgodziły się mu podporządkować. Denikin jednak, którego nie pytano o zdanie i który nie miał na konferencji swojego przedstawiciela, nie uznał zwierzchnictwa nowego rządu[70].

W swoim ostatecznym kształcie Dyrektoriat, z siedzibą w Omsku, składał się z pięciu członków pod przewodnictwem prawicowego eserowca Nikołaja Awksientjewa[*21]. Polityk ten, człowiek niezwykle próżny, według jednego ze świadków wydarzeń „natychmiast otoczył się adiutantami, przywrócił tytuły… [i] ustanowił błazeński ceremoniał pozbawiony wszelkiej treści”[71]. Generał Bołdyriow, który objął dowództwo sił zbrojnych, choć nominalnie bezpartyjny, miał silne związki z eserowcami. W czasie wojny odznaczył się jako dowódca, ale nie był szerzej znany i nie cieszył się takim prestiżem jak Aleksiejew. Wprawdzie Dyrektoriat oficjalnie uchodził za rząd koalicyjny, ale w gruncie rzeczy był rządem partii eserowskiej.

Po dłuższych sporach 4 listopada Dyrektoriat stworzył czternastoosobowy gabinet pod przewodnictwem Wołogodskiego. Były dowódca Floty Czarnomorskiej, admirał Aleksandr Kołczak, który przejeżdżał akurat przez Omsk w drodze do Armii Ochotniczej, pod presją Bołdyriowa zgodził się przyjąć tekę ministra wojny. Było to stanowisko w dużej mierze honorowe. Brytyjczycy dobrze znali Kołczaka, a generał Knox, szef brytyjskiej misji wojskowej, był wręcz jego admiratorem. Bołdyriow powiedział podobno admirałowi, że jego nominacja służy tylko zapewnieniu poparcia aliantów i nie powinien się wtrącać w sprawy wojskowe[72]. Program Dyrektoriatu przewidywał ponowne zjednoczenie ziem rosyjskich oraz walkę z rządem sowieckim i Niemcami. Inne zagadnienia pozostawiono do rozstrzygnięcia Zgromadzeniu Ustawodawczemu[73].

W październiku 1918 roku, kiedy Dyrektoriat rozpoczął rządy, sytuacja międzynarodowa uległa gwałtownej zmianie. Rząd niemiecki poprosił Stany Zjednoczone o mediację, co zapowiadało koniec I wojny światowej. Okoliczność ta natychmiast wpłynęła na status wojsk czeskich w Rosji. 18 października Czechosłowacka Rada Narodowa w Paryżu ogłosiła niepodległość swojego kraju. Kiedy tylko wieść o tym dotarła na Syberię, żołnierze czescy przerwali walkę, ponieważ sprawa, o którą się bili, zatriumfowała: „Alianckie zwycięstwo przyniosło Czechom wolność. Żołnierze czescy nie byli już buntownikami ani zdrajcami cesarstwa Habsburgów. Byli bohaterami narodowymi i pionierami Czechosłowacji. Ojczyzna, która mogła wydawać się im dotąd nieosiągalna, teraz świeciła blaskiem wolności i honoru”[74]. Wkrótce zaczęły powstawać politykujące komitety żołnierskie. Wartość bojowa korpusu obniżyła się tak bardzo, że Rosjanie cieszyli się z jego wyjazdu[75].

Wiosną 1919 roku, na prośbę Francuzów, Czesi zgodzili się pozostać jeszcze w Rosji przez pewien czas, aby ochraniać Kolej Transsyberyjską między Omskiem a Irkuckiem przed prokomunistycznymi partyzantami i bandami zbrojnymi. Ale walk już nie toczyli. Znikli gdzieś bezinteresowni Czesi i Słowacy, którzy swego czasu oddali się do dyspozycji alianckiego dowództwa; ich również ogarnęła powszechna demoralizacja typowa dla wojny domowej. Strzegąc Kolei Transsyberyjskiej, zgromadzili całe góry urządzeń przemysłowych i towarów codziennego użytku, które załadowali do 600 wagonów towarowych[76].

Po wycofaniu się Czechosłowaków Dyrektoriatowi pozostała tylko Armia Ludowa i syberyjscy Kozacy. Ta pierwsza była jednak w opłakanym stanie. Po inspekcji jednostek frontowych Bołdyriow zameldował: „żołnierze chodzą boso, w łachmanach, śpią na gołych deskach, niektórzy nie jedzą nawet nic ciepłego, bo nie mając butów, nie mogą chodzić do kuchni, a nie ma nikogo, kto mógłby im przynieść ciepły posiłek”[77]. Brakowało jednolitego dowództwa: najsilniejsza formacja, Kozacy syberyjscy pod komendą atamana Aleksandra Dutowa, działała przeważnie na własną rękę. W tym okresie aliancka pomoc materialna była nieznaczna i sprowadzała się głównie do dostaw odzieży. Francja i Stany Zjednoczone zachowywały dystans, Japończycy troszczyli się o własne sprawy. Wielka Brytania wysłała do Omska dowodzony przez pułkownika Johna Warda 25 batalion pułku Middlesex, którego 800 żołnierzy uznano za niezdolnych do służby wojskowej na froncie zachodnim. Zadaniem Warda było utrzymanie porządku w Omsku i udzielenie Dyrektoriatowi moralnego poparcia. Jego batalion nie brał udziału w walkach[*22]. W Omsku znajdował się również kontyngent 3000 Czechów, który sympatyzował z eserowcami[78].

