Nietypowy mundurowy. Psy do zadań specjalnych - Katarzyna Olkowicz - ebook

Nietypowy mundurowy. Psy do zadań specjalnych ebook

Olkowicz Katarzyna

4,6

Opis

Nie tylko ludzie pracują w służbach mundurowych. Niektórzy funkcjonariusze mają... futro, cztery łapy i znakomity węch.

Cisi bohaterowie. Szukają zaginionych, tropią przestępców, uniemożliwiają przemyt, znajdują narkotyki i broń. Pilnują porządku, bronią opiekunów. Robią to za przysłowiową miskę zupy, choć w tym przypadku trafniej będzie powiedzieć: za możliwość pobawienia się piłeczką i dobre słowo przewodnika. Pracują, chociaż nawet nie zdają sobie z tego sprawy. Są. Warto je zauważyć.

Psy towarzyszą ludziom we wszystkich służbach mundurowych: od Policji, przez Straż Graniczną, Straż Pożarną, po wojsko. Razem z opiekunem tworzą niezastąpiony, skuteczny duet. W tej książce można znaleźć mnóstwo ciekawostek związanych z psią pracą w różnych służbach, a przede wszystkim prawdziwe, niesamowite historie przewodników i ich czworonożnych partnerów. Czytelnik dowie się z niej m.in., kto może zostać przewodnikiem psa służbowego, czy w konkretnej służbie sprawdzają się określone rasy oraz jak szkoli się psy i przewodników.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 278

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,6 (13 ocen)
9
3
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
lezak_2006

Nie oderwiesz się od lektury

Świetny reportaż. Bardzo mi się spodobało, że autorka ograniczyła się do przytoczenia faktów i oddała głos przewodnikom psów. Ocena należy do czytelników. Jeżeli ktoś z czytających moją opinię zna inne książki z tej tematyki proszę o podpowiedź. Chętnie zgłębiłabym temat, ponieważ zaciekawiły mnie pewne informacje podane przez autorkę, ale nie rozwinięte szerzej, np. jak w US Army rozwiązali problem skrętu żołądka u dużych psów i dlaczego u nas nie wykorzystali tego rozwiązania (być może już stosują, bo książka wydana w 2021 roku).
10
Weganka_i_Tajga

Dobrze spędzony czas

Mam ogromny problem z tym jak ocenić książkę. Napisana bardzo dobrze, są to rozmowy przewodników psów służbowych, trenerów, opiekunów, hodowców. Ale samo podejście do zwierząt jak do rzeczy i często smutny los kiedy poprzestają być użyteczne łamie serce. Nie każdy traktuje psa jak partnera, jak członka rodziny. Szkolenie metoda NEPOPO, awersją, OE, dławikiem, bólem i dyskomfortem jest nieetyczne... Zastanawiające jest dla mnie też, że wiele z tych psów czynnie pracujących ma ogromne problemy behawioralne, jak agresja, niekontrolowane zachowania, chodzenie w mieszkaniu za opiekunem nawet do łazienki, nieumiejętność odpoczywania. Tutaj należałoby się zastanowić jak można poprawić los tych psów, które oddają życie, wbrew sobie. Przecież pies nie wybrał sobie takiego losu ani pracy sam.
10
EdytaS51

Nie oderwiesz się od lektury

Duzo ciekawych, zaskakujacych i wzruszajacych informacji na temat psow.
00

Popularność




WSTĘP

Cisi boha­te­ro­wie. Szu­kają zagi­nio­nych, tro­pią prze­stęp­ców, unie­moż­li­wiają prze­myt, znaj­dują nar­ko­tyki i broń. Pil­nują porządku, bro­nią opie­ku­nów. Robią to za przy­sło­wiową miskę zupy, choć w tym przy­padku traf­niej będzie powie­dzieć: za moż­li­wość poba­wie­nia się piłeczką i dobre słowo prze­wod­nika. Pra­cują, cho­ciaż nawet nie zdają sobie z tego sprawy. Są. Warto je zauwa­żyć.

