Rewolucja łaski_SKŁAD - Joseph Prince - ebook

Rewolucja łaski_SKŁAD ebook

Prince Joseph

3,7

Opis

 

Joseph Prince, WEDŁUG „NEW YORK TIMESA” NAJLEPIEJ SPRZEDAJĄCY SIĘ AUTOR, ZAPRASZA DO PRZEŻYCIA REWOLUCJI ŁASKI, KTÓRA OGARNIA ŚWIAT

Rewolucja łaski polega na postawieniu Jezusa przed wszystkim innym. Kiedy On jest wywyższony i Jego Słowo głoszone, zostajemy dotknięci, a życie przemienia się. To rewolucja relacji  i odnowienia. Gdy spotykasz Chrystusa, rewolucja łaski rozpoczyna się w najskrytszym sanktuarium twojego serca. To nie jest zewnętrzna zmiana, ale coś, co zaczyna się od wewnątrz.  Możesz doświadczyć głębokiej, osobistej i trwałej transformacji, która jest zakotwiczona na niezachwianym, solidnym fundamencie Pana i Jego skończonego dzieła.

Prince Ministries, która zapewnia dziś jeden z najlepiej rozwijających się na świecie przekaz ewangelii łaski za pomocą transmisji telewizyjnych. Jego kazania emitowane są w ponad pięćdziesięciu stacjach telewizyjnych na całym świecie i zjednały sobie miliony widzów. Według New York Times Joseph jest najpopularniejszym autorem i cieszącym się ogromnym zainteresowaniem mówcą. Jest szczęśliwie żonaty z Wendy, mają dwoje wspaniałych dzieci, Jessicę Shaynę i Justina Davida.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 452

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,7 (3 oceny)
2
0
0
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Joseph Prince

Rewolucja Łaski

Doświadcz mocy, by pokonać niepowodzenie

WSTĘP

Rewolucja łaski ogarnia dzisiaj cały świat. Jest to rewolucja, która rozwala mury legalistycznej, chrześcijańskiej religii i prowadzi nowe pokolenie wierzących do głębokiej i intymnej relacji z Jezusem. W rezultacie życie wielu cennych ludzi zostaje przemienione, małżeństwa zostają odbudowane, chorzy doznają uzdrowienia, a wielu zostaje wyzwolonych z niewoli legalizmu. Wolność, jaką otrzymali, daje im siłę do wzniesienia się ponad stojące przed nimi wyzwania.

W tej książce usłyszysz ich historie oraz dowiesz się, jak autentyczne spotkanie z cudownym Zbawicielem zmieniło całe ich życie. Jeżeli zmagasz się z różnego rodzaju wyzwaniami we własnym życiu, nie musisz doczytać tej książki do końca, aby otrzymać odpowiedź. Chciałbym, abyś od samego początku wiedział, że to Jezus jest twoim rozwiązaniem. To On jest twoją odpowiedzią, twoją nadzieją, twoją radością, pokojem i bezpieczeństwem. Jeśli masz Jego, posiadasz wszystko.

Wiara chrześcijańska zbyt długo zredukowana była do listy nakazów i zakazów. Nie po to Jezus przyszedł na ziemię. Nie na tym polega chrześcijaństwo. Jezus nie przyszedł, aby wytykać nam nasze błędy. Większość z nas zna swoje wady, naszym bliskim całkiem nieźle idzie ich zauważanie i nazywanie!

Jezus natomiast przyszedł, abyśmy mieli życie i to życie w obfitości. Przyszedł, aby nas zbawić, odkupić i pojednać z Bogiem, aby „każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). Na tym właśnie polega Ewangelia odziana w przepiękną prostotę zwaną łaską – życie wieczne dla nas, za które zapłatą była ofiara krwi przelana na Golgocie. Krzyż to Boże arcydzieło. Jest to również mistrzowski Boży plan zbawienia ludzkości od samej siebie. Jest to plan, którego nie zepsuje nawet największy głupiec i którego nie trzeba rozpisywać na całe strony skomplikowanych i wzajemnie wykluczających się założeń, możliwych do rozszyfrowania jedynie przez wykwalifikowanego prawnika. Prawda jest taka, że zarówno niewykształceni rybacy, jak i nieszczęśliwe prostytutki czy ludzie ubodzy byli w stanie zrozumieć Jezusa.

Do całego świata docierają obecnie głosiciele łaski, niezafałszowanej Ewangelii Jezusa. Pewien pastor, który regularnie słucha moich kazań, przejął przywództwo w jednym z Kościołów w okresie, gdy przeciętna frekwencja wynosiła około tysiąca osób. Wraz z żoną zaczęli kłaść duży nacisk na Ewangelię łaski oraz na odkrywanie Bożej miłości. W ciągu niecałych sześciu miesięcy jego Kościół zyskał kolejnych tysiąc członków. W chwili obecnej co weekend przychodzi tam ponad dwa tysiące osób, a Kościół w szybkim tempie rozszerza swoją działalność na nowe tereny. Dlaczego? Ponieważ Ewangelia działa. Dlaczego mielibyśmy się dziwić temu, że gdy imię Jezusa jest głoszone i wywyższane, to życie ludzi ulega przemianie? Przecież na tym właśnie polega rewolucja łaski!

Łaska nie jest tematem, a rewolucja łaski nie jest ruchem. Łaska jest osobą, która ma na imię Jezus. Rewolucja łaski jest powodującym eksplozję objawieniem, które ma miejsce w najgłębszym i najbardziej poświęconym miejscu twojego serca, kiedy spotykasz Jezusa. Nie jest to rewolucja, która rozpoczyna się poza nami, lecz coś, co mając swój początek w naszym wnętrzu, rozszerza się następnie na świat wokół nas. Nawet jeśli ponosisz porażkę, ma ona na celu wzrost. A jeśli upadasz to nie po to, by potłuc się na dobre. Łaska daje nadzieję tym, którzy nie mają nadziei i udziela pomocy tym, którzy są bezradni. Gdy masz już wszystkiego dość, gdy brakuje ci sił, kiedy czujesz się rozbity, wyczerpany i jesteś już bliski tego, by się poddać, łaska jest ręką, która wyciągnie cię z bagnistego dołu porażki. Łaska jest zaopatrzeniem, które z siłą powodzi wlewa się w każdy wyłom naszej potrzeby. Łaska to ten, Który został przybity do krzyża dla naszego odkupienia.

Mój drogi Czytelniku, chciałbym ci podziękować za to, że wziąłeś do ręki tę książkę. Co roku publikowane są tysiące nowych książek i fakt, że ty i ja właśnie rozmawiamy, nie jest zbiegiem okoliczności. Jest to zaaranżowane przez Boga spotkanie. Modliłem się, aby ta książka trafiła do właściwej osoby we właściwym czasie. Być może przechodzisz teraz przez trudne chwile w swoim życiu. Okoliczności mogą wyglądać ponuro i przygnębiająco. Wieści, jakie właśnie otrzymałeś, mogą być zniechęcające i przynosić ci rozczarowanie. Może wydaje ci się, że z trudnej sytuacji, w jakiej się znajdujesz, nie ma wyjścia.

Nadszedł czas, abyś złożył cały swój ciężar na Jezusie, abyś przestał próbować zbawiać samego siebie i pozwolił, aby to Zbawiciel cię zbawił. Właśnie nadszedł czas, abyś wkroczył w Jego miłość i pozwolił Mu się przemienić od środka.

Czy pozwolisz, aby stronice tej książki ci w tym pomogły? Wierzę, że prawdy na nich zawarte pokażą ci nową perspektywę, która rzuci ci wyzwanie do pokonywania niepowodzeń oraz doświadczania trwałych przełomów. Aby pomóc ci w tej podróży, zidentyfikowałem pięć praktycznych i pełnych mocy kluczy:

Wzrastaj w odwadze i śmiałości;Buduj fundament dla trwałych przełomów;Doceniaj osobę Jezusa;Przemawiaj językiem wiary;Przyjmij Jego gruntowną przemianę.

Jeśli poświęcisz czas na zrozumienie i wprowadzenie w życie tych pięciu prostych, ale niezwykle skutecznych biblijnych zasad, nie mam wątpliwości, że doznasz wspaniałej zachęty i umocnienia. Prawdy biblijne, którymi dzielę się w tej książce, będą dla ciebie nie tylko inspiracją do pokonywania niepowodzeń, ale także będą ci służyć jako potężny przewodnik, który krok po kroku zbuduje w twoim sercu niezachwiany, solidny jak skała i nieporuszony fundament dla trwałych przełomów.

Na tym właśnie polega rewolucja łaski. Polega ona na tym, abyś w swoim życiu doznał wewnętrznego dotknięcia, przemiany i transformacji, która następnie objawi się na zewnątrz. Polega ona na prowadzeniu zwycięskiego życia, które znaczone jest kolejnymi wygranymi. Na prowadzeniu takiego życia, w którym triumfalnie królujemy nad porażkami i frustracjami. Stąd nie ma już odwrotu – zaczynasz wychodzić z kręgu niepowodzenia, czyniąc jednocześnie potężny skok ku swojemu zwycięstwu!

CZĘŚĆ PIERWSZA

WZRASTAJ W ODWADZE I ŚMIAŁOŚCI

Rozdział 1

Niech rozpocznie się rewolucja

Rewolucja łaski zaczyna się od Jezusa. Nie jest ona ruchem, nauczaniem ani tematem, który mamy studiować. W tym wszystkim chodzi o osobę. To, w co wierzysz na temat tej osoby, czyni ogromną różnicę. Jestem pewien, że słyszałeś o Jezusie i że Jego imię jest ci znane. Być może nawet jako dziecko uczęszczałeś do szkółki niedzielnej i słyszałeś wszystkie historie biblijne, które o Nim opowiadają. A jednak pytanie brzmi: czy znasz Jezusa osobiście? Czy jest On postacią historyczną, wybitnym żydowskim rabinem, czy też po prostu synem galilejskiego cieśli? Kim Jezus jest dla ciebie? Czy jest On po prostu kolejnym nauczycielem? A może jest twoim Zbawicielem?

Niezależnie od tego, z jaką przeciwnością, wyzwaniem czy okolicznością dzisiaj się zmagasz, odpowiedź znajduje się w osobie Jezusa. Rewolucja łaski ogarnia cały świat, ponieważ osoba Jezusa jest odważnie zwiastowana, głoszona i wywyższana.

