Ponadczasowe historie miłosne Barbary Cartland. Dziewczyna ze snu - Barbara Cartland - ebook + audiobook

Ponadczasowe historie miłosne Barbary Cartland. Dziewczyna ze snu ebook i audiobook

Barbara Cartland

4,1

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Olinda jest śliczną dziewczyną o dużych szarych oczach, drobnej, wyrazistej twarzy i złocistych włosach. Ma wiele wdzięku i gracji. Kontakty z ludźmi, zarówno z kobietami, jak i z mężczyznami, miewa bardzo rzadko. Bez reszty poświęca się swej chorej matce i bardzo rzadko opuszcza rodzinną posiadłość. Kiedy zdrowie lady Selwyn się pogorszyło i kupno leków zrujnowało je doszczętnie, tak że nie mogły związać końca z końcem Olinda postanawia podjąć zaoferowaną pracę u hrabiny, wdowy Kelvedon przy odnawianiu starych haftowanych gobelinów. Matka Olindy ma obawy przed wyjazdem córki, jest wystraszona, że jej ładna, niewinna córka może paść ofiarą nowo poznanych panów. Dla Olindy zamieszkanie w Kelvedonie wywoływało przyjemny dreszczyk emocji, bo jak sobie wyobrażała, był to jeden z najznamienitszych domów w Anglii. Hrabia Kelvedonu, Roąue wraca z Francji z młodą aktorką i Olinda staje się świadkiem dramatu rodzinnego.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 152

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 3 godz. 37 min

Lektor: Kinga Suchan

Oceny
4,1 (33 oceny)
17
7
4
5
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Margaretka1402

Nie oderwiesz się od lektury

👍🏻
00
Angelika_L

Z braku laku…

Lekka książka, bardzo łatwo przewidzieć jak się zakończy.
00

Popularność



Podobne


Barbara Cartland

Dziewczyna ze snu

Lindhardt og Ringhof

Dziewczyna ze snu

z prsełożyła

Bernadeta Minakowska-Koca

tytył oryginału: A Dream From the Night

Cover font: Copyright (c) 2010-2012 by Claus Eggers Sørensen (es forthehearts.net), with Reserved Font Name ‘Playfair’

Copyright © 1976, 2017 Barbara Cartland i Lindhardt og Ringhof Forlag A/S

Wszystkie prawa zastrzeżone

ISBN: 9788711726433

1. Wydanie w formie e-booka, 2017

Format: EPUB 2.0

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Lindhardt i Ringhof oraz autora.

lindhardtogringhof.dk

Lindhardt og Ringhof Forlag A/S, spółka wydawnictwa Egmont

Rozdział 1

Rok 1875

Mamo, przyszedł list!

— Jaki list, Olindo?

Lady Selwyn starała się usiąść podbiegły prosto. Córka podbiegla szybko do lózka. Zręcznie i delikatnie podniosla matkę i poprawiła poduszki. Na dobrodusznej twarzy lady Selwyn widoczne były oznaki cierpienia.

— Czy to jest odpowiedź na twój list? — zapytała z obawą.

— Tak, mamo. To jest odpowiedź na ogłoszenie, które kiedyś razem czytałyśmy szukając dla mnie pracy.

— Czy przysyłają robotę do domu?

— Nie, mamo, i dlatego też chciałabym z tobą porozmawiać na ten temat.

Lady Selwyn załamała ręce, jakby spodziewała się usłyszeć jakąś szokującą wiadomość. Jej córka uśmiechnęła się ciepło. Usiadła przy łóżku i odezwała się spokojnie:

— Proszę cię, mamo, nie denerwuj się, dopóki nie dowiesz się wszystkiego. Wiesz przecież, równie dobrze jak ja, że muszę w jakiś sposób zarabiać na życie. Inaczej umrzemy z głodu. — Uśmiechnęła się, aby złagodzić wrażenie bolesnych słów, jednak lady Selwyn i tak się wzdrygnęła, a Olinda pospiesznie mówiła dalej: — Możesz się nie zgodzić, jednak uważam, że jest to doskonała okazja, poza tym nie będę długo poza domem.