Ile prawdy jest w tym, że psy szu­ka­jące nar­ko­ty­ków są nar­ko­ty­kami fasze­ro­wane, aby będąc na gło­dzie, szyb­ciej wska­zy­wały towar? Tyle samo, ile w tym, że psy szu­ka­jące mate­ria­łów wybu­cho­wych są kar­mione tro­ty­lem, a poszu­ku­jące zwłok – ludz­kim cia­łem, żar­tują moi roz­mówcy. Prze­wod­nik i pies to zespół kyno­lo­giczny, nie­ro­ze­rwalny team. Aby spraw­nie dzia­łał, jego człon­ko­wie muszą się znać, lubić i chcieć robić to, co robią. Czy zda­rza się ina­czej? Na pewno, ale przy­pad­ko­wych połą­czeń jest coraz mniej. Kie­dyś prze­wod­ni­kiem psa można było zostać „za karę” albo żeby awan­so­wać i dostać pod­wyżkę, dziś więk­szość z nich to pasjo­naci. Mia­łam to szczę­ście, że głów­nie na takich tra­fi­łam. Różne służby mun­du­rowe i różne psy. Nie­które są już „w sta­nie spo­czynku”, inne wciąż pra­cują, jesz­cze inne poże­gnały się na zawsze i bie­gają gdzieś za Tęczo­wym Mostem. Ich opie­ku­no­wie podzie­lili się ze mną wspo­mnie­niami o nich, opo­wie­dzieli o wspól­nej służ­bie, suk­ce­sach i trud­no­ściach. I o więzi mię­dzy czło­wie­kiem i czwo­ro­no­giem. Bo bez tego ani rusz.

SŁUŻBA, SMYCZ I PIES WŁA­ŚCIWY

Można powie­dzieć o nich krótko: K9. Skrót ten pocho­dzi od słowa canine („pso­wate”) i jest tzw. homo­fo­nem angiel­skiej nazwy – „K-nine”. Na początku odno­sił się do oddzia­łów Poli­cji w USA skła­da­ją­cych się z psów i ich prze­wod­ni­ków. Szko­le­nie czwo­ro­noż­nych funk­cjo­na­riu­szy odby­wało się w róż­nych kie­run­kach i z prze­zna­cze­niem do roz­ma­itych zadań, jak patrol, wykry­wa­nie nar­ko­ty­ków czy mate­ria­łów wybu­cho­wych. Z cza­sem nazwy K9 zaczęto uży­wać do okre­śle­nia wszyst­kich prze­szko­lo­nych spe­cja­li­stycz­nie psów słu­żą­cych w jed­nost­kach mun­du­ro­wych, w tym psów bojo­wych prze­zna­czo­nych do dzia­łań w jed­nost­kach spe­cjal­nych1.

Według jed­nych źró­deł psy udo­mo­wiono 10 tysięcy lat temu, a według innych nawet przed 35 tysią­cami lat. Pil­no­wały dobytku, poma­gały w polo­wa­niach. W póź­niej­szych latach zaczęto je wyko­rzy­sty­wać rów­nież na woj­nach. Już na egip­skich malo­wi­dłach ścien­nych, które według bada­czy liczą około 4000 lat, uwiecz­niono wojow­nika z psem ata­ku­ją­cym wroga, kolejne pocho­dzą ze sta­ro­żyt­nej Gre­cji. Mastify i inne psy molo­so­wate wyko­rzy­sty­wano też w armii rzym­skiej, potem zwy­czaj wspo­ma­ga­nia się tymi zwie­rzę­tami prze­jęli Ger­ma­nie, Galo­wie i Huno­wie. „W śre­dnio­wiecz­nej Euro­pie rów­nież wyko­rzy­sty­wano psy na woj­nach, np. w 1476 r. mię­dzy Bur­gun­dią a Szwaj­ca­rią, a w 1599 r. armia lorda Essex, pod­bi­ja­jąc Irlan­dię, użyła 800 blo­odho­un­dów. Psy były obecne także na fron­tach II wojny świa­to­wej. W Związku Radziec­kim wytre­so­wano do dzia­łań wojen­nych 50 tysięcy psów. Były to głów­nie teriery rosyj­skie i samo­jedy, a ich zada­niem było poszu­ki­wa­nie i ewa­ku­acja ran­nych żoł­nie­rzy. Sowieci wyko­rzy­sty­wali też psy do wyszu­ki­wa­nia min oraz do samo­bój­czych misji nisz­cze­nia czoł­gów wroga za pomocą ładun­ków wybu­cho­wych przy­cze­pio­nych do grzbietu. W Sta­nach Zjed­no­czo­nych psy pra­co­wały jako zwia­dowcy i ostrze­gały o zasadz­kach. Słu­żyły na Pacy­fiku w wal­kach z Japoń­czy­kami i w Afryce Pół­noc­nej. Po II woj­nie świa­to­wej, z nasta­niem ery broni ato­mo­wej, rola psa wojen­nego zma­lała. W USA w latach 1951–1953 jeden psi plu­ton wziął udział w woj­nie w Korei”2.

