Partia rosyjska - Przemysław Witkowski - ebook

Partia rosyjska ebook

Przemysław Witkowski

4,0

Opis

W swojej książce Witkowski tworzy mapę planktonu, ale jest to mapa arcyciekawa i arcyważna: z losów marginalnych i groteskowych polityków i politykierów, kanapowych partyjek, ekscentrycznych działaczy rekonstruuje sieć powiązań i interesów, której nitki biegną do Rosji. A w Polsce sięgają od prawa do lewa, nieraz i do ważnych figur, decydujących o losach nas wszystkich.

Jacek Dehnel

Witkowski przejeżdża się po wszystkim, co w Polsce ciągnie Kremlem. Wykopuje, wyłuskuje, otwiera, wącha, analizuje. Obserwuje mechanizmy i opowiada o motywacjach. I jest bardzo daleki od spiskowego myślenia: nie wrzuca do jednego worka, patrzy na intencje, odróżnia pożytecznych idiotów od przekonanych ideologów czy złamanych albo skuszonych kolaborantów. Z tego zbioru wyłania się całkiem ciekawy pejzaż. Warto”.

Ziemowit Szczerek

Co widzimy, gdy czytamy Partię Rosyjską? Widzimy uskok geopolityczny między Wschodem a Zachodem. Uskok, który właśnie zaczyna przeobrażać się w przepaść. Widzimy nasz kraj, który leży na tym uskoku. Nie wiemy, co się stanie z Polską: czy pozostanie po zachodniej stronie, czy znajdzie się na Wschodzie? A może spadnie do wielkiego, coraz bardziej przepastnego rowu granicznego i połamie się na kawałki? Po to, by przez następne lata trwać w anarchii, chaosie i bezprawiu?

Z posłowia Tomasza Piątka

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 620

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Co­py­ri­ght © Wy­daw­nic­two Ar­bi­tror sp. z.o.o. 2023
Pro­jekt okładki i stron ty­tu­ło­wychŁu­kasz Stach­niak
Au­tor re­kon­struk­cji śred­niego herbu Kró­le­stwa Kon­gre­so­wegoOren neu dag
Re­dak­cjaPiotr Sie­mion
SkładWi­told Ko­wal­czyk
Wy­da­nie I
ISBN 978-83-66095-50-2
Wy­daw­nic­two Ar­bi­tror spółka z o.o.www.ar­bi­tror.pl e-mail:kon­takt@ar­bi­tror.pl
E-book:eLi­tera

Od Au­tora

Ma­china Kremla dla po­cząt­ku­ją­cychi śred­nio za­awan­so­wa­nych

.

Kiedy by­łem dziec­kiem, moja wy­cho­waw­czyni i wy­bitna wro­cław­ska po­lo­nistka, Anna Pa­si­kow­ska, po­sta­no­wiła wy­sta­wić z nami przed­sta­wie­nie oparte na mi­tach grec­kich. Otóż, pew­nego razu bo­gi­nie Hera, Afro­dyta i Ar­te­mida zna­la­zły złote jabłko z na­pi­sem: „dla naj­pięk­niej­szej”. Bo­gi­nie, każda uwa­ża­jąc, że to dla niej, za­częły się kłó­cić, aż wresz­cie zna­la­zły ar­bi­tra. Był nim Pa­rys. Bo­gini mi­ło­ści, Afro­dyta, by go prze­ku­pić, po­da­ro­wała mu uczu­cie naj­pięk­niej­szej śmier­tel­niczki – He­leny. Pa­rys przy­znał więc jabłko Afro­dy­cie i uciekł do swo­jego ojca Priama, króla Troi.

Dal­szy ciąg pew­nie zna­cie: wy­buch trwa­ją­cej de­kadę wojny, stosy za­bi­tych Gre­ków i Tro­jan, znisz­cze­nie mia­sta i lata nie­zgody. A wszystko przez je­den gest bo­gini nie­zgody, cha­osu i nie­po­rządku Eris, która jabłko pod­rzu­ciła. Cza­sem bo­wiem nie trzeba wiel­kich wy­sił­ków, żeby mieć wpływ na wszystko, co się dzieje. Wy­star­czy na przy­kład do­brze znać pro­fil psy­cho­lo­giczny ofiary i tylko de­li­kat­nie po­pchnąć kostki do­mina.

Tak wła­śnie działa w Pol­sce Fe­de­ra­cja Ro­syj­ska. Zo­ba­czy­łem ten me­cha­nizm z bli­ska, czy­ta­jąc książkę Grze­go­rza Wa­li­góry o Ru­chu Obrony Praw Czło­wieka i Oby­wa­tela[1]. Ruch ten, zwany ROP­CiO, był pra­wi­cową wer­sją Ko­mi­tetu Obrony Ro­bot­ni­ków, od­po­wie­dzią pol­skich kon­ser­wa­ty­stów na ini­cja­tywę pe­ere­low­skiej „ka­to­le­wicy”. Li­de­rami byli Le­szek Mo­czul­ski i An­drzej Czuma. Nie wiem, czy funk­cjo­na­riu­sze Służby Bez­pie­czeń­stwa (SB) czy­ty­wali mity grec­kie, ale za­sto­so­wali do­kład­nie tę samą tech­nikę co bo­gini Eris. Struk­tury ROP­CiO zo­stały na­fa­sze­ro­wane taj­nymi współ­pra­cow­ni­kami. Nie­ko­niecz­nie w sa­mym kie­row­nic­twie. Lu­dzie, na któ­rych SB miała wpływ, ob­sie­dli z jed­nej strony Mo­czul­skiego, z dru­giej Czumę. A po­tem, zgod­nie z wy­tycz­nymi ofi­ce­rów pro­wa­dzą­cych, za­częli są­czyć każ­demu z li­de­rów do ucha, jaki jest wielki i wspa­niały, pod­czas gdy ten drugi to zwy­kły zło­dziej, wa­riat, oszust, agent i zdrajca. Słowa te pa­dały na ży­zny, nar­cy­styczny grunt, bo który po­li­tyk nie ko­cha przede wszyst­kim sie­bie?

W re­zul­ta­cie do­szło do roz­łamu. Po roku ist­niały już dwie or­ga­ni­za­cje i każda na­zy­wała się Ruch Obrony Praw Czło­wieka i Oby­wa­tela. Jed­nej li­de­ro­wał Czuma, dru­giej Mo­czul­ski. Ich dzia­łal­ność bu­dziła już tylko śmiech, a o to wła­śnie cho­dziło SB. Kto po­waż­nie bę­dzie trak­to­wał dwóch Na­po­le­onów?

Ko­lejna hi­sto­ria: skąd wzięli się w Pol­sce ul­tra­kon­ser­wa­tywni, an­ty­so­bo­rowi le­fe­bry­ści? Na przy­kład „tra­dy­cjo­na­li­styczna” an­ty­so­bo­rowa grupa Sa­mo­obrona Wiary, sku­piona wo­kół pi­sma „Głos Wiary”? Wła­śnie ta grupa ma­sowo sze­rzyła w Pol­sce tezy le­fe­bry­stów – mimo że w rze­czy­wi­sto­ści nie ist­niała! Akta In­sty­tutu Pa­mięci Na­ro­do­wej do­wo­dzą, iż „Głos Wiary” re­da­go­wał eta­towy funk­cjo­na­riusz SB Wal­de­mar Pełka[2]. W pla­nie pracy ko­mórki w De­par­ta­men­cie IV MSW jako cele pi­sma wy­mie­niano: „Dzia­ła­nia zmie­rza­jące do wy­wo­ły­wa­nia w Ko­ściele pol­skim kon­flik­tów na tle jego mo­delu, form i tre­ści dzia­łal­no­ści dusz­pa­ster­skiej” przez m.in. kon­ty­nu­owa­nie „ak­cji «Sa­mo­obrona Wiary» z po­zy­cji za­cho­waw­czych ośrod­ków Ko­ścioła pol­skiego, ata­ku­ją­cej po­przez kry­tykę zja­wisk po­szcze­gólne, od­po­wie­dzialne osoby”[3]. Ow­szem, pol­scy le­fe­bry­ści za­ist­nieli, ale do­piero wtedy, gdy, po­wo­łu­jąc się na pi­smo stwo­rzone przez De­par­ta­ment IV SB, ko­lejne grupki Sa­mo­obrony Wiary za­częły po­wsta­wać od­dol­nie, bez kon­taktu z nie­zna­nymi im li­de­rami. Nasi le­fe­bry­ści uznali, że w PRL jako pań­stwie po­li­cyj­nym kie­row­nic­two ich grupy musi trwać w głę­bo­kiej kon­spi­ra­cji. I znów: wy­star­czyło, zna­jąc kon­ser­wa­tyzm czę­ści pol­skich ka­to­li­ków oraz ich nie­chęć do so­bo­ro­wych re­form, an­ty­se­mi­tyzm i ma­soń­skie ob­se­sje, żeby do­star­czyć im pro­dukt, który na lata po­dzie­lił ko­ścielną spo­łecz­ność we­wnętrz­nie.

Pol­skie SB nie wy­my­śliły tych spo­so­bów same. Szpie­go­stwo, sa­bo­taż i dzia­ła­nia kontr­wy­wia­dow­cze ist­nieją od za­wsze. By jed­nak umieć tak dzia­łać, służby po­trze­bują zna­jo­mo­ści tech­nik ope­ra­cyj­nych, wie­dzy o psy­cho­lo­gii czło­wieka, czy o me­cha­ni­zmach, które rzą­dzą spo­łe­czeń­stwem. SB na­była tę wie­dzę nie tylko po­przez lata prak­tyki, ale i po­przez ści­słą współ­pracę z jedną z naj­bar­dziej sku­tecz­nych służb spe­cjal­nych w dzie­jach, czyli ra­dziec­kim Ko­mi­te­tem Bez­pie­czeń­stwa Pań­stwo­wego, osła­wio­nym KGB. W prze­ci­wień­stwie do pol­skich służb, któ­rych funk­cjo­na­riu­sze po roku 1989 prze­cho­dzili wie­lo­krot­nie we­ry­fi­ka­cję, a same struk­tury dzie­lono, łą­czono, czysz­czono i re­for­mo­wano, do­pro­wa­dza­jąc do znacz­nego osła­bie­nia kontr­wy­wia­dow­czych zdol­no­ści na­szego pań­stwa, w Ro­sji nic ta­kiego nie za­szło. Po osła­bie­niu pań­stwa w kry­zy­so­wych la­tach 90., au­to­ry­tarny zwrot Pu­tina znacz­nie wzmoc­nił ro­syj­skie tajne służby – do tego stop­nia, że wy­wo­dzący się z nich lu­dzie za­stą­pili wielu daw­nych ro­syj­skich oli­gar­chów. W wy­niku tych pro­ce­sów na­stą­piło pełne sca­le­nie struk­tur prze­stęp­czych, bez­piecz­niac­kich i po­li­tycz­nych w je­den sys­tem, któ­rego ucie­le­śnie­niem jest sam Wła­di­mir Pu­tin – były ofi­cer KGB, pre­zy­dent kraju i naj­bo­gat­szy czło­wiek w Ro­sji.

Czy się to nam po­doba, czy nie, Ro­sja uważa Pol­skę za swoją „bli­ską za­gra­nicę”. Nie chcę po­pa­dać w spi­skową teo­rię dzie­jów i nie za­kła­dam, że wszyst­kie na­sze pro­blemy po­li­tyczne to sprawka de­mo­nicz­nego Pu­tina, który po­ciąga z Kremla za pol­skie sznurki. Cza­sem jed­nak wy­star­czy w od­po­wied­nim miej­scu od­po­wied­nim lu­dziom pod­rzu­cić jabłko z na­pi­sem „dla naj­pięk­niej­szej” i w efek­cie sami za­czną się brać za łby. Wy­star­czy do­brze wy­brać te­mat, który wzbu­dzi w Po­la­kach skrajne emo­cje. Naj­le­piej taki, który nie do­ty­czy fak­tów, to­też trudno przy nim o roz­strzy­gnię­cia i wnio­ski. I nie je­den te­mat, prze­ciw­nie. Naj­le­piej bę­dzie stwo­rzyć mnó­stwo ta­kich punk­tów za­pal­nych, by tym bar­dziej utrud­nić ga­sze­nie po­żaru. Idzie o to, aby za­pa­no­wały w Pol­sce chaos, swary, pęk­nię­cia. Kraj tar­gany we­wnętrz­nymi spo­rami, skłó­cony, po­dzie­lony na nie­na­wi­dzące się „ple­miona”, w efek­cie sta­nie się słab­szy. Pod­sy­cać na­leży wza­jemne oskar­że­nia, na­wet te naj­bar­dziej ab­sur­dalne, bo z cza­sem unie­ważni się tą me­todą ja­kie­kol­wiek za­rzuty o fak­tyczną współ­pracę z Ro­sją. Na­leży ro­bić dym, w któ­rym skryją się re­alni agenci wpływu i pod­pa­la­cze pol­skich wspól­not.

Hi­sto­ria spra­wiła, iż w Pol­sce, mimo sta­rań nie­któ­rych ni­szo­wych po­li­ty­ków, nie ma szans na pro­ro­syj­skie, ma­rio­net­kowe rządy. Dla­tego Kreml sta­wia u nas na po­wszechny chaos. Po­żary spo­łeczne mogą być pra­wie tak samo sku­teczne jak dzia­ła­nia woj­skowe. Wy­star­czy za­truć stud­nię pu­blicz­nej de­baty. Wy­star­czy dać prze­strzeń i sły­szal­ność gru­pom, które chcą ko­la­bo­ro­wać z Ro­sją z po­wo­dów ide­olo­gicz­nych czy przy­ziem­nych. Wresz­cie na­leży li­czyć na to, że któ­raś z tych grup w sprzy­ja­ją­cych oko­licz­no­ściach – w wa­run­kach kry­zysu eko­no­micz­nego, pan­de­mii, ka­ta­kli­zmu na­tu­ral­nego, a na­wet wojny – uro­śnie tak, że zy­ska wpływ na po­li­tykę pań­stwa. Tak prze­cież było już w Pol­sce z in­te­gry­stami re­li­gij­nymi, „sektą smo­leń­ską”, „kre­so­wia­kami” czy an­tysz­cze­pion­kow­cami. Było i za­pewne bę­dzie.

Fe­de­ra­cja Ro­syj­ska to bo­wiem roz­sądne pań­stwo. Nie lo­kuje swo­jej agen­tury wpływu w jed­nej po­li­tycz­nej for­ma­cji. Przy­czyny są oczy­wi­ste, bo wów­czas jedna ak­cja kontr­wy­wiadu zmu­sza­łaby do bu­dowy siatki od zera. Fi­nan­si­ści na­zy­wają to dy­wer­sy­fi­ka­cją port­fela. Za­sadą jest więc wzmac­nia­nie sym­pa­ty­zu­ją­cych z Mo­skwą po­li­ty­ków w róż­nych ugru­po­wa­niach, re­pre­zen­tu­ją­cych różne ide­olo­gie. Tym bar­dziej w Pol­sce, gdzie z ra­cji trud­nej hi­sto­rii po­stawy otwar­cie pro­ro­syj­skie to bar­dzo ciężki ka­wa­łek chleba. Dla­tego głosy wspie­ra­jące nar­ra­cję Kremla sły­chać a to ze skraj­nej pra­wicy, to znów ze skraj­nej le­wicy, od kon­ser­wa­ty­stów, od li­be­ra­łów, ba – na­wet od ogól­nie po­ję­tego cen­trum. Jak po­wiada bo­wiem Ta­de­usz Ry­dzyk, „na­leży siać, siać, siać! Trzeba siać, aby uro­sło”[4].

Ro­syj­skie wła­dze do­sko­nale ro­zu­mieją to ha­sło to­ruń­skiego za­kon­nika, bo in­we­stują we wszyst­kich tych, któ­rzy mogą być uży­teczni. Chęt­nych nie­stety nie bra­kuje. Jed­nych w or­bitę Mo­skwy wciąga en­decki „re­alizm po­li­tyczny”, in­nych nie­na­wiść do „ame­ry­kań­skiego im­pe­ria­li­zmu”, jesz­cze in­nych lęk przed de­ka­denc­kim Za­cho­dem czy przed nie­miec­kim ka­pi­ta­łem. Część tra­fia na ro­syj­ską or­bitę z tę­sk­noty za mło­do­ścią spę­dzoną w pe­ere­low­skich służ­bach mun­du­ro­wych czy mło­dzie­żo­wych or­ga­ni­za­cjach, in­nych znów przy­cią­gają ha­sła o „geo­po­li­tyce” i jej „że­la­znych pra­wach”. Czę­sto też ci, któ­rzy w Pol­sce są na bocz­nym to­rze, pom­pują swoje ego w ro­syj­skich me­diach i zy­skują sławę do­tąd im nie­do­stępną. Wielu przy­cią­gają pie­nią­dze, cho­ciaż nie prze­ce­niał­bym ich zna­cze­nia. Re­al­nie nie­wiel­kie środki, które Fe­de­ra­cja prze­zna­cza na swoją agen­turę wpływu w Pol­sce, to bar­dziej osłoda tru­dów ży­cia w pro­mo­skiew­skiej ni­szy niż źró­dło więk­szych ma­jąt­ków. Dla więk­szo­ści z lu­dzi, któ­rych losy przed­sta­wia moja książka, środki ma­te­rialne nie miały więk­szego zna­cze­nia. Bar­dziej li­czyły się dla nich fan­ta­zje o wła­dzy, nar­cy­styczna po­kusa sławy czy ide­olo­giczne ramki, które wy­brali u po­cząt­ków swo­ich po­li­tycz­nych dróg.

