Od Mazowieckiego do Suchockiej. Pierwsze rządy wolnej Polski - Antoni Dudek - ebook

Od Mazowieckiego do Suchockiej. Pierwsze rządy wolnej Polski ebook

Antoni Dudek

0,0
67,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Przełom 1989 r. W Polsce upada komunizm. To koniec ucisku politycznego, łamania praw człowieka i czasu pustych półek w sklepach. Polacy cieszyli się z odzyskanej wolności, z wprowadzonej demokracji i otwierania się na Zachód. Jednak nie wszystkie zmiany były dobre. Inflacja, prywatyzacja, bezrobocie, afery gospodarcze, wojska rosyjskie w Polsce, wreszcie geopolityczne konsekwencje zjednoczenia Niemiec – z tymi wyzwaniami musieli sobie poradzić pierwsi premierzy Trzeciej Rzeczpospolitej.

Czy dali radę? Które konsekwencje ich działań odczuwamy do dzisiaj?

Jak wyglądał od środka rząd Tadeusza Mazowieckiego?

Czy Amerykanie zajęli wówczas miejsce Rosjan w roli politycznego patrona Polski?

Dlaczego naprawdę upadł rząd Jana Olszewskiego?

Jak wyglądał rząd Hanny Suchockiej, pierwszej w historii Polski kobiety na stanowisku premiera?

W swojej najnowszej książce, stanowiącej kontynuację głośnej „Reglamentowanej rewolucji”, prof. Antoni Dudek analizuje wydarzenia z lat 1989–1993 przez pryzmat czterech rządów, na których czele stali: Tadeusz Mazowiecki, Jan Krzysztof Bielecki, Jan Olszewski i Hanna Suchocka. Przy pomocy nieznanych dokumentów i relacji przedstawia kulisy budowy fundamentów współczesnego państwa polskiego.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 993

Data ważności licencji: 1/31/2031

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Projekt okładki

Paweł Borkowski | Studio Projektor

Fotografie na pierwszej stronie okładki:

Andrzej Iwańczuk | REPORTER

Recenzent naukowy

prof. dr hab. Jerzy Eisler

Opieka redakcyjna

Natalia Gawron-Hońca

Adiustacja

Irena Gubernat

Korekta

Aneta Iwan

Grażyna Rompel

Indeks

Marek Hońca

Copyright © by Antoni Dudek

© Copyright for this edition by SIW Znak Sp. z o.o., 2024

ISBN 978-83-8367-752-1

Znak Horyzont

www.znakhoryzont.pl

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl

Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37

Dział sprzedaży: tel. (12) 61 99 569, e-mail: [email protected]

Wydanie II, Kraków 2024

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotował Jan Żaborowski

■ Spis treści

Okładka
Karta tytułowa
Karta redakcyjna
Wstęp
Rozdział 1. Spiesz się powoli
1.1. Kreowanie premiera
1.2. Formowanie rządu
Rozdział 2. Między Gorbaczowem i Kohlem
2.1. Finlandyzacja po polsku
2.2. Wobec zjednoczenia Niemiec
2.3. Pierwsze kroki na Zachód
Rozdział 3. Terapia szokowa
3.1. Diagnoza
3.2. Recepta z waszyngtonu
3.3. Pierwsze rezultaty
3.4. Początek prywatyzacji
3.5. Ciemna strona transformacji
Rozdział 4. Remont generalny
4.1. Administracja kontra samorząd
4.2. Face lifting Temidy
4.3. Długie pożegnanie z generałami
4.4. Kłopotliwy spadek po PZPR
4.5. Parcelacja prasy
4.6. Wybory prezydenckie i dymisja rządu
Rozdział 5. Pożegnanie z Wielkim Bratem
5.1. Prezydencki rząd Bieleckiego
5.2. Wojskowy poker
5.3. Zgon RWPG-bis
5.4. Pucz Janajewa i gest wobec Kijowa
5.5. Słodko-gorzki traktat z Niemcami
5.6. Bitwa o długi
Rozdział 6. Apogeum recesji
6.1. Dziurawy budżet
6.2. Bankowa ruletka
6.3. Nieszczelne granice
6.4. Podwójne wotum nieufności
Rozdział 7. Symboliczna korekta
7.1. Długi poród
7.2. Odbicie od dna
7.3. Swing koalicyjny
7.4. Wojna z Wałęsą
7.5. Traktat z Rosją
7.6. Kryzys lustracyjny i upadek rządu
7.7. Dwie legendy
Rozdział 8. Pożegnanie z władzą
8.1. Premier Pawlak

Pamięci Ojca

■ Wstęp

■ Działalność pierwszych czterech rządów po przełomie ustrojowym 1989 r. była dotąd – i to w ograniczonym zakresie – przedmiotem refleksji politologów1, ekonomistów2 oraz prawników konstytucjonalistów3. Nie doczekała się natomiast pogłębionych badań o charakterze historycznym. Blisko 30-letnia perspektywa czasowa, a także poszerzająca się dostępność do materiałów archiwalnych4 oraz wspomnień wielu bohaterów wydarzeń stworzyły możliwość rozpoczęcia bardziej systematycznych studiów nad działalnością rządów Tadeusza Mazowiec­kiego, Jana Krzysztofa Bielec­kiego, Jana Olszewskiego oraz Hanny Suchoc­kiej. Niniejsza książka stanowi wstęp do takich studiów, utrzymany w konwencji historycznego eseju i oparty na konstrukcji chronologiczno-problemowej.

Wprawdzie funkcjonowanie wymienionych rządów obejmuje przedział zaledwie czterech lat (wrzesień 1989 – październik 1993), ale był to okres o zasadniczym znaczeniu dla stworzenia fundamentów ustrojowych III Rzeczpospolitej. Zachodzące wówczas zmiany dotyczyły w szczególności stopniowej, ale zasadniczej reorientacji polityki zagranicznej Polski (ewolucyjna likwidacja RWPG i Układu Warszawskiego; wyprowadzenie wojsk rosyjskich; rozpoczęcie starań o członkostwo w NATO i UE). Przesądzono wówczas o wyborze istniejącego wciąż w Polsce tzw. mieszanego systemu rządów (system parlamentarno-gabinetowy z prezydentem wyłonionym w wyniku wyborów powszechnych), co szybko doprowadziło do ujawnienia się pierwszych problemów związanych z jego funkcjonowaniem (konflikty prezydenta L. Wałęsy z rządami J. Olszewskiego i H. Suchoc­kiej). Trwał też w tym czasie proces adaptacji starego aparatu państwowego do nowych warunków ustrojowych, które zwłaszcza w przypadku wojska, dyplomacji, wymiaru sprawiedliwości i służb specjalnych były silnie zakorzenione w epoce rządów komunistycznych. Towarzyszyła temu nieporównanie głębsza transformacja polskiej gospodarki oraz związane z nią wysokie koszty społeczne tłumienia inflacji, początek prywatyzacji, recesja i jej przełamywanie, zmiana kierunków eksportu, pojawienie się bezrobocia, wreszcie liczne afery gospodarcze. W konsekwencji zmian ekonomicznych rozpoczęły się też znaczące przekształcenia społeczne, obejmujące m.in. schyłek znaczenia klasy robotniczej, rozwarstwienie majątkowe, rozwój metropolii i kryzys mniejszych ośrodków przemysłowych oraz państwowych gospodarstw rolnych.

We wszystkich tych obszarach zasadnicze znaczenie miała polityka kolejnych rządów, których członkowie kontynuowali lub też próbowali modyfikować dokonania poprzedników. Podstawowa hipoteza, którą próbuję poniżej zweryfikować, zakłada, że w działaniach czterech wymienionych gabinetów mieliśmy do czynienia z kontynuacją na poziomie kilku celów ogólnych, do których należały: budowa demokratycznego państwa prawa związanego z zachodnimi strukturami politycznymi i wojskowymi oraz systemu gospodarczego przypominającego ten istniejący w Europie Zachodniej. W działaniach poszczególnych ekip rządowych przeważał element kontynuacji (w bardzo wielu przypadkach także personalnej), występowały też jednak i różnice dotyczące metod, przy pomocy których starano się owe cele zrealizować. Różnice te wynikały zarówno z odmiennych ocen sytuacji istniejącej w Polsce po 1989 r., jak i zróżnicowanych przekonań ideowo-politycznych pomiędzy najważniejszymi politykami poszczególnych ekip rządowych.