Psy do celów zwia­dow­czych i ostrze­ga­nia przed ata­kiem wroga wyko­rzy­sty­wała armia ame­ry­kań­ska pod­czas wojny w Wiet­na­mie; RPA w walce z par­ty­zantką posił­ko­wała się 800 psami, rów­nie liczne psie wspar­cie miała armia ZSRR w woj­nie w Afga­ni­sta­nie. Dziś psy zna­leźć można w nie­mal każ­dej armii na świe­cie.

W Pol­sce początki kyno­lo­gii poli­cyj­nej datuje się na rok 1913, gdy do kra­kow­skich funk­cjo­na­riu­szy dołą­czył dober­man.

Dla­czego psy są tak pożą­dane w pracy, zwłasz­cza wyma­ga­ją­cej dobrego węchu? „Każdy pies ma setki milio­nów wię­cej komó­rek wyspe­cja­li­zo­wa­nych w wykry­wa­niu zapa­chów niż czło­wiek. W zależ­no­ści od rasy psy posia­dają od 200 milio­nów do miliarda recep­to­rów, pod­czas gdy my nosimy ich w swo­ich nosach zale­d­wie 6 milio­nów. Więk­sze roz­miary psiego nosa pozwa­lają ponadto na więk­szą róż­no­rod­ność recep­to­rów – jest ich ponad osiem­set rodza­jów – a co za tym idzie, na uzy­ski­wa­nie pre­cy­zyj­nej infor­ma­cji. […] Ludz­kie oko, dostar­cza­jące cudow­nego widoku tęczy po burzy, wyko­rzy­stuje zale­d­wie trzy rodzaje recep­to­rów, by wytwo­rzyć ten barwny obraz. Osiem setek róż­nych recep­to­rów może zbu­do­wać osza­ła­mia­jący kra­jo­braz zapa­chowy […]. Dzięki węchowi […] pies wie rów­nież, jak zmieni się pogoda, wie, jak pach­nie wie­czór, poznaje, że jesteś chory czy przy­gnę­biony. Z każ­dym hau­stem powie­trza zdo­bywa pełno infor­ma­cji. Wyła­puje w nim zapa­chy ludzi, któ­rzy nie­dawno tędy prze­cho­dzili, pozo­sta­wia­jąc po sobie wonny trop. Wyczuwa pyłki kwia­tów i dro­biny roślin nie­sio­nych przez wiatr. Psi nos wychwy­tuje zapa­chy zwie­rząt, które prze­bie­gały, ukry­wały się, jadły lub umie­rały w pobliżu. Wyczuwa ładunki elek­tryczne i wil­goć odle­głej burzy”, pisze Ale­xan­dra Horo­witz w książce Nosem psa3.

