Ponadczasowe historie miłosne Barbary Cartland. Zew miłości - Barbara Cartland - ebook + audiobook

Ponadczasowe historie miłosne Barbary Cartland. Zew miłości ebook i audiobook

Barbara Cartland

4,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Valda prowadzi luksusowe życie z matką i ojczymem w pięknym francuskim zamku. Wykształcona w Paryżu żyje beztrosko aż do dnia kiedy jej ojczym deklaruje, że planuje w stylu francuskim małżeństwo dla niej. Przerażona na myśl o ślubie zupełnie obcego czlowieka, Valda wie, że to niemożliwe, żeby spełniła życzenia ojczyma bez wzgledu na to jakie konsekwencje będzie miało jej nieposłuszeństwo. Valda marzy o prawdziwej miłości i deklaruje, że zamierza poślubić tylko z miłości i wyboru własnego męża. Valda walczy przeciwko tradycji, które niszczą jej nadzieje i marzenia. Zdeterminowana chce udowodnić ojczymowi, że ona umie podejmować decyzje za siebie, postanawia wyruszyć w podróż swojego życia. Chce zostać fotografem. Kradnie z koleżankami cygański powóz, wiedząc, że nikt tam nie będzie szukał angielskiej dziedziczki. Valda dojeżdża na południe Francji, jest urzeczona pięknem ptaków i koni. Nagle przystojny nieznajomy przykuwa jej uwagę. Wówczas zaczyna ona zdawać sobie sprawę, że miłość jest warta o wiele więcej niż pieniądze.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 185

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 5 godz. 31 min

Lektor: Ewa Konstanciak

Oceny
4,0 (9 ocen)
4
1
4
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Margaretka1402

Nie oderwiesz się od lektury

👍🏻🙂
00

Popularność



Podobne


Barbara Cartland

Zew miłości

SAGA Egmont

Zew miłościprzełożyła z angielskiego

Bernadeta Minakowska-Koca

tytył oryginału Wild Cry of Love

Copyright (c) 2010-2012 by Claus Eggers Sørensen ([email protected]), with Reserved Font Name ‘Playfair’

Copyright © 1976, 2017 Barbara Cartland og Lindhardt og Ringhof Forlag A/S

Wszystkie prawa zastrzeżone

ISBN: 9788711726457

Cover image: Shutterstock

Cover layout: grafiskstue.dk

1. Wydanie w formie e-booka, 2017

Format: EPUB 2.0

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą Lindhardt i Ringhof oraz autora.

lindhardtogringhof.dk

Lindhardt og Ringhof Forlag A/S, spółka wydawnictwa Egmont

Rozdział 1

Rok 1899

Nie zamierzasz chyba tego zrobić, beau-père! – krzyknęła Valda.

– Ależ zrobię to, bez wątpienia – odpowiedział hrabia de Merlimont. – Przeanalizowaliśmy wspólnie z twoją matką wszystko bardzo wnikliwie. Nadszedł już czas, Valdo, abyśmy poszukali dla ciebie męża.

Dziewczyna mruknęła coś, wyraźnie poirytowana.

– Nie myślę poślubiać jakiegoś Francuza, którego sami wybraliście dla mnie. Nigdy go nie widziałam, a zapewne on także nie jest zainteresowany moją osobą. Wyjdę za tego, kogo pokocham! – powiedziała zdecydowanie.

Patrzyła wyzywająco. Gniew powodował, że wyglądała jeszcze bardziej atrakcyjnie niż zwykle. Była prześliczną dziewczyną, nie należało się więc dziwić, że zarówno matka, jak i ojczym zaczęli zastanawiać się nad jej przyszłością. Miała niezwykle piękne włosy o płomiennym odcieniu, tak modnym w Wiedniu, typowo angielskie niebieskie oczy i ciemne rzęsy, które jej ojciec zwykł przypisywać irlandzkim przodkom.