Jest oczywiste, że rozległość materii, jaką zajmują się współczesne rządy, zmusza badacza do koncentracji na ich wybranych aspektach. W przypadku tej pracy szczególnie dużo uwagi poświęciłem takim obszarom jak: polityka zagraniczna; relacje poszczególnych rządów z parlamentem oraz prezydentem; reformy aparatu państwa, ze szczególnym uwzględnieniem problemów związanych z przezwyciężaniem dziedzictwa epoki PRL; polityka ekonomiczna, w tym zwłaszcza przekształcenia własnościowe, tworzenie rynku kapitałowego oraz zwalczanie przestępczości gospodarczej. Poddałem też analizie politykę informacyjną kolejnych ekip rządowych oraz zmiany w nastawieniu opinii publicznej, w tym zwłaszcza rozmiary protestów społecznych, jakie powodowała polityka poszczególnych rządów.

Praca opiera się na bazie źródłowej zwykle wykorzystywanej w badaniach historycznych. Najistotniejsze znaczenie przy jej tworzeniu miała kwerenda przeprowadzona w Archiwum Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, gdzie zapoznałem się z obszernymi, stenograficznymi zapisami przebiegu poszczególnych posiedzeń kolejnych rządów. Liczą one od kilkudziesięciu do nawet ponad 200 stron maszynopisu. Na czoło wysuwa się tu rząd Tadeusza Mazowiec­kiego, którego obrady niekiedy trwały nawet kilkanaście godzin. Później kolejni premierzy nie dopuszczali już do takiej rozwlekłości obrad, ale za to zdarzało się, że w zamian częściej zwoływali posiedzenia Rady Ministrów, tradycyjnie odbywające się raz w tygodniu.

Kwerendę archiwalną przeprowadzono także w archiwach Najwyższej Izby Kontroli, Prezydenta RP, Instytutu Pamięci Narodowej oraz Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Na moje pismo dotyczące udostępnienia – w możliwym zakresie – akt UOP z początku lat 90., a skierowane do szefa ABW prof. Piotra Pogonowskiego, nie doczekałem się żadnej odpowiedzi. Bardzo istotne okazały się natomiast sprawozdania stenograficzne z posiedzeń Sejmu RP. Wykorzystałem również udostępnione mi przez niektórych uczestników wydarzeń ich prywatne zbiory dokumentów.

W trakcie prowadzonych przez kilka lat badań zgromadziłem relacje ponad 20 świadków (głównie w formie nagrań), w większości ministrów oraz wiceministrów należących do czterech poddanych analizie rządów. W kilku przypadkach zebranie relacji było niemożliwe ze względu na stan zdrowia lub z powodu śmierci. Zdarzały się też wypadki faktycznej odmowy udzielenia wyjaśnień. Mimo to zgromadzony w ten sposób materiał stanowił cenne uzupełnienie materiałów archiwalnych, pokazując zarazem, że często pamięć świadków wydarzeń bywa zawodna i pozostaje w sprzeczności z faktami zawartymi w dokumentach.

Na potrzeby niniejszej książki przeprowadziłem też kwerendę prasową, obejmującą zarówno najważniejsze dzienniki („Gazeta Wyborcza”, „Rzeczpospolita”), jak i tygodniki informacyjne („Polityka”, „Tygodnik Solidarność”) z lat 1989–1993. Wykorzystane też zostały w formie selektywnej inne tytuły prasowe, a także obszerna literatura przedmiotu, uwidoczniona w bibliografii. Obejmuje ona wyłącznie pozycje cytowane w przypisach, których liczbę starałem się z kolei ograniczyć do niezbędnego minimum, sięgając tu do tradycji historiografii anglosaskiej i pozostając w pewnej opozycji wobec wzorów, jakie w tym zakresie wielu polskich historyków wciąż czerpie z dawnej historiografii niemiec­kiej.

Obok wydawnictw publikowanych sięgnąłem też po prace, które znajdują się dopiero w fazie przygotowania do druku5. Wykorzystałem ponadto ustalenia zawarte w moich dwóch wcześniejszych książkach6, starając się rozwinąć wiele z poruszanych w nich wątków. Przy wszystkich różnicach związanych z odmiennym do pewnego stopnia przedmiotem badań, uważam tę książkę za kontynuację pracy Reglamentowana rewolucja. Rozkład dyktatury komunistycznej w Polsce 1988–1990, a zarazem wstęp do bardziej szczegółowych badań nad historią polityczną i społeczno-gospodarczą pierwszej dekady III Rzeczpospolitej.

Tematy poruszane w tej książce, mimo sporego dystansu czasowego, wciąż budzą duże emocje polityczne. Wprawdzie zdecydowana większość uczestników czterech przedstawionych w dalszej części ekip rządowych jest już na politycznej emeryturze, a niektórzy – w tym dwaj premierzy (Tadeusz Mazowiec­ki i Jan Olszewski) – umarli, to jednak są wśród nich politycy wciąż wywierający znaczny wpływ na polskie życie publiczne. Z pewnością fakt ten w istotny sposób potęguje bardzo ostry spór dotyczący bilansu transformacji ustrojowej, jakiej Polska doświadczyła po 1989 r. Traktuję tę pracę jako osobisty, a przez to nieuchronnie subiektywny głos w tej debacie, z pełną świadomością, że koncentrując się na funkcjonowaniu rządów, z konieczności musiałem pominąć lub co najmniej znacząco ograniczyć omówienie szeregu bardzo istotnych aspektów wydarzeń i procesów zachodzących w Polsce na przestrzeni pierwszych czterech lat istnienia III Rzeczpospolitej.

Długa jest lista osób, które pomogły mi w różny sposób podczas pracy nad tą książką. Dziękując im wszystkim, nie mogę jednak nie wymienić z imienia i nazwiska prof. Jerzego Eislera jako jej recenzenta, a także panów Stefana Kawalca, Michała Siedziako i Arkadiusza Nyzio, którzy poświęcili dużo własnego czasu na wzbogacenie tej pracy o wiele istotnych informacji. Oczywiście nie zmienia to w niczym faktu, że za zawarte w niej treści ponoszę wyłączną odpowiedzialność.

Na koniec czuję się w obowiązku dodać, że powstanie tej książki nie byłoby możliwe bez otrzymania przeze mnie grantu „Rządy solidarnościowe w Polsce w latach 1989–1993 wobec podstawowych problemów transformacji ustrojowej” finansowanego przez Narodowe Centrum Nauki zgodnie z umową UMO-2014/15/B/HS3/02290.

■ Rozdział 1

Spiesz się powoli

Nasze plany nie będą ani doskonałe, ani łatwe, ale chodzi o to, ażeby za rok mogło być lepiej.

Tadeusz Mazowiec­ki (październik 1989)

1.1. Kreowanie premiera

■ Początek procesu politycznego, który doprowadził do powierzenia Tadeuszowi Mazowiec­kiemu stanowiska premiera, jest powszechnie łączony z głośnym artykułem Adama Michnika Wasz prezydent, nasz premier, który ukazał się 3 lipca 1989 r. na pierwszej stronie „Gazety Wyborczej”. Niemal dokładnie miesiąc po miażdżącym zwycięstwie kandydatów Solidarności w wyborach parlamentarnych, którego rozmiary postawiły pod znakiem zapytania kontrakt wynegocjowany przy Okrągłym Stole, Michnik publicznie zaproponował jego częściową rewizję. Kiedy bowiem na początku kwietnia 1989 r. podpisywano w świetle telewizyjnych reflektorów porozumienia kończące dwumiesięczne obrady Okrągłego Stołu, najbardziej prawdopodobny scenariusz wydarzeń zakładał utrzymanie władzy w Polsce przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego oraz rząd kierowany przez kolejnego działacza PZPR. Generał nie musiał nawet zmieniać swojego gabinetu w Belwederze, który zajmował od 1985 r., gdy stanowisko premiera zastąpił funkcją przewodniczącego Rady Państwa. Zmianie miała ulec jedynie nazwa stanowiska zapewniającego mu dalszą władzę oraz sposób jej legitymizacji. Zamiast rządzić Polską jako I sekretarz KC PZPR, opierający swoją władzę na wpisanej do konstytucji PRL zasadzie przewodniej roli partii komunistycznej, sprawowałby ją jako prezydent czerpiący uprawnienia ze znowelizowanej ustawy zasadniczej.