Skąd taka po­dat­ność na ro­syj­skie dzia­ła­nia wśród ugru­po­wań skraj­nych, ra­dy­kal­nych? Śro­do­wi­ska skrajne są głodne uwagi i zna­cze­nia po­li­tycz­nego, ale dla Fe­de­ra­cji Ro­syj­skiej mają do­dat­kową za­letę. Są ide­olo­gicz­nymi la­bo­ra­to­riami, w któ­rych można wy­twa­rzać nowe, sprzy­ja­jące Mo­skwie idee. A po­nie­waż w wol­nej Pol­sce nie ist­nieje ża­den kor­don sa­ni­tarny mię­dzy eks­tre­mi­stami a głów­nym nur­tem, skrajne kon­cep­cje mogą swo­bod­nie krą­żyć, za­tru­wa­jąc dys­kurs po­li­tyczny re­sen­ty­men­tami, ir­ra­cjo­na­li­zmem i prze­mocą. Mogą śmiało roz­nie­cać kon­flikty i two­rzyć po­działy spo­łeczne. Wy­star­czy za­dbać o skrajną ideę, po­zwo­lić jej okrzep­nąć i odro­binę uro­snąć, żeby po pew­nym cza­sie za­uwa­żyli ją pu­bli­cy­ści, aka­de­micy oraz po­li­tycy i okrzyk­nęli ją „od­świe­ża­ją­cym im­pul­sem”, „po­wro­tem do ko­rzeni” czy ze­sta­wem „praw­dzi­wych war­to­ści”. Po­wierz­chowna, słabo wy­kształ­cona, ide­olo­gicz­nie za­cie­trze­wiona pol­ska pu­blicz­ność po­łyka wów­czas ha­czyk, który rzu­ciła w na­sze wody Ro­sja.

Sam zresztą wiele razy się na­bra­łem. Wy­zna­wane po­glądy spra­wiały, że da­wa­łem się na­krę­cać róż­nym lu­dziom do huc­piar­skich dzia­łań, by­leby pod ha­słami ta­kimi jak „le­wica”, „po­stęp”, „an­ty­fa­szyzm” czy „prawda hi­sto­ryczna”. Pu­bli­ko­wa­łem więc swoje tek­sty w dziw­nych miej­scach, któ­rych dzi­siaj bym uni­kał. To samo do­ty­czy prze­cież także pra­wi­cow­ców. Tym z ko­lei wy­star­czy po­ma­chać przed oczami Bo­giem, Hi­sto­rią i Oj­czy­zną, by i oni stra­cili ro­zum.

Mam na­dzieję, że ta książką po­może i Wam, i mnie sa­memu uod­por­nić się na ta­kie po­kusy. Rze­telna wie­dza o lu­dziach, ich dzia­ła­niach i kie­ru­ją­cych nimi me­cha­ni­zmach to sku­teczny lek. Mnie sa­memu po­mo­gły bar­dzo re­la­cje lu­dzi, któ­rzy dłu­biąc w ar­chi­wach i me­diach spo­łecz­no­ścio­wych, krok po kroku łą­czyli w swo­ich książ­kach i ar­ty­ku­łach ze sobą ko­lejne kropki. Ogólny wnio­sek, jaki mo­głem wy­snuć, mimo wszystko brzmi po­cie­sza­jąco: Nie ma w Pol­sce jed­nej „par­tii ro­syj­skiej”, krem­low­skiej pią­tej ko­lumny. Jest za to nie­stety rój osób, śro­do­wisk i or­ga­ni­za­cji, cała gę­sta siatka par­tii po­li­tycz­nych, sto­wa­rzy­szeń czy wręcz in­sty­tu­cji, które roz­po­wszech­niają krem­low­ską nar­ra­cję (czy ra­czej: nar­ra­cje) nad Wi­słą i Odrą.

W książce tej z ko­niecz­no­ści skró­towo po­ka­zuję, jak for­mo­wała się w Pol­sce XXI wieku ro­syj­ska sieć wpły­wów, ja­kie ma główne wę­zły, gdzie są jej ko­rze­nie, a gdzie nowe, świeże ga­łązki. Opi­suję na pod­sta­wie kon­kret­nych źró­deł me­cha­ni­zmy pro­krem­low­skich dzia­łań w Pol­sce i głów­nych ak­to­rów: par­tie, grupy nie­for­malne, fun­da­cje, sto­wa­rzy­sze­nia, sło­wem – wszyst­kich tych, któ­rzy grają w dru­ży­nie Kremla. Po­czątki tych dzia­łań się­gają do roku 1986, bo wła­śnie wtedy, w okre­sie schyłku po­przed­niej mo­skiew­skiej ekipy w Pol­sce, tkwią ko­rze­nie jej no­wej, sie­cio­wej po­staci. Żeby wy­ja­śnić ów­cze­sne prze­miany, po­trzebna by­łaby w za­sa­dzie osobna książka. Dzi­siaj mu­szę po­prze­stać na stwier­dze­niu, że schy­łek ko­mu­ni­zmu spra­wił, iż Ro­sja mu­siała w Pol­sce szu­kać no­wych po­moc­ni­ków. Jak się prze­ko­namy w ko­lej­nych roz­dzia­łach, roli tej pod­jęły się przede wszyst­kim ugru­po­wa­nia i śro­do­wi­ska skraj­nej pra­wicy. To one wła­śnie oka­zały się dla Mo­skwy ową „naj­pięk­niej­szą”, która przy­jęła za­trute jabłko.

1

Ko­rze­nie czer­wone, czarne i bru­natne

Roz­dział 1

Krem­low­skie bingo

Kim są?

Wy­da­nie tomu, który mają Pań­stwo w rę­kach, zbie­gło się w cza­sie z okre­sem wy­bor­czym w Pol­sce. Wśród głów­nych ugru­po­wań, które wy­sta­wiają kan­dy­da­tów do Sejmu i Se­natu RP, oprócz rzą­dzą­cego Prawa i Spra­wie­dli­wo­ści oraz opo­zy­cyj­nej Ko­ali­cji Oby­wa­tel­skiej są or­ga­ni­za­cje nowe. Jedną z nich jest Trze­cia Droga, czyli so­jusz Pol­ski 2050 Szy­mona Ho­łowni i Pol­skiego Stron­nic­twa Lu­do­wego pod wo­dzą Wła­dy­sława Ko­si­niaka-Ka­my­sza. Drugą or­ga­ni­za­cją, sto­jącą do­tych­czas poza głów­nym nur­tem pol­skiej po­li­tyki, jest Kon­fe­de­ra­cja, przed­sta­wia­jąca się jako ko­ali­cja o cha­rak­te­rze pra­wi­co­wym i eu­ro­scep­tycz­nym, za­wią­zana przed wy­bo­rami do Par­la­mentu Eu­ro­pej­skiego w 2019 i w lipcu te­goż roku za­re­je­stro­wana jako fe­de­ra­cyjna par­tia po­li­tyczna pod na­zwą Kon­fe­de­ra­cja Wol­ność i Nie­pod­le­głość. Jej li­de­rem jest od paź­dzier­nika 2022 r. to­ruń­ski eko­no­mi­sta i dzia­łacz ru­chów pra­wi­co­wych, Sła­wo­mir Ment­zen. Za­stą­pił on na tym sta­no­wi­sku we­te­rana pra­wicy, Ja­nu­sza Kor­win-Mik­kego.

Je­sień 2023 r. to go­rący okres kam­pa­nii wy­bor­czej do Sejmu i Se­natu. Wy­bory par­la­men­tarne 2023 r. to wy­da­rze­nie klu­czowe nie tylko dla par­tii rzą­dzą­cej i głów­nego ugru­po­wa­nia opo­zy­cji. Od po­czątku 2023 r. za czar­nego ko­nia w tym wy­ścigu me­dia, a z nimi zna­cząca część opi­nii pu­blicz­nej, uznały Kon­fe­de­ra­cję – ugru­po­wa­nie skraj­nie pra­wi­cowe, lecz zy­sku­jące po­pu­lar­ność zwłasz­cza wśród mło­dych wy­bor­ców. Przy­chyl­ność elek­to­ratu może wy­ni­kać z efektu no­wo­ści: Kon­fe­de­ra­cja, nie bio­rąc do­tych­czas sa­mo­dziel­nego udziału w rzą­dze­niu, nie miała oka­zji od­zna­czyć się ni­czym ani też ni­czym się nie skom­pro­mi­to­wała. A prze­cież nie jest to twór po­li­tyczny do końca nowy. Prze­ciw­nie. Warto prze­śle­dzić drogę po­li­tyczną czę­ści jej li­de­rów i za­sta­no­wić się na tej pod­sta­wie, czy Kon­fe­de­ra­cja re­pre­zen­tuje sobą istot­nie nową ja­kość po­li­tyczną. Być może par­tia ta jest tylko no­wym opa­ko­wa­niem, w któ­rym po­daje się pol­skim wy­bor­com tre­ści po­wta­rzane od lat przez ro­dzi­mych przy­ja­ciół Ro­sji?

Wpraw­dzie na pra­wym skrzy­dle pol­skiej po­li­tyki zmiany per­so­nalne od­by­wają się bar­dzo prędko, lecz jesz­cze la­tem 2023 r. Kon­fe­de­ra­cją kie­ro­wała dzie­się­cio­oso­bowa Rada Li­de­rów. Oprócz Sła­wo­mira Ment­zena two­rzyli ją: Krzysz­tof Bo­sak (re­pre­zen­tu­jący Ruch Na­ro­dowy), Kon­rad Ber­ko­wicz (jego ma­cie­rzy­stą for­ma­cją była Nowa Na­dzieja), Grze­gorz Braun (Kon­fe­de­ra­cja Ko­rony Pol­skiej), Ro­bert Iwasz­kie­wicz (Nowa Na­dzieja), Ja­nusz Kor­win-Mikke (Nowa Na­dzieja), Wło­dzi­mierz Ska­lik (Kon­fe­de­ra­cja Ko­rony Pol­skiej), Krzysz­tof Tu­duj (Ruch Na­ro­dowy), Wi­told Tu­ma­no­wicz (Ruch Na­ro­dowy) i Ro­bert Win­nicki (Ruch Na­ro­dowy). Se­kre­ta­rzem ugru­po­wa­nia był Mar­cin Syp­niew­ski (Nowa Na­dzieja), a skarb­ni­kiem Mi­chał Wa­wer (Ruch Na­ro­dowy). Warto za­pa­mię­tać te na­zwi­ska, gdyż z czę­ścią z nich spo­tkamy się w ko­lej­nych roz­dzia­łach Par­tii ro­syj­skiej.

Pro­gram po­li­tyczny Kon­fe­de­ra­cji w la­tach 2019–2023 mocno się zmie­niał, za­cho­wu­jąc jed­nak wier­ność pod­sta­wo­wym mo­ty­wom, ja­kimi były i są ha­sła na­cjo­na­li­styczne i kon­ser­wa­tywne. Spo­iwem ugru­po­wa­nia ko­ali­cyj­nego, ja­kim jest Kon­fe­de­ra­cja, są po­stu­laty eu­ro­scep­tyczne, an­ty­imi­granc­kie i an­ty­ukra­iń­skie. Waż­nym mo­ty­wem jest gło­szony przez li­de­rów Kon­fe­de­ra­cji li­be­ra­lizm eko­no­miczny i de­cen­tra­li­za­cja go­spo­darki, w tym sys­temu po­dat­ko­wego. W 2023 r. do tych za­sad do­szły jesz­cze (w do­ku­men­cie pro­gra­mo­wym Po stro­nie Pol­ski: Pro­gram me­ry­to­rycz­nej al­ter­na­tywy dla Pol­ski)[5] wi­zje re­wo­lu­cji ener­ge­tycz­nej, li­be­ra­li­za­cji do­stępu do broni, re­zy­gna­cji z uczest­nic­twa w unij­nym Kra­jo­wym Pla­nie Od­bu­dowy czy „od­rzu­ce­nia mrzo­nek o unii pol­sko-ukra­iń­skiej”. Za­sad­ni­czo, z per­spek­tywy trzech de­kad ist­nie­nia III RP, nie­wiele tu no­wi­nek.

Dla­czego jed­nak wzmianka o Kon­fe­de­ra­cji, or­ga­ni­za­cji w mnie­ma­niu jej li­de­rów i człon­ków ar­cy­pol­skiej, zna­la­zła się w książce o ro­syj­skich wpły­wach w na­szym kraju? To istotne py­ta­nie, a od­po­wiedź na nie bę­dzie się tu od­sła­niać czy­tel­ni­kom ni­niej­szej po­zy­cji stop­niowo. W tym miej­scu warto przy­to­czyć słowa sa­mego Sła­wo­mira Ment­zena z jego pa­mięt­nego wy­kładu, wy­gło­szo­nego 25 marca 2015 r. w Kra­ko­wie. Ment­zen star­to­wał wów­czas (bez po­wo­dze­nia) jako kan­dy­dat do Par­la­mentu Eu­ro­pej­skiego. W trak­cie wy­kładu pa­dły słowa, od któ­rych li­der Kon­fe­de­ra­cji od­że­gnuje się po dziś dzień:

My ro­bimy te ba­da­nia, te grupy fo­ku­sowe, śle­dzimy, jaki prze­kaz tra­fia do wy­bor­ców. Wiemy, co mó­wić, żeby wy­borcy nas słu­chali. Ko­rzy­stamy z da­nych, to jest po­dej­ście na­ukowe. I w spo­sób na­ukowy wy­szło nam pięć po­stu­la­tów. Na­zwa­łem je „piątką Kon­fe­de­ra­cji” i ogła­szam ją światu po raz pierw­szy. Nie chcemy Ży­dów, ho­mo­sek­su­ali­stów, abor­cji, po­dat­ków i Unii Eu­ro­pej­skiej. To naj­le­piej tra­fia do na­szych wy­bor­ców, dla­tego nasi wy­borcy chcą nas słu­chać i z tego po­wodu wy­borcy chcą na nas gło­so­wać[6].

Wy­kład Sła­wo­mira Ment­zena był po­wszech­nie do­stępny w sieci. Od jego daty wiele się w glo­bal­nej i ro­dzi­mej po­li­tyce zmie­niło, zwłasz­cza po in­wa­zji wojsk Fe­de­ra­cji Ro­syj­skiej na Ukra­inę w lu­tym 2022 r. Jed­nak w tej i po­dob­nych wy­po­wie­dziach li­de­rów Kon­fe­de­ra­cji wi­dać wy­raź­nie sze­reg in­nych wąt­ków, które skrajna pra­wica w Pol­sce po­dej­mo­wała wcze­śniej. Co ważne, wątki te współ­brz­mią z ha­słami eu­ro­pej­skiej skraj­nej pra­wicy w in­nych kra­jach Unii. Na­wet gdy za­gro­że­nie ze strony Ro­sji, zrzu­ca­ją­cej praw­dziwe bomby i po­ci­ski ra­kie­towe na Ki­jów, prze­stało być „wy­ima­gi­no­wane”, na­dal chwy­tliwe po­zo­stają we­zwa­nia do „po­li­tycz­nego re­ali­zmu”, czyli ugo­do­wej po­stawy wo­bec Kremla. Ha­sła o wyj­ściu Pol­ski z Unii Eu­ro­pej­skiej, na­cisk na „praw­dziwe” chrze­ści­jań­skie war­to­ści, na­gonka na mniej­szo­ści... Czy to jesz­cze ro­dzima, hi­per­kon­ser­wa­tywna, sar­macka i en­decka ga­węda, ja­kich u nas nie­stety wiele, czy może zbiór ha­seł przy­go­to­wany gdzie in­dziej i sku­tecz­nie pod­su­wany na­szym ra­dy­ka­łom przez osoby trze­cie? Osoby, a może wręcz pań­stwa?

Po­li­to­lo­dzy i spe­cja­li­ści od me­diów żar­to­bli­wie mó­wią o „krem­low­skim bingo”. Wia­domo, praw­dziwe bingo to gra to­wa­rzy­ska lub ha­zar­dowa, w któ­rej uczest­nicy lo­sują plan­sze z ze­sta­wami liczb albo słów. Pro­wa­dzący lo­suje ko­lejne liczby czy słowa, a gra­cze za­kre­ślają je u sie­bie, je­śli je po­sia­dają. Pro­ste? W kon­tek­ście wiel­ko­ru­skiej po­li­tyki lo­so­wane (czyli tu: gło­szone w me­diach sta­rych i no­wych, na fo­rach dys­ku­syj­nych, pod­czas spo­tkań dy­plo­ma­tycz­nych etc.) po­ję­cia skła­dają się na ze­staw ma­jący wpły­wać na cu­dze opi­nie, po­glądy, za­cho­wa­nia, a wresz­cie de­cy­zje.