Jedno było pewne, myślał hrabia, patrząc na nią – bardzo się podobała w Paryżu, mimo że nie wyglądała na Francuzkę. Oprócz niezwykłej urody, którą obdarzyła ją natura, szczupłej, pełnej gracji sylwetki i bystrości umysłu, Valda była niezwykle bogata. Po śmierci ojca, jako jego jedyne dziecko, odziedziczyła ogromną fortunę i właściwie nie było powodów, aby martwić się o jej przyszłość.

– Wiesz równie dobrze jak ja, Valdo – powiedział – że we Francji rodzice planują małżeństwa dzieci.

– W takim razie nie chcę Francuza za męża! – odparła ostro.

– Ale nie myśl sobie przypadkiem, że rzecz ma się inaczej w Anglii – ciągnął hrabia, nie zwracając uwagi na jej słowa. – Angielskie dziedziczki, takie jak ty sama, wydaję się za dystyngowanych arystokratów, których sprawy finansowe nie stoją zbyt dobrze.

– Ale jest chyba na świecie jakiś kraj, w którym miłość także bierze się pod uwagę? – zapytała Valda ze smutkiem.

W oczach hrabiego pojawiły się cieplejsze błyski.

– Wszyscy szukamy miłości, Valdo. W większości przypadków mężczyźni i kobiety, którzy mają podobne gusty i zainteresowania, odnajdują się w małżeństwie i z czasem ich związek wieńczy miłość.

– Tak jak było z tobą i mamą – zauważyła.

– Właśnie – odpowiedział hrabia – ale twoja matka była wdową, a nie dziewiętnastoletnią dziewczyną, która, co tu dużo mówić, nie wie jeszcze zbyt wiele o życiu.

– Dlaczego tak uważasz? – zapytała zaczepnie.

Hrabia uśmiechnął się.

– Od początku byłaś pod ścisłą opieką – powiedział – i choć trochę podróżowałaś, nigdy jednak nie robiłaś w życiu niczego na własną rękę.

– To nie moja wina! – odpowiedziała szorstko.

– Nie twierdzę, że to czyjaś wina, raczej uważam, że było to bardzo mądre postępowanie, ale fakt pozostaje faktem, że nigdy nawet nie wybrałaś sukni bez rady matki. Nie miałabyś pojęcia, jak dostać się stąd do Paryża, gdybyś była zdana tylko na siebie. Jakże więc miałabyś umieć mądrze wybrać męża na resztę życia?

– A jeśli zostawię wybór tobie, to jak się upewnisz, że to będzie odpowiedni dla mnie człowiek? – zapytala Valda. – A co się stanie, jeśli go potem znienawidzę?

– W takim przypadku nie zmuszałbym cię do małżeństwa, nawet gdyby przygotowania do ślubu były już w toku – odrzekł hrabia. – Ponieważ jednak cię kocham i znam bardzo dobrze, obiecuję ci znaleźć męża, który sprosta wszystkim naszym oczekiwaniom.

– Nigdy nie uwierzę, że jest wiele takich wzorów doskonałości męskiej, oczekujących, abym rzuciła się w ich ramiona – powiedziała sarkastycznie. – A skoro są tacy wyjątkowi, to dlaczego wciąż pozostają jeszcze wolni?

Hrabia westchnął.

– Nie będę ukrywał przed tobą, Valdo, bo jesteś na to zbyt inteligentną dziewczyną, że arystokrata, którego wybiorę ci na męża, będzie miał na uwadze przede wszystkim twój majątek. Ale jesteś przecież tak piękna, że na pewno cię pokocha prędzej czy później.

– A jeśli… nie? – zapytała cicho Valda.

Wiedziała, że Francuzi oprócz żon miewają także kochanki. Jej matka i ojczym byliby przerażeni, gdyby tylko zdawali sobie sprawę, jak wiele Valda wie o intrygach i affaires de coeur ich przyjaciół i znajomych. Służba, a nawet guwernantki często plotkowały na ten temat, nie bacząc na obecność dzieci, które przereż nie były głuche. Valda bardzo lubiła przysłuchiwać się ich rozmowom, choć nigdy nie dała poznać tego po sobie, aby nie wzbudzić podejrzeń.