Otrzymujemy jedno świadectwo po drugim świadczące, jak życie ludzi jest dotykane i przemieniane przez łaskę Bożą. Wielu doznaje uwolnienia ze swoich długoletnich problemów czy nałogów. Z radością dzielą się oni tym, jak Bóg w ponadnaturalny sposób uwolnił ich z ataków paniki, uzależnienia od narkotyków oraz depresji, z którą zmagali się od dziesięcioleci. Inni zaczynają swoje listy od podziękowań, ponieważ Bóg odbudował ich małżeństwa oraz relacje z dziećmi, które się od nich odsunęły. Uzdrowił też ich ciała, chociaż lekarze nie dawali im nadziei.

Chciałbym być w stanie przeczytać wam wszystkie te listy. Zauważylibyście wówczas, że przewija się przez nie jedna wspólna nić. Jeden wspólny czynnik decydujący pomógł tym ludziom zrobić krok od niepowodzenia w kierunku zwycięstwa i od załamania ku przełomowi. Wszyscy oni spotkali Jezusa. Wszyscy uchwycili objawienie Jego łaski.

Moc Spotkania z Jezusem

Pewien człowiek o imieniu Dean pochodzący ze stanu Maryland w USA napisał do mnie, aby podzielić się ze mną tym, jak jego życie zostało przemienione przez Bożą dobroć. Oto treść jego listu:

Drogi Pastorze,

pragnę podzielić się tą radykalną zmianą, która miała miejsce w moim życiu na przestrzeni ostatniego roku. Już co najmniej od roku oglądam Pana program telewizyjny. Czytałem również książki: „Przeznaczeni, by królować” oraz „Niezasłużoną przychylność”. Właśnie skończyłem „Moc właściwej wiary”1. Jest to tysiąc stron jednego przesłania, a przesłaniem tym jest łaska. Sam nie wiem, jak to jest w ogóle możliwe, że nie wiedziałem o tym przez tyle lat. Pana nauczanie o łasce było dla mnie tak rewolucyjne, że chciałbym Panu osobiście podziękować.

Na kolejnych dwunastu stronach Dean dzieli się ze mną historią swojego życia i tym, jak Bóg go przemienił. Kiedy w wieku 12 lat dowiedział się, że jest adoptowanym dzieckiem, rozpoczęło się jego zmaganie z poczuciem odrzucenia oraz lękiem, które trwało przez całe jego późniejsze życie. Myślał nawet o samobójstwie, ponieważ przestał wierzyć w to, że życie ma jakikolwiek sens. Gdy był nastolatkiem, Dean zaczął obracać się w niewłaściwym towarzystwie i popadł w kilka nałogów. Cytuję: W wieku 14 lat zacząłem „popijać” w weekendy, mając 15 lat paliłem „trawkę”. W wieku około 16 lat brałem już kokainę. Zanim zdążyłem ukończyć 17 rok życia, byłem już ponad wszelką wątpliwość pogrążony w uzależnieniach oraz całkowicie zbuntowany przeciwko Bogu i ludziom.

Im Dean był starszy, tym więcej pił i tym więcej zażywał narkotyków, aby uśmierzyć swój ból i zapomnieć o problemie, jakiego doświadczał. Wymykał się wszelkiej kontroli. Stracił też jakikolwiek szacunek do opiekujących się nim ludzi. Tuż przed swoimi osiemnastymi urodzinami został aresztowany za jazdę pod wpływem narkotyków. Co gorsza, będąc już po ślubie, Dean zaczął zażywać metamfetaminę. Opowiadając o tej części swojego życia, tak pisze:

Aż do tamtego czasu nie miałem pojęcia o destrukcyjnej i demonicznej mocy tej substancji. Początkowo była ona wspaniała, gdyż zdawała się uśmierzać cały mój ból: moją depresję i opresję, moje poczucie odrzucenia i niespełniania cudzych oczekiwań, moją samotność i mój lęk. Metamfetamina pomogła mi nawet ograniczyć picie. Wywoływała też u mnie złudną pewność siebie i poczucie, że wszystko mam pod kontrolą. Sądziłem, że znalazłem lekarstwo na wszystkie moje problemy i nie chciałem się z nim rozstawać ani na chwilę. Zażywałem więc ten narkotyk przez kolejnych dziewięć lat i zacząłem nawet po trosze zajmować się jego sprzedażą, aby zdobyć pieniądze na zaspokojenie własnego nałogu. Zostałem złapany i po raz pierwszy skazany za przemyt narkotyków. Zostałem też skierowany na więzienną resocjalizację, która trwała sto dwadzieścia dni.

Po tym, jak po raz pierwszy trafił do więzienia, Dean wciąż zmagał się z samym sobą, nie mogąc doświadczyć pokoju ani znaleźć odpowiedzi na nurtujące go życiowe pytania. Doświadczył również wielu wzlotów i upadków, to wychodząc z więzienia, to znowu do niego trafiając.

Przełom w życiu Deana miał miejsce dopiero wtedy, gdy zaczął on słuchać poselstwa o Bożej łasce. Zdał sobie wówczas sprawę, że w łasce nie chodzi o to, na co ja zasłużyłem, lecz wynika ona całkowicie z Bożej miłości oraz z niezapracowanej i niezasłużonej przychylności, której Bóg udziela nam za darmo, nie oczekując niczego w zamian. Objawienie to wprost „rozsadziło mu głowę”, zważywszy na to, że był on pełen poczucia winy z powodu krzywd, jakie wyrządził wszystkim napotkanym ludziom. Był to promień światła przenikający ciemności, w których Dean tkwił. Taki też był początek jego wyzwolenia. Najprościej rzecz ujmując, rewolucja w jego życiu rozpoczęła się od objawienia niesamowitej łaski Boga.

Co może uczynić prosta wiara w Bożą łaskę

Oto, czym Dean podzielił się ze mną w dalszej części swojego listu:

W ciągu kilku dni od tego objawienia miał miejsce kolejny przełom. Mój telewizor był cały czas nastawiony na chrześcijański kanał. Akurat trwał Pana program, w którym zaczął Pan mówić o odpoczynku. Kiedy usłyszałem słowo „odpoczynek”, przykuło ono moją uwagę. To był czwarty rozdziału Listu do Hebrajczyków. Kiedy zaczął Pan mówić o odpoczynku, wstałem i otworzyłem Biblię, aby dogłębnie przestudiować ten fragment. Dość szybko odkryłem, że słowo „odpoczynek” użyte w czwartym rozdziale Listu do Hebrajczyków jest rzeczownikiem oraz że kiedy wejdę do tego miejsca, to już nigdy, przenigdy nie będę musiał go opuszczać. Zobaczyłem też bez cienia wątpliwości, że jedynym sposobem, by wejść do tego miejsca, jest po prostu uwierzenie w to, co Bóg mówi o łasce.

Mój problem polegał na tym, że nie potrafiłem tak po prostu uwierzyć, nie umiałem chwycić Boga za słowo. Wierzyłem co prawda w to, że jestem dzieckiem Bożym i że moje grzechy zostały przebaczone, ale równocześnie wierzyłem też w to, że muszę osobiście ponieść karę za swoje porażki. Zacząłem czytać Biblię. W ciągu następnych dni i miesięcy moje życie zaczęło się zmieniać. Zacząłem widzieć w Piśmie Świętym prostotę Ewangelii Chrystusa a objawienie Bożej łaski zaczęło mnie przemieniać od środka. Pokutowałem więc, zmieniając swój sposób myślenia, a to z kolei miało wpływ na zmianę tego, w co do tej pory wierzyłem. Moje emocje oraz zachowanie zaczęły się zmieniać bez żadnego wysiłku z mojej strony. Nie musiałem podejmować starań, aby czuć się dobrze albo postępować właściwie, gdyż po prostu tak się działo i nadal tak jest. Pomimo tego, że nadal upadam, zdarza mi się to coraz rzadziej.

Zdałem sobie sprawę, że wszystko, co muszę robić, to koncentrować się na skończonym dziele Jezusa i mieć oczy i uszy cały czas otwarte na Jego Ewangelię, która jest dobrą nowiną o łasce. Zacząłem też widzieć w Biblii rzeczy, których nigdy wcześniej w niej nie dostrzegałem oraz rozumieć, czym jest łaska i w jaki sposób wyzwala ona ludzi. Zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, że łaska jest niezasłużoną Bożą przychylnością oraz że w związku z tym nie ma nic, co mógłbym zrobić, by sobie na tę przychylność zasłużyć lub by ją odzyskać. Przychylność ta jest niezależna od moich grzechów czy starań. Zacząłem odkrywać, że znajduję się pod absolutną przychylnością i akceptacją oraz że jestem bezpieczny w umiłowanej rodzinie mojego Boga.

Streszczając to wszystko, powiem tak: Będąc młodym chłopakiem, wierzyłem w Jezusa jako mojego Zbawiciela. Znałem też wiele opowieści z Biblii. Chodziłem do kościoła. A jednak przez ponad trzydzieści lat żyłem w mentalności niewolnika i sieroty, ponieważ nie potrafiłem uwierzyć w całą prawdę na temat Bożej łaski, tej łaski, która jest mocą Bożą ku zbawieniu, tej łaski, która jest światłem przenikającym ciemności.

Byłem co prawda w stanie przyjąć do wiadomości fakt, iż jestem Jego dzieckiem i że pójdę do nieba. Jednak z uwagi na moje ciągłe niepowodzenia wierzyłem również w to, że nigdy w życiu nie będę mógł doświadczyć miłości, przychylności i akceptacji. Wierzyłem, że muszę cierpieć za swoje błędy. W końcu uwierzyłem również w to, że będę musiał znosić swoje niepowodzenia do czasu, aż pójdę do nieba. Ból i mentalne spustoszenie, jakich w rezultacie doświadczyłem, zdruzgotały mnie niemal na śmierć.

Piszę to, będąc od ponad dwóch lat wolnym od uzależnienia od alkoholu i narkotyków. Od co najmniej roku jestem również wolny od lekomanii. Przez większą część mojego życia nienawidziłem chodzić spać, ponieważ zwykle nie mogłem zasnąć, udręczony myśleniem o wszystkich moich niepowodzeniach i słabościach. Nie cierpiałem też się budzić, ponieważ wiedziałem, że w ciągu dnia wszystko zacznie się od nowa. W ciągu ostatniego roku wszystko to się zmieniło. Idę spać, nie myśląc o mojej przeszłości. Nie mogę się doczekać, aż wstanę, by doświadczyć jeszcze obfitszego wylania Jego łaski. Poczucie winy, wstyd, kruszący kości ciężar potępienia, życie w odwiecznym cieniu depresji i strachu przed niepowodzeniem oraz karą – wszystko to zniknęło jak ciemność w świetle wschodzącego słońca.