Za przy­kład ze­stawu krem­low­skiego bingo nie­chaj tu po­służy na­jazd na Ukra­inę. W krem­low­skim ze­sta­wie ha­seł do gry znaj­dziemy „ban­de­row­ski spi­sek”, „ki­jow­skich neo­fa­szy­stów”, po­gląd, że „Ukra­ina to wła­ści­wie nie pań­stwo”, opi­nie, że Ukra­ina naj­bar­dziej ze wszyst­kiego pra­gnie stać się Nową albo Małą Ro­sją, czy ocenę, iż cały kon­flikt zo­stał spro­wo­ko­wany przez CIA. Można do­rzu­cić, że „Eu­ropa nie pra­gnie ni­czego bar­dziej niż od­bu­do­wa­nia zdro­wych sto­sun­ków z Ro­sją”, tym bar­dziej że „od­cięta od ro­syj­skich su­row­ców nie prze­trwa ko­lej­nej zimy” – i bingo! Można się dzi­wić pry­mi­ty­wi­zmowi tej krem­low­skiej gry, lecz naj­wy­raź­niej na­dal za­cho­wała moc stara Go­eb­bel­sow­ska za­sada, że lu­dzie uwie­rzą w każdą bzdurę, byle tylko ją im po­wta­rzać do­sta­tecz­nie czę­sto.

Kuch­nia pro­pa­gandy

To jed­nak, jak do­tąd, tylko ogól­niki. Skąd wia­domo, że au­to­rem „krem­low­skiej nar­ra­cji” prze­są­cza­ją­cej się do pro­gra­mów ra­dy­kal­nej pra­wicy w Eu­ro­pie i na świe­cie na­prawdę jest Ro­sja? Fa­scy­nu­jącą ilu­stra­cją na do­wód, że tak jest w isto­cie, są ma­ile, które w 2016 r. wy­mknęły się spod kon­troli Wła­di­sława Sur­kowa. Jego ma­ile po­zy­skali ha­ke­rzy z ukra­iń­skich grup Cy­ber­Hunta i Cy­ber Al­liance. Po­wtórzmy, nie jest to zu­pełny do­wód, a tylko przy­kład – bar­dzo jed­nak cha­rak­te­ry­styczny.

Wła­di­sław Sur­kow to ro­syj­ski pi­sarz, po­eta, kom­po­zy­tor, pu­bli­cy­sta i twórca pu­ti­now­skiej mło­dzie­żówki Idący Ra­zem (dziś: Nasi). Stu­dio­wał na kilku kie­run­kach (eko­no­mia, re­ży­se­ria i kie­runki in­ży­nier­skie). A służbę woj­skową od­był w spec­na­zie GRU[7]. Pod­czas dwóch pierw­szych ka­den­cji pre­zy­denc­kich Pu­tina i za pre­zy­denta Mie­dwie­diewa był za­stępcą szefa ad­mi­ni­stra­cji Kremla i głów­nym ar­chi­tek­tem po­li­tyki we­wnętrz­nej Ro­sji[8], a w okre­sie od 2011 r. do 2013 r. był na­wet wi­ce­pre­mie­rem Fe­de­ra­cji. Ofi­cjal­nie zaj­mo­wał się współ­pracą z sa­mo­zwań­czymi re­pu­bli­kami, Ab­cha­zją i Ose­tią Po­łu­dniową. Nie­ofi­cjal­nie w la­tach 2013–2020 po­wie­rzono mu rów­nież pie­czę nad „fron­tem ukra­iń­skim”.

Sur­kow współ­pra­co­wał z me­diami i po­li­ty­kami, bu­du­jąc po­li­tyczno-fi­nan­sowe za­ple­cze dla don­ba­skich se­pa­ra­ty­stów. Nic więc dziw­nego, że za­in­te­re­so­wali się nim ukra­iń­scy ha­ke­rzy. Za­war­tość skrzynki Sur­kowa daje nie­zwy­kle do­kładny wgląd w to, jak two­rzy się pro­ro­syj­ską nar­ra­cję. Wi­dać z nich, jak grupy przez Sur­kowa ste­ro­wane i fi­nan­so­wane two­rzyły i roz­po­wszech­niały memy, pła­ciły me­diom za ko­rzystne dla Ro­sji re­la­cje, or­ga­ni­zo­wały opła­cane de­mon­stra­cje i prze­ku­py­wały dzien­ni­ka­rzy[9]. Wśród ma­ili ha­ke­rzy na­tra­fili na­wet na kil­ku­dzie­się­cio­stro­ni­cowy za­rys „planu wspie­ra­nia po­li­ty­ków na­cjo­na­li­stycz­nych i se­pa­ra­ty­stycz­nych oraz za­chę­ca­nia do przed­ter­mi­no­wych wy­bo­rów par­la­men­tar­nych na Ukra­inie”[10]. Wprost ze skrzynki Sur­kowa prze­sy­łano też go­towe po­li­tyczne ma­ni­fe­sty, pu­bli­ko­wane póź­niej jako dzieła wła­sne przy­szłych se­pa­ra­ty­stów. Two­rzono też li­sty me­diów, a także spisy kon­kret­nych dzien­ni­ka­rzy, eks­per­tów od PR, hi­sto­ry­ków i biz­nes­me­nów skłon­nych dys­kret­nie wspie­rać ro­syj­ską pro­pa­gandę. Współ­pra­cow­nicy Sur­kowa szu­kali z ta­kimi ludźmi kon­taktu, czyli, mó­wiąc wprost, na­mie­rzali przy­szłych agen­tów wpływ[11].

Je­śli wie­rzyć ujaw­nio­nym ma­ilom, po­je­dyn­cza pu­bli­ka­cja miała kosz­to­wać w róż­nych me­diach od 600 do 7 tys. do­la­rów. 663 tys. do­la­rów miało kosz­to­wać Kreml uru­cho­mie­nie por­talu, który w 8 mie­sięcy miałby się zna­leźć w gro­nie sie­dem­dzie­się­ciu pię­ciu naj­po­pu­lar­niej­szych w ca­łej Ukra­inie. Por­tal, który wszedłby do pierw­szej piątki, kosz­to­wałby po­nad 5 mln do­la­rów[12].

W ma­ilach Sur­kowa można także zna­leźć plan stwo­rze­nia wi­tryny po­świę­co­nej ana­li­zom po­li­tycz­nym („po­winna wy­glą­dać na obiek­tywną”), ser­wisu in­for­ma­cyj­nego o woj­sku, por­tali re­gio­nal­nych pro­mu­ją­cych „wła­ściwe” punkty wi­dze­nia, ale też wi­tryny an­ty­wo­jen­nej („żeby de­mo­ra­li­zo­wać lud­ność” – otwar­tym tek­stem pi­szą au­to­rzy ma­ili Sur­kowa). Wy­my­ślono też por­tal ad­re­so­wany do na­cjo­na­li­stów. Maj­stersz­ty­kiem tego epi­zodu gry w krem­low­skie bingo był plan za­ło­że­nia sta­cji ra­dio­wej na­da­ją­cej z Nad­dnie­strza i pro­mu­ją­cej „al­ter­na­tywny ob­raz wy­da­rzeń” okra­szony mu­zyką ra­dziecką i ro­syj­ską[13]. Od Sur­kowa szły gę­sto sche­maty nar­ra­cji do­ty­czą­cych waż­niej­szych wy­da­rzeń, roz­sy­łane do współ­pra­cu­ją­cych pod­mio­tów, lecz także memy i ka­ry­ka­tury uży­wane przez trolli w me­diach spo­łecz­no­ścio­wych[14]. W służ­bie Ro­sji i dla do­bra Ma­tuszki-Oj­czy­zny wy­wo­ły­wano w Ukra­iń­cach no­stal­gię i lęki. Pod­rzu­cano im kontr­nar­ra­cje i za­sad­ni­czo na ca­łego mie­szano im w gło­wach. Są w tych ma­ilach także pol­skie ślady[15].

Mo­ney Ma­kes the World Go Ro­und

Mar­sza­łek Fran­cji Gian Gia­como Tri­vul­zio po­wie­dział, że do pro­wa­dze­nia wojny po­trzeba tylko trzech rze­czy: pie­nię­dzy, pie­nię­dzy i jesz­cze raz pie­nię­dzy. Bingo, pa­mię­tajmy, staje się grą tym bar­dziej emo­cjo­nu­jącą, im wyż­sza jest stawka. Dla­tego, je­śli po­waż­nie roz­ma­wiać o me­to­dach, ja­kimi Ro­sja wpły­wała i wpływa na pol­ską i eu­ro­pej­ską po­li­tykę, ko­nieczne jest zba­da­nie wąt­ków fi­nan­so­wych. Za­sad­ni­czo pie­niądz lubi dys­kre­cję, a pie­niądz prze­zna­czony na dzia­ła­nia wśród za­gra­nicz­nych ugru­po­wań po­li­tycz­nych lubi dys­kre­cję po­trój­nie. Znów jed­nak na prze­strzeni ostat­nich lat dzięki prze­cie­kom i ujaw­nio­nym skan­da­lom tego i owego można się jed­nak o ro­syj­skiej szkole ban­ko­wo­ści do­wie­dzieć.

Wielu cen­nych in­for­ma­cji do­star­czyły tu gło­śne afery me­dialne, ta­kie jak słynna „bez­zwrotna” ro­syj­ska po­życzka dla Frontu Na­ro­do­wego Ma­rine Le Pen z 2016 r.[16] czy au­striacka ko­rup­cyjna „afera z Ibizy”, która oba­liła rząd kanc­le­rza Se­ba­stiana Ku­rza w 2019 r.[17] Dla Pol­ski istotna w tym kon­tek­ście jest oczy­wi­ście słynna „afera ta­śmowa”, wy­wo­łana w 2014 r. (jak po­ka­zuje Rzecz­kow­ski, z ro­syj­skim wspar­ciem) przez Marka Fa­lentę[18]. Ko­lejne oczko w tej sieci od­kryła w 2017 r. afera „azer­skiej pralni pie­nię­dzy”, od­kryta dzięki wspól­nemu śledz­twu kil­ku­na­stu ga­zet, mię­dzy in­nymi „The Gu­ar­dian”, „Süd­deut­sche Ze­itung” i „Le Monde”. Dzien­ni­ka­rze śled­czy wy­ka­zali, że azer­skim ka­na­łem prze­pły­nęło do eu­ro­pej­skich po­li­ty­ków w za­mian za po­pie­ra­nie Ro­sji pra­wie 3 mld do­la­rów[19]. Z ko­lei dzięki tzw. Pralni pie­nię­dzy Trojka (Tro­ika Laun­dro­mat) z Ro­sji na Za­chód prze­pły­nęło we wła­ściwe ręce 4,6 mld do­la­rów[20]. Jesz­cze więk­sze sumy wy­trans­fe­ro­wano na rzecz pro­ro­syj­skich ugru­po­wań w la­tach 2012–2014, co wy­ka­zało śledz­two, ja­kie prze­pro­wa­dziła „No­vaya Ga­zeta” i dzien­ni­kar­skie zrze­sze­nie Or­ga­ni­zed Crime and Cor­rup­tion Re­por­ting Pro­ject(OC­CRP) w ana­li­zie do­ty­czą­cej „ro­syj­skiej pralni pie­nię­dzy”[21]. Tu na Za­chód po­pły­nęło od 20 do 80 mld do­la­rów. Część z sum z tych ostat­nich dwóch wy­mie­nio­nych afer tra­fiła bez­po­śred­nio na konta sym­pa­ty­zu­ją­cych z Ro­sją po­li­ty­ków, w tym także Po­la­ków[22]. 9 mln do­la­rów prze­szło przez pol­ski sys­tem ban­kowy. W sprawę za­mie­szani byli lu­dzie z FSB, w tym ku­zyn pre­zy­denta Ro­sji, Igor Pu­tin. Jed­nym z be­ne­fi­cjen­tów tych fun­du­szy, prze­pusz­czo­nych naj­pierw przez sieć cy­pryj­skich spółek, było Eu­ro­pej­skie Cen­trum Ana­liz Geo­po­li­tycz­nych, któ­rym kie­ro­wał oskar­żony póź­niej o szpie­go­stwo na rzecz Ro­sji Ma­te­usz Pi­skor­ski[23]. Inne prze­lewy szły przez sieć or­ga­ni­za­cji an­ty­abor­cyj­nych, ta­kich jak Agenda Eu­rope, tra­fia­jąc mię­dzy in­nymi do pol­skich an­ty­abor­te­rów[24].

Wszystko to jed­nak naj­czę­ściej za mało, by ko­go­kol­wiek dało się sku­tecz­nie oskar­żyć. Mó­wimy w du­żej mie­rze o do­wo­dach po­śred­nich. Wy­cho­dzące z Ro­sji kwoty prze­pły­wały przez cały łań­cuch spółek có­rek i or­ga­ni­za­cji two­rzo­nych tylko po to, by za­trzeć źró­dło po­cho­dze­nia tych pie­nię­dzy. Trans­fery fi­nan­sowe na rzecz par­tii czy in­nych pod­mio­tów bez­po­śred­nio za­an­ga­żo­wa­nych w eu­ro­pej­ską po­li­tykę pod­le­gają w więk­szo­ści kra­jów ści­słej kon­troli. Dla­tego datki od dar­czyń­ców nie sta­no­wią głów­nego ka­nału, przez który Mo­skwa fi­nan­suje sym­pa­ty­zu­ją­cych z nią po­li­ty­ków. Znacz­nie wię­cej do­wo­dów na obec­ność ro­syj­skich fun­du­szy w eu­ro­pej­skiej, w tym także pol­skiej, po­li­tyce zna­leźć można w wy­cie­kach ze skrzy­nek ma­ilo­wych waż­nych po­plecz­ni­ków i współ­pra­cow­ni­ków Kremla. Dla przy­kładu. Mnó­stwo cen­nych in­for­ma­cji po­twier­dza­ją­cych uprzed­nie do­my­sły ana­li­ty­ków i dzien­ni­ka­rzy przy­nio­sła ujaw­niona przez OC­CRP za­war­tość konta ma­ilo­wego Sar­gisa Mi­rza­kha­niana, sze­fu­ją­cego or­ga­ni­za­cji zna­nej jako Mię­dzy­na­ro­dowa Agen­cja Po­li­tyki Bie­żą­cej (In­ter­na­tio­nal Agency for Cur­rent Po­licy, w skró­cie: IACP). Jego or­ga­ni­za­cja ma bez­po­śred­nie po­wią­za­nia z Krem­lem. Mi­rza­kha­nian w la­tach 2014–2017 wy­mie­nił po­nad ty­siąc wia­do­mo­ści ma­ilo­wych z In­a­lem Ar­dzinbą, wów­czas dy­rek­to­rem de­par­ta­mentu współ­pracy spo­łeczno-eko­no­micz­nej Fe­de­ra­cji Ro­syj­skiej z by­łymi re­pu­bli­kami ra­dziec­kimi. Dziś czło­wiek ten jest mi­ni­strem spraw za­gra­nicz­nych Ab­cha­zji, nie­uzna­wa­nej przez świat pro­ro­syj­skiej re­pu­bliki w Gru­zji. Mi­rza­kha­nian był także bli­skim współ­pra­cow­ni­kiem wspo­mnia­nego już Wła­di­sława Sur­kowa, do 2020 r. do­radcy pre­zy­denta Wła­di­mira Pu­tina[25]. Or­ga­ni­za­cja Mi­rza­kha­niana, IACP, or­ga­ni­zo­wała wy­jazdy po­li­ty­ków z Nie­miec, Au­strii, Włoch, Czech i Pol­ski na kosz­towne, w oczy­wi­sty spo­sób pro­ro­syj­skie im­prezy, urzą­dzane na oku­po­wa­nym Kry­mie. Go­ściom wy­pła­cano ho­no­ra­ria. IACP spro­wa­dzała też do Ro­sji eu­ro­pej­skich po­li­ty­ków, któ­rzy mieli ode­grać tam rolę ofi­cjal­nych ob­ser­wa­to­rów wy­bo­rów po­wszech­nych[26]. Ujaw­nione ma­ile uka­zują, w jaki spo­sób grupa Mi­rza­kha­niana prze­ka­zy­wała kwoty ma­jące za­gwa­ran­to­wać, że po­li­tycy UE prze­for­sują w swo­ich kra­jach pro­jekty ko­rzystne dla Ro­sji[27]. W wy­kra­dzio­nej skrzynce zna­leźć można także wia­do­mo­ści do­ku­men­tu­jące współ­pracę z nie­któ­rymi bo­ha­te­rami tej książki[28].