Hrabia de Merlimont i jego atrakcyjna angielska żona prowadzili bardzo ożywione życie towarzyskie. W swoim paryskim domu i w innych posiadłościach rozrzuconych po całej Francji przyjmowali przeróżnych gości z towarzystwa.

Valda, gdy była jeszcze młodziutką uczennicą, spotykała się z nimi, zgodnie z angielskim zwyczajem, jedynie przy herbacie o piątej po południu. Tak było w Londynie. We Francji panie rzadko siadywały razem gawędząc przy ręcznych robótkach. Tu tylko łaskawie witały się z Valdą, a już w chwilę potem zwykły wracać do pikantnych ploteczek, którymi raczyły się tuż przed jej wejściem. Valda przysłuchiwała się tym rozmowom i czasami niektóre z nich zachowywała w pamięci:

„La marquise ma nowego cher ami. Jest czarujący i bardzo dobrze ułożony, ale madame Boyer jest wściekła! Należał przecież do niej, zanim tamta go uwiodła”.

„Czy słyszałyście, że hrabia de Rougement przedostatniej nocy wrócił do domu, nie żapowiadając się, i zastał Pierre’a w łożu swej żony? Trudno go sobie wyobrazić w roli zazdrosnego męża, ale przynajmniej wie już teraz, jak się czuje mąż zdradzany! Sam przecież często przyczyniał się do przyprawiania rogów innym!”

„Widziałam Jacques’a w zeszłym tygodniu. Był razem z tym fascynującym stworzeniem z Folies-Bergères. Mówią, że urządził ją na rue Saint-Honoré, podarował jej powóz i parę koni, jakich zazdrości cały Paryż. Szczęściarz z niego, że może sobie na to pozwolić”!

Na początku takie infomacje nie miały dla Valdy żadnego znaczenia, jednak stopniowo strzępy zaczęły układać się w jedną całość, aby stworzyć pełny obraz towarzystwa, uzupełniony dodatkowo odpowiednią lekturą znalezioną w salonie ojczyma. Matka ani guwernantka nigdy nie pozwoliłyby jej czytać takich książek, ale Valda postanowiła je zabrać do sypialni, gdzie czytała po kryjomu, w nocy, gdy pogaszono światła i wszyscy myśleli, że śpi. Pochłaniała romanse, a kiedy dorosła i nadszedł czas, aby zaczęła bywać w towarzystwie, uznała, że musi zacząć poszukiwania prawdziwej miłości.

Wszyscy troje bardzo się nawzajem kochali i nigdy nawet nie pomyślała, że może nadejść czas, gdy ojczym powie, iż powinna wyjść za mąż za człowieka, którego wybiorą jej rodzice, kierując się własnymi względami. Domyślała się, że z powodu fortuny, jaką posiadała, ojczym najpierw będzie szukał dla niej przyszłego męża spośród markizów ze starych rodów lub też znajdzie kogoś w rodzaju hrabiego des Baux, którego świetny rodowód sięgał bardzo odległych czasów.

Mieszkali w Prowansji. I chyba właśnie dlatego Valda postanowiła, że wyjdzie za mąż z miłości.

Z wypiekami na policzkach rozczytywała się w książkach o możnych rycerzach Les Baux, którzy brali udział w wyprawach krzyżowych, a w późniejszych wiekach stawali się poetami i trubadurami. To oni głównie przyczynili się do powstania związków, które połączyły królewskie rody z Prowansji, Barcelony, Polski, Sabaudii i Anglii, a w konsekwencji doprowadziły do abdykacji króla Wschodu, Baltazara.

