Przygody niezwykłych bohaterów - Paweł Maj - ebook + audiobook + książka

Przygody niezwykłych bohaterów ebook i audiobook

Paweł Maj

4,8

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Nie ma nic lepszego od wspólnego rodzinnego czytania – takiego, które sprawia, że na twarzach dzieci pojawia się uśmiech.

Przygody niezwykłych bohaterów” ukazują świat widziany z dziecięcej perspektywy. Opisują sprawy trudne, bolesne bądź obce dziecięcemu doświadczeniu. To zbiór bajek terapeutycznych, które w przystępny dla dziecka sposób przedstawiają takie tematy jak adopcja, choroba, przeprowadzka, nocne strachy czy pójście do przedszkola. Razem z Zimową Owieczką, Kaczką Krzykaczką czy ślimakiem Winicjuszem mały czytelnik krok po kroku przebywa całą drogę wyjścia z lęku. Dzięki temu jest w stanie pojąć problem i uczy się, jak go pokonać.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 72

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 1 godz. 46 min

Lektor:
Oceny
4,8 (5 ocen)
4
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
spodobal

Nie polecam

Nie można pobrać pliku
00

Popularność




 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Mojej wspaniałej córce Natalce

 

 

 

PODZIĘKOWANIE

Dziękuję mojej cudownej żonie Ani za pomysły, pomoc i obecność podczas powstawania tej książki (bez Ciebie nie dałbym rady).

Dziękuję prawdziwej Wikiwełnusi za inspirację przy tworzeniu postaci Zimowej Owieczki.

Dziękuję Pani Żuk za zmotywowanie mnie do publikacji tej książki.

Dziękuję rodzinie i przyjaciołom za wsparcie.

MALEŃKA

Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami żyła rodzina olbrzymów. Pan olbrzym nazywał się Duży i jako leśniczy opiekował się wszystkimi leśnymi stworzeniami. Pani olbrzym miała na imię Wielka. Była świetną krawcową, potrafiącą uszyć ubranie nawet z najmniejszych akacjowych listków. Niestety, Duży i Wielka nie mieli dzieci.

Często rozmawiali ze sobą w taki oto sposób:

– Tak bardzo chciałabym mieć córeczkę – mówiła Wielka. Szyłabym jej śliczne sukienki, piękne stroje balowe i ciepłe kurtki na zimę.

– Wiem, najdroższa – mówił wtedy Duży. I ja chciałbym mieć dziecko, z którym bawiłbym się i uczył je, jak dbać o zwierzęta w lesie.

Mimo iż czasem prowadzili takie smutne rozmowy, Wielka i Duży byli bardzo szczęśliwi i kochali się odpowiednio do swoich rozmiarów, czyli ogromnie.

Pewnego letniego dnia, gdy pan olbrzym był w lesie, przybiegł do niego jego przyjaciel królik. Gdy tylko Duży się zbliżył, królik postawił uszy i zaczął gwałtownie podskakiwać.

– Co się stało, drogi kolego? – zapytał Duży.

Królik pokazał coś przed sobą łapką i pognał we wskazanym kierunku w podskokach. Duży natychmiast ruszył za nim. Po kilku minutach dotarł do króliczej norki wykopanej w korzeniach starego świerku. Jego przyjaciel brykał przed wejściem do swojego mieszkanka, machając zabawnie uszkami we wszystkie strony. Duży pochylił się nad króliczą norką i zobaczył w środku malutką dziewczynkę. Nie była większa od jego dłoni. Miała śliczne brązowe włosy i była chudziutka. Olbrzym delikatnie wziął ją na rękę i zapytał:

– Kim jesteś?

Dziewczynka spojrzała na niego malutkimi zielonymi oczkami i odpowiedziała:

– Jestem Maleńka.

– A skąd ty się tutaj wzięłaś, maleńka dziewczynko? – zapytał.

– Spadłam z drzewa, o tego – odpowiedziała dziewczynka, wciągając w górę rękę wielkości zapałki.

Duży rozejrzał się i dopiero po dłuższej chwili zobaczył w konarach drzewa maciupki domek. Było to schronienie leśnych skrzatów, bardzo małych duszków (nie większych od palca dłoni) żyjących na drzewach.

– Wypadłaś ze swojego mieszkanka?! – zapytał ze zdziwieniem Duży.

Dziewczynka siedząca na jego dłoni była prawie tak duża jak jej domek.

– Tak. Nie mieściłam się i wypadłam – odpowiedziała.