— Poza domem — powtórzyła lady Selwyn bliska omdlenia.

Olinda sięgnęła po list i przeczytała:

Posiadłość Kelvedon, Derbyshire

Szanowna Pani!

W odpowiedzi na list Szanownej Pani z dnia 15 bm., upoważniony przez hrabinę wdowę pragnę Panią poinformować, że została zaakceptowana Pani oferta.

Pani umiejętności, zaprezentowane na próbce haftu przysłanej do nas, zostały wysoko ocenione, i dlatego hrabina chciałaby, aby Pani rozpoczęła pracę natychmiast.

Derby jest stacją kolejową położoną najbliżej od posiadłości Kelvedon. Gdy tylko otrzymamy wiadomość o Pani przyjeździe, wyślemy po Panią powóz.

Z wyrazami szacunku

James Lanceworth

sekretarz

Olinda skończyła czytanie listu swym łagodnym, aksamitnym głosem i badawczo spojrzała na matkę.

— Rozumiesz, mamo, mam szansę pracować w arystokratycznym domu hrabiny Kelvedon.

— Będziesz tam tylko pracownicą— powiedziała lady Selwyn. — Jedziesz tam jako zwykła szwaczka.

— To nawet lepiej, mamusiu, będę traktowana na równi z guwernantką, a to oznacza, że nie będę mieć do czynienia z podrywaczami, niebezpiecznymi dżentelmenami, którzy, według ciebie, czyhają na mnie za każdym rogiem. — Westchnęła cicho i dodała: — Wiesz, mamo, gdybym przejmowała się twoimi obawami co do mojej osoby, stałabym się bardzo zarozumiała.

Olinda była śliczną dziewczyną o dużych szarych oczach, drobnej, wyrazistej twarzy i złocistych włosach. Miała wiele wdzięku i gracji. Smukłe palce oraz głębokie spojrzenie zdradzały wrażliwą naturę. Przejawiała się ona w łagodności i współczuciu, jakie miała dla wszystkich ze swego otoczenia. Jednak kontakty z ludźmi, zarówno z kobietami, jak i z mężczyznami, miewała bardzo rzadko. Od dwóch lat, gdy stała się dorosła, bez reszty poświęciła się swej chorej matce i bardzo rzadko opuszczała rodzinną posiadłość.

Mieszkały samotnie w odległej części hrabstwa Huntingdonshire i niewiele osób przychodziło do nich z wizytą, zwłaszcza gdy lady Selwyn zachorowała i gości mogła przyjmować jedynie w sypialni. Czasami mijały tygodnie i nikt ich nie odwiedził.

Olinda nie narzekała. Bardzo kochała matkę i martwiła się widząc, że jej stan wciąż się pogarsza. Nic jej nie smakowało. Miała apetyt na bardzo drogie potrawy, a na niektóre nie mogły sobie pozwolić.

— Musimy coś zdecydować! — powiedziała Olinda dwa tygodnie temu bardzo zdecydowanym głosem.

Kiedy lady Selwyn krzyknęła z przerażenia na wiadomość, że jej córka chce pracować, Olinda zauważyła praktycznie:

— Nie mamy innego wyjścia, mamo. Mogłybyśmy sprzedać dom, jednak wątpię, aby ktoś zechciał go kupić, zresztą obecnie jest zastój w handlu nieruchomościami. A gdybyśmy nawet sprzedały naszą posiadłość, dokąd byśmy poszły? Poza tym, to nie utrzymanie tego domu pożera pieniądze, najwięcej kosztuje nas jedzenie.

— Jedzenie dla mnie — odezwała się lady Selwyn stłumionym głosem. — Czy ja naprawdę muszę jeść tak dużo kurczaków, Olindo, tak dużo jajek i pić tyle mleka?