Gdyby plan, nad którym w otoczeniu generała pracowano od wiosny 1988 r., został w całości zrealizowany, wówczas Jaruzelski rządziłby Polską do 1995 r., jako wyposażony w bardzo szerokie prerogatywy prezydent PRL. Co najmniej do 1995 r., bo uchwalona w konsekwencji okrągłostołowych ustaleń kwietniowa nowelizacja konstytucji przewidywała, że przywrócony za jej sprawą urząd prezydenta PRL (wybieranego przez Zgromadzenie Narodowe) będzie można piastować przez dwie sześcioletnie kadencje. To właśnie prezydent miał się stać swoistym ustrojowym parasolem, pod którym na kilka kolejnych lat schronić się mieli najważniejsi ludzie z ekipy generała, zaś PZPR miała przejść metamorfozę umożliwiającą skuteczny udział w wolnych wyborach. Wprawdzie w znanych obecnie dokumentach nikt nie odważył się prognozować, co może się zdarzyć po mających się odbyć po raz pierwszy w 1993 r. całkowicie demokratycznych wyborach do Sejmu, ale zakładano, że przynajmniej do tego czasu to prezydent Jaruzelski będzie kontrolował sytuację. Pośród licznych prerogatyw prezydenta najważniejsza została zawarta w art. 30, przewidującym, że może on rozwiązać Sejm, jeśli ten „uchwali ustawę lub podejmie uchwałę uniemożliwiającą Prezydentowi wykonywanie jego konstytucyjnych uprawnień określonych w art. 32 ust. 2”. W tym ostatnim zaś przewidziano, że głowa państwa „czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji PRL, stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa, nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium oraz przestrzegania międzypaństwowych sojuszy politycznych i wojskowych”1.

Jaruzelski aż do połowy sierpnia 1989 r. zakładał, że w ramach realizacji powyższego planu uda się uniknąć powierzenia funkcji szefa rządu przedstawicielowi Solidarności, ale niektórzy ludzie z jego otoczenia rozważali taki scenariusz, zanim jeszcze rozpoczęły się tajne rozmowy z Lechem Wałęsą i jego współpracownikami w ośrodku MSW w podwarszawskiej Magdalence. Wiceminister spraw wewnętrznych gen. Władysław Pożoga, sekretarz KC PZPR Stanisław Ciosek oraz rzecznik rządu Jerzy Urban, tworzący tzw. zespół trzech, przygotowujący dla Jaruzelskiego tajne memoriały z propozycjami rozmaitych niekonwencjonalnych, a często także radykalnych posunięć politycznych, jeszcze w sierpniu 1988 r. zaproponowali usunięcie mocno przez nich krytykowanego Zbigniewa Messnera i „powierzenie fotelu premiera bezpartyjnemu przedstawicielowi umiarkowanej opozycji”2. Posunęli się nawet do wskazania konkretnego kandydata w osobie ekonomisty, prof. Witolda Trzeciakowskiego, członka Prymasowskiej Rady Społecznej i przewodniczącego Kościelnego Komitetu Rolniczego. Zakładano przy tym, że Trzeciakowski zostałby obstawiony dwoma wicepremierami z PZPR, a poza nim opozycja miała otrzymać jedynie cztery resorty związane z polityką społeczną.

Echo takiego pomysłu, który początkowo Jaruzelski zdecydowanie odrzucił, odnaleźć można w propozycji, jaką złożył jesienią 1988 r., tworząc swój rząd, ostatni z premierów reprezentujących PZPR, czyli Mieczysław F. Rakowski. Propozycja była jednak znacznie mniej atrakcyjna, bowiem przewidywała powierzenie Witoldowi Trzeciakowskiemu urzędu wicepremiera, Julianowi Auleytnerowi ministra pracy, Aleksandrowi Paszyńskiemu wiceministra budownictwa, a Andrzejowi Micewskiemu sekretarza stanu w URM. Trzeba jednak zauważyć, że w ciągu zaledwie kilku tygodni pomysł „zespołu trzech” z tajnego memoriału zamienił się w jawną ofertę polityczną, skierowaną wobec osób związanych z Episkopatem Polski. Rakowski na posiedzeniu kierownictwa PZPR uzasadniał to posunięcie względami taktycznymi: rozszerzeniem koalicyjnego charakteru rządu (w przypadku zgody) lub możliwością ataku propagandowego (w razie odmowy)3. Wszyscy wymienieni jednak, po konsultacjach z prymasem Józefem Glempem, odmówili współpracy z Rakowskim. Dwóch z nich (Trzeciakowski i Paszyński) znalazło się jednak rok później w składzie rządu Mazowiec­­kiego.

Sprawa ewentualnego udziału przedstawicieli opozycji w przyszłym rządzie była też stale obecna w trakcie obrad Okrągłego Stołu, a zwłaszcza utrzymywanych wówczas w tajemnicy negocjacji prowadzonych w ośrodku MSW w Magdalence. Ich symbolem jest słynny toast, wzniesiony tam w marcu 1989 r. przez Adama Michnika, który stwierdził, zwracając się do jednego z najbliższych współpracowników Jaruzelskiego, czyli szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka: „Ja piję za taki rząd, w którym Lech [Wałęsa] będzie premierem, a pan ministrem spraw wewnętrznych”. Po tych słowach zapadło krótkie milczenie, po czym lekko zaskoczony Wałęsa powiedział: „Nieźle mi życzy”, na co Michnik zareagował pytaniem: „Dlaczego?”. Tę wymianę zdań w dwuznaczny sposób skomentował prof. Bronisław Geremek, mówiąc do Wałęsy: „W połowie życzy panu źle, ale w połowie dobrze. W tej drugiej połowie”. Na utrzymaną w konwencji żartów konwersację, przerywaną salwami śmiechu, następująco zareagował reprezentujący Stronnictwo Demokratyczne prof. Jan Janowski: „Panie Lechu, niech pan nie idzie do rządu. Najlepsza opcja dla polityka to opozycja dla rządu. Mówię panu, rząd zawsze jest winien, jest na kogo zwalić”. Znając późniejsze losy Wałęsy, trudno nie zauważyć, że zastosował się do tej rady. Nie skorzystał z niej natomiast sam Janowski, który w rządzie Mazowiec­kiego został jednym z czterech wicepremierów. Wymianę zdań na temat przyszłego rządu następująco podsumował jej inicjator, czyli Adam Michnik, mówiąc do Janowskiego: „Panie profesorze, pan ma rację, ale Polska to jest taki dziwny kraj, gdzie rząd jest winien, ale przed rządem odpowiada opozycja, więc…”4.

Oficjalnie w trakcie rozmów przy Okrągłym Stole liderzy Solidarności odżegnywali się od udziału we władzy wykonawczej, twierdząc, że po wyborach ich przedstawiciele w parlamencie będą zasiadali w ławach opozycji. Dlatego m.in. zdecydowanie odmówili skierowania kandydatów na liczącą 35 miejsc listę krajową do Sejmu, z której wedle pierwotnych planów władz o miejsce w parlamencie mieli się ubiegać czołowi przedstawiciele obozu władzy oraz opozycji i potwierdzić tym „niekonfrontacyjny” charakter wyborów czerwcowych. W rezultacie na liście krajowej zostali umieszczeni wyłącznie ludzie związani z obozem władzy na czele z gen. Kiszczakiem. Wraz z 32 innymi kandydatami nie uzyskał on 4 czerwca 1989 r. wymaganej większości ponad połowy ważnie oddanych głosów, a upadek listy krajowej był obok skrajnie niekorzystnego dla władz wyniku wyborów do Senatu najważniejszym symbolem klęski PZPR5.