– Posłuchaj, Maleńka – powiedział po chwili namysłu olbrzym –nie zostawię cię tutaj samej. Pewnie jesteś głodna i zmarzłaś od tego siedzenia na ziemi. Może chcesz pójść ze mną do mojego domu? Moja żona na pewno ugotowała coś pysznego, a jak cię zmierzy, bardzo chętnie uszyje ci nowe ciepłe ubranie. Co ty na to?

Dziewczynka chwilę pomyślała, przyjrzała się olbrzymowi i niepewnie odpowiedziała:

– Jesteś bardzo duży, a ja bardzo mała. Musisz uważać, aby mnie nie zgnieść. Mogę siedzieć w twojej kieszeni, ale proszę, abyś był ostrożny.

– Nie martw się, maleńka dziewczynko! Leśniczy opiekuje się w swoim lesie wszystkimi zwierzętami, nawet tymi mniejszymi od Ciebie. Nie zrobię Ci krzywdy i będę baaardzo ostrożny – obiecał olbrzym i uśmiechnął się do Maleńkiej.

– Skoro znasz pana królika… Dobrze… – zgodziła się dziewczynka. – Pójdę z tobą.

Jak ustalili, tak zrobili. Pan olbrzym włożył sobie do kieszeni koszuli trochę mchu i posadził na nim dziewczynkę. Zebrał też kilka pięknych jagód, aby Maleńka nie była głodna w drodze do domu. Pan królik pomachał im łapkami na do widzenia i w swoim króliczym języku pełnym obrotów, podskoków i fikołków radośnie oznajmił, że niedługo ich odwiedzi.

Gdy dotarli do domu, zaczynało już zmierzchać i we wszystkich oknach drewnianej chatki widać było zapalone świece. Z komina unosił się dym, pięknie pachnący jałowcem i sosną. Przed wejściem stała Wielka w kraciastej spódnicy, a obok niej spał duży czarny pies.

– Bardzo długo cię nie było – przywitała Dużego Wielka. – Martwiłam się o ciebie.

– Nic się nie stało kochanie… Wiesz, będziemy mieli gościa na kolacji – oznajmił Duży.

– Kiedy? Kogo? Nikogo nie widzę… – zdziwiła się Wielka.

– Tutaj… – i olbrzym podszedł do żony, pokazując jej śpiącą w kieszeni dziewczynkę.

– Ojejku! – westchnęła pani olbrzym. – A któż to jest?

– To jest Maleńka. Wypadła z domku leśnych skrzatów. Zgodziła się przyjść do nas na kolację. Może w tym czasie coś jej uszyjesz?

– Ojejku! – powtórzyła Wielka. – Bardzo chętnie uszyję jej ciepłe nowe ubranko.

Głosy olbrzymów oraz dolatujący z domu zapach zupy i pieczonego mięsa wybudziły Maleńką ze snu. Dziewczynka wyjrzała z kieszeni i z ciekawością rozejrzała się dokoła. W tym samym momencie obudził się też śpiący do tej pory pies. Wyczuł swym czułym nosem jedzenie, Dużego oraz jakiś nowy, nieznany zapach. Podniósł się, przeciągnął, prężąc kudłaty grzbiet, i radośnie zamerdał ogonem.

– Ojejku! – krzyknęła Maleńka. – Jaki on duży!

A po chwili jednym ciągiem powiedziała:

– Boję się go! Mogę go pogłaskać?! Czy on gryzie? Ale jest ładny! Jak ma na imię?! Ile ma lat? Czy nie jest głodny? Chyba mnie nie zje???

Olbrzym, słysząc całą tę serię pytań, tylko głośno się roześmiał i pogłaskał pulchnym paluchem kędziorki małej dziewczynki.

– Nie bój się! To jest Węgiel, nasz piesek. Jest spokojny, grzeczny i prawie cały czas śpi. Jak chcesz, to możemy się z nim przywitać.

Duży ukląkł na jedno kolano i wyciągnął rękę do Węgla.Pogłaskał go za uszami i po grzbiecie. Pies posapując zamachał radośnie ogonem, czym dodatkowo rozbawił malutką dziewczynkę.

– Jeżeli chcesz go pogłaskać, to ci pomogę – powiedział olbrzym i wyciągnął z kieszeni piszczącą z radości Maleńką.

Z racji różnicy rozmiarów ciężko jej było pogłaskać psa, więc po prostu cała wtuliła się w jego puszystą sierść i z radości zaczęła machać rękami i nogami.

– Jaki on milusi i mięciutki – cieszyła się dziewczynka. – Jaki fajny!

– Cieszymy się, że tak ci przypadł do gustu nasz mały Węgiel, ale pewnie jesteś głodna i chciałabyś się ogrzać. Chodź, kolacja dawno już gotowa – i Wielka zabrała całą trójkę do domu.