— Tak polecił doktor, mamo, zresztą nie mogłabyś żyć powietrzem czy tą odrobiną warzyw, które mamy w ogrodzie. — Przerwała na chwilę, po czym dodała: — Oczywiście, mogłybyśmy odprawić starego Hodgesa, jednak wiesz równie dobrze jak ja, że nie dostałby innej pracy, a Nanny i tak bardzo rzadko otrzymuje od nas pieniądze.

— Nie poradziłybyśmy sobie bez Nanny — szybko powiedziała lady Selwyn.

— Więc zgadzasz się ze mną, że muszę zacząć zarabiać, a nie będzie to łatwe, bo ja przecież nic nie umiem robić.

Na szczęście, Nanny przypomniała Olindzie, że wyjątkowo pięknie wyszywa i haftuje.

— Gdybym haftowała jedwabną bieliznę lub muślinowe chustki do nosa, takie jakie robilam mamie — zastanawiała się głośno Olinda — może udałoby się to wstawić do sklepu?

— Czy to oznacza, że miałabyś pójść do sklepu i zachwalać rzeczy, które sama zrobiłaś? Nie mogę znieść nawet takich myśli, kochanie! — krzyknęła lady Selwyn ze zgrozą.

— Pomyślałam sobie — odezwała się Nanny — że w wielu zamożnych domach znalazłyby się haftowane narzuty na łóżka czy też tkane obrazy, które wymagają naprawy. Pamiętam, że panienka Olinda naprawiła kiedyś bardzo zręcznie stary obraz należący do babci.

Olinda spojrzała na ścianę. Był to wspaniały obraz francuski z XVII wieku tkany jedwabną i srebrną nicią. Znalazła go na strychu między wieloma rupieciami, które przysłano do ich domu po śmierci babci.

— Jaki on byłby piękny — zwróciła się wtedy do lady Selwyn — gdyby nie był tak zniszczony!

Obraz ukazywał postać symbolizującą lato, z wiązką kukurydzy, otoczoną wieńcem z róż, bławatków, maków i przewiercieni. W głębi widać było owoce — symbol lata.

Lady Selwyn sztuki haftu nauczyła się od matki, która była pół-Francuzkąi wychowywała się we Francji. Olinda dowiedziała się od matki, że sztuka ta rozwinęła się we Francji po wyprawach krzyżowych.

— Ludwik XI i Karol VII wezwali do Francji włoskich hafciarzy — opowiadała lady Selwyn — i większość wytwornych haftów kościelnych została wykonana przez nobliwe panie pod nadzorem osób duchownych. W XVIII wieku modę na haft rozpowszechniła madame de Pompadour i wkrótce francuskie hafty zasłynęły w całej Europie.

Za panowania Ludwika XV wzory były wesołe, frywolne, ale pełne gracji. Po śmierci króla madame de Maintenon założyła szkołę haftu w Saint-Cyr, w której dziewczęta zgłębiały tajniki tej sztuki.

— Czy przetrwało coś z ich prac?

— Niestety — odpowiedziała lady Selwyn — wiele haftów zniszczono podczas Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Nakazano wtedy hafciarzom powyciągać wszystkie złote i srebrne nici.

— Co za bezmyślność!

Olindę bardzo zainteresowała sztuka haftu. Pod okiem matki szybko robiła postępy. Siadywała przy jej łożu i wymyślała najprzeróżniejsze wzory na chustki do nosa, poduszki czy nowe obicia na krzesła. Matka była jej surowym krytykiem Wkrótce w domu znalazło się wiele prac Olindy. Kiedy jednak trzeba było wysłać którąś z nich jako próbkę do Kelvedonu, nie mogły się zdecydować.

Również za namową Nanny przejrzały kiedyś ogłoszenia w „Timesie”.