W wyborach czerwcowych nie kandydował Tadeusz Mazowiec­ki, który trzy miesiące wcześniej należał w Magdalence do najważniejszych negocjatorów, a opisanej wyżej wymianie zdań po toaście Michnika przysłuchiwał się w milczeniu. Rezygnacja z kandydowania była konsekwencją przegranej Mazowiec­kiego w sporze, jaki rozgorzał 8 kwietnia 1989 r. na posiedzeniu Komitetu Obywatelskiego przy Przewodniczącym NSZZ „Solidarność” Lechu Wałęsie. Członkowie tego uformowanego w końcu 1988 r. gremium tworzyli drugi – obok Krajowej Komisji Wykonawczej NSZZ „Solidarność” – ośrodek kierowniczy solidarnościowej części opozycji. Jego rola wzrosła znacząco, gdy po zakończeniu obrad Okrągłego Stołu KKW podjęła decyzję, że Komitet Obywatelski ma kierować kampanią wyborczą Solidarności i powinien w tym celu powołać także lokalne komitety obywatelskie. Obradom KO przewodniczył prof. Bronisław Geremek i to właśnie on, wraz z m.in. Andrzejem Wielowieyskim, Januszem Onyszkiewiczem i Jac­kiem Kuroniem, przeforsował kwestionowaną np. przez Mazowiec­kiego zasadę tworzenia listy kandydatów Solidarności do parlamentu bez poszerzania jej o przedstawicieli innych środowisk opozycyjnych6.

W konsekwencji Tadeusz Mazowiec­ki bezpośrednio po wyborach czerwcowych znalazł się poza nowym ośrodkiem decyzyjnym obozu solidarnościowego, jakim stał się Obywatelski Klub Parlamentarny zrzeszający początkowo 260 posłów i senatorów, na którego czele stanął prof. Bronisław Geremek. Jednak jako redaktor naczelny reaktywowanego w czerwcu 1989 r. „Tygodnika Solidarność” – drugiego obok „Gazety Wyborczej” najważniejszego pisma zwolenników opozycji – wciąż należał do grona najważniejszych postaci obozu solidarnościowego. I w tej właśnie roli wziął udział w dyskusji, jaka rozgorzała w lipcu po publikacji wspomnianego już artykułu Adama Michnika, w którym ten zaproponował, by wyborowi prezydenta z PZPR towarzyszyło objęcie fotela premiera przez przedstawiciela Solidarności. „Postawiliśmy na demokratyczną ewolucję. Trzeba się zdecydować, jak iść do przodu, zagospodarowując to, co się zdobyło” – pisał Tadeusz Mazowiec­ki w artykule pod znamiennym tytułem: Spiesz się powoli. Mazowiec­ki był wówczas przekonany, że „wszystko, co zostało osiągnięte” (czyli legalizacja Solidarności i jej liczna reprezentacja w parlamencie wybranym w czerwcu 1989 r.), może zostać „wywrócone w wyniku gwałtownego oporu” sił starego reżimu. Dlatego zarzucał Michnikowi „polityczną galopadę” i dowodził, że „pośpieszne domaganie się udziału we władzy może zniszczyć właściwą opozycji odpowiedzialność za państwo, a wcale nie zbudować skutecznej i trwałej odpowiedzialności za rządy (…). To, co będzie dobre jutro, może być fatalne dziś”.

Przyszły premier oceniał, że „trzy ważne resorty: MON, MSW, MSZ są poza dyskusją co do tego, kto w dzisiejszej sytuacji może nimi kierować i jakie z tego wynikają konsekwencje”. Był też zdania, że ministrowie wywodzący się z Solidarności „nie mogliby skutecznie kierować obcym sobie aparatem urzędniczym”. Polemizując z Michnikiem, Mazowiec­ki zadał też fundamentalne pytanie: „Czy po naszej stronie istnieje program, który można przedstawić społeczeństwu jako zwartą koncepcję wyjścia z kryzysu gospodarczego, czy byłby on przez społeczeństwo zaakceptowany i czy jest to program możliwy do natychmiastowej realizacji?”7. Pogląd ten powtórzył jeszcze 1 sierpnia, gdy zaproszony na posiedzenie Prezydium OKP stwierdził, że „najwłaściwszą jest bierna postawa wobec kwestii premiera”, i dodał: „ze strony opozycyjno-solidarnościowej nie ma programu i po trzech miesiącach stałoby się to dramatycznie jasne”8. Trzy tygodnie później program taki zdecydował się jednak stworzyć.

Jacek Kuroń wspomina o naradzie czołowych działaczy Solidarności, odbytej w obawie przed podsłuchem w jednym z żeńskich klasztorów na początku lipca. „Był tam Wałęsa, Bronek Geremek, Andrzej Wielowieyski, Tadeusz Mazowiec­ki, Adam Michnik i ja. My dwaj bardzo popieraliśmy koncepcję sformowania rządu. Wałęsa milczał. Bronek Geremek milczał. Zdecydowanie sprzeciwił się Tadeusz Mazowiec­ki, przytaczając bardzo słuszne argumenty. Poparł go Wielowieyski. Wałęsa powiedział: w tej sytuacji, jak się nie możemy pogodzić co do tej bardzo zasadniczej sprawy, to trudno jest taką decyzję podejmować. Ale mówi do Geremka: – Niech pan, panie Bronku, pomyśli o takim »gabinecie cieni«, no, taką Radę Ministrów niech pan wymyśli. (…) Zrozumiałem, że Lech chce, żeby premierem został Geremek. Wydawało mi się to słuszne, zwłaszcza że Tadeusz był zdecydowanie przeciwny formowaniu przez nas rządu”9.

Propozycja złożona publicznie przez Michnika miała swoje źródła w jego rozmowie z członkiem Biura Politycznego KC PZPR prof. Januszem Reykowskim, który 8 czerwca, w przerwie obrad Komisji Porozumiewawczej władz PRL i Solidarności, zapytał: „czy oni byliby gotowi do przejęcia władzy. A on mi na to odpowiedział: niech pan poczeka, ja się zapytam Lecha [Wałęsę]. I poszedł. Wrócił za pół godziny i powiedział: tak. Ja się zapytałem także wtedy, kto zostałby premierem. Odpowiedział, że Bronisław Geremek”10. Wprawdzie zdecydowana większość ścisłego kierownictwa PZPR z gen. Jaruzelskim na czele nie dopuszczała jeszcze wówczas myśli o utracie urzędu premiera, ale fakt, że podobne rozważania co Reykowski snuł też w połowie czerwca na posiedzeniu Sekretariatu KC PZPR Władysław Baka, dowodził, że myśl o podzieleniu się władzą była już coraz silniej obecna w otoczeniu Jaruzelskiego.

Decydujące znaczenie dla oswojenia się z nią przez samego generała-sekretarza miały trudności, na jakie natrafił jego wybór na prezydenta PRL. Kontestowanie kandydatury Jaruzelskiego przez grupę posłów z satelic­kich dotąd wobec PZPR formacji, czyli Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego i Stronnictwa Demokratycznego, wprowadziło element niepewności do kalkulacji, wedle której zagwarantowanie w Magdalence 299 mandatów poselskich (słynne 65% miejsc w Sejmie) dla obozu rządowego miało z bezpiecznym naddatkiem zagwarantować bezwzględną większość w liczącym 560 członków Zgromadzeniu Narodowym. Ostatecznie trwające kilka tygodni naciski i zabiegi – istotną rolę odegrała w nich wizyta w Polsce prezydenta USA George’a Busha, który publicznie poparł kandydaturę Jaruzelskiego – sprawiły, że 19 lipca Jaruzelski został wybrany prezydentem. Ponieważ głosowanie było jawne, szybko okazało się, że generał został prezydentem dzięki faktycznemu poparciu części opozycji. Przeciwko Jaruzelskiemu głosowało bowiem 6 posłów z ZSL, 4 z SD i 1 z PZPR, a 4 innych (3 z ZSL i 1 z PZPR) nie wzięło w ogóle udziału w wyborach. Generała uratowała akcja zorganizowana w trakcie głosowania przez senatora Andrzeja Wielowieyskiego, który wraz z 6 innymi parlamentarzystami oddał głos nieważny, obniżając w ten sposób minimum umożliwiające wybór. Jeszcze dalej posunął się senator OKP prof. Stanisław Bernatowicz, który oddał swój głos na Jaruzelskiego jako jedyny reprezentant obozu solidarnościowego. Wybór generała ułatwiła de facto także postawa 11 innych parlamentarzystów z OKP, którzy w ogóle nie wzięli udziału w głosowaniu11.