Cóż za rewolucyjna historia przemiany i przełomu! Dziękuję Dean, że miałeś odwagę, aby podzielić się swoją historią. Sam fakt, że mogłem być częścią twojej podróży do uzdrowienia poprzez wskazanie na osobę Jezusa, jest dla mnie zaszczytem.

Mój drogi czytelniku, chciałbym cię zachęcić, abyś uwierzył w to, że ty również możesz doświadczyć wolności, którą przynosi Jezus. Dean doświadczył zwycięstwa nad niepowodzeniem w swoim życiu – to zwycięstwo jest dostępne również dla ciebie. Cokolwiek trzyma cię w dołku, niezależnie od tego, czy jest to depresja, zwątpienie w samego siebie, czy też strach, istnieje Ktoś, kto ma moc, aby obrócić wszystko na twoją korzyść. Jezus.

Oglądaj przełomy dzięki temu, co uczynił Jezus

Jest rzeczą istotną, abyś wyruszając w tę podróż ku zrozumieniu Bożej łaski, pojmował różnicę pomiędzy starym przymierzem prawa a nowym przymierzem łaski. Aby pomóc ci w pogłębieniu twojego zrozumienia prawa i łaski, chciałbym podzielić się z tobą jednym z moich ulubionych fragmentów Biblii. Głoszę ten werset po całym świecie, począwszy od konferencji, które odbywają się w Kościele Hillsong w Sydney w Australii, a skończywszy na Kościele Lakewood w Houston w Texasie.

„Bo prawo było dane przez Mojżesza, ale łaska i prawda przyszła przez Jezusa Chrystusa”(J 1,17 NKJV).

Prawo zostało nadane przez sługę, ale łaska i prawda przyszła przez Syna. Prawo mówi nam o tym, jaki powinien być człowiek, podczas gdy łaska objawia nam, Kim jest Bóg. Dokonując pierwszego cudu, który odzwierciedla prawo, Mojżesz przemienił wodę w krew, czego wynikiem była śmierć. Jezus natomiast, dokonując pierwszego cudu łaski, przemienił wodę w wino, czego wynikiem było życie i świętowanie. Litera zabija, ale Duch daje życie (zob. 2 Kor 3,6).

Pod prawem Bóg żąda sprawiedliwości od człowieka, który upadł z powodu grzechu. Jednak pod łaską Bóg udziela sprawiedliwości jako daru. Pod którym z tych przymierzy chciałbyś się znajdować? Odpowiedź jest oczywista!

Prawda jest taka, że poprzez krzyż Golgoty wszyscy, którzy wierzą w Jezusa i uznają Go za swojego Pana i Zbawiciela, znajdują się pod nowym przymierzem łaski. A jednak dzisiaj wielu wierzących wciąż żyje w zamęcie. Totalnie mieszają oni prawo z łaską oraz w swojej chrześcijańskiej podróży trzymają się niektórych aspektów łaski i niektórych aspektów prawa. Jezus powiedział, że nie można wlewać nowego wina do starych bukłaków. Nowe wino, fermentując, rozerwie bukłaki, przez co straci się i wino, i naczynia (zob. Mt 9,17). Tak samo nie można wlewać nowego wina łaski do starych bukłaków prawa, gdyż te dwa wzajemnie się wykluczają (zob. Rz 11,6).

Pod prawem Bóg rzekł: „W żadnym razie nie oczyszczę winnego, lecz nawiedzę jego grzechy aż do trzeciego i czwartego pokolenia” (zob. 2 Mż 34,7). Jednakże pod łaską Bóg powiedział: „Będę miłosierny dla ich nieprawości, a grzechów ich i bezprawnych czynów nie wspomnę więcej” (zob. Hbr 8,12).

Cóż za zmiana! Czy już rozumiesz, że nastąpiła radykalna zmiana, a wszystko to za sprawą Jezusa?

A jednak wielu wciąż głosi prawo. Ciągle głoszą, że jeśli będziesz posłuszny Bogu, to Bóg będzie ci błogosławił, a jeśli nie będziesz Mu nieposłuszny, to cię przeklnie. Brzmi właściwie, ale to niebezpieczne nauczanie, ponieważ niweluje skończone dzieło Jezusa. Prawo jest skoncentrowane na człowieku, gdyż mówi:„Nie będziesz miał innych bogów przede mną. Nie będziesz czynił dla siebie żadnej rzeźbionej podobizny. Nie będziesz brał imienia Pana Boga swego na próżno” (zob. 2 Mż 20,3–4,7). Łaska natomiast jest skoncentrowana na Bogu, gdyż mówi: „Włożę moje prawa w ich umysły i wypiszę je na ich sercach i będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem [...]. Będę miłosierny dla ich nieprawości, a grzechów ich i bezprawnych czynów nie wspomnę więcej” (zob. Hbr 8,10.12).

W centrum prawa znajduje się człowiek, podczas gdy w centrum łaski znajduje się Jezus. Prawo koncentruje się na tym, co ty musisz wypełnić, podczas gdy łaska koncentruje się na tym, co wypełnił Jezus. Pod prawem twoje nieposłuszeństwo cię dyskwalifikuje. Pod łaską natomiast kwalifikuje cię posłuszeństwo Jezusa. Pod prawem zostajesz usprawiedliwiony, gdy postępujesz właściwie. Pod łaską natomiast zostajesz usprawiedliwiony, gdy wierzysz. Spójrzmy na poniższą tabelę, która przedstawia najważniejsze różnice pomiędzy prawem a łaską.

Najważniejsze różnice pomiędzy prawem a łaską

PRAWO

ŁASKA

Nadane bezosobowo za pośrednictwem Mojżesza, sługi Bożego

Przyszła osobiście przez Jezusa Syna Bożego

Objawia, jaki powinien być człowiek

Objawia, Kim jest Bóg

Skutkuje cudami przynoszącymi śmierć

Skutkuje cudami przynoszącymi życie

Litera prawa zabija

Duch łaski daje życie

Żąda sprawiedliwości od człowieka, który upadł z powodu grzechu

Udziela człowiekowi sprawiedliwości jako daru

Stary skostniały bukłak

Nowe upajające wino

Grzechy pamiętane i karane przez Boga

Grzechy przebaczone i niewspominane przez Boga nigdy więcej

Uwalnia błogosławieństwa i przekleństwa

Uwalnia jedynie błogosławieństwa

W centrum człowiek – co ty musisz zrobić dla Boga

W centrum Bóg/Jezus – co On uczyni dla ciebie/co Jezus uczynił dla ciebie

Jesteś zdyskwalifikowany przez swoje nieposłuszeństwo

Jesteś zakwalifikowany przez posłuszeństwo Jezusa

Jesteś usprawiedliwiony przez swoje uczynki

Jesteś usprawiedliwiony przez wiarę

Umiłowany, czy nie cieszysz się, że Pan Jezus przyszedł, by umrzeć na krzyżu za twoje grzechy, abyś teraz mógł znaleźć się pod Bożą łaską i doświadczyć przełomów, których potrzebujesz?

Król, który zstąpił

Kiedy Jezus głosił kazanie na górze powiedział: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół” (zob. Mt 5,44). Dzisiaj mamy problem z kochaniem naszych bliźnich, a cóż dopiero naszych nieprzyjaciół! Jezus powiedział także: „Jeśli prawe twoje oko cię gorszy do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Jeśli twoja ręka cię gorszy, odetnij ją”(zob. Mt 5,29–30). Czy widziałeś jakiegokolwiek bojownika prawa, który robiłby coś podobnego? Czy spotkałeś jakikolwiek Kościół, który by to praktykował? Przecież wyglądałby jak oddział chirurgiczny! Do czego zatem zmierzał Jezus, kiedy o tym mówił?

Jezus przywracał prawo do jego pierwotnego standardu, jako że Faryzeusze próbowali tak się z nim obchodzić, by było ono po ludzku możliwe do wykonania. Jezus na przykład stwierdził, że jeśli patrzysz pożądliwie na kobietę, to już popełniłeś z nią cudzołóstwo (zob. Mt 5,28). Faryzeusze twierdzili, że o ile ktoś nie popełnił cudzołóstwa w sposób fizyczny, to nie zgrzeszył. Jezus jest ekspertem w używaniu Bożego prawa, aby doprowadzić człowieka do kresu jego wytrzymałości, by mógł on dostrzec, że potrzebuje Zbawiciela. Przyjacielu, Jezus nie chciał, byś wyłupywał sobie oczy czy odcinał ręce. (Mam nadzieję, że teraz nie wrzeszczysz: „Pastorze, czemu nie napisał Pan tej książki trochę wcześniej?”).

Faryzeusze chlubili się tym, że zachowują prawo; dlatego Jezus zademonstrował im, czego w rzeczywistości wymaga zachowanie prawa. Wykazał, że jest niemożliwe, aby człowiek mógł być usprawiedliwiony przez prawo. Na przykład w momencie, kiedy jesteś zły na swojego brata, wówczas już popełniasz morderstwo w swoim sercu (zob. Mt 5,22)! Niech zgłosi się ten, kto byłby w stanie się ostać przy ostatecznej i nieskazitelnej interpretacji Bożych świętych praw przez Jezusa! A jednak wielu wciąż głosi prawo i wymaga od ludzi, by pozostali pod starym przymierzem zakonu.

Chodź ze mną, gdyż chcę, abyś uchwycił przepiękny obraz Bożej łaski. Dobra nowina jest taka, że Jezus na tym nie poprzestał. Wygłosił kazanie na górze, a następnie zszedł ze wzgórza. Z duchowego punktu widzenia oznacza to, że gdyby Król pozostał na wzgórzu, to nie byłoby dla nas odkupienia.

Czy dociera to do ciebie? Gdyby Jezus pozostał na wyżynach nieba i stamtąd ogłaszał święte Boże standardy, nie byłoby dla nas nadziei ani odkupienia. Wszelka chwała należy się Królowi, który zdecydował się zstąpić z nieba na ziemię. Król zstąpił ze szczytów wzgórza. Zstąpił do cierpiącej, płaczącej i umierającej ludzkości. U stóp góry widzimy Jezusa, który spotyka człowieka cierpiącego na trąd. Jest to obraz ciebie i mnie zanim zostaliśmy obmyci przez Jego drogocenną krew. Wyobraź sobie nieczystego grzesznika, który stoi przed Królem królów. Standardy kazania na górze w żadnym wypadku nie mogłyby go zbawić. Pierwotne i doskonałe standardy świętych Bożych przykazań w żadnym wypadku nie mogłyby nas uratować. Król dobrze o tym wiedział i właśnie dlatego do nas zstąpił.