— Ludzie mogą mieć najprzeróżniejsze potrzeby: hafty na torebki czy obrusy.

— Albo przykrycia na poduszki — dodała Olinda — łatwo je zrobić, a ja lubię naśladować stare wzory.

Pewnego dnia przeczytała ogłoszenie:

Poszukuje się uzdolnionej i doświadczonej fciarki do naprawy zaslon i narzut na zabytkowych lozach. Proszę zgłaszać się do sekretarza posiadłości Kelvedon w Derbyshire.

— To oznacza, że będziesz musiała wyjechać do Derbyshire! — krzyknęła lady Selwyn.

— Tak, mamo, jednak za taką pracę na pewno dostanę dużo pieniędzy. Przypuszczam, że zasłony mogąpochodzić z XVI lub XVII wieku. Na pewno dam sobie radę.

— Dlaczego nie mogą ich tu przysłać?

— Dlatego że są duże i cenne — odrzekła Olinda — a poza tym bardzo bym chciała zobaczyć Kelvedon.

— Wiesz coś o tej posiadłości? — zapytała lady Selwyn.

— Jest piękna i imponująca. Wydaje mi się, że widziałam gdzieś ilustrację przedstawiającą dom. Spróbuję odnaleźć coś na ten temat w starych gazetach papy.

— Zrób to, kochanie — powiedziała lady Selwyn — jednak i tak nie zdecydowałam jeszcze, czy pozwolę ci tam pojechać.

Olinda uścisnęła rękę matki.

— Chyba nie przypuszczasz, mamo, że opuściłabym cię, gdyby nie było to absolutnie konieczne? — spytała czule.

— Czy naprawdę jesteśmy w tak trudnej sytuacji finansowej? — lady Selwyn zapytała córkę drżącym głosem.

— Mamy już bardzo niewiele pieniędzy — odparła Olinda — a długi Geralda będziemy spłacać jeszcze dwa lata. Dopiero wtedy odzyskasz całą rentę.

Obie zamilkły na wspomnienie tragicznej śmierci starszego o sześć lat brata Olindy Geralda, który pojechał do Indii i został tam zabity w potyczce z tubylcami. Kiedy okazało się, że nie żyje, a jego śmierć niewarta była nawet wzmianki w gazetach, lady Selwyn załamała się, stała się obojętna i apatyczna. Bardzo kochała swojego syna, bo po śmierci męża to on wnosił radość do jej serca.

Lady Selwyn miała rentę, która wystarczała na dostatnie życie dla niej i córki. Niestety, po śmierci Geralda okazało się, że miał on dużo długów, bo podobnie jak inni powołani do armii w Indiach był bardzo rozrzutny, a oprócz tego poręczył za zadłużonego kolegę, który wkrótce po śmierci Geralda umarł na cholerę w Kalkucie, gdzie wysłano go ze specjalną misją.

Rachunek, który żyrował Gerald, choć pewnie nie spodziewał się, że będzie musiał kiedykolwiek go spłacać, został przedłożony jego matce przez wierzycieli.

Lady Selwyn, chcąc ratować honor syna, zastawiła swą rentę na następne pięć lat. W ten sposób pieniędzy zostało akurat tyle, aby utrzymać dom i wypłacić pensje dla starego ogrodnika Hodgesa i dla Nanny.

— Musimy żyć bardzo oszczędnie — powiedziała Olinda — ale poradzimy sobie..

Oznaczało to, niestety, że nie będzie żadnych nowych sukni ani żadnych wyjazdów do krewch, którzy mieszkali w Londynie. Kiedyś matka planowała wysłać do stolicy Olindę po ukończeniu przez nią osiemnastu lat.

Także zdrowie lady Selwyn wciąż się pogarszało i zapewnienie odpowiedniej diety oraz kupno leków przepisanych przez doktora zrujnowało je doszczętnie, tak że nie mogły związać końca z końcem. Niepewność jutra dodała Olindzie odwagi.