Dyrektoriat, bardziej jeszcze niż Rząd Tymczasowy z 1917 roku, za którego spadkobiercę się uważał, był rządem papierowym, pozbawionym aparatu administracyjnego, zasobów finansowych, a nawet oficjalnego organu prasowego[79]. Jego nieliczna kadra urzędnicza składała się z funkcjonariuszy Tymczasowego Rządu Syberyjskiego, którzy wykonywali swoje obowiązki tak, jak to czynili przed 1917 rokiem. Komentatorzy rosyjscy i zagraniczni zgadzają się co do tego, że Dyrektoriat nigdy naprawdę nie sprawował władzy, co należy podkreślić ze względu na legendy, które eserowcy rozpowszechniali po jego upadku. Działalność Dyrektoriatu paraliżowały głębokie różnice zdań między eserowcami, którzy stali na czele rządu i armii, a politykami niesocjalistycznymi kierującymi administracją, rozporządzającymi pieniędzmi i cieszącymi się sympatią oficerów i Kozaków. Według Bołdyriowa członkowie Dyrektoriatu „byli reprezentantami i stronnikami ugrupowań, które ich tam delegowały, ugrupowań mających mocno rozbieżne, a nawet przeciwstawne dążenia polityczne i społeczne”[80]. Trafnie określił to pułkownik Ward, mówiąc, że był to „związek, który nie chciał się zjednoczyć”[81].

Niezdolni do sprawowania władzy członkowie Dyrektoriatu i jego gabinetu trawili większość czasu i energii na waśnie i intrygi. Socjaliści kłócili się z liberałami, a politycy, którym leżało na sercu dobro całej Rosji, spierali się z syberyjskimi separatystami. Przywódcy Komucza nie mogli się pogodzić z utratą władzy; wprawdzie przekazali ją Dyrektoriatowi, ale wciąż uważali się za coś w rodzaju rządu w rządzie.

Czernow, czołowy eserowiec, który nie wszedł w skład Dyrektoriatu, gdyż uznano go za zbyt radykalnego, aby mógł skutecznie współpracować z Sybirakami i Kozakami, zabrał się do organizowania spisku. Na początku sierpnia Komitet Centralny Partii Socjalistów-Rewolucjonistów przeniósł się z Moskwy nad Wołgę, zostawiając w stolicy jedynie niewielkie biuro[82]. Czernow przybył do Samary 19 września, kiedy konferencja w Ufie kończyła obrady. Porozumienie z Ufy uznał za kapitulację przed siłami reakcji i postanowił je storpedować. Na skutek jego nalegań podjęto uchwałę, na mocy której eserowcy zasiadający w rządzie mieli odpowiadać przed komitetem centralnym partii. Kompromitowało to Awksientjewa i Zienzinowa w oczach wojskowych i liberałów[83].

Dyrektoriat liczył na to, że jako spadkobierca Rządu Tymczasowego z 1917 roku zostanie uznany przez aliantów. Brytyjczycy gotowi byli to uczynić, przynajmniej de facto, i 14 września 1918 roku rząd brytyjski podjął odpowiednią uchwałę. Ponieważ jednak zredagowanie depeszy zajęło trochę czasu, decyzja dotarła do Omska już po upadku Dyrektoriatu. Ani Francuzi, ani Amerykanie nie poszli w ślady Brytyjczyków.

W czasie ośmiotygodniowego istnienia Dyrektoriatu bez przerwy krążyły pogłoski, że eserowcy planują zamach stanu[84]. Dyrektoriat był nie tylko nieskuteczny, ale i niepopularny. Syberyjscy chłopi, a także oficerowie służby czynnej i miejscowi przedsiębiorcy uważali go za „bolszewicki”. Nawet w obliczu wspólnego niebezpieczeństwa prawica i lewica nie potrafiły zasypać dzielącej je przepaści. Członkowie Dyrektoriatu żyli w nierealnym świecie i upadek ich rządu był tylko kwestią czasu.

 

W maju 1918 roku położenie Armii Ochotniczej znacznie się polepszyło. Fala probolszewickich nastrojów na północnym Kaukazie opadła, częściowo wskutek napływu dezerterów, a częściowo z powodu bolszewickich rekwizycji zboża, które wywołały gniew chłopów. Na zachodniej Syberii zbuntowali się Czesi. Wojska alianckie, które wylądowały w Archangielsku i Murmańsku, uważano w sztabie Denikina za awangardę wielkiego korpusu ekspedycyjnego.