W tamtych czasach ludzie trędowaci byli uważani za nieczystych. Gdziekolwiek się udawali, musieli wołać: „Nieczysty! Nieczysty!” (zob. 3 Mż 13,45), aby ludzie mogli uniknąć zarażenia. Nie trzeba dodawać, że osoby trędowate nie były mile widziane w miejscach publicznych. A jednak ten człowiek stanął przed Królem i powiedział: „Panie, jeśli chcesz,możesz mnie oczyścić” (Mt 8,2). Zauważmy, że nie wątpił on w moc Jezusa, ale w Jego chęć, aby dokonał oczyszczenia.

Bez chwili wahania nasz Pan wyciągnął rękę, dotknął tego cierpiącego człowieka i powiedział: „Chcę, bądź oczyszczony”. „Natychmiast też został oczyszczony z trądu”(zob. Mt 8,3). Zauważmy, że pod prawem ludzie trędowaci, czyli nieczyści czynili nieczystymi tych, którzy przedtem byli czyści. Jednak pod łaską Jezus czyni nieczystych czystymi. Pod prawem to grzech jest zaraźliwy. Pod łaską natomiast sprawiedliwość i dobroć Boża są zaraźliwe.

Łaska daje zwycięstwo

Nie musimy się bać, że życie pod łaską spowoduje rozwiązłość, gdyż Słowo Boże jasno stwierdza: „Albowiem grzech nad wami panował nie będzie, bo nie jesteście pod zakonem, ale pod łaską” (Rz 6,14 BW).

Niestety są ludzie, którzy przekręcają Słowo Boże. Głoszą oni, że grzech będzie nad tobą panował, gdy jesteś pod łaską. Jest to jednak tak dalekie od prawdy, jak to tylko możliwe! Wielu zostało oszukanych przez to fałszywe nauczanie, które sprawia, że ludzie boją się Bożej łaski. A jednak Słowo Boże wyraża się na ten temat bardzo jasno: kiedy jesteś pod łaską, a nie pod prawem, to grzech nie będzie nad tobą panował. Słowo „grzech”, występujące w tym zdaniu, jest rzeczownikiem. Jest to greckie słowo hamartia, które oznacza „chybienie celu”2. Można by to zatem ująć następująco: choroby, dolegliwości, zaburzenia związane z jedzeniem, uzależnienia czy też jakakolwiek forma opresji lub związania (wszystkie przykłady chybiania przez nas Bożego celu bądź standardu chwalebnego życia) nie będą nad tobą panować. Kiedy? Wtedy, gdy nie znajdujesz się pod prawem, lecz pod łaską!

Idea, według której łaska miałaby spowodować to, że ludzie będą grzeszyli bez opamiętania, pochodzi z najgłębszych czeluści piekła. Niemożliwe jest, abyś znajdując się pod łaską, nie był święty. Podobnie niemożliwe jest, abyś znajdując się pod wodą, nie był mokry. To właśnie znajdowanie się pod łaską daje ci moc do prowadzenia zwycięskiego życia.

Jedynie łaska przynosi trwałą wolność

Na przykładzie świadectwa Anny ze stanu Iowa w USA pokażę ci, w jaki sposób przebywanie pod łaską umożliwia ci pokonywanie wyzwań, przed którymi stajesz, oraz prowadzenie zwycięskiego życia. Anna opowiada, jak Bóg w swojej łasce uwolnił ją od wieloletnich przykrych doświadczeń związanych z uzależnieniem od papierosów i marihuany:

Przez prawie szesnaście lat byłam uzależniona od papierosów i marihuany, jednak jestem teraz wolna dzięki łasce mojego Ojca.

Chociaż dorastałam w pobożnym otoczeniu, uczęszczałam do charyzmatycznego Kościoła, spędzałam codziennie czas z Bogiem a nawet nauczałam w szkółce niedzielnej, to jednak byłam osobą uzależnioną, która umiała dobrze ukrywać swoje nałogi. Chociaż byłam znana jako osoba kochająca ludzi i uprzejma, to jednak czułam, że nie jestem wystarczająco dobra dla Boga ani dla samej siebie. Niszczyłam świątynię Ducha Świętego i byłam hipokrytką. Czułam się całkowicie bezwartościowa, a myśli samobójcze często pojawiały się w mojej głowie.

Przez całe szesnaście lat, włącznie z czasem, gdy byłam w ciąży z moimi dwoma synami, wiele razy próbowałam wyjść z uzależnienia. Na krótko mi się to udało, ale zaraz po porodzie znowu wróciłam do nałogów, ponieważ związane z nimi pragnienia nigdy nie opuściły mojego serca.

Podczas gdy moje modlitwy za innych zawsze były pełne mocy i skuteczne, byłam na Boga bardzo zła, ponieważ gdy modliłam się o własne uwolnienie, On zdawał się mnie nie słyszeć albo przynajmniej nie wysłuchiwać.

Później, około półtora roku temu, zaczęłam codziennie oglądać program telewizyjny Josepha Prince’a. Czasami wiele razy oglądałam konkretny odcinek. W pewnym momencie programy te zajęły prawie całą pamięć dostępną w mojej cyfrowej nagrywarce video. Zaczęłam również zamawiać materiały, do których zakupienia prowadził mnie Duch Święty. Działo się tak nawet wówczas, gdy byłam pod wpływem marihuany. Moje serce zaczęła napełniać nadzieja. Nie była to nadzieja, że wkrótce stanę się wolna, raczej polegała ona na tym, że niezależnie od mojego stanu, mój Ojciec nigdy nie jest na mnie zły. Jego łaska była wystarczająca dla apostoła Pawła, a zatem łaski tej wystarczy również dla mnie.

Przez długi czas próbowałam zapracować na Boże błogosławieństwa. Ale gdy zaczęłam pozwalać, aby woda Słowa Bożego codziennie mnie obmywała, byłam w stanie przyjąć Jego miłość, łaskę, pokój i wszystkie błogosławieństwa – niezależnie od mojego zachowania. Za każdym razem, kiedy zapalałam papierosa lub skręta, mówiłam: „Dzięki ci Ojcze, że jestem sprawiedliwością Bożą w Jezusie Chrystusie!”. Przestałam próbować porzucić nałogi i postanowiłam, że wystarczy mi Jego łaska.

Kilka miesięcy temu zostałam uwolniona. Nie usiłowałam porzucić swoich uzależnień, ale tak się po prostu stało. Mój niebiański Ojciec całkowicie oddalił ode mnie te pragnienia. Nawet gdy znajduję się w miejscu publicznym, w towarzystwie osób palących, to i tak nie chce mi się robić tego samego. Nawet teraz, myśląc o tak wspaniałej wolności, muszę ciągle na nowo wykrzykiwać, że mój Ojciec jest tak wierny!

Bardzo wam dziękuję, że macie odwagę mówić prawdę. Jestem pewna, że czasami nie jest to łatwe, ale jestem bardzo wdzięczna, że Chrystus uwolnił mnie przez waszą służbę. Obecnie moja rodzina, która jest zaangażowana w służbę wśród więźniów, słucha waszych audycji i czyta wasze materiały. Sama jestem obecnie częścią tej więziennej służby i piszę listy, które niosą prawdę osobom będącym za kratkami. Już czas, aby więźniowie zostali uwolnieni w imieniu Jezusa!

Oto prawdziwa rewolucja łaski w działaniu! Anno, raduję się i świętuję razem z tobą fakt, że zostałaś całkowicie uwolniona od dwóch nałogów, które trzymały cię przez szesnaście lat. Dziękuję, że poświęciłaś czas, aby do mnie napisać i zaświadczyć o tym, co Jezus uczynił w twoim życiu. Wierzę, że wiele osób będzie dotkniętych i zainspirowanych twoim świadectwem.

Czego nie mogła dokonać siła woli, to uczynił Bóg mocą swojej niesamowitej łaski. Jego żywe i odwieczne Słowo ogłasza: „Albowiem grzech nad wami panowałnie będzie, bonie jesteście pod zakonem, ale pod łaską” (Rz 6,14 BW). Łaska jest mocą nad każdym nałogiem, który cię niszczy. Jedynie łaska może przynieść ci trwałą wolność.

Niech rozpocznie się rewolucja!

Rozdział 2

Przemiana od środka

Była to jedna z tych nocy, na myśl o których ogarniało ich przerażenie. Wygłodzeni i zmęczeni całonocną pracą na morzu, która nie przyniosła żadnego połowu, rybacy ciągnęli swe sieci ku brzegowi, podczas gdy złote słońce wschodziło nad horyzontem Galilei. Dzieci odświeżone po dobrym nocnym wypoczynku biegały wesoło wzdłuż brzegu Jeziora Galilejskiego. Wielka gromada ludzi zaczynała wypełniać nadbrzeże. Dało się wyczuć uroczystą atmosferę.

„Co ci wszyscy ludzie tutaj robią?” – dziwił się Szymon Piotr, zakłopotany i nieco poirytowany uroczystym nastrojem oraz wrzawą powodowaną przez ludzi, których tłumy zalewały plażę. Rybacy mieli za sobą bezsenną noc i byli sfrustrowani brakiem połowu, którym mogliby się pochwalić przed znużonymi współtowarzyszami wyprawy. Szymon Piotr potrząsnął głową i zaczął płukać swe sieci rybackie. Następnie zobaczył tego człowieka.

Zanim Szymon Piotr się zorientował, mężczyzna ten już zmierzał w jego kierunku, a następnie wsiadł do jego łodzi. Potem skinął na Piotra, a ten wraz z załogą instynktownie chwycili swe sieci i powrócili do łodzi. Mężczyzna uśmiechnął się ciepło do Piotra, jak gdyby wiedział, że to on jest właścicielem łodzi, i spytał, czy mógłby wypchnąć łódź na pewną odległość od brzegu. W międzyczasie nadbrzeże wprost wypełniło się ludźmi spragnionymi słuchania owego mężczyzny.

Bez chwili wahania Piotr zwrócił się do swej załogi i polecił wypchnąć łódź na wodę. Załoga sprawnie wykonała to polecenie i uważnie przyglądała się przybyszowi, który wsiadł do łodzi. Mężczyzna skinął na załogę, aby wyrazić jej swą wdzięczność, usiadł przy burcie, po czym zaczął nauczać zgromadzone na brzegu tłumy. Kiedy skończył przemawiać, zwrócił się do Piotra i poprosił, aby ten wraz z załogą wypłynął na głębię i zarzucił sieci na połów. Prośba ta spowodowała wręcz ukłucie w sercu Piotra. Wyjaśnił on mężczyźnie, że chociaż przez całą noc podejmowali próby, to jednak niczego nie złowili. Mimo wszystko był gotowy spełnić jego prośbę.