O in­nym pa­sie trans­mi­syj­nym dla środ­ków, ja­kie Ro­sja kie­ro­wała do za­chod­nich, w tym także pol­skich po­li­ty­ków, mo­żemy się do­wie­dzieć z ko­lej­nego wy­cieku, tym ra­zem z roku 2017. In­for­ma­cja po­cho­dzi ze skrzynki pew­nego Bia­ło­ru­sina, Alek­san­dra Usow­skiego. Rów­nież i tym ra­zem po­mocne oka­zały się dzia­ła­nia grup Cy­ber­Hunt i Cy­ber Al­liance[29]. Jak wy­nika z za­war­to­ści skrzynki, Usow­ski, były neo­na­zi­sta, wspie­rał i sty­mu­lo­wał dzia­ła­nia sym­pa­ty­zu­ją­cych z Ro­sją pod­mio­tów w Pol­sce, na Sło­wa­cji i na Wę­grzech. Ro­bił tak z roz­kazu in­nego waż­nego czło­wieka z oto­cze­nia Pu­tina, mi­liar­dera Kon­stan­tina Ma­ło­fie­jewa.

Czło­wiek ten ry­wa­li­zo­wał wów­czas za­cie­kle z Sur­ko­wem o wpływ na losy ro­syj­skiej „bli­skiej za­gra­nicy”. Trzeba bo­wiem wie­dzieć, że wy­obra­że­nia o bez­sz­me­rowo dzia­ła­ją­cej ma­szy­ne­rii Fe­de­ral­nej Służby Bez­pie­czeń­stwa, to ko­lejne bajki. W rze­czy­wi­sto­ści po­szcze­gólne służby i wy­działy kon­ku­rują ze sobą w bu­do­wie gma­chu ro­syj­skiej soft po­wer. Wy­ni­ka­jąca z tych dzia­łań struk­tura przy­po­mina sys­tem fi­nan­so­wa­nia gran­to­wego, w któ­rym skon­flik­to­wane ze sobą łań­cu­chy „spółek” kon­tro­lo­wa­nych przez róż­nych po­li­tycz­nych gra­czy zwią­za­nych z Krem­lem ry­wa­li­zują o bu­dżet, uwagę i wpływy, choć łą­czy je ogólna mi­sja, by jak naj­sku­tecz­niej wpły­wać na sy­tu­ację w kra­jach ościen­nych Ro­sji.

Jedni mo­co­dawcy, jak choćby Sur­kow, zy­skują na sku­tecz­no­ści, gdyż są bez­po­śred­nio osa­dzeni w struk­tu­rach wła­dzy. Inni, jak Ma­ło­fie­jew, kwitną dzięki swoim po­li­tycz­nym wpły­wom, a przy oka­zji mogą w spo­koju pro­wa­dzić swoje pry­watne in­te­resy. W efek­cie po­wstają całe kon­ku­ren­cyjne łań­cu­chy pod­wy­ko­naw­ców, także czę­sto skon­flik­to­wa­nych, gdzie na róż­nych po­zio­mach wy­stę­pują lu­dzie tacy jak Mi­rza­kha­nian czy Usow­ski. Naj­niż­szy po­ziom tej struk­tury sta­no­wią grupki skraj­nie le­wi­co­wych czy pra­wi­co­wych ra­dy­ka­łów, któ­rzy, bywa, zu­peł­nie nie mają po­ję­cia, że są ma­łymi ga­łąz­kami drzewa, któ­rego ko­rze­nie wy­ra­stają bez­po­śred­nio na Kremlu. Taki sys­tem wspie­ra­nia i fi­nan­so­wa­nia so­jusz­ni­ków po­maga Mo­skwie każ­do­ra­zowo „umyć ręce” w ra­zie wpadki, ta­kiej na przy­kład, jaką sta­no­wiło ujaw­nie­nie ma­ili Sur­kowa czy Usow­skiego. Sam Bia­ło­ru­sin nie jest tu szcze­gól­nie istotny. To pod­wy­ko­nawca, ja­kich w tym łań­cuszku jest za­wsze wielu. Jed­nak skrzynka ma­ilowa Usow­skiego po­zwo­liła przyj­rzeć się szcze­gó­łowo me­to­dom dzia­ła­nia ro­syj­skiej agen­tury wpływu. Dla­tego w tej książce znaj­dziemy o nim i jego dzia­ła­niach osobny roz­dział.

W tym punk­cie ktoś nie­cier­pliwy mógłby znowu wzru­szyć ra­mio­nami. Cóż w końcu dziw­nego w tym, iż ry­wa­li­zu­jące kraje ob­ser­wują się na­wza­jem i szu­kają wspar­cia dla swo­ich in­te­re­sów? Tak było za­wsze i czyni po­dob­nie każde ra­cjo­nal­nie zor­ga­ni­zo­wane pań­stwo. Warto jed­nak, za­nim tak uznamy, za­sta­no­wić się, czy aby osią­gnię­cie ce­lów współ­cze­snej ro­syj­skiej po­li­tyki za­pewni ja­kie­kol­wiek ko­rzy­ści in­nym kra­jom, czy też tylko Ro­sji. Rzecz w tym, iż na­sze „krem­low­skie bingo”, czyli sze­rze­nie ro­syj­skiej nar­ra­cji w kra­jach ościen­nych, można z rów­nym skut­kiem uznać za akt skry­tej agre­sji, ma­jący skut­ko­wać... Wła­śnie – ja­kie cele przy­świe­cają tu wład­com Ro­sji w trze­ciej de­ka­dzie XXI w.?

Od­po­wiedź na tak po­sta­wione py­ta­nie jest z ko­niecz­no­ści zło­żona. O im­pe­rial­nych, mo­car­stwo­wych am­bi­cjach Fe­de­ra­cji Ro­syj­skiej – spad­ko­bier­czyni car­skiego im­pe­rium, ale też glo­bal­nej po­tęgi, jaką przez de­kady był ZSRR – na­pi­sano już całe tomy. Na po­trzeby ni­niej­szej książki na­leży na po­czą­tek stwier­dzić, że to, co mocno umow­nie po­li­to­lo­dzy na­zy­wają „ro­syj­ską nar­ra­cją”, to pio­ru­nu­jąca mie­szanka Re­al­po­li­tik, ro­jeń o świa­to­wej do­mi­na­cji i tę­sk­noty za mi­nio­nym świa­tem, w któ­rym słowo „Ro­sja” bu­dziło mi­łość po­mie­szaną z lę­kiem. Prze­wod­ni­kami po tym ide­olo­gicz­nym pej­zażu niech w tym roz­dziale będą trzy po­sta­cie, które po­ło­żyły ide­olo­giczny fun­da­ment pod gmach Pu­ti­now­skiej Ro­sji.

Mi­liar­der-Zba­wi­ciel

Pierw­szą z tych po­staci jest wspo­mniany już Ma­ło­fie­jew: mi­liar­der, or­to­doks re­li­gijny, mo­nar­chi­sta i wła­ści­ciel naj­po­tęż­niej­szego te­le­komu na ro­syj­skim rynku[30]. Od lat wspiera i spon­so­ruje w Ro­sji i poza jej gra­ni­cami skrajną pra­wicę oraz or­ga­ni­za­cje pro­mu­jące ul­tra­kon­ser­wa­tywne war­to­ści. W tym celu Ma­ło­fie­jew stwo­rzył całą sieć pod­mio­tów, mię­dzy in­nymi Fun­da­cję im. Świę­tego Ba­zy­lego Wiel­kiego, sto­wa­rzy­sze­nie Dwu­głowy Orzeł, in­sty­tut ba­daw­czy Ka­te­chon oraz te­le­wi­zję Ca­ro­gród (Tsars­gard).

Fun­da­cja im. Świę­tego Je­rzego, za­ło­żona w 2007 r., ma roczny bu­dżet w wy­so­ko­ści po­nad 40 mln do­la­rów. Jej szkoła przy­go­to­wuje przy­szłe elity ro­syj­skiej mo­nar­chii. Ze szkol­nych ścian spo­glą­dają na dzieci por­trety ca­rów[31]. Fun­da­cja wspiera też ko­ścioły i klasz­tory, fi­nan­suje se­mi­na­rium du­chowne i fe­sti­wal re­li­gijny „Wiara i Świat”. We­dług Ca­nal+ fi­nan­so­wała także Front Na­ro­dowy Ma­rine Le Pen[32], jak rów­nież an­ty­abor­cyjny Świa­towy Kon­gres Ro­dzin[33], któ­rego czę­ścią jest pol­skie Ordo Iu­ris[34]. Neil Datta z Eu­ro­pej­skiego Fo­rum Par­la­men­tar­nego ds. Praw Sek­su­al­nych i Re­pro­duk­cyj­nych wy­śle­dził, że or­ga­ni­za­cja Ma­ło­fie­jewa w la­tach 2009–2018 prze­ka­zała 186,7 mln do­la­rów na fi­nan­so­wa­nie eu­ro­pej­skich ru­chów an­ty­gen­de­ro­wych[35].

W or­ga­ni­za­cjach Ma­ło­fie­jewa pra­cują lu­dzie bli­sko zwią­zani z ro­syj­skimi służ­bami spe­cjal­nymi i Krem­lem. Wi­ce­prze­wod­ni­czą­cym Dwu­gło­wego Orła jest ge­ne­rał Le­onid Rie­szet­ni­kow, były ofi­cer ra­dziec­kiego wy­wiadu za­gra­nicz­nego i dy­rek­tor Ro­syj­skiego In­sty­tutu Ba­dań Stra­te­gicz­nych[36]. W za­rzą­dzie Fun­da­cji im. Świę­tego Ba­zy­lego Wiel­kiego za­siada oso­bi­sty spo­wied­nik Pu­tina, mnich Ti­chon (właśc. Gie­or­gij Szew­ku­now). Za­ło­żona przez Ma­ło­fie­jewa Liga Bez­piecz­nego In­ter­netu, która ofi­cjal­nie ma chro­nić dzieci w sieci przed por­no­gra­fią, nar­ko­ty­kami i sce­nami prze­mocy, współ­pra­cuje bli­sko z firmą Ka­sper­sky Lab, pro­du­ku­jąca opro­gra­mo­wa­nie an­ty­pi­rac­kie. Jej za­ło­ży­cie­lem i dy­rek­to­rem wy­ko­naw­czym jest Jew­gie­nij Ka­spier­ski, ab­sol­went In­sty­tutu Kryp­to­gra­fii, Te­le­ko­mu­ni­ka­cji i In­for­ma­tyki KGB w Mo­skwie, a spora część ka­dry za­rzą­dza­ją­cej w Ka­sper­sky Lab[37] pra­co­wała wcze­śniej dla ro­syj­skich agen­cji woj­sko­wych i wy­wia­dow­czych[38]. Za­chod­nie me­dia wprost oskar­żają firmę o po­moc Krem­lowi w dzia­ła­niach szpie­gow­skich[39]. W Pol­sce do nie­dawna z jej usług ko­rzy­stał np. In­sty­tut Pa­mięci Na­ro­do­wej[40].

Główne ide­olo­giczne in­spi­ra­cje Ma­ło­fie­jew za­czerp­nął z pism pra­wo­sław­nego or­to­doksy i zwo­len­nika idei „no­wego śre­dnio­wie­cza” Mi­ko­łaja Bier­dia­jewa, mo­nar­chi­sty Iwana So­ło­nie­wi­cza i fa­szy­sty Iwana Il­jina[41]. Ten ostatni pi­sał wprost, że po­stęp spo­łeczny nie ist­nieje, a ce­lem ży­cia jest zna­leźć swoje miej­sce w ży­wym or­ga­ni­zmie, któ­rym jest pań­stwo. De­mo­kra­cja nie ma sensu i jest tylko pu­stym ry­tu­ałem. Na­wet je­śli oby­wa­tele gło­sują, li­czy się tylko silny wódz i za­rzą­dza­nie zbio­ro­wymi emo­cjami[42]. Dla­tego, jak za­de­kla­ro­wał pu­blicz­nie Ma­ło­fie­jew, „zro­bimy wszystko, co w na­szej mocy, by Pu­tin po­zo­stał jak naj­dłu­żej u wła­dzy”[43].

Z lu­dzi Ma­ło­fie­jewa re­kru­to­wali się pierwsi przy­wódcy se­pa­ra­ty­stów z Don­basu. „Pre­mier” Do­niecka Alek­sandr Bo­ro­daj za­czy­nał jako szef PR w jego fir­mach, a były „mi­ni­ster obrony” se­pa­ra­ty­stów i zbrod­niarz wo­jenny[44] Igor Gir­kin ps. „Strieł­kow”[45] był jego sze­fem ochrony. Sier­giej Ak­sio­now, „pre­mier” Krymu, jest jego biz­ne­so­wym wspól­ni­kiem[46]. W Eu­ro­pie Ma­ło­fie­jew spon­so­ro­wał po­li­ty­ków buł­gar­skiej Ataki, Au­striac­kiej Par­tii Wol­no­ści i fran­cu­skiego Frontu Na­ro­do­wego. Or­ga­ni­zo­wał i oso­bi­ście za­pro­sił na tajne spo­tka­nie w Wied­niu li­dera Wol­no­ścio­wej Par­tii Au­strii i cen­tralną po­stać „afery z Ibizy”, He­inza-Chri­stiana Stra­chego oraz de­pu­to­waną Frontu Na­ro­do­wego (a pry­wat­nie wnuczkę za­ło­ży­ciela i bra­ta­nicę li­derki) Ma­rion Ma­réchal-Le Pen[47]. Wspie­rał też in­ten­syw­nie li­dera wło­skiej Ligi, Mat­teo Sa­lvi­niego. To także pra­wo­sławny mi­lio­ner od­po­wia­dał za słynną i bez­zwrotną, wy­no­szącą 12 mln euro po­życzkę dla fran­cu­skiego Frontu Na­ro­do­wego w 2016 r.[48] Jak wska­zują ma­ile upu­blicz­nione przez ukra­iń­skie grupy ha­ker­skie, Ma­ło­fie­jew stał też za pró­bami fi­nan­so­wa­nia pro­ro­syj­skich dzia­łań nad Wi­słą. Z in­nych ma­ili, wy­kra­dzio­nych w marcu 2022 r. dy­rek­to­rowi wy­ko­naw­czemu In­sty­tutu Ka­te­chon i te­le­wi­zji Ca­ro­gród, Mi­cha­iłowi Ja­ku­sze­wowi[49], świat do­wie­dział się o taj­nych spo­tka­niach Ma­ło­fie­jewa z He­in­zem-Chri­stia­nem Stra­che, Sa­lvi­nim, Le Pen i li­de­rem pra­wego skrzy­dła Al­ter­na­tywy dla Nie­miec – Björ­nem Höcke[50].

Słowo o Du­gi­nie

A za­tem – Wiara, Tra­dy­cja, Po­słu­szeń­stwo. Ma­ło­fie­jew to jed­nak tylko je­den z ide­olo­gów Kremla, a jego za­cho­waw­cze po­glądy tłu­ma­czą tylko część prze­kazu zwa­nego dzi­siaj ro­syj­ską nar­ra­cją. Jest bo­wiem fak­tem nie­zbi­tym, iż w siatce mo­skiew­skiej jest miej­sce nie tylko dla ul­tra­kon­ser­wa­ty­stów. Na or­bi­cie Kremla w róż­nych kra­jach Eu­ropy, w tym oczy­wi­ście także w Pol­sce, współ­grają prze­cież ze sobą za­równo ko­mu­ni­ści, jak i fa­na­tyczni ka­to­licy, an­ty­abor­cjo­ni­ści i neo­po­ga­nie, neo­fa­szy­ści i so­cja­li­ści. Przy­pa­dek, brak planu? Skądże znowu. Ro­syj­skie dzia­ła­nia na rzecz bu­dowy no­wej strefy wpły­wów, two­rze­nia no­wej soft po­wer w Eu­ro­pie nie są wy­two­rem spon­ta­nicz­nych i przy­pad­ko­wych de­cy­zji, lecz mają roz­bu­do­waną pod­bu­dowę teo­re­tyczną.

Au­tor czy też oj­ciec wiel­kiego planu Kremla jest sa­mo­ukiem. Zna osiem ję­zy­ków. Za­czy­nał jako czło­wiek z po­li­tycz­nego mar­gi­nesu: neo­fa­szy­sta, okul­ty­sta, na­ro­dowy bol­sze­wik. Z cza­sem stał się wy­kła­dowcą w Aka­de­mii Sztabu Ge­ne­ral­nego, do­radcą prze­wod­ni­czą­cego ro­syj­skiej Dumy i guru wpły­wo­wych oli­gar­chów. Glo­balną uwagę przy­nio­sła mu anek­sja Krymu i in­wa­zja na Ukra­inę. W sierp­niu 2022 r. jego córka Da­ria pa­dła ofiarą za­ma­chu z ręki nie­zna­nych spraw­ców. Mowa oczy­wi­ście o Alek­san­drze Du­gi­nie, czło­wieku na­zy­wa­nym przez me­dia naj­nie­bez­piecz­niej­szym fi­lo­zo­fem na świe­cie[51].