— Pojadę do Kelvedonu, mamusiu, i proszę cię, nie martw się o mnie. Przyrzekam, że wrócę do ciebie z górą pieniędzy możliwie najszybciej.

Poświęciła wiele godzin, aby przekonać matkę, że jest to jedyne rozwiązanie.

W końcu Olinda zawiadomiła pana Jamesa Lancewortha, że przyjedzie do Derby o piątej w środę 30 maja.

Tego dnia, ubrana do drogi, wyglądała ślicznie. Miała na sobie szafirową suknię, którą sama uszyła, oraz pelerynę tego samego koloru. Patrząc na nią lady Selwyn wyciągnęła ręce i powiedziała:

— Nie powinnaś jechać sama, kochanie. Mężczyźni są czasami bardzo natarczywi; możesz mieć nieprzyjemności.

— Będę podróżować w przedziale „Dla pań” — uspokoiła matkę Olinda — a jeśli chodzi o mężczyzn z Kelvedonu, jestem pewna, że nie zechcą nawet spojrzeć na prostą szwaczkę.

— Słyszałam kiedyś — zniżonym głosem powiedziała lady Selwyn — że bywały przypadki, kiedy obrażano guwernantki w domach, w których pracowały. Proszę, obiecaj mi, że drzwi do swojej sypialni zawsze będziesz starannie zamykała na klucz.

— Oczywiście, mamusiu. Mogę ci nawet przyrzec, że jeśli ujrzę choćby cień nadchodzącego mężczyzny, krzykiem zacznę wzywać policję.

— Olindo, ja nie żartuję!

— Wiem, kochana mamusiu, ty po prostu martwisz się, że wyjeżdżam w daleki świat zupełnie sama. Nie zapominaj jednak, że mam już dziewiętnaście lat i jestem dorosła. — Uśmiechnęła się. — Będę się zachowywać bardzo poprawnie i obiecuję, że jeśli spotkają mnie jakieś nieprzyjemności, natychmiast wrócę do domu.

— Przysięgasz, że zrobisz właśnie tak? — nalegała lady Selwyn. — Pieniądze całego świata nie są warte narażania się na zniewagi lub na traktowanie w nieodpowiedni sposób. Twój ojciec na pewno by się nie zgodził na tę szaloną eskapadę.

— Ty wciąż myślisz, że to dla mnie tylko przygoda — zaśmiała się Olinda. — Zapewniam cię jednak, że czeka mnie ciężka praća i, co najważniejsze, dobrze płatna.

Wydęła lekko podbródek. Bardzo przypominała Geralda, gdy oznajmiał, że chce iść własną drogą. Jak zwykle, na myśl o synu lady Selwyn zachmurzyła się i już tylko słuchała Olindy nie robiąc żadnych uwag.

— Nanny będzie się tobą opiekować, mamo. Poprosiłam także naszych przyjaciół z wioski, żeby cię Odwiedzali. Pani Parsons będzie ci czytać, a panna Twitlets zrobi zakupy i dopilnuje, żebyś zawsze miała świeże kwiaty w sypialni. — Westchnęła. — Kiedy tu wrócę, okaże się, że wcale za mną nie tęskniłaś.

— Będę tęsknić za tobą w każdej chwili, kochanie — powiedziała lady Selwyn — i nie zaznam spokoju, dopóki nie wrócisz cała i zdrowa.

— I bogata — dodała Olinda całując matkę.

Jednakże nie czuła się zbyt pewnie na zatłoczonej stacji wśród ludzi czekających na pociąg do Londynu. Zdecydowała się na ekspres z Londynu do Derby, chociaż oznaczało to wyjazd z domu o bardzo wczesnej porze.