Zwycięstwo minimalną większością, w dodatku z łaski dotychczasowych przeciwników, wywarło zasadniczy wpływ na charakter mającej trwać niespełna półtora roku prezydentury Jaruzelskiego. Początkowo generał próbował wejść w rolę kreatora nowego rządu, mającego zastąpić znajdujący się w stanie dymisji gabinet Mieczysława Rakowskiego. W końcu lipca, na XIII Plenum KC PZPR, na którym Rakowski zastąpił Jaruzelskiego na stanowisku I sekretarza, wysunięto kandydaturę gen. Kiszczaka na nowego premiera. Prezydent zakładał, że zdoła on utworzyć rząd dysponujący poparciem wszystkich sejmowych ugrupowań. Jednak Wałęsa, który 25 lipca spotkał się z Jaruzelskim, nie tylko odrzucił prezydenc­ką propozycję udziału Solidarności w rządzie „wielkiej koalicji” i objęcia w nim resortów przemysłu, zdrowia, ochrony środowiska i budownictwa, ale wprost oświadczył, że „jedynym rozsądnym wyjściem będzie przekazanie rządu tym siłom, które korzystają z poparcia większości społeczeństwa”12. Zapowiedział też tworzenie gabinetu cieni, czym – jak już wiemy – zająć się miał Bronisław Geremek. Wałęsa – popierający dotąd ugodową linię lansowaną przez Geremka i Wielowieyskiego – najwyraźniej uznał, że umożliwienie wyboru Jaruzelskiego było ostatnim ustępstwem wobec PZPR, na jakie mogła sobie pozwolić Solidarność.

Nowe stanowisko Wałęsy ułatwiło działanie tym parlamentarzystom OKP, którzy postanowili pozyskać posłów z ZSL i SD do wspólnej akcji przeciwko kandydaturze Kiszczaka. Rozmowy sondażowe, mające miejsce w drugiej połowie lipca, dały pozytywne efekty. Okazało się, że w klubach poselskich obu tych partii z coraz większą niechęcią patrzy się na sojusz z PZPR i z zainteresowaniem zerka w stronę Solidarności, upatrując w niej potencjalnego partnera. 1 sierpnia, na posiedzeniu Prezydium OKP, Bronisław Geremek tak relacjonował słowa przewodniczącego klubu poselskiego ZSL: „Bentkowski mówi, że nie mogą tworzyć rządu z PZPR. Są gotowi robić to z nami”. Na te informacje Mazowiec­ki, zaproszony na posiedzenie w charakterze gościa, zareagował następująco: „Jeżeli chodzi o propozycje ZSL, to jednak trzeba pamiętać, że ZSL nie ma dostępu do właściwych ośrodków siły. Na tę kombinację bym nie stawiał. Istnieją pozostałe ośrodki władzy i te dadzą o sobie znać. Nie jesteśmy na etapie, w którym decydują stosunki parlamentarne”13.

Wydarzenia, jakie nastąpiły nazajutrz, zdawały się potwierdzać punkt widzenia Mazowiec­kiego, bowiem pierwszy test rodzącej się koalicji OKP-ZSL-SD, jakim było głosowanie nad powierzeniem Kiszczakowi misji tworzenia rządu, nie wypadł pomyślnie. 2 sierpnia Kiszczaka poparło 237 posłów, przeciw zaś było 173, w tym 5 z PZPR, 21 z ZSL i 3 z SD14. Jednak niemal natychmiast okazało się, że był to już ostatni sukces partii komunistycznej w walce o utrzymanie się przy władzy.

W czasie gdy Kiszczak próbował stworzyć swój gabinet, w szeregach parlamentarnej reprezentacji Solidarności ścierały się dwie koncepcje alternatywnego rozwiązania. Pierwsza, za którą opowiadali się Kuroń i Michnik, ostrożnie wspierani przez Geremka, zakładała, że fundamentem rządu winien stać się sojusz OKP z tzw. reformatorskim skrzydłem PZPR, a ZSL i SD odgrywałyby w nim jedynie rolę tła. Zwolennicy tej opcji sądzili, że tylko przy współpracy z dysponującą realną władzą partią komunistyczną uda się w Polsce dokonać dalszych zmian. Partie satelic­kie PZPR, pozbawione wpływu na wojsko, siły bezpieczeństwa, administrację i aparat gospodarczy, nie wyglądały zaś na poważnego partnera. Najbardziej dosadnie wyraził ten pogląd Michnik, mówiąc na posiedzeniu Prezydium OKP w połowie sierpnia, że „robić trzeba rząd z panami, a nie lokajami”15.

Odmiennego zdania byli senatorowie Jarosław i Lech Kaczyńscy, którzy latem 1989 r. zaczęli odgrywać u boku Wałęsy coraz większą rolę. W ich ocenie uzyskanie realnego wpływu na rząd, przy równoczesnym utrzymaniu popularności społecznej, wymagało podjęcia takich działań, które opinia publiczna mogłaby odczytać jako wymierzone w monopol PZPR. Bez wątpienia takim właśnie krokiem byłoby stworzenie koalicji OKP-ZSL-SD16. Wedle Jarosława Kaczyńskiego na początku sierpnia, na posiedzeniu Krajowej Komisji Wykonawczej NSZZ „Solidarność”, doszło do „bardzo ostrej polemiki między mną a Bronisławem Geremkiem i Jac­kiem Kuroniem. Przedmiotem sporu był mój referat, w którym wzywałem do powołania rządu w koalicji z ZSL i SD (…). To właśnie ta polemika i zachowanie B. Geremka w trakcie obrad i późniejszej rozmowy z Wałęsą, a przede wszystkim przygotowana przezeń odpowiedź na oświadczenie ZSL i SD, stwierdzająca, iż nikt nie zwrócił się do nich w sprawie ewentualnej koalicji, które trzeba było zdezawuować, gdyż było obraźliwe i odrzucające dla potencjalnych partnerów – doprowadziły do powierzenia mojemu bratu i mnie misji przeprowadzenia rokowań”17.

Stanowisko Wałęsy wobec obu tych koncepcji nie było początkowo określone. Ostatecznie jednak – przypuszczalnie w obawie przed powodzeniem misji Kiszczaka – zdecydował się poprzeć wariant koalicji z satelitami PZPR. Dlatego 7 sierpnia wydał oświadczenie, uznające monopolistyczne rządy PZPR za główne źródło kryzysu państwa. Misję Kiszczaka ocenił jako szkodliwą, „stanowiącą dla społeczeństwa potwierdzenie obaw, że nic w istocie się nie zmieniło, że brak nadziei na przyszłość”. „Jedynym rozwiązaniem politycznym – stwierdzał w zakończeniu – jest powołanie Rady Ministrów w oparciu o koalicję »Solidarności«, ZSL i SD, o co będę zabiegał”18. Po wydaniu oświadczenia Wałęsa upoważnił Jarosława i Lecha Kaczyńskich do podjęcia rozmów z ZSL i SD w celu stworzenia koalicji zdolnej do utworzenia rządu, choć nieformalne sondaże w tej sprawie prowadzili oni od kilku tygodni. Do rozmów z Jarosławem Kaczyńskim władze ZSL oddelegowały Bogdana Królewskiego, zaś SD Tadeusza Rymszewicza, jednak brali w nich też udział inni przedstawiciele obu partii.