W 2014 r. ro­syj­scy ha­ke­rzy z grupy Wańka-Wstańka zwią­za­nej z sie­cią Ano­ny­mous In­ter­na­tio­nal prze­jęli skrzynkę ma­ilową pra­cow­nika ateń­skiej am­ba­sady Fe­de­ra­cji, Gie­or­gija Gaw­ri­sza. Opu­bli­ko­wane przez ha­ke­rów ma­ile za­wie­rały li­stę „przy­ja­ciół Ro­sji”, spo­rzą­dzoną przez Alek­san­dra Du­gina, fi­lo­zofa[52]. Wcze­śniej wy­mie­nione afery zwią­zane z wy­cie­kiem ma­ili się­gały naj­wyż­szych krę­gów Kremla, do­rad­ców Pu­tina, oli­gar­chów. Czemu więc taka ważna oka­zała się za­war­tość ma­ili na­ukowca, po­zor­nie nie­po­wią­za­nego z ro­syj­ską wła­dzą? Otóż, tak się składa, że Pu­ti­now­ska próba od­bu­dowy ro­syj­skiego im­pe­rium od­bywa się we­dług jego, Du­gi­no­wego, planu. Ła­two można to spraw­dzić, prze­glą­da­jąc jego książkę Pod­stawy geo­po­li­tyki. Walka z ame­ry­kań­skim „atlan­ty­zmem” w imię „Eu­ra­zji”, sca­la­nie ziem „ru­skich”, two­rze­nie pro­ro­syj­skiej siatki w Eu­ro­pie Za­chod­niej, teo­ria wojny nie­sy­me­trycz­nej, plany pod­boju Kau­kazu i Ukra­iny. Jedno co za­ska­kuje, to rok pierw­szego wy­da­nia tej pracy – 1997.

Alek­sandr Du­gin uro­dził się w Mo­skwie w 1962 r. Jego oj­ciec i dzia­dek byli ofi­ce­rami wy­wia­dów woj­sko­wego i cy­wil­nego ZSRR – GRU i KGB. Oj­ciec do­słu­żył się stop­nia ge­ne­rała. Alek­sandr za­miast słu­żyć jak oni grał w ze­spole roc­ko­wym, two­rzył nie­cen­zu­ralne pla­katy i wła­my­wał się do do­mów let­ni­sko­wych. Aresz­to­wany, dzięki pro­tek­cji ojca unik­nął od­siadki i służby woj­sko­wej. Za­miast tego rzu­cił się w wir mo­skiew­skiej awan­gardy. W jego oto­cze­niu pro­mo­wano eks­tre­mi­styczne trendy: za­chodni in­te­gralny tra­dy­cjo­na­lizm, fa­szyzm, na­zizm, okul­tyzm i sa­ta­nizm.

Po upadku ko­mu­ni­zmu Du­gin do­łą­czył do ul­tra­na­cjo­na­li­stycz­nej grupy Pa­mięć, która była wów­czas „szkołą ka­drową” ro­syj­skiego na­cjo­na­li­zmu i in­ku­ba­to­rem wszel­kich ra­dy­kal­nych ide­olo­gii. W swo­ich pi­smach Du­gin wy­chwa­lał „na­ro­dowy ka­pi­ta­lizm” jako ustrój po­prze­dza­jący w Ro­sji po­wsta­nie „praw­dzi­wego, ra­dy­kal­nie re­wo­lu­cyj­nego i kon­se­kwent­nego fa­szy­stow­skiego fa­szy­zmu”. We­dług Du­gina po­działy na le­wicę i pra­wicę stały się nie­ak­tu­alne, a głów­nym wro­giem jest li­be­ra­lizm. Na­cjo­na­li­ści i so­cja­li­ści po­winni więc za­cząć współ­pra­co­wać, a nie tra­cić czas na bez­sen­sowne, jego zda­niem, spory[53]. Po­dobne próby w Pol­sce po­dej­mo­wało neo­fa­szy­stow­skie Na­ro­dowe Od­ro­dze­nie Pol­ski i Re­mi­giusz Okra­ska, na­czelny pi­sma „Oby­wa­tel” (dziś „Nowy Oby­wa­tel”)[54]. W tym mie­sięcz­niku uka­zy­wały się też pierw­sze tek­sty Du­gina po pol­sku[55].

Du­gin jest zwo­len­ni­kiem bi­zan­tyj­skiego ide­ału „sym­fo­nii au­to­ry­te­tów” – so­ju­szu władz du­cho­wych i świec­kich”. Mó­wiąc pro­ściej, jest wro­giem świec­kiego pań­stwa. Jego ro­syj­skie pań­stwo musi być także silne, bo Ro­sja ma od­dzielną od Za­chodu cy­wi­li­za­cję, swoją ścieżkę i mi­sję hi­sto­ryczną do speł­nie­nia. Jest, zgod­nie z geo­po­li­tycz­nymi kon­cep­cjami, He­ar­tlan­dem, ob­sza­rem osio­wym Eu­ra­zji i jedną ze stron naj­waż­niej­szego kon­fliktu dzie­jów – mię­dzy „nad-cy­wi­li­za­cjami Lądu i Mo­rza”. Kro­kiem pierw­szym w tej walce jest zjed­no­cze­nie wszyst­kich ro­syj­sko­ję­zycz­nych ziem po­ra­dziec­kich. Ko­lej­nym – stwo­rze­nie „sieci eu­ra­zja­tyc­kiej”, która ma sta­no­wić sy­me­tryczną od­po­wiedź na „sieć atlan­tycką” – czyli struk­tury i pod­mioty, któ­rych dzia­ła­nia, w jego opi­nii, go­dzą w geo­po­li­tyczne in­te­resy Ro­sji. Stąd ko­nieczne jest, jego zda­niem, zneu­tra­li­zo­wa­nie ob­szaru Eu­ropy Środ­kowo-Wschod­niej z pół­nocną czę­ścią Bał­ka­nów, wy­par­cie wpły­wów Sta­nów Zjed­no­czo­nych z na­szego kon­ty­nentu i stwo­rze­nie Wiel­kiej Eu­ra­zja­tyc­kiej Eu­ropy, zjed­no­czo­nej od Li­zbony po Wła­dy­wo­stok pod ku­ra­telą Ro­sji. Gru­zja musi zo­stać po­dzie­lona, a Ukra­ina za­anek­to­wana. Fin­lan­dia po­winna być przy­łą­czona do ob­wodu mur­mań­skiego, a Ser­bia, Gre­cja, Ru­mu­nia oraz Buł­ga­ria winny się stać po­łu­dnio­wymi pro­win­cjami Ro­sji. Pol­ska zaś ma utra­cić su­we­ren­ność i stać się nie­miecko-ro­syj­skim kon­do­mi­nium.

Idee „Wiel­kiej Eu­ropy” i du­gi­now­skiej „wojny sie­cio­wej” zna­la­zły się w ro­syj­skiej dok­try­nie wo­jen­nej, Pod­stawy geo­po­li­tyki były uży­wane jako pod­ręcz­nik w ro­syj­skiej Aka­de­mii Sztabu Ge­ne­ral­nego, a sam Du­gin zo­stał wy­kła­dowcą Woj­sko­wej Aka­de­mii Sztabu Ge­ne­ral­nego Sił Zbroj­nych Fe­de­ra­cji Ro­syj­skiej. Wspiera za­kła­dane przez Pu­tina mło­dzie­żowe pro­rzą­dowe or­ga­ni­za­cje, ta­kie jak „Nasi”, „Młoda Gwar­dia” czy „Młoda Ro­sja” W la­tach 2006–2013 wy­cho­wan­ko­wie Du­gina prze­cho­dzą szko­le­nia woj­skowe i biorą udział w ide­olo­gicz­nie zo­rien­to­wa­nych obo­zach. To z tego grona wy­wo­dzą się pierwsi se­pa­ra­ty­ści, któ­rzy z cza­sem obejmą teki „pre­mie­rów”, „mi­ni­strów” i „de­pu­to­wa­nych” sa­mo­zwań­czych re­pu­blik. W sa­mych la­tach 2013–2014 EZM otrzy­muje z Kremla łącz­nie 18,5 mln ru­bli do­ta­cji na dzia­łal­ność[56].

Wpływy i kon­takty Du­gina nie ogra­ni­czają się tylko do Ro­sji. Już pod­czas swo­ich pierw­szych wy­jaz­dów na Za­chód, na po­czątku lat 90., dzięki kon­tak­tom miesz­ka­ją­cego wów­czas w Pa­ryżu Mam­le­jewa, udało mu się za­po­znać z czo­łówką za­chod­nio­eu­ro­pej­skich neo­fa­szy­stów. Za­przy­jaź­nił się z Ala­inem de Be­no­ist, mó­zgiem fran­cu­skiej neo­fa­szy­stow­skiej No­wej Pra­wicy, i Jean-Fra­nçois Thi­riar­tem, daw­nym ko­la­bo­ran­tem hi­tle­row­skim z kie­ro­wa­nej przez Abwehrę or­ga­ni­za­cji Przy­ja­ciele Wiel­kiej Rze­szy Nie­miec­kiej, a po woj­nie na­ro­do­wym ko­mu­ni­stą i zwo­len­ni­kiem ZSRR. W Hisz­pa­nii na­wią­zał kon­takt z człon­kami grupy Thule, kon­ty­nu­ato­rami nie­ist­nie­ją­cej na­zi­stow­skiej or­ga­ni­za­cji CE­DADE, stwo­rzo­nej przez by­łych ofi­ce­rów SS i Waf­fen SS Klausa Bar­biego (na­zy­wa­nego „rzeź­ni­kiem z Lyonu”), Otto Sko­rze­nego i Léona De­grelle’a. Z tym ostat­nim spo­tkał się na­wet oso­bi­ście, tuż przed jego śmier­cią. We Wło­szech za­przy­jaź­nił się zaś ze swoim ido­lem, skraj­nie pra­wi­co­wym is­lam­skim kon­wer­tytą Clau­diem Mut­tim.

Te spo­tka­nia otwo­rzyły mu bramy do świata za­chod­niego eks­tre­mi­zmu. Przez ostat­nie 30 lat na­wią­zał kon­takty z licz­nymi skraj­nie pra­wi­co­wymi i skraj­nie le­wi­co­wymi par­tiami w UE. Do jego współ­pra­cow­ni­ków i przy­ja­ciół na­leżą: li­de­rzy wło­skiej Fo­rza Nu­ova Ro­berto Fiore i buł­gar­skiego Ataku (Ataki) Wi­len Si­de­row oraz byli przy­wódcy: Na­ro­do­wo­de­mo­kra­tycz­nej Par­tii Nie­miec Udo Vo­igt, grec­kiego Zło­tego Świtu Ni­ko­laos Mi­cha­lo­lia­kos, Ru­chu na rzecz Lep­szych Wę­gier (zna­nego sze­rzej pod skró­cona na­zwą Job­bik) Gábor Vona, au­striac­kiej Wol­no­ścio­wej Par­tii Au­strii He­inz-Chri­stian Stra­che i Bry­tyj­skiej Par­tii Na­ro­do­wej Nick Grif­fin, Ma­rion Ma­réchal-Le Pen, wnuczka by­łego li­dera Frontu Na­ro­do­wego Jean-Ma­rie Le Pena oraz po­li­tycy nie­miec­kiej Le­wicy (die Linke) i grec­kiej Ko­ali­cji Ra­dy­kal­nej Le­wicy (zna­nej sze­rzej pod skró­cona na­zwą Sy­riza). Du­gin i jego so­jusz­nicy na mię­dzy­na­ro­do­wych zjaz­dach ogła­szali re­zo­lu­cje bę­dące je­den do je­den wy­ra­zem ro­syj­skiej pro­pa­gandy. Do­ma­gali się mię­dzy in­nymi kon­fron­ta­cji z glo­balną he­ge­mo­nią USA, obec­nym kształ­tem Unii Eu­ro­pej­skiej oraz ide­olo­gią li­be­ralną, a także ko­niecz­no­ści po­głę­bia­nia in­te­gra­cji Ro­sji z Eu­ropą przez bu­dowę wspól­nego eu­ro­pej­skiego sys­temu bez­pie­czeń­stwa oraz znie­sie­nia sank­cji prze­ciw Mo­skwie. Du­gin spo­ty­kał się także z do­radcą Do­nalda Trumpa Steve’em Ban­no­nem i wspie­rał kan­dy­da­turę kon­tro­wer­syj­nego biz­nes­mena na pre­zy­denta USA.

Są też w tej siatce pol­skie ślady. Na po­zy­ska­nej przez grupę ha­ke­rów Wańka Wstańka „li­ście przy­ja­ciół Ro­sji” znaj­do­wali się także Po­lacy: były mi­ni­ster edu­ka­cji Ro­man Gier­tych, oskar­żony o szpie­go­stwo na rzecz Kremla były po­seł Sa­mo­obrony Ma­te­usz Pi­skor­ski, ide­olog ter­ro­ry­stycz­nej na­ro­dowo-bol­sze­wic­kiej Fa­langi Ro­nald La­secki oraz na­ukowcy: dr Le­szek Sy­kul­ski (za­ło­ży­ciel Pol­skiego To­wa­rzy­stwa Geo­po­li­tycz­nego i wy­dawca dzien­nika in­ter­ne­to­wego Geo­po­li­tyka.net jak rów­nież czło­nek i pro­to­ko­lant Ko­mi­sji We­ry­fi­ka­cyj­nej ds. Woj­sko­wych Służb In­for­ma­cyj­nych, kie­ro­wa­nej przez An­to­niego Ma­cie­re­wi­cza), dr Prze­my­sław Sie­ra­dzan oraz pu­bli­cy­sta pi­sma „Nowy Oby­wa­tel” i pro­fe­sor UŚ dr hab. Ja­ro­sław To­ma­sie­wicz. Gier­tych i To­ma­sie­wicz za­prze­czyli, ja­koby kie­dy­kol­wiek kon­tak­to­wali się z Du­gi­nem, a Sie­ra­dzan za­pew­niał, że kon­takt ten ze­rwał. Naj­ak­tyw­niej­szym współ­pra­cow­ni­kiem Du­gina w Pol­sce po­zo­staje li­der na­ro­dowo-bol­sze­wic­kiej Fa­langi, wy­dawca ksią­żek ro­syj­skiego fi­lo­zofa po pol­sku i re­dak­tor na­czelny xpor­tal.pl, Bar­tosz Be­kier. Tek­sty Du­gina uka­zy­wały się także w ta­kich pi­smach jak „Oby­wa­tel”, a wy­wiady z nim – w pra­wi­co­wych ty­go­dni­kach ta­kich jak „Fronda” i „Do­Rze­czy”.

Glo­balną roz­po­zna­wal­ność przy­nio­sła fi­lo­zo­fowi ro­syj­ska anek­sja Krymu i in­wa­zja na Ukra­inę. Kiedy Pu­tin de­kla­ruje, że Ukra­ińcy nie są na­ro­dem[57], a rzecz­nik Kremla, Dmi­trij Pie­skow, na­zywa Ukra­inę „anty-Ro­sją stwo­rzoną przez Za­chód”[58], obaj mó­wią w du­żej mie­rze Du­gi­nem. Jego roz­wa­ża­nia do­ty­czące przy­szło­ści Ukra­iny zo­stały za­warte w pią­tej czę­ści Pod­staw geo­po­li­tyki o zna­mien­nym ty­tule We­wnętrzna geo­po­li­tyka Ro­sji. Roz­cią­gnię­cie kon­troli nad Ukra­iną sta­nowi bo­wiem, jego zda­niem, pod­sta­wowy wa­ru­nek nie­zbędny do stwo­rze­nia eu­ra­zja­tyc­kiego im­pe­rium. Dla­tego też, zda­niem Du­gina, ko­nieczny jest po­dział Ukra­iny na ma­jące au­to­no­mię kul­tu­rową te­ry­to­ria znaj­du­jące się w or­bi­cie wpły­wów Mo­skwy lub Eu­ropy kon­ty­nen­tal­nej, utoż­sa­mia­nej w jego opi­nii z Niem­cami. Nie­za­leżną Ukra­inę uważa za eks­po­zy­turę wpły­wów śmier­tel­nie za­gra­ża­ją­cego Ro­sji „bloku atlan­tyc­kiego”. Już w 2008 r., za­nim wy­bu­chła wojna mię­dzy Ro­sją a Gru­zją, Du­gin od­wie­dził gru­ziń­ską Ose­tię Po­łu­dniową i za­de­kla­ro­wał: „Na­sze woj­ska zajmą sto­licę Gru­zji, Tbi­lisi, cały kraj, a może na­wet Ukra­inę i Pół­wy­sep Krym­ski, który zresztą hi­sto­rycz­nie jest czę­ścią Ro­sji”. Na­stęp­nie po­wie­dział, że Ro­sja „nie po­winna po­prze­stać na wy­zwo­le­niu Ose­tii Po­łu­dnio­wej, ale po­winna iść da­lej” i „mu­simy zro­bić coś po­dob­nego na Ukra­inie”. W 2014 r. okre­ślił on eu­ro­maj­dan mia­nem za­ma­chu stanu do­ko­na­nego przez USA, który dał wła­dzę w Ukra­inie neo­na­zi­stow­skim ru­so­fo­bom tylko po to, by wy­wo­łać wojnę z Ro­sją. Ki­jow­ski rząd na­zwał juntą neo­na­zi­stów, mor­du­ją­cych nie­win­nych cy­wi­lów.