Ród hrabiów des Baux był jednym z najbardziej możnych i znanych w całej Europie. Valda, zawsze gdy tylko miała okazję, zwiedzała ruiny ich posiadłości. Unosiła się nad nimi romantyczna atmosfera, a dusze, które krążyły nad zniszczonymi murami, należały kiedyś do mężczyzn, którzy kochali lub nienawidzili całym sercem i walczyli do ostatniej kropli krwi. Valda często rozmyślała o błyszczących zbrojach, imponujących pióropuszach i proporcach powiewających na wietrze.

Ich bohaterskie czyny opiewano w pieśniach i w poezji, którą rozpowszechnili trubadurzy prowansalscy. W wierszach tych Valda odnalazła wszystko, czego pragnęła doznać w życiu, a więc romantyzm, miłość i piękno.

Z pewnością nie obdarzy jej tym jakiś zubożały arystokrata, który ożeni się z nią dla pieniędzy, a ona sama będzie musiała go pokochać jedynie dlatego, że ma tytuł.

Valda podeszła do okna, podziwiając wspaniały widok, który rozciągał się u jej stóp.

Prowansja na początku lata wyglądała jeszcze piękniej niż w jakiejkolwiek innej porze roku. Z posiadłości hrabiego de Merlimont, położonej między Les Baux a Arles, można było ujrzeć przepiękną zieloną równinę, którą urozmaicały wysokie cyprysy, pola czerwone od maków i odległy horyzont oddzielający skąpane w słońcu niebo.

– Czy możesz zaufać mi, Valdo, i zrobić to, co jest dla ciebie najlepsze? – zapytał ojczym z nieco fałszywą nutką w głosie.

Hrabia był bardzo przystojnym mężczyzną. W przeszłości miewał wiele krótkotrwałych romansów, zanim zakochał się po uszy we wdowie po sir Edwardzie Burke’u. Kiedy poznali się na jednym z przyjęć w Anglii, przestały już dla niego istnieć inne kobiety.

Lady Burke była piękna, choć miała zupełnie inną urodę niż córka. Typowa Angielka, przypominała figurkę z drezdeńskiej porcelany, cała różowa, biała i złota. Promieniała dobrocią, którą zjednywała sobie każdego człowieka.

Valda po ojcu odziedziczyła gęste, rude włosy i gwałtowny temperament. Sir Edward był trochę dziwakiem i jego postępowanie często budziło wiele kontrowersji.

– Cokolwiek powiesz, beau-père, nie zamierzam w ten sposób wychodzić za mąż. Nie jestem towarem na sprzedaż! – powiedziała zdecydowanym tonem, tak właśnie, jak z pewnością uczyniłby jej ojciec w podobnej sytuacji.

– Masz zamiar zostać starą panną? – zapytał hrabia zirytowanym głosem.

– Oczywiście że nie. Kiedyś pewnie wyjdę za mąż, ale na razie pragnę cieszyć się wolnością!

– To bardzo niebezpieczna filozofia dla panny na wydaniu – rzekł hrabia surowo.

Valda popatrzyła na niego i zaśmiała się.

– Wiem dobrze co cię trapi, beau-père – powiedziała. – Razem z mamą martwicie się o swoje małe pisklątko. Myślicie może, że będę miała kłopoty jak panna de Villiers, która uciekła z żonatym mężczyzną, albo Hortensja de Poinier, która została artystką. Przyrzekam, że nie zrobię nic z tych rzeczy.

– Hortensja de Poinier ma przynajmniej talent – powiedział hrabia.

– To znaczy, że ja go nie mam? – zapytała gwałtownie.

– Nie powiedziałem tego. Jesteś bardzo zdolną dziewczyną, ale twoich umiejętności nie da się sprzedać. Dziękować Bogu, że nie ma takiej potrzeby, abyś zarabiała na życie, lecz jeśli kiedyś doszłoby do tego, zapewniam cię, że nie byłoby to takie proste!

Valda przemierzyła salon poruszając się z wdziękiem, którego brakowało wielu jej rówieśnicom.

– Może i masz rację, beau-père – przyznała. – Cokolwiek powiem, zaraz znajdujesz druzgocący argument. W ten sposób wciąż wracamy do punktu wyjścia. Ty chcesz decydować o moim małżeństwie, a ja zamierzam poślubić tylko tego, którego sama sobie wybiorę!