Gdy wypłynęli na głębię jeziora, Piotr wciąż był pewny, że niczego nie złowią. Przecież próbowali przez całą noc. Ponadto Piotr łowił tu od dzieciństwa i znał najkorzystniejsze pory połowów. Zdecydowanie nie były to tak późne godziny poranne!

Człowiek, którego pragniesz mieć w swojej łodzi

Piotr złapał się na rozmyślaniach: „Cóż może on wiedzieć o łowieniu ryb?”. Wykorzystując nurt wody, zarzucił jedną z sieci. Sądził, że jedna wystarczy, aby udowodnić słuszność swojej argumentacji, że to nie ma po prostu sensu. Gdyby chodziło o kogokolwiek innego, o kogokolwiek prócz tego mężczyzny, którego cechował autorytet oraz ciepła życzliwość, Piotr wyszydziłby taką prośbę. Ale ten człowiek… Coś w jego głosie i zachowaniu sprawiło, że Piotr po prostu się zgodził. To, co stało się potem, wprost go oszołomiło.

Wyglądało to całkiem tak, jakby sieć nagle stała się magnesem, który przyciągał ryby. Całe ławice potężnych tilapii zaczęły zewsząd pędzić w jej stronę. Ryba za rybą, które wymykały się im przez całą noc, teraz zaczęły wpływać do sieci, wystawiając na próbę jej wytrzymałość, gdy Piotr i jego ludzie zaczęli wyciągać ją na brzeg. Zdziwieni i oszaleli z radości rybacy czym prędzej krzyknęli na swych towarzyszy z drugiej łodzi, aby ci przybyli im z pomocą. Obecnie dwie łodzie znajdowały się burta przy burcie, a obie załogi wciągały ryby na swe pokłady. Ludzie pracowali zawzięcie, ładując na łodzie szamoczące się ryby, których srebrne łuski połyskiwały w słońcu, do czasu, aż obie łodzie były tak ich pełne, że zaczęły się zanurzać. Oszołomiony Szymon Piotr padł na kolana przed Jezusem i oświadczył: „Oddal się ode mnie, bo jestem grzesznym mężczyzną, Panie!” (Łk 5,8 NBG).

Trudziłeś się przez całą noc? Pozwól, aby Jezus cię uratował

Co było wcześniej, pokuta Piotra czy też Boże błogosławieństwa? Pod nowym przymierzem łaski Bóg najpierw cię błogosławi, a następnie Jego błogosławieństwa, przychylność oraz zalewająca cię miłość prowadzą cię do pokuty! Piotr wraz ze swoją załogą ciężko pracowali przez całą noc i niczego nie złowili. A potem, gdy Jezus znalazł się na łodzi, praca Piotra zaczęła nagle przynosić rezultaty w sposób, który przekraczał jego najśmielsze oczekiwania.

Czy czujesz się tak, jakbyś trudził się przez całą noc i niczego nie złowił? Być może czujesz, jakbyś znajdował się w ślepym zaułku swojej kariery. Albo może wszystkie twoje starania zmierzające do uratowania twojego małżeństwa są po prostu bezowocne. Może twoje zmagania dotyczą rodzicielstwa – niezależnie od tego, ile starania wkładasz w dotarcie do swojego dziecka, wasza relacja z każdym dniem staje się coraz chłodniejsza i jest w niej coraz więcej dystansu.

To nie czas, byś się poddawał, ale abyś posłuchał swojego cudownego Pana i Zbawiciela, Jezusa. Usłysz Go. Zamiast polegać na swoim doświadczeniu i ekspertyzie, oprzyj się na Nim. Nie płyniesz sam w swojej łodzi. Słuchaj Go i rób dokładnie to, co On do ciebie mówi. Nasz Pan powiedział Piotrowi zapuśćcie wasze sieci. Piotr natomiast odpowiedział: „na Twoje słowo spuszczę sieć” (zob. Łk 5,4–5 NBG). Nic więc dziwnego, że sieć zaczęła się rwać i Piotr musiał zawołać swoich przyjaciół, aby ci przyszli mu z pomocą.

Jezus jest twoim pomocnikiem, który jest przy tobie zawsze wtedy, gdy Go potrzebujesz. Z czymkolwiek zmagasz się dzisiaj, możesz wiedzieć bez cienia wątpliwości, że Jezus jest z tobą i dokładnie wie, jak ci pomóc.

Są też ludzie, którzy nieugięcie się trudzili, próbując ze wszystkich sił uporządkować swoje życie i zyskać Bożą aprobatę. A jednak im więcej prób podejmują, tym bardziej czują się od Niego oddaleni. Im więcej się ku Niemu przepychają, tym bardziej czują, że ciągle Go zawodzą i przynoszą mu rozczarowanie. Są tym równie poirytowani, umęczeni i sfrustrowani, jak tamci rybacy, którzy trudzili się przez całą noc i niczego nie złowili.

Mój drogi Czytelniku, jeśli odnajdujesz w tym opisie siebie, to chcę, abyś wiedział, że Bóg kocha cię ze wszystkimi twoimi niedoskonałościami. O tak, Bóg nadal cię kocha ze wszystkimi twoimi błędami i porażkami. Po prostu przyjdź do Niego takim, jakim jesteś.

Ale pastorze, Pan mnie nie rozumie, przecież niewoli mnie ten okropny nałóg!

Czymkolwiek jest ten nałóg, mój przyjacielu, przyjdź do Jezusa. Niech On cię obejmie, przytuli i trzyma w swoich ramionach. Nie martw się i niech twoja słabość nie spowoduje, że utracisz chęć do życia. Zamiast tego pozwól, aby Jezus poprzez swoją miłość doprowadził cię do uzdrowienia. On przemieni cię poprzez swoją doskonałą miłość.

Wobec tego najpierw uporządkuję swoje życie, a potem przyjdę do Jezusa.

Nikt nie myje się przed kąpielą. To właśnie Jezus jest kąpielą! Przyjdź do Niego z całym swoim niedopasowaniem, ze wszystkimi swoimi niedoskonałościami, nawykami i kompleksami. Pozwól Mu zrobić to, co najlepiej Mu wychodzi. Pozwól, aby cię uratował i doprowadził do pełni swojego potencjału!

Kiedy myślisz o Joe Montanie, z czym ci się kojarzy? Możliwe, że postrzegasz go jako jednego z najlepszych rozgrywających, którzy kiedykolwiek grali w futbol. Kiedy natomiast słyszysz o Michaelu Jordanie, to myślisz: „To jeden z najlepszych koszykarzy na świecie”. A teraz pomyśl, z czym kojarzy ci się Jezus Chrystus? Chociaż wspaniale jest wiedzieć o wyczynach tych wszystkich supergwiazd sportu, to ich dokonania na boiskach i kortach nie zmienią twojego życia. Znacznie ważniejsze jest, abyś znał naszego Pana Jezusa Chrystusa jako swojego Zbawiciela. Ratowanie jest opisem, który Jezus ma na wizytówce. Ratowanie ciebie jest tym, co idzie Mu najlepiej!

Powrót do łaski

Być może w tym momencie zastanawiasz się: „Pastorze, chciałbym Panu uwierzyć i po prostu przyjść do Jezusa, ale czy nie powinienem najpierw przejść pokuty, jeśli od Niego odszedłem? Ostrzegano mnie, że kaznodzieje łaski, tacy jak Pan, nie nauczają o pokucie”.

Przyjacielu, pozwól, że od razu wyjaśnię ci, iż całym sercem wierzę w głoszenie pokuty. Pozwól, że pokażę ci coś pięknego na temat hebrajskiego słowa, które tłumaczy się jako pokuta. Alfabet hebrajski składa się z dwudziestu dwu liter od alef do tav. Do każdej litery hebrajskiej przyporządkowany jest konkretny obraz, wartość liczbowa oraz znaczenie.

Hebrajskie słowo tłumaczone jako „pokuta” to teszuvah3. Składa się ono z pięciu następujących liter hebrajskich: tav, shin, vav, bet oraz hei. Piktogramem pierwszej z nich, czyli tav, jest krzyż4. Natomiast ostatnia litera, czyli hei, jest piątą literą alfabetu hebrajskiego5, a liczba pięć jest w biblii symbolem łaski. Widzimy tu również litery szin, vav oraz bet wciśnięte pomiędzy tav, czyli krzyż a hei, czyli łaskę. Te trzy litery składają się na słowo szuv, które oznacza „powracać, powrócić”6. Podsumowując wszystkie powyższe dane, słowo teszuvah, czyli pokuta, oznacza: „Z powodu krzyża Jezusa Chrystusa wróć do łaski”!

ה ב ו ש ת

­­­­­­Hei Bet Vav Szin Tav

(łaska) (powracać) (krzyż)

Biorąc pod uwagę, że język hebrajski czytamy od strony prawej do lewej, widzimy, że teszuvah (pokuta) oznacza: „Z powodu krzyża Jezusa wróć do łaski”.

Czyż to nie zadziwiające, że właśnie zobaczyliśmy serce naszego Boga oraz wyjaśnienie tego, czym jest prawdziwa pokuta, ukryte w znaczeniu poszczególnych liter hebrajskich? W pokucie chodzi o powrót do Bożej łaski z powodu Jego dobroci, którą okazał na krzyżu Jezusa. Nie chodzi tu o powrót do prawa Mojżeszowego, ale raczej o to, by zwrócić się ku krzyżowi i powrócić do Jego łaski. To Jego łaska jest źródłem twojej mocy i siły, która pomoże ci pokonać każdy grzech.

Jeśli zatem popełniłeś błąd, bądź zmagasz się dzisiaj z jakimś grzesznym nawykiem, to pokutuj poprzez zwrócenie się ku krzyżowi, uświadomienie sobie, że ten błąd został ukarany w ciele Jezusa, oraz przyjęcie Bożej niezasłużonej życzliwości, która pomoże ci pokonać ten obszar słabości. Oto jak praktykujemy prawdziwą pokutę, gdy upadniemy. Nie uciekaj od Niego, ale raczej do Niego idź! To On jest twoim rozwiązaniem. To On jest twoją odpowiedzią. On cię kocha i tęskni za tym, abyś powrócił w Jego kochające objęcia!