Pan wojny hy­bry­do­wej

Du­gin na­wo­ły­wał też od lat do anek­sji Krymu. Uwa­żał, że wojna mię­dzy Ro­sją a Ukra­iną jest nie­unik­niona, i ape­lo­wał do Pu­tina o in­ter­wen­cję w Don­ba­sie. Dziś Du­gin opi­suje wojnę jako bi­twę mię­dzy Ro­sją a An­ty­chry­stem, a „de­na­zy­fi­ka­cję” zaś utoż­sa­mia z „walką z ru­so­fo­bią” dzięki czemu nie ma po­trzeby na­wet udo­wad­niać, że wszy­scy na Ukra­inie są na­zi­stami, a bę­dący ży­dow­skiego po­cho­dze­nia Ze­łen­ski an­ty­se­mitą. Du­gin zaś de­kla­ruje: „Ro­sja nie za­trzyma się w swoim wy­zwo­leń­czym mar­szo-zry­wie na te­ry­to­rium Krymu ani na Dnie­prze, ani na­wet na za­chod­nich gra­ni­cach eks-Ukra­iny. Na­szym ce­lem jest wy­zwo­le­nie Eu­ropy od atlan­tyc­kich oku­pan­tów, tych sa­mych, któ­rzy do­pro­wa­dzili do ka­ta­strofy w Ki­jo­wie i od­dali tam wła­dzę prze­stęp­czej jun­cie. Na­szym ce­lem jest wiel­ko­kon­ty­nen­talna walka wy­zwo­leń­cza. Naj­pierw bi­twa o Eu­ropę. Także w ego­istycz­nych ce­lach za­bez­pie­cze­nia so­bie od­po­wied­nich gra­nic bę­dziemy zmu­szeni wy­zwo­lić Eu­ropę – przy tym całą, nie tylko środ­kową, ale i za­chod­nią”[59]. Tak więc ide­olog ro­syj­skiego im­pe­rium mówi wprost – Ukra­ina jest tylko pierw­szym eta­pem.

W prak­tykę po­li­tycz­nego dzia­ła­nia ide­olo­gię Du­gina zmieni stwo­rzona przez szefa Sztabu Ge­ne­ral­nego Sił Zbroj­nych Fe­de­ra­cji Ro­syj­skiej kon­cep­cja wojny no­wej ge­ne­ra­cji, od na­zwi­ska jej twórcy okre­ślana dok­tryną Gie­ra­si­mowa. Po­pu­lar­nie mówi się o kon­cep­cji „wojny hy­bry­do­wej”. Za­pew­niła ona prze­ło­że­nie im­pe­rial­nych i po­li­tyczno-re­li­gij­nych fan­ta­zji Du­gina na prak­tykę dzia­ła­nia mi­li­tar­nego. Jej klu­czo­wym za­ło­że­niem jest znie­sie­nie wy­raź­nej róż­nicy mię­dzy wojną a po­ko­jem. Rów­nie ważne jak uzbro­je­nie i żoł­nie­rze są tu­taj chaos w sze­re­gach prze­ciw­nika i w prze­strzeni in­for­ma­cyj­nej oraz za­ku­li­sowe wpły­wa­nie na spo­łe­czeń­stwo prze­ciw­nika. Zda­niem ge­ne­rała Wa­le­rija Gie­ra­si­mowa, po tzw. ko­lo­ro­wych re­wo­lu­cjach świat uległ tak znacz­nym zmia­nom, że li­nia mię­dzy wojną a sta­bil­nym po­ko­jem zo­stała za­tarta[60]. W klu­czo­wym dla swo­jej dok­tryny tek­ście War­tość na­uki leży w prze­wi­dy­wa­niu[61] stwier­dza: „re­guły wojny ule­gły zmia­nie. Wzro­sła rola nie­woj­sko­wych spo­so­bów osią­ga­nia ce­lów po­li­tycz­nych i stra­te­gicz­nych, które w wielu przy­pad­kach oka­zują się bar­dziej efek­tywne niż po­tęga mi­li­tarna”[62]. Główną ce­chą no­wej „wojny hy­bry­do­wej” ma być jed­no­cze­sne wy­ko­rzy­sta­nie środ­ków dy­plo­ma­tycz­nych, woj­sko­wych, hu­ma­ni­tar­nych, eko­no­micz­nych, tech­no­lo­gicz­nych i in­for­ma­cyj­nych. A jedną z me­tod walki two­rze­nie na­pię­cia i cha­osu w sto­sun­kach mię­dzy­na­ro­do­wych przez wspie­ra­nie ru­chów na­cjo­na­li­stycz­nych, kse­no­fo­bii, se­pa­ra­ty­zmu, eks­tre­mi­zmu, fun­da­men­ta­li­zmu re­li­gij­nego[63].

Jed­nym z ce­lów jest także ma­ni­pu­lo­wa­nie świa­do­mo­ścią spo­łe­czeństw uzna­wa­nych za wro­gie Ro­sji. Na­rzę­dziami mają być dy­plo­ma­cja, am­ba­sady, wy­wiad, mi­ni­ster­stwo obrony, me­dia, ale także zor­ga­ni­zo­wana prze­stęp­czość, lob­by­ści, think tanki, or­ga­ni­za­cje wy­miany kul­tu­ral­nej, ru­chy re­li­gijne, na­ukowcy, lu­dzie kul­tury i sztuki, spor­towcy. Wszy­scy mają gło­sić ro­syj­ską nar­ra­cję, roz­sie­wać chaos na za­ple­czu wroga i być pod­po­rząd­ko­wani ce­lom rządu. Ści­sła ko­or­dy­na­cje nie jest ko­nieczna. Część dzia­łań może być na­wet wła­sną ini­cja­tywą ak­to­rów tej gry – z góry płyną tylko ge­ne­ralne wy­tyczne i fi­nanse. „Pod­wy­ko­nawca” nie musi mieć świa­do­mo­ści swo­jej roli, grunt, by dzia­łał po my­śli ro­syj­skiej cen­trali[64]. Przy­po­mina to tro­chę kon­cep­cję oporu nie­kie­ro­wa­nego (le­ader­less re­si­stance), czyli stra­te­gię nie­któ­rych or­ga­ni­za­cji ter­ro­ry­stycz­nych, w któ­rej ko­mórki or­ga­ni­za­cyjne sta­no­wią luźno po­wią­zaną sieć o peł­nej au­to­no­mii w za­kre­sie tak pla­no­wa­nia, jak i re­ali­za­cji, pod wa­run­kiem trzy­ma­nia się głów­nej li­nii ide­olo­gicz­nej i ge­ne­ral­nych ce­lów. Taka struk­tura za­pew­nia sieci dużą ela­stycz­ność i od­por­ność na próby jej znisz­cze­nia. W kon­cep­cji Gie­ra­si­mowa mamy po­dobne po­dej­ście, tylko że za­sto­so­wane od­wrot­nie, nie do obrony, ale do ataku.

Przy­szła wojna bę­dzie się skła­dać, we­dług dok­tryny ro­syj­skiego szefa sztabu, z czte­rech głów­nych eta­pów. Pierw­szy to przy­go­to­wa­nie wy­wia­dow­cze, roz­po­zna­nie, in­fil­tro­wa­nie oraz pro­wa­dze­nie ak­tyw­nych dzia­łań psy­cho­lo­gicz­nych oraz in­for­ma­cyj­nych (dez­in­for­ma­cja, dy­wer­sja, sa­bo­taż, ter­ro­ryzm, in­fil­tra­cja, anar­chi­za­cja ob­szaru po­ten­cjal­nego celu agre­sji). Drugi to ak­tywna i trwała de­sta­bi­li­za­cja we­wnętrzna oraz izo­la­cja celu na are­nie mię­dzy­na­ro­do­wej. Trzeci – dzia­ła­nia zbrojne z wy­ko­rzy­sta­niem sił spe­cjal­nych, od­dzia­łów na­jem­nych, pa­ra­mi­li­tar­nych i bun­tow­ni­czych, pro­wa­dzące do opa­no­wa­nia czę­ści te­ry­to­rium celu agre­sji (pro­wa­dzone bez wy­po­wie­dze­nia wojny); czwarty – ope­ra­cje z uży­ciem wszyst­kich ro­dza­jów wojsk, któ­rych ce­lem jest znisz­cze­nie mi­li­tarno-eko­no­micz­nego po­ten­cjału za­ata­ko­wa­nego pań­stwa przy za­sto­so­wa­niu sys­te­mów pre­cy­zyj­nych ude­rzeń oraz me­tod i form wła­ści­wych w pro­wa­dze­niu wojny psy­cho­lo­gicz­nej oraz in­for­ma­cyj­nej[65]. Tuż po no­mi­na­cji na szefa sztabu ge­ne­ral­nego w li­sto­pa­dzie 2012 r., Gie­ra­si­mow miał oka­zję prze­te­sto­wać swoja stra­te­gię w Ukra­inie. Jak wi­dać, po przej­ściu trzech stopni, od 24 lu­tego 2022 r. Ukra­ina jest już w eta­pie czwar­tym. Po­zo­staje tylko py­ta­nie, na któ­rym eta­pie znaj­duje się Pol­ska.

Idee w prak­tyce, czyli tak­tyka

Skoro ide­olo­gię dla no­wych wo­jen Ro­sji okre­ślił neo­eu­ra­zja­tyzm, a o stra­te­gii de­cy­duje dok­tryna Gie­ra­si­mowa, po­zo­staje nam za­jąć się kwe­stiami tak­tyki. Tu na­leży wró­cić do pism Du­gina i jego kon­cep­cji „wojny sie­cio­wej”[66]. Kon­flikt Za­chodu z Ro­sją poza cha­rak­te­rem geo­po­li­tycz­nym opi­sa­nym przez Du­gina w Pod­sta­wach geo­po­li­tyki[67] ma rów­nież, we­dle fi­lo­zofa, wy­miar cy­wi­li­za­cyjny. Koń­cem kon­fron­ta­cji po­mię­dzy Ro­sją i resztą świata może być tylko za­głada któ­rejś ze stron[68]. By Ro­sja mo­gła taki cel osią­gnąć, zda­niem Du­gina oprócz woj­ska nie­zbędne bę­dzie uży­cie sieci or­ga­ni­za­cyj­nych i in­for­ma­cyj­nych, w tym spo­łecz­nych. Można two­rzyć nowe sieci, można wy­ko­rzy­stać te ist­nie­jące. Wy­god­niej jest two­rzyć ta­kie sieci na te­ry­to­rium prze­ciw­nika, od po­czątku je kon­tro­lu­jąc. Co do ist­nie­ją­cych sieci, naj­lep­sze będą te już skie­ro­wane na zbu­rze­nie współ­cze­snej eu­ro­pej­skiej toż­sa­mo­ści cy­wi­li­za­cyj­nej. Du­gin wy­li­cza wśród nich sekty to­ta­li­tarne, ru­chy se­pa­ra­ty­styczne, neo­na­zi­stów i ra­si­stów, anar­chi­stów i an­ty­glo­ba­li­stów, ra­dy­kal­nych eko­lo­gów, eu­ro­scep­ty­ków, izo­la­cjo­ni­stów, a wresz­cie nie­le­gal­nych mi­gran­tów[69]. Jego zda­niem tak samo po­stę­puje Za­chód, wy­ko­rzy­stu­jąc li­be­ralne or­ga­ni­za­cje po­za­rzą­dowe i obroń­ców praw oby­wa­tel­skich, któ­rych sama ide­olo­gia jest zda­niem Du­gina „de­struk­cyjna i szko­dliwa dla cy­wi­li­za­cji ro­syj­skiej jako ta­kiej”[70].

Klu­czowa w woj­nie sie­cio­wej Du­gina jest „tak­tyka roju” – atak z wielu kie­run­ków na­raz w czułe punkty sys­temu. Stąd ważne jest, aby mieć w swo­ich za­so­bach jak naj­bar­dziej róż­no­rodne grupy, czę­sto na­wet zo­rien­to­wane na zu­peł­nie roz­bieżne cele. To ko­lejny ide­olo­giczny po­wód, dla któ­rego Ro­sja szuka wspar­cia w ugru­po­wa­niach tak od­mien­nych od sie­bie jak ko­mu­ni­ści, kor­wi­ni­ści i in­te­gry­ści re­li­gijni. Uży­cie „tak­tyki roju” two­rzy u po­stron­nego ob­ser­wa­tora, jak też u sa­mych uczest­ni­ków sieci, ilu­zję wza­jem­nej nie­za­leż­no­ści. Du­gin po­stu­luje, by wcią­gać do udziału w „woj­nie sie­cio­wej” eu­ro­pej­skich in­te­lek­tu­ali­stów, za­czy­na­jąc od tych przy­chyl­nych Ro­sji i jej nar­ra­cjom z po­wo­dów ide­olo­gicz­nych czy hi­sto­rycz­nych. Życz­li­wie pa­trzy też na zwo­len­ni­ków róż­nych se­pa­ra­ty­zmów et­nicz­nych, daw­nych so­jusz­ni­ków Mo­skwy, na neo­fa­szy­stów, tra­dy­cjo­na­li­stów, in­te­gry­stów re­li­gij­nych, ko­mu­ni­stów i wszyst­kich tych nie­za­do­wo­lo­nych z do­mi­na­cji USA na kon­ty­nen­cie. Le­wicę z Za­chodu Ro­sja kusi do dzia­ła­nia na swoją rzecz po­przez wi­zję sprze­ciwu wo­bec opre­syj­nego ka­pi­ta­li­stycz­nego pań­stwa. Pra­wicy sta­wia się cho­choła w po­staci idei ZOG (oku­pa­cyj­nego rządu sy­jo­ni­stycz­nego) i ma­soń­sko-ży­dow­skich elit plu­to­kra­tycz­nych, któ­rym na­leży dać od­pór[71]. Ope­ro­wa­nie mi­tami, nar­ra­cjami spi­sko­wymi, le­gen­dami, sym­bo­lami (ja­kimi są, na przy­kład, Ian Stu­art Do­nald­son dla skraj­nej pra­wicy lub Che Gu­evara dla le­wicy), two­rze­nie aneg­dot, plo­tek, dow­ci­pów, me­mów i fej­ków o prze­ciw­ni­kach to ko­lejne ele­menty nar­ra­tywne wojny sie­cio­wej.

W prak­tyce opi­sy­wa­nej przez Du­gina Ro­sja ko­rzy­sta z teo­rii za­rzą­dza­nia od­ru­cho­wego, stwo­rzona przez ro­syj­skiego psy­cho­ma­te­ma­tyka Wła­di­mira Le­fewra. Jest to me­cha­nizm, za któ­rego sprawą pod­mie­niamy ele­menty mo­ty­wa­cji do dzia­ła­nia lub jego za­nie­cha­nia u prze­ciw­nika w celu skło­nie­nia go do po­dej­mo­wa­nia nie­ko­rzyst­nych dla niego de­cy­zji[72]. W tym celu wpływa się na za­stany układ po­przez wpusz­cze­nie do niego kontr­nar­ra­cji, fake new­sów i ko­rzyst­nych dla nas idei prze­pusz­czo­nych do­dat­kowo przez długi łań­cuch pod­mio­tów trze­cich, by ukryć źró­dło ich po­cho­dze­nia. Aby za­dbać o na­sy­ce­nie tymi nar­ra­cjami wro­giego spo­łe­czeń­stwa, sięga się też po troll-konta i boty, tak aby na­krę­cić astro­tur­fing, czyli sko­rzy­stać z al­go­ryt­mów me­diów spo­łecz­no­ścio­wych. Me­dia te, wi­dząc ruch wo­kół da­nego te­matu, pod­bi­jają go. Kiedy zaś te­mat osią­gnie od­po­wied­nią wi­docz­ność, po­wie­lają go już re­alni użyt­kow­nicy. Prze­nika on wów­czas do kon­kret­nych śro­do­wisk po­li­tycz­nych czy zwią­za­nych z nimi me­diów i przej­mują go po­li­tycy. Wresz­cie sztucz­nie wy­kre­owany te­mat prze­staje być sztuczny. W za­rzą­dza­niu od­ru­chami nie cho­dzi o ste­ro­wa­nie wprost ludźmi, ale ra­czej stwo­rze­nie w nich złu­dze­nia, że „my­ślą sa­mo­dziel­nie”, „idą pod prąd”, „łą­czą kropki”.