Dorzuciła drewna do kominka. Nalała sobie i Dużemu zupy do misek, zaś Maleńkiej podała zupę w naparstku. Węgiel też dostał swoją porcję w psiej misce.

Dziewczynka jadła ze smakiem – dwukrotnie nawet dostała dokładkę, tak bardzo jej smakowało. Gdy zajadała, pani olbrzym zmierzyła ją wzrokiem, a potem coś narysowała na kartce papieru.

– Jak skończymy jeść, chciałabym cię zmierzyć, dobrze? – zapytała Wielka. – Zobaczymy, jaka jesteś duża i zabierzemy się do szycia ubranka. Ty w tym czasie weźmiesz ciepłą kąpiel.

– O tak! Tak! Tak! – zapiszczała radośnie dziewczynka.

Gdy zjedli, pani olbrzym zmierzyła Maleńką i zabrała się do szycia. Natomiast Duży przygotował dziewczynce pachnącą płatkami róży gorącą kąpiel w małej misce.

Kiedy dziewczynka się kąpała, Węgiel siedział koło niej i dmuchał na nią swym ciepłym oddechem, aby nie zmarzła podczas mycia.

W tym samym czasie pani olbrzym kończyła śliczną błękitną sukienkę z płatków niezapominajek oraz bławatków i zaczynała robić ciepły i puchaty kubraczek z motylego pyłku, mniszka i liści konwalii.

Gdy dziewczynka skończyła się pluskać w wodzie, ubranie było prawie gotowe.

– Wytrzyj się i przymierzamy – uśmiechnął się pan olbrzym.

Ubranka na dziewczynce wyglądały prześlicznie i, co najważniejsze, pasowały idealnie.

– Ale ty jesteś piękna! – westchnęli razem Duży i Wielka.

– Ładne. Dziękuję… – powiedziała dziewczynka i zaraz dodała – bardzo chce mi się spać.

– Oczywiście – odrzekła pani olbrzym. – Niestety, nie mamy takiego małego łóżeczka, ale na pewno dobrze będzie ci się spało na naszej poduszce pod mięciutkim ręcznikiem.

Przygotowała Maleńkiej poduszkę, przykryła ją ciepłym ręcznikiem i dziewczynka momentalnie zasnęła.

*

Kiedy rano wszyscy wstali, ogromnie byli zdziwieni, widząc, że dziewczynka urosła przez noc i ledwie mieści się w uszyte wczoraj ubranka.

– Dzień dobry, Maleńka! – przywitali ją radośnie.

– Dzień dobry – odpowiedziała dziewczynka.

– Ale urosłaś w ciągu tej nocy! Będę musiała uszyć ci nową sukienkę – uśmiechnęła się Wielka.

– Dobrze, ale po śniadaniu! A teraz jajecznica! – oznajmił Duży.

– Nie chcę! – grymasiła dziewczynka. – Nie lubię jajek.

– Ojej! A co byś zjadła? – zapytał zatroskany olbrzym.

– Lubię śmietankowy serek z kroplą rosy i poziomki.

– Serek i poziomki, tak – roześmiała się pani olbrzym. – Dobrze, zaraz pójdę nazbierać poziomek, a Duży zrobi świetny serek ze śmietanki.

Węgiel szczeknął i wybiegł z domu, nie oglądając się na nikogo.

Pół godziny później dziewczynka siadała już wraz z olbrzymami do śniadania. Brakowało tylko Węgla. Nagle drzwi chatki otworzyły się i wbiegł zdyszany pies, niosąc na nosie kilka kropel świeżej rosy.

– Rosa! – wykrzyknęła Maleńka, zgarniając rosę do filiżanki z serkiem i poziomkami. Po czym przytuliła się do psiego nosa z wdzięcznością.

Gdy zjedli dziewczynka zapytała:

– A jak wy macie na imię?

Olbrzymy spojrzały po sobie.

– Ja jestem Wielka.

– A ja Duży – odpowiedział pan olbrzym.

– Hmm… Brzydko… – stwierdziła Maleńka.

– W takim razie… tak długo, jak z nami będziesz, możesz do nas mówić, tak jak chcesz – zaproponowała Wielka.

*

Po śniadaniu pani olbrzym zaczęła szyć dziewczynce nowe ubranie. Z płatków lilii zrobiła spódniczkę, a z dzwonków bluzeczkę. Przygotowała też śliczną kurteczkę z paproci, mchu i skrzypu polnego. Buciki zrobiła zaś z kwiatów konwalii.

– Jak chcesz, to możesz pójść ze mną do lasu – zaproponował olbrzym. – Weźmiemy ze sobą Węgla, a ja pokażę ci wszystkie leśne rośliny i przedstawię ci naszych zwierzęcych przyjaciół.