– W takim razie powiem ci, co zrobimy – powiedział hrabia. – Zaprosimy do domu młodych kawalerów godnych twojej ręki, chociaż mówiąc prawdę, spotkałaś już w Paryżu tego, którego wspólnie z matką braliśmy pod uwagę.

– Czy masz może na myśli markiza d’Artigny? – zapytała.

– Wspomniałem o nim twojej matce – odpowiedział po dłuższej chwili.

– Ależ on jest okropny! – krzyknęła Valda. – Tańczyłam z nim, a potem siedział obok mnie przy obiedzie. Doszłam do wniosku, że nigdy nie miał w ręku książki i chociaż udawał, że interesuje się końmi, to zapewniam cię, że pierwszy lepszy z twoich stajennych wie o nich o wiele więcej!

– Zachowujesz się okropnie – zauważył kwaśno hrabia. – On posiada wspaniały majątek. Jego posiadłość jest jedną z najstarszych w całej Francji, a nazwisko budzi powszechny respekt. Gdybyś została jego żoną, miałabyś jako markiza bardzo znaczącą pozycję w społeczeństwie, tuż za samymi Burbonami.

– Równie dobrze mogłabym wziąć ślub z płaszczką – rzekła Valda pogardliwie. – Choć ryba zapewne byłaby bardziej interesująca!

Hrabia westchnął.

– Nie poznałaś go jeszcze dobrze, nie możesz więc mieć o nim właściwego zdania. Zaprosimy go tutaj. Pokażesz mu Prowansję, przedstawisz naszym przyjaciołom, a wtedy zobaczymy, czy przy bliższym poznaniu nie zyska w twoich oczach.

Valda popatrzyła na ojczyma.

– Możesz sobie myśleć, że jestem głupia, beau-père. Być może jestem, ale nie do tego stopnia. Jeśli on tu przyjedzie, sprawy zajdą zbyt daleko i z pewnością nie będę mogła powiedzieć, że mi się nie podoba.

– Ja sądzę jednak, że ci się spodoba – sugerował hrabia.

– Nigdy! Nigdy! – krzyknęła Valda. – Dobrze wiem, że bardzo chcesz oddać mnie temu człowiekowi. Przysięgam, że jeśli zjawi się tu jako gość, przez cały czas pozostanę w łóżku, udając chorobę, i żadne okoliczności nie skłonią mnie do wstania!

Hrabia ściągnął usta. Był cierpliwym człowiekiem, ale jego pasierbica potrafiła go czasem wyprowadzić z równowagi.

– Mam wrażenie, Valdo – powiedział po chwili że twój ojciec lepiej radziłby sobie z tobą, niż ja to potrafię.

Valda zaśmiała się.

– Przypuszczam, że papa siłą skłoniłby mnie do posłuszeństwa – odrzekła – miał bardzo gwałtowny temperament, ale ty, kochany beau-père, zawsze byłeś dla mnie dobry i wyrozumiały. – Podeszła do ojczyma i pocałowała go w policzek. – Nie możesz przeistoczyć się w tyrana przez jedną noc tylko dlatego, że uważasz, iż powinnam już wyjść za mąż. Zapomnijmy na razie o markizie d’Artigny i innych stanowiących dobrą partię kawalerach. Wszyscy oni liczą bardziej na moje pieniądze niż na mnie! Ktoś i tak zjawi się wcześniej czy później!

Hrabia objął Valdę.

– Bardzo komplikujesz wszystko, kochanie – rzekł. – Kocham cię jak własne dziecko i muszę zrobić to, co uważam za stosowne. Zapomnijmy o markizie d’Artigny. Nie jest jedynym młodym mężczyzną na tym świecie. Jestem pewien, że znajdziesz kogoś, kogo pokochasz.