Nauko­wiec Eva Biela wyja­śnia na łamach „Crazy Nauka”, że jama nosowa psa ma roz­bu­do­waną struk­turę, a sama powierzch­nia nabłonka węcho­wego u dużych psów może wyno­sić nawet 170 cm2. Powie­trze wdy­chane przez psa roz­dziela się na to słu­żące oddy­cha­niu i to, które zosta­nie użyte tylko do roz­po­zna­nia zapa­chu. Wdech, który ma słu­żyć ana­li­zie zapa­cho­wej prze­miesz­cza się osob­nymi kana­łami dla pra­wego i lewego noz­drza i ni­gdy się nie mie­sza. To daje psu moż­li­wość wącha­nia w „ste­reo”. „Psy potra­fią oce­nić nie tylko to, jaki zapach do nich dociera, ale i to, z któ­rej strony jest sil­niej­szy. Dodat­kowo psie noz­drza mogą poru­szać się nie­za­leż­nie, co uła­twia pre­cy­zyjną detek­cję kie­runku, z któ­rego dociera dany zapach. Pod­czas wde­chu noz­drza są roz­luź­nione i nie­roz­cią­gnięte, a powie­trze pły­nie cen­tralną czę­ścią nosa. W cza­sie wyde­chu roz­sze­rzają się, aby uła­twić ukie­run­ko­wa­nie prądu powie­trza w dół i na boki. Wydy­chane w ten spo­sób powie­trze nie tylko nie mie­sza się z kolejną, jesz­cze nie­ba­daną węchem próbką, ale powo­duje powsta­nie zawi­ro­wań, które prze­su­wają świeże powie­trze, z nowymi czą­stecz­kami będą­cymi nośni­kami zapa­chu, bli­żej nosa […]”4.

Nam psy służ­bowe koja­rzą się głów­nie z Sza­ri­kiem z serialu Czte­rej pan­cerni i pies oraz rap­tu­so­wa­tym owczar­kiem z filmu Przy­gody psa Cywila. Ostat­nio dużą popu­lar­ność zdo­bywa jesz­cze Komi­sarz Alex, który docze­kał się 15 sezo­nów.

„Twórcą” Sza­rika, a potem Cywila (pry­wat­nie Beja), od któ­rych zaczęła się w Pol­sce moda na owczarki nie­miec­kie i pracę psiego prze­wod­nika w służ­bach mun­du­ro­wych, był Fran­ci­szek Szy­dełko, powo­jenny Inspek­tor Służby Psów w Komen­dzie Głów­nej Mili­cji i wykła­dowca Szkoły Prze­wod­ni­ków i Tre­sury Psów Służ­bo­wych (dzi­siej­sze Cen­trum Szko­le­nia Poli­cji w Suł­ko­wi­cach).

Po latach wspo­mi­nał, że wszystko zaczęło się od wizyty ofi­ce­rów MON, któ­rzy szu­kali psa do roz­po­czy­na­ją­cej się pro­duk­cji filmu Czte­rej pan­cerni i pies. W zało­że­niu miał to być film typowo wojenny, z wie­loma sce­nami bata­li­stycz­nymi. Twórcy potrze­bo­wali psa wyra­zi­stego, który będzie dużo szcze­kał. „Trzeba dodać, że dobrze wyszko­lony pies służ­bowy nie nadaje się do gry na pla­nie fil­mo­wym, tam jest cią­gły ruch, strzały. Pies służ­bowy jest nauczony natych­mia­sto­wej reak­cji na każdy strzał. Psa do tej roli zna­la­złem po dłu­gich poszu­ki­wa­niach w komen­dzie mili­cji na Żoli­bo­rzu, miał za sobą kurs w Cen­trum Szko­le­nia w Suł­ko­wi­cach pod War­szawą. Sza­rik naprawdę wabił się Try­mer, miał łagodne uspo­so­bie­nie, niskie wskaź­niki agre­sji. Każdy mógł go pogła­skać. Dużo szcze­kał i nader czę­sto się łasił. Nie­któ­rzy żar­to­wali, że za kawa­łek kieł­basy zrobi wszystko. Na psa służ­bo­wego się nie nada­wał, za to jako pies fil­mowy był wspa­niały. Gdy przy­jeż­dża­łem na plan, z miej­sca wska­ki­wał na czołg i cze­kał na zada­nie aktor­skie […]”5.