Jarosław Kaczyński wspomina, że w kilka dni po wydaniu tego oświadczenia spotkał się w Węsiorach wraz z bratem i Krzysztofem Puszem z Lechem Wałęsą, by uzyskać od przewodniczącego NSZZ „Solidarność” decyzję w sprawie kandydata na premiera, którego przedstawić miał następnie swoim rozmówcom z ZSL i SD. „Po paru godzinach rozważań ustaliliśmy, że kandydatem będzie Mazowiec­ki. Na premiera albo – gdyby Wałęsa sam zdecydował się na ten urząd – na wicepremiera. Po spotkaniu w Węsiorach byłem jednak właściwie zupełnie pewny, że nie będzie to Wałęsa, wyraźnie tego nie chciał”19. Jacek Ambroziak, będący milczącym świadkiem rozmowy, w której Wałęsa zaproponował Mazowiec­kiemu urząd premiera, wspomina, że lider Solidarności stwierdził na jej wstępie, że ten pomysł podsunął mu Jarosław Kaczyński20.

Jednak w późniejszych wspomnieniach Kaczyński relacjonował, że prowadził rozmowy z przedstawicielami ZSL i SD, „prezentując Wałęsę jako kandydata na premiera”. Wedle niego przedstawiciele tych partii nie wierzyli w kandydaturę Wałęsy, „choć się jej w najmniejszym stopniu nie przeciwstawiali. Wymieniano jednak i inne nazwiska: Geremka, Mazowiec­kiego i Kuronia. Z tej trójki natychmiast odpadł Kuroń. Zakwestionował go szef klubu ZSL Aleksander Bentkowski”21. Kuroń miał wówczas opinię opozycyjnego radykała, będąc przez długie lata jednym z głównych negatywnych bohaterów propagandy władz PRL. Niebagatelne znaczenie odegrał tu również fakt, że zarówno Kuroń, jak i Geremek nie byli katolikami, mieli natomiast za sobą etap działalności w PZPR. Wprawdzie nie ma dowodów, że – jak napisał Tomasz Nałęcz – to „biskupi podsunęli kandydaturę Mazowiec­kiego na premiera”22, ale faktem jest, że 10 sierpnia jego nazwisko padło w rozmowie ks. Alojzego Orszulika (wówczas zastępcy sekretarza Episkopatu Polski) ze Stanisławem Cioskiem. Jak napisał w notatce późniejszy biskup łowic­ki, następnego dnia po południu – po uzyskaniu od Cioska informacji, że prezydent Jaruzelski akceptuje tę kandydaturę – „zatelefonowałem do Tadeusza Mazowiec­kiego, informując o rozmowie z Cioskiem. Przekonywałem Mazowiec­kiego, by przyjął propozycję. Niedługo potem zadzwonił do mnie Mazowiec­ki, informując, że L. Wałęsa też mu dziś złożył propozycję. Idzie bowiem do prezydenta Jaruzelskiego przedstawić trzech kandydatów, wśród nich jest nazwisko Mazowiec­kiego”23.

Wprawdzie w tym samym czasie gen. Kiszczak opublikował oświadczenie (datowane 14 sierpnia), w którym rezygnując z funkcji premiera, równocześnie wskazał przywódcę ZSL Romana Malinowskiego jako swojego następcę, ale ten, mając coraz większe problemy z zapanowaniem nad własną partią, a zwłaszcza jej klubem poselskim, nie podjął się tej karkołomnej misji. W ten sposób ostatecznie otworzyła się droga do stanowiska szefa rządu dla przedstawiciela Solidarności. W jej kierownictwie wciąż jednak nie było jasności co do tego, jaka ma być podstawa polityczna nowego rządu.

Część solidarnościowych parlamentarzystów nie kryła swojego sceptycyzmu co do szans powodzenia koalicji z ZSL i SD. 10 sierpnia, na posiedzeniu Prezydium OKP z udziałem Jarosława Kaczyńskiego, który poinformował o swoich rozmowach z przedstawicielem SD oraz kandydaturze Wałęsy na premiera, padły słowa ostrej krytyki. „Idea rządu ZSL, SD, OKP jest oszalała, będzie on konsolidował PZPR i po trzech miesiącach przewróci się” – argumentował Jacek Kuroń i oceniał: „Z rozmów tych nic nie wyniknie, bo ZSL jest podzielone i nie odważy się na taką koalicję. SD [jest] jeszcze bardziej ostrożne”. Kuroń poinformował też o swej rozmowie z Aleksandrem Kwaśniewskim, w której ten miał mu zdradzić, że Jaruzelski zamierza zwolnić Kiszczaka z misji tworzenia rządu i zlecić budowę wielkiej koalicji Geremkowi. „Moim zdaniem średnia koalicja nie ma sensu, jeżeli już rozmawiać, to o dużej koalicji” – zgadzał się z Kuroniem Henryk Wujec. Z kolei Olga Krzyżanowska wskazywała na szkodliwe konsekwencje samowolnej inicjatywy Wałęsy: „Jak będziemy dalej tak politykę prowadzić – inaczej Prezydium, inaczej Lech Wałęsa, to rozlecimy się w ciągu trzech tygodni”. Artur Balazs uznał zaś, że Wałęsa „nie powinien być premierem, gdyż jest niekompetentny”. W odpowiedzi na te głosy Kaczyński stwierdził: „Prosiłbym Was, żebyście mi pozwolili przeprowadzić jeszcze jedną rozmowę – z ZSL. W rozmowach z SD zostawiłem możliwość wielkiej koalicji: bezpieczeństwo i MON w sferze Prezydenta. Poruszony tu element integracji PZPR jest istotny”24. Wypowiedź Kaczyńskiego wskazywała, że on również nie wierzył w możliwość utworzenia rządu bez udziału członków PZPR. W istocie rzeczy spór dotyczył zatem tego, czy PZPR ma być głównym partnerem Solidarności (jak chcieli Kuroń i Michnik), czy też – za czym optował Kaczyński działający w imieniu Wałęsy – PZPR zostanie doproszona do koalicji OKP-ZSL-SD w sposób pośredni, desygnując swoich ludzi jako reprezentantów prezydenta. Oczywiście w pierwszym wariancie liczebny udział członków PZPR w przyszłym rządzie musiałby być dużo większy niż w drugim.

W czwartek 16 sierpnia Jarosław Kaczyński przedstawił na posiedzeniu Prezydium OKP wyniki swoich rozmów z przedstawicielami ZSL i SD: „Premierem ma być Wałęsa (jeszcze nie udzielił ostatecznej zgody), oni [ZSL i SD] mają po jednym wicepremierze, my dwóch. Zastępca Malinowskiego nie ukrywał, że konsultuje się z PZPR i Ambasadą [ZSRR]. Mogę powiedzieć nieoficjalnie, co sugerowała PZPR: chcieliby mieć sekretarza stanu w MSZ [i] Kwaśniewskiego jako szefa Radiokomitetu”25. Wkrótce potem ukazało się oświadczenie klubu poselskiego ZSL, w którym udzielono oficjalnego poparcia dla inicjatywy Wałęsy i opowiedziano się za sojuszem z Solidarnością. Wieczorem doszło zaś do burzliwego posiedzenia całego Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego.