– Jesteś nieuleczalnym optymistą, beau-père – powiedziała Valda beztrosko. – Chodźmy lepiej popatrzyć na konie. Są o wiele ciekawsze niż jakikolwiek mężczyzna, którego spotkałam do tej pory. Ach, jakie to smutne, że nie mogę poślubić konia!

Hrabia zaśmiał się i już w dobrym humorze pozwolił się zaprowadzić do wspaniale urządzonych stajni, gdzie oboje bardzo lubili spędzać czas w towarzystwie koni.

Tego wieczora Valda położywszy się do łóżka, zamiast czytać książkę, jak miała to w zwyczaju, oddała się długim rozmyślaniom.

Najprawdopodobniej ojczym powtórzył już rozmowę matce. Postawa Valdy bardzo rodziców musiała zaniepokoić. Ale oni i tak nie zrezygnują zbyt łatwo ze swoich względem niej zamiarów, a kiedy podejmą decyzję, Valda nie będzie miała wyboru.

Podczas ostatniej zimy w Paryżu cieszyła się dużym powodzeniem, co spowodowało, iż rodzice uznali, że nadszedł czas, aby poważnie zająć się jej przyszłością.

Młode panny w jej wieku zazwyczaj były bardzo potulne i zachowywały się biernie, chowając się w cieniu swych starszych i mądrzejszych koleżanek. Nie oczekiwało się od nich także zabierania głosu w dyskusjach. Jednakże Valda oprócz urody miała też silną osobowość, a poza tym była Angielką i wysuwała się na czoło nawet wtedy, gdy powinna była stać na uboczu. Zawsze miała wiele do powiedzenia i trudno byłoby jej nie zauważać. Trzeba przyznać, że głównie żonaci i starsi mężczyźni jej nadskakiwali, ponieważ młodszych zazdrośnie trzymały przy sobie zaborcze starsze damy. Poza tym młodzi obawiali się czasem konsekwencji, jakie mogły wyniknąć z asystowania jakiejś debiutantce. Mimo to jednak Valda odniosła wielki sukces, chociaż zdawała sobie sprawę, że nie spodobała się starszym damom, które nie akceptowały jej stylu bycia, robiły uszczypliwe uwagi pod jej adresem i sugerowały, że już pora, aby ją wydać za mąż.

– Zawsze wydaję moje córki za mąż, gdy tylko skończą się uczyć – powiedziała jedna z nobliwych wdów – lepiej, żeby nie widziały zbyt wiele przed urodzeniem pierwszego dziecka!

Valda nie słyszała, co na to odpowiedziała jej matka, ale postanowiła sobie, że nie urodzi dziecka, zanim stanie się dorosła.

Bardzo chciałabym zobaczyć trochę świata – myślała. Zawsze wierzyła w zaciszu swej przytulnie urządzonej sypialni, że wraz z osiągnięciem pełnoletności otwierają się przed ludźmi nowe horyzonty i przestają obowiązywać niektóre zakazy. A teraz okazuje się, że była w błędzie!

Jeśli beau-père postawi na swoim – rozmyślała – zostanę poślubiona jakiemuś mężczyźnie, który zazna przyjemności wydawania moich pieniędzy, a ja sama będę siedzieć w domu zajęta wychowywaniem dzieci!

Zbuntowała się na tę myśl, wspominając piękne kraje, które zawsze pragnęła zobaczyć, oraz sławnych łudzi, których chciała poznać. Nie będzie już mogła podróżować samotnie, tylko pod opieką swojego męża i zapewne oboje będą sobą bardzo znudzeni.

Rozmyślała o pięknych, wyrafinowanych i eleganckich kobietach, które były ozdobą salonów w Paryżu. Olśniewały zarówno urodą, jak i konwersacją, błyszcząc jak klejnoty, które podkreślały ich łabędzie szyje.

Valda dostrzegała ich urok i rozumiała młodych mężczyzn, którzy woleli takie kobiety od młodziutkich debiutantek ubranych w skromne, białe suknie i zbyt przerażonych, aby zabierać głos, a tym samym niezbyt atrakcyjnych.