Poddawaj próbie to, co słyszysz na temat łaski

Jeśli pokuta jest powrotem do Bożej łaski, to jak łaska może być licencją czy też usprawiedliwieniem dla grzechu, jak twierdzą niektórzy? Łaska jest mocą Bożą, by pokonać każdy grzech. Jednak jeśli ktokolwiek, kto żyje w grzechu, twierdzi, iż znajduje się pod łaską, to będę pierwszym, który powie, że osoba taka nie żyje pod łaską. Autorytet Słowa Bożego ogłasza: „grzech panować nad wami niebędzie, bo nie jesteście pod zakonem, alepod łaską” (Rz 6,14 BW). Nikt nie może używać Bożej łaski, żeby usprawiedliwiać swój grzech! Taka postawa jest sprzeczna ze Słowem Bożym oraz Ewangelią łaski. Prawdziwa łaska pochłania destrukcyjną moc grzechu.

Niektórzy ludzie używają słowa łaska w sposób zbyt swawolny. Nazywają oni samych siebie kaznodziejami łaski, służbami łaski czy też Kościołami łaski. A jednak zachęcam ciebie, abyś był krytyczny i poddawał próbie wszystko, co słyszysz. Sam fakt, że ktoś w swoim nauczaniu używa słowa „łaska”, nie oznacza, że osoba ta przedstawia Ewangelię łaski w sposób adekwatny lub prawdziwy. Poddawaj próbie absolutnie wszystko! Upewnij się, że osoba ta jasno wypowiada się przeciwko grzechowi.

Grzech jest destrukcyjny i niesie ze sobą całe mnóstwo szkodliwych konsekwencji. Konsekwencja popełnienia grzechu nie jest Bożym sądem czy karą. Tak samo przypalenie ręki w rezultacie wsadzenia jej do ognia nie jest karą, która pochodzi od Boga. Destrukcyjne i bolesne skutki przypalenia twojej ręki nie pochodzą od Boga. Są one konsekwencją, którą ponosisz w wyniku używania swojej wolnej woli w sposób destrukcyjny. Tak samo jeżeli ktoś celowo pławi się w grzechu i prowadzi grzeszne życie, zostanie dotknięty przez destrukcyjne konsekwencje, które niesie grzech.

Nie dolewaj oliwy do ognia

Jedynym sposobem, aby pomóc cennym Bożym ludziom pokonać moc grzechu, jest wprowadzenie ich poprzez głoszenie w zdumiewającą Bożą łaskę. Niektórym usługującym wydaje się, że gdy pojawia się grzech, to muszą oni wygłaszać mocniejsze, bardziej wyraziste i surowe kazania na temat prawa Mojżesza. Wierzę z całego serca, że czynią to szczerze. A jednak Słowo Boże mówi nam, że „mocą grzechu jest Prawo” (1 Kor 15,56 NBG). Głoszenie większej ilości kazań na temat prawa jest dolewaniem oliwy do ognia! Ludzie nie doznają uwolnienia i przemiany, gdy są bici i przygniatani do ziemi przez prawo Mojżesza. Natomiast doznają uwolnienia i przemiany, gdy spotykają się z miłością swojego Zbawiciela!

Wierzę, że prawdziwie narodzeni na nowo chrześcijanie nie szukają usprawiedliwienia dla grzechu. Jakże mogliby tak czynić, będąc pod wpływem miłości Jezusa i Jego ofiary? Wierzę, że tacy ludzie szukają raczej drogi wyjścia z grzechu oraz z więzienia lęku, poczucia winy i potępienia. Im bardziej zdecydowanie zwiastuję Bożą zdumiewającą łaskę oraz bezwarunkową miłość, tym bardziej widzę, jak moje biuro zapełnia się świadectwami ludzi, którzy doznają uwolnienia z wszelkiego rodzaju grzechów i nałogów. Świadectwa te potwierdzają, że Boży ludzie nie chcą grzeszyć i pokonują grzech poprzez zwrócenie się ku krzyżowi oraz powrót do łaski. Otrzymuję świadectwa od ludzi, którzy zostali uwolnieni od pornografii, alkoholizmu, narkotyków oraz niemoralności seksualnej. Takajest moc naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa! Grzech już dłużej nie panuje nad ludźmi, a prawdziwa pokuta ma miejsce wówczas, gdy głoszona jest Ewangelia łaski!

Przemień swój umysł, aby wierzyć

Właśnie przeanalizowaliśmy hebrajskie słowo, które tłumaczy się jako „pokuta”. Spójrzmy teraz na greckie słowo metanoia, które również tłumaczy się jako „pokuta”. Meta oznacza „zmianę”, podczas gdy noia pochodzi od greckiego słowa nous, które oznacza „umysł”. Tak więc słowo metanoia oznacza „przemianę umysłu”7. Dlaczego przemiana twojego umysłu jest istotna? Jest tak po prostu dlatego, że właściwy sposób wierzenia zawsze prowadzi do właściwego sposobu życia.

Jeśli wierzysz w Bożą łaskę, swoją sprawiedliwość w Chrystusie oraz to, że jesteś powołany do świętości, to wówczas wszystko się zmienia! Jego miłość dotyka cię w najgłębszych zakamarkach twojego serca i zaczynasz doświadczać przemiany od środka. Oto rewolucja łaski w działaniu! Zaczynasz pokonywać niepowodzenia i doświadczać trwałych przełomów, ponieważ moc do zwalczenia każdej pokusy nie pochodzi z zewnątrz, lecz ze środka. Nie jest ona uwarunkowana siłą twojej woli, ale raczej mocą Ducha Świętego, który w sposób potężny i aktywny żyje w tobie oraz składa świadectwo o prawdach Ewangelii, w które wierzysz.

Pozwól, że podzielę się z tobą cennym świadectwem, które otrzymałem od Roberta. Jego świadectwo potwierdza tę myśl w sposób wręcz wzruszający.

Jestem pastorem w Północnej Karolinie, który oprócz pełnienia służby pracuje na cały etat. Uczęszczam również do seminarium teologicznego. Głosiłem na temat właściwego życia i próbowałem żyć w sposób właściwy oraz coraz lepiej służyć Jezusowi. Takie życie wiele ode mnie wymagało i czułem się wypalony. Brałem pod uwagę wycofanie się ze służby na krótki czas, aby skończyć szkołę. Tego wszystkiego było po prostu dla mnie za wiele.

Przez piętnaście lat walczyłem też z uzależnieniem od tytoniu. Pewnej niedzieli stanąłem nawet za kazalnicą i wyznałem mój nałóg. Trzymając puszkę z tytoniem, wyznałem, że jak Dawid postąpił z Goliatem, tak ja odetnę łeb mojemu nałogowi, a jego padliną nakarmię ptactwo. Pełen wyrzutów sumienia wyznałem przed ludźmi, że postanowiłem porzucić nałóg. Wielu stanęło tego dnia z przodu kościoła, aby również wyzbyć się swoich uzależnień. Ja jednak powróciłem do mojego nałogu w ciągu tygodnia i czułem z tego powodu ogromne potępienie. Jestem pewien, że wielu z tych, którzy tamtego dnia stanęli z przodu, również nie doświadczyło trwałego zwycięstwa. Walczyłem i walczyłem. Rzucałem i rzucałem. W kółko to samo.

W końcu natknąłem się na służbę Josepha Prince’a. Mój przyjaciel dał mi materiały z jego nauczaniem. Byłem zadziwiony, ponieważ nigdy przedtem nie słyszałem, aby Ewangelia była głoszona w ten sposób. Wiedziałem, że to prawda i zacząłem doznawać uwolnienia. Usłyszałem, jak pastor Prince głosił w jednym z kazań, że rozwiązaniem jest zaprzestanie własnych usiłowań i wyznanie Panu: „Ja sam nie potrafię, ale Ty możesz”.

Stało się to moim mottem i zaprzestałem prób rzucania tytoniu. Nie byłem już przywalony ciężarem poczucia winy i potępienia. Wierzyłem i wyznawałem, że pomimo iż zmagam się z uzależnieniem od tytoniu, Bóg wcale nie kocha mnie mniej i że skończone dzieło Jezusa jest dla mnie wciąż dostępne. Obecnie mogę zaświadczyć, że już od ponad roku nie używam tytoniu. Za każdym razem, gdy pojawia się głód, wyznaję Panu, iż wiem, że Jego łaska oraz to, co On ma dla mnie, jest znacznie lepsze niż tytoń, i wówczas głód mnie opuszcza.

Chwała Bogu! To przesłanie o Bożej niezasłużonej przychylności zmieniło moje życie oraz moją służbę. Obecnie głoszę i nauczam o łasce za każdym razem, gdy wstępuję na kazalnicę. Dzięki niech będą Bogu. Dziękuję również Panu, pastorze.

Robercie, dziękuję, że podzieliłeś się swoją historią i zachęcasz wielu ludzi, którzy poszukują klucza do trwałego zwycięstwa!

Rozpocznij wiodący ku górze cykl trwałych zwycięstw

Mój drogi Czytelniku, niezależnie od tego, od ja dawna zmagasz się ze swoim złym nawykiem, chcę, abyś wiedział, że nigdy nie jest za późno, abyś zaprosił Pana Jezusa Chrystusa i Jego łaskę do swojej sytuacji. Nigdy nie jest za późno, abyś powrócił do Jego łaski, która jest jedyną mocą, będącą w stanie spowodować u ciebie trwałą przemianę od środka.

Być może ty również próbowałeś porzucić coś, co cię wiąże, a jednak wciąż okazuje się, że nie jesteś w stanie doświadczyć prawdziwego uwolnienia. Chciałbym, abyś zwrócił uwagę na to, jak Robert odnalazł wolność oraz moc do pozostania w wiodącym ku górze zwycięskim cyklu. Zauważ, że przyznał on, iż w swoim pragnieniu porzucenia nałogu ciągle na nowo walczył tylko po to, by wciąż na nowo go porzucać. Pomimo publicznej deklaracji porzucenia nałogu, jaką Robert złożył przed swoim zborem, w ciągu tygodnia powrócił do uzależnienia. Podobnie jak wielu innych, szczerych chrześcijan, on również wiele razy przechodził cykle „żalu za grzechy i pokuty”, a mimo to ciągle nie doświadczał zwycięstwa, jakiego potrzebował.

Prawdziwa zmiana w życiu Roberta nadeszła wówczas, gdy odkrył on prawdę o Bożej łasce, czyli tym, co Jezus uczynił dla niego na krzyżu, jak również zrozumiał, iż Bóg wciąż go kocha i jest gotów pomagać mu pomimo jego upadków. Koncentrując się na tych prawdach na temat Bożej łaski oraz powracając do nich za każdym razem, gdy odczuwał pociąg, aby powrócić do nałogu, Robert zaczynał odnosić nad nim zwycięstwo.