Na wstępie obrad Jarosław Kaczyński przedstawił po raz kolejny sprawozdanie z dotychczasowych rozmów z ZSL i SD. Omawiając konstrukcję polityczną przyszłego rządu, zaznaczył, że „pewna sfera władzy, ta, która została w zmianach do Konstytucji, a przedtem w umowach okrągłego stołu zastrzeżona (…) do tzw. prerogatyw prezydenta, pozostanie w dalszym ciągu w jego dyspozycji. Nie w sensie zmian konstytucyjnych, które oddawałyby dwa resorty: MON i MSW do dyspozycji prezydenta (…) a w tym sensie, że chcemy zapytać prezydenta o kandydatów na kierowników tych resortów”. W trakcie dyskusji nad informacją Kaczyńskiego niektórzy członkowie OKP (m.in. Ryszard Bugaj, Stefan Niesiołowski, Jan Józef Lipski i Andrzej Celiński) w dalszym ciągu podważali sens wejścia Solidarności do rządu, inni zaś (m.in. Andrzej Szczypiorski i Aleksander Małachowski) krytykowali Kaczyńskiego – a pośrednio także i Wałęsę – za pozaparlamentarny sposób działania. W ocenie Niesiołowskiego „wszystkie mniej lub bardziej poufne rozmowy i zaskakujące opinię publiczną oświadczenia prowadzą nieuchronnie do rządu tzw. wielkiej koalicji (…). Jest to więc de facto wmontowanie opozycji w układ władzy i próba przerzucenia na nią współodpowiedzialności za sytuację kraju przy jednoczesnym zatrzymaniu przez nomenklaturę istotnych mechanizmów trwania systemu i zablokowania opozycji wpływu na funkcjonowanie państwa”26.

W trakcie obrad do Sejmu przybył Wałęsa, który zdecydowanie podtrzymał swoją propozycję z 7 sierpnia i skłonił klub do jej akceptacji. „Przyglądałem się bacznie – mówił Wałęsa – (…) w ogóle nie tęskniłem za Wami. Oddałem Wam w ogóle (…) polityczną grę (…). I kiedy zauważyłem nieskuteczność Waszą, kiedy zauważyłem, że nie mogę się zgodzić na pana gen. Kiszczaka (…) wystąpiłem o nową koalicję, która przeciwstawi się monopolowi (…). Możemy stać z boku, jak tu proponuje ten pan z Łodzi [chodziło o S. Niesiołowskiego – A.D.], no bo przecież to niewygodne, po co się narażać, a po co ja przez płot przeskakiwałem, nogę skręciłem. Narażałem się i będę się narażał dalej. (…) I dlatego proszę was i wzywam w imię odpowiedzialności za kraj (…) stwórzcie koalicję”27. W trakcie tego wystąpienia Wałęsa zdementował wcześniejszą informację Kaczyńskiego, że sam stanie na czele rządu. Nie poinformował jednak – choć przybył do Sejmu wprost ze spotkania z Mazowiec­kim – któremu z polityków Solidarności zamierza powierzyć tę misję.

„Spotkałem się z Wałęsą w restauracji Hotelu Europejskiego – wspominał dzień 16 sierpnia Mazowiec­ki. – Przekonywałem go, żeby to on objął tę funkcję. (…) Wałęsa mówił, że nie chce, że musi zostać w »Solidarności«, a nawet napomknął coś o prezydenturze. Namawiał mnie, żebym to ja został premierem. Poprosiłem o dzień do namysłu. I następnego dnia wyraziłem zgodę”. Mazowiec­ki wspominał też, że po otrzymaniu od Wałęsy propozycji objęcia funkcji premiera powiedział mu, że „w rządzie muszą być ludzie z PZPR, którzy zasiadali przy Okrągłym Stole i którzy muszą brać współodpowiedzialność za rozwój sytuacji. Wtedy w rękach PZPR były przecież resorty siłowe: MSW i MON. Obawiałem się z ich strony retorsji”28. W innym z kolei wywiadzie relacjonował, że kiedy Wałęsa odmówił stanięcia na czele rządu, powiedział mu: „Niech pan pamięta, że ja będę premierem rzeczywistym”29. Lider Solidarności, jak się wydaje, nie potraktował tej wypowiedzi poważnie, co bardzo szybko doprowadziło obu polityków do konfliktu, który ostatecznie zaważył na losach całego rządu.

Mazowiec­ki pytany później wielokrotnie o przyczyny, dla których zmienił zdanie wyrażone w lipcu, w cytowanym już artykule Spiesz się powoli, udzielał zwykle takich odpowiedzi: „Stwierdziłem, że nagle sprawy bardzo zdecydowanie posunęły się naprzód, więc wołanie o naszego premiera nie jest publicystycznym fajerwerkiem, lecz koncepcją, która ma osadzenie w dynamicznie zmieniającej się sytuacji. Miałem więc odwagę przyznać, że zmieniłem zdanie”30. Nigdy jednak Mazowiec­ki nie powiedział jasno, że zmiana zdania dotyczyła wyłącznie przejęcia stanowiska premiera przez reprezentanta Solidarności, natomiast obawa przed kontrofensywą ze strony sił reprezentujących rozpadający się reżim komunistyczny pozostała dla niego podstawową wskazówką do działania na stanowisku szefa rządu. Wyraźnie widoczne było to już w procesie tworzenia nowego gabinetu.

Poparcie Wałęsy dla Mazowiec­kiego po jego deklaracji o konieczności istotnego udziału PZPR w rządzie mogło oznaczać tylko jedno: przewodniczący Solidarności akceptował ideę wielkiej koalicji, dostrzegając jednak fatalny wydźwięk propagandowy wyeksponowania sojuszu OKP-PZPR (do czego zmierzali Kuroń i Michnik liczący na rozłam w PZPR), zdecydował się na stworzenie zasłony dymnej w postaci zawiązania koalicji z ZSL i SD. Rankiem 17 sierpnia Wałęsa spotkał się z Malinowskim i poinformował go o swoich propozycjach obsady stanowiska premiera. Jak wspomina Malinowski, „Wałęsa powiedział: »mam trzech kandydatów: Geremek, Kuroń, Mazowiec­ki, kogo z nich widzi pan na tym stanowisku?«. Odpowiedziałem, że z tych trzech kandydatur, nie umniejszając kwalifikacji żadnej, najlepsza jest Mazowiec­kiego. (…) Wałęsa na to: »A, wiedziałem, że Mazowiec­ki spodoba się panu najbardziej, dobrze, pójdziemy z jego tylko kandydaturą do prezydenta«”. Bardzo podobnie zrelacjonował swoją rozmowę z Wałęsą przewodniczący SD Jerzy Jóźwiak, który również usłyszał te same trzy nazwiska: „Zdecydowanie opowiedziałem się za kandydaturą Mazowiec­kiego na premiera. Zaproponowałem, by tylko tę kandydaturę zarekomendować po południu prezydentowi Jaruzelskiemu. I tak też się stało”31.

Po dwustronnych rozmowach Wałęsy z Malinowskim i Jóźwiakiem tego samego dnia w samo południe cała trójka spotkała się w położonym na terenie parku Łazienkowskiego Pałacu Myślewic­kim, gdzie nastąpiło formalne zawiązanie nowej koalicji. Formą umowy koalicyjnej stało się krótkie oświadczenie stwierdzające, że jego sygnatariusze „wyrażają gotowość sformowania rządu koalicyjnego odpowiedzialności narodowej zgodnie z propozycją Przewodniczącego Lecha Wałęsy. Rząd ten byłby otwarty dla wszystkich proreformatorskich sił politycznych zasiadających w parlamencie i jednocześnie byłby konsekwentnym rzecznikiem realizacji ustaleń i filozofii »okrągłego stołu«”32. To ostatnie zdanie stanowiło czytelną ofertę pod adresem PZPR.

Następnie Wałęsa, Malinowski i Jóźwiak udali się do pobliskiego Belwederu, aby oficjalnie powiadomić prezydenta Jaruzelskiego o osiągniętym porozumieniu i zgłosić kandydaturę Tadeusza Mazowiec­kiego na stanowisko Prezesa Rady Ministrów. Jaruzelski, który wcześniej został poinformowany o zapadłych decyzjach przez Malinowskiego, nie stawiał oporu. „Zgaszony i przygarbiony”, jak go zapamiętał Malinowski, wysłuchał zapewnień Wałęsy, że „w rządzie jest miejsce dla wszystkich reformatorskich sił w parlamencie, nie można nikogo dyskryminować, rugować, eliminować, rozumiemy sytuację geopolityczną”33. Jednak wedle relacji Wałęsy, przedstawionej tego samego dnia na posiedzeniu Prezydium OKP, podczas tego spotkania prezydent podtrzymywał w dalszym ciągu ideę wielkiej koalicji, co w praktyce oznaczało, że będzie walczył o jak największy udział PZPR w rządzie34. Warto dodać, że ujawniona właśnie wtedy kandydatura Mazowiec­kiego na premiera stanowiła niespodziankę dla większości parlamentarzystów OKP. „Było to dla mnie zaskoczenie. Tak jak większość, spodziewałem się, że zostanie nim Geremek” – napisał we wspomnieniach senator OKP, prof. Jerzy Regulski35.