W dwu­ty­go­dniku „Zbli­że­nia” w wywia­dzie zaty­tu­ło­wa­nym Psa nie możnauczło­wie­czać! demen­to­wał donie­sie­nia, jakoby rolę Sza­rika grały różne psy – według jed­nych donie­sień były ich dwa, według innych nawet cztery! W rze­czy­wi­sto­ści Sza­rik był tylko jeden, w życiu pry­wat­nym miał na imię Try­mer. Skąd więc te plotki? W jed­nej ze scen, skoku z pierw­szego pię­tra, wystą­pił jego dubler – pies Atak. Można więc powie­dzieć, że Atak wyko­rzy­stany został do scen kaska­der­skich. „Któ­re­goś dnia nawet Fran­ci­szek Pieczka był tak zdez­o­rien­to­wany tymi dono­sami, że zadzwo­nił do mnie i chciał wie­dzieć… jak było naprawdę z tym Sza­rikiem”, śmiał się Fran­ci­szek Szy­dełko.

Jak­kol­wiek było, filmy te odci­snęły piętno na wielu ludziach i póź­niej­szych prze­wod­ni­kach.

Jedna z boha­te­rek tej książki, poli­cjantka Aldona Ban­dzul, prze­wod­niczka psów z Komendy Sto­łecz­nej Poli­cji, pod­kre­śla w „Sto­łecz­nym Maga­zy­nie Poli­cyj­nym”, że pies i jego prze­wod­nik two­rzą parę, która razem może osią­gać wspa­niałe rezul­taty. I trzeba pamię­tać, że jest to korzyść obu­stronna, bo pies speł­nia swoją potrzebę współ­ist­nie­nia z czło­wie­kiem, bycia potrzeb­nym. Prze­wod­nik zaś korzy­sta z umie­jęt­no­ści psa, ale i dobro­dziejstw kon­taktu z nim, jak choćby poprzez obni­że­nie poziomu stresu. „Prze­wod­nik trosz­czy się o psa, jego «dobro­stan» (jak okre­ślają rzecz prze­pisy), a więc o zdro­wie, czy­stość, odpo­wied­nie odży­wia­nie, kon­dy­cję fizyczną i psy­chiczną. Pies z kolei staje się jego obrońcą, wier­nym towa­rzy­szem i… narzę­dziem pracy? No wła­śnie nie. Pies jest wyko­nawcą tej pracy, trak­tu­ją­cym ją jak zabawę, ale jed­nak to pies jest tu sze­fem. A prze­wod­nik? Tylko kie­rowcą, pro­to­ko­lan­tem i tłu­ma­czem z języka «psiego» na «ludzki». Bo – jak mawiają prze­wod­nicy – pies służ­bowy składa się z: psa wła­ści­wego, smy­czy i prze­wod­nika. I to dokład­nie w takiej kolej­no­ści, jeśli cho­dzi o przy­dat­ność w służ­bie spo­łe­czeń­stwu”.

Prze­wod­nicy psów mar­twili się, co sta­nie się z ich pod­opiecz­nymi, gdy już nie będą mogli pra­co­wać. W 2020 roku wiel­kie nadzieje pokła­dano w tzw. „piątce dla zwie­rząt”. Ustawa miała regu­lo­wać m.in. opiekę, lecze­nie wete­ry­na­ryjne i finan­so­wa­nie psów służ­bo­wych, które w pol­skim pra­wie trak­to­wano jak przed­mioty i które po latach pracy sta­wały się „wybra­ko­wane” oraz przesta­wały speł­niać „kry­te­ria użyt­kowe”, a więc „scho­dziły ze stanu”. W więk­szo­ści służb opie­ku­no­wie, któ­rzy zabie­rali psy do domów, nie byli wspie­rani finan­sowo, a wyeks­plo­ato­wane czwo­ro­nogi są prze­cież naj­czę­ściej chore, stare, wyma­gają spe­cjal­nej karmy, leków, suple­men­tów. Nie wszyst­kich było na to stać, pra­cow­nicy służb mun­du­ro­wych to budże­tówka, nie kre­zusi. Nie­stety ustawa nie prze­szła.