Oto właściwy sposób wierzenia, czyli prawdziwa pokuta! Nie dała mu ona wymówki, aby trwać w grzechu czy traktować go lekkomyślnie. Przeciwnie, uczyniła go zwycięzcą. Uczyniła go świadectwem zdumiewającej Bożej łaski, która objawia się w życiu kogoś, kto postanawia na tej łasce polegać. Zauważmy, że właściwy sposób życia, którego Robert pragnął doświadczyć, nie stał się rzeczywistością wówczas, gdy próbował on zrealizować własne zamiary o własnych siłach. Doświadczył go wówczas, gdy odkrył Bożą łaskę, a następnie powracał do niej za każdym razem, kiedy czuł się słaby. Drogi Czytelniku, to jest właśnie klucz do pokonania grzechu oraz każdego nałogu, który wiąże cię w twoim życiu.

Jeśli próbowałeś porzucić jakiś zgubny nawyk, to zachęcam cię, abyś powrócił do prawdy na temat Bożej łaski. To, co nasz Pan Jezus Chrystus uczynił dla ciebie na krzyżu, jest o wiele potężniejsze niż wszystkie twoje niepowodzenia. To właśnie ze względu na Jego doskonałe oraz skończone dzieło jesteś wciąż otaczany głęboką miłością, wysoce uprzywilejowany oraz wielce błogosławiony. Kiedy pozwalasz, aby to objawienie Bożej łaski wciąż na nowo obmywało twoje serce, to w rezultacie nie możesz nic poradzić na to, że głęboko doceniasz to, co Bóg dla ciebie uczynił oraz to, jak Jego łaska oddzieliła cię, abyś świecił dla Jego chwały. Nie będziesz wówczas chciał trwać w grzechu. Przeciwnie, odkryjesz, że każde grzeszne pragnienie będzie cię stopniowo opuszczać do czasu, aż wszystkie one opuszczą cię na dobre. Tym samym rozpoczniesz wiodący ku górze cykl trwałych przemian!

Praktykuj powracanie do łaski

Wraz z moją żoną Wendy spotkaliśmy bardzo wiele kobiet – żon i matek – które przychodziły do nas, aby podzielić się z nami tym, jak właściwy sposób wierzenia w zdumiewającą Bożą łaskę uwolnił je od ich codziennych zmagań w relacjach z mężami i dziećmi. Opowiadały nam o tym, jak warownie sposobów myślenia, o które kiedyś się potykały i które powodowały napięcie w ich życiu rodzinnym, zaczynały wprost nieuchronnie zanikać, gdy kobiety te pozwalały, aby Boża łaska je obmywała i zaczynały wierzyć w Jego dobroć. Rzeczy, które przez lata próbowały zmienić o własnych siłach, takie jak wybuchowy temperament czy ciągły niepokój o to, czy we właściwy sposób wywiązują się ze swojego macierzyństwa, po prostu znikały bez wysiłku. Wiele z kobiet dzieliło się również tym, jak poprzez doświadczenie miłości ich niebiańskiego Ojca względem nich i odpoczywanie w Jego obecności sprawiały, że poczucie winy oraz frustracja związane z codziennymi obowiązkami były po prostu zastępowane przez pokój i trwałe poczucie Bożej radości, które prowadziły do zdrowszych relacji z ich mężami i dziećmi.

Mój drogi Czytelniku, niezależnie od tego, czy próbujesz porzucić jakiś nałóg, czy też może pragniesz być bardziej kochającym i przebaczającym współmałżonkiem lub rodzicem, twoja odpowiedź znajduje się w łasce oraz w powracaniu do Jego przychylności za każdym razem, kiedy czujesz się słabym lub zawodzisz. Na tym właśnie polega prawdziwa pokuta! Gdy popełniasz błąd, pamiętaj o przebaczeniu oraz o sprawiedliwości, które Jezus zdobył dla ciebie na krzyżu i przyjmuj je na nowo. Uwierz w to, że On wciąż jest z tobą, kocha cię oraz pracuje w tobie, abyś mógł kroczyć w Jego zwycięskim i obfitującym życiu. W taki właśnie sposób praktykujesz powracanie do Jego łaski. Niesamowita Boża łaska uwolni cię, odnowi twoje życie i radykalnie przemieni twoje relacje dla Jego chwały.

Rozdział 3

Słuchaj słowa Jego łaski

Drżąc na samą myśl o tym, że mógłby zostać odkryty, trędowaty mężczyzna przyczaił się pod kamienną płytą – jedną z wielu, którymi usiane były stoki malowniczych wzgórz otaczających Jezioro Galilejskie. Trędowaty przyszedł, aby zobaczyć człowieka, którego nazywano Jezusem, gdyż jak słyszał, był On uzdrowicielem. Mówił o nim dosłownie każdy, a historie o tym, jak podróżował on z grupą swoich uczniów, nauczając zarówno w synagogach, jak i poza nimi były dobrze znane.

A jednak większość ludzi opowiadała o tym, jak Jezus uzdrawiał oraz o tym, że każdy, kto przychodził do Niego po uzdrowienie, otrzymywał je niezależnie od tego, czy pochodził z Galilei, Jerozolimy czy też ze wschodniego brzegu Jordanu. Nikogo nie odrzucał. Gorączka, paraliż, głuchota czy opętanie – Jezus uzdrawiał wszystkie choroby.

Nie odrzucałnikogo. To krótkie słowo dawało mu nadzieję, że być może również on mógłby zostać uzdrowiony. Nasłuchiwał więc, aby dowiedzieć się, gdzie mógłby znaleźć Jezusa. W ten właśnie sposób dowiedział się, że zmierza On w stronę wzgórz otaczających Jezioro Galilejskie. Gdy trędowaty tam dotarł, spory tłum zdążył już się zgromadzić, aby słuchać nauczania Jezusa. Z jednej strony desperacko pragnął uzdrowienia ze strasznej choroby, a z drugiej był przerażony tym, że mógłby zostać odkryty i ukamienowany przez tłumy. Postanowił się ukryć.

Bóg zarówno może, jak i chce

Ten biedny, dotknięty chorobą człowiek nie był w stanie widzieć Jezusa z miejsca, gdzie ze strachu się ukrywał w bezpiecznej odległości od tłumów. A jednak dzięki akustyce panującej na wzgórzach mógł słyszeć każde Jego słowo: „Oto dlaczego mówię wam, abyście się nie martwili o codzienne życie – o to, czy macie wystarczająco jedzenia i picia, czy też wystarczająco odzieży, aby się ubrać. Czyż życie nie jest czymś więcej niż jedzenie, a wasze ciała czymś więcej niż ubrania? Popatrzcie na ptaki. Nie sieją ani nie zbierają plonów, ani też nie gromadzą pożywienia w spichlerzach, bo wasz Niebiański Ojciec karmi je. A czyż wy nie jesteście dla Niego znacznie bardziej wartościowi niż one?” (Mt 6,25–26 NLT).

Trędowaty słuchał uważnie – barwa głosu Jezusa, jak również każde Jego słowo nosiły znamiona wyrozumiałości i współczucia dla lęków, z którymi codziennie się mierzył. Dogasające węgielki nadziei, które – jak sądził – dawno zgasły, teraz na nowo rozbłysły, ożywione i rozdmuchane autorytetem słów Jezusa. Chociaż z początku mężczyzna drżał ze strachu przed tym, że zostanie odkryty, to teraz drżał powodowany zgoła innymi emocjami, które sprawiały, że z jeszcze większym skupieniem słuchał następnych słów Jezusa:

„A czemu martwicie się o wasze ubranie? Popatrzcie na lilie polne i na to, jak rosną. Nie pracują ani też nie szyją sobie ubrań, a jednak Salomon w całej swojej chwale nie był ubrany tak pięknie jak one. A jeśli Bóg tak cudownie się troszczy o dziko rosnące kwiaty, które widzicie tu dzisiaj, a jutro będą wrzucone do ognia, to z pewnością będzie się troszczył również o was” (Mt 6,28–30 NLT).

W miarę jak znaczenie słów Jezusa przenikało trędowatego, z jego oczu zaczynały płynąć łzy. Po raz pierwszy od wielu lat zastanowił się: „Czy to możliwe, że Bóg chce być moim ojcem? Niebiański Ojciec, jeśli Mu zaufam, jest gotów ubrać mnie znacznie okazalej, niż ubrałby lilie? Czy to możliwe, że Bóg wyciąga do mnie rękę, ofiarując mi swą życzliwość, akceptację i miłość oraz zaprasza mnie, abym skosztował Jego dobroci i przyjąłją?”.Po tych wszystkich latach odrzucenia i życia jako społeczny wyrzutek coś w głębi jego serca pękło pod wpływem tych nowych myśli, przynosząc kolejną falę łez.

Ożywiony niewątpliwym współczuciem, które przebijało z głosu Jezusa i które powodowało nadzieję na wzbudzenie każdego wciąż nietkniętego nerwu w jego ciele, mężczyzna wyczołgał się ze swojej prowizorycznej kryjówki właśnie w momencie, w którym Jezus skończył przemawiać. Wszelka myśl o pozostaniu w ukryciu ulotniła się. Wszystkim, co pragnął uczynić, było podejście do Jezusa i poproszenie, aby Ten uzdrowił go z choroby. Kiedy zaczął torować sobie drogę do Jezusa, usłyszał tuż przed sobą kroki i poruszenie. Jego wzrok przykuł schodzący ze wzgórza człowiek, który nieco wyprzedzał kilku innych. Zdał sobie sprawę, że był to Jezus, który zmierzał prosto do niego. Zamiast udać się wprost do tłumów po wygłoszeniu do nich kazania, Jezus obrócił się w całkiem innym kierunku. Zwrócił się w stronę samotnego i cierpiącego człowieka, jak gdyby wiedział wszystko o jego potrzebie i miejscu, w jakim się znajdował. Nie mogąc się powstrzymać od okazania swych uczuć, mężczyzna padł do nóg Jezusa i oddał Mu pokłon. Następnie wyszeptał głosem wciąż zdławionym od łez: „Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Nie wahając się, jak gdyby właśnie po to się tam znalazł, Jezus wyciągnął rękę i dotknął go. „Chcę” – powiedział z tym samym współczuciem i ciepłem, które mężczyzna wcześniej słyszał w Jego głosie. „Bądź oczyszczony” (zob. Mt 8,2–3).