Lady Selwyn tak wiele mówiła o nieprzyjemnościach i kłopotach, które ją mogą spotkać, że Olinda poczuła się bezpiecznie dopiero w swoim przedziale, kiedy pociąg ruszył. Zaczynała odczuwać przyjemną ekscytację i uczucie to przesłoniło trochę obawy o to, co pozostawiła za sobą. Perspektywa zamieszkania w Kelvedonie wywoływała przyjemny dreszczyk emocji, bo jak sobie wyobrażała, był to jeden z najznamienitszych domów w Anglii.

Czytała o nim cały artykuł w starym numerze „Illustrated London News”. Dowiedziała się, że kiedyś na jego miejscu stał klasztor, który został zlikwidowany za panowania Henryka VIII w 1536 roku. Później, za czasów Elżbiety I, wzniesiono tu zamek. Po kilku latach pierwszy hrabia Kelvedo-nu, szambelan królowej Elżbiety I, znacznie go powiększył i uświetnił. W końcu XVI wieku dom ostatecznie wykończono.

— Zapowiada się nieźle — pomyślała Olinda patrząc na ilustrację przedstawiającą Kelvedon.

Z następnej części artykułu dowiedziała się, że jego obecny właściciel ma sześćdziesiąt pięć lat i wciąż sprawuje wiele odpowiedzialnych funkcji na dworze królowej Wiktorii. Dalej następowała długa lista jego zasług w hrabstwie, a na końcu znalazła się informacja o tym, że poślubił lady RozelinęAlward, córkę księcia Hull, i z małżeństwa tego narodził się syn.

Kiedy zajrzała na tytułową stronę, stwierdziła, że egzemplarz „Illustrated London News” pochodził sprzed pięciu lat.

„To znaczy — myślała Olinda — że hrabia już nie żyje, ponieważ w liście, który do mnie przyszedł, sekretarz pisał o hrabinie wdowie.”

Nie wspominała nic o synu hrabiny Kelvedonu, czując, że mogłaby tym jeszcze bardziej zmartwić i tak już zaniepokojoną matkę. Zresztą wydawało się prawdopodobne, że obecny hrabia ma około czterdziestu lat i nie powinien stanowić niebezpieczeństwa w rodzaju tych, których obawiała się jej matka.

„Biedna mama — myślała Olinda — wciąż uważa, że obracamy się w eleganckim towarzystwie. Nie może zrozumieć, ze przede wszystkim pieniądze decydują o pozycji w społeczeństwie.”

Kiedy pakowała rzeczy do podróży, nie zastanawiała się, co ze sobą wziąć, lecz jak zabrać wszystko, co posiada. Zapakowala suknie, które samauszyla, wszystkie bardzo proste i skromne. Dobrze, że w Kelvedonie będzie przebywać w części domu wydzielonej dla służby. Nie będzie tam narażona na upokarzające spotkania z modnie wystrojonymi damami lub zbyt pewnymi siebie dżentelmenami.

Pocieszyła się, że może będzie miała okazję obejrzeć sypialnię królowej Elżbiety I i jej wspaniałe łoże, a także komnatę księżnej, w której spała ukochana Karola II, Hortensja Manćini, księżna de Mazarin.

Księżna de Mazarin na pamiątkę swej wizyty w Kelvedonie podarowała jego gospodarzom wspaniałe francuskie zasłony i narzutę na łoże, które doskonale się zachowały.

Chociaż Olinda zabrała ze sobą walizkę pełną jedwabnych nici, spodziewała się, że będzie ich potrzebować dużo więcej. Miała tylko nadzieję, że hrabina zapłaci jej za te, które wzięła ze sobą, bo były bardzo drogie. Miała przy sobie mało pieniędzy, a także w domu zostało ich niewiele. Umówiła się z Nanny, że wyśle trochę, zaraz gdy otrzyma zapłatę.

„To jest przygoda — pomyślała Olinda patrząc za okno, gdy pociąg nabierał prędkości. — Cieszę się, że jadę tam latem. Dom i ogrody na pewno pięknie teraz wyglądają. Po powrocie opowiem o wszystkim mamie.”

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.