Co to ozna­cza w prak­tyce dla państw i spo­łe­czeństw, które zna­la­zły się na ce­low­niku Ro­sji? To przede wszyst­kim, że nie ist­nieje w Pol­sce jedna, wy­raź­nie okre­ślona „par­tia ro­syj­ska”. Za­miast tego wojnę in­for­ma­cyjną mu­simy to­czyć z ro­jem czy chmurą, z wie­lo­gło­sem nar­ra­cji, które cho­ciaż brzmią bar­dzo róż­nie, w kon­se­kwen­cji pro­mują w Pol­sce in­te­resy Kremla. Prze­ciwko so­bie mamy dzi­siaj nie ide­olo­giczny mo­no­lit, jak za cza­sów ZSRR, lecz gę­stą siatkę le­gal­nych, nie­rzadko osten­ta­cyj­nie an­ty­ro­syj­skich pod­mio­tów – par­tii po­li­tycz­nych, sto­wa­rzy­szeń, in­sty­tu­cji kul­tury, ini­cja­tyw me­dial­nych oraz hi­sto­rycz­nych. Że tak rze­czy­wi­ście jest, po­twier­dzają afery szpie­gow­skie i me­dialne od­kry­cia z ostat­nich lat. W Pol­sce taką słynną sprawą stał się pro­ces by­łego po­sła Sa­mo­obrony i li­dera par­tii Zmiana, Ma­te­usza Pi­skor­skiego. Jego na­zwi­sko po­ja­wia się w ma­ilach Mi­rza­kha­niana i Usow­skiego, a w Pol­sce wsz­częto pro­ces o jego do­mnie­mane szpie­go­stwo na rzecz Fe­de­ra­cji Ro­syj­skiej i Chiń­skiej Re­pu­bliki Lu­do­wej[73].

In­nym słyn­nym przy­kła­dem była sprawa są­dowa człon­ków na­ro­dowo-bol­sze­wic­kiej Fa­langi, ska­za­nych za za­mach ter­ro­ry­styczny w Ukra­inie[74]. W obie sprawy za­mie­szany był rów­nież nie­ży­jący już asy­stent nie­miec­kiego de­pu­to­wa­nego AfD Mar­kusa Frohn­ma­iera, Ma­nuel Ochsen­re­iter. I ta sprawa, i to­wa­rzy­szące jej dzien­ni­kar­skie śledz­two BBC ZDF, „Spie­gla” i „La Re­pu­blica” rzu­ciły sporo świa­tła na me­tody dzia­ła­nia i kon­takty ro­syj­skiej sieci wpły­wów w Eu­ro­pie[75]. Ska­zu­ją­cym wy­ro­kiem skoń­czyła się także sprawa o szpie­go­stwo prze­ciwko by­łemu po­słowi na­cjo­na­li­stycz­nego Job­biku, Béli Ko­vác­sowi na Wę­grzech. Ona rów­nież po­zwo­liła nam le­piej po­znać me­cha­ni­zmy bu­do­wa­nia przez Ro­sję swo­jej siatki wpły­wów[76]. Zresztą w sa­mej Pol­sce po­dob­nych spraw było wię­cej, na przy­kład te zwią­zane z wy­da­le­niem z Pol­ski Je­ka­te­riny Cy­wil­skiej[77], Anny Tyc (vel Ana­sta­zji Za­cha­rian)[78], Dmi­trija Kar­nau­kowa[79], Olega Bon­da­renki, Dmi­trija Kon­dra­szowa, Alek­sieja Mar­ty­nowa[80], Edu­arda Szysz­ma­kowa[81], Igora Oszczep­kowa[82] czy Le­onida Swi­ri­dowa[83]. Wszy­scy ci Ro­sja­nie, jak wy­nika z do­nie­sień me­dial­nych, utrzy­my­wali kon­takty z przed­sta­wi­cie­lami ro­syj­skich służb wy­wia­dow­czych. Jedni po­ma­gali w „na­uko­wych” wy­jaz­dach do Ro­sji, inni za­si­lali pol­skich dzien­ni­ka­rzy ro­syj­skimi nar­ra­cjami i za­pra­szali ich na wy­cieczki do Ro­sji. Lu­dzie ci pra­co­wali na pol­skich uczel­niach, inni w ro­syj­skich me­diach, in­sty­tu­cjach kul­tury, a także bez­po­śred­nio w pla­ców­kach dy­plo­ma­tycz­nych.

Tu mówi Mo­skwa

Naj­bar­dziej zna­nym przed­sta­wi­cie­lem opi­sy­wa­nej tu siatki w Pol­sce stał się klu­czowy dla dzia­ła­nia pol­skiego od­działu agen­cji Sput­nik dzien­ni­karz Le­onid Swi­ri­dow. Sput­nik to te­le­wi­zja i por­tal in­ter­ne­towy, bę­dące czę­ścią stwo­rzo­nego w 2013 r. pań­stwo­wego kon­cernu me­dial­nego Ro­sja Dzi­siaj (Rus­sia To­day), które sta­no­wiło po­łą­cze­nie naj­waż­niej­szych ro­syj­skich spółek me­dial­nych. W skład kon­cernu we­szły mię­dzy in­nymi agen­cja pra­sowa RIA No­vo­sti, te­le­wi­zja Balt­news i roz­gło­śnia ra­diowa Głos Ro­sji. Warto jesz­cze wspo­mnieć o an­glo­ję­zycz­nym ka­nale te­le­wi­zji sa­te­li­tar­nej RT. Choć for­mal­nie nie jest on po­wią­zany z Rus­sia To­day, to re­dak­torką na­czelną obu pod­mio­tów po­zo­staje ta sama osoba – Mar­ga­rita Si­mo­nian. Me­dia jej pod­le­głe wie­lo­krot­nie oskar­żano na Za­cho­dzie o sze­rze­nie teo­rii spi­sko­wych, do­ty­czą­cych np. „groźby” po­wszech­nego ho­mo­sek­su­ali­zmu[84], żyw­no­ści mo­dy­fi­ko­wa­nej ge­ne­tycz­nie[85], te­le­fo­nii 5G[86] i szcze­pio­nek[87]. Ta grupa me­diów ko­cha dez­in­for­ma­cję, po­wie­la­nie fake new­sów i jed­no­stron­nie pro­ro­syj­skie dzien­ni­kar­stwo. W 2012 r. Si­mo­nian po­wie­działa, że RT jest po­trzebne „mniej wię­cej z tego sa­mego po­wodu, dla któ­rego kraj po­trze­buje Mi­ni­ster­stwa Obrony”. RT jest w sta­nie „pro­wa­dzić wojnę in­for­ma­cyjną prze­ciwko ca­łemu za­chod­niemu światu”, uży­wa­jąc „broni in­for­ma­cyj­nej”, jak wy­ja­śniła Si­mo­nian, w celu „zdo­by­cia” i „po­więk­sze­nia wi­downi”, po to wresz­cie, aby wy­ko­rzy­stać do­stęp do tej wi­downi w „mo­men­tach kry­tycz­nych”[88]. Agen­cja „Sput­nik” pu­bli­ko­wała swoje ser­wisy w po­nad trzy­dzie­stu ję­zy­kach.

Do­stęp do RT zo­stał za­blo­ko­wany na Ukra­inie w 2014 r. po anek­sji Krymu przez Ro­sję. Ło­twa i Li­twa wpro­wa­dziły po­dobne blo­kady w 2020 r. Niemcy za­blo­ko­wały RT w lu­tym 2022 r. Po ro­syj­skiej in­wa­zji na Ukra­inę w 2022 r. Pol­ska, a na­stęp­nie cała Unia Eu­ro­pej­ska i Ka­nada ogło­siły ofi­cjal­nie, że i one blo­kują RT. Ser­wisy spo­łecz­no­ściowe po­dą­żyły ich śla­dem, blo­ku­jąc linki ze­wnętrzne do wi­tryny RT i ogra­ni­cza­jąc do­stępu do tre­ści tego nadawcy. Mi­cro­soft usu­nął RT ze swo­jego sklepu z apli­ka­cjami i ob­ni­żył ran­king wy­ni­ków wy­szu­ki­wa­nia tre­ści RT w Bing, pod­czas gdy Ap­ple usu­nął apli­ka­cję RT we wszyst­kich kra­jach z wy­jąt­kiem Ro­sji. Po ro­syj­skiej in­wa­zji na Ukra­inę w lu­tym 2022 r. prze­wod­ni­cząca Ko­mi­sji Eu­ro­pej­skiej Ur­sula von der Leyen ogło­siła za­blo­ko­wa­nie do­stępu do Sput­nika rów­nież w ca­łej Unii Eu­ro­pej­skiej.

Za pol­ską część me­dial­nego frontu Ro­sji od­po­wiada przede wszyst­kim wspo­mniany już Le­onid Swi­ri­dow. Wy­cho­wał się na Bia­ło­rusi, tam też za­czy­nał jako ko­re­spon­dent pro­gramu in­for­ma­cyj­nego ro­syj­skiej te­le­wi­zji pań­stwo­wej „Wie­sti”. Na­stęp­nie był akre­dy­to­wany w Wil­nie, a od 1997 r. w Pra­dze. W 2006 r., kiedy cze­skie wła­dze od­mó­wiły mu prze­dłu­że­nia akre­dy­ta­cji, prze­niósł się do War­szawy. Cze­skie me­dia su­ge­ro­wały, że po­dej­rze­wano go o dzia­łal­ność szpie­gow­ską[89]. W 2014 r. na wnio­sek ABW Swi­ri­dow zo­stał też wy­da­lony z Pol­ski[90]. Wsła­wił się or­ga­ni­zo­wa­niem wy­jaz­dów do Ro­sji dla pol­skich dzien­ni­ka­rzy. Grupy przez niego pro­wa­dzone tra­fiały do Mo­skwy, So­czi, Ka­li­nin­gradu, Pe­ters­burga, na­wet do Cze­cze­nii. W pro­gra­mie wy­cie­czek był udział w kon­fe­ren­cjach pra­so­wych, spo­tka­nia z po­li­ty­kami ta­kimi jak szef MSZ Sier­giej Ław­row czy jego rzecz­niczka Ma­rija Za­cha­rowa. Po­cząt­kowo wy­cieczki te opła­cali ro­syj­scy ma­gnaci fi­nan­sowi, tacy jak Wia­cze­sław Kan­tor. Z cza­sem ich spon­so­rem zo­stała pod­le­gła ro­syj­skiemu MSZ Fun­da­cja Wspie­ra­nia Dy­plo­ma­cji Pu­blicz­nej im. Gor­cza­kowa, któ­rej pie­nią­dze na dzia­łal­ność za­pew­nia m.in. pań­stwowy ga­zowy gi­gant Gaz­prom. Wielu uczest­ni­ków tam­tych wy­jaz­dów to bo­ha­te­ro­wie tej książki.

Sput­nik to jed­nak naj­bar­dziej wi­doczny, ale nie je­dyny frag­ment siatki po­zor­nie apo­li­tycz­nych ini­cja­tyw, które zbu­do­wała na swój uży­tek Ro­sja w ciągu ostat­nich dwóch de­kad w Pol­sce. Oprócz pol­skiej sek­cji Sput­nika dzia­łali u nas także dzien­ni­ka­rze Fe­de­ral­nej Agen­cji In­for­ma­cyj­nej Re­gnum, agen­cji ReEX czy por­tali News­balt.ru i „Głos Ro­sji”. Ak­tywna jest też (albo była) na „pol­skim fron­cie” spora liczba ini­cja­tyw kul­tu­ral­nych i hi­sto­rycz­nych. Można tu wy­mie­nić Pol­skie Cen­trum Kul­tury w Ka­li­nin­gra­dzie, Fun­da­cję Ru­ski Mir, Dom Ro­syj­ski w Gdań­sku i War­sza­wie, „Fe­sti­wal Sput­nik”, Sto­wa­rzy­sze­nie Kursk, Bra­ter­stwo Pol­sko-Ro­syj­skie, Ro­syj­skie Sto­wa­rzy­sze­nie Kul­tu­ralno-Oświa­towe, a do nie­dawna Cen­trum Dia­logu Ro­syj­sko-Pol­skiego i Po­ro­zu­mie­nia. Po na­pa­ści Ro­sji na Ukra­inę w 2022 r. zde­cy­do­waną więk­szość tych pla­có­wek za­mknięto, a ini­cja­tywy za­mro­żono bez­ter­mi­nowo.

Wszyst­kie wy­mie­nione po­wy­żej pod­mioty są nie­wiel­kie, a więc po­zor­nie mało istotne. To samo można po­wie­dzieć o pol­skich for­ma­cjach po­li­tycz­nych pa­trzą­cych z sym­pa­tią na Ro­sję. Dla­czego mie­li­by­śmy się przej­mo­wać ta­kimi prze­bie­rań­cami jak Woj­ciech Ol­szań­ski czy Eu­ge­niusz Sen­decki? Ja­kie zna­cze­nie mają grupki en­de­ków w wieku eme­ry­tal­nym, za­czy­tu­ją­cych się w pi­śmie „Myśl Pol­ska”? Po co zaj­mo­wać się ob­se­sjo­na­tami wal­czą­cymi z „ży­dow­ską oku­pa­cją” i „ma­soń­ską ośmior­nicą”? Kiedy jed­nak przy­ło­żymy do opi­sy­wa­nych tu dzia­łań sche­maty wy­ni­ka­jące wprost z dok­tryny Gie­ra­si­mowa, z teo­rii za­rzą­dza­nia od­ru­cho­wego Le­fewra czy z „wojny in­for­ma­cyj­nej” Du­gina i „tak­tyki roju”, oka­zać się może, że je­ste­śmy gdzieś mię­dzy eta­pem pierw­szy a dru­gim wojny hy­bry­do­wej, jaką Ro­sja pro­wa­dzi prze­ciwko Pol­sce. A je­śli doda się do tego rów­na­nia po­staci co­raz po­pu­lar­niej­szych gra­czy przyj­mu­ją­cych ro­syj­ską optykę – na przy­kład par­la­men­ta­rzy­stów ta­kich jak Ja­nusz Kor­win-Mikke i Grze­gorz Braun – czy pa­ra­li­żu­ją­cych walkę z pan­de­mią CO­VID-19 an­tysz­cze­pion­kow­ców, mo­żemy dojść do wnio­sku, że mimo wszystko zbli­żamy się już do progu dru­giego etapu tej wojny.

Roz­dział 2

Sie­roty po Kremlu

Nieco brud­nej hi­sto­rii

Jedną z naj­bar­dziej iry­tu­ją­cych cech ga­tunku ludz­kiego jest krótka pa­mięć. Kiedy się za­sta­na­wiamy, skąd wzięli się w na­szym kraju świa­domi i chętni wy­ko­nawcy roz­ka­zów pi­sa­nych na Kremlu, czu­jemy we­wnętrzny opór. Wy­obraź­nia pod­suwa nam po­wie­lony w ty­sią­cach pro­pa­gan­do­wych prze­ka­zów ob­raz znie­wo­lo­nego na­rodu, tylko so­wiec­kim ba­gne­tem zmu­sza­nego do ha­nieb­nej ko­la­bo­ra­cji pod sztan­da­rami Pol­skiej Rzecz­po­spo­li­tej Lu­do­wej. Je­śli mie­li­śmy wtedy ja­kichś sprze­daw­czy­ków, to za­pewne zdraj­ców, agen­tów i wro­gów Pol­ski i pol­sko­ści. Rzecz­po­spo­lita ko­cha swój mit dzie­cię­cej nie­win­no­ści i nie­złom­nego oporu wo­bec czer­wo­nego knuta. Nie­stety, je­śli mamy po­waż­nie roz­ma­wiać o ro­syj­skim stron­nic­twie w Trze­ciej Rzecz­po­spo­li­tej, pora prze­kłuć ba­lon ta­kich złu­dzeń. Dzi­siej­sza pol­ska Tar­go­wica nie wzięła się zni­kąd i ma długą tra­dy­cję, trwa­jącą co naj­mniej od końca II wojny świa­to­wej.