18 lutego 2021 roku MSWiA ogło­siło na kon­fe­ren­cji pra­so­wej, że prze­ka­zuje do prac rządu pro­jekt ustawy regu­lu­jący cało­ściowo sta­tus psów i koni służ­bo­wych. „Dzięki zwie­rzę­tom w służ­bach nie­jedno ludz­kie życie zostało ura­to­wane, ujęto nie­jed­nego groź­nego prze­stępcę. Tro­ska o ich los w służ­bie, a zwłasz­cza poza służbą, jest naszym etycz­nym obo­wiąz­kiem”, powie­dział wtedy mini­ster Mariusz Kamiń­ski. Wicemini­ster Bła­żej Poboży przed­sta­wił naj­waż­niej­sze zało­że­nia regu­la­cji: wła­ściwy i dokładny spo­sób opi­sa­nia sytu­acji zwie­rząt wyco­fy­wa­nych ze służby, gdzie: „Pierw­szeń­stwo będzie pozo­sta­wało przy aktu­al­nych opie­ku­nach zwie­rząt. Naj­waż­niej­sza zmiana, jaka idzie za tym punk­tem, to fakt, że także na eme­ry­tu­rze wszyst­kie zwie­rzęta, zarówno psy, jak i konie, będą pozo­sta­wały na sta­nie jed­nostki orga­ni­za­cyj­nej każ­dej z for­ma­cji”. Dru­gim zało­że­niem jest usta­wowe okre­śle­nie obo­wiąz­ków opie­ku­nów zwie­rząt, a kolej­nymi: pokry­cie kosz­tów wyży­wie­nia w postaci karmy lub ekwi­wa­lentu pie­nięż­nego na nią, zwrot kosz­tów opieki wete­ry­na­ryj­nej oraz kon­trola, jak spra­wo­wana jest opieka nad zwie­rzę­ciem.

24 czerwca 2021 roku Sejm uchwa­lił tę ustawę z popraw­kami (ma regu­lo­wać sta­tus zwie­rząt w służ­bach pod­le­głych MSWiA, ale też w Służ­bie Wię­zien­nej, w Siłach Zbroj­nych RP i w Straży Mar­szał­kow­skiej) i skie­ro­wał ją do Senatu. W samych insty­tu­cjach pod­le­głych mini­ster­stwu (Poli­cja, Straż Gra­niczna, Służba Ochrony Pań­stwa, Pań­stwowa Straż Pożarna) jest ponad 1200 psów, każ­dego roku wyco­fuje się około 10% z nich.

W Sta­nach Zjed­no­czo­nych 13 marca, dzień zało­że­nia Kor­pusu Psów Mili­tar­nych, stał się ofi­cjal­nie Dniem Służ­bo­wego Psa Wete­rana. Ma słu­żyć pro­pa­go­wa­niu wie­dzy o tym, jak bar­dzo psy poma­gają ludziom w nie­raz eks­tre­mal­nych warun­kach, oraz pomóc w oto­cze­niu dobrą opieką tych zwie­rząt, które są ofi­cjal­nie zwal­niane z czyn­nej służby. W wielu woj­sko­wych bazach i poli­cyj­nych szko­łach K-9 13 marca orga­ni­zuje się uro­czy­sto­ści na cześć nie­za­stą­pio­nych pomoc­ni­ków czło­wieka, dzie­lą­cych jego – nie­rzadko trudny – los.

Auto­rem i naj­więk­szym pro­pa­ga­to­rem usta­no­wie­nia 13 marca świę­tem wszyst­kich psów ofiar­nie pra­cu­ją­cych na rzecz czło­wieka był Joseph White, wete­ran wojny w Wiet­na­mie. Przez całe swoje życie w woj­sku szko­lił i zaj­mo­wał się tzw. „psami wojny”, czyli czwo­ro­no­gami pra­cu­ją­cymi w armii. Zawsze twier­dził, że nie da się prze­ce­nić zasług psiego gatunku dla ludzi. Według niego jeden pies przez okres służby woj­sko­wej jest w sta­nie oca­lić 100–150 ludz­kich ist­nień. Podob­nie ma się rzecz z psami poli­cyj­nymi, jak to okre­ślił: „nie­ustan­nie patro­lu­ją­cymi gra­nicę mię­dzy spo­koj­nymi oby­wa­te­lami a prze­stęp­cami”. Prze­wod­nicy psów służ­bo­wych czują, że mają swo­isty dług wobec tych zwie­rza­ków – wła­snych, ale także wszyst­kich pra­cu­ją­cych na rzecz bez­pie­czeń­stwa ludzi. Zwłasz­cza że nie­jed­no­krot­nie czło­wiek zdra­dzał te zwie­rzęta i porzu­cał je na pewną śmierć, jak to się zda­rzało po woj­nie w Wiet­na­mie, gdy armia zosta­wiła swo­ich czwo­ro­no­gich żoł­nie­rzy na pastwę losu na wro­gim tery­to­rium6.