Nigdy nie pozwolono jej pójść do Folies-Bergères lub do Casino de Paris. Widziała jednak plakaty na słupach przedstawiające kobiety w nieskromnym tańcu, z wysoko uniesionymi nogami, spoglądające prowokująco na przechodniów.

To było takie różne od jej wyobrażenia o spokojnym życiu rodzinnym i harmonii małżeńskiej. Valda nigdy nie pogodziłaby się z faktem, że mógłby gustować w takich lokalach i tego rodzaju rozrywkach również jej przyszły mąż.

Nie ustąpię! – postanowiła. – Niech sobie mówią co chcą, a ja nie pozwolę wydać się za mąż wbrew swojej woli!

Przypomniała sobie, jak ojczym mówił, że jest niesamodzielna, nie potrafi nawet wybrać sukni ani trafić do mieszkania w Paryżu. To prawda, że odkąd pamięta, żyła pod stałą opieką i nadzorem całej armii guwernantek i nauczycieli. Zawsze ktoś inny decydował o tym, co powinna robić od rana do nocy, a w podróży obowiązywał taki ceremoniał, jakby co najmniej wybierał się w obchód ktoś z rodziny królewskiej.

Ale to wcale nie oznacza, że sama nie potrafiłabym sobie radzić! – pomyślała zdenerwowana.

Niezbyt często rozmyślała o swoim ojcu. Umarł podczas ekspedycji w Andach, kiedy miała dwanaście lat, a przedtem widywała go tylko przelotnie, ponieważ wciąż podróżował za granicę. Na pewno nie pochwalałby sposobu, w jaki była rozpieszczana, ale ją samą zganiłby za uległość, z jaką poddaje się woli innych, dobrowolnie rezygnując z nowych przeżyć. On sam kochał przygody, ciekawe odkrycia i zawsze próbował zdobyć coś, co dla innych wydawało się nieosiągalne. Kiedyś odkrył ruiny w Persji, które swą wartością historyczną zachwyciły archeologów. Kilka lat przebywał w Indiach, gdzie dorobił się ogromnej fortuny, ale też zapoznał się z wieloma religiami i zwiedził obce świątynie. Spędził jakiś czas w Babilonie, Samarkandzie, a nawet w Chinach. Kiedyś o mało nie stracił życia, chcąc w przebraniu dostać się do Mekki. Przypomniała sobie teraz, że promieniował wokół siebie energią i witalnością, jakiej nie roztaczał nikt inny. Jego opowieści o podróżach były tak barwne, że Valda z łatwością mogła sobie wyobrazić miejsca, które odwiedził.

Podróże męża nie zachwycały lady Burke; była typem kobiety, która potrzebuje nieustannej troski i wsparcia, a on nie mógł jej tego dać, ponieważ bardzo rzadko bywał w domu. I choć bardzo go kochała i podziwiała, samotność skłoniła ją do powtórnego małżeństwa jeszcze przed upływem roku żałoby.

Valda nie miała o to żalu do swojej matki. Beau-père, jak nazywała ojczyma francuskim zwyczajem, był dla niej zawsze bardzo dobry i, jak ją zapewniał, darzył ją miłością tak wielką jakby była jego własnym dzieckiem.

Ale teraz, jak nigdy przedtem, zapragnęła mieć swojego ojca przy sobie. Była pewna, że nie oczekiwałby od niej zgody na małżeństwo, które dopiero po jakimś czasie mogłoby okazać się szczęśliwe lub równie dobrze zniszczyć całe jej życie.

Valda, snując rozmyślania na temat przyszłości, przyrzekła sobie, że nigdy nie dopuści, aby jej mąż znalazł sobie inną kobietę – kochankę, z którą spotykałby się potajemnie gdzieś w zaciszu paryskiej bocznej uliczki. Francuzi mogą sobie tak żyć, jeśli chcą, ale ona jest Angielką. Uważa, że mąż powinien znaleźć szczęście w domowym ognisku, u boku własnej żony.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.