Na po­czą­tek przy­po­mnijmy fakty pod­sta­wowe. W wy­niku usta­leń wiel­kich mo­carstw z Jałty i Pocz­damu, po 1945 r. Rzecz­po­spo­lita zna­la­zła się w stre­fie wpły­wów ZSRR. Wkrótce stała się człon­kiem woj­sko­wego Układu War­szaw­skiego i Rady Wza­jem­nej Po­mocy Go­spo­dar­czej, któ­rych ośrod­kiem dys­po­zy­cyj­nym była Mo­skwa. Ści­sły so­jusz z Krem­lem i obec­ność jego wojsk na pol­skim te­ry­to­rium miały być rze­komo gwa­ran­tem bez­pie­czeń­stwa Pol­ski i chro­nić ją przed nie­miecką agre­sją. Po 1945 r. w kilka lat zo­stała zneu­tra­li­zo­wana li­be­ralna, na­cjo­na­li­styczna, chłop­ska i le­wi­cowa opo­zy­cja, a wła­dzę prze­jęli w ca­ło­ści ko­mu­ni­ści. Aż do 1989 r. so­jusz z Mo­skwą stał się fun­da­men­tem pol­skiej geo­po­li­tyki, a za jego pod­wa­ża­nie su­rowo ka­rano. Stop­niowo jed­nak na­ra­stała w Rzecz­po­spo­li­tej opo­zy­cja. Bu­rzono się zwłasz­cza prze­ciwko cen­tral­nie ste­ro­wa­nej go­spo­darce i za­leż­no­ści po­li­tycz­nej od ZSRR. Słabł też pro­ra­dziecki re­żim, wstrzą­sany we­wnętrz­nymi cy­klicz­nymi pro­te­stami. Z bie­giem lat Kreml słabł w kon­flik­cie z Za­cho­dem. W rzą­dzą­cej wów­czas Pol­skiej Zjed­no­czo­nej Par­tii Ro­bot­ni­czej nie­które frak­cje pró­bo­wały lu­zo­wać re­la­cje z Mo­skwą, a część kie­row­nic­twa za­czy­nała snuć wi­zję „fin­lan­dy­za­cji” Pol­ski. Już w la­tach 80. przy­mu­sowy so­jusz z Krem­lem za­czy­nał być po­strze­gany przez więk­szość opo­zy­cji i część li­de­rów PZPR jako ko­niecz­ność wy­ni­ka­jącą tylko z ak­tu­al­nego układu sił. Kiedy świa­towa ry­wa­li­za­cja mię­dzy mo­car­stwami do­bie­gła końca, wraz z klę­ską Mo­skwy udało się Pol­sce bar­dzo prędko od­zy­skać pełną su­we­ren­ność.

Wbrew jed­nak po­wszech­nej dziś fan­ta­zji o ma­so­wej nie­zgo­dzie na „bra­ter­skie” sto­sunki PRL z ZSRR, przez dłu­gie po­wo­jenne de­kady ist­niały u nas siły po­li­tyczne, dla któ­rych bli­skość ta nie była wiel­kim pro­ble­mem. Nie tylko jed­nostki, lecz także całe grupy spo­łeczne po­strze­gały Ro­sję (jak za­mien­nie na­zy­wano rze­komo fe­de­ra­cyjny ZSRR) jako re­alną i ma­jącą przy­szłość al­ter­na­tywę wo­bec wol­no­ryn­ko­wego ka­pi­ta­li­zmu Za­chodu. Lep­szy, po­wia­dano, skromny nad­wi­ślań­ski so­cja­lizm i ochronny pa­ra­sol Mo­skwy niż po­ten­cjalna za­leż­ność Pol­ski od Nie­miec, czy – sze­rzej – li­be­ral­nego Za­chodu.

Nie zdziwi ni­kogo po­par­cie dla so­ju­szu z ZSRR ze strony ide­owo na­sta­wio­nych ko­mu­ni­stów[91]. Może być jed­nak za­sko­cze­niem, że ist­niała także inna siła po­li­tyczna, trwa­jąca na po­zy­cjach pro­ra­dziec­kich. Mowa o ugru­po­wa­niach na­cjo­na­li­stycz­nych, snadź z de­fi­ni­cji wy­zna­ją­cych po­glądy an­ty­ko­mu­ni­styczne. Tym­cza­sem wielu z tych, któ­rzy prze­żyli re­pre­sje lat 40. i nie wy­emi­gro­wało, przez więk­szą część ist­nie­nia Pol­ski Lu­do­wej in­ten­syw­nie ko­la­bo­ro­wało z „wła­dzą lu­dową.” Mowa tu za­równo o taj­nych współ­pra­cow­ni­kach służb spe­cjal­nych, jak i o lu­dziach, któ­rzy z cza­sem co­raz bar­dziej otwar­cie i tłum­nie wstę­po­wali do licz­nych ciał po­li­tycz­nych two­rzo­nych przez wła­dze PRL. Lu­dziom tym, wo­bec ko­mu­ni­zmu na­sta­wio­nych wrogo lub nie­chęt­nie, prze­szka­dzał nie­równy so­jusz z ZSRR. Oczy­wi­ście wo­le­liby na jego miej­scu współ­pracę z Ro­sją nie­ko­mu­ni­styczną. Mimo wszystko jed­nak uwa­żali, że wielki przy­ja­ciel ze Wschodu za­pew­nia trwa­łość za­chod­nich gra­nic kraju na Od­rze i Ny­sie Łu­życ­kiej. Nie po­cią­gała ich też szcze­gól­nie wi­zja za­stą­pie­nia ustroju Pol­ski Lu­do­wej li­be­ralną de­mo­kra­cją w du­chu za­chod­nim. Wielu z nich cie­szył też fakt, że po II woj­nie świa­to­wej Pol­ska stała się mo­no­et­niczna. Ostre roz­ra­chunki z za­miesz­ku­ją­cymi biesz­czadz­kie po­gra­ni­cze Ukra­iń­cami czy an­ty­se­micka na­gonka roku 1968 były w ich oczach słusz­nymi ak­tami pa­trio­ty­zmu. Kla­sycz­nym na­cjo­na­li­stom przy­świe­cały, rzecz oczy­wi­sta, ide­ały przed­wo­jen­nego li­dera Na­ro­do­wej De­mo­kra­cji, Ro­mana Dmow­skiego, który w so­ju­szu z Mo­skwą wi­dział an­ti­do­tum na nie­miecki Drang nach Osten i co­raz sil­niej­sze nie­pod­le­gło­ściowe dą­że­nia Ukra­iń­ców, Li­twi­nów i Bia­ło­ru­si­nów[92].

Po­czciwa stara en­de­cja

Na­ro­dowa de­mo­kra­cja jako ruch na­cjo­na­li­styczny, an­ty­se­micki i – co ważne – kon­se­kwent­nie pro­ro­syj­ski, ist­niała już od schyłku XIX w., kiedy rów­no­le­gle ro­dził się też pol­ski ruch so­cja­li­styczny. Oba skrzy­dła po­li­tycz­nego spek­trum cie­szyły się nad Wi­słą sporą po­pu­lar­no­ścią. Jest czę­stym zja­wi­skiem, że kraje pe­ry­fe­ryjne, za­póź­nione wzglę­dem świata za­chod­niego, szu­kają dróg na skróty do wy­ma­rzo­nego do­bro­bytu. Po II woj­nie świa­to­wej mimo sta­li­now­skiego mo­no­polu wła­dzy rzą­dzący ko­mu­ni­ści rów­no­le­gle do sto­so­wa­nego ter­roru pró­bo­wali na­cjo­na­li­styczne śro­do­wi­ska ko­kie­to­wać i po­zy­ski­wać dla swo­ich ce­lów. W re­pre­syj­nych la­tach 40. zor­ga­ni­zo­wano ruch księży pa­trio­tów i po­wo­łano do ży­cia na­ro­dowo-ka­to­lic­kie Sto­wa­rzy­sze­nie PAX. Po 1956 r., gdy re­pre­sje znacz­nie osła­bły, znów za­częły się po­ja­wiać grupki na­wią­zu­jące do dzie­dzic­twa na­ro­do­wej de­mo­kra­cji. Były to nie­for­malne śro­do­wi­ska, dys­ku­tu­jące w pry­wat­nych miesz­ka­niach, a ich dzia­łal­ność z re­guły ogra­ni­czała się do or­ga­ni­zo­wa­nia mszy za idoli ru­chu czy kol­por­to­wa­nia w pry­wat­nym gro­nie an­ty­se­mic­kich re­we­la­cji. Z dru­giej strony ele­menty na­cjo­na­li­stycz­nej ide­olo­gii prze­ni­kały do ofi­cjal­nego dys­kursu po­li­tycz­nego PRL – czy to w po­staci „pan­sla­wi­zmu,” pia­stow­skich od­nie­sień hi­sto­rycz­nych czy też wcale licz­nych gło­sów an­ty­se­mic­kich albo an­ty­ukra­iń­skich.

Przed­wo­jenny en­decki Obóz Wiel­kiej Pol­ski sza­co­wano na 200 tys. osób, a je­śli do­dać inne or­ga­ni­za­cje, ta­kie jak Stron­nic­two Na­ro­dowe, Mło­dzież Wszech­pol­ska, or­ga­ni­za­cje ko­biece czy związ­kowe, na­wet na 300 tys. W PRL en­decki na­cjo­na­lizm od­zy­skał wi­gor do­piero u schyłku ko­mu­ni­stycz­nej uto­pii. Klu­czowy był tu rok 1986, kiedy ten­den­cje na­ro­dowe, an­ty­li­be­ralne i (mimo wszystko) pro­mo­skiew­skie do­szły do głosu pod­czas X Zjazdu PZPR, czyli par­tii rzą­dzą­cej w PRL. „Twar­do­głowe” stron­nic­two pro­ra­dziec­kie w par­tii pod­jęło ostat­nią walkę o rząd dusz, lecz po­nio­sło sro­motną po­rażkę. Do głosu do­szli w PZPR „czer­woni li­be­ra­ło­wie”. Warto pa­mię­tać, że ge­ne­ra­ło­wie Woj­ciech Ja­ru­zel­ski i Cze­sław Kisz­czak nie byli fa­na­tycz­nymi zwo­len­ni­kami Kremla. Bar­dziej już ro­iła im się ja­kaś forma po­wol­nej fin­lan­dy­za­cji Pol­ski. Pró­bo­wali oni go­dzić in­te­resy lu­dzi Mo­skwy w PZPR, Mi­ni­ster­stwie Spraw We­wnętrz­nych, służ­bach spe­cjal­nych i woj­sku z żą­da­niami li­be­ral­nego skrzy­dła, kie­ro­wa­nego przez Mie­czy­sława Ra­kow­skiego.

Prze­ciwko so­bie „czer­woni li­be­ra­ło­wie” mieli wów­czas śro­do­wi­ska zde­cy­do­wa­nie pro­ra­dziec­kie: ul­tra­mark­si­stów z tzw. Ka­to­wic­kiego Fo­rum Par­tyj­nego, Sto­wa­rzy­sze­nia Klu­bów Wie­dzy Spo­łeczno-Po­li­tycz­nej „Rze­czy­wi­stość”, Klub In­te­li­gen­cji Par­tyj­nej „War­szawa 80”, lecz także na­ro­do­wych ko­mu­ni­stów ze Zjed­no­cze­nia Pa­trio­tycz­nego „Grun­wald”, wspie­ra­nych przez spon­so­ro­wane przez PZPR or­ga­ni­za­cje na­cjo­na­li­styczne i ka­to­li­ków pa­trio­tów: Sto­wa­rzy­sze­nie PAX, Pol­ski Zwią­zek Ka­to­licko-Spo­łeczny, Pa­trio­tyczną Radę Oca­le­nia Na­ro­do­wego czy Radę Kon­sul­ta­cyjną przy Na­czel­niku Rady Pań­stwa.

Pra­wi­cowy an­ty­ko­mu­nizm oka­zał się dla władz mniej istotny niż sym­pa­tia tych ugru­po­wań wo­bec Ro­sji. Sym­bo­licz­nymi pa­tro­nami tych nur­tów byli dwaj lu­dzie. Pierw­szy z nich to Bo­le­sław Pia­secki, przed­wo­jenny li­der fa­szy­stow­skiego Ru­chu Na­ro­dowo-Ra­dy­kal­nego „Fa­langa”, który po 1945 r. prze­szedł na stronę ra­dziecką i w ko­la­bo­ra­cji szu­kał szansy na po­dzie­le­nie się wła­dzą w Pol­sce. Lo­jalny wo­bec par­tii i NKWD stwo­rzył swo­istą en­klawę pra­wicy w po­staci „spo­łecz­nie po­stę­po­wego ru­chu ka­to­li­ków świec­kich” w po­staci Sto­wa­rzy­sze­nia PAX, czer­piącą do­chody z pry­wat­nych (!) firm INCO oraz Ve­ri­tas. W chwi­lach po­li­tycz­nych prze­si­leń i ostrych walk frak­cyj­nych w ło­nie PZPR Pia­secki twardo sta­wał po stro­nie naj­bar­dziej pro­ra­dziec­kiej frak­cji, li­cząc, że pol­ski re­żim w za­mian za to przej­mie jako swoje nie­które ele­menty en­dec­kiej ide­olo­gii.

Kto nie z Mie­ciem, tego zmie­ciem

Dru­gim po­li­ty­kiem z kie­row­nic­twa PZPR, który otwar­cie flir­to­wał z na­cjo­na­li­zmem, był Mie­czy­sław Mo­czar. W cza­sie wojny par­ty­zant na te­re­nie oku­po­wa­nej Pol­ski, agent ra­dziec­kiego wy­wiadu woj­sko­wego GRU, a po jej za­koń­cze­niu ge­ne­rał dy­wi­zji Kor­pusu Bez­pie­czeń­stwa We­wnętrz­nego i mi­ni­ster spraw we­wnętrz­nych. Wsła­wił się or­ga­ni­za­cją an­ty­se­mic­kiej na­gonki w roku 1968. Jego frak­cja łą­czyła ele­menty so­cja­li­styczne i na­cjo­na­li­styczne i gło­siła walkę z li­be­ral­nym ko­smo­po­li­ty­zmem i „sy­jo­ni­zmem”. Wła­śnie w tym śro­do­wi­sku od­ży­wały przed­wo­jenne an­ty­se­mic­kie nar­ra­cje, znaj­du­jąc twór­czych kon­ty­nu­ato­rów i ko­op­tu­jąc nie­for­malne ugru­po­wa­nia en­dec­kie.

Pia­secki i Mo­czar ode­szli w cień, gdy w PRL wła­dzę prze­jęła frak­cja „tech­no­kra­tów”, któ­rej sze­fo­wał Edward Gie­rek. Nie do­cze­kali rów­nież plonu swo­ich idei, który wy­bił do­piero w la­tach 80. Jed­nak z re­pre­zen­to­wa­nych przez Pia­sec­kiego i Mo­czara nur­tów my­śli po­li­tycz­nej, obej­mu­ją­cej po­dej­ście do pol­skiego pań­stwa, jego so­ju­szy i wro­gów, wze­szły po­glądy więk­szo­ści póź­niej­szych ugru­po­wań sym­pa­ty­zu­ją­cych z Ro­sją. Oba prądy prze­trwały kres PRL i prze­nio­sły się do III RP, od­sy­ła­jąc może do la­musa czer­wone sztan­dary, lecz za­cho­wu­jąc klu­czowe ele­menty. Dzie­dzic­twem Pia­sec­kiego były: żar­liwa, ale nie­ko­niecz­nie wierna li­nii epi­sko­patu re­li­gij­ność, swo­iście ro­zu­miany „re­alizm” po­li­tyczny i nie­chęć do za­chod­niego li­be­ra­li­zmu. Po Mo­cza­rze wolna już Pol­ska odzie­dzi­czyła so­cjalne ten­den­cje, sym­pa­tię do służb mun­du­ro­wych i po­mie­szane ze sobą sym­bo­liki na­cjo­na­li­zmu i re­al­nego so­cja­li­zmu. Oba nurty za­cho­wały wy­nie­sioną z PRL wspólną nie­chęć do Ukra­iń­ców, Ży­dów, USA i Za­chodu oraz po­zy­tywny sto­su­nek do Mo­skwy.

Kiedy w 1986 r. umarł Mo­czar, za­ra­zem na do­bre ru­szył pro­ces od­bu­dowy pol­skiej skraj­nej pra­wicy. W Związku Ra­dziec­kim rzą­dziła już nowa ekipa Mi­cha­iła Gor­ba­czowa, a po­rażka w woj­nie w Afga­ni­sta­nie i tech­no­lo­giczne za­póź­nie­nie po­łą­czone z za­pa­ścią go­spo­dar­czą nad­wą­tliły siły ra­dziec­kich ja­strzębi. Walkę o wła­dzę tym ra­zem wy­grała ekipa sta­wia­jąca na roz­luź­nie­nie sys­te­mo­wej opre­sji. Twar­do­głowi z Mo­skwy po­nie­śli też po­rażkę w Pol­sce po osta­tecz­nym od­su­nię­ciu od władz par­tyj­nych w Pol­sce w 1985 r. szefa MSW, ge­ne­rała dy­wi­zji MO (i by­łego agenta ra­dziec­kiego kontr­wy­wiadu woj­sko­wego) Mi­ro­sława Mi­lew­skiego, oskar­ża­nego po ci­chu o zle­ce­nie mor­der­stwa Je­rzego Po­pie­łuszki[93]. Mimo do­sko­na­łych kon­tak­tów w ZSRR, szcze­gól­nie w re­sor­tach si­ło­wych, Mi­lew­ski nie wró­cił już do władz par­tii i do końca ży­cia po­zo­stał na bocz­nym to­rze.