Za oce­anem cele­bruje się doko­na­nia psów i ota­cza sza­cun­kiem pole­głe na służ­bie zwie­rzęta, które mogą liczyć na pogrzeb z hono­rami.

Obok Air­borne & Spe­cial Ope­ra­tion Museum w Fay­et­te­ville stoi pomnik poświę­cony psom bojo­wym, które zgi­nęły pod­czas ope­ra­cji spe­cjal­nych. Napis na cokole głosi: „Więź pomię­dzy prze­wod­ni­kiem a K9 jest wieczna, ufają sobie wza­jem­nie w nie­na­zwa­nym języku” – i ta dewiza naj­le­piej oddaje ich rela­cje7.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

„Spe­cial OPS”, nr 4/2019. [wróć]

Kon­rad Lubry­czyń­ski, Szko­le­nie psa jako środka przy­musu bez­po­śred­niego, mate­riały dydak­tyczne nr 198, Cen­trum Szko­le­nia Poli­cji w Legio­no­wie, Zakład Kyno­lo­gii Poli­cyj­nej. [wróć]

Ale­xan­dra Horo­witz, Nosem psa, przeł. P. Luboń­ski, Wydaw­nic­two Czarna Owca, War­szawa 2017, s. 12, 59. [wróć]

Eva Biela, https://www.cra­zy­nauka.pl/tajem­nica-psiego-nosa-jak-wyja­snic-feno­me­nalne-mozli­wo­sci-psow-ratow­ni­czych/. [wróć]

Face­book, K9 Polish Team, 28 kwiet­nia 2020. [wróć]

Face­book, K-9 Unit War­szawa, 13 marca 2021. [wróć]

https://www.face­book.com/infor­ma­cje.poli­cyjne, 16 marca 2021. [wróć]

Copy­ri­ght © by Kata­rzyna Olko­wicz 2020

All rights rese­rved

Copy­ri­ght © for the Polish e-book edi­tion by REBIS Publi­shing House Ltd., Poznań 2020

Infor­ma­cja o zabez­pie­cze­niach

W celu ochrony autor­skich praw mająt­ko­wych przed praw­nie nie­do­zwo­lo­nym utrwa­la­niem, zwie­lo­krot­nia­niem i roz­po­wszech­nia­niem każdy egzem­plarz książki został cyfrowo zabez­pie­czony. Usu­wa­nie lub zmiana zabez­pie­czeń sta­nowi naru­sze­nie prawa.

Redak­tor pro­wa­dzący: Mag­da­lena Cho­rę­bała

Redak­tor: Agnieszka Horzow­ska

Pro­jekt i opra­co­wa­nie gra­ficzne okładki: Paweł Pan­cza­kie­wicz/PAN­CZA­KIE­WICZ ART.DESIGN®

Foto­gra­fia na okładce: Shut­ter­stock

Pro­jekt, skład i łama­nie książki: Graj­czak Stu­dio

Ilu­stra­cje

© PIE­SKI Z KRE­SKI

Wyda­nie I e-book (opra­co­wane na pod­sta­wie wyda­nia książ­ko­wego: Nie­ty­powy mun­du­rowy. Psy do zadań spe­cjal­nych, wyd. I, Poznań 2021)

ISBN 978-83-8188-869-1

Dom Wydaw­ni­czy REBIS Sp. z o.o.

ul. Żmi­grodzka 41/49, 60-171 Poznań

tel. 61 867 81 40, 61 867 47 08

e-mail: [email protected]

www.rebis.com.pl

Kon­wer­sję do wer­sji elek­tro­nicz­nej wyko­nano w sys­te­mie Zecer