Dalsza część w wersji pełnej

Przypisy

Wstęp

1 Zob. m.in. Gabinety koalicyjne w Polsce w latach 1989–1996, red. M. Chmaj, M. Żmigrodzki, Lublin 1998; G. Rydlewski, Rządzenie koalicyjne w Polsce, Warszawa 2000; idem, Rządowy system decyzyjny w Polsce. Studium politologiczne okresu transformacji, Warszawa 2002.

2 Zob. np. M. Bałtowski, M. Miszewski, Transformacja gospodarcza w Polsce, Warszawa 2007; D. Rosati, Polska droga do rynku, Warszawa 1998.

3 Zob. m.in. K. Leszczyńska, Rządy Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1989–2001. Skład, organizacja i tryb funkcjonowania, Toruń 2005; Z. Szeliga, Rada Ministrów a Sejm 1989–1997, Lublin 1998.

4 Niektóre z nich zostały już nawet opublikowane. Na czoło wysuwają się tu zwłaszcza trzy obszerne tomy dokumentów dotyczących transformacji gospodarczej, jakie powstały z inicjatywy prof. Tadeusza Kowalika: Stanisław Gomułka i transformacja polska. Dokumenty i analizy 1968–1989, red. T. Kowalik, Warszawa 2010; Transformacja polska. Dokumenty i analizy 1990, wyb. S. Gomułka, T. Kowalik, Warszawa 2011; Transformacja polska. Dokumenty i analizy 1991–1993, red. S. Gomułka, Warszawa 2013.

5 A. Nyzio, Transformacja polityki bezpieczeństwa wewnętrznego Polski w latach 1989–1993. Analiza funkcjonalna, Kraków 2016, praca doktorska napisana na UJ pod kierunkiem prof. A. Gruszczaka.

6 A. Dudek, Historia polityczna Polski 1989–2015, Kraków 2016; idem, Reglamentowana rewolucja. Rozkład dyktatury komunistycznej w Polsce 1988–1990, Kraków 2014.

Rozdział 1Spiesz się powoli

1Ustawa z 7 kwietnia 1989 r. o zmianie Konstytucji PRL, „Dziennik Ustaw” z 1989 r. Nr 19, poz. 101.

2Memoriał z 10 sierpnia 1988 r., w: Okrągły Stół. Dokumenty i materiały, t. 1, red. W. Borodziej, A. Garlic­ki, Warszawa 2004, s. 171.

3Tajne dokumenty Biura Politycznego i Sekretariatu KC PZPR. Ostatni rok władzy 1988–1989, oprac. S. Perzkowski [A. Paczkowski], Londyn 1994, s. 92.

4 Cytaty za filmem Taśmy z Magdalenki (2016) w reż. C. Gmyza, https://www.youtube.com/watch?v=pqmiV2gOLkA. W podpisach do tego filmu wypowiedź Jana Janowskiego została omyłkowo przypisana Bronisławowi Geremkowi.

5 Szerzej zob. P. Codogni, Wybory czerwcowe 1989 roku. U progu przemiany ustrojowej, Warszawa 2012, s. 257–304.

6 A. Friszke, Komitet Obywatelski. Geneza i historia, w: Komitet Obywatelski przy Przewodniczącym NSZZ „Solidarność” Lechu Wałęsie. Stenogramy posiedzeń 1987–1989, oprac. M. Strasz, Warszawa 2006, s. 60, 61.

7 T. Mazowiec­ki, Spiesz się powoli, „Tygodnik Solidarność”, 14 lipca 1989.

8Stenogram z posiedzenia Prezydium Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego z 1 sierpnia 1989 r., http://ksi.home.pl/archiwaprzelomu/obrazy/AP-5-2-1-11_1.pdf, dostęp: 20.02.2018, s. 4.

9 J. Kuroń, Moja zupa, Warszawa 1991, s. 12, 13.

10 Zapis wypowiedzi J. Reykowskiego zarejestrowany na potrzeby filmu dokumentalnego Tamtego 1989 roku w reż. Jolanty Kessler-Chojec­kiej. Bardzo podobnie J. Reykowski wypowiedział się na ten temat w wywiadzie Czyj prezydent, czyj premier, „Gazeta Wyborcza”, 1 października 2004.

11 Szerzej na temat okoliczności wyboru W. Jaruzelskiego na prezydenta piszę w książce Reglamentowana rewolucja…, op. cit., s. 299–330.

12 Cyt. za: B. Geremek, J. Żakowski, Rok 1989. Geremek odpowiada, Żakowski pyta, Warszawa 1990, s. 230.

13Stenogram z posiedzenia Prezydium Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego z 1 sierpnia 1989 r., http://ksi.home.pl/archiwaprzelomu/obrazy/AP-5-2-1-11_1.pdf, dostęp: 20.02.2018, s. 2, 4.

14 „Gazeta Wyborcza”, 2 sierpnia 1989.

15Protokół z posiedzenia Prezydium OKP 16 sierpnia 1989, godz. 23.30, http://ksi.home.pl/archiwaprzelomu/obrazy/AP-5-2-1-11_1.pdf, dostęp: 20.02.2018, s. 72.

16 Zob. J. Skórzyński, Ugoda i rewolucja. Władza i opozycja 1985–1989, Warszawa 1995,s. 288.

17 J. Kaczyński, Inna wizja wydarzeń, „Polityka”, 21 września 1991.

18 „Gazeta Wyborcza”, 8 sierpnia 1989.

19Odwrotna strona medalu. Z Jarosławem Kaczyńskim rozmawia Teresa Bochwic, Warszawa 1991, s. 30–40.

20 Relacja J. Ambroziaka z 30 listopada 2018 r.

21 J. Kaczyński, Porozumienie przeciw monowładzy. Z dziejów PC, Poznań 2016, s. 80, 81.

22 T. Nałęcz, Strażnicy Rzeczypospolitej. Prezydenci Polski w latach 1989–2017, Warszawa 2017, s. 37.

23 A. Orszulik, Czas przełomu. Notatki z rozmów z władzami PRL, Warszawa–Ząbki 2006, s. 629, 630.

24Protokół z posiedzenia Prezydium OKP 10 sierpnia 1989, s. 39–46.

25Protokół z posiedzenia Prezydium OKP 16 sierpnia 1989, s. 63.

26Stenogram z posiedzenia OKP 16 sierpnia 1989, godz. 8.30, s. 24, 25, 91.

27Ibidem, s. 109–112.

28Parada premierów, „Gazeta Wyborcza”, 8–9 maja 1999.

29 T. Mazowiec­ki, Rok 1989 i lata następne. Teksty wybrane i nowe, Warszawa 2012, s. 44.

30 J. Sadec­ki, Trzynastu. Premierzy wolnej Polski, Kraków 2009, s. 22.

31 J. Jóźwiak, J. Samoń, A. Żuber, Obywatel Śląska w zmianie ustroju, Warszawa 2016, s. 157.

32Ibidem, s. 250.

33 R. Malinowski, Wielka koalicja. Kulisy. Z Romanem Malinowskim rozmawiają Mariusz Janic­ki i Stanisław Podemski, Warszawa 1992, s. 30, 31, 35.

34Protokół z zebrania Prezydium OKP 17 sierpnia 1989 r., godz. 18.00, mps w zbiorach autora, s. 69, 70.

35 J. Regulski, Życie splecione z historią, Wrocław 2014, s. 430.