Z nadejściem wiosny Denikin musiał zdecydować, co robić dalej. Od tej decyzji, wedle jego słów, zależał los Armii Ochotniczej, a nawet całego ruchu białych[85]. Aleksiejew chciał, by Armia Ochotnicza wraz z Kozakami dońskimi zaatakowała Carycyn, którego zajęcie pozwoliłoby nawiązać kontakt z Czechami i Armią Ludową. Po takim połączeniu wojska ze wschodu i południa mogłyby utworzyć wspólny front biegnący od Uralu po Morze Czarne. Zdobycie Carycyna zablokowałoby też bolszewicki transport po Wołdze i odcięło bolszewikom połączenie z Baku, głównym źródłem ropy naftowej. Aleksiejew obawiał się, że jeśli Armia Ochotnicza pozostanie dłużej na północnym Kaukazie, czyli na marginesie wydarzeń, straci nie tylko wyjątkową szansę strategiczną, ale wręcz rację bytu. Twierdził, że jeżeli nie zostanie ona przekształcona w armię ogólnonarodową, to się rozpadnie. Denikin miał jednak inne plany.

W połowie maja Kozacy dońscy wybrali na następcę Kaledina generała Piotra Krasnowa, oportunistę i awanturnika, dla którego liczył się tylko Don, a los Rosji nie miał żadnego znaczenia[*23][86]. Po objęciu stanowiska nawiązał on bliskie kontakty z dowództwem niemieckim na Ukrainie, aby zapewnić sobie broń i pomoc finansową. Część tej broni, pochodzącej z arsenałów armii carskiej, Krasnow oddał Armii Ochotniczej za żywność[87], ale na ogół jego stosunki z Denikinem były napięte, gdyż ochotników uważał nie za sprzymierzeńców, lecz za gości. Jego celem była niepodległa kozacka republika dońska. Rozważał nawet wysłanie swoich Kozaków na Moskwę, ale pod warunkiem, że będzie dowódcą naczelnym wszystkich sił antybolszewickich, włącznie z Armią Ochotniczą. Biali generałowie absolutnie nie mogli na to przystać, bo Don był dla nich nieodłączną częścią Rosji. Ambicje i intrygi Krasnowa spowodowały, że stosunki między Armią Ochotniczą a Kozakami dońskimi błyskawicznie się popsuły[*24]. Przez całą wojnę domową Kozacy dońscy strzegli jak oka w głowie niezależności swojego wojska, ignorując i udaremniając plany dowództwa Armii Ochotniczej, jeśli im nie odpowiadały. Kiedy ocenia się działania Armii Ochotniczej jako całości, nigdy nie należy zapominać o tym, że składała się ona z dwóch odrębnych formacji – właściwej Armii Ochotniczej oraz oddziałów kozackich – których cele były tylko częściowo zbieżne. Do lata 1919 roku, czyli do momentu, kiedy Denikin wkroczył na Ukrainę i zaczął werbować miejscową ludność, Kozaków było znacznie więcej niż ochotników.

Podobnie jak Aleksiejew, choć z innych powodów, Krasnow chciał, aby Denikin ruszył na Carycyn i zażegnał niebezpieczeństwo grożące Donowi ze strony wojsk bolszewickich działających na północnym wschodzie. Na zajęciu Carycyna zależało mu tak bardzo, że proponował nawet oddanie swoich Kozaków pod komendę Denikina, jeśli zgodzi się on na taką operację. Moskiewscy przyjaciele Armii Ochotniczej również doradzali ten krok[88].

Denikin, który potrafił być bardzo uparty, odrzucił jednak te rady i postanowił pomaszerować na południe, na Kubań. Jego zdaniem przed rozpoczęciem działań poza obszarem północnego Kaukazu należało zabezpieczyć tyły, likwidując Armię Czerwoną Północnego Kaukazu liczącą 70 000 żołnierzy i złożoną głównie z inogorodnych. Armia ta zajmowała Kubań. Denikin liczył, że Kozacy kubańscy, świetni żołnierze i zagorzali antykomuniści, zapewnią mu pomoc, której odmówili ich rodacy znad Donu[89]. Tę strategiczną decyzję Denikina często później krytykowano. Nie łącząc sił z wojskami walczącymi na wschodzie, kiedy jeszcze było to możliwe, umożliwił bowiem Armii Czerwonej rozprawienie się z nim i innymi białymi armiami. Pozbawiony poparcia ochotników, Krasnow zaatakował Carycyn własnymi siłami. W listopadzie i grudniu 1918 roku szturmował go wielokrotnie, miasto jednak odparło wszystkie ataki[*25]. Zdobył je dopiero Denikin latem następnego roku. Wówczas jednak wojska białych na wschodzie były w generalnym odwrocie i szansa na stworzenie zjednoczonego frontu antybolszewickiego została utracona na zawsze.