Gdy tylko poczuł dotyk ciepłych rąk Jezusa, mężczyzna mimowolnie zamknął oczy, a jego ciało zadrżało. Już od tak dawna nie czuł dotyku drugiego człowieka, nie wspominając o dotyku ciepłym i pełnym miłości. Następnie otworzył oczy, aby spojrzeć na Jezusa i odkrył, że Ten uśmiecha się do niego, a Jego wzrok jest również wypełniony miłością. Przeczuwając zmianę, mężczyzna spojrzał na swoje ręce, które jeszcze przed chwilą pokryte były otwartymi wrzodami i zakończone kikutami palców. Jego oczom ukazały się ręce z w pełni ukształtowanymi palcami, a skóra była całkowicie zdrowa. Niczym we śnie mężczyzna zaczął podwijać rękawy i uchylać płaszcza. Ze zdumieniem oglądał gładką i nieskazitelną skórę, która pokrywała jego ręce, nogi i stopy. Był zatem oczyszczony! Moc Jezusa w jednej chwili pochłonęła jego nieczystość. Przepełniony wdzięcznością spojrzał w oczy Temu, który go uzdrowił. Mężczyzna wiedział, że nigdy nie zapomni ani współczucia i zachęty, które zobaczył w twarzy naszego Pana Jezusa, ani też Jego ciepłego i podnoszącego na duchu dotyku. „Nie tylko mnie uzdrowił i oczyścił – myślał uszczęśliwiony, odchodząc w zadumie. On przywrócił mi życie!”

Wyjdź z ukrycia

Gdy jakiś czas temu odwiedziłem Górę Błogosławieństw w Izraelu, Bóg otworzył mi oczy i po raz pierwszy zobaczyłem okoliczności Jego spotkania z tym trędowatym człowiekiem. Po wygłoszeniu kazania do tłumów nasz Pan nie zszedł z góry, aby się z nimi spotkać. W przeciwnym razie Biblia nie wspominałaby o tym, że to tłumy „podążały za Nim” (Mt 8,1). Jezus zszedł z góry i udał się w innym kierunku. Według wszelkiego prawdopodobieństwa zmierzał w stronę Kafarnaum, ponieważ po wygłoszeniu kazania na górze Ewangelie informują nas, że wstąpił właśnie do tego miasta (zob. Mt 8,5). Kiedy tamtego dnia zstępowałem z góry i zmierzałem w stronę Kafarnaum, zobaczyłem, że u podnóża góry porozrzucane były kamienne płyty. Były one na tyle duże, aby człowiek mógł pod nie wpełznąć w poszukiwaniu schronienia. Właśnie w tym czasie oraz w tym miejscu otrzymałem objawienie tego, jak ten trędowaty mężczyzna mógł ukryć się pod jedną z tych płyt. Odkryłem również to, że nasz Pan Jezus Chrystus wiedział o tym, że ten człowiek się ukrywał i wyszedł mu naprzeciw, zanim tłumy zdążyły Go dogonić.

W czasach Jezusa osoby trędowate były zgodnie z prawem Mojżeszowym poddawane ostracyzmowi i izolowane od społeczeństwa. Ponieważ ludzie ci byli świadomi swojej nieczystości oraz wymagań prawa, ich naturalną reakcją było wycofanie i ukrywanie się.

Jednakże owo ukrywanie nie dało trędowatemu z ósmego rozdziału Ewangelii Mateusza uzdrowienia, którego potrzebował. Na szczęście jednak wiadomość o Bożej dobroci i o tym, że Bóg pragnie być jego kochającym ojcem, który zaspokoi wszystkie jego potrzeby, sprawiła, że wyszedł z ukrycia i wyszedł do Pana w oczekiwaniu cudu. Słuchanie zmieniło jego myślenie. Zamiast postrzegać Boga jako Tego, który poddawał nieczystych izolacji i potępiał ich, zobaczył Go jako kogoś, kto kocha człowieka niezależnie od jego położenia. Ta zmiana postrzegania rozpaliła w nim wiarę i sprawiła, że w jego serce wstąpiła odwaga, aby szukać uzdrowienia i je przyjąć.

Czy ty również ukrywasz się przed Bogiem, podobnie jak ten trędowaty na początku historii? Być może zmagasz się z nałogiem lub cyklem porażki, który zdaje się nie mieć końca. Być może jesteś ofiarą wykorzystania seksualnego i w dodatku sam się za to obwiniasz. Być może twoje małżeństwo rozpadło się lub podjąłeś niewłaściwą decyzję, która doprowadziła twój biznes do straty. A może jakieś niepowodzenie spowodowało, że unikasz Boga, niechętnie chodzisz do kościoła albo w ogóle stronisz od ludzi. Umiłowany, cokolwiek sprawia, że czujesz się dzisiaj „nieczysty” lub zdyskwalifikowany, Bóg pragnie, abyś zmienił myślenie na Jego temat i zamiast się przed Nim ukrywać, biegł do Niego!

Co słyszysz na temat Boga?

W jaki sposób następuje zmiana, która sprawia, że zamiast ukrywać się przed Bogiem, zaczynamy do Niego biec? Cóż, Biblia mówi nam: „Wiara tedy jest ze słuchania, a słuchanie przez słowo Chrystusowe”(Rz 10,17 BW). Ten trędowaty miał wystarczająco dużo wiary, aby wyjść z ukrycia i zmierzać wprost do Jezusa dzięki słowom łaski, jakie od Niego usłyszał. Gdyby nasz Pan głosił potępiające przesłanie o ogniu piekielnym i siarce, to czy sądzisz, że człowiek ten ośmieliłby się do Niego zbliżyć? Oczywiście, że nie. Uciekłby ze strachu przed karą, czując się bardziej potępionym i pozbawionym nadziei niż kiedykolwiek przedtem. Ponieważ jednak usłyszał słowa łaski, mówiące o tym, że Bóg pragnie być jego kochającym Ojcem i zatroszczyć się o wszystkie jego potrzeby, w jego sercu zrodziła się wiara, która dała mu śmiałość, aby zbliżył się do Jezusa w oczekiwaniu cudu.

Mój drogi przyjacielu, to, co słyszysz na temat Boga, ma kluczowe znaczenie. To, co słyszysz, może zdecydować o tym, czy doświadczysz cudu, czy też pozostaniesz tam, gdzie jesteś, w miejscu swojego niedostatku lub nałogu. To, co słyszysz, może przyciągnąć cię bliżej do Boga lub cię od Niego odstręczyć. Wiara przychodzi przez słuchanie, ale strach również. Jeżeli słyszałeś o Bogu, który jest gniewny i chce cię dopaść za twoje grzechy, to jak możesz upatrywać w Nim kogoś, kto pragnie ci pomóc? Jeżeli słyszałeś, że Bóg zsyła ludziom (nawet wierzącym) choroby oraz że karze ich za grzechy straszliwymi wypadkami, to jak możesz upatrywać w Nim kogoś, kto pragnie cię uzdrowić? Jeśli słyszałeś o Bogu, który chce, abyś wraz z rodziną doświadczał biedy, by utrzymać cię w pokorze, to jak możesz upatrywać w Bogu nadziei na finansowy przełom czy uwolnienie od mnożących się długów? Jak to w ogóle możliwe, żebyś wierzył Bogu, jeśli wszystkim, co słyszałeś, były kazania, które sprawiały, że czułeś się coraz bardziej potępiony i coraz bardziej obawiałeś się Jego sądu?

To smutne, ale rzeczy, o których dopiero co wspomniałem, są właśnie tym, co ludzie słyszą na temat Boga. Spójrz tylko na filmy o Bogu, które są dzisiaj produkowane. Bóg jest w nich zawsze ukazywany jako podły, osądzający, rozgniewany, destrukcyjny, a nawet morderczy! Jakże zniekształcają one to, kim Bóg jest w rzeczywistości: „współczujący i miłosierny, powolny do tego, aby się gniewać i napełniony niezawodną miłością” (Ps 103,8 NLT)! Nie zrozum mnie źle. Bóg odczuwa gniew. A jednak Biblia nigdzie nie określa Go jako Boga gniewu. Określa Go natomiast jako miłość (zob. 1 J 4,8.16). Czy nasz Pan Jezus Chrystus kiedykolwiek potępiał prostytutki i poborców podatkowych, ludzi pogardzanych i odrzucanych przez społeczeństwo? Nie, Jezus był przyjacielem grzeszników! Czy kiedykolwiek zabrał coś biednemu lub obciążył chorego jeszcze cięższą dolegliwością? Nie, Jezus nakarmił głodny tłum dwunastoma koszami pełnymi resztek i uzdrawiał wszystkich, którzy przychodzili do Niego po uzdrowienie, gdziekolwiek się udawał!

Biblia mówi nam, że Jezus „chodził, czyniąc dobrze i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod opresją diabła, bo Bóg był z Nim”(Dz 10,38). Jaki z tego wniosek? Bóg chce nam wyświadczać dobro, a nie zsyłać na nas zło! Gdyby to nie była prawda, to Bóg nie byłby z Jezusem, aby Go wspomagać. Jezus powiedział: „Kto widział mnie, widział Ojca [...]. Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu a Ojciec we mnie? Słów, które mówię do was, nie mówię na podstawie swego własnego autorytetu; ale Ojciec, którymieszka we Mnie, On czyni te dzieła”(J 14,9–10). Jeśli chcesz wiedzieć, jaki naprawdę jest Bóg (a nie jakim przedstawiają Go ludzie), spójrz na Jezusa opisanego na kartach Ewangelii. Jezus to Boża wola w działaniu, a On chodził, czyniąc dobrze – ratując, uwalniając, uzdrawiając, odbudowując, zaopatrując, prowadząc i kochając tych, których niełatwo jest kochać. Taki jest nasz Bóg!

Wiara przychodzi przez słuchanie Słowa Chrystusowego

Umiłowany, jeśli chcesz zobaczyć zmianę w swoim życiu, upewnij się, że słuchasz właściwych rzeczy i wierzysz właściwie na temat Boga za pośrednictwem słowa Chrystusa. Àpropos chodzi tu o słowo Chrystusowe, a nie o Słowo Boże, jak podają niektóre tłumaczenia. Greckie słowo, którego użyto w Rz 10,17, to Christos, które tłumaczymy jako „Chrystus”. Jaka jest różnica? Słowo Chrystusowe odnosi się do słowa nowego przymierza, czyli słowa Jego łaski.

W Dziejach Apostolskich święty Paweł stwierdza: „A teraz bracia, powierzam was Bogu oraz słowu Jego łaski, mogącemu zbudować oraz dać wam dziedzictwo między wszystkimi, którzyzostali uświęceni” (Dz 20,32 NBG). Co w takim razie ma moc, aby cię zbudować i dać ci dziedzictwo wśród świętych? Jest to słowo Jego łaski lub słowo Chrystusowe. Biblia nawołuje nas: „Słowo Chrystusowe niech mieszka w was obficie; we wszelkiej mądrości (Kol 